• Nie Znaleziono Wyników

Odra : pismo literacko-społeczny, 1946.06.30 nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : pismo literacko-społeczny, 1946.06.30 nr 20"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

T Y G O D N I K L I T E R A C K O - S R O L E C Z N Y

Rok II Katowice, W rocław, Szczecin, 30 czerwca 19

V*

Nr. 20 (31)

Stefan Sulima

N a k r a ń c a c h U lot

W IO S N A P O N A D S P R A W A M I Ś M IE R C I Ś m ia ło ś ć u rb a n is ty c z n e g o ro z p la n o w a ­ n ia i b o g a c tw o z ie le n i c z y n ią ze Szczecina m ia s to n a p ra w d ę ła d n e i p rz y je m n e , acz­

k o lw ie k u b o g ie w a rty s ty c z n e z a b y tk i.

K ro c z ą c u lic a m i m ia s ta , p o w ię k s z e j czę­

ści w c ie n iu s ta ry c h , ro z ło ż y s ty c h drze w , n ie m ożn a się op rzeć w ra ż e n iu , że z a ró ­ w n o b u d y n k i, ja k zam aszyście p o p ro w a ­ dzone a r te r ie u lic ro z s ia d ły się t u ch yb a na r u in ie da w n ego la su. W y s ta rc z y w y ­ je c h a ć k ilk a k ilo m e tr ó w za m ia s to , b y p rz e k o n a ć się o tr a fn o ś c i teg o spo strze­

żenia.

K ilk a d z ie s ią t k ilo m e tr ó w naszej p o d ró ­ ży w o k o lic e Szczecina, to c ią g łe . z ap ad a­

nie w la sy, z k tó r y c h w y n u r z a m y się t y lk o n a k r ó tk o , b y p rz e le c ie ć m im o u - p ra w n y c h p ó l, łą k i w s i. P oza ty m ś w ie ­ tna , g r a n ito w ą k o s tk ą w y k ła d a n a , szosa b ie g n ie lasem . C a ły m i k ilo m e tr a m i m a­

m y w oczach m ig o tliw ą grę ró ż n y c h t o ­ n a c ji z ie le n i, p o k r y w a ją c e j n ib y p s tre k le k s y na o c h ro n n e j p ła c h c ie , z w a rte ś c ia n y la su. Ż y w ą soczysta z ie le ń d rz e w liś c ia s ty c h s ą s ia d u je t u z c ie m n y m m a ­ te m ig liw ia sosen, a n ib y ś w ia tło t e a tr a l­

n e j r a m p y b ije o d d o łu ś w ie ż y k o lo r y t b o ró w k o w y c h k rz a k ó w . P o ra s ta ją one znaczne p rz e s trz e n ie la s u w ta k ic h ilo - ściach, że m ie js c a m i tw o rz ą gę sty p u ­ s z y s ty d y w a n .

W ie rz y ć się n ie chce, że k il k a k ilo m e ­ t r ó w stą d ro z p o c z y n a ją się ro z le g łe d z ie l­

nice w illo w e Szczecina, a o p ó ł g o d z in y ja z d y t ę t n i g w a re m o lb rz y m ie m ia s to , je ­ den z n a jw ię k s z y c h w s w o im czasie p o r ­ tó w na B a łty k u i c e n tru m z a w ro tn y c h in ­ te re só w . T ru d n o te ż u w ie rz y ć , że r o k te m u , g d y budząca się w io s n a , t a k ja k dziś, p o b u d z iła w s z y s tk ie s iły p r z y r o d y do n o w e go życia , p rze z tę s p o k o jn ą o k o lic ę p r z e w a liła się b u rz a w o jn y . J e ś li z n a jd u ­ ją się tu ja k ie ś g ro b y i w a la ją się p o rz u ­ cone n a rz ę d z ia ś m ie rc i, to są one n ie w i­

doczne spod z a s ło n y z ie le n i, k t ó r ą z w y ­ cię ska p rz y ro d a z a rz u c iła n a d s p ra w a m i ś m ie rc i. G d y b y n ie sterczące t u i ó w d z ie lu f y s a m o tn y c h a rm a t, n ie w id o m e , p o ­ trz a s k a n e ś le p ia r e f le k to r ó w lu b p o g ru ­ ch o ta n e s z c z ą tk i s a m o ch o d ó w ,n a w e t m y ś l o w o jn ie n ie z m ą c iła b y te j i d y l l i le śne ], gdzie n a w e t s a m o tn a b a ry k a d a z p n i d rz e w s ta ra się p rz y s to s o w a ć do otocze­

n ia i u s iłu je . . . k w itn ą ć .

K il k a m ie s ię c y te m u n ie je ź d z iło się tę d y d la p rz y je m n o ś c i. S ta rz y „ p io n ie r z y “ szczecińscy, k tó r y c h w ie z ie m y ze sobą, p rz e ż y li t u n ie je d n ą s trz e la n in ę i szalo­

ną ja zdę , n a p o tk a w s z y b a n d y w ła s o w c ó w lu b n ie d o b itk i SS. J e ź d z iło się tę d y t y lk o z k o n ie c z n o ś c i i t y lk o za d n ia — z a u to ­ m a te m p o d rę k ą , z ocza m i w b it y m i w szo­

sę i z a g a d k o w ą ścianę lasu.

M ija n e w s ie noszą w id o c z n ie js z e ś la d y w o jn y , a p rze de w s z y s tk im o z n a k i n ie ­ ła d u i z a n ie d b a n ia . Je d n a k ż e i te n o d ­ w r o tn y re tu s z n ie je s t w s ta n ie z a sło n ić w ła ś c iw e g o o b lic z a te j z ie m i. D a w n y d o ­ b r o b y t i w y s o k a stop a ż y c io w a u w id a c z ­ n ia się n a w e t w ru in a c h , w w a lą c y m się po p o la c h , p o d w ó rz a c h i ro w a c h szm elcu.

M a s z y n y ro ln ic z e (w ie le ic h s to i w p o lu , ta m gdzie je z a sko czyła w o jn a ), n ie d o b it­

k i ra s o w y c h ś w iń , o w ie c i b y d ła , pasące się po o g rod ach, w ie js k ie w a r s z ta ty re p e - ra c y jn e , m ó w ią w y ra ź n ie , ile d a w a ła ta, na o ko piaszczysta i ja ło w a , z ie m ia p o ­ m o rs k a . Z je j p lo n ó w w y r o s ły te ż te s c h lu dne i obszerne d o m y , ton ące w u k w ie c io - n y c h sadach, lu b c o fn ię te za s zta ch e ty n ie w ie lk ic h o g ró d k ó w . P roszą się one d z i­

s ia j o d o b ro c z y n n ą d z ia ła ln o ś ć g o s p o d a r­

s k ie j r ę k i.

N a . ra z ie t r w a t u p ro w iz o riu m , s p o w o ­ d o w a n e b ra k ie m r ą k do p ra c y . Pozorni.e w ie lk ie rzesze o s a d n ik ó w , s p o ty k a n e na c a ły m Z a ch o d zie p o d e ta p a m i P U R ó w , całe p o c ią g i osiedleńcze, m ija n e n a - tr a ­ sach k o le jo w y c h , n ie w y s ta rc z ą , b y za­

s ie d lić o d zyska n ą z ie m ię . R o z p ły w a ją s;ę w te re n ie .

B ia ło -c z e rw o n e c h o rą g ie w k i, p o w ie w a ­ ją c e z n ie k tó r y c h d o m ó w , św iadczą, że i t u t a j d o ta r ła fa la o s a d n ic tw a . Są to w i ­ dom e z n a k i p o w ra c a ją c e g o ż y c ia i n a ­ d z ie ja n a przyszłość. K o n tr a s tu ją z m a r t ­ w o tą op uszczo nych z a g ró d i p o n u rą obco­

ścią n ie m ie c k ic h b u d y n k ó w , od k tó r y c h w ie je b e z n a d z ie jn o ś c ią i be z s iln o ś c ią s k a ­ z a n y c h n a u t r a t ę p o z y c ji.

N A C H D E R H E I M A T . . .

O d p ły w n ie m c z y z n y z z a c h o d n ic h k r e ­ sów p a ń s tw a , z n a n y n a m t y lk o z p ra s y w c e n tra ln e j Polsce, d o k o n u je się t u b o ­ w ie m s y s te m a ty c z n ie i stale . N ie p o trz e b n i w gospodarce N ie m c y m uszą opuszczać P o ls k ę i w ra c a ć do s w o ic h . W id o k N ie m ­ ców , c ią g n ą c y c h k o lu m n a m i do p o r tu w Szczecinie, s tr a c ił t u w s z e lk ie cechy n ie ­ z w y k ło ś c i. D z ie s ią tk i ty s ię c y N ie m c ó w p rz e d e filo w a ło ju ż ta k u lic a m i m ia s ta i '¡tt?3 . T if? pip w . N li9 . ir n c h . W • 0 ru c h te n b u d z i w ię k s z e z a in te re s o w a n ie i . . . re m in is c e n c je .

Co p e w ie n czas m ija m y g r u p k i lu d z i, w ę d ru ją c e n a Szczecin, w k t ó r y c h w y ­ szkolon e oko od ra z u p o z n a je d a w n y c h z n a jo m y c h . Z m ie n iły się t y lk o ro le a d ra ­ m a t, k t ó r y d o tą d b y ł n a s z y m u d z ia łe m , ro z g ry w a się ob ecn ie w z m ie n io n e j obsa­

dzie. N a o d m ia n ę gną się p le c y n ie m ie c ­ k ie p o d c ię ż a re m to b o łó w , a n ie m ie c k ie

„ F r a u e n “ u w o ż ą n a w ó z k a c h s te r ty b a g a ­ żu. P od ty m w z g lę d e m i w ie lu in n y m i re ż y s e r p o c z y n ił p e w n e s k r ó ty w tekście .

P ro c e s o w i w y s ie d la n ia N ie m c ó w b ra k prze de w s iz y s tk im s p e c y fic z n e j a tm o s fe ry g w a łtu , a k o m p a n ia m e n tu gró źb, w rz a s ­ k ó w i ra z ó w — ty c h w s z y s tk ic h akceso­

r ió w n ie m ie c k ie j w ła d z y , k t ó r y m i raczo no w ta k ic h , w y p a d k a c h n a ró d p o ls k i. R e ż y ­ s e ria p o ls k a ja k o ś n ie p r z y w ią z u je w a g i do ty c h e fe k tó w i osiąga s k u te k n ie s k o ń ­ czenie w ię k s z y : n ie m ie c k i exo du s m a p rz e b ie g d z iw n ie n a tu r a lp y .

K t o zna, c h o ć b y t y lk o ze słyszenia, m a r ­ ty r o lo g ię w y g n a ń c ó w z P oznańskiego, P o ­ m orza , Ś lą s k a czy L u b e ls z c z y z n y , w k t ó ­ r e j m o m e n t ro z s ta n ia z z ie m ią ro d z in n ą s ta n o w ił szczególnie bo lesne prze życie , n ie m oże się n a d z iw ić N ie m c o m . Ic h obo­

ję tn o ś ć , z ja k ą p c h a ją w ó z k i, je s t n ie p o ­ ję ta . A n i je d n e g o s p o jrz e n ia w stecz, a n i je dn ego o d ru c h u w z ru s z e n ia . C a ła ic h u w a g a k o n c e n tr u je się na u n o s z o n y m b a ­ gażu, k t ó r y o ta c z a ją n a jtr o s k liw s z ą o p ie ką.

J e ś li n a nas n ie dość b y ło k o m p a n ii S S -ó w i g ro ź n y c h do osta te czności r y g o ­ ró w , t u t a j n ie trz e b a n a w e t poganiacza.

N ie t y lk o n ie o ta c z a ją ic h k o rd o n y s ta lo ­ w y c h h e łm ó w i na je żo n e lu f y a u to m a tó w , ale rz a d k o w ogóle to w a rz y s z y im m i l i ­ c ja n t z n ie d b a le p rz e rz u c o n y m p rze z r a ­ m ię k a ra b in e m . P a trz ą c n a nie g o m a się w ra ż e n ie , że w ty m w y p a d k u re ż y s e r p rz e s a d z ił w r o b ie n iu n a s tro ju i z a p e łn ia sce­

nę trz e c io rz ę d n y m i p o s ta c ia m i. K ro c z y sobie t a k i jegom ość fle g m a ty c z n ie k ilk a k r o k ó w za g ru p k ą N ie m c ó w i a lb o g w iz d a p rze z zęby, albo ś le d z i h a rc e p ta k ó w , ś m ig a ją c y c h po lesie. Z n im czy bez n ie ­ go s k u te k je s t je d n a k i. C iężko ła d o w a n e w ó z k i toczą się k u m ia s tu , a o b ju c z e n i N ie m c y o d czasu do czasu o c ie ra ją p o t z czoła.

S P R A W Y W IE L K IE W M A Ł E J O S A D Z IE C e lem naszej p o d ró ż y je s t W a rp n o N o ­ w e, on g iś ry b a c k ie m ia s te c z k o w c e n tru m n ie m ie c k ie g o w y b rz e ż a — dziś m ie js c o ­ w o ść p o g ra n ic z n a . N ie s te ty , czy n a szczę­

ście, d z is ie js z y Z a c h ó d n ie u s k a rż a się na n a d m ia r a tr a k c ji, g o d n y c h .pokazania ż a d ­ n e m u w ra ż e ń tu ry ś c ie z c e n tra ln e j P o ls k i.

W y c z u w a m le k k i ż a l m ego a m fitr io n a , k t ó r y tłu c z e się ze m n ą n a w o z ie , że nie z ja w iłe m się t u cho ćby je s ie n ią u b ie g łe ­ go ro k u , g d y ś w ie ż y s z la k w o jn y p o k r z y ­ ż o w a n y z tro p e m s z a b ro w n ik a d o s ta rc z a ł n a p o c z e k a n iu s iln y c h i n ie p o w ta rz a ln y c h

■wrażeń.

W a rp n o m a w ię c b y ć n a m ia s tk ą , tego co ju ż p rz e b rz m ia ło , o s o b liw o ś c ią in ne go g a tu n k u . S ta n o w i ją n a jd a le j, w P olsce na zachód w y s u n ię ta p o z y c ja g e o g ra fic z n a i, ja k z a p e w n ia ją to w a rz y s z e po d ró ży, dzie­

w iczość, je ś li id z ie o szaber. W xic h m n ie ­ m a n iu je s t to coś w r o d z a ju p a r k u n a ro d o ­ wego, k tó re g o n ie s k a la ła (z p e w n ą oczy­

w iś c ie lic e n c ją ) stopa s z a b ro w n ik a . S z la ­ b a n w p o p rz e k d ro g i z a m y k a dostęp do m ia s te c z k a , i.p o s te r u n e k w o js k o w y k o n ­ t r o lu je w ó z a p a saże rów na k ilk a k il o ­ m e tr ó w p rz e d celem p o d ró ż y . N ie w ą t p li­

w ie je s t w ię c coś p r a w d y w ty c h g a d - kiiBph •

M ilu t k ie m ia s te c z k o le ż y n a d p o d k o w ą z a to k i, k tó r a je s t fra g m e n te m Z a to k i S zczecińskiej. N ie w ie lk ie m o lo z p o ls k ą fla g ą n a m aszcie, k ołyszące się n a k o t w i­

c y ło d z ie i s ie c i ro zw ie szo n e na brzegu, do z łu d z e n ia p rz y p o m in a ją tu z in k o w e a k - w a r e lk i m a ry n is ty c z n e , k t ó r y m i ta k c h ę t­

n ie ob w ie sza się ś c ia n y „s z a n u ją c y c h s ię “ d o m ów . M a ło m ie js k ie u lic z k i, w ysa dzo ne d rz e w a m i, je d n o ro d z in n e d o m k i i k a m ie ­ n ic z k i i ó w p r o w in c jo n a ln y iście sp o k ó j, . ja k i e m a n u je z każdego k ą ta , d o d a ją m ia ­ s tu t y le p o w a b u , że m im o w o li b u d z i się ochota, b y zako pa ć się tu , ja k na k o ń c u ś w ia ta , zd a ła od m ęczącej a tm o s fe ry w ie l­

k ic h m ia s t. P o k u s a je s t t y m s iln ie js z a , że w id o k , ja k i roztacza się z m o la , b u d z i ja k ie ś u śp io n e w s p o m n ie n ia d a w n o p rz e ­ c z y ta n y c h k s ią ż e k i e g z o ty c z n y c h f ¿mów o m o rz a c h p o łu d n io w y c h i c z a ro d z ie js k ic h w y s p a c h P o lin e z ji.

N a p rz e c iw m o la , o d w a m oże k ilo m e ­ t r y — brze g zatacza zam aszyste p ó łk o le i n ie m a l z a m y k a w e jś c ie n a m orze . T u ż n a d b rz e g ie m c z e rw ie n ią się d a c h y d o m k ó w ry b a c k ic h , osadzone w s in e j o p ra w ie la -

peupektt/tva

ó d ti/

R eferendum ludowe, k tó re odbędzie się 30 czerw ca stanow ić będzie d la Z ie m O d ­ zyskanych w ie lk ą m anifestację polskości.

N a ró d polski oświadczy n ie po ra z p ie rw ­ szy an i ostatni zresztą sw oją niezłom ną w olę pozostania nad O drą, Nysą i B a łty ­ kiem .

W a rto n a ty m miejscu i w obliczu z b li­

żającego się referen du m przypom nieć fa k t, że uczeni i pisarze polscy przez swoje w yp ow ied zi w czasie oku pacji i obecnie n ie jedn o kro tn ie ju ż w yp o w ied zie li swoje T A K w odniesieniu do naszych zachod­

nich granic. Ostatnio jeszcze ra z znalazło to sw ój d obitny w y ra z w uch w ale I I I Se­

s ji R ady N a u k o w e j d la Zagadnień Z ie m Odzyskanych, pow ziętej w d niu 17 czer­

w ca w K ra k o w ie . C zy tam y w te j u ch w a­

le: „Polski św iat naukow y... w y ra ż a głę­

bokie przekonanie, że n a trzecie pytanie referen du m w spraw ie g ranicy zac h o d n iej P o lski padnie je d n o lita odpowiedź w całej Polsce, a fre k w e n c ja w glosowaniu i p o l­

skie „ ta k “... stw ierdzą mocną w olę N a ro ­ du u trw a le n ia gran icy w zdłu ż O d ry i N y ­ sy“. F e d u ch w a łą tą w id n ie ją podpisy kilkudziesięciu n ajw y b itn ie js zyc h p rzed ­ staw icieli polskiego św iata ku ltu raln e g o i naukowego. L u d zie ci są spod różnych zn akó w p olitycznych. W ten sposób oświadczenie to m a w artość n ie ty lk o wobec N a ro d u Polskiego oraz w obec p o li­

ty k i R ządu w te j spraw ie, ale stanow i równocześnie ćenny i niepodlegający żad­

n ej dyskusji dokum ent d la zagranicy.

W jasnej odpow iedzi N aro d u szukać bę­

dziem y wszyscy oparcia i s iły w dalszych w ysiłkach nad ostatecznym w łączeniem Z ie m Odzyskanych w polski organizm państw ow y i narodow y.

O dpowiedź p o tw ierd zając a n ie będzie zatem w y n ik ie m dogodnej k o n iu n k tu ry p olityczn ej, ale ucieleśnieniem _ n a tu ra l­

nych tęsknot N aro du i przystanią, do k tó ­ re j zdążały, lub p ow inn y b y ły zdążać w szystkie drogi h is to rii P olski.

S ta ry Niem cz

I P M \ \ Os*—~

(2)

su. N ie w ie m dlaczego p r z y w id u ją m i się p a lm y i e g zotyka.

Po p rz e c iw n e j s tro n ie , słońce s zybko za­

p a d a n a d in n y m b rz e g ie m i w y o s trz a k o n ­ t u r y d rz e w . A ta m te n brzeg?

O d p o w ie d ź ro z w ie w a w s z e lk ie m ira ż e . T o b rze g n ie m ie c k i.

Z askocze nie je s t n a głe. T a k b lis k o ? W ś w ia d o m o ś c i m o je j p o k u tflje przesąd, że n ie m c z y z n a w w y n ik u ob ecn ej w o jn v zo­

s ta ła o d s u n ię ta d a le k o n a zachód. T y m ­ czasem p u s ty z a ry s n ie m ie c k ie g o w y b r z e ­ ża o d c in a się o s tro n a t le k r w a w e j ta rc z y sło ńca o k ilk a n a ś c ie sete k m e tr ó w od nas.

T a k b l is k o . . . N ie , s ie la n k i t u n ig d y n ie będzie.

N ie d o s trz e g a ln y w p ie rw s z e j c h w ili p r o ­ b le m n ie m ie c k i w y ła n ia się d o p ie ro po o d w ró c e n iu oczu o d m o rz a . N a m o lo s to i m a ły c h ło p ie c , o b o k w ło d z i, ro z s ia d ł się s ta ry r y b a k . I z n o w u o k o ro z p o z n a je n ie ­ o m y ln ie N ie m c ó w . T e n m a ły o k a z u je się w k r ó tc e w a ż n ą osobą. P o d c h o d z i ś m ia ło do w o zu , z a g a d u je s zofe ra i u d z ie la w y ­ ja ś n ie ń . M a ja k ic h 12 la t, ale w s p ra w a c h r y b i ic h e k s p e d y c ji o r ie n tu je się d o sko ­ na le . N ie o p u ś c i nas te ż do k o ń c a p rz y w y ła d u n k u i z a ła d u n k u . B ę d z ie p o s ła ń ­ cem, p o ś re d n ik ie m , a w ra z ie p o trz e b y pom oże w rob ocie. R o la je go b ę dzie do k o ń c a n ie o k re ś lo n a , ale z a s ta n a w ia ją c a . D o p ie ro p o te m u ś w ia d o m ię sobie, że n ie m a w je g o f u n k c ji n ic p rz y p a d k o w e g o , że obecność je go w ty m m ie js c u w y n ik a z p e w n e j m e to d y , k t ó r a z n ie m ie c k ą ś c is ło ­ ścią p o s łu g u je się c ie k a w o ś c ią dz ie c k a w s p ra w a c h d o ro s ły c h . G dzie t y lk o s p o ty ­ k a m się t u z N ie m c a m i, w szę dzie n a w s tę ­ p ie m a m do c z y n ie n ia z d z ie ć m i. J e s t ic h n ie p o k o ją c o dużo. Z p o z o rn ie p u s ty c h do­

m ó w w y s y p u je się ic h z p ó ł tu z in a i w ię ­ cej, ilu s t r u ją c d o b itn ie sukces p o p u la c y j­

n e j p o lit y k i H itle r a . Z ja w ia ją . s ię m o m e n ­ ta ln ie , g d y n a h o ry z o n c ie p o ja w i się obcy, n ic z y m szperacze p rz e d o d d z ia łe m , i co­

ra z to k tó re ś z n ic h z n ik a i w ra c a , n ib y do p rz e rw a n y c h zajęć. B ez ic h p o ś re d n ic ­ tw a dość tr u d n o z e tk n ą ć się z d o ro s ły m i, k tó r z y „s ą w d o m u “ a lb o ic h „ n ie m a w d o m u “ w zależn ości od b rz m ie n ia r e la c ji z p o d w ó rk a . J e s t to fo r m a k o n s p ira c ji, k t ó r a w n a s z y m w y p a d k u o k a z u je się ce­

lo w a i d z ię k i n ie j n ie m o ż e m y znaleźć c h ę tn y c h do w y ła d o w a n ia p a liw a , ja k ie p r z y w ie ź liś m y ze Szczecina d la ło d z i.

M a ły 'N ie m ie c ch o d z i k ilk a k r o t n ie p o d w s k a z a n e ad resy i m im o z a p e w n ie ń , że p ra c a będzie w y n a g ro d z o n a , ja k o ś n ik o g o n ie m oże z w e rb o w a ć .

P o z y c ja N ie m c ó w je s t t u m ocn a i co gorsza c z u ją o n i s w o ją siłę, ja k ą im d a je ic h fa ch o w o ść. Z p u n k t u w id z e n ia gospo­

d a r k i r y b n e j są o n i t u w te j c h w ili p o ­ trz e b n i, o czym d o brze w ie d z ą i, ja k się zdaje, są s k ło n n i p rze ce n ia ć n a w e t sw ą ro lę .

Ł o w ie n ie r y b , o b słu g a s p rz ę tu r y b a c k ie ­ go, p rz e m y s ł r y b n y z k i l k u w ę d z a rn ia m i na m ie js c u w y m a g a s p e c ja lis tó w , k tó r y c h w Polsce n ig d y za w ie lu n ie b y ło . I m p r o ­ w iz a c ja . k t ó r ą n a d ra b ia m y ró ż n e b r a k i n a Z ie m ia c h O d z y s k a n y c h , w ty m w y p a d ­ k u je s t ry z y k o w n a i k to w ie czy m o ż li­

w a ; w k a ż d y m ra z ie s ta w k ą ta k ie g o eks­

p e ry m e n tu m oże b y ć r u in a ry b o łó w s tw a , tego spe cyficzne go z a w o d u , w y m a g a ją ­ cego ta k ie g o d o św ia dcze nia, że d z ie d z i­

czy go z w y k le s y n po o jc u , p o k o le n ie r y ­ b a c k ie p o p o k o le n iu . Z re s z tą tru d n o ś c i k o m u n ik a c y jn e i b r a k fa c h o w c ó w -o rg a n i- z a to ró w s ta n o w i t u dalszą p o w a ż n ą p rz e ­ szkodę. M a ją w ię c N ie m c y n a ra z ie m ożność sie dze nia n a m ie js c u i w m ia rę m o ż liw o ś c i i o d w a g i w p ły w a n ia n a p o l­

s k ie p r ó b y o d b u d o w y g o s p o d a rk i r y b n e j na w y b rz e ż u szczecińskim .

M ię d z y n a ro d o w a d e w iz a „ p r a c u j p o ­ w o li“ , k tó r a ta k ż y c z liw e p rz y ję c ie z n a la ­ z ła w c a łe j „n o w e j E u ro p ie “ czasu o k u ­ p a c ji, w y k o n y w a n a p o n ie m ie c k u , bez b r a w u ry , ale s y s te m a ty c z n ie m a t u sze­

r o k ie zasto sow a nie . N ie t a k d a w n o te m u p o ło w y s ię g a ły t u k i l k u t o n dzień -*

n ie , a w ę d z a rn ie p ń z e ra b ia ły s e tk i k g ry b . D ziś, m im o n ie z n a c z n y c h t y lk o s tr a t w sprzęcie, c y f r y te s p a d ły dz ie s ię c io ­ k r o tn ie . N a rz e k a n ia n a b r a k sieci, k o n k u r e n c ję s o w ie c k ic h k u tr ó w , a p rze de w s z y s tk im na zniszczen ia w o je n n e w r y - b o s ta n ie m a ją z n iw e lo w a ć te rażące d y s ­ p ro p o rc je . P o w ta rz a ją N ie m c y tę p io s e n ­ k ę z p o w a g ą i na m aszczeniem k ażd em u , k to t y lk o chce s łu ch a ć i są z a d o w o le n i ze s w e j „p rz e m y ś ln o ś c i“ i s p r y tu “ .

N ie bez w p ły w u n a tę s p ra w ę są też n a s tro je , p rz e n ik a ją c e p rz e z p o b lis k ą g ra ­ n ic ę z te re n u N ie m ie c , Id ą s ta m tą d p o ­ k rz e p ia ją c e w ie ś c i, k tó r e podnoszą n a d u ­

c h u i n a p a w a ją n a d z ie ją . O d b u d o w a B e r ­ lin a , o k t ó r e j t y le o p o w ia d a ją w szyscy w ra c a ją c y z N ie m ie c i za p a ł z ja k im N ie m c y o d d a ją się d z ie łu podnoszenia swego k r a ju z r u in , są p o w a ż n y m b o d ź ­ cem d la siedzących t u N ie m c ó w , b y w ra m a c h is tn ie ją c y c h m o ż liw o ś c i h a m o ­ w a ć id e n ty c z n e p o c z y n a n ia p o ls k ie .

P o ls k a o ka za ła się zresztą nie g ro źn a . To, co o p o w ia d a n o o p o ls k im b e s tia ls tw ie i te rro rz e o ka za ło się n a szczęście g ru b o przesadzone i nie t y lk o ja k o ś t ń “* p o z w a ­ la ją żyć, ale też od czasu do czasu m o ­ ż na sobie nieco p o z w o lić . N a d z ie ja na ró ż n ic e p o g lą d ó w m ię d z y a lia n ta m i na s p ra w ę p o ls k ą , ró ż n ic e ja k w ie rz ą zasad­

nicze, o ra z p o k u tu ją c a u p a rc ie m e g a lo ­ m a n ia n a ro d o w a p o d s y c a ją n a d z ie ję N ie m ­ ców , że h a m o w a n ie p o ls k ie g o w y s iłk u na z ie m ia c h z a c h o d n ic h n ie p o zostan ie bez w p ły w u na s y tu a c ję N ie m ie c . M im o , że f a la p rz e s ie d le ń n ie s ła b n ie a n i na c h w ilę , N ie m c y o d ja k ie g o ś czasu p o d n ie ś li g ło ­ w ę i o d w a ż a ją się na coraz w ię k s z ą „ w y ­ le w n o ś ć “ w s to s u n k u do P o la k ó w i w y ­ m ig iw a n ie się od p ra c y d la n ic h . W n a ­ szym w y p a d k u n ie s k o ń c z y ło się t y lk o na w y m ig iw a n iu . M ie liś m y b o w ie m sposob­

ność p rz e k o n a ć się, że N ie m c y p o s ia d a ją dziś n a t y le tu p e tu , b y w p r o s t o d m a w ia ć s w y c h u s łu g n a rzecz „p o ln is c h e W ir t ­ s c h a ft“ . D la w y ja ś n ie n ia trizeba p rz y p o m ­ nieć, że ła d u n e k , z k t ó r y m b y ło ty le k ło ­ p o tu , b y ł p rz e z n a c z o n y d la ic h w ła s n y c h ło d z i.

S k a rż ą się 'lu d z ie m ie js c o w i na słabą rę k ę w o b e c N ie m c ó w , na ic h w z ra s ta ją ­ cą pe w n ość sie b ie i iro n ic z n ą b ie rn o ś ć g d y id z ie o p o ls k ie p o c z y n a n ia . P ró b u ją o n i ró w n ie ż d e p ry m o w a ć o s a d n ik ó w , n ib y po p rz y ja c ie ls k u i w z a u fa n iu tw ie rd z ą c , że N ie m c y w ró c ą t u ż p o w ro te m , a P o l­

ska d z ie rż y z ie ln ie n a d O d rą czasowo, bo zresztą n ie d a ła b y sobie z n im i ra d y na s ta łe itp .

*

T R O S K I I P O T R Z E B Y

M o n o p o l w a r p n ie ń s k i je s t c z u jn y i n ie zasypiia g ru s z e k w p o p ie le , zw łaszcza, g d y id z ie o e w e n tu a ln y c h k o n k u re n tó w . P rz y w o z im y ze sobą ce n n y n a b y te k : p o ls k ie g o ry b a k a . M a się ro z g lą d n ą ć na m ie js c u i p o w z ią ć de c y z ję co do swego osied len ia .

Ł a z i c h ło p is k o -po m ie ś c ie i oczy m u się ś m ie ją . M ija m y go n a r y n k u , p y ta ją c : p o do ba się tu panu?

O p o w ia d a ro z m a rz o n y m uśm iech em . W id a ć , że r o ją m u się ja k ie ś p la n y n a przyszłość.

N ie s te ty o s ta tn ie s ło w o n a le ż y do żo­

n y. M ó w i k o b ie c in a tro c h ę po n ie m ie c k u , d a le j w ię c zasięgać ję z y k a u N ie m c ó w . W id z im y , ja k ro z m a w ia z m a ły m N ie m ­ cem na m o lo , p ó ź n ie j z całą czeredą m a ­ ły c h i d u ż y c h N ie m c ó w na p o d w ó rk u ja ­ kie go ś d o m u i k to ją ta m w ie jeszcze, gdzie z b ie ra in fo rm a c je . S k u t k i n ie d a ją

K r ó liń s k a J a n in a — K s ią ż ę H e n r y k B r o ­ d a ty,

D łu g o k ę c k a J. — W ięź Ś lą ska z P olską, czekać na siebie. G d y w s ia d a m y z p o ­ w ro te m n a au to, r y b a k m a zgaslzoną m i­

nę i żałośn ie w o d z i ocza m i po m ia s te c z k u

— żona zaś - je go sie d zi s z ty w n o i o d ­ w ra ca- g ło w ę od m a łż o n k a s ta n o w c z y m ru c h e m . Jest jasne, że się ś c ię li i osied le­

n ie w is i na w ło s k u .

N a jg o rz e j po do bn o jest... z m ie s z k a ­ n ie m (!), k o m u n ik a c ją p o d psem , jeść nie m a co, p r z y d z ia ły do nidzego, r y b W m o ­ rz u m a ło . T a k p r z y n a jm n ie j tw ie rd z ą N ie m c y od m a łe g o c h ło p c a do s ta re g o r y ­ b a ka , od m a łe j N ie m k i do p o w a ż n e j

„ H a u s fr a u “ i aż d z iw n e ja k te n a w e t n a jn a iw n ie js z e m ie s z k a n io w e a rg u m e n ty t r a f ia ją w cel.

N a jp ik a n tn ie js z a je d n a k h is to r y jk a - z da­

rz a się na k o ń c u i p o d w a ż a o p in ię dzie­

w iczego W a rp n a . S iedżąc ju ż n a au cie d o ­ w ia d u je m y się, że o p ró c z m o n o p o lu n ie - m ie c k ie g ó is tn ie je t u także... szaber. N a o d je z d n y m z w ra c a naszą uw agę, ja k iś w z b u rz o n y P o la k , k t ó r y k ln ą c h a n ie b n ie , zdra dza n a p y ta n ie ta je m n ic ę s w e j i r y ­ ta c ji. W y s z e d ł do p ra c y , z o s ta w ia ją c z a m k n ię te m ieslzkanie. M u s ia ła w y jś ć i- żona — no i te ra z w ra c a ją c z p ra c y za­

s ta ł p u s te ścia ny. T a k i t u z w y c z a j, że trz e b a w d o m u siedzieć.

M a le ń s tw o ry b a c k ie , boczące się d o ­ tychczas na sie b ie — z a m ie n ia cieple jsze s p o jrz e n ie . O znacza ono, że z o s ie d le n ia n ic n ie będzie.

W ra c a m y późno w ie c z o re m . L a s y Z a ­ cho du p e łn e są w ie c z o rn e j ciszy, k tó rą m ą c i t y lk o g d e r liw y w a r k o t m o to ru . P o ­ rz ą d k u ję w ra ż e n ia , k tó r y c h n a g ro m a d z iło się sporo.

N ie s te ty n ie c z u ję n ic z tego u p o je n ia i ła tw e g o e n tu z ja z m u , ż ad ne j s k ło n n o ś c i do p ró ż n y c h fra z e s ó w , od k tó r y c h ro ją się zakońctzenia re p o rta ż y % Z ie m O d z y ­ s k a n y c h . T e z ie m ie n ie w ą tp liw ie p rz e m a ­ w ia ją do u c z u c ia P o ls k a , c h w y ta ją za serce i cią gn ą w n ie p o ję ty sposób. M im o , że t y le pozostało t u po N ie m c a c h , a n i c h w ili n ie cz u je się t u c z ło w ie k in tru z e m . B ez ż a d n y c h w y s iłk ó w i a fe k ta c ji, m ię d z y n im a tą z ie m ią , k t ó r a d o tą d g ro m a d z iła t y lk o p ro c h y , zad zie rżga się b lis k i s to ­ su n e k u c z u c io w y . A m o s fe ra s w o js k o ś c i to w a rz y s z y m u w ie rn ie , g d z ie k o lw ie k t y lk o się ru szy. Cóż k ie d y u c z u c ia te nie id ą w p a rze z w y b u c h a m i ła tw e g o e n tu ­ z ja z m u . N a ka żd ą m y ś l o p o ls k im Z a c h o ­ dzie p a d a ją c ie n ie tr o s k i i obaw . N ie ­ p o k o i w s p o m n ie n ie tego b lis k ie g o brzegu, skąpanego w p u rp u rz e zachodzącego słońca, gdzie o d w ie c z n y za b o rc a liż e się z w o je n n y c h r a n i ty c h m o n o p o lis tó w z n a d P o ls k ie g o B a łty k u , k tó r z y ju ż d z i­

s ia j lic z ą szanse o d e g ra n ia się. M ie r z i b r a k p o ls k ic h r ą k do p ra c y , ch o ć b y ta k lid z n y c h , ja k p o w ó d ź h a se ł 1 w iw a tó w , roz m ie s z c z o n y c h po c a ły m W a rp n ie . Bez lu d u zaw sze b ę d z ie m y tu b e z b ro n n i. B o li za w ó d teg o ry b a k a , k t ó r y prze z p ó ł d n ia ż y w ił m a rz e n ia o w ie lk ie j szansie ż y c io ­ w e j, a te ra z w ra c a , b y p o w ię k s z a ć n ie ­ u fn o ś ć do s to s u n k ó w na „ d z ik im zach o­

d z ie “ . G ry z ie b e zsiln ość teg o c z ło w ie k a , k t ó r y ra n o z o s ta w ił c a ły d o b y te k , id ą c do p ra c y po to , a b y n ie b ie s k i p ta k , d la k tó re g o nie m a s z la b a n ó w i p rz e p u s te k , z a g a rn ą ł b e z k a rn ie całe m ie n ie ro b o c ia r- skie, p rz y w ie z io n e i na b yte .

I n ic to, że rozsą de k m ó w i o p rz e jś c io - w o ś c i tego o k re s u na s y c a n ia p o ls k o ś c ią ty c h k re s o w y c h ru b ie ż y , o b r a k u ś ro d ­ k ó w , z ja k im b o r y k a się P o ls k a , id ą ca na te zie m ie. N ie m ogę o p an ow a ć n ie c ie r p li­

w o ści. N a d n ie je j n a p e w n o le ż y , słysza­

n a ra n o re la c ja o n ie m ie c k ic h w y s iłk a c h o d b u d o w y zniszczeń w o je n n y c h i p o te n ­ c ja łu na ra z ie gospodarczego, d o w ó d ż y ­ w o tn o ś c i odw ie czne go za b o rcy. Ś w ia d o ­ m ość, że n ie m ie c k i r y w a l s ta r tu je ju ż do ' ” -vścigu z n a m i i że s ta w k ą d la nie g o są

¡ziemie ja k o o d sko czn ia do z a a ta k o w a n ia p o d s ta w naszej n a ro d o w e j e g z y s te n c ji, m a t u t a j p r z e jm u ją c ą ostrość.

D la te g o p e w n ie c h c ia łb y m w id z ie ć w s z y s tk ie o b a w y i tru d n o ś c i teg o o k re s u p ró b y za p rz e z w y c ię ż o n e i ch y b a d la te g o n ie o d c z u w a m ż a d n y c h le k k o m y ś ln y c h u p o - je ń . T o, o czy m m y ś lę w podszcze ciń- s k ic h la sa ch da się z a m k n ą ć w p ro s te j z u p e łn ie k o n k lu z ji: n a zachodzie trzeba nas ja k n ajw ięc ej. J e d n i m uszą t u p r z y ­ być, b y osiąść i z a m k n ą ć o k re s p r o w iz o ­ r iu m , ja k i się o d r o k u nie b e zp ie czn ie p rz e d łu ż a . I n n i n ie c h p rz y je ż d ż a ją po zn a ­ w a ć tę z ie m ię , k tó r a t a k ż y w o prlzem aw ia do naszego u n c z u c ia i r e a liz m u głosem w e z w a n ia i p rz e s tro g i.

Adam Włodek

ZE ŚLĄSKA

W O J C IE C H O W I Z U K R O W S K IE M U K o m in y, w ie lk ie w rzeciona, o w ite dym em ja k przędzą

n a chorągiew te j ziem i. A oto ju ż pól w yłogi.

Do oczu — rą k czekające — nieścięte ch yli się zboże.

W śród kłosów senna stal: skoszone czołgi.

P opatrz: okno autobusu k ra jo b ra z e m potrząsa;

— źle nalew ać.

D a j autom at, kolego-żołnierzu.

W yró w n a w s zy jego długość w ro zw artych ram ionach, drogę, co tu tw ard o w io d ła — zm ierzę.

W z ro k się toczy. Już O dra

ja k czas p łynie, b y być d alej — granicą.

M o cn ym k ro k ie m o brzeg wsparci, w ró ży m y przyszłe lata.

Pod b rzęk kieliszków , na żyzny spokój te j ziem i, uczę się strzelać z autom atu.

POMNIK

Pole b itw y , rosnące ju ż ćw ierć w ie ku , w olne p ow ietrze przeciera.

I ziem ia się w y c h y la spod kam iennych tarasów zesuniętych tu w a m fite a tr.

--- w ó jt W aloszek, chłopcem będąc, tę ziem ię w z ry w ie szturm u, biegiem w górę — w yw yższał!...

P otrzaskane w ro gie m auzoleum nie p rzyg n ia ta ju ż tętn a ż yw e j k r w i.

M ilc z ą spokojnie pod d arn ią ci, co u m ieli żyjąc — w ołać. I w ierzyć. I bić.

T u ta j dłuto — poległych ostatnią m yśl u trw a li.

--- w ó jt W aloszek p rzygląda się c h w ili, w k tó re j w zro kiem polski m u n d u r m ierzy...

A kłos ju ż w yrasta, ja k pom nik, z kości śląskiego powstańca, n a jb a rd z ie j nieznanego żołnierza.

„ T a k to około ro ku 1122 całe p ra w ie P o ­ m orze podlegać zaczęło Polsce... Bolesław K rzyw o u sty i jego rycerze u m ie li ta k pod­

bić naró d cały, że odtąd zaciąży n ad n im zn ak upadku i całą silę w ew n ę trzn ą z a ­ gubi. K r ó l polski postanow ił je d n a k obu­

dzić życie w śród ru in i n ie ty lk o podbić ale i odbudować. T y m sam ym u czyn ił on d la k r a ju i narodu pomorskiego w ię ce j niż niem ieccy książęta“.

(M artin Wehrmann: Geschichte von Pommern, tom I, Gotha 1904).

(3)

Alojzy Targ

A n a liza sąsiedzkiej niezgody

P A N S L A W IZ M , T Ł O A U S T R IA C K IE i R E W IN D Y K A C J A „ IK S IŃ S K A “ T ru d n o ś c i i p rz e s z k o d y w k s z ta łto w a -, n iu się s to s u n k ó w p o ls k o -c z e s k ic h n ie są d n ia dzisiejszego. M a ją one tło h is to ry c z ­ ne. N ie w y n ik a ją też je d y n ie ze spo rów g ra n ic z n y c h , ja k k o lw ie k s p o ry te m a ją ju ż s w o ją przeszłość i s to s u n k i nasze z są­

sia de m czeskim o b c ią ż y ły dość szczególną psychozą.

G d y id z ie o genezę tru d n o ś c i w s tosu n­

k a c h z C zecham i, trz e b a ic h szuka ć ju ż w X I X w ie k u , k ie d y c z o ło w i działa cze i p o ­ lit y c y o b y d w u n a ro d ó w z a c z ę li fo r m u ło ­ w a ć p o d s ta w y i w y ty c z n e p o lit y k i n a ro d o ­ w e j, p o zo sta ją ce j w ś c is ły m z w ią z k u z obu d z e n ie m się no w o czesne j m y ś li n a ro d o w o - p o lity c z n e g o i k u ltu ra ln e g o , zw a ne go p a n 1 H is to ry c z n e z ja w is k a te p o z o s ta ją w dość ś c is ły m z w ią z k u z p o w s ta n ie m w te d y w.

ś w ie c ie s ło w ia ń s k im s iłn e g o -p rą d u id e o w o - p o lity c z n e g o i k u ltu r a ln e j, zw a ne go p a n - s la w iz m e m . N a id e o lo g ii tego p rą d u za c ią ­ ż y ła w y b it n ie m y ś l ro s y js k a ; w R o s ji c a r­

s k ie j z n a jd o w a ł on też zaw sze b a rd z o s il­

ne p o p a rc ie . N a ro d y s ło w ia ń s k ie E u ro p y ś ro d k o w e j i b a łk a ń s k ie j, zagrożone bez- jro ś re d n io czy p o ś re d n io nie b e zp ie cze ń ­ s tw e m n ie m ie c k im , z d ra d z a ły ż y w e z a in te ­ re s o w a n ie ty m k ie r u n k ie m , m ię d z y in n y ­ m i Czesi. N a ty m tle u ja w n ia ły się też dość zasadnicze ró ż n ic e w p o g lą d a c h m ię ­ dzy P o la k a m i a C zecham i n a t. zw . p rą d y p a n s la w is ty c z n e .

O b o k tego zasadniczego ź ró d ła ró ż n ic p rz y c z y n ą o g ó ln ie js z e j n a tu r y , u t r u d n ia ­ ją c ą z n a le z ie n ie w s p ó ln e j p la tfo r m y , b y ­ ła o d m ie n n a p o s ta w a i lin ia p o lity c z n a , ja k ą re p re z e n to w a li n a te re n ie p a rla m e n ­ t u a u s tria c k ie g o p o lity c y p o ls c y i czescy w o d n o śn ych k o ła c h p a rla m e n ta rn y c h . T u ju ż g ro m a d z ił się k o n k r e tn y m a te r ia ł do po w a żnie jsze go a n ta g o n iz m u . J a k g łę b o ­ k o te rze czy u t k w i ły w ś w ia d o m o ś c i cze­

s k ie j, m ie liś m y się m ożność p rz e k o n a ć w ła ś n ie r o k te m u w ro z m o w a c h z C zecha­

m i, k ie d y w o s ta tn ie j fa z ie w o jn y zna le ź­

liś m y się n a te re n ie Czech p o łu d n io w y c h . W y p o w ia d a ją c pow yższe zda nie, n ie m a ­ m y z a m ia ru p o d d a w a ć k r y ty c e p o lit y k i k o ła p o ls k ie g o w p a rla m e n c ie a u s tria c ­ k im , bo a n i n ie je s te ś m y do teg o k o m p e ­ te n tn i, a n i też n ie w ty c h u w a g a c h n a -to m ie jsce . S tw ie rd z a m y fa k t.

D o ty c h m o m e n tó w n a tu r y o g ó ln ie js z e j, tu je d y n ie u r y w k o w o z a ry s o w a n y c h , d o ­ s z ły jeśzcze s p ra w y b a rd z o k o n k re tn e , n a jo g ó ln ie j m ó w ią c , p o g ra n ic z n e , za o g n ia ­ ją c e s to s u n k i m ię d z y n a ro d e m p o ls k im a czeskim . W y ła n ia się p rze de w s z y s tk im s p ra w a Ś lą ska C ieszyńskiego, p rz e ż y w a ją ­ cego o d p o ło w y m in io n e g o w ie k u in te n ­ s y w n y proces o d ro d z e n ia n a rod ow e go . L u d n o ś ć Ś lą s k a C ieszyńskieg o n a w s k ro ś p o lska , co u z n a ją w te d y jeszcze u c z e n i czescy — n a u k a w ty m czasie n ie b y ła je ­ szcze n a u s łu g a c h p o lit y k i — m a n ife s tu je coraz ż y w ie j sw e z w ią z k i z n a ro d e m p o l­

s k im . N a ty m w ię c te re n ie , k tó re g o o b li­

cze e tn o g ra fic z n e n ie m oże u le g a ć d y s k u ­ s ji, ro z p o c z y n a ją d z ia ła ln o ś ć n a ro d o w o - p o lity c z n ą Czesi, p ró b u ją c s tw o rz y ć p o d ­ s ta w y p o d p rz y s z łą , e w e n tu a ln ą r e w in d y ­ k a c ję „T e s in s k a “ . N a dłuższą m e tę n ie ­ u c h ro n n y b y ł k o n f lik t m ię d z y p o ls k im r u ­ che m n a ro d o w y m a a k c ją czeską, k o n ­ f l i k t z ra z u lo k a ln y , z czasem p r z y b ie ra ją ­ cy c h a ra k te r o g ó ln o -n a ro d o w y , a w ię c fo rm ę a n ta g o n iz m u , a n ta g o n iz m u g ro ź n e ­ go, bo obciążonego u ra z a m i p s y c h ic z n y ­ m i. S tro n ę p o ls k ą ra z iło n. p. szczególnie to, że Czesi s w e j a k c ji p o lity c z n e j c ie ­ s z y li się ż y c z liw o ś c ią w ła d z a u s tria c k ic h . W y s tą p iła t u n a w e t na ty m m a ły m o d c in ­ k u p o d s ta w o w a zasada n ie m ie c k ie j p o li­

t y k i w o b e c S ło w ia n : zasada ją trz e n ia , za­

sada p o p ie ra n ia sła b szych p rz e c iw s il­

n ie js z y m i b a rd z ie j nie b e z p ie c z n y m .

R Ę K A P O L S K A N IE B Y Ł A Z W IN IĘ T A W P IĘ Ś Ć

W te s to s u n k i w z a je m n e g o a n ta g o n iz m u n ie w n io s ła o d p rę ż e n ia p ie rw s z a w o jn a ś w ia to w a . N ie w n io s ła go a n i w k r a ju , am za g ra n ic ą , g d z ie prze cie ż in te re s y o b y ­ d w u n a ro d ó w r e p re z e n to w a li m ę ż o w ie n ie ­ p o ś le d n ie j, ba, h is to ry c z n e j m ia r y . P o ro ­ z u m ie n ie u n ie m o ż liw ia ła z n ó w prze de w s z y s tk im s p ra w a Ś lą ska C ieszyńskiego.

T y m n ie m n ie j, a m o ż e m y to rz e c z y w iś c ie b e z s tro n n ie s tw ie rd z ić , bo św ia d czą ju ż o ty m h is to ry c z n e d o k u m e n ty , rę k ę do zgo­

d y w y c ią g n ę ła w te d y s tro n a polska. W y ­ c ią g n ę li ją p rz e d s ta w ic ie le R a d y N a ro d o ­ w e j Ś lą ska C ieszyńskiego. D z ię k i te m u też doszło do z a w a rc ia p o ro z u m ie n ia m ię ­ d zy P o la k a m i a C zecham i 5. 11. 1918 ro k u , na m o c y k tó re g o u s ta lo n o p ro w iz o ry c z n ą g ra n ic ę m ię d z y s tre fą p o ls k ą i czeską — g ra n ic ę o d p o w ia d a ją c ą w c a le d o brze s to ­ s u n k o m e tn o g ra fic z n y m . M im o tego u k ła ­ d u Czesi, w y k o r z y s tu ją c tr u d n ą s y tu a c ję p o lity c z n ą P o ls k i, u k ła d z ła m a li i z a a ta ­ k o w a li s tro n ę p o ls k ą w s ty c z n iu 1919 r.,

•p o w o d u ją c t. zw . w o jn ę po ls k o -c z e s k ą . W k o n s e k w e n c ji te j w o jn y , w k o n s e k w e n c ji p rz e p ro w a d z e n ia n ie k o rz y s tn e j l i n i i de- m a r k a c y jn e j m n ie j w ię c e j na l i n i i rz e k i O lzy, w re s z c ie n ie k o rz y s tn e j d e c y z ji m ię ­ d z y n a ro d o w e j z r o k u 1920 (cią g le n ie k o r z y ­ stna s y tu a c ja P o ls k i), P o ls k a u tr a c iła z n a ­ czną część . Ś lą s k a C ieszyńskieg o (t. zw . Z aolzie ), z n a jb a rd z ie j u ś w ia d o m io n ą n a - r o d o w o -p o lity c z n ie lu d n o ś c ią .

T e w y p a d k i i f a k t y z la t 1918— 1920 za­

c ią ż y ły n ie s te ty p o w a ż n ie n a ro z w o ju s to ­ s u n k ó w m ię d z y o b y d w u sąsiadam i, w ó w ­ czas ju ż n ie p o d le g ły m i p a ń s tw a m i, z n a j­

d u ją c y m i się w n ie k o rz y s tn e j s y tu a c ji geo­

p o lity c z n e j w s to s u n k u do N ie m ie c i, w p ra w ie r ó w n y m s to p n iu p rze z N ie m c y za­

g ro ż o n y m i.

W c ią g u m in io n e g o X X - le c ia s to s u n k i m ię d z y p a ń s tw e m p o ls k im i czeskim u k ła ­ d a ły się p o d w z g lę d e m fo r m a ln y m , na p la tfo r m ie d y p lo m a ty c z n e j p o p ra w n ie , ale też poza tę sfe rę p o p ra w n o ś c i n ie w y s z ły . M oże to b y ć z ro z u m ia łe , je ś li ch o d zi o P o ls k ę po r o k u 1926, po o b ję c iu w ła d z y przez re ż im P iłs u d s k ie g o , s k o ro w ś ro d o ­ w is k u ty m n ię b y ło a n i chęci, a n i s p rz y ­ ja ją c e g o k lim a t u do p o d ję c ia in ic ja ty w y w k ie r u n k u p o ls k o -c z e s k ie g o z b liż e n ia . Rzecz je d n a k c h a ra k te ry s ty c z n a , że h i ­ s to ria ty c h la t n ie n o tu je a n i je dn ego fa k tu , k t ó r y n a p ro w a d z a ł by n a ś la d ja ­ k ie jś k o n k r e tn e j in ic ja ty w y czeskiej w k ie r u n k u z m ia n y w e w z a je m n y c h s tosu n­

ka ch . C zyżb y i ta m n ie b y ło w y ra ź n e j w o li i chęci? B o n ie p o d o b n a zna le źć w y s ta r ­ czającego w y tłu m a c z e n ia s p ra w y je d y n ie b ra k ie m d o b re j w o li po je d n e j s tro n ie . — A le ż ta k ! P rzecież P o ls k a p rz e d r o k ie m 1926 c z y n iła różn e p ro p o z y c je C zecho­

s ło w a c ji, z k tó r y c h n ie w ie le w y s z ło (czy­

n iła P o ls k a a n ie C ze cho słow acja ).

T a k zate m n a p rz e s trz e n i o m a w ia n e g o X X - le c ia poza in ic ja ty w ą społeczną, i n i ­ c ja ty w ą ró ż n y c h in s ty t u c ji k u ltu r a ln y c h i n a u k o w y c h , p e w n y c h ś ro d o w is k po o b u s tro n a c h , je d n o s te k , poza p e w n y m i s y m ­ p a ty c z n y m i g e sta m i, ż a d n y c h p o w a ż n ie j­

szych osiąg nię ć w s to s u n k a c h p o ls k o - czeskich n ie m o ż e m y za n o to w a ć. W te j, n a jo g ó ln ie j b io rą c , m a ło p rz y ja z n e j a tm o ­ sferze zaszły w y p a d k i, 1938 r., k tó r e n ie ­ s te ty n ie prz y n o s z ą zaszczytu ów czesnem u P a ń s tw u P o ls k ie m u . S am a r e w in d y k a c ja Z a o lz ia je s t s p ra w ą o d rę b n ą , ale fo rm a , w ja k ie j ją p rz e p ro w a d z o n o , s ta n o w i p la m ę na naszej p o lity c e . N ie w ie le pom oże tu w y tłu m a c z e n ie , że precedens je s t po s tro ­ nie czeskiej, bo i m y n ie b y liś m y w w e ­ sołej s y tu a c ji, g d y nas w r o k u 1919 za­

a ta k o w a li Czesi.

K ie d y p rz e d r o k ie m Czesi, u ż y c z a ją c n a m t r o s k liw e j gościnności, p o d n o s ili te rzeczy w ro z m o w a c h , d o d a ją c z żalem , że przecież P o ls k a n ie p o w in n a b y ła tego z ro b ić , p rz y z n a w a liś m y im ra c ję , tłu m a ­ cząc rów no cześnie, że n ie le p ie j p o s tą p iła R e p u b lik a w 1919 r. W y ra ż a ją c z d z iw ie ­ nie, n ie b a rd z o o r ie n to w a li się o co c ho­

dzi. Z w a ż y w s z y dość w y s o k i p o z io m d o j­

rz a ło ś c i p o lity c z n e j społe czeństw a cze- SKiego oraz s to s u n k o w o w y s o k i p o zio m ogólnego w y k s z ta łc e n ia , b y liś m y ty m za­

skoczeni. P e w n e w y ja ś n ie n ie z a g a d k i d a ła n a m d o p ie ro obecnie, sprzeczna z p ra w d ą n o ta tk a w je d n y m z o rg a n ó w czeskich. W d z ie n n ik u p. t. „P ra c e “ z k w ie tn ia b r. p o ­ dano: „ O d czasu, k ie d y d e le g a c ja p o ls k a w r ó c iła z P ra g i do. W a rs z a w y , zaczęto w Polsce k o n ty n u o w a ć p rz e ś la d o w a n ia n ie t y lk o C zechów , ale i ty c h lu d z i, k tó r z y n a ­ s ta w ie n i są p rz y ja ź n ie w s to s u n k u do Cze­

c h o s ło w a c ji i ż y c z y li b y sobie p r a w d z iw e j w s p ó łp ra c y . C h o d z i t u zw łaszcza o część C ieszyńskieg o, z a b ra n ą w 1920 r o k u “ (!!)

T a k w ię c o b o k re w e la c y jn y c h w ia d o m o ­ ści o rz e k o m y c h p rz e ś la d o w a n ia c h n a w e t s y m p a ty k ó w C z e c h o s ło w a c ji w Polsce, d o ­ w ia d u je m y się jeszcze, że m y ś m y w 1920 r o k u z a b r a li część C ieszyńskiego. C ie k a w e w ia d o m o ś c i! M a m y po w a żn e w ą tp liw o ś c i, czy je s t to n a jle p s z y sposób u r a b ia n ia n a ­ s tr o jó w p o lity c z n y c h , sposób ta k n ie d w u ­ znacznie p rz y p o m in a ją c y m e to d y n ie m ie c ­ k ie . W reszcie, czy tego r o d z a ju m e to d y

p rzyn oszą c o k o lw ie k do brego w z a je m n y m stosu nkom . T a k ie p rz e c h y trz e n ie n ie o p ła ­ ca się c h y b a n a w e t w p o lity c e .

K O N C E P C J E i M O G IŁ Y

Z ż y w y m i ś la d a m i w y p a d k ó w w 1938 r.

w p a m ię c i w e s z ły oba n a ro d y w o kre s d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j. P ie rw s z a fa z a te j w o jn y z d a w a ła się za p o w ia d a ć p o w a ż n ie j­

sze ' i głębsze z m ia n y w • s to s u n k a c h p o l­

s k o -cze skich . Z m ia n y te w r ó ż y ły n ie ro z ­ w ó j w s p ó łż y c ia p o d w s p ó ln ą o k u p a c ją , ale w s p ó łp ra c a p o ls k o -c z e s k a na te re n ie za­

g ra n ic z n y m . Ż y c z liw e zw łaszcza u s to s u n ­ k o w a n ie się e m ig r a c ji czeskiej do k o n c e p ­ c ji w s p ó łp ra c y p o ls k o -c z e s k ie j, w y s u n ię te j przez S ik o rs k ie g o , n ie obciążonego n i­

czym w o p in ii czeskiej, ro k o w a ło do bre n a d z ie je n a przyszłość. Co p ra w d a , m oż­

na b y ło m ie ć w ą tp liw o ś c i, czy n a tle w s z y s tk ic h p o p rz e d n ic h n e g a ty w n y c h p re ­ cedensów, oba n a ro d y d o jr z a ły ju ż do ta k b lis k ie g o w s p ó łż y c ia . T y m n ie m n ie j sam a idea godna b y ła p o w a ż n y c h w y s iłk ó w . R o­

z w ó j je d n a k s y tu a c ji m ię d z y n a ro d o w e j, p o g łę b ia ją c e się ró ż n ic e z d a ń m ię d z y p o li­

t y k a m i c z e s k im i a p o ls k im i na zachodzie, s p ra w iły , że Czesi w y c o fa li się z k o n c e p ­ c ji S ik o rs k ie g o . Sam o też z a g a d n ie n ie p o ­ w a ż n ie js z e j w s p ó łp ra c y u t k w iło n a m a r ­ tw y m p u n k c ie .

O b o k je d n a k ty c h p rz y c z y n z a sa d n i­

czej n a tu ry , k tó r e rfioże z ro z u m ie ć k a ż d y trz e ź w o m y ś lą c y c z ło w ie k , o d e g ra ły tu ró w n ie ż ro lę , m o m e n ty k o n iu n k tu ra ln e . W p ie rw s z y m o k re s ie w o jn y Czesi c h ę tn ie g a rn ę li się do w s p ó łp ra c y , gd yż m a ją c f a ­ ta ln ą p o z y c ję na te re n ie m ię d z y n a ro d o ­ w y m — ja k b y n ie b y ło , c ią ż y ło na n ic h p ię tn o k o la b o ra c jo n iz m u (R ząd M achy) — p o trz e b o w a li P o ls k i. Z c h w ilą zaś, gd y p rz y p o m o c y P o js k i p o p r a w ili s w o ją p o ­ z y c ję , p rz e s ta li się in te re s o w a ć w s p ó łp ra c ą z P olską.

N a k o n ty n e n c ie tym czasem , n a te re n ie o b y d w u są sie d zkich k r a jó w , na te re n ie p o ­ g ra n ic z n y m , z a c h o d z iły z je d n e j s tro n y p o z y ty w n e e w o lu c je z d ru g ie j z ja w is k a p rz y k re . K a ta s tr o fa P o ls k i i o g ro m w s p ó l­

n y c h p rze żyć p o d o k u p a c ją h itle r o w s k ą z a c ie ra ł coraz s iln ie j p r z y k r e w s p o m n ie ­ n ia 1919 i 1938 r . N ie bez w p ły w u pozo­

s ta w a ły w ty m w z g lę d z ie w Czechach re ­ la c je z P o ls k i o szczególnie b e s tia ls k ic h ja k w ż a d n y m in n y m k r a ju fo rm a c h o k u ­ p a c ji. W reszcie f a k t d o n io s ły . Czesi po ra z p ie rw s z y w s w y m ż y c iu ja k o n a ró d p r z e ż y li p ra w d z iw ą n ie w o lę , co p ra w d a lż e js z ą od naszej, ale n ie w o lę w c a ły m te ­ go s ło w a i w n o w o cze sn ym tego s ło w a zna czeniu. Rzecz ja sna , że m u s ia ło to w y ­ w rz e ć p e w ie n w p ły w na p s y c h ik ę czeską, - z b y t re a lis ty c z n ą i k u p ie c k ą , spo w o dow ać

w n ie j p e w n e z m ia n y , k tó r e u ła t w iły b y p sych iczn e z b liż e n ie z n a ro d e m p o ls k im , zw łaszcza, że na t le w s p ó ln e g o lo s u po obu s tro n a c h w z ra s ta ła św iado m ość d o ty c h c z a ­ s o w y c h b łę d ó w i k o n ie c z n o ś c i z m ia n y .

N a w ę ższym n a to m ia s t o d c in k u , n a n ie ­ szczęsnym p o g ra n ic z u z a c h o d z iły ty m c z a ­ sem z ja w is k a n a d e r u je m n e . W p o łu d n io ­ w o -z a c h o d n ie j Części Ś lą s k a C ie s z y ń s k ie ­ go (Z aolzie) n ie t y lk o n ie u ło ż y ło się ża­

dne w s p ó łż y c ie m ię d z y P o la k a m i a Cze­

c h a m i, ale co gorsza, ta m te js i Czesi — w k a ż d y m ra z ie część ta m te js z y c h C zechów ,

— w czasie w o jn y w s p ó łp ra c o w a li z N ie m c a m i p rz e c iw P o la k o m . P o d a je m y te rz e ­ czy, n ie a b y ją tr z y ć , ale by. sobie w re s z c ie p o w ie d z ie ć p ra w d ę , bo n ie s te ty są w ty m w z g lę d z ie k o n k re tn e fa k ty . Z w a ż y w s z y , że te re n Z a o lz ia je s t d o s ło w n ie u s ła n y m o g i­

ła m i o f ia r t e r r o r u h itle ro w s k ie g o , m o g i­

ła m i, w k tó ry c h ^ s p o c z y w a ją w y łą c z n ie P o la c y , te f a k t y w s p ó łp ra c y c z e s k o -n ie ­ m ie c k ie j n a Z a o lz iu m a ją p o n u rą w y ­ m ow ę.

R a s u m u ją c , m u s im y s tw ie rd z ić , że na o d c in k u s to s u n k ó w p o ls k o -c z e s k ic h b ila n s 2 5 -le c ia — bo te n o k re s je s t n a jw a ż n ie j­

szy — k tó r e p o tra k to w a liś m y t u rz u te m oka, je s t n e g a ty w n y . N a w e t n a t le t e j g a r­

ści, k o n k r e tn y c h fa k tó w , o b ie k ty w n ie i s p o k o jn ie n a p is a n y c h , n ie tr u d n o u s ta lić , cz y je k o n to je s t b a rd z ie j obciążone. N ie m oże u le g a ć w ą tp liw o ś c i, że s tro n a p o ls k a w y k a z y w a ła w ię c e j d o b re j w o li, k t ó r a po ta m te j s tro n ie n ie z n a la z ła d o tą d n a le ż y ­ tego o d d ź w ię k u . W u w a g a c h n a s tę p n y c h p o z w o lim y sobie o m ó w ić a k tu a ln e m o ż li­

w o ś c i u k ła d u s to s u n k ó w p o ls k o -c z e s k ic h .

Józei Nacht

ZEMSTA

Słupy telegraficzne zw iązane d ru ta m i nie biegły sobie naprzeciw .

Las g a d atliw y z a m ilk ł i księżyc b lady nie świecił.

Ból się pow iesił na drucie i m d la ł ogrom ny i czarny, w ia tr ro zp aczliw ie go cucił i m ro k k u chm urom się garnął.

Tadeusz Sokół

Skonał ju ż ból na drutach i żaden cud się nie stał.

W zbrodnią drgających m inutach pogańska ro d zi się zemsta.

POWRÓT

D roga złociła się piaskiem . Po obu stronach

rosło zielone żyto, a b liże j nad stokrociam i .żółte mlecze.

Szły k ro w y i becząc odpędzały ku rz kłębiący się od nóg po w ah ad ła ogonów.

K ro w y m ia ły w ym io n a w zdęte m lekiem , pyski zasnute pianą.

A na rozstaju

pom iędzy ką tem dróg i żyta łanem , zadum any nad p o w ięd ły m i k w ia ta m i stał Chrystus.

Po ro zkrzyżo w an ym ram ien iu ku tw a rz y spływ ało słońce.

K ro w y oborę o tw ie ra ły beczeniem.

Chrystus w słońca berecie płonął.

W drzw iach domu

w łasne ro zkrzyżo w ałem ram iona.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozmach życia kulturalnego współczesnych Niemiec każe się zastanowić przede wszystkim, skąd znalazło się w Niemczech aż tylu pracowników' k u ltu

Późno odkrywają, że chłopski, domowy, do wewnętrznego użytku przeznaczony język polski, może stać się bronią zaczepną i obronną warownią.. Więc na razie

ła przynosi w ilką korzyść i zadowolenie. Taką książkę jednak nię tylko się przejrzy i przeczyta ale chętnie do niej niejednokrotnie się powraca. Dlatego

Spodziewamy się, że czy to na tych łamach czy też na którymś z wieczorów dyskusyjnych Instytutu Śląskiego przedyskutuje się celowość omówionego u- kładu

dzić, iż bardzo wiele z tego, co się reklamuje jako ważna sprawa kulturalna narodu i co dlatego rości sobie prawo do opieki państwowej i otrzymuje ją jest

my spokojni o przeciętnego inteligenta polskiego, gdy ten inteligent obok pism literackich będzie się żywo brał do le ktu ry pism także z branży... Wiadomości

data, także zresztą pisarka, jest też czonkinią P.S.L., z czego robi się zarzut natury polityczno-ideowej ko­.. mu

ściu latach ustawicznego obracania się w orbicie spraw niemieckich w ich najbardziej bezpośredniej i .'Ira.d-yrzuci formie teraz nadal nastawać się pa na-