• Nie Znaleziono Wyników

Nasza Wspólnota, 2014, nr 22

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasza Wspólnota, 2014, nr 22"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

NASZA

WSPÓ NOTA

ISSN 2080-2374 CENA 3 ZŁ

PISMO PARAFII

PW. ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW

PIOTRA I PAWŁA W KATOWICACH

nakład: 200 egz.

NUMER 22

29.06.2014

a v.d.C.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy...

Mt 11,28

(2)

o. Anna v.d.C.

W tym roku, jedenastego maja

do Wczesnej Komunii św. w naszej parafii przystąpiły następujące dzieci:

• Bernacka Aleksandra i Bernacki Piotr,

• Czapla Karol,

• Didkowski Tobiasz,

• Laksa Agata,

• Wróżyna Ludwik.

Wszystkim dzieciom i ich rodzicom życzymy wspaniałej przygody z Jezusem Eucharystycznym

(3)

NASZA WSPÓ NOTA

REDAKCJA:

REDAKToR nACzELnA:

Barbara Stawowczyk sEKRETARz REDAKCJi:

Teresa Kryjon

REDAKToR TEChniCznA:

Barbara Gaworska KoREKTA:

Anna Jabłońska oPiEKUn:

ks. proboszcz Andrzej Nowicki ADREs:

Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła

ul. Mikołowska 32 40-066 Katowice PRoJEKT WiniETy:

Wydawnictwo Pergamena, Jan Zając

— „Wydawnictwa w starym stylu”

sKŁAD i ŁAMAniE:

Anna Nakonieczna DRUK:

Zakład Poligraficzny MEWA-DRUK ul. Achtelika 2

41-700 Ruda Śląska nAKŁAD: 200 egz.

ISSN 2080-2374

W nUMERzE:

s. 4– 6

 niepełnosprawność w wymiarze wspólnotowym

- L’Arche (Wspólnoty Arki) s. 6–8

 Jak w rodzinie s. 10–11

 „sprawny” niepełnosprawny s. 12

 niepełnosprawność?

To może być atut s. 13–14

 Karol Wojtyła - syn narodu Polskiego, przywódca i święty Kościoła Powszechnego - Jan Paweł ii

s. 15–16

 sens cierpienia w nauczaniu św. Jana Pawła ii

s. 17

okiem świeckiego:

tajemnica odpustów s. 18–19

„od Lolka małego - do Jana Pawła świętego”

Drodzy Czytelnicy!

Głównym motywem 22. numeru „Naszej Wspólno- ty” jest problem niepełnosprawnych w naszym społeczeństwie. Historię Wspólnoty Arka, która stwo-

rzyła nowy typ wrażliwości w stosunku do osób niepełnosprawnych przedstawia Piotr Łuczak. Teresa Kryjon natomiast opisuje działalność Ośrodka dla Niepełnosprawnych „Najświętsze Serce Jezusa”w Rudzie Śląskiej-Halembie, odwołując się do rozmowy przeprowadzonej z dyrek- torem Dariuszem Sitką. Artykuł Sprawny niepełnosprawny mówi o ocze- kiwaniach i marzeniach tych ludzi. Niepełnosprawnych żyjących pełnią życia przedstawia wywiad z paraolimpijką, multimedalistką, pływaczką Karoliną Hamer. Zamieszczamy również wiersze osób niepełnospraw- nych, nagrodzone w konkursie literackim.

Z okazji kanonizacji Jana Pawła II ukazuje się w tym numerze artykuł Antoniego Wilgusiewicza, omawiający cechy religijności i patriotyzmu Karola Wojtyły oraz konsekwencje polityczne, wynikające z jego wybo- ru na papieża. O roli cierpienia w duchu wiary i poszukiwaniu szczęścia w słabości, w świetle postawy świętego Jana Pawła II, pisze Beata Świer- kot - Brachaczek. Przedstawiamy również listę wyróżnionych w konkur- sie plastycznym Od Lolka małego do Ojca Świętego. Uczestnikom gratu- lujemy zaangażowania i wysokiego poziomu wszystkich prac.

Życzymy ciekawej lektury

- w imieniu redakcji Barbara stawowczyk

Bez makijażu

Nie zaproszę Cię do moich marzeń pijany czas związał ręce wachlarzem dat niespokojna noc umyka

Nie zagościsz w moim dniu zabieganym

odmiennym

bez rumieńców na twarzy Nie zamieszkasz w moim domu bez drzwi i okien

spłoszone ptaki odleciały

musimy ten sen obejść dookoła

***O czym pisać

gdy wiosna nie puka do drzwi niestrudzony czas

przysparza siwych włosów i poplątanych myśli gdy łzy zabijają uśmiech a wierne giną w głowie nienarodzone

Autorem tych wierszy jest Stanisław Gdyk, niepełnosprawny

Foto. Anna v.d.C.

(4)

NASZA WSPÓ NOTA

D

otykając problemu niepełno- sprawności, warto zatrzymać się kilka chwil nad pięknym charyzmatem, na którym zbudowa- na jest Federacja zrzeszająca Wspól- noty Arki. Warto tym bardziej, iż w 2014 roku przypada 50. rocznica utworzenia pierwszej wspólnoty L’Arche we Francji. Wspólnoty o bar- dzo szczególnym charyzmacie, która przez ostatnie pół wieku dbała o roz- poznanie i uznanie podmiotowości osoby niepełnosprawnej intelektu- alnie i stawiała ją zawsze jako rów- norzędnego partnera osób pełno- sprawnych w codziennym życiu.

historia L’Arche

50 lat temu, w 1964 roku, po- wstał pierwszy dom L’Arche w Tro- sly, małej miejscowości położonej na północ od Paryża. Założył go Kanadyjczyk - Jean Vanier, dok- tor filozofii i były oficer marynarki wojennej, głęboko zaangażowany obrońca osób ubogich i słabych w zachodnim społeczeństwie. Ten były wojskowy, będąc człowiekiem o niebywałej wrażliwości na ubó- stwo i krzywdę bliźniego, skierował się ku osobom niepełnosprawnym na skutek swojego doświadczenia z wizyty w placówce, w której prze- bywali. Sposób ich traktowania ode- brał jako na wskroś niesprawiedliwy i nieludzki. Osoby te były zamykane i pozbawiane podstawowych praw.

Dlatego też, na skutek wewnętrzne- go poruszenia, postanowił działać.

Z dwójką mężczyzn niepełnospraw- nych intelektualnie - Rafaelem oraz Filipem, w asyście ojca Thomasa

Philippe – dominikanina i przyja- ciela, postanowił założyć pierwszy dom, w którym z nimi zamieszkał.

Był to mały wiejski domek, który zakupił z przeznaczeniem na ich dal- sze wspólne życie.

Należy pamiętać, że jest to czas wielkiego poruszenia związanego z przemianami soborowymi i otwie- raniem się Kościoła na świat. Po- wstaje wtedy wiele wspólnot no- wego rodzaju, które są odpowiedzią na potrzeby duchowości młodych ludzi. Wiadomość o idei Jeana Va- nier’a szybko się rozprzestrzenia.

On sam chętnie dzieli się swoim do- świadczeniem i przyciąga również inne osoby, które odkrywają w sobie to samo powołanie i potrzebę dzie- lenia swojego życia razem z osoba- mi niepełnosprawnymi. Tworzy się wspólnota asystentów i osób niepeł- nosprawnych żyjących razem w do- mach typu rodzinnego. Ten odzew świata na wrażliwość Jeana Vanier’a wobec osób niepełnosprawnych powoduje szybki rozwój kolejnych wspólnot. Wymaga to również wpro- wadzenia i usystematyzowania pew- nych zasad życia wspólnotowego w L’Arche. Dziś L’Arche to wielka ro- dzina wspólnot, które tworzą Fede- rację. L’Arche jest obecna na 5 konty- nentach, w 35 krajach i liczy w sumie 146 wspólnot. W Polsce wspólnoty L’Arche zostały utworzone we Wro- cławiu, Poznaniu, Śledziejowicach pod Krakowem oraz w Warszawie.

Wspólnota cały czas się rozwija i można liczyć, że powstaną nowe domy, o co członkowie L’Arche za- wsze proszą w modlitwie.

Misja L’Arche

Misja wypracowana przez 50 lat istnienia wspólnot oparta jest na pewnych fundamentyach. Pierw- szy z nich można określić słowem

„razem”. Oznacza to, że osoby nie- pełnosprawne i pełnosprawne dzie- lą wspólnie życie we wspólnotach zrzeszonych w federacji międzynaro- dowej. Osoba niepełnosprawna jest zawsze w centrum zainteresowania wspólnoty. L’Arche jest miejscem, gdzie każdy czuje się równy wobec innych oraz jest akceptowany w peł- ni swojego człowieczeństwa. Jest to jedno z najważniejszych przesłań fundatora. Poznając i przyjmując oso- bę niepełnosprawną, dokonujemy odkrycia i przyjęcia głębokich darów, które w sobie nosi, a które tak często odrzucane są przez społeczeństwo.

L’Arche nie odrzuca, a przyjmuje. Wy- chodzi z założenia, że jeśli osobom z niepełnosprawnością udziela się mądrego wsparcia i integruje ze spo- łecznością, jest to dar, który ubogaca.

Drugi fundament możemy okre- ślić słowem „relacja”. Jest to relacja między członkami wspólnoty oraz Bogiem, który jest sercem życia wspólnoty. Relacja przejawia się w autentycznej obecności i towarzy- szeniu drugiej osobie. Odnosi się do pragnień innych osób oraz dostrze- gania piękna w codzienności. Rela- cja płynie z serca, a znajduje swoje odzwierciedlenie w sprawowaniu posługi dla innych.

Trzecim filarem jest uznanie. Jest to uznanie wartości osobowych i niepowtarzalnych każdej osoby i wzajemnej zależności jednych od

niepełnosprawność

w wymiarze wspólnotowym - L’Arche (Wspólnoty Arki)

(5)

NASZA WSPÓ NOTA

drugich. Jest to uznanie daru jaką jest każda z osób z niepełnospraw- nością intelektualną. Uznając je, wspólnoty dają im również szczegól- ne miejsce - osoby te stanowią serce wspólnot, a będąc ich głosem wzy- wają innych, aby dzielili z nimi ra- dość z życia we wzajemnej przyjaź- ni. Uznanie pełnej podmiotowości osobowej powoduje w konsekwen- cji przełamywanie emocjonalnych lęków i barier, które narastały przez lata nierówności, uprzedzeń oraz odrzucenia. Realizacja tej misji prze- jawia się w braterskim poznaniu osoby niepełnosprawnej poprzez wspólne życie i budowanie więzów i relacji.

Przedstawione powyżej elemen- ty mają także wymiar społeczny – L’Arche widzi swoją misję również w zaangażowaniu w swoje otocze- nie kulturowe i pracę wspólną dla stworzenia społeczeństwa bardziej uwrażliwionego na potrzeby innych.

W Karcie L’Arche można wyczytać, że choć sama wspólnota nie widzi się jako rozwiązanie problemów lu- dzi z niepełnosprawnością (wszakże nie może przyjąć ich wszystkich), lecz jest znakiem dla społeczeństwa.

Znakiem ukazującym, że prawdziwie ludzkie społeczeństwo musi opierać się na przyjmowaniu i poszanowaniu najmniejszych i najsłabszych.

Duchowość L’Arche Duchowość L’Arche jest wyrazem bratniego życia wspólnego. Poprzez modlitwę i wspólną Eucharystię bu- duje się miejsce dla spotkania z dru- gim człowiekiem i z Bogiem. Życie duchowe jest bardzo bogate. Każ- da wspólnota domowa spotyka się na wspólnej modlitwie wieczorem.

Każdy jest wtedy wysłuchany, każdy ma prawo dołożyć własną intencję.

Modlitwa osób niepełnosprawnych jest piękna, przez swoją prostotę, czasem przez milczenie, które jest jednak doświadczeniem, którego nie sposób zapomnieć. Każda wspólno- ta przygotowuje również Msze św.

wspólnotowe i modlitwy, w których istotną rolę spełniają osoby z nie- pełnosprawnością. Przygotowują razem z asystentami teksty mo- dlitw oraz są w pełni zaangażowani w uczestnictwo liturgiczne. Zarów- no dla osób niepełnosprawnych, jak i dla asystentów przygotowywane są rekolekcje i wspólne wyjazdy for- macyjne. Szczególnie mocno prze- żywane są rekolekcje „przymierza”, gdzie każdy pogłębia swoje zaan- gażowanie we wspólnocie. L’Arche jest mocno związana z Lourdes, do którego raz w roku (w sierpniu) od- bywa się pielgrzymka. Istotne jest wskazanie, że wspólnoty stanowią

aktywne komórki życia swoich pa- rafii: chętnie uczestniczą we wszyst- kich wydarzeniach kościoła lokalne- go. Doświadczenie ukazuje, że taka interakcja przynosi owoce zarówno samej wspólnocie, jak i otaczającej je parafii. Otwartość na bliźniego, zrozumienie niepełnosprawności czy ukazywanie radości życia, to jeden z wielu elementów, które członko- wie L’Arche przekazują każdemu, kto choć na chwilę przystanie, by ich wy- słuchać. Każda wspólnota przykłada wielkie znaczenie do celebracji litur- gii Wielkiego Czwartku. Wszystkie wspólnoty celebrują ewangeliczne umywanie nóg i trwają na modli- twie. Gest ten oznacza, że wszyscy członkowie wspólnoty potrzebują siebie nawzajem i wyrażają wolę słu- żenia bliźniemu, naśladując Jezusa.

Istotnym elementem duchowości L’Arche jest kult maryjny, który wi- doczny jest w modlitwie odmawia- nej w każdej wspólnocie:

Jak wspomniano powyżej, L’Ar- che tworzy wspólnoty, gdzie osoby z niepełnosprawnością umysłową żyją razem z asystentami w domach typu rodzinnego. Bardzo istotne Jean Vanier z członkami wspólnoty

Foto. ©Elodie Perriot / L’Arche Internationale

MoDLiTWA L’ARChE O Maryjo, pobłogosław dom nasz,

Prosimy Cię, zachowaj go w czystym sercu swym.

Niech się stanie prawdziwym ogniskiem, Schronieniem dla Twych biednych i maluczkich.

Niech znajdą w nim źródła życia i nadziei.

Niech będzie schronieniem dla tych, których doświadczasz, By znaleźli tutaj radość, pocieszenie.

Panie, błogosław dom rękoma Twoich biednych, Panie uśmiechnij się w spojrzeniu Twoich biednych.

O Maryjo otwórz nasze serca, Niech będą ciche i pokorne,

Zawsze gotowe przyjąć z miłością i współczuciem Wszystkich biednych, których do nas posyłasz.

Daj nam serca pełne pokoju,

Byśmy ich kochali, służyli, byli pojednaniem.

Pomóż nam widzieć w braciach, którzy cierpią, żywą obecność Jezusa pokornego.

Panie, błogosław dom rękoma Twoich biednych, Panie uśmiechnij się w spojrzeniu Twoich biednych.

Panie, któregoś dnia do królestwa Twoich biednych przyjmij nas.

Amen.

(6)

NASZA WSPÓ NOTA

K

iedy umawiałam się z dyrektorem Sitką na spotkanie i rozmowę, nie spodziewałam się, że zapro- si mnie do Ośrodka, żeby pokazać, jak funkcjonuje tego typu placówka i po- zwoli z bliska przyglądnąć się codzien- nemu życiu osób niepełnosprawnych.

Korzystam z zaproszenia i w deszczo- wy, ponury dzień przyjeżdżam do Ośrod- ka. Dyrektor od początku sprawia wra- żenie otwartego, przyjaznego człowieka, chętnego do podzielenia się swoją pasją służenia innym. Ośrodek dla Niepełno- sprawnych „Najświętsze Serce Jezusa”

z siedzibą w Rudzie Śląskiej-Halembie, bo o nim mowa, powstał w 1995 roku na mocy dekretu ówczesnego Arcybisku- pa Metropolity Katowickiego Damiana Zimonia. Działa pod auspicjami Caritas Archidiecezji Katowickiej. Jest zespołem specjalistycznych placówek, wspierają- cych dzieci i młodzież z niepełnospraw- nością intelektualną i zaburzeniami psy- chicznymi. W ramach Ośrodka działają:

Dom Pomocy Społecznej, Środowiskowy Dom Samopomocy oraz Warsztaty Tera- pii Zajęciowej. W Ośrodku funkcjonują

również mieszkania chronione, świetli- ce, pracownie edukacyjne i artystyczne oraz zespół teatralno-muzyczny „Od Serca”. Ośrodek wspiera regularnie oko- ło 250 osób.

-Jaka jest specyfika poszczególnych placówek? – pytam. – Dom Opieki Spo- łecznej przyjmuje osoby na pobyt stały.

Aktualnie przebywa w nim 95 rezyden- tów, spośród których 26 osób podjęło pracę o charakterze terapeutycznym.

Pobyt u nas trwa zazwyczaj 5 lat, ale w przypadku gdy niepełnosprawni sła- bo się adaptują i wyrażają przy tym wolę dłuższego pobytu, zgadzamy się na to. Osoby trafiające do nas, najczę- ściej, nie mają żadnego wsparcia w ro- dzinie, ani wśród znajomych. Praktycz- nie nie mają domu, dlatego staramy się im ten dom rodzinny zastąpić i jak naj- pełniej zaspokoić wszystkie ich potrze- by, zarówno bytowe, zdrowotne, spo- łeczne, jak i edukacyjne, kulturalne oraz religijne. Pragniemy zapewnić im bezpieczeństwo i warunki do godnego życia, otoczyć ich przyjaźnią i życzliwo- ścią. Zakres opieki jest ustalany w opar- jest, aby podkreślić ten wymiar ży-

cia „z”. Powołaniem wspólnot nie jest jedynie opieka nad osobami niepełnosprawnymi, taki chary- zmat wszakże ma wiele organizacji i instytutów zakonnych. Życie „z”

oznacza angażowanie osoby nie- pełnosprawnej we wszystkie ele- menty życia wspólnoty. Począwszy od utrzymywania domu w czysto- ści i przygotowania posiłków, aż do współdecydowania o istotnych dla wspólnoty sprawach. Oczywi- ście, od każdego można wymagać tyle, na ile pozwala mu jego stan zdrowia, czy możliwości do pomo- cy. Każdemu też należy się wspar- cie w tych elementach życia, gdzie sobie nie radzi – tak właśnie działa wspólnota. Ten zwrot w przekaza- niu odpowiedzialności w ręce osób niepełnosprawnych jest tym, co tworzy fundamentalną różnicę po- między L’Arche, a innymi instytucja- mi o podobnym profilu.

Doświadczenie wspólnego życia, choć czasem niełatwe, zmienia każ- dego. Radość, jaką można czerpać z codziennego kontaktu z osobami niepełnosprawnymi i asystenta- mi przyjeżdżającymi na krótsze lub dłuższe okresy z całego świata, jest ważnym przeżyciem dla każdego, kto tego doświadczył. Osoba niepeł- nosprawna może nas wiele nauczyć.

L’Arche odwraca role ucznia i na- uczyciela, co jest również jednym z małych cudów tych wspólnot.

Kiedy stajemy twarzą w twarz z na- szymi emocjami i uczuciami, tytuły naukowe nie mają już znaczenia, a ci, których uważamy za słabszych, nieraz mogą nas zawstydzić swoją otwartością i prostotą postrzegania świata. To jest właśnie najpiękniej- sze doświadczenie, jakie można zy- skać dzięki L’Arche.

Przygotowującej się do święto- wania pięćdziesięciolecia Arce nale- ży życzyć, aby płynęła przez kolejne dekady, dając światu świadectwo prawdziwie braterskiego życia i fun- damentalnego uznania godności najsłabszych i odrzuconych.

Piotr Łuczak

Jak w rodzinie

zajęcia w świetlicy terapeutycznej źr

ódło: nsj.caritas.net.pl

-Mieszkańcy naszej placówki czują się ważni, kochani, mają swój własny kąt i to ich czyni szczęśliwymi – mówi dyrektor Ośrodka dla Niepełnosprawnych, Dariusz Sitko.

(7)

NASZA WSPÓ NOTA ciu o indywidualne potrzeby mieszkań-

ców naszego Domu. Obecnie mamy 6 grup – dwie dziewczęce i cztery skupia- jące chłopców. – Dopytuję się o to, czy mieszkańcy Domu pochodzą z terenu Rudy Śląskiej, czy z całego wojewódz- twa. – Niepełnosprawni przyjeżdżają do nas z całej Polski, a warunkiem przy- jęcia jest dokument wydany przez MOPS, który orzeka stopień niepełno- sprawności i potwierdza, że wymagają oni całkowitego wsparcia osób drugich.

Kolejna placówka to Środowiskowy Dom Samopomocy, przyjmujący osoby z zaburzeniami psychicznymi i oligofre- nią. Głównym zadaniem tej dziennej placówki jest readaptacja do społe- czeństwa. Realizujemy w małych gru- pach Indywidualny Plan Postępowania Wspierająco-Aktywizujacego. Chcemy bowiem, aby nasi podopieczni jak naj- rzadziej korzystali z lecznictwa zamknię- tego na oddziałach psychiatrycznych, a jak najczęściej podejmowali aktyw- ność społeczną, a nawet pracę. Chce- my, by stali się, w takim stopniu, w ja- kim to jest możliwe, samodzielni, stąd nasze działania terapeutyczne są ukie- runkowane na przezwyciężenie ich trudnej sytuacji życiowej i integrowanie się ze społeczeństwem. Te osoby często są odrzucane przez własne środowisko ze względu na niekonwencjonalne za- chowania, bądź dlatego, że w przeszło- ści wchodziły w konflikt z prawem. Śro- dowiskowy Dom Samopomocy jest finansowany przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej i prowadzi działal- ność na podstawie rozporządzenia mi- nisterstwa - wyjaśnia dyrektor. - Jak się spodziewam, trzecia placówka – Warsz- taty Terapii Zajęciowej – skupia naj- większą liczbę niepełnosprawnych osób. Pewnie w licznych pracowniach odbywają się zajęcia rozwijające ich za- interesowania i zdolności. – Tak, nasze warsztaty gromadzą 130 osób w 26 pra- cowniach i są największe w Polsce – mówi dyrektor. Stwarzają możliwość rehabilitacji tak społecznej, jak i zawo- dowej. Niektórzy podejmują pracę za- wodową, lecz spora część osób nigdy nie znajdzie zatrudnienia. Gdyby jednak nie brali udziału w terapii, nastąpiłby u nich regres, a tego chcemy uniknąć.

Zajęcia są dla nich szansą wyjścia na ze- wnątrz. Ponadto, organizujemy dla nich wycieczki, plenery, wyjścia do kina i te- atru. Mogą uczestniczyć w wybranych zajęciach sportowych, takich jak: pły- wanie, bowling, gra w golfa, narciar- stwo, łyżwiarstwo, jazda na rolkach.

Proponujemy też muzykoterapię i hipo- terapię. Uczestnicy warsztatów tera- peutycznych przychodzą do nas przez 5, 8, a nawet 10 lat. Chcemy, aby stali się zaradni życiowo i samodzielni, aby roz- wijali swoją sprawność psychofizyczną i zainteresowania. – Słuchając Pana, za- stanawiam się, kto finansuje te wszyst- kie podejmowane inicjatywy. – Naj- pierw powiem, że orzecznicy ZUS-u lub MOPS-u ustalają rodzaj usług przyna- leżnych niepełnosprawnym oraz przy- dzielają im potrzebne oprzyrządowa- nie, np. wózek czy aparat słuchowy.

Natomiast finanse pochodzą z PFRON-u (90%) i gminy ( 10%). Sami też pozysku- jemy fundusze, organizując kiermasze, festyny, na których sprzedajemy wyro- by wykonane podczas zajęć w pracow- niach terapeutycznych – objaśnia dy- rektor. Kiedyś niepełnosprawnych ukrywano w domach. Z problemem nie radzili sobie ani opiekunowie, ani leka- rze czy nauczyciele. Bezradne wobec problemu było też państwo. W ciągu ostatnich lat zrobiono wiele, poprawiły się warunki leczenia i opieki oraz stan świadomości społeczeństwa, ale to wciąż za mało, o czym świadczą nie- dawne protesty rodziców niepełno- sprawnych dzieci. – Przestał to być pro- blem wstydliwy. Niepełnosprawni żyją wśród nas. Powstały integracyjne przedszkola, szkoły, miejsca pracy dla ludzi z niepełnosprawnościami, oddzia- ły rehabilitacyjne, ośrodki pomocowe, ale i tak jest to kropla w morzu potrzeb – dodaje Sitko. – W Ośrodku „Najświęt- sze Serce Jezusa” pracują wychowawcy, pedagodzy, terapeuci zajęciowi, pra- cownicy socjalni, pielęgniarki, rehabili- tanci, psycholodzy. Wszyscy mają od- powiednie kompetencje zawodowe.

Myślę jednak, że praca w takim miejscu wymaga szczególnych predyspozycji.

Jest wyczerpująca fizycznie i psychicz- nie. Podejmowane wyzwania bywają trudne, często ponad siły. Czy łatwo

o wypalenie zawodowe? – Łatwiej po- dejmuje się wyzwania, jeśli są one wy- nagradzane, np. uśmiechem, słowem

„dziękuję”, widocznym sukcesem – od- powiada dyrektor. – Nie możemy zbyt często na to liczyć, a zdarza się, że sły- szymy słowa przykre, tak ze strony pod- opiecznych, jak i ich rodziców. To nie pomaga. Bywa, że spotykamy się z mniej lub bardziej zawinioną agresją i musimy sobie z nią radzić. Trudne jest też wykonywanie czynności związanych z higieną osobistą. Wymagają one szczególnej troski o to, żeby nie naru- szyć niczyjej intymności i godności. Te sytuacje doprowadzają do wypalenia – uważa dyrektor. – Jednak Pana pracow- nicy nie odchodzą. – Pracują tu, bo chcą robić coś dobrego dla innych.

Opiekują się niepełnosprawnymi, reali- zując misję Caritas. Niosą pomoc po- trzebującym, ze względu na miłość do Chrystusa. Dostrzegają Go, w cierpią- cym z powodu deficytu intelektualne- go, bliźnim, często człowieku odrzuco-

źródło: nsj.caritas.net.pl

Warsztat Terapii zajęciowej

Do …

Jeśli już,

to zabierz mnie tam gdzie tęcza maluje kolory, aniołowie przypinają skrzydła, dzieci wierzą jeszcze w bajki, a człowiek przed podaniem ręki ściąga maskę z twarzy

nic więcej

Stanisław Gdyk

(8)

NASZA WSPÓ NOTA

nym, bezradnym, nieszanowanym.

Mają wielkie serca, są otwarci, empa- tyczni, komunikatywni, wrażliwi, a jed- nocześnie niezwykle silni. Mówią, że ludzie, którym służą, otwierają ich wnętrza, ubogacając je. Motywacja w tej pracy pełni zasadniczą rolę – do- daje. – Interesuje mnie również to, cze- go niepełnosprawni oczekują od swo- ich wychowawców, co jest dla nich ważne we wzajemnych relacjach. – Naj- bardziej wyczuleni są na autentyczność i uczciwość w kontaktach. Odczytują nie tylko werbalne polecenia, ale też gesty, mimikę, „czytają wnętrze” – stwierdza dyrektor. – Chcą zawsze czuć obecność wychowawcy czy terapeuty.

Cenią sobie bliskość, więc najważniej- sze jest to, żeby przy nich być, wczuwać się w ich sytuację, rozpoznawać ich po- trzeby, nawet te niewypowiedziane.

Każdy jest inny, niepowtarzalny i dlate- go traktowany indywidualnie. Z pod- opiecznymi trzeba postępować tak, jak w prawdziwej rodzinie – życzliwie, z szacunkiem i zrozumieniem. Oczywi- ście, trzeba ich od czasu do czasu zdy- scyplinować zakazem wyjścia do kina czy wyjazdu na wycieczkę, bo miłość jest wymagająca. – Co cieszy mieszkań- ców Ośrodka i przychodzących do nie- go na zajęcia? Dlaczego lubią tutaj spę- dzać czas? – pytam. – Cieszy ich wiele rzeczy. Przede wszystkim przebywanie ze sobą w grupie i to, że są ważni. Do- ceniają, że ktoś daje im swój czas i uczucie. Mają własny kąt, pokój, przy- należą do kogoś, więc mają namiastkę domu rodzinnego. Cieszą ich możliwo- ści rekreacyjne, drobne prezenty, oka- zywane zainteresowanie, przychodzący goście i … można by wymieniać bez końca, bo naprawdę potrafią się cieszyć zarówno drobiazgami, jak i czymś wiel- kim. Są bardzo emocjonalni, więc czę- sto tworzą wspierające się pary przyja- cielskie szczere i stabilne.

Sporadycznie zdarza się, że zakładają rodziny. Powiem jeszcze o czymś bar- dzo istotnym. Mamy w Ośrodku kapli- cę. Jest to bardzo ważne miejsce dla naszych rezydentów. Przychodzą do niej, żeby adorować Najświętszy Sakra- ment, uczestniczyć w Mszach Świętych i nabożeństwach, wyspowiadać się.

Nasz kapelan, ks. Antoni Bartoszek, ma wspaniały kontakt z niepełnosprawny- mi i dba, jak najlepiej potrafi, o ich roz- wój duchowy. Ośrodek funkcjonuje bardzo sprawnie. Dużo się w nim dzie- je. Niejedna placówka kulturalna mo- głaby pozazdrościć ilości zajęć, pracow- ni, doskonałej organizacji. Niemała w tym zasługa dyrektora placówki, któ- ry oddał tej pracy całe swoje serce. Po skończeniu pedagogiki specjalnej roz- począł pracę w Borowej Wsi, gdzie opiekował się niepełnosprawnymi po wypadkach i upośledzonymi umysłowo.

W 1995 roku zaczął tworzyć Dom Po- mocy Społecznej, pełniąc funkcję kie- rownika, a w 1999 został dyrektorem Ośrodka. Skończył również studia pody- plomowe z zakresu organizacji pomocy i organizacji zarządzania oświatą. Jak bardzo jest lubiany, widać kiedy zwie- dzam pracownie Ośrodka. Podopieczni radośnie witają pana Darka, chcą za- mienić z nim chociaż parę słów. Wyczu- wa się natychmiast wzajemną życzli- wość i serdeczność. Dyrektor zwraca się do każdego po imieniu, pamięta, co ostatnio wydarzyło się w ich życiu, pyta jak spędzili dzień, jakie mają samopo- czucie. Przemierzamy długie korytarze i wchodzimy do poszczególnych pra- cowni: ceramiki, wikliny, krawieckiej, kulinarnej, edukacyjno-artystycznej, in- troligatorskiej, technicznej, informa- tycznej, ogrodniczo-zoologicznej, ręko-

dzieła artystycznego. Zaglądamy też do studia nagrań i kompleksu rehabilitacyj- nego. W każdej pracowni zajęcia z pię- cioosobową grupą prowadzi terapeuta specjalizujący się w określonej dziedzi- nie. Jestem pod wrażeniem wykona- nych prac – witraży, mebli, wyrobów ceramicznych. To prawdziwe dzieła.

Wielu niepełnosprawnych jest obdarzo- nych wybitnym talentem, który tera- peuci potrafią umiejętnie rozwijać.

Oglądam również pokoje mieszkalne, świetlicę, pokoje rekreacyjne. W este- tycznych i zadbanych pomieszczeniach przebywają młodzi ludzie - rozmawiają, odpoczywają, zajmują się swoim hobby.

W jednej z sal terapeutka uczy, jak od- różniać kolory i przedmioty małe od du- żych. Widzę cieszącego się nastolatka, odniósł sukces – poprawnie wybrał nie- bieski przedmiot spośród żółtych i czer- wonych. – Cele osiąga się małymi krocz- kami, a drobne nawet sukcesy pozwalają otwierać się na świat ze- wnętrzny i w nim funkcjonować – mówi dyrektor Sitko. Na koniec zaprasza mnie do kaplicy i pokazuje meble oraz witra- że wykonane przez uczestników terapii zajęciowej.

W tym Ośrodku mieszka Chrystus.

W ludziach i zdarzeniach. To On spra- wia, że pracownicy służą z miłością, a niepełnosprawni intelektualnie są szczęśliwi.

Teresa Kryjon

zajęcia w pracowni informatycznej źr

ódło: nsj.caritas.net.pl

(9)

Pięć błogosławieństw

Szczęśliwy człowiek cierpiący Bo może pisać wiersze Błogosławiony, którego boli Bo czuje, że żyje

Wyróżniony, który nie chodzi Ma bilet na wewnętrzną podróż Błogosławiony samotny

Ma już zawsze siebie Ułaskawiony umierający Nie musi się już bać Ale musi wierzyć Że po tamtej stronie Cisza smakuje tak samo

(Agnieszka staniszewska, i miejsce)

***

Być z głębi sobą tak w prostocie bez wysiłku

jak kot który nie stara się

robić na nikim dobrego wrażenia jak sosna cała wypełniona po brzegi tylko sobą

Po prostu spacerować jak w słoneczny dzień po dolinie chwil

To tu w wiecznym teraz jest wszystko

Tymczasem jestem poczwarką niepewną czy moje kolory

są dokładnie takie jakie powinny być kształt mojej osobowości i ciała odpowiedni

taki akurat

A każda chwila woła o przygarnięcie otulenie ciepłymi ramionami Jestem poczwarką

to droga jedyna by stać się motylem (Joanna Kądziela, ii miejsce)

Miłość

Ci, dla których miłość jest zakazana … Kochają najmocniej.

Ci, którzy mają jej w nadmiarze … Są nią znudzeni.

Ci, którzy wracają do niej po długiej nieobecności…

Kochają krótko i porzucają.

Ci, którzy są piękni … O miłość nie dbają.

Ci, którzy są mądrzy … Kochają z powagą.

Ci, którzy umarli … Kochają na wieki.

Ci, którzy żyją … Kochają pewien czas.

Nic nie jest idealne … Lecz i tak potrafi być piękne.

A miłość potrafi być niezwykła … Czasem rani, czasem rany goi … Lecz wszyscy jej tak samo pragniemy.

(Monika Łojba, wyróżnienie)

Autorki zamieszczonych tutaj wierszy wzięły udział w II edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poezji Niepeł- nosprawnych „Słowa dobrze, że jesteście”, organi- zowanego przez „Republikę Marzeń” Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. W tym roku konkurs od- był się po raz trzeci w dwóch kategoriach – dla osób z niepełnosprawnością intelektualną i z pozostały- mi niepełnosprawnościami. Wysyłający wiersze na konkurs, słowami wyrażają to, co ich boli, zachwyca, niepokoi. Przekazują innym swój strach, smutek, ale też pragnienie przyjaźni, zrozumienia, tęsknotę za miłością i zwykłym szczęściem. Nagrodzone i wyróż- nione wiersze są publikowane w tomiku poezji wraz z utworami lekarzy – laureatami konkursu „Przycho- dzi wena do lekarza”.

NASZA WSPÓ NOTA

(10)

NASZA WSPÓ NOTA

G

rzegorz Pająk, niewidomy z Bielska-Białej, wygrał finał teleturnieju „Jaka to melo- dia”. Niepełnosprawny, cierpiący na stwardnienie rozsiane Miro- sław Mikietyński, były prezydent Koszalina, otrzymał tytuł Honoro- wego Obywatela Miasta. Katarzy- na Pawlik z zaburzeniami ruchu i mowy ustanowiła na igrzyskach paraolimpijskich rekord świata w pływaniu. Agnieszka, Staszek pi- szą wiersze, Ania maluje na szkle, a Małgosia, kobieta bez rąk i nóg, postanowiła kupić sobie nowe ubrania i kosmetyki oraz kilka płyt z ulubionymi wykonawcami.

Co łączy te osoby poza niepeł- nosprawnością? Otóż to, że chcą żyć jak inni – nie izolować się od społeczeństwa, lecz pracować, zdobywać wykształcenie, reali- zować swoje pasje, cieszyć się, marzyć i mieć przyjaciół. Pragną, mimo własnych niedoskonałości i ogromu cierpień, żyć godnie oraz odczuwać radość i spokój nieza- leżnie od bolesnych doświadczeń.

Tęsknią za człowiekiem, którego mogliby obdarzyć miłością, bo Ci, dla których miłość jest zakazana…

kochają najmocniej.

A miłość potrafi być niezwykła…

Czasem rani, czasem rany goi…

Lecz wszyscy jej tak samo pragniemy.

(Monika Łojba – „Miłość”) Oni wszyscy, chcą być „spraw- nymi” niepełnosprawnymi. Nie ma takiej bariery, której nie dałoby się pokonać. Staram się żyć pełnią życia

– powiedział w wywiadzie niepeł- nosprawny zdobywca biegunów, Ja- nek Mela (turystyka.wp.pl). To, cze- go oczekują od innych, to empatia, zrozumienie, szacunek oraz wspar- cie i życzliwość. Niewiele, a ich życie może być łatwiejsze i pogodniejsze.

A jednak ci ludzie nie zawsze czują się dobrze i bezpiecznie wśród nas, zdrowych, bo jak pisze Agnieszka Staniszewska w swoim wierszu:

Zdrowy nie zrozumie chorego.

Święty banał.

Dzieje się tak dlatego, że czło- wiek z niepełnosprawnością jest dla nas prawdziwym wyzwaniem.

Często boimy się do niego zbliżyć - dosłownie i emocjonalnie. Nie potrafimy nawiązać z nim bliskich

relacji, trudno bowiem jest stanąć

„oko w oko” z cierpieniem. Nie- jednokrotnie nie wiemy jak z nim rozmawiać i jakich użyć słów, żeby go nie zranić. Często jedynym uczu- ciem, jakie potrafimy tym ludziom okazać jest litość, a przecież nikt z nich tego nie chce. Inność wydaje nam się bardzo obca i nieoswojo- na, a wtedy ludzkie spojrzenia jak sztylety ranią. Poza tym niepełno- sprawni wymagają opieki, naszego zainteresowania, a także poświęce- nia czasu. Czasu, który tak trudno znaleźć, kiedy mamy tyle własnych spraw. Najprościej zatem uciec od problemu, sugerując, że miejsce niepełnosprawnych jest w szpitalu i w domu opieki społecznej, bo tam zajmą się nimi specjaliści - lekarze i pracownicy socjalni. Mówimy wówczas, udając troskę, że powinni

„Sprawny”

niepełnosprawny

Praca na portierni

źródło: nsj.caritas.net.pl

(11)

NASZA WSPÓ NOTA dać szansę zdrowszym i sprawniej-

szym. Oni jednak, świadomi wła- snych ograniczeń, chcą brać czynny udział w życiu społecznym i czuć się przez to dowartościowani.

Jest jeszcze inny aspekt niepeł- nosprawności, na który chciałabym zwrócić uwagę. Świat, w którym ży- jemy, powinien być mądry, piękny czy wręcz luksusowy. Przypominają nam o tym media oraz wszechobec- ne reklamy. W takim świecie nie ma miejsca na ból, upośledzenie fizycz- ne, brzydotę i brak sukcesu. War- tość człowieka mierzona jego przy- datnością w pracy i społeczeństwie oraz jego osiągnięciami wydaje się być normą. A czy matka, która nie potrafi pokroić chleba, przestaje być dobrą i kochającą matką? Czy z ko- lei chory przyjaciel, który nie może iść z nami na basen lub do kina, przestaje być naszym przyjacielem?

Czy mniej kochamy męża, dlatego że stracił wzrok bądź słuch? Musimy starać się dostrzec w każdym czło- wieku, także tym borykającym się z własnym kalectwem, jego auten- tyczną wartość. Nie możemy ulec pokusie, by niepełnosprawność po- strzegać jako coś gorszego i nieprzy- datnego światu. W wielu przypad- kach nadaje ona życiu nową jakość.

Pozwala zyskać coś, czego inni nie doświadczają – uwrażliwia na dru- giego człowieka, na piękno przyro- dy, umożliwia odkrywanie w sobie nowych możliwości i talentów. Po- przez, bohaterskie często, pokony- wanie trudności uczy cierpliwości, wytrwałości i pokory. Powinniśmy mieć świadomość, że tak jak my jesteśmy potrzebni niepełnospraw- nym, tak i oni są ważni dla nas:

A ja jestem potrzebny Byś mógł odczuć swą pełnię I potrafię być

Drzewem na wietrze Muszlą do ucha Siłą w słabości

Dla kogoś ziemią obiecaną.

(Agnieszka Staniszewska

„Inwokacja”)

Nasze kontakty z niepełno- sprawnymi byłyby lepsze i prost- sze, gdybyśmy nie zapominali o najważniejszym przesłaniu Pana Boga – przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie mi- łowali. Papież Jan Paweł II, teraz święty, zawsze jednoczył się z cho- rymi w ich cierpieniu i na jednym ze spotkań powiedział: Dzięki Tobie Jezu, niepełnosprawność nie jest ostatnim słowem w życiu. Ostat- nim słowem jest miłość, która na- daje sens życiu. I tę miłość widać w domach, gdzie opiekę znajdu- ją chore dzieci, niepełnosprawni współmałżonkowie czy dziadko- wie. Ofiarność opiekujących się nimi jest godna podziwu i naj- wyższego uznania. Ojciec Święty podczas całego swojego ponty- fikatu często mówił o niezwykłej roli chorych w Kościele i w świecie oraz o nienaruszonej przez choro- bę godności ludzkiej. Dzięki jego nauczaniu niepełnosprawni mogli rozpoznać zadania, do jakich zo- stali powołani i zrozumieć, że to właśnie oni przypominają światu, na czym polega człowieczeństwo.

Niepełnosprawność stanowi problem nie tylko dla poszcze-

gólnego człowieka, ale również dla państwa. Ciągła walka o życie bez barier, o przynależne prawa, o dostęp do służby zdrowia, na- uki i pracy nie jest sytuacją kom- fortową dla niepełnosprawnych.

Rządzący powinni lepiej zadbać o to, aby niewidomi, niesłyszą- cy, sparaliżowani i inni zmagają- cy się z własnymi ułomnościami byli odpowiednio leczeni, mieli zapewnione warunki do godziwe- go życia, byli otaczani troską oraz szacunkiem. Należałoby też pomy- śleć o tym, jak wychowywać mło- de pokolenie, aby przygotować je do zmierzenia się z tak ważnym problemem. Programy edukacyj- ne i publicystyczne oraz różnego rodzaju fundacje i instytucje po- zarządowe wychodzą naprzeciw tym potrzebom i budzą świado- mość młodych ludzi, ale obser- wując rzeczywistość, widzimy, że wciąż jeszcze brakuje wrażliwości, akceptacji i tolerancji. Rozmowy z ludźmi, którzy widzą problem niejako „od wewnątrz”, pokazują, że zbyt często jeszcze doświadcza- ją bólu, smutku, a nieraz nawet upokorzenia.

Teresa Kryjon

Top secret

Ścigają Cię oczy zdziwionego świata, spóźnione o szept kwiatów

i o trzepot skrzydeł.

Myślisz wtedy, że Cię nie ma,

przemykasz chyłkiem pustosłowie znaczeń.

Znów jak wędrowiec w podróży pozornej, omijasz sady, a kamienie krzyczą.

Ludzkie spojrzenia, jak sztylety ranią, biczują myśli, zabijają ciszę.

Ty jednak jesteś, milczący i smutny.

Znów się potykasz o słowa bez znaczeń.

I choćbyś nie chciał, znów Ci się wydaje, że chcesz mieć wszystko, albo nie mieć wcale.

(Stanisław Gdyk)

(12)

NASZA WSPÓ NOTA

Ò Barbara stawowczyk: - spotkałyśmy się przypadkowo w Centrum sportowym Bażantowo. Ujęła mnie Pani od pierwsze- go spojrzenia uśmiechem, radością życia i powalającą energią płynącą od Pani.

Dopiero potem zauważyłam kule. skąd bierze się u Pani taka afirmacja życia?

Karolina hamer: - Jestem człowiekiem pa- sji, paraolimpijką, pływaczką i tę drogę wybra- łam świadomie. Pasja daje siłę i energię, wie- rzę też w działanie dla innych, w prymat słów:

podaj dalej. Dobro dane wraca do człowieka.

Nasze spotkanie jest tego potwierdzeniem.

Ò Jaki wpływ na Pani niezwykłą osobowość miał dom rodzinny?

- Rodzice przekazali mi gen walki, etos ciężkiej pracy. Gdy byłam dzieckiem, diagno- zy lekarzy były mało krzepiące. Do dziś zdo- byłam szesnaście medali mistrzostw świata w pływaniu, reprezentuję Polskę na igrzy- skach paraolimpijskich. Wiem, że mogę doko- nać wszystkiego.

Ò Co w Pani hierarchii wartości, liczy się najbardziej?

- Wolność, przyjaźń, miłość, pasja, po- zytywna energia, wiara we wszechświat, w człowieka.

Ò Ja muszę w końcu Panią przedstawić.

Rozmawiam z Karoliną hamer - multi- medalistką w pływaniu, wicemistrzynią świata i Europy. Proszę powiedzieć, jak zdobywa się takie tytuły?

- Jestem taką zawodniczką, która koncen- truje się na ruchu, gdy wchodzę do wody na zawodach, staram się całkowicie wyłączyć, nie słyszeć trybun i zrobić to, co do mnie należy.

Odwracam wzrok dopiero na mecie i patrzę, która jestem, udało się lub nie, ale zawsze pra- gnę pokazywać wyższą klasę, nie tylko sporto- wą. Cały okres treningowy zaś to ciężka praca.

Nie tylko moja, ale również trenerów, fizjote- rapeutów z „Bażantowo Sport”, psychologów, dietetyków. Dbanie o każdy szczegół.

Ò Wyczytałam w internecie, że prasa okre- śla Panią jako skandalistkę, osobę szoku- jącą. Proszę wyjaśnić te epitety.

- Wszystko zaczęło się rok temu, na sesji Rady Miasta w Tychach. Po zdobyciu 16 me- dali, mistrzostwa świata i Europy, zostałam pozbawiona stypendium sportowego, a było do rozdysponowania 6 mln złotych. Mój klub dostał 5 tys. Pomyślałam, żeby uniezależnić się od urzędników, od ich dobrej woli i pójść w stronę komercyjnych sponsorów. Po to na tablicy.pl ogłosiłam, że szukam sponsora, zro- biłam profesjonalne zdjęcia. Zostałam pierw- szą osobą z nowym, całkowicie komercyjnym podejściem do sportu paraolimpijskiego.

Chciałam zawalczyć o siebie i innych para- olimpijczyków. Walczę o transmisję igrzysk paraolimpijskich z Rio de Janeiro w Telewizji Polskiej. Będą transmisje - będą sponsorzy.

Moim zdaniem paraolimpijczyk jest świetnym partnerem marketingowym.

Ò Wiem, że oprócz sukcesów sportowych, dużo czasu poświęca Pani pracy społecz- nej. na czym ona polega i jakie Pani ini- cjatywy zostały zrealizowane?

- Praca społeczna jest częścią mnie.

Przede wszystkim walczę o transmisję igrzysk paraolimpijskich w Telewizji Polskiej. Kilka innych inicjatyw udało mi się zrealizować.

Pierwsza z nich to Projekt „Brazylia”. Jest to materiał filmowy pokazujący moją drogę i in- nych pływaków do igrzysk w Rio de Janeiro.

Finał projektu przewidziany jest na 2016 rok.

Z firmą Akson rozpoczęliśmy też w tym roku akcję „Stop bezradności z Karoliną Ha- mer”. W największych miastach Polski opo- wiadam o swojej karierze w sporcie para- olimpijskim, zachęcam dzieciaki do podążania drogą pasji, swojego wewnętrznego głosu.

Ò Czy widzi Pani różnicę w traktowaniu pa- raolimpijczyków na zachodzie i w Polsce?

- W Polsce jesteśmy na etapie przedre- wolucyjnym. Już wkrótce, podobnie jak ma to miejsce na Zachodzie, polski paraolimpij- czyk będzie cenionym partnerem marketin- gowym.

Ò Czy obchodznony 3 grudnia w Polsce Międzynarodowy Dzień niepełnospraw- nych ma jakiś swój program?

- Jestem zwolenniczką stanowiska: Nic o nas bez nas. W zeszłym roku zorganizowa- liśmy akcję społeczną AKSON Road Show.

Zachęciliśmy dziennikarzy z pięciu miast do zamiany samochodów na wózki inwalidzkie i sprawdzaliśmy infrastrukturę. Na uwagę za- sługuje nie tylko hart ducha dziennikarzy, ale również pozytywna energia i chęć pomocy ze strony przechodniów.

Ò Chciałabym prosić Panią, na zakończenie naszej rozmowy o jakieś przesłanie dla tych osób niepełnosprawnych, które za- mykają się w sobie, siedzą w domu. Co by Pani im poradziła?

Jednym z moich głównych haseł życio- wych jest zdanie: Dopóki żyję, mogę dokonać wszystkiego. Każda sytuacja dzieje się po coś, może nas czegoś nauczyć, wzmocnić. Każdy ma jakieś dobre strony, talenty. Pora je zna- leźć i pokazać światu!

Ò Jakie wskazówki dałaby Pani rodzicom i opiekunom osób niepełnosprawnych?

- Przede wszystkim - trening czyni mistrza.

Samodzielność, pasja i wiara w siebie to pod- stawa sukcesu. Każdy ma swoje mocne i słabe strony. Niepełnosprawność to specyficzność, widoczność, z której można zrobić atut. Pasja nie zna barier.

Była to recepta na drogę prowadzącą do Pani kariery. Pani samodzielność zaowoco- wała.

niepełnosprawność?

To może być atut

Karolina hamer Foto. Magda Makar

(13)

NASZA WSPÓ NOTA

P

ostać świętego Jana Pawła II dla nas jako Polaków-katoli- ków ma wymiar szerszy niż dla ogółu wierzących katolików, a tak- że członków innych Kościołów oraz niewierzących ludzi dobrej woli na całym świecie. Karol Wojtyła, będąc wiernym uczniem Chrystusa, jednym z następców świętego Piotra, był też synem naszego narodu, wychowa- nym na jego najpiękniejszych i fun-

damentalnych wartościach. Za nie- odłączną część tych wartości uważał przywiązanie do Kościoła katolickie- go, który towarzyszy dziejom narodu polskiego od 1000 lat. Wyraża się to m.in. w szczególnym kulcie maryj- nym, głębszym niż w innych krajach katolickich. Jest rzeczą ogólnie wia- domą, że kult Maryi, Królowej Polski, był jedną z głównych cech religijno- ści Karola Wojtyły, uzewnętrznianą

w jego posłudze na długo przedtem, nim został Ojcem Świętym. Dla nas, jako mieszkańców Górnego Śląska, szczególnie ważne były jego odwie- dziny u Matki Boskiej Piekarskiej i wygłaszane przy tej okazji homi- lie, skierowane do ludzi ciężkiej pracy, gromadzących się u jej stóp.

Częstochowa z kolei jako duchowa stolica Polski była obok Krakowa najważniejszym miejscem jego piel-

Karol Wojtyła

- syn Narodu Polskiego, przywódca i święty

Kościoła Powszechnego - Jan Paweł II

Karol kardynał Wojtyła w Piekarach Śląskich wraz z biskupem herbertem Bednorzem

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przeciwnym razie sądy te same w sobie (i to bez względu na ich obiekt) są niczym 52. Borowska Problem metafizyki. Ewolucja metafizyki europejskiej w interpre- tacji późnego

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone

§ 2. Podatek płatny w kasie Urzędu Gminy lub na rachunek bankowy Gminy Istebna. Zwalnia się z podatku od nieruchomości grunty, budynki lub ich części oraz budowle:.. 1) związane

W dniu 28 listopada w sali Urzędu Gminy odbyła się I Sesja Rady Gminy Istebna kadencji 2014 - 2018 podczas której dokonano wyboru przewodniczącego Rady, jego zastępcy oraz

zgłoszony przez KWW WSPÓLNE DOBRO - lista nr 29 4. KawuLOK antoni Stanisław, lat 55, zam. ISTEBNA zgłoszony przez KWW RAZEM DLA TRÓJWSI - lista nr 30 5. ŁuPIeżOwIec

W imieniu środowiska lwowian i kresowian miasta Katowice zwracamy się do Pana Ministra z propozycją upamiętnienia zmarłego niedawno wielkiego muzyka polskiego,

Z tej książeczki nauczyłem się, co to właściwie jest nabożeństwo do Matki Bożej. Jan Paweł II przez cały pontyfi- kat wielką czcią otaczał Najświęt- szą Maryję

co to było? Jak mogliśmy? Nie mam wątpliwości, że światło Gwiazdy Bete- lejmskiej zabłyśnie do nich z nadzieją. Do tego jednak czasu ofiary będziemy liczyć jak