• Nie Znaleziono Wyników

Z lektur zagranicznych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Z lektur zagranicznych"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Z LEKTUR ZAGRANICZNYCH

D uży rozrzut tem aty cz n y zagranicznego piśm ien n ictw a z za k re su IN B s p ra ­ w ia, że n a w e t w ta k im w ybiórczym om ów ieniu nie m o żna sk u p ić się n a je d n y m tylko zagadnieniu. W obec tego sygnalizuję to, co w ydało m i się w tej różnorodno­

ści w a rte szczególnej uw agi.

[1] O C Z Y T A N IU

B yło ju ż ta k , że sugerow ano, ja k o b y ko m u nikacja elek tro n ic zn a elim inow ała piśm iennictw o. T y m cz asem angielscy bibliotekoznaw cy, głów nie z U n iw e rsy te ­ tu w M a n c h esterz e, zw racają uw agę, że książka d ru k o w a n a m a się lepiej niż kie­

dy kolw iek (R e a d e r d e v e lo p m e n t, 2 0 0 8 ), a jej re la cje z k o m u n ik a c ją e le k tro ­ n iczn ą są w ielow ym iarow e. B ard zo to ciek aw e [****] refleksje.

(2)

R ozpo częte p rz y p o m n ie n ie m , że rok 1998 ogłoszono w A nglii n aro d o w y m rokiem czytelnictw a. P ojaw iły się spore p ieniądze n a p rom ocję czy tan ia oraz n a sp ec ja ln ą re k la m ę książek najlepszych i zrobił się w okół teg o du ży szum . W n a ­ stępnych latac h w d ra żan o kolejne p rogram y prom ocyjno-finansow e (np. E v e r y ­ b o d y ’s re a d in g , T im e to r e a d i in n e), ze zn a czą cy m u c z e stn ic tw e m b ib lio tek

publicznych. O rg an izo w an e przez te bib lio tek i im p rezy , przed sięw zięcia i tw o ­ rzone w nich zespoły czytelnicze, okazały się efek ty w n e.

O czywiście, trz e b a m ieć CO prom ow ać. Otóż o cen y p o daży w ydaw niczej na ogół nie są złe. J e s t ty lk o tro c h ę n a rz e k a n ia n a jak o ść p iśm ie n n ic tw a dla dzieci, bo za dużo w nim c h a łtu ry , a to w szak w ty m ob szarze rozstrzy ga się przyszłość książki. J e d n a k ju ż lite r a tu r a sf zyskuje sobie lep sze c e n zu rk i, a to za sp ra w ą pow ażnego tra k to w a n ia m łodych czytelnik ów i d ysk usji z nim i o sza n sach i z a ­ grożeniach, ja k ie m oże p rzy n ieść przyszłość. C oraz w ięcej je s t m ian ow icie roz­

sądnych w y m ian opinii, a coraz m niej - prym ity w n eg o stra sz e n ia b yle czym . W kilku te k sta c h opisano koegzystencję k siążek d ru k o w a n y ch i elek tro n ic z­

nych, w ich „naśladow czych”, przem ieszczalnych w ersjach, czyli tzw. e-booków.

Otóż okazuje się, że nie znalazły szerokiego w zięcia, głównie ze w zględu n a duży koszt i jed n o fu n k cy jn e zastosow anie: chociaż w yg ląd ają ja k lap to p y , je d n a k la p ­ topam i nie są i służą tylko do jednego celu. T a k więc nie s ą w stan ie niczym p rz e ­ licytow ać k siążek d ru k o w a n y ch — a n i cen ą, an i w y go dą u ży tk o w a n ia i p rz ech o ­ w yw ania.

N a w iększe wzięcie m ogą n ato m iast liczyć książki zdygitalizow ane z d ru k u do sieci (nie w y jaśnia się czy dlatego, że b e z p ła tn e ), k tó ry c h stopniow o przy by w a, ale też nie z a m i a s t piśm ien n ictw a tradycyjnego, lecz o b o k . J e d n a k p o d sta ­ w ow ą relację m ięd zy In te r n e te m a książkam i d ru k o w an y m i w yznacza e le k tro ­ niczna pro m ocja oraz sp rzed aż (w try b ie tra n sa k c ji sieciow ych) piśm ienn ictw a, k tó ra rozw ija się nadzw yczajnie (u n as jeszcze nie).

N a to m ia st n iew iele now ego w nosi c h a ra k te r y s ty k a sto su n k o w o św ieżych form lite rac k ic h , loko w an y ch w In te rn e c ie w konw encji h ip e rte k sto w e j - co w Polsce nazw ano lite rn e te m . Z n aszym i obserw acjam i zgadza się je d y n ie to, że publiczność tra k tu je te form y z d u żą rezerw ą, je d n a k polska refleksja nad lite rn e ­ te m je s t zn acznie bogatsza.

O dm ienność pow ieści h ip ertek sto w ej (liternetow ej) zasad za się n a n a rra c y j­

nej nielinearności, to znaczy: n a konstrukcji cybertekstow ych segm entów , pow ią­

zanych (lub raczej — do pow iązania przez odbiorców ) link am i, z czego tw o rz ą się różne tekstow e konfiguracje. U nas trak to w a n e jak o w spółkreow ane przez czytel­

ników , ta m n a to m ia s t ta w sp ó łk re acja nie je s t n a d m ie rn ie ek sp o n o w a n a. P o d ­ kreśla się raczej au to rski c h a ra k te r linkowych propozycji, ty le że w ariantyw nych.

W rezultacie te k s t p rzypom ina lab iry n t w praw dzie lub grę, ale z au to rsk im przy­

p orządkow aniem . W P olsce (i nie tylko) ch ętn iej p o d k re śla się zn aczn y sto p ień odbiorczej sw obody. P ra w d a zaś leży za p ew n e po środku.

J e d n a k nie je s t to - ja k napisan o - tak i rodzaj lite ratu ry , k tó ry w yelim inow ał­

by p iśm ien n ictw o lite ra c k ie . C zy zaś je s t w s ta n ie w y g en ero w ać rzeczyw iście now e g atu n k i lite ra c k ie , zdolne do p ełn ić te , k tó re ju ż istn ie ją ? T ru d n o pow ie­

dzieć. W ielu sądzi, że nie.

N a w et dopełnić - nie? N o w ięc co to je s t za gad an in a o za stęp o w an iu i elim i­

nacji, nieprzyzw oicie pow szechna. N a to nie w skazuje ju ż w ogóle nic.

[2] Ś W IE T N A K SIĄ ŻK A

D o zn a k o m itej książki, a u to rs tw a profesor Ju lii M ele n tie w e j (M e le n tie w a , 2 0 0 7 ), d o ta rłe m z n ie ja k im o późn ieniem . Z aw ie ra te k s ty z różny ch la t, a le n a ogół n ie p u b lik o w an e w cześniej, w ięc n iepow tórkow e. N a to m ia st tro c h ę z a s k a ­ kuje b ra k p rzy w o łań obcojęzycznych, lecz to je s t je d y n e d ro b n e za strzeż en ie, ja k ie m ożna do tej k siążki odnieść [*****].

(3)

S poro ta m uw ag o czy telnictw ie. C zy tan ie a u to rk a dzieli w y ra źn ie n a z a d a ­ niow e oraz n a sw obodne i je s t zdania, że trz e b a do obu w a rian tó w odnosić zup eł­

nie in n e k ry te ria . T y m cz asem tak ieg o ro zróżnien ia n a ogól n ie m a.

R ealizow ane w w ielu k rajach b ad a n ia czytelnictw a - w ed łu g niej - w skazują n a w zrost z a in te re so w a n ia s ta n e m w spółczesnego obiegu książki, k tó ry je d n a k w Rosji a k u r a t p o d leg a red u k cji. Szczególnie zm alało z a in te re so w a n ie poezję oraz in te le k tu a ln ą prozą, w zrósł n a to m ia st p o p y t n a pow ieści b a n a ln e . C iekaw e poza ty m , że ja k o ś nie przy jęły się ta m kom iksy.

T ej redukcji m ało co zapobiega. N ie m a bow iem s i l n e g o w sparcia prog ra­

m ow ego d la k siążki, a p ro s te k a m p a n ie p ro p a g an d o w e (te są) b y w a ją z reguły n ie sk u te c z n e . D la k o n tra s tu M e le n tie w a odw ołuje się do p ra k ty k i angielskiej, gdzie znaczn e środki rządo w e s ą p rzezn aczan e n a p ro g ram y , n asta w io n e n a za­

sp o k ajan ie r z e c z y w i s t y c h oczekiw ań czytelniczych. I e fe k ty są.

K ryzys cz y te ln ic tw a w Rosji - bo ta k i je s t - n ajd otk liw iej u jaw n ia się w śród m łodzieży, a k u r a t w ty m przed ziale w ieku , w k tó ry m (te o re ty c z n ie ) aktyw ność lek tu ro w a pow inna w zrastać. T y m czasem m a m iejsce p ękn ięcie: część m łodzie­

ży czy ta stosunkow o dużo, ale znaczn a jej część czy ta b ard zo m ało lub nie czyta nic. S łab y je s t zw łaszcza odbió r klasyki, a z drugiej s tro n y - b ra k u je tek stó w na m ia rę w s p ó ł c z e s n y c h z a in te re so w a ń . P o za ty m , w n a s tę p s tw ie k u ltu ry m edialnej, w iele osób m a w ogóle pow ażne trud no ści z czy tan iem . B iblioteki nie p o tra fią te m u zap obiegać, zw łaszcza że b ra k u je w ysp ecjalizow any ch ag e n d dla m łodzieży, a te k tó re są, m a ją z u ży tk o w n ik am i zb y t k ró tk o trw a ły k o n ta k t, bo ra p te m 2-3 lata.

M łodzież m a ta m te ra z u tru d n io n y s ta rt życiowy, nie je s t też łatw y d o stęp do studiów (nierzad k o p łatn y ch ) i z resztą p restiż kształcen ia ak ad em ickiego w yraź­

nie zm alał. W n astęp stw ie, w artości społeczne zostały p rz esło n ię te przez m ocno sp ry m ity w izo w an e w a rto ści in d y w id u aln e. K ryzys je s t w ięc w ielo asp ek to w y i głęboki. N ie je s t to a tm o sfera sp rzyjająca czytelnictw u.

R óżne in n e sygnały, p o chodzące z Rosji, m ało k laro w n ie o k re ś la ją sy tu ację tam tejszych bibliotek i M elentiew a też nie rozprasza w szystkich niejasności. Sieć je s t ta m w p ra w d zie o g ro m n a, bo to 150 tys. b ib lio tek , w ty m 53 tys. p ublicz­

nych, ale pięć la t te m u tylko 4% ogółu m iało d o stęp do In te rn e tu . B iblioteki p u ­ bliczne są (koncepcyjnie) u k ieru n k o w an e środowiskowo: n a w sp ieran ie edukacji ustaw iczn ej, n a form o w an ie k u ltu ry czytelniczej, n a pom oc oso bom n ie sp ra w ­ nym oraz n a tra n sm isję w iedzy o p raw ie — lecz o re z u lta ta c h ty ch zam ie rze ń nic bliżej nie w iadom o. S ygnalizow any w tekście bardzo w yraźnie p o stu la t lansow a­

nia w izerunku biblioteki przyjaznej, zdaje się w skazyw ać, że (w edług au to rk i) re ­ lacje b ib lio tek z p u b liczn o śc ią n ie s ą bezkolizyjne.

R ozw ażania M elen tiew ej w znacznej m ierze o d n o szą się do b ib lioteko zn aw ­ stw a ja k o d y scy p lin y nau k o w ej i k ie ru n k u ak a d e m ic k ie g o k sz ta łc e n ia , oraz do b a d a ń czytelnictw a, realizow anych w Rosji od w ielu dziesięcioleci. A u to rk a w ie­

lokrotnie i szczegółowo, z w ielkim uzn an iem , ch a ra k te ry z u je d o ro b ek R u b ak in a oraz in n y ch daw n y ch b adaczy, a ta k ż e k o m en tu je w yniki b a d a ń , realizow anych ju ż w Z S R R ; te - b ez e n tu zja zm u . C ie k a w o stk ą je s t p rz y p o m n ie n ie b a d a ń (jak w idać: je d n a k rz e te ln y c h ) cz y te ln ic tw a n a wsi z tego o k re su . W y n ik a z nich jed n o zn aczn ie, że chłopi nie ak cep to w ali socjalistycznego m o d elu k u ltu ry i lite ­

ra tu ry .

K ształcen ie b ib lio tek arzy - pięcioletnie, jed n o lite lub dw usto pn io w e - odby­

w a się w Rosji w c z te rd z ie stu uczeln iach , n a to m ia s t p ra w o d o k to ry zo w an ia i habilitacji (k a n d y d a t n a u k ) m a je d y n ie kilka z nich. M e le n tie w a je s t zdania, że sta n ty ch studiów je s t k rytyczny. Z apisuje się n a nie coraz m niej osób, n ie d o sta ­ tecz n e je s t w sp a rc ie podręczn ik o w e, a zw łaszcza in te rn e to w e , zaś rozszerzenie k o n tek stu hum anistycznego w p rogram ach n auczan ia zdecydow ało o d ra m aty cz­

nej re d u k cji p ro b le m a ty k i bibliotecznej.

A u to rk a zgłasza poza ty m w ątpliw ości co do za k re su dy scyp liny , nazyw anej (w P o lsce) b ib lio tek o z n aw stw e m . U w aża m ian ow icie, że n ie sp ra w d z a się ja k o

(4)

n a u k a o b ib lio tece - z ta k im i oto trad y c y jn y m i o b szaram i: k siążk a , b ib lio tek a, czytelnik, b aza m ateria ln o -te ch n icz n a - lecz pow inna być raczej n a u k ą o d z i a ­ ł a l n o ś c i bibliotecznej. Ale oczywiście dużo zależy od tego, co się pod przyw o­

ływ anym i sfo rm u łow aniam i kryje.

M e le n tie w a b y ła w sp ó łin ic ja to rk ą o p ra co w an ia rosyjskiego k o d e k su ety k i bibliotekarskiej, k tó ry w szedł w życie w 2 0 0 0 r. W sp om inając o nim , za najw aż­

niejsze w skazania za w a rte w ty m kodeksie, uw aża ona n ak a z szacun ku dla u ży t­

kow nika, zalecenie poufności inform acji o użytkow nikach, a tak że p o stu lat um oż­

liw ienia sp o łecz eń stw u m ożliw ie szerokiego i rów nego d o stę p u do inform acji publicznej. O sam y m kodeksie (i nie tylko) tra k tu je z re sz tą szczegółowo kolejna książka, k tó rą tu ch cę zasygnalizow ać.

[3] K O D E K S Y E T Y K I

M ian ow icie o ro sy jsk im k o d ek sie b ib lio tek a rsk iej e ty k i (T ru s z in a , 2 0 0 8 ), w porów naniu z in nym i podobnym i k odek sam i n a św iecie i z inn ym i k od ek sam i profesjonalnej ety k i, a tak że w kontekście etyki zawodowej ja k o takiej, in te re su ­ jąco [****] w y p o w ia d a się w swojej książce Irin a T ru sz in a . W ie lo k ro tn ie też w ym ienia J u lię M ie le n tie w ą ja k o w spółtw órczynię tego k o d ek su .

O b szar n o rm ety cz n y ch - pow iad a T ru sz in a - je s t z re g u ły szerszy, aniżeli obszar n o rm p ra w n y ch . N a to m ia s t żeby b yły sk u tecz n e, p o trz e b a zw iększonej w rażliw ości o raz dojrzałości m o raln ej w szystkich z a in te re so w a n y c h . D lateg o pojaw ienie się k o d ek su ety k i zawodowej uchodzi za św iadectw o w ysokiego s ta n ­ d a rd u odnośnej profesji. I ta k je s t w p rz y p a d k u b ib lio tek a rstw a.

Ja k k o lw ie k n ie w szyscy ta k sądzą. W e d łu g n ie k tó ry c h , z sam eg o k o d ek su norm etycznych, w k tó ry m nie o kreśla się sankcji, nie m a żadnego prak tyczn ego pożytku. A u to rk a nie podziela tak iej opinii. Je j zdan iem , ta k i kod eks m a przed e w szystkim budzić sto so w n ą św iadom ość.

A ju ż in n a sp ra w a , że nie w szystko je s t ta k je d n o z n a c z n e , ja k m o żn a p rz y ­ puszczać. K iedy użytkow nik żąda źródłowych inform acji n a te m a t przygotow ania m ateriałów w ybuchow ych lub dom aga się re je stru skutecznych form popełn ien ia sam obójstw a (zdarzyło się i to, i to) - to, co m a z ty m zrobić biblioteczny in fo rm a­

tor? N a szczęście n ie cala p ra k ty k a budzi ta k ie w ątpliw ości.

Oczywiście najw ięcej uw agi pośw ięca T ru sz in a c h a ra k te ry s ty c e k o d eksu ro ­ syjskiego i w k ró tk im spraw ozdaniu tru d n o te n k o m en tarz streścić. W y p a d a je d ­ n ak zgodzić się z au to rk ą , że je s t to kodeks d obry i now oczesny, bo też jego tw ó r­

czynie p rzeanalizow ały w cześniej in n e podobne k o d ek sy i w yciągnęły stosow ne w nioski. C zase m w ięc okoliczność, że robi się coś z o p ó źn ien iem , m oże być k o ­ rzystna.

W ed łu g T ru szin ej, najw ażniejsza je s t w rosyjskim k o dek sie - ogólna i w ielo­

rako sygnalizow ana - sugestia dbałości o rangę zawodu. A sprzyjać jej m a, bezdy­

skusyjnie konieczna, reg u ła szacunku dla użytkow nika, w m iejsce obow iązującej p o przed nio z a sad y ideologicznej in d o k try n ac ji oraz „k sz ta łto w a n ia św iad om o ­ ści”. J e s t w ty m sporo racji. O to bow iem po sied em d ziesięciu la ta c h b e łk o tu n a te m a t m oralności socjalistycznej, p ow raca do życia fu n d a m e n ta ln a oczyw istość zawodowa: rób to, do czego cię zatru dnio no i za co ci p ła c ą oraz stara j się robić to dobrze.

Za słabość n a to m ia st tego kod eksu a u to rk a uw aża n a d m ie rn y infocentryzm . T eż słusznie, a le ta k je s t w e w szystkich k o d ek sa ch e ty k i b ib lio te k a rsk ie j n a świecie, z k tó ry ch te n rosyjski został w yg enerow any , w ięc to nic niezw ykłego.

Jed n o cześn ie T ru sz in a sygnalizuje trud ności (robiła to rów nież M elen tiew a) w o d n iesien iu kodek so w y ch p o stu lató w do m ediacji w obec In te r n e tu . O gólne zalecenia spolegliwości i u łatw iania dostępu, n a p o ty k a ją bow iem n a realizacyjne b arie ry , w p isan e stru k tu ra ln ie w tę form ę kom unikacji — o czym pisuje się rz a d ­ ko. B o m oże, a b y je d o statec zn ie w y raźn ie d ostrzeg ać, trz e b a w łaśn ie p e rs p e k ­

(5)

tyw y rosyjskiej? Is to tn ą b a rie rą je st w szak dom inacja w sieci języ k a angielskiego:

b a r ie rą — w Rosji, ale nie w Anglii, ani w A m ery ce. In n ą b a r ie rą je s t n ieb yw ały chaos transm isyjny, czyniący z In te rn e tu śm ietnisko inform acji. N o i przeszkadza form aln a lub n ieform alna filtracja treści, niekoniecznie u św iad a m ia n a, a je d n a k m ająca m iejsce i w różny sposób ograniczająca sw obodę p rzepływ u w iadom ości.

O pis k o deksów e ty k i b ib lio tek a rsk iej n a św iecie w ybiórczy, a le s ta ra n n y i k o m p e te n tn y , m a c h a ra k te r analizy problem ow ej: z a k resy w sk az ań i przeciw ­ w skazań a u to rk a porów nuje przedm iotow o. Je j zd aniem , w e w szystkich k o d ek ­ sach dom inuje ch a rak tery sty k a relacji (w raz z zaleceniam i) m iędzy bibliotekarza­

m i a p u b liczn o ścią b ib lio te c z n ą i szerzej: sp o łecz eń stw em . Z głów ną te z ą

„jesteśm y dla n ich ” . Inny obszar często charak tery zo w an y ch relacji, to odniesie­

n ia m ięd zy b ib lio te k a rz e m i b ib lio te k ą oraz pozostałym i w spó łp raco w n ik am i, w ym agające lojalności, w zajem nego poszanow ania i redukcji egoizm u. O raz t r a ­ fiają się (rzadziej) analizy w ew nętrznego sto sun ku siebie sam ego do siebie sam e­

go, czyli „bibliotekarz - j a ” . R ozstrzygającego o poczuciu zawodowej godności, na k tó re „p ra c u je ” w ysoki poziom w iedzy profesjonalnej, perfekcjonizm w ykonaw ­ czy oraz sza cu n ek dla publiczności.

W śród licznych roztrząsań szczegółowych, znalazła się uw aga o zakazie zacho­

w ań korupcyjnych, którego w w ielu b ib lio tek arsk ich k o d ek sach nie m a: również (jak zaznaczono) w k o d ek sie polskim . Oczywiście! J e s t to w szak p o stępo w anie, ścigane z m ocy k o d ek su k a r n e g o , d latego — ja k in ne, p o d o bn e — nie znalazło o d n o śn ik a w k o d ek sie zaw odow ym . Inaczej n ależ ało b y do ko d ek só w ety k i b i­

b lio tek arsk iej w prow adzić m .in. zakaz strze la n ia do użytkow ników .

W iększość kodeksów biblio tek arsk ich m a c h a ra k te r ap e la ty w n y i dobrow ol­

ny, ale je d n a k 25% ty ch k o deksów n a św iecie w p ro w ad za ro z m a ite san k cje za n iep rz estrze g an ie reguł. N o i w obec tego n iek tó rzy k w e stio n u ją pożytki z pozo­

stały ch kod eksów , k tó re p o p rz e s ta ją n a ap e la c h . A le n ie m a ją racji i stosow ny arg u m e n t już tu przyw oływ ałem . P oza ty m dokładnie ta k sam o je s t w większości kodeksów etycznych r ó ż n y c h zawodów.

T y tu łe m przy k ład u , a u to rk a przyw ołuje n iek tó re. M a ją w ięc swoje bezsank- cyjne k o d ek sy ety cz n e lek arze, adw okaci, psychologow ie, a le ta k ż e w łaściciele psów, pracow nicy zakładów pogrzebowych, koszykarze, łyżw iarze i inni sportow ­ cy. N ie m a za te m żadnego pow odu, żeby nie m ieli swojego, rów nież bezsankcyj- nego k o d ek su , b ib lio tek a rze . P rzeciw nie: pow inni m ieć, bo d la tej profesji to czynnik p rz ed e w szystkim integ racy jn y i regulacyjny.

[4] P R Z Y S P O S O B IE N IE B IB L IO T E C Z N O -IN F O R M A C Y JN E

O zupełn ie innych problem ach - przysposobienia biblioteczno-inform acyjne- go - tra k tu je zbiór w ypow iedzi (T h e te a c h in g lib r a iy , 2 0 0 7 ) b ib lio tek a rzy i bi- blioteko znaw ców a m e ry k a ń sk ic h . Ze w zględu n a p ra k ty c z n e dośw iadczenie większości autorów , nie m a tu (typow ego w ty m k ontekście) p seu d oteoretyczne- go b ełk o tu [***]. A le, ja k to b y w a w to m ach zbiorow ych, je s t je d n a k kilk a te k ­ stów , o p u b lik o w an y ch n iep o trz eb n ie.

T ru d n o to oczywiście zw eryfikow ać, ale w edług tego co w ty m tom ie n a p isa ­ no, 51% pracow ników n au k i w U SA oraz 57% licencjatów i m agistran tów , nigdy nie korzystało z bibliotek. Co więcej: podobno tylko 13% tam tejszy ch stu den tów radzi sobie z inform acyjną o fe rtą online, a trudność spraw ia ju ż sam o w yszukanie te k s tu oraz praw idłow e rozszyfrow anie i w y k o rz y stan ie przy p isu . S y gnały z in ­ nych publikacji, ja k ie zauw ażyłem , podp o w iad ają zaś, że nie je s t to przypadłość w yłącznie a m e ry k a ń sk a .

N ic dziw nego z a te m , że do p rz y sp o so b ie n ia b ib lio teczno -in fo rm acy jn ego p rzyw iązuje się ta m (a u n as? ) d u ż ą w agę i w re je strz e obow iązków b iblio tek a k a d e m ic k ic h je s t to pow inność zasad n icza. W y p ra c o w a n o k o n ce p cję k ursów p rzyspo sabiających n a trze ch poziom ach: e le m e n ta rn y m , poszerzon ym i rozwi­

(6)

n iętym - z założeniem , że te n o statn i przyda się zw łaszcza m ag istran to m . M a to być cykl p rak ty c zn y ch ćw iczeń w w yszukiw aniu i u żytkow aniu inform acji, d o ty ­ czących s t u d i o w a n y c h zagadnień, u zup ełnio ny o k ry ty czn e an alizy przej­

m ow anego m a te ria łu i o p rz y k ład y b u d o w an ia logicznych konkluzji.

A utorzy nie m a ją w ątpliw ości, że ku rsy przysposabiające - z przyznaw anym i p u nktam i E C T S — są o w iele efektyw niejsze, aniżeli w prow adzenia jednorazow e, tyle że trz e b a je p o p rz ed za ć d o b ry m ro zp o zn an iem z a p o trzeb o w an ia. J e s t też za ch ęta do realizacji tak ich kursów w try b ie zdalnym , online, jeżeli b ezpo śred ni udział stu d e n tó w je s t z jak ieg o ś pow odu niem ożliw y.

W a ru n k ie m (n ieła tw y m ) po w odzen ia je s t p o n a d to p rz e k o n a n ie k a d ry d y ­ daktycznej o użyteczności tego przysposobienia - i więcej: naw iązanie w sp ó łp ra­

cy. N iekiedy je s t to możliwe. G eneralnie zaś, przysposobienie w ym aga in ten syw ­ nej prom ocji ze stro n y bib lio tek i, a le ta k ż e w sp arcia i re k o m e n d a c ji ze stro n y nauczycieli ak a d em ick ich . B ez tego będ zie m ało ch ę tn y c h .

P o rząd n e przysposobienie w ym aga przygotow ania w bib lio tek ach stanow isk i m ateriałó w d y daktycznych, a p rzede w szystkim dobrej organizacji oraz rozu m ­ nej realizacji. W w iększych zespołach sugeruje się pow ołanie k o o rd y n ato ra przy­

sposob ien ia ja k o osoby ste ru ją c e j całością i odpow iedzialn ej za c a łą realizację.

N a to m iast nie zauw aży łem n a rz e k a ń n a n ied o statk i k ad row e, co u n as n ag m in ­ nie funkcjonuje ja k o usp raw ied liw ien ie b ra k u o ferty przysposobieniow ej.

A uto rzy s ą zd a n ia , że d o b re p rzy sp o so b ien ie służy nie ty lk o o p an o w an iu sztuki posługiw ania się inform acją. J e s t też sposob em n a zm ian ę m y ślen ia o b i­

bliotece i k to w ie, czy nie je s t to re z u lta t rów nie w ażny.

[5] NOW A M A R G IN A L IZ A C JA ?

Zbiór te k stó w a u to ró w (p rzew ażn ie) au stra lijsk ich ( T h e re v o lu tio n , 2 0 0 8 ) odnosi się do now ych przejaw ów w ykluczenia kom un ikacyjnego, w ięc i społecz­

nego, k tó re w y generow ał In te rn e t, nie w szystkim w szak g w a ran tu jąc d o stęp do inform acji. P ro b lem je s t pow ażny i nieczęsto p o d d aw an y refleksji, ale p ro p o n o ­ w anym tu analizom b ra k u je arg um en tów w ażkich [**]. Za dużo je s t rozszczebio- tan ia oraz opowieści niby narracyjnych, a za m ało rozsądnych wywodów m ery to ­ rycznych.

A utorzy sta ra ją się nieco ograniczyć entuzjazm dla In te rn e tu , przypom inając, że oprócz globalnej łączności, w prow adził też w yk lu czen ia. N o bo jeśli n a w e t w U SA 4 0 % m ieszkańców nie używ a In te rn e tu , to w in n y ch k ra ja ch zasięg je s t zapew ne jeszcze m niejszy.

M arg in alizacja d y g italn a m a z a te m m iejsce, jak k o lw iek n a ogół tego nie w i­

dać. M oże dlatego, że dotyczy osób i środow isk m niej ek spo n o w an y ch , głównie ludzi starszy ch , b iedniejszych oraz inw alidów . N ajw iększa ab se n cja w k o m u n i­

kacji elektronicznej - istotnie ogrom na - w ystępuje w śród osób w w ieku powyżej 60 la t i n ie zanosi się, żeby rychło m ogła być zred u k o w an a .

S tale p o d k re śla się, że I n te r n e t w prow adził now e form y a k t y w n e g o k o ­ m u n ik o w an ia się: błogi, m aile, czaty, wiki. T o, rzecz ja s n a , łączy. A le ty lk o te osoby, k tó re p o tra fią spraw n ie posługiw ać się In te rn e te m . In n e są z tego w yk lu ­ czone.

Z resztą z w ielu dalszych powodów także. Oto bow iem n iek tó re gatunk i in te r­

n eto w e z m ie n ia ją d o tychczasow e n o rm y k o m u n ik acy jn e i ła m ią „ b e z p ie c z n e ” ograniczenia. T o też niejed n eg o płoszy.

T a k w łaśnie je s t w p rz y p ad k u blogu: form y sk ąd in ąd atra k cy jn ej i (w yd aw a­

łoby się) w ielce u ży teczn ej dla biblio teczn ej o fe rty p o nad usług ow ej. A le błogi u p ubliczniają to, co p ry w a tn e, w ym ag ają publicznej m anifestacji siebie, a to już nie k aż d em u o d p o w iad a. T a k ż e cz aty i w ielo ad reso w e m aile w y ty cz ają m o sty m iędzy w ew nętrznym i oraz zew nętrznym i obszaram i inform acji. K ażd a tra n sm i­

to w an a ta m tre ść p odlega u p u bliczn ieniu . I znow u: nie w szyscy to lubią.

(7)

W id ać to ta k ż e w k rę g u relacji p om iędzy in te rn a u ta m i. D opóki k o n ta k ty są w irtu a ln e , w y d a ją się d o sta te c z n ie in ty m n e i a tra k c y jn e , a d y s ta n s sieciow y gw arantuje bezpieczeństw o. K iedy n ato m iast pojaw ia się propozycja naw iązania k o n tak tó w bez p o śred n ich , w re aln ej rzeczyw istości, w iele osób re lacje ucina.

M im o o g ra n ic zeń i m ało frap u jącej a rg u m e n ta c ji, w y łan ia się z teg o to m u sw oista p rz estro g a. N ie n ależy m ianow icie n a d m ie rn ie fetyszyzow ać In te rn e tu o raz n ie pow inno się ek sp o n o w ać w n im je d y n ie za let. M a n k a m e n ty bow iem ta k ż e m a.

[6] S E N S , Z N A C Z E N IE , PR A W D Z IW O ŚĆ

W u zu p e łn ie n iu tego przeglądu, sygnalizuję w y b ra n e p ro b lem y z publikacji lingw istycznej (P re d elli, 2 0 0 8 ), w której zaw iera się in te re su ją c a sy n teza poglą­

dów [***] n a te m a t tw orzenia znaczeń w kom unikacji i kreacji sensów, a w związ­

ku z ty m także: praw dziw ości w ypowiedzi. M yślę, że są to zagadn ien ia w ażne dla w szy stk ich, k tó rz y z a jm u ją się k o m u n ik a c ją in fo rm acy jn ą. Z tego bow iem , co pisze a u to r, w y n ik a, że jed n o zn a czn o ść sensów je s t w k o m u n ik acji osiąg aln a z tru d e m i n iem ech an iczn ie, a praw dziw ość m a c h a ra k te r re la ty w n y .

R zecz w tym , ż e w k a ż d y m procesie k om unikacji zachodzi in te rp re ta c ja , a w ięc in d y w id u alizac ja zn a cze ń i sensów . N ie istn ie je nic tak ieg o , ja k m e c h a ­ niczna, czyli jed n o z n a c z n a tran sm isja treści od n ad aw cy do odbiorcy.

S ens w szy stk ich k o m u n ik ató w m a bow iem zaw sze d w a o d n iesien ia: do in ­ tencji n ad a w cy o raz do inten cji (oczekiw ań) odbiorcy. J e s t z a te m - lub d o k ład ­ niej: m oże być - różnica znaczeniow a m iędzy tym , co mówi się, pisze, sygnalizuje, a ty m co je s t in tern a lizo w an e w odbiorze.

P re d e lli odw ołuje się do p ro steg o p rz y k ła d u . O to je s t u ż y te p rzez n ad aw cę sform ułow anie „ te r a z ” : czy odnosi się do p o ry n a d a n ia , czy do m o m e n tu odbio­

ru? T y m bardziej więc zdanie „teraz je s te m t u ” w ym aga podw ójnego doprecyzo­

w ania: gdzie oraz kiedy. I to albo przez n adaw cę (m iejsce, ad res, d ata, precyzyj­

n y czas), albo p rzez odbiorcę - ale w tedy: dom yślnie.

O dbiorca m oże oczyw iście afirm ow ać n ad a w cz ą su g estię znaczen iow ą, jeśli je s t d la niego k laro w n a. A le n a w e t w te d y w łasn y in d e k s znaczen io w y (re je s tr treśc i p o siad an y c h ) m oże p o d su n ąć m u in n e zn a cze n ia — ty m sk u tecz n iej, im w ięcej w n a d a n iu n ied o p o w ied z eń oraz im b ard ziej in tu ic y jn e je s t (odbiorcze) kojarzenie treści. N a zgodność sensów nadaw czo-odbiorczych w pływ a w ięc k la ­ row ność k o m u n ik a tu (sygnału, w ypow iedzi), a ta k ż e zbieżn y za k res w iedzy lub św iadom ości n ad a w cy i odbiorcy oraz (n iek ied y k o n ieczna) re d u n d acja.

D la tran sm isji inform acji, rów nie w ażny i konieczny ja k ow a zgodność sensów nadawczo-odbiorczych, jest stygm at prawdziwości. Inform acja nieprawdziwa nie jest bow iem inform acją: je s t dezinform acją. Ale praw dziw ość okazuje się relaty w na - pozostaje w skom plikow anych relacjach ze składnikam i d y sku rsu i kom unikacji.

0 praw dziw ości, b ąd ź o fałszywości w ypow iedzi, rozstrzy ga k o n te k st. P y ta ­ nie - czyj k o n tek st: n ad a w cy czy odbiorcy? B ow iem n ie zaw sze je s t w spólny.

1 znów p rz y k ła d z te k s tu . P o m a lo w an e sztuczn ie liście d rz ew a, m o g ą być praw dziw e dla fotografa, ale n a pew no b ę d ą fałszyw e d la b o ta n ik a .

P oza ty m zaś m usi m ieć m iejsce s t a ł e rozróżnienie m ięd zy praw dziw ością re a ln ą i praw dziw ością opow ieściow ą, czyli w e w n ę trz n ą k o m u n ik atu . K tó rą je s t n a p rz y k ła d fikcja - n ie b ę d ą c a ani re a ln ą p ra w d ą, an i re a ln ą n ie p ra w d ą , n a to ­ m iast „p raw d ziw a” w e w n ętrzn ie, w relacji do inn ych sk ładn ik ów te k s tu lite ra c ­ kiego, m alarskiego, filmowego. T o dlatego pan in fo rm acjon izm , czyli nazyw anie w szystkiego in fo rm acją, je s t gigantycznym n ie p o ro z u m ie n ie m . W ty m sensie, obok k o m u n ik acji inform acy jn ej, istn ie je k o m u n ik acja n ie in fo rm a c y jn a i ta k , o drębnie, trz e b a je trak to w ać. O pinie au to rsk ie je d y n ie sygnalizują całe naręcze problem ów . A le to w y starczy do k o n statacji, że pro cesy in form acyjne s ą o wiele b ardziej sk o m p lik o w an e, aniżeli się n a ogól sądzi.

(8)

KSIĄŻKI O M Ó W IO N E

[1] R e a d e r d e v e lo p m e n t in p ra c tic e. B rin g in g litera tu re to r e a d e rs (2 0 0 8 ). Red. Susan Hornby, Bob G lass. London: F acet Publishing, 2 2 4 s. IS B N 9 7 8 -1 -8 5 6 0 4 -6 2 4 -4 I-* *** j

[2] Julia P. M elen tiew a (2007): C ztien ije , c z ita tie l, b ib lio te k a w iz m ie n ia ju s z c z e m s ia m irie. M oskwa: N auka, 35 5 s. IS B N 9 7 8 -5 -0 2 -0 3 6 0 4 9 -5 [*****].

[3] Irina Truszina (2008): E tik a b ibliotekaria: m o ra ln yj zakon w n u tri n as. Moskwa: Iz- datielstw o FA IR , 271 s. IS B N 9 7 8 -5 -8 1 8 3 -1 4 2 6 -6 [****].

[4] T he te a c h in g lib ra ry. A p p r o a c h e s to a s s e s s in g in form ation lite r a c y in stru ctio n (2 0 0 7 ). Red. Scott W alter. Bingham ton: T h e Haworth Informastion Press, 2 3 0 s.

IS B N 9 7 8 -0 -7 8 9 0 -3 1 4 9 -5 [***].

[5] The revolu tion w ill n o t b e dow n loaded. D is s e n t in th e d ig ita l a g e (2 0 0 8 ). Red. Tara Brabazon. Oxford: Chandos Publishing, 235 s. IS B N 9 7 8 -1 -8 4 3 3 4 -4 5 9 -9 [**].

[6] Stefano Predelli (2 0 0 8 ): C o n te x ts. M e a n in g s, tru th , a n d th e u se o f la n g u a g e . Oxford: Oxford U niversity Press, 198 s. IS B N 9 7 8 -0 -1 9 -9 5 5 8 1 1 -7 [***].

J a c e k W ojciech ow ski Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa

U niw ersytet Jagielloński T e k s t w p ły n ą ł do r e d a k c ji 2 5 m a ja 2 0 0 9 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawie wszystkie więc zmagają się z biedą i szukają funduszy na własną rękę; potrzebnych tym bardziej, że coraz trudniej archiwizować zasoby narodowe, szczególnie

K rą ży też opinia, że te biblioteki są tylk o dla klasy śre d ­ niej - d o stateczn ie dobrze sytuow anej, żeby nie odw oływ ać się do kiesy

Nie powiodły się też próby stworzenia pisma sylabowego, bowiem sylab jest za dużo, a głosek (ich odpowiedniki to litery) niewiele, a poza tym wiadomo, pismo literowe od

Ale zapamiętywanie jest głównie procesem aktywnym: dokonuje się selekcja oraz interpretacja treści do zapamiętania, a następnie ma miejsce dodanie do tych śladów, które

Otóż także w Rosji zaczyna rozwijać się internetowa promocja literatury dla dzieci i młodzieży: mnożą się informacje, specjalne pliki programowe i pełnotekstowe

Nie jest zatem prawdą, że interaktywność i odbiorcza kreacja treści pojawiła się dopiero w hipertekście; natomiast realizuje się teraz inaczej.. Landów

Poza tym jest sporo skojarzeń z praktykami sowieckimi - po dawnemu nie wiadomo, jak autorzy mają na imię, po dawnemu prawie każdy chce przekonać, że stworzył

W ydaje się poza tym oczywiste, że za brakiem wszelkiej dyskrym inacji oraz bibliotecznej cenzury opow iadają się najaktyw niej autorzy z tych krajów, gdzie reguły cenzurow ania