• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1947.05.25-06.01 nr 21-22

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1947.05.25-06.01 nr 21-22"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

J u b i l e u s z o w y , l O O - n t j n u m e r „ W S I 4*

Opłata pocztowa niszczona ryczałtem.

ro n 16 Cena 20 zł

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - E R A C K I -

.m—mmmmmmmmmmmmmmmm— i— m— mm— mmmmmm— m— i— mm—

i ; m m i * ¿ 1 ^

Łódź, 25 maja — 1 czerwca 1947 r. \\^ ¿y CM, ty o 3>V ^ (10C

--- -

---

--

---— --- ---

imieńska

R E WO L U C Y J N A P OL I T Y K A

EPOKA

Na skrawku oswobodzonej Polski w jesieni 1944 roku przeprowadzaliśmy reformę roilna.

Front wojenny z Niemcami był blisko, front wewnętrznej wallki — wszędzie. Zadaniem pierwszego pisma wiejskiego było wówczas uzasadnić konieczność zmiany ustroju agrar­

nego w Polsce, Argumentacja tego uzasadnie­

nia opierała się na racjach gospodarczych >

społecznych, ale obok siły przekonywania ar­

tykuły ideologiczne J. A. Króla, Z. Kałużyń­

skiego:, J. Madeja m iały na celu wprowadzę nie fermentu w system kulturowy, poruszenie zakrzepłej w politykierstwie opinii społecznej i poczucia sprwaiedliwości, Energiczne sfor­

mułowania artykułów, naglące hasła tytułowe nie były wówczas demagogicznymi pokrzy­

kami — tw o rzyły atmosferę rewolucji, pierw szej w Polsce rewolucji chłopskiej. Lecz i re­

wolucja szuka sobie tradycji w przeszłości:.

„W ieś" zapoczątkowała tak swój punkt kul­

turow y — wydobywając z tradycji narodowej literackie przykłady opinii o chłopach, histo ryczne fakty dowodzące społecznej siły ucie­

miężonego pańszczyźnianego ludu. Znamien­

ne jest, że chłopskie pismo, wywodzące się z reiormy rolnej sięgnęło po..te przykłady do kultury narodowej ogólnej, stawiając w ten sposób odrazu nową epokę wsi na szerokiej podstawie tradycji. W artykule Z. Kałużyń­

skiego o chłopach w poezji polskiej, przypo­

minającym bezimienne fraszki szlacheckie, dialog Reya, sielanki Szymomowicza, w ar­

tykule J, A. Krolla o Gromadzie Ludu Polskie i go — Grudziąż — odnajdujemy zalążki roz­

pracowanych potem i poszerzonych wątków tematyki kulturalnej „W s i“ .

Niebawem jednak zaktualizowała się po długim okupacyjnym zastoju sprawa dalszego tworzenia kultury. Reforma rolna dała jej no­

w y aspekt społeczny i nowe możliwości, —

„Oswobodzony chłap odczuje głód kultury, głód wiedzy w daleko większym stopniu, irz dotychczas“ — pisał K. Stępniak. Względy kulturowe tkw iły zresztą we wszystkich a r : gum en t ach rzeczowych — podniesienie się ca­

łego trzonu chłopskiego do czynnego udziału w życiu państwowym i gospodarczym było jednoczesnym otworzeń em się wielkiego i chłonnego rynku kulturalnego.

Powstał Związek Samopomocy Chłopskiej.

Fakt ten zwrócił kulturową tematykę pisma na zagadnienia praktyczne organizacji życia kulturalnego wsi. Instytucja Samopomocy Chłopskiej, dysponująca społecznym mająt­

kom chłopskim i będąca platformą współpra cy różnych ugrupowań ideologicznych, wyda­

w a ła się możliwą do wyzyskania podstawą pracy kulturalnej na wsi. Wyposażenie mate­

rialne szkół wiejskich zawodowych i ogólno - kształcących zależało w części, a może zale­

żeć w przyszłości jeszcze bardziej od Związ­

ku Samopomocy Chłopskiej. Organizacja b i 1 bliotek społecznych, doimy kulutry na resztód kaoh dworskich, a wreszcie ogólne podniesie­

nie dobrobytu wsi jako podstawy dla rozwoju kultury stały się postulatami działaczy kultu­

rowych wobec nowej organizacji ogółu o- chłopskiej.

CELE

Reforma rolna nie została ukończona, jak podkreślano w artykułach „W s i“ wraz z par­

celacją i nadzieleniem bezrolnych i małorol­

nych. Jej zadania, sięgające w przyszłość, to:

mechanizacja rolnictwa, uprzemysłowienie wsi, spółdzielczy system wymiany i przesunięcie ważności produkcyjnej z uprawy na hodowlę.

Podkreślał to wielokrotnie w ideologicznych artykułach gospodarczych S. Cieślak. W yko­

nania tych wielkich i na dłuższą metę obli­

czonych zadań, podjął się Związek Samopo­

mocy Chłopskiej. Aby mogła je spełnić wi-eś sama „trzeba, aby chłop nie był tylko rolni- kiem“ (J. A. Król). Stanęły przed nim obowiąz iki wymagające sprawności technicznych i u-

myślowych nierolniczych, stanęły do spełnie­

nia nowe zawody. Dlatego to gwarancją istot­

nych nie tylko prawnych przemian na wsi. ó- kazało się wykształcenie własnej chłopskiej inteligencji. Ten cel, tak głęboko uzasadniony przez czynniki gospodarcze, stał się w okresie po kampanii o reformę rolną .istotnym celem

„W s i“ . Podejmowanie zagadnień społeczno - gospodarczych wynikało z tego właśnie kultu rowago zadania.

Zarzuty o zbyt wygórowany paziom pisma wiejskiego, nieprzystosowany do zapóźnienia umysłowego waristwy chłopskiej, - „Wieś“

odpierała potwierdzeniem: tak, „W ieś” jest trudna, „W ieś“ ma ambicję być tak trudna, jak trudne są dzisiaj zadania młodych chło­

pów. Klasa chłopska nie miała dotychczas swej inteligencji. Wprawdzie już przed wojną w y ­ syłała -dzieci do szkół, ale jak pasał we „W si‘‘

K. Budzyik „Szkoła nie produkowała inteli­

gencji chłopskiej. Była to bowiem inteligencja tylko pochodzenia chłopskiego... inteligencja pochodzenia wiejskiego powstawała głównie nie z racji zapotrzebowania społecznego włas­

nej klasy, Jęcz z powodów ekonomicznych, Wieś wypychała od siebie tych, których nie potrafiła zatrudnić. Była to więc swego rodzi.

ju „emigracja gospodarcza” . Dość odważna jest ta ocena socjologiczna chlubnego na po­

zór faktu wyrywania się młodej wsi do wie­

dzy. Było ono ciągle jeszcze w tak mgławej o.

pinii cbłopomańskiej idealizowanym zasilaniem klasy inteligenckiej ze świeżego źródła biolo­

gicznego w s i Nie przynosiło zaś pożytku chło pu i wsi polskiej.

Lecz to zapotrzebowanie społeczne posia dania .własnej inteligencji zdolnej do spełnia­

nia nowych funkcji — zaistniało w wyniku zmiany ustroju agrarnego i społecznego, —

„W ieś” uznała je za drogę awansu całej klasy chłopskiej.

LITERATURA LUDOWA

Językiem tej nowej kultury ludowej, tw o­

rzącej się już na gruncie oświaty i nie odcię tej od jej nurtu, miało się stać nowe pisarstwo chłopskie. I ta sprawa nie została ¡postawiona w abstrakcji Tak jak okres pierwszy w roz­

woju p'sma — urabianie świadomości społecz­

nej w stosunku do „chw ili dziejowej“ — w y nikał z faktu ¡prawnego i praktycznego refor­

my rolnej, jak okres drugi związany był z ,,jaw ieniem s:ę gospodarczej organizacji o-

D o

Redaktora Naczelnego

Tygodnika społeczno-literackiego „ Wieś"

Z okazji setnego numeru „W s i“ składam na Wasze ręce naj­

serdeczniejsze życzenia dalszej owocnej pracy „m a le j redakcji“

i „w ie lk ie j redakcji“ złożonej z setek światłych chłopów i in te li­

gentów chłopskich, k tó ry m sprawy k u ltu ry i pisarstwa tak na wsi ja k w całej Polsce leżą głęboko na sercu.

Pisząc wstęp do pierwszego numeru „ M y ś li Chłopskiej“ , miesięcznika teoretyczno - programowego, przypomniałem, że ruch ludow y wywodzi się z czterech łożysk — i ) z rozwoju gos­

podarczo ekonomicznego wsi poprzez spółdzielczość i ruch zawo­

dowo - gospodarczy (obecnie Z. S. Ch.), s ) z pracy ku ltu ra ln o - społeczno - oświatowej, samokształcenia, pisarstwa ludowego, wią­

zania inteligencji ludowej z politycznym ruchem ludowym, z wydo­

bywania wartości kulturalnych ze zwyczajów i k u ltu ry ludowej —

3

) ze związków młodzieżowych mobilizujących młode pokolenie do pracy oświatowej, kulturalnej, ułatw iającej je j start życiowy oraz przygotowanie do pracy zawodowej —

4

) i z kopuły wiążącej wszy­

stkie te osiągnięcia — tj., z ruchu politycznego, chłopskiego.

Od pierwszych dni wyzwolenia „W ieś“ podjęła pracę na od­

cinku zagadnień społeczno - kulturalnych, oświaty, pisarstwa ludo­

wego, tworzenia nowego typ u inteligencji chłopskiej, wydobywania wartości ku lturalnych ze zwyczajów i k u ltu ry ludowej.

M a ju ż „W ieś“ za sobą czwarty rok pracy i wiele owocnych dyskusji, wiele rozwiązanych zagadnień, wiele oczyszczonego pola z przesądów i fałszywych m itów kulturalnych, wytworzonych na wsi w ciągu wieków, a w ostatnim pięćdziesięcioleciu utrzymanych w wielu organizacjach, instytucjach, ruchach i pseudo-nauce.

W szczególności zasłużyła się „W ieś“ w sprawach: właściwe­

go rozumienia „ k u ltu ry ludowej“ , awansu społecznego i k u ltu ra l­

nego warstwy chłopskiej, prawdy o historii i położeniu wsi w ostat­

nim stuleciu, w ukazaniu właściwych tradycji, przemian i dróg na przyszłość młodemu pokoleniu chłopów, w ożywieniu wielkiego krę­

gu światłych chłopów, trzeźwych i mądrych korespondentów, w sku­

pieniu i wychowywaniu do postępu kształcąecj się młodzieży chłop­

skiej, literackiej, naukowej i zawodowej.

Sumując osiągnięcia i wskazując na dalsze drogi „W s i“ , a nie są one najłatwiejsze, tak, ja k nie łatwe są drogi polityczne dla ru ­ chu chłopskiego, skoro jeszcze i dziś z prawa pohukują glosy, że je­

steśmy S K R A J N Ą L E W IC Ą i odstraszają chłopów starą śpiewką

— K O M U N IŚ C I — składam z o&azji setnego numeru „W si“ hołd S T U L E C IU C H Ł O P S K IE J M Y Ś L I PIS A N E J, stuleciu L IT E ­ R A T U R Y C H Ł O P S K IE J — artystycznej a zawsze, od początku przesiąkniętej troską i myślą społeczną i narodową.

A N T O N I K O R Z Y C K I Sekretarz Generalny S. L.

Warszawa, dn. 20.5.1947 r.

gólmodhłopskiej — tak w trzecim okresie

„W ieś“ włączyła w swój nurt pisarzy z or gan.izacji literatów chłopskich, stworzonej na zjeździe 10 października 1945 roku. Oddział Wiejski Związku Zawodowego Literatów Polskich stał się wreszcie oficjalną organiza­

cją pisarzy ludowych po długim ciągu przed­

wojennych prywatnych niemali usiłowań. — Powstanie Oddziału Wiejskiego poprzedzała dość uporczywa dyskusja, tocząca się na te - renie Związku Literatów i pism literackich.

Niektórzy pisarze „Kuźnicy” i „Odrodzenia“

wystąpili przeciwko rzekomo separatystycz­

nym dążnościom grupy pisarzy chłopskich, uważali je za wsteczny i ciasny regionalizm.

„W ieś“ , torując dragę Oddziałowi W iejskie­

mu, oparła się na nowej koncepcji literatury ludowej. Ludowa miała ona być nie tylko ja­

ko samorodna i nieuczona, ale jako siła pro • wadząca wieś do praktycznych osiągnięć i 0- powiadająca o nich. Miała być ona „pisar­

stwem mądrym“ , mobilizującym nową świa­

domość kulturalną wsi. Do tradycji literatury narodowej włączyli pisarze chłopscy tradycję piśmiennictwa wiejskiego. W ytw ory tego piś­

miennictwa, choć powstały na wąskim inte­

lektualnie warsztacie, „wiele dobrego zdzia­

ła ły “ . B yły niekedy prekursorskie i wyraża­

ły zdrowe tendencje chłopskiej klasy. „Od sa- motnictwa wiejskich samouków do związku pisarzy ludowych“ droga wiodła nie po ¡de­

jach głów inteligenckich, ale krok za krokiem po śladach dziecka chłopskiego, idącego do szkoły. Nowe pisarstwo ludowe stawiało so­

bie zadanie wyrażenia nowej tematyki naro­

słej w historycznych wydarzeniach i kiero­

wania świadomości zbiorowej klasy chłop­

skiej „z ludu w naród“ . „Idzie nie o regiona lizm przynoszący w następstwie ograniczenia separatystyczne, ale o dążność do odkrywa­

nia nowych terenów, nowych środowisk pod uiprawę kultury, o plan kulturalny w skali państwowej“ (K. Stępniak), idzie o to, aby być „u czoła procesu“ gospodarczych i spo­

łecznych przeobrażeń ■ (J. A. Król). W daw nym pisarstwie ludowym odkryto dwie linie

trad ycji: tradycję „łzaw ą” , inspirowaną przez inteligenckich poetów, współczujących z nędzą wsi i idealizujących ją do sielanki — i tradycję rewolucyjną w utworach takich po­

etów chłopskich, jak Nędza-Kubiniec, J. B a­

ranowicz, P. Kubisz, S. Wójcik, Irena Pie- Cówna,

Ten drugi kierunek tradycji pragnęła „W ieś“

wytknąć chłopskim poetom.

Sytuacja literatury chłopskiej jest trudna.

Jej zapóźnienie jest widoczniejsze, niż zapóźnienie grup inteligenckich pisarzy,którzy nie zdobyli się jeszcze na nowy kształt lite - ratury. Wprawdzie w „Odrodzeniu“ pisarze i k ry ty c y rozprawiali o realizmie, którego ży­

we przykłady dali we „W si“ prozaicy chłop­

scy — J. Pogan, S. Piętak, T, Goździki«wicz.

Ale poszukiwanie nowej „ludowej” literatury działo się na innej płaszczyźnie. Proza a rty­

kułowa, publicystyczna, korespondencje z te­

renu, życiorysy — wypracowują nową lite ­ raturę w momencie, gdy najlepsza beletrysty ka okazuje się uboga i niewystarczająca wo bec rzeczywistych życiowych przemian. K ry ­ tyka „W si“ próbowała związać to rzeczowe pisarstwo o ambicjach literackich, a rezygnu­

jące z fikcji wyobrażeniowej i emocjonalnej

—z wymogami beletrystyki. Z, Kałużyński do­

strzegł w „Nowej Naprawie“ Olchy materiał na nowy i „ludow y“ rodzaj literacki — pro­

za faktograficzna ukształtowana literacko,, w y.

sublimowany reportaż. Podobnie S. Lichański uznał reportaż za „preformę nowej literatu ry “ . Cechujące współczesnego człowieka dą­

żenie do rzeczowej wiedzy razem z racj-ona listycznym poczucie uktadu, formy — znajdu­

je tu zaspokojenie. Rewizjonizm literacki ka­

zał L. Sobierajskiemu uznać „Chłopów” Rey­

monta i „Ziemię Obiecaną“' za fałszywe i a- historyczne dzieła. „Nasza wieś pod koniec dziewiętnastego wieku zaczęła świadomie wchodzić w życie narodu. Reymont tę masę

(2)

Str. 2 „W I E $" N r 2 1 -2 2 (100—10lT

Chłopską pragnie zatrzymać na miejscu, nie budzi cn. w niej potrzeby awansu kulturalne­

go, nie doprowadza do świadomości, że win na ona brać udział we'wszystkich pracach po­

dejmowanych przez naród. Lipce i Łódź nie mogą pozostać światami oddzielonymi, muszą się przen ikać, zazębiać“ ... Ta opinia chłopskie­

go krytyka o inteligenckiej epopei wiejskiej wyraża jednocześnie tendencje literatury lu dowej aiktualinej.

Wielką wartość dla tej literackiej ideologii mają bogate materiały, ankietowe na temat

„Jakiej powieści chce dzisiejsza wieś“ . W y­

raża się w nich przede wszystkim żądanie ak­

tualności literatury, jej związku z życiem, żą danie powieści pouczającej, dającej obraz spo łecznej organizacji życia jednostki w miejsce morał ¡stycznego Wzoru życia dziejącego się w nieokreślonym czasie, w- nieokreślanych wa runkach społecznych i gospodarczych. W zwią zku z problemami literackimi ¡pozostawała szeroka dyskusja o gwarze, która pobudziła pisarzy chłopskich do żywych i energicznych wypowiedzi. W wyniku jej żądano ujednoli­

cenia fonetyki gwarowej, podkreślano cenność słownictwa gwarowego dła języka literackie­

go, omówiono wiele szczegółów ważnych dia techniki pisarskiej.

DO SZKOŁY

Dzieje pisma postępujące równolegle do rze czywistości kształtują się teraz według nara­

stającej w życiu problematyki. Szkolnictwo powszechne, wyższ.e i zawodowe, Umiwersy-' tetty Ludowe, ideologia Związku Młodzieży Wiejskiej, teatr ludowy, czytelnictwo na wsi

— oto tematy absorbujące autorów — współ pracowników „WsT*. Instytucje te są wykład­

nikami nowej kultury ludowej w tej mierze, jak strój regionalny, obrzęd, wierzenia stano­

w iły o tradycyjnej kulturze wiejskiej. Etno graf Franko pisał o niej w końcu ubiegłego wieku, że jest dnem cywilizacyjnego strumie­

nia usypanym z odpadków kultury oświeco­

nej. Lecz podczas gdy ludjomanowi XIX wie­

ku wolno było wychwalać głośnio zacofanie cywilizacyjne chłopa, powodujące groteskowe zjawiska spóźnionych ech kulturalnych — ro­

zumiejącym chłopom dziś nie godzi się w i­

dzieć źródła kultury wsi, gdzieindziej, jak w szkole. Szkołę nazywa W ł. Błachut nowoczes ną Instytucją awansu społecznego i gospodar­

czego wsi.

„W ieś“ opowiada się za projektowaną re­

formą szkolnictwa, przedłużającą naukę do 8 lat i ujednolicającą system szkolny w celu łatwego przechodzenia z niższych do w yż­

szych szkół. W tejnpraw ie przyszło dyskuto­

wać z wstecznym głosem „Tygodnika Po­

wszechnego“ , w którym pr-of. Bujak poddał krytyce reformę szkolnictwa ma wsi w oba­

wie o to, że młodzież zacznie opuszczać nra sowo rolnictwo dążąc do „wyższych zawo­

dów. Odpowiadając mu J. A. Król zdemasko­

wał intencje takiego stanowiska, analogiczne do opinii dworów, plebanii i rządów sanacyj -*

nych, które pozycję szkół w budżecie pań­

stwowym jak najbardziej ograniczały ,i lanso­

w ały szkoły I i II stopnia nie tylko nie będące szczeblami do średniego wykształcenia, ale utwierdzające na wsi analfabetyzm i . słano- wość . „O norwą treść szkoły chłopskiej” wo­

łają pisarze „W si“ , Pisze Kazimierz Bud ry k :

„Dotychczasowa szkoła przystosowana by­

ła do piacy na ¡korzyść miasta. Rozwijała war tości, które dam miały uznanie z ¡punktu wi dzenia jakichś absolutnych kryteriów, nie kontrolowanych żadną konkretną sytuacją ż y ­ ciową. Szkoła rozwijała t, zw. osobowości.

Wartość szkoły dila wisi malała niemal do zera dlatego, że panują tam zupełnie inne k ry te.ria wartości. Jeśli niedoszły, nie wchłonięty przez miasto inteligent wracał do swej ro­

dzinnej wioski, spotyka! się zwykle z bardzo zimnym przyjęciem. Wieś bowiem nie uznaje absolutnej wartości wykształconej bezinte­

resownie osobowości człowieka. Jedynie waż­

nym kryterium oceny jest na wsi działanie, które wyrazi się w konkretnie określonej sy­

tuacji społecznej jednostki i jej roli w proce­

sie wytwórczym. Wieś nie jest bezinteresow­

na — ona jest matę balistyczna i właśnie to

o

niej jak najlepiej świadczy“ .

Program szkoły wiejskiej i miejskiej powi­

nien być jednolity. Pewne elementy jednak z tradycji pistrstwa chłopskiego i historii chło­

pów winny wejść do programu szkoły na w s i

„Wydobycie z historii warstwy chłopskiej elementów dynamicznych i twórczych, w y k a ­ zanie jej wkładu dla dobra państwa, winno być jednym z naczelnych zadań szkoły ohłop- sklej“ —pisze Ludwik Bandura. Oparcie szko­

ły o środowisko chłopskie wzmocni się przez większy dopływ Chłopów' do zawodu nauczy­

cielskiego. Piotr Grenińk i Garda piszą o szkol nictwie za wolowym rolniczym w z>wiązu z u stawą o powszechnym obowiązku oświaty

rolniczej dla młodzieży wiejskiej, zaś Stefan Baśdk w szeregu studiów, opartych o mate­

ria ły statystyczne i ankietowe zajmuje się problemem wyższego kształcenia chłopów —- badając światopogląd społeczny akademickiej młodzieży chłopskiej i warunki maeriatoe. — Kryteria gospodarcze. i ideologiczne wyzna­

czają k'erunek studiów mło,dzieży chłopskiej.

WYCHOWANIE LUDOWE

Za specyficzną formę kształcenia uznano Uni­

wersytety Ludowe. Są to raczej instytucje wychowawcze i ośrodki promieniowania kul­

turalnego niż szkoły. Dyskusja o UiLw. Lud, we „W si“ była jedną z gorętszych. Biłgorajski oskarżył je o podtrzymywanie atmosfery opo- zycyjności, J. A. Krói wykazał nfezwiązani-e ich charakteru tradycyjnego z sytuacją Polski w czasie i treści. „.Naśladowanie Danii z pierw szeigo okresu byłoby dzisiaj u nas nonsensem, skoro tę epokę mamy już poza sobą, Co gor sze, trzeba nam nawrot walczyć ze Zbyt „za­

korzenioną w ludzie obrazkową : tandetną filozofią narodu. Wobec praktycznych zadań chłopskich postawionych W pianie ożólnoipań- stwawym anachronizmem byłoby uprawiać ciągle religijną koncepcję osobowość^ i - indy­

widualizmu, propagować intuicję poznawczą zamiast wiedzy rzeczowej.

J. A. Król zaleca „społeczny wzór Uiiiw.

Lud. „Ustrój będzie realizowany przede wszy stkirn przez te siły społeczne, które najbar­

dziej dojrzały do zrozumienia, że leży on w ich interesie i będzie realizowany w walce z siłami biernie i czynnie się sprzeciwiającymi, W stopniu, w jakim będzie się urealniał, on to wychowa ludzi, w Polsce. Gwarancją jego jest

„ nie człowiek'* i nie wszyscy Polacy i nawet nie część ich, ale za sprawą części nowe wa­

runki rzeczowe, nowe stadia rozwoju. Kiedy sobie np. wyobrazić stadium: o trzykrotnie, powiększonej wydajności rolnictwa, o cztero- nej“ (L

za,

przy największym współczynniku

¡krotnie podniesionej oświacie „demokratycz- w klasach pracujących) — czy w tych zmia­

nach rzeczowych zachowa się „niezmienny człowiek“ ? Na to my nie umiemy odpowie­

dzieć. Ale możemy odpowiedzieć z całą pew­

nością, że zmienią się wszyscy ludzie w Pol­

sce, że polepszy się znakomicie Jos tej części narodu, w której interesie nowy ustrój się rozwija'*.

System wychowania społecznego leży u podstaw nowej kultury ludowej, kultury lu­

du. Tu już nie chodzi o „przejawy” tej kultu­

ry, aJi-e jej treść, jej sens historyczny. ■— Tak właśnie należy ocenić następną kampanię o i- deologię Związku Młodzieży Wiejskiej „W i­

ci“ — jako kampanię o ¡nowy typ kultury dla, wsi — możliwy do zrealizowania w ramach zmienionego ustroju.

„Tragedia młodzieży“ w Polsce przed wrześ tiieim — „nędza, ciemnota, 8 milionów Ukry­

tych bezrobotnych.... patriarchat starochłop- Ski“ ) — przyczyniła się do stworzenia swo- * istnego stylu życia organizacji młodzieżowej i do przyjęcia słowiańskiego i mistycznego a- postolstwa Niećlki, estetyczno-etycznego So­

larza, wsteczno - agrarnego Miłkowski-ego.

Młodzież odepchnięta od twórczych procesów społecznych — jeśli nawet wyższe studia by­

ły „gospodarczą emigracją” — szukała w izo­

lacji i w ciasnej gromadzkości kompensaty i odporu. Stąd n a w ró t. do ginącego w sposób naturalny regionalizmu ludowego i potępienie cywilizacji, technicznej, grożącej rzekomo wolnemu duchowi człowieka spętaniem i zme­

chanizowaniem. W dyskusjach .» gwarze, re­

gionalizmie, urbanizmie i ruralizmie stanowi­

sko chłopskich pisarzy „W si“ wystąpiło w y­

raźnie. Nie chcemy mówić o umieraniu kul­

tu ry ludowej, ponieważ chcemy ją dopiero tworzyć i wydobywać z historycznego zapóź- ni-enia, Rodzima ludowość nie wytrzymała krytyki ani w praktyce wobec w pływ ów mia­

sta, ani w. teorii, ponieważ podano w wątpli­

wość jej cechę podstawową — rodzimość

i

sa_

morodność oraz jej treść wynikłą z odcięcia c-d postępu cywilizacji technicznej i umysło­

wej

Teatralne i widowiskowe walory regio­

nalizmu stw orzyły obrzędowy teatr ludowy typu, Ciemiaka. Dyskusja o teatrze ludowym miała więc aspekt szerszy — ideologiczny — streszczała się w przeciwstawieniu — kultura ludowa — narodowa.

„Obrzędowość teatru cierniakowskiego p ły­

nęła nie tylko z przywiązania serdecznego do własnych, tradycyjnych form wiejskiego by­

towania — była także koniecznością. Była wyrazem warunków życia chłopa- pozbawio­

nego możliwości w yjcia poz-a swoje opłotki, chłopa .zbiedniałego, oderwanego od miasta i nawet marzyć nie mogącego, by b y ł w stanie włączyć się w warunki współczesnego elek­

trycznego i murowanego dobrobytu” .

(Z.

Ka-

Józeł Andrzej Frasik

K O N I E

Cichnącego świerszcza muzyka je st ja k skarga, ja k dzwon;

ja k wieczorny przelot wron, ja k szmer kamieni u strumyka.

Zostawione w polu brony, sączący się w ziemię chłód — konie, wchodzące w bród, piją wodę długo, utrudzone.

Kto, ja k ja, zna ciężar pługa, i zapach ziemi — orną pieśń — moja znojem uchodzona wieś,

ja k łza jest, ja k odlot, ja k dymu smaga.

Bronisław Mazur

W Y Z N A N I E

Tak ująć w dłonie wideł i ta k woniejącą mierzwą ciskać w chłonne pole

ja k m ój ojciec, już może nie umiem...

Może m i ty lk o zostało tę pracę rozumieć

i cichą, uznojoną gnojownicą dolę,..

Odrosłem pokoleniem od dziada, pradziada

i pańszczyźnianych bieży nie znać na mym grzbiecie. „ Nieustannie głos woła we mnie;

chłopie, pora i tobie władać,

a nie tylko na sękatej dłoni ludziom chleb podawać, mówiąc cicho — jed zcie ---

Bo, choć tyle przeszumiało burz nad rozłogami chłopskich myśli,

ale — nadal jedyną Prawdą pozostał dąb •—

w swej zieleni szumie!

Chłopi — od ziemi

z zieleni ręee biorąc % na Polskę z nim i wyszli.

W nich mocno wierzę!

Choć ziemi rodzącej orać — ja k mój ojciec,

już może nie umiem — —

iużyńśki). Miejsce religijno - mistycznego tea­

tru obrzędowego zajmą nowe formy teatral­

ne, — tworzące się już, próbujące w świetli­

cach i' teatrach .amatorskich. Próbą taką była up, omawiana w® „W si“ opera wystawiona na Śląsku amatorskimi siłami „Chłopska krew” . Rola teatru w nowej kulturze jest w y­

chowawcza, ale i czysto rozrywkowa i doty­

ka ważnego tematu wczasów chłopskich, któ­

re umożliwi intensyfikacja i technizacja za­

wodu jo in ¡czego.

Przed, młodzieżą chłopską, zdolną do szla­

chetnego') uniesienia stoją dziś wielkie cei.e:

„Po szkołach, po świetlicach, ¡po kołach, spół­

dzielniach umiejmy rozpalić młodzież, a na­

wet dzieci do poznawania „tajników “ przy­

rody, do wytworzenia „cudów“ techniki, a będziemy mieli swoją arystokrację — uczo­

nych i tęgich praktyków, z jakiej już są dum­

ne ma Zachodzie dawne narody chłopskie. — Dopiero oni wespół z naszą inteligencją hu­

manistyczną wniosą poprawę w to, co nam się , w życiu miejskim nie podoba, ale oni stanow­

czo przejmą wszystko, co tam było nieprzer­

wanym poln os zen ¡om cywilizacyjnym, aż po dzisiejsze p ró b y . użycia energii atomowej, zwiastującej nową epokę w technice produk- cyjniO-pOkojowej*’ (J. A. Król). W tej koncepcji wychowania inną rolę spełni tzw. patriotyzmu, ulegnie i już ulega przemianie pojęcie ojczyzny i narodu. Inteligencja począwszy od. połowy X IX wieku wychowywała chłopów w ¡kulcie narodowych bohaterów i wpajała jej m lita r- ne niejako pojęcie ojczyzny, za którą się wał­

czy i umiera. Udział chłopów w wojnach polskich był przemilczanyj ’ a ambicje klasy chłopskiej podsycane tylko od strony jej wkładu w watkę o naród szlachciców. Nowe pojęcie ojczyzny, którego brak było do entu­

zjazmu młodości w szkole sanacyjnej, zostało sformułowane: „Ojczyznę trzeba rozłożyć w głowach na wielką siatkę wielu zadań, przede wszystkim gospodarczych, które decydują najlepiej o zdrowiu, bogactwie i faktycznej sile narodu“ (J. A, Król). Nie zaprzeczamy w y­

chowawczej roli historii, ale poddać ją musi­

my rew izji i poszerzyć o całą tradycję chłop­

skiej historycznej drogi, która wprowadzi na-s od razu w krąg zagadnień gospodarczo . spo­

łecznych. Dyskusja o Szel.i przeniesiona w krót ce na zewnątrz w polemice „Tygodnika Po­

wszechnego“ jest najlepszym przykładem te­

go historycznego rewizjonizmu „W si’*. Po­

stać Szeli ujmowano w historii przede wszy­

stkim jako czynnik polityki zaborczej austria­

ckiej ¡przeciwko polskiemu narodowi szlachec'- kiemu. „Szeia dat się

użyć

jako »urzędzie d1»,.

przeszkodzenia powstaniu przeciwko Austrii organizowanemu przez postępową inteligencję galicyjską. Takie uijęcle postaci chłoipa-bun- townllka i bandyty, prowodyra krwawej rzezi, potępieńca „w kurzu krw i bratniej” było dzie­

łem historii pisanej przez ziemian, albo w ich Interesie. Dziś Szeia ukazał nam się z innej strony. Był ora reprezentantem tej siły spo­

łecznej, jaka podnosiła się nie po raz- pierw­

szy i nie ostatni w walce ze szlachtą o grunt, o ziemię. Strategia jego była jasna: łączył się. z wrogami swoich wrogów dla uzyskania sprawiedliwości gospodarczej i społecznej.

Wysuwanie osobowości okrutnego wodza „Ka_

¡na“ , godzącego w brata-szląchcica, było, ce­

lowym maskowaniem procesu. Tein bra-t- szilaichcic siedział na ziemi uprawianej przez Szełę i jego Chleb jadł -w swoim pałacu.

Z tego samego ducha rewtejopizmu w ypły­

w ały historyczne szkice, dotyczące czoło­

wych postaci i przemian ruchu ludowego m. im. Czuła pisał o ks. Stojałowskim i Józe­

fie Stapińskan, Sysk-a o ks. P. Ściegiennym, J. A. Król o polityce ludowej Witosa.

Do systemu wychowania narodowego na­

leży talkże zagadnienie- czytelnictwa na wsi.

Ankieta „Jakiej * powieści . ohice dzisiejszą wieś“ dała w tej sprawie wiele socjologicz­

nego materiału. Wołanie wsi o książkę, o kul­

turę odzywało Się z jkart „W s i” głośno i upar­

cie. Zgodnie i -zasadą: przemiany nie

przez

człowieka, a przez instytucje — ciekawe by­

ło ujęcie czytelmiięwa na wsi poprzez instytu­

cję państwową — pocztę. Okienko pocztowe jest oknem wsi na bieżące życie kulturalne społeczne. Przez nie przechodzą pisma i ga­

zety, listy z miasta i zagranicy łączące wieś z szerszym światem. „Ministrze — zwraca się J. A. Król do ludowego ministra Poczt i Telegrafów ■— czyńcie wszystko,alby Poczto­

we Agencje Wiejskie stały się tak potrzeb­

ne, jak powietrze.. To jest -przecież nasza re­

wolucyjna polityka!“

„Rewolucyjna polityka wisi“ to znaczy dzi­

siaj złączenie wsi z centrami postępującej cy­

wilizacji, to książka na wsi, pismo i gazeta, to nabyty nawyk komunikowania się ze światem w nowoczesnym systemie techniki — rewolu­

cyjna polityka wsi to jest w naszym rozumie­

niu — kultura ludowa. \

Przedstawiona problematyka kulturowa

„Wisi'* nie była tylko wykwitem redakcyj­

nych mózgów. Ich ideje brały asumpt z gło­

sów terenowych korespondentów, których li­

czba rosła, a związki-z pismem zacieśniały się coraz mocniej. Oni to w dużej mierze kształ­

to w a ł kierunek zagadnień reagując, żywo i podsuwając rozwiązania praktyczne. Proble­

matyka „W si” jest także ich dziełem, dziełem wsi,

Anna Kamieńska

(3)

N r 21—22 {100—101}

. W I E S ' Sir. 3 Władysław Błachut

K ie d y do n - r u w ielka no cne go „ W s i“ w go­

ścin nych m u ra c h B ib lio te k i J a g ie llo ń s k ie j w K ra k o w ie p rz y g o to w y w a łe m w y b ó r p o m n i- k o w p u b lic y s ty k i c h ło p s k ie j z p rze d p ó ł w ie ­ k u u d e rz y ła m n ie i z a s ta n o w iła szczerość s x a łi -ów czesnych z a in te re s o w a ń c h ło p s k ic h oraz n ie z w y k ła na ow e czasy, k ie d y to n ie ­ w ie le ponad 20 proc. ch ło p ó w u m ia ło czy­

tać i pisać, św iadom ość s y tu a c ji p o lity c z n e j K r a ju , (czyta j O jczyzny) ro zd a rte g o m ię ­ dzy trz e c h zaborców a przede w s z y s tk im tra fn o ś ć oceny po łożenia społeczno-gospodar­

czego lu d u w ie js k ie g o .

B y ł to ju ż je d n a k okre s stosu nkow o w y s o ­ kie go ro z w o ju u ś w ia d o m ie n ia po lity c z n e g o w s i p o ls k ie j, okres, w k tó r y m p is a rs tw o c hłop skie zapoczątkow ane zniesie niem p a ń ­ szczyzny ł n a da nie m p e w n y c h sw obód k o n ­ s ty tu c y jn y c h , zwłaszcza w b. zaborze a u s tria c k im , stało się z ja w is k ie m m a so w ym a ro z w ó j p ra s y lu d o w e j, ja k o w y ra z c h ło p ­ skiego pędu do o ś w ia ty , b y ł n a n a jle p s z e j

drodze.

W ty m okresie, t. zn. w o s ta tn ic h la ta c h X I X stu le cia , p u b lic y s ta c h ło p s k i p o d e jm u je z całą św iadom ością i z c h ło p s k im u p o re m w a lk ę o p ra w a p o lity c z n e d la ch ło p ó w , o po­

stęp gospodarczy i k u ltu r a ln y w s i, o c a łk o ­ w ite w y z w o le n ie chłopa spod ciążącej n a d n im p rz e w a g i d w o ru , p le b a n ii czy u rzę du . Zw łaszcza w b. zaborze a u s tria c k im , po n a ­

d a n iu sw obód k o n s ty tu c y jn y c h i t. zw . a u to ­ n o m ii G a lic ji, p is a rs tw o c h ło p s k ie m o g ło się ro z w ija ć w k o rz y s tn y c h sto s u n k o w o w a r u n ­ k a c h i z po w o dzen ie m toczyć ro z g ry w k ę o rz ą d dusz c h ło p s k ic h m ię d z y b iu ro k ra c ją rz ą d ó w zaborczych a zaku sam i o b szarn ików , k tó r z y jeszcze w r . 1883 z a g a rn ę li aż 95 pro c.

m a n d a tó w do S e jm u z t. zw. k u r i i c h ło p s k ie j, (v . J. P u te k , „P ie rw s z e w y s tę p y w ło ś c ia ń - stw a p o ls k ie g o “ ). P iś m ie n n ic tw o lu d o w e w ty m czasie, ja k słusznie tw ie r d z i L .K . K o n iń ­ s k i w s w o je j a n to lo g ii p. t. „P is a rz e lu d o w i“ , je s t ju ż z ja w is k ie m ro z le g ły m , w sobie skom ­ p lik o w a n y m o zde cydow anych ta le n ta c h ł bo gatej pro b le m a tyce .

A le ja k b y ło p rze d ty m ?

K ie d y u k a z u ją się pierw sze p is m a d la lu ­ du, czy i o czym piszą w ty c h pism ach p i­

sarze chłopscy?

Co m y ś li i czuje chłop d o piero co u w o ln io ­ n y fo rm a ln ie od ja rz m a pańszczyźnianego, u g in a ją c y się n a d a l pod ciężarem s e rw itu tó w i o p ła t in d e m n iz a c y jn y c h , osaczony przez rz ą d y zaborcze i szam ocący się be zrad nie w m ro k a c h a n a lfa b e ty z m u i zacofania gospo­

darczego?

Z a g a d n ie n ia te z a in te re s o w a ły m n ie do tego sto p n ia , że na s k ro m n iu tk ic h ła m a c h p ie r w ­ szych pisem ek lu d o w y c h , w y d a w a n y c h przez lu d z i kszta łc o n y c h d la n a u k i i r o z r y w k i lu ­ d u prostego „w ie js k ie g o j m ie js k ie g o “ za­

cząłem po szukiw ać p ie rw s z y c h c h ło p s k ic h w y s tę p ó w p u b lic y s ty c z n y c h , ab y n a tle w y ­ p o w ie d z i a u to ró w c h ło p s k ic h zo rie n to w a ć się w p o ło ż e n iu społeczno-gospodarczym w s i, w s k a li bolączek i p o trze b „p ro s te g o lu d u w ie j­

skiego“ .

P ie rw sze w y s tę p y p is a rz y lu d o w y c h p rz y ­ p a d a ją n a okres t. zw. w io s n y lu d ó w (1845—

48) k ie d y przez całą E uro pę przeszedł k ró c e j lu b d łu ż e j trw a ją c y okres swobód o b y w a te l­

sk ic h i n a ro d o w y c h dążności au tono m icznych . W te d y p o ja w ia ją się n a p o ls k ic h zie m iach w zaborze a u s tria c k im m . i. ta k ie p ise m ka ja k „ K r a k u s “ , „P rz y ja c ie l L u d u “ w ra z z „N o ­ w in a m i“ (zaintere sow a nia w y łą c z n ie gospo­

d a rcze), „Z g o d a “ ( T a rn ó w ) i je d n o z n a j­

b a rd z ie j in te re s u ją c y c h — „ T y g o d n ik W ie js k i“

(W adow ice). N a te re n ie poznańskiego w y ­ chodzi „W ia ru s “ „ K a t o lik “ i „W ie lk o p o la n in "

a w K ongresów ce, gdzie u c is k p o lity c z n y b y ł n a jw ię k s z y , „Z o rz a “ i K m io te k “ .

Ż y w o t w s z y s tk ic h ty c h p is m i gazetek dla lu d u b y ł k r ó tk o tr w a ły , gdyż jeszcze przed ro k ie m 1850 zalała je p o w ra c a ją c a fa la re - a k c ii i w ste c z n ic tw a .

N ie m n ie j na p rz e s trz e n i k ilk u la t ic h is tn ie n ia p ise m ka te s ta ły się areną p ie r w ­ szych w y s tę p ó w p u b lic y s ty c z n y c h p is a rz y ch ło p skich , k tó r z y n ie o d s ła n ia ją c jeszcze swej p rz y łb ic y (a u to rz y b e z im ie n n i) ja k ż e w y ra ź ­ n e i zdecydow ane z a ję li stan ow isko przede w s z y s tk im w obec ta k w a ż n y c h zagadnień, ja k m iło ś ć O jc z y z n y i ośw iata lu d u w ie j­

skiego.

A le p o z w ó lm y p rz e m ó w ić ty m a u to ro m z prze d la t stu i śledźm y u w a ż n ie to k ic h

ie k a w y c b w y w o d ó w ;

O to le ż y przede m ną N r 1 k ra k o w s k ie j P r a w d y “ z 1848 r., „p is m a poświęconego dla u d u “ w n ie j „ A n te k z pod K r a k o w a “ pisze

;o n a stępu je :

„ B y ło to ro k u pańskiego 1848. U c is k i u c ie ­ m iężenie ja k ie g o się dopuszczali w ro g i na n a ­ szej b ie d n e j Polsce, p rz e b ra ły w ła ś n ie m ia rę i w K ra k o w ie w y b u c h n ę łą re w o lu c ja . — ...Radość w s tą p iła w p o ls k ie serca, wszyscy ś c is k a li się ze łz a m i w oczach, w in s z u ją c so­

bie, że prze cie nadeszła c h w ila oswobodzenia nieszczęśliw ej O jc z y z n y i w szyscy g a rn ę li się p c d bro ń. P a n o w ie z rządu ta k w K ra k o w ie ja k i w G a lic ji o g ło s ili, że w ło ś c ia n o m d a w ­ n y m ta k z w a n y m p o d d a n ym sw o im , d a ru ją pańszczyznę i że od tąd w szyscy uw ażać się m a ją za ró w n y c h , za b ra c i i P o la k ó w , a okna szare j k a m ie n ic y w K ra k o w ie , gdzie zasiad ł św ieżo u tw o rz o n y Rząd N a ro d o w y w y w ie ­ szono c h o rą g ie w z na pisem „ Z a w o lność L u d u “ .

O tucha w s tą p iła w e w s z y s tk ie serca, bo B óg sam zdał się s p rz y ja ć naszej spra w ie . A le Szatan także n ie zaspał i zesłał na P o l­

T O L A T T E M U

(P ie rw s z e w ystępy p is a r z y iutiaw ych)

skę sw o ich p o s ła n n ik ó w w osobach S ta ro ­ stów , K o m is a rz y , M a n d a ta ry u s z ó w , F in a n s - w a c h ó w i lic z n e j z g ra i n ieg odziw có w , należą­

cych do słu g M e tte m ic h a owego M in is tra n ie m ie c k ie g o co go te ra z sam i N ie m c y od siebie w y rz u c ili... C i w ię c lu dzie ., po częli rz e d P an am i gadać na chłop ów , że to b y d ło n ie lu d z ie , że o n i n ie w a r c i tego co Panow ie d la n ic h ro b ią , że to są n a jw ię k s i ic h n ie ­ p rz y ja c ie le .itp., p rze d c h ło p a m i zn o w u ga dali, żeby n ie w ie r z y li panom , że... p a n o w ie 5ch m y ś lą w y rż n ą ć i in n e ty m podobne baje...

O w o te d y c i szatani w lu d z k im ciele, p o ty p ra c o w a li," p o ty w z b u d z a li n ie u fn o ś ć i zaw iść w sercach d zie ci je d n e j M a ik i, że w re szcie za­

p o m n ia ły , że są ro d z o n y m i b ra ć m i i p o d n io ­ s ły na siebie bra to b ó jcze d ło n ie ! P olacy z b ro c z y li się k w ią b ra c i P olaków ...

O kropn a to h is to ria , ale pra w d z iw a ...

...D opóki się będziem y tr z y m a li w zgodzie i razem , ja k ow e p rę ty w p ę k związane, do­

p ó ty bę dziem y s iln i i n i k t na m n ie podoła.

— A le ja k s k o ro nas niezgoda ro z d z ie li, n ie p rz y ja c ie l ja k ow e p rę ty , każdego z nas osob­

n o z ła m ie i zniszczy po k o le i. — M n ie się zda je , że n ie m a w czym w y b ie ra ć . A w ię c n ie c h ż y je zgoda, ró w n o ś ć i b ra te rs tw o !

„N ie c h ż y je nasza n a jd roższa O jczyzna P o ls k a !“

Nasz „ A n te k “ , zresztą naoczny ś w ia d e k ów czesnych zdarzeń i w y p a d k ó w , n a ś w ie tla t ło p o w s ta n ia chłopskiego i rz e z i g a lic y js k ie j zgodnie z w y n ik a m i os ta tn ic h badań w ty m k ie ru n k u , w o be c „P a n ó w “ (jeszcze przez d u ­ że „ p “ ), k tó r z y do n ie d a w n a tw a rd ą rę k ą z g in a li jego" k a r k k u zie m i, z a jm u ją c stano­

w is k o p o lu b o w n e , bo tego w y m a g a in te re s N a ro d u , ą ko ń c z y apelem o jedność, zgodę i rów ność, ja k o g w a ra n tk i p rz e trw a n ia n a ro ­ dowego i odrodzenia państw o w eg o!! I dziś do ty c h s łó w n ic n ie m ożna b y dodać.

W p o d o b n ym du ch u pisze a n o n im o w y a u to r w gazetce „ K r a k u s " (m ie js c e w y d a ­ w a n ia K r a k ó w ) z ro k u 1848: „...M o s k a l, P ru ­ sak, i O s try ja k z a b ra li i n a m O jczyznę Polskę.

P o d z ie lili nasz w ie lk i, a u ro d z a jn y k r a j p o l­

s k i, to p ra w d a , ale d la czego? B ośm y n ie ż y li ja k P an B óg p rz y k a z a ł — szlachcic c h ło ­ p a ucie m ię ża ł, ch ło p pana n ie n a w id z ił, w ię c ...przyszli K o z a k i z M o s k a la m i, i P ru s a k i i O s tr y ja k i i p o d z ie lili naszą Polskę... zaczęli panow ać, odbierać, rz e m io s ła u p a d ły , ha nd el n a m z a m k n ę li, d ro ż y z n y n a r o b ili — n a k a z a li p ła c ić o d stęplów ... z a p ro w a d z ili zd z ie rs tw a , a k c y z y , p o d a tk i, z a k a z a li ro b ić w do m u ta ­ b a k ę i sadzić ty tu ń ...

...W ie lc y p a n o w ie zam iast m yśle ć o fr a n - cuszczyźnie, n ie p o w in n y b y li z a p ro w a d zić po- w s ia c h szkółek i kazać uczyć, czytać i pisać i ra c h o w a ć o b y w a te li ch ło p ó w , ażeby i o n i w ie d z ie li, że są P olaka m i...? N ie, p a n o w ie m y ­ ś le li ty lk o , ja k b y w y je c h a ć za g ra n ic ę i p a ­ ra d o w a ć w m a lo w a n y c h powozach, s tro ić lo k a jó w i lib e r y je , puszyć i ro z p ie ra ć się po m ię d z y obcem i w P a ry ż u , W ie d n iu ... A to eko no m y i d z ie rż a w c y lu d uciem ię żały...“

I k o ń czy: „ M y n a ró d P o ls k i w y ro b n ic y , chłop y, ro ln ic y , księża, żydy, szlachta, m iesz­

czony, rz e m ie ś ln ic y i p a n o w ie ,' ra ze m w s z y ­ scy łą c z m y się b r a tn im w ę z łe m zgody, a b y co r y c h le j w y g n a ć n ie p rz y ja c ie la i w y tlź w i- gnąć z g ro b u ukochaną O jczyznę naszą P ol­

skę A m e n !!“

Ten, ju ż b e z w ą tp ie n ia "autentyczny p isa rz c h ło p s k i (a ta k na „p a n ó w “ ,) tr a fn ie a n a liz u ­ je p rz y c z y n y u p a d k u P o ls k i a je go apel o zgodę w s z y s tk ic h stanów , ab y co r y c h le j w y ­ gnać n ie p rz y ja c ie la „ a w y d ź w ig n ą ć z g ro b u uko cha ną O jczyznę naszą P olskę“ je s t w y r a ­ zem w y s o k ie g o u ś w ia d o m ie n ia n a rod ow e go i społecznego ty c h p ie rw s z y c h , n ie lic z n y c h , p io n ie ró w postępu w ś ró d „p ro s te g o “ (c z y ta j ciem nego) lu d u w ie js k ie g o .

J a k ie zaś p o d w zg lęd em społecznym i k u l­

tu r a ln y m p a n o w a ły w ów czas ( la ta 1840 — 1863) p o g lą d y n a w s i n ie c h n a m op ow ie na ła m a c h „T y g o d n ik a W ie js k ie g o “ , (W adow ice, r o k 1848 N r 3) a u te n ty c z n y „c h ło p co się u c z y ł n a księdza“ w la ta c h po przedzających bezpośrednio uw łaszcza nie ch ło p ó w w b. za­

borze a u s tria c k im .

Anna Kamieńska

C H A T A M

„...K ie d y m je c h a ł na w a k a c je do ro d z ic ó w , d a ł m i je d e n p rz y ja c ie l s z k o ln y k s ią ż k ę do czytan ia, w k tó r e j to w s z y s tk o b y ło napisane, co się d o p ie ro d z is ia j spe łn iać poczyna. B y ło ta m w te j książce, żeśm y w szyscy lu d z ie , czy p a n czy chłop, czy u rz ę d n ik r ó w n i sobie p rze d B og ie m i p ra w e m , ...wszyscy lu d z ie je d n a k ie m a ją p ra w a do sw o b o d y n a te j zie m i... ażeby też i chłop ek, je ż e li m a p o te m u głow ę , m ó g ł się czegoś d o chra jać. Le cz w te n czas o p o do bn ych rzeczach a n i p iś n ij a n i m r u k n ij, je ż e li c i b y ło życie m iłe ... k ie ­ d y m to z o w e j w y c z y ta ł k s ią ż k i, n u ż c h ło p ­ k o m p ra w ić o w o ln o ści, o ró w n o ś c i, o z n ie ­ s ie n iu pańszczyzny i ty m p o do bn ych rz e ­ czach, — i t y le w s k ó ra łe m , że m ię c h ło p i n ie z ro z u m ie li i ja k o g łup ca w y ś m ia li, bo im się to w g ło w ie pom ieścić n ie m ogło, ja k ­ b y to P a n m ó g ł b y ć i żyć bez pańszczyzny...“

Is to tn ie za w cześnie w y b r a ł się nasz c h ło p s k i k a n d y d a t n a księdza z p o do bie r e ­ w o lu c y jn y m i p o g lą d a m i n a ówczesną w ie ś!

N ie ty lk o , że go c h ło p i n ie z ro z u m ie li i w y ś ­ m ia li, ale n a d to za s p ra w ą dziedzica został w y d a lo n y z s e m in a riu m i w r ó c ił n a w ie ś od­

ra b ia ć po B ożem u pańszczyznę. D o p ie ro po la ta c h , ju ż p o fo rm a ln y m uw łaszcze niu chłop ów , na ła m a c h g a z e tk i lu d o w e j d a je w y ­ ra z sw e m u ro z g o ry c z e n iu z tego po w odu.

A le p o uw łaszcze niu s to s u n k i na w s i i św ia to p o g lą d c h ło p s k i z m ie n ia ją się b a rdzo p o w o li. C h ło p z, „p a ń s k ie g o “ s ta je się p o w o li .cesarskim “ a ta k ic h co się p o tra fią rozeznać w s y tu a c ji na pa lcach m ożna p o liczyć. Jeden z p rz y k ła d ó w chłop skieg o u ś w ia d o m ie n ia społecznego d a je n a m „P ra w d a “ (N r 3 z s ie rp n ia 1848 ¡r.) gdzie w d zia le .„W ia d o ­ m ości m ie js c o w y c h “ c zyta m y:

...„W w iosce M . n ie d a le k o K ra k o w a le żą­

cej, p r z y tr a fiło się, że m ie rn ic y cesarscy u c ie k a li prze d deszczem i p r z y b y li do k a rc z ­ m y . A gd y się ju ż ro z ta ra s o w a li, nuże z c h ło ­ p k a m i ta m b ę d ą c y m i w pogaw ędkę. I zaczę­

l i m ó w ić p o d łu g ic h z w y c z a ju o Cesarzu, co to za c z ło w ie k , co on w Polsce dobrego zro ­ b ił, że on g ru n ta w ie ś n ia k o m p o d a ro w a ł. N a to je de n ze śm ielszych c h ło p k ó w u śm ie ch ­ n ą ł się i rz e k ł... N o m o i panow ie, n ie w ie ­ d zia łe m ja k o się te ra z n a św iecie d z ie je , że je d e n dru g ie g o rzecz d a ro w a ć może, boć g ru n ta n ie są cesarskie, ale je ż e li ta k w o ln o , to i ja płaszcz pana p o d a ru ję W o jtk o w i!!...“

D o p ie ro po n a d a n iu sw obód k o n s ty tu c y j­

n y c h i a u to n o m ic z n y c h na ro z d a rty c h z ie ­ m ia c h p o ls k ic h ch ło p p o w o li, w ła s n y m i w y ­ s iłk a m i — w obec b ie rn e j p o s ta w y d w o ru i n ie ż y c z liw e g o | fałw>wiska b iu r o k r a c ji za­

bo rczej — zd o b yw a u p a rc ie coraz w yższy po zio m u ś w ia d o m ie n ia i fo r m u je sw ó j ś w ia ­ top ogląd . N ajle pszą areną w y s tą p ie ń c h ło p ­ s k ic h o p o p ra w ę w a ru n k ó w społecznych i gospodarczych na w s i s ta ją się tr y b u n y s e j­

m ó w p a ń s tw o w y c h i k ra jo w y c h (S e jm g a li­

c y js k i) . W p ra w d z ie p a n o w ie i u rz ę d n ic y

„u m ie ję tn ie “ p iln u ją , ab y po sło w ie z k u r i i c h ło p s k ie j b y l i , m a n e k in a m i w ic h rę k u , o czym c z y ta m y „ w T y g o d n ik u W ie js k im “ w d zia le „ n o w in y z W id n ia “ :

...„S e jm w a ln y w W id n iu ju ż się rozpoczął, ale ta m ba rdzo d z iw n o chłop om d e p u to w a ­ n y m z G a lic ji. P y ta ją się W ideńczycy, k to b y ł pow odem , iż ta m ta k ic h nieo św ie con ych l u ­ dzi w y b ra n o n a de p u to w a n ych , k tó r z y n a ­ w e t n ie ro z u m ie ją o oo chodzi. M ó w ią , iż u rz ę d n ic y w ła ś n ie dlatego p o m a g a li ic h obie­

rać, ab y te n S e jm d la w o ln o ś c i k ie p s k o w y ­ padł... N a w e t m u s ie li d c h ło p i sw o je gunie p rz e m ie n ia ć n a czarne fr a k i... M ię d z y n a m i D e p u to w a n y m i są n ie k tó rz y , co dotychczas n ie d o w ie rz a ją ta k z w a n y m panom , i ciągle m yślą , że le p ie j N ie m co m u fa ć n iż sw oim ...

A le p rz e k o n y w a ją się p o w o li, że le p ie j u fa ć sw o im , ja k cudzoziem com p ła tn y m , k tó r y m t y lk o o pien iąd ze id zie, a n ie o do b ro nasze­

go po lskie g o k ra ju ... w szyscy D e p u to w a n i po lscy z G a lic ji p o w in n i się razem t r z y ­ mać...“ (S ta n is ła w P a w lik o w s k i, g ó ra l z pod T a tr, d e p u to w a n y z N o w o ta rszczyzn y).

R zeczyw iście tego ro d z a ju chłopscy „d e ­ p u to w a n i“ g a lic y js c y w różn o ję zyczn ym sej­

m ie w ie d e ń s k im n ie w ie le m o g li zdziałać a

A Z U R S K A

z w y k le s ta w a li się p rz e d m io te m szykan

i

d rw in . Z m ia n a p rzyszła d o piero po la ta c h — a g łó w n y m c z y n n ik ie m po stępu s ta ł się u p a r­

t y a ż y w io ło w y c h ło p s k i p ę d do o ś w ia ty . A le o ty m n ie c h n a m zno w u opow iedzą

„p is m a nie d zie ln e , pośw ięcone d la L u d u W ie js k ie g o “ . I ta k n a ła m a c h w a rs z a w s k ie j

„Z o r z y “ ( N r 4 z r o k u 1866) c z y ta m y w „ L i ­ ście z p o d M ła w y “ co n a stępu je :

„ Ł a s k a w y P a n ie P is a rz u „ Z o rz y ".

...Nie w ie m ja k ta m k to z lu d z i jednego ze m n ą stan u p a trz y na ksią ż k ę i d ru k o w a n e w n ie j słow o, co do* m n ie , to ja sobie m y ś la ­ łe m i m yślę , że c z ło w ie k , czy o n ta k czy o w a k je s t położony, zawsze ra ź n ie j id z ie _ to b ied ne życie... k ie d y w ię c e j poznaw ać

i

w ię c e j w iedzieć... U nas n ie ro z e z n a li jeszcze lu d z is k a ja k ie to d o b ro d zie j sitwa p ły n ą z k s ią ż k i, ale czas p rz y jd z ie że się p rze ko n a ją ...

P ism o m a u nas w ie lk ą powagę, ono t y le m a znaczenia, ja k n ie p rz y m ie rz a ją c głos księ dza z k a z a ln ic y w K ościele, — w ię c prze z pism o n ie je d n o i p o p ra w io n e b y ć może.

W ięc piszcie P a n ie p is a rz u „Z o r z y “ , piszcie co n a jw ię c e j... J a się s ta ra ć będę, żeby gospo­

darze z naszej w s i p is m o wasze o trz y m a li, boć c h w a ła Bogu, je s t ju ż nieco ta k ic h co czytać um ieją ...

J a n k o K o ro b ic z “ A k ie d y nasz „J a n k o “ lis t s w ó j p rz e c z y ta ł n a stępn ie w y d ru k o w a n y n a ła m a c h „ Z o r z y "

pe łe n radosnego podn iece nia pisze:

...„N ie w ie m , d o p ra w d y , ja k m a m W a m dzięko w ać P a n ie P is a rz u ..Z o rz y “ , za Waszą łaskę, żeście m ó j lis t do Was w y d ru k o w a li.

M n ie a n i się śniło, żeby k ie d y k o lw ie k sło w a m o je przez d r u k p o w tó rz o n e b yć m ia ły “ ...

Cieszy się ja k dziecko a z n im żona, sąsie­

d z k i c a ła grom ada. J a k o ko re s p o n d e n t n ie m a ­ rz y o zapłacie t y lk o dzię ku je za „ła s k ę “ , że go d r u k u ją ! P rz y n a jm n ie j p o d ty m w zg lęd em m ie li lż e j b o ry k a ją c y się z tru d n o ś c ia m i m a ­ t e r ia ln y m i w y d a w c y ów czesnych gazetek lu ­ dow ych...

Ze w z ro s te m o ś w ia ty ró w n o le g le p o stępu je u ś w ia d o m ie n ie n a ro d o w e a p a rę la t p o up ad­

k u p o w s ta n ia z 1863 r. „G azeta W ie js k a “ N r 7 z k w ie tn ia 1889 r. pisze:

...„P rim a a p rilis . W szystko nas zaw od zi

w

naszych sp ra w a c h n a ro d o w y c h i k ra jo w y c h ...

N ie m ó w im y ju ż o ty c h na d zie ja ch , w k tó ry c h o m y liliś m y się ju ż t y le ra z y , a na o s ta tk u w r . 1863 i 1864, k ie d y ś m y się s p o d z ie w a li z n o w u ra z w y w a lc z e n ia o jc z y z n y to cho cia ż n a m los n ie p rz y ja z n y ty le ra z y ju ż o d p o w ie d z ia ł szy- derczem „ p r im a a p r ilis “ m y je d n a k n ie s tra ­ c iliś m y na dziei, że „jeszcze n ie z g in ę ła “ i jeste śm y p e w n i, że po m im o za w o d ó w i k lę s k z b liż a m y się coraz b a rd z ie j do celu“ ..., a

w

d zia le S p ra w y G m in n e podaje, że „G m in a ja ­ w o ro w s k a w y z n a c z y ła n a u trz y m a n ie d ru g ie j n a u c z y c ie lk i... roczn ie 200 ęł. G m in a zaś H e r- m a n o w a w p o w ie c ie rz e szo w skim p o d w y ż ­ szyła płacę tam te js z e m u n a u czycie lo w i...“ .

C h ło p n ie t y lk o docenia po trze bę o ś w ia ty , ale — choć o k rz y c z a n y za m a te ria lis tę — n ie ż a łu je grosza n a cele k u ltu r a ln e i ośw iatow e.

O to co na te n te m a t pisze w „C h a c ie “ ( N r 7 z 1870 r.), p ło d n y w ty m czasie p u b lic y s ta Józe f z B o c h n i:

...„D z ię k i P a n u B ogu przych od zą ju ż p o w o li lu d z ie do p rze ko n a n ia , że je s t le p ie j i poży­

te czn ie j, gdy je s t w ię c e j szkółek... Do ty c h , k tó r z y b a rdzo o b s ta ją za szkołą, n a le ż y M a ­ c ie j Szarek, nieza m ożny gospodarz ze w s i B rzegów , k tó re leżą p o d W ieliczką... chociaż sam n ie c h o d z ił do szkoły, prze m yśl i w a ł c ią ­ gle n a d ty m , ja k b y w sw e j w s i ro d z in n e j za­

łożyć szkołę..., k tó rą d n ia 2 g ru d n ia 1867 r o ­ k u o tw a rto uroczyście... O d la t dziesięciu p ra ­ c u je o n n a d ośw ieceniem lu d z i, z b ie ra k s ią ż k i i pism a, to też, gd y p o w s ta ła szkoła, z ałożył p rz y n ie j K się go zbio rek, aby z niego lu d z ie m o g li pożyczać sobie k s ią ż k i do dom u. Czyż to n ie p ię k n y p rz y k ła d dla w iosek, k tó r e chociaż są obszerne, do tą d s z k ó łk i n ie m ają?...“

A lę n ie ty lk o Szarek, u zn a n y dziś za je d n e ­ go z p ie rw s z y c h i n a jw ię k s z y c h p u b lic y s tó w i p is a rz y ch ło p skich , docenia w a rto ś ć i zna­

czenie k s ią ż k i. Jem u podo bn ych je s t ju ż w ię ­ cej, a n a w e t z n a jd u ją się tacy, ja k J a n C h m u ra , n a c z e ln ik G m in y z B rzezin, k t ó r y na ła m a c h „W ie ń c a “ ( N r 3 z 1874) zw ra c a się w im ie n iu G m in y pod adresem K s. S to ja ło w - skie go z w o ła n ie m o s z tu k i d la te a trz y k ó w lu d o w y c h a za jego tr u d p is a rs k i d la c h ło p ­ s k ie j s p ra w y ta k m u d z ię k u je :

Tędy szła wojna. Dom stoi otw arty ja k muzeum skłębione wiatrem.

Pod noclegiem żołnierskim ze słomy form y życia tkw ią niestarte.

Tu alkierze, komory, kominy —

jeszcze korzeniem w plemiennym schemacie

rysowanym prze* miłosną pamięć w drzewie i urodzaju tkwią, ja k w pierwszej mazurskiej chacie^

Nie trudno by ciałom nawykłym zamieszkać w liniach nie innych rodzenia i umierania — zwłaszcza kiedy i lasy schodzą stronami w koronach ze świecących robaczków.

Ale wielka reforma i chodów domowych dotknie, kształt okapu odwróci i w ykrzyw i

niejeden piękna ułomek.

Bronilibyśm y każdej b ry łk i ludzkiego pomysłu, gdyby nie kierunek h isto rii — sprawiedliwy.

„Z a c n y P a n ie P is a rz u „W ie ń c a “ :

... S ko ro w z ią łe m p ió ro do r ę k i n ie od rze­

czy będzie w y ra ż e n ie w dzięczności d la Was, P a n ie P isarzu, że p o d e jm u je c ie t y le tr u d ó w o k o ło nas, a b y n a m dostarczyć p o k a rm u d u ­ chow ego k u ro z g ry w c e i ośw iacie. W ie rz a jc ie m i, że z n ie c ie rp liw o ś c ią ocze kuję n ie d z ie li, ja i w s p ó łc z ło n k o w ie naszej szczupłej jeszcze c z y te ln i, ab y od eb raw szy pism o Wasze, po m szy św. w s p ó ln ie je odczytać...“ .

W te n sposób za s p ra w ą p ra s y lu d o w e j ł p ie rw s z y c h p is a rz y c h ło p s k ic h s ło w o pisan e z n a jd u je w szeregach c h ło p s k ic h n a jż y w s z y o d dźw ięk, a o tu la ją c a szczelnie w ieś zasłona c ie m n o ty i zaco fania zaczyna p o w o li opadać.

W k a ż d y m ra z ie ro z w ó j, znaczenie a przede w s z y s tk im społeczno - p o lity c z n e o d d z ia ły w a ­ n ie p ra s y lu d o w e j u s c h y łk u X I X i na po­

c zątku X X w . (S ło ja ło w s k i, W ysłou ch, S ta- p iń s k i, B o jk o , W ito s i P u te k ) w znacznej m ie ­ rze p rzyp isa ć n a le ż y ty m p io n ie ro m p is a rs tw a ludow ego, k tó r z y sto la t te m u w oko w a ch n ie w o li i m ro k a c h a n a lfa b e ty z m u p o d ję li z p a n a m i i z ab orca m i w a lk ę o w y z w o le n ie lu d u w ie js k ie g o , k s z ta łto w a li jego świadom ość n a ­ ro d o w ą i k ła d li p o d w a lin y pod lepszą przysz­

łość społeczno - gospodarczą p o ls k ie j w si.

Cytaty

Powiązane dokumenty

cie la t wtedy Józek m iał, gdy zbuntował się przeciwko wiecznemu trudzeniu się w piachu nad Narwią, przeciwko bydlę­.. cemu harowaniu i ciasnej chałupie —

[r]

[r]

Znajdź w „Indeksie” wyraz miłośnik i używając zgromadzonych tam synonimów przeredaguj poniższe zdania unikając powtórzeń.. Kasia jest miłośniczką

Pierwsza jest zatytułowana „Grupy wyrazów bliskoznacznych” obejmuje ułożone alfabetycznie grupy synonimów, natomiast druga część jest indeksem alfabetycznym wszystkich

odbędzie się pierwsze posiedzenie budżetowe tymczasowej rady miejskie], na którym prez.. Godlewski

Nadmierna dawka może wywołać bóle głowy, reakcje alergiczne, nerwowość, bezsenność, zaburzenia rytmu serca, biegunkę i inne.. Transporter kwasów tłuszczowych do