• Nie Znaleziono Wyników

Czesław Miłosz jako amerykański korespondent prasowy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czesław Miłosz jako amerykański korespondent prasowy"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Kołodziejczyk

Czesław Miłosz jako amerykański

korespondent prasowy

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (131), 82-96

2011

(2)

82

Czesław Miłosz jako amerykański

korespondent prasowy1

W 1947 ro k u C zesław M iłosz po d p seu d o n im em Jan. M. N ow ak2 opublikow ał na łam ach „O drodzenia” cykl artykułów p o d ty tu łem Życie w USA opatrzony p o d ­ ty tu łem Od specjalnego wysłannika „Odrodzenia”. D ziew iętnaście odcinków ukazało się w n iereg u larn y ch odstępach - pierwszy, z g ru d n ia 1946, w ydrukow ano w o stat­ n im n u m erze tego roku, a ostatn i - z listo p ad a - w n u m erze 43. z 1947 roku. D w u­ dziesty odcinek, k tóry m ógłby ukazać się w 1948 roku, nie został opublikow any na

Szkic pow stał w ram ach p ro jek tu badaw czego w łasnego „Wątki am erykańskie w twórczości Czesław a M iłosza w latach 1945-1953”. P ro jek t został sfinansow any ze środków N arodow ego C e n tru m N auki.

Zob. Słow nik pseudonimów pisarzy polskich X V w.-1970 r. oprac. zespół pod kier. E. Jankow skiego, Z ak ład N arodow y im . O ssolińskich, W rocław 1995, t. 2, s. 705. Tożsam ość J.M . N ow aka pozostaw ała długo nieznana. Zarów no Jacek N atan so n , jak i W iesław Paweł S zym ański, au to rzy p rac m onograficznych o tygodniku „O drodzenie”, nie w sp o m in ają ani o cyklu Zycie w U SA, ani o jego twórcy. N atan so n pisze jedynie, że M iłosz był pub licy stą i rep o rtaży stą „O drodzenia”, w skazuje jed n ak w yłącznie na tek sty o p atrzo n e im ien iem i nazw iskiem (zob. J. N atan so n Tygodnik„Odrodzenie” 1944-1950, PW N , W arszaw a 1987, s. 79). S zym ański relacjo n u je u d ział M iłosza w dyskusji „ O drodzenia” o katastrofizm ie lite ra tu ry przedw ojennej i w dyskusji „Twórczości” o doro b k u D w udziestolecia. D ocenia jego szkice o lite ratu rze am erykańskiej o raz w skazuje na wysoką rangę, jaką nadaw ały tygodnikow i jego poezje i przekłady. Pisze o pierw szej recepcji Traktatu moralnego, nigdzie n a to m iast nie w spom ina o cyklu Życie w USA (W.P. S zym ański „Odrodzenie” i „Twórczość” w Krakowie (1945-1950), Z ak ład N arodow y im. O ssolińskich-W yd. PAN, W rocław 1981). O cyklu tym nie w zm iankuje także A ndrzej F ran asze k (Czesław Miłosz. Biografia, Z nak, K raków 2011).

(3)

jego prośbę. K orespondencja Czesława M iłosza z K arolem K urylukiem , ówczes­ nym red a k to re m „O drodzenia”, n ie w yjaśnia, dlaczego cykl nie był kontynuow a­ ny. N a jb a rd z ie j p raw d o p o d o b n y m pow odem w ydaje się zw o ln ien ie K u ry lu k a z fu n k cji red a k to ra naczelnego w lu ty m 1948 ro k u 3.

O bok tekstów podpisyw anych J.M . N ow ak M iłosz przysyłał red ak cji artykuły p o d p se u d o n im e m Ż agarysta4 oraz p o d w łasnym nazw iskiem 5. N ie po raz pierw ­ szy poeta w ystępow ał w roli k o respondenta zagranicznego - p rze d w ojną p isał ar­ tyk u ły o życiu k u ltu ra ln y m F rancji. Je d n ak w S tanach Z jednoczonych jego sytu­ acja była in n a - starszy o dziesięć lat przebyw ał tu jako u rzę d n ik państwowy, pisał o k ra ju należącym do konkurencyjnego obozu politycznego, w reszcie, źródła jego doniesień były b ardziej różnorodne. Zaważyło to na stylu, doborze m a te ria łu i spo­ sobach jego kom entow ania. M iłosz w liście do K arola K uryluka złożył jeszcze jed­ ną ofertę:

Będę ch ciał pojechać do M eksyku, ale tylko w tym w ypadku to m i się uda, jeżeli „O dro­ d zen ie” m nie sfinansuje w zam ian za korespondencje z M eksyku, k tóry jest fantastycz­ nie ciekaw ym krajem . P otrzeba by m i było na to 300 dolarów , bo sam b ile t tam i z pow ro­ tem kosztuje 215 dolarów. Jest tam P arnicki, któ ry zdycha z nostalgii, ale oczywiście nie m a tam w am basadzie nikogo, z kim chciałby gadać i m ógłby się dogadać. N iech m i pan napisze, co pan m yśli o mojej podróży do M eksyku.6

Z zachow anych listów red ak to ra i M iłosza nie w ynika, b y próbow ali oni zre­ alizować to przedsięw zięcie.

Sytuacja ko resp o n d en ta zza oceanu była wówczas niełatw a: w prasie polskiej pojaw iało się coraz więcej p ro p ag an d y na te m at Z achodu, zwłaszcza Stanów Z jed ­ noczonych7. W szelkie pró b y obiektyw nego p rzed staw ian ia Nowego Świata były wówczas co najm niej ryzykowne. Z kolei każda uzasadniona krytyka A m eryki mogła

3 Zob. J. N a tan so n Tygodnik „Odrodzenie”..., s. 136-138.

4 M owa o szkicach Książki i pisma w Stanach Zjednoczonych, „O drodzenie” 1947 n r 6; Zabawy i spory, „O drodzenie” 1948 n r 44.

5 M owa o rep o rtażach i szkicach Jeszcze o małżeństwie, „ O drodzenie” 1945 n r 35; Massachusetts, „O drodzenie” 1946 n r 31; N a Independence Day, „O drodzenie” 1947 n r 29; Abstrakcja i poszukiwania, „O drodzenie” 1947 n r 7; Faulkner, „O drodzenie” 1947 n r 24; Henry Miller, czyli dno, „O drodzenie” 1948 n r 39. W latach w ojennych M iłosz byl okazjonalnym recenzentem teatraln y m tygodnika. Po w ojnie, jak za okupacji, ogłaszał w „ O d ro d zen iu ” nowe w iersze. O jego poezji pisała Jan in a Pregerów na (Poezja po wojnie, „O drodzenie” 1947 n r 7).

6 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka - b ra k daty. R ękopisy dziew ięciu listów Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z n ajd u ją się w M uzeum L ite ratu ry im . A dam a M ickiew icza w W arszaw ie w zbiorze n r 4 pod sy g n atu rą 4135. 7 Zob. W. Bolecki Emigracji obraz, w: Słow nik realizmu socjalistycznego,

red. Z. Ł ap iń sk i, W. Tom asik, U n iversitas, K raków 2004, s. 54-69.

N ie było od niej w olne „O drodzenie” - zob. J. N atan so n Tygodnik „Odrodzenie”. ,

(4)

8

4

z b ra k u d ostępu do inform acji i m ożliw ości ich uw iarygodnienia narażać autora na zarzu t propagandow ości w kręgach przeciw nych now em u ustrojow i. M iłosz był św iadom , jak delikatnej m isji p odejm uje się, tworząc cykl in form acyjno-eduka­ cyjny w latach, gdy żelazna k u rty n a coraz skuteczniej u tru d n ia ła docieranie do w iedzy na te m at zachodniej cyw ilizacji. M ityczne źródła w yobrażeń o Ameryce biły tym m ocniej, im b ardziej postępow ała stalinizacja życia. N iek ied y M iłosz daje u p u st zniecierpliw ieniu, p olem izując z red ak cją „K uźnicy”, w której publikow ał p o d w łasnym nazw iskiem :

O S tanach Z jednoczonych m ożna pow iedzieć rzeczy bardzo n ieprzyjem ne. Z astan aw ia­ jący jest fakt, że ci, k tórzy strzelają w S tany Z jednoczone, strzelają najczęściej niecelnie. Zarów no nasłu ch zagranicznych stacyj radiow ych jak przeglądanie am erykańskiej prasy d a ją am ery k ań sk im d z ie n n ik a rz o m o g ro m n ą ilość b ard zo zabaw nego m a te ria łu . Ten m a te ria l d ru k u je się tu taj często bez ko m en tarza i czytelnik, który ryczy ze śm iechu, albo oburza się - zależnie od usposobienia - nie po trzeb u je już dodatkow ego p rzek o n y ­ w ania, że reszta św iata jest b arb arzy ń sk a i załgana, a zważmy, że taka szow inistyczna m entalność m ało sprzyja w spółpracy m iędzynarodow ej. N ap isa n ie, że w N ew Yorku sto ­ ją ogonki po c hleb (w jednym z n ajbardziej pom yślnych okresów w h isto rii Stanów ), albo że zdem obilizow ani ż ołnierze są bez środków do życia (p ro jek t b u d ż etu p rzedłożony Kongresowi przez rząd przew iduje nadal bilionow ą sum ę na kształcenie w eteranów w szko­ łach i uniw ersytetach) czy też przekonyw anie, że na każdym drzew ie wisi pow ieszony M u rzy n - byłoby przykładem takiego niecelnego strz elan ia .8

W tych okolicznościach podpisyw anie koresp o n d en cji p se u d o n im e m było b o ­ daj w arunkiem , by inform ow ać - na tyle, na ile pozw alało czujne oko cenzury - o am erykańskiej polityce, gospodarce, k u ltu rz e i obyczajowości9.

M iłosz proponow ał p isan ie pod in n y m pseudonim em , jednak re d a k to r „O dro­ d ze n ia” zdołał go przekonać. W ybierając p o p u la rn e nazw isko, K uryluk przebiera M iłosza w k o stiu m everymana, poznającego N ow y Świat n ie inaczej niż in n i tam przybywający, a zarazem podkreśla jego obcość w tam tejszej rzeczyw istości. M ogło to także służyć ukry ciu autora p rze d jego ówczesnym i przełożonym i i p rzeciw ni­ kam i - ta k w ynikałoby z listu Czesława M iłosza. Prosząc w n im o n iep u b lik o w a­ nie jednego odcinka cyklu, poeta pisze m iędzy innym i: „Powody w iążą się z m oim statu sem dyplom atycznym i są pow ażne, zarów no publiczn ie, jak i pryw atnie. N ie chcę się n a d n im i rozwodzić, sam Pan je odgadnie, jeżeli w eźm ie Pan p o d uwagę, że indyw idualność N ow aka dla pew nych kół jest w ątpliw a, o czym niedaw no się d ow iedziałem ” 10. Jak w iadom o, obok k o resp o n d e n cji dla „O dro d zen ia” M iłosz regularnie nadsyłał raporty ze swojej pracy do M inisterstw a Spraw Zagranicznych

-8 J. M. N ow ak Życie w U SA, „O drodzenie” 1947 n r 7.

9 O m ów ienie cyklu Życie w USA jest p rzed m io tem osobnego szkicu. 10 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z 10 lutego 1948 roku.

M uzeum L ite ratu ry im. A dam a M ickiew icza w W arszawie. Z b ió r n r 4, sygn. 4135.

(5)

będąc czynnym dyplom atą, m ógł nie chcieć ujaw niać się jako p u b lic y sta 11. W ra­ porcie dla M S Z bardzo zręcznie zabezpieczył się p rze d zarzu tem o zatajan ie w spół­ pracy z „O drodzeniem ”: „Z ao p atru ję redakcję «O drodzenia» w kró tk ie artykuły podające najw ażniejsze w ydarzenia w A m eryce i m a teria ły (np. list W allace’a)12. D la pism a «Twórczość» zdobyłem praw a do d ru k u dwóch am erykańskich szkiców literac k ich (o C aldw ellu i S teinbecku), pióra F rohocka, profesora C olum bia U n i­ v ersity ” 13.

Choć artykuły o Am eryce p o d ejm u ją podobną co spraw ozdania tem atykę, au ­ to r dołożył w szelkich starań, by nie odkryto w spólnej tożsam ości dyplom aty i ko­ resp o n d en ta. L ek tu ra raportów służbow ych M iłosza potw ierdza jego późniejsze w ypow iedzi o tym , że pisał odw ażnie, a jego doniesienia nie były - by użyć jego języka - u liz a n e 14. Swoboda, z jaką opisywał początki zim nej wojny, pozycję ko ­ m u n istó w w S tanach Z jednoczonych, w iedza, jaką posługiw ał się w rzeteln y ch ocenach p o lityki Z w iązku R adzieckiego n ak a zu ją traktow ać jego analizy z n a j­ wyższą powagą. W aszyngton p rzypom ina m u trzeci Rzym raczej w negatyw nym znaczeniu, z drugiej strony n ie m a on złudzeń co do p o lityki w ew nętrznej i zagra­ nicznej ZSR R. Iro n iczn y stosunek do sowieckiego ap a ra tu władzy, zanim w Pol­ sce na dobre zaprow adzono stalinizm , dow odzi sporego te m p e ra m e n tu politycz­ nego. M iłosz już wówczas nie k rył, że cieszył się w olnością w yrażania o p in ii w pism ach służbowych. Pisał w liście do R yszarda M atuszew skiego: „W ogóle lu ­ bię p isan ie raportów do M SZ, bo dają znacznie w iększą swobodę w p rzed staw ia­

11 S praw ozdania C zesław a M iłosza ze służby dyplom atycznej w A m basadzie R P w W aszyngtonie zn a jd u ją się w A rchiw um M in isterstw a Spraw Z agranicznych. Pisze o nich częściowo M. C ichecka Czesław Miłosz na służbie dyplomatycznej w USA, „Poznańskie S tu d ia P olonistyczne”. Seria L iterack a 2005 t. 12, s. 219-252 oraz A. F ran aszek Miłosz, s. 409-420.

12 M owa o liście otw artym skierow anym przez H en ry W allace’a do p rezy d en ta Stanów Zjednoczonych. Po serii w ystąpień W allace’a krytykujących politykę zagraniczną a d m in istrac ji T rum ana był on b ezp o śred n ią przyczyną jego d ym isji ze stanow iska sekretarza h an d lu . L ist ten nie ukazał się w „ O d ro d ze n iu ”.

13 Sprawozdanie z działalności Czesława M iłosza, attaché kulturalnego przy Ambasadzie R.P. w Waszyngtonie za czas 1 X I-1 X I I 1946r. Raporty propagandowe [sprawozdania (miesięczne, dwumiesięczne) z działalności attaché kulturalnego Ambasady R .P w Waszyngtonie (Cz. Miłosza) za okres listopad 1946-listopad 1947r.]. A rchiw um M in isterstw a Spraw Z agranicznych (dalej: AM SZ), zespół 21, w iązka 86, teczka 1171. 14 Zob. list zastępcy d y rek to ra D e p arta m e n tu P rasy i In fo rm ac ji A leksandra

Jackow skiego z u p o m n ien iem , w którym pisze m .in. „M usim y, niestety, stw ierdzić, że ra p o rt ten odbiega zn acznie od raportów , jakie zwykli przysyłać attachés k u ltu ra ln i. N ie m a w nim ani słowa o istocie pracy A ttach atu , o czynnościach przezeń w ykonyw anych, o sp o tk an iach z osobistościam i ze sfer literack ich i naukow ych. R ap o rt ten nie obejm uje zu p ełn ie ch arak te ry sty k i nastrojów , pracy kulturalno-ośw iatow ej, prow adzonej w śród P olonii am erykańskiej. R ap o rt ten nie obejm uje zu p ełn ie spraw y propagow ania k u ltu ry polskiej na tere n ie S Z ”.

(6)

8

6

n iu sy tu acji o b iek ty w n ej” 15. Z estaw ien ie rap o rtó w służbow ych z cyklem Życie

w USA rzuca na jego korespondencje właściwe światło. P ublicystyka zaw iera tre ­

ści zredukow ane: m niej tu podjętych zagadnień, a kom entarze do n ic h nie są tak obszerne. M iłosz w yraźnie odseparow ał te role na różnych płaszczyznach, stąd także decyzja, by oba ta k różne modi om aw iania aktu aln o ści am erykańskich roz­ dzielić także na poziom ie sygnatury autorskiej.

N a czym polega separacja ról w ra p o rta c h i szkicach? N ie dotyczy ona - co ciekawe - stylu, któ ry m p osługują się dyplom ata i k o respondent. Te byw ają do siebie łudząco podobne. R ap o rty służbow e M iłosza m ają literac k i nerw, a swobo­ da, z jaką dobierał te m aty i form ę kom entarza była ta k duża, że spotkała się z p i­ sem ną krytyką ze strony krajow ych przełożonych. To w arty k u łach dla „O drodze­ n ia ” łatw iej d o strze c z a b ie g i a u to c e n z u ry lu b m y le n ia tropów . Po p ierw sze, w rap o rtac h i szkicach au to r nie d u b lu je tem atów oraz źródeł, z których czerpie inform acje oraz argum enty. Zachow uje akrobatyczną ostrożność, w ystrzegając się cytowania tych sam ych gazet, publicystów , posługiw ania się tym i sam ym i danym i i o piniam i. Tylko w k ilk u sytuacjach m ożna dostrzec zbieżność stanow isk dyplo­ m aty i k o respondenta - zdarza m u się kom entow ać te n sam ry su n ek satyryczny, tę sam ą książkę czy wystawę. Po drugie, w cyklu dokłada starań, by n ie przedstaw iać n iepo ch leb n ie osób, któ re atak u je prasa. D otyczy to przede w szystkim prezydenta H a rry ’ego T rum ana, o którym w rap o rtac h M iłosz w yraża się w ostrych słowach - najłagodniej określa go jako człow ieka o „dość skrom nych kw alifikacjach um y­ słowych” 16, n ato m iast w cyklu stara się w yśw ietlić jego zalety jako gracza p o li­ tycznego czy zw olennika reform socjalnych. T onuje polską dyskusję na te m at ra ­ sizm u w S tanach Z jednoczonych, n ie wyjawia krytycznych obserw acji dotyczących Polonii am erykańskiej - k rótko mówiąc, w kw estiach, które uważa za w ym agające oględnego opisu jest bard ziej dyplom atyczny niż w ra p o rta c h dla M SZ. W ybór takiej postaw y był podyktow any p rze k o n an ie m , że m im o n ap ięty c h stosunków m iędzy p aństw am i trzeba w spółdziałać na płaszczyźnie um ysłowej. W praw dzie n ie jed e n raz k o resp o n d en t ostro szarżuje w krytyce A m eryki, m a jed n ak pew ien cel - dem itologizację Now ego Świata, k tó ry w zbiorow ej św iadom ości Polaków p rzybiera postać w yidealizow aną, bo n ie potw ierdzoną osobistym dośw iadczeniem . Po trzecie, błyskotliw e analizy polityczne w spraw ozdaniach są skracane, u p rasz­ czane, ba! n iek ied y ich k ie ru n k i byw ają rozbieżne. Z darza się tak w przy p ad k u oceny pozycji kom unistów w S tanach Z jednoczonych oraz politycznej roli zw iąz­ ków zawodowych - o ile au to r raportów nie m a złudzeń co do przyszłości k o m u n i­

15 C. M iłosz Z araz po wojnie. Korespondencja z pisarzami 1945-1950, Z nak, K raków 2007, s. 404.

16 Raport sytuacyjny o nastrojach na terenie działalności Konsulatu Generalnego w New

Yorku za okres 1 IX -30 I X 1946 r. Raport sytuacyjny o nastrojach na terenie działalności Konsulatu w New Yorku za okres 1 VI-15 V I I 1946. Raporty prasowe [Raporty sytuacyjne sporządzone przez A ttaché Kulturalnego Konsulatu Generalnego R .P w Nowym Yorku - Oprac. Czesława Miłosza]. K w iecień-w rzesień 1946 r. AM SZ, z. 21, w. 87, t. 1182.

(7)

zm u w A m eryce, k arie ry H en ry W allace’a czy fin ału sporów m iędzy zw iązkam i, 0 tyle k o resp o n d e n t p odaje inform acje tak, jak gdyby w szystkiego tego n ie był św iadom . A nalizy w cyklu Życie w USA są skonstruow ane tak, by w ydawały się pow ierzchow ne i pisane na gorąco, bez dostatecznego rozeznania - w rzeczyw isto­ ści m ają fascynujące odpow iedniki w raportach.

O sobną kw estią jest spraw a autorstw a diagnoz oraz prognoz politycznych i spo­ łecznych p rzedstaw ianych w cyklu. M iłosz tw ierdził, że w konsulacie próbow ano osadzić go w roli fig u ra n ta 17, a jego podstaw ow ym zajęciem m iało być czytanie 1 streszczanie prasy am erykańskiej na użytek w ładz krajow ych. M ówił o tym w wy- w iadzie-rzece:

P anu mogę w ytłum aczyć, jaka była m oja rola, kiedy siedziałem w A m eryce. To była rola k o resp o n d en ta polskiej prasy, zam askow anego, nie tyle zam askow anego, ale siedzącego niby jako dyplom ata. [...] w łaściw ie to ja czułem się zobow iązany do d z ia łan ia jako kore­ spondent. I zresztą, co m ożna teraz pow iedzieć, m oja rola praw dziw a sprow adzała się do tego, że siedziałem , czytałem prasę am erykańską gorliw ie i. oni nie chcieli w W arsza­ wie raportów jakichś takich ulizanych. Tylko po p ro stu nie m ieli żadnej in fo rm acji o tym, co się dzieje w A m eryce. [...] I byli w łaściw ie zadow oleni, kiedy pisałem bez żadnej c en ­ zury, bez żadnego ow ijania w baw ełnę, w szystko to, co m ożna było w yw nioskow ać z p ra ­ sy am erykańskiej. To była ta rola. (AP, s. 113-115).

G dy M iłosz objął funkcję attaché k u ltu ra ln eg o i stanow isko II sekretarza A m ­ b asady RP w W aszyngtonie, do jego obowiązków należało, jak referuje w jednym ze spraw ozdań rocznych dla MSZ:

A ttach at k u ltu ra ln y Czesław Miłosz:

1. ogólna polityka p ro p ag an d y k u ltu ra ln e j, stanow iącej, ze w zględu na specyficzne w aru n k i, jeden z głów nych środków ek sp an sji naszych placów ek w A m eryce

2. inform ow anie k raju

3. organizow anie im p rez na w iększą skalę 4. k o n tak ty ze św iatem naukow ym i artystycznym 5. spraw y podróży uczonych i studentów

6. reprezentow anie A m basady w spraw ach k u ltu ra ln y ch (konferencje, przem ów ie­ nia etc.)18

W ocenie poety usiłow ano zm arginalizow ać jego rolę zgodnie ze w skazów ka­ m i, jakie m iał otrzym ać Józef W iniew icz, ów czesny am basador rzą d u w W aszyng­ to n ie 19. D ziałalność u d o kum entow ana w ra p o rta c h oraz późniejsze kom entarze

17 Zob. A. F iu t Rozm ow y z Czesławem Miłoszem, W ydaw nictw o L iterackie, K raków 1981, s. 107.

18 Raporty propagandowe [Sprawozdanie Ambasady R.P. w Waszyngtonie z działalności

informacyjno-kulturalnej polskich urzędów na terenie Stanów Zjednoczonych za rok 1948] 1949, A M SZ, z. 21, w. 86, t. 1173.

19 Zob. J. W iniew icz Co pamiętam z długiej drogi życia, W ydaw nictw o Poznańskie,

(8)

8

8

dowodziłyby, że to się n ie udało. O n sam w idział siebie jako kogoś, kto m oże i p o ­ w in ie n p rzerzu cać m osty p om iędzy P olską i A m eryką, inicjow ać oraz rozw ijać w spółpracę k u ltu ra ln ą i naukow ą. Pozycję k orespondenta szczególnie sobie upodo­ bał. We w spo m n ien iach M iłosz nie tylko jed n ak nie m ów i o cyklu opublikow a­ nym w „O drodzeniu”, ale wypow iada takie słowa: „W n o rm alnych w aru n k ach m oje arty k u ły ukazyw ałyby się na pierw szej stronie gazety. A to były raporty, któ re szły tylko do M inisterstw a Spraw Z agran iczn y ch ”20. D la porządku: dwa o dcinki cyklu

Życie w USA znalazły się na pierw szej stronie „O drodzenia”, kilka innych na d ru ­

giej lu b trzeciej. Aktyw ność M iłosza znacznie w ykroczyła poza p rzy p isan y m u zakres czynności, lecz źródła jego w iedzy o sytuacji politycznej i gospodarczej w S tanach Z jednoczonych to głów nie le k tu ry i rozm ow y z ekspertam i. Łatwo więc zrozum ieć m otyw acje k o resp o n d e n ta, k tó ry p osługując się cudzym i analizam i, podaje je p o d pseudonim em . N iek ied y M iłosz pow ołuje się na k o n k retn e tytu ły prasow e i książkow e, nazw iska w ybitnych jego zd a n ie m analityków czy pub licy ­ stów, jed n ak w m iażdżącej liczbie przypadków dokonuje syntezy oraz kom pilacji analiz i ocen z w ielu źródeł, których nie w ym ienia. W zw iązku z tym m ożna by sygnalizować p ro b lem autorstw a owych korespondencji. Z jednej strony w ydaje się ono niekw estionow ane: M iłosz pow ołał do istn ien ia dzieło, obm yślił je i wyko­ nał. Z drugiej strony n ie u sta n n ie posługuje się stw ierdzeniam i: „prasa am erykań­ ska u jaw n iła”, „jak tw ierdzi p ra sa ”, „prasa am erykańska poświęca wiele m iejsca”, „większość p rasy p isz e”, „m ówi się”, „z tutejszej prasy m ożna się dow iedzieć” itp., ustaw icznie podkreślając swoją drugoplanow ą rolę. Jest świadomy, że porusza się zaledw ie po pow ierzchni zd a rzeń i dlatego pow ołuje się na sąd b ardziej dośw iad­ czonych obserw atorów - pisze o tym w o d cin k u zam ieszczonym w 7. n u m e rz e „O dro d zen ia” :

O p in ia d z ien n ik arzy euro p ejsk ich , przybyw ających do Stanów, zgodnie stw ierdza, że na jakie takie rozeznanie się w zawiłej stru k tu rze ekonom iczno-politycznej tego k raju, n a ­ w et znającym język angielski, trzeba roku do dwóch lat. K rótki pobyt nie daje zwykle nic, pierw sze w rażenia są m ylne, in p lu s albo in m inus, gdyż przyjeżdżający na krótko d zie n n ik arz jest zdany na łaskę i niełaskę sw oich rozmówców, ta k zresztą m niej więcej jak am erykański d zie n n ik arz p rzyjeżdżający do któregoś z krajów E uropy.21

Z abieg ten, obok chęci zam askow ania rzeczyw istych k om petencji, m ógł m ieć jeszcze inne uzasadnienie - ew entualna krytyka jakiegoś asp ek tu życia w Stanach Z jednoczonych nie m oże być p rzypisana autorow i, poniew aż w w iększości p rzy ­ padków jest p rzytoczeniem o p in ii krążących w am erykańskiej o p in ii publicznej. Kw estia ta m ogła być dla M iłosza istotna. Jeśli prag n ął być rzetelnym in fo rm ato ­ rem , nie m ógł u n ik n ąć p oruszania tem atów delik atn y ch czy przed staw ian ia są­ dów krytycznych, jakie form ułow ała prasa am erykańska w spraw ach polityki, go­ spodarki czy kultury. By u n ik n ąć posądzenia, że tą krytyką w pisuje się w krajow y

20 Czesława Miłosza autoportret przekorny. Rozm owy przeprowadził A. Fiut, W ydaw nictw o

L iterack ie, K raków 1994, s. 116.

(9)

n u rt ataków na A m erykę, staw ia się w roli kogoś, kto cytuje, p arafrazu je, p rzy ta­ cza i streszcza cudze w ypowiedzi. W p erspektyw ie późniejszej tw órczości M iłosza m ożna uznać, że cykl Życie w USA był sw oistym w arsztatem sylwy. W różnorodnej gatunkow o i stylowo całości w yraźne są zabiegi, by uatrakcyjnić form y kolejnych korespondencji. A utor w prow adza anegdoty, przytoczenia zasłyszanych lu b p rze­ prow adzonych rozmów, opisy rysunków satyrycznych, um ieszcza tabele z danym i statystycznym i, zestaw ienia liczbow e, posługuje się q u asi-listem czy włącza do całości tekst in memoriam. Ze w zględu na dobór treści, ich ułożenie w w ątki, styli­ styczną form ę prezen tacji, cykl te n należy ujm ow ać jako część dorobku M iłosza, co nie uniew ażnia zarazem p y ta ń o sto p ień jego iden ty fik acji z poglądam i, które relacjonow ał. Przy okazji p rez en ta cji p roblem u, oceny decyzji politycznej czy p ro ­ gnozy ekonom icznej pojaw iają się w ątpliw ości, w jakim sto p n iu w ykłada on w łas­ n y p u n k t w idzenia, a k iedy p rzed staw ia o p in ię w iększości. N ie m ożna je d n ak zapom inać, że relacjonow ane opinie pochodzą z czasopism , które pro filem odpo­ w iadały jego ówczesnych p rzekonaniom . Zarów no zachow ane listy K arola K ury­ luka, jak i kom entarz, którym M iłosz opatrzył je w tom ie Zaraz po wojnie w skazy­ w ałyby na to, że porozum ieli się w kw estii p o ru szan ia pro b lem aty k i politycznej. Jeśli w liście dołączonym do przekładów negro spirituals poeta stw ierdza m oże nie do końca przekonująco: „M yślę, że spraw a k u ltu ry jakiegoś n aro d u nie pow inna być m ieszana z polityką. G dyby była, R osjanie np. nie m ielib y w ydanego u siebie całego W h itm a n a czy całego H em ingw aya”22, w kolejnym dodaje odwagi re d a k to ­ rowi: „N iech się Pan zresztą zbytnio nie p rzejm u je sytuacją polityczną i n iech Pan zachowa zim ną krew przy redagow aniu pism a, jeżeli w olno m i doradzać. Szerze­ nie p a n ik i i p ro p ag an d y anty z obu stron jest raczej n ie d o b rą przysługą dla lu d z ­ kości”23. P odobną arg u m en tacją M iłosz posługiw ał się w rap o rtac h dla M SZ. Pisze w jednym z nich:

N astaw ienie anty-am erykańskie w Polsce jest dla nas za granic b. niew ygodne, jeżeli roz­ szerza się na zag ad n ien ia stosunków k u ltu raln y ch . D laczego m arxista uważa pew ne k u l­ tu ry za tab u , w ietrząc tam d em oniczne p ierw iastki, skoro ro zu m u jąc logicznie światowa gospodarka socjalistyczna ogarnąć m a cały świat, a więc i kraje m ówiące po angielsku - tru d n o zro zu m ieć.24

W in n y m tonie dodaje:

Prow incjonalizm polski prow adzi do licznych błędów, które zao strzają i tak zaognione stosunki z A m eryką. Jeżeli się nie oddziela w yraźnie zag ad n ień k u ltu ra ln y ch od

fluktu-22 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka - b ra k daty. M uzeum L ite ra tu ry im . A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zb ió r n r 4, sygn. 4135.

23 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z d n ia 25 listo p ad a 1947 roku. M uzeum L ite ra tu ry im. A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zbiór n r 4, sygn. 4135.

24 Dezyderaty A ttaché Kulturalnego. Raporty propagandowe [sprawozdania (miesięczne,

dwumiesięczne) z działalności attaché kulturalnego Ambasady R .P w Waszyngtonie

(10)

06

acyj w stosu n k ach z jakim ś państw em - nigdy nie będzie wyjścia z im p asu . Przeciw nie, w m om en tach napięcia trzeba byłoby podkreślać, że te nap ięcia w żadnym sto p n iu nie w pływ ają na sto su n k i k u ltu ra ln e. A m erykanie, którzy są m łodym narodem , są na to czu­ li. N ie kosztow ałoby to nas w iele, a przeciw nie, znajom ość cyw ilizacji am erykańskiej byłaby pożyteczna.25

K u ry lu k nie w yw ierał nacisk u na poetę - zabiegał raczej o artykuły pośw ięco­ ne w spółczesnej lite ra tu rz e i k u ltu rz e am erykańskiej. N ie było zresztą po te m u w ielu okazji - M iłosz praw ie w każdym liście uskarża się na b ra k jego odpow iedzi, opieszałość poczty i niecierpliw i się z pow odu nieo trzy m an ia p otw ierdzeń w pły­ w u jego korespondencji. Pisze: „Co się z P anem dzieje? Czy zgrzybiał Pan i wyły­ siał już od n a d m ia ru pracy?”26. 27 p aźd ziern ik a 1947 zapytuje: „ [...] m ilczy Pan zawzięcie. Czy otrzym ał Pan 2 korespondencje N ow aka w ysłane we w rześniu i 2 k o respondencje w ysłane w p aź d ziern ik u , tu d z ież arty k u ł mój «Zabawy i spory» w ysłany we w rześniu? W iem , że listy lotnicze idą do k ra ju b. długo, nato m iast z Polski dochodzą w 3-6 d n i”27. W liście z 25 listopada 1947 ro k u w yraża coraz w iększe zaniepokojenie:

W iem z listów z Polski, że w ydrukow ał Pan m oją korespondencję z B read Loaf. C zy in n e m ateriały d o tarły nie w iem. O statn io nie w ysyłałem nic, a to z n astępujących powodów: poczta z A m eryki do P olski ogrom nie się popsuła, n iek tó re listy lotnicze p o trafią iść dwa m iesiące (podczas gdy z Polski do A m eryki chodzi doskonale - w 6 d n i list lotniczy jest już u adresata, czasem trochę prędzej, czasem trochę dłużej). W tych w aru n k ach , nie w iedząc, kiedy m ateriały d ojdą i co w świecie zajdzie w m iędzyczasie, ogrom nie tru d n o jest u praw iać jakikolw iek typ dzien n ik arstw a. Z astanaw iam się, co z tym fantem robić, wy pow inniście trochę pom ęczyć nasze w ładze pocztowe, bo to nam tu taj n iezm iernie w szystko u tru d n ia . [...] N iech Pan zrozum ie, że ja m am w pewnym sensie tem p eram en t d z ie n n ik arsk i i nie mogę zm usić siebie do p isan ia rzeczy, które uk ażą się d ru k iem b a r­ dzo n iep ręd k o .28

K olejną kw estią jest m ożliwość dokonyw ania zm ian w cyklu przez redakcję „O drodzenia” i cenzurę. W drugiej połow ie lat 40. G łówny U rząd K ontroli Prasy, P ublik acji i W idow isk zorganizow any modelow o przez Jakuba B erm ana p o d p o ­

25 Tamże.

26 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z d n ia 1 g ru d n ia 1947 roku. M uzeum L ite ra tu ry im . A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zbiór n r 4, sygn. 4135. 27 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z d n ia 27 p aźd ziern ik a 1947 roku.

M uzeum L ite ra tu ry im . A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zb ió r n r 4, sygn. 4135. W Dezyderatach A ttaché Kulturalnego M iłosz interw eniow ał w spraw ie

funkcjonow ania poczty, w sk u tek którego c ierp iała w spółpraca m iędzy w ydaw nictw am i i placów kam i naukow ym i. Zob. Raporty propagandowe

[sprawozdania (miesięczne, dwumiesięczne) z działalności attaché kulturalnego Ambasady R .P w Waszyngtonie (Cz. Miłosza) za okres listopad 1946-listopad 1947 r.]. AM SZ, z. 21, w. 86, t. 1171.

28 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z d n ia 25 listo p ad a 1947 roku. M uzeum L ite ra tu ry im . A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zbiór n r 4, sygn. 4135.

(11)

rządkow ał w szystkie d ziedziny życia publicznego, działając w edle spraw dzonych rad z iec k ich w zorców29. Pism o K uryluka podlegało stan d ard o w y m p ro ce d u ro m spraw dzającym . Jacek N ata n so n precyzuje:

B ieńkow ski i P rzyboś czytali oraz kw alifikow ali prozę i poezję. O statn im „sitem ” był K uryluk, który bardzo liczył się ze zdaniem Przybosia. Prozę redagow ał B ieńkow ski, który przesyłał K urylukow i teksty z p rzypiętym i do nich karteczkam i z w łasną opinią. O sta ­ tecznie decydow ał K uryluk; do spraw spornych angażow ał red ak to ra naczelnego „Twór­ czości”, Wykę. W spraw ach publicystyki politycznej K ury lu k zasięgał rad y P u tram en ta, w spraw ach o najw iększym zn aczen iu - Borejszy, który zresztą w okresie krakow skim praw ie nie angażow ał się w spraw y „O d ro d zen ia”30.

M im o to „O drodzenie” w okresie k rakow skim n ie należało do czasopism o c h a­ rak terze agitacyjnym . O m aw iając różnice ideologiczne dzielące środow iska „K uź­ n ic y ” i „O drodzenia”, to drugie W iesław Paweł Szym ański określa m ia n em lewicy lib e ra ln e j31. Badacze o różnym sto su n k u do P R L -u zgodnie podk reślają u m ia rk o ­ w anie i pow ściągliwość, jaką um iała zachow ać redakcja w spraw ach bieżących32. Z pew nością przesądziło to o tym , że M iłosz zdecydow ał się tu posyłać swoje kore­ spondencje. G w arancję w zględnej niezależności daw ało środow isko w spółpracu­ jące z tygodnikiem . Poeta w spom inał:

K ury lu k pow ojenny nie m iał dobrej o p in ii u tw ardych kom unistów , jak m ożna się p rz e ­ konać ze w zm ian ek o nim w listach P u tra m e n ta. Uw ażano, jak się zdaje, że był za m ało bojowy, zbyt kulturalny. Jako re d ak to r starał się być sam odzielny i niezależny w sądach. C zasy krakow skie „O drodzenia” były dla niego pom yślne. Z n alazł tam w artościow ych w spółpracow ników i sojuszników , m .in. K azim ierza W ykę. P rzen iesien ie red ak cji do W arszaw y w 1947 roku oznaczało codzienne ingerencje ze stro n y Borejszy, co w reszcie doprow adziło do starcia się z nim , kiedy to K u ry lu k nie u stą p ił i zrezygnow ał z posady.33 Jak w iadom o, poeta b ardzo dbał o form ę p u b lik a cji swoich szkiców i p rze k ła­ dów - także w k o respondencji z red a k to re m „O drodzenia” udziela dyrektyw wy­ daw niczych zwłaszcza w o d n ie sie n iu do poezji i przekładów :

29 Zob. K. G ajda Cenzura, hasło w: Słow nik realizmu socjalistycznego, s. 32-33. Zob. także S. K isielew ski Przeciw cenzurze - legalnie (garść wspomnień), „ Z a p is” 1977 n r 4; A. Paczkowski Cenzura 1946-1949. Statystyka działalności, „Zeszyty H isto ry czn e”

1996 z. 116, S. Z ak Cenzura wobec humanistyki, WBP, K ielce 1996; J. B ates Cenzura w epoce stalinowskiej, „Teksty D ru g ie ” 2000 n r 1-2; K. B udrow ska Literatura i pisarze wobec cenzury P R L 1948-1958, Wyd. UwB, B iałystok 2009.

30 J. N atan so n Tygodnik „Odrodzenie”..., s. 64-65. 31 W.P. Szym ański „Odrodzenie” i „Twórczość”. , s. 83.

32 Zob. K. Koźniew ski Węzły życia, w: tegoż Historia co tydzień. Szkice o tygodnikach społeczno-kulturalnych 1944-1950, C zytelnik, W arszaw a 1977; W.P. Szym ański „Odrodzenie” i „Twórczość”. , s. 76-78; J. N atan so n Tygodnik „Odrodzenie”. , s. 65-70; G. W ołowiec, „Odrodzenie”, hasło w: Słow nik realizmu socjalistycznego, s. 161-162.

(12)

92

P rzesyłam Panu porcję swoich w ierszy z prośbą o w ydrukow anie ich w szystkich w je d ­ nym n um erze i w tej kolejności, w jakiej są przepisane. Jest tego sporo, ale w iersze, z m a­ łym i w yjątkam i, nie są szczególnie tru d n e dla czytelników , więc chyba to nie zaw ali Panu n u m eru kobyłą. G dyby z jak ich ś w zględów chciał Pan odstąpić do zasady, której na ogół p rzestrzegam , aby w iersze drukow ać w grupie, tak jak idą, niech się Pan łaskaw ie p o ro ­ zum ie ze m ną. Przesyłam też fotografię, na w ypadek gdyby Pan zechciał z niej skorzy­ stać. Ale Panie K arolu, niech pan nie daje w ierszy m oich p etitem , tylko tą czcionką, k tó rą Pan ostatn io d ru k u je w szystkie w iersze, co jest o w iele lepiej.34

Poeta zabiegał, by poprzez zestaw ienie jego tekstów z innym i artykułam i nie wywierać wpływów propagandowych. W listach do K uryluka m ożna znaleźć także prośbę o skreślenie ze szkicu passusu, który po pew nym czasie autor uznał za nie­ potrzebny. W ynika z nich jasno, że M iłosz był świadom ingerencji cenzury w teksty p rzed ich publikacją - w liście z 1 grudnia 1947 roku zwraca uwagę na przesadne przerobienie na język galicyjski stylu artykułu swojego w spółpracow nika z H arvar- du. Podejm uje też osobistą grę z cenzurą, w którą angażuje Karola K uryluka:

Tym razem posyłam porcję przekładów z poezji am erykańskiej. Z asadniczo nie pow inny p an u spraw ić kłopotu, bo noszą ch ara k te r tw órczości ludowej czy też w yrażają „ludow e­ go d u c h a ” i nie m ożna ich w żadnym razie pom ieszać z obecną polityczną lin ią am ery­ kańską. Ten ich c h a ra k te r jest tak wyraźny, że nie uw ażałem naw et mówić o tym w słowie od tłum acza. Jest tego sporo, a jak pan wie lubię drukow ać całą porcję od razu, bez roz­ d ra b n ia n ia na poszczególne num ery. [...] G dyby pan nie chciał z jakichś względów tego drukow ać, niech pan łaskaw ie przekaże te p rzek ład y Wyce.35

Z kolei rap o rcie dla M SZ pisze: „Poza tym niezw ykle n apastliw y ton prasy polskiej (w ykreślanie z artykułów zw rotów przychylniejszych dla A m eryki, b rak u p am iętn ien ia In d ep e n d en ce D ay - co jest rocznicą, na któ rą pracow ał i K ościusz­ ko, i Tom P aine - najbardziej postępow i ludzie ówczesnego św iata)” 36. A utor tak dalece db ał o zachow anie niezależności, że gdy „O d ro d ze n ie” p rze n iesio n o do Warszawy, a red a k to re m naczelnym pism a został Jerzy Borejsza, w liście do Ry­ szarda M atuszew skiego, stawia u ltim a tu m dotyczące p u b lik a cji swojego szkicu: „M iłosz prosi albo o w ydrukow anie go w całości, albo o n iedrukow anie wcale, je­ żeli to okaże się niem ożliw e i że się nie zm artw i specjalnie, jeśli ze w zględów cen- z u raln y ch te n arty k u ł nie będzie m ógł się w «O drodzeniu» ukazać”37.

N ajw łaściw sze byłoby zrekonstruow anie źródeł, w op arciu o które M iłosz for­ m ował swoje poglądy na te m at sytuacji politycznej i gospodarczej w S tanach Z jed ­

34 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka z 25 g ru d n ia 1947 roku. M uzeum L ite ra tu ry im . A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zbiór n r 4, sygn. 4135. 35 L ist Czesław a M iłosza do K arola K uryluka - b ra k daty. M uzeum L ite ra tu ry

im. A dam a M ickiew icza w W arszaw ie, zbiór n r 4, sygn. 4135.

36 Dezyderaty A ttaché Kulturalnego. Raporty propagandowe [sprawozdania (miesięczne,

dwumiesięczne) z działalności attaché kulturalnego Ambasady R.P. w Waszyngtonie (Cz. Miłosza) za okres listopad 1946-listopad 1947 r.]. AM SZ, z. 21, w. 86, t. 1171. 37 C. M iłosz Zaraz po wojnie, s. 404.

(13)

noczonych oraz zbad an ie sam ego procesu form ow ania - w sensie in te le k tu aln y m i p isa rsk im - tej wizji. M isja ta m iałab y wiele z poszukiw ania igły w stogu siana. D yplom ata czytał codziennie bardzo w iele tytułów i każdego dn ia m ógł ko m p ilo ­ wać opinie na podstaw ie różnych źró d e ł38. N ie w szystkie czasopism a m u siał czy­ tać osobiście. M ożna przypuszczać, że korzystał z otrzym yw anych z rozdzielnika szczegółowych spraw ozdań prasow ych przygotow yw anych dla am basady oraz pol­ skiego M SZ przez PR IS (Polish R esearch an d In fo rm a tio n Service), specjalną ko­ m órkę do tego celu pow ołaną. Z k o respondencji am basady z W arszawą w ynika, że w W aszyngtonie brakow ało urzędników do czytania i analizy prasy am erykańskiej. W jednym ze spraw ozdań M iłosz pisze: „A ttaché prasow y czyta d ziennie sam oko­ ło 5 dzienników , dwa telegraficzne serwisy prasow e, konieczne jest n iezależnie od tego stałe, rutynow ane śledzenie prasy i robienie w ycinków z niej przez sp ecjalne­ go pracow nika”39.

W listach z tam ty ch lat poeta w ielokrotnie w yraża u zn a n ie dla różnorodności i poziom u am erykańskiego d ziennikarstw a zwłaszcza dotyczącego sytuacji m ię­ dzynarodow ej - zaśw iadcza tym sam ym o częstej le k tu rze prasy. To, co udaje się zrekonstruow ać na podstaw ie cyklu Życie w U SA , to zaledw ie k o rp u s cytowanych najczęściej czasopism . O w ielu M iłosz nie w spom ina, w ym ienia je z kolei w li­ stach. W ydaje się zatem , że m u sim y zadow olić się tym , co pow iedział on sam i p a ­ m iętać o skom plikow anej relacji pom iędzy rolą k o respondenta i autorem fo rm u ­ ło w an y c h w cy k lu o p in ii. K w estią n iezw y k le is to tn ą jest se lek c ja m a te r ia łu prasow ego po d k ątem raportów dla M SZ i na p otrzeby cyklu. Pragnąc zachować

incognito, M iłosz ta k dobiera ty tu ły dla „O drodzenia”, by nie pokryw ały się one ze

źró d łam i jego analiz służbowych. W tych d ru g ich ch ę tn ie posługuje się „N ew York T im esem ”, „The N ew H erald T rib u n e”, „S aturday E vening Review” p om ijanym i w Życiu w U SA , w którym z kolei pow ołuje się na ty tu ły praw ie niew ykorzystyw a­ ne w spraw ozdaniach. Ta gra prow adzona z przełożonym i w k ra ju nie była, jak m ożna się dom yślać, m ożliw a na dłuższą m etę.

Jednym z najczęściej w ym ienianych przez niego tytułów był „The N ew R ep u ­ b lic ”, istniejący od 1914 ro k u dw utygodnik o postępow o-liberalnym p ro filu - p o ­ sługuje się nim , co było rzad k ą p raktyką, i jako dyplom ata, i jako publicysta. A na­

38 D o dyspozycji pracow ników a tta ch a tu były następ u jące d z ienniki: „New York T im es”, „N ew York H erald T rib u n e ”, „New York Post”, „D aily W o rk er”, „W ashington P o st”, „Times H e ra ld ”, „W ashington D aily N ew s”, „Evening S ta r”, „C hicago D aily T rib u n e”, „St. Lous D isp a tc h ”, „G azette and D a ily ”, „ C h ristian Science M o n ito r”, „B altim ore Sun”, „Wall S treet Jo u rn a l”, londyński „Tim es”, „Nowy Św iat”, „ D zien n ik dla W szystkich”. C zytano także czasopism a i w ydaw nictw a periodyczne: „Tim e”, „N ew Yorker”, „The N a tio n ”, „The New R ep u b lic”, „U.S. N ew s and W orld R e p o rt”, „S atu rd ay E vening P o st”, „ H a rp e r’s”, „U n ited N a tio n s W orls”, „F oreign A ffairs”, „Foreign Policy R ep o rts”, „Foreign Policy B u lletin ”, „A m erican P erspective”, „World N ew s L e tte r”, „R eport on W orld A ffairs”, „In fact”, „M arshall P lan L e tte rs”, „Glos L udow y”.

(14)

9

4

lizow ano w n im spraw y p o lityki w ew nętrznej i zagranicznej USA, a jego wydawcą był H e n ry W allace, czołowy polity k postępow ej fra k cji P a rtii D em okratycznej. M im o początkow ych sym patii dla rew olucji w Rosji, w okresie zim nej w ojny w re ­ dakcji pogłębiał się sceptyczny stosunek do Z w iązku Radzieckiego. W allace zdy­ m isjonow any przez p rezydenta T rum ana ze stanow iska sekretarza h an d lu , wyko­ rzystyw ał swą pozycję w gazecie dla bezprzykładnej krytyki po lity k i zagranicznej ad m in istra cji oraz tzw. doktryny T rum ana, której ogłoszenie uznał za początek stulecia strac h u - M iłosz w spom ina o tym w odcin k u zam ieszczonym w 5. n u m e ­ rze „O drodzenia” . N egatyw ne oceny k o m u n iz m u sowieckiego w „The N ew R ep u ­ b lic ” pojaw iły się w dopiero w 1948 ro k u po odejściu W allace’a ze stanow iska re ­ d aktora naczelnego. M otyw ow anym decyzją o k andydow aniu na u rzą d p rezydenta z ram ien ia P artii Postępow ej (Progressive Party). C ykl Życie w USA zaw iera b a r­ dzo w iele śladów le k tu ry „The N ew R e p u b lic”: od zainteresow ania procesem tw o­ rzenia P artii Postępowej i sytuacją związków zawodowych do podchw ytyw ania ocen p o lityki w ew nętrznej i m iędzynarodow ej ad m in istra cji p rezydenta T rum ana.

In n y m p ism em , na któ re ch ę tn ie powoływał się autor, było „P.M.” nazyw ane w rap o rtac h dla M SZ lewicowym. W tym now ojorskim d zien n ik u głos zabierali n iek ied y dzien n ik arze o radykalnych poglądach, także członkow ie P artii K om u­ nistycznej (CPUSA). To powodowało, że oskarżano pism o o kom unizow anie, choć krytykow ano tu nie tylko politykę P artii K om unistycznej, ale otw arcie p olem izo­ w ano z jej oficjalnym czasopism em „D aily W orker” . „P.M.” (nazwa jest skrótem słów P icture M agazine) w yróżniała duża jak na ów czesny d zien n ik liczba zdjęć, rysunków satyrycznych oraz tzw. „kom ików ” . M iłosz w k orespondencjach w ielo­ kro tn ie opisuje am erykańskie rysunki satyryczne o tem atyce politycznej - ich źród­ łem m ógł być w łaśnie „P.M.” .

K orespondent d zielił się też le k tu rą „F oreign A ffairs”, now ojorskiego dw u­ m iesięcznika publikow anego przez R adę Stosunków M iędzynarodow ych. Był on pośw ięcony polityce zagranicznej i roli A m eryki w b u d o w an iu ła d u m ięd zy n aro ­ dowego. Pism o to odegrało isto tn ą rolę w pierw szych la tac h zim nej wojny, zwłasz­ cza dzięki p u b lik a cji tzw. „długiego te leg ram u ” G eorge’a K ennana. O kazjonalnie M iłosz powoływał się na „The N a tio n ”, k tóry w la tac h 40. m iał b ardziej lewicową o rientację niż „The N ew R e p u b lic”, oraz na „ F o rtu n e ”, dw utygodnik o tem atyce biznesow ej. C zytał lo ndyński d zien n ik „D aily M irro r” oraz „The C h ristia n Scien­ ce M o n ito r”, dzien n ik , który nie był organem kościelnym , nie prow adził d ziałal­ ności ew angelizacyjnej, zachowywał n ato m iast bezstronność polityczną i niezw y­ kle p ro fe s jo n a ln ie om aw iał sp raw y b ie żą ce S tan ó w Z je d n o c z o n y c h i św iata. W listach w ym ienia też „U n ited N atio n s W orld”, „P artisan Review”, „Science and Society”, „S aturday Review of L ite ra tu re ”, „New F o u n d atio n s, „P olitical A ffairs” oraz „M ainstream an d M asses” . We w spom nieniach pierw szego p obytu w Stanach Z jednoczonych M iłosz w raca do znajom ości zaw artych w kręgu czasopism a „poli­ tic s” . Z raportów dla M SZ w iadom o, że p oznał także d zien n ik a rz y „New York T im esa” oraz G ertru d e Sam uels z „New York T im es M agazine” . T aki dobór czaso­ pism i znajom ości, jeśli w ydaje się dość jednostronny, należy uznać za konsekw ent­

(15)

ny - w śród pism społeczno-politycznych czytanych przez poetę w przedw ojennej w Polsce jednym z najw ażniejszych był „M iesięcznik L ite ra c k i” .

By u stalić, czy w cyklu dokonyw ano zm ian, na które au to r nie m iał w pływu, należy spraw dzić, czy dokonyw ano ingerencji w kolejne odcinki cyklu, porów nu­ jąc teksty opublikow ane z ręk o p isam i n adsyłanym i K arolow i K urylukow i40. W ar­ to zasygnalizow ać ew entualne kłopoty w p ró b ac h odtw orzenia poglądów M iłosza na sprawy, k tó re opisywał. Oczywiście, n ie m ożna i nie trzeba m arginalizow ać jego ów czesnych w ypow iedzi na te m at p o lityki Stanów Z jednoczonych, z sam ego tylko pow odu, że te m at w ładzy zawsze go fascynował. Trzeba jed n ak zastrzec, że istn ieją rozbieżności m iędzy w ypow iedziam i ko resp o n d en ta piszącego po d pseu d o n im em i dyplom aty sporządzającego rap o rty służbow e, a m oże i p rze k o n an ia m i pryw at­ nym i sam ego M iłosza, jeśli m iał je w tedy sprecyzowane. N a uwagę zasługuje szcze­ gólna pozycja autora cyklu, z niej także w ynika bow iem jego oryginalny kształt. Z jednej strony m a on w szelkie cechy in te le k tu alisty -em ig ra n ta z E uropy Ś rodko­ wej przebyw ającego w A m eryce po raz pierwszy. Stwarza to bardzo k orzystną, choć i ryzykow ną sytuację poznaw czą - obserw ator spoza system u często w idzi w n im to, czego nie dostrzegają jego twórcy, choć m oże tw orzyć n ie istn ieją ce zw iązki m iędzy odległym i zjaw iskam i. Z drugiej strony posługując się diagnozam i i arg u ­ m e n tac ją publicystów , polityków i ekonom istów am erykańskich, M iłosz p rez en ­ tu je w ew nętrzny p u n k t w idzenia na ak tu aln e spraw y kraju . Łącząc obie postawy, au to r uczynił je nie tylko sw oistą form ą uczenia się A m eryki, ale i atrakcyjnym sposobem p rezentow ania jej odbiorcy, k tóry ciekaw jest i em ig ran ck ich w rażeń, i fachowej wiedzy. W ydaje się, że jego główną in te n cją było w ypełnić lu k i wiedzy czytelnika polskiego o k u ltu rz e i społeczeństw ie am erykańskim . To z kolei zakła­ dałoby dążenie do b ezstronności i w szechstronności. Jak pokazu ją kolejne o dcin­ ki cyklu, M iłoszow i bliższe jest to drugie. N ie m ógłby być n e u tra ln y już z sam ych powodów, jakie wyłożył C lifford G eertz41. N azyw ając się koresp o n d en tem , stara się n im być w p ełnym tego słowa znaczeniu. W cielając się w rolę, p oddaje ją kry ­ tycznej refleksji i w skazuje na tru d n o śc i z nią zw iązane - w kw ietn iu 1947 roku pisze: „S tany są k rajem w b ez u sta n n y m ru c h u , m iesiąc czasem znaczy więcej niż dziesiątki lat w cyw ilizacjach statycznych i niezm iennych. W arto o tym pam iętać, aby nie w padać w p u ła p k i zastaw iane przez am atorów uogólnień, którzy starają się A m erykę »określić« dow cipnym pow iedzonkiem ” 42. Słowa te nie w ydają się obliczone w yłącznie na uw iarygodnienie istn ien ia osoby Jana M. N ow aka i odsu­ nięcie p o d ejrzeń o zbieżność osoby ko resp o n d en ta i dyplom aty. W ypow iedział je ktoś, kto w tru d n y m pryw atnie okresie am erykańskim - prag n ął być użyteczny.

40 Jest to częścią b ad ań w projekcie „Wątki am erykańskie w twórczości Czesław a M iłosza w latach 1945-1953”.

41 C. G eertz Dzieło i życie: antropolog jako autor, przeł. E. D żu rak , S. Sikora, KR, W arszaw a 2000.

(16)

9

6

Abstract

Ewa KOŁODZIEJCZYK

Technical University of Radom

Czesław Miłosz as a U.S. press correspondent

Discussed are the circumstances of the origins and publication of Czesław Miłosz's cycle Życie w USA [‘Living in the U.S.A.'], published in Odrodzenie periodical (under the pseudonym of ‘Jan M. Nowak') in 1946-1947, the time of his diplomatic service to the U.S. The cycle's construction is investigated in relation to reports submitted by the poet to the Polish Ministry of Foreign Affairs. The piece's origins are outlined, in light of Miłosz's (unpublished) correspondence with Karol Kuryluk, the then-Editor-in-Chief of Odrodzenie, and in the context of Amercian press which Miłosz read at the time of his employment with the local office-of-attaché.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W polskim systemie miłosz może być i bywa traktowany jako poeta par excellence religij- ny46, natomiast Road-side Dog będący wynikiem „przepisania” Pieska przy-

Kto chce malować świat w barwnej postaci, Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.. Bo pamięć rzeczy, które widział, straci, Łzy tylko w oczach

Szczególnie aktywnie przedstawiciele PIIB, wraz z prezesem Andrzejem R. Dobruckim, uczestniczyli w pracach Komisji Nad- zwyczajnej do spraw Związanych z Ograniczaniem Biurokracji,

Dziękując za wyróżnienie autor „Traktatu moralnego” powiedział m.in.: „Czuję się jak uczeń, który zasnął nad książką, a kiedy się obudził - okazało się, że

Jeżeli jestem tutaj na tej trybunie i uważają, że w jakimś stopniu przyczyniłem się do tego co się w Polsce stało, to chyba tylko dlatego, że sam mój

Powstaje niepokonalna sprzeczność, realna, nie dająca spokoju w dzIen""T~w nocy, jak- kolwiek ją nazwiemy, sprzecznością między bytem i działaniem, czy sprzecznoś-

dzieć w paru słowach, czym jest zapoczątkowany tutaj ruch SOLI- DARNOŚCI — dla mnie i dla wielu ludzi w Ameryce, gdzie miesz- kam.. Człowiek w tym naszym wieku

— Długo nie chciałem druko- wać tego wiersza, bo zawsze że- nowały mnie elementy osobiste.. Do