• Nie Znaleziono Wyników

Odra : pismo literacko-społeczny, 1946.06.23 nr 19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Odra : pismo literacko-społeczny, 1946.06.23 nr 19"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

T Y G O P N I K L I T E R A C K . O - S P O L . E QfZ N Y

H « Katowice, Wrocław, Szczecin, 23. czerwca 1946 r. Nr. 19 (30)

Paweł Jasienica

g

P rze b u d o iu a i pięść

i

lilllltlU

\

OTO U

K tó re g o ś ta m r o k u w o je n n e g o p rz e g lą ­ d a łe m d z ia ł n e k ro lo g ó w w n ie m ie c k ie j gazecie. R z u c iło m i się podów czas w oczy i u t k w iło w p a m ię c i p e w n e ogłoszenie, z a o p a trz o n e — ja k z resztą z w y k le — z na­

k ie m Ż elaznego K rz y ż a : „D n ia ... z g in ą ł na fr o n c ie w s c h o d n im ś m ie rc ią b o h a te ra (H e l- d e n to d t) g e n e ra ł m a jo r v o n R. W te n spo­

sób z a k o ń c z y ł o n życie , k tó re , p o d o b n ie ja k i ż y w o t je g o o jc a i dziada, pośw ięcone b y ło ż o łn ie rs k ie j s łu ż b ie d la N ie m ie c “ .

A w ię c ż o łn ie rz w trz e c im p o k o le n iu . T e n k r ó t k i n e k ro lo g w ie le w y ja ś n ia . M ó ­ w i on coś niecoś o ź ró d ła c h z w a rto ś c i i s p ra w n o ś c i n ie m ie c k ie g o k o rp u s u o fic e r ­ skiego. M o ż n a b o w ie m bez prze sad y t w ie r ­ dzić, że ó w p o le g ły g e n e ra ł v o n R. b y ł w d u c h u ż o łn ie rz e m , z a n im jeszcze p rz y ję to do k o rp u s u k a d e tó w . I jeszcze je d e n w n io ­ sek: z ja w is k a m ilit a r y z m u p ru s k ie g o n ie ­ po do bn a z ro z u m ie ć bez ro z p a trz e n ia się w d o m o w y c h , ro d z in n y c h tr a d y c ja c h je go p rz e d s ta w ic ie li. F o rm a c ja ps y c h ic z n a , z w a ­ n a ju n k ie r s tw e m p ru s k im , n ie m oże być zba da na bez z a sto so w a n ia te j m e to d y .

P E W IE N S T A R S Z Y P A N

M e lc h io r W a ń k o w ic z w ksią żce s w e j

„N a tro p a c h S m ę tk a “ w y ra z iś c ie op isa ł, ja k to co r o k u — w o k re s ie m ię d z y w o - je n n n y m — pod k o n ie c s ie rp n ia o k o lic e T a n n e n b e rg a w P ru s a c h W s c h o d n ic h o d ­ w ie d z a ł p e w ie n s ta rs z y pan. B y ł o n u b r a ­ n y po c y w iln e m u , dość w y s o k i i g ru b y . Jego w ie lk ą , o b w is łą w s ta rc z y c h fa łd a c h tw a r z o z d a b ia ły s iw e w ą sy. O strzyżo ne

„ n a je ż a “ s iw e w ło s y jeszcze b a rd z ie j u p a d a b n ia ły tę w ie lk ą g ło w ę do sześcien­

n e j b r y ły . P a n te n c h o d z ił sobie po p o la ch, ro z g lą d a ł się, po czy m n ie o d m ie n n ie w s tę ­ p o w a ł do p o b lis k ie g o z a ja z d u , gd zie spo­

ż y w a ł zaw sze je d n ą i tę sam ą p o tra w ę . O k o lic z n i n ie m c y z s z a cu n kie m , z u w ie l­

b ie n ie m w p ro s t, p a t r z y li na tę c ię ż k a w ą postać. T o g e n e ra ł - fe ld m a rs z a łe k P a u l v o n B e n e c k e n d o rff u n d v o n H in d e n b u rg o d w ie d z a ł „p o le c h w a ły s w o je j“ , m ie jsce , n a k t ó r y m p o d k o n ie c s ie rp n ia 1914 r. w y ­ g r a ł w ie lk ą b itw ę , p o k o n a ł je d n e g o c a r­

skie g o g e ne rała , a d ru g ie g o z m u s ił do o d ­ w r o tu i o c a lił P ru s y W schod nie.

H in d e n b u rg u m a r ł w s ie rp n iu 1934 r o k u (c ie k a w y z b ie g o k o lic z n o ś c i: szereg szcze­

g ó ln ie w a ż n y c h w je g o ż y c iu z d a rz e ń p r z y ­ pa da n a s ie rp ie ń ), ja k o p re z y d e n t Rzeszy n ie m ie c k ie j. O b ją ł to s ta n o w is k o — p o ­ p a r ty p rze z p ra w ic ę — w r o k u 1925. W sie de m la t p ó ź n ie j s ta n ą ł do g e n e ra ln e j r o z g r y w k i z H itle r e m . W g ło s o w a n iu p o w ­ szechnym , d z ię k i p o p a rc iu s o c ja lis tó w i c e n tru m , u z y s k a ł 19.5 m ilio n a g łosó w , p o d czas g d y p rz y s z ły F u e h r e r z e b ra ł ic h 13.5 m ilio n a . Je d n a k ż e 30. 1. 1933 H id e n b u rg m ia n o w a ł H itle r a k a n c le rz e m Rzeszy.

W ie m y dziś, że H in d e n b u rg H itle r a oso­

b iś c ie n ie z n o s ił i n ie r a d p a tr z y ł „ n a tego g e fr e itr a “ . W te s ta m e n c ie o s trz e g a ł prze d n im n a ró d w n ie m ie c k i i z a le c a ł p o w r ó t do m o n a rc h ii. I ra z e m z ty m w s z y s tk im p r a w ­ dą je s t, że „ g e fr e it e r “ b y ł lo g ic z n y m u z u ­ p e łn ie n ie m , k o n ie c z n y m n a s tę p s tw e m w a r ­ tości, re p re z e n to w a n y c h , p rze z f e ld m a r ­ szałka. D o k o n a ł o n też je d n e j z n a jg ro ź ­ n ie js z y c h rzeczy, m ia n o w ic ie z d e m o k ra ty ­ z o w a ł m ilit a r y z m p r u s k i. W h itle r o w s k ic h N ie m cze ch z m a la ła p rz e s trz e ń , dzielą ca n ie g d y ś o fic e ra o d ge m eina. T o n ie z n a ­ czy, że k a s ta o fic e rs k a u t r a c iła coś ze s w y c h d a w n y c h cech. O d w ro tn ie — sze­

re g o w ie c z o s ta ł „ p o d c ią g n ię ty w z w y ż “ , z n a la z ł s ię w atm o sfe rze , o ta c z a ją c e j d a w ­ n ie j t y lk o d o w ó d z tw o .

P e łn ią te j a tm o s fe ry o d d y c h a m y , c z y ta ­ ją c w y d a n e w r o k u 1920 p a m ię tn ik i H in - d e n b u rg a „A ns m einem L eb en “. D z ie ło to

p o w s ta ło w do b ie k lę s k i, „ k u p o k rz e p ie n iu serc“ i k u na uce m ło d z ie ż y . P ro f. M a r ia n Z d z ie c h o w s k i u tr z y m y w a ł, że na książce te j m ożn a b y n a p isa ć z a m ia s t m o tta : „o to

— ja k n a le ż y k o c h a ć n ie m ie c k ą o jc z y z n ę “ . P ra w d a to n ie w ą tp liw a . Cóż p o w ie d z ie ć o scence, k tó r a się ro z e g ra ła p rz e d h is to ry c z ­ n y m „o k n e m n a ro ż n y m “ p a ła c u W ilh e l­

m a 1, o k n e m , o b o k k tó re g o s ta r y cesarz za s ia d a ł do p ra c y , b y ć dać p o d d a n y m d ó ­ b r y p r z y k ła d o b o w ią z k o w o ś c i i p r a c o w i­

tości? Z b ie r a ł się ta m często w iw a tu ją c y na cześć w ła d c y tłu m e k . R a z u pe w n ego m a jo r, czy p u łk o w n ik , H in d e n b u rg s to ją c p rz e d t y m o k n e m p o d n ió s ł w gó rę swego y n k a . „ N ie z a p o m n ij te j c h w ili n ig d y , prze z całe ż y c ie — s z e p ta ł m u do u c h a — a w te d y zaw sze będziesz po s tę p o w a ć u c z c i­

w ie .“ N ic d z iw n e g o , że z b ie g ie m czasu, w z m ie n io n y c h w a r u n k a c h d z ie jo w y c h m ia ra u c z c iw o ś c i p rz e n io s ła się z cesarza, k tó re g o n ie stało , n a F u e h re ra .

D y d a k ty k a s w o ją d ro g ą — p e łn o je j w ty m p a m ię tn ik u . A le te ż n ie z n a m k s ią ż ­ k i, z k tó r e j b y r ó w n ie w y ra z iś c ie w y z ie ­ r a ła ż o łn ie rs k a i p ru s k a dusza a u to ra . J a kże b y zresztą m o g ło b y ć in a cze j? P rz e ­ s tu d io w a łe m ó w to m dość d o k ła d n ie i o- g a rn ę ły m ię w ą tp liw o ś c i, czy z d a rz y ło się k ie d y , żeb y ja k i m ę s k i p rz e d s ta w ic ie l r o ­ d u H in d e n b u rg ó w z a jm o w a ł się c z y m i n ­ n y m n iż słu żb ą w w o js k u .

C h w ilk a g e n e a lo g ii: o jc ie c — p o ru c z n ik 18 p u łk u p ie c h o ty . M a tk a (z d o m u S c h w ic k a rt) — c ó rk a g e n e ra ła - le k a rz a w o js k o w e g o , odznaczonego w r o k u 1813 Ż e la z n y m K rz y ż e m „ a m K o m b a t t a n ­ t e n b a n d e “ za b itw ę p o d K u lm . D z ia d s łu ż y ł w p u łk u „ v o n L a n g e n n “ , p r a ­ d z ia d w re g im e n c ie „ v o n T e t t e n - b e r g “ , p r a p ra p ra d z ia d (ten, k t ó r y p o ­ łą c z y ł w je d n o n a z w is k a B e n e c k e n d o rff i H in d e n b u rg ) b y ł p u łk o w n ik ie m za F r y ­ d e ry k a W ie lk ie g o . B r a t fe ld m a rs z a łk a — o fic e r. S zyn — o fic e r s ztab u generalnego.

O b a j z ię c io w ie ró w n ie z w a lc z y li n a f r o n ­ cie -— w id o z c n ie je d n a k b y li o n i t y lk o o f i­

c e ra m i re z e rw y , gd yż słu żbę ic h o k re ś la ją s k ro m n e p ło w a : „ ta k ż e s ta li w o b lic z u w ro g a “ . N a w e t o g ro d n ik b a b k i (n. b. m a ­ ją c e j w ie le c ie ka w e g o do o p o w ia d a n ia o czasach n a p o le o ń s k ic h , p rz e ż y ty c h p rze z n ią w P o z n a n iu ) i te n c h o d z ił w g lo r ii.

P ie rw s z e b o w ie m d w a ty g o d n ie je g o s łu ż ­ b y w o js k o w e j u p ły n ę ły jeszcze za p a n o ­ w a n ia F r y d e r y k a I I . Ż o łn ie rz W ie lk ie g o F ry c a ! W y s ta rc z a ją c y t y t u ł do c h w a ły na całe życie . W s z y s tk ie pow yższe i in n e je ­ szcze szczegóły t r a d y c ji m ilit a r n e j ro d u n o tu je a u to r p a m ię tn ik a b a rd z o s k r u p u ­ la tn ie .

P rz y s z ły g e n e ra ł - fe ld m a rs z a łe k p rz e ­ s łu ż y ł p o d p r u s k im s z ta n d a re m la t 46 i w s ie rp n iu 1914 r o k u z n o w u do s łu ż b y p o ­ w r ó c ił. B ił się on w r o k u 1866 p o d S ado­

w ą , w r o k u 1870 (w s ie rp n iu !) pod. St.

P r iv a t, w id z ia ł z d a le k a p o d S edanem k łą b k u r z u u n oszą cy się za s z w a d ro n e m c z a r­

n y c h h u z a ró w , e s k o rtu ją c y m k a re tę z je ń ­ cem w o je n n y m , C esarzem F ra n c u z ó w — N a p o le o n e m I I I . O b le g a ł i o g lą d a ł p o k o ­ n a n y P a ry ż , o czym pisez w te s ło w a :

„W ie rz ę , że k rz y ż o w c y z p o d o b n y m u c z u ­ c ie m p a t r z y li na J e ro z o lim ę , ja k m y na le ż ą c y u stóp n a szych P a ry ż “ . A s y s to w a ł w W e rs a lu p rz y p r o k la m o w a n iu C e sarstw a N ie m ie c k ie g o .

Jego k a r ie r a w o js k o w a m ie rz o n a b y ła — ja k zaw sze w ż y c iu za w o d o w e g o o fic e ra

— e ta p a m i a w an sów , odznaczeń, p rz e n ie ­ sie ń do in n y c h g a rn iz o n ó w i do sztabu. A le m ia rą in n e j, m o ra ln e j k a te g o r ii b y ły m u k o le jn e , o d b y te i d o p ie ro w y m a rz o n e , z w y c ię s k ie d e fila d y w B e r lin ie . W p ie r w ­ szej uczestniczył w ro k u 1866. W te d y to

z d a rz y ł się w y p a d e k d ro b n y , ale na zaw sze z a p a m ię ta n y , n ic z y m s y m b o l. K ie d y p u łk je g o — trz e c i g w a r d ii piesze j — s z y k o ­ w a ł się n a F lo r a p la tz do w y m a rs z u , p u ł­

k o w n ik w r ę c z y ł m u o r d e r C ze rw on eg o O r ła z M ie c z a m i, p o le c a ją c p rz y p ią ć go n a ty c h m ia s t, g d y ż w y d a n o ro zka z, że p o d ­ czas d e fila d y n a le ż y m ie ć w s z y s tk ie n o ­ w e odznaczenia. M ło d z iu t k i „ s e c o n d e - l e u t e n a n t “ H in d e n b u rg ro z g lą d a ł się b e z ra d n ie , n ie w ie d z ą c , c z y m b y t u o rd e r p rz y tw ie rd z ić . W te d y z tłu m u w y s z ła ja ­ k a ś starsza p a n i i p rz y p ię ła m u o r ła w ła s ­ n ą s z p ilk ą . Ile k r o ć p ó ź n ie j s ta r y f e ld m a r ­ s załek p rz e c h o d z ił prze z F lo ra p la tz , z a w ­ sze w s p o m n ia ł tę scenę z ro z rz e w n ie n ie m . C z u ł się p e w n ie ta k , ja k b y z o s ta ł u d e k o ­ ro w a n y prze z n a ró d .

P o ra z d r u g i p rz e c ią g a ł H in d e n b u rg tr y u m f a ln ie p o d B ra m ą B ra n d e n b u rs k ą w r o k u 1871 — po z d ru z g o ta n iu F r a n c ji. — T rz e c ia — „ w y m a rz o n a n ie d la sie bie lecz d la cesarza i o jc z y z n y “ z w y c ię s k a d e fi­

la d a w B e r lin ie n ie n a s tą p iła — s tw ie r ­ dza z żalem .

P rz e d w y b u c h e m p ie rw s z e j W o jn y S w ia to w e j p rz e s łu ż y ł H in d e n b u rg , ja k ju ż w s p o m n ia łe m , la t 45 i do szedł do r a n g i ge­

n e ra ła . P o c z ą tk o w e aw anse p rz y c h o d z iły m ':. z d u m ie w a ją c o p o w o li P o d p o ru c z n i­

k ie m z o s ta ł w r o k u 1866, k a p ita n e m zaś w r o k u 1878. W m ię dzycza sie o d b y ł d w ie k a m p a n ie w o je n n e , k tó r e p rz y n io s ły m u le k k ą ra n ę i szereg w y s o k ic h odznaczeń b o jo w y c h . N a m a jo ra a w a n s o w a ł w r o k u 1885 i o d tą d szło m u ju ż nieco s z y b c ie j.

Jego w y jś c ie n a e m e ry tu rę , w r o k u 1911, b y ło ż y w o k o m e n to w a n e . M ó w io n o o k o n ­ f lik c ie z cesarzem , o ty m , że s ta ry gene­

r a ł p o z w o lił sobie n a n ie ta k t p o k o n a n ia Jego C e s a rs k ie j M o ś c i na m a n e w ra c h . H in d e n b u rg w s z y s tk ie m u te m u k a te g o ­ ry c z n ie zaprzecza. N ie p o d n o s i żadnej s k a rg i, n ie m a do n ik o g o żalu. A p rze cie ż cesarz n ie d z ie rż y ł ju ż w ła d z y , b y ł n a w y ­ g n a n iu . T rz e b a p rz y z n a ć fe ld m a rs z a łk o w i, że u m ia ł po stępo w a ć po ż o łn ie rs k u .

O K O L IC Z N O Ś C I W A R U N K U J Ą C E N a s z k ic o w a n a p o w y ż e j s y lw e tk a s tu ­ p ro c e n to w e g o ż o łn ie rz a m o g ła b y ra c z e j p rz y c h y ln ie uspasabiać. Z w ła s z c z a zaś nas, P o la k ó w , tr a d y c y jn ie u m ie ją c y c h cen ić w a lo r y w o js k o w e . N ie d a rm o nasz n a j-

(perspektywa

ó d ty

O ile n a Opolszczyźnie spraw a w e ry fik a ­ c ji ludności m iejscow ej ro zw ią zan a została n a ogół sp ra w ie d liw ie, to w żadnym n ie ­ stety w yp ad ku nie da się tego powiedzieć 0 obszarach m azurskich. C y tu je m y za ser­

w isem Z A P -u :

„ E ł k . S p raw a w e ry fik a c ji ludności a u ­ tochtonicznej, k tó ra zam ieszkuje n a terenie trzech pow iató w wschodnich Pom orza Wschodniego, a k tó re to p o w iaty wchodzą obecnie w skład w o j. białostockiego, nie posunęła się ani na k ro k naprzód. B ra k ko m u n ik ac ji z B iałym sto kiem i b ra k org a- n izacyj społecznych stw arza, że losem M a ­ zu ró w absolutnie n ik t się (poza szabrow ­ n ik a m i) nie z a jm u je . Niedostateczna ko n ­ tro la ze strony w ła d z jest ró w nież pow o­

dem, że n a teren ie tych p o w iató w osie­

d la ją się nacjonaliści litew scy, k tó rz y w o ­ bec P o la kó w nie jeden grzech m a ją na su­

m ien iu “.

N ieza łatw ie n ie te j w ażn ej i d la Z ie m O d­

zyskanych z ludnością autochtoniczną pierw szoplanow ej spraw y uw ażam y za zbrodnię wobec polskości tych ziem . P ó ł­

to ra ro ku takiego stanu, w k tó ry m lu d ­ ność m iejscow a poddana jest w szelkiem u zorganizow anem u i niezorganizowanem u p ryw a tn e m u g w a łto w i, p o tra fiło w n ie j zabić n ie ty lk o n ik łą isk ie rkę ale i cały płom ień polskości. U podstaw odszczepień- stw a sijodfcw ago stoją nic fyllc.i złe cechy ch arak teru lu b wyższość m a te ria ln a w ro ­ ga ale i k r z y w d a , doznana od w ła s­

nych braci. J a k sobie w yo b raża ją obraz Polski w duszach tych lu d zi ci wszyscy, k tó rzy za ten stan są odpowiedzialni?

O braz P o lski w duszy M a z u ra nie m a jasnych kolorów . T e n ik łe słoneczne p la m ­ k i pochodzą z czasów, kie d y n a Polskę p a ­ trzało się poprzez m elodię z kancjonału 1 stronice „G azety O lsztyń skiej“. W o jn a w dodatku z a ta rła w ie le z te j dobrej pam ięci.

W o łam y o bezwzględnie ja k najszybsze przeprow adzenie w e ry fik a c ji ludności m a ­ zu rskiej i oddzielenie od polskiego m a z u r­

skiego p nia narośli niem ieckich! W o łam y 0 serdeczniejsze zajęcie się losem, życiem 1 przyszłością M a z u ró w ze strony czynn i­

kó w urzędowych centralnych! D om aga­

m y się ry ch łej i ostrej w e ry fik a c ji pod w zględem etyczno - n arodow ym ludności n a p ły w o w e j na M azu rach . T y lk o w ted y opuści te strony Sm ętek, którego od p e w ­ nego czasu ta k nie lu b ią publicyści spod znaku „byczo jest“.

Bandura Jerzy: P rojekt pomnika powstańca śląskiego (wyróżniona praca konkursowa). Foto K ubicki, K atow iM .

^ A \ \ O v \ 0 \

(2)

w y ż s z y — i je d e n z n a jp ię k n ie js z y c h w ś w ie c ie — o rd e r w o je n n y z w ie się V i r - t u t i M i l i t a r i . M a ż e m y ra c z e j żałow ać, że u nas w a r u n k i h is to ry c z n e p r z e r w a ły tr a d y c ję i u n ic e s tw iły te n ty p ż o łn ie rz a , k t ó r y ro d o w ó d s w ó j w y w o d z i z w o js k K o ś c iu s z k i i r o z k w ita w a r m ii K s ię s tw a W a rsza w skie g o .

In n e n a ro d y , n ie t y lk o N ie m c y , b y ły pod ty m w z g lę d e m zna cznie o d nas szczę śliw ­ sze. W ia d o m o np., że w t a k ie j F r a n c ji z n a jd o w a ło się p rz e d w o jn ą o k o ło 30.000 ro d z in , s ta le z a s ila ją c y c h s w y m i s y n a m i k o rp u s o fic e rs k i. B y ły g e n e ra ł — dziś zn o ­ w u p u łk o w n ik — de G a u lle je s t też „d z ie ­ d z ic z n y m “ w o js k o w y m . W ta k ic h o k o lic z ­ nościa ch r o z k w ita ją w p e łn i w s z y s tk ie za­

le ty i w a d y tego s tan u. O to ob ra ze k. M a r ­ szałek L y a u te y u n ió s ł się k ie d y ś i c z y n ­ n ie z n ie w a ż y ł p rz e d fr o n te m o fic e ra . T e n w y s z a rp n ą ł z k a b u r y p is to le t — c h c ia ł s trz e la ć — m aszyn a z a c ię ła się. M a rs z a ­ łe k p a tr z y ł na to s p o k o jn ie . „ D w a d n i a re s z tu za n ie d b a łe u tr z y m y w a n ie b r o n i“

— r z e k ł w k o ń c u , z a w r ó c ił k o n ia i o d je ­ c h a ł.

A r m ia c a rs k ie j R o s ji m ia ła te ż p ie rw s z o rz ę d n y , lecz s ły n n y ze srog ości k o rp u s o fic e rs k i. T a m n ie r a z iły n a w e t s ło w a ro z ­ k a z u g e n e ra ła R e n n e n k a m p f a: „S ą d w o ­ je n n y z b ie rz e się o trz e c ie j, w y r o k w y k o ­ n a n y bę dzie o p ią t e j“ . I n n y z n o w u gene­

r a ł o d d a ł je d y n a k a do k o rp u s u k a d e tó w i p rz y s z e d ł, w ra z z żoną i a d iu ta n te m , na dw orze c, b y p o w ita ć p rz y je ż d ż a ją c e g o na p ie rw s z y u rlo p . C h ło p a k w y s k o c z y ł z w a ­ gonu, p r z y w it a ł się z m a tk ą i p o d b ie g ł do ojca. G e n e ra ł o d w r ó c ił się d o ń p le c a m i i r z e k ł do a d iu ta n ta : „W z ią ć go n a od w a ćh, z a m k n ą ć na c a ły czas u rlo p u , a p o ty m z n o w u do k o rp u s u “ . K a d e t b o w ie m m u s ia ł s ię ' n a jp ie r w z a m e ld o w a ć g e n e ra ło w i, a d o p ie ro po ty m w ita ć z ojcem .

N ie t y lk o w ię c N ie m c y m ia ły i m a ją u sie bie k a s tę w o js k o w ą , ró ż n ią c ą się p s y ­ c h ic z n ie od re s z ty n a ro d u . A je d n a k żadne in n e p a ń s tw o n ie w y tw o r z y ło n ig d y k lę s k i p u b lic z n e j w s ty lu p ru s k ie g o m ilita r y z m u . W y tłu m a c z e n ia tego f a k t u p o s z u k iw a ć z n o w u m o ż n a w g e n e a lo g ii i k o le ja c h ż y ­ c ia p rz y p a d k u k lin ic z n e g o : H in d e n b u rg .

R ó d fe ld m a rs z a łk a (w ła ś c iw ie n a z w is k o : B e n e c k e n d o rff; H in d e n b u rg p rz y łą c z o n e zo s ta ło p ó ź n ie j w s k u te k cesyj m a ją tk o ­ w y c h i u k ła d ó w fa m ilijn y c h ) , po cho dzą cy ze S ta re j M a r c h ii, z o s ta ł po ra z p ie rw s z y w y m ie n io n y w k r o n ik a c h w r o k u 1280.

O d tą d c z ło n k o w ie je g o w y c ią g a ją ze sw ych d o m o w y c h p ie le s z y „ d e m Z u g e d e r Z e i t f o l g e n d “ n a w s c h ó d , do P ru s , gd zie w p rz e c ią g u s tu le c i w ie lu je g o p rz e d s ta w ic ie li w a lc z y , ja k o k rz y ż a c c y b ra c ia z a k o n n i, lu b „go ście ry c e rs c y “ — „ g e g e n d i e H e i d e n u n d P o l e n “ .

P a u l v o n H in d e n b u rg u r o d z ił się w r.

1847 w P o z n a n iu . P r z y te j o k a z ji w a r to w s p o m n ie ć o c h a ra k te ry s ty c z n e j h is t o r y j­

ce. W r o k u 1848, w czasie „ W io s n y L u ­ d ó w “ , P o z n a ń z n a la z ł się w r ę k u - p o ls k ic h p o w s ta ń c ó w . N a k a z a n o ilu m in a c ję m ia s ta k u czci w yp uszczo neg o n ie d a w n o z M o a - b it u L u d w ik a M ie ro s ła w s k ie g o . F r a u H i n d e n b u r g , g e b o r e . n . e S .c.h .w .i.c- k a r t , b y ła podów czas o s a m o tn io n a . M ąż d z ia ła ł w p o lu p rz e c iw t y m s a m y m P o la ­ k o m . Cóż b y ło począć? Z a p a liła ś w ie c z k i w e fr o n to w y c h o k n a c h i k o ły s z ą c s y n k a — p rzyszłe g o g e n e ra ł - fe ld m a rs z a łk a i o rg a ­ n iz a to ra „ G r e n z s c h u t z O s t p rz e c iw P olsce — pocie szała się m y ś lą , że n a te n sam d z ie ń p rz y p a d a G e b u r t s t a g p r u ­ skie g o n a s tę p c y tr o n u i, że to k u je g o t a j ­ n e j czci p a lą się o w e św iece. J a k o ż s y n e k u m e iją c y się m a s k o w a ć m a m u s i doczeka ł się c h w ili, w k t ó r e j a s y s to w a ł w W e rs a lu o k r z y k n ię c iu tegoż n a s tę p c y tr o n u Cesa­

rz e m N ie m ie c .

M ło d y H in d e n b u rg m ie s z k a ł z ro d z ic a ­ m i w P o z n a n iu , G ru d z ią d z u , G ło g o w ie , k o rp u s k a d e tó w u k o ń c z y ł w W a h ls ta tt na Ś lą s k u , p ó ź n ie j s łu ż y ł w g a rn iz o n ie w p o ­ z n a ń s k im . M ia ł m a ją te k „ N e u d e c k “ w p o w ie c ie Susz ( R o s e n b e r g ) w P ru s a c h W s c h o d n ic h . N a jw ię k s z y t r y u m f swego ż y ­ c ia p rz e ż y ł n a p o la c h — G ru n w a ld u . I d la p e łn o ś c i o b ra z u d o d a jm y , że la s k ę g e n e ra ł- fe ld m a rs z a łk a o tr z y m a ł w P o z n a n iu , na z a m k u i ' — z r ą k P o la k a , h ra b ie g o B o g ­ d a n a H u tte n -C z a p s k ie g o , k t ó r y s w ó j p o l­

s k i p a tr io ty z m p o t r a f ił łą c z y ć ze szczerym g e rm a n o fils tw e m . J a k o h o n o ro w e g o b u r - g ra b ie g o p o z n a ń s k ie g o z a m k u , za szczycił go W ilh e lm I I m is ją w rę c z e n ia la s k i m a r ­ s z a łk o w s k ie j.

T a k w ię c n a jc z y s ts z y , k r y s ta lic z n y okaz n ie m c z y z n y u r o d z ił się, w z ra s ta ł, fo r m o w a ł p s y c h ic z n ie i z b ie r a ł la ü r y n a z ie m i, k t ó ­ r a n ie b y ła z ie m ią n ie m ie c k ą . P ro w a d z ił w o js k a do b o ju n a te re n a c h p o ls k ic h , cze­

s k ic h , fra n c u s k ic h , ale n ie na n ie m ie c k ic h . T o są w ła ś n ie o k o lic z n o ś c i w a r u n k u ją c e ró żn icę , ja k a z a c h o d z i p o m ię d z y p r u s k im ju n k ie r s tw e m , a w s z e lk im i k a s ta m i m i l i ­ t a r n y m i p o z o s ta ły c h p a ń s tw E u ro p y . P ó ł- fe u d a ln y u s tr ó j P ru s znaczy t u też w ie le , ale b y n a jm n ie j n ie w s z y s tk o . F a k te m g łó w n y m je s t to, że k a s ta ju n k r ó w o d szeregu p o k o le ń , od s e te k la t w z ra s ta ła w w a r u n ­ k a c h n ie n o rm a ln y c h , s z k o lo n a b y ła na p e r­

m a n e n tn y c h o k u p a n tó w . D o p ó k i n ie m c y r o z w ija ły się ró w n o , bez z ałam a ń, z a b o r­

cza ic h tre ś ć p o z o s ta w a ła jeszcze U ję ta W r a m y o g ó ln o e u ro p e js k ie j ob y c z a jo w o ś c i.

Po klę sce w 1918 r., po u tra c ie P o z n a n ia i G ru d z ią d z a , c z y li p o p rz y ło ż e n iu o strza s ie k ie ry do samego p n ia ju n k ie r s tw a , m u ­ s ia ły się z m ie n ić f o r m y w a lk i. P rz y s z ło je j c a łk o w ite z b ru ta liz o w a n ie . O p a n o w a ­ nego g e n e ra ł - fe ld m a rs z a łk a z a s tą p ił p r o ­ s ta c k i g e fre ite r.

K T O T O R O Z U M IA Ł

R e je s tru je m y w c ią ż n o w e a rg u m e n ty na p o p a rc ie tezy, głoszącej, że A n g li c y 'w ża­

d e n sposób n ie p o tr a fią z ro z u m ie ć p ro b le ­ m u n ie m ie c k ie g o . Is tn ie ją po te m u spe­

c ja ln e w a r u n k i i p rz y c z y n y . B r y ty jc z y c y ta k ż e p a n u ją na o b c y c h z ie m ia c h , ale czy­

n ią to w sposób o d m ie n n y o d n ie m ie c ­ kie g o . K tó r y ś z a n g ie ls k ic h m ę ż ó w stan u, z d a je się, że b y ł to C u rzon , n a p is a n ą przez sie bie k s ią ż k ę z a d e d y k o w a ł: „ T y m w s z y ­ s tk im , k tó r z y w ie rz ą , że B óg p o w o ła ł I m ­ p e r iu m B r y t y js k ie do c e ló w szczeg ólnych“ . C h a ra k te ry s ty c z n ą cechą tego Im p e r iu m je s t s to p n io w e d o jrz e w a n ie po szczególnych je g o części do r o l i d o m in ió w , t. zn. o rg a ­ n iz m ó w p o lity c z n y c h o d g ry w a ją c y c h ro lę sam o istną , co b y n a jm n ie j n ie łą c z y się z

d e g ra d a c ją n ie a n g ie ls k ie g o e le m e n tu . P r z y ­ k ła d e m ta k ie g o w ła ś n ie s ta n u rze czy je s t ch o c ia ż b y K a n a d a , gdzie F ra n c u z i ongiś p o k o n a n i d a w n i w ła d c y te j k r a in y — w c a le n ie są h e lo ta m i. P rz y n a le ż n o ś ć do K o r o n y B r y t y js k ie j n ie oznacza n ie w o li, lecz s to p n io w e s ta p ia n ie się n a c y j lo k a l­

n y c h i a n g ie ls z c z y z n y w całość s w o is tą i do s k o n a le służącą in te re s o m im p e ria ln y m . W lite r a tu r z e z n a la z ło to w s z y s tk o n a j­

p e łn ie js z y w y r a z w d z ie ła c h K ip lin g a . T e ­ go ro d z a ju d y s p o z y c je p s y c h ic z n e oraz b r a k be zpośredniego z N ie m c a m i k o n ta k tu p o w o d u ją częściow o ow e — is to tn ie godne p o ż a ło w a n ia — b łę d y a n g ie ls k ie w o be c Rzeszy.

A le n ie m ie jm y z b y tn ic h p re te n s y j do A n g lik ó w s k o ro m y s a m i — s tro n a n a jb a r ­ d z ie j z a in te re s o w a n a — w n ie d a le k ie j p rze szło ści też p o p e łn ia liś m y g ru b e o m y ł­

k i. J e d n i u nas d a li się z w ie ś ć h u m o r y ­ s ty c z n e j n ie m ie c k ie j r e w o lu c ji i z m ia n ie u s tr o ju , z a p o m in a ją c , że d la nas N ie m c y cesa rskie , czy s o c ja lis ty c z n e , b ia łe , z ie ­ lone, czerw on e, a lb o w k r a tk ę — zawsze pozostaną N ie m c a m i. I n n i u w ie r z y li w p r o ­ to k ó ł d y p lo m a ty c z n y , jeszcze in n i la n s o ­ w a li o r y g in a ln ą tezę o o d p ru s a c z e n iu N ie ­ m ie c p rze z A u s tr ia k a H itle r a , k ie d y w rz e c z y w is to ś c i b y ło a k u r a t o d w ro tn ie . P r o ­ b le m n ie m ie c k i r o z u m ie li u nas zawsze D m o w s k i, K o r f a n t y i — n ie w ie lu pozatem .

C zy b y ł w ogóle w E u ro p ie c z ło w ie k , k t ó r y n ie t y lk o o c e n ia ł n a le ż y c ie p r u s k i m ilita r y z m , ale z n a ł też m e to d y le c z n i­

cze? O w szem — b y ł je d e n ta k i. N ie c h go p rz e d s ta w ią fa k ty .

7. lis to p a d a 1918 r o k u n ie m ie c k ą k w a ­ te rę g łó w n ą w Spa op uszcza li p e łn o m o c ­

n ic y , m a ją c y p ro s ić a lia n tó w o zaw iesze­

n ie b ro n i. H in d e n b u rg p o ż e g n a ł ic h s ło ­ w a m i: „J e d ź c ie z B o g ie m i s ta ra jc ie się p rz y w ie ś ć , co t y lk o n a jle p s z e d la naszej o j­

c z y z n y “ . In n y zaś s z ta b o w ie c p rz e z o rn ie d o rz u c ił: „K a ż d y d z ie ń z w ło k i k o s z tu je nas 10.000 lu d z i“ . O z n a jm io n a prze z trę b a c z y k o m is ja m in ę ła lin ię o k o p ó w i 8-go ra n o

• s ta w iła się w h is to ry c z n y m la s k u C o m p iè ­ gne, w w a g o n ie d o w ó d c y W o js k S p rz y ­ m ie rz o n y c h .

O p is u ją c y te s p ra w y n ie m ie c g o rz k o ż a li się n a je d n o . O to w sztab ie a lia n tó w w s z y -, scy — z je d n y m je d y n y m w y ją t k ie m — b y li b a rd z o u p rz e jm i. G en. W e y g a n d „ i n s e i n e r H a l t u n g s e h r e.l.e.g.a.n.t“

s ta ra ł się w n ic z y m n ie u ra z ić p o k o n a ­ n y c h . A n g ie ls c y o fic e ro w ie f lo t y grze cznie r o z p r a w ia li ze s w y m n ie m ie c k im „ k o le ­ g ą “ , k p t. v o n V a n s e lo w . T y lk o je d e n c z ło ­ w ie k b y ł s z o rs tk i, ź le w y c h o w a n y — po p ro s tu b r u ta ln y . N ie s te ty b y ł n im te n n a j­

w a ż n ie js z y , sam do w ó dca s ił s p rz y m ie rz o ­ n y c h , M a rs z a łe k F r a n c ji, F och.

Po c h ło d n y m p r z y w ita n iu z w r ó c ił się on od ra z u do tłu m a c z a : „P ro s z ę z a p y ta ć ty c h p a n ó w czego sobie życ z ą “ .

„ P r z y b y liś m y tu t a j, a b y o trz y m a ć w n io ­ s k i S p rz y m ie rz o n y c h , dotyczące zaw iesze­

n ia b r o n i n a m o rz a c h , lą d z ie i w p o w ie ­ tr z u — b r z m ia ła o d po w ie dź.

N a te s ło w a F o c h z r o b ił z d e c y d o w a n y z w r o t k u w y jś c iu : „P ro s z ę o d p o w ie d z ie ć ty m p a no m , że n ie m a m im w n io s k ó w do p rz e d ło ż e n ia “ — rz u c ił.

W te j c h w ili je d e n z n ie m c ó w , h ra b ia O b e rn d o rff, p r z y p o m n ia ł sobie w id a ć ty c h 10.000 ż o łn ie rz y n ie m ie c k ic h , p a d a ją c y c h co d z ie ń na fro n c ie . Z e r w a ł się z m ie js c a i p r z y c h y lo n y p rze z s tó ł zaczą ł m ó w ić s z y b k o — po fr a n c u s k u : „P a n ie m a rs z a ł­

k u , c h w ila w y d a je m i się z b y t p o w a żna, b y się s p ie ra ć o sło w a. J a k p a n chce, że­

b y ś m y m ó w ili? N a m to je s t z u p e łn ie o b o­

ję tn e “ .

„ T o do p a n ó w na le ż y , m ó w ić czego chce­

c ie “ .

„ J a k p a n u m a rs z a łk o w i w ia d o m o , je ­ steśm y t u n a p o d s ta w ie n o ty p re z y d e n ta S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h . J e ś li p a n p o z w o li o d c z y ta m ją “ . P o z a k o ń c z e n iu le k tu r y O b e rn d o r ff d o d a ł: „J e ż e li d o b rz e ro z u ­ m ie m , w rę c z ą n a m t u p a n o w ie w a r u n k i zaw ie sze n ia b r o n i“ .

T y m ra z e m F o c h w y g lą d a ł n a z a d o w o ­ lonego. J e d n e m u ze s w o ic h r z u c ił k r ó t k ie :

„D o b rz e je s t“ . N ie m c y p rz e s ta li ju ż w s p o ­ m in a ć o „ p ro p o z y c ja c h “ i „w n io s k a c h “ .

Po p e w n y m czasie, k ie d y g e n e ra ło w ie W e y g a n d i v o n W in te r fe ld t r w a l i n a p r z y ­ d łu g ic h de ba ta ch, n ie m og ąc u z g o d n ić szczegółów , do ic h p rz e d z ia łu w s z e d ł c h m u rn y F och. „Jeszczeście n ie s k o ń c z y li?

— z a p y ta ł. — J e ż e li to w s z y s tk o w c ią g u k w a d ra n s a n ie zo sta n ie z a ła tw io n e , w ró c ę t u t a j i zaręczam , że w p ię ć m in u t d o jd z ie ­ m y do ła d u “ .

P e w ie n ó w czesn y d y p lo m a ta a m e ry k a ń ­ s k i p is a ł o F o c h u m n ie j w ię c e j ta k : „T e n k ró tk o w z ro c z n y g e n e ra ł, k t ó r y co d zie n n ie k lę c z ą c s łu c h a ł w k o ś c ie le M s z y — je d n o ­ cześnie ż ą d a ł da lsze j w a lk i“ . R ze czyw istość w y k a z a ła je d n a k , że te n k ró tk o w z ro c z n y g e n e ra ł p a tr z y ł b a rd z o p r z e n ik liw ie . M oże w ła ś n ie d la te g o , że w y z n a w a ł u s ta lo n y ś w ia to p o g lą d , t r z y m a ł się ścisłego s y s te ­ m u etycznego i — b y ł s tu p ro c e n to w y m ż o łn ie rz e m . M o im z d a n ie m c y w iln i d y p lo ­ m a c i n ie są z d o ln i do p o jm o w a n ia ta k ie j rzeczy, ja k - m ilit a r y z m p ru s k i. U c z y n ić to m og ą t y lk o ż o łn ie rz e .

D ziś na m u ra c h B e rlin a , w e fr a n c u s k ie j s tr e fie o k u p a c y jn e j, w id n ie ją afisze : „ F r a ń c ja n ig d y n ie z a p o m n i N ie m c o m sete k t y ­ się cy je j p o m o rd o w a n y c h o b y w a te li“ . N a ­ p is y ta k ie k a z a ł p o ro zw ie sza ć g e n e ra ł de B eauchesne. T e n p r z y n a jm n ie j ro z u m ie , ja k trz e b a działa ć. Z e w s z y s tk ic h m e to d p o s tę p o w a n ia z N ie m c a m i n a jb a r d z ie j t r a ­ f ia do p rz e k o n a n ia fra n c u s k a . P oleg a ona

— ja k w ia d o m o — na w p ro w a d z e n iu p e ł­

n e j o k u p a c ji w o js k o w e j. N ie w ie rz ę , a b y w y c h o w y w a n ie N ie m c ó w i p rz e b u d o w a s o c ja ln a d a ły pożądane re z u lta ty , bez je d ­ noczesnego p o k a z y w a n ia im p ię ści. K a ż d y n a ró d in a c z e j re a g u je n a ta k ie „p o d n ie ­ t y “ . P o la k ó w np . m ożn a d a le k o z a p ro w a ­ dzić, b y le b y t y lk o grze cznie z n im i p o stę ­ pow ać. P o ka żcie im pięść, a z a ra z się p o ­ s ta w ią o k o n ie m . Z N ie m c a m i rzecz m a się o d w ro tn ie . D la te g o też, n a dłuższą m etę, m ożn a lic z y ć t y lk o na ro z w ó j m ię d z y n a ro ­ d o w e j s iły z b r o jn e j, k tó r a p o t r a f i u n ie ­ m o ż liw ić N ie m c o m re a liz a c ję ic h s łó w o od w e cie. N o i n a to także , że n a ró d n ie ­ m ie c k i ju ż m in ą ł s w ó j s z c z y to w y p u n k t p o tę g i, N a s tę p n e d z ie s ię c io le c ia p o w in n y b y ć o k re s e m s c h y łk u i s ła b n ię c ia .

Kazimierz Andrzej Jaworski

P o w r o t y

Z mrocznych głębi podziem nych swój początek biorąc nagle źródło w y try s k a i ju ż szem rze strum ień, jest rz e k ą -lu s tre m słońcu i g w iezdnym wieczorom, b y w m orza się pogrążyć nieustan nym szumie.

Hf

A potem w skw arze la ta p aru je — i niebnym ju ż p ły n ie oceanem obłoków arm ada,

b y skroplić się za ch w ilę. I deszczem u le w n ym w rac a znow u n a ziem ię i w m ro k je j zapada. .

Z jasnych głębi tw ych oczu biorąc sw ój początek nagle m yśl z a k ie łk u je , ju ż ry m a m i w zbiera.

Jest strofą, w ciąż pęcznieje n ab rzm ie w a je j w ątek, i w c h ła n ia go ocean, słońce, atm osfera.

A potem, k ie d y staną ju ż na baczność lin ie, co w karn ych czworobokach m y śli m o je j strzegą, uśmiech oczu tw ych jasnych po w ierszu popłynie, co znow u do nich w raca, do źró d ła swojego.

„N ig d y w h is to rii n ie spełniała O dra ro li lin ii kom prom isu zachodniej ekspan­

sji państw praw obrzeżnych i wschodniej ekspansji państw lew obrzeżnych, k tó ry b y z n ie j czynił rzekę graniczną. O dra nigdy nie b yła rze ką graniczną, bo N iem cy nigdy n ie dochodzili do n ie j siłą swego n a tu ra l­

nego ciążenia... N iem cy dochodzili do O d ry w yłącznie siłą sw ej m ilita rn e j przew agi.

Toteż dotarcie do O d ry nie stanow iło n a ­ turalnego p ow strzym an ia ich dalszych w pływ ó w ...

Wobec tak ic h w ie lo w ie ko w ych dośw iad­

czeń stw ierdzić należy, że granica polsko- n iem iecka dopiero w te d y będzie granicą, k tó ra rzeczywiści i w sposób n a tu ra ln y oddzieli w p ły w y polskie i niem ieckie, gdy zn ajd zie się ona w całości n a lew ob rzeż­

n ym obszarze“.

(Zygmunt Izdebski: Rzeka Odra, za- gadnienie prawa narodów Katowice 1946).

(3)

Tadeusz Mikulski

O szalonej poznaniance me W rocłam iu

Z p o ż ó łk ły c h lis tó w , z p a p ie ró w , k tó r e m a ją la t sto, c ie r p liw e ręce e r u d y tó w d o ­ b y w a ją p lo tk ę lite ra c k ą . M im o w ie k u i o d ­ d a le n ia z a c h o w u je ona sw ą d a w n ą ś w ie ­ żość i siłę, ja k w ów czas, g d y d o tk liw ie ra z iła w sp ółcze snych . T rz e b a t y lk o z d m u ­ ch n ą ć p y ł ze stosu k o re s p o n d e n c ji, o c a la ­ łe j po z a k a m a rk a c h b ib lio te c z n y c h , i ro z ­ w ią z a ć w s tą ż k i w s p o m n ie ń . W y le c i z n ic h p lo tk a na szych p ra b a b e k , k o lo ro w a , s k r z y ­ d la ta , p rz y w ra c a ją c czasem ic h w o ń m i­

n io n ą .

J u lia M o liń s k a , o d w a ż n a p is a rk a , je s t h e ro in ą p lo t k i p o z n a ń s k ie j, o b ie g a ją c e j ż y w o p r o w in c ję p rz e d s tu le c ie m . P lo tk a m a w y d ź w ię k g łę b o k o tra g ic z n y , p rz y s ła ­ n ia d ra m a t p r a w d z iw ie lu d z k i. T ego dość, b y o ż y w ić ręce e ru d y tó w , n a w y k łe do szp e ra c tw a . D ra m a t J u l ii M o liń s k ie j n a r u ­ sza zasadę „je d n o ś c i m ie js c a “ : to c z y się w P o z n a n iu i W ro c ła w iu , m a ją c za tło oba m ia s ta , u w ik ła n y w p rz y g o d ę m a lo w n ic z ą , pasje, w s p a n ia łe , s iln e n a m ię tn o ś c i. Spoza p lo t k i p o czyn a p rz e z ie ra ć pośw ia dczo na przez d o k u m e n ty p ra w d a życia , z a m k n ię te go szaleństw a.

J u lia M o liń s k a u ro d z iła się w B n in ie , k o ło Ś rem u , 12 m a rc a 1816 ro k u . P ie r w ­ sze n a u k i p o b ie ra w Lesznie. Is tn ie je p o ­ s z la k a b io g ra fic z n a , że g d y b r a t je j Jó ze f p rz e n o s i się do g im n a z ju m św. M a c ie ja do W ro c ła w ia — dziś jeszcze m o ż e m y p a trz e ć na tę p ó ź n o b a ro k o w ą fasa dę — oddano d z ie w c z y n ę do je d n e j z lic z n y c h w ty m czasie w r o c ła w s k ic h p e n s y j żeń s k ic h . B y ł­

b y to w cze sn y w ę z e ł o so b isty, w ią z a n y z W ro c ła w ie m ju ż w la ta c h s z k o ln y c h . Do P o z n a n ia p o w ra c a M o liń s k a w r. 1839 z p a te n te m g u w e rn a n tk i. T a k m ó w iło się w te d y : g u w e rn a n tk a .

I o to w o k ó ł g u w e r n a n tk i w y b u c h a p ie r ­ w s z y s k a n d a l: M o liń s k a w r. 1840 o tw ie ra w P o z n a n iu p e n s ję d la d z ie w czą t. D e c y z ja ta w y w o łu je n ie m a łe p o ru s z e n ie w ś ró d r o ­ d z ic ó w i n a u c z y c ie le k . A p o lo n ia M o t t y p i ­ sze do B e rlin a , do syna M a rc e le g o :

N ic tu d o bre go n ie słych ać, t y lk o je ­ d n a rzecz, k t ó r ą się te ra z c a ła p r o ­ w in c ja z a jm u je , a tą je s t w ie lk a p e n s ja p a n n y M o liń s k ie j. P rz e c ie w a r iu ją . J a ­ k iś p a n Ż e ro m s k i m ia ł do m a m y ja k b y ju t r o o d w ie ść s w o ją c u re c z k ę (ta k !), ju ż się ze w s z y s tk im u ło ż y ł, a w y s z e d łs z y od m a m y k to ś go s p o tk a ł, o d ra d z ił i do p a n n y M o liń s k ie j z a p ro w a d z ił. P a n i L u ­ b iń s k a o d d a ła do m a m y s w o ją c u re c z ­ k ę (ta k !) n a p a rę m ie s ię c y i ta m a ła c h o d z i do p a n n y M o liń s k ie j. W ię c w d y k ta n d o fr a n c u s k im b y ł w y r a z s‘acup- le r, w ię c po p o ls k u p o d y k to w a ła żen ić się. G ie k a w a m , co to d a le j będzie, bo k to tę osobę m ia ł h o n o r w id z ie ć , to m oże ś m ia ło p o w ie d z ie ć , iż ' ona z ty c h d z ie w c z ą t p o ro b i w a r ia tk i...

A p o lo n ia M o t t y m a za m a tk ę m a tro n ę , T e k lę H e rw ig o w ą , k t ó r a o d r . 1815 p r o w a ­ d z i w P o z n a n iu p e n s jo n a t ż e ń s k i. W szy­

s tk ie u s z c z y p liw o ś c i tego lis tu u s p ra w ie ­ d liw ia ć m oże je d n o s łó w k o : k o n k u re n c ja ! M o liń s k a u k ła d a n o w y „ p la n n a u k o w y "

(p ro g ra m na u cza n ia ), k t ó r y o d biega od n o rm tr a d y c y jn y c h . P oza t y m ju ż w te d y n a ra z iła się po d w a k ro ć o p in ii p o z n a ń ­ s k ie j, n ie u s tę p liw e j n a p u n k c ie m o ra ln o ­ ści. A le n ie u p rz e d z a jm y — p lo t k i. P en sja n ie p o w io d ła się. N a zle c e n ie re g e n c ji, p o tw ie rd z o n e p rz e z r e s k r y p t M in is te rs tw a O ś w ia ty , ju ż w p a ź d z ie rn ik u 1840 r. zo­

s ta ła z a m k n ię ta . O d e tc h n ę ły w ó w czas A p o lo n ia M o t t y 1 T e k la H e rw ig o w ą , w s z y s tk ie p a n ie L a tte r , w s z y s tk ie pa n ie P a p u z iń s k ie w P o z n a n iu . N a s tę p n y lis t do B e r lin a je s t ju ż z u p e łn ie p o g o d n y :

B a b u s ia i C io c ia z d ro w e , m a ją p a rę n o w y c h p e n s jo n a re k , sam szm er, ta ­ k ie ja k Stasia, a t e z ła s k i p a n n y M o ­ liń s k ie j...

P o czy m ra z jeszcze zgorszone s p o jrz e ­ n ie w s tro n ę J u lii:

O j! p o la c y , p o c z c iw ie w a m to do b re d z ie c i s w o je w ta k ie m ie js c a od da­

w a ć.

W spółcześn ie w y b u c h a s k a n d a l d ru g i, p o w a ż n ie js z y . W r. 1839 p o z n a je J u lia M o ­ liń s k a A n to n ie g o W o y k o w s k ie g o . J e s t to r e d a k to r „ T y g o d n ik a L ite r a c k ie g o “ ce­

n ion ego o rg a n u , k t ó r y w c z a s o p iś m ie n n ic ­ t w ie p o z n a ń s k im la t c z te rd z ie s ty c h w y ­ ró ż n ia się od w a g ą , r u c h liw o ś c ią w y d a w ­ niczą, ta le n te m r e d a k to rs k im . W o y k o w - s k i s ta n o w i in te lig e n c ję ś m ia łą , p ió ro

s p ra w n e , z d o ln o ś c i lite r a c k ie i m uzyczne.

W y tw a rz a w o k ó ł s ie b ie s iln e fa lo w a n ie o p in ii, e g z a lta c ję p r z y ja ź n i i n ie c h ę c i. J e ­ go p is m o s k u p ia w s p ó łp ra c o w n ik ó w ś m ia ­ ło i r a d y k a ln ie m y ś lą c y c h , w w a c h la rz u ów czesnej p ra s y lite r a c k ie j p rz y b ie ra b a rw ę — b y ta k rzec — le w ic o w ą . S u ro ­ w y P ozn ań go rszy się id e o lo g ią i ś ro d o w i­

skie m . W o y k b w s k i u s iłu je o b u d z ić w o k ó ł sie b ie ru c h n o w y , c y g a n e rię lite ra c k ą . Roz d a je p o d n ie ty i p ie n ią d ze , m a h o jn ą rę kę , p ła c i po 3 d u k a ty za a rk u s z d ru k u . D ra ż n i i pociąga. N ie b a w e m d o s trz e g ł „ g u w e r ­ n a n tk ę ". N a tle o b y c z a jo w o ś c i p o ls k ie j, o w ie le c h ło d n ie js z e j, n iż n a o g ó ł sądzim y, ta g w a łto w n a , szalona m iło ś ć J u l ii M o liń ­ s k ie j i A n to n ie g o W o y k o w s k ie g o z a c ie k a ­ w ia szczególnie s iłą , trw a ło ś c ią , n a w e t a k ­ c e n ta m i gro zy. I o to ju ż n ie z a d łu g o ta sa­

m a A p o lo n ia M o tty , p o d d a tą 27 p a ź d z ie r­

n ik a 1840, m oże donieść s y n o w i o J u lii:

...ju ż u nie g o (W o y k o w s k ie g o ) m ie sz­

k a i na w ia r ę z n im siedzi, p rz e c ie to a w a n tu r y c i lu d z ie ro b ią , p r z y w s z y s t­

k ic h się c ą łu ją ...

M a m y ś w ia d k a te j gorszącej sceny: o g lą ­ d a ł ją i o p o w ie d z ia ł „s z a n o w n y R y m a r k ie - w ic z ", d r J a n R y m a rk ie w ic z , p e d a n t, f i ­ lo lo g n ie m a co ta ić — h is to r y k lit e r a ­ tu r y . I te n s z k ic p lo tk a r s k i m u s i n a m w y ­ n a g ro d z ić n ie z n a jo m o ś ć ry s ó w p a n n y M o ­ liń s k ie j, b r a k w sp ółcze sne j m in ia tu r y , k t ó ­ r a b y o c a liła o w a l tw a r z y i k o lo r oczu.

A le J u lia m oże s ta n o w ić te m a t n ie t y l ­ k o d la B o y a Ż e le ń skie g o . O d tą d w ciągu la t k il k u w id z im y ją n a tle s a lo n u W o y - k o w s k ic h w P o z n a n iu , n a S ta ry m R y n ­ k u 27. M o liń s k a u b ra n a zaw sze n a c z a r­

no (je s t to s tu le c ie ż a ło b y n a ro d o w e j), z b ia ły m , p o d sz y ję k o łn ie rz y k ie m , z c z a r­

n y m i w ło s a m i, k tó r e no si k r ó tk o u c ięte, c z y n i h o n o ry d o m u w te j m ie s z c z a ń s k ie j k a m ie n ic y . P rz y w d z ie w a czasem k o n fe - d e ra tk ę , p a li cyga ra, sia d a w s a lo n ie oso­

b liw ie , po tu re c k u . T o z n o w u anegdota.

A le o d ró ż n iw s z y p o z ó r od p ra w d y , trz e b a po w ie d z ie ć , że s a lo n r e d a k c y jn y „ T y g o d n i­

k a L ite r a c k ie g o " s ta n o w i zespół n ie z w y - k ły i c ie k a w y . W ty m ś ro d o w is k u c y g a ­ n e r ii p o z n a ń s k ie j, ra d y k a ln e j, r e w o lu c y j­

ne j, p r z e w ija ją się p rz y ja c ie le gospoda­

rz y , E d w a rd D e m b o w s k i i R y s z a rd B e r ­ l i ń s k i . O b lic z e s a lo n u to o b lic z e re d a k c ji:

b iw a k u je t u obóz c y g a ń s k i, w a lc z ą c y . G r u - pa g ło s i h a s ło w a lk i z N ie m c a m i, z p o ­ rz ą d k ie m spo łe cznym , z d u c h o w ie ń s tw e m . J e s t to do m z a je z d n y d la p o e tó w , a r t y ­ stów , m ło d z ie ż y u n iw e r s y te c k ie j, k tó r a prze z P ozn ań je d z ie do W ro c ła w ia , B e r li­

n a i in d z ie j. Z W ro c ła w ia np. za g lą d a tu ra z p o r a z h is to r y k A u g u s t M osbach, w ie r n y p r z y ja c ie l w szczęściu i klęsce.

K t o k o lw ie k z lit e r a t u r y W a rs z a w y czy K r a k o w a p rz e je ż d ż a P oznań, c y g a n czy p is a rz o s ia d ły , n ie o m in ie s a lo n u W o y - k o w s k ic h . J u lia s p e łn ia o b o w ią z k i to w a - '■rzyskie z z a p a łe m i o ch otą. P ro w a d z i p o ­

za ty m s e k r e ta r ia t r e d a k c ji ora z „ f in a n ­ se p ism a, ju ż podów czas m a le ją c e . Ż a n i­

m usze m b o jo w y m w a lc z y z ce n z u rą n ie ­ m ie c k ą , coraz u w a ż n ie js z ą w le k tu rz e , co­

ra z tru d n ie js z ą do z m y le n ia . W reszcie g ro m a d z i a r c h iw u m r e d a k c ji, nieznane, n ie o d szu ka n e ju ż n ig d y p ó ź n ie j „ te c z k i“ ’ w k tó r y c h s p o c z y w a ją lis t y w s p ó łp ra c o w ­ n ik ó w ty g o d n ik a , a w ś ró d n ic h S ło w a c ­ k ie go , Z a le s k ie g o , M ic h a ła C z a jk o w s k ie g o , a u to g ra fy p ie ś n i M o n iu s z k i, m oże n a w e t m a z u rk ó w C h o p in a . R o zp ra sza ją c s iły w ró ż n y c h k ie ru n k a c h , a b s o rb o w a n a b a rd z o prze z ż y c ie osobiste, z n a jd u je dość czasu i e n e rg ii, b y n ie u s tę p o w a ć w w a lc e z o p in ią m ia s ta , p o m s tu ją c ą coraz g w a ł­

to w n ie j na o b y c z a j c y g a ń s k i. J e s t w re s z ­ cie od la t k i l k u p is a rk ą . J e j a n o n im o w y d e b iu t p o e ty c k i „D u m a n ie w ie ś n ia k a “ z n a jd u je m y w „ T y g o d n ik u L ite r a c k im “ p o d d a tą 9 lis to p a d a 1840 (N. 45). W ie rs z te n p rz y n o s i ro z c z a ro w a n ie . A le z ag aja c y k l k ilk u n a s tu piose nek, k tó r e będą z rę ­ cznie n a ś la d o w a ć d y k c ję p ie ś n i lu d o w e j i w k tó r y c h p o ja w i się lu d p ra w d z iw y , n ie c h ło p e k K a z im ie rz a B ro d z iń s k ie g o , w k l i ­ m a c ie k r z y w d y społecznej, n ie p o ra d n ie , s u ro w o w y ra ż o n e j. N ie p o ezja p rz e c ie ż za­

p e w n ia m ie js c e M o liń s k ie j w lite r a tu r z e . Z o s ta ła po n ie j n a d e w s z y s tk o ż a r liw a p u ­ b lic y s ty k a , p ro w a d z o n a n a ła m a c h „ T y ­ g o d n ik a L ite r a c k ie g o “ , ze szczególną g o r­

liw o ś c ią w la ta c h 1843 i 1844, o w ła d n ię ta e n tu z ja z m e m d la id e i postępu. P rz y g o d n ie u p r a w ia p ro zę lite r a c k ą . Z o w y c h k a r t z a ­

p o m n ia n y c h z a s łu g u je na oca le n ie re p o r ­ ta ż av an t la le ttre „D o m o b łą k a n y c h w O w iń s k a c h “ z r o k u 1843, fa s c y n u ją c y w s w o je j te m a ty c e , no w o ść c h y b a c a łk o w ita w lite r a tu r z e p o ls k ie j, w y p rz e d z a ją c a r e ­ p o rta ż e M ic h a ła C h o ro m a ń s k ie g o z T w o ­ r e k p o d w a rs z a w s k ic h . W p o d ję c iu te m a tu , w op isach p rz e ż y ć lu d z i sz a lo n y c h k r y je się g ro ź n a w ró ż b a n ie d a le k ie g o lo s u sa­

m e j a u to rk i.

B o coraz b a rd z ie j z w ie ra się n ie b o n a d k o c h a n k a m i. Z a ciasno im w P o z n a n iu . P lo tk a i o b m o w a d o s ię g a ją ra z po ra z d o ­ m u m ie szczańskiego n a S ta ry m R y n k u . A n to n i i J u lia — m im o w o li m ó w im y o n ic h , n ic z y m o p a rze ro m a n s o w e j z p o ­ w ie ś c i ro m a n ty c z n e j — p o s ta n a w ia ją r z u ­ cić m ia sto . Chcą s c h ro n ić m iło ś ć w m ie j­

scu bezpiecznym , je c h a ć — gdzież? — do W ro c ła w ia !

P oszlaka b io g ra fic z n a g ło si, że b y li ju ż w ó w czas m a łż e ń s tw e m . Ic h ślu b , n ie ja s n y w czasie, z a w a r ty p ra w d o p o d o b n ie o k o ło r. 1841, m ia ł się o d b y ć ta k ż e w e W ro c ła ­ w iu . A le żaden „s z a n o w n y R y m a r k ie w ic z “ n ie o d k r y ł, n ie o d k r y je ju ż ro z s trz y g a ją ­ c y c h s p ra w ę d o k u m e n tó w . W k a ż d y m r a ­ z ie W ro c ła w z a m a ja c z y ł W o y k o w s k im , g d y z a p ra g n ę li w y je c h a ć z P o z n a n ia — ta k m ó w iło się w ó w c z a s — „n a zaw sze“ .

Z a W ro c ła w ie m p rz e m a w ia ły co p ra w d a ta k ż e in n e p o w o d y . P lo tk a to w a rz y s k a je s t stugębna, z a czyn a w y ra ź n ie s zko d zić w y ­ d a w n ic tw u . J u ż na k r u c h y c h no ga ch stoi ty g o d n ik w P o z n a n iu . A le z a c h o w u je d a w n ą p o czytn o ść w G a lic ji. O tóż W o y ­ k o w s c y n ie bez słu szno ści p o c z y n a ją l i ­ czyć, że z W ro c ła w ia będzie im b liż e j do p re n u m e ra to ró w g a lic y js k ic h . W ro c ła w ów czesny s ta n o w i c ie k a w e m ia s to k s ią ż k i w ię c e j: k s ią ż k i p o ls k ie j, s p e c ja liz u ją c e się w p o ś re d n ic tw ie k s ię g a rs k im . W reszcie w a lk a z ce n zu rą pozna ńską , p ro w a d z o n a w y t r w a le p rze z s e k re ta rk ę p is m a , ju ż na d o b re z m o g ła m a łż o n k ó w . W ię c p o s ta n o ­ w io n o : W ro c ła w ! P a n i A p o lo n ia , p a n i T e ­ k la , w s z y s tk ie p a n ie P a p u z iń s k ie za­

tr y u m fo w a ły . Z p o c z ą tk ie m c ze rw ca r o ­ k u 1843 ję ła J u lia p a k o w a ć w a liz y p o ­ dróżne.

13 c ze rw ca są ju ż W o y k o w s c y w e W r o ­ c ła w iu . Chcą tu siedzieć 6 do 10 m ie s ię c y na pró bę . P ó ź n ie j — k tó ż w ie ? — może osiądą na stałe? R a c h u b y te o k a z a ły się je d n a k próżne. P re n u m e ra tu rz y T y g o ­ d n ik a L ite r a c k ie g o “ m o g li c z y ta ć z p e w ­ n y m z d z iw ie n ie m w N . 24 (z d n ia 12 c z e rw - caj w e z w a n ie r e d a k c y jn e do w czesnego s k ła d a n ia p re n u m e ra ty n a d ru g ie p ó łr o -

P r z y ty m n a d m ie n ia re d a k c ja , iż w s z e lk ie k o re s p o n d e n c je , a r t y k u ły , l i ­ s ty i t. d. up rasza o d 1 lip c a n ie d o ’ P o ­ z n a n ia , lecz do W ro c ła w ia , J u n k e r n - strasse No. 3, gd zie się z n a jd u je b iu r o r e d a k c ji, adressow ać.

P rz e rw a w s z y k a r tk o w a n ie n u m e ró w

„ T y g o d n ik a “ , c h ce m y zobaczyć do m w r o c ­ ła w s k i, w k t ó r y m o s ia d ła p rz e lo tn ie r e ­ d a k c ja p e r io d y k u p o ls k ie g o w r. 1843. T o m o g ło b y ć tu ta j. N a u l. J u n k e rn s tra s s e (dziś O fia r O ś w ię c im s k ic h ) z n a jd u je się w y p a lo n y o z d o b n y n a ro ż n ik , oznaczony n u m e re m p o d w ó jn y m 1/3.

N a m io ty ro z b ite w e W r o c ła w iu s to ją tu je d n a k k ilk a ty g o d n i. L e d w ie p ię ć n u m e ­ r ó w „T y g o d n ik a L ite ra c k ie g o : 27— 31, z d a ta m i od 8 lip c a do 5 s ie rp n ia 1843 r.

u k a z u ją się d r u k ie m w e W ro c ła w iu . T ło ­ czy je d r u k a r n ia H e n r y k a R ic h te ra , k tó r a poza ty m d o starcza w y d a w n ic tw u p a p ie ­ ru . O d zes z y tu 32 (z d n ia 12 s ie rp n ia ) „ T y ­ g o d n ik .L ite ra c k i“ p o w ra c a do P o zn an ia.

B o z a w o d y n ie każą n a sie b ie czekać z b y t d ług o. C e n z u ra w e W r o c ła w iu z n a j­

d u je się w p ra w d z ie w op eszałych rę k a c h s ta re g o p a s to ra G ro tte g o , z o s ła b io n y m i w ła d z a m i u m y s łu . T e k s ty p o ls k ie c zyta p a s to r b y le ja k , n ie ro ze zn a w szy do brze tre ś c i. Z a to P re z y d iu m p o lic ji n ie s pu­

szcza o ka z p rz y b y s z ó w , p ra g n ie ic h w i ­ dzieć ra z po raz. W y b u c h a ją le k c e w a ż o n e d o tychczas tru d n o ś c i m a te ria ln e . S pa de k po o jc u re d a k to ra m a le je g w a łto w n ie . P o c h ło n ę ła go ro z le g ła i a m b itn a d z ia ła l­

ność w y d a w n ic z a , W o y k o w s c y n ie szczę­

d z ili grosza n a cele społeczne. W e W ro c ła ­ w iu n a s tę p u je d a ls z y w y r a ź n y o d p ły w p re n u m e ra ty , w r a z z ró w n o c z e s n y m o b n i­

ż e n ie m p o z io m u p ism a. J u lia z n a ło g u za­

bie g a o „ fin a n s e “ . T o ona w ty m m a łż e ń ­ s tw ie je s t siłą, p o rz ą d k u ją c ą życie. P r a w ­

do po d o b n ie bez w iększeg o tr u d u t r a f ia do zacnego Czecha, J a n a P u r k in ie , p ro fe s o ra f iz jo lo g ii w U n iw e rs y te c ie , znanego ja k o o p ie k u n a g r u p y p o ls k ie j w e W ro c ła w iu . P u r k in ie ro z w ią z a ł w o re c z e k i w y lic z y ł, n ie m a ją c „ w ie lk ie j n a d z ie i wczesnego o d e b ra n ia do 60 ta la r ó w “ . P rz e b y w a stale w e W r o c ła w iu p rz y ja c ie ls k i A u g u s t M o s ­ bach, k t ó r y n ie ociąga się z pom ocą. T o o n z a w ió d ł m a łż o n k ó w m ię d z y u c z e s tn i­

k ó w T o w a rz y s tw a L ite r a c k o - S ło w ia ń ­ skiego w e W ro c ła w iu , k tó re g o je s t c z ło n - k ie m -e n tu z ja s tą . N ie s te ty , u ja w n io n e w d r u k u a r c h iw a lia T o w a rz y s tw a n ie p o ­ z w a la ją ow ego s to s u n k u b liż e j z a in te r - p re to w a ć .

J u lia ż y je w e W r o c ła w iu in te n s y w n ie i r u c h liw ie . Z o s ta w iła d a le k o za sobą m a - tr o n y po zna ńskie , m u s i je j t u b y ć lż e j p s y c h ic z n ie . S e n ty m e n ta ln ie , go rąco — w e d łu g ś w ia d e c tw w s p ó łc z e s n y c h — k o ­ cha lu d ś lą s k i, p a trz y n a nieg o, ja k s w o - ja c z k a . P ra c u je z g o rliw o ś c ią w zm ożoną.

Pisze w ie le do w ła s n e g o ty g o d n ik a . Poza ty m bie rze się za n o w ą ro b o tę , do tychczas n ie u p ra w ia n ą . U k ła d a w e W r o c ła w iu e le m e n ta rz d la ch ło p c ó w , k t ó r y w ro k u n a s tę p n y m (1844) u k a z u je się d ru k ie m , ta k ż e w e W ro c ła w iu , spod p ra s z asłużo­

nego d la k s ią ż k i p o ls k ie j W ilh e lm a B o g u ­ m iła K o rn a . K s ią ż k a no si t y tu ł, w k t ó ­ r y m n ie m a a n i je d n e g o rz e c z o w n ik a w p o s ta c i n ie z d ro b n ia łe j: „ M a ły T a d z io . E le - m e n ta rz y k d la g rz e c z n y c h c h ło p c z y k ó w ".

T ru d n o , ta k m o w io n o do d z ie c i w o w e j epoce. N a w e t g d y c h c ia ło się je p rz e s tra ­ szyć. „R ó ż d ż k ą D u c h B o ż y d z ia te c z k i b ić k a ż e “ . E le m e n ta rz m ia ł s w o ją w ła s n ą h i ­ s to rię , ale ju ż n ie b ę d z ie m y je j o p o w ia ­ d a li.

B y o d e rw a ć się o d p a p ie ró w , J u lia w y ­ m y k a się czasem na k o n c e rty . M e lo m a ń - s tw o je s t cechą ś ro d o w is k a , W o y k o w s k i, syn z n a k o m ite g o s k rz y p k a , d a je się c h ę t­

n ie słyszeć, ja k o w ir tu o z fo rte p ia n u . G d y p o ja w ił się w e W r o c ła w iu S a m u e l K o s s o w ­ s k i, s k rz y p e k naów czas e u ro p e js k ie j sła ­ w y , J u lia p o b ie g ła s łu ch a ć m is trz a . D o ­ z n a ła n ie b y w a łe g o w ra ż e n ia . W t e j m u ­ zyce — ja k w y r a z iła e g z a lto w n ą p ro z ą — b y ł „ t o n w ieszcza, m y ś l o jc z y s ta “ . T w a rz a r ty s ty . — „p o c z c iw a , rz e w n a a p ro s ta “ — p o została je j na d łu g o w p a m ię c i. T a k m u ­ s ia ł w y g lą d a ć — m n ie m a ła — „p ra d z ia d p o e z ji naszej n a ro d o w e j, J a n K o c h a n o w ­ s k i . C zy is to tn ie p o e ta c z a rn o le s k i p r z y ­ p o m in a ł w y g lą d e m S am u e la K o sso w skie g o nie b ę d z ie m y ro z s trz y g a ć . A le c z y te ln ic y s tu d iu m W a c ła w a B o ro w e g o „ K a m ie n n e r ę k a w ic z k i“ w ie d z ą , że m a s k a p is a rz a

„ T r e n ó w “ p rz e d s ta w ia ła u k ła d zna cznie b a rd z ie j z a w iły , a n iż e li tw a r z „p o c z c iw a , rz e w n a a p ro s ta “ .

W ś ró d p o d o b n y c h z a tru d n ie ń w y o b ra ź n i i p ió ra w y b u c h a n a ra z w rz a w a po u rz ę ­ dach n ie m ie c k ic h . A le k s a n d e r C ie s ie ls k i o g ło s ił w, „ T y g o d n ik u L ite r a c k im “ w ie r ­ szyk „ T o k w ia te k z m o g iły K o ś c iu s z k i“ . Z ano si w te j s p ra w ie o s trą in te rw e n c ję po seł a u s tria c k i w B e rlin ie . W ów czas w y ­ c h o d z i n a ja w , że W o y k o w s k i n ie le g a ln ie p rz e n ió s ł do W r o c ła w ia p is m o , k tó r e p o ­ siada ko n ce sję je d y n ie n a obszarze W ie l­

k ie g o K s ię s tw a P ozn ań skieg o. W ied eń , B e r lin , P ozn ań i W ro c ła w a n g a ż u ją sw o­

ic h c e n z o ró w i o rg a n a p o lic ji, b y n a kaza ć W o y k o w s k im p o w r ó t do P o zn a n ia . R e d a k ­ t o r p ró b u je z ra z u u z y s k a ć n o w ą k o n c e s ję na p r o w in c ję śląską, a le be zskutecznie.

S am m in is te r s p ra w w e w n ę trz n y c h czyta p o d a n ie W o y k o w s k ie g o , k t ó r y zab ie ga w te n sposób o p ra w o p o b y tu w e W ro c ła ­ w iu . W ła d z a o ce nia nieb ezpiecze ństw o, w ła d z a n ie p o z w a la . I o to n u m e r n a jb liż ­ szy r. 1843 (N. 32, z d n ia 12 s ie rp n ia ) u k a ­ z u je się d r u k ie m z n o w u w P o z n a n iu , c z c io n k a m i N . K a m ie ń s k ie g o i S p ó łk i. J u ­ lia ze s m u tk ie m ro z g lą d a się po W ro c ła ­ w iu , s k ła d a ją c do d ro g i rę k o p is y i k o r e k ­ ty . M o g ła m y ś le ć n a d stosem p a p ie ró w : C zy w r ó c i t u k ie d y , m ię d z y o s tre ł u k i g o ­ ty c k ie , do łu d z i, k tó r z y n ie szepczą o n ie j ze zgrozą? ' N ie w ie d z ia ła w ó w czas. A le p rz y s z ło je j je c h a ć do W ro c ła w ia ra z je ­ szcze.

L a ta , k tó r e n a d c h o d z iły , b y ły złe; „ T y ­ g o d n ik L it e r a c k i“ m ia ł ju ż za sobą okre s, p e łe n ś w ie tn o ś c i. T e ra z w y r a ź n ie w e g e ­ tu je . J u lia r o z w ija ż y w ą d z ia ła ln o ś ć n a ró ż n y c h p o la c h , p o d e jm u je p is a rs tw o d la lu d u , d la d z ie c i i m ło d z ie ż y , p ra g n ie z na­

le źć ró ż n e fo r m y d la u p r a w ia n ia p o s tę -

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozmach życia kulturalnego współczesnych Niemiec każe się zastanowić przede wszystkim, skąd znalazło się w Niemczech aż tylu pracowników' k u ltu

Późno odkrywają, że chłopski, domowy, do wewnętrznego użytku przeznaczony język polski, może stać się bronią zaczepną i obronną warownią.. Więc na razie

ła przynosi w ilką korzyść i zadowolenie. Taką książkę jednak nię tylko się przejrzy i przeczyta ale chętnie do niej niejednokrotnie się powraca. Dlatego

Spodziewamy się, że czy to na tych łamach czy też na którymś z wieczorów dyskusyjnych Instytutu Śląskiego przedyskutuje się celowość omówionego u- kładu

dzić, iż bardzo wiele z tego, co się reklamuje jako ważna sprawa kulturalna narodu i co dlatego rości sobie prawo do opieki państwowej i otrzymuje ją jest

my spokojni o przeciętnego inteligenta polskiego, gdy ten inteligent obok pism literackich będzie się żywo brał do le ktu ry pism także z branży... Wiadomości

data, także zresztą pisarka, jest też czonkinią P.S.L., z czego robi się zarzut natury polityczno-ideowej ko­.. mu

P rzew aga kobiet zmusza je do szukania sobie rozm aitych coraz szczególniejszych zawodów.. Stanie się rzecznikiem postępu, pracy, higieny,