• Nie Znaleziono Wyników

Z poradnika dla doktorantów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z poradnika dla doktorantów"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Sławiński

Z poradnika dla doktorantów

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (53), 1-5

1980

(2)

Nauk

0

Literaturze Polskiej

1

Instytut

Badań

Literackich PAN

dwumiesięcznik 5(53), 1980

TEORIA LITERATURY · KRYTYKA · INTERPRETACJA

Z poradnika dla doktorantów

Zdarza się przecież czasam i, ze w ysłu ch a sz c iekaw ej p relekcji, że ktoś w yp o w ie w tw o je j obecności zastana­

w iający pogląd na ja ką ś spraw ę, że p rzec zy ta sz gdzieś zdanie, o k tó r y m w iesz od razu, że w arte je s t zapam iętania. Są to m o ­ m e n ty , które odczuw asz jako szczęśliw e. Zostałeś obdarow any: ko m u ś udało się poruszyć tw oją m y śl. C zujesz, że pracuje ż y w ie j n iż dotąd. T y m ż y w ie j, im bardziej przesłanie, k tó re w łaśnie o tr z y ­ m ałeś, w z y w a cię do zrew idow ania lub lepszego uzasadnienia tw oich do tych cza so w ych m n iem a ń. M usisz coś z n im zrobić: w łą ­ czyć w obszar ju ż p rze z siebie w iedzianego lub udow odnić sobie, że nie w a rto tego czynić. I jedno, i drugie w ym a g a w y s iłk u , k tó ­ rego p rze d te m wcale nie potrzebow ałeś podejm ow ać. T eraz jed n a k m u sisz — i to je s t w łaśnie n a jw a żn ie jszy e le m en t niespodziew a­ nego daru. Je ste ś w ięc podniecony, ja k zaw sze, g d y w yp a d n ie ci zm agać się z now ą kw estią. P rzede w s z y s tk im chciałbyś się jed n a k u p ew n ić, c zy tw o je poczucie, że zasługuje ona na takie zm agania, je s t w ogóle zasadne. M oże uległeś po p ro stu złu d ze n iu co do je j oryginalności i znaczenia? N a jle p szy m sposobem na rozproszenie w ą tpliw o ści je s t zasięgnąć opinii u lu d zi z u rzę d u m iarodajnych. Z a łó żm y , że stało się to w trakcie s y m p o z ju m naukow ego. P o ru szył cię ja k iś ko ncep t przedostatniego przed przerw ą referen ta . Pełen niecierpliw ości doczekałeś do p rze rw y i oto tera z w kulu ara ch m asz ■szansę dow iedzieć się, ja k in n i oceniają to, co na tobie w y w a rło

(3)

J A N U S Z S Ł A W IŃ S K I 2

siln e w rażenie. Śm iało — ja ko że przejęcie spraw ą p rzezw ycięża tw o ją w rodzoną nieśm iałość — k ie ru jesz się w stronę czterech p a nów p rzyja źn ie gaw ędzących w o kół popielniczki. S a m e tu z y w a ­ sze j d y scy p lin y : tw ó j prom otor, nauczyciel tw ego prom otora — profesor sta re j d a ty , zn a n y w środow isku badacz now ego ty p u oraz s z e f e k ip y badaczy now ego ty p u . W p ra w d zie p rzerw a łeś im za­ w ę ż a ją c ą się dopiero rozm ow ę o w ęzło w y c h problem ach (a m oże o problem ach w ęzło w ych ), lecz słuchają u p rzejm ie , a n a w e t z p e w ­ n y m zain teresow a n iem , tw o ich ochów i achów na te m a t ko n ceptu p rzed osta tnieg o referen ta . A p o tem nie k r y ją pod ko rcem k o m p e ­ te n tn y c h opinii. R zecze z n a m y słe m prom otor: to koncept d y s k u ­ s y jn y . P rofesor sta rej d a ty dorzuca: w ysoce d y s k u s y jn y . Badacz now ego ty p u w zm acnia: p o w ie d zia łb ym n a w e t, że k o n tro w e rsy jn y . S z e f e k ip y badaczy now ego ty p u stanow czo dookreśla: w ysoce k o n ­ tro w e rs y jn y . P o ta k u je sz z zapałem . O czyw iście d y s k u s y jn y , ta k w łaśnie uw ażałeś, ze w szech m iar zasługujący na pow ażną d y s k u ­ sję. K o n tr o w e r s y jn y , o tak! — z pew nością, przecież zdecydow anie kłóci się z kon cep cja m i Iksa, Igreka i Z e ta pow szechn ie p r z y ję ty ­ m i w n aszej dyscyp linie; niezaw odnie w ięc w yw o ła b u rzliw e spo­ ry; w reszcie coś się zacznie dziać! T ak gorliw ie przyśw iadczając, czeka sz w napięciu na d a lszy ciąg opinii. N ie n a stę p u je on jed na k. Co w ięcej: spostrzegasz, że tam ci czterej ca łkiem lodow ato p r z y j­ m u ją tw o je p rzyta k iw a n ia . Nagle przestałeś ich interesow ać, pa­ trzą na ciebie ja k na b y t p rzezro c zysty . N ie bacząc na to, że p rze ­ cież dalej tk w is z w śród n ich } pow racają ja k g d y b y n ig d y nic do p rzerw a n ej ro zm o w y o w ęzłach g o rd yjskich. T w o ja konsternacja je s t zupełna. W yra źn ie dano ci do zrozu m ienia, żeś coś p rzew in ił lub się w yg łu p ił; je d n a k że nie m o żesz pojąć, w c zy m rzecz. J u ż tera z nic bardziej cię nie zaprząta od chęci m o żliw ie n ieza uw ażal­ nego zn ikn ięcia z pola w id zen ia rozm ów ców ...

Jeśli jeste ś do sta teczn ie in te lig e n tn y , to p o tem — g dy ochłoniesz — bez tru d u r o z sz y fru je s z w ła ściw y sens w ydarzenia. R zeczyw iście w y g łu p iłe ś się, ale m n ie j dlatego, żeś sam usiłow ał to c zy owo pow iedzieć, bardziej dlatego, żeś w ogóle nie zro zu m ia ł, co do ciebie pow iedziano. T w o je ta ra p a ty m ia ły ch a rakter lin g w isty c zn y : nie znasz po p ro stu idiom ów ję z y k a , p r z y pom ocy którego chciał­ byś się poro zu m iew a ć, i n a jzu p e łn ie j opacznie in te r p r e tu je s z ich znaczenia. Dlatego okazałeś się dla tw oich ro zm ów ców niepełno- w a rto ścio w y m p a rtn e re m ko m u n ika cji. Jeszcze się nie liczysz w śród

(4)

u ż y tk o w n ik ó w ję z y k a środow iskow ego; za tru dn o się z tobą doga­ dać. L e k c je w rodzaju te j, którą w łaśnie o trzym a łeś, to dośw iad­ czenia p rzyspieszające proces tw ego dojrzew ania. Są bardziej pou­ czające n iż ja k ie k o lw ie k teo retyczn e w y k ła d y z d zie d zin y lingw is- tyczn o -n a u ko w eg o savoir v iv r e ’u. Dotąd na p rzyk ła d nie w iedzia­ łeś, co napraw dę znaczą słowa « d ysku syjn y» i « ko n tro w ersyjn y» w usta ch m iarodajnych specjalistów , a w ięc ludzi, od któ ry c h za leży tw o ja zaw odow a przyszłość. W ydaw ało ci się, że aby je ro­ zum ieć, w ystarczą proste kom binacje etym ologiczno-zdrow orozsąd- kow e. G rubo się m yliłeś. T eraz jeśli n a w e t nie potra fisz dokładnie określić ich w artości sem a n tyczn ej, będziesz ju ż zdaw ał sobie spra­ w ę, ja ka je otacza aura znaczeniow a. G d y specjalista orzeka, że czyja ś w y p o w ie d ź (m yśl, teza, koncepcja itp.) je st d y s k u s y jn a lub k o n tro w ersyjn a , to wcale nie zam ierza z nią dysku to w a ć. On ją po p ro stu ocenia ja ko z g r u n tu niesłu szną , obcą lub w ręcz szko d li­ wą i ostrzega ła tw o w iern ych , b y się w nią nie angażowali. T y naiw nie sądziłeś, że po ośw iadczeniu, że coś je s t d y s k u s y jn e lub ko n tro w ersy jn e , m u si naturalną koleją rzeczy nastąpić szczegółow y spór m e ry to ry c zn y . G d y b y ś rozum iał w ła ściw y sens idiom u, nie m ó g łb yś ży w ić ta kich nadziei. Nie je s t to bo w iem w prow adzenie do opinii, lecz je j końcow a sen tencja — w e r d y k t, k tó r y m a ciebie — i tobie podobnych — zniechęcić do rzeczy opiniow anej. J e st d y s k u ­ s y jn a — a w i ę c nie w a rta tego, b y nad nią dysku to w a ć. Jest

k o n tro w ersy jn a — a w i ę c ta ka, k tó re j nie należałoby darzyć ani w y zn a w c zy m , ani n a w e t k r y ty c z n y m zainteresow aniem i jeśli m o żliw e om ijać z daleka. N ie trzeb a się o nią spierać, bo to n ie- zasłużenie podnosiłoby je j rangę.

W iesz ju ż zatem , co ci się p rzytra fiło . Z aw sze lepiej rozum ieć cu­ dze w y p o w ie d zi n iż ich nie rozum ieć. Co do tego nie m a w ą tp li­ wości. A le rozum ienie wcale nie obliguje do akcep tacji rozum ia­ nego. B y ło b y rzeczą godną pożałowania, g d y b y ś teraz, p o ją w szy in te n c ję , którą tw o i ro zm ó w cy w kła da li w określenia « d y s k u s y j­ ny» i « ko n tro w ersyjn y» , p rzy m u sza ł się do ich naśladow ania. Spo ­ d zie w a m się — bo chcę w ciebie w ie rzy ć — że to pojm ow an ie w y zw o li w tobie m o ty w a c ję do usiłow ań zm ierza jących w p rzeciw ­ n y m k ie ru n k u . M asz dopiero teraz szansę uśw iadom ić sobie rację i siłę sw o jej naiwności. Prostoduszność, z jaką in terp reto w a łeś podsuw ane ci oceny, im p lik u je b ow iem bardziej pod k a ż d y m w zg lę­

(5)

J A N U S Z S Ł A W IŃ S K I 4 d em pociągającą k o n c e p c j ę upraw iania n a u k i n iż ta k o n ­ cepcja, do k tó re j o d w o ływ a li się ocenodaw cy. P rze d te m zapew ne nie p rzy szło ci do głow y, że opowiadasz się za ja k ą k o lw ie k k o n ­ cepcją; m ogłeś raczej sądzić, że n a w ią zu jesz do n iew a rty c h zasta ­ n ow ienia oczyw istości. F a kt je d n a k , że d o tk liw ie zetk n ą łeś się ze sta n o w isk ie m w y ra źn ie a l t e r n a t y w n y m wobec ty c h o czy­ w istości, pozw ala ci sp ojrzeć na nie ca łkiem inaczej. O ka zuje się , że i ty , nie w iedząc o ty m , m ó w iłeś prozą...

Bo zw aż. T a m ci czterej m ie li za złe ja k ie m u ś poglądowi, że je s t d y s k u s y jn y . S tw ie rd ze n ie , że ta k i w łaśnie jest, było dla nich ró w ­ noznaczne z jego d y skw a lifik a c ją . J u ż na te j podstaw ie p o tra fisz sobie w y d e d u k o w a ć , ja k i m ianow icie pogląd z y sk a łb y ich aprobatę. O czyw iście ta k i, o k tó r y m m o g lib y stw ierd zić, że je s t b e z d y s k u ­ s y jn y (n ie k o n tro w ersy jn y ). P ie rw szy , te n z d y sk w a lifik o w a n y , nie za słu g u je na d y sk u sję ; drug i n a to m ia st d y s k u s ji nie p o trze b u je, p oniew a ż nie bud zi — lub nie p o w inien budzić — niczyich w ą tp li­ wości. S ło w em : tw o i ro zm ó w c y okazali się w yzn a w ca m i utopii k o ­ m u n ik a c y jn e j, w k tó r e j ży w io ła m i n a jb ardziej n iep ożą da nym i są — różnorodność m n ie m a ń , w ielosłuszność i sporność. W u to p ii ta k ie j n a jw y ż sz e p o zy cje w hierarchii p rzeka zó w za jm u ją k o n c en tra ty słuszności — k o m u n a ł i dogm at. T y zaś zu p ełn ie spontanicznie opow iedziałeś się za d o kładnie p rze c iw sta w n y m ideałem, k o m u n i­ ka cji n a u k o w e j. J e st to ideał, k tó r y n a ka zu je n a jw y ż e j cenić to w łaśnie, co z ta m te j u to p ii zostało w ygnane. Jego zw o len n icy sk ło n ­ n i b y lib y sądzić, że d y sk u sy jn o ść stanow i cechę poglądu p r z y s łu ­ gującą m u e x d efin itio ne. P o zbaw iony te j cechy po p ro stu nie za ­ słu g iw a łb y na w łasną n a zw ę. P ow iedzieć za te m , że je st « d y s k u s y j­ n y» lub « k o n tro w e rsy jn y » to ty le , co uznać jego praw o do pow ażnego tra kto w a n ia . Nie ro zstrzyg a się oczyw iście w te n spo­ sób sp ra w y w artości (doniosłości, istotności) owego poglądu. To, że skłan ia do d y s k u s ji, nie je s t w y sta rc za ją c y m w a ru n k ie m jego zn a ­ czenia; z pew nością je d n a k sta n o w i w a ru n e k konieczny. Teza, k tó ­ ra nie m a szans w zb u d zić ko n tro w ersji, je s t najpraw dopodobniej ca łk iem zb yteczn a . Jeśli w ja k im ś czasie o b se rw u je m y w danej d y scy p lin ie zn a c zn y p rzy ro st tego ro dzaju te z , to m o że m y być p e w n i, że je j zd ro w ie zostało p ow ażnie nadszarpnięte.

Jako odbiorca c z y je jś w y p o w ie d zi czu je sz się n a jh o jn iej nagrodzo- п У> ę d y m o b ilizu je cię ona do zajęcia w yra źnego stanow iska, gdy

(6)

czu jesz się zobow iązany, b y na nią odpow iedzieć, g d y daje ci okazję spraw dzenia się w sporze (choćby z sobą sa m y m — uprzednim ). M usisz jed n a k wyciągnąć z tego w łaściw e w nioski, g d y sa m em u ci p rzy jd zie in n y m coś przekazać. To, co k o m u n ik u je sz, pow inno zaw ierać w sw o je j str u k tu rz e znaczeniow ej u k r y te w ezw anie: pragnę, byście chcieli ze m ną dysku to w a ć, za le ży m i na w a szy m k r y ty c z n y m odzew ie, g d yż ty lk o w ten sposób d ow iem się, czy m a m coś istotnego do pow iedzenia. Nagrodą dla kom un ikują cego jest ż y w e reagowanie odbiorców: im bardziej się z jego sądam i lub o jego sądy spierają, ty m je s t w iększa. A le by zostać n a g ro d zo n ym , nadawca sam m u si w p ierw nagrodzić. Jeśli w ięc tw o je pragnienie o dzew u nie zostanie zaspokojone, jeśli nie n a p otka sz na n ic z y j sprzeciw , m ożesz m ieć uzasadnione w ątpliw ości, czy w ogóle nie pobłądziłeś, zasiadając do gry i czy pow inieneś ją kontyn u o w a ć. W te d y m oże zechcesz zm ienić orientację: p o m yślisz, że jed n a k bez­ pieczniej prosperow ać w św iecie w artości uznaw anych p rzez ta m ­ tyc h czterech. T am nie m u sisz zapracow yw ać na ko n tro w ersyjn o ść; będziesz p rem io w a n y w łaśnie za sku teczn e unikanie tego w y siłk u . A le n iew y klu c zo n e też, że — p rzeciw nie — zechcesz na siłę, de­ speracko, w y w o ły w a ć sp rzeciw y, prow okow ać kłótnie, w y stęp u ją c z teza m i program ow o ekstraw aganckim i, gorszącym i, nieodpow ie­ d zia ln ym i. Ta druga strategia, wym agająca jednak p e w n e j siły

charakteru, je s t — być m oże — słuszniejsza. W e w zn io sły m m iste ­ riu m życia naukow ego są przecież p rzew idziane m iejsca na ro z ry w ­ ko w e in term ed ia — i w ystęp o w a n ie w nich wcale nie je s t zajęciem b ezp o ży te czn y m . Bardziej chyba zasługuje na szacunek n iż p otu lne

pozostaw anie w służbie dogm atu i kom u na łu.

P olub iłem cię i dlatego nie chciałbym , abyś m usiał w ybierać z dw ojga złego. Z akła da m bardziej p o m y śln y scenariusz tw o je j przyszłości. S p odziew a m się, że któregoś dnia prom otor ci ośw iad­ czy: Panie kolego, pańska rozpraw a je s t n ie ste ty w ysoce k o n tro w er­ syjna. T y zaś, rozum iejąc, co do ciebie m ów i, p o d zię k u jesz m u grzecznie za p o c h w a ł ę . Będzie to znaczyć, że znalazłeś się na dobrej drodze. J e ste m sp o kojn y, że m im o p rzejściow ych trud no ści dasz sobie radę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdaniem Bożeny Janickiej, prezesa Porozumie- nia Pracodawców Ochrony Zdrowia, wyrażonym w rozmowie z dziennikarką portalu rynekzdrowia.pl: „aby to się udało, ko- nieczne

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Podziwiałem Wałęsę i nadal uważam że jego wielką zasługą było to, żeby się nie zapędzić w taki sposób, że jak będzie interwencja i po tej interwencji zaczną się procesy,

Na wolontariacie w SZLACHETNEJ PACZCE Damian nauczył się jak zarządzać projektem – zrekrutował zespół kilkunastu wolontariuszy, którzy odwiedzali rodziny

Niniejsza praca jest monograficzną prezentacją rozwoju dydaktyki języków obcych jako dziedziny naukowej, szczególnie w odniesieniu do języka angiel- skiego

W przypadku urodzenia dziecka (przyjęcia dziecka na wychowanie) pracownicy albo pracownikowi przysługuje urlop macierzyński (urlop na warunkach urlopu macierzyńskiego).. Za okres

[r]

raczej coś z repertuaru turystyczno-harcerskiego, dla młodszego w miarę pieprzną, tylko na tyle, żeby i koleżanki z lekka zarumieniły się i kierowca cwaniak się ubawił, ale