• Nie Znaleziono Wyników

Powrót do Polski po zakończeniu II wojny światowej - Dominik Fijałkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powrót do Polski po zakończeniu II wojny światowej - Dominik Fijałkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DOMINIK FIJAŁKOWSKI

ur. 1922; Huta Borowska

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, okres powojenny

Słowa kluczowe Niemcy, Warszawa, Huta Borowska, okres powojenny, powrót do Polski, zniszczenia Warszawy

Powrót do Polski po zakończeniu II wojny światowej

Po zakończeniu wojny starałem się jak najszybciej wrócić do Polski, mimo że mówiono dużo o Sowietach, o innych, złym stosunku do Polaków i tak dalej, i tak dalej. Mnie jakoś te rzeczy nie obchodziły. Chciałem się uczyć dalej. No więc wybrałem się, jak było to tylko możliwe, na własną rękę w pobliże granicy. I w jakiejś tam miejscowości z dworca można było w tamtą stronę wchodzić bez jakiejś kontroli.

Wejście na zachód było już kłopotliwe. No więc przedostałem się z rzeczami, jakie miałem, a miałem książki zwłaszcza w języku niemieckim, bo w wolnych chwilach czytałem również zawodowe książki i uczyłem się też innych języków, poza niemieckim jeszcze rosyjskiego i angielskiego. Na granicy już my byliśmy w strefie rosyjskiej. Zabrali wszystkim aparaty fotograficzne, duże noże i wszelką inną broń.

No i tak na własną rękę korzystałem z pociągów jadących na wschód, które przewoziły z Niemiec do ZSRR pracujących tam Ukraińców, również i Polaków. No i tak z różnymi trudnościami przedostałem się do Warszawy. I przechodziłem pieszo z ciężkimi bagażami, z książkami do Dworca Wschodniego. Szedłem ten odcinek z Dworca Zachodniego do [Dworca] Wschodniego. No i pierwszy raz spotkałem się z ogromnymi zniszczeniami Warszawy. Przejście środkiem ulicy byłoby niemożliwe, gdyby nie oczyścić tego gruzu, który występował wszędzie, na każdym kroku. Tak że to zniszczenie Warszawy zrobiło na mnie ogromne wrażenie, takich ogromnych zniszczeń nie widziałem nawet w Niemczech, kiedy samoloty alianckie bombardowały Drezno, następnie Lipsk. Berlin widziałem dopiero później, jak się walki te zakończyły. W każdym razie nie widziałem takich zniszczeń, jak zniszczona była Warszawa w owym czasie. Dotarłem pieszo do Dworca Wschodniego, do pociągu. Już wreszcie byłem tam, byłem na swoich terenach, znałem już ten odcinek Warszawa – Lublin. Przyjechałem pociągiem do Motycza, bo to jest po drodze do Chodla, i furmankami, okazją różną dotarłem do Bełżyc. W Bełżycach zostawiłem swoje bagaże i te kilka kilometrów, osiem, dziewięć kilometrów do domu do Huty, gdzie mieszkałem, poszedłem pieszo. Bagaże zostawiłem u jakiegoś mieszkańca

(2)

Bełżyc. Później jak dotarłem w swoje strony rodzinne, siostra wzięła furmankę i pojechała po te rzeczy. I tak właśnie dostałem się do domu. Rodzice mnie nie poznali, poznała mnie siostra. Jak byłem zabrany do Niemiec, miałem siedemnaście, osiemnaście lat. W tym czasie akurat człowiek się bardzo zmienia, stąd rodzice mnie nie poznali. To był gdzieś koniec maja [19]45 roku.

Data i miejsce nagrania 2012-05-30, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widziałem stłoczoną w nieprawdopodobny sposób masę ludzi w takich, jak się jechało ulicą Szeroką to przed łbami końskimi bo to jest wóz parokonny, to była przecież

Mając małą maturę, zwróciłem się do Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, powiedziano mi, że mogą mnie przyjąć na pierwszy rok studiów, ale w ciągu roku muszę

Oni później przeszli, gdzieś tam byli, już zapomniałam jak się nazywa ta miejscowość teraz.. Ale przeszli do Tłustego i

Później udało mi się, dzięki temu, że znałem język niemiecki, dostać do zakładów ogrodniczych.. Tak przetrwałem okres wojny, trwający przez

Na kolację, śniadanie to ten chleb był co się dostawało, Oczywiście tego chleba było mało, człowiek by zjadł drugie tyle co najmniej albo trzy razy tyle. Też dawali, na

Staraliśmy się o uzyskanie nowego terenu pod ogród botaniczny, mieliśmy w zakładzie takiego pracownika, magistra [Kazimierza] Bryńskiego i on zajął się uzyskaniem terenu

Profesor Krzyż – wtedy był magistrem znanym już w świecie naukowym matematycznym – też musiał poddać się, tak jak i ja, egzaminom w

Ojciec opowiadał, że mamie zawsze udało się masło przynieść i wszystko, ona handlowała i ojciec też. Nie było łatwo, moja siostra była tam w jakiejś szkole, ona