• Nie Znaleziono Wyników

Wyznania antysemioty

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyznania antysemioty"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Lem

Wyznania antysemioty

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1, 62-79

(2)

Stanisław Lem

Relacja samozwrotna

Wyznania antysemioty

1. W brew pozorom istn ie j e coś ta k ie g o , ja k ta je m n ic a r e la c ji „ z n a k — o z n a c z a n e ” .

I to d la d w u p rz y c z y n co n a jm n ie j.

P o p ie rw sz e , p o n ie w a ż c z eg o k o lw iek o z n a k a c h t y l ­ ko d z ię k i z n a k o m m o ż n a się d o w ied zieć: ję z y k ie m o ję z y k u m ó w im y , ję z y k ie m ję z y k r o z p a tru je m y . N ie o to ty lk o id z ie , że o n m a b y ć w ó w czas lu s tre m , k tó re , lu s tro o d b ija ją c , m a n a m o d sło n ić is to tę „ z w ie rc ie d la n o śc i” , le c z o to, że t a k z re a liz o w a n a r e la c ja „ sa m o o d b ija n ia ” cz y ra c z e j sa m o z w ro tn o śc i

( s e lf - r e fl e x iv i t y ) k r y j e w so b ie sz k o p u ły d o b rze z n a ­

n e logikom . P o w s ta ją b o w iem w te d y n ie b e z p ie c z e ń ­ s tw a a n ty n o m ic z n y c h p a ra d o k só w .

G d y b y śm y m ieli p ew n ość, że ję z y k p rz e z w y c ię ż a sam o zw ro tn o ść (sam o o d n iesien ie) w sposób ró w n ie a u to m a ty c z n y i p e w n y p ra k ty c z n ie , ja k to c z y n i k o d p o z a e tn ic z n y — dzied ziczności, b y ło b y pół b ie d y . K o d te n p ra c u je ta k ż e w p o b liżu z a g ro ż e n ia a n ty - nom iczm ością o ra z r eg re ssu s ad i n f i n i t u m : a lb o w ie m g en , k tó r y w y z n a c z a s p o rz ą d z e n ie f e rm e n tu b lo k u ­ ją c e g o d z ia ła n ie w s z y s tk ic h fe rm e n tó w , a są ta k ie , w ła śc iw ie p o w in ie n b y i s a m sieb ie b lo k o w ać . W y ­ d a je się z razu , że ów ko d w ty m m ie js c u m u si o k a ­ zać s y m p to m y z a p aści logicznego ty p u , ta k ie sa m e ,

(3)

ja k im p o d le g a a n ty n o m ia k ła m c y („ośw iadczam , że w ła śn ie k ła m ię ”). L ecz kod genow y d a je sobie z s a - m o o d n iesien iem r a d ę b a rd zo p ro sto — u ru c h a m ia b o w iem w te d y n a p rz e m ie n n ą oscylację, złożoną z p ó łc y k li za b lo k o w an ia i o d blokow ania, k tó re j od­ p o w ie d n ik ie m w ję z y k u e tn ic z n y m b y ło b y u sz e re ­ g o w an e p a ra m i b e z u s ta n n e p o w ta rz a n ie : „jeśli ośw iadczam , że w ła ś n ie k ła m ię , to znaczy, że m ów ię p ra w d ę ; jeśli m ó w ię p ra w d ę , o św iad czając, że k ł a ­ m ię, to w ła śn ie k ła m ię ” —■ i ta k d alej b ez końca. W ypow iedź sa m o z w ro tn a je s t b łę d n y m kołem , k tó ­ re u n ieszc zęśliw ia logika, ale n ic n ie szkodzi biolo­ gow i, ow szem , p o d e jrz e w a m y już, że o sc y la c y jn o - -k o ło w y c h a ra k te r pro cesó w — w ła śc iw ie n ie m a l w sz y stk ic h ! — z ja k ic h się sk ła d a sta b iliz u ją c a d y ­ n a m ik a ży w ej k o m ó rk i, w y w odzi się w ła śn ie z p rz e ­ zw y cięże n ia o w e j a n ty n o m ii, i to tak ieg o p rz e z w y ­ ciężenia, k tó re w y ra ż a m a k s y m a n ie m ie c k a „aus

einer N o t eine T u g e n d m a c h e n ”. To, czego się n ie

u d ało u rz e c z y w istn ić jak o p ro c e su d o sk o n ale w y ­ ró w n a n eg o , w y z b y te g o d rg a n io w e j a m p litu d y , tę w ła śn ie a m p litu d ę d rg a n io w ą b ierze so b ie z a osno­ w ę! A lb o w iem ew o lu c ja , sp ra w c z y n i życia, je s t s k r a jn ą p ra g m a ty sty k ą , lecz m y, jak o m y ślic ie le, n a ogół w sty d z im y się i w y p ie ra m y ta k ie g o pragm ia- ty z m u .

M a z re s z tą n a sz a p o d e jrz liw o ść u z a sa d n ie n ia : jeżeli b o w iem ję z y k , s e g m e n tu ją c y i o z n a c z a ją c y n a m św ia t, je s t stro n n ic z y , n ic z y m gospodyni, k tó r a dzieli p ieczeń zg odnie z h ie ra rc h ią fa m ilijn ą , a nie z a n a to m ią pieczy steg o , to w y d a je się n ie p ra w d o p o ­ dob ne, żeb y stro n n ic z o ść tę m o żna b y ło w y k ry ć , j ę ­ z y k ie m ją b a d a ją c , p o n iew aż w te d y C yg an św iad c zy się sw oim i dziećm i. N a p r e p a r a ty języ k o w e p a trz y ­ m y bo w iem p rz e z języ k o w e szk ła; n ależ ało b y ra c z e j p a trz e ć n a ję z y k o d s tro n y ko d u , w sze ch stro n n ie do niego podobnego, ale nie będącego ża d n y m czy sto lu d z k im w y n a la z k ie m ja k m ow a. Is tn ie je ta k i k o d — dziedziczności w ła śn ie , i m oże k ied y ś dopom oże n a m w ro z w ią z a n iu za g ad k i. W k a ż d y m ra z ie e w e n tu a ln a

Zapaści logiczne

Stronniczość języka

(4)

64

Desygnowanie i denotowanie

stro n n ic z o ść ję z y k a , jego „trias” , jego p re s u m p ty w - ność, je s t c z ą s tk ą ję z y k o w e j ta je m n ic y , k tó r e j n ie m o ż n a s ię p o zb y ć a p o d y k ty c z n y m o św iad c zen iem , że je j n ie m a, ja k to cz a se m cz y n ią logicy.

D ru g i, b a rd z ie j m oże n ie b e z p ie c z n y szk o p u ł w ty m , że w b re w p o z o ro m znalk n ie je s t z n a k ie m „ p ra w d z i­ w y m ” p oza sy s te m e m zn ak ó w . N ie ty lk o ty m zn aczą zn a k i, co sta n o w i re la c ję d esy g n o w a n ia , u rz e c z y ­ w is tn io n ą p rz ez u k a z a n ie z n a k u i o k re śle n ie jeg o d e s y g n a tu , d e fin ic ją o s te n s y w n ą . I n ie ty lk o d o d a n ą do ta m te j re la c ji — r e la c ją k o n te k s to w ą , re la c ją d e- n o to w a n ia , z n a czą znak i. M o żna to u d o w o d n ić, bo g d y b y d e n o to w a n ie p lu s d e sy g n o w a n ie w y c z e rp y w a ło „ isto tę zn a k o w o ści” , to b y ś m y ju ż o d d a w n a m ieli w y b o rn e a lg o ry tm y t ł u ­ m a c z e n ia m aszy n o w eg o i k lę s k i w e w n ą trz tr a n s ia - c y jn e g o p r o je k tu c y b e rn e ty k a b y się n ie d o ro b i­ ła — w b re w n a d z ie jo m , ż y w io n y m p rz e d d w u ­ d z ie s tu la ty 1.

1 Jest rzeczą zdum iewającą, jak uporczywie powtarzane są fałsze w tej kwestii. W L es o r d in a te u r s -m y th e s e t ré a lité s (Paris, 1968) J. M. Ftoint i J. C. Quiiniiou oświadczają, iż w 'ZSRR m aszyna przełożyła „pewną” pow ieść Dickensa z ory­ ginału na rosyjski ii przekład „był zupełnie do przyjęcia” w zestaw ieniu z przekładem w ykonanym przez zaw odow e­ go tłum acza Ditenaltia! Jest to całkow itą 'nieprawdą. Źródła radzieckie nic o tym nie m ówią i przekład taki w ogóle nie istnieje. Gdy killka lat wcześniej J. Bar Hiilłel, autorytet w tej dziedzinie, p isał R e p o rt on th e S ta te o f M a ch in e T r a n s ­ la tio n in th e U n ite d S ta te s a n d G re a t B r ita in , oświadcza­ jąc w mim, że „automatycznego przekładu m aszynowego nie należy się spodziew ać w najbliższej przyszłości”, m iał na m yśli w yłącznie przekłady tekstów naukowych. A dekw at­ nych przekładów utw orów artystycznych riie spodziew ali się rychło naw et entuzjaści programu translate y jnego, jak A. Oettimger, W. 'Locke czy A. D. Bootih. Toiteż twierdzenie au­ torów francuskich, n iestety dość typow e dla pewnego typu „popularyzacji n au k ow ej”, stanow i zw yczajne fałszerstw o będące w yrazem ignorancji lub złej w oli. Automatyzacja przekładów notuje pew ne, dotąd n ikłe sukcesy, którym jed ­ nak na pew no intie przynoszą pożytku podobne enuncjacje w prowadzające laik ów w błąd.

(5)

65

Z n a k i d e n o tu ją i d e s y g n u ją p o d p a tro n a te m b y tó w w w y ższej m ie rz e n ie p o c h w y tn y c h i zagad k o w y ch , ja k im i są pojęcia. W łaściw e sedno o d m ien n o ści w sz y stk ic h te o rii sem io ty czn y c h , sem a n ty c z n y c h , sem az jo lo g icz n y ch , ja k ie ty lk o is tn ie ją , re d u k u je się do ró ż n e j ro li p o ję c ia „p o ję c ia ” o ra z in te rp re ta c ji sto su n k ó w , w ja k ic h ów b y t ta je m n y sto i w zg lęd em p o zo stały c h fu n k c ji sen so w n e j k o m u n ik a c ji. W s a ­ m e j rzeczy , co b y ło n a jp ie r w —• p ojęcie czy nazw a? Z n a k c z y sen s z n a k u ? N a le ży się olbawiać, że tu n ic n ie b y ło „ n a jp ie rw ” i że o w e b y ty w sp ó łw y ło n iły się z chaosów p ie rw o tn e g o o toczenia m n ie j w ięcej ta k , ja k się b a ro n M ü n c h h a u se n sam za w ło sy w y c ią g ­ n ą ł z b a g n a . N a le ży się o b aw iać, że znaczące sp lo tło się od z a ra n ia ze z n a czo n y m w d e m lu rg ic z n y m u ścisk u , że sek c je s y n c h ro n ic z n e an i z n a ro d z in ty c h n ie z d a ją sp ra w y , an i się do n ich d ob rać n ie m ogą. 2. P o m ię d z y z u p e łn y m z a u fan iem , p o k ła d a n y m w

„ a u to m a ty c e ” i w „ z m a te ria liz o w a n e j” , „ s k ry s ta li­ z o w a n e j” m ąd ro śc i, ja k ą ję z y k sobą stan o w i, a zu ­ p e łn y m b ra k ie m ta k ie j u fn o ści ro z p o ściera się s t r e ­ fa w a h a ń in te rp re ta c y jn y c h .

F eno m en o lo g to te n , k to języ k o w i so le n n ie w ierzy , k to ta k m u z a w ie rz a , że n ie spodziew a się ż a d n y c h o d k ry ć m o żliw y ch n a n asz te m a t poza o p e ra c ja m i ję z y k o w y m i p o d e jm o w a n y m i in d y w id u a ln ie , m y ś li- cielsk o i re fle k s y jn ie . L in g w is ta n a to m ia s t ze szkoły m a te m a ty c z n e j, b e h a w io ry sty c z n e j i sta ty s ty c z n e j ję z y k o w i b a d a n e m u „od w e w n ą rz ” n a jm n ie j u fa ; chce się n im za jm o w a ć ja k fiz y k m o le k u ła m i, s to ł­ k a m i lu b k a m ie n ia m i, p rz y jm u ją c do w iadom o ści to je d y n ie , co m o żn a „od z e w n ą trz ” zao bserw o w ać, śle p n ą c n a to, c z y m i ja k ję z y k ro z u m ia n y je st „w n a s ” . P o n a d to są i „ceintryści” , ra d z i połączyć o b a s ta n o w is k a lu b w y b ra ć z n ic h e le m e n ty d o statec zn e d la s y n te z y k o m p ro m iso w e j. N a le ży do n ic h — bo m oże b y ć ta k k la s y fik o w a n y w te j k w e stii — z n a ­ k o m ity N oam C hom ski.

W ja k im sto p n iu ta k ie w ą tp liw o śc i p o w in n y za jm o ­ w a ć 'b u m a n istę -lite ra tu ro z n a w c ę ? Sądzę, że w n ie ­

OPojęcie i inaizwa

Wahania interpretacyjne

(6)

66 Zegarmistrze języka Analogia geom etryczna m a ły m . R o z p ra w ia n ie o zn ak o w o ści te k s tó w m a w lać w n a s w y ższą, u cz o n ą św iad o m o ść, o b ie k ty w i­ z u ją c ą d zieła. P rz y je m n ie i godziw ie je s t zo stać ze­ g a rm is trz e m , z d o ln y m w y k o n a ć coupage i decoupa-

ge k aż d eg o w e rk u . N ie p y ta jc ie je d n a k z e g a rm is trz a

0 to, czy m je s t czas, k t ó r y m ie rz ą w sz y stk ie jego z e g a ry , bo n ie z n a lep szej o dp ow iedzi od o dp ow iedzi św . A u g u s ty n a , k tó r y m ó w ił, że w ie, c z y m je s t czas, d o p ó k i go o d e fin ic ję n ie z a p y ta ją .

N ie b r a k z e g a rm is trz ó w języ k a : w y p a d a je d n a k w ied z ie ć, że w sz y s tk ie ic h o rz ecz en ia są w yso ce n ie - o s ta te c z n e . N ie m a n a ra z ie ż a d n y c h k ry te r ió w ro z s trz y g a n ia sp o ró w m ię d z y s p e c ja listy c z n y c h , k ie ­ d y do n ic h d o ch o d zi, k ie d y u cz n io w ie m istrz ó w , ta k ic h ja k F re g e , W ittg e n s te in , R u ssell, o p o n u ją so ­ b ie w e w n ą trz te o re ty c z n e g o ję z y k o z n a w s tw a , ale n ie m og ą się n a w z a je m p rz e a rg u m e n to w a ć . M oże by ć n a w e t i ta k , że u s ta le n ie o s ta te c z n e w sz y stk ic h re la c ji p a n u ją c y c h m ię d z y „ p o ję c ie m ” , „ d e n o ta te m ” 1 „ d e s y g n a te m ” a z n a k a m i p rz e d s ta w ia ty lk o c z ąstk ę d a le k o w ięk szeg o p ro b le m u . S p ro w a d z a łb y się on do k o n s ta ta c ji, że ję z y k je s t z a w s z e s y s t e m e m i że z n a k w id z ia ln y z n a c z y języ k o w o , p o n iew a ż w irtu a ln ie k o e g z y s tu ją z n im te w s z y s tk ie zw iązk i i zn ak i, k tó re w ak c ie o b ja w ie n ia z n a k u p o zo rn ie zg o ła n ie u c z e s t­ n ic z ą , b o n ie są w p ro s t w y k ry w a ln e .

B y łb y w te d y z n a k czym ś ta k im , ja k ów p u n k t, k t ó ­ r y m koło s ty k a się z lin ią p ro stą : tu p rz y n a jm n ie j c h w y ta m y w lo t p ro s tą p ra w d ę , że p u n k t s ty c z n y o k rę g u z a w d zięc za sw o ją sty czn o ść n ie ty lk o p o k ry ­ w a n iu się z p u n k te m p ro s te j, ale i te m u , że n a le ż y do o k rę g u ja k o k rz y w e j z a m k n ię te j; g d y b y do n iego n ie n a le ż a ł, to b y o ż a d n e j sty c z n o śc i m o w y b y ć n ie m ogło. R olę w id z ia ln e g o o k rę g u s p e łn ia w ty m m o ­ d e lu ję z y k ja k o sy s te m p o d cz as o z n a cza n ia z n a k ie m c z eg o k o lw iek ; z t ą ró ż n ic ą , że o w e j „ r e s z ty ” s y s te ­ m u , ja k o n ie w id z ia ln e j i w p ro s t n ie d o ś w ia d c z a ln e j, n ie u m ie m y o g ra n ic zy ć, a ty m sa m y m i o k re ślić p o ­ rz ą d n ie . O k rą g je s t n ie w ą tp liw ie s y s te m e m d a n y m , g o to w y m

(7)

67

i za m k n ię ty m ; n ie w ą tp liw ie ję z y k ta k im syste<mem nie je s t; k o n s ty tu u je go w irtu a ln o ść , p o te n c ja ln o ść , o g ra n ic zo n a z a p e w n e (w szak k aż d a a r ty k u la c y jn a n ie p o p ra w n o ść p o św iad cza istn ie n ie g ra n ic , k tó ry c h p rz e k ra c z a ć n ie w olno), lecz n iesk o ń czo n a zarazem . K ró lo w a em p irii, fizy k a , zn a ju ż te sam e k ło p o ty , p on iew aż w irtu a ln o ś ć — n p . e le m e n ta rn y c h c z ą ­ ste k — je s t dziś k a te g o rią n ie p o z b y w a ln ą dla je j (k w a n to w y ch , ato m isty c z n y c h ) teo rii. J a k je d n a k c z ą stk i w irtu a ln e , tj. te, k tó ry c h ,,nie m a ” (skoro być ty lk o mogą) p o tra fią d e te rm in o w a ć za ch o w an ie c z ą ste k re a ln y c h ? A w ła śn ie : fiz y k m n ie j w ięcej w ie, dlaczego m u sia ł tę k a te g o rię w pro w ad zić, lecz m ilczy w k w e s tii ,,sposo!b u is tn ie n ia ” o w y c h p o te n - cjaln o ści. L in g w is ty k a b ro n i się jeszcze p rz e d czy s­ ty m i w irtu a ln o ś c ia m i. S ądzę, że d a re m n ie .

3. T rz e b a osobno, sk o ro m ó w im y ja k h u m a n iśc i do h u m a n istó w , zw ró cić u w a g ę n a różn ice zachod zące, g d y o ję z y k u , n a rz ę d z iu , p o d m io cie i p rz ed m io cie li­ te r a tu r y m ó w ią lin g w iści fa c h o w c y — ja k np. z n a ­ k o m ity J e h o s h u a B a r H illel — i k ie d y m y o ję z y k u m ó w im y .

K ie d y czło w iek d z ia ła ją c y zaw odow o ję z y k ie m ja k p isarz (a n ie ty lk o b a d a ją cy język) o p a n u je in n e ję ­ zy k i po za o jc z y sty m , je st p rz eśw iad c zo n y , że n ie są one ró w n o w a ż n e , że n ie m a ją to żsam ej sp ra w n o ści, co się ty c z y p o k o n y w a n ia ro z m a ity c h za d a ń ty po w o lite ra c k ic h . P rz e ja w ia się ów fa k t w b a n a ln y m u s ta ­ len iu , że to, co m o ż n a 'bardzo łatw o w y k o n a ć w je d ­ n y m ję z y k u (jak o ro z w ią z a n ie a rty s ty c z n e g o za d a­ n ia n a lin g w isty c z n y m poziom ie), w in n y m b y w a albo tru d n e , alb o zgoła n ie u rz e c z y w istn ia ln e . I n ie id zie w ta k im ró ż n ic o w a n iu ty lk o o o d m ienności fo - n em a ty c z n e , o „ u ro d ę ” d źw ięk o w ą je d n y c h języ k ó w i „c h ro p aw o ść” in n y c h , bo o g ra n ic zen ie się do tego a s p e k tu rzecz try w ia liz u je .

N a d m iaro w o ść s ta ty s ty c z n a w sz y stk ic h języ k ó w je s t p ra w ie ta k a sa m a , ale n ad m iaro w o ść m ierz o n a d łu g o ścią a r ty k u la c ji to sam o zn aczą cy ch i w y z n a ­ c z a ją c y c h je s t w c ale ró ż n a. P ie rw sz a w y ra ż a fa k t, Czysta wiintualność w języku Nadmiairowość języka

(8)

68

Problem dla drukarza?

Język sym ula­ tor i język protokolant

że k a ż d y ję z y k m u s i b y ć k o d e m sa m o n a p ra w c z y m , cz y li d y s p o n u ją c y m n a d m ia ro w o śc ią d la s k u te c z n e ­ go p rz e jś c ia p rz e z k a n a ł (a k u sty c z n y , o p ty czn y ) zaw sze p e łe n zak łó ceń . W sz y stk ie ję z y k i zo rg an izo ­ w a ły się n a d m ia ro w o p o d łu g p ra w ie to ż sa m e j c h a ­ r a k te r y s t y k i o w y c h za k łó c eń w ziem sk ich śro d o w is­ k a c h . D ru g a w y ra ż a fa k t, że n ie to ż sa m a je s t la p i­ d a rn o ść m o w y — i p re c y z ja w y z n a c z a n ia sen só w n a ró ż n y c h p o zio m ac h w y p o w ie d zi. To, co m o żn a po p o lsk u je d n y m sło w e m w y p o w ie d zieć, w y m a g a w n ie m ie c k im czy f r a n c u s k im z d a n ia — i n a o d w ró t! („ G ło d n y ś ? ” — w ty m sło w ie je s t całe zd a n ie sk o m ­ p ry m o w a n e .)

L in g w ista , ja k im je s t B a r H illel, k w e stię tę le k c e w a ­ ży. O św iad c zy ł on, że n ie je d n a k o w a d łu go ść to s a ­ m o z n a czą cy ch te k s tó w ró ż n o ję z y k o w y c h je s t p r o ­ b le m e m w y łą c z n ie d la d ru k a rz a . N a p ew n o n ie ty lk o , bo te n , k to n ie u w z g lę d n ia s to s u n k u d łu g o ści z d a ń do ich p o jem n o ści sen so w e j, n ie m o że b y ć p is a ­ rz e m . N ie id zie t u t a j ty lk o o „ e ste ty c z n o ś ć ” w y p o ­ w ied z i. R aczej o to, iż t r a f ia ją się w d ziele s y tu a c je , w k tó ry c h albo trz e b a coś w y ra z ić w sposób ab so ­

lu tn ie zw ięzły , alb o z w y p o w ie d z i zre z y g n o w a ć , p o ­ n ie w a ż t e r t i u m n o n datur. Z w ięzłość n ie b ędzie p ro ­ b ie rz e m u ro d y lin g w isty c z n e j, lecz z a d a n ie m w y ­ z n a c z o n y m k o n te k sto w o i k o n s ty tu c y jn ie .

M ożna b y opisać rz ecz n a s tę p u ją c y m p rz y ró w n a ­ n iem . Is tn ie ją k o m p u te ry czasu re a ln e g o i p r a c u j ą ­ ce po za ta k im czasem . K o m p u te r d ru g ieg o ty p u ro z ­ w ią z u je np. z a d a n ie m a te m a ty c z n e ; jak o ść ro z w ią ­ z a n ia n ie je s t u z a le ż n io n a o d tego, c z y s p ra w i się iz n im w ciąg u s e k u n d y czy dziesięciu m in u t. K o m ­ p u t e r cz asu re a ln e g o m u s i p ra c o w a ć ,,k ro k w k r o k ” z rz e c z y w is ty m (fizy czny m ) p ro c e se m , ja k i n a d z o ­ r u je lu b ja k im s te r u je (np. k o m p u te r n a p ro w a d z a ­ ją c y ra k ie tę n a cel m u si p ra c o w a ć w czasie re a ln y m , cz y li n a d ą ż a ć z a te m p e m zach o d ząceg o — jak o lo t —• p ro c e su ). W o d n ie sie n iu do te k s tu lite ra c k ie g o sp o ­ ty k a m y 'podobne s y tu a c je . Są te k s ty o p e ru ją c e cza­ se m u m o w n y m , n ie sk o re lo w a n y m z te m p a m i u p ły ­

(9)

w u r e a ln y c h zajść, i są tak ie, k tó re m uszą b y ć z sy n ­ c h ro n iz o w a n e z ty m , co o p isu ją . Je ż e li sy n c h ro n i­ z a c ja je s t d o sk o n ała, p o w s ta je e fe k t ta k z w a n e j „ p rzezro czy sto ści s e m a n ty c z n e j” języ k a. J e ż e li je d ­ n ak , w s k u te k ro z w lek ło ści, opis w y ra ź n ie w lecze się za z d a rz e n ia m i, po ko lei i w o ln o p rz e d sta w ia to, o czym s k ą d in ą d w ie m y , że m u si n a ra z i szybko za­ chodzić — e fe k t s y m u lta n k i ginie i b y w a w ła śn ie , że je d e n ję z y k za p rz e d m io to w ą a k c ją „ n a d ą ż a ” , a d ru g i nie. P ie rw s z y d z ia ła ja k k o m p u te r czasu r e a l ­ nego, d ru g i — ja k p ra c u ją c y p o za ta k im czasem . P ie rw s z y s ta je się za jść s y m u la to re m , d ru g i ty lk o p ro to k o la n te m . N ie są to w y łąc zn ie e s te ty c z n e ró ż ­ nice. D ziw n e te d y , że p o zo staw ia jące o b o ję tn y m — lin g w istę .

S p ra w a ta p ro w a d z i k u n a stę p n e j: cz y ś w ia t d zieła lite ra c k ie g o m oże b yć —• dzięk i sp o rz ąd ze n iu dosko­ n a ły c h p rz e k ła d ó w — w p e łn i in w a r ia n tn y p rz e d ­ m iotow o?

P y ta n ie to im p lik u je n a s tę p u ją c ą a lte rn a ty w ę : albo dzieło je s t ję z y k o w y m p o śre d n ik ie m m ię d z y o d b io r­ cą a p e w n ą p rz ed m io to w ą, n ie z n a k o w ą rz e c z y w is­ tością, albo jeg o ta k zw an a p rz e d m io to w a rz ecz y ­ w isto ść je s t n a s tę p n y m w k o le jn o śc i u k ła d e m z n a ­ ków, k tó ry n a le ż y w y in te rp re to w a ć , bo nie w y s ta r ­ cza k o n s ta ta c ja c z y sto e w e n ty sty c z n a lu b p ro c e - su aln a.

J e s t to p y ta n ie p o d c h w y tliw e i ró w n ie n ie p rz y je m ­ n e d la logika, ja k s ła w e tn e p y ta n ie , czy o b ec n y k ró l F ra n c ji je s t ły sy . K ró l n ie je s t ły sy ty lk o dlateg o, że go n ie m a, a n ie dlateg o , żeb y n ie b y ł po p ro s tu ły sy ; s tra s z liw y sp ó r gorzał w okół logicznego s ta ­ tu s u te g o izdania i n ie w y p a lił się do dziś dn ia. S ęk w ty m , że p o d łu g logika z d a n ie „sam o ” p o w in n o p rz esąd z ać o ty m , co znaczy, je d y n o ść zaś znacze­ n ia im p lik u je jed n o zn a czn o ść d y ch o to m ii p ra w d y lu b fałszu . Cóż, k ie d y ję z y k n ie re a liz u je zaw sze t a ­ kiego p rz e są d z a n ia ; w y ją tk o w o ść k ło p o tó w lo gik a w obec k w e stii u w ło sie n ia k ró la fra n c u sk ie g o pocho­ dzi stą d , że w y ra ź n a n ieo k re ślo n o ść w y z n acz an ia

Czy król jest łysy?

(10)

70

Luka jaiko zanalk szczególny Brak jednoznacznej odpowiedzi c e c h u je z w y k le u k ła d y p o n a d z d a n io w e , czyli w ie ­ lością z d a ń (ich k o n iu n k c ją ) w s k a z u ją c e z a k re s sw ej se n so w e j o d p o w ied n io ści. O g ra n ic z a ją c się do z d a ń w y iz o lo w a n y c h , logicy i ję z y k o z n a w c y u ła tw ia ją so b ie życie, czego b ad acze s z tu k i i lite ra tu ro z n a w c y u c z y n ić n a p ew n o n ie m ogą.

O to p rz y k ła d d o w o d zący teg o tw ie rd z e n ia (z aw d zię­ c z a m go A n d rz e jo w i W ajd zie). P e w ie n film , w y ­ ś w ie tla n y p rz e d w id o w n ią o trz a s k a n ą z oibaleniem b a r ie r c e n z u ry e ro ty c z n e j, p o k a z y w a ł dw o je n a g ic h k o c h a n k ó w w łó żk u (chodzi w ięc o o b razy , lecz ró w n ie d o b rz e m ó g łb y ich ro lę p e łn ić ję z y k o w y opis). K a m e ra p o k a z y w a ła c iała z p o m in ię c ie m oko ­ lic g e n ita ln y c h , co b y ło w y ra z e m k o n w e n c ji s to so ­ w a n e j p o w sze ch n ie do u p a d k u b a r ie r c e n z u ra ln y c h . W id o w n ia z a re a g o w a ła ś m i e c h e m n a owo p o m in ię ­ cie, p o n ie w a ż o p u szc zen ie u z n a ła za d ra sty c z n o ś ć d u b e lto w ą ; to, czego nie p o k az an o , co b y ło p o k a z y ­ w a n ia (e w e n tu a ln ie opisu) lu ką , z o stało u z n a n e za

z n a k osobny, za w y ra fin o w a n ą in te n c ję n ie p rz y -

zw oitości, a n ie za w y ra z z w y c z a jn e g o p r z e m i l c z e ­

nia. C e n z u rę o b y cz ajn o ści p o ję li w id zo w ie n ie o b y -

cz a jn ie , p o n iew a ż z p o su n ię c ia u k ry w a ją c e g o s ta ła się w ich o k u e k s p o n u ją c y m . Do p o k a z y w a n y c h g e­ n ita lió w ju ż p rz y w y k li i zaskoczyć ic h m ogło t y l ­ k o —■ n ie z a d e m o n s tro w a n ie części ro d n y c h w e w ­ n ą tr z o g lą d a n e j sek w e n cji.

T a k w ię c o d b io rc y d y sp o n o w a li o d m ie n io n y m r e ­ p e r tu a r e m zn a k ó w , co n a d a w c a p o m in ą ł. S y tu a c ja ta k a d la log ika n ie m o że is tn ie ć , p o n ie w a ż b r a k z d a ­ n ia je s t d la nieg o p u s tk ą z u p e łn ą , tj . n ie is tn ie n ie m n iczego tak ieg o , co m o g ło b y zo stać ja k o z n a k w y in ­ te rp re to w a n e . B ra k z d a n ia n ie m oże b y ć d la lo g ik a z d a n ie m o k re ślo n y m w se n sa c h p rz ez sa m f a k t n ie -

w y a r t y k u ł o w a n i a .

P o św ia d c z a to, że n ie m a je d n o z n a c z n e j o dp o w ied zi n a p o sta w io n e n a p o c z ą tk u p y ta n ie : to b o w iem , co a r ty k u la c ja w y z n a c z a p rz ed m io to w o , m oże b y ć ró w ­ n ie d o b rz e z in te r p re to w a n e ja k o zło żo n y z r z e c z y i

(11)

71

ja k o n a s tę p n y z e stró j znaków , już nie czysto ję z y ­ k o w y ch . O bciążen ie zaś 'sem an ty czn e rzeczy i zajść za le ży o d 'k u ltu ro w e g o tre n in g u odbiorców , lo k aln ie rozm aiteg o .

B azow e u k ła d y zn a k ó w — a rty k u la c je języko w e — z n aczą w e w sz y s tk ic h k u ltu r a c h ta k sam o, lecz to, co te a r ty k u la c je w y z n a c z a ją , w ró ż n y c h m oże róż­ n ie znaczyć. J e s t z a sad n iczą niem o żliw ością ta k ie ob­ w a ro w a n ie w yp o w ied zi, żeby u d a re m n iło z k r e te ­ sem a k ty w n o ść in te r p r e ta c y jn ą o dbiorców , o g ra n i­ c z ając ją do p rzed m io to w eg o m in im u m , cz y li do k o n ­ s ta ta c ji tego, co „ w id a ć ” lu b co „zach o d zi” . W ty m sen sie te k s t lite ra c k i je s t d e sy g n a c y jn ie i d e n o ta c y j- n ie „ o tw a r ty ” i „ z a m k n ą ć ” go szczeln ie n ie podob na. T oteż m ogą w n im znaczyć, czyli zd ob yć fu n k c ję zn a k o w ą — w sz e lk ie o b ie k ty i z d a rz e n ia — k ra jo ­ b ra z y , w ia try , ciała z w ie rz ą t i lu d z i, p iasek , k a m ie ­ n ie, gw iazd y , szafy , s e n ty m e n ty n a ró w n i z b azo­ w y m i k a te g o ria m i p e rc e p c ji: p rz e s trz e n ią i czasem . J e d n a k ró ż n e te k s ty w n ie je d n a k o w y sposób o tw ie ­ r a ją p o le a k ty w n o śc i sem io ty czn e j n a d ję z y k o w e g o poziom u. I w n ie je d n a k o w y sposób o tw ie ra ją pole ta k ie j ak ty w n o śc i ró ż n o ję zy cz n e p rz e k ła d y p ew neg o w y jścio w eg o te k s tu . A to, p on iew aż sk ła d o w a p o ­ ziom u zerow ego, cz y li lin g w isty c zn a, p e łn i w p o lifo ­ n ic z n y m „ o d e g ra n iu ” u tw o ru ro z m a itą ro lę — w ró ż n y c h te k s ta c h i w ró ż n y c h języ k a ch . Je ś li w p rz e k ła d z ie u d z ia ł k o n s ty tu a n ty lin g w isty c zn ej d zie­ ła m a le je , jego s tro n a języko w a schodzi n a d alszy p lan i ju ż p rz e z to p rz ed m io to w a rzeczy w isto ść w y ­ su w a się n a p la n p ie rw s z y (bo w re c e p c ji zn ak ó w p a n u je horror va c u i — o d b io rca d o m n iem y w an ą p u s tk ę w y p e łn ia „ o d ru c h e m se m a n ty c z n y m ”). J e ś li się ję z y k o w y p la n u w y ra ź n ia , m oże s ła b n ą ć p rz e d ­ m io to w a su w e re n n o ść d zieła.

To, że tłu m a c z e n ie k o n g e n ia ln e nie m oże stan o w ić k la s y je d n o e 1 em e n to w e j (m ożliw e są tłu m a c z e n ia z a ra z e m z n a k o m ite , a od dan eg o św ietn eg o o d m ien ­ ne), je s t s k u tk ie m p o w y ż ej n azw an eg o s ta n u rzeczy. W k ra c z a tu n a scen ę stra sz liw e d la teo rii p ojęcie n ie ­

Językowość i przedmio- towość dzieła

(12)

72

Przypadek tłum aczenia

Odmowa pokory

sk o ńczo ności, p o n ie w a ż lic z b y p rz e k ła d ó w k o n g e n ia l­ n y c h , lecz ró ż n y c h n ie m o ż n a o g ra n ic zy ć. W z a sad zie m o g ło b y ic h b y ć d o w o ln ie w iele. Co to zn a czy , że u tw ó r z n a k o m ity w o ry g in a le wie s ta rz e je się ta k ja k jeg o tłu m a c z e n ie , p rzez co w y p a d a co ja k iś czas od­ św ież ać w e rs je o b co jęz y czn e , s p o rz ą d z a ją c n o w e p rz e k ła d y ? O to w s tę p n a p ro p o z y c ja w y ja ś n ie n ia t a ­ je m n ic y : k o re la te m g en ia ln e g o d z ie ła je s t — ze z n ie ­ ru c h o m ia łe g o h is to ry c z n ie o rz ecz en ia o db io rcó w — c a ło ść (lub n ie m a lż e całość) k u ltu r y s to ją c e j za d z ie ­ łem . P r z e k ła d je s t p r o je k c ją p rz e z in n y ję z y k — w o b rę b in n e g o k u ltu ro w e g o u k ła d u , p ro je k c ją zaw sze n ie p e łn ą , b o u ru c h a m ia ją c ą re z o n a n so w o ty lk o tę p o łać sen só w , w ja k ie j z a k re sie p o k ry w a ją się k u l t u ­ ro w e r e p e r t u a r y d w ó ch n a c ji. O d b io rc y o ry g in a łu n ie o d c z u w a ją p o trz e b y z m ia n y , p o n ie w a ż o ry g in a ł s ta n o w i n ie u s u w a ln ą ju ż część ic h w łasn e g o k a p ita ­ łu k u ltu ro w e g o . M ogą zm ie n ia ć o d c z y ta n ia te k s tu , a le sa m te k s t sto i d la n ic h pod o c h ro n ą n ie ty k a ln o ś ­ ci. O d b io rc y p rz e k ła d u , w s k u te k n ie p o k ry w a n ia się h isto ry c z n e g o to r u ic h k u l t u r y i k u ltu r y , k tó ra o r y ­ g in a ł w y d a ła , n o tu ją c w z a je m n e r u c h y re p e r tu a r ó w zn a cze ń i o d sy ła c z y , d o ch o d zą p o trz e b y sp o rz ą d z e n ia n o w e g o rz u tu , n o w e j p ro je k c ji u w z g lę d n ia ją c e j z a ­ s z łe z m ia n y . A le n i k t n ie d o b ra ł s ię n a p r a w d ę o s tr y ­ m i n a rz ę d z ia m i do p o b liża t e j s p ra w y . 4. W y p o w ia d a m te w ą tp liw o śc i, p o d k re ś la m o b ec­ ność z ja w is k tr u d n o z ro z u m ia ły c h , a b y się n ie w y ­ daw ało , że lin g w iści w ie d z ą o ję z y k u , s e m io ty c y o z n a k a c h ju ż w szy stk o , a n a m w y p a d a je d y n ie s łu ­ c h a ć ic h w p o k o rn y m sz a c u n k u .

W ty m k o n te k ś c ie w a żn e w y d a je m i s ię s tw ie rd z e ­ n ie, że ce le , ja k ie sta w ia sobie p isa rz , m ogą b y ć sp rz e c z n e z f u n k c ją o p ty m iz a c ji w y z n a c z a n ia , p e ł­ n io n ą w n o rm ie p rz ez ję z y k o w ą w y p o w ie d ź. J ę z y k je s t w p ra w d z ie n ie je d n o z n a c z n y , ale p rz e d z ia ł t a ­ k ie j n ie je d n o z n a c z n o śc i m a w k a ż d y m ję z y k u w y ­ ra ź n e sw e o g ra n ic z e n ia , p o n iew a ż ję z y k n a d m ie r n ie c h w ie jn y w w y z n a c z a n iu (d e sy g n o w a n iu i d e n o to - w a n iu ) p o g a rsz a s w ą jako ść ja k o n a rz ę d z ie łącz n o ś­

(13)

ci. T y m cz asem w y s iłe k p isarsk i, k tó ry s ta r a się w y ­ eksp o n o w ać lu b n a w e t p rzeek sp o n o w a ć lin g w isty c z­ n y p la n w y p o w ie d zi, często u siłu je w ła śn ie p o g o r­ szyć, i to z ro z m y słem , łącznościo w ą sp ra w n o ść ję ­ zy k a, p o n ie w a ż p o d w y ż sz o n a n ieo k re ślo n o ść a r ty k u ­ la c ji zw ięk sza p o te n c ja ln y ztbiór je j sen so w y ch o d ­ w o łań .

U ży w a się po te m u ro z m a ity c h ta k ty k , od n a jp ro s t­ szy ch , z n a n y c h z d aw ie n d a w n a p oetom . P o le g a ją one n a p rz y k ła d n a u s u w a n iu zn ak ó w in te r p u n k c y j­ n y c h i ro z ła m y w a n iu te k stu n a w e rsy , niezg o d n ie z d y s k u rs y w n y m p la n e m p r im a jacie se m a n ty c z n e j za w a rto śc i, po to, żęb y w y ra ź n ie j w y s tą p ił ta k z w a ­ n y p la n g łęb szy ch o d n ie sie ń znaczen io w y ch , czy li g łę b ia s e m a n ty c z n a — p la n d alek iego p e r y m e tru s to ­ su n k ó w , w ja k ie w y ra ż e n ia w chodzą z in n y m i w ów ­ czas, g d y u le g a za ć m ie n iu bliższe, u ta r te okolę n a ­ w y k o w y c h s ą sie d z tw z d a ń i słów . B ard z ie j p e rfid n y je s t m a n e w r p o le g a ją c y n a w p ro w a d z e n iu n eo lo giz­ m ów , słów , ja k ic h w ję z y k u n ie m a, a k tó ry m se n sy n a d a ją im p lic y tn ie zn a n e k a ż d e m u m ów iącem u r e ­ g u ły p a ra d y g m a ty k i n az w o tw ó rcz ej oraz k o n s y tu a - c ja ew o k o w an a c a łą w y p o w ie d zą lu b cały k o n te k st. S łow a ta k ie p e łn ią n ajcz ęście j fu n k c je ek sp re sy w n e , czyli p o w ię k sz a ją ty m sa m y m in fo rm a c y jn ą p o je m ­ ność te k s tu , liczo ną n a je d n o stk ę w y ra ż e ń , ale ta k ­ ty k a o w a m oże b y ć też zasto so w an a o d w ro tn ie n ie ­ jak o : m oże b o w ie m zm ierzać do p o d w y ższen ia n ie o ­ kre ślo n o śc i w z a k re sie m o d aln y m . Id zie w ów czas o to, ż e b y c z y te ln ik n ie u m ia ł w ła śn ie dok onać sam o ­ c z y n n ie i sp o n ta n ic z n ie a k tu k la sy fik a c y jn e g o p rz y ­ p o rz ą d k o w a n ia w y p o w ied zi, a k tu , k tó ry w p ra w ia ją w z n a n e , w z g lę d n ie z a m k n ię te u n iw e rsu m d y s k u r­ sów. W ypow ied ź, k tó r a się nig d zie „w p aso w ać” n ie chce, u z y sk u je b o w iem osobliw ą su w eren n o ść: z d a ­ je się nie o p isy w ać żad nego z „m ożliw y ch św iató w re is ty c z n y c h ” , z żadn ego n ie pochodzić, lecz stan o w i sobą w ła sn e u n iw e rsu m , „św ia t słow em stw o rz o n y ” — a n ie sło w em e w o k o w a n y , p rz y z w a n y ty lk o . T ak w ięc, g d y w w y p o w ied zi w sp ó łistn ie ją w y z n acz n ik i,

Potęgowanie nieokr eślo noścf

Suwerenność wypowiedzi

(14)

74

Językow a kreow ane uniwersium

k ie ru ją c e a u to m a ty k ę k la s y fik a c y jn ą o d b io ru w ró ż ­ n e i sp rz ecz n e z sobą s tro n y naraz, te k s t n ie ja k o z a ­

w isa — p rz ez sw ą n ie p rz y p o rz ą d k o w a ln o ść — w d z i­ w a c z n y m sta n ie — z d o b y te j p rz e z k o n tra d y k to ry c z - ność — a u to n o m ii. B u d o w a n ie ta k ic h i p o d o b n y ch w y p o w ie d z i je s t r o ­ b o tą z p o s ta n o w ie n ia an ty n o m ic z n ą . J e d n y m i w y ­ z n a c z n ik a m i le k sy k o g ra fic z n y m i i s ty lis ty c z n y m i ciąży w te d y w y p o w ie d ź w je d n ą stro n ę , np. k u zb io ­ ro w i z d a ń „ a rc h a ic z n y c h ” , u d a ją c , że po cho dzi z g łę b o k ie j p rzeszło ści. In n y m i w y b ie g a w f ik c y jn ą „p rz y sz ło ś ć ” , co s y m u lu ją p o ję c ia ad hoc zm y ślo n e, p o p rz ez n e o lo g izm y s u g e ru ją c e is tn ie n ie sta n ó w r z e ­ czy, ja k ic h n ie m a, ale ja k ie b y k ie d y ś n a d e jś ć m o ­ gły. Jesz cze in n e w y z n a c z n ik i k ie ru ją się ,,w b o k ” — w ięc w ogóle n ie p o d le g a ją d ia c h ro n ic z n ie u se g m e n - to w a n e j k la s y fik a c ji, p o n iew a ż n ie w iado m o, co b y z n im i p o cząć w p o rz ą d k u ch ro n o lo g ii. Z d an ie , s z a r­ p a n e n ie ja k o 'sp rzeczn y m i p o s ta n o w ie n ia m i s e m a n ­ ty c z n e g o re c e p to ra w ró ż n e n a ra z s tro n y , „ z a w isa ” w s ta n ie n ie o k re ślo n o śc i lo k a liz a c y jn e j. E fe k t ów z ko lei m oże albo w sp ó łg ra ć z jeg o c e n tr a ln y m z n a cze­ n ie m (sk ąd w ła ś n ie ro s n ą c a a u to n o m ia , s u w e re n n o ść „ję z y k o w o k re o w a n e g o u n iw e r s u m ”), a lb o też m o ­ że m u się p rz e c iw sta w ić n a p ra w a c h języ k o w o w y ­ w o ła n e j d rw in y cz y złośliw o ści (to w te d y , g d y lin ­ g w isty c z n e „ u n iw e rs u m ” n ie ty lk o k o n tra d y k c ja m i w y z n a c z n ik ó w z o stało do b y t u p o w o ła n e , ale n a d to sam o k o n tra d y k to ry c z n o ś c ia m i stoi, sam o sieb ie n im i n e g u je , sam o sobie p rz ecz y ). W te d y — w d ru g im p rz y p a d k u — n a w e t sk ie ro w a n ie o s trz a złośliw ości, iro n ii, d r w in y w ja k ą k o lw ie k s tro n ę poza ję z y k o w ą o k a z u je się tru d n e . W ta k ie j s y tu a c ji m o d aln o ść te k ­ s tu ja k b y się w so b ie z a m y k a , ta k że ła d u n e k em o­ c jo n a ln y —■ n a z w a n e j d rw in y , p o w ie d z m y — n ie z d o b y w a sobie ża d n eg o d e sy g n a c y jn e g o u jśc ia , lecz się ow a em o ty w n o ść ro z le w a po te k śc ie i w n im „sie­ d z i” . P ro p o n u ję od s tr o n y ta k ic h m ec h a n iz m ó w p rz e b a d a ć n p . te k s ty K a fk o w sk ie , k tó re , ja k w ia d o ­ m o, m ie n ią się „ o b e rto n a m i” e fe k ty w n y m i: n ie z a w ­

(15)

sze są o d c z y ty w a n e ja k o p o n u re , p o grążone w d e­ p ry m u ją c e j s z a m o ta n in ie ; m o g ą budzić n a w e t w e­ sołość, ja k ą b u d z iły w p ie rw sz y c h słu ch aczach f r a ­ g m e n ty Z a m k u .

5. M ó w im y o ty m dlateg o , pon iew aż są to sy tu a c je dość n a g m in n ie s p o ty k a n e w lite ra tu rz e p ięk n ej a z a ra z e m ta k ie , w k tó ry c h o sam o tn ien ie tw ó rc y i b a ­ d a c z a jego te k s tó w dochodzi p ełn i. A lb o w iem m ow y n ie m a o ty m , ż e b y ta k ie „ o b e rto n a ln e ” sto su n k i, p o d sz y te w obszarze za d a ń se m a n ty c z n y c h a n ty n o - m icznością, s ta n o w iły o b iek t ro b o ty b ad a w cz ej lin ­ g w istó w czy logików . Toż oni się k o n tra d y k c ji b o ją g o rz ej niż d ia b e ł w o d y św ię c o n e j! O ni się jeszcze ta k d a le k o n ie d o b ra li, w ięc w ty m w ielk im re g io n ie li­ te ra c i p o sp o łu z lite ra tu ro z n a w c a m i lin g w istó w s łu ­ ch ać n ie m u sz ą , a ty m b a rd z ie j nie m ogą się sp o d zie­ w a ć św iad c zo n ej pom ocy. A p rzecież w iadom o , że w a rto ś ć lite ra c k ą (i z a raz em tr y b w y z n a c z a n ia b e le ­ try s ty c z n e j w ypow iedzi) ja k ż e często d e te r m in u ją ta k ie c e c h y le k sy k i, s y n ta g m a ty k i, s ty lis ty k i, k tó re — b ę d ą c d la te o rii ję z y k a w ro z u m ie n iu ścisły m b y ­ ta m i n ie p o c h w y tn y m i, d la logika zaś sk a z a n y m i n a b a n ic ję —■ sta n o w ią jed n o cześn ie d la każdego p o ety , p is a rz a i k r y ty k a so lid n e oczyw istości o p ierw szo p la­ n o w e j w adze.

J e s te ś m y te d y s a m o tn i ta m , gdzie rz ą d z i sp rzeczn ość lu b je j cień ty lk o . S y tu a c ja z a raz em w y g o d n a, sk o ­ ro n ie 'trzeb a w n ie j o k azy w ać p o k o ry w obec a u to ry ­ te tó w , aile też n ieb ez p iecz n a, bo n ie m a n ic gorszego od pocho p n eg o te o re ty z o w a n ia ad hoc ta m , gdzie b ra k k ry te r ió w p ra w d y i w iary g o d n o ści. A p rz ecież czym ­ że in n y m s ą — często — w y k ła d n ie d zieł, jeśli nie te o ria m i ad hoc s p o rz ą d z o n y m i po to i talk, żeby se­ m a n ty c z n a „e k o lo g ia” d zieła u leg ła w y ra ź n e m u i p e łn e m u ro z p o zn an iu ? G d y a u to r je s t p ow szechnie z n a n y , g d y jego d z ie ła s ta n o w ią w św iadom ości k r y ­ ty k i u k ła d sc a lo n y — ow a „ekolo gia” k o n s ty tu u je s a m a sp ó jn y , k o le k ty w n ie p rzez k ry ty k ę w z n ie sio n y sy ste m . G d y n a to m ia s t a u to r ra n g i ta k ie j nie d o stą ­ p ił, poszczególne k r y ty k i jego p o je d y n c z y c h u tw o ­

Oisamotaieinle twórcy i badacza literatury W ykładnia dzieła jako teoria

(16)

76 Czyściec pisarza Now ość i 'oryginalność ró w b y w a ją o d rę b n y m i „ k a w a łk a m i” , k tó re w c a ły m zb io rz e n ie m u sz ą w y k a z y w a ć żad n eg o u p o rz ą d k o ­ w a n ia , ż a d n e j 'k o h e ren cji. N ie k ie d y w o k ó ł d zieła p o ­ w s ta ją „ e k o lo g ie” sobie o p o n u ją c e (ta k im e m b a rr a s

de richesse o b d arzo n o np. u tw o ry S ie n k iew icza), n ie

d a ją c e się 'uzgodnić a n i połączyć.

W k a ż d y m ra z ie p o ja w ia n ie się k r y ty k , k tó re u tw ó r u s iłu ją w izo lac ji „ z a ła tw ić ” , n ie u s to s u n k o w u ją c się w c a le do jego in n y c h o m ów ień, św ia d c z y o n ie u r e ­ g u lo w a n y m d e fin ity w n ie s ta tu s ie tw ó rc y i jeg o p r o ­ d u k tó w , o p rz e b y w a n iu w czyśćcu d o ra ź n y c h , ad hoc a r ty k u ło w a n y c h a n a liz i ocen. J e d n i z cz y śćca p rz e ­ ch o d z ą p o p ro s tu w z a p o m n ie n ie , in n i — z n ik o m a m n iejszo ść — d o s tę p u ją k o n s ty tu o w a n ia się w o k ó ł ich d zieł o to k u ta k s z ty w n ie ją c e j s tr u k tu r a ln ie „eko-. lo g ii” , że p o te m ju ż n ik t n ie m oże o ty c h te k s ta c h m ów ić, je d n o c z e śn ie n ie u sto su n k o w u ją c się w y ra ź ­ n ie w z g lę d e m z a s ty g łe j b u d o w li in te r p r e ta c y jn e j. I ja k ż e sądzić, że „ z n a k i” z a w a rte w d z ie ła c h o b y w a ­ te li „c zy śćc a” są ty m s a m y m po p ro s tu , czym są „ z n a k i” tw ó rc ó w , k tó ry c h k sią ż k o m o fia ro w a ła ju ż k r y ty k a n o b ilitu ją c e m ie sz k a n ie sk ład k o w o zb u d o ­ w a n e?

R o zp o w szech n io n e je s t p rz e św ia d c z e n ie , że ja k o ść se n su i k s z ta łtu o ry g in a ln e g o d zieła ro z p o z n a je się (w tr y b ie w y ż ej n a sz k ic o w a n y m ) z n ie u c h ro n n y m i o p ó źn ien ia m i. N ow ość je s t c z y m ta k im , czego s ię p ie rw e j n a u c z y ć trz e b a , n im się m o żn a ty m b ę d z ie zach w y cić. N a to zgoda — z z a strz e ż e n ie m , że n ie chodzi o w y ró ż n ik b e le try s ty c z n y c h ty lk o w y p o w ie ­ dzi. W sfe rz e ich ro z u m ie n ia n ie o b o w ią z u je d y c h o to ­ m ia, p o d łu g k tó re j albo się te k s t ro z u m ie , albo się go n ie ro z u m ie . H is to ria n a u k i o b fitu je w p rz y k ła d y w ie lk ic h o d k ry ć te o re ty c z n y c h , k tó re b y ły w p ra w ­ dzie p o o p u b lik o w a n iu „ ro z u m ia n e ” p rz e z s p e c ja li­ stó w , ale k tó re de facto s p o ty k a ły się z to ta ln ą obo­ ję tn o ś c ią , trw a ją c ą la ta alb o i d e k a d y . T a k b y ło z k la s y c z n ą p ra c ą E in s te in a o E l e k tr o d y n a m ic e ciał w

r u c h u , czyli z jeg o szczegółow ą te o rią w zg lę d n o ści;

(17)

77

p rz e d S h a n n o n e m z e sta w ia ł p ojęcia ro d e m z te rm o ­ d y n a m ik i z p o ję c ia m i s ta n u p o in fo rm o w an ia, czyli w ła śc iw ie p rz e rz u c ił m o sty m iędzy fizy k ą a lo giką (in fo rm a ty c z n ie p o jm o w an ą). T ym i re w e la c ja m i n ik t się w te d y b liżej n ie za in te reso w a ł,

ś w ia d c z ą ta k ie f a k ty — a m ożna d ziesią tk i p rz y ta ­ czać — o ty m , że „ ro zu m ien ie te k s tu ” (dow olnego) je s t p ro c e se m k o n ty n u a ln y m . Może on być w je d n o ­ s tk o w y c h o d b io ra ć h n a jro z m a ic ie j u sto p n io w a n y i, n a d o b rą sp ra w ę , n ie m a d n a an i g ra n ic y ta k ie j, żeby o p e w n y m te k śc ie m o żn a było orzec, iż to, co o n w y z n a c z a isensowo, ju ż d o k u m e n tn ie , do sam ego k o ń c a zostało w y c z e rp a n e . A ni teo rie n au k o w e, ani lite ra c k ie d z ie ła n ie m a ją b o w iem za fu n d a m e n t r e i- sty c z n ie b ąd ź p ro c e su a ln ie w idom ego „ ś w ia ta ” w p ro st. N a p ra w d ę te o rie — te o ria m i, a dzieła — d z ie ła m i sto ją . Z n ac zy to , że teo ria m i ju ż p rz y sw o ­ jo n y m i, ju ż w y p o saż o n y m i w p ra w a o b y w a te ls tw a n a u k i, b a d a się —■ ja k o k a lib ro w y m i sp ra w d z ia n a m i — n ow e teo rie . To sam o d o ty c z y dzieł. Z n aczy to, że te o ria i dzieło n o b ilito w a n e , b o zasy m ilo w a n e (k u l­ tu ro w o cz y p rz ez n a u k ę ) p rz e s ta ją b y ć o b ie k ta m i do odzero w eg o z b a d a n ia i s t a ją się częścią bazow ego u - k ła d u o d n iesien ia, w k tó r y m — i k tó ry m — b a d a się z a ró w n o św ia t, ja k i now e o n im u tw o ry oraz n ow e jego te o rie . Z n ac zy to, że b a d a n e tw o ry języ k o w e z p o z y c ji „ z e w n ę trz n e j” w zg lęd em u k ła d u p rz e c h o ­ dzą n a p o zy c ję „ w e w n ę trz n ą ” — jego p a rty k u ł. To, co b y ło w cęg i b ra n e , sam o s ta je się „cęg ów ” sk ład o ­ w ą k o n s ty tu ty w n ą . W n a u c e ta a k u m u la c ja d a je się je d n a k d a le k o w y ra ź n ie j i ła tw ie j p rześled zić a n i­ żeli w lite ra tu rz e , p o n iew a ż te o rie z te o rii w y n ik a ją logicznie (lub te o rie są p rz ez teo rie logicznie n ego ­ w a n e), n a to m ia s t t a sa m a d y c h o to m iczn a m a sz y n k a e k s p e rty z y n ie d a je się zastosow ać w lite ra tu ro z n a w ­ stw ie . S tą d i p o w ą tp ie w a n ie w k u m u la ty w n y c h a ­ r a k te r ro z w o ju sztu k i. L ecz ju ż d o m y ślam y się, że tw ie rd z e n ia o je j n ie k u m u la ty w n o śc i n ie m o żna an i to ta ln ie p o tw ie rd z ić , arii to ta ln ie zanegow ać: s to s u n ­

Rozumienie tekistu jako proces

(18)

78

Hipostazy lingw istów

ki n a ty m p o lu są po p ro s tu b a rd z ie j złożone, ja k o lo g iczn y m sąd o m w p ro s t n ie po dleg łe.

T en s ta n rz ecz y je s t ta k b a rd z o n ie m iły b ad a czo m (regionu logicznego, se m a n ty c z n e g o , lin g w isty c z n e g o , że d la u ła tw ie n ia sob ie ż y c ia p o m ija ją go ja k m o g ą w s w e j p ra k ty c e . S tą d te ż ję z y k — w e w sz y stk ic h s e g m e n to w a ln y c h f u n k c ja c h — b y w a tr a k to w a n y ta k m n ie j w ię c e j, ja k w y c ię te z ta śm y film o w e j p o ­ je d y n c z e z n ie ru c h o m ia łe z d jęc ia, cz y li e le m e n ta rn e k la tk i. Je g o a s p e k ty d y n a m ic z n e u le g a ją p rzez to s y ­ s te m a ty c z n e m u n ie m a l z a ta rc iu . S p o śró d w ie lu szkód , ja k ie p o w o d u je t a p o lity k a , je d n ą m a m za w y ją tk o w o fa ta ln ą . O to s e g m e n ta c je i k la s y fik a c je , s to so w a n e p rz e z n a z w a n y c h fa c h o w ­ ców , o b ja w ia ją s k ło n n o ść do u r a s ta n ia w h ip o sta z y . O ty m , że ta k je s t w łaśn ie, z a św iad cz y f a k t ż a c h n ię ­ cia się n ie je d n e g o z cz y te ln ik ó w — p rz y m o im o św ia d c z e n iu , że „ ta k n a p r a w d ę ” ję z y k n ie je s t u k ła ­ d e m re la c y jn y m , ro z p ię ty m p o m ięd zy fu n k c ja m i d e ­ sy g n o w a n ia , d e n o to w a n ia i o p e ro w a n ia p o jęcia m i. C hodzi o w y g o d n e k o n s tru k ty , o s k u tk i p ro k r u s to - w eg o u n ie ru c h o m ie n ia ję z y k o w y c h w y p o w ie d z i, o p o d z ia ły p ra k ty c z n e , u d o stę p n ia ją c e n a m p o k o le j- nie i o d d zieln ie to, co ję z y k s p ra w ia de fa cto k o n ty - n u a ln ie i s y m u lta ty w n ie . T rz e b a się, n ie s te ty , w y z ­ b y ć ro z k o sz n e j p ew n o ści, że zn a jo m o ść te rm in ó w ty p u s ig n i fi a n t i signifie, p lu s k ilk a s e t in n y c h , z ro z ­ m a ity m i „ s tr u k tu r a m i” n a czele, d o p ro w a d z a ta k w ie d n e g o d o s ta n u z u p e łn e j jasn o ści w k w e stia c h ję z y k o w y c h .

W zg lęd n o ść u jęć, k o n w e n c jo n a lis ty c z n y c h a ra k te r k la s y fik a c ji, n a le ż y u św ia d a m ia ć sob ie w ła śn ie d l a ­ tego , że to, co je s t s k u tk ie m u m o w y (k o n w e n cji), z a w a rte j d la z b a d a n ia je d n e g o a s p e k tu z ja w isk a , n ie m oże b y ć ty m s a m y m tra k to w a n e ja k o o d k ry c ie s ta n u rz ecz y . C hcę pow ied zieć: b a d a ją c tw ó r ję z y k o ­ w y , in g e ru je m y w e ń , u s ta w ia m y się w p e r s p e k ty ­ w ie w y z n a c z o n e j nasizym i z a in te re s o w a n ia m i i n a ­ szą b a d a w c z ą p resum ipcją. O d Obojga z a ś n i k t n i g d y d ozerow o n ie m oże się w y sw o b o d zić. A w ię c

(19)

zaipało-Wi 'badaw czem u p o w in ie n tu asy sto w ać i n ie ja k i sc e p ty c y z m — bo n ie m a nic śm ieszniejszego niż n e o fita p lu s ca tholique que le pape lu b a m a to r lin ­ g w ista , w ja k ie g o o b ra ca się lite ra tu ro z n a w c a , b io rą ­ c y za p e w n ik i w ta je m n ic z e n ia językoznaw czego to, co je s t ty lk o h e u ry s ty c z n y m d o m y słem i re g u łą p ra - kseo lo g iczn ą fach ow ców .

P rz e z to też n ie m oże b y ć ża d n y ch św ię ty c h i n ie ­ n a r u s z a ln y c h tez w y jśc io w y c h w b a d a n iu . J e d n ą z ta k ic h tez je s t b o d a j d o m n ie m a n ie de S a u s s u re ’a, że dzieło w całości o d p o w iad a p o jęciu języ k a (la langue). J e s t to o k ro p n a n ie p ra w d a , sp rz e c z n a z w sz y stk im i p ó ź n ie jsz y m i u s ta le n ia m i in fo rm a ty k i i lin g w isty k i, n ie p ra w d a , k tó re j n ik t n ie śm ie n a z w a ć po im ie n iu p rzez sz a c u n e k d la m istrza. N ieskończona in p o te n -

tia in te rp re to w a ln o ś ć d zieła je s t z ja w is k ie m z u p e ł­

n ie in n eg o p o rz ą d k u . W y n ik a stą d , że ilość in fo rm a ­ cji u s ta la d la z d a n ia (czy k o n iu n k c ji zdań) m oc li­ c z eb n a r e p e r tu a r u d y s k re tn y c h stan ó w , k tó re g o to r e p e r tu a r u u ż y w a m y d la w y z n acz en ia sen so w n e j i ilo ścio w ej z a w a rto śc i in fo rm a c y jn e j; a w sza k od n a s jak o o d b io rcó w zależy, ja k b o g aty m i r e p e r tu a r a ­ m i b ę d z ie m y p r z y le k tu rz e o perow ali! N a to m ia st j a ­ ko w y p o w ie d ź skończona, u p o rz ą d k o w a n a i w e le ­ m e n ta c h p rz e lic z a ln a n a le ż y k ażde dzieło do zb io ru w y p o w ied zi ję z y k o w y c h (la parole). U s ta la n ie in fo r­ m a c y jn e j z a w a rto śc i ję z y k a (w ypow iedzi) je s t w p e ł­ n i d o p u szczaln e (choć n ac e c h o w a n e w y ż ej o k re ślo ­ n y m re la ty w iz m e m ). N a to m iast, ja k p o d k re śla ł B a r H illel, sto so w an ie in fo rm a c y jn y c h m ia r d o p o la ję ­ zy kow ego (tj. do la langue) to zabieg bezsen so w n y : n ie m o ż n a m ie rz y ć nieskończo ności p ro c e d u ra m i z d e fin ic ji sk ończony m i.

A w ięc n ie je s t ta k , ja k b y ty lk o sfe ra p ra c sw oiście lite ra tu ro z n a w c z y c h b y ła z a g m a tw a n a n ie ja sn o ś c ia ­ m i, p o n iew a ż n iep ew n o ść i d o m y sł tk w ią też w f u n ­ d a m e n ta c h g m a c h u h u m a n is ty k i, n a k tó reg o w y so ­ kim p ię trz e b e le tr y s ty k a gości.

Teza

de Saussur e’a 'näe jest

Cytaty

Powiązane dokumenty

• Element pomiarowy jest to część układu regulacji, której zadaniem jest pomiar wielkości regulowanej y oraz wytworzenie sygnału y m dogodnego do wprowadzenia do

• Zabezpieczenie przed zaszronieniem wymienników może być realizowane poprzez kontrolę oporów (stratę ciśnienia) wymiennika po stronie powietrza wywiewanego oraz pomiar

- stałowartościowa lub nadążna regulacja temperatury wody na wyjściu z kotłowni (lokalizacja czujnika w przewodzie zasilającym przed..

• Zabezpieczenie przed zaszronieniem wymienników może być realizowane poprzez kontrolę oporów (stratę ciśnienia) wymiennika po stronie powietrza wywiewanego oraz pomiar

• Zabezpieczenie przed zaszronieniem wymienników może być realizowane poprzez kontrolę oporów (stratę ciśnienia) wymiennika po stronie powietrza wywiewanego oraz pomiar

• Uzyskane z wykresów charakterystyk skokowych wartości stałych czasowych oraz opóźnień obiektów regulacji są wykorzystywane do:. • oceny stopnia

Utrzymywanie temperatury na zasilaniu Tzas c.o.. w funkcji temperatury zewnętrznej Te (według

W celu osiągnięcia możliwie dobrej jakości regulacji instalacji w zakresie najmniejszego obciążenia należy wybrać możliwie duży stosunek regulacji (≥25, 30 a najczęściej