M SZ PRZYJACIEL
________ Dodatek do „D rw ęcy1*.________
R ok VI. N o w e m ia sto , d n ia 18 m arca 1933. Nr. 11 Na N ie d z ie lę III. P o stu .
EWANGEL I A,
napisana u św. Łukasza rozdz. XI. w iersz 14—28.
W on czas w yrzucał Jezus czarta, a on był niemy. A gdy wyrzucił czarta, przem ówił niem y i dziwowały się rzesze. A n ie
którzy z nich mówili, iż przez Beelzebuba, książęcia czartow skie- go, wyrzuca czarty. A drudzy, kusząc, dom agali się znak^i od niego z nieba. A on skoro ujrzał myśli ich, rzekł im : W szelkie królestw o, przeciw sobie rozdzielone, będzie spustoszone i dom na dom upadnie. A jeśliż i szatan rozdzielon jest przeciw sobie, jakoż się ostoi królestw o je g o ? gdyż powiadacie, iż ja przez Beelzebuba wyrzucam czarty ? A jeśliż ja przez Beelzebuba w y
rzucam czarty, synowie wasi przez kogo w yrzucają? Dlatego oni sędziami waszymi będą. Lecz, jeśli palcem Bożym wyrzucam czarty, zaisteć na was przyszło królestw o Boże. Gdy mocarz zbrojny strzeże dworu swego, w pokoju jest to, co ma. Ale jeśli mocniejszy nadeń, nadszedłszy zwycięży go, odejmie w szy
stk ą broń jego, w której ufał i korzyści jego rozpoda. Ktoś nie jest ze mną, przeciw mnie jest, a kto nie zgrom adza ze mną, rozprasza. Gdy duch nieczysty wynijdzie od człowieka, chodzi po miejscach bezw odnych, szukając odpoczynku. A nie zna
lazłszy, m ó w i: wrócę się do domu mego, skądem wyszedł.
A przyszedłszy, znajduje go umieciony i ochędożony. Tedy idzie i bierze z sobą siedm iu innych duchów, gorszych nad się, a wszedłszy, m ieszkają tam. I staw ają się pośledniejsze rzeczy człowieka onego gorsze, niźli pierw sze. I stało się, gdy to m ó
wił, podniósłszy głos niektóra niew iasta z rzeszy, rzek ła m u : Błogosław iony żywot, któ ry Cię nosił i piersi, k tó reś ssał. A on r z e k ł : I owszem, błogosław ieni, któ rzy słuchają słow a Bożego i strzegą go.
Szymon Piotr.
W ysoko, bardzo wysoko w yniósł Jezus C hrystus Szymona Piotra, syna J o n y : aTy je steś Opoka , a na tej Opoce zbuduję
42
kościół m ój44. A jednak, w tej najstraszniejszej nocy przed śm iercią Zbawiciela stało się to, czegoby nikt z nas spodziewać się nie ś m ia ł!
Książę Apostołów, ta opoka, ten sam, k tó ry imieniem swej apostolskiej braci, oświadczył u ro czy ście: Tyś jest C hrystus, Syn Boga żyw ego”, ten sam Szymon Piotr — zaparł się po trzy kroć Boskiego swego M istrza: Nie znam tego człowieka.
W drodze do Ogrójca jeszcze, kiedy C hrystus p o w ied ział:
«Wy wTszyscy zwątpicie o Mnie tej nocy”, Szymon Piotr o d rzek ł:
„Gdyby naw et wszyscy zwątpili o Tobie, ja nie, ja nigdy nie zw ątpię”.
I po raz w tóry przestrzega Chrystus zapalonego a p o s to ła :
„Zaprawdę, powiadam ci, że dzisiaj tejże nocy, zanim kur dwa- kroć zapieje, ty się Mnie po trzykroć zaprzesz.
A Szymon P io tr? Czy pam iętał o tern, że słabym jest czło
w iekiem ? „Gdyby mi naw et trzeba razem z Tobą umrzeć, na- pewTno nie zaprę się Ciebie44.
I stało się, co powiedział C hrystus Pan. Podczas gdy An
nasz sądził Jezusa N azareńskiego. Szymon P iotr jął siebie prze
klinać i przysięgać : Nie znam tego człowieka, o którym mówicie.
*Wtem zgrzyt gdzieś krzykliw y przerw ał ciszę n o cn ą: Kur pow tórnie zapiał.
„Pan zaś, obróciwszy się, spojrzał uważnie na P io tra 44. Na jedną chwilę tylko, chwileczkę, zatrzym ał nań Jezus swe Boskie oczy. Chwileczkę. I to w ystarczyło... Szymon Piotr, w yszedłszy stam tąd, gorzko zapłakał. Na jedno tylko mgnienie popatrzył się C hrystus nań. Pod siłą Jezusow ego spojrzenia Szymon P iotr pochylił głowę, serce mu się w piersi ścisnęło i gorzko zapłakał.
Szczęśliwy apostoł, którem u C hrystus dał łask ę płaczu za grzechy ! Zaiste, żal serdeczny za grzechy — to ważna rzecz. A za
tem nie zwlekajmy z żalem ! N iektórzy żałują za swe w ystępki dopiero wtedy, gdy grozi im jakaś k ara przyrodzona, k ara ziemska, taki żal jest niedostateczny. Żałować winniśmy dlatego, żeśmy przez grzechy swe utracili niebo wieczne i zasłużyli na ogień wieczny w m ękach piekielnych. Nie żałujm y tylko z bojażni przed k a rzącym Bogiem, ale żałujmy z miłości ku Bogu, z miłości ku Chrystusowi, k tó ry i za nas cierpiał rany.
Wielkiej wagi jest żal z miłości ku Bogu, żal d o sk o n ały ; jedyny to nieraz środek w chwili śmierci, aby zbawić duszę nie
śm iertelną. Zal taki gładzi grzechy w szystkie odrazu i otw iera niebo najzatw ardzialszym grzesznikom.
Taki to żal z miłości miał Szymon Piotr, gdy spojrzał nań uważnie Pan, a Piotr, w yszedłszy stam tąd, gorzko zapłakał.
List Pasterski na Post.
(Ciąg dalszy).
Prześladow anie pow iada św. A u g u sty n : „Duch nie tow a
rzyszy oderw anej cząstce organizm u” (Serm. 267). Przekonujem y
43
się o tem naocznie na sekcie Badaczy Pisma św. Odrywając w iernych od łona Kościoła katolickiego, pozbaw iają ich owych bogactw zbawienia, o których św. Paweł z zachwytem woła (Efez. I. 18—19) „Oby oświecił (Duch m ądrości) oczy serca w a
szego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja wezwania waszego i jakie bogactwa chw ały dziedzictwa jego w świętych i jak nie
zmienna je st wielkość mocy jego w nas, którzy w ierzym y”.
Naprawdę, owe blaski wiary, nabrzm iew ające coraz silniej wśród wieków, ukazyw ały ludzkości drogę pewną przez życie, dodaw ały jej siły i w iodły do szczęścia. W szelkie jej w ysiłki nabierały głębokiego znaczenia i nie objawiały się rum owiskiem , ale dziełami, budzącemi po dziś dzień podziw. Klęski i dośw iad
czenia, spotykające ją, nie łam ały jej, ale raczej budziły ze snu, w który popadała. Radość życia przebija w nauce, sztuce i o p ro m ienia jakby nadziem ską pośw iatą coraz to nowe pokolenia. Bo one nie opierały się na m rzonkach dziwacznych pom ysłów ludz
kich, ale na nowych granitow ych podstaw ach w iary chrze
ścijańskiej.
Tym czasem Russel, wychowany w ponurym kalwiniźmie, podkupuje w szystkie niemal praw dy wiary.
Podkopuje pojęcie Boga. Wedle niego posiada Bóg ciało, chociaż ciało duchowe, a nie dostrzegł, że Pan Jezus mówi jak- najwyrażniej do S a m a ry ta n k i: „Bóg jest duchem, a ci, którzy go chwalą, potrzeba, aby go chwalili w duchu i praw dzie” (Jan IV, 24”).
Nie uznaje Trójcy św., mimo, że Zbawiciel pow iada dobitnie do uczniów : „Idąc tedy, nauczajcie w szystkie narody, chrzcąc je w imię Ojca i Syna i Ducha św. (Mat. XXVIII, 19).
Ma fałszyw e pojęcie o Synu Bożym. W ierzymy w C hry
stusa, Syna Ojca odwiecznego, któ ry „dla ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i przez Ducha św. wziął ciało z Marji Dziewicy i stał się człow iekiem ” (Credo). Je st pośrednikiem między Bogiem a nieszczęsną ludzkością, przewodnikiem duszy, poddającej się mu do Boga. Radowaliśmy się w minionym okresie Bożego N arodzenia Jego m iłosiernem przyjściem, w n ad chodzącym Poście mamy, idąc z nim przez Mękę i Śmierć, na nowo doznać przezeń odkupienia i do nowego pow stać życia dzieci Bożych. Ale cóż ? Jeśli wierzyć Badaczom Pisma, to C hrystus nie był prawdziwym Synem Bożym. Był wedle nich aniołem, ale, wcielając się, utracił n aturę anielską i stał się czło
wiekiem. Po śmierci zaś nie zm artw ychw stał, jak uczą, lecz o trzy mał jako w ynagrodzenie n aturę Bożą.
Sprzeciwia się to w yraźnie nauce Kościoła, Powiada bowiem św. P a w e ł: „Jeźli C hrystus nie zm artw ychw stał, tedy próżne je st opow iadanie nasze, próżna też i w iara nasza... A jeśli C hrystus nie pow stał darem na jest wiara wasza. Bo dotychczas jesteście w grzechach waszych. Tedy i ci, którzy zasnęli w C hrystusie, poginęli. Jeśli w tem tylko życiu mamy nadzieję w Chrystusie,, *
44
najbiedniejszym i z ludzi jesteśm y. (I Kor. XV. XIV. 17-19.) Ale mamy na szczęście nadzieję w C hrystusie nietylko w tem życiu, ale i na przyszłe, wieczne życie, pełne szczęśliwości.
Nie ma też wedle Russela tak być, jak w iara nas uczy, że na końcu św iata przyjdzie C hrystus w chwale na sąd, lecz, że dusze przejdą raz jeszcze jakby próbę w ciągu lat ty sią ca; te, które próbę przetrw ają, będą na ziemi żyć wiecznie, te, k tó re jej nie przetrw ają, zostają unicestwione. Sprzeciwia się to pojęciu nieśm iertelności duszy i rzuca straszny, ponury cień na całą tę naukę.
A gdzież są dowody na jej prawdziwość i w iarogodność ? Gdzież są cuda i proroctw a spełnione, jakie Kościół nam święty jako niezawodne znaki boskości swej może w ykazać ? O cudach nic u nich nie słychać, z proroctw zaś żadne się nie spełniło.
Przepow iedziany początek państw a pokoju musiano kilka razy odraczać, a tem samem proroctw a swoje narazić na śmiech.
Gorzej jeszcze, bo m rzonki Badaczy, pozbawione wszelkiej podstaw y, chwiejne jak mgła, stały się źródłem niebezpiecznych zapatryw ań społecznych. Tam, gdzie wszelkie ham ulce m oralne usunięte, rozpęta się prędzej czy później anarchja i zniszczenie.
Biada światu, biada Polsce, biada społeczeństw u, gdyby zgubne doktryny Badaczy Pism a m iały zw yciężyć! Tysiącletnie zdoby
cze kultury i cywilizacji poszłyby w perzynę, a na ich miejscu pow stałyby gruzy straszliwe. Przedsm ak ich widzimy w Rosji
bolszewickiej. (Dokończenie nastąpi).
O jciec św . do k a z n o d z ie jó w w ie lk o p o stn y c h .
Ojciec św. udzielił zwyczajem dorocznym posłuchania kazno
dziejom, wyznaczonym na Wielki Post do kościołów rzym skich.
W w ygłoszonym przy tej okazji przem ówieniu Papież dał wyraz radości, że kaznodzieje wielkopostni zjawiają się u Ojca św. w przed
dzień nietylko okresu, specjalnie poświęconego trosce o dobro dusz, ale także w przeddzień nadzwyczajnego Jubileuszu. Zaiste, wielką to będzie dla Ojca św. pociechą, jeśli Rok Jubileuszow y przez modły i pokutę odnowi dusze. Życzy więc, by praca kazno
dziejska jaknajw iększą liczbę dusz przyw iodła do źródeł zbawie
nia. Niewielu zdaje sobie spraw ę, że cała nasza cywilizacja chrześc. jest w łaśnie jednym ze szczęśliwych dla nas rezultatów Odkupienia. Kończąc zaś swe przem ówienie, Ojciec św. powie
dział : W ynikiem w spaniałym , umożliwiającym ludzkości korzy
stanie z wielkich dobrodziejstw cywilizacji, byłoby skierow anie dusz ku boskim aktom Odkupienia. Odczułoby się wtedy, jak kiejkuje pełna radości ufność w okresie marazmu i pesymizmu.
Ufność tę poczuliśmy w Sercu Naszem w momencie powzięcia myśli o ogłoszeniu Roku Świętego i mamy mocną nadzieję, że pod koniec Roku Świętego ludzkość pod każdym względem stać będzie lepiej.