RECENZJE 117
C zesław W y c e c h, Ksiądz Piotr Ściegienny, Ludowa Spół dzielnia W ydaw nicza, W arszaw a 1953, s. 252
Do stosunkow o obfitej lite ra tu ry pow ojennej o Ś c i e g i e n n y m przybyw a jeszcze jed n a pozycja. N apisana w sposób popularny, przeznaczona dla szerszych kół czytelniczych, nie je st też pozbaw iona w artości naukow ej. A utorow ie piszący o sta t nimi czasy o Ściegiennym ( M ł y n a r s k i , T y r o w i c z , D o b r z a ń s k i , ks Z y w c z y ń s k i , P a z d u r , S i e r a d z k i , C h o r o s i ń s k i ) w niew ielkiej tylko mierze korzystali w zajem nie ze sw ych osiągnięć; po części ograniczali siet do przyczyn ków. Piszący po nich w szystkich W y c e c h, autor szeregu prac popularyzacyjnych 0 ruchach chłopskich w Polsce, mógł podjąć się podsum ow ania stanu badań. N a w łasną ■rękę zaglądał autor do A rchiw um w Lublinie i w ydobył zeń k ilk a szczegółów tyczących się obszaru i zaludnienia Willcołaza. O głosił rów nież w aneksie dwie in teresujące supliki grom ady W ilkołaz: jedną zw róconą do o rdynata Zam oyskiego (1843), drugą do guber natora (1847). In icjatyw a poszukiw ań tego typu była trafna, ale w w ykonaniu można
było pójść jeszcze dalej. Zarów no w A rchiw um O rdynacji Zam ojskiej, ja k i w aktach Rządu Gub. Lubelskiego zn a jd u ją się obfite m ateriały dotyczące położenia chłopów 1 przebiegu w alki klasow ej w ordynacji. W arto by zrobić z nich osobne studium o po dłożu akcji Ściegiennego n a tym terenie, studium analogiczne do p rac y P a z d u r a , odnoszącej się do rejo n u Gór Św iętokrzyskich.
A utor postaw ił sobie w e w stępie (s. 10) dw a zadania: om ówienie „społecznej m yśli" Ściegiennego oraz danie „możliwie najszerszego" w yboru jego pism. W m yśl tego zało^ żenią omówiono stosunkow o zwięźle rew olucyjną działalność ks. P iotra (stron 54 łącz nie ze w stępem i w prow adzeniem w tło gospodarczo-społeczne). Z kolei 86 stron po święcono na om ówienie poglądów Ściegiennego. W ybór pism Ściegiennego i inne d o k u
m enty zm ieściły się n a 111 stronach.
W rozdziale o „podłożu społecznym '' au to r dał trafny zarys ciężkiego położenia chło pa w owym okresie żyw iołow ego przechodzenia folw arków n a gospodarkę pieniężną. Trzeba jed n ak zaznaczyć kilka nieścisłości. N iesposób twierdzić, by „na przestrzeni cza su od III rozbioru do 1846 r. w K rólestw ie Polskim nie dokonano pow ażniejszych reform w dziedzinie ustroju rolnego" (s. 17). O m aw iany tuż obok dek ret grudniow y 1807 roku był w łaśnie ta k ą „reform ą", k tó ra odm aw iając chłopu praw do gruntu zapoczątkow ała cykl gw ałtow nych przem ian w u stroju agrarnym . N a tejże stronie: 121 rodzajów d a- remszczyzn nie zostało „naliczonych" przez K i e d r o n i o w ą w drodze jakichś p o szukiw ań specjalnych; autorka znalazła ten spis w znanym rozporządzeniu Rady A dm i-i nistracy jn ej z 1846 roku. L u / b e c k i e g o trudno zaliczać do zw olenników oczynszo- w ania dóbr narodow ych (s, 20); w prost przeciw nie, w olał on w yprzedaw ać je w ręce pryw atne. Dane z 1846 roku, że w K rólestw ie jakoby 15°/o chłopów m iało m ieszkać w d o brach rządowych, 37°/o w duchow nych, a 48°/o w szlacheckich (s. 21), polegają chybit na m ylnym zrozum ieniu obliczeń G r a b s k i e g o . D obra duchow ne (jak mówiono w tedy, „Instytutow e") zajm ow ały w K rólestw ie przestrzeń nieznaczną. W edług danych urzędow ych z la t 1859—62 było w dobrach narodow ych (w liczbach okrągłych) 80 ty sięcy osad, w m ajo rata ch 20 tysięcy, w dobrach pry w atn y ch 212 tysięcy, a w in sty tu to w ych (własność K ościoła i instytucji użyteczności publicznej) niespełna 10 tysięcy. Po dobnie- gdy idzie o ludność bezrolną: 20°/o m ieszka w tymże czasie w dobrach rządowych, 5% w m ajoratach, 71% w dobrach pryw atnych, a tylko 4% w instytutow ych. F akt oczyn- szow ania o rd y n acji zam ojskiej nie św iadczy bynajm niej, że ta reform a by ła „daleko posunięta" w pozostałej części Lubelszczyzny (s. 21). Proces reform y czynszowej w ordy n acji (s. 22) można było u jąć dokładniej, chociażby n a podstaw ie G rabskiego. Przecho dzenie,na czynsze zaczęło się już w roku 1833 i było zrazu dobrow olne. S kargi w łościan
118 RECENZJE
na nadm ierne czynsze, w alka o ich obniżenie są przejaw em w alki klasow ej, lecz same w sobie nie stanow ią jeszcze dow odu na to, że oczynszow anie pogorszyło położenie chłopa. Z późniejszych lat mam y dość liczne św iadectw a o podnoszeniu się poziomu życia czynszowników — oczyw iście zam ożniejszej ich części.
O strajk ach w fabrykach K rólestw a w dobie paskiew iczow sk'ej (s. 28) nie w ie my jaik dotychczas nic konkretnego. C z a a d a j e w a trudńo staw iać na 'jed nym poziomie z H e r c e n e m i B i e l i ń s k i m , gdy idzie o postaw ę rew o lucyjną ’ (sf 29). Stow arzyszenie Ludu Polskiego i Związek N arodu Polskiego (s. 30) to, ja k się zdaje, jedna i ta sama organizacja, raczej luźno zw iązana z C entralizacją TDP i zawsze w yłam ująca się spod jej kierow nictw a (s. 35). K o n a r s k i oczy wiście Szymon, nie Kaz mierz (s. 36). W zimie 1843—44 już nie było D e m b o w s k i e g o w W arszaw ie (s. 40).
Przy om aw ianiu w cześniejszego życiorysu Ściegiennego podkreśliłbym , że w yw o dził się ze wsi rządowej (poduchownej?), tj. ze środow iska bardziej zapraw ionego w w al ce z uciskiem. W ybór zaw odu duchow nego był dla niego zapew ne po trosze koniecz nością życiow ą; pam iętniki J. N. J a n o w s k i e g o w skazują, ja k trudny był w tych czasach aw ans syna chłopskiego na św ieckiego inteligenta.
C h arak tery sty k a program u Ściegiennego stanow i głów ną część pracy W ycecha. Szerzej rozpracow ano tu zagadnienia: w spólnoty ziemi, w spółdziałania ludu w iej skiego i m iejskiego, przym ierza z ludem rosyjskim oraz spraw iedliw j wojny. Moim zdaniem nie uw ydatniono dość mocno, że program Związku Chłopskiego, niezależnie n aw et od utopijnych sform ułow ań o w spólnej w łasności, w ysuw ał radykalne hasło re w olucji agrarnej, prow adził do obalenia w łasności folw arcznej. W ydaje się, że autor po pełnił błąd staw iając na jednej płaszczyźnie Złotą książeczką i późniejsze pisma ks. Piotra. W 1844 r. je st Ściegienny konsekw entnym rew olucyjnym dem okratą, każ de słowo rzucone przezeń je st przygotow aniem do walki. Tymczasem rękopisy pow stałe na Syberii i po pow rocie do k raju m ają formę oderw anych rozw ażań m oralnych lub politycznych. N aw et w tedy, gdy mówią o wspólnej w łasności ziemii, nie w ycho dzą ze sfery utopii, nie w skazują sposobów realizacji, tego celu. Czy można uznać rozpraw kę: Dążność, obow iązki i przeznaczenie chrześcijanina (z datą 1876) za „streszczenie kazań niedzielnych Ściegiennego dla ludu m iejskiego i w iejskiego"? (s. 63). O tym, czy Ściegienny jako prefekt pijarski w Opolu m iew ał kazania do lud ności małego m iasteczka, nic bliżej nie wiemy. Gdy idzie o k azania do chłopów, to w olno przypuszczać, że przem aw iał on do nich m ocniejszym językiem . W cytow a nym tutaj fragm encie n 'e ma m ow y o w alce z uciskiem, lecz tylko o ośw iacie, o pracy nad sobą i o zawsze drogiej sercu Ściegiennego solidarności w szystkich uciśnionych. Gdy daw ny proboszcz z Chodia potępia na schyłku życia zaborcze w ojny i niespraw iedliw ość monarchów , gdy zrzuca na m agnatów winę upadku Pol
ski, odnajdujem y tu już tylko słabe echo daw nych bojow ych akcentów . A nalizując poglądy Ściegiennego należałoby raczej położyć głów ny nacisk na Złotą książeczką, z pism zaś późniejszych korzystać o tyle, o ile mogą one rzucić dodatkow e św iatło na to, co w samej Książeczce nie zostało dopowiedziane.
N iezależnie od tego trzeba uznać zasługę autora, k tó ry po raz pierw szy udostępni! szerszem u ogółowi tak obszerne p artie pism Ściegiennego u łatw iając tym samym pracę nad tymi tekstam i. Tu jed n ak nasuw a się pow ażne zagadnienie edytorskie, odnoszące sie w łaśnie do Złotej książeczki. W ydaw ca opuszcza w tym tekście bez ostrzeżenia czy telnika cały w stęp pochodzący od „Grzegorza Papieża", zaś w dalszym ciągu w ykropko-
w uje w szystkie ustępy, w których autor pow ołuje się na swój rzekom y au to ry tet „pa pieski". Czytelnik nieśw iadom y rzeczy odnosi w rażenie, że Ściegienny we w łasnym imie n iu udziela jednym chłopom odpustów, innych zaś skazuje na ogień w ieczny. Rzecz
RECENZJE 119
jasna, że dla historyka w ażniejsze je st m eritum tego te k stu oraz tezy, które Ściegienny starał się w poić chłopom, aniżeli m istyfikacja z papieżem, grająca rolę chw ytu ta k tycznego. Przecież jed n ak i o tych chw ytach nie wolno zapom inać, bo ośw ietlają nam one nie tylko ówczesną w ieś polską, ale i sam ego Ściegiennego. A utor K siążeczki, pod szyw ający się pod au to ry tet głow y Kościoła, staw iający czoło hierarchii, pozbaw iony święceń, nie zerw ał nigdy z chrześcijaństw em . Nie można też „odsuw ać na bok", jak chce autor (s. 53), jego m istycyzm u religijnego. Przeciwnie, trzeba starać się określić, ■wr jak iej m ierze m istycyzm ów zaw ażył na sform ułow aniach program ow ych Ściegiennego i na losach jego przedsięw zięcia.
D ruga spraw a w arta poruszenia tyczy się stopnia popraw ności w szystkich dotych czasowych w ydań Z lotej książeczki. Ja k wiadomo, pisem ko to krążyło po k raju w odpi sach, sporządzanych w w arunkach konspiracyjnych, a w ięc na pew no różniących się między sobą w szczegółach. N iektóre odpisy w padły w ręce w ładz carskich i te docho w ały się do naszych czasów. Po raz pierw szy ogłosił tekst K siążeczki w tłum aczeniu rosyjskim i z opuszczeniam i M. W. B e r g (1883), nie precyzując, z jakich akt ją w ydostał. Z tekstu Berga przełożył ją z pow rotem na polski i na swój sposób prze robił S. P r z y b y s z e w s k i w „Gazecie R obotniczej" (1893). W 1925 ogłosił pełny tekst w „Robotniku" M. M u r a w s k i na podstaw ie egzem plarza przesła nego w styczniu 1845 z k ancelarii nam iestnika do Rady A dm inistracyjnej. W 15'29 r. Zofia B a l i c k a w ydała Złotą książeczką w Insurekcjach, pow ołując się na „akta w yznaniow e n r 17 z Í832 r." bez bliższego określenia zespołu. (Ta okoliczność, że egzem plarz Balickiej w szyty był do tomu akt z 1832 r., skłoniła naw et ks. Ż y w c z у ri s k i e g o do supozycji, że pismo to pochodzi z czasów pow stania listopadow ego i że go nie układał Ściegienny, n a co je d n ak b rak innych dowodów). M iędzy tekstam i Balic kiej i M uraw skiego można stw ierdzić około 50 w ariantów . N iektóre dałoby się położyć n a k arb zecera, inne je d n ak zdają się świadczyć, że obaj w ydaw cy korzystali z różnych egzem plarzy. N astępne w ydanie Z. M ł y n a r s k i e g o (W. Banasia) z 1938 (kilka reedycji pow ojennych) oparło się na tekście „Robotnika", ale nie -uniknęło przy tym licznych now ych omyłek. W reszcie gdy idzie o obecne w ydanie W ycecha, nie dow ia dujem y się wcale, na jakim tekście zostało ono oparte.W w iększości w ypadków tekst W ycecha bliższy je s t w ydaniu M uraw skiego, ale w kilkunastu w ypadkach obiera w ersję Balickiej. Pow tarza również w iele błędów M łynarskiego, ale niek tó ry ch unika, w pro w adza zaś błędy nowe. Żaden z tych licznych w ariantów nie w ypacza w pow ażniejszy sposób myśli Ściegiennego, lecz w szystkie razem oddalają nas coraz bardziej od w ersji pierw otnej. W tej sytuacji nasuw a się pow ażny postulat: w arto by przecie sporządzić lege artis w ydanie krytyczne Z lotej książeczki z uw zględnieniem obu przekazów n a jb a r dziej w iarogodnych (M urawski — Balicka), a z sięgnięciem także do Berga i może do ulotki SDKPiL z 1906 roku. Kto zresztą wie, czy p o d jęta przez nasze archiw a „kw erenda w iejska" nie naprow adzi nas na ślad nieznanych jeszcze odpisów tego dokum entu Tekst tak dużego znaczenia dla dziejów polskiej myśli rew olucyjnej w XIX w. dopraw dy zasługuje n a to, abyśm y posługiw ali się піщ w form ie n ajpopraw niejszej, n a ja k ą nas dzisiaj stać.
W racając do książki W ycecha prag n ę nadm ienić, że nie zaw iera ona, to pewne, „ostatniego słowa", jakie by się dało powiedzieć przy dzisiejszym stanie w iedzy o Ś cie giennym i jego program ie. Z aw iera jed n ak użyteczne zestaw ienie now szych przyczyn ków do tego zagadnienia, a poprzez w ykład i obfity dobór tekstów może służyć jako w artościow a popularyzacja postaci w ielkiego księdza-rew olucjonisty.