• Nie Znaleziono Wyników

Warszawa Reduta Ordona

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Warszawa Reduta Ordona"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Dorota Siwicka

Warszawa Reduta Ordona

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (112), 154-159

2008

(2)

15

4

W a rsza w a Reduta O rd o n a

Tak nazywa się stacja na lin ii W arszaw skiej Kolei D ojazdow ej łączącej stolicę z G rodziskiem M azow ieckim . Jadąc z W arszaw y Śródm ieście, m ija się stacje W ar­ szawa O chota i W arszawa Z achodnia, aby - na skrzyżow aniu z ulicą M szczonow- ską - wysiąść na p ero n ie W arszawa R eduta O rdona. Jest to zresztą raczej przy sta­ nek niż stacja: tory i dwie podniszczone wiaty. Z am iast kasy stojący na peronie sam ochód osobowy z k a rtk ą na szybie: „B ilety” . Poza tym ku rz, śm ieci i pustka. W idać tylko tyły C e n tru m R eduta, lecz klien ci docierają do niego raczej A lejam i Jerozolim skim i niż pociągiem . T utaj, na handlow ym zapleczu, rzadko ktoś w ysia­ da, większość pasażerów jedzie dalej - do słynnych podw arszaw skich m iejscow o­ ści, do Tw orek, Komorowa, Podkowy L eśnej, M ilanów ka.

K ilkanaście m etrów od p ero n u , p o d p łotem , w cien iu krzaków po lewej stronie M szczonowskiej zn a jd u je się głaz u p am iętn iający śm ierć bohaterów . W yryto na n im napis: „Tu dn ia 6 w rześnia ro k u 1831 w walce z przem ocą m oskiew ską została w ysadzona w pow ietrze R eduta O rdona. O brońcom ojczyzny cześć!” . P om nik od­ słonięto uroczyście w p rzed d zień rocznicy w ybuchu pow stania - 28 listopada 1937 roku. In ic ja to r przedsięw zięcia, p u łk o w n ik L eon D unin-W olski, wygłosił wów­ czas przem ów ienie, w którym - jak doniósł „K urier W arszaw ski” - nazw ał Wolę „polskim i T erm o p ilam i” (odsłonięto tego dn ia także p o m n ik generała Sow ińskie­ go, obrońcy nieodległej, a rów nie sławnej placów ki).

D owódcy oraz historycy Bitwy W arszaw skiej zgadzają się, że najw iększą tr u d ­ nością w zorganizow aniu obrony m iasta była rozciągająca się wokół szeroka, p ła­ ska i niezalesiona p rzestrzeń. N a n ara d zie dowództwa Jan K rukow iecki mówił: „Do tru d n o ści w w alnej b itw ie należy n ap rz ó d położenie p lacu b o ju w okolicach W arszawy na rów nym , otw artym p o lu ” . D otyczyło to także tych terenów , od Ra- kowca i Szczęśliwic do W oli, gdzie - jak się okazało - rozegrać się m iały n ajsły n ­

(3)

Siwicka

Warszawa Reduta O rdona

niejsze w alki. W późniejszej relacji z bitw y L udw ik M ierosław ski pisał o „nagich ró w n in ac h ” otaczających W olę, a h isto ry k pow stania W acław Tokarz nazw ał je naw et „bilardow ym i” - przesadnie, gdyż na n iektórych przy n ajm n iej m apach do­ strzec m ożna drobne fałdy te re n u , a także chyba ogrody.

I spojrzałem na pole; dwieście harmat grzmiało Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi,

Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi [...].

Przywykło się sądzić, że w w ierszu M ickiew icza więcej jest m a te rii legendarnej niż dziejowej prawdy. Tom asz Strzeżek, au to r w ażnego a rty k u łu o u dziale O rdona w obronie W arszawy, pow tarza to w ypracow ane przez historyków p rzekonanie. W spom inając o poetyckich opisach Bitwy W arszawskiej w w ierszach M ickiew icza oraz Słowackiego, zauważa: „Obydwaj poeci nieśw iadom ie w ypaczyli w ydarzenia zw iązane ze sw oim i b o h ateram i, a więc w alkę o szaniec n r 54 i n r 56 (Wolę). C ał­ kiem inaczej w yglądają one w św ietle relacji urzędow ych czy w przekazach ich b ezpośrednich uczestników ”. N ib y tak, w k ońcu Ju lia n K onstanty O rdon uszedł przecież z życiem po w ysadzeniu prochów (szaniec 54 to była w łaśnie jego re d u ­ ta), a i n iek tó re in n e fak ty nie zgadzają się z praw dą historyków , bo nie „dw ieście h a rm a t” grzm iało w tym rejonie, lecz około pięćdziesięciu (choć podczas całej b i­ twy - kilkaset), a szaniec nie był w yłożony w środku faszyną (choć w edle in ży n ier­ skiej sztuki - pow inien). Jeśli jednak przyjrzeć się topografii tych pól, to przyznać trzeba, że te re n bitw y wygląda w utw orze w łaśnie tak, jak relacjonow ali św iadko­ wie. I tak, jak m ógł się on przedstaw iać oczom Stefana G arczyńskiego, patrzącego z n ajb ard ziej w ysuniętych na zachód pozycji k o rp u su U m ińskiego. T rudno się naw et oprzeć p rzypuszczeniu, że G arczyński, opow iadając M ickiew iczow i o wy­ d arzeniach, rysował m u szkice rozlokow ania arm ii i tego, jak re d u ta wyglądała. A M ickiew icz słuchał i patrzył uw ażnie.

Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona.

Szaniec n r 54 zaczęto wznosić - pisze historyk fortyfikacji R om an M atuszew ski - około 21 lipca tegoż, 1831 roku. Stanowił on najbardziej w ysuniętą na południe część I lin ii um ocnień odcinka zachodniego, do którego należały też działa n r 56 oraz 57 (to ostatnie, dowodzone przez A ntoniego Lenickiego, broniło się długo i za­ jadle, lecz niestety zabrakło b arda, który by m u zapew nił sławę). O wartość obronną red u ty 54 spierano się, ale przyznaw ano jej jedną zaletę: znajdow ała się na wzgórzu, które dom inow ało n ad rów niną. O d innych um ocnień pozostawała oddalona - we­ dle obliczeń Strzeżka - od ośm iuset m etrów do dwóch kilom etrów (i chyba z takiej też, praw ie dw ukilom etrow ej odległości patrzył na w zniesienie Garczyński). Bu­ dowla m iała kształt sześcioboku (przeciętna długość boku - czterdzieści sześć m e­ trów), a jej podstaw ę w ew nątrz znacznie obniżono, więc z daleka widać było tylko osiem dziesiąt centym etrów przedpiersia wystającego n ad zew nętrzną pow ierzchnię stoku. Jako m ateriału budow lanego użyto m iejscowej, m ocno ubitej gliny, co po ­

155

(4)

15

6

zwoliło na nadanie zboczom znacznej spadzistości. Tyły zabezpieczał stru m ień łą­ czący kilka stawów (w w ierszu o stru m ien iu nie m a mowy). A utorem koncepcji for­ tyfikacyjnej był K lem ens Kołaczkowski, zw olennik fortów ziem no-drew nianych, niegdyś zalecanych też przez Tadeusza Kościuszkę, który pisał: „M am y wszędzie u nas z dobroczynności n atu ry drzewo i ziem ię, z nich m ożem y robić baterie, a oso­ bliw ie red u ity ze schronieniem się od bom b. M ocniejsze praw ie od tw ierdz z kam ie­ n i lub cegły [...]. Polacy, oto są wasze góry, oto są wasze fortece, które tysiącam i narobić możecie!” (Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość).

Ten p o ran e k był z początku m glisty, ale w krótce wyszło słońce („wzbiło się po niebie zw ierciadlanym ” - w spom inał M ierosław ski) i ośw ietliło szaniec od strony m iasta. U zm ysłow ienie sobie, co m ógł w idzieć a d iu ta n t U m ińskiego, pozw ala na pew ne k o n statacje dotyczące pow stania M ickiew iczow skiej panoram y: rów nina z sam otnym w zgórzem owiewanej dym am i re d u ty to sceneria, która aż prosi się, by zostać p rze strzen ią rom antycznego theatrum wojny. To gotowe pole do k reacji heroicznego m itu . Podstaw owa dla wiersza m etaforyka w alczących ze sobą barw - b ie li i czerni - także była już (przez w ojskowych inżynierów ) przygotow ana. W y­ sc h n iętą, lśn iącą w p o ran n y c h p ro m ie n ia c h g linę b u d o w li (nieobłożonej - jak mówią do k u m en ty - darnią) p ióro bez tr u d u m ogło przem ienić w b iały „głaz bo- dzący m o rze”, otaczany coraz szczelnej, p o d koniec w alki niem al dookoła, przez czarną „lawę b ło ta ” - ko lu m n y szturm ow e nadzorow ane osobiście przez feld m ar­ szałka Paskiewicza. D odać trzeba, że p rzed p iersia re d u ty nie um ocniono koszam i szańcowym i, więc działa i kano n ierzy pozostaw ali odsłonięci, a to znaczy, że p a­ trzący przez lu n etę m ogli w idzieć ru ch y O rdona, choć chyba już nie te n gest żoł­ nierza, którego ręka w ładow nicy „Szukała, nie zn alazła” . Zatem , dzięki poetyc­ kiej „syntezie b itw y ” (tak nazw ał w iersz Sam uel Sandler), realia m iejsca ujaw niły swą sym boliczną potencję. M ickiew icz - jak zawsze - w k o n k reta ch p o trafił do­ strzec zn ak i W ielkiej H istorii. A G arczyński dopom ógł m u w tym sw oim i słowam i - żołnierza raportującego z poetyckim talen tem . Przypom nijm y, że wydając Opo­ wiadanie adiutanta w II tom ie Poezyj przyjaciela, M ickiew icz nazw ał utw ór „wspól­ ną naszą w łasnością”.

I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku. Spojrzałem na redutę; wały, palisady, Działa, i naszych garstka, i wrogów gromady: Wszystko jak sen znikło. - Tylko czarna bryła Z iem i niekształtnej leży - rozjemcza mogiła.

M ierosław ski nazw ał ją „w ulkaniczną m ogiłą”, gdyż niespodziew any w ybuch, dym, piasek i w ylatujące w pow ietrze ciała ludzkie, w szystko to zrobiło w rażenie tak gigantycznego w strząsu ziem i, że naw et przerw ano na chw ilę działan ia w ojen­ ne. Jed n ak nie cała red u ta wówczas znikła. Po zajęciu W arszaw y - pisze historyk fortyfikacji Stefan Fuglew icz - w iększość zew nętrznych u m ocnień zlikw idow ano, lecz dla u p am iętn ien ia zdobycia Woli R osjanie pozostaw ili resztk i dział 54 i 56. Z an ik an ie śladów po R educie O rdona było późniejszym procesem . I trw a on n a ­

(5)

Siwicka

Warszawa Reduta O rdona

dal, pozostając w ścisłym zw iązku zarów no z rozw ojem m iasta, jak z pow ik łan ia­ m i pam ięci.

R eduta 54 - tw ierdził M atuszew ski - została zniw elow ana w k ońcu X IX w ieku podczas rozbudow y lin ii kolejow ych w zachodniej części stolicy. Pisząc tak, w yra­ żał p rzekonanie, które nie w iedzieć czem u utrw aliło się w śród historyków (chyba nie tylko z pow odu w ielości relacji czy n ie dokładności starych m ap), że leg en d ar­ ny szaniec znajdow ał się w rejonie tych rozległych torow isk. N a m apie z Przewod­ nika po polach bitew wojny polsko-rosyjskiej p o d redakcją O ttona Laskow skiego (1931) tam w łaśnie został zaznaczony - u zbiegu ulic M szczonowskiej i W łochow skiej, a więc w p unk cie, w którym k ilka lat później postaw iono p om nik. I być m oże z tym p rzew odnikiem w ręk u patrio ty czn a m łodzież wychowana na lite ra tu rz e ro m an ­ tycznej poszukiw ała świętego m iejsca Polaków. C zytam y w książce w ydanej w ro ­ k u 1938 przez członków Towarzystwa Przyjaciół Woli:

N ie dziw więc, żeśm y biegali hen, na Czyste, by odnaleźć jakoweś szczątki tej Reduty. A odszukać je było trudno. M ały skrawek terenu, na którym była kiedyś wysadzona pro­ chami [...] w naszych czasach objęły stalowe linie szyn kolejowych, utrudniając doń d o ­ stęp. Trzeba było błądzić po bezdrożach, potykać się na kocich łbach, grzęznąć w błocie i ... w rezultacie nie znajdowało się nic. A młoda dusza tak rwała się do miejsca bohater­ stwem uświęconego!

Ta sam o pustkow ie pojaw ia się w relacji M irona Białoszewskiego, k tóry w S zu ­ mach, zlepach, ciągach w spom inał swoje w ycieczki z ro k u 1954 na stare torow iska towarowe zw ane Syberią. Opisyw ał więc ulicę Kolejową i rozciągający się z niej w idok na fabryczną Wolę - „olbrzym ie b ębny gazow ni” i „ceglaste okrąglaki, p o ­ dobne do baptysteriów tym b ardziej że rym ow ały się widokowo z n iebieską, za­ wsze jakby na pogodę kopułą cerkw i” . I w łaśnie tam um ieszczał historyczną redutę: A tam gdzieś w gazowniach, w baptysteriach, zanim jeszcze je na świat wykołowano, była Reduta Ordona. Przy cerkwi, której też nie było, były i są Wały Sowińskiego, na ich tle podpisywało się kapitulację powstania listopadowego, a w bok - obierało się królów. W ślad za dawnymi okopami ciągnęły się mury getta. Tu gdzieś porwany król Staś, w jednym kapciu, przekabacił na swoją stronę prowadzącego go konfederata. Z przejazdu na Sien­ nej było widać tory, tory, towarowe pociągi, stare rampy, żelaziwa, semafory, badyle. W tym jakby niczyim , tru d n y m do przebycia te re n ie otoczonym dziw aczną zabu­ dową in d u stria ln ą Białoszew ski rozpoznał krajo b raz h isto rii. W ywózki, m ęczeń­ stwo i zagłada, świętość i klęski, w ielka tradycja i m ałość króla, a w szystko to p o ­ śród badyli i sem aforów - przeszłość schowana w p rzestrzeni. I tu m ieści się też R eduta O rdona intrygująco usytuow ana „w gazow niach”, m oże przez skojarzenie z w ybuchem i ulatyw aniem w niebo, bo b u d y n ek G azowni stoi przecież po drugiej stronie torów, daleko od historycznego szańca.

Z am orficznej p rz e strz e n i torow isk i zarośli w yłania się tylko jed en trw ały pun k t: k am ień p om nika, na którym w spierały się w szelkie próby oficjalnej lo k a li­ zacji R ed u ty i jej publicznego k u ltu . Tutaj historycy chcieli w idzieć ciągłość dzie­ jów, wszak we w rześniu 1939 ro k u toczono w jego okolicy ciężkie walki. I te n k a­

157

(6)

15

8

m ień pew nie zaważył, że gdy w 1975 ro k u zbudow ano nowy odcinek trasy W K D , nazw ano stację (a po tem i ce n tru m handlow e) im ien iem Reduty.

N a warszawskim przedm ieściu śm ieciem otoczona Stoi m iędzy torami Reduta Ordona.

W iersz Stacja „Reduta Ordona” (datowany: 29 X I 83) - rozpoczyna się tak, jakby w k olejną rocznicę w ybuchu pow stania i tu ż p rze d d rugą rocznicą w prow adzenia stan u w ojennego, au to r utw oru - E rn est Bryll - znalazł się tu ta j w pociągu czeka­ jącym na w jazd do stolicy.

Przez rude błoto, zdartą skórę ziem i

Zza mgły widać grzbiet bloków w szereg nastroszonych Starych już od n o w o ś c i.

W tej nędznej, ab su rd a ln ie zniszczonej p rze strzen i au to r Rzeczy Listopadowej rozgrywa narodow e m isteriu m , w którym pobrzm iew ają echa dram atów W yspiań­ skiego. Z am iast żołnierzy-pow stańców bio rą w n im u dział pasażerow ie „zatęchłych w agonów ”, m ieszkańcy przedm ieść, zm ęczeni, duszeni przez senne zmory, jadący św item do pracy (a m oże do pow stania, na któ re nie w iadom o, czy zdążą). Pociąg rusza - „Pow oluśku dycham y” - w tych słow ach b rzm i słabe echo: „póki m y żyje­ m y”, jedyne m ożliwe w tej p rzestrzeni. Tym, co najbardziej łączy w iersz z utw o­ rem M ickiew icza, zdaje się bow iem „bryła ziem i n ie k sz ta łtn e j” .

A jed n ak w szystko w skazuje, że R eduta O rdona była gdzie indziej - około k i­ lom etra na południow y w schód od p om nika p rzy torach, po drugiej stronie Alej Jerozolim skich, w rejonie ulicy N a Bateryjce. „Wszystko jak sen zn ik ło ” - być może zapaleńcy-odkryw cy oraz historycy (także ci, którzy przyw ykli zarzucać poetom „w ypaczenia”) szukali takiego m iejsca po legendarnym w ybuchu, w którym nic nie m a, bo w szystko uleciało w pow ietrze. M oże polska „podśw iadom ość” n akazy­ wała im szukać tak, by nie znaleźć, by m ogli pow iedzieć: pozostała tylko pustk a, ale m y wiemy, gdzie jest dusza O rdona. Tym czasem - istnieje spore wzgórze. Co w ięcej, w spina się na nie droga. W edle u sta le ń Towarzystwa M iłośników F o rtyfi­ kacji (Stefan Fuglewicz, M a rc in Zdrojew ski) roboty niw elacyjne om ijały szaniec i praw dopodobnie we w nętrzach w zgórza, po d ziem ią, n ad a l zn a jd u je się „rozjem ­ cza m ogiła” ze szczątkam i setek poległych. T eren jed n ak wciąż pozostaje tru d n o dostępny - zajm uje go dew eloper p lan u jący dużą inw estycję. W lu ty m 2008 roku Rada D zielnicy O chota jak najsłuszniej zw róciła się do w ładz m iasta o ochronę tego rejo n u , w skazując na konieczność w ykopalisk oraz m ożliw ości stw orzenia tu ta j M u zeu m Pow stania Listopadow ego. U zasadnienie do uchw ały R ady rozpo­ czyna się od słów: „Z najdujące się na tym te re n ie pozostałości słynnej z w iersza A dam a M ickiew icza R eduty, któ rą dow odził Ju liu sz O rdon, w pisane są na stałe w polską h istorię i pam ięć narodową. Stały się sym bolem polskiego heroizm u w w al­ ce o n ie p o d le g ł o ś ć .” 1.

0 tym, że często Julian Konstanty bywa zam ieniany na Juliusza, pisał już Sandler 1 łatwo zgadnąć, skąd biorą się pomyłki w im ieniu Patrona szańców.

(7)

Siwicka

Warszawa Reduta O rdona

Abstract

D o ro ta Siwicka

In s titu te o f L ite ra ry Research o f th e Polish Academ y o f Sciences (W a rs z a w a )

Warsaw Ordon’s Redoubt

A histo ry o f th e site w h e re re d o u b t no. 54, m ade fam ous to Polish culture o w in g to Adam M ickiew icz's p o e m Reduta Ordona [O rd o n 's R edoubt], was apparently located d u ­ ring th e W a rsaw Battle o f S e p te m b e r 1831. O n e is accustom ed to believe th a t th e piece has m o re fabrication to it than historic tru th . H o w e ve r, co m parison o f to p o g ra p h ic details w ith th e poet's te x t indicates th a t M ickiew icz's portrayal o f to p o g ra p h ic details is surprisingly tru e . H o w e ve r, o w in g to th e terrain's character and com plications o f historical m em o ry, it has b e co m e highly com plicated to find actual traces o f th e site w h e re o n e o f th e m ost im p o rta n t Polish h e ro ic m yths was conceived.

15

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak na ilość zagadnień do nauczenia (a udostępnionych na stronie Instytutu od początku semestru), stopień skomplikowania pytań i wymaganą przeze mnie jako minimum jakość

D rugą część książki stanowią prace poświęcone mniejszości niemieckiej w powojennej Polsce: Michała Musielaka - Ludność niemiecka w Wielkopolsce po I I wojnie

The questions focus on the timing and delays involved in platform competition processes and address the call for integrative, multi-level research that integrates micro and macro

The three panels on the right show 3D ray trace infrasound propagation over 400 km using three different ECMWF HRES forecasts: (b) nowcast, (c) 5 day forecast and (d) 10 day

Świadczenie usług porządkowo-czystościowych wewnątrz budynku Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu Sp. Przedmiotem zamówienia jest kompleksowe świadczenie

3. Uczniowie pod kierunkiem nauczcyiela przystępują do interpretacji i analizy utworu... Na początku interpretujemy trzy pierwsze zwrotki. Nauczyciel przede wszystkim pyta, z

Uw agi w spraw ie stosowania p rzez sqdy przepisów dewizowych Sądy polskie rozpoznają corocznie dużo spraw cywilnych, w których stronam i lub uczestnikam i

Jestem gorącym zwolennikiem Klubu, zwłaszcza gdy przekonałem się, że wśród adwokatów jest bardzo wielu znakomitych twórców: już wprowadzonych w świat