• Nie Znaleziono Wyników

Polska, dzieje i rzeczy jej. T. 20, Mowy i pisma polityczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska, dzieje i rzeczy jej. T. 20, Mowy i pisma polityczne"

Copied!
662
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

POLSKA

DZIEJE I RZECZY JEJ

ROZPATRYWANE

JOACHIMA LEBEWELA.

TOM X X .

1’oz.m m , c/.ęionkiU Tii M .^K oerm i.

“3? 3.*e*%ó;

M o w y i iiis m a p o lit y c z n e , te sta m e n t.

POZNAŃ.

N A K E AD K 3I KSJIicJ AKJfl J AN A KON ST.

1 8 0 4 :.

ŻU P AN S KI WG O ,

(6)
(7)

POLSKA

DZIEJE I RZECZY JEJ.

(8)
(9)

POLSKA

DZIEJE I RZECZY JEJ

ROZPATRYW ANE

PRZEZ

JOACHIMA LELEWELA.

TOM X X .

POZNAŃ.

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I J A N A K O N S T A N T E G O Ż U P A N S K I E G O .

16@4r.

(10)

' l i . / t o

(11)
(12)

Medal "wybity roki 1859 w BriKoli na uczczeni© ś.p.Joachnip Lelewela ofiarowany mu przez ziomków jego w Emigracyi będących. ^

(13)

MOWY

X

PISMA POLITYCZNE.

d z i e ł o p o ś m i e r t n e

P B Z T H S K A M I P O M K O Ż O S E X W Y D A N E

J ’K Z E Z

E. RYKACZEWSKIEGO

P O Z N A N .

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I J A N A K O N S T A N T E G O Ż U P A Ń S K I E G O .

iae>4-.

(14)
(15)

Aj a porozumieniem się z spadkobiercami ś. p. Joachim a Lelewela postanowiła podpisana księgarnia ułożyć w następujący porządek pisma tego uczonego męża, ta k wydrukowane jako i drukować się m ające, aby złożyły zbiór dwudziestotomowy, zawierający mate- ryały do historyi i rzeczy polskich.

Cały ten zbiór będzie miał tytuł:

7

W yszłe dotąd tomy będą szły tym porządkiem:

Pięć tomów Polski wieków średnich włącznie z tomem wstępnym, obejmującym Narody na ziemiach Sławiańskich, otrzymają za główny tytuł: Polska dzieje i rzeczy jej.

Tom zaś pierwszy dzieła noszącego dotąd miano: Polska dzieje i rzeczy jej, będzie z kolei tomem VI.

Tom drugi będzie V II, tom trzeci będzie V III, tom czwarty bę­

dzie IX , tom piąty będzie X , tom szósty będzie X I, tom siódmy będzie XII.

Tom trzynasty obejmuje Dzieje Polski do Stefana Batorego.

Następnie wyjdą kolejno, albo o ile rękopism przygotowany będzie do druku:

Tom XIV i XV ksiąg bibliograficznych dwoje, nowe powiększone wydanie.

Tom XVI H istorya bibliotek.

Tom XVII i X V III Rozbiory dzieł.

Tom XIX Rozmaitości.

Tom niniejszy obejmujący Mowy i pisma polityczne, będzie w zbio­

rze tym tomem XX.

Oby Bóg dozwolił i sił i życia do ukończenia tego zbioru, aby potem można przystąpić do wydania bogatej korrespondencyi au­

tora. W tym celu uprasza podpisana księgarnia osoby posiada­

jące jakie listy tego wielkiego męża o nadesłanie ich w oryginale lub kopii.

Poznań, w miesiącu Lipcu 1864.

DZIEJE! I R Z E C Z Y J E J

R O Z P A T R Y W A N E

JOACHIMA LELEWELA.

J. K. Żupański.

(16)
(17)

Myśl do projektu prawa o wolności druku, napisana w listo*

padzie 1829 roku.

N ie w ą tp liw ie sam król czuje to aż nadto dobrze, że dziś exystująca w królestw ie Polskiem cenzura je st w ła­

dzą niepraw ną, a rb itra ln ą , i z bytu swego dolegliwą.

Czują to różne władze, i wszyscy cywilizowani mieszkańcy właściwie naród składający, a najdolegliwiej ci co chcą drukiem myśli swoje objawić. N iepraw ne i najdziwaczniej­

sze , a często dzikie ścieśnienie tej wolności obraża kon- sty tu cy ą, podnieca narzekania, naraża i w podejrzenie podaje mnóstwo osób, k tó re bądź dzieło jakie z zag ra­

nicy pozyskać, lub piśm ienną pracę swoję publikować p ra g n ą ; n araża samego króla n a k ro k przeciw najuro­

czystszym koustytucyi zaręczeniom, który w obliczu św iata tajnym być nie m oże, i jaw nie rzuca cień na najlepsze jego chęci i ojcowskie upragnienia.

Zważając ten stan rzeczy, niewątpliwie czynić będzie król najdzielniejsze zabiegi, aby temu zarad zić, i rychło w to wejrzy. W yrazy koustytucyi: że wolność druku je st zaręczona: la liberie de la presse est garantie, nie do­

zwalają aby jakakolw iek cenzura exvstować mogła. Ale

L e lew el r M ow y i p is m a p o lity cz n e. 1

I.

(18)

2 M OW Y I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

tenże arty k u ł ż ą d a , aby prawo przepisało środki ukró­

cenia jej nadużyć: la loi reglera les moyens d ’en repri- m er les abus, i rozwijanie artykułów konstytucyi s ta tu ­ tam i organicznem i je st tą ż konstytucyą wymagane. W tej zasadzie zaw iera się; 1. praw ne zapobieganie aby wy­

kroczenia nie były popełniane, jednak bez obrazy i ście­

śnienia w olności; 2. skarcenie popełnionego wykrocze­

nia lub występku.

Co do drugiego, kodex karny dostatecznie przepisał co czeka winowajcę. A rtykuły 64, 7 8 , 190,. 191, o zbro­

dniach, artykuły 245, 246, 247, 280, o zakazanych d ru ­ kach , do których i artykuły kradzieży należą, 281, 436, 437, 438, 456, 459 o w ystępku, artykuły 4 8 5 , 486, 487, 506 o przew inieniach, objaśniają za co i jakie kary cze­

kają. Ale ten kodex nie m iał na celu oznaczenia co je st wolność, o której konstytucyą mówi, nie m iał na celu podawać środki, jak b y wstrzym ać do wykroczenia po­

chopnych.

Środki te do dwóch różnych ściągać się m ogą wido­

ków: raz do dzieł i pism zagranicznych, drugi raz do własnych krajowych i narodowych. Te nas bliżej obcho­

d zą: ich wolność w konstytucyi wyraźniej zapewniona, o nich mówić przedsiębiorę.

Oznaczenie zasad wolności.

Rozważać wypada co je st wolność druku ze względu religii. polityki i m oralności, ponieważ z tych trzech względów można jej nadużyć, dopuścić się w ystępku, n a ­ reszcie i zbrodnią popełnić, a zatem zasłużyć i po­

nieść karę.

(19)

MOWY I PISM A P O L IT Y C Z N E . 3

Re l i g i j n i e.

Ponieważ konstytucyą upewniając religii rz y m sk o -k a ­ tolickiej szczególniejszą opiekę rz ą d u , zaręcza razem że wolności innych wyznań nie będzie uwłoczono, sans gu’elle p u isse p a r Id deroger en rien a la liberte des autres cultes, a zatem każdem u wyznaniu powinna być zachowana wol­

ność wyjawiania swej nauki, byle w tern nie było chęci obrażenia innych. M ogą się spotkać sporne zdania, i ztąd dyskussye są wolne, ale w nich unikać należy zniewag, obelgi, szyderstw a, boby to było ciężkiem przeciw wol­

ności zdań wykroczeniem.

Wolno je s t w teologicznych i filozoficznych o Bogu kwesty ach , zgłębiać ten przedm iot, nowemi sposobami objaśniać, praw ą naukę dać poznaw ać, zawsze z przy­

zw oitą pow agą i uszanow aniem , nie pozwalając sobie zbyt lekkich i płochych w yrażeń, któreby za obrazę przed­

m iotu czci poczytane być mogły.

Wolno je st rozpoznawać prawo każdego wyznania, porównywać je , zgłębiać moc i n a tu rę, wyjaśniać począ­

tek i odmiany, rozważać wieku potrzebę, z nich pożytki lub szkodliwość, byle w w yrazach przyzw oitych, bez po­

niewierania ustanow ieniam i, k tó re od wielu wieków były towarzyskiego porządku posadą, a tem bardziej bez m io­

tania zniewag i burzliwych sposobów.

Wolno jest pisać o zwyczajach -i obrządkach każdego wyznania, rozpoznawać ich znaczenie, początek i od­

miany, wytykać naw et przesądy jakieby się gdzie do- strzedz dały, ale wszystko to czynić należy z godnością unikając szyderstw, zniewag lub obelg.

1 * '

.

(20)

4 M OWY 1 PISM A P O L IT Y C Z N E .

Po l i t y c z n i e.

Ponieważ królestw o Polskie je st m onarchią dziedzi­

czną i konstytucyjną, ściśle spojoną z państwem Rossyj- skiem , i z konstytucyi wynika organizacya rządu i władz w królestw ie m ającem swoje cywilne, krym inalne i r ó ­ żne porządkow e ustaw y; a zatem są to względy, k tóre na szczególne zasługują poszanow anie, ale razem konie­

cznie najuluhieńszym są rozwagi przedm iotem , i wyma­

gają swobody, aby każdy m ieszkaniec swoje i swego k raju stanowisko z każdego względu ja k najlepiej ro z­

p o zn ał, tak w zasadach jak w sk u tk u , tak w przepi­

sach i ustaw ach ja k w ich exekucyi: wolno tedy każdem u rozpoznawać te względy i swój sposób widzenia wyja­

wiać, ta k jednak aby zachow ał uszanowanie i powolność dla zasad i p o rząd k u , a tem bardziej nie ważył się ich targać w sposób zuchwały i burzliwy.

W olno je s t rozważać konstytucyą, z innemi ją poró­

wnywać konstytucyam i i jedne nad drugie przekładać.

Może być kto, iż się jem u ulubieńszym i lepszym zda­

wać będzie despotyzm lub dem okracya nad ko n sty tu ­ cyjny m onarchiczny porządek: wolno mu swoje powody w ykładać, swego widzenia pochwały pisać, ale w tem wszystkiem winien zachować uszanow anie i cześć dla konstytucyi i władz miejscowych, nie tykać ich uszczy­

pliwym sposobem , nie targać się burzliwym wykładem, jeśli nie chce przew inić, dopuścić się w ystępku, albo zbrodni popełnić.

Wolno je s t sam ę w sobie rozpoznawać konstytucyą i stosownie do niej organizacye i rozporządzenia, wyja­

(21)

MOWY I PISM A P O L IT Y C Z N E . 5

wiać jej ducha, jej potrzeby, co się w niej niedostate­

cznego zdaje, rozważać dopełnienie, w czem przypad­

kiem jakim mogłoby być uchybiono, lub trafnie dogo­

dzono. W każdym atoli razie baczyć winien na okoli­

czności i przyzw oitość, pom nąc że w tego rodzaju roz­

ważaniu dotykać może osób exekucyą trudniących się, a w tem strzedz się winien nietylko ubliżenia ustaw ie i porządkow i, ale obrazy osobistej, za k tó rą do odpo­

wiedzialności byłby pociągniony.

W zasadzie sądownictwa i ustaw cywilnych je st wolne każdem u ich wyrozumiewanie i dawanie swego o ich do­

broci zdania; nic tedy w tym razie nie w strzym uje wol­

ności pisania, tylko przyzw oitość, ta k dla ustaw i władz krajow ych, ja k dla osób.

Przedsięwzięcia bądź rządow e, bądź osób prywatnych, pożytek kraju na celu m ające, bądź trafn ie, bądź chy- bnie prowadzone, wymagają ustnego rozpoznaw ania i oce­

niania. P rojekta i życzenia ulepszenia stan u lub zape­

wnienia pomyślności k ra ju , wolno je st każdem u swobo­

dnie roztrząsać. W każdym atoli razie przyzwoitość za­

chowana być winna.

Mo r a l n o ś ć.

Obrazy, opisy, wyrazy przystojność i skrom ność ob ra­

żające, są moralnem wykroczeniem przeciw wolności druku, kiedy spraw ują zgorszenie i psują obyczaje. Lecz w medycznych, historyi naturalnej, naukow ych, history­

cznych dziełach, gdzie tego konieczna wymaga potrzeba, wolne są; gdyż szkodliwych nie ciągą za sobą skutków.

W powszechności nadużywa się wolności druku mo-

(22)

6 M OW Y I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

rałnie, gdy dzieło lub pismo jakie niepom iarkow anie psuje lub nadw eręża uświęcone towarzyskie węzły, gdy zu ­ chwale popiera szkodliwe tow arzystw u zasady, gdy m iota w term inach grubiańskich i nieprzystojnych obelgi, gdy zbytecznie szyderstw em albo szykaną w yrabia, gdy się dopuszcza potw arzy i oszczerstwa tak instytucyi jak kor­

p o ra c ji i osób pojedynczych. W ykroczenia te wydarzać się m ogą w pism ach religijnych, politycznych, nauko­

wych i potocznych, w sporach mianowicie i zarzutach, nadewszystko gdy te bezzasadnie są czynione. W arunki te jed n ak nie w zbraniają odkrywać prawdy. W olno je st wyjawiać i udowodniać zdrożności, zgorszenia, wykro­

czenia, u k ry te przestępstw a i zbrodnie, byle praw dzie i przystojuości nie ubliżały.

Za p o b i e ż e n i e n a d u ż y c i a.

Z powyższych uwag widzieć można co je st wolność, i w czem przeciw tej wolności wykroczyć woźna. Zda­

rzyć się może k to ś , co z interesu będzie chciał przeciw tej wolności wykraczać, co powodowany poruszeniem , sta­

nie się do wykroczenia pochopny, co nieostrożnością i nie- przezornością, albo nieświadomością rzeczy może mimo­

wolnie w wykroczenie jak ie popaść. D la zabezpieczenia ile m ożna od takich przypadków, ustanaw ia się:

Ko m i t e t d o k a d c z y.

K om itet ten złożony z trzech najm niej osób, prze­

bywać będzie w stolicy W arszaw ie, a w każdem m ie­

ście wojewódzkiem będzie m iał umocowanego, który przy wydarzonych okolicznościach, o czynności swojej rap o rt nadeśle, gdy tego uzna potrzebę.

(23)

M OWY I PIS M A P O L IT Y C Z N E . 7

Obowiązkiem tego kom itetu będzie, podane mu dzieło lub pismo ja k najspieszniej poznać i swoje zdanie auto­

rowi otworzyć. Jeśliby znalazł coś coby m ogło autora u rażać, w inien go ostrzedz i wynurzyć życzenie bądź w strzym ania publikaty, bądź odmiany.

Wolno je s t autorom dzieła i pism a swoje pod zda­

nie kom itetu tego poddawać. Jeśli nie poddają pod jego zdanie, sami są za swe dzieło odpowiedzialni; jeśli pod­

dali pod zdanie kom itetu, a jednak przestrogi i rady jego nie u słu ch ali, niemniej są odpowiedzialni, gdy o to pociągnięci zostaną; jeśli zaś zadosyć jego przestrodze i radzie uczynili, stają się wolni od odpowiedzialności, choćby w ich dziele co zdrożnego znaleść się mogło.

Redaktorow ie pism periodycznych politycznych, w k tó ­ rych najłatw iej wykroczenia wcisnąć się m ogą, wszystko co w ich piśm ie umieszczone być m a, jestli to polity­

cznego i publicznego in teresu , albo naukowego, czy po­

tocznego, obowiązani są koniecznie pod zdanie kom itetu doradczego poddawać. Wolno im przestróg i rady nie usłuchać; ale kom itet doradczy może w ten moment we­

zwać władzy policyjnej dla wstrzymania rozchodzenia się pism a, jeśli tego uzna potrzebę, a winien niezwłocznie o ich niepowolności urząd właściwy obwieścić, zaczem redaktor lub autor arty k u łu w piśmie periodycznem umie­

szczonego, zostaje do odpowiedzialności pociągniony, i są­

downie oczyścić się winien, albo karze ułedz.

W ważniejszych razach, upoważniony je st kom itet dorad­

czy podobnie postąpić z autoram i dzieł i pism do jego zda­

nia przyniesionych, albo przynajmniej przesłać zawiado­

mienie do kom itetu rozpoznawczego o niepowolności autora.

(24)

8 >10WY I PISM A P O L IT Y C Z N E .

W razach gdyby au to r jakie burzliw e, buntownicze, bezbożne dzieło w kom itecie doradczym złożył, kom itet winien takowe dzieło lub pismo zatrzym ać i urzędowi do poszukiw ania winowajcy oddać.

Każda d ru k arn ia obowiązana pod odpowiedzialnością dopilnować, aby każdego dzieła w niej drukowanego exem- plarz był do kom itetu doradczego składany; albowiem jeśli dzieło bezim iennie wyszło i au to r je s t ukryty, d ru ­ karn ia za niego odpowiada.

K om itet doradczy, m ając pod ręk ą wszystkie dzieła, p rzegląda je , poszukuje tego coby bez jego wpływu d ru ­ kowane było, a nadewszystko te dzieła, k tóre nie były pod jego zdanie podane, i skoro co podejrzanego upa­

trzy, uwiadomić o tem kom itet rozpoznawczy.

K om itet doradczy m a prawo ścigać pisma periodyczne i wszelkie dzieła do ro k u , licząc od czasu ja k w obieg poszły. Po upłynionym roku, au to r ma być spokojny.

Jeśliby kom itet doradczy dopuścił co zdrożnego d ru ­ kow ać, coby pod jego zdanie przyniesione było, odpo­

wiedzialność sam n a siebie ściąga, bądź pojedynczy jego członkowie, jeśli pojedynczo podpisali, bądź cały, jeśli kollegialnie decydowali.

Ko m i t e t r o z p o z n a w c z y.

Przebyw a w stolicy W arszaw ie, złożony z osób świa­

tłe m , cnotą, znaczeniem i pow agą znam ienitych, ciągle w W arszaw ie przesiadujących.

J e s t w ładzą wydrukowane dzieła oceniającą, bądź do rozpoznania jej oddane, bądź te k tó re jej uwagę na sie­

bie ściągną.

(25)

M OWY I PISM A P O L IT Y C Z N E . 9

Ulegają, jego opinii wszystkie dzieła i pism a naukowe, wszelkie pism a potoczne, prócz pism periodycznych.

Skoro jaki autor za dzieło lub pismo swoje, albo dru­

karnia za dzieło lub pismo w niej drukow ane, przez ko­

m itet doradczy, policyą lub władzę jakową, powołany bę­

dzie, i dzieło oddane zostaje pod opinią kom itetu roz­

poznawczego, jego opinia albo całkiem uwalnia powoła­

nego, albo do odpowiedzialności pod sąd oddaje, gdzie obwiniony oczyścić się winien, albo karze uledz.

Nie je st obowiązany z siebie każde wydrukowane dzieło rozpoznaw ać, będzie atoli to jego obywatelskiej gorliwości dowodem, jeśli czuwając nad wolnością druku, wydarzone przeciw tej wolności wykroczenia sam przez się dostrzeże.

Nietylko sam przez się może au to ra do odpowiedzial­

ności pod sąd oddać, ale gdy tego uzna potrzebę, wzywa władze policyjne, aby obieg zaczepionego dzieła wstrzymać.

Ma prawo ścigać wszelkie dzieła do ro k u , licząc od czasu ja k w obieg weszły. Po upłynionym roku autor ma być spokojny.

II.

Iowa miana w Izbie poselskiej 24 czerwca 1830 roku z okazyi niespodzianie na dniu poprzedzającym wniesionego przez rząd

projektu prawa o rozwodach.

Nowe projekta praw a o małżeństwach i rozwodach miały być przez rząd wniesione do Izby poselskiej, lecz gdy pierwszy z nich został jednomyślnie odrzucony przez kommissye sejmowe, ministro­

wie skleili naprędce drugi i wnieśli go naprzód do senatu. Dzie­

sięciu senatorów mówiło przeciw temu projektowi, żaden glos za

(26)

10 M OWY I P I S k A P O L IT Y C Z N E .

nim się nie podniósł, jednakże przez niepodobną, do uwierzenia grzeczność, senat jednomyślnie za nim głosował. T aka powolność szanownego zgromadzenia nie sprowadziła posłów z drogi powin­

ności. Tegoż samego dnia w którym projekt został wniesiony, po­

wstały przeciw niemu poważne głosy, a w szczególności głos F ra n ­ ciszka Wołowskiego, który roztrząsnąwszy z gruntu tę materyą, przekonał dostatecznie i skłonił Izbę do odrzucenia onego. W ołano o zamknięcie dyskussyi, o głosowanie, zapisani mówcy odstąpili swych głosów, wszystkie przepisy porządkowe wymagały aby na­

tychm iast przystąpiono do głosowania, gdy ministrowie zażądali odroczenia do ju tra. M arszałek okazał się powolnym na to żąda­

n ie, ale niektórzy posłowie, a mianowicie Jan Ledochowski, silnie się temu sprzeciwiali. Ministrowie spodziewając się zyskać wiele w nocnych konszachtach, posłali do króla M ikołaja z zapytaniem ja k a jest jego w ola, który chcąc koniecznie żeby prawo było przy­

ję te , zezwolił na ich żądanie. Izba uległa, głosowanie zostało od­

łożone do dnia następującego. Poruszono wszystkie sprężyny tego wieczora: straszono, pochlebiano, obiecywano krzesła senatorskie, kontrakty arendowne dóbr narodowych, urzędy, końcem zyskania posłów; biegano za nimi do ich mieszkań, do miejsc gdzie się zbierali, na bal który był dany tego wieczora. Ale te wszystkie zabiegi nie zachwiały powszechnego przekonania, kilku tylko obłą- kać zdołały; potrzebne jednak było na następnem posiedzeniu 24 czerwca głośne oświadczenie ze strony posłów i komisyi sej­

mowej przeciw projektowi, którego ministrowie bronić jeszcze mieli.

W tedy poseł Lelewel, jako jeden z kommissarzów, powiedział niniej­

szą mowę, która sprawiła swój skutek. Wskazawszy w niej po­

czątek projektu rządowego, przystępuje do przedm iotu, roztrząsa go pokrótce pod względem historycznym , duchownym i prawnym, pokazuje ja k było w całem chrześciaństwie i w Polsce. Wyznaje że są niedogodności w niedawno ustanowionem prawie, dla tego że się w niem od zasad oddalono, ale nie idzie za tem aby na jego miejsce wprowadzać inne praw o, którego może większe są jeszcze wady. Wzywa nakoniec rząd , aby odkrył wpływ tajemny, który się sprzeciwia wykonaniu obowiązującego- dotąd prawa. Dano

(27)

M OW Y I PISM A PO L IT Y C Z N E . 11

potem głos ministrom, którzy ja k zawsze nie chcieli się jasno tłu ­ maczyć, a gdy skończyli, przystąpiono do głosowania. Głosujących było 115: z tych przeciw projektowi było 93, za projektem 22, tak iż te głosy, złączone ze wszystkiemi senatorskiemi, więcej je ­ szcze ja k o 10 głosów nie dochodziły liczby tych, które się prze­

ciw projektowi oświadczyły.

Mowę tę sam Lelewel przełożył na język francuzki, i dodał w tymże języku przypiski, które tu po polsku umieszczamy. Nota wydawcy

.

I. Słyszeliśmy dnia wczorajszego, ja k radca S tanu JW. Potocki z m iejsca swego oświadczył: że większość kommissyów sejmowych była za przyjęciem zasad kodexu Francuzkiego w przedm iocie rozw iązania małżeństw z pe- wnemi modyfikacyam i, i że to było powodem do napi­

sania nowego projektu do praw a pod dyskussyą Izby zo­

stającego.

Poczytuję to sobie za obowiązek przedewszystkiem odeprzeć i wyjaśnić mylność tego zdania. Zebrane r a ­ zem wszystkie kommissye sejmowe rzeczywiście pierwszy projekt rady stan u jednom yślnie odrzuciły. W tedy m nó­

stwo głosów dało się słyszeć za powrotem do kodexu, do jego zasad. Jeden z kommissarzów senatu uczynił uwagę, że możeby się komu zdawało, wracając do kodexu, p o ­ czynić w nim niejakie modyfikacye; to kilka głosów po­

wtórzyło, inni się opierali. W niosek, aby głosować czyli powrócić do czystych kodexu zasad, albo zmodyfikowa­

nych, był równie przez deputacyą rady S tan u , ja k i przez kommissye odrzucony, z powodu żeśmy nie byli do tego rodzaju decyzyi umocowani, a zatem głosowania nie było, i o większości zdań z urzędu mówić nie można. Tym­

czasem JW . radca Stanu i kasztelan, Tomasz Grabowski,

(28)

12

MOWY I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

oświadczył na radzie S tanu, że większość kommissyów żąda, aby wrócić do zasad kodexu zm odyfikow anych, i że kommissye obowiązały deputacyą rady Stanu do wezwania 0 to rady Stanu. Z tego wniosku wyniknął p ro jek t, k tó ry dziś wniesiony mamy. Nie wydobywałbym tego na jaw, gdyby nie był dnia wczorajszego JW . radca S tan u , P o ­ tocki, o większości mówił. M ógłbym naw et dowodzić, że za czystemi zasadam i kodexu była w iększość, ale dość na tem , że żadnego w tej m ierze wotowania nie było, nie godzi się zatem utrzym yw ać, że była większość.

Kodex F rancuzki nie je s t owocem ducha rewolucyj­

nego, ja k to JW . Potocki u trz y m y w a ł1) ; JW . Wołowski dostatecznie to wykazał. Czyli kodex je s t z czasów re­

wolucyjnych, czyli nie, próżno je st wmawiać że w nim zasady albo duch rewolucyjny exystuje. Mamy go w ręk u 1 ocenić umiemy. Je stto owoc wiekami prawoznawstwa wypracowany, opiera się duchem i zasadą n a praw ie R zym skiem , przez biegłych prawników za im peratorów utw orzonem i udoskonalonem , tylko do miejscowości za­

stosowany. Nie wymyślił prawodawca F rancuzki nic ta ­ kiego, coby obrażało religią lub m oralność, w zaprow a­

dzeniu cywilnych rozwodów. Może z praw a Rzymskiego, może sam z siebie na tę myśl n atrafił, aby cywilność

') Xawery Potocki był jednego z Mikołajem zdania o kodexie Francuzkim. ICiedy roztrząsano prawo o rozwodach, jedna z kom- missyi zaniosła mu pewne prawo uchwalone przez Izbę. Mikołaj wdał się z nią w rozmowę o roztrząsanem praw ie, a gdy zrozu­

miał że wielu posłów oświadczało się za kodexem Francuzkim, rzekł do nich z gniewem: „kodex Francuzki je st diabelskie prawo.“

Te wyrazy powtórzone rozśmieszyły Izbę. N ota ivydciwcy.

(29)

M OW Y I PIS M A P O L IT Y C Z N E . 13

od religijnych przedmiotów zupełnie oddzielić, ale w tem nie ma nic obrażającego religią.

II. W Rzymskiem państw ie, w którem chrześciaństwo pow stało, było prawo Rzym skie mające co do m ałżeń­

stwa i rozwodów praw a jedynie cywilne. A ugust u siło ­ wał powściągnąć zaniedbanie i rozpustę małżeństw. Lecz rozpusta nie w ynikała z p ra w a, ale z zepsucia Rzym­

skich obyczajów. Jeszcze wówczas Rzym skie prawo nie było dość powszechnie obow iązującem ; dopiero za A n­

toninów stało sie powszechnem, a w jednym Rzymie i okolicy była rozpusta m ałżeństw, dopóki tego przy­

czyny trw a ły ; w innych stronach i prowincyach tego p ań­

stwa nie było takiego rozw olnienia, choć prawo w całej dochowane było ścisłości. Grecy i R zym ianie, równie jak i mieszkańcy Azyi, Syryi i E g ip tu , słuchali tego praw a, równie czciciele Izydy, Jow isza, bałwochwalcy, Teozofowie, Gnostycy, chrześcianie, w Rzym ie, K oryn­

cie, Antiochii, A lexandryi i Tyrze z żalem dopełniali tego praw a, cywilne zaw ierając i rozryw ając związki m ał­

żeństwa, a przecie to nikogo nie obrażało.

Spokojnie mówi Ś. H ieronim : „inne są praw a ceza­

rów, inne C hrystusa; co innego P a p in ia n , co innego nasz Paweł n a u c z a Ś w i g t y Bazyli W ielki w liście do Sw.

Amfilocha upewnia: „że lubo słowo Boże tylko w razie cudzolóztwa rozwód dopuszcza, wszakże inaczej je st we zw yczaju2). W tymże praw ie czasie Asterius, biskup Ama-

’) Aliae sunt leges caesarum, aliae Christi; aliud Papinianus, ałiud Paulus noster praecipit. Hieron. 84 epist. ad Oceanum de niorte Fabiolae.

2) 7 / fis rou y.upiou d.~ó<pacnq, y.ard. (xkv rrju r ^ ę iw o ća ę d.y.o-

(30)

14 M OWY I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

zyi, wymienia związki m ałżeńskie własną, ręką podpi­

sane i pieczęcią stw ierdzone, o których mówi że są wa­

żne i dostatecznie mocne '). K onstanty W ielki, Hono­

riu sz, Teodoziusz młodszy, W alentynian III., Anastaziusz, Justynian,^ chrześciańscy im peratorow ie, stanowili praw a cywilne o m ałżeństw ach i rozw odach, ja k im się podo­

bało. Praw o to zupełną moc miało, a przecież nie ma ani jednego soboru, ani ojca K ościoła, ani biskupa lub chrześcianina, któryby na to n a rzek ał; byli praw u po­

wolni, ani jeden głos utyskiw ania nie podniósł się , bo praw o cywilne było co innego, a co innego religijne w kościele obrządki. Justyn przywrócił jeszcze dawną zasadę praw a Rzymskiego rozwodu na wzajemnem przy­

zwoleniu o p a rtą , i to moc swą m iało za Focyusza bez obrazy zwyczajów K o ścio ła2). Dopiero im perator Leon

kou{hav,

££

l'a o u xal dvdpdai xal youa^iu dpfióZet nspt zoo xac i£ e l—

vat ya.fj.oo i^ta ra a d -a

,

7iapexToq lóyo o 7iopvetaę‘ fj de <ruvi}&eta oby o urw ę e%et, B a silii 188 epist. ad Amphiloch. de canonib. T. 111.

p. 273. cO p.ev rot Ttopveóaaq obx a.7zoxXzLaftr)azTat Tyję Tipbę yuvatxa haoToo aovocxr}a£a)ę

ójare ^ p.ev yuvyj dno 7topveiaq Łizavióvra ro\>

ćtvdpa abryję Tcapade^eTaf óde dvy)p ryu p.Lav$etaav t<j)\> ólxa)v kaurou &TZ07zśfi(ps.f xdi to u to u j de o Xóyoq ob /)a d io q ‘ i] de curf)—

# eta o u t oj xexpdrrjxs. B a silii sqq. epist

.

ad Amphiloch. de canonib.

T . 111. p. 2 9 3 .

M IJibę de d&£T7)aeię ra ę óp.oAoytaę u ę enl toj yd[±u) xa re$ o v;

xai Trotaę fie oi'et X eyew ; dpa ryję 7zpoixdę to u auvypa<peLarję iv — ro.ufta, o ze ryj aaurou %eipi Ł~eo-yj;ifj^oj toj fi)i/3Xtąj Łruatppayt^ó—

[j.evoę Ta reXoó[ieua; iayupd p.ev yd p xaxetwa xal lxa v ty tt)v dacpd- ketao eyo\>Ta. A ster ii homelia aut liceat dimittere wtórem

,

primum

edita Amtverpiae ofjic. Plautin. 16 1 5 a Phil. Rubenio p. 65.

2) Annunti et unusquisque presbyterorum publice plebi, ab inclytis connubiis abstineri, et secundum domini m andatum , legi-

(31)

M OW Y r PIS M A PO L IT Y C Z N E . 15

ustanowił, że zw iązek m ałżeński powinien otrzym yw ać benedictionem sacerdotałem 1). O dtąd wikłać się poczęło prawo Rzym skie z kauonicznem , a wkrótce zam knięte w G recką księgę bazylików, zapom niało o Rzymskim przepisie rozwodu z przyzwolenia wzajemnego, a odwo­

łało się do ewangielicznych z cudzołóztwa zasad. N a Za­

chodzie, gdzie barbarzyństw o Rzym skie prowincye roz­

rywało, czyto E u ry k u W issygotów w H iszpanii, czy T eo- doryk Wielki u Ostrogotów, czy Merowingowie u F r a n ­ ków, i inni barbarzyńscy królow ie, w sprawie małżeństw i rozwodu opierali się na Rzymskich praw ach, i Rzym­

skie ustawy różnie pow tarzali. D opiero kiedy po L u ­ dwiku Dobrotliwym rozw inął się feudalizm , kiedy b a r­

barzyńskie prawo, równie ja k Rzymskie, wywrócone zo­

stało, kiedy arbitralność n a sta ła, i nowych w feudali- zmie stosunków towarzyskość szukała; wtedy zjawiły się kanony, do których się chrześcianie powoływali i ucie­

kali. Stały się one podówczas przytułkiem i pociechą strapionej ludzkości. Cywilne p o rządki, że ta k powiem, pokryły się habitem i zakonnym kapturem , dopóki nowe nie zaczęły się zjawiać świeckie p orządki, nowe koja­

rzyć przepisy praw a cywilnego. N astała wówczas p a ­ miętna i krwawa, aż nadto wiadoma walka między wła-

timum connubium nequaquam posse ulla occasione separari, ex- cepta causa fornicationis et nisi consensu amborum. Capitular.

Caroli magni, apud Baluzium

‘) Anno 886, hujus benedictionis legem uovam et insolitam, a suis majoribus neglectam dicit in novella constitutione 89, et absolute necessariam esse ad validitatem roatriroonii supponit con- stitutione 74.

(32)

16 M OW Y I PIS M A PO L IT Y C Z N E .

dzą świecką, a kościelną,, spór o pierwszeństwo władzy.

Czy świecka z duchownej, czy duchowna ze świeckiej wynika? jak ie między niemi granice? dziś obojętną jest ta kwestya. Przyszło praw o cywilne do swego działa­

n ia, i swoję niepodległość mieć winno. Upomnieli się i z pośród stanu duchownego o całość świeckiej, cy­

wilnej władzy, rozm aite owego wieku osoby, źle od Rzymu widziane. F ranciszkanie, O kkam , Janduno rzecz o m ał­

żeństw ie władzy świeckiej p rzy zn aw ali') . Na samym so­

borze Trydenckim , k ardynał M oroni, pierwszy z prezy- dujących, oświadczył, iż nie należy tego dotykać ana- tem atyzow aniem , co je st wyłącznie politycznem i cyWil­

nem ; bo zaniedbanie tylko monarchów i władz świeckich

M M ałgorzata, dla szpetnej twarzy zwana M altuza, hrabianka na Tyrolu, Karyntyi i liarn io li, żona Ja n a H enryka, królewicza Czeskiego, sprzykrzyła sobie swego małżonka. Chcąc się go po­

zbyć, udała że bj'ł niedołężnym, i zwierzyła się z tem naprzód Leopoldowi, biskupowi Freisingeńskiemu, który ją pocieszył i upe­

wnił, że ich małżeństwo nie je st małżeństwem, jeżeli ta k jest

•w istocie ja k mówiła. Rozgłosiła się wkrótce ta spraw a, ale na nieszczęście Leopold, jadąc dla jej ukończenia z cesarzem Ludwi­

kiem do Tyrolu, k ark sobie złamał. Niemało ztąd było kłopotu;

bo już ta k daleko postąpiono, że niepodobna było wstecz się co­

fnąć. Nadbiegli wtedy z pomocą sławny Marsiliusz z Padwy z F ra n ­ ciszkaninem Wilhelmem Okkam, i wyprowadzili cesarza z kłopotu.

Dowiedli że należy w szczególności do cesarzów sądzić o przeszko­

dach rozrywających małżeństwo i o dyspensach, dla tego że oni pierwsi stanowili praw a w tej mierze. Zapozwano tedy Jan a H en­

ry k a, który już był umknął z Tyrolu, a gdy nie stanął, dano roku 1342 rozwód Małgorzacie, która zaraz poszła za L udw ika, syna cesarskiego. Mich. Schmidt, histoire des A llem ands, VII. 8. Olen- schlager, Urkunden, LXXXI. LXXX11.

(33)

sprawiło, że duchowni otrzym ali rozpoznawanie m ałżeństw i rozwodów. N a taki eh to faktach zasadza się właściwość sądów cywilnych i przelanie się ich w duchowne.

Zobaczmy ja k się rzecz m iała w Polsce.

III. Pew nie że to je s t ciekawą i bardzo ważną rze­

czą, ale dotąd niewyjaśnioną i niem ałego potrzebującą czasu, aby dostatecznie poznaną być mogła. Przyszłe poszukiwanie, dzisiejszemi w łaśnie dyskusyam i obudzone, zdoła j ą w yjaśnić; tymczasem niektóre tylko fakta z cza­

sów dawnych wywołam, których lepsze wyrozumienie przyszłości z o s ta je 1).

Mieczysław po zgonie pierwszej żony, D ąbrów ki, p o r­

wał mniszkę z klasztoru i pojął ją za żonę: a kto mu ślub daw ał? W spółczesny biskup, D itm ar, upew nia, że się to stało bez pozwolenia papieża. B olesław W ielki rozwodził się dwa razy, i trzeci raz d o stał ślub z Ku- nildą. Jakie to były rozwody i śluby? może się z cza­

sem da zrozumieć. To pew na, że było już kanoniczne prawo; bo czwarty z Odą ślub, ja k upewnia biskup Mer- seburski, D itm ar, niechętny Bolesławowi św iadek, był niekanonicznie p o st septuagesimam zawarty. Było wów­

czas znane prawo kanoniczne, i znał je sam Bolesław.

Nieraz on opatowi Tynieckiem u, powiernikowi swemu, kazał przynosić przed się księgę praw a kanonicznego, i w niej szukał wybiegów w różnych z Niemcami zatar-

>) Alexander W acław Maciejowski, w uczonem dziele: H isto­

ria prawodawstw Słowiańskich, wydanem roku 1832, rzucił już nie­

małe światło na małżeństwo cywilne, które poprzedzało u Słowian ślub kościelny.

L e le w e l, M owy i p ism a p o lity czn e. 2

M O W Y I P IS M A P O L IT Y C Z N E . J 7

(34)

18 M OW Y I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

gach i zdarzeniach, gdy tego była p o trzeb a, i postępki swoje usprawiedliwiał.

Z początkiem X III. wieku, duchowieństwo nalegało w Polsce, ażeby śluby w kościele były brane. Dawniej przeto nie były w kościele, a jakie były? na prędce te ­ raz trudno rozwiązać. K ietlicz, arcybiskup, koło roku 1200 wiele dla duchowieństwa w yjednał, że duchowne osoby od świeckich sądów w yłączył, że im się żenić wzbronił. Sąto przedm ioty do zgłębienia i w yjaśnienia;

wreszcie, w rzeczy do której zm ierzamy nie wiele zna­

czące 1).

') Przed wprowadzeniem wiary chrześciańskiej, w Polsce ró­

wnie ja k w całej Słowiańszczyznie, kojarzyły się i rozwiązywały małżeństwa podług praw krajowych i panującego od wieków zwy­

czaju. Po wprowadzeniu wiary chrześciańskiej, weszły ustawy k a ­ noniczne, a z niemi błogosławieństwo przez kapłana osób w stan m ałżeński wstępujących; ale duchowieństwo musiało być dla no- wonawróconych wyrozumiałe i pobłażające, musiało szanow7ać prawa i zwyczaje krajow e, mając zapewne na uwadze to starodawne po­

stanowienie, że małżeństwa jest ważne bez błogosławieństwa, tylko mniej doskonałe, jeżeli mu brakuje tej ceremonii. Przytoczymy kilka szczegółów z liistoryi, żeby poznać jakie zachodziły stosunki między prawami cywilnemi a ustawami kanonicznem i, i ja k się ustaliły te ostatnie.

Wielożeństwo, aczkolwiek rzadkie, nie było obce Lechitom zostającym w pogaństwie. Mieczysław, podług dawnego zwyczaju, miał siedm żon. Bliższy jego czasu historyk, Gallus, nazywa je żonami, sua consueludine, septern uxoribus abut.rhątw, I 5 , p. 31.

Następujący po nim, biskup M ateusz, chciał je poczytywać za na­

łożnice, ale upewnia, że sam Mieczysław nazywał je swemi żo­

nam i, quas conjuges nuncupabat, II. 9. W iara chrześciańska uprzą­

tnęła ten zwyczaj. Mieczysław, aczkolwiek poganin, rozstał się z niemi wszystkiemi, kiedy umyślił ożenić się z chrześcianką.

(35)

M OWY I PISM A P O L IT Y C Z N E . 19

B y t ówczesny Polski p rzypadł w wieku powszechnych władzy świeckiej z duchowną utarczek. L iczn e statu ta

Dąbrówka nie odmówiła mu swej ręki, w nadziei że się na­

wróci. Mieczysław tedy zażądał i poślubił, in matrimonium requi- smit et uxorem d u x it, IY. 35, ja k mówi biskup D itm ar, spółczesny historyk. Ślub cywilny odbył się mało co przed wielkim pijstem 965 roku, a Dąbrówka chcąc się mężowi poganinowi przypodobać, nie zachowywała dość ściśle postu; bo widząc swego małżonka, conjugem suum, zatwardziałego w błędzie, usiłowała zmiękczyć jego serce, pracowała nad nawróceniem swego męża, conjugi.s- sui, przez trzy lata, ja k mówią, i dopiero przy pomocy biskupa, Jordana, jej troskliwe starania pomyślny uwieńczył skutek roku 968, kiedy już została m atką pierworodnego Bolesława, który przyszedł na

świat 967 roku.

Gallus, w sto pięćdziesiąt lat później piszący, nie chciał już uznać tego małżeństwa między poganinem a chrześcianką, twier­

dził że Dąbrówka nie chciała podzielać łoża małżeńskiego, ani brać ślubu z Mieczysławem, nec dum thoro sese maritali foederavit, sibigue nubere recusavit, dopókiby nie wyrzekł się błędów pogań­

skich. Jakoż ślub kościelny nie mógł być dany i nie był dany mę­

żowi nieochrzczonemu; małżeństwo jednak, podług D itm ara, było prawne i ważne.

Ulegając nakoniec namowom kochanej swej żony, dilectae uxo- ris, odrzucił truciznę wkorzenionej niewiary, zmył chrztem plamę pierworodną, a przyjmując ślubną szatę, nuptiali veste recepta, zo­

stali policzeni w poczet innych od Chrystusa powołanych. Z tego wyrażenia biskupa D itm ara okazuje się, że się obeszło bez błogo­

sławieństwa ślubnego, które kanonicznie nawet już nie było po­

trzebne:. szata ślubna, ja k ą się odział Mieczysław, jestto szata biała chrztu, którym poślubił sobie Kościół Chrystusa; chrzest po­

twierdził ślub jego cywilny wzięty podług pogańskiego obrządku;

tym sposobem małżeństwo ważne i legalne łaską Boga umocowane zostało. W tej jeszcze myśli biskup powieść swoję kończy uwagą, jak Się cieszyć trzeba, kiedy mąż, żona legalnym ślubem zwią-

2*

(36)

20 MOWY I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

i konstytucye, w Voluminach legum, za Jagiellonów p i­

sane, okazują ciągłą ta k ą w Polsce luktę między sta-

zani, legitime conjugati, i cała ich rodzina (nowonarodzony Bole­

sław) rozradowali się ślubując w Chrystusie, in Christo nupsisse.

W kraju nowonawróconym, który miał dobrze ustalone praw a i zwyczaje, nie mogło duchowieństwo ta k prędko wygórować ja k na Zachodzie, gdzie już feudalność pewien ład zaprowadziła. W Cze­

chach Ś. W ojciech, biskup Pragski, nadarem nie usiłował wytępić wielożeństwo. Vita S . Adalberti, p. 181, 196. Gosmas Prag. p. 8.

Zwyczaj ten trw ał jakiś czas u Rusinów. N estor, I. p. 219. R u- skia dostopamiatnosti, p. 91, 94, 95. W Pom eranii, kraju jeszcze nieochrzczonym, dłużej się jeszcze utrzymywał. Script.ores vitae

8. Ottonis £ctmb., D reger, p. 287.

Małżeństwo cywilne u Polaków i Słowian nie znało przeszkód, jakie Kościół chciał zaprowadzić. Dowodem są tego częste ich m ał­

żeństwa z mniszkami, którym powołanie wzbraniało brać błogo­

sławieństwo ślubne u ołtarza. Po śmierci D ąbrówki, Mieczysław, 977, wziął za żonę zakonnicę z klasztoru Kałwa, córkę m argra­

biego Teodoryka. Ślub ten był zawarty bez kanonicznego upowa­

żnienia, sanctimonialem, absque canonica auctoritate duxit, Ditmar, IY. 36. Imie zakonnicy było Oda, a śmiałość jej wielka, mówi biskup D itm ar; gdyż wzgardziła niebieskim małżonkiem, sponsum coelestem, i przeniosła nad niego człowieka rycerskiego. Całe du­

chowieństwo ganiło ten postępek, a mianowicie biskup Halber- sztadzki, H illebard, bardzo się tem zmartwił. Ale dla zbawienia kraju i utwierdzenia pokoju, zdarzenie to nie sprawiło żadnego złego skutku: stało się owszem zbawiennem pojednania lekarstwem;

gdyż ta zakonnica rozwiódłszy się z swym małżonkiem niebieskim, dla poślubienia człowieka chrześciańskiego, przyczyniła się nie­

zmiernie do ustalenia chrześciaństwa w Polsce.

Mieczysław miał dwóch synów z D ąbrów ki, a trzech z zakon­

nicy Ody. Wszyscy byli poczytani za praw ych, i każdy z nich miał otrzymać część państwa. Ale najstarszy, Bolesław, przeciwny

(37)

M O W Y I PIS M A P O L IT Y C Z N E . 21

nem świeckim a duchownym. K onstytucyą z roku 1543 jest to tylko więcej poszczególniająca, co sądom ducho-

podziałowi, wypędził macochę z przyrodnimi braćm i, noverca, et fratribus expulsis, D itm ar, IV. 37.

Kniaziowie Ruscy żenili się także z zakonnicam i, równie ja k Słowianie z nad Odry i Elby. Biskup Starogrodzki, Vago, mający niezmierną u tych Słowian wziętość, sam dał Billungowi, Obotry- ckiemu królowi, siostrę swą za żonę. Z tego małżeństwa uro­

dzona H odika, w stąpiła do zakonu, stosownie do życzenia swego wuja, i została opatką w klasztorze panieńskim w Miklinburgu.

Brat je j, M isikla, sprzyjając bałwochwalstwu, wyrzucał ojcu, że z ujmą praw krajowych ożenił się z N iemką, a córkę wtrącił do klasztoru. Strudzony temi wyrzutami Bilłung, zerwał małżeństwo z siostrą biskupa, porzucił j ą , i przestał chrześciaństwu sprzyjać.

Syn jego, obejmując po zgonie ojca panowanie, z obawy broni Nie­

mieckiej, znajdującej wsparcie w Bolesławie W ielkim , następcy Mieczysława, nie wypierał się chrześciaństwa, ale siostrę swą, opatkę H odikę, wyciągnął z klasztoru Miklinburgskiego, i wydał za mąż za niejakiego Bolesława, Inne tegoż klasztoru mniszki albo swym wojownikom za żony oddał, albo do kraju Wilków i Rugów za mąż powydawał. Helmold, I. 13, 14, 15.

Te zdarzenia zaszłe u narodu pobratymczego Polakom dowo­

dzą, że życie zakonne nie przypadało Słowianom do sm aku, że się sprzeciwiało ich prawom i zwyczajom, a ta k zapewne było i w Polsce. Nie zdaje się jednak aby u nas prawo zabraniało że­

nić się z N iemką, lub jakąkolwiek cudzoziemką. U Obotrytów było to zakazanem zapewne z miejscowych powodów. Znajdujemy prze­

ciwnie w historyi naszej wiele podobnych małżeństw, a żadnego nie masz śladu aby prawo kładło im tamę.

W owycli wiekach srogo karano cudzołóztwo, ale że rozwody były łatwe, nie często zapewne zdarzała się potrzeba karania nie­

wiernych małżonków. Zwyczaj podawał mężom do porzucania żon łatwe powody i środki. Biskup Ditm ar powiada, że koło roku 984 Bolesław W ielki pojął, dtucit, córkę margrabiego Rigdaga. Była to

(38)

22 M OWY I PIS M A P O L IT Y C Z N E .

wnym zostawiono. Odbieranie czci szlachcie i konfisko­

wanie ich m ajątków było wyrokom biskupim odjęte, a co

Henilda, pierwsza jego żona. W krótce potem ją opuścił, dimittens eon, i pośiubił, nupsit u.rorem, W ęgierkę, z której miał syna Bez- braiiua. Była to Ju d y ta, druga jego żona. Odpędziwszy ją, od sie­

bie, sbniliter expellens eam, poślubił trzecią, K unildę, którą, mu dał stary jej ojciec, Słowianin Dobremir. Ta niewiasta wierna Chry­

stusowi. nie przestawała skłaniać ku dobremu niestatecznego męża swego, i starała się hojnym jałmużn szafunkiem i wstrzemięźliwo­

ścią, zmyć obie plamy. Powiła mu dwóch synów, Misekona i dru­

giego, któremu dano imię starego a ukochanego D obrem ira, tu­

dzież trzy córki. D itm ar, IV. 37. Miseko czyli Mieczysław przy­

szedł na świat 990; Kunilda tedy poślubiona była najpóźniej 989, kiedy Bolesław nie mając ja k lat dwadzieścia dwa, zerwał ju ż był dwa małżeństwa w przeciągu la t czterech lub pięciu. Bezbraim urodzony koło roku 988, miał łat trzydzieści, kiedy pod imieniem Ottona dostał w roku 1018 polecenie sprowadzić z Niemiec czwartą i ostatnią swego ojca żonę. Biskup opisujący te ponawiane i zry­

wane śluby, nie wspomina o żadnych dyspensach, o żadnem w to wdawaniu się duchowieństwa. Działo się to obyczajem i prawem lcrajowem, podług których powody do porzucenia musiały być słu­

szne, kiedy biskup ganić ich nie śmiał.

Ostatnia żona Bolesława była Oda, córka margrabiego Ekki- harda. Długo upragniona, przybyła do Cyca 22 stycznia 1018 roku, wkrótce nastąpiło zaślubienie, post septuagesimam, bez kanonicznego upoważnienia, nupsit absgue canonica auctoritate. Ślub odbył się po 3 lutego, przed popielcem na 20 lutego przypadającym. Oda ża­

dnym nie była ślubnym zamówiona obyczajem, sine matrimoniali consuetudine. godna takiego związku, digna tcmto foedere. Ditmar, VIII. 1. Po raz pierwszy ślubowała, małżeństwo cywilne podług zwyczaju zaw arła, błogosławieństwo duchowne odebrała, bez szcze­

gólnego pozwolenia, bez dyspensy. Duchowieństwo było powolne, nawet w obrządkach ołtarza.

Bolesław oddalił od następstwa starszego syna, Bezbraima,

(39)

MOWY I PISM A PO L IT Y C Z N E . 23

przy sądach duchownych pozostawiono, to oznaczały i po­

wtarzały liczne sta tu ta .

zwanego także Ottonem, przeznaczając wczesno następstwo Mie­

szkowi, z trzeciej żony spłodzonemu. Mógłby z tego kto wniosko­

wać, że syn odpędzonej W ęgierki, Otto Bezbraim, poczytany był za nieprawego, z powodu zerwanego z jego m atką stadła. Ałe tak nie jest: pominięcie jego niczemu przypisać nie można tylko pre- dilekcyi ojca do płodu serdecznie miłowanej Kunildy, a może przy- tem polityce, gdy wnuk prostego człowieka, D obrem ira, w rodzie kmiecym P iasta, milszym był dla ludu pospolitego, aniżeli syn królewny Węgierskiej. Otto Bezbraim dobijał się o udział pano­

wania, urodzenia mu nie przymawiano, wspierał go cesarz z du­

chowieństwem Niemieckiem.

Odkąd wiara chrześciańska ugruntowała się w państwie Bole­

sława, duchowieństwo zaczęło coraz bardziej wtrącać się do mał­

żeństw. Biskup Krakowski Stanisław, pilnie się zajmował spra­

wami małżeńskiemi, Vha S. Sta n isla i, cap. 7. p. 331, i rozwody zapewne już się o niego opierały.

Ponieważ poganie mieli małżeństwa cywilne z rozwodami, a cu- dzołóztwo było u nich srogo k arane, wnosićby ztąd należało, że rozróżniali dzieci z nałożnic od dzieci ze ślubnych żon spłodzo­

nych. Trudno jednak znaleść w historyi ślady takowego odróżnie­

nia. Wielka łatwość, rozmaitość sposobów ślubowania, a staroda­

wne dopuszczenie mienia żon kilka po przyjęciu nawet chrześciań- stwa, długo zacierały urodzenia różnice. Przykład tego w Cze­

chach. Kiedy pisarze chrześciańscy koło roku 1002 piszący, na­

rzekali że bałwochwalcze obyczaje nie były wytępione, książę Udal- rik, nie mając potomstwa z powodu niepłodności swej ślubnej mał­

żonki, a nie mogąc się z nią rozłączyć,-z powodu czuwania du­

chownych nad jego małżeństwem, napłodził synów z nałożnicy.

Dziejarz Kosmas twierdzi, że się do tego środka uciekł obycza­

jem poligamii bałwochwalczej. Nałożnica w pospolitem widzeniu za małżonkę uchodziła; potomstwo z niej nie było za nieprawe poczytane, dziedziczyło. Cosmas sub anno 1002.

(40)

24 MOWY 1 PISM A P O L IT Y C Z N E .

Teraz powiemy o soborze Trydenckim.

IV. N a polu kościelnem , tak jak na politycznem , trw a

Mieszek, lubo miał ze ślubnej małżonki, Ryxy, syna K arola K azim irza, podobało mu się wszakże mieć nałożnicę. Koronowana królowa, R yxa, obrażona tą rozpustą,, usunęła się odedworu i po­

szła do rozwodu, facto divortio, czas jak iś na ustroniu przesiady­

w ała, nim została po zgonie męża, 1034, do rządów powołana jako opiekunka. Vita Ezonis, Mathildis et Richezae, cap, 3, inter scripto- res L eibnitzii, t. I p. 320. Może z owej nałożnicy porodzili się Karola Kazimirza bracia, ale im trudno przypisywać aby mieli w czasie zaburzenia domowego dokazywać, bo nadto dziećmi, nie­

mowlętami byli.

Około roku 1080, W ładysław Herman poślubił gminną,, nie­

znaną, z imienia niewiastę, z którą m iał syna Zbigniewa. Zosta­

wszy po bracie królem, pojął Ju d y tę, córkę W ratysław a Czeskiego, która urodziwszy m u, 1086, Bolesława Krzywoustego, tegoż roku z tym się rozstała światem; poczem W ładysław ożenił się znowu z Judytą,, córką cesarza, Henryka 111., wdową, po Salomonie, królu Węgierskim. Gallus spółczesny pow iada, że m atka Zbigniewa była nałożnicą,, że go ojciec synem nie nazyw ał, ale sam sobie prze- ciwi się, kiedy królowę Judytę macochą Zbigniewa nazywa. W y­

ciągniętego ze szkół zakonnych w Saxonii Zbigniewa, dokąd go macocha odesłała, miał dopiero ojciec poraź pierwszy synem na­

zwać, tunc primum suurn Jiliuin appellavit. G allus, II. 4. Było to roku 1095, kiedy Zbigniew, powołany przez malkontentów, na scenę polityczną wystąpił. W krótce potem żyją,cy kronikarz, biskup Ma­

teusz, lepiej naprowadza na praw dę, kiedy czyni uw agę, że Zbi­

gniew nie powinien był dziedziczyć, bo m atka jego była służebnego stan u , ancilla, a Bolesław był synem wolnej, liberae; dodaje je ­ dnak, że więcej Zbigniewowi zaszkodziły złe obyczaje, niżeli w ąt­

pliwość urodzenia; Sbigneo ergo, non tam natalium suspicio

,

quam

flagitiorum obfuere piacula. M attheus, II. 32, p. 692.

Chociaż biskupi nazywali Zbigniewa nieprawym synem , czuli jednak i dobrze wiedzieli, że małżeństwo jego matki było nieza-

(41)

M OW Y I PIS M A P O L IT Y C Z N E . 25

ciągle lukta migdzy dem okratyzm em i despotyzmem. J e ­ dni papieżowi niechybność i wszystką, władzg przyznają,

przeczone, i dla tego godząc niesnaski w rodzinie królewskiej, utrzymywali jego stronę, nalegali na wydzielenie mu części kraju, jako niewątpliwemu bratu Bolesława. Jest tedy rzeczą niezawo­

dną, że m atka Zbigniewa, owa mniemana nałożnica, była ślubną żoną W ładysława, tylko może bez błogosławieństwa kościelnego, i że po rozwiązaniu tego m ałżeństwa, Zbigniew popadł, podług praw krajowych, w stan nieprawości, tak zupełnie ja k dawniej Bezbraim.

Był wtenczas w Polsce niejaki Otto, kapłan Niemiecki, baka­

łarzem w pewnej szkółce. Nauczywszy się dobrze po polska, wkręcił się do dworu, gdzie umiał zjednać sobie łaskę W ładysława H er­

mana, i został jego spowiednikiem, a gdy król owdowiał, Otto udał się na dwór cesarza, Henryka IV ., i wyswatał mu siostrę cesarską, po królu W ęgierskim wdowę. Pokilkakroć potem do ce­

sarza w różnych sprawach posyłany, otrzymał od niego biskupstwo Bambergskie, i wielkiej w swym kraju nabył wziętości. W szakże natchniony duchem apostolskim, a wsparty silnem ramieniem K rzy­

woustego, pod którego zwierzchnictwo przeszli pokonani Wilcy z Bugami, wybrał się roku U 24 na Pomorze opowiadać ewangielią.

Tam bałwochwalcom w ykładał naukę o siedmiu sakramentach, a w szczególności o szóstym małżeństwa, bo u nich wielożeństwo znalazł. Pięć bowiem poprzednich, mówił im , są niejako ogólne, wszystkim bez wyjątku potrzebne, ten zaś szósty tym jedynie po­

trzebny, którzy się powściągnąć nie umieją. Ci zamiast kalać się wątpliwem a niedozwolonem nałożnictwem, vago et illicito concu- bitu, powinni uciekać się do tego uczciwego swych krewkości le­

karstwa. Kto więc z was ma kilka żon, przed chrztem , niechaj z pomiędzy nich jed n ę, któr% sobie bardziej upodobał, wybierze, a wszystkie inne oddali. Sefridi vita S. Ottonis, II. 4. § 76, 77.

Nie zalecał im zatrzymać żonę naprzód poślubioną, ale tę ja k a się komu podobała.

Tak tedy duchowieństwo wszędzie obalało małżeństwa cywilne,

(42)

26 M OWY I PISM A P O L IT Y C Z N E .

inni wyższość soborom , i za republikanizm em w chrze- ściaństw ie o b stają , a papieża zarówno powszechnym

a na ich miejsce sakrament zaprow adzało, do spraw małżeńskich się wtrącało, a mianowicie królów i możnych, których przedewszy- stkiem starało się przed ołtarz pociągnąć. Kiedy zamyślano siedm- nastoletniego Bolesława Krzywoustego ze Zbisławą, Ruską księ­

żniczką, , ożenić, okazało się że zachodziło między nimi pokrewień­

stwo, a więc podług nowego porządku, musiano udać się po dys­

pensę do Rzymu. Baldwin, święcący się wówczas na biskupa w Rzy­

mie, przekładał Paschalisowi II. cierpkość wiary, potrzebę swej ojczyzny, i skłonił stolicę apostolską, że z litości, nie kanonicznie, ani podług zwyczaju, ale sposobem nadzwyczajnym, na to małżeń­

stwo pozwoliła: sićgue

,

Romanae sedis auctoritas

,

ut jtr tu r . hoc con- ju g iu m

,

mi&ericorditer

,

non canonice

,

nec usualiter

,

sed singulariter col- laudauit. Gallus, II. 23, p. 180, 181. Z tem wszystkiem, sprawie­

dliwość dyspensy i sam związek małżeński na mocy tej dyspensy zawarty, zdają się wzbudzać pewną wątpliwość w tymże historyku, który nie chce roztrząsać dalej tej materyi: nos autem de pacto tractare et ju stitia , materiam non habemus. Gallus, ibidem.

Duchowieństwo pomnażało przeszkody. Ten sam Ś. Otto, prze­

powiadając ewangielią Pomorzanom, zakazywał im małżeństwo aż do szóstego i siódmego stopnia pokrewieństwa. Nie miano zapewne względu na ten zakaz, kiedy w sto la t potem stolica apostolska dopuściła żądać u siebie pozwolenia na zawieranie zwązków m ał­

żeńskich w czwai'tym, trzecim , drugim, a nawet pierwszym sto­

pniu pokrewieństwa. Codex dipl Pomer. D regeri, p. 287. Mimo to jednak duchowieństwo nie odstępowało od swych przeszkód k a ­ nonicznych, i nakoniec dokazało że je powszechnie przyjęto. Ma­

teusz, biskup K rakow ski, około roku 1160, wylicza trzy gatunki przeszkód małżeństwa: n aprzód, najbliższe cielesne pokrewieństwo;

powtóre, duchowne z ojcami i matkami chrzesnemi zaw arte; nako- niec praw ne, jako to, przysposobienie i zaręczyny. M attheus, II., 7.

Dwór Rzymski, dopiąwszy władzy nad światem, nie zapomi­

nał o Polsce. Celestyn III., roku 1197, posłał legata a latere,

(43)

M OWY I P IS M A P O L IT Y C Z N E . '27

i Ewangielii i K ościoła prawom podległego widzą. W k a ­ żdym razie są to dobrzy chrześcianie, do jakiejkolwiek

Piotra od Ś. M aryi, Kapuańskiego kardynała, do Polski. Objechał Piotr dy cyzye Polskie, zajmując się w szczególności małżeństwy.

Na synodzie Łęczyckim tegoż roku, zalecił duchowieństwu celib at;

księżom, co się wstrzymywali od żon i nałożnic, a mulieribus et concubinis nbstinentes, aby wiedli życie wstrzemięźliwe i czyste, dla zbudowania laików; a gdy wielu w owym czasie kapłanów mieli żony, jakby prawem upoważnieni, uxońbus, velut ju re legitimo ute- rentur, wielkim trudem sam w Polsce ten zakał wytępiając, k a ­ płanom żony brać i z niemi żyć, uxores accipere et tenere, pod srogiemi zabronił karami. Świeckim zaś, jakiejkolwiek dostojności, Śluby w obliczu kościoła brać zalecił, connubia sua in facie ecclesiae contrahere instituit. D ługosz, VI. p. 575. A to rozporządzenie Polska z całą powolnością przyjęła. Nie ta k było w Czechach. Legat swą uaukę tam głoszący, zaledwie z życiem ujechał, tak umysły obu­

rzył: rozjątrzenie duchowieństwa Czeskiego zaledwie ukoić się dało.

Długosz, VI. p. 576.

Z tego widać, że aż do dnia owego, duchowieństwo niemocne, czyli nieskore było wziąć śluby w ryzę; nie zdołało skłonić do zachowania kościelnych przepisów, tych nawet co dla zbawienia duszy, kościoły fundowali, biskupów i opatów stoły opatrywali.

Jeszcze tedy wiele było małżeństw prawnych, legalnych, bez sa­

kramentu, bez benedykcyi. Ugięła się naostatek Polska pod to rozporządzenie: od czasu wizyty kardynała P io tra , ustały małżeń­

stwa cywilne!

Ale w stanie duchownym celibat nie od razu pożądaną znalazł powolność. Gdzie kardynał księdzu żonę odpędził, ta do księdza powróciła. Opór sąsiadów Czechów dodał ochoty do niezważania na Rzymskie legata zalecenia, od pierwszej jutrzenki Kościoła ustalony zwyczaj ożył, książa żenili się ja k należało. Zatarga tedy 0 ich celibat przeciągnęła się w lata następne! Wspomnienia ko­

ścielne z tych i dawniejszych czasów świadczą o żonatych księżach 1 ich prawych małżonkach. Wypisałem sobie kiedyś kilka tako-

(44)

28 M OW Y I PISM A P O L IT Y C Z N E .

chylą się ostateczności, dobrymi są Rzymskimi katoli­

kam i. W stronnictw ach tak ich , jak a stro n a nam kon-

wych wspomnień, tyczących się zgonu lub ślubu osób duchownych, z aktów przyczepionych do różnych rękopismów, które biblioteka W arszawska po zakonach zebrała. Nie mając ich teraz pod ręką, nie mogę przytoczyć nazwisk żonatych księży z tych wieków.

Zakonnik Henryk K ietlicz, pokrewny książąt Polskich, za wstawieniem się Mieczysława III. i synów, w Rzymie na arcybi- skupstwo Gnieźnieńskie wyświęcony, przybywszy roku 1199 do P olski, zgorszony był tem co wniej znalazł. Zwołał roku 1210 synod do Gniezna, na którym clericos in sacris ordinibus constitutos, moribus privavit, księżom żony odebrał. A że z nakazu Piotra kardynała żadnego nie było owocu, aby nadal żadnego nie pozo­

stało wybiegu, każdego z osobna duchownego przysięgą na ewan- gielii zobowiązał, aby się od żon i jakichkolwiek nałożnic powścią­

gnął, uxores dęinceps et ąuaslibet. concubinas fec.it abjurare et ab iis contineri. Długosz, YI. p. 624, 625.

Środek ten nie był bardzo skuteczny, ponieważ w dalszych czasach znajdujemy jeszcze gdzieniegdzie żonatych księży. Po śmierci Ścibora, biskupa Płockiego, kanonicy na polecenie Ziemowita i Jana, książąt Mazowieckich, w ybrali, 21 lutego 1391 ro k u , biskupem H enryka, syna Ziemowita, który już m iał święcenie subdiakona.

P apież, Benedykt X I., potwierdził te n wybór, ale sam Henryk, nie czując w sobie powołania do stanu duchownego, odłożył swoje wyświęcenie na biskupa. Tymczasem, będąc w Ritterw erder u W i- tołda, przesiadującego u Krzyżaków, którego chciał pojednać z kró­

lem, Władysławem Jagiełłą, zakochał się w jego siostrze, Ringale, i z nią się ożenił. W kilka dni po ślubie um arł, nie bez podej­

rzenia trucizny zadanej przez żonę. Długosz, X. p. 134, 135; Ko- jałowicz, t. II. lib. I. p. 30.

W owym czasie duchowieństwo ściśle przestrzegało przepisów kanonicznych. Z jego namowy, Władysław Jagiełło w żarliwości nowo nawróconego, wydał roku 1387 edykt zakazujący Litwinom małżeństw mieszanych z osobami wyznania G reckiego, bez ich na-

(45)

MOWY I PIS M A P O L IT Y C Z N E . 29

stytucyjnego k raju obywatelom przyzw oitsza? zostaje k a ­ żdego uczuciu; wszakże republikanizm Kościoła łatwiej się kojarzy z konstytucyjnym duchem naszym. Dawni Polacy mocno za soboram i obstawali. P am iętne są, walki w Kościele chrześciańskim , sobory K onstancyeński i Ba- zylejski, a n aród Polski niem ały na nich złożył dowód śmiałości i swobodnego ducha. N ieustraszona, wielka i niepodległa czynność tych soborów, tych sejmów E u ­ ropejskich, tych sejmów chrześciańskich, zatrw ożyła dwór Rzymski, wznieciła w stręt w nim do nich, i spraw iła że dwór Rzym ski p rzestaw ał je zwoływać. W szakże zja­

wiła się nieodzowna potrzeb a zwołania soboru. W śród największych trudności, wśród usilnych zabiegów, aby się sobór z pod dw oru Rzymskiego i Zaalpejskiego nie wymknął w pływ u, zwołany był sobór Trydencki. A z tym soborem Trydenckim w chrześciaństw ie je st coś tak p ra ­ wie, jak z naszym artykułem dodatkowym do konstytu­

cyi, o którym w ątpim y czy obowiązywać może. Łatwiej

wrócenia się na wiarę katolicką. Długosz, X. p. 118. P io tr, bi­

skup Wileński, nie pozwalał Witołdowi żenić się z Ju lian n ą, córką.

Jana Algimundowicza, księcia Holszańskiego, dla tego że ona była siostrą po matce pierwszej jego żony. Ale grzeczniejszy od P iotra Jan Kropidło, biskup K ujaw ski, umiał zastosować prawo kano­

niczne do życzeń W ito łd a , który za jego pośrednictwem wziął ślub z Julianną podług obrządku Kościoła katolickiego. Kojałowicz, t.

II. Iib. 2, p. 105. Dodać należy że wdanie się w nieswoją rzecz Jana Kropidła nie ubliżyło w niczem prawom właściwego biskupa.

Co do małżeństw mieszanych, te nie doznawały w dalszych czasach żadnej trudności: Kościół Polski uchylał przeszkody wyznań wznie­

sione przez dwór R zym ski, ja k to zobaczymy w jednym z nastę­

pnych przypisków.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ztąd rozpoczęła się z Henrykiem H wieloletnia wojna uciążliwa dla nowotnego państw a Bolesława, ponieważ to państwo było świeżo spojone, nie tyle

lo, bo ciagle zyli oczekiwaniem, ryclilo Napoleon zerwie z Ilossja i Polskg cala na nogach postawi. To nabieralo ta k wielkiego podobieustwa, ze minister i

Ztym wszystkim było to tylko, pisz dzieło czego się chcesz nauczyć.. Na tym się urwało, bo się nie udało rychło

blioteki na sposób włoski publicznemi się stawały. Różne za wichrzenia, zaniedbania zdawały się niektóre zamykać; lecz gdy zamiłowanie nauk urosło, otwierały

dysław Plwacz czyli Odonicz pozwolił 1237 osadzić Niemców na ich prawie Teutońskiem. Rzadkie jednak były w pierwszej połowie XIII. wieku tego prawa nadania. Dopiero

W tój stronie najdłużej przy Polszczę stało Świdnickie księstwo, w nim też najpóźniej bo 12 92 nie wstydzili się titułu swego kasztelani: Apeczko z Silicza

Imperatorowa Katarzyna pisała poufnie do elektora, jak przyjaciółka aby nie- narażał siebie w sprawie która nie może się rozwiązać wedle jego życzenia;

Były gdzieś w holsztińskim czy w hannoverskim, nieponanę, niewiem czy są dotąd, powiaty, w których szlachta miała prawo żyć w zamkach i bić się między