E W A N G E LIA -Ż Y C IE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
.!. - *\ . > >. r - . 1 . ‘ ‘ - * . '* - * w v..< A '• ' .' ,
: , ..
S H n g t
Italii
gdy oni patrzyli, został uniesiony w gó
rę i obtok w ziął go sprzed ich oczu (...) wtedy powrócili do Jerozolimy z Góry, zwanej Oliwną" (Dz.
Ap. 1.9.12).
N a z d ję c iu : G ó ra O liw - n a k o lo Je ro z o lim y . K a p lic a p o d w ezw . W n ie
b o w s tą p ie n ia Je z u sa C h ry stu s a
CHRZEŚCIJANIN
M o/e luźne kartkiEWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Nr 5., maj 1979 r.
■
MOJE LUŹNE KARTKI A JEDNAK DOBRY PASTERZ WNIEBOWSTĄPIENIE JEZUSA DZIEŃ MODLITWY
O EWANGELIZACJĘ ŚWIATA O POKÓJ W TWOIM SERCU WYJEDŹ NA GŁĘBIĘ!
ISTNiEJE WIELKI KRÓL ...
WSPÓŁCZESNA NAUKA A POTOP DARY ŁASKI A USŁUGIWANIE KRON KA
WŁAŚCIWY CEL ŻYCIA
M iesięcznik; „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie je d n a k c z a s o p is m a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te ln ik ó w . W szelk ie o f ia ry n a c z a s o p ism o w k r a ju , p ro s im y k ie ro w a ć n a k o n to Z je d n o c z o n e g o K o śc io ła E w a n g e lic z n e g o : PK O W a rsz a w a , I O d d ział M ie j
s k i. N r 1531-10285-136, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro c ie b la n k ie tu . O fia ry w p ła c a n e za g ra n ic ą n a le ż y k ie ro w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p iek i n a a d r e s P re z y d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o śc io ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a g ó rn a 10.
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), M ieczysław K wiecień, Marian Suski, Jan Tołwiński, Ryszard Tomaszewski.
Adres Redakcji i Administracji:
00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.
Telefon: 29-52-61 (w. 5). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.
Indeks: 35462.
— M i l B M a B a M M
RSW „P rasa -K sią żk a -R u ch ”, W a r
szaw a, S m olna 10/12. N akł. 5500 egz.
Objj 3 ark . Zam . 364. C-116.
Greta Garbo, sław na a ktorka pochodzenia szw edzkiego, która 10 1941 ro ku m ając 36 lat w ycofała się w pełni sła w y z film u , nie
dawno, to znaczy w 36 lat po n iesp odziew an ym zakończeniu karie
ry film o w e j — po raz p ierw szy p rzyjęła dziennikarza, aby udzielić m u w yw ia d u . S zc zę śliw ym d zien n ika rzem był pracow nik „Bunte Illu strierte”, a G reta Garbo w yzna ła m u , że ... zm arnow ała swoje życie! — W m o im życiu panow ał w ie lk i za m ęt i chaos, a dzisiaj jest ju ż z b y t późno, a b y m m ogła je uporządkow ać — mówiła. Po
w iedziała także, że p rzez ostatnie 36 lat stale próbowała „odnaleźć siebie”, i że żyła w osam otnieniu rozm yślając o sw oim życiu i sw y c h .i. błędnych decyzjach. Zaw sze była sama. Dziesięć m iesięcy w ro ku m ieszka w N o w y m Jorku, a przez dw a w m a ły m szw ajcar
s k im m ia steczku K łosters, gdzie czas spędza na czytaniu książek i długich spacerach bez w zględ u na pogodę... — Spacerując — opo
wiada Greta — próbow ałam uciec od rzeczyw istości... stale na. coś czeka m ...ale na co — sama ju ż nie w iem ... R ów nie dobrze mogła
b y m m ieszkać na b ezlud nej w ysp ie, ale i tam z pewnością nie zna
lazłabym w ew nętrznego spokoju... Po prostu zm arnow ałam swoje życie ... dlatego nie mogę zaznać teraz spokoju (Słowo Pow szech
ne).
C hciałoby się na ty m m iejscu ju ż nie ty le Grecie Garbo, ile jej po
d o b nym i ka n dydatom na je j podobnych pow iedzieć o ty m , gdzie jest źródło praw dziw ego pokoju: ,,Pójdźcie do m nie w szyscy, k tó rzy jesteście spracow ani i obciążeni, a Ja w am dam ukojenie. W eź
cie na siebie m oje jarzm o i uczcie się ode m nie, że jeste m cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz w aszych. A lb o w ie m jarzm o m oje jest m iłe , a brzem ię m oje le k k ie ” (M t 11 28-30).
Z listu R zym sko ka to lickich B isku p ó w Polskich poświęconego od
now ie życia rodzinnego w Polsce: „Rodzina, przez którą Bóg chce dzisiaj zbaw ić św iat m a być także siedliskiem życia. R odziny pol
skie ciężko nieraz przeciw niem u g rzeszyły, ale niezgłębione jest M iłosierdzie Boże. Nie cofnął On rodzinom zaufania. (...) Dlatego w z y w a m y W as w Im ię Jedynego Ojca, „od którego w szelkie ojco
stw o pochodzi” — otwórzcie polskie rod zin y na dar życia. Prze
stańcie się bać dziecka! Nie brońcie się przed n im n iegodziw ym i sposobami, a n a w et potw orną zbrodnią dzieciobójstw a! Zostaliście powołani, aby zaludniać ziem ię i uczynić ją sobie poddaną. Udo
w odnijcie w p a trzonem u dziś w Polskę św iatu, że wartość każdego d ziecka nieskończenie przerasta znaczenie zasobów m aterialnych i że pra w d ziw ą w ielkość buduje się na w e w n ętrzn yc h wartościach osoby lu d zkiej, nie zaś na posiadanym m a ją tk u ”.
A ta k p rzy okazji: p a m ięta jm y, że w czerw cu przyjeżd ża do Pol
ski nie „Ojciec Ś w ię ty ” lecz tylk o zw ie rzc h n ik Kościoła R zym sko - katolickiego, a pokorna Maria, m a tka Pana Jezusa nie jest m atką Kościoła — ja k chce ostatnia en cyklika papieska — lecz członkiem Pow szechnego Kościoła C hrystusow ego, Siostrą naszą w Panu.
*
Prof. Karol Górski, w y b itn y histo ryk z Torunia („A teneum K ap
łańskie”, N r 415) nie broni sw oich ró w ie śn ik ó w : „ S ły szy m y często 0 starcach opuszczonych, o dzieciach, które o rodziców nie dbają 1 pozbyw ają się ich. B y w a tak. A le byw a też, że starcy są nieznoś
n i (...) w yd a je się, że duża część nieszczęść jest zaw iniona przez ow ych ojców, k tó rzy, ja k m ów i Pism o św., rozdrażniają sw ych s y nów , ow ych strasznych dziadun iów ”, k tó rzy narzucają swą wolę i lubują się w tym . S tarcy nie rozum ieją zm ia n w środoioisku i są despotyczni. Płacą za to sam otnością”.
„Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom sw oim w Panu, bo to rzecz słuszna. Czcij ojca swego i m atkę, to jest pierw sze przykazanie z obietnicą: A b y ci się dobrze działo i abyś długo ży ł na ziem i. A w y , ojcowie, nie pobudzajcie do gniew u dzieci swoich, lecz napo
m inajcie i w ych ow ujcie je w karności, dla Pana” Z. Cz.
A j e d n a k d o b r y p a s t e r z
Pan jest pasterzem m oim; niczego mi nie zabrak
nie. Na niwach zielonych pasie m ię, a do wód cichych prowadzi mię. Duszę m oją pokrzepia; prowadzi mię ścieżkami spraw iedliwości dla im ienia Swego; I na
wet gdybym chodził doliną ciemną, n ie będę się bal złego; bo Ty jesteś ze mną: laska Twoja i kij Twój — te mnie pocieszają. Ty zastawiasz stół przede mną przed oczyma mych wrogów; namaszczasz olejkiem głowę moją; czasza moja jest przepełniona.
Zaiste, dobroć i łaskaw ość towarzyszyć mi będą po wszystkie dni żywota mego, i będę m ieszkał w domu Pańskim na zawsze.
Psalm 23.
Dobry P asterz ochrania, posila i w skazuje należne m iejsce każdem u słuchającem u jego głosu. P rzeczytany tek st psalm u w skazuje na dobroć, wielkość i panow anie Dobrego Pasterza.
Wszędzie tam , gdzie Bóg w y pełn ia serca lud z
kie, panują dobre stosunki m iędzy ludźm i, jest radość i pokój. Pow yższy psalm pozw ala nam odczuwać przedsm ak nieba. Pod w pływ em jego treści nasuw a się nam myśl, ja k daleko św iat odszedł od Boga. Słyszym y, jak w iele ludzi gło
duje z pow odu b ra k u żywności. W iele k rajó w nękanych jest w ojnam i i niepokojem . Z jednej strony obserw ujem y w spaniałe osiągnięcia i po
stęp techniczny, a z drugiej zauw ażam y zanie
czyszczenie środow iska, w ody i atm osfery.
Psalm 23 może być przypom nieniem i oskarże
niem postępow ania człowieka.
Bardzo często naru szając Boże p raw a n a tu ry, ludzie nie zdają sobie sp raw y z groźnych następstw swego postępow ania. O ddalając się od Boga, odchodzą od Jego opieki, odrzucają społeczność z Bogiem, pozbaw iają się Jego m i
łosierdzia i łaski. P an Jezu s pow iedział: „po
dobni są do owiec rozproszonych nie posiadają
cych pasterza”. Cóż może uczynić człow iek bez Bożej pom ocy? Pism o Św ięte uczy, że w e w szy
stkim uzależnieni jesteśm y od Boga. Prorocze słowa psalm u przypo m in ają nam , że P a n Jezus jest dobrym Pasterzem . W osam otnieniu, sm u t
ku i doświadczeniu O n posila, pociesza i pom a
ga tym, którzy p okładają w nim sw ą ufność.
Pan jest naszym p asterzem i niczego nam nie zabraknie. P row adzi nas n a zielone niw y i do cichych wód. W iedzie ścieżkam i spraw iedliw oś
ci dla Swego Im ienia. On jest z nam i w każdej sytuacji naszego życia i to dodaje nam odwagi.
Pan Jezus chce być także i tw oim Pasterzem . Ale musisz p rzedtem w yznać przed N im swój grzech, uznać Go i przyjąć jako swojego oso
bistego Zbawiciela. Bóg, w którego w ierzym y nie jest jakim ś pojęciem abstrak cy jny m , czy postacią anonim ową. Jak o Stw órca w szechśw ia
ta jest w szechobecnym i najw yższym p raw o
dawcą wszystkiego. Dlatego złe trak to w an ie Bo
ga, ośmieszanie Jego Im ienia, nie pozostanie bez złych następstw . On stanie się sędzią tych, k tó rzy Go nie p rzy jm u ją i źle tra k tu ją .
Życie bez społeczności z Bogiem jest życiem bez Bożych błogosław ieństw . Pism o Św ięte pod
kreśla, że jest to życie bez celu. M iłosierny i spraw iedliw y Bóg nie chce jed n ak niczyjego potępienia, a psalm ista, w y stępu jąc jako pro rok, ukazuje Jego dobroć.
W ędrując po ziemi, P a n Jezus bardzo często w sw ych w ypow iedziach przedstaw iał się jako D obry Pasterz. Jego w ypow iedzi m ają zasadni
cze znaczenie dla każdego człowieka, k tó ry m i
łuje Boga. P a n Jezus chce być Zbaw icielem i D obrym P asterzem każdego z nas. Z m artw y ch
w stanie, w niebow stąpienie oraz pięćdziesiątni
ca uk azu ją Jego zw ycięstw o i moc. Kto p rzyjął P a n a Jezusa do swego serca, ten posiadł n a j
w iększy skarb, życie w ieczne w Bożej chw ale.
W arto jest więc zaufać P a n u Jezusow i i naśla
dować Go.
Pism o Św ięte poucza nas, że człowiek p raw dziw ie naśladujący Dobrego P asterza posiada więcej trudności w życiu i narażon y jest nie
jed no krotnie n a w iele doświadczeń. Zw róćm y uw agę baczną n a D aw ida, k tó ry jest autorem tego psalm u. Czy nie lepiej by zrobił, gdyby pozostał n a ojcowiźnie, p racując spokojnie do końca życia? Z chw ilą kiedy zaczął naśladow ać Dobrego Pasterza, to m ówiąc językiem poe
tyckim , droga jego w iodła przez doliny śm ierci i w zgórza chw ały. Daw id zyskał w ielu p rzy ja ciół, ale zyskał też i w ielu wrogów. Podobnie Apostoł P aw eł zyskał w ielu m iłujących braci, ale jeszcze więcej w rogów czyhających na jego życie. G dyby w ow ym czasie pozostał nadal uczniem G am aliela, czekałaby go w ielka k a rie ra. A tak, naśladując P an a Jezusa, niejedn o
k ro tn ie skazyw any b y ł n a k a rę chłosty, w ięzie
nia i inne doświadczenia. G dyby uczniow ie P a n a Jezu sa pozostali spokojnym i rybakam i, po
dobnie ja k ich ojcowie, nie prześladow ano by ich, nie potrzebow aliby staw ać przed N ajw yż
szą R adą,nie grożono by im k a rą i śm iercią.
K to naśladuje Dobrego Pasterza, ten niejedno
k ro tn ie m usi się liczyć z bardzo p rzy k ry m i doś
w iadczeniam i. P a n Jezus nie n a próżno pow ie
dział: J a w as posyłam jako owce pom iędzy w il
ki... Na świecie ucisk m ieć będziecie, ale u fa j
cie Ja m zw yciężył św iat.
D w udziesty trzeci psalm , obok tych przeżyć, w skazuje n a pożyteczny duchow y pokarm , na zielone łąki i ciche świeże wody. D obry P as
terz zaprasza do Siebie w szystkich spracow a
nych, obciążonych, pokrzyw dzonych i tych, któ ry m się źle dzieje. On też pow iedział: „Ale n a j
p ierw szukajcie K rólestw a Bożego i spraw ied
liw ości jego, a reszta będzie w am p rzy d an a” . N aśladując w iern ie P a n a Jezusa i w ykonując Jego św iętą wolę, m am y pewność, że P a n J e zus zabierając Swój Kościół, w eźm ie nas do Siebie. Tam będziem y na zawsze przebyw ać z Bogiem. P a n Bóg troszczył się i troszczy o
3
Swój lud. N ajlepiej potw ierdza nam to Pismo Św ięte. Bóg k arm ił głodnych Irzaelitów na pustyni. Podobnie ochronił przed głodem Elia
sza. W każdym dośw iadczeniu i biedzie odczu
w am y i m y obecność Dobrego Pasterza. Słowa psalm u pod kreślają: że w tru d n y m okresie ży
cia, Jego laska i kij m nie pocieszają, i On po- m azuje olejkiem m oje ciało.
W ielki to przyw ilej być ow ieczką Dobrego Pasterza. K orzystać z Jego pok arm u i napoju, i należeć do Jego trzody. T eraz stado owiec P an a Jezusa rozsiane jest po całej ziemi. Ale w krótce n adejdzie czas, gdy P a n Jezus zbierze i pow oła w szystkich, gdy w m ocy i chwale przyjdzie po Swój Kościół. Dobroć i łaska to w arzyszyć m i będą prz'ez w szystkie życia mego i zam ieszkam w dom u P a n a mego. To są ostatnie słowa psalm u, k tó re nap ełn iają nas w ielką pociechą.
A oto w spom nienie z krótkiego okresu z przed II w ojn y św iatow ej. Było późne lato. Żoł
nierze ochrony granicy w napięciu oczekiwali na jakiś m anew r, czy niebezpieczną zasadzkę wroga. W pobliskim zborze, jak zwykle, odby
wało się nabożeństw o. Ludzi, jak to zawsze by w a w tak im niebezpiecznym okresie, na nabo^
żeństw ie było dużo więcej niż zwykle.
Przyszła też spora g rup a żołnierzy z ochro
ny pogranicza. Po nabożeństw ie, z g ru p y w oj
skow ych podszedł do kaznodziei oficer i powie
dział: nie m a nic lepszego jak być owieczką D obrego Pasterza. To zrozum iałem n a ty m n a
bożeństw ie. T em atem kazania był psalm 23.
W czasie w ojny i pokoju istn ieją różne dni i chw ile w życiu każdego człowieka, ale nie m a nic leszego i cenniejszego jak być pew nym , że P an Jezus jest naszym Pasterzem .
Kazimierz Muranty
W niebowstąpienie Jezusa
Dz. 1: 9 — 12
9 I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok w ziął go sprzed ich oczu (Mk 16:19; Jn 6:62).
10 I gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj m ężowie w białych szatach stanęli przy nich (Łuk. 24:4; I P tr. 3:22).
11 i rzekli: „M ężowie galilejscy, czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus, który od w as został w zięty w górę, do nieba, tak przyjdzie (ponownie), jak Go w idzie
liście idącego do nieba” (Mat. 26:64.65; I Tes. 4:16; Obj. 1:7).
12 Wtedy powrócili do Jerozolimy z Góry, zwanej Oliwną, która leży w pobliżu Jerozolimy w odległości drogi na jeden sabat (Łuk. 24:52).
( W i e r s z 9). B ezpośrednio po ostatnich poleceniach, w ydanych apostołom, nastąpiło po
żegnanie. Uczniowie widzą, jak Jezus zostaje
„uniesiony w górę”. Z araz potem „obłok” za
słania jed nak przed nim i w szystko.
W niebow stąpienie Jezu sa sp raw ia w spół
czesnym ludziom szczególnie w iele św iatopoglą
dow ych kłopotów; Czyż u jego podłoża nie le
ży typow y dla starożytności obraz św iata, w który m nad płaską ziem ią znajd u je się sklepie
nie niebieskie, siedziba Boga? My jed n ak w ie
my, że Ziem ia jest k u lą k rążącą w okół Słońca, że Słońce jest jed ną z gw iazd w olbrzym im sys
tem ie gw iezdnym Drogi M lecznej, a ten system z kolei jest gw iezdną w yspą w śród niezliczonych innych w ysp w kosmosie. I jakże tu Jezu s m iał oddalać się ku, niebu? Czyż nie jest to w szystko mitologia, niem ożliw a do p rzyjęcia przez nas, ludzi dzisiejszych?
Kto jed nak chce to odm itologizowywać, ten m usi staw ić czoła p y tan iu : gdzie znajd u je się teraz ten Jezus, którego p rzyw ykliśm y znać i kochać, ufać M u i być posłusznym , zgodnie z treścią całego zw iastow ania chrześcijańskiego?
Apostołowie sk ładają w yraźne świadectwo, że tuż po zm artw y ch w staniu b y ł jeszcze w śród nich. i pozwolił na siebie patrzeć. To patrzenie skończyło się je d n a k : Jezus oddalił się. Tak mówi Łukasz w w ierszu 10 i 11. Dokąd się od
dalił? Na to m ożem y tylko odpowiedzieć za Łu
kaszem : został „uniesiony w górę”, „wzięty w górę” do Boga. P rzy czym już i L u ter i Terstee- gen wiedzieli, że nie chodzi tu o m iejsce w sen
sie geograficznym , w p lan etarn ej czy galak
tycznej przestrzeni, tylko że oznacza to: blis
kość, pełnię, wszechobecność. Czyżby mężowie biblijni, tacy jak Paw eł i Łukasz, nie wiedzieli tego rów nież? Czy nie czytali w S tary m Testa
m encie: „Oto niebiosa i niebiosa niebios nie m ogą Cię ogarnąć” (I Król. 8:27)? Nie jest wca
le praw dą, że m ężowie b iblijn i lokalizow ali Bo
ga gdzieś w górze, w kosmosie. Bóg i Jego w szechm ocna praw ica są wszędzie, gdzie On chce być i działać. W niebow stąpienie, wzięcie Jezusa w górę, jest „w yw yższeniem praw icą Bożą” (por. Dz.2:33-36), nie oznacza jed n ak nic innego, jak tylko dopuszczenie Jezu sa do udzia
łu w Bożym Bycie i Działaniu. W praw dzie J e zus nie jest już odtąd bezpośrednio i w idzialnie w śród uczniów obecny, ale jakże im bliski i skutecznie działający jako P a n : Dz. 2:47,- 3:13, 4:10, 4:30, 9:5, 22:17-21. Pozostaje dla nich w ukryciu, ale oni dla Niego — nie: Obj. 2:2, 2:9, 13:19 itd. W niebow stąpienie, jako w ydarze
nie, jest opisane przez Łukasza, ale w szędzie w Nowym T estam encie św iadczy się o nim . jako o fakcie w yw yższenia Jezu sa (Rzym. 8:34; E i 1:20; Flp. 2:9; I Tym . 3:16; I P tr. 3:22; Hebt.
1:3).
I
Tym niem niej jednak, absolutnie nie um ie
my zrezygnować z u kazyw ania i o dbierania Bo
żej rzeczywistości inaczej niż w w ym iarach przestrzennych, co od w ieków było jedynym dostępnym nam sposobem m ów ienia o ty ch sprawach. Czy w spółczesny fizyk może, m yśląc 0 Bogu, czynić cokolw iek innego, jak tylko wznieść oczy k u niebu, aby tam Go szukać?
Łukasz z kolei w sposób, k tó ry należałoby po
dziwiać, gdyby nie był po p ro stu w yrazem prawdziwej b iblijnej w iary, p o starał się o w y
kluczenie ze swego opisu w szystkiego, co rze
czywiście m itologiczne! Nie znajdziem y tam ani jednego słowa fan tazji! Tylko ten, kto zna an a
logiczną lite ra tu rę staro ży tn ą (z n iektó ry m i pis
mami starego Kościoła włącznie), i kto zważy na właściwe sercu ludzkiem u p rag nien ie cu
du, może docenić całą nieśm iałą powściągliwość opisu om aw ianego fragm entu. „O błok” nie jest tu, jak i w całej Biblii, zjaw iskiem atm osferycz
nym, ale określeniem zasłony, ja k ą Bóg przy słania swoje tajem nicze działanie. Jezus w brew istniejącym ciągle jeszcze swoim związkom z ziemią, zostaje zab ran y w górę. Tak więc i no- w otestam entowi św iadkow ie nie sądzili, że zos
tał uniesiony w górę w obrębie ziem skiej p rze
strzeni. J e st to droga wzwyż, k u Bogu, dla ludzkiego pojm ow ania niedostępna, a przed oczami apostołów też przez „obłok” zakryta.
Typowe dla Biblii jest jeszcze i to, że nie dowiadujem y się w ogóle niczego o w ew n ętrz
nych przeżyciach apostołów podcząs tego tak niesłychanego i decydującego w ydarzenia. W aż
ne są czyny i fakty, a nie uczucia. R elacja Łu
kasza jest w ręcz sucha i trzeźw a.
( W i e r s z 10). W ew nętrzne zaangażow a
nie spostołów w idać jedynie po tym , że „pa
trzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu”.
Ale zaraz zostają rzeczowo przyw ołani z p ow ro
tem na ziemię. W zrok nasz, jak i w zrok apos
tołów, zostaje odciągnięty od nieba często u ży
wanym v/ Biblii zw rotem : „oto” . Oto dw aj wysłannicy niebios sta ją nagle p rzy apostołach 1 mówią do nich.
( W i e r s z 11). W ysłannicy zn ają aposto- łpw jako „m ężów galilejskich”. A więc i anio
łowie nie są oddaleni od nas o la ta św ietlne, ale są ta k blisko, że w idzą nas, słyszą i znają.
Są w nas i biorą udział w naszym życiu. A więc rozum ieją rów nież uczniów i ich zdum io
ne, częściowo pełne bólu, częściowo pełne r a dości patrzenie w ślad za ukochanym Panem . Ale św iat Biblii jest całkow icie w y zb y ty sen
tym entalizm u. U m iłow anie Boga nie znosi żad
nego rozm yślania na tem a t nas sam ych i n a tem at naszych nastrojów . Nie m a czasu n a za
trzym yw anie się i patrzenie. A niołowie sprow a
dzają więc uczniów na ziemię, a zarazem p o rę
czają im za przyszłość: Jezus pow róci! To nie jest pożegnanie na zawsze. D okładnie tak samo, jak teraz oddalił się z ziem skiego obszaru w całkowicie odm ienny św iat Boga, ta k znów powróci stam tąd n a ziem ię w obszar widom ego działania. Dlatego Nowy T estam en t m ów i o pa- ruzji, o now ej obecności Jezusa albo o Jego no
w ym objaw ieniu. T ym sam ym obalone zostają w szystkie m ityczne w yobrażenia.
Łukasz w słow ach aniołów podkreślił szcze
gólnie te: „tak przyjdzie, jak Go widzieliście idącego”. W dniach W ielkanocy chw ała Jezusa b y ła jeszcze w szczególny sposób u k ry ta . Nie rozpoznano Go od razu i wobec tego nie cho
dził w glorii sw ojej wielkości. T eraz jednak, w chw ili w niebow stąpienia, zostaje uniesiony w górę, w yzw olony z granic tego, co ziemskie, i obdarow any chw ałą Boga. T ak samo „w szyst
kie plem iona ziem i u jrz ą S yn a Człowiecze
go, przychodzącego n a obłokach nieba z w iel
k ą m óćą i chw ałą” (Mat. 24:30; (Mat. 24:30;
Łuk. 2 1 :27). I dziać się to będzie rów nie realnie i widom ie, ja k teraz Jego odejście do nieba.
Za szczególne, teologiczne i kościelne, o- siągnięcie Łukasza uw aża się to, że uw olnił zbór od błędu oczekiw ania n a ry ch łą p aruzję i skierow ał jego uw agę n a realizację zadań w obecnym czasie i n a ty m świecie. J e s t w tym pew na racja. W słow ach aniołów b ra k określe
nia choćby przybliżonego czasu nowego obja
w ienia się P a n a Jezusa, brali jakiejkolw iek do
kładniejszej daty. Nie w olno jed n ak zapom inać o jed n y m : Łukasz nie chciał odsuw ać n a dalszy plan, ta k w łaściwego dla pierw otnego chrześci
jań stw a oczekiw ania na Pana, k tó ry m a n a
dejść. W całej m ocy now iny, usłyszanej z ust w ysłanników niebios, pisze więc n a początku swojej księgi: M aran atha, P a n nadchodzi! K u tem u skierow ane zostaje tera z w szystko, co zbór i apostołow ie m ają do w ykonania — od Jerozolim y aż po krań ce ziemi.
( W i e r s z 12). Słowa aniołów odnoszą się do tego samego polecenia, jakie apostołowie otrzym ali od Jezu sa bezpośrednio przed rozsta
niem . Apostołow ie po jm u ją sytuację! Rozum ie
ją sens tego, co Jezus u ją ł w skąpych słow ach:
„Pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyoble
czeni m ocą z w ysokości” (Łuk. 24:49). Nie m a czasu n a tęskne i pełne zachw ytu przyglądanie się. W Jerozolim ie, gdy tylko zstąpi Duch, roz
pocznie się ogrom na praca. Uczniowie odczują w niej potężne działanie niew idzialnego P an a (Dz. 2:47, por. M at. 16:20). P a n jed n ak odpo
w iedzialny jest za całą tę pracę i gdy przyjdzie Jego dzień, znow u będzie w idzialnie obecny i w ogniu swego sądu będzie badał nasze dzieło (II Kor. 5:10, 3:11 i nast.). Dlatego apostołowie w yciągnęli w łaściw y w niosek, że należy być po
słusznym . Nie prosząc aniołów o dalsze escha
tologiczne w yjaśnienia, „powrócili do Jerozo
lim y”.
Teraz też dow iadujem y się, gdzie odbyło się w niebow stąpienie; na górze zwanej „Ogro
dem Oliwnym ” albo „O liw nym G ajem ” , a k tó r ą m y znam y jako „G órę O liw ną” . Blisko niej,
„w odległości drogi na jeden sab at”23, leży m ias
to, do którego p ow racają apostołowie, krocząc naprzeciw pełnej napięć historii swego życia z jego w zlotam i i upadkam i, z jego oczekiwa
nym i i nieoczekiw anym i w ydarzeniam i, które Łukasz chce nam opisać.
tłu m . W. M.
Werner de Boor
5
PIĘĆDZIESIĄTNICA
Niedziela, 3 czerwca 1979 roku
Dzień modlitwy o ewangelizację świata
Lozański Komitet do Spraw Ewangelizacji Świata z siedzibą w Nai
robi (Kenia) skierował wezwanie do chrześcijan na całym świecie do ogłoszenia Zielonych Świątek, niedzieli 3 czerwca 1979 roku
Dniem Modlitwy o Ewangelizację Świata
Pan Jezus powiedział: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przekazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia św iata” (Mt 28,18-20).
Zachęcając wszystkie Zbory Zjednoczonego Kościoła Ewangelicz
nego w Polsce i wszystkich naszych Czytelników do gorliwej mo
dlitwy w tej wielkiej sprawie — razem z wierzącymi na całym świecie — zamieszczamy pełny tekst „PRZYMIERZA LOZAŃ
SKIEGO”, przyjętego na Międzynarodowym Kongresie do Spraw Ewangelizacji Świata, który się odbył w lipcu 1974 roku w Lozan-
dow ania Ciała Chrystusow ego i dla chw ały J e go im ienia. W yznajem y ze w stydem , że często byliśm y nieposłuszni naszem u pow ołaniu i nie w ypełnialiśm y naszej m isji przez to, że przy podobyw aliśm y się św iatu, albo izolowaliśm y się od niego. R adujem y się jednakże, że chociaż nosicielam i E w angelii są ziem skie naczynia, to je s t ona nadal skarbem drogocennym . A by ten skarb stał się znany w szystkim ludziom w mo
cy D ucha Świętego, pragniem y poświęcić siebie n a nowo.
(Izaj. 40,28; Mt. 28,19; Efez. 1,11; DA 15,14;
J a n 17,6.18; Efez. 4,12; 1 Kor. 5,10; Rzym. 12,2;
2 Kor. 4,7).
2. AUTORYTET I MOC PISMA ŚWIĘTEGO
Potw ierdzam y naszą w iarę w natchnienie przez Boga, w iarygodność i a u to ry te t zarówno Starego jak i Nowego T estam entu w ich ca
łości jako jedynego pisanego Słowa Bożego oraz jedynie nieom ylnej zasady w ia ry i życia. Po
selstw o P ism a Św iętego jest skierow ane do ro dzaju ludzkiego na całym świecie i w e w szyst
kich czasach, a b ib lijn a ew angelizacja w ym aga biblijnego poselstw a. Boże objaw ienie w C hry
stusie i w Piśm ie Ś w iętym jest niezm ienne.
Jed n ak że D uch Św ięty oświeca um ysły ludu Bożego, aby m ógł na świeżo zrozum ieć tę p raw
nie, w Szwajcarii.
PRZYM IERZE LOZAŃSKIE
My, członkowie Kościoła Jezu sa C hrystusa pochodzący z ponad 150 narodów św iata, ucze
stnicy M iędzynarodow ego K ongresu do Spraw Ew angelizacji Ś w iata w Lozannie, uw ielbiam y Boga za Jego dobroć, k tó ra przyw iodła nas do społeczności z N im i m iędzy sobą. Jesteśm y pełni podziw u dla tego, co Bóg czyni w n a
szych czasach i zachęceni do w ykonania pracy, k tó ra leży jeszcze przed nam i. W ierzym y, że chrześcijańska E w angelia je st Bożą radosną wieścią, dobrą now iną dla całego św iata, i je steśm y zdecydow ani okazać posłuszeństw o C hrystusow em u rozkazow i głoszenia jej w szel
kiem u stw orzeniu i czynienia uczniam i w szyst
kie narody. P rag niem y przeto potw ierdzić naszą w iarę i nasze postanow ienie oraz podać do publicznej wiadom ości nasze przym ierze.
1. BOŻY CEL
Potw ierdzam y naszą w iarę w jedynego, wiecznego Boga, Stw órcę i P a n a w szechśw iata, Ojca, Syna i D ucha Świętego, k tó ry rządzi w szystkim i rzeczam i w edług upodobania woli Sw ojej. On w yw ołuje ze św iata ludzi dla Sie
bie samego i w ysyła Swój lu d z pow rotem do św iata, ab y b ył Jego sługą i św iadkiem dla b u
dę i odkryć przed całym Kościołem jeszcze w ię
cej z przebogatej m ądrości Bożej.
(2 Tym. 3,16; 2 Pt. 1,21; J a n 10,35; Mt. 5,17.
18; Efez. 1,17.18; 3,10.18).
3. WYŁĄCZNOŚĆ I UNIWERSALNOŚĆ CHRYSTUSA
Stw ierdzam y, że jest tylko jed en Zbaw iciel i tylko jed n a E w angelia chociaż je s t różnorod
ność sposobów ew angelizacyjnych. P rzy zn aje
my, że pew ne elem enty p raw d y z n a jd u ją się w religiach niechrześcijańskich, ale odrzucam y myśl, iż m ogłyby one być rów norzędnym i dro
gami zbaw ienia. O drzucam y w szelki sy n k re- tyzm religijny jako ujm ę przynoszący C h ry
stusowi. Jezus C hrystus, jed y n y Bogoczłowiek, którego śm ierć jest jed y nym ratu n k iem dla grzeszników, jest jed y n y m pośrednikiem m ię
dzy Bogiem i człowiekiem . Nie m a więc innego imienia, przez któ re m ożem y być zbawieni.
Wszyscy ludzie, z racji grzechu, z n a jd u ją się na drodze zginienia, ale Bóg pragnie, aby w szys
cy ludzie byli zbaw ieni. Ci, k tó rzy odrzucają Chrystusa, w y rzek ają się zbaw ienia i przezna
czają siebie do piekła. Zw iastow anie Jezusa ja ko „Zbaw iciela św iata” nie oznacza stw ierd za
nia, że wszyscy ludzie są autom atycznie lub ostatecznie zbawieni, lecz raczej oznacza zap ra
szanie w szystkich ludzi do przyjęcia Go jako Zbawiciela i P a n a w całkow itym oddaniu się w pokucie i w ierze. Jezus C hrystus został w y wyższony ponad w szelkie imię, prag niem y więc, aby przed Nim zgięło się w szelkie kolano, i aby wszelki języ k wyznał, że On jest Panem .
(Gal. 1,6— 9; J a n 1,9; DA 17,26—28; 1 Tym.
2,5.6; DA 4,12; 2 P t, 3,9; 1 Tym . 2,3.4; J a n 3,16— 19; 4,42; Fil. 2,9— 11).
w społeczeństw ie luazkim . Poniew aż człowiek został stw orzony na obraz i podobieństw o Bo
że, pow inien być tra k to w a n y z najw yższym szacunkiem , niezależnie od rasy, religii, koloru skóry, k lasy społecznej, płci lub w ieku, i należy m u służyć a nie w yzyskiw ać go. T utaj także w yznajem y naszą winę, zarów no z pow odu n a
szych zaniedbań ja k i niejednokrotnego tra k to w an ia ew angelizacji i tro sk i społecznej jako elem entów w zajem nie się w ykluczających. Po
jed n an ie w śród ludzi nie je s t pojednaniem z Bogiem, a akcja społeczna nie jest ew angeliza
cją, a polityczne w yzw olenie nie oznacza zba
w ienia. Jedn akże stw ierdzam y, że akcja spo
łeczna i ew angelizacja są niezbędnym w yrazem zarów no naszej n a u k i o Bogu i człowieku, jak i naszego obow iązku m iłow ania bliźniego. Po
selstw o o zbaw ieniu zakłada także poselstwo o sądzie nad wszelkiego ro d zaju w yobcow aniem i uciskiem . Z chw ilą gdy ludzie p rzy jm u ją C hry
stusa, są n a nowo narodzeni dla Jego K róle
stw a i są zobow iązani do u zew n ętrznian ia Jego spraw iedliw ości w niespraw iedliw ym świecie.
(DA 17,26; Gen. 18,25; Izaj. 1,17; Psalm 45,7; G en. 1,26.27; Jak . 3,9; Lev. 19,18; Łk.
6,27,35; J a n 3,3.5; M at. 5,20; 6,33).
6. KOŚCIÓŁ I EWANGELIZACJA
Potw ierdzam y, że C h ry stu s posyła Kościół do św iata ta k ja k Ojciec Jego posłał, i że to w y
m aga głębokiego i pełnego pośw ięcenia w ejścia do św iata, podobnie ja k On to czynił. W koś
cielnej m isji ofiarna służba ew angelizacji zaj
m u je pierw sze m iejsce. Ew angelizacja św iata w ym aga, by cały Kościół zaniósł całą, pełn ą E w angelię całem u św iatu. Kościół je s t sam ym c en tru m Bożego plan u o charak terze kosmicz
nym i w y b ran y m Jego narzędziem dla rozpow szechnienia Ew angelii. Ale Kościół, k tó ry m a być narzędziem ew angelizacji, staje się zaw adą w ew angelizacji, gdy zdradza Ew angelię i w y
kazuje b ra k w ia ry w Boga, b ra k miłości do lu dzi, i uczciwości w program ie i finansach. Koś
ciół jest bardziej społecznością, w spólnotą niż in sty tu c ją i n ie m oże być utożsam iany z jakąś poszczególną k u ltu rą, u stro jem i organizacją, system em społecznym lub politycznym czy ludz
k ą ideologią.
(Jan 17,18; 20,21; Mt. 28,19.20; DA 1,8;
20,27; Efez. 1,9.10; 3,9— 11; 2 Tym. 2,21; Fil.
1,27). I - '
7. WSPÓŁPRACA W EWANGELIZACJI
S tw ierdzam y, że ew angelizacja w zyw a nas do jedności w Ciele C hrystusow ym , ponieważ nasza jedność w zm acnia nasze świadectwo, tak ja k b ra k jedności obniża w artość naszej E w an
gelii pojednania. W idzialna jedność Kościoła w praw dzie jest Bożym celem, chociaż zdajem y sobie spraw ę, że ta jedność może przy b rać róż
ne form y i niekoniecznie m usi wzm acniać ew an
gelizację. A jed n a k my, k tó rzy w yznajem y tę 7 4. ISTOTA EWANGELIZACJI
Ew angelizow ać — znaczy głosić radosną wieść, że Jezu s C hrystu s u m arł za nasze grze
chy i zm artw y chw stał w edług Pism , i że dzisiaj daje przebaczenie grzechów i w yzw alający d ar Ducha Św iętego dla w szystkich, k tó rzy poku
tują i w ierzą. Nasza chrześcijańska obecność w świecie je s t niezbędna dla ew angelizacji, i to jest ten rodzaj dialogu, którego celem jest uważne słuchanie, by zrozum ieć. Ale sam a ewangelizacja je s t głoszeniem C hrystusa, m ają
cym n a uw adze przekonanie ludzi, by osobiście przyszli do Niego i byli w ten sposób pojed n a
ni z Bogiem. W yniki ew angelizacji zaw ierają w sobie w łączenie naw róconych do Kościoła i odpowiedzialną służbę w świecie.
(Kor. 15,4; DA 2,38; J a n 20,21; 2 Kor. 4,5;
5.11.20; DA 2,47; Mk. 10,43—45).
5. CHRZEŚCIJAŃSKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ SPOŁECZNA
Stw ierdzam y, że Bóg jest zarów no S tw ó r
cą jak i Sędzią w szystkich ludzi i dlatego po
w inniśm y być zainteresow ani spraw iedliw ością
sam ą w iarę ew angeliczną, pow inniśm y być ści
śle złączeni, zjednoczeni w społeczności, pracy i świadomości. W yznajem y, że nasze św iadectw o było n iejed n o k ro tn ie zniekształcane przez grzeszny indyw idualizm i niepo trzebn e dublo
w anie. Z obow iązujem y się do szukania głębszej jedności w praw dzie, uśw ięceniu i m isji. N aw o
łujem y do ro zw ijan ia regionalnej i rzeczowej W spółpracy dla p ostępu m isji Kościoła, dla w łaś
ciwego planow ania, dla w zajem nej zachęty i dla dzielenia się zasobam i i doświadczeniem . Jesteśm y św iadom i tru d n y c h okoliczności i prześladow ań, w któ ry ch tra d y c y jn e form y m isji nie są możliwe, i k tó re w y m ag ają szcze
gólnego rod zaju w spółpracy, a m ianowicie, głę
bokiego współczucia i usilnej m odlitw y.
(Jan 13,35; 17,21.23; Efez. 4,3.4; Fil. 1,27;
J a n 17,11— 13; H ebr. 13,3).
8. KOŚCIOŁY WE WSPÓŁPRACY EWANGELIZA
CYJNEJ
R ad u jem y się, że Bóg tw orzy w m łodych Kościołach now e, w ielkie zasoby dla ew angeli
zacji św iata, pokazując w te n sposób rów no
cześnie, że odpow iedzialność za ew angelizację nie spoczyw a tylko na jed n y m k ra ju czy k u l
turze. W ynika w ięc konieczność m obilizacji i działania całego Ciała C hrystusow ego. W szyst
kie M łode Kościoły w in n y zastanow ić się jak i w kład m ogą w nieść w dzieło ew angelizacji nie tylko swojego k raju , lecz w dzieło w ysłania m i
sjonarzy do in ny ch części św iata. W te n sposób rozw inie się w zrastająca w spółpraca w szystkich Kościołów i jeszcze bardziej uw idoczni się m ię
dzynarodow y c h a ra k te r Kościoła C hrystuso
wego.
(Rzym. 1,8; Filip. 1,5; H ebr. 13,1— 3; 1 Tes, 1,6- 8).
9. NAGLĄCA KONIECZNOŚĆ ZADANIA EWANGE
LIZACYJNEGO
W ięcej niż 2.000 mil. ludzi — czyli po
n ad dw ie trzecie ludzkości — nie słyszało jesz
cze Ew angelii. Jesteśm y zaw stydzeni tym , że ta k w ielu zostało zaniedbanych; jest to żyw ym oskarżeniem dla nas i dla całego Kościoła. J e d nakże w naszych czasach, w w ielu częściach św iata, w idzim y bezprecedensow e otw arcie w zględem Osoby P a n a Jezu sa C hrystusa. J e steśm y przekonani, że nadszedł czas dla Koś
cioła i organizacji m isy jn y ch zdw ojenia w ysił
ków w celu zew angelizow ania św iata i gorli
w ej m odlitw y o zbaw ienie niezbaw ionych. Ce
lem pow inno być zdobycie dla C hry stu sa każ
dego człowieka do końca naszego stulecia, uży
w ając do tego w szelkich dostępnych środków przekazu Radosnej Wieści, Ew angelii w szelkie
m u stw orzeniu.
(Mk. 16.15; DA 1,8; Ja n 10,16; 1 Tym.
2 ,1 -4 ).
10. EWANGELIZACJA I KULTURA
Rozwój stra te g ii dla ew angelizacji św iata W ymaga odkrycia pom ysłow ych pionierskich jnetod. P rzy pom ocy Bożej, w ynikiem ty ch m e- jtod ew angelizacyjnych będzie pow stanie w sy
tu acji każdej k u ltu ry praw dziw ie chrześcijań
skich Kościołów, k tóre będą głęboko w rośnięte w d an ą k u ltu rę . K u ltu ra m usi jednakże być zawsze poddaw ana próbie P ism a Św iętego. Po
nieważ. człowiek je s t stw orzeniem Bożym, nie
k tó re z elem entów jego k u ltu ry są bogate w piękno i dobroć. Z drugiej zaś strony, ponie
w aż jest stw orzeniem upadłym , n iek tó re z ele
m entów jego k u ltu ry noszą piętno grzechu.
E w angelia nie daje żadnych podstaw do tra k tow ania jed nej k u ltu ry w yżej niż druga, lecz ocenia w szystkie k u ltu ry w edle sw ych w łas
nych k ry te rió w p raw d y i dobroci. N iejedno
k ro tn ie m isje eksportow ały w raz z Ew angelią obcą k u ltu rę , a Kościoły były czasami bardziej zw iązane z d an ą k u ltu rą niż Pism em Św iętym . A by stać się sługą innych, ew angelista w inien mieć o tw a rty um ysł i serce, a Kościoły w inny starać się przekształcać k u lturę, a to wszystko dla chw ały C hrystusa.
(Mk. 7,8; 9,13; Gen. 4,21.22; 1 Kor. 9,19—
23; Fil. 2,5— 7; 2 Kor. 4,5).
11. SZKOLENIE I PRZEWODNICTWO
W yznajem y, że czasami dążyliśm y jedynie do ilościowego w zro stu Kościoła kosztem jego głębi i oddzieliliśm y ew angelizację od chrześci
jańskiego w ychow ania. P rzyznajem y, że nie
któ re z naszych m isji zby t powoli przygotow y
w ały m iejscow ych przyw ódców kościelnych do przyjęcia odpowiedzialności za sw oje Kościoły.
Z dajem y sobie spraw ę z konieczności u spraw nienia studiów teologicznych, szczególnie dla przyw ódców kościelnych. Jesteśm y poddani lo
kalny m praw om i pragniem y mieć m iejscow ych przyw ódców w każdym Kościele. W każdym n a rodzie i w każdej k u ltu rze w inien być skutecz
ny program kształcenia duchow nych i laików w d o ktryn ie chrześcijańskiej, uczniow stwie, ew angelizacji, w ychow aniu i służbie. Takie pro
gram y nauczania pow inny opierać się nie na stereotypow ej m etodologii lecz w in ny być roz
w ijane w oparciu o biblijne wym ogi i lokalne inicjatyw y.
(Kol. 1,28,29; DA 14,23; Tyt. 1,5.9; Efez.
4,11.12).
12. DUCHOWY BÓJ
W ierzym y, że jesteśm y zaangażow ani w nieustanną, duchow ą w alkę z w ładzam i i m oca
mi ciemności, k tó re u siłu ją w yelim inow ać Koś
ciół i przeszkodzić jego dziełu ew angelizacji św iata. Z dajem y sobie przeto spraw ę z potrze
by uzbrojen ia się w Bożą zbroję, aby móc pro
wadzić tę w alkę przy pomocy duchowego orę
ża p raw dy i m odlitw y. W idzim y bowiem ak
tyw ność naszego w roga nie tylko w fałszyw ych
ideologiach poza Kościołem lecz rów nież w Koś
ciele, w n ieu stann ym stosunku do p raw d b ib lij
nych w iary i spraw iedliw ości. Przyznajem y, że sami nie jesteśm y zabezpieczeni przed św ieckim sposobem rozum ow ania i działania, to jest nie
bezpieczeństwem w padnięcia w świeckość.
Oczywiście w inniśm y być pełni oczekiwania, że Bóg będzie działał przez E w angelię i udzieli widzialnej odpowiedzi i dlatego tro sk a o w zrost Kościoła, zarów no liczbowy ja k i duchow y jest właściwa i konieczna. Jed n ak że w yznajem y, że aby pozyskać odzew na Ew angelię, czasami żonglowaliśmy naszym poselstw em , używ aliś
my techniki nacisku i byliśm y niepotrzebnie urzeczeni staty sty k ą. Kościół m usi być w św ie
cie, jednakże św iat nie może być w Kościele.
(Efez. 6,12; 2 Kor. 4,3.4; Efez. 6.11.13— 18;
2 Kor. 10,3— 5; 1 Ja n 2,18— 26; 4,1— 3; 1 Kor.
1,21; Rzym. 1,16; 2 Kor. 2,17; 4,2; J a n 17,15).
13. WOLNOŚĆ I PRZEŚLADOWANIE
Je st przez Boga postanow ioną pow innością każdego rządu zabezpieczyć w a ru n k i pokoju, sprawiedliwości i wolności w jakich Kościół może być posłuszny Bogu, służyć P a n u C hry stusowi i głosić Ew angelię bez przeszkód. D la
tego m odlim y się za przyw ódców narodów i wzywam y ich do zag w arantow ania wolności myśli i sum ienia, wolności prak ty k o w an ia i p ro pagowania religii zgodnie z w olą Boga i w m yśl zasad Pow szechnej D eklaracji P ra w Człowieka.
W yrażamy także naszą głęboką tro sk ę o w szy
stkich, którzy zostali niespraw iedliw ie uw ięzie
ni, a szczególnie o naszych braci, k tó rzy cierpią za swoje św iadectw o dla P a n a Jezusa. Obiecu
jem y m odlić się i działać w spraw ie ich w ol
ności. Jednocześnie nie pozwolim y się zastra
szyć ich losem. Z pom ocą Bożą, m y także bę
dziemy stać tw ardo przeciw ko niesp raw iedli
wości i będziem y starać się pozostać w ierny m i Ewangelii za w szelką cenę. N iezapom inam y o ostrzeżeniach Jezusa, k tó ry powiedział, że p rze
śladowanie jest rzeczą nieuniknioną.
(1 Tym . 1,1—4; DA 4,19; 5,29; Kol. 3,24;
Hebr. 13,1— 3; Łk. 4,18; Gal. 5,11; 6,12; Mt.
5,10— 12; J a n 15,18—21).
14. MOC DUCHA ŚWIĘTEGO
W ierzym y w moc D ucha Św iętego. Ojciec zesłał Swojego D ucha, aby dać św iadectw o o Swoim S ynu; bez Jego św iadectw a, nasze jest niewiele znaczące. D uch Św ięty je s t D uchem m isyjnym, a więc ew angelizacja w in na pow stać spontanicznie z Kościoła napełnionego D uchem Świętym. G dziekolw iek Kościół nie je s t Koś
ciołem m isyjnym to zaprzecza sam sobie i zaga
sza Ducha Świętego. E w angelizacja św iata sta
nie się faktem tylko w tedy, kiedy D uch Św ięty odnowi Kościoły w praw dzie, w ierze, świętości, miłości i mocy. Dlatego w zyw am y w szystkich chrześcijan do m odlitw y o przebudzenie i od
nowienie lu d u Bożego, ta k aby Kościół mógł
stać się użytecznym narzędziem w Jego ręku, a ziem ia m ogła usłyszeć Jego głos.
(1 Kor. 2,4; J a n 15,26.27; J a n 7,37— 39;
DA 1,8; P salm 85,4— 7; 61,1— 3).
15. POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Podkreślam y, że ew angelizacja św iata jest koniecznym p relu diu m pow tórnego przyjścia C hrystusa w celu urzeczyw istnienia Jego zba
w ienia i sądu. P am iętam y bow iem na Jego słowa, że E w angelia m a być głoszona w szyst
kim narodom , a w ted y przyjdzie koniec. W ie
rzym y, że okres m iędzy w niebow stąpieniem a po w tórnym przyjściem C hrystusa, m a być w y
pełniony chrześcijańskim przedsięw zięciem m i
syjnym . Nie m am y p raw a go zaniechać ze w zględu n a nadchodzący KONIEC. Oczekujem y z utęsknieniem now ych niebios i now ej ziemi, n a k tó rej spraw iedliw ość zam ieszka i Bóg b ę
dzie panow ał n a wieki. Obecnie więc n a nowo pośw ięcam y siebie sam ych J e m u oraz św iatu w posłuszeństw ie Jego poleceniu.
ZAKOŃCZENIE
A zatem , w św ietle naszej w ia ry i postano
w ienia, zaw ieram y uroczyste przym ierze z Bo
giem i m iędzy sobą dla planow ania działania i w spólnej m odlitw y w celu ew angelizacji całego św iata. Zachęcam y innych do przyłączenia się do nas. Niech Bóg pomoże nam przez Sw oją łaskę i dla Jego chw ały być w iernym i tem u przym ierzu. A m en! A lleluja!
tłum. Jan Tołwiński
O biecujesz p rzez u sta proroka o żyw ić p u stynią i piszesz na piasku. K a żd y z nas chce utrw alić sw oje m yśli. D ru k u jem y książki, przech ow uje
m y je starannie, n a g ryw a m y kilom etrow e taś
m y i w iele p ły t, b y le b y coś po nas pozostało.
M niejsza z ty m co — c zy rozpraw a filozo ficz
na, czy te k s t grafom ańskiej piosenki.
Tw oje słow a zaciera podm uch w ia tru tak dale
ce, że n a w et ukoch an y T w ó j uczeń, Jan, nie zd ążył ich przeczytać i zapam iętać. C zyżb yś uw ażał, że nie w arte są utrw alenia Boskie sło
wa? A m oże w szy stk ie T w oje słowa, jakie w y pow iedziałeś na ziem i, po w ierzyłeś piaskom , czyli n a m ? M y ta kże zacieram y T w oją naukę w duszach naszych, ła tw iej n iż w ia tr zacierał napisy na piasku.
N iech słowa, pisane p rzez Ciebie na piasku, nie w ym ażą się z naszej pam ięci, niech będą, na w e t w b rew n aszej woli, w ie c zn y m niepokojem naszym . T y z pia sku tw o rzysz skały ta k tw arde, że rzeźb y w nich w y r y te trw ają na w ieki.
U czyń te nasze piaskow e dusze jedną z tyc h opok, na któ rych zb u d u je sz Kościół Tw ój. (J.H.)