• Nie Znaleziono Wyników

Ostatnie lata Hieronima Radziejowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ostatnie lata Hieronima Radziejowskiego"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ostatnie lata Hieronima Radziejowskiego.

I. Rzut oka na życie i działalność H ieronim a R adziejow skiego od r. 1612 — 1 6 6 0.

Imię H ie ro n im a R adziejo w skieg o zasłynęło w dziejach pol­ skich i p ow szechnych dzięki wojnie szwedzkiej z lat 1655 — 1660; najniesłuszniej wszakże uchodzi on za tw órcę tej wojny, n a p r o w a ­ dzającego sz w e d ó w na Polskę, najniestosowniej pew ien historyo- graf polski zowie go „now ym K o ry olan em ". R ola K o ry o lan a dla wieku XV II je s t anachronizm em . S p r o w a d z e n ie w ojny w czasach św iadom ości i p ro g ra m ó w politycznych przez je d n o stk ę , nie p o ­ siadającą najwyższej władzy, było ju ż niemożliwem. Pięcioletnia w o jn a polsko-szw edzka ma inne p od staw y , inne przyczyny, nie m ające nic w sp ó ln e g o z R adziejow skim , k tó re g o ro la red u k u je się do zachęty, do k a p to w a n ia w P o lsce przyjaciół dla K arola G u ­ staw a, do w e rb o w a n ia dla Szw ecyi aliantów: kozaków, R akoczego i Moskw}-.

P o zb aw io n y za niecne w ystępki w Rzpltej wszystkiego, p r a ­ gną! Radziejowski odzyskać to, co utracił, p ożerany zem stą n a tych, co go zgnietli, pożądał w ojny, w której, z kolei, on m ógłby ich zmiażdżyć; wszakże tej w ojny nie tylko, że nie zapoczątkow ał, ale n a w e t i nie przyśpieszył. S tarcie s z w e d z k o -p o ls k ie stw o rz yły ów czesne stosunki polityczne europejskie: wojna 30-letnia i jej ko n se k w e n c y e — wzmożenie się szwedzkiej potęgi, dy sp ro p o rc y a m ilitaryzm u z zasobami ubogiego kraju, na d to ciążenie szwedzkie ku m orskim brzegom między D źw in ą a Łabą; tu tkwił pro g ra m szwedzki i jeśli nie dziś, to j u tr o m usiało przyjść do je g o realizo­ w ania a miecz szwedzki musiał się skrzyżow ać z d am a sc en k ą pol­ ską. Była to konieczność, której r a d y R adziejow skiego nie m ogły zmienić.

(3)

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 25 bali śró d szerszego ogółu sp opularyzow ali ją: Szujski i K ra s ze w ­ ski, S ienkiew icz i Krechowiecki.

U rodzony r. 1612 z K a ta rz y n y Sobieskiej, syn S ta n isław a R a­ dziejowskiego, w o je w o d y łęczyckiego, p o w a ż n e g o i szanow anego ob y w atela, po o trzym an iu sta ra n n e g o w y k ształcen ia zagranicą, po zwiedzeniu obcych krajów , zaledwie sk o szto w a w sz y służby r y c e r­ skiej p o d K o n ie c p o ls k im 1), poszedł w służbę dw orską; prote kc ya króla W ła d y s ła w a u łatw ia ła mu ją, zaufanie pow szechn e słało wo- jew o dzica na sejm y i try b u n ały , w p ro w a d z a ło do k o m is y j2). P o ­ m iędzy r. 1635 a 1640 ożenił się z dziedziczką K ry ło w a nad Bu­ giem, z rod u O s tro ro g ó w , posiadł przez to o g ro m n ą fortunę, której ozdobą była w spaniała w arow nia, op ancerzon a dw o m a pierście­ niami, utw orzonem i z w o d y i łąk błotnistych, oraz w ałem i p rze­ kopem 3). Szczęście nie ozłacało pożycia m ło dy ch m ałżonków; po rychłym zgonie pierwszej małżonki, ożenił się H ieron im z ks. Eu- frozyną W iśn io w ieck ą, czem się zn o w u wielce w zbogacił, rozsze­ rzając koło kolligacyi z najpierw szem i w ielkopańskiem i domami; przyjaźń z nimi szła w p arze z faworami dworu: goście królew scy nieraz zaszczycali sw ą o becnością pięk n ą siedzibę radziejowicką, w zniesioną w stylu gotycko-nadwiślańskim , a odbijającą się w p rze­ zroczystej tafli obszerneg o staw u.

W ciągu ostatnich trzech lat życia W ła d y s ła w a IV, osiągnął Radziejowski na lu to w y m sejmie r. 1645 m arszałkostw o, s p ra w o ­ w ane z p o w a g ą i t a k t e m 4); po zgonie Cecjdii R en aty, której był kraj czym, pozostał na tem że stan o w isk u i p rzy Ludw ice Maryi; w tajem n iczo n y w k rólew skie p lan y w ojny tureckiej, w roli tajnego posła królew skiego jeździł w iosną r. 1646 do kozaków , dla p o r o ­ zum ienia się ze starszy zną i s p ro w ad zenia kilku z niej do W a r ­ szawy, oraz dla w y b a d a n ia p o g ląd ó w szlachty prow incyonalnej na te p lan y w ojenne 5). Z misyi wywiązał się doskonale, a u

oponu-■) 161 T ek a N a ru szew ., str. 129: „Vita et varians fortuna H ieron . R a-d zieio w sk i V ice-C an cell. 1666a“.

-) V ol. le g . t. 111, str. 833, 850, 863; K onstytur. 6 -n ied z. sejm u w arsz.

z r. 1640.

3) E ncyklop. W . O lgebr.: „K rylów" (nad B ug.) p r z e z F. M. S o b ie s z c z .— T y g o d n . 111. za r. 1862.

4) P am iętniki ks. A lbr. Stan. R adziw iłła, t. II, str. 157—165. T e g o ż au­ tora d yaryu sz w 382 rk p sm ie bibl. xx. C zartoryskich. T e jż e bibl. rkpsm y: nr. 390, str. 995 — 1000 i nr. 1657, str. 598, 599: p ow italn a m o w a Radz.

s) G esch ich te d. U k rain e u d. K osaken, J. C hrist. v. E n g el. p. 138. Ku­ bala: J e r z y O ssoliń sk i. C zerm ak: P lan y w o jn y tureckiej W ła d . IV . R aw ita-G a- w roń sk i: Bohdan C hm ielnicki.

(4)

jący ch m o żn o w ła d c ó w w y ra b ia ł sobie d odatnią opinię 4). Z L u ­ dw ik ą M ary ą pozostał w dobrej k o m it y w i e 2). O b ie ra n y posłem, bronił całości p r a w i p rzy w ilejó w Kościoła, ścierał się z inowier- c a m i 3), a poza izbą sejm o w ą w r. 1647, stoczył zaciętą walkę z w o je w o d ą k rak o w sk im S ta n is ła w e m Lubom irskim , i je g o p rz y ­ jaciółmi o żupy wielickie, k tó ry c h adm inistratorem został za w y ­ raźn ą w olą królew ską; mimo p ogróżek w o je w o d y i „srogich t e r ­ m inów " nieraz, na ad m in istra to rstw ie się utrzym ał i ciągnął z żup krociow e d o c h o d y 4); wszakże zyskując złoto, tracił popularność: f d y S ° król chciał jeszcze o b d arzyć w aku jącem i—s ta ro s tw e m sam- borskiem i p o d sk a rb io stw em k oronnem , podn iosły się głośne p r o ­ testy, zaw rzała s ro g a niechęć i król zaniechał zamiaru... 5). ,

Na tego króla p atrzy ł Radziejow ski zaw sze z najgłębszą czcią i żyw ił dlań przyw iązan ie szczere, nie śmiał otw arcie sprzeciwiać się je g o woli, chęciom i zam iarom m o n a rc h y -p ro te k to ra służył d o ­ brze, zręcznie i dowiódł, że, o ile nim pokierują: um ysł silny, wola stanow cza, a sp rę ż y s ta p r a w i c a — w zawodzie p ublicznym pójdzie wskazanem i tory.

P o śmierci W ła d y s ła w a , n a sejmie konw ok acy jny m , znow u się srożył n a h e r e t y k ó w 6), p o tem trafił do liczby 27 kom isarzów wojennych przy trzech r e g i m e n t a r z a c h 7), z któremi podążył nie odrazu: przez sierpień i początek w rześnia ucierał się z kupami hajdam actw a, dopiero 10 w rześn ia zjawił się p o d Czołhańskim K a ­ mieniem 8). Po d Pilaw cam i z a c h o w y w a ł się, jeśli nie lepiej, to i nie gorzej od innych, j a k świadczą spółczesne d yaryusze i l i s t y 9). D a ­

ł) P am iętn . ks. R ad ziw . t. II, str. 203. 2) tam że, str. 240.

3) tam że, str. 255—261.

4) tam że, str. 276. A rch iw u m p r z y k o śc ie le św Piotra w K rakow ie: R ei.

Crac. fol. 74, str. 36, 37, 398 rpsm bibl. x x . Czartor.: listy St. L ubom irsk. do podkancl. ks. L e sz c z y ń s k ie g o z 17 p aźd ziern ik a i 21 listopada 1647 r. A rch iw u m k ra jo w e p r z y kośc. św . Piotra: R ei. Crac. fol. 109, str. 2072—2074.

b 398 rkpsm bibl xx. Czartor.: list bpa kujaw sk. do p odkancl. koron, z 18 gru d n ia r. 1647.

6) „D iariusz C o n v o ca ciey su b In terregn o p o śm ierci K róla Jm ci W f. IV w W arsz. 1648 July 16 zaczęty", w rpsm ie 378 bibl. x x. Czart., str. 590.

') V olum . L egu m , t. III, w k onstytuc. sejm u k on w ok ac.

8) 143 T ek a N aruszew icza: nr. 2 —D yaryu sz o b o z o w y a. d. 1 w r z e śn ia ad d. 13 w r z e śn ia , oraz nr. 16 — kopia listu o b o ź n e g o z ob o zu z pod С z. K am ieniem -*) 143 II T ek a Nar. nr. 33— D yar. E rro ró w Im . P P . R eg im en t, pod P i­ law cam i, nr. 34 — Kopia listu z 24 w r z e śn ia z K am ieńca. 379 rk p sm y bibl. x x . Czartor. nr. 71: L ist p od k om . M iask ow sk iego.

(5)

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 2 7

leko gorzej postąpił we L w ow ie razem z ks. Je re m im W iśniow iec- kim, nadu ży w szy powolności, ofiarności i panicznego stra c h u miesz­ czan p rz e d „brzydkiem p o g a ń s tw em " ‘). O b r a n y wraz z Sieniaw - skim przez wojsko delegatem na sejm do W a rs z a w y , dużo miał tu kw aśnych ja b łe k do zgryzienia z racyi Pilawiec i lwowskiej spo- l ia c y i2). Z p o ś ró d hvow ian ze szczególną e n e rg ią walczył z R a ­ dziejowskim niejaki G rabianka; sp ra w a G rabianki i kłótnie z ks. Dom inikiem Zasławskim, oskarżającym exkom isarza o szerzenie prostracyi, niekarności i dezercyi, z atru ły mu sejm koronacyjny, plącząc tok o b rad 3). P o d Z b orow em , g d y g a rstk ę wojsk polskich zalew ały ze wszech stro n niezliczone fale kozactwa, g dy „los wrogi zagrażał Rzpltej o statecznym upadkiem " — Radziejowski okazał dzielną pom oc na czele ś w ie tn e g o oddziału: on „w walce serca dodawał, wraz z królem dodając odwagi i odejm ując bojaźń, w y ­ stę p o w ał naprzeciw przelękłym , orzeźwiał nieraz u p ad ające i chw ie­ jące się hufce, on, n a chw ałę swej męskiej odwagi, w yprzedzał idących (do boju), on p ok rze p iał w łasnym przykładem , pom agał czynem i radą, celując ro zsądkiem i stałością, tow arzyszył przy bo ku królew skim i wszędzie, w każdem niebezpieczeństwie, brał udział" — ta k świadczy, nie bez przesady, je d e n z do ku m en tó w kancelaryi k ró le w sk ie j...4).

G d y w g ru d n iu r. 1649 zmarł m arszałek K azanow ski, prze- kazaw sz3r cały swój m ajątek żonie — Halszce Słuszczance, Radzie­ jowski, od końca r. 1645 wdowiec, ku niej teraz skierow ał zaloty, zakończone w maju nast. r. godami małżeńskiemi; d otychczasow y s ta ro sta łomżyński i kamionacki, s ta w ał się, n a p o d sta w ie inter- cyzy ślubnej i p rzyw ileju królewskiego, spółw łaścicielem og rom ­ nych d ó b r i sześciu sta ro s tw 5), z k tórych np. bielskie daw ało r o ­

’) Kronika m. L w o w a D yon iz. Z u b rzy ck ieg o str. 297.— K ronika m. L w . J ó zefo w icza str. 113. — M ich a ło w sk ieg o K sięg a p a m ię tn : dyar. sejm u elek cy jn .

143, II. T. Narusz, nr. 43.

*) M ichał. Ks. pam iętn. str. 225, 304, 314 -3 16: 143 II 'Г. Nar. nr. 43. 3) P am iętn . ks. A. R ad ziw iłła, t. II, str. 360—363.

ł) A rchiw um g łó w n e w W a r sz a w ie . W y ro k i T ryb u n . P io tr k o w sk ie g o z r. 1652, fol. 215: „Oblata p riv ileg ii III. V. C ancell. R e g n i“ pag. 1207. N ato­ m iast ani w zm ianki niem a o R adziej. w „D yaryuszu e x p e d y c y i i tranzakcyi pod Z b orow em " w 144 T e c e Narusz, nr. 68; nie w sp om in ają o nim ani „List ze L w ow a" r. 71, ani „N ow iny z U krainy" z 13 lip ca r. 1649 pod nr. 73, ani listy M ia sk ow sk iego. Z teg o m ilczen ia w n o sić m ożna, ż e za słu g i R a d ziejo w ­ sk ieg o p od Z b o r o w e m aż tak w y so k o sza co w a ć n ie m ożna.

5) P o m ię d z y m ajątkam i p o sia d ł i takie o g ro m n e dobra, jak Czaszniki. S stw a b y ły nast.: S o le c k ie z intratą 25.000 złpl.; B ie lsk ie z L adą —80.000;

(6)

Ko-cznej in tr a ty 80.000 złp. Z g o n O ssolińskiego otw ierał p o d w o je do w a k a n só w : po usilnych zabiegach k anclerstw o kor. o trzym ał ksiądz Leszczyński, a p o d k a n c le rstw o Radziejowski. W y n ie s ie n ie u p a ­ m iętnił p rzed ew szy stkiem o rac y ą d łu gą i ś w ie tn y m b a n k ie t e m 1), a ś ró d gratulacyj o d ebrał j e d n ą szczególnie zaszczytną — o d Ojca Sw., w raz z zachętą do gorliwej służby s p ra w o m religii i Kościoła k a to l ic k i e g o 2). P o d k a n c le rstw o trw ało krótko: od 9 g ru d n ia 1630 r. do 20 stycznia r. 1632. P rz y p a d ło na czasy w alk z kozactwem , w obec k tó ry ch mało w y b itn a działalność m in istery aln a nie z w ra ca n a się szczególnej uwagi; w zrok p o w s z e c h n y ścigał szyki bojow e, cią­ g nące p o d Beresteczko.

Beresteczko, św iecące ja s n y m prom ieniem w dziejach po l­ skich, zaznaczyło się ciem nem p iętn em na tle życia i k a ry e r y b o ­ h a te ra naszego: pod S o kalem i Beresteczkiem b ow iem u p a try w a ć n a le ż y początk u je g o upadku; tu zaciekłe kłótnie i gło śne s w a ry z żoną, paszkw ile, f a b ry k o w a n e na króla, po różnienie królestw a, b u n to w a n ie wojska, zde m a sk o w a ły go przed całą P o ls k ą ! S tra c ił łaskę u króla, p o stra d a ł m ają te k żony, która, odjechaw szy z obozu, s k o m p ro m ito w a n a p o tw a rż ą męża, z nienaw idzonego o d d a w n a , w W a rs z a w ie rozpoczęła s ta ra n ia o rozw ód, o siągnięty dopiero w kilkanaście lat później. W o jn a o pałac z żoną i sz w a g re m s p r o ­ w adziły w końcu w y ro k m arszałkow ski, skazując}? w inn eg o „na in­

zienickie z Jelną i B zurą—20.000; W areck ie—30.000 złp. O intracie sstw: Bo- rysow skiego i Nowotarskiego nie mamy wiadomości. Por. „M emoriale” H. Radz-go z r 1652 w 1673-im r-kpsm ie bibl. xx C zartor.

‘) Ks. pamiętn. Michałowsk. nr. 203. Sw ada pol.-łac. J. Ostrow skiego — Daneykówicza str. 213—217 367 rkpsm Akad. Umiej, w K rak : „Diaryusz seymu a. 1650 d. 5 grudnia zaczętego”.

2) Diiecto Filio Nobili H ieronym o Radzieiowski Vice-Cancellario Regni Poloniae. Romae lapidis 1651. Innocentius X. Dilecte Tibi Nobilis Vir salutem et Apostolicam Nobilitali Tuae am plo Vicecancellarii m unere collato provi- dentissim us R ex simul et debitis virtutem honoribus perornavit et Poloniae Reipublicae rationibus opportune consuluit. Hoc autem ex litteris Tuis perli­ ben ter cognovimus, istam que dignitatem fore, ut D eus Optimus Maximus Tibi spectati fortunet tum cupimus, tum etiam speram us; tantum enim observantiae in hanc Sanctam Sedem studium, quantum sem per adhibui sti, e t in Epistola hac Tua insigniter praefers Dives in retribuendo Dominus compicuit (s.) etiam huius vitae fulgoribus rem u n erari et illustrare plane consuevit. Eidem pro­ fecto a Nobis praeclaro quaeque P atern ae charitatis documenta p ro se ac tem ­ po re nunquam deerunt. Interim Nobilitati Tuae Benedictionem Apostolicam p eram an ter im pertim ur. Datum Rom ae apud. S. Mariam Majorem S. Annulo Piscatoris d, prim a Aprilis MDCLI Pontificatus Nostri A. septimo. 696 rkpsm Akad. U m iejętn. w Krak. к. 296, 297.

(7)

famię i banicyę z k r ó le s tw a 1*. A p e la cy a do T r y b u n a łu P io tr k o w ­ skiego n a nic się nie przydała, zarów no j a k i płom ienne odezw y do sta n u rycerskiego i całej Rzpltej, oraz do króla Ł). W idząc że s p ra w a przegran a, w P io trk o w ie napisał d w a te sta m e n ty 2), poczem na włokach wieśniaczych s k ie ro w a ł się ku W ielu niow i, stam tąd przez Szląsk d o tarł do W iednia, rozpoczynając przeszło 3-letni o k res tu łania się po E u ro p ie . C esarza upraszał o kilka tysięcy wojska, z którem g o tów był zdobyć Kraków, a n a w e t po d stopy cesarskie cisnąć chociażby i P olskę całą. F e r d y n a n d III, okazując zimną grzeczność, w yp ła c ał mu pensyę, ale p ro śb y nie uwzględniał, nie dopuszczał n a w e t do audyencyi, mimo protekcyi, ja k ą p rzy ­ bysz zdołał n a d w orze sobie w y r o b i ć 3!.

Zn iech ęco n y zawodem, opuścił W ie d e ń i p rzeniósł się n a P o ­ morze 4), ztąd niebaw em , zaw iązaw szy stosunki z niektórym i d y ­ gnitarzami szwedzkiemi, zaw itał do S z tokholm u w początku maja. Na razie zachow aniem się swojem intryg ow ał s z w e d ó w 5); n a jw y ­ bitniejsi mężowie, zasłyszaw szy o jego świetnej przeszłości i W y ­

sokiem stanow isku, śpieszyli m u składać wizyty, pod czas których dał się lepiej poznać, opow iadając p o tw o rn e rzeczy o J a n ie Kazi­ m ierzu i Halszce. Z a in te re s o w a ła się nim sama k ró lo w a Krystyna: udzieliła mu audyencyi w spo só b wyróżniający, z której wyniosła o Radziejow skim przekonanie, że je s t to człowiek bardzo inteli­ g e n tn y i g o d n y szacunku. W idząc jego o p łak a n ą s y t u a c j a m ająt­ kową, obdarzyła go znaczną sumą. P rz y b y sz polski w szedł do g ro n a najpow ażniejszych i najw ybitniejszych osób n a d w o rze sztok­ holmskim, a korzystał z tych p rero g atyw , lżył J a n a Kazimierza, o p o ­ w iadał o jeg o niepopularności, ośmielał i zapalał koteryę, dążącą do w ojny z Polską. Z achęcał do tej wojny, tłumacząc, że wszak to najlepsza s p o so b n o ść do zupełnego op a n o w a n ia Inflant, że p rz e ­ cież p rze w ag a S zw ecyi n a d sk o ła ta n ą Rzpltą j e s t widoczna, że O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 2 9

ń Szajnocha: S zk ice histor. t III: „Hier, i E lżb. R a d ziejo w scy " . K ubala, S z k ic e hist. serya II: .P r o c e s R ad ziej.11. 145 T. N arusz, nr. 103: „N ow in y z W a r ­ sz a w y 11. A rch. g ł. w W arsz. W y ro k i T ry b . w P iotrk ow sk . F ol. 215: „Oblata litter. secur. 111. V. C. R. S łu szk a , etc. p. 1193.

2) P ie r w sz y test. sp isa ł H. R adz. w P io tr k o w ie „przy słab ości" d. 13 lu­ te g o r. 1652; kopię je g o zn ajd u jem y w 126 T e c e N aru szew . D rugi — 15 lutego: S za jn o ch a t. III szk ic, histor. w dodatkach na str. 406—411.

!) „A p ologia11 H. R -g o w R u d a w sk ieg o „A n n ales11. P am iętn . ks. A . R a­ d z iw iłła t. II, str. 469. K o ch o w sk i, C lim acter. I p. 336. 146 T ek a N aru szew . nr. 29: L ist G rab ow sk iego.

4) K o ch o w sk i, Clim . I. ibid. s) T h eatri E u rop aei t. V II, p. 234.

(8)

S z w e c y a wciąż p o w in n a toczyć w alkę z k tó ry m k o lw ie k z sąsia­ d ó w 1). Najchętniej ro zp ra w ia ! o tem z K arolem G u staw em , księ­ ciem Dw uch-M ostów . Siedząc w S z tokholm ie w espó ł ze Szwedam i, dla któ ry ch był in fo rm ato rem , p o d k o p y w a ł w Polsce w ierność ku J a n o w i Kazimierzowi, usiłow ał rozłam ać szlachtę n a frakcye, zm ą­ cić opinię pow szechną, z d y s k re d y to w a ć istniejące rządy; bawiąc w Sztokholm ie, skreślił i ogłosił św iatu „Manifest niew inności", podając w nim w iz e ru n e k własnej d u s z y 2). Z z u pełn ą słusznością nazw ał p o te m ten „manifest" J a n Kazimierz „un bibelle diffama­ t o i r e 3)". D rukow ali go sami s z w e d z i 4), szwedzki też ajent, Ja n Koch, baw iąc latem w W a rsz a w ie, ro zd a w ał go potajem nie razem z listami do różnych osobistości. Nie pow iod ła się Kochowi dys- trybucya: dużo listów i e g zem p larzy „manifestu" w p a d ło w ręce sam ego kró la 5), k tó ry sw e o b urzenie z tego p o w o d u wyraził w p a ­ ź d ziernikow ym liście do K ry styn y . Radziejowski tym czasem p r a ­ cow ał gorliwie, tw o rząc rozm aite kom binacye polityczne, zarazem skarbiąc sobie w zględy królow ej, n a s tę p c y d w o ru i m ożnow ładców . S z w e d o m doradzał alians z Chmielnickim, którego w o bec polak ów zw ał zdrajcą, w sk azy w ał na Rakoczego, jak o na dzielnego pom ocnika, obm yślał szlaki, któremi m ają się p o su w a ć sprzym ierzone a r m i e 6). D o tą d rząd szwedzki w żad n e stosunki d yp lom atyczne nie w c h o ­ dził z Chmielnickim, k tó ry także nie m yślał o Szwecyi, mając u w a g ę s k ie ro w a n ą ku południow i. T e ra z tę u w a g ę ściągnął nie kto inny, j a k tylko Radziejowski, ku Skandynaw ii. W korespon- dencyi je g o wyraźnie się zaznacza pom ysł, że alians szwedzko-ko- zacki sw em ostrzem musi się zwrócić ku Polsce. S to s u n e k szwedzko- kozacki u tw o rzy ł się dzięki niem u, on go p o d trz y m y w a ł w ciągu n a s tę p n y c h lat, nie z jeg o w in y skutki nie odpo w ied ziały nadzie­ jom. Dzięki n iem u w sferę tych sto s u n k ó w wchodziła i K rystyna,

4 „M ém oires de ce qui s ’est p a ssé en S u e d e “ etc. t. II p. 458 — 474 par L in a g e d e V au rien n e. S. P uffendorf: C om m entar, de reb u s S u e c is. L i­ b er X X IV , § 23. A rch iw Ju go-Z ap ad n oj R o ssii cz. III t. VI, str. 7%.

2) „M anifestatio R a d zieio v ii contra re g e m et resp u b lica m P o lo n a m “ in „annalibus". R u d a w sk i p. 108—114.

3) L ist J. Kaz. z p aźd ziern . 1652 w III t. „M ém oires'1 Lin. de V auc p. 70—74.

4) „M ém oires" L. de V auc. t. III, p. 69. R u d aw sk i „Ann." lib. V II, cap. VI. 5) P uffendorf: C om m entar." p. 1027. Lin. de V auc. t III p. 68, 69, oraz w październik, liście J. Kaz. R udaw ski „A n n ales lib. VII, cap. VI.

6) K och ow sk i: C lim acter. I, lib. V na str. 337—339 p od aje tr e ść listu R -g o do C hm ieln. R udaw ski na str. 115, 116—ten że list, ale zd efek tow an y; oba listy: do Chm. i W y h o w sk . w kopiach, w 367 rpsm ie bibl. A kad. U m . w Krak.

(9)

k tó ra przed tem o kozakach m ogła posiadać zaledw o jakieś szczu­ płe, u ry w k o w e informacye, o d b iera n e ostatniemi czasy od ajenta J a n a M ayera, posła do K r y m u 1).

K ry s ty n a j e s t u w a ż a n a za zwolenniczkę polityki pokojowej w zględem Polski, wszakże jej relacye z Chmielnickim przeciw tejże Polsce, za staran iem Radziejowskiego, od bierają tej polityce c h a ra k te r pokojowy. J e d n o cześn ie podkreślić m usim y niezn an ą d o ­ tąd całkowicie rolę Radziejowskiego: rolę łącznika pom iędzy dw om a żywiołami n a zgubę trzeciego, wielce tym d w om niesym patycznego. Je g o usiłowania, podjęte dla zbliżenia Szwecyi z w ojskiem zaporoż- skiem stało się n ab y tk iem trw ałem , urósłszy w krótce p o n a d głowę sw ego tw órcy Znoszenie się z Chmielnickim było wielce u t r u ­ dnione: gońca, wiozącego listy do ata m an a i W y h o w sk ieg o , zła­ p ano w drodze i z a p ro w ad zo no do W a rsz a w y; działo się to w cza­ sie s e jm o w y m 2). J a k tjdko izby zaznajomiły się z treścią tych listów, naty ch m iast zap an o w ało p o w szech n e oburzenie 3), p o d w p ły ­ w e m k tóreg o wydali sejm ujący su ro w y w yrok, ogłaszający autora ich za w ro g a ojczyzny i wiecznego i n fa m is a 4).

Rjmhło dow iedziaw szy się o w y ro k u sejm owym , skreślił R a ­ dziejowski „Apologię", w której znow u usiłował wykazać swoją n ie w in n o ś ć 5). „ A p o log ia “, z aró w n o j a k i listy u niew inniające K ry ­ styny do J a n a Kazimierza, nie odniosły skutku: opinia p ow szechna odw róciła się od infamisa; po rzezi batohskiej nastrój ogólny, z n a ­ tu ry rzeczy, musiał odp y ch ać każdego szlachcica ze zgrozą i w s t r ę ­ tem od przyjaciela k r w a w e g o watażki.

O d pokoju sztum sdorfskiego pom iędzy P olską a Szw ecy ą trw afy ustaw iczne p ertraktacye; teraz, jesie nią 1652, z obu stron posłow ie wyruszyli do Lubeki. P olacy obawiali się złego w p ły w u infamisa n a tok o b r a d 6); by ła to p ło n n a obaw a, w szak szw edzcy d y­ plomaci pro prio rnotu wyznawali zasady agresyw nej polityki wojen- - nej. Radziejowski p osiadał dla nich w artość inform atora zaledwo, jem u zaś obecnie chodziło p rzedew szy stk iem o siebie. P rz ed forum

po-‘) A rch iw fugo-Z apadn. Rossii: cz. III t. VI: D y a ry u sz p o d ró ży z Bach- czyseraju p rzez M ołdaw y, U k ra in ę i P o ls k ę 1 maja — 28 lip ca (st, st.) 1651, str. 8 —43. Na str. 4 3 —48: z e sp o str z e ż e ń teg o ż M ayera o kozakach: 23 lu te g o — 2 m arca r. 1651. Na str. 53—58: je g o ż rela cy a o b e r e ste c k ie m p o ło ż e n iu arm ii p rzed bitw ą.

2) „ A n n a les“ R udaw sk. p. 116, 117.

3) „Pam iętnA ks. A. R a d ziw iłła t. II. str. 480.

') V olu m in a L egum : k on stytu cya sejm u vcaln. z 23 lipca r. 1652. 5) R u d aw sk i „A nnal.“ p. 117.

6) S. P uffendorf: C om en tar. p. 1028.

(10)

selskiem przedłożył m em oryał, s k ie ro w a n y do p o słó w szwedzkich; utrzym ał go w tonie po g ard liw ju n dla J a n a Kazimierza, a uniżonej lojalności dla Szwecyi, której o b y w a te le m sam się ogłaszał. W me- m o ry ale żądał, aby, w razie p o m y śln ego rezu ltatu tra k tató w , zw ró­ cono m u majątek, ab y królew szczyzny zam ieniono n a d o b ra dzie­ dziczne, aby te d o b ra wolne były od stacyj w o jennych, od kon- trybucyj i w ogóle wszelkich ciężarów n a rzecz Rzpltej, dom agał się absolutnej restytucyi; nie om ieszkał przypom nieć zasług i ofiar, poniesionych dla kraju, w yliczył s tra ty i koszta p ro ce su z żoną, dowodził, że król m u w inien 600.000 złp. 1).

P r e te n s y e pow yższe zalecał łas k a w e m u p o p a rc iu szwedów, w któ rych ziemi chciał p o z o sta w a ć do końca życia, a z P o l­ ski czerpać tylko pieniądze, słow em „obyw atel w y rz e k ał się oj­ czyzny..."

Zjazd lubecki, j a k w iadom o, był bezskuteczny, S z w e c y a m u­ siała przedsiębrać jak ą k o lw iek wojnę; p rzy b y ły w m aju r. 1653 do S z tok h o lm u a w a n tu rn ik polityczny, Ulfeld Cornifitz, d oradzał wojnę z D anją. Radziejowski, chcąc zwalczyć ryw ala, o d k ry w a ł je g o rady i m em oryały posłom d uńskim i duńczycy mieli j e p o d o b n o w y ­ zyskać, uzbrajając się n a lądzie i m o r z u 2).

W ła śn ie w tymże czasie, z p o w o d ó w nieznanych bliżej, z R a ­ dziejowskiego poczęły zsuw ać się prom ienie łaski królewskiej: K ry­ s ty n a w yraźnie zaczęła to okazyw ać, za nią i do stojnicy szwedzcy. S tro s k a n y n o w y m zaw odem , p o sta n o w ił gdzieindziej szukać p r o ­ te k to ró w i pomocy: w połow ie tegoż ro k u pożegn ał się z d w o re m i S z w e c y ą i, w s p a r ty pieniężnym zasiłkiem, o bd a rz o n y przez sam ą królow ę wielkim złotym łań cu ch em „z kosztow n ym klejnotem ", p u ­ ścił się m orzem do A n g l i i 4). Kromvell, niec h ę tn y Polsce za szla­ checkie symipatye ku S tu a rto m , uprzejmie przyjął m alkontenta, p ra ­ wie przez pół ro ku p o d e jm o w a ł go gościnnie, w s ta w iał się do J a n a Kazimierza, na tura ln ie b e z o w o c n ie 4).

Z L o n d y n u przeniósł się e x p o dk anclerzy do Paryża; tu także kołatał o w sta w ien n ic tw o do kró la polsk. u królow ej regentki,

Ma-1673 rk p sm bibl. x x . C zartoryskich: „M em oriale Ill-m is e t E x cell-m is C om m issariis S e r e n . et In v ictissim a e R e g in a e S u ecia e ad T ractatus p erp etu a e P acis cum R e g n o P o lo n ia e d e p u ta tis'.

3) P uffendorf: C om m entar, lib. X X V , § 32.

2) „G azette de France" z r. 1653: nr. 112, p. 889. 384 rpsm bibl. xx. Czar­ to ry sk ich , str. 14 — 17: z k o r e sp o n d e n c y i w o je w o d y łę c z y c k . L e sz c z y ń sk . z p ry­ m asem .

(11)

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 33

zarina i Lu dw ik a XIV; stąd sam słał uniżone błaganie o p r z e b a c ze ­ nie win d a w n y c h , ale... skargi i p ro śb y jeg o na u s ta c h p o lak ó w w y ­ w o ły w a ły zaledwo uśmiech ironiczny 1), król je przyjm ow ał z m roźną obojętnością, nie zachw iały go n a w e t p ersw azy e L udw iki Maryi, nie w zru szyła żałosna supplika osieroconych dzieci w y g n a ń c a 2).

Środki m ate ry a ln e expod k an clerzego szybko się w y c z e rp y ­ wały; zm uszony po rocznym pobycie porzucić P a r3'ż, przeniósł się do H a m b u r g a 3), gdzie doczekał w ojny Karola Gust. z Polską. K a ­ rol G u s ta w k o n ty n u o w a ł relac}?e z Chmielnickim, Chmielnicki u s ta ­ wicznie polecał R adziejow skiego szczególnym w zględom k ró le w ­ s k im 4), Radziejowski sam p o d trz y m y w a ł stosunki z atam anem i W y h o w s k i m 5), n a d to znosił się z M oskwą, zawsze n a szkodę Rzpltej. W szelkie p e rsw az y e życzliwych m u osób w Polsce, aby zaprzestał w y stę p n y ch k n o w a ń 6), odrzucał wyniośle, z tem zimnem lekcew ażeniem i butą, jak ie żywią ludzie, przeświadczeni o własnej wyższości i zwycięzkiem zakończeniu swej spraw y. Z n a n a nam k o resp o n d e n c y a Radziejowskiego z tych czasów, n a c ec h o w an a je s t tonem zuchwałym i pogardliw ym . W maju r. 1655 z łatw ością mógł pow rócić do Polski, g d y b y tylko chciał, gd yb y nie od pychał w y ­ ciągniętych dłoni życzliwych mu l u d z i 7), ale... p o tęg a szwedzka^ nienawiść do króla, n am iętne pragnienie zem st3^, pom ieszały mu rozum. Zbliż3d się do K arola G u sta w a , z k tó r3Tm, za p ośredn ictw em O x e n s tie r n y 8), z wiązał się formalnym kontraktem , n a zw an ym „Asse- k u r a c y ą “, w y d a n ą t. r. O biecał w niej król szwedzki pamięć o in­ teresach Radziejowskiego, tra k to w a n ie o nich p rzy najbliższych u kła­ dach z królem polskim, pow ierzenie mu podczas najbliższej w ojn3i s to s o w n3mh s ta n o w i s k 9).

Jakoż n ieb a w em J. K. K ó nigsm ark p ow o łał go, z rozkazu królewskiego, ażeby je m u i W ittem b erg o w i p o m ag a ł radam i i in- formacyami na terenie rozpoczymającej się w o j n y 10). T a wojna stanowo dla e xpodkanclerzego n o w y okres, p ełen zm iennych losów.

1) K och ow sk i: C lim acter I. p. 425. 2) 147 T ek a N a ru szew . nr. 109.

3) 148 T. N a r u sz e w : „ R esp o n sio Illm i D. H . R a d zieio v ii V . Cane. R. P. ad litteras lllm i D. B u tleri11 z 31 m arca r. 1655, p. 109—113.

p A rch iw J u g o -Z a p . R o ssii cz. III t. VI: „Instructio..." etc. p. 70, 71. ł ) ibid., str. 68, 69: listy C h m ieln ick iego i W y h o w sk . do R ad ziej. 6) 148 T. N aru szew .: listy B u tlera i B u tlero w ej.

’) 384 rp sm bibl. x x. Czartor.: z k o resp o n d en cy i J. L e sz c z y ń sk ie g o z R a­ dzie)., str. 222 — 225. A rch iw J. Zapadn. R oss. etc., str. 81.

8) 161 T. Nar. V ita et varian s fort. etc. 9l 148 T. N a ru szew .

10) S. P uffen d orf: T hat. Carl G ustavs, p. 68.

(12)

Radą, informacyami, urab ian iem opinii n a rzecz K arola G u ­ s ta w a służył on istotnie, w iernie i dzielnie do końca r o k u 1655. P o d Ujściem położył dla Szwedów niem ałe zasługi, a po kapitulacyi, w b ity w pychę, u n iesiony zapałem , wygłosił d u m n ą oracyę: „Bogu dzięki składam , że mi dozwolił doczekać dnia, w k tó ry m i w ro g a sw eg o u k arałem i Ojczyźnie p okazałem wierność w inną, w raz z mi­ łością! Kazimierz mię bez winy rzucił n a p a stw ę nieszczęść — w o ­ łał z p a to s e m — wyzuł b ow iem z m ajątku, o d a rł ze czci, odebrał żonę, n a s ta w a ł wreszcie n a życie samo! B óg tylko obronił... Dziś— jam m u odjął koro n ę, k tó rą on nosił niegodnie i ja m ojczyznę

wyzw olił z pod jego tyranii!.." 1).

P ra g n ął czemprędzej d o b y w ać W a rs z a w y , p aliła go żądza czynu, zem sty i lau ró w zwycięzkich! W s za k ż e nie okazał uzdol­ nienia m ilit a r n e g o 2), lepiej służył ja k o a g i t a t o r 3), a K arol G u s ta w za słu ż b y gorliw e uczynił go n a p o w r ó t p a n e m utra c o n y ch włości i rządcą w e s p ó ł z O x e n s tie rn ą W a rs z a w y i n iektó ry ch innych f o r t e c 4). W znoszeniu się z Chm ielnickim nie ustaw ał, pracując dla zyskania pom ocy kozackiej przeciw P o lsce i Moskwie. W p ra w d z ie Chmielnicki nie m yślał o niej szczerze, ale s to s u n k ó w nie zrywał. Radziejowski śró d starszy zn y kozackiej posiadł wielkie zaufanie i p r z y j a ź ń 5); n a d w e ręż y ł je n a czas jakiś listem do atam ana, oble­ gającego Lw ów. W liście tym słał w y ra ź n y rozkaz p o w ro tu do do domu, bo król szwedzki — dow odził — nie po trzebuje pom o cy kozackiej. R ozkaz te n właśnie wzburzył Chm ielą, który z pod L w o w a musiał odstąpić, bo ludziom je g o zabrakło żyw ności a ko­ niom paszy, ale w w o jsk u jeg o , dzięki exp od kan clerzem u , w y buch fy ferm ent i r o z b r a t 6).

Przenosząc się z m iejsca n a miejsce, w g ru d n iu w T o ru n iu spotkał się z p osłem cesarskim —bar. Lisolą, d a w n y m z n a jo m y m 7), k tó ry usiłow ał o d e rw a ć go o d K a ro la G u s ta w a i po pchn ąć na stro n ę cesarską. Lisola p rag n ą ł utw o rzy ć całe „ stronnictw o

cesar-') 148 T. Nar : nr. 66—„O ratio R a d z ie io v ii“. 2) P uffendorf: That C. G. p. 73.

J) „A n n a les” R u d aw sk . p. 181, 182: „A rtyk u ły k o n w e n c y i“ pom . K. Gust. a w w d z tw e m S iera d zk . P u ffen d : T h. K. Gust. p. 72.

‘) „A n n al.“ R u d aw sk i p. 178. „Pam iętn." Miko}. J e m io to w sk ie g o str. 70. s) A rch. J. Zap. R o ssii etc., str. 83—92.

6) tam że: nr. X X X I —list C hm ieln. z p od e L w o w a z 8 listopada r. 1635; nr. L X X X III, str. 197.

’) „D ie B erich te d e s K aiserlich eu G esandten, F ra n z v. L isola, aus den Jah ren 1653—1660, m it e in e r E in leitu n g u. A m m erk u n g en v e r se h e n , h e r a u sg e - g e b e n v. dr. F ran cis P rib ra m .”: relatio L iso la e d e d. 7 gru d n ia 1655 a.

(13)

skie" z zostających w służbie szwedzkiej polak ów 4): ci wszyscy, w edle Lisoli, udaw ali tylko przyjaźń dla szw edów .

Radziejowski sam, widząc p o ry w y p a try o ty zm u polskiego, ko nfederacye, su k c esy partyzantki, podniesienie ducha, płynące z w yżyn jasno g ó rsk ich, coraz więcej ostygał w s y m p a ty a c h szw edz­ kich. Karol G u s ta w nie dostrzegł zrazu zmiany, zachodzącej w jeg o u sposo b ien iu i darzył go wciąż w y jątk o w em zaufaniem, p rz y ­ puszczając go do najw ażniejszych tajemnic politycznych, tymczasem Radziejow ski dzielił się niemi z agentem c e sa rsk im !2). P o u t r a ­ cie W a rs z a w y , p o s u n ą ł się dalej: w y stą p ił z o strą a g ło śn ą k r y ­ tyk ą czynów k ró la szw ed zkieg o!3). T en, z estro fo w aw szy go za „nie­ dorzeczne i niezgrabne m o w y “, począł tracić ufność i nie spuszczał oka z Radziejowskiego, k tórego ta baczność srodze k r ęp o w a ła . Żądzę w yn ie sie n ia opierał on na sto su n kach szwedzko-kozackich, w których pragn ął utrzym ać się w roli łącznika. W listach do W y h o w s k ie g o otwarcie radził co i j a k trzeba pisać do K arola G ustaw a, zalecał w łasne usługi, zobowiązyw ał, ażeby bez niego nic w ażnego nie s tanow io n o 4): to w łaśnie zgubiło Radziejowskiego, sko ro wyszły na j a w jego tajne po ro zum iew an ia się z kozactwem ; d ow iedział się n a d to król o k o resp o n den cy i jeg o z polakami, k tó ry c h teraz za­ chęcał do oporu, oraz o listach do kurfirsta i zamiarze sc hro nie ­ nia się w Memlu 5).

Dostojnicy szw edzcy o d d a w n a byli R adziejow skiem u nie­ c h ę t n i 6), słowem do k oła e x podkanclerzego utw o rzy ła się pustka, a n a d g ło w ą je g o zawisła nieunikniona katastrofa.

Król zwołał rad ę dla powzięcia decyzyi—j a k n ależy postąpić z R adziejo w sk im ? Z a w o to w a n o uwięzienie w E lb lągu 7). Z E lbląga przew ieziono go do M alborga d. 12 g ru d n ia r. 1656. W M alborgu bawił naonczas i K aro l G u staw ; właśnie stał w oknie lewego sk rzydła zamku, patrząc przed się, g d y przed front zajechała kareta, z której w y siad ł Radziejowski i sk ierow ał się ku wej­ ściu, a zobaczyw szy króla w oknie, p o w itał go p e łn ym pok ory ukłonem. Król tylko mocniej nacisnął czapkę na głowie, a ruchem

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 3 5

6 W alew sk i: H istorya W y z w ó l. P olsk i, t. I, str. 234.

21 R elacya L isoli z 23 lu tego r. 1656.

3) P uffendorf: That. C, Gust. § 42, Buch III.

4) A rch. J. Zap. R o ssii nr. L IX , LX. R p sm 402 bibl. xx. C zartor., str. 133, 137. Puffendorf: T h. C. Gust. § 42, В. III. R ela c. L iso li z S o n n en b u rg ą z 15 w r z e śn ia r. 1656.

i) Puffend. ibid.

6) R elac. L iso li X X II z E lbląga 25 sty czn ia r. 1656. r) P u ffen d orf ibid. p. 193— 195.

(14)

postaci okazał gn iew i pogardę. Radziejowski w szedł do zamku, ale rychło zn ow u w y sz e d ł z niego, król wciąż stał w oknie; w ię­ zień podszedł aż tutaj i zn o w u dw akro ć uk łoniw szy się bardzo nisko, wielce uniżonem i sło w y witał królewski m ajestat. Z okna ozwał się głos gniew ny, szorstki: „Czy to j e s t w ierność? Radzie­ jow ski, k tórąśm y wzajem nie sobie obiecali? czy nie wiesz co p raw o

stanow i n a niew iernych zdrajców ? czy ty sam nie p o m a g a łe ś często osądzać p o d o b n y c h nikczemności, ja k o g o d ny ch śmierci? czy może w zo row ałeś się na p o d o b n y c h ludziach?.. Idź! a j a k w p rz ó d nad innymi, tak teraz -sam na siebie sąd wydaj!"

Na te słow a ostre, g n iew n e a wzgardliwe, odrzekł kró tko z po­ korą: „Najjaśn. K ró lu i Panie! Człowiekiem jestem i zgrzeszyłem..."

W te m przyszli żołnierze i poprow adzili go do w n ę trz a zamku. N iebaw em ujrzał się oko w o k o w obec króla, jener. M arderfelda, k o m en d a n ta elblągskiego i innych d ostojnych r y c e r z y 1). T u za­ p e w n e dowiedział się o ry ch łem śledztwie, bo zarzu ty były już sform ułow ane.

Ś led ztw o nad R adziejo w sk im trw ało od 12 g ru d n ia r. 1656 do końca m arca r. 1657. Rozpoczęli j e hr. K rzysztof Delfik von Dona, Maciej Biornklau, hr. D uglas i J a n v o n F r ie s e n d o r f 2).

Z arzucono mu p rzed ew szy stk iem usiłow ania, sk ie ro w y w an e ku o d s e p a ro w a n iu kozaków od szw edów , przytaczan o na d o w ó d teg o niem ały poczet faktów, w y tkn ięto sy m p a ty e austryackie, sa­ m ow o ln ą poi i tykę, życzliwość dla Polski. W calem je g o p o s tę p o ­ w aniu u p a try w a li sędziowie prj^watę, dążącą do z a p an ow a n ia nad politycznemi in teresam i Szwecyi, co się ze szczególną p lasty ką odźwierciadla w stosu n k ach z kozactwem, a p rzedew szy stkiem — z Chmielnickim. D elikw en t p ró b o w a ł zaprzeczać, nadrabiał miną, ale, g d y go p rzygniotły niezbite dane, spokorniał, płaczem w y ­ bu chn ął i „w sposób bud zący politow anie" wyw odził, że wszak j e s t człowiekiem i ja k o człowiek łatw o m ógł zbłądzić...

G d y sędziowie poruszyli plan wspólnej ucieczki—R a dz iejow ­ skiego z p osłem kozackim, czerńcem Danielem, do W iedn ia, oraz k a pto w anie k ozaków na s tro n ę cesarską, zn o w u począł się bronić z zapałem, ale ta k się p o p lątał w mowie, że wszelkie a rg u m e n ty straciły walor; słowem, broniąc się, ustawicznie szkodził s o b i e 3). K orzystając z n iezbyt ścisłego więzienia, rozpoczął szkodliw ą dla

■) T heatri E u ro p a ei t. V II p. 1012, 1013. 2) P uffendorf: C om m ent. C. Gust. III В. § 42. 3) A rch . J. Zap. R o ss. nr. L X X X III.

(15)

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 3 7

s z w e d ó w k oresp o n d e n c y ę , za co u k aran o go ściślejszą stra ż ą i od­ cięciem od ludzi i ś w ia ta *).

P o n a w ia n e śled ztw a coraz bardziej k o m p ro m ito w a ły Radzie­ j o w s k i e g o 2). Dla uczynienia go zupełnie nieszkodliw ym , p o s ta n o ­ wili szwedzi osadzić expo dk an clerzeg o w jak ie m k o lw ie k n a jb a r­ dziej ścisłem, o d d alon em od tea tru w ojny więzieniu; obrali wkońcu p o n u r y zamek w e s t e r a s k i 3), dok ąd został przew iezion y z M alborga do piero w połowie r. 1657 4). Tutaj, w przygnębiającem , m on oto nn e m o do sob n ien iu przesiedział aż do pokoju diwskiego.

Jeśli p a k ta diwskie, interesując żywo całą E u ro p ę , dotyczyły p rzed ew szystk iem Polski i Szwecyi, to p a ra g ra f drugi a rty k u łó w po kojow ych m usiał przed ew szy stk iem obchodzić Radziejowskiego, gdyż g o to w a ł mu zmianę losu. T e n paragraf, składający się z 5 p u n któw , w p ierw szym ogłaszał zobopólne, w ieczyste zapom ­ nienie i przebaczenie wszystkiego, co miało miejsce między wo- jującem i stronami. P u n k t drugi posiada n a stę p u jąc ą treść:—niechaj się w szyscy cieszą z tej powszechnej am nestyi, jak o też i każdy z osobna, jak iego b ąd ź stanu, kondycyi i wyznania, n a d to w szel­ kie com m unitates, co się z obu stro n nieprzyjaciela trzymały, lub po p a d ły w moc jeg o , niechaj nie ponoszą ż a d neg o uszczerbku czy kary w swych praw a ch , przywilejach, zwyczajach ogólnych i p o ­ szczególnych, tak w dziedzinie kościelnej, j a k i świeckiej, któremi się p rze d tą w ojn ą cieszyli, ale niechaj i nadal ko rzy stają w całości z p r a w państw o w ych : nie b ę d ą pociągane p rz e d sąd ani to w a rz y ­ s tw a ani jed n o stk i z racyi przystąpienia do nieprzyjaciela, tak że niechaj nikomu nie będzie wolno pozyw ać ko go ś drugiego z tej w łaśnie przyczyny, ani też czynić m u w y rz u tó w 5).

II. Dwa lata usiln ych zabiegów .

1. Z a b ie g i o p o w ró t.

O statnie lata życia i działalności H ie ro nim a Radziejowskiego łączą się ściśle z zabiegami Ludwiki Maryi, ze sp ra w ą Lub om ir­

■) P u ffen d orf, ibidem .

2) D o d ru g ieg o ś le d z tw a K. G ustaw w y z n a c z y ł dw u rad ców : B iôrnklau’a i F riesend orfa. Z B iornkl. R ad ziejo w sk i od p e w n e g o czasu z o sta w a ł w z ły ch stosunkach, p r z e d F riesen d orfem raz n a zw a ł g o o sz c z e r c ą i t. d. A rch. J. Z. R. str. 200. D u żo zaszk od ziły R -em u zeznania m nicha D an iela: nr. L X X X V III, str. 214 — 216, oraz zezn an ia, p od an e w d. 22 m arca r. 1657 p rzez W ilib ald a H âxberga: nr. XC, str. 217, 218.

3) P u ffen d orf, ib id em .

p 161 T eka Narusz.: Vita e t var. fort. etc. s) „Pacta O liv ie n sia 11 w V olum . L egu m .

(16)

skiego, ze związkami wojskow em i, ze stosunkam i polsko-tureckiemi, słow em, z najaktualniejszem i w ypadkam i „trzeciego klim akteru".

O sta tn ia ta ep ok a rozpoczyna się od pokoju Oliw skiego, od opuszczenia m u ró w w esterask ich , od p o w tó r n e g o p rzybycia do Sztokholm u. Karol G u s ta w ju ż w lutym tegoż r. 1660 legł w g r o ­ bie, Radziejowski w stolicy p o w itał królow ą-rejentkę, „panią cha­ r a k te ru łagod n eg o , ro zu m n ą i u m ia rko w a ną" — w edle zdania spół- czesnego d y p l o m a ty 1); k ró lo w a i sen ato ro w ie szw edzcy okazali mu dużo p rz y c h y ln o ś c i2). W szakże zadow o lenie z oznak szacunku i monarszej życzliwości gasło w o b ec troski, wypływ ającej z d otk li­ w e g o u bóstw a. W Polsce ogołociły go z d o s ta tk ó w a w a n tu ry , ucieczka za granicę, zbrodnicze k now an ia, p a k ta oliwskie osobno nie zaznaczały restytucyi, ruchom ości n a w e t pozbawili go jesienią r. 1656 w części gdańszczanie, w części sam K arol G u sta w . O d s z w e d ó w przeto teraz dom agał się r e k o m p e n s aty za skonfisko­ w a n y majątek; ci mu n a to odpowiadali, iż p ow inien czekać cier­ pliwie, bo kasa p a ń s tw o w a pusta, bo z a p ano w a ł po w sz e c h n y nie­ dostatek, b ędący n a tu ra ln y m wynikiem pięcioletniej, w yczerpującej w o j n y 3).

Zabiegając o osobiste s p ra w y m ajątkow e, b aw ił się R adzie­ jo w s k i jednocześnie polityką; Rzplta, jej stosunki z sąsiadami, zwłaszcza z M oskwą, bud ziły w nim żyw e zainteresow anie, n a s u ­ w ały pom ysły. Znalazłszy się n a dw orze sztokholmskim, j ą ł ze szw edam i „traktować, aby n a uleczenie nieznośnej, od nich z a d a ­ nej Rzpltej blizny, wojnę zaczęli z M oskwą, aby m ogła być posił­ k o w a n a R z p l t a " — z czego sam się potem chlubił przed marszałkiem

„związku ś w i ę c o n e g o 4)".

N am o w y te przeszły w dziejach bez śladu, zaznaczyć w szakże w y p a d a , że zacy to w a n y pom ysł znalazł p e w n ą ilość zw olenn ik ów p o ś ró d m łodszych dygnitarzów , ale „ci co byli starsi", utworzyli zw ycięską opozycyę, tym czasem polacy sami, bez ościennej pomocy, gromili w ojska m oskiew skie 5).

*) M ém oires du Marquis de P o m p o n n e.

2) 161 T ek a Narusz.: V ita et v a ria n s fortuna... etc. 3! ib id em .

J) 1655 rkpsm bibl. xx. Czartor.: „F undam ent do p orządku d o b r e g o p rzy ­ ch od zen ia k r w a w e g o żołdu n aszego".

5) A rch iw u m B u tlero w sk ie w B ibl. Ordyn. hr. K rasińskich w W arsz. m s. 156. N a m o w y te z e str o n y R a d ziej. m ia ły b y ć w y r a z e m p ragn ien ia „w y ­ św ia d czen ia w in n e g o o b o w ią zk u tak k r ó lo w i jako i w szy stk iej R zpltej", m iały o zn a cza ć d a lek o w id zen ie p o lity czn e, p r z e w id y w a n ie rozrostu i p o tęg i p ó łn o c ­ n e g o k olosa. P ro jek t j e g o w y w o ła ł utrzym u jące się p r z e z cza s jakiś w a lk i

(17)

Radziejowski tym czasem wisiał niejako m iędzy nieb em a zie­ mią: bez m ajątko w eg o opatrzenia, bez zachęty w kraju, bez znie­ sienia w y ro k u sejm o w eg o z r. 1632, nie wiedzieć, czy m iał pozo­ stawać n a miejscu, czy w y b ie ra ć się w drogę? W a h a ł się, o sta­ tecznie się zdecyd o w ał n a podró ż i zw olna począł się p o su w a ć ku ojczystym stronom . J ad ąc, w stąp ił do H a m b u rg a „gdzie nieco ze sw ych ruchomości miał złożonych !)“; tu go dobrze pam iętano z czasu p o b y tu przed wojną — z r. 1653. W idocznie m ieszkańcy H a m b u rg a d o bre o nim zachowali wspom nienia, skoro okazali żyw ą radość z przybycia d aw n eg o gościa. Na półtorej mili od mia­ sta spotkał go oddział rajtarów, w asysten cy i których wjeżdżał w bram ę miejską, tu go witał burm istrz Colmer, m iasto ofiarow y­ w ało bezpłatną gościnę. Za uprzejm ość i gościnność płacił R ad zie­ jowski szczerą otwartością: skarżył się na zmienne losy i—szwedzką niewdzięczność, co go za w alne usługi u k a ra ła ciężkiem więzie­ niem, w ynosił dobroć króla polskiego, który, po w od ując się w ro ­ dzoną cnotą, zapom inał urazy, d a ro w y w a ł winy, przyjm ow ał na- p o w ró t do ł a s k i 2). P r a g n ą łb y czemprędzej znaleźć się w stolicy, lecz nie śmiał p osu w a ć się bez w y raźn ego stam tąd zezwolenia; z H a m b u rg a przeto w y słał do króla jakiś rozrzew niający list, w któ rym opowiadał, ja k się wciąż łzami zalewa, bolejąc nad nie­ łaską kró le w sk ą i w łasn ą niedolą, j a k p rag n ie p rac ą gorliwą o k u ­ pić d a w n e b łęd y i grzechy, czekając tylko n a m iłościwe skinie­ nie... 3) Inne listy świadczą, iż nie był w obec J a n a Kazimierza

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 3 9

w ło n ie sen atu , którego m łodsi c z ło n k o w ie w y k a za li w ię k sz ą in ic y a ty w ę i zro­ zu m ien ie ducha m o s k ie w sk ie g o , oraz p r z y ch y ln iejsze u s p o s o b ie n ie dla P olsk i, niż starsi; starsi dostojnicy sz w e d z c y p rzez p e w ie n czas byli c h w iejn i, o sta­ te c z n ie p rzy ch y lili się ku p o k o jo w i z M oskwą; sta n o w ią c w ię k sz o ś ć , p rzech y ­ lili sza lę sp oru na sw o ją stro n ę.—L ist H. R. do Gottarda Butlera, podkom . kor. z 14 sierp n ia r 1660 z e S ztok h olm u .

1) tamże; 161 T ek a N a ru szew . V ita et varian s fo r tu n a .. etc. Z e S zto k ­ holm u m u sia ł w y jech a ć p o m ięd zy 28 sierp n ia a 4 w rześn ia; tak każe m niem ać list do Butlera: rpsm 156 Bibl hr. K rasińskich w W arsz nr. 5.

2) T heatri E uropaei continuatio t. IX. p. 55.

3) Bibl. Ordyn. hr K rasińskich, rkps 312. „Nie p r zy p iszesz W'KrM. P. M. M. z urodzonej dobroci i k lem en cyi o w ej b e z p ie c z e ń stw u m em u, iż p rzy­ je c h a w sz y do H am burgu, p rzez tę nizką su p p lik ę o ży w a m s ię z u n iżonem i p o­ sługam i i p o w o ln o śc ią m oją W KrM . P. M. M , bo sam a W Kr. Mści d o b ro czy n ­ n ość, której s z c z e g ó ln ie m oje z e S z w e c y i u w o ln ie n ie p rzyzn aw an i i p rzyp isu ję, w y c ią g a ła po m n ie, a b ych p o w in n e i u n iżon e b ez od w ło k i od d ał W KrM ci, ja k o Panu i D o b ro d ziejo w i dzięk i. W y r a z iłe ś W K rM ść p rzez tak w ie lk ie pod­ czas w ię z ie n ia m eg o synom m oim w y św ia d c z o n e d o b ro d ziejstw a , ż e jak oś tak w ie le n iech ętn y ch łask ą sw ą z n ie w o lił, tak w ie le z ło ś liw y c h do niej p rzyp u

(18)

-s z c z e r y x), a o -sobie wogóle dobrze mniemał, w przeświadczeniu, iż w Polsce wielu było bardziej w y stę p n y c h i g o d r ^ c h kar, niż o n 2).

W idocznie ham bu rsk ie rek lam acye odniosły skutek, bo po k ilkutyg od n io w y m pobycie w y jech ał Radziejowski do G d a ń s k a w końcu listopada, a może n a w e t w początku grudnia. Jechał przez Pomorze, tu go także w itano uprzejmie i p o dejm ow ano z o g ro m n ą gościnnością. W G d a ń s k u zamierzał pozostać przez czas dłuższy, oczekując n a s e j m 3). W G d a ń sk u właśnie odebrał m n ó stw o listów od sam ego J a n a Kazimierza, od M. P rażm ow skiego, ó w czesneg o kanclerza kor., od ks. Szczuki, kustosza poznańskiego: z tych listów dowiedział się o różnych pow ażnych n iebezpieczeń­ stw ach, co mu seryo zagrażają, j a k ze stro n y se n ato ró w , tak n ie ­ mal — całej korony; życzliwi auto row ie radzili przenieść się na Śląsk, do W ro c ław ia , tembardziej, że rychło sam król m a zjechać do C zęstochow y, oddalonej zaled w o o 20 mil od tego miasta, łatw o przeto będzie poro zu m iew ać s i ę 4).

Ztąd, że oboje k ró lestw o w lutym wyruszyli do Częstochowjr i tu zwołali s e n ato ró w na na ra d ę na d. 10 lutego, m ożem y w n io ­

ś c ił, tak i m nie u w o ln io n e g o d o b ro w o ln y m w ię ź n ie m m ieć c h c e sz , k tó ry n ie - czu jąc się b yć god n ym , n ajm n iejszej W K rM ci d o b ro czy n n o ści, zd u m iew a ć mi się p rzy ch o d zi, że w d ob rotliw ym W K rM ci sercu już nic ta k ieg o nie zostaw a, c z e g ó b y się n a jw y stę p n ie jsz y sp o d z ie w a ć m iał Z alew ając te d y ten list łzam i, a życząc so b ie jaknajprędzej o sob ą m oją praw d ziw ą w y ś w ia d c z y ć p r z e sz ły c h b łę d ó w pokutę, oczek iw an i tu w H am burgu dalszej W K rM ci w o li i rozk aza­ nia, w ie r n e p od d ań stw o m oje pod n ogi oddając". — K opia listu R ad z-go do króla z H am b. z d. 26 paźdz. r. 1660, str. 347.

') 312 m s. bibl. hr. Krasiri. str. 347— 330. W liśc ie do p ro b o szcza w a rsz. ks. S zczu k i dużo g o r y c z y i n ie c h ę c i ku k rólow i. L ist ten z o sta ł n ap isan y w 11 dni po p r z y to c z o n y m

2) 156 ms. tejże bibl. L ist do G. B utlera.

3) Bibl. xx. Czartor.: 161 T ek a N aruszew .: „Vita et varians fortuna" etc. 4) ibidem . 1655 m s. bibl. xx. C zartor. 312 ms. bibl. hr. K rasińskich. — W o b e c ks. S zczu k i o k a z y w a ł n ajw ięk szą sz c z e r o ść . Przed nim ża lił s ię na sw ó j lo s n iezn o śn y , bo „niem a o czem żyć". P r z e z y w a ł s ie b ie „ e x u l’em b łą ­ kającym się" i „błędnym rycerzem " . T łu m a c z y ł s ię ze sto su n k ó w z kozakam i p isa ł do C hm ieln. i W y h o w sk . w sp ra w a ch szw ed zk ich je d y n ie „na go rą cą in stan tią królow ej sz w e d z k ie j, pod której n a ten cza s w ład zą był". S k a rży ł się, ż e mu ongi p rzez k asztelan a so c h a c z e w sk . dużo k ról ob iecał, a teraz nic nie daje, bo mu szkoda dóbr. W y z n a w a ł, iż p ra g n ą łb y p o w ró cić do kraju, a le oba­ w ia się urągań ludzkich, k o n tem p tó w , w y ty k a n ia palcam i. „ W ie r z mi W M. — p is a ł—żem sp o k o jn iejszy b y ł w w ię z ie n iu in anim o i w n iw c z y m się n igd y nie frasow ał", g o d z ił s ię z w o lą B ożą „ale te r a z —d o d a w a ł—g o r z e j i c ięż sza m oja elib eratia, niż... m oje w ię z ie n ie " . W sz y s tk o b y ło b y d ob rze, g d y b y dano mu ja k ie ś środki do e g z y s te n c y i Tnateryalnej — T aka je s t tr e ś ć d o ść o b sz e r n e g o ilstu do S zczu k i z listop. r. 1660, str. 347 — 350.

(19)

skować, że Radziejowski rozpoczynał rok n o w y — 1661, w G dańsk u jeszcze; we W ro c ła w iu sta n ą ł najpóźniej w pierwszej połowie m arc a r. 1661. T u zno w u czekały nań owacye, n a w e t oznaki ż y ­ wej radości: witali go w rocław ianie „z najw iększą przy sto jn o śc ią “, n a czoło tłum u wystąpili „wsz}7scy u rzędnicy i rad c y c e s a r s c y 1)". R a d z gościnj^ w e W ro c ła w iu m iał ju ż p rze b y w ać d o najbliższego sejmu: n a tym sejmie opiera! nadzieję restytucyi, dla której usiło ­ wał uro b ić opinię; u d a w a ł się do ludzi możnych, p o p ularnyc h i wply wow\'ch. Miał stały zwyczaj oświadczania się z p rz\'jainią i obietnicami wdzięczności wów czas, g d y p o trz e b o w a ł usługi, pro- tekcyi, pomocy. W .takim właśnie tonie w y s to s o w a ł d. 14 m arca list do je d n e g o z w y bitniejsz\7ch s e n a to r ó w — ks. W y dżg i, o któ ­ ry m p rzechow ało się tak w iele zabaw nych dykteryj i opowieści dziwacznych.

„Po tak ciężkiem więzieniu — pisał do ó w cz e sn eg o biskupa w arm ińsk ieg o — k tó rem dla Rzpltej poniósł, w ielką uczułem ulgę, gdym się dowiedział, zbliżj7wsz\7 się ku Polsce, o do brem W M P a n a zdrow iu i o szczęśliwych pow odach; takem się bow iem zawsze do fo rtu n y W MP. od pierw szego po znania m ego interesow ał, żem on ą za m oją w łasn ą poczytał i jes te m tego u pew nienia, że moje nieszczęścia d o tk n ęły szlach etn e serce W M P. i do słusznego po ­ bu dzały politowania. A żem tu jest za w olą i rozkazaniem P a ń ­ stw a, k tó ry m jak o w yzw olenie moje winien jeste m , tak co dalej ze m ną czynić zechcą, cierpliwie do sejmu oczekiwani. A że mię w tra k tata ch pp. komisarze przeskoczyli i sejm owych d e k re tó w ze mnie nie znieśli — nie py tam o powód}'-, tylko reflexis czynię nad swoim losem, że teraz zależę od je d n e g o n ied y s k re tn e g o głosu: „niepozwalam!" S ta n ę ły ze wszystkiem g e n ę ra ln e amnistie, a ja, k tó ry m nie dobrow olnie, ale z konieczności i z m u su b ęd ą c ze w szystkich d ó br losu n iesłychan y m p r zy k ła d em w j7zut}7, poszedł n a stro n ę w ro g ó w , d o ty ch czas się po świecie błąkając, w yż e b ra ­ nym i faw oram i żyjąc, na w y g n a n iu zostawam . W o ła m przecie do P. B o g a —niech nie pamięta im tej winy! Nie w ątpię, że W M P. zjedziesz na sejmik malborski, a p o tem n a sejm, n a k tórym co masz czynić—przypotninacza nie potrzebujesz, bo stateczność p rz y ­ jaźni W M P a n a przy tak w ysokich cnotach tak mię utw ierdza, że

uczynisz rzecz g o d n ą sw eg o imienia, a mnie (do) d ożyw otnego z do m em moim zawdzięczenia obligujesz. A jeżeli mi P. B óg j e ­

O S T A T N I E L A T A H I E R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 41

(20)

szcze kiedy zdarzy uczcić W M P. i b r a te rs k o obłapić śró d n ow ych szczęśliwości, nie mniejszą tę poczytać będę

Nie okazał się b iskup głuchym na p rośbę Radziejow skiego i w n a d e r krótkim respo n sie z d. 30 kwietnia, w T o ru n iu pisanym , w yrażał n iew y m o w n e u b o lew a n ie n a d „niestałym losem" expod- kanclerzego i rado ść z rychłego p o w r o tu je g o w progi ojczystej o biecyw ał poparcie: „p ateant et a v e lla n tu r p o r ta e —pisał— W P a n u uprzejm ie życzę i sam, ja k o m ały człowiek, przy skoblu jakim sta ­ n ą w sz y o ile zm o g ę—dopo m o g ę z mojej daw nej ku W M P. życzli­ wości..." e t c 2).

Nie p o przestał c h y b a W y d ż g a na obietnicy, ale s ta ra n ia na- razie chybiły celu.

Majowy sejm (2 maja — 6 czerwca) r. 1661, pam iętn y p o s ta ­ wieniem kwestyi elekcyi za życia J a n a Kazimierza i z ło w róż e bną m o w ą tegoż, zapisał się w dziejach, ja k o srodze hałaśliwy; p o p rz e ­ stał na po tw ierd z en iu p a k tó w ęu d n ow sk ich i oliwskich, w yznaczył kom isarzó w dla tra k ta tó w z Moskwą, uchwalił podatki. Ś r ó d w n o ­ szonych na nim kwestyj, znalazła się na p o rz ą d k u dziennym i s p ra w a R adziejowskiego; najgorliw szym jej p r o te k to re m był sam król: on bowiem, w e d łu g o po w ia da nia nieznaneg o n am z imienia biografa, „dołożył wszelkich starań, b y osiągnąć res ty tu c y ę Radziejowskiego przez uchw ałę, ale, po n iew aż zależało to od powszechnej zgody, a d w u c h czy trzech (posłów), p rzeku pio ny ch pieniędzmi żony tego ostatniego, usiłującej w b r e w p r a w u przeszkodzić temu, stanęło w opozycyi, przeto nie m ożna było na korzyść Radziejow skiego spisać k o n sty tu cy i".

Król, usiłując p o w e to w a ć srogie n iepow odzenie, nakłonił k o ­ ron n y ch i litewskich s e n a to r ó w do ułożenia i przesłania expod- k anclerzem u listów, n a p o d sta w ie k tó ry c h m ógł już teraz bezpiecz­ nie w ra c a ć do W a rs z a w y i „bez bojaźni podążyć ad S a c ra m R e ­ giam M a je s ta te m 3)".

J a k widzimy, na s tró j dla R adziejow skiego z a p an o w a ł ogólnie przyjazny, przebaczano m u szkodliwe m achinacye przeciw Rzpltej

’J R kpsm 208 bibliot. zakłada naród. im. O ssoliń sk ich w e L w o w ie str. 132. ’) te n ż e rkpsm . str. 133. R o zp o czy n a się list od słó w : J W P . a m nie w ie lc e M P. a Bracie! Jakom n ie w y m o w n ie ż a ło w a ł so rtem W M P ana in i­ quam , tak się z teg o w ie lc e c ie s z ę , ż e p o st tot discrim ina in ter v ita e mor- tisq u e confinia elu ctatu s zn o w u do O jczy zn y p o w ra ca sz, jak o m i sam w liśc ie sw o im od 14 m artii w e W ro cła w iu p isan em , ozn a y m o w a ć raczysz. P atean t et avellantur...

(21)

O S T A T N I E L A T A H IE R O N I M A R A D Z I E J O W S K I E G O . 4 3

w ciągu 4 lat: od 1652 do końca r. 1656; u łatw iał d ro g ę p o w r o tn ą sam J a n Kazimierz, tak bezecnie s z k alo w an y w listach i innych p o tw o rn y c h enuncyacy ach z d e g ra d o w a n e g o ministra: dość tu p rz y ­ pom nieć sobie m anifest jaw nej n i e w in n o ś c i 1), a p o lo g i ę 2), me- m oryał, złożony n a ręce szwedzkich kom isarzów w L u b e c e 3), ko- resp o n d e n c y ę z Chmielnickim, W y h o w s k i m 4), B u t l e r e m 5), i L e ­ szczyńskim, dość uprzy to m nić sobie oczernianie tegoż kró la prze d Szwedami, p o d Ujściem i t. d.

Z aw ziętość nigdy nie stan o w iła charakterystycznej cechy szlachty polskiej, k tó ra przew ażn ie p o w o d o w a ła się wrażeniam i i uczuciami, k tó ra nie była zdolna do trw ałe g o z a trzym y w an ia w pamięci i se rc u zaró w n o uraz j a k i d o brodziejstw , c hętnie więc zapom inała i o bezeceństw ach R adziejow skiego. Z innego kruszcu ulała n a tu r a J a n a Kazimierza: ten długo p am iętał uraz y osobiste i nierad je przebaczał; więc dlaczegóż względem jed n e g o z n a jz a ­ ciętszych sw y ch w ro g ó w o b rał odm ienną taktykę? czy nie g rał tu najwybitniejszej roli interes polityczny? Czy nie oddziałały am ­ bitne pom y sły L udw iki Maryi, jej dążenia do osadzenia n a tronie polskim vivente reg e elekta francuskiego? Sądzim y, iż te n interes polityczny, te p lan y królowej z a w aży ły daleko więcej n a s ta r a ­ niach o resty tucyę, niż jak iek o lw iek b ądź m o ty w y idealne.

P rz ep ro w ad zen ie plan u elekcyi za życia J a n a K azim ierza było zadaniem trudnem , stającem w p o p rze k trad ycy om , p raw u, w y o ­ brażeniom n aro du , stanow iło pracę, k tó ra w ym agała znajomości ludzi i środ k ó w , w iodących do celu; temi środkam i trz e ba było o p e ro w a ć z w p ra w ą w yćw iczonego szermierza, k tó ry b y nie oglą­ dał się na ich cechy m oralne, ani się uląkł s a rk a n ia i k rzy k ó w odm iennej opinii. Bezwątpienia, najw ybitniejszym re p r e z e n ta n te m i ż y w ą in k arn a cy ą tego, tak szkodliwego, a pod ów czas tak po ż ą ­ dan ego typu, był Hieronim Radziejow ski—in trygant z n a tu ry , z za­ m iłowania, z zaw odu, a ostatecznie i z p o trz e b y nieraz!

2. Z a b ie g ł o r e s t y t u c y ę .

Na p o d s ta w ie listów se natorskich i zap ew nień królewskich poże g n ał Radziejowski Śląsk i w iosn ą dążył ku W a rs z a w ie przez

') w „A n n ales1' W . R u d a w sk ieg o . *) ibid. p 117.

3) m s. 1673 bibl. X X . Czartor.

4) K ochow ski: C lim acter I, lib. V, p. 337-339. R udaw ski: „ A n n a les“ p, li b , 116. 367 rkpsm A kadem ii U m iejętn o ści w K ra k o w ie.

(22)

w w d z tw a Sieradzkie, Łęczyckie i Rawskie. Nieznaczna p rze strz e ń i p ięk n y czas m ajo w y oszczędzały n iew y g ó d i zmęczenia podróżą. O b o k w d z ię k ó w rozkwitającej przy rody , i ludzie uprzyjem niali mu drogę: w ychodziła tłum nie n a p rzeciw jad ą c e g o szlachta i w itała go, j a k o d o b reg o znajom ego, ja k o miłego sąsiada, ja k o daw no wi­ dzianego przyjaciela, witała w w w d ztw ie łęczyckiem, ja k o syna sw eg o sen ato ra, szeroko słynącego ongi w Polsce i zagranicą ze staropolskiej gościnności, z d w o rsk ieg o poloru, z przy w iązania do Kościoła i wierności m o n a r s z e 1).

W o je w ó d z tw o Raw skie było ko lebk ą r o d u Radziejowskich: tu ró d ich o d d a w n a żył i ro zra sta ł się, tu ro d u tego stała siedziba s ta ­ ro d aw n a , Mszczonów, a o pól mili ku półn ocy ozdob n a rezy- de n c y a radziejowicka, w ych y lająca się z zieleni okazałego parku, dom inująca wyniosłą wieżjrcą zam kow ą, dok ąd za lepszych czasów zjeżdżało się takie m n ó stw o gości, gdzie życie pędzon o w esoło — przy tańcu, kielichu, w iw atach m oździerzow ych, gdzie k ażdy p rzy ­ bysz był mile widziany... Jakżeż m ogła o tem w szystkiem szlachta r a w s k a zapomnieć i nie okazać radości z p o w ro tu dziedzica ra- dziejowickiego? W ię c s p o ty k a ła go ow ac3j n ie , przy jm o w ała ze szczeropolską serdecznością, raczy ła oracyam i, w których p o s u ­ w ała się aż do p rzesad y i komizmu, wołając że „wraz z jego p o ­ w ro tem p o w ra c a i szczęśliwość do Polski!..“

T a k jadąc, d o tarł do samej W a rsz a w y ; tu, g d y się udał do królestw a, został przez nich oboje przyjęty „paterno honore"; za k ró le s tw e m poszli p raw ie w szy scy senatorow ie, nie szczędząc m u oznak sym patyi i pow ażania, witając go z w ielką u p r z e jm o ś c ią 2).

Inaczej z a ch ow y w ała się H alszka K azano w sk a (od zainicyo- w a n ia p rocesu r o zw o d o w e g o w y rz e k ła się nazw iska sw eg o d r u ­ giego m ęża i kazała zwać się Kazanow ską). Zalecał się do niej T y z enh au z, śm iertelny w ró g Radziejowskiego; Halszka za d o w o d y stałego przyw iązania, o bdarzała miecznika lit. pieniędzmi i klejno­ tami. E x p o d k a n c le rzy naty chm iast po p rzybyciu do W a rs z a w y om al że ob o jg a nie p rzy ła p ał razem, owszem, okazał się tak „ w sp a ­ niałom yślnym ", że nie w y w a rł zem sty na żonie, czego „była g o ­ dną" w edle d o kum entu, z a w ierająceg o zrzeczenie się H alszki na

■) Taką nam o p in ię o Stan. Radz. p rzek a za ły św ia d ectw a ręk o p iśm ie n n e i d rukow ane, z p o śró d których d o ść p rzyp om n ieć: „K elacye N u n cy u szó w A p o ­ stoł. etc. o P o ls c e 1* t. II, „O braz d w o ró w eu ro p ejsk ich 11, etc. prz. S t. P aca, „V olum ina L eg u m 1*, „Pam iętn. ks, A. S t. R a d z iw iłła 11, 124 i 125 T eki N arusz. Ks. K rzyszt. R ad ziw iła, „ S p ra w y w oj. i pok." i inne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ditione praeftitit, cujus fententiae de folemni aquae, ex fonte Siloami hauftae, eftbfione, in tabernaculorum fefto obfervata, in praefenti meminifle

unt> tum quod mimica quafi nau4r<t vwtexpuU tricem fn(citent,tte ut ad expellenda» ffi noxjM magis infurgat, tum etiam quod plerafo vtrn attenuandi, vehementer^

Listy te zrobiły na sejmujących sm utne wrażenie. Ochłódł już był dawno zapał do walki z Turkami, Zbigniew sam wolałby króla widzieć w Polsce. Tym ­ czasem

Cum autem · mihi id sit propositi, ut ostendam, quan­ tum Plutarchi collationes tinctae sint fuco rhetorico, necessario omittenda sunt omnia, quae extra officinas eloquentiae

Is, qvi te tenero comple&ebatur amore, Atqve tuis ftudiis ánchora fanóta fuit, Is monftravit iter tibi re¿tum,qvo fit eundum,. Qyiqve fuit vitæ duxqve decusqve tuæ, Is,

centera fe à calumnia probet, de qua apud nos íè dicit ac- cuíatum. Minifter Provinciális, attendentes, quòd jutta petentibus non fit denegandiis aífenfus,. afunde ipfi

& quare tu quotidie enarras, quia mandatorum DF.I v u m carcuriiti, ni ii forte quia velociter currit.. Sic curre

Książką W przestrzeni czas czytamy Karl Schlógel, z wykształcenia filozof, socjo ­ log i znawca dziejów Europy Wschodniej, chce przyczynić się do przełomu