• Nie Znaleziono Wyników

"„Tygodnik Literacki”. 1838-1845. Zarys monograficzny", Bogdan Zakrzewski, Warszawa 1963, Państwowy Instytut Wydawniczy, Polska Akademia Nauk - Instytut Badań Literackich, „Historia i Teoria Literatury. Studia”, komitet redakcyjny: Julian Krzyżanowski, Ka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""„Tygodnik Literacki”. 1838-1845. Zarys monograficzny", Bogdan Zakrzewski, Warszawa 1963, Państwowy Instytut Wydawniczy, Polska Akademia Nauk - Instytut Badań Literackich, „Historia i Teoria Literatury. Studia”, komitet redakcyjny: Julian Krzyżanowski, Ka"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Straszewska

"„Tygodnik Literacki”. 1838-1845.

Zarys monograficzny", Bogdan

Zakrzewski, Warszawa 1963,

Państwowy Instytut Wydawniczy,

Polska Akademia Nauk - Instytut

Badań Literackich.. : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 56/3, 266-270

(2)

266

R E C E N Z J E

n am i sprow adza się do ró żn icy w ch arak terze u ży ty ch narzędzi in terp reta cy jn y ch . Mój ad w ersarz zak ład a, że jed yn ym n arzęd ziem je st -statystyk a. Ja zaś p o słu ży łem się n arzęd ziam i p o ch o d zą cy m i z T e o rii w i e r s z a p o ls k ie g o M arii D łu sk iej (w ch w ili sp isy w a n ia tej o d p o w ied zi p o słu ży łem się o sta tn im i k sią żk a m i A dam a W ażyka) i w p r zy szło ści sk ło n n y b y łb y m p o stęp o w a ć id en ty czn ie B y ć m oże, iż jest to różn ica m in im a ln a , być m oże, iż je s t zasadnicza, a tru d n ość w za jem n eg o p orozu ­ m ien ia z a le ż y od ro zm ia ró w tej różn icy.

W yp ow ied ź te k sto lo g ic z n ą dra G o liń sk ieg o od k ład am na sam k on iec — w ła śn ie ze w zg lęd u na jej w agę. J estem głęb ok o p rześw ia d czo n y , że d y sk u sję na tem at zgłoszon ych p rzez dra G o liń sk ieg o w ą tp liw o ś c i n a leża ło b y rozszerzyć i od d zieln ie przeprow adzić. D laczego? P o p ierw sze — p o n iew a ż n ie um iem zająć stan ow isk a w o b ec n ie je d n e g o z p ro b lem ó w p o sta w io n y ch przez badacza o ta k d oskonałym p rzy g o to w a n iu filo lo g ic z n y m . B iorę przykład: czy i n t e n c j a t w ó r c z a oznacza to sam o, co w o l a a u t o r s k a ? C hyba n ie, i sam dr G oliń sk i d osk on ale pokazuje na p rzyk ład zie od rzu con ego przez M ick iew icza zak oń czen ia k się g i III, jak in ten cja tw órcza m oże w e jś ć w k o liz ję z w o lą autora. P ow tarzam w sza k że — n ie w iem .

N ie po raz p ierw szy (i za p ew n e n ie po raz ostatn i) o k reślen ie i n t e n c j a t w ó r c z a w p row ad zon e do d efin icji te k stu budzi n iep ok ój. I zn ów bez bardzo d ok ład n ego w y ło ż e n ia u stro n y p rzeciw n ej argu m en tów , d la k tórych o k reślen ie to budzi n ie p o k ó j, trudno się b ro n ić czy p recy zy jn iej u zasad n iać sw ój pogląd. Sam n iep ok ój n ie jest b o w iem argu m en tem n au k ow ym .

P rzyp u szczam , że k rzy żu ją się tu taj dw a p u n k ty w id zen ia . Ze sta n o w isk a p o ­ trzeb te k s to lo g a -w y d a w c y p o jęcie in te n c ji tw ó rczej n ie jest k o n ieczn e, o b ejd zie się on bez n iego. Ze sta n o w isk a potrzeb te k s to lo g a -in te r p r e ta to r a , który jako p ew n ą ca ło ść do zb ad an ia tra k tu je zarów no to, co autor u zn ał i p rzek a za ł d e fin ity w n ie , jak to, co za m ierza ł i od rzu cił, jest to p o jęcie — m oim zd an iem — w ręcz n ie ­ zbędne. W ięcej. T ek sto lo g o w ie p ierw szeg o typ u jakże często nim się p o słu gu ją, ty le że pod m ask ą, że a n on im ow o. W szerszej d y sk u sji g o tó w jestem to u d o w o d ­ nić, tak że i d la teg o do n iej zapraszam . A jeżeli n a w et te d w a p u n k ty w id zen ia się zm ieszają, je ż e li zatrzem y zbyt w y ra źn ą m ięd zy n im i gran icę, n ic nie szkodzi. Zarów no duże, ja k m ałe p o stęp y w n au ce w ted y p o w stają, k ied y do są sia d ó w o tw iera się fu rtk i.

Cóż jeszcze? P op raw k a: zam iast u t r w a l e n i a a u torsk iego — „ u t r w a l a ­ n i a (w sen sie w ie lu u trw a leń ) a u to r s k ie g o ”, jak n a jb ard ziej trafna. D zięk u ję. D zięk u ję p o n o w n ie za c a łą od b ytą d y sk u sję, i jak o ten , k tó ry m a z niej g łó w ­ n ie sk o rzy sta ć, p rzyrzek am n ie zm arn ow ać zarów n o sąd ów i p rop ozycji, o k tórych m ó w iłem , jak tych , które m ilczą co p rzy jm u ję do w iad om ości.

K a z i m i e r z W y k a

B o g d a n Z a k r z e w s k i , „T Y G O D N IK L IT E R A C K I”. 1 8 3 8-1845. ZA R Y S M O N O G R A FIC ZN Y . (W arszaw a 1963). P a ń stw o w y In sty tu t W yd aw n iczy, s. 236, 4 nlb. P o lsk a A k ad em ia N au k — In sty tu t B adań L iterack ich . „H istoria i T eoria L itera tu ry ”. Stu d ia. K o m itet R ed ak cyjn y: J u l i a n K r z y ż a n o w s k i , K a z i ­ m i e r z W y k a , S t e f a n Ż ó ł k i e w s k i . S ek retarz K o m itetu R ed ak cyjn ego: A n i e l a P i o r u n o w a . S eria: „H istoria L ite r a tu r y ”. 5. R ed a k cja serii: M a r i a J a n i o n, J a n K o t t , Z o f i a S z m y d t o w a .

Praca B ogd an a Z ak rzew sk iego p o m y śla n a b yła p ierw o tn ie — jak k om u n ik u je autor — w p o sta ci ob szern ego w stę p u -p r z e w o d n ik a do p rzy g o to w y w a n ej przezeń na początk u lat p ię ć d z ie sią ty c h a n tologii „T ygod n ik a L ite r a c k ie g o ”. S ta n o w iła ona

(3)

jed n o z dość liczn ych naów czas n aukow obadaw czych p rzed sięw zięć in terp reta cy j­ n y ch , dotyczących tzw . litera tu ry krajow ej na przełom ie lat trzy d ziesty ch i czter­ d ziestych , w ok resie o ży w ien ia in telek tu a ln eg o , ostrego sporu id eo w o -p o lity czn eg o sprzed roku 1848. P op rzedzające recen zow an ą k siążk ę opracow ania z zakresu tej p rob lem atyk i znacznie rozszerzyły naszą w ied zę fak tograficzn ą. U w y d a tn iły p o ­

nadto zapoznaną n iem ałą rolę litera tu ry dość bogatej i różnorodnej, k rzew iącej się •— by użyć słó w N orw ida — w cien iu „lau rów -olb rzym ów ” w ie lk ie j em ig ra cy j­ nej poezji rom antycznej. U kazały tak że jej szczególną fu n k cję nie ty lk o w fo r­ m ow an iu się rodzim ej now oczesn ej tra d y cji litera ck iej, u stalan iu p ew n ych ga tu n ­ k ó w pisarsk ich , ale nade w szystk o, dzięk i znacznie poszerzonem u k ręg o w i o d ­ b iorców i ro zw in iętej k rytyce litera ck iej, jej w sp ó łd zia ła n iu w k ształtow an iu się an tagon istyczn ych p ostaw id eow ych , k tóre za m a n ifesto w a ły się w n astęp n ych d z ie ­ sięcio lecia ch naszych dziejów . Owe prace o D em b ow sk im , K am ień sk im , B erw iń - sk im , S iem ień sk im , K raszew sk im , o period yk ach ta m ty ch czasów — przyjm ow ały ty p o w e i n iejak o obow iązu jące dla ó w czesn ego litera tu ro zn a w stw a założenia m e ­ tod ologiczn e, sy stem y ocen, upodobniały się do sieb ie przez w sp ó ln ą „ p o ety k ę” stu d iu m h istoryczn oliterack iego. C h arak teryzow ały się p rzerostem in terp retacji id eologiczn ej w ob ec rozbioru form aln ego, p ierw szeń stw o d a w a ły badaniu fu n k cji litera tu r y przed analizą procesów czysto literack ich i takąż sy stem a ty za cję. Z n a­ m ion ow ała je próba, n iek ied y nazbyt u silna, w y k ry w a n ia tego w szy stk ieg o , co o k reśla liśm y jako „nurt p o stęp o w y ”, a w ięc zw iązan y z p ostęp ow ą id eo lo g ią sp o ­

łeczną, szczególn ie d o ciek liw e trop ien ie i w y d o b y w a n ie na ja w ciągu trad ycji n a ­ szej radykalnej m y śli społecznej i opow iadającej się za postęp em literatu ry, pozo­ sta w ia n ie poza teren em badań zjaw isk literack ich o innych ten d en cjach ideow ych. Bogdan Z akrzew ski, zw iązan y sw y m i zain teresow an iam i b ad aw czym i z kulturą d ziew iętn a sto w ieczn ej W ielk op olsk i, m ia ł na polu badań cza so p iśm ien n ictw a tego reg io n u — o czym in form u je w U w a g a ch w s t ę p n y c h — kilku p oprzedników . W spo­ m n ieć by trzeba stare, p rym ityw n e, in form acyjn e k om pendium , S ta n isła w a K ar­ w o w sk ieg o C z a s o p i s m a w i e l k o p o l s k i e (cz. 1: 1796— 1859. P oznań 1908), i znacznie ciek a w sze p artie L i t e r a t u r y p o z n a ń s k ie j w p i e r w s z e j p o ło w ie bie żącego stule cia p ióra K azim ierza J aroch ow sk iego („Przegląd P o ls k i” 1879— 1880), p ośw ięcon e prasie litera ck iej. Ten „h istoryczn y szkic literatu ry p o zn a ń sk iej” b ył n iejak o od p ow ied zią b yłego u czestn ik a ru ch ów w yzw o leń czy ch r. 1846 na w y k ła d y k o n serw a ty w n y ch p rofesorów k rak ow sk ich p o św ięco n e u d ziałow i W ielk op olsk i w ruchu literack im . Sam „T ygodnik L ite r a c k i” d oczek ał się staran n ie w yd an ej m on ografii Zenona K o sid o w sk ieg o — Z o k re s u zło te g o k u l t u r y Poznania. „ T y g o d n ik L i t e r a c k i ” 1838— — 1845 (Poznań 1938). O w sp ółred ak torce „T ygodnika”, n iew ą tp liw ie ciek a w ej u m y - sło w o ści, jaką b yła p oznańska „em an cyp an tk a”, Ju lia M oliń sk a-W oyk ow sk a, p isali: M aria F relk iew iczó w n a (Poznań 1938), T adeusz M ik u lsk i w S p o tk a n i a c h w r o c ł a w ­ sk ich, a osta tn io T adeusz G ospodarek (W rocław 1962). B adania sy tu a cji sp o łeczn o - -p o lity czn ej tam tych ziem od czasów p od staw ow ej w tej m aterii, roczn icow ej pracy S tefa n a K ien iew icza S p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie w p o w s t a n i u p o z n a ń s k i m 1848 roku (P oznań 1935) p ostąp iły także, przynosząc m. in. W itolda Jak ób czyk a S tu d i a nad d z i e j a m i W i e lk o p o l s k i w X I X w. (D zie je p r a c y organ iczn ej) (t. 1. P ozn ań 1951). Z k ręgu p rob lem ów literack ich w ostatn ich latach w y d o b y to in teresu ją ce relacje z W ielk op olsk ą — S ło w a ck ieg o (Jarosław M aciejew sk i) i M ick iew icza (Bogdan Z a­ krzew sk i). K u ltu ra ln y m tradycjom W ielk op olsk i p ośw ięcon a jest też praca z b io ­ row a pod red ak cją Z ygm unta S zw eyk ow sk iego L it e r a c k ie p r z y s t a n k i n a d W a r tą (P oznań 1962).

(4)

268

R E C E N Z J E

N o w e m o n o g ra ficzn e u ję c ie n a jw y b itn ie jsz e g o z pism w ie lk o p o lsk ic h czasów o w ego „ p rzed w io śn ia ”, gdy n ie od n alezion o arch iw u m „T y g o d n ik a ”, gdy w ie lk ie stra ty w zasobach ręk o p iśm ien n y ch p o n io sły i B ib lio tek a R a czyń sk ich , i B ib lio tek a P o zn ań sk iego T o w a rzy stw a P rzy ja ció ł N auk, n ie m ogło p rzy n ieść p oszerzen ia bazy d o k u m en ta cy jn ej, źród łow ej. B rak m a teria ło w y ch badań dotyczącj^ch życia li t e ­ rack iego em ig ra cji n ie p o z w o lił na p rześled zen ie k o n ta k tó w em ig ra n tó w z „T y­ g o d n ik iem ”, jego recep cji w ta m ty ch kręgach. Z tych p ośred n ich w zg lęd ó w za­ ry s m o n o g ra ficzn y Z ak rzew sk iego m a charak ter g łó w n ie in terp reta cy jn y . W ob ra­ n ym zaś k ieru n k u k om en tarza, w całej p od p orząd k ow anej tym założeniom k o m ­ p o zy cji p racy sta n o w i on n ieja k o k on trp rop ozycję w sto su n k u do p rzed w o jen ­ n ej k siążk i K o sid o w sk ieg o , k tórego p o sta w y id eo w ej n ie zn a m io n o w a ło so lid a ­ ryzow an ie się z a g resy w n y m k ry ty cy zm em redaktorów „T ygod n ik a”. Z akrzew ski pisze: „R zecz w tym , iż »T ygodnik L iteracki« sw o je istn ien ie, rozw ój, w alkę, z w y c ię stw a i k lę s k i w ią z a ł zasadniczo, p rogram ow o, »bytow o« — że się tak w y ra żę — ze św ia to p o g lą d em d em ok ratyczn ym . I ty lk o w tym p ryn cyp ialn ym a sp ek cie n a leży badać, o cen ia ć, a n a lizo w a ć d zieje tego p o stęp o w eg o i b ojow ego o rg a n u ” (s. 6— 7). A u to ro w i n o w eg o stu d iu m m on o g ra ficzn eg o chodziło przede w sz y stk im o w y c h w y c e n ie d yn am ik i id eo w ej pism a, u k azan ie u za leżn io n eg o od n iej p rocesu p rzem ian „ T y g o d n ik a ”, o u w y d a tn ien ie w ażk iej jego roli w in t e le k ­ tu a ln y m ru chu d em o k ra ty czn y m epoki. S zło tak że o u znanie różn ych w a r ia n tó w m y ś li to ru jącej p o stęp i ich różn orak iej a p lik a cji w poezji, w prozie litera ck iej, w p u b lic y sty c e — za n a jisto tn ie js z y w y r ó ż n ik i w a lo r p eriod yk u . S tąd obok nader su m ien n eg o opisu, u ściślo n eg o , p ro stu ją ceg o b łęd y, rozw ią zu ją ceg o zagadki, w y ­ d o b y w a ją ceg o n o w e fa k ty , ob ok o b szern ej rela c ji o zaw artości czasop ism a i jego p ery p etia ch , w o w ie le m n iejszy m sto p n iu m am y do czy n ien ia z an alizą różnych ch w y tó w fo rm a ln y ch gatu n k ó w p isa rsk ich sp o ty k a n y ch w „ T ygod n ik u ”, z k o m - p a ra ty sty k ą czysto litera ck ą i ta k im że rozbiorem . N a każdej n iem a l stro n ie od ­ n ajd u jem y n a to m ia st k om en tarz id eo lo g iczn y , to w a rzy szą cy p ra w ie każdej k o n ­ sta ta cji fa k tu , śle d z im y u d zia ł p ism a w ow ej „ w a lce str o n n ic tw ” — jak o k reśla ł sy tu a cję w ó w czesn y m ru chu u m y sło w y m E dw ard D em b ow sk i,

Praca sk o n stru o w a n a je s t zw arcie, p rzejrzy ście, zgod n ie z jej zasadniczym założeniem . H isto rię pism a, nader b u rzliw ą, rzu tu je autor na tło życia k u ltu raln ego W ielk op olsk i, sp e c y fik ę p erio d y k u w y d o b y w a jeszcze w y ra ziściej przez k o n fro n ­ ta c ję ze sta n em ta m te jsz e j p ra sy litera ck iej. C zęść pracy p o św ięca g en ezie pism a, sy lw etk o m red a k to ró w , sp raw om o r g a n iza cy jn o -w y d a w n iczy m , k olp ortażow i, r e ­ cep cji; zasad n iczą zaś jej p a rtię — p rogram ow i, k ieru n k om m y ś li k rytyczn ej, u d zia ło w i w w ie lk im sporze.

P o w s ta ły w r. 1838 „T ygod n ik L ite r a c k i”, głoszący w p o d ty tu le, n ie budzącym n iep o k o ju cen zu ry, iż słu ż y ć b ęd zie „literatu rze, sztukom p ięk n y m i k r y ty c e ”, początk ow o z a p o w ia d a ł się jak o pism o u m iark ow an e, sk ła n ia ją ce się ku n ie a ta ­ k o w a n em u przez w ła d ze p ru sk ie o rg a n iczn ik o stw u i p o lity ce k u ltu ra ln ej spod p atron atu h rab iego E d w ard a R a czyń sk iego. W sk azyw ać by na to m ogły osoby w sp ółred ak torów : obok m ało zn an ego, m ło d eg o A n to n ieg o W oyk ow sk iego — p o ­ p u la rn y ch ju ż w y d a w c ó w lesz c z y ń sk ie g o „ P rzy ja ciela L u d u ”, A n ton iego P o p liń - sk ieg o i J ó zefa Ł u k aszew icza.

W tym p ierw szy m , n ie sp e łn a d w u le tn im ok resie, m im o sw o is te j „ b ezb a rw n o ści”, ek lek ty zm u , już p o ja w ia ją się ozn ak i n o w y ch d ążn ości: czy to b ęd zie w y z b y w a n ie się se n ty m e n ta ln e g o ep ig o ń stw a w p o ezji, n o w e p a trio ty czn e jej to n y , czy n a ­ w ią za n ie k o n ta k tó w z ży w o tn ą , prop agu jącą lu d o w o ść i p o stęp o w e sło w ia n o

(5)

fil-stw o grupą pisarzy g a licy jsk ich , czy za in tereso w a n ie heglizm em , czy w reszcie p o ­ stu la ty n o w oczesn ej krytyk i.

Sw ój sp ecy ficzn y charak ter p ism o zaczęło przyjm ow ać ok oło r. 1840, gdy r e ­ d a k cję ob jął u sam od zieln ion y już W oyk ow sk i i p ozysk ał w sp ó łp ra cę d w óch n a j­ w y b itn ie jsz y c h d em ok ratyczn ych działaczy k u lturalnych: h eg listy , p u b licy sty K a ­ rola L ib elta i historyk a Jędrzeja M oraczew skiego, zw o len n ik a k ieru n k u L e le w e - lo w sk ieg o . Z tym też drugim ok resem w iąże się nadająca „T y g o d n ik o w i” rangę w h istorii litera tu ry i dziejach k ry ty k i literack iej w sp ółp raca S łow ack iego, który d ru k u je tu k ilk a liry k ó w , p rzerw ana jed n ak że w sk u tek op u b lik ow an ia na łam ach pism a zło śliw y ch k om en tarzy, p isan ych przez k r y ty k ó w em igracyjn ych . „T ygod­ n ik ” — p rzyp om n ijm y — zam ieszcza p ięk n y szk ic K rasiń sk iego o autorze L ilii W e n e d y , w y so k ie ocen y Ir y d io n a i N i e - B o s k i e j k o m e d i i, stałe w ia d o m o ści o M ick ie­ w iczu , n ie zaw sze zresztą en tu zja sty czn e, zd ecyd ow an ie n iep rzych yln e w ob ec to - w iań czyk a. N asila się in form acja o p ostęp ow ym ruchu litera ck im w N iem czech, coraz lic z n ie jsz e karty p ośw ięcon e są problem om słow iań sk im , m ającym sw ą u k ry ­ tą w y m o w ę jako n arod ow y odpór w o b ec p resji germ an izacyjn ej. Ł am y p ism a za­ p e łn ia też poezja E hrenburga, W asilew sk iego, Z m orskiego, B erw iń sk ieg o , S ie m ie ń - sk iego, ow ian a duchem p atriotyzm u i dem okratyzm u, za w iera ją ca ład u n ek sp o łecz­ nej k rytyk i. O żyw iają się k on tak ty z d em ok ratyczn ym i k ręgam i em igracyjn ym i. S ta ją się on e jeszcze bardziej b lisk ie w trzeciej fa zie „T ygod n ik a”, gdy p rzek ształca się on n iem a l w organ ta k iejże id eo lo g ii, w y stęp u je p rzeciw d ążeniom m iejsco w y ch organ iczn ik ów , p rzeciw k on serw a ty zm o w i -arystokracji i części ziem iań stw a, ob sk u - ran ck iem u relig ia n ctw u , an tyn arod ow ej p o lity ce w y so k ieg o k leru . O dw ażne, a g r e ­ sy w n e a rty k u ły m ó w ią ce o sy tu a cji w si, o k o n flik cie w ie ś—dw ór, k w estia chłopska w różn ych w a ria n ta ch p u b licy sty k i i m a n ifesta cja ch p oetyck ich wTy su w a ją się na czo ło w e m iejsce. Na łam ach „T ygod n ik a” — przyp om n ijm y — drukuje sw e fu n ­ d a m en ta ln e rozw ażania ek o n o m iczn o -sp o łeczn e H en ryk K am ieński.

Z a cieśn ia się w ię ź z pisarzam i G alicji, którzy sw ój k rytycyzm w obec lokalnej „ p a ra fia ń szczy zn y ” tu m ogą w y ła d o w y w a ć, sk ryci pod pseu d on im am i lu b w p u b li­ k a cja ch a n on im ow ych . Ż yw iołem „T ygodnika” sta je się k rytyk a. P rzy czym p ojęcie k ry ty k i w św iad om ości w ie lu an im a to ró w ruchu in telek tu a ln eg o tam tych czasów — to p o jęcie szerokie. Oznacza ono w ła śc iw ie w sz e lk ą p u b licystyk ę, zw iązan ą nie ty lk o z oceną zjaw isk litera ck ich , ale i ob ejm u jącą różne dzied zin y zarów n o tr a ­ d ycji, jak i ak tu aln ego życia sp ołeczn ego i k u ltu raln ego. K rytyk a to w sz e lk a „za­ an g a żo w a n a ” — jak b y śm y d ziś p o w ied zieli — p u b licystyk a. S tosu n ek k rytyczn y w o b ec zastan ej sy tu a cji, n a m iętn a dążność ku lep szym , sp ra w ied liw szy m sto su n ­ kom m ięd zylu d zk im , form om życia zbiorow ego, ku n o w a to rstw u w sztu ce słu żącej ty m celom , sy stem y ocen zja w isk w y n ik a ją ce z określonej p o sta w y św ia to p o g lą ­ d ow ej, u rzeczen ie p ersp ek ty w ą p ostępu, zn am ien n e dla teg o p o k o len ia — tak p ojm o w a n ej k ry ty ce w y zn a cza ły m ie jsc e szczególn e w d ia lek ty ce p ostęp u . Tak ją p o jm o w a li D em b ow sk i, L ib elt i M osbach. Tak o niej p isała W oykow ska: „jak w sz e lk i p ostęp k rytyk ą jest p rzeszłości, w szelk a id ea n ow a k ry ty k ą starej. C hry- stia n izm k ry ty k ą b y ł starego zakonu, w h istorii k ażd y w ie k n ow y k ry ty k ą jest u szłego; tak bez k ry ty k i sta łb y św ia t niep oru szon y w sw ych p osadach, k rytyk a w y z w a la go z w ięzó w rdzy o p le śn ia ło śc i”. K ry ty k a w in n a b y ć „ reflek sją ducha p ostęp u ją ceg o zaw sze naprzód, n iszczy cielsk ą p ogrom icielk ą w sz y stk ie g o , co t a ­ m u je tem u ż du ch ow i d ro g ę” h In n y p u b licysta n a zw ie ją „przednią strażą p o

-1 J. W o y k o w s k a , P is m a p e r i o d y c z n e w y c h o d z ą c e w W. Polsce. „T ygod­ n ik L ite r a c k i” 1843, t. 6, nr 23, s. 190.

(6)

27Ö

R E C E N Z J E

stę p u ” 2. Z godnie z ta k ą p o sta w ą n a sila się w „T ygod n ik u ” ek sp an sja k rytyczn a w różn ych k ieru n k ach , m a ona ch arak ter id e o w o -p o lity c z n y n ietru d n y do o d ­ czytan ia, Jej p rzeb o jo w o ści id e o w e j, n ie ste ty , n ie ró w n o w a żą w a lo ry p isarsk ie p u b lik o w a n y ch tek stó w , zw ła szcza p oetyck ich . J e śli zaś id zie o m y śl k o n stru k ­ ty w n ą , „T ygod n ik ” sk ła n ia się ku k o n cep cjom sa in tsim o n isty czn eg o „now ego ch rześcija ń stw a ”, refo rm isty czn y m id eom sp ołeczn ym ks. L a m en n a is’go, ku so ­ cja lizm o w i u to p ijn em u .

Okres n a stęp n y zn aczy się w zm ożon ą ra d y k a liza cją p u b lic y sty k i, n iem a l p ro­ w o k a cy jn ej w k w estia ch sp o łeczn y ch , ek on om iczn ych , r e lig ijn y c h , o b yczajow ych , w y ch o w a w czy ch . N ie w ą tp liw ie ciąży nad ty m su g esty w n o ść osob ow ości D em b o w ­ sk iego, p o zy sk a n eg o na krótk i czas dla „T ygod n ik a”. Jed en z n ajd ojrzalszych i n ajb ard ziej sy n te ty c z n y c h jego a rty k u łó w , T w ó r c z o ś ć w ż y w o c i e sp ołeczności, w sp ó łb rzm i z ó w czesn y m p isa rstw em W oyk ow sk iej czy M osbacha. Lecz choć łączy ich i n iem a l jed n oczy w sp ó ln y za cie k ły k ry ty cy zm — rozch od zą się na drogach rea liza cji sw y ch dążeń. R ew o lu cjo n izm D em b o w sk ieg o jest n azb yt b ru taln ie r a d y ­ k a ln y dla r ed a k to ró w „T y g o d n ik a ” — D em b o w sk i odchodzi. Gdy w raz z nim n ie ­ którzy z g o rliw y ch d em ok ratów n a w ią żą w sp ó łp ra cę z n o w o p ow sta ły m p o w a ż­ n ym , bard ziej n a u k o w y m w to n a cji „R okiem pod w zg lęd em O św iaty, P rzem ysłu i W yp ad k ów C za so w y ch ”, red a g o w a n y m przez M oraczew sk iego, „T ygod n ik ”, który popada p onadto w ta ra p a ty fin a n so w e, w y ra źn ie u b ożeje. W ychodzi ju ż n ie ­ r eg u la rn ie, w y c o fu je się z p o zy cji pism a p row ad zącego gen eraln ą b atalię, zajm uje się g łó w n ie p ro b lem a ty k ą o św ia to w o -w y c h o w a w c z ą , zw ła szcza w od n iesien iu do lu d u . O s a m o t n ie n i u to p i ś c i — ty tu ł k oń cow ego rozd ziału zarysu , daje trafną fo rm u łę o sta tn iej fazy p racy red a k cy jn ej W oyk ow sk ich , od erw an ych już od grupy, od d alon ych od b u rzliw eg o nurtu.

L in ię id eo w ą „T y g o d n ik a ”, jej w sz e lk ie zak ręty i w a h a n ia oraz w y n ik a ją ce stąd k o n sek w en cje w sp o so b ie red a g o w a n ia i jego su g esty w n o ści praca Z a k rzew ­ sk ieg o śle d z i z czu jn ą w n ik liw o ś c ią , strzegąc w to w a rzy szą cy m w y w o d o m k o ­ m en tarzu p rzy jęteg o p u n k tu w id zen ia . N a ubocze od su w a to, co u w y d a tn i dopiero w k rótk im su m u ją cy m za k oń czen iu , ch a ra k tery zu ją cy m zn aczen ie pism a.

W ydaje się, że dw a w a lo r y teg o cen n ego p eriod yk u ep ok i rom an tyzm u m ożna by jeszcze m o cn iej u w y p u k lić. Po p ierw sze — jego ch arak ter n ajbardziej o g ó ln o ­ n arod ow y spośród w sz y stk ic h pism epoki. R ozczłon k ow an a na p ięć zu p ełn ie ró ż­ n y ch k ręgów k u ltu ra n arod ow a — w tym jed n ym n aów czas organie, zam ieszcza ­ ją cy m u tw o ry i a rty k u ły p isa rzy z różn ych ziem k raju i z em ig ra cji, m a n ifesto w a ła sw ą jed n ość, a d zięk i sp o rem u n a k ła d o w i „ T y g o d n ik a ” i rozgałęzion em u k o lp o rta ­ żo w i to p o czu cie jed n o ści u trw a la ła . S ło w a ck i p isa ł do red ak cji: „Gdym odebrał to pism o, gdym je na sto lik u zob aczył, zd aw ało m i się, żem się o pół drogi do m ojej o jczy zn y p rzy b liży ł; k ied y a lb o w iem jed n o ja k ie d zieło z kraju p rzy ­ chodzące zdaje się b yć ziom k a p rzy b y ciem , to p ism o czasow e, p ełn e różn ych im io n i ta le n tó w , pod ob n e je st do gw aru ja k ieg o p o lsk ieg o m iasta, co b y się sk u tk iem czarów n agle p r z y b liż y ło ” 3.

Sp raw a druga to b u d zące ad m irację zaan gażow an ie lu d zi tam tego pok olen ia szla ch etn y ch za p a leń có w w sp raw y pub liczn e; ich odw aga, zd u m iew ająca b ez­ in te r e so w n o ść , w ię c e j — o fia rn o ść. R ed ak torzy „T ygodnika L itera c k ieg o ” są r ó w ­ n ież teg o przykładem .

M ar ia S t r a s z e w s k a 2 A. M o s b a c h w : „T ygodnik L ite r a c k i” 1844, t. 7, nr 13, s. 101.

3 P o w y ższy fra g m en t listu za m ieściła red ak cja w form ie p rzyp isk u do d ru k o­ w a n eg o w iersza p o ety („T ygodnik L ite r a c k i”, 1839, t. 2, nr 6, s. 42).

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tedy dopiero dochodzi niekiedy do k łopotliw ych

od­ był się piśfemny egzam in

[r]

W w y­ niku tak zorganizowanej pracy następuje eliminacja zleceń przekazywanych bez­ pośrednio aplikantom przez innych członków zespołu, oo pozwała patronowi

Pogląd ten nasuwa pewne uwagi. Po pierwsze, trudno wymagać od stron, by w momencie zawierania umowy przedwstępnej znały już dokładnie wysokość odszkodowania,

Pod tym kątem widzenia dokonuję też wy­ boru problemów-wątlków w pełnej świadomości, że jest to wybór pozostawiający poza .płaszczyzną wprowadzenia wiele

Nie wydaje się możliwe stanowisko, że sprzedaż spółdzielczego prawa do lokalu nabytego w drodze przydziału spółdzielni jest jednak źródłem przychodu w

Z dziewięciu rozdziałów, z których składa się monografia, pięć pierwszych (Istota wyroku wydanego w procesie cywilnym. Wyrok cywilny jako skutek procesu