• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1979, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1979, nr 5"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

E W A N G E LIA -Ż Y C IE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

.!. - *\ . > >. r - . 1 . ‘ - * . '* - * w v..< A '• ' .' ,

: , ..

S H n g t

Italii

gdy oni patrzyli, został uniesiony w gó­

rę i obtok w ziął go sprzed ich oczu (...) wtedy powrócili do Jerozolimy z Góry, zwanej Oliwną" (Dz.

Ap. 1.9.12).

N a z d ję c iu : G ó ra O liw - n a k o lo Je ro z o lim y . K a p lic a p o d w ezw . W n ie­

b o w s tą p ie n ia Je z u sa C h ry stu s a

(2)

CHRZEŚCIJANIN

M o/e luźne kartki

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 5., maj 1979 r.

MOJE LUŹNE KARTKI A JEDNAK DOBRY PASTERZ WNIEBOWSTĄPIENIE JEZUSA DZIEŃ MODLITWY

O EWANGELIZACJĘ ŚWIATA O POKÓJ W TWOIM SERCU WYJEDŹ NA GŁĘBIĘ!

ISTNiEJE WIELKI KRÓL ...

WSPÓŁCZESNA NAUKA A POTOP DARY ŁASKI A USŁUGIWANIE KRON KA

WŁAŚCIWY CEL ŻYCIA

M iesięcznik; „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie je d n a k c z a ­ s o p is m a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te ln ik ó w . W szelk ie o f ia ry n a c z a s o ­ p ism o w k r a ju , p ro s im y k ie ro w a ć n a k o n to Z je d n o c z o n e g o K o śc io ła E w a n g e ­ lic z n e g o : PK O W a rsz a w a , I O d d ział M ie j­

s k i. N r 1531-10285-136, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro c ie b la n k ie tu . O fia ry w p ła c a n e za g ra n ic ą n a le ż y k ie ro w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p iek i n a a d r e s P re z y d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o śc io ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a g ó rn a 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), M ieczysław K wiecień, Marian Suski, Jan Tołwiński, Ryszard Tomaszewski.

Adres Redakcji i Administracji:

00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.

Telefon: 29-52-61 (w. 5). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.

Indeks: 35462.

M i l B M a B a M M

RSW „P rasa -K sią żk a -R u ch ”, W a r­

szaw a, S m olna 10/12. N akł. 5500 egz.

Objj 3 ark . Zam . 364. C-116.

Greta Garbo, sław na a ktorka pochodzenia szw edzkiego, która 10 1941 ro ku m ając 36 lat w ycofała się w pełni sła w y z film u , nie­

dawno, to znaczy w 36 lat po n iesp odziew an ym zakończeniu karie­

ry film o w e j — po raz p ierw szy p rzyjęła dziennikarza, aby udzielić m u w yw ia d u . S zc zę śliw ym d zien n ika rzem był pracow nik „Bunte Illu strierte”, a G reta Garbo w yzna ła m u , że ... zm arnow ała swoje życie! — W m o im życiu panow ał w ie lk i za m ęt i chaos, a dzisiaj jest ju ż z b y t późno, a b y m m ogła je uporządkow ać — mówiła. Po­

w iedziała także, że p rzez ostatnie 36 lat stale próbowała „odnaleźć siebie”, i że żyła w osam otnieniu rozm yślając o sw oim życiu i sw y c h .i. błędnych decyzjach. Zaw sze była sama. Dziesięć m iesięcy w ro ku m ieszka w N o w y m Jorku, a przez dw a w m a ły m szw ajcar­

s k im m ia steczku K łosters, gdzie czas spędza na czytaniu książek i długich spacerach bez w zględ u na pogodę... — Spacerując — opo­

wiada Greta — próbow ałam uciec od rzeczyw istości... stale na. coś czeka m ...ale na co — sama ju ż nie w iem ... R ów nie dobrze mogła­

b y m m ieszkać na b ezlud nej w ysp ie, ale i tam z pewnością nie zna­

lazłabym w ew nętrznego spokoju... Po prostu zm arnow ałam swoje życie ... dlatego nie mogę zaznać teraz spokoju (Słowo Pow szech­

ne).

C hciałoby się na ty m m iejscu ju ż nie ty le Grecie Garbo, ile jej po­

d o b nym i ka n dydatom na je j podobnych pow iedzieć o ty m , gdzie jest źródło praw dziw ego pokoju: ,,Pójdźcie do m nie w szyscy, k tó ­ rzy jesteście spracow ani i obciążeni, a Ja w am dam ukojenie. W eź­

cie na siebie m oje jarzm o i uczcie się ode m nie, że jeste m cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz w aszych. A lb o ­ w ie m jarzm o m oje jest m iłe , a brzem ię m oje le k k ie ” (M t 11 28-30).

Z listu R zym sko ka to lickich B isku p ó w Polskich poświęconego od­

now ie życia rodzinnego w Polsce: „Rodzina, przez którą Bóg chce dzisiaj zbaw ić św iat m a być także siedliskiem życia. R odziny pol­

skie ciężko nieraz przeciw niem u g rzeszyły, ale niezgłębione jest M iłosierdzie Boże. Nie cofnął On rodzinom zaufania. (...) Dlatego w z y w a m y W as w Im ię Jedynego Ojca, „od którego w szelkie ojco­

stw o pochodzi” — otwórzcie polskie rod zin y na dar życia. Prze­

stańcie się bać dziecka! Nie brońcie się przed n im n iegodziw ym i sposobami, a n a w et potw orną zbrodnią dzieciobójstw a! Zostaliście powołani, aby zaludniać ziem ię i uczynić ją sobie poddaną. Udo­

w odnijcie w p a trzonem u dziś w Polskę św iatu, że wartość każdego d ziecka nieskończenie przerasta znaczenie zasobów m aterialnych i że pra w d ziw ą w ielkość buduje się na w e w n ętrzn yc h wartościach osoby lu d zkiej, nie zaś na posiadanym m a ją tk u ”.

A ta k p rzy okazji: p a m ięta jm y, że w czerw cu przyjeżd ża do Pol­

ski nie „Ojciec Ś w ię ty ” lecz tylk o zw ie rzc h n ik Kościoła R zym sko - katolickiego, a pokorna Maria, m a tka Pana Jezusa nie jest m atką Kościoła — ja k chce ostatnia en cyklika papieska — lecz członkiem Pow szechnego Kościoła C hrystusow ego, Siostrą naszą w Panu.

*

Prof. Karol Górski, w y b itn y histo ryk z Torunia („A teneum K ap­

łańskie”, N r 415) nie broni sw oich ró w ie śn ik ó w : „ S ły szy m y często 0 starcach opuszczonych, o dzieciach, które o rodziców nie dbają 1 pozbyw ają się ich. B y w a tak. A le byw a też, że starcy są nieznoś­

n i (...) w yd a je się, że duża część nieszczęść jest zaw iniona przez ow ych ojców, k tó rzy, ja k m ów i Pism o św., rozdrażniają sw ych s y ­ nów , ow ych strasznych dziadun iów ”, k tó rzy narzucają swą wolę i lubują się w tym . S tarcy nie rozum ieją zm ia n w środoioisku i są despotyczni. Płacą za to sam otnością”.

„Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom sw oim w Panu, bo to rzecz słuszna. Czcij ojca swego i m atkę, to jest pierw sze przykazanie z obietnicą: A b y ci się dobrze działo i abyś długo ży ł na ziem i. A w y , ojcowie, nie pobudzajcie do gniew u dzieci swoich, lecz napo­

m inajcie i w ych ow ujcie je w karności, dla Pana” Z. Cz.

(3)

A j e d n a k d o b r y p a s t e r z

Pan jest pasterzem m oim; niczego mi nie zabrak­

nie. Na niwach zielonych pasie m ię, a do wód cichych prowadzi mię. Duszę m oją pokrzepia; prowadzi mię ścieżkami spraw iedliwości dla im ienia Swego; I na­

wet gdybym chodził doliną ciemną, n ie będę się bal złego; bo Ty jesteś ze mną: laska Twoja i kij Twój — te mnie pocieszają. Ty zastawiasz stół przede mną przed oczyma mych wrogów; namaszczasz olejkiem głowę moją; czasza moja jest przepełniona.

Zaiste, dobroć i łaskaw ość towarzyszyć mi będą po wszystkie dni żywota mego, i będę m ieszkał w domu Pańskim na zawsze.

Psalm 23.

Dobry P asterz ochrania, posila i w skazuje należne m iejsce każdem u słuchającem u jego głosu. P rzeczytany tek st psalm u w skazuje na dobroć, wielkość i panow anie Dobrego Pasterza.

Wszędzie tam , gdzie Bóg w y pełn ia serca lud z­

kie, panują dobre stosunki m iędzy ludźm i, jest radość i pokój. Pow yższy psalm pozw ala nam odczuwać przedsm ak nieba. Pod w pływ em jego treści nasuw a się nam myśl, ja k daleko św iat odszedł od Boga. Słyszym y, jak w iele ludzi gło­

duje z pow odu b ra k u żywności. W iele k rajó w nękanych jest w ojnam i i niepokojem . Z jednej strony obserw ujem y w spaniałe osiągnięcia i po­

stęp techniczny, a z drugiej zauw ażam y zanie­

czyszczenie środow iska, w ody i atm osfery.

Psalm 23 może być przypom nieniem i oskarże­

niem postępow ania człowieka.

Bardzo często naru szając Boże p raw a n a tu ­ ry, ludzie nie zdają sobie sp raw y z groźnych następstw swego postępow ania. O ddalając się od Boga, odchodzą od Jego opieki, odrzucają społeczność z Bogiem, pozbaw iają się Jego m i­

łosierdzia i łaski. P an Jezu s pow iedział: „po­

dobni są do owiec rozproszonych nie posiadają­

cych pasterza”. Cóż może uczynić człow iek bez Bożej pom ocy? Pism o Św ięte uczy, że w e w szy­

stkim uzależnieni jesteśm y od Boga. Prorocze słowa psalm u przypo m in ają nam , że P a n Jezus jest dobrym Pasterzem . W osam otnieniu, sm u t­

ku i doświadczeniu O n posila, pociesza i pom a­

ga tym, którzy p okładają w nim sw ą ufność.

Pan jest naszym p asterzem i niczego nam nie zabraknie. P row adzi nas n a zielone niw y i do cichych wód. W iedzie ścieżkam i spraw iedliw oś­

ci dla Swego Im ienia. On jest z nam i w każdej sytuacji naszego życia i to dodaje nam odwagi.

Pan Jezus chce być także i tw oim Pasterzem . Ale musisz p rzedtem w yznać przed N im swój grzech, uznać Go i przyjąć jako swojego oso­

bistego Zbawiciela. Bóg, w którego w ierzym y nie jest jakim ś pojęciem abstrak cy jny m , czy postacią anonim ową. Jak o Stw órca w szechśw ia­

ta jest w szechobecnym i najw yższym p raw o­

dawcą wszystkiego. Dlatego złe trak to w an ie Bo­

ga, ośmieszanie Jego Im ienia, nie pozostanie bez złych następstw . On stanie się sędzią tych, k tó ­ rzy Go nie p rzy jm u ją i źle tra k tu ją .

Życie bez społeczności z Bogiem jest życiem bez Bożych błogosław ieństw . Pism o Św ięte pod­

kreśla, że jest to życie bez celu. M iłosierny i spraw iedliw y Bóg nie chce jed n ak niczyjego potępienia, a psalm ista, w y stępu jąc jako pro ­ rok, ukazuje Jego dobroć.

W ędrując po ziemi, P a n Jezus bardzo często w sw ych w ypow iedziach przedstaw iał się jako D obry Pasterz. Jego w ypow iedzi m ają zasadni­

cze znaczenie dla każdego człowieka, k tó ry m i­

łuje Boga. P a n Jezus chce być Zbaw icielem i D obrym P asterzem każdego z nas. Z m artw y ch­

w stanie, w niebow stąpienie oraz pięćdziesiątni­

ca uk azu ją Jego zw ycięstw o i moc. Kto p rzyjął P a n a Jezusa do swego serca, ten posiadł n a j­

w iększy skarb, życie w ieczne w Bożej chw ale.

W arto jest więc zaufać P a n u Jezusow i i naśla­

dować Go.

Pism o Św ięte poucza nas, że człowiek p raw ­ dziw ie naśladujący Dobrego P asterza posiada więcej trudności w życiu i narażon y jest nie­

jed no krotnie n a w iele doświadczeń. Zw róćm y uw agę baczną n a D aw ida, k tó ry jest autorem tego psalm u. Czy nie lepiej by zrobił, gdyby pozostał n a ojcowiźnie, p racując spokojnie do końca życia? Z chw ilą kiedy zaczął naśladow ać Dobrego Pasterza, to m ówiąc językiem poe­

tyckim , droga jego w iodła przez doliny śm ierci i w zgórza chw ały. Daw id zyskał w ielu p rzy ja ­ ciół, ale zyskał też i w ielu wrogów. Podobnie Apostoł P aw eł zyskał w ielu m iłujących braci, ale jeszcze więcej w rogów czyhających na jego życie. G dyby w ow ym czasie pozostał nadal uczniem G am aliela, czekałaby go w ielka k a rie ­ ra. A tak, naśladując P an a Jezusa, niejedn o­

k ro tn ie skazyw any b y ł n a k a rę chłosty, w ięzie­

nia i inne doświadczenia. G dyby uczniow ie P a ­ n a Jezu sa pozostali spokojnym i rybakam i, po­

dobnie ja k ich ojcowie, nie prześladow ano by ich, nie potrzebow aliby staw ać przed N ajw yż­

szą R adą,nie grożono by im k a rą i śm iercią.

K to naśladuje Dobrego Pasterza, ten niejedno­

k ro tn ie m usi się liczyć z bardzo p rzy k ry m i doś­

w iadczeniam i. P a n Jezus nie n a próżno pow ie­

dział: J a w as posyłam jako owce pom iędzy w il­

ki... Na świecie ucisk m ieć będziecie, ale u fa j­

cie Ja m zw yciężył św iat.

D w udziesty trzeci psalm , obok tych przeżyć, w skazuje n a pożyteczny duchow y pokarm , na zielone łąki i ciche świeże wody. D obry P as­

terz zaprasza do Siebie w szystkich spracow a­

nych, obciążonych, pokrzyw dzonych i tych, któ ­ ry m się źle dzieje. On też pow iedział: „Ale n a j­

p ierw szukajcie K rólestw a Bożego i spraw ied­

liw ości jego, a reszta będzie w am p rzy d an a” . N aśladując w iern ie P a n a Jezusa i w ykonując Jego św iętą wolę, m am y pewność, że P a n J e ­ zus zabierając Swój Kościół, w eźm ie nas do Siebie. Tam będziem y na zawsze przebyw ać z Bogiem. P a n Bóg troszczył się i troszczy o

3

(4)

Swój lud. N ajlepiej potw ierdza nam to Pismo Św ięte. Bóg k arm ił głodnych Irzaelitów na pustyni. Podobnie ochronił przed głodem Elia­

sza. W każdym dośw iadczeniu i biedzie odczu­

w am y i m y obecność Dobrego Pasterza. Słowa psalm u pod kreślają: że w tru d n y m okresie ży­

cia, Jego laska i kij m nie pocieszają, i On po- m azuje olejkiem m oje ciało.

W ielki to przyw ilej być ow ieczką Dobrego Pasterza. K orzystać z Jego pok arm u i napoju, i należeć do Jego trzody. T eraz stado owiec P an a Jezusa rozsiane jest po całej ziemi. Ale w krótce n adejdzie czas, gdy P a n Jezus zbierze i pow oła w szystkich, gdy w m ocy i chwale przyjdzie po Swój Kościół. Dobroć i łaska to ­ w arzyszyć m i będą prz'ez w szystkie życia mego i zam ieszkam w dom u P a n a mego. To są ostatnie słowa psalm u, k tó re nap ełn iają nas w ielką pociechą.

A oto w spom nienie z krótkiego okresu z przed II w ojn y św iatow ej. Było późne lato. Żoł­

nierze ochrony granicy w napięciu oczekiwali na jakiś m anew r, czy niebezpieczną zasadzkę wroga. W pobliskim zborze, jak zwykle, odby­

wało się nabożeństw o. Ludzi, jak to zawsze by ­ w a w tak im niebezpiecznym okresie, na nabo^

żeństw ie było dużo więcej niż zwykle.

Przyszła też spora g rup a żołnierzy z ochro­

ny pogranicza. Po nabożeństw ie, z g ru p y w oj­

skow ych podszedł do kaznodziei oficer i powie­

dział: nie m a nic lepszego jak być owieczką D obrego Pasterza. To zrozum iałem n a ty m n a­

bożeństw ie. T em atem kazania był psalm 23.

W czasie w ojny i pokoju istn ieją różne dni i chw ile w życiu każdego człowieka, ale nie m a nic leszego i cenniejszego jak być pew ­ nym , że P an Jezus jest naszym Pasterzem .

Kazimierz Muranty

W niebowstąpienie Jezusa

Dz. 1: 9 — 12

9 I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok w ziął go sprzed ich oczu (Mk 16:19; Jn 6:62).

10 I gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj m ężowie w białych szatach stanęli przy nich (Łuk. 24:4; I P tr. 3:22).

11 i rzekli: „M ężowie galilejscy, czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus, który od w as został w zięty w górę, do nieba, tak przyjdzie (ponownie), jak Go w idzie­

liście idącego do nieba” (Mat. 26:64.65; I Tes. 4:16; Obj. 1:7).

12 Wtedy powrócili do Jerozolimy z Góry, zwanej Oliwną, która leży w pobliżu Jerozolimy w odległości drogi na jeden sabat (Łuk. 24:52).

( W i e r s z 9). B ezpośrednio po ostatnich poleceniach, w ydanych apostołom, nastąpiło po­

żegnanie. Uczniowie widzą, jak Jezus zostaje

„uniesiony w górę”. Z araz potem „obłok” za­

słania jed nak przed nim i w szystko.

W niebow stąpienie Jezu sa sp raw ia w spół­

czesnym ludziom szczególnie w iele św iatopoglą­

dow ych kłopotów; Czyż u jego podłoża nie le­

ży typow y dla starożytności obraz św iata, w który m nad płaską ziem ią znajd u je się sklepie­

nie niebieskie, siedziba Boga? My jed n ak w ie­

my, że Ziem ia jest k u lą k rążącą w okół Słońca, że Słońce jest jed ną z gw iazd w olbrzym im sys­

tem ie gw iezdnym Drogi M lecznej, a ten system z kolei jest gw iezdną w yspą w śród niezliczonych innych w ysp w kosmosie. I jakże tu Jezu s m iał oddalać się ku, niebu? Czyż nie jest to w szystko mitologia, niem ożliw a do p rzyjęcia przez nas, ludzi dzisiejszych?

Kto jed nak chce to odm itologizowywać, ten m usi staw ić czoła p y tan iu : gdzie znajd u je się teraz ten Jezus, którego p rzyw ykliśm y znać i kochać, ufać M u i być posłusznym , zgodnie z treścią całego zw iastow ania chrześcijańskiego?

Apostołowie sk ładają w yraźne świadectwo, że tuż po zm artw y ch w staniu b y ł jeszcze w śród nich. i pozwolił na siebie patrzeć. To patrzenie skończyło się je d n a k : Jezus oddalił się. Tak mówi Łukasz w w ierszu 10 i 11. Dokąd się od­

dalił? Na to m ożem y tylko odpowiedzieć za Łu­

kaszem : został „uniesiony w górę”, „wzięty w górę” do Boga. P rzy czym już i L u ter i Terstee- gen wiedzieli, że nie chodzi tu o m iejsce w sen­

sie geograficznym , w p lan etarn ej czy galak­

tycznej przestrzeni, tylko że oznacza to: blis­

kość, pełnię, wszechobecność. Czyżby mężowie biblijni, tacy jak Paw eł i Łukasz, nie wiedzieli tego rów nież? Czy nie czytali w S tary m Testa­

m encie: „Oto niebiosa i niebiosa niebios nie m ogą Cię ogarnąć” (I Król. 8:27)? Nie jest wca­

le praw dą, że m ężowie b iblijn i lokalizow ali Bo­

ga gdzieś w górze, w kosmosie. Bóg i Jego w szechm ocna praw ica są wszędzie, gdzie On chce być i działać. W niebow stąpienie, wzięcie Jezusa w górę, jest „w yw yższeniem praw icą Bożą” (por. Dz.2:33-36), nie oznacza jed n ak nic innego, jak tylko dopuszczenie Jezu sa do udzia­

łu w Bożym Bycie i Działaniu. W praw dzie J e ­ zus nie jest już odtąd bezpośrednio i w idzialnie w śród uczniów obecny, ale jakże im bliski i skutecznie działający jako P a n : Dz. 2:47,- 3:13, 4:10, 4:30, 9:5, 22:17-21. Pozostaje dla nich w ukryciu, ale oni dla Niego — nie: Obj. 2:2, 2:9, 13:19 itd. W niebow stąpienie, jako w ydarze­

nie, jest opisane przez Łukasza, ale w szędzie w Nowym T estam encie św iadczy się o nim . jako o fakcie w yw yższenia Jezu sa (Rzym. 8:34; E i 1:20; Flp. 2:9; I Tym . 3:16; I P tr. 3:22; Hebt.

1:3).

(5)

I

Tym niem niej jednak, absolutnie nie um ie­

my zrezygnować z u kazyw ania i o dbierania Bo­

żej rzeczywistości inaczej niż w w ym iarach przestrzennych, co od w ieków było jedynym dostępnym nam sposobem m ów ienia o ty ch sprawach. Czy w spółczesny fizyk może, m yśląc 0 Bogu, czynić cokolw iek innego, jak tylko wznieść oczy k u niebu, aby tam Go szukać?

Łukasz z kolei w sposób, k tó ry należałoby po­

dziwiać, gdyby nie był po p ro stu w yrazem prawdziwej b iblijnej w iary, p o starał się o w y­

kluczenie ze swego opisu w szystkiego, co rze­

czywiście m itologiczne! Nie znajdziem y tam ani jednego słowa fan tazji! Tylko ten, kto zna an a­

logiczną lite ra tu rę staro ży tn ą (z n iektó ry m i pis­

mami starego Kościoła włącznie), i kto zważy na właściwe sercu ludzkiem u p rag nien ie cu­

du, może docenić całą nieśm iałą powściągliwość opisu om aw ianego fragm entu. „O błok” nie jest tu, jak i w całej Biblii, zjaw iskiem atm osferycz­

nym, ale określeniem zasłony, ja k ą Bóg przy ­ słania swoje tajem nicze działanie. Jezus w brew istniejącym ciągle jeszcze swoim związkom z ziemią, zostaje zab ran y w górę. Tak więc i no- w otestam entowi św iadkow ie nie sądzili, że zos­

tał uniesiony w górę w obrębie ziem skiej p rze­

strzeni. J e st to droga wzwyż, k u Bogu, dla ludzkiego pojm ow ania niedostępna, a przed oczami apostołów też przez „obłok” zakryta.

Typowe dla Biblii jest jeszcze i to, że nie dowiadujem y się w ogóle niczego o w ew n ętrz­

nych przeżyciach apostołów podcząs tego tak niesłychanego i decydującego w ydarzenia. W aż­

ne są czyny i fakty, a nie uczucia. R elacja Łu­

kasza jest w ręcz sucha i trzeźw a.

( W i e r s z 10). W ew nętrzne zaangażow a­

nie spostołów w idać jedynie po tym , że „pa­

trzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu”.

Ale zaraz zostają rzeczowo przyw ołani z p ow ro­

tem na ziemię. W zrok nasz, jak i w zrok apos­

tołów, zostaje odciągnięty od nieba często u ży­

wanym v/ Biblii zw rotem : „oto” . Oto dw aj wysłannicy niebios sta ją nagle p rzy apostołach 1 mówią do nich.

( W i e r s z 11). W ysłannicy zn ają aposto- łpw jako „m ężów galilejskich”. A więc i anio­

łowie nie są oddaleni od nas o la ta św ietlne, ale są ta k blisko, że w idzą nas, słyszą i znają.

Są w nas i biorą udział w naszym życiu. A więc rozum ieją rów nież uczniów i ich zdum io­

ne, częściowo pełne bólu, częściowo pełne r a ­ dości patrzenie w ślad za ukochanym Panem . Ale św iat Biblii jest całkow icie w y zb y ty sen­

tym entalizm u. U m iłow anie Boga nie znosi żad­

nego rozm yślania na tem a t nas sam ych i n a tem at naszych nastrojów . Nie m a czasu n a za­

trzym yw anie się i patrzenie. A niołowie sprow a­

dzają więc uczniów na ziemię, a zarazem p o rę­

czają im za przyszłość: Jezus pow róci! To nie jest pożegnanie na zawsze. D okładnie tak samo, jak teraz oddalił się z ziem skiego obszaru w całkowicie odm ienny św iat Boga, ta k znów powróci stam tąd n a ziem ię w obszar widom ego działania. Dlatego Nowy T estam en t m ów i o pa- ruzji, o now ej obecności Jezusa albo o Jego no­

w ym objaw ieniu. T ym sam ym obalone zostają w szystkie m ityczne w yobrażenia.

Łukasz w słow ach aniołów podkreślił szcze­

gólnie te: „tak przyjdzie, jak Go widzieliście idącego”. W dniach W ielkanocy chw ała Jezusa b y ła jeszcze w szczególny sposób u k ry ta . Nie rozpoznano Go od razu i wobec tego nie cho­

dził w glorii sw ojej wielkości. T eraz jednak, w chw ili w niebow stąpienia, zostaje uniesiony w górę, w yzw olony z granic tego, co ziemskie, i obdarow any chw ałą Boga. T ak samo „w szyst­

kie plem iona ziem i u jrz ą S yn a Człowiecze­

go, przychodzącego n a obłokach nieba z w iel­

k ą m óćą i chw ałą” (Mat. 24:30; (Mat. 24:30;

Łuk. 2 1 :27). I dziać się to będzie rów nie realnie i widom ie, ja k teraz Jego odejście do nieba.

Za szczególne, teologiczne i kościelne, o- siągnięcie Łukasza uw aża się to, że uw olnił zbór od błędu oczekiw ania n a ry ch łą p aruzję i skierow ał jego uw agę n a realizację zadań w obecnym czasie i n a ty m świecie. J e s t w tym pew na racja. W słow ach aniołów b ra k określe­

nia choćby przybliżonego czasu nowego obja­

w ienia się P a n a Jezusa, brali jakiejkolw iek do­

kładniejszej daty. Nie w olno jed n ak zapom inać o jed n y m : Łukasz nie chciał odsuw ać n a dalszy plan, ta k w łaściwego dla pierw otnego chrześci­

jań stw a oczekiw ania na Pana, k tó ry m a n a­

dejść. W całej m ocy now iny, usłyszanej z ust w ysłanników niebios, pisze więc n a początku swojej księgi: M aran atha, P a n nadchodzi! K u tem u skierow ane zostaje tera z w szystko, co zbór i apostołow ie m ają do w ykonania — od Jerozolim y aż po krań ce ziemi.

( W i e r s z 12). Słowa aniołów odnoszą się do tego samego polecenia, jakie apostołowie otrzym ali od Jezu sa bezpośrednio przed rozsta­

niem . Apostołow ie po jm u ją sytuację! Rozum ie­

ją sens tego, co Jezus u ją ł w skąpych słow ach:

„Pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyoble­

czeni m ocą z w ysokości” (Łuk. 24:49). Nie m a czasu n a tęskne i pełne zachw ytu przyglądanie się. W Jerozolim ie, gdy tylko zstąpi Duch, roz­

pocznie się ogrom na praca. Uczniowie odczują w niej potężne działanie niew idzialnego P an a (Dz. 2:47, por. M at. 16:20). P a n jed n ak odpo­

w iedzialny jest za całą tę pracę i gdy przyjdzie Jego dzień, znow u będzie w idzialnie obecny i w ogniu swego sądu będzie badał nasze dzieło (II Kor. 5:10, 3:11 i nast.). Dlatego apostołowie w yciągnęli w łaściw y w niosek, że należy być po­

słusznym . Nie prosząc aniołów o dalsze escha­

tologiczne w yjaśnienia, „powrócili do Jerozo­

lim y”.

Teraz też dow iadujem y się, gdzie odbyło się w niebow stąpienie; na górze zwanej „Ogro­

dem Oliwnym ” albo „O liw nym G ajem ” , a k tó ­ r ą m y znam y jako „G órę O liw ną” . Blisko niej,

„w odległości drogi na jeden sab at”23, leży m ias­

to, do którego p ow racają apostołowie, krocząc naprzeciw pełnej napięć historii swego życia z jego w zlotam i i upadkam i, z jego oczekiwa­

nym i i nieoczekiw anym i w ydarzeniam i, które Łukasz chce nam opisać.

tłu m . W. M.

Werner de Boor

5

(6)

PIĘĆDZIESIĄTNICA

Niedziela, 3 czerwca 1979 roku

Dzień modlitwy o ewangelizację świata

Lozański Komitet do Spraw Ewangelizacji Świata z siedzibą w Nai­

robi (Kenia) skierował wezwanie do chrześcijan na całym świecie do ogłoszenia Zielonych Świątek, niedzieli 3 czerwca 1979 roku

Dniem Modlitwy o Ewangelizację Świata

Pan Jezus powiedział: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przekazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia św iata” (Mt 28,18-20).

Zachęcając wszystkie Zbory Zjednoczonego Kościoła Ewangelicz­

nego w Polsce i wszystkich naszych Czytelników do gorliwej mo­

dlitwy w tej wielkiej sprawie — razem z wierzącymi na całym świecie — zamieszczamy pełny tekst „PRZYMIERZA LOZAŃ­

SKIEGO”, przyjętego na Międzynarodowym Kongresie do Spraw Ewangelizacji Świata, który się odbył w lipcu 1974 roku w Lozan-

dow ania Ciała Chrystusow ego i dla chw ały J e ­ go im ienia. W yznajem y ze w stydem , że często byliśm y nieposłuszni naszem u pow ołaniu i nie w ypełnialiśm y naszej m isji przez to, że przy ­ podobyw aliśm y się św iatu, albo izolowaliśm y się od niego. R adujem y się jednakże, że chociaż nosicielam i E w angelii są ziem skie naczynia, to je s t ona nadal skarbem drogocennym . A by ten skarb stał się znany w szystkim ludziom w mo­

cy D ucha Świętego, pragniem y poświęcić siebie n a nowo.

(Izaj. 40,28; Mt. 28,19; Efez. 1,11; DA 15,14;

J a n 17,6.18; Efez. 4,12; 1 Kor. 5,10; Rzym. 12,2;

2 Kor. 4,7).

2. AUTORYTET I MOC PISMA ŚWIĘTEGO

Potw ierdzam y naszą w iarę w natchnienie przez Boga, w iarygodność i a u to ry te t zarówno Starego jak i Nowego T estam entu w ich ca­

łości jako jedynego pisanego Słowa Bożego oraz jedynie nieom ylnej zasady w ia ry i życia. Po­

selstw o P ism a Św iętego jest skierow ane do ro ­ dzaju ludzkiego na całym świecie i w e w szyst­

kich czasach, a b ib lijn a ew angelizacja w ym aga biblijnego poselstw a. Boże objaw ienie w C hry­

stusie i w Piśm ie Ś w iętym jest niezm ienne.

Jed n ak że D uch Św ięty oświeca um ysły ludu Bożego, aby m ógł na świeżo zrozum ieć tę p raw ­

nie, w Szwajcarii.

PRZYM IERZE LOZAŃSKIE

My, członkowie Kościoła Jezu sa C hrystusa pochodzący z ponad 150 narodów św iata, ucze­

stnicy M iędzynarodow ego K ongresu do Spraw Ew angelizacji Ś w iata w Lozannie, uw ielbiam y Boga za Jego dobroć, k tó ra przyw iodła nas do społeczności z N im i m iędzy sobą. Jesteśm y pełni podziw u dla tego, co Bóg czyni w n a­

szych czasach i zachęceni do w ykonania pracy, k tó ra leży jeszcze przed nam i. W ierzym y, że chrześcijańska E w angelia je st Bożą radosną wieścią, dobrą now iną dla całego św iata, i je ­ steśm y zdecydow ani okazać posłuszeństw o C hrystusow em u rozkazow i głoszenia jej w szel­

kiem u stw orzeniu i czynienia uczniam i w szyst­

kie narody. P rag niem y przeto potw ierdzić naszą w iarę i nasze postanow ienie oraz podać do publicznej wiadom ości nasze przym ierze.

1. BOŻY CEL

Potw ierdzam y naszą w iarę w jedynego, wiecznego Boga, Stw órcę i P a n a w szechśw iata, Ojca, Syna i D ucha Świętego, k tó ry rządzi w szystkim i rzeczam i w edług upodobania woli Sw ojej. On w yw ołuje ze św iata ludzi dla Sie­

bie samego i w ysyła Swój lu d z pow rotem do św iata, ab y b ył Jego sługą i św iadkiem dla b u ­

(7)

dę i odkryć przed całym Kościołem jeszcze w ię­

cej z przebogatej m ądrości Bożej.

(2 Tym. 3,16; 2 Pt. 1,21; J a n 10,35; Mt. 5,17.

18; Efez. 1,17.18; 3,10.18).

3. WYŁĄCZNOŚĆ I UNIWERSALNOŚĆ CHRYSTUSA

Stw ierdzam y, że jest tylko jed en Zbaw iciel i tylko jed n a E w angelia chociaż je s t różnorod­

ność sposobów ew angelizacyjnych. P rzy zn aje­

my, że pew ne elem enty p raw d y z n a jd u ją się w religiach niechrześcijańskich, ale odrzucam y myśl, iż m ogłyby one być rów norzędnym i dro­

gami zbaw ienia. O drzucam y w szelki sy n k re- tyzm religijny jako ujm ę przynoszący C h ry­

stusowi. Jezus C hrystus, jed y n y Bogoczłowiek, którego śm ierć jest jed y nym ratu n k iem dla grzeszników, jest jed y n y m pośrednikiem m ię­

dzy Bogiem i człowiekiem . Nie m a więc innego imienia, przez któ re m ożem y być zbawieni.

Wszyscy ludzie, z racji grzechu, z n a jd u ją się na drodze zginienia, ale Bóg pragnie, aby w szys­

cy ludzie byli zbaw ieni. Ci, k tó rzy odrzucają Chrystusa, w y rzek ają się zbaw ienia i przezna­

czają siebie do piekła. Zw iastow anie Jezusa ja ­ ko „Zbaw iciela św iata” nie oznacza stw ierd za­

nia, że wszyscy ludzie są autom atycznie lub ostatecznie zbawieni, lecz raczej oznacza zap ra­

szanie w szystkich ludzi do przyjęcia Go jako Zbawiciela i P a n a w całkow itym oddaniu się w pokucie i w ierze. Jezus C hrystus został w y ­ wyższony ponad w szelkie imię, prag niem y więc, aby przed Nim zgięło się w szelkie kolano, i aby wszelki języ k wyznał, że On jest Panem .

(Gal. 1,6— 9; J a n 1,9; DA 17,26—28; 1 Tym.

2,5.6; DA 4,12; 2 P t, 3,9; 1 Tym . 2,3.4; J a n 3,16— 19; 4,42; Fil. 2,9— 11).

w społeczeństw ie luazkim . Poniew aż człowiek został stw orzony na obraz i podobieństw o Bo­

że, pow inien być tra k to w a n y z najw yższym szacunkiem , niezależnie od rasy, religii, koloru skóry, k lasy społecznej, płci lub w ieku, i należy m u służyć a nie w yzyskiw ać go. T utaj także w yznajem y naszą winę, zarów no z pow odu n a­

szych zaniedbań ja k i niejednokrotnego tra k to ­ w an ia ew angelizacji i tro sk i społecznej jako elem entów w zajem nie się w ykluczających. Po­

jed n an ie w śród ludzi nie je s t pojednaniem z Bogiem, a akcja społeczna nie jest ew angeliza­

cją, a polityczne w yzw olenie nie oznacza zba­

w ienia. Jedn akże stw ierdzam y, że akcja spo­

łeczna i ew angelizacja są niezbędnym w yrazem zarów no naszej n a u k i o Bogu i człowieku, jak i naszego obow iązku m iłow ania bliźniego. Po­

selstw o o zbaw ieniu zakłada także poselstwo o sądzie nad wszelkiego ro d zaju w yobcow aniem i uciskiem . Z chw ilą gdy ludzie p rzy jm u ją C hry­

stusa, są n a nowo narodzeni dla Jego K róle­

stw a i są zobow iązani do u zew n ętrznian ia Jego spraw iedliw ości w niespraw iedliw ym świecie.

(DA 17,26; Gen. 18,25; Izaj. 1,17; Psalm 45,7; G en. 1,26.27; Jak . 3,9; Lev. 19,18; Łk.

6,27,35; J a n 3,3.5; M at. 5,20; 6,33).

6. KOŚCIÓŁ I EWANGELIZACJA

Potw ierdzam y, że C h ry stu s posyła Kościół do św iata ta k ja k Ojciec Jego posłał, i że to w y­

m aga głębokiego i pełnego pośw ięcenia w ejścia do św iata, podobnie ja k On to czynił. W koś­

cielnej m isji ofiarna służba ew angelizacji zaj­

m u je pierw sze m iejsce. Ew angelizacja św iata w ym aga, by cały Kościół zaniósł całą, pełn ą E w angelię całem u św iatu. Kościół je s t sam ym c en tru m Bożego plan u o charak terze kosmicz­

nym i w y b ran y m Jego narzędziem dla rozpow ­ szechnienia Ew angelii. Ale Kościół, k tó ry m a być narzędziem ew angelizacji, staje się zaw adą w ew angelizacji, gdy zdradza Ew angelię i w y­

kazuje b ra k w ia ry w Boga, b ra k miłości do lu ­ dzi, i uczciwości w program ie i finansach. Koś­

ciół jest bardziej społecznością, w spólnotą niż in sty tu c ją i n ie m oże być utożsam iany z jakąś poszczególną k u ltu rą, u stro jem i organizacją, system em społecznym lub politycznym czy ludz­

k ą ideologią.

(Jan 17,18; 20,21; Mt. 28,19.20; DA 1,8;

20,27; Efez. 1,9.10; 3,9— 11; 2 Tym. 2,21; Fil.

1,27). I - '

7. WSPÓŁPRACA W EWANGELIZACJI

S tw ierdzam y, że ew angelizacja w zyw a nas do jedności w Ciele C hrystusow ym , ponieważ nasza jedność w zm acnia nasze świadectwo, tak ja k b ra k jedności obniża w artość naszej E w an­

gelii pojednania. W idzialna jedność Kościoła w praw dzie jest Bożym celem, chociaż zdajem y sobie spraw ę, że ta jedność może przy b rać róż­

ne form y i niekoniecznie m usi wzm acniać ew an­

gelizację. A jed n a k my, k tó rzy w yznajem y tę 7 4. ISTOTA EWANGELIZACJI

Ew angelizow ać — znaczy głosić radosną wieść, że Jezu s C hrystu s u m arł za nasze grze­

chy i zm artw y chw stał w edług Pism , i że dzisiaj daje przebaczenie grzechów i w yzw alający d ar Ducha Św iętego dla w szystkich, k tó rzy poku­

tują i w ierzą. Nasza chrześcijańska obecność w świecie je s t niezbędna dla ew angelizacji, i to jest ten rodzaj dialogu, którego celem jest uważne słuchanie, by zrozum ieć. Ale sam a ewangelizacja je s t głoszeniem C hrystusa, m ają­

cym n a uw adze przekonanie ludzi, by osobiście przyszli do Niego i byli w ten sposób pojed n a­

ni z Bogiem. W yniki ew angelizacji zaw ierają w sobie w łączenie naw róconych do Kościoła i odpowiedzialną służbę w świecie.

(Kor. 15,4; DA 2,38; J a n 20,21; 2 Kor. 4,5;

5.11.20; DA 2,47; Mk. 10,43—45).

5. CHRZEŚCIJAŃSKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ SPOŁECZNA

Stw ierdzam y, że Bóg jest zarów no S tw ó r­

cą jak i Sędzią w szystkich ludzi i dlatego po­

w inniśm y być zainteresow ani spraw iedliw ością

(8)

sam ą w iarę ew angeliczną, pow inniśm y być ści­

śle złączeni, zjednoczeni w społeczności, pracy i świadomości. W yznajem y, że nasze św iadectw o było n iejed n o k ro tn ie zniekształcane przez grzeszny indyw idualizm i niepo trzebn e dublo­

w anie. Z obow iązujem y się do szukania głębszej jedności w praw dzie, uśw ięceniu i m isji. N aw o­

łujem y do ro zw ijan ia regionalnej i rzeczowej W spółpracy dla p ostępu m isji Kościoła, dla w łaś­

ciwego planow ania, dla w zajem nej zachęty i dla dzielenia się zasobam i i doświadczeniem . Jesteśm y św iadom i tru d n y c h okoliczności i prześladow ań, w któ ry ch tra d y c y jn e form y m isji nie są możliwe, i k tó re w y m ag ają szcze­

gólnego rod zaju w spółpracy, a m ianowicie, głę­

bokiego współczucia i usilnej m odlitw y.

(Jan 13,35; 17,21.23; Efez. 4,3.4; Fil. 1,27;

J a n 17,11— 13; H ebr. 13,3).

8. KOŚCIOŁY WE WSPÓŁPRACY EWANGELIZA­

CYJNEJ

R ad u jem y się, że Bóg tw orzy w m łodych Kościołach now e, w ielkie zasoby dla ew angeli­

zacji św iata, pokazując w te n sposób rów no­

cześnie, że odpow iedzialność za ew angelizację nie spoczyw a tylko na jed n y m k ra ju czy k u l­

turze. W ynika w ięc konieczność m obilizacji i działania całego Ciała C hrystusow ego. W szyst­

kie M łode Kościoły w in n y zastanow ić się jak i w kład m ogą w nieść w dzieło ew angelizacji nie tylko swojego k raju , lecz w dzieło w ysłania m i­

sjonarzy do in ny ch części św iata. W te n sposób rozw inie się w zrastająca w spółpraca w szystkich Kościołów i jeszcze bardziej uw idoczni się m ię­

dzynarodow y c h a ra k te r Kościoła C hrystuso­

wego.

(Rzym. 1,8; Filip. 1,5; H ebr. 13,1— 3; 1 Tes, 1,6- 8).

9. NAGLĄCA KONIECZNOŚĆ ZADANIA EWANGE­

LIZACYJNEGO

W ięcej niż 2.000 mil. ludzi — czyli po­

n ad dw ie trzecie ludzkości — nie słyszało jesz­

cze Ew angelii. Jesteśm y zaw stydzeni tym , że ta k w ielu zostało zaniedbanych; jest to żyw ym oskarżeniem dla nas i dla całego Kościoła. J e d ­ nakże w naszych czasach, w w ielu częściach św iata, w idzim y bezprecedensow e otw arcie w zględem Osoby P a n a Jezu sa C hrystusa. J e ­ steśm y przekonani, że nadszedł czas dla Koś­

cioła i organizacji m isy jn y ch zdw ojenia w ysił­

ków w celu zew angelizow ania św iata i gorli­

w ej m odlitw y o zbaw ienie niezbaw ionych. Ce­

lem pow inno być zdobycie dla C hry stu sa każ­

dego człowieka do końca naszego stulecia, uży­

w ając do tego w szelkich dostępnych środków przekazu Radosnej Wieści, Ew angelii w szelkie­

m u stw orzeniu.

(Mk. 16.15; DA 1,8; Ja n 10,16; 1 Tym.

2 ,1 -4 ).

10. EWANGELIZACJA I KULTURA

Rozwój stra te g ii dla ew angelizacji św iata W ymaga odkrycia pom ysłow ych pionierskich jnetod. P rzy pom ocy Bożej, w ynikiem ty ch m e- jtod ew angelizacyjnych będzie pow stanie w sy­

tu acji każdej k u ltu ry praw dziw ie chrześcijań­

skich Kościołów, k tóre będą głęboko w rośnięte w d an ą k u ltu rę . K u ltu ra m usi jednakże być zawsze poddaw ana próbie P ism a Św iętego. Po­

nieważ. człowiek je s t stw orzeniem Bożym, nie­

k tó re z elem entów jego k u ltu ry są bogate w piękno i dobroć. Z drugiej zaś strony, ponie­

w aż jest stw orzeniem upadłym , n iek tó re z ele­

m entów jego k u ltu ry noszą piętno grzechu.

E w angelia nie daje żadnych podstaw do tra k ­ tow ania jed nej k u ltu ry w yżej niż druga, lecz ocenia w szystkie k u ltu ry w edle sw ych w łas­

nych k ry te rió w p raw d y i dobroci. N iejedno­

k ro tn ie m isje eksportow ały w raz z Ew angelią obcą k u ltu rę , a Kościoły były czasami bardziej zw iązane z d an ą k u ltu rą niż Pism em Św iętym . A by stać się sługą innych, ew angelista w inien mieć o tw a rty um ysł i serce, a Kościoły w inny starać się przekształcać k u lturę, a to wszystko dla chw ały C hrystusa.

(Mk. 7,8; 9,13; Gen. 4,21.22; 1 Kor. 9,19—

23; Fil. 2,5— 7; 2 Kor. 4,5).

11. SZKOLENIE I PRZEWODNICTWO

W yznajem y, że czasami dążyliśm y jedynie do ilościowego w zro stu Kościoła kosztem jego głębi i oddzieliliśm y ew angelizację od chrześci­

jańskiego w ychow ania. P rzyznajem y, że nie­

któ re z naszych m isji zby t powoli przygotow y­

w ały m iejscow ych przyw ódców kościelnych do przyjęcia odpowiedzialności za sw oje Kościoły.

Z dajem y sobie spraw ę z konieczności u spraw ­ nienia studiów teologicznych, szczególnie dla przyw ódców kościelnych. Jesteśm y poddani lo­

kalny m praw om i pragniem y mieć m iejscow ych przyw ódców w każdym Kościele. W każdym n a ­ rodzie i w każdej k u ltu rze w inien być skutecz­

ny program kształcenia duchow nych i laików w d o ktryn ie chrześcijańskiej, uczniow stwie, ew angelizacji, w ychow aniu i służbie. Takie pro­

gram y nauczania pow inny opierać się nie na stereotypow ej m etodologii lecz w in ny być roz­

w ijane w oparciu o biblijne wym ogi i lokalne inicjatyw y.

(Kol. 1,28,29; DA 14,23; Tyt. 1,5.9; Efez.

4,11.12).

12. DUCHOWY BÓJ

W ierzym y, że jesteśm y zaangażow ani w nieustanną, duchow ą w alkę z w ładzam i i m oca­

mi ciemności, k tó re u siłu ją w yelim inow ać Koś­

ciół i przeszkodzić jego dziełu ew angelizacji św iata. Z dajem y sobie przeto spraw ę z potrze­

by uzbrojen ia się w Bożą zbroję, aby móc pro­

wadzić tę w alkę przy pomocy duchowego orę­

ża p raw dy i m odlitw y. W idzim y bowiem ak­

tyw ność naszego w roga nie tylko w fałszyw ych

(9)

ideologiach poza Kościołem lecz rów nież w Koś­

ciele, w n ieu stann ym stosunku do p raw d b ib lij­

nych w iary i spraw iedliw ości. Przyznajem y, że sami nie jesteśm y zabezpieczeni przed św ieckim sposobem rozum ow ania i działania, to jest nie­

bezpieczeństwem w padnięcia w świeckość.

Oczywiście w inniśm y być pełni oczekiwania, że Bóg będzie działał przez E w angelię i udzieli widzialnej odpowiedzi i dlatego tro sk a o w zrost Kościoła, zarów no liczbowy ja k i duchow y jest właściwa i konieczna. Jed n ak że w yznajem y, że aby pozyskać odzew na Ew angelię, czasami żonglowaliśmy naszym poselstw em , używ aliś­

my techniki nacisku i byliśm y niepotrzebnie urzeczeni staty sty k ą. Kościół m usi być w św ie­

cie, jednakże św iat nie może być w Kościele.

(Efez. 6,12; 2 Kor. 4,3.4; Efez. 6.11.13— 18;

2 Kor. 10,3— 5; 1 Ja n 2,18— 26; 4,1— 3; 1 Kor.

1,21; Rzym. 1,16; 2 Kor. 2,17; 4,2; J a n 17,15).

13. WOLNOŚĆ I PRZEŚLADOWANIE

Je st przez Boga postanow ioną pow innością każdego rządu zabezpieczyć w a ru n k i pokoju, sprawiedliwości i wolności w jakich Kościół może być posłuszny Bogu, służyć P a n u C hry ­ stusowi i głosić Ew angelię bez przeszkód. D la­

tego m odlim y się za przyw ódców narodów i wzywam y ich do zag w arantow ania wolności myśli i sum ienia, wolności prak ty k o w an ia i p ro ­ pagowania religii zgodnie z w olą Boga i w m yśl zasad Pow szechnej D eklaracji P ra w Człowieka.

W yrażamy także naszą głęboką tro sk ę o w szy­

stkich, którzy zostali niespraw iedliw ie uw ięzie­

ni, a szczególnie o naszych braci, k tó rzy cierpią za swoje św iadectw o dla P a n a Jezusa. Obiecu­

jem y m odlić się i działać w spraw ie ich w ol­

ności. Jednocześnie nie pozwolim y się zastra­

szyć ich losem. Z pom ocą Bożą, m y także bę­

dziemy stać tw ardo przeciw ko niesp raw iedli­

wości i będziem y starać się pozostać w ierny m i Ewangelii za w szelką cenę. N iezapom inam y o ostrzeżeniach Jezusa, k tó ry powiedział, że p rze­

śladowanie jest rzeczą nieuniknioną.

(1 Tym . 1,1—4; DA 4,19; 5,29; Kol. 3,24;

Hebr. 13,1— 3; Łk. 4,18; Gal. 5,11; 6,12; Mt.

5,10— 12; J a n 15,18—21).

14. MOC DUCHA ŚWIĘTEGO

W ierzym y w moc D ucha Św iętego. Ojciec zesłał Swojego D ucha, aby dać św iadectw o o Swoim S ynu; bez Jego św iadectw a, nasze jest niewiele znaczące. D uch Św ięty je s t D uchem m isyjnym, a więc ew angelizacja w in na pow stać spontanicznie z Kościoła napełnionego D uchem Świętym. G dziekolw iek Kościół nie je s t Koś­

ciołem m isyjnym to zaprzecza sam sobie i zaga­

sza Ducha Świętego. E w angelizacja św iata sta­

nie się faktem tylko w tedy, kiedy D uch Św ięty odnowi Kościoły w praw dzie, w ierze, świętości, miłości i mocy. Dlatego w zyw am y w szystkich chrześcijan do m odlitw y o przebudzenie i od­

nowienie lu d u Bożego, ta k aby Kościół mógł

stać się użytecznym narzędziem w Jego ręku, a ziem ia m ogła usłyszeć Jego głos.

(1 Kor. 2,4; J a n 15,26.27; J a n 7,37— 39;

DA 1,8; P salm 85,4— 7; 61,1— 3).

15. POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Podkreślam y, że ew angelizacja św iata jest koniecznym p relu diu m pow tórnego przyjścia C hrystusa w celu urzeczyw istnienia Jego zba­

w ienia i sądu. P am iętam y bow iem na Jego słowa, że E w angelia m a być głoszona w szyst­

kim narodom , a w ted y przyjdzie koniec. W ie­

rzym y, że okres m iędzy w niebow stąpieniem a po w tórnym przyjściem C hrystusa, m a być w y­

pełniony chrześcijańskim przedsięw zięciem m i­

syjnym . Nie m am y p raw a go zaniechać ze w zględu n a nadchodzący KONIEC. Oczekujem y z utęsknieniem now ych niebios i now ej ziemi, n a k tó rej spraw iedliw ość zam ieszka i Bóg b ę­

dzie panow ał n a wieki. Obecnie więc n a nowo pośw ięcam y siebie sam ych J e m u oraz św iatu w posłuszeństw ie Jego poleceniu.

ZAKOŃCZENIE

A zatem , w św ietle naszej w ia ry i postano­

w ienia, zaw ieram y uroczyste przym ierze z Bo­

giem i m iędzy sobą dla planow ania działania i w spólnej m odlitw y w celu ew angelizacji całego św iata. Zachęcam y innych do przyłączenia się do nas. Niech Bóg pomoże nam przez Sw oją łaskę i dla Jego chw ały być w iernym i tem u przym ierzu. A m en! A lleluja!

tłum. Jan Tołwiński

O biecujesz p rzez u sta proroka o żyw ić p u stynią i piszesz na piasku. K a żd y z nas chce utrw alić sw oje m yśli. D ru k u jem y książki, przech ow uje­

m y je starannie, n a g ryw a m y kilom etrow e taś­

m y i w iele p ły t, b y le b y coś po nas pozostało.

M niejsza z ty m co — c zy rozpraw a filozo ficz­

na, czy te k s t grafom ańskiej piosenki.

Tw oje słow a zaciera podm uch w ia tru tak dale­

ce, że n a w et ukoch an y T w ó j uczeń, Jan, nie zd ążył ich przeczytać i zapam iętać. C zyżb yś uw ażał, że nie w arte są utrw alenia Boskie sło­

wa? A m oże w szy stk ie T w oje słowa, jakie w y ­ pow iedziałeś na ziem i, po w ierzyłeś piaskom , czyli n a m ? M y ta kże zacieram y T w oją naukę w duszach naszych, ła tw iej n iż w ia tr zacierał napisy na piasku.

N iech słowa, pisane p rzez Ciebie na piasku, nie w ym ażą się z naszej pam ięci, niech będą, na ­ w e t w b rew n aszej woli, w ie c zn y m niepokojem naszym . T y z pia sku tw o rzysz skały ta k tw arde, że rzeźb y w nich w y r y te trw ają na w ieki.

U czyń te nasze piaskow e dusze jedną z tyc h opok, na któ rych zb u d u je sz Kościół Tw ój. (J.H.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tej opisowej definicji zjednoczenia nadprzyrodzonego wyraźnie zazna­ czają się trzy zasadnicze elementy, do których należą: udzielanie się Boga przez łaskę i

Starzenie się społeczeństw polega na wzroście udziału osób starszych w ogólnej liczbie ludności, jest zatem konsekwencją wydłużenia się trwania życia

Z przerwami w okre­ sie pierwszej w ojn y światowej i bezpośrednio po niej był on aż do chwili wybuchu drugiej w ojn y światowej nie tylko redaktorem naczelnym

miało miejsce, zorganizowane przez Samodziel­ ny Zakład Bibliotekoznawstwa WSP w Krakow ie i Koło Naukowe Bibliologów, III Seminarium Naukowe, odbyw ające się pod

Waszak konzentriert sich aber in seinen Ausführungen nicht nur auf die empirische Rezeptionspraxis – was für einen Philologen ohne- hin wegen ihm eher wenig vertrauten

Państwo, które jest zawsze „urządzeniem, przy pomocy którego zwycięska grupa tworzy sobie w tej czy innej formie warunki życia na koszt pokonanych” — jak się wyraża

Schließlich kann die Einigung auf die Wirtschafts- und Währungsunion, durch die die starke Deutsche Mark in die Gemeinschaftswährung Euro überführt wurde, auch als

– żeby się nie dostrzegało istotnych zamiarów mylącej agitacji, ukrytych za określeniami ‘dialogu’ albo ‘spotkania’?” (aneta Maniecka, Wstęp, w: Socjalizm i