MSZ PRZYJACIEL
__ ______ D o d a te k dc „ D r w ę c y “ ._________
R ok VI. N o w e m ia sto , d n ia 11 listo p a d a 1983. Nr. 45 Na N ie d z ie lę XXIII. po Ś w ią tk a ch .
E W A N G E L J A ,
napisana u św. M ateusza rozdz. IX. w iersz 18—26.
W on czas, gdy mówił Jezus do rzeszy, oto książę jedno przystąpiło i kłaniało mu się, mówiąc : Panie, córka moja do
piero skonała, a pójdź, włóż na nią rękę twoją, a ż^ć będzie.
A w staw szy Jezus, szedł za nim i uczniowie jego. A oto niew ia
sta, która krw iotok przez dw anaście lat cierpiała, p rzystąpiła z tyłu i dotknęła się kraju szaty jego. Bo mówiła sam a w sobie;
Bym się tylko dotknęła szaty jego, będę zdrowa. A Jezus, ob ró
ciwszy się i ujrzawszy ją, rzekł: „Ufaj, córko, w iara twoja ciebie uzdrowiła^. I uzdrow iona jest niew iasta od onej godziny. A gdy przyszedł Jezus w dom książęcia i ujrzał piszczki i lud, zgiełk czyniący, mówił: O dstąpcie, albowiem nie um arła dzieweczka, ale śpi. I śmiali się z niego. A gdy wygnano rzeszę, w szedł i ujął rękę jej i pow stała dzieweczka. I rozeszła się ta sław a po w szystkiej onej ziemi.
Powstawajmy z grobów śmierci moralnej!
Ewangelja dzisiejsza przedstaw ia nam dwoje nieszczęsnych ludzi, którzy w ciężkim ucisku śpieszą do Zbawi
ciela i szukają le g o pomocy. Je stto najprzód ojciec stro sk an y, którem u śmierć o krutn a skosiła kw iat w iosenny, tj. u kochaną córeczkę — dalej zaś, jestto biedna niew iasta, k tó ra przez lat dw anaście ciężką cierpiała niemoc i także już stała nad grobem . Ojciec bieży do Pana, rzuca się do stóp Jego i błaga o ratu n e k całą siłą swojej boleści: Panie, córka moja skonała, ale pójdź, wióż na nią rękę, a ożyje — owa zaś chora niew iasta ciśnie się gw ałtow nie przez tłum y, aby się dotknąć choć k raju Jego szaty, bo mówiła sam a sobi: „bym się tylko d o tk n ęła szaty Jego, będę zdrowa...
Otóż przykład tych ludzi, stosow any
wtznaczeniu m oralnem ,
daje nam nieskończenie w ażną naukę. Patrzm y, jak życie ciała
żywo ich obchodziło* jak ten sk arb w ysoko cenili, jak w szystkich
1 7 4 —
jęli się środków: łez, błagania, pokory, aby go wyrwać z rąk ś m ie rc i! Bierzmy więc stąd przestrogę, o ile to gorliwiej należy się troszczyć o duszę, aby nam nie um arła moralnie, tj. nie zgi
nęła na wieki. O, komuż ta nauka nie jest dzisiaj potrzebną!
Mój Boże, ileżto ludzi um arłych na duszy, ileżto może wołać jak ów ojciec zbolały: Panie, córka moja, dusza moja skonała ? Za
pytajm y głosu w łasnego sumienia, a ono nam potw ierdzi tę praw dę, ono nam pow tórzy ów wyrzut, któ ry czytam y w księdze Objawienia: Znam spraw y twoje: m asz imię, że żyjesz, ależ jest u m arły “. Tak, niestety, napozór się ruszam y, mamy imię żyją
cych, ale dusza zam arła i praw ie wyjątkowym jest człowiek, o którym by nie można powiedzieć ze świętym A ugustynem :
„mieszkance (ciało) wprawdzie stoi, ale m ieszkaniec (dusza) um arł”!
A jednak, jakżeśm y obojętni w tym względzie, jak nas mało obchodzi ten sen śm iertelny duszy! O, sm utne zaślepienie ! Cóż bowiem nam pomoże, zapytuje Zbawiciel, choćbyśm y św iat cały posiedli, jeśli duszę naszą zgubimy? Co za odmianę da człowiek za duszę swoją? Otwórzmy więc oczy na siebie i na wzór onych . ludzi, którzy z takim zapałem troszczyli się o życie cielesne, pow staw ajm y z grobów moralnych!
Tylko śpieszm y się, śpieszmy, póki czas ratunku nie minął, póki gwiazda m iłosierdzia nie zaszła.
W y św ię c e n ie p ie r w sz y c h kapłanów 7 ch iń sk ich .
Ningsia. (Mongolja, Chiny). J. E. Ks. Schotte, wikarjusz apost. z Ningsia, w Mongolji, wyświęcił 1 sierpnia rb. 3 księży chińskich. Są to pierw si kapłani, święceni przez biskupa Schot- tego i pierwsi uczniowie sem inarjum w Ningsia, co otrzym ali święcenia kapłańskie. Seminarjum w Ningsia istnieje od 1933 r.
--- --- P. D. R. W.
P rzy g o d a m isjo n a rza ze sło n ia m i.
W Kenja, w Afryce, duże stado słoni, opuściwszy legow iska leśne, ruszyło w zgiełkliwym pochodzie przez pola, tratując doj
rzew ający plon. By całkow item u zniszczeniu zapobiec, misjonarz z pobliskiej stacji misyjnej wraz z kilku ludźmi udaje się na wy
tropienie niepożądanego gościa. W yprawa jednak misjonarzowi się nie powiodła. Słonie, zwęszywszy proch, wnet rzuciły się na napastnika. M isjonarz po kilku godzinach ucieczki przed roz- wścieczonemi słoniam i, stan ął na nieznanej mu dotąd polance, sam, bez orjentacji. Słonie zap rzestały swego pościgu. Spo
strzegł wreszcie w oddali pew ną chatę, do której w stąpił, aby zapytać o drogę. Los zrządził, że w chacie dogoryw ała w łaśnie staruszka-poganka. K rótka n auka katechizm u, woda chrztu św.
i przygoda z słoniam i przyczyniła się do pozyskania na katoli
cyzm nowej duszy.
— 1 7 5
110 k a p ła n ó w k a to lic k ic h w S o w ie ta c h .
Z opowiadań księży, którzy powrócili z więzień sowieckich, wynika, że obecnie na terenie Rosji znajduje się 110 kapłanów katolickich. W szyscy oni są w niezwykle opłakanych w arunkach życiowych, nie mówiąc już o katuszach m oralnych, na k tóre są wystawieni ze strony GPU. W Kownie z inicjatywy ks. arcybi
skupa Skwireckiego pow stała myśl zwrócenia się do m iędzynaro- wego Czerwonego Krzyża z prośbą o pomoc dla kapłanów na terenie Rosji, jak również uproszenia rządu litew skiego o in te r
wencję na drodze dyplom atycznej w celu zwolnienia uwięzionych księży.
N un cju sz M arm aggi zo sta n ie k ard y n a łem .
Nuncjusz A postolski Mgr. M armaggi, który od pewnego cza
su przebyw a w Rzymie, powraca do W arszawy 12 listopada.
Podczas pobytu w Rzymie zdecydowane zostało podniesienie Nuncjusza M armaggi4ego do godności kardynała. W myśl u stalo nego zwyczaju i cerem onjału, oficjalne zawiadomienie o nowej godności kościelnej nadejdzie do miejsca nuncjatury, a więc w tym wypadku do Warszawy. W W arszawie również nastąpi uro
czystość nadania Mgr. M armaggi4emu biretu kardynalskiego, cze
go dokona Pan Prezydent Rzeczypospolitej, jako Głowa Państw a.
W jakiś czas po tej uroczystości nastąpi zmiana na stano wisku Nuncjusza A postolskiego w W arszawie.
P ielg r z y m k a hin d u sk a w R zy m ie.
Miasto W atykańskie. Do Rzymu przybyła wielka, z 200 osób złożona, pielgrzym ska hinduska, dotąd w historji nie noto
wana. W większości są to przedstaw iciele inteligencji katolickiej z Bombaju i M adrasu. Wielu jest pomiędzy nimi lekarzy, adw o
katów i byłych wychowanków katolickiego uniw ersytetu w Bom
baju. Z pielgrzym ką przybyło również 17 księży krajowców.
Pielgrzym kę w strojach narodow ych przedstaw ili Ojcu św. arcybp Piotr K ierkels, delegat apost. na Indje W schodnie i M arT heophi- los, biskup naw róconych przed 3 laty rnalabarskich Jakobitów . Hindusi ofiarowali Ojcu św. rzeźbioną skrzynkę z drzewa san d a
łowego i okazali swój sztandar Związku A doracji Najśw. S akra
m entu, który Papież błogosław ił. Przemówienie w imieniu piel
grzym ki w ygłosił misjonarz O. Le Tellier T. J., oświadczając, że pielgrzym ka obecna jest przedew szystkiem owocem w spaniale w Indjach rozwijającej się akcji rekolekcyj zam kniętych i zapow ia
dając, że stanie się to przyczyną innych jeszcze pielgrzym ek. W
odpowiedzi Ojciec św. zaznaczył, że pielgrzym ka obecna zaiste
należy do najbardziej drogich sercu Jego, albowiem świadczy
o przywiązaniu w iernych Hindusów do Ojca św. i korzystaniu
przez nich z dobrodziejstw Odkupienia. Zycie chrześcijańskie,
k tó re jest owocem tego Odkupienia, jest, jak się okazuje, szeroko
rozpow szechnione wśród katolików indyjskich, to też Ojciec św.
ufa, że dobrodziejstw a Boskiego Odkupienia coraz obfitsze przy
nosić będą owoce. Kończąc swe przem ówienie Ojciec św. udzielił obecnym, ich biskupom i kapłanom , rodzinom i całem u krajowi swego apostolskiego błogosław ieństw a. P. D. R. W.
P o w o d z ie w y r z ą d z iły w ie lk ie szk o d y m isjom w Chinach.
Pekin. (Chiny). Rzeki prowineyj Honan, Shensi, Shantung, Shansi i Hopei w ystąpiły z brzegów, powodując olbrzym ie szko
dy. Tak strasznych powodzi nie pam iętają już od lat 50.
W w ikarjacie apost. W eihwei-u (Honan), powierzonym mi
sjom zagranicznym z Medjolanu, 800 wiosek jest prawie zupełnie zniszczonych. Pozostały tylko budynki o mocnych fundam entach.
Więcej aniżeli 10 tysięcy ludzi jest bez żywności i dachu nad głową. W w ikarjacie Sienhsien (Hopei), w którym pracują fran cuscy 0 0 . Jezuici, 600 w iosek jest zalanych wodą, a żniwa kom pletnie zm arnowane. W w ikarjacie Yenchow (Shantung), gdzie praca m isjonarska spoczywa w rękach m isjonarzy niemieckich.
700 wiosek leży w gruzach.
Cofanie się wód pozwala zmierzyć ogrom ne spustoszenia, pow stałe w skutek K atastrofy powodzi. W S hantung np. szeroki i długi pas ziemi, kiedyś bardzo urodzajnej, zasypany jest w ar
stw ą mułu do dwóch metrów wysokiego. W oda zabrała z 20 wiosek chrześcijańskich. W szystkie kościoły zawaliły się, muł pokryw a ich ruiny. W iększa część ludności z męstwem znosi nieszczęście, ale jest też dużo przygnębionych.
Misjonarze spustoszonych prowineyj rozpoczęli organizować pomoc dla ludności, tak ciężko nawiedzonej. P. W. R. W.
Masowa u r o c z y sto ść ślubna w R zy m ie.
Miasto W atykańskie. O statnio w Rzymie odbyła się uro
czystość zaślubin 700 par m ałżeńskich z Rzymu oraz 1900 par z prowincji. Zrana pary udały się procesjonalnie do bazyliki Santa Maria degli iVngełi, gdzie w ysłuchały solennej Mszy św., poczerń udały się do instytucji społecznej , „Dopo lav o ro ”, gdzie każda para otrzym ała prem ję 500 lirów, jako dar M ussoliniego oraz polisę ubezpieczeniow ą z opłaconem i dwunastom a prem jam i asekuracyjnem u Po południu pary m ałżeńskie przyjęte były na audjencji u Ojca św., k tó ry przem ówił do nich, radując się, że uroczystość odbyła się pod radosnem i auspicjami. Ojciec św.
życzył przyszłym rodzinom , by godnie zawsze odpow iadały tak w ysokiem u patronow i. Na zakończenie Papież rozdał pam iątki nowożeńcom oraz udzielił im błogosław ieństw a.
P o m y śln y r o z w ó j akcji m is y jn e j na Jam ajce.
Działalność m isyjną na Jam ajce prow adzą ojcowie jezuici am erykańscy. Rozwija się ona głównie wśród miejscowych Chiń
czyków i daje tak pom yślne rezultaty, że obecnie praw ie piąta część ogółu ludności chińskiej na wyspie pozyskana została dla Kościoła.
— 176 -