824 RL-ICENZJĽ
cego dla stłum ienia buntu Spartakusa, 2) dla utrzym ania w posłuszeństwie podbi tych p row in cji — jak o przykład służyć tu może udzielenie nadzw yczajnych p eł nom ocnictw Pom peju szow i w w ojn ie z M itrydatesem , oraz 3) dla stłumienia bun tów plebejskich, w którym to celu otrzym ał Pom pejusz konsulat sine collega w 52 r. Utożsam ienie cezaryzm u i dyktatury Cezara z dążeniam i plebsu, b ę ią c s niekon sekwencją z punktu w idzenia rozw ażań samej autorki, jest n iew ą tp liw ie błędne. M a s z k i n w yk azał błędność tezy p rzed staw iającej p o lity k ę Cezara jako realiza cję interesów plebsu. D ow iódł on na przykładzie negatyw nego stosunku Cezara do wysuniętego przez plebs hasła kasacji długów i na przykładzie ustaw ogranicza jących uprawnienia polityczne plebsu, że polityk a law irow an ia uprawiana przez Cezara chroniła przede w szystkim interesy w ielk ich w łaścicieli niew olników , a nie plebsu.
M im o w szystkie wysunięte tu zastrzeżenia i zarzuty należy stwierdzić, że praca L. R. T a y lo r dzięki długotrw ałości je j pracy badaw czej i szerokiej znajom ości źródeł do d ziejów republiki rzym skiej wnosi w ie le stw ierdzeń cennych dla poznania om a w ianego okresu. W idoczne to było w analitycznych rozdziałach, gdzie autorka udo wodniła antydem okratyczny charakter głosow ania na zgrom adzeniach ludowych czy ukazywała rolę re lig ii na usługach klasy panująęej. R ów n ież i radziecka uczona Sztajerm an podkreśla ich w alory. N atom iast te partie książki, w których autorka przechodzi do uogólnień, zatracają w y że j w ym ien ion e w alory.
A b y uzasadnić reakcyjną koncepcję o aktualnej w ym o w ie p olityczn ej autorka zmuszona jest zaprzeczyć swoim poprzednim w yw odom , oderw ać się od źródeł lub ograniczać się do ich jednostronnej analizy (np. starając się przedstawić, że rządy O ktawiana są w yrazem harm onijnie połączonych interesów „ogólnonarodow ych“ , T a y lo r opiera się bezkrytyczn ie na apologetycznych utworach, pisanych przez za leżnych od Oktawiana pisarzy). T e partie syntetyczne w ykazu ją bezradność w y bitnych naw et uczonych burżuazyjnych w obec kluczow ych problem ów dziejow ych.
Hanna G erem ek
František G r a u s , D ě jin y venkovského lid u v Čechách v dóbě předhusitské. T. I, D ě jin y venkovského lidu od 10 stol. do p rv n i p o lo v in y 13 stol. Praga 1953, Státní nakladatelství politické literatury, s. 375, tabl. 26 i map 4.
Jedną z w ybitnych cech historiografii m arksistowskiej w krajach dem okracji ludowej jest dążność do uzyskiwania szerokich syntez, które służą z jedn ej strony piln ej potrzebie nowego spojrzenia na proces historyczny, z dru giej zaś w y ty cza ją program dalszych badań. Ś w iadectw em p raw idłow ego rozw oju nauki historycznej są w szczególności obszerne m onografie o zakroju syntetycznym , oparte na w ie lo stronnej znajom ości m ateriału źródłow ego i na pogłębionych założeniach teore tycznych. W zakresie m ediew istyki słowiańskiej do najnow szych osiągnięć radziec kich p rzyb yły ostatnio pow ażne posiłki w postaci kilku pierw szorzędnych pozycji. Jedna z nich, książka H. Ł o w m i a ń s k i e g o o podstawach gospodarczych form ow ania się państw słowiańskich (1953), stanowi przykład m etody porów naw czej, u m ożliw iającej pokonanie w ielu trudności źródłoznaw czych przez w ciągnięcie na w arsztat historyka m ateriału z całej Słowiańszczyzny w czesnośredniowiecznej. Inna, stanowiąca przedm iot niniejszej recenzji, w yszła p ra w ie jednocześnie w Pradze, ma zakres terytorialn ie w ęższy, ale zastosowana w niej metoda i zdobyte w y n ik i po
zw alają i tę 'książkę zaliczyć do "ważniejszych dzieł współczesnej historiografii sło wiańskiej.
N aukow ą historię ch łopów czeskich w epoce feudalizm u w itam y z tym w iększym zainteresowaniem , że historiografia burżuazyjna, zarówno czechosłowacka, jak i polska, uchylała się od podtrzym yw ania żyw szych kontaktów badawczych w za kresie m ediew istyki. Ograniczenia poznaw cze tzw. historii gospodarczej nie sp rzy ja ły także ro zw o jo w i badań porów naw czych polsko-czechosłowackich w zakresie historii bezpośrednich w y tw ó rcó w dóbr m aterialnych. W dydaktyce uniw ersytec kiej, w pracach analitycznych po obu stronach znacznie częściej w ystęp ow ały na w iązania do źródeł karolińskich niż do zabytków n arracyjnych lub aktow ych n a j bliższych sąsiadów. D zieło G r a u s a przynosi w zakresie m ateriału porów n aw czego kopalnię w skazów ek źródłoznaw czych i sugestii, godnych szczegółow ego zba dania w e wspólnym w ysiłku badaczy najstarszych dziejów obu narodów. G łów nym w alorem książki jest organiczne połączenie jasnej postaw y m etodologicznej z w y soką sprawnością analityczną, bezkom prom isow ego krytycyzm u w obec historio g ra fii m ieszczańskiej z własną tw órczą pom ysłowością, uzupełniającą lu ki opraco wań i wiążącą rezu ltaty szczegółowe przew ażnie trafn ym uogólnieniem . Trzeba dodać od razu, że autor podjął zadanie bardzo rozległe i spróbował je rozw iązać samodzielnie, poczynając od należytego postawienia problem ów w ęzłow ych, przez re w izję dotychczasow ego źródłoznaw stw a aż po dyskusję term inologiczną. R zecz jasna, że różne partie ogłoszonego tomu (z dwu tom ów zam ierzonych) w yp ad ły nierów nom iernie. Pisząc się na ogrom ną większość tez i ustaleń autora wolno zgło sić też w ątpliw ości i zapytania pod jego adresem. N a leży jednak uznać za słuszne opublikowanie książki już w je j dzisiejszej form ie, bez perfekcjonistycznego je j odkładania na dalekie term iny, a to nie tylk o ze w zględu na bardzo znaczny stopień dojrzałości w ypow iadanych w niej sądów, ale i na cenną służbę społeczno-ideolo- giczną. pełnioną przez tę książkę w obec bratniego narodu.
Fr. Graus zajął się historią ludności w iejsk iej w dobie przedhusyckiej, co d o prow adziło go do stwierdzenia, że tem at ten nie da się opracować na w ęższym od cinku X I V i pocz. X V w., lecz w ym aga zbadania poprzednich etapów rozw ojow ych. D ojrzał on w tej historii dwa okrèsy, rozgraniczone pierw szym i dziesięcioleciam i X I I I w., a m ianow icie zjaw iskam i praw a em fiteutycznego, kolon izacji i tzw. prze zeń „zakładania m iast“ , ściślej ich przebudowy, co sprow adził łącznie do sp raw y przem ian w form ie ren ty feudalnej i rozkw itu gospodarki tow arow o-pien iężn ej. M niej jasno autor przedstaw ił term inus a quo sw ojego wykładu. W ielokrotn ie stw ie r dzając w Czechach w ieku X rozw in ięte w pełni stosunki feudalne, uchylił się od przedstawienia ich genezy, spychając ją do okresu tzw. przedfeudalnego. O pinie w ypow iadane przezeń na ten temat, m. in. w zw iązku z charakterystyką państwa w ielkom oraw skiego (s. 207), są dyskusyjne i w ym agałyb y rozw in ięcia w łaśnie w tym dziele, którego zadaniem było przedstaw ienie dynam iki rozw oju stosunków feu dal nych. Sztuczne, ja k się okaże, ograniczenie do stuleci X , X I i X I I podcięło w znacz nej m ierze m ożliw ości pokazania rozw oju tych stosunków; zamiast niego o trzy m aliśm y obraz, w którym po uważnym rozejrzen iu się można w yczytać ew olu cję także w obrębie ow ych trzech stuleci, lecz zatartą i niewyraźną. Ł a tw o dojść po wodów, które skłoniły autora do rozpoczynania historii chłopów dopiero w X w. Są one w yłączn ie natury źródłoznaw czej. D opiero p ojaw ien ie się źródeł pisanych, ja k wiadom o dosyć obfitych dla Czech w. X , dało autorow i podnietę do jego roz ważań i wniosków. Zapew ne stan archeologii czechosłowackiej m oże być w pew nym stopniu uspraw iedliw ieniem , ale dosyć kruchym. Istn ieją zagadnienia, szczególnie
826 RECENZJE
w zakresie sił w ytw órczych , których bez .pomocy archeologów i m etody archeolo gicznej w ogóle postaw ić się nie da. A u to r ze szczęśliwą dla spraw y niekonsekwen cją w yk orzystał sporo litera tu ry archeologicznej p rzy om awianiu techniki upraw y rolnej. D otychczasowa dyskusja o genezie feudalizm u w Czechach (z udziałem sa m ego autora, J. B ö h m a, K . C e r n o h o r s k i e g o i in.) zgrom adziła jedn ak już znaczny zasób obserw acji i hipotez roboczych, które w a rto było w ciągnąć także do przedstaw ienia narodzin form a cji feudalnej, w je j łonie — klasy chłopów feu daln ie zależnych. N ie tylk o zreszitą archeologia, ale i m etoda porów naw cza po m ogłab y słuszniej ocenić zjaw iska przyn ajm n iej V I I I — I X w. i uchw ycić zasadnicze cechy pow staw ania społeczeństwa klasow ego na ziem iach czeskich.
Zakresem geograficzn ym praca Grausa objęła Czechy i M oraw y, rzeczow ym — znacznie w ięcej, niż zapowiada tytuł, chociaż kilka zagadnień, z czołow ym p rob le mem drugiego społecznego podziału p racy i powstawania ryn k ów lokalnych, pozo stało poza jeg o polem w idzenia. P rze o ry w a ją c zachwaszczone i opuszczone pole, na potykał autor nie tylko trudności obiektyw ne; polem ika z poprzednikam i i analiza źródłoznaw cza sprow adzały go n iekiedy na zagadnienia dalsze, choć istotne dla całości czeskiego procesu historycznego. Stąd też konstrukcja dzieła w yd a je się dość złożona. Tom składa się z następujących rozdziałów : I P rzegląd dotychczasowej litera tu ry; I I M etodyka; I I I Źródła do d z ie jó w czeskich X — X I I w .; IV Technika produkcji roln ej: V Społeczeństwo rod ow e i jeg o p rzeżytki w Czechach; V I N ie w oln icy i „n iew o ln ictw o “ w Czechach; V I I Feudalizm ; V I I I R ola chrześcijaństwa i kościoła katolickiego; I X Położen ie i zróżnicow anie ludności w iejsk iej. Nadto do chodzą 3 dodatki: o dobie pogańskiej u Kosmasa, o dokumentach jako źródle i o kształtach w si i ich granicach.
Poniższe uw agi m ają na celu uprzystępnienie naszemu czyteln ik ow i najistot niejszych w yn ik ó w tej pracy bez rezygn acji z niektórych zastrzeżeń, aczkolw iek roz ległość poruszanej w k iią żce tem atyk i w yłącza pełniejszy je j przegląd krytyczny. K siążka pobudza do myślenia, je j ton b o jo w y jedna życzliw ość dla autora, w a l czącego z przeżytkam i ideologii bu rżuazyjnej o w łaściw e m iejsce dla mas pracu jących w historii narodowości i narodu czeskiego. Szerokie oczytanie w literaturze radzieckiej p ozw oliło Grausowi na w ie le istotnych nawiązań szczegółowych, przede w szystkim zaś pokazało w łaściw ą drogę, zam kniętą przed historykam i feudalnym i i mieszczańskimi, .których k lasow e w idzen ie d zie jó w chłopstwa czeskiego przedsta w ił autor w e w stępnym rozdziale sw ej książki.
R ozdział ten (I, s. 7— 39) w ykracza poza ram y zw y k le stosowanego przeglądu badań; jest pierw szą w historiografii czechosłowackiej próbą odtw orzenia je j dzie jó w na odcinku tem atycznie tak ważnym , że wszystkie p ra w ie je j podstaw ow e rysy charakterystyczne w ystąp iły bardzo plastycznie. O d W acław a H ájka z Libočan (zm. 1558) rozpoczyna się now ożytne dziejopisarstw o feudalne, upraw iające historię feu dałów jako dokum entację ich rzekom o odw iecznej p rzew agi społeczno-politycz nej. Poczyn ając od pisarzy doby rom antyzm u płyn ie nurt mieszczański, w którym w ystąpiły prądy antyfeudalne, n ajw yraźn iej ujaw nione w twórczości F. P a ł a c - k i e g o . B yło b y rzeczą pożyteczną i w ażną zestawić ją z koncepcją lelewelowsiką i pokazać, ja k bardziej zaawansowane w rozw oju społeczno-gospodarczym m iesz czaństwo czeskie wcześnie w yzyskało m yśl „p ierw otn ej dem okracji słow iańskiej“ dla bliskich sobie celów ideologiczno-politycznych, takich ja k u spraw iedliw ienie nierówności społecznych różnicam i m ajątku i w yw alczen ie równości przed prawem w państw ie feudalno-burżuazyjnym . D ru gi m om ent w stępującej lin ii rozw oju tej id eologii to w ed le Grausa nacjonalizm , k tóry autor sprowadza do konkurencyjnych
zapasów z burżuazją niemiecką. W yd a je się jednak, że proces d ojrzew an ia narodu burżuazyjnego i roli w nim h istoriografii oraz literatu ry pięknej nie da się tak uprościć, a oceny w yp ływ a ją ce z ekonom istycznego zaw ężenia problem atyki nie są spraw iedliw e. Bez obszerniejszego, i to pozytyw nego, przedstaw ienia m obilizacji sił h istoriografii czeskiej od lat czterdziestych X I X w. aż po w ystąpienie Jarosła w a G o i ł a w latach osiem dziesiątych niesposób pojąć bolesnej w alk i o nieauten- tyczność „R ęk op isów H anki“ , rozw in ięcia warsztatu 'badawczego historyków cze skich i w ielu ich zdobyczy faktograficzn ych , które autor w pełni docenia. A pow aż ne zdobycze faktograficzne, w yd a je się, m ożliw e są tylk o w tedy, gdy ogólna posta w a ideologiczna historyków p rzy wszelkich ograniczeniach horyzontu odpowiada w jakim ś stopniu dążeniom mas ludowych. W X I X w. okrzepnięcie narodu burżua zyjn ego leżało na lin ii tych dążeń, stąd m iejsce Palackiego, H. J i r e č к a, n aw et V. V. T o m k a w h istoriografii mieszczańskiej korzystnie w yróżnia się od ich następców. P rogram zaś „szJkoły G olla “ odpowiada poniekąd ideologii i zam ierzeniom eru dycyjnym naszych obu „szk ół“ galicyjskich. Graus w sposób w ysoce pouczający pokazał osnowę ideologiczną reakcyjnego, kosm opolitycznego skrzydła tej „szkoły“ z J. P e k a ř e m na czele, w yd o b ył także p ozytyw n y w kład nauki niem ieckiej (J. L i p p e rt) i rosyjskiej (A. N. J a s i n s к i 1895, 1901), słusznie przeciw staw iając mu nacjonalistyczną fa ls y fik a c ję najstarszej historii czeskiej przez A . B a c h m a n n a i B. B r e t f c o l z a . Graus zam yka niniejszy rozdział rzutem oka na produkcję powojenną, k rytyczn ie usto sunkowując się do w ystąpień V. H u s y i V. V a n ě č k a .
R ozdział I I (s. 40— 49) om aw ia podstaw y m etodologiczne i m etodyczne książki pod wspólną nazwą „m etod yk i“ , naw racając raz jeszcze do sposobów stosowanych przez historiografię burżuazyjną, a to dla w ykazania całkow itej je j bezradności w wyjaśnianiu zja w isk Sjpołecznyclh. Punktem w yjścia do now ego dziejopisarstw a są wskazania klasyków m arksizm u-leninizm u o konieczności sprawdzania teorii przez praktykę badawczą i rozw ijan ia teorii na podstaw ie konkretnego m ateriału poznawczego. Stąd w edle autora pochodzi koncepcja k siąż'"’ zajm ującej się n aj p ierw zbadaniem, w ja k iej fo rm a cji społeczno-ekonom icznej pomieścić trzeba w ie ki X — X I I w historii czeskiej, następnie — położeniem ludności w iejsk iej w obrębie tej form acji. W kilku uwagach m etodycznych zajął się autor oceną źródeł archeo logicznych, podkreślając niedostatek m ateriału z osad wczesnośredniowiecznych i w ypow iadając się p rzeciw śm iałym koncepcjom archeologów w ysnuw anym z okru chów tego materiału, a także przeciw stosowaniu m etody etnograficznej, wobec znacznej d y feren cja cji kulturow ej S łow ian już w X w . Podobnie sceptycznie zapa tru je się Graus na m etodę porównawczą, a to dlatego, że ja k dotąd, tylko historia Rusi jest historią przepracowaną w sposób m arksistowski; stosowanie tej m etody odkłada w ięc do czasu postępu h istoriografii m arksistow skiej w innych krajach słowiańskich. Trudno zgodzić się bez reszty z tym i zastrzeżeniam i. W obronie in ter pretacji archeologicznej m ożna b y wysunąć i to, że ułam kowość źródeł pisanych nie zw aln ia przecież historyka od ich in terpretacji i zapóźnienie m etodologiczne etn ografii nie przesądza jeszcze o je j nieprzydatności dla badań historycznych, a metoda porów naw cza nie polega na analogiach czerpanych tylk o z opracowań. A u tor sam zresztą stosuje ją w ca le szeroko, w ykorzystu jąc źródła fran kijskie, nie m ieckie, anglosaskie, ruskie i polskie.
W ysoka wartość rozdziału I I I (s. 50— 90), om aw iającego źródła do d zie jó w Czech w X — X I I w., polega na solidnym źródłoznaw stw ie, w ychodzącym poza eru dycjo- nizm ku in terp retacji ideologicznej źródeł, zwłaszcza narracyjnych. Zapew n e k
ia-828 RECENZJE
syfik acja źródeł zastosowana przez autora n ie ma w iększego uzasadnienia teore tycznego (1. dokum enty i listy, 2. kroniki, 3. legendy, 4. hom iliarze, 5. źródła p ra w ne, 6. źródła hebrajskie), zapewne nie w szystkie jego rozwiązania, szczególnie skom plikow anych problem ów datowania legend (m. in. K rystian a) zadow alają, cały je d nak w yk ład znam ionuje świeżość traktow ania przedm iotu i w ybitna użyteczność także dla obcego czytelnika. Znaczeniu dokum entów jąko źródeł historycznych po św ięcił autor osobny ekskurs (II, s. 290— 318), k tóry stanow i interesującą próbę p rze kroczenia kanonu form alistyczn ej d yplom atyki z pomocą analizy term inologii. Graus słusznie stwierdza, że każda łacina, polska, niem iecka czy czeska, ma sw oje własne, wcześnie w yrob ion e słownictwo. M n iej p rzekon yw a zestaw ienie z polskim m ateria łem leksykalnym , zupełnie przypadkow ym (tylko K odeks W ielkopolski i Kodeks M ałopolski); zbieżności polsko-czeskie idą dalej, niż przypuszcza Graus. T ak że sta tystyka częstotliw ości w ystępow ania poszczególnych term inów, ułożonych w edle grup w ystaw ców , ściślej darczyńców, jest zabiegiem pracochłonnym , ale chyba mało opłacalnym w obec szczupłego m ateriału dyplom atycznego. G łów n y wniosek, przew aga darow izn ludzi w raz z ziemią, można osiągnąć na innej drodze przez rozw ażenie cech charakterystycznych feudalnego warsztatu produkcyjnego; przed innym i w nioskam i z opracow anych przez siebie tabel autor słusznie się pow strzy mał. Ocenę źródsł dyplom atycznych okresu w czesnofeudalnego, i nie tylk o tego okresu, należałoby prow adzić raczej w kierunku zbadania okoliczności i celu po w staw ania dokumentu, k tóry w y d a je się szczególnie ru ch liw ym narzędziem w ałki klasow ej i p rzeciw ień stw w ew nątrzklasow ych; inten syfikacja działalności kance- la ry;n ej w m iarę postępów rozdrobnienia feudalnego jest tu bardzo znamienna.
Ocenie kron iki Kosm asa w ujęciu Grausa zarzucić b y można zbytnią genera- lizację sądu co do postaw y politycznej kronikarza. Podobnie ja k Gall, kronikarz czeski nie popiera bynajm niej w ładzy książęcej „ja k w szyscy feu dałow ie duchow ni“ (s. 54), ale jako przedstaw iciel przew ażającej jeszcze w początkach X I I w. tendencji centralistycznej w obozie możnych. O gólnie zresztą w książce Grausa zabrakło w yróżnienia cech m onarchii w czesnofeudalnej i sym ptom ów rozdrobnienia feu dal nego, które m a w Czachach w p raw d zie sw oją specyfikę polityczną, ale jest w id ocz ne w zjaw iskach społeczno-gospodarczych. W dodatku (I, s. 277— 289) autor zajął się obrazem doby pogańskiej w oczach Kosmasa. W ystąpił tu przeciw koncepcji V. C h a l o u p e c k i e g o o p rzeciw p rzem yślid zk iej tendencji opowieści 0 Przem yśle-oraczu, ale kontrargum entacja (a g ricu lto r jako epith eton ornans w lite raturze wczesnośredniow iecznej) nie przekonywa. Zarów no w przypadku legendy przem yślidzkiej, ja k piastow skiej, zainteresow ani w podtrzym yw an iu takiej tra d y - cj.' z głęboko u krytym ziarnem p ra w d y (rodzim e pochodzenie dynastii z w olnych dziedziców — drobnych feudałów ) nie b y li członkow ie rodzin y książęcej, ale ci, którzy im to przypom inali w kontekście sytuacji X I i X I I w., a w ięc możni. W y niesieniu się dom ów książęcych ponad innych feu dałów m iały sprzyjać m ałżeństwa obce, kult niektórych członków rodziny (W acław, Ludm iła, W łodzim ierz, Borys 1 Gleb, polskie próby nie p ow iodły się zapewne z racji silniejszego oporu możnych), ale na straży swoich interesów stali m iejscow i feudałow ie, przypom inający księciu, że jest jednym z nich. Z podobnych p ow od ów w ypow iedziałbym się przeciw p rzyp i sywaniu znanej „m ow ie Libu szy“ tendencji ludow ej, która m iała przeniknąć do narracji Kosmasa. Zarów no „zło ty w ie k “ , jak i proroctw o ucisku ze strony w ładzy książęcej pochodzą z arsenału feudalnego. T ylk o że obozu feu dałów nie można sobie w yobrażać ja.ko monolitu.
Szczególnie interesująca jest analiza legend i żyw o tó w (św. C yryla i M etodego, W acław i, W ojciecha, Prokopa, Iw ana, Gunthera, Hroznatý). W oln o jednak zgłosić
w ątpliw ość, czy m otyw uw olnienia w ięźn iów w istocie swej jest lu dow y (s. 68 et passim). W y d a je się, że m am y tu do czynienia z w ątkiem ideologicznego oddziały wania na szerofcie m asy ludow e m onarchii wczesnofeudalnej, która liczyła się z po kaźną jeszcze liczbą ludności w olnej. P rz y opracow yw aniu żyw otów św. W ojciecha uszło uwadze autora to, że pow stały one z zam ów ienia polskiego, co tłumaczy m. in. niechętny stosunek do Czech, zrozum iały na tle antagonizm ów feu dałów p ol skich i czeskich na przełom ie X i X I w. N atom iast zgodzić siię n ależy z ludowym , a także narodow ościow ym zabarw ieniem kultu św. Prokopa, choć autor podaje w w ątpliw ość drugi przym iotnik. W tym zw iązku interesujący jest wczesny prze rzut tego kultu do P olsk i (Strzelno, połow a X I I w.). W ażną sugestią dla ■ badań polskich jest też w zo ro w e w ykorzystanie hom iliarzy. N ie m ając tak znakom itego rodzim ego tekstu ja k hom iliarz opatow icki X I/ X II w. i ołomuniecki, m am y w na szych zbiorach przecież pokaźną liczbę hom iliarzy obcych, lecz u żyw anych w Polsce X I — X I I w., nie zbadanych dotąd od strony ich zawartości ideologicznej; Graus uzy skał z rękopisów czeskich interesujący m ateriał do spraw y oddziaływ ania kościoła na m asy pracujące.
P o raz pierw szy szerzej w ykorzystano źródła hebrajskie, p rzy pom ocy istnieją cych, ja k wiadom o, niew ystarczających w ydań i opracowań. Plon zresztą nie oka zał się obfity, odnosząc się głów n ie do handlu niewolnikam i.
Obszerniej zajął się autor z kolei (rozdz. IV , s. 91— 135) techniką gospodarstwa w iejskiego, jako podstaw ow ym elem entem sił w ytw órczych. W ypada tu dodać, że inne ich elem enty nie zostały przez autora zbadane, m. in. zapewne z ra cji słabego poświadczenia w aru n ków dem ograficznych w m ateriale źródłow ym . P rzegląd po szczególnych gałęzi gospodarstwa w iejskiego Graus ułożył w ed le porządku rozw o jow ego. poczynając od m yślistwa, co jednak dla okresu wczesnośredniow iecznego nie ma żadnego znaczenia. W hierarchii zajęć produkcyjnych autor zresztą wysunął słusznie na plan p ierw szy rolnictw o. W ażn ym uzupełnieniem tekstu są ob fite ilu stracje.. niestety nie pow iązane z tekstem, a n iek ied y obcego pochodzenia; spośród ikon ografii czeskiej w yróżnia się wartością dokum entacyjną kalendarz osecki z po czątku X I V w. P rz y analizie źródeł odnoszących się do rybołów stw a, pszczelarstwa i hodow li autor nie zauw ażył dążeń feu d ałów w kierunku rozw in ięcia niektórych d ziałów gospodarki; problem sp ecjalizacji produkcji nie został przez autora dostrze żony m imo w idocznych śladów w nazew n ictw ie poszczególnych k ategorii zaw odo w ych (custos apum, debitores m ellis, piscatores, v in ito re s etc.). B a rd ziej w ym ow n y pod tym w zględem m ateriał polski pom ógłby w połączeniu z czeskim odtw orzyć w szczególności gospodarstwo własne księcia i niektórych feudałów. T a k np. w ieś klasztorna B ýšov na początku X I I w . ma nie tylk o 25 koni, 40 k ró w i 240 owiec, ja k podaje autor (s. 101), ale wyposażona jest w 7 in tegris aratris (ibidem, n. 54), a w ięc w 7 zaprzęgów w w oły; należałoby zbadać, czy jest to wyposażenie gospo darstw chłopskich, czy też w części przyn ajm n iej — gospodarstwa w łasnego feu - dała. Zasługuje na uw agę spostrzeżenie autora (s. 107) o błędnym kole gospodarki feudalnej w zakresie jego bazy paszow ej: większość gruntów obracano pod u praw y zbożowe, wydajność tych gruntów nie m ogła być podwyższana z powodu niedo statku sprzężaju i nawozu, a p ogłow ie bydlęce nie m ogło wzrastać z braku dosta tecznej ilości paszy. W połączeniu z podobną obserw acją R. H. H i 1 t o n a, nie trudno tu dostrzec źródło podstaw ow ych niedom agań gospodarki latyfu n dialn ej; w gospodarstw ie chłopskim okresu wczesnośredniow iecznego istniały chyba znacz niejsze re ze rw y paszowe zarówno w łąkach w spólnoty w iejsk iej, ja k w lasach mimo coraz częstszych „zap ow ied zi“ feudalnych. Ustęp o roślinach zbożow ych (s. 108 sqq.)
830
nie przynosi in form acyj ilościowych, które m ogłaby dostarczyć tylko archeologia, pracująca zresztą w Czechosłow acji w m niej korzystnych niż u nas warunkach gle bow ych zachow yw ania się szczątków organicznych; w szczególności nic nie w iem y 0 ustępowaniu prosa przed pszenicą i żytem , co m ogłoby w yznaczać zw ycięstw o
ozimin. W zakresie rozw oju narzędzi rolniczych Graus słusznie podnosi rów n o czesne w ystępow anie radła i pługa; nie zw alnia to jednak historyka od poszuki wania daty p ojaw ien ia się pługa, co w idocznie i w źródłach czeskich w yd a je się trudne do w yśledzenia. R ów n ież zagadnienie przejścia od gospodarki w ypalenisko- w ej do sprzężajnej, nie należące zresztą chronologicznie do tem atu książki Grausa, zostało naporoknięte bez bliższego u m iejscow ienia w czasie. W spraw ie trójp olów k i autor skłania się do sądu, że „w ystęp ow an ie ozim in i jarzyn jeszcze nie dowodzi systemu tró jp o lo w ego “ (s. 118), w ystępow ać one m ają bow iem także w dwupolówce. Jest to dość zaw ikłana kw estia raczej natury term inologicznej niż agrotechnicznej; uporządkowaniu tej spraw y sp rzyjałoby w yróżn ien ie tró jp o ló w k i bezładnej, po św iadczonej zapew ne przez Ibrahim a-ibn-Jakuba w jego re la c ji o siew ie dw a razy
do roku od trójp olów k i regularnej, z n iw ow ym układem gruntów ; źródła czeskie przynoszą tu piękne św iadectw o pisane już z lat 1125— 40: pole zadusznika Ostoja w trzech m iejscach ( F r i e d r i c h , „C od ex Diplomaticus Bohem iae“ t. I, nr 124, s. 130).
Tru dniej zgodzić się ze sposobem potraktow ania w dziele Grausa rzem iosła w iejsk iego i m iejskiego. Przekonanie autora (s. 127), że rzekom o „w ła ś c iw y rozw ój techniki rzem ieślniczej n ależy u nas dopiero do doby rozkw itu m iast w X I I I 1 X I V w .“ , n ie da się utrzym ać zarów no w św ietle m ateriału porów naw czego ru skiego i -polskiego, ja k też źródeł czeskich, archeologicznych i pisanych. Znany do kument litom ierzyck i (CDB t. I, nr 55) w ystarczająco ośw ietla daleko idące w yod ręb nienie rzem iosł od p ra cy rolniczej w połow ie X I w., przekazy archeologiczne pozw a la ją to zjaw isko cofnąć co najm niej o jedno stulecie wstecz. Jest ono istotne ró w nież dla konsum pcji klasy chłopskiej, nie tylko feu dałów ; na rynku lokalnym de cydujące stanowisko zajm ow ali w łaśnie chłopi. N ie w y d a je się uzasadnione pisanie historii ludności w iejsk iej bez analizy w aru n ków gen ezy miast, których przeciw - stawność w obec w si jest jedną z n ajbardziej znam iennych cech ekonom iki społe czeństw klasowych.
P rz y rozpatryw an iu 'problemu organ izacji produ kcji autor stanął w obec koniecz ności ustalenia poglądu na strukturę w ie lk ie j własności ziem skiej. W h istoriografii tradycyjnej p rzew ażał osąd J. S u s t y, k tóry p rzypisyw ał je j charakter latyfu n- dislny, a głów ną siłę roboczą w id ział w niewolnikach. Graus p rzeciw staw ił się temu poglądow i z ogromną w erw ą polemiązną, opow iadając się stanowczo p rzeciw „w ie l kim m ajątkom “ ziem skim jako typ ow i gospodarstwa feudalnego w ow ym czasie (G utsherrschaft historiografii niem ieckiej), a za w ładztw em nad rozrzuconym i nie k ied y drobnym i chłopskim i warsztatam i ro ln ym i (G ru n d h e rr scha ft). W e dw orach ( dw or’ starosłow. legen dy św. W acława, curtis, curia źródeł łacińskich X — X I I I w.) Graus w idzi ośrodek adm inistracji, m iejsce ściągania ren ty naturalnej, potem p ie niężnej i w skrom nej m ierze — odrobkow ej dla upraw y ziem i dom inialnej. Jeśli wypada zgodzić się z generalną linią dowodową, to jednak z lektu ry źródeł dyplo m atycznych w idoczne są zarów no starania o koncentrację w ie lk ie j własności, w y dobyte także przez autora już dla X I I w., ja k też w czesne (w końcu X w.) zjaw isko ren ty odrobkow ej (żyw ot W a w rzyń cow y por. niżej). W literatu rze polskiej do k la sycznych stw ierdzeń należą obserw acje K . T y m i e n i e c k i e g o i R. G r ó d e c k i e g o o kierunku specjalizacji ow ych dw orów . N a re ze rw ie pańskiej
orali osobni rataje {m am y idh i w źródłach czeskich: cum vin ito rib u s et aratoribus et reliqu is variis opibus, CDB t. I, nr 79, s. 85, s. 1078), w ykorzystyw an o tam odrobek, ale rozw ijan o szczególnie hodow lę; m ateriał p rzytoczon y przez Grausa zaw iera w ie le sugestii w tym samym kierunku, a jeśli wspom nim y jeszcze latopisarskie szcze góły gospodarstwa własnego książąt ruskich, praw idłow ość ro zw o jo w a gospodarstwa feudałów, zwłaszcza zaś książęcego, okaże się dalej idąca niż to przypuszcza autor. Studium porów n aw cze p ozw oliłob y także na hipotetyczna choćby w yznaczenie po czątków ow ej bardziej intensyw nej gospodarki w e włościach pozostających w e w łasnym zarządzie; w P olsce początki latyfu ndialnego gospodarowania ze sp ecjali zacją zaw odow ą poszczególnych części składow ych m ajątku można b y odnieść do wieku X I. R zecz jasna, że opinie o daleko idącym zaangażowaniu sił niew olnych b yw a ły przesadzone, ale niesposób zgodzić się z usunięciem ich np. z hodowli.
K o le jn ą część dzieła (rozdz. V, s. 136— 158) zajm uje problem relik tó w ustroju rodowego, które autor zbadał celem uzyskania odpow iedzi na pytanie, jaka form acja społeczno-ekonom iczna panowała w w iekach X — X I I w Czechach. R eferu ją c dysku sję o m arce i zadrudze Graus w y ró żn ił trzy gru py p rzeżytk ów : gospodarczych, jak np. wspólne rozdzielanie lub używ anie gruntu, społecznych oraz opartych na w ęźle pokrew ieństw a. N ajciek aw sze są żyw otn e ślady relik tó w społecznych občiny, v ic i- natus-vicinia, o funkcjach najzupełniej podobnych do naszego opola, na co zw rócił uwagę, przyrów nu jąc także do w ierw i, Jasiński (1901), a co Graus zdaje się k w e stionować. N iezależn ie od sform ułow ań J. B a r d a c h a autor w ystępu je prze ciw starej m etryce „ro d ó w “ feudalnych i „n ied zia łó w ‘: (w czeskim znaczeniu tego terminu), w skazując na k lasow y interes tych, k tórzy sta ra li się uniknąć kaduka książęcego p rzez w ysuw anie w razie potrzeby także dalszych spadkobierców. A u tor stwierdza, że ju ż w początkach I X w. są ślady ustroju klasow ego na ziem iach cze skich, stąd p rzyp isyw an ie większego znaczenia naw et w spólnotom terytorialn ym typu občiny w X — X I I w. jest całkow icie nieuzasadnione.
Podobnie n egatyw n y dowód przeprow adzono w następnym rozdziale (V I, s. 159— 187) o sytuacji n iew oln ików i „n iew o ln ictw a “ . P o lem iczn y charakter tego rozdziału, w ym ierzonego głów n ie przeciw J. Šuscie i K . K r o f с i e, spowodował nieco je d nostronne postaw ienie kw estii. Ł a tw o bow iem w ykazać fałszyw ość domniemania, jakoby Czechy wczesnośredniowieczne były społeczeństwem niew olniczym . A le po pierwsze, naw et J. Susta w ysu w ał przew ażające znaczenie n iew oln ik ów tylko w obrębie w ie lk ie j własności ziem skiej, po w tóre zaś, trudniej jest określić p ozy tyw n ie ro lę elem entu n iew olniczego w gospodarce ówczesnej, niż sfalsyfikow ać przesadną jeg o ocenę. A nie w y d a je się, aby autor w pełn i w yk orzystał szczupły, trzeba przyznać, m ateriał źródłow y, k tóry przem ów ić może w yra źn iej dopiero przez rzucenie go na tło ogólnosłowiańskie. T a k np. pozostał nie zauważony ślad organ i zacji dziesiętniczej ludności niew olnej, znanej z obszaru Polski, a nieobcej — jak w idać — i Czechom wczesaiofeudalnym (decim u m hom in em ca p tiv u m , CDB t. I, nr 375, rzekom o z 993 r.); w św ietle in form acji „P ra w d y Ruskiej“ niesposób też nie doceniać łatw ości popadania w niew olę za długi w warunkach ekonom iki w czes nofeudalnej. N atom iast w pełni przyznać n ależy rację analizie term inologicznej przeprowadzonej przez autora, z której w ynika konieczność w ielk iej ostrożności w rozum ieniu term in ów servus, ancilla, fa m ilia itp. jako niew olników . P on iew aż je d nak autor nie w id ział m ożliw ości zatrudnienia n iew olnych w gospodarstwie feu dal nym (z w yją tk iem servi casati), dlatego skłonny je s t negować ja k iek o lw iek w iększe ich znaczenie, co w yd a je się jed n ak sporne dla w iek ó w X — X II, gdzie p rzy prze w adze eksploatacji feudalnej w ielka własność korzystała też z pracy n iew olnej w hodowli, rzem iośle i posłudze osobistej. N ależałob y oczyw iście w ziąć też pod
8 3 2 RECENZJE
uw agę łatw e przenikanie gru py niew oln ej do ludności poddańczej i zlew an ie się z nią p rzy zachow yw aniu pam ięci innego pochodzenia, z czym w iązały się nie za w sze dla nas czyteln e różnice społeczne i ekonomiczne.
R ozdział V I I (s. 188— 213) zajm u je się przejaw am i feudalizm u w źródłach cze skich, poczynając od pom ników prawa. Obszerniej rozp atrzył autor spraw ę dru żyny. Z jeg o ujęciem można polem izować, a to dlatego, że niesposób popraw nie w y prow adzić gen ezy drużyny bez ustalenia początków klasy feudałów. Jeśli ich po praw nie w iązać należy przede w szystkim z własnością ziemską, to okaże się, że drużyna jest tylk o częścią aparatu państw ow ego, instrum entem w ręku księcia i możnych, i je j udział w budow ie ustroju feudalnego jest mimo sugestii niektórych źródeł raczej drugorzędny; natom iast trafn iej łączyć by należało z drużyną elem enty systemu lenniczego, podobnie ja k z m inisteriałam i. P oczątków państwa feudalnego Graus upatruje dopiero w państw ie Przem yślidów , odm aw iając tego określenia „rzeszy w ielk om ora w sk iej“ z niesłuszną, ja k się w ydaje, m otyw acją przez zacyto w anie zdania J. S t a l i n a o nieorganicznych konglom eratach, do których zalicza Graus państwo· w ielkom oraw skie. W znanym zdaniu Stalina m ow a jest także o im perium karolińskim , którem u przecież cech feudalnych odm ówić nie można m imo oczyw istej nietrw ałości fo rm nadbudowy państw ow ej. Rozw ażenie funkcji państwa czeskiego w X — X I I w. prow adzi autora do wniosku o rodzim ej genezie tego aparatu ucisku, w yrosłego z m iejscow ego rozw oju sił w ytw órczych i stosunków produkcji.
Bezpośrednio z zagadnieniam i praw a i państwa feudalnego pow iązano obszer n iejszy rozdział (V I I I , s. 214— 237) o sytuacji kościoła jako elem entu oddziaływania na masy ludow e i w spćłeksplcatatora pracy chłopskiej. Zalecenie hom iliarza opato- w ick iego: ré g i vestro et p rin cip ib u s swe dom inis fid e lite r serviatis, łącznie z innym i o b fitym i przekazam i, dobrze ilustruje nacisk ideologiczny, którego dysponentem aż do czasów biskupa A n drzeja, współczesnego K ietliczo w i, była w ładza książęca. A u tor nie dostrzegł (s. 227), że rozdrobnienie feudalne jest pozytyw n ym i w wielu przypadkach koniecznym etapem rozw ojow ym , stąd jego ocena roli kościoła w dal szym okresie w yd a je się dyskusyjna. Uposażenie kościoła czeskiego zostało p rzed staw ione raczej w sposób statyczny, choć byłoby płodne porów n aw cze ujęcie jego narastania, zwłaszcza własności ziem skiej w ręku kościelnym.
Po tak rozległym wstępie, obejm ującym osiem dziew iątych całości, następuje głów ny, ja'k sądzimy, rozdział książki (IX , s. 238— 276) o położeniu i zróżnicowaniu ludności w iejsk iej. Z aw iera on przede wszystkim obszerniejsze rozważania term ino logiczne, sumujące przekazy źródłow e do różnych k ategorii ludności. U kład a lfa betyczny term inów m iał może wartość w w arsztacie autora, ale w w ykładzie m ógł b ył przybrać inną, bardziej rzeczow ą kolejność. Tu, ja k gdzieindziej, obok ogrom nej liczb y bystrych, szeroko podbudowanych obserw acji, daje się odczuć brak po równań bliższych i dalszych, które by p ozw oliły na lepsze n iew ą tp liw ie zrozum ienie stosunków czeskich (ja k np. n iew łaściw ie rozw iązany em pticius, s. 247, znany na Rusi i w naszych dokumentach zagojskich; mało przekonyw ająco objaśniony scrip- ticius-ascripticius, s. 245, k tóry by w ieie zyskał przez porów nanie z naszymi p rzy pisańcami). T a b elaryczn y przegląd term in ów oznaczających poddanych w w ielu językach słowiańskich (s. 240) jest dziełem filologa, ale .nie historyka, i ma bardzo ograniczoną wartość poznawczą dla instytucji i stosunków społecznych. W yw ód o dziedzicach (heredes) m usiałby prow adzić do rekonstrukcji procesu uzależniania ludności w olnej, pon iew aż przekrój ich sytuacji w X I I w. nie tłum aczy ani etym o logii. ani m. in. zapisu o ich zgodzie na przysporzenia m ajątk ow e kościoła; tu
zda-nie V. Vaněčka było bliższe praw dy m im o błędnej jego „rod ow ej teorii“ . Ustęp o hospites przechodzi obok istoty rzeczy znanej ze stosunków polskich, chociaż źródła czeskie _ m ów ią w ręcz o hospites censuales (s. 248).
Ostateczne w yn ik i rozbioru n azw ludności u jął autor w cztery grupy: n azw y odnoszące się do genezy zależności poddańczej, ja k dědic (?), d u š n ik -a n im a to r-p ro - animatus, a sscripticii — s crip ticii, cartulati, o rig in a rii; nazw y zawodowe, m. in. arator, cam panarii, custodes ecclesie, hortulanus, rusticus (?); nazw y określające ty lk o zależność, ja k czeladź hom o, hospes (?) itd.; w reszcie nazw y m ów iące o sy tu acji poddanych, jak censualis, debitores m ellis, m ercenarius. K la syfik a cja ta zno wu w yk azu je statyczność, nb. z bardzo .w ą tp liw ym i przypisaniam i nazw do posz czególnych grup (tak np. zdaniem naszym debitores m ellis należą raczej do grupy sp ecjalizacyjn ej), i nie odtw arza przebiegu procesu uzależniania ludności. H istoryk n ie może uchylać się p rzecież przed hipotezą rozw oju i poprzestaw ać na om ów ie niu źródeł.
Zasługą Grausa jest na ogół tra fn e zarysow anie dróg rozw o jo w ych ren ty feu dalnej w Czechach; z je j fo rm naturalna i odrobkow a w ystępują jednocześnie, i to bardzo rychło. Tu tylk o szczegół in terpretacji głów nego tekstu w sprawie pań szczyzny, żyw otu św. W acław a pióra mnicha W aw rzyń ca (X /X I w.) budzi w ą tp li wość. C zytam y w nim : N am sicut m oris est hom inibus reg n i illiu s sub s e rv ili con d i- tione degentibus, ąuatinus nisi exp leto senorum d ierum spatio in d om in oru m suo- ru m opere suim et liberam non habent fa cu lta tem operis; quidam v ir praedicta con - ditione depressus senis diebus solito 'more dom inis suis s ervitiu m solvens iam sab- bato in agrum p ro sui m issione m ilii progressus quantum va lu it, p e ri totam diem laboravit („Fontes Rerum Bohem icarum “ t. I, s. 180), jednak poddany ó w nie zdążył, co próbow ała dokończyć w n iedzielę jego żona, naruszając niedzieln y zakaz pracy. Graus, ja k i inni interpretatorzy tego miejsca, rozum ie (s. 254— 5), że zw yczajem poddanych w królestw ie czeskim było pracow ać 6 dni na polu pańskim; jakiś pod dany po odpracowaniu 6 dni przystąpił w sobotę do żęcia prosa na własnym polu. Niejasna jest sprawa główna, m ianow icie w ym iaru pańszczyzny. N a w e t dla servi casati trudno przypuścić w X w. sześć dni tygod n iow o; gd yb y tak było, ów pod dany z żyw ota W aw rzyń cow ego m usiałby zacząć sw ój odrobek już w n ied zielę po przednią, aby odpracować 6 dni przed sobotą, w której rozpoczął własne żniw a! P ro f. H. Łow m iań ski w dyskusji z recenzentem wysunął przypuszczenie, że m am y 4 u do czynienia z kościelnym sposobem liczenia dni tygodnia, i że senis diebus należałoby rozum ieć jako okres pierw szych dni w tygodniu do fe ria sexta, a w ięc do piątku, k ied y praca się kończyła. N ie w y d a je się to m ożliw e w św ietle praktyki kalendarzow ej a także i tekstu, gdzie liczebn ik u żyty nie jest porządkow y („szósty“ ), lecz podziałow y i odpowiada na pytanie: po ile? („poszóstny“ ). M yślę więc, że w y m iar odrobku w ynosi po 6 dni w sezonie, w om aw ianej sytuacji — w okresie prac żniwnych, które zaczęto w konkretnym przypadku w sobotę, odpracowano aż do piątku włącznie, po czym zabrano się do sprzętu w łasnego prosa w sobotę na zajutrz.
Graus wspom ina (s. 258— 9) o przypadkach w ystępow an ia ren ty pieniężnej już w p ołow ie X I I w., ale traktuje je jako sporadyczne, przew agę tego rodzaju form y eksploatacji datując w iekiem X I I I i X IV . Jest to słuszne, z tą uwagą, że nie w y d a je się uzasadnione zbytnie ograniczanie tow arow ości gospodarstwa chłopskiego w X I I w., a naw et X I ; silny jego zw iązek z m iastam i przedlokacyjnym i św iadczył by o czymś innym. Dosyć szeroko zostały ośw ietlone inne, pośrednie sposoby od ciągania produktu dodatkow ego i p ra cy chłopskiej, a w ięc d an in y i świadczenia na rzecz państwa feudalnego, grzyw n y, manus m ortua, którą autor uważa za z ja
834 REC EN Z JE
wisko raczej późne, ciężary adm inistracji feudalnej, w o jn y feudalne i rozboje, dzie sięciny. Spróbowano także w yk ryć postaci w a lk i klasow ej chłopa czeskiego, idąc śladem schematu B. F. P o r s z n i e w a . O w alce otw artej słyszym y już u progu X w. w opisie „rea k cji pogań skiej“ po chrzcie B orzyw oja u Kosm asa; Graus m niem a naw et (s·. 275), że skoro większość ludności została obrócona w poddaństwo przed w iek iem X , to i w iększe pow stania w iejsk ie pow in n y b y ły m ieć m iejsce przed tym stuleciem. Rozum owanie to nie w y d a je się popraw ne; na przebieg w a lk i k la sowej składa się bardzo w ie le elem entów, spośród których zaostrzanie się eksploa tacji jest tylko jednym , a czk olw iek najw ażniejszym . Ruś była od daw na państwem feudalnym , gd y w X I i X I I w. przechodziła przez lokalne w o jn y chłopskie.
Zapow iedzią drugiego tomu, zajm ującego się czasami od poł. X I I I w. aż do początków X V w., zakończył autor om awianą tu część sw ojej pracy. Kończąc jej lekturę zam ykam y książkę z poczuciem uznania dla autora, który przedsięw ziął dzieło zakrojone na dużą m iarę zam ów ienia naukowego i społecznego. U w agi krytyczne, które m oże obudzić, pow iększają tylk o w a lo r książki; nie ma ona w sobie nic z ja k iego k o lw iek końkordyzm u czy eklektyzm u. Próbuje, choć czasem w sposób niepełny, now ych dróg, otw iera je śm iałym natarciem na nie zawsze jesz cze zmurszałe p ozycje poprzedników, pokazując ich słabość w ew nętrzną, odnawia stare teksty, szukając w nich odpow iedzi na nowe pytania, rodzące się z nowych w ym agań m etodologicznych i ideologicznych. A u to r naw et z niejaką przesadą po kazał nam swój rozbudow any warsztat, naw et gd y nie doprowadza do nowych czy w ażniejszych stw ierdzeń (ja k np. w ekskursie I I I o circ u itio i kształtach pól i w si), um ożliw iając jednak przez to kontrolę swoich w niosków i budząc zaufanie do dobrego rzem iosła naukowego. D ru gie w yd an ie w ykorzysta n iew ątp liw ie w yniki toczącej się wśród historyków czechosłowackich dyskusji nad p rzygotow yw a n ym podręcznikiem historii ČSR, w szczególności w zakresie podziału tych dziejów na okresy. Pierw sze, zrecenzow ane na tym .miejscu w yd an ie książki Grausa spełniło już doniosłe zadanie w przebudow ie nauki historycznej u naszych sąsiadów, .przy nosząc także dla nas cenny, skoordyn ow an y zbiór analogii i praw idłow ości rozw oju sił w ytw órczych w roln ictw ie i wczesno.feudalnych stosunków produkcji.
A leksander Gieysztor
Studi in onore di G ino Luzzatto t. I — II, G iu ffré, M ediolan 1949— 1951 * Gino Luzzatto to jeden z tw órców w łoskiej historiografii gospodarczej średnio w iecza a zarazem n ajw yb itn iejszy je j przedstaw iciel na przestrzeni ostatnich k il kudziesięciu lat. W iększość działających obecnie w e W łoszech przedstaw icieli tej dyscyplin y to jeg o uczniowie, z ich też in ic ja ty w y została w ydana księga pam iąt kow a ku czci Luzzatto, którą zam ierzam y tu omówić. Luzzatto jest typow ym uczonym burżuazyjnym i na rów n i z innym i historykam i tego obozu nie uznaje m arksistow skiej teo rii form acji'społeczn o-gospodarczych , dopatruje się kapitalizm u nieraz na w et w e w czesnym średniowieczu, iden tyfiku jąc p ojęcie kapitalizm u z samym na grom adzeniem kapitału i nie dostrzega podstaw ow ej ro li sił w ytw órczych w roz w oju historycznym . P r z y tym w szystkim w swych niezliczonych artykułach i kilku dużych pracach (w sumie około 130 p o zycji) nagrom adził on olb rzym i i n iezw yk le cenny m ateriał in form acyjn y dotyczący nieom al wszystkich dziedzin gospodarki