• Nie Znaleziono Wyników

Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 24, nr 6 (139).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 24, nr 6 (139)."

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

w

Nr 6 (139) - B Rok 24 Listopad-Grudzień 2017

I

KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE

....

W o ł y n i e Z W o K | t l f o

B o J l d H H H 3 B o J l U H i

Pism o religijn o-społeczne Rzym skokatolickiej Diecezji Łuckiej

(2)

Fotografie na okładce:

s. I: Szopka B ożonarodzeniow a przed kościołem pw. św.

W ojciecha w R adzionkow ie Fot. M aria K ielar-C zap/a

s. II: „C hrystus w gro b ie” , rzeźba autorstw a Tomasza Oskara Sosnow skiego z kościoła farnego w Ostrogu Fot. A n d rzej K lim czak

s. IV: Siostry Terezjanki w R zym ie z aktam i procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego biskupa A dolfa Piotra Szelążka w Rzym ie

Fot. A rchiw um

s. IV: „M adonna z D zieciątkiem ", rzeźba autorstw a Tomasza O skara Sosnow skiego z kościoła farnego w Ostrogu

Fot. A rchiw um

(3)

N r 6 (139) — B Rok 24

L istopad-G rudzień 2017

KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE

W o ł y n i e r W o K f w i A

B o J l d H H H 3 B o J l U H i

Pismo religijno-społeczne Rzym skokatolickiej Diecezji Łuckiej

D w u m i e s i ę c z n i k W o ł y n i e z W o K f t i i A - Bojicihhh 3 B o .i u n i Pism o założone w 1994 roku. Z ałożyciel i w ydaw ca: P arafia R zym skokatolicka pw. W n iebow zięcia N ajśw iętszej M aryi P anny w O strogu na W ołyniu.

R ed aktor naczelny: ks. V itold-Y osif Kovaliv.

R edakcja: Irena A ndroszczuk, ks. W ładysław C zajka, Irena D ejneka, ks. G rzegorz D raus, Jarosław K ow alczuk, M aria K alas, L udm iła P oliszczuk, ks. W aldem ar Szlachta, Inna Szostak, ks. A ndrzej Ścisłow icz.

R edakcja publikuje m ateriały nie zaw sze podzielając poglądy ich autorów.

Z am ieszczo n e w p iśm ie m ateriały m ogą być p rzedrukow yw ane z podaniem źródła.

A dres redakcji:

E l Byji. KH5niB OcTpo3bKHx, 4-a 3 5 8 0 0 m. O cTpir, PiBHeHCbKa o6n.

YicpaiHa

* & F a x + 3 8 0 (3 6 5 4 ) 2 -2 6 -4 2 E-m ail: v y k ovaliv@ gm ail.com Ś w iadectw o rejestracji: RW nr 187 z 15 m aja 1997 r.

ISSN 1 4 2 9 -4 1 0 9

O ddział redakcji w Polsce:

E3 O środek „W ołanie z W ołynia” , skrytka pocztow a 9, 3 4 -5 2 0 P oronin http://w w w .w olaniecom .parafia.info.pl/

D obroczyńców prosim y o w płaty na konto:

Stow arzyszenie O środek

"W ołanie z W ołynia”

PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001 Dla w płat z zagranicy należy dopisać:

S.W.I.F.T. code: POLUPLPR

„ W o ły ń sk i S łow n ik B io g ra ficzn y ” http://w olynskislow nikbiograficzny.blox.pl/

„ D zie n n ik p isan y nad H o r y n ie m ” : h ttp ://o s tr o g .b lo x .p l/

J e ste śm y w F aceb ook 'u :

http://w w w .facebook.com /W olanie/

(4)

m . 2 JliitopacL -C ftu d.ileń 2 0 1 7 r. IV o/anle j [W ołynia n i 6 (l3 9 )

SPIS TREŚCI

s. 3-5: Maria KIELAR-CZAPLA, Żałobna Msza i eksportacja zwłok o. Andrzeja M aćkowa OMI

s. 6-7: Maria KIELAR-CZAPLA, Epitafium dla o. Andrzeja s. 8: Jacek GLANC, Nowy wicepostulator

s. 9: Jacek KORCZYŃSKI, Wojewoda kielecki rodem z Wołynia.

Władysław Korsak (1890-1949)

s. 10: Ks. Ziem owit Tomasz KOPERSKI, ks. Vitold-YosifKOVALIV, Radujmy się, bo Zbawiciel się narodził!

s. 11-18: Maria KALAS, Dotknąć świętości. O publicystyce ks. Zygm unta Chmielnickiego w ,,Życiu K atolickim " w latach 1930-1939 s. 19-20: Alfons JA CEW ICZ. Prośba o książki

s. 21 -22: S. Hiacynta B. AUGUSTYN OW ICZ CST, Dekret Stolicy Apostolskiej w sprawie ważności procesu diecezjalnego Sługi Bożego bpa Adolfa Piotra Szelążka (1865-1950) biskupa diecezji łuckiej na Wołyniu i założyciela Zgromadzenia Sióstr Sw. Teresy os D zieciątka Jezus

s. 23: Ks. Vitold-Yosif KOVALIV, Wokół tablicy Felicji Korzeniowskiej w kościele fa rn ym w Ostrogu

s. 24-26: Ks. Vitold-Yosif KOVALIV, Petycja w sprawie zwrotu rzeźb Tomasza Oskara Sosnowskiego do kościoła fa rn eg o w Ostrogu s. 27-30: Maciej KOZŁOW SKI, Wacław Lipiński - konserwatysta zapom niany s. 31-34: Anna M ałgorzata BUDZIŃSKA, Grupa poetycka Wołyń. Wystawa

we Wrocławiu, 19 listopada - 7 grudnia 2017 r.

s. 35-36: Ks. Vitold-Yosif KOVALIV, Patronka dlugooczekiwanego potom stwa i szczęśliwego rozwiązania

s. 37-47: Stanisław DZIEDZIC, A postoł na stepach Kazachstanu s. 48: W incenta ZAWADZKA, Pasztet wołyński z kurcząt

N asze czasopism o i książki z serii „B i­

b lioteka «W ołania z W ołynia»” m ożna n a­

być pisząc na adres:

ks. Y itold-Y osif K ovaliv O środek „W ołanie z W ołyn ia”

skr. poczt. 9 34-520 Poronin, Polska

lub

o. BiT0.Tb,i-M0Cłi(|) Kona.m b

B y j i . Kap/iauicBiPia, 1 35800 m . OcTpir, YKpaina e-m ail: vykovaliv@ gm ail.com

P oprzednie num ery z tego roku oraz roczniki 2010-2016 „W ołania z W ołynia”

w w ersji elektronicznej są dostępne pod adresem :

h ttp://w w w .duszki.pl/w olanie_z_w olynia/

U przejm ie prosim y o pom oc w d i­

gitalizacji naszego czasiop ism a za lata 1994-2009.

N ie jestesm y w stanie od p ow iad ać na w szystk i listy. P rzepraszam y.

R edakcja «W ołania z W ołyn ia»

Rieci pospolita Polska

Projekt je s t w spółfinansow any ze środków finansow ych otrzym anych z M inisterstw a Spraw Z agranicznych RP w ram ach konkursu na realizację zadania

„W spółpraca z P olonią i P olakam i za granicą w 2017 r.”

za pośrednictw em F undacji „W olność i D em okracja”

(5)

U żyłartie y [W ołijnla n r 6 (¡ 3 9 ) /iiito p a d .-ć fiu d .y e ń 2 .0 1 7 t. i t i . 3

O d e szli - Bi/yHinAH

ŻAŁOBNA M SZA

I EKSPORTACJA ZW ŁOK O. ANDRZEJA MAĆKOWA OMI

„O d N a jw yższeg o p o c h o d zi uzdrow ienie i o d K ró la d a r się otrzym uje” (S yr 38, 2)

Ż ało b n a M sza Ś w ięta za O. A n d rz e­

ja zg rom adziła w lublinieckim kościele p.

w. św. S tanisław a Kostki W spółbraci M i­

sjonarzy O blatów M aryi N iepokalanej, a także ludzi zw iązanych pam ięcią z o. A n­

drzejem , ja k o że pierw sze trzy lata ka­

płaństw a dane m u było służyć w łaśnie w Lublińcu. U dałam się razem z sio strzeń ­ cem o. L udw ika W rodarczyka OM I K się­

dzem S eniorem Ludw ikiem K ierasem i B arbarą S m oczok, siostrą O blata B iskupa S eniora E ugeniusza Juretzko. by to w arzy ­ szyć o. A ndrzejow i w najw ażniejszej dla niego M szy św iętej, poprzedzającej po­

grzeb w O brze.

M szę św iętą celebrow ał O. P aw eł W y­

szkow ski OM I w k oncelebrze z ks. Lu­

dw ikiem K ierasem . O. S uperiorem Lu­

cjanem O sieckim O M I oraz O. B runonem W ielkim OM I.

P ożegnalne słow o w ygłosił o. Paweł W yszkow ski - przełożony M isjonarzy O blatów M aryi N iepokalanej na U kra­

inie i w Rosji i przyjaciel o. A ndrzeja. O to fragm enty je g o kazania.

O. Paw eł zapytał :

„ C zem u ta łaska taka szc zeg ó ln a w G o­

dzinie M iłosierdzia w nied zielę C hrystusa K róla? Bo m iejsce O blatów je s t p r z y M a­

ryi, d o ką d to A n d rzeja p o w o ła ł Chrystus.

Je że li w N im um ieram y, w esp ó ł z N im ży ć będ ziem y - skonkludow al.

W szystko za częło się w Lublińcu. R a­

zem z O jcem M iodkiem (pierw szy wicepo- stu la to r p ro cesu beatyfikacyjnego o. L u­

dwika, też zm a rł niesp o d ziew a n ie p o d ­ czas trw ania p ro cesu beatyfikacyjnego o.

L udw ika) z w ielką radością g ło sili Słow o Boże. To o d o. M iodku za ra ził się o. L u­

dw ikiem . N a stęp n e 20 lat sp ę d ził na U kra­

inie. B y ł m isjonarzem ludow ym . W ygłosił p o n a d 150 rekolekcji w ukraińskich p a ­

(6)

iit. 4 Jilitopael-(ftu.diyań 2017 t. Wołanie j [Wołynia, nt 6 f/39j

rafiach. G dy trw ały p rzy g o to w a n ia do 100-lecia diecezji na Ukrainie, o. A ndrzej p rze z 1,5 m iesiąca p o d ró żo w a ł o d p a r a ­ fii do para fii z figurą M atki B ożej F atim ­ skiej, niestrudzenie g ło szą c Słow o Boże.

Po otw arciu p ro cesu beatyfikacyjnego z a ­ tytułow ał nasz w spólny artykuł: D zie sią ­ ta stacja. W p rzed d zień byliśm y z całą D e­

legaturą O blatów w O kopach. Tam tylko j e s t sam o pole. B yła p ię kn a pogoda. P rzy IO stacji: Je zu s z sza t obnażony, nagle n ie­

bo się zaćm iło, p o ja w iły się g rzm o ty i ule­

wa. N iebo zaczęło o dpow iadać na naszą m odlitw ę. N ie dokończyliśm y tej drogi krzyżow ej.

D laczego tak? P an B ó g p o k a z a ł da ­ lej dlaczego. Po d ziesiątej sta c ji j e s t sta ­ cja je d e n a sta : P an Je zu s p rzy b ity do krzy­

ża. W ró żn y sposób m ożna p rzy ją ć krzyż.

K rzyż niespodziew any, krzyż cierpienia.

A b y być j a k dobry łotr, któ ry u słysza ł n a j­

p ie rw słow a, które sta ły się dla niego na ­ grodą: D ziś b ędziesz ze m ną w raju. Tak o.

A n d rzej n ió sł sw ó j krzyż.

D a lej d w unasta stacja. Jezu s um iera na krzyżu. Ś m ierć o. A n d rzeja w e w spól­

nocie O blatów w uroczystość C hrystusa Króla. « Jeśli trw am y w cierp liw o ści w e­

sp ó ł z N im też królow ać będziem y» (Tym) C ieszył się, że n a ukra iń skiej ziem i, g d zie rów nano krzyże z zie m ią i burzono kościoły, na now o odrodził się kult krzyża.

Trzynasta stacja: Z d jęcie z krzyża. J e ­ zus zd ją ł g o z krzyża w nied zielę C hrystu­

sa Króla, że b y nie cierpiał.

N a za ko ń czen ie m isji j e s t p o św ię c e ­ nie krzyża. O. A n d rzej za w sze się cieszył, ja k m ia ł p o b ło g o sła w ić m isyjn y krzyż i za ­ w sze m ia ł ogrom ną radość w oczach, g d y byI sta w ia n y krzyż.

K iedy p o n a d 2 tygodnie tem u ostatni raz byłem u o. A n d rzeja w L ublińcu n a ­ p rze c iw na ścia n ie w isia ł czyjś krzyż, w p rzeb łysku św ia d o m o ści A n d rzej p o p ro sił o ten krzyż. U całow ał g o i za c zą ł nim b ło ­

gosław ić: zo sta ło m u to, co ro b ił n a jc zę­

ściej: bło g o sła w ił obłackim krzyżem na kon iec m isji św iętych.

B y ł solidny, kiedy trzeba było organi­

zo w a ć agendę, czy ułożyć p la n p ere g ry n a ­ cji, czy inne nabożeństw a, za w sze w tym p o m a g a ł o. A ndrzej. To w ielka stra ta dla n a szej D elegatury. B ardzo nam szkoda.

D ziękuję w szystkim z a pom oc, opie­

kę i m o d litw y tow a rzyszą cą o. A n d rze jo w i p rze z te p ó ł roku, że b yliście p rze z te p ó l roku z nim w sposób szczególny.

D la P rocesu p o trzeb a było się nauczyć ję z y k a włoskiego, p ra w a kanonicznego p ro ceso w eg o - A n d rze j tem u w szystkie­

m u podoła!. W czasie m isji i za w sze w y­

bierał sam E w angelie, g d y m ów iI do cho- ly c h i cierpiących. O krzyżu. Z a w sze p ro ­ s ił chorych, a b y ofiarow ali sw e cierpienia za misje, kied y j u ż dosyć cierpiał, p o p ro si­

łem go, by ofiarow ał cierpienia z a proces.

Św iadom ie, j a k C hrystus w G etsem ani p o ­ w iedział - dobrze.

W uroczystość C hrystusa K róla w g o ­ d zinie B ożego M iłosierdzia W spółbracia O blaci w esp ó ł z p a ra fia n a m i odm a w ia li K oronkę do M iłosierdzia Bożego. G dy o d ­ m aw ia się K oronkę d o stą p i się m iłosier­

d zia w g o d zin ie śm ierci.

C zem u ta laska taka szczeg ó ln a w G o­

dzinie M iłosierdzia w uroczystość Chry’- stusa K róla - zapytał ponow nie O jciec kaznodzieja.

O tóż o. A n d rze j p o p ro sił biskupa, aby p rze p ro w a d ził p e reg ry n a cję o brazu J e z u ­ sa M iłosiernego. J e źd ził z obrazem vt' m a ­ łym sam ochodzie. C zasem nie było g d zie spać. O. A n d rze j nig d y nie narzekał.

O. A n d rze j nie ch c ia ł tak szyb ko odejść.

M iał je s z c z e n iedokończoną spraw ę. Jego p ra g n ie n ie m było d okończyć p ro ces be­

atyfikacyjny na etapie diecezjalnym . I w to w ierzym y, bo o. A n d rzej b y ł solidnym oblatem . Z aw sze sp ra w y dopro w a d za ł do końca.

(7)

U /oíanle y W ołynia m 6 (1 3 9 ) J l l i to p a d .-(j"uid^leń 2 0 1 7 t. i t í . 5

Nad trumną zm arłego kapłana przem ówił Superior o. dr Paweł W yszkowski OMI Fot. Maria Kielar-Czapla

C zternasta stacja w Obrze. Z łożenie do grobu.

Na tym je d n a k nie ko ń czy się ży cie o.

A n d rzeja ...”

Po żałobnej M szy Św iętej nastąpiła eksportacja zw łok do Obry, gdzie odbył się pogrzeb o. A ndrzeja.

„O d N ajw yższego p o c h o d zi uzdrow ienie i o d K róla d a r się otrzym u je" (Syr 38, 2).

K toś pow ie: to przypadek. Dla m nie był to dow ód na to, że m odlitw a je s t d ia­

logiem z B ogiem . N iezaprzeczalnie. W pokorze przed Jego w ielkością p ochyli­

łam głow ę.

Słow o p o że g n a ln e S u periora o. d r P aw ła W yszkow skiego O M I w ysłuchała i spisała:

M aria K ielar-C zapla P S.

G dy dow iedziałam się o śm ierci o. A n­

drzeja (za około 20 m inut), w m odlitew ­ nym trw aniu zapytałam B oga, dlaczego w tym dniu zabrał go do siebie. N ie w ie­

działam , że na to sam o pytanie na U kra­

inie próbuje o dpow iedzieć sobie o. Paweł.

A w ięc padło pytanie: Boże, dlacze­

go w n iedzielę C h rystusa K róla zabrałeś o. A ndrzeja? W skazałam na chybił trafił w P iśm ie Św iętym słowa:

(8)

itr . 6 J ^ lito p a d -C J ru d yeń 2 0 1 7 r. W ołanie y W ołyn ia n r 6 (I39J

2 życia Kościoła - 3 j k h t t h U e p K B H

EPITAFIUM DLA O. ANDRZEJA

O jcze O b lacie A nd rzeju - w icep o stu - latorze p rocesu b ea ty fik a cy jn eg o

o. L u d w ik a W ro d a rczy k a O M I W uro czy sto śc C h ry stu sa K róla Pan z a ­

brał C ię do siebie!

Ju ż na początku Tw ojej ch oroby oddałeś w szy stk o w B oże ręce,

bo w ied z ia łeś, że sam nic nie zdziałasz, bo być m oże cierp ien ie je s t p otrzebne

dla p rocesu beaty fik acy jn eg o O jca L udw ika.

To T w oje słow a nieco sp arafrazo w an e.

T rw ałeś w od d an iu , uniżeniu i pokorze, cicho zn o sząc boleści k ażd eg o dnia.

W iedziałeś, że m asz do w y p ełn ien ia m i­

sję.

która zo stała o k u p io n a straszn y m cier­

pieniem . Dni m ijały...

D rogą elek to n icz n ą p rzesy łałam Ci B oże S łow a,

w y p ro szo n e sp e cja ln ie dla C iebie, w sk az an e na ch y b ił - trafił, by te m ałe daw ki nadziei w y p ełn iały k o le j­

ne chw'ile życia.

A ono upły w ało z dnia na dzień...

N ieu b łag a n ie...

.,L ic z n e s ą b o le ś c i g r z e s z n ik a le c z la s k a o g a r n ia u fa ją c y c h P a n u '

(Ps 32,10)

„ S p o c z n ij je d y n i e w B o g u , d u s z o m o ja , bo o d N ie g o p o c h o d z i m o ja n a d z ie ja "

( Ps 62, 6)

„ W y s łu c h a j m n ie . P a n ie , b o T w oja la ­ s k a p e łn a j e s t d o b r o c i; w e jr z y j n a m n ie

w o g r o m ie s w e g o m iło s ie r d z ia / ” (Ps 69, 1)

„L e c z j a z a w s z e b ę d ę z Tobą:

Tvś u ją ł m o ją p r a w ic ę "

(P s 73, 23)

To ty lk o n ie k tó re spośród w ielu.

4 listo p ad a w y słałam ostatn i cy tat z K sięgi Izajasza:

P atrzę na tego. który je s t bied n y i z g n ę ­ biony na duchu

i który z d rżeniem czci m oje słow o.

B óg był dla C ieb ie ostoją.

P am iętnej w rześn io w ej soboty dane m i było o d w ied zić C ię i p oznać

osobiście.

W tedy na tw ojej tw arzy zo b aczy łam tw arz c ierp iąc eg o C h ry stu sa a zarazem g łęboki spokój ducha.

P rzen ik ało ją d o g łę b n ie cierp ien ie, ale było to cierp ien ie chw alebne.

Tw oja tw arz była przez nie p rzem ien io n a.

P atrzałam na tw arz O b lata o w yjątkow ej duch o w o ści,

która d aw ała Ci siły na n ajg o rsz y m polu bitw y,

w tym p rzy p ad k u z n ajg o rsz ą cho ro b ą w sp ó łc ze sn ej cyw ilizacji.

N ie za p o m n ę T w ojego sp o jrze n ia i oczu.

p atrzący ch w dal, i ręki, którą uniosłeś w g eście p o że g n an ia i ...u śm iech u ,

i bólu...

(9)

U /d a n ie J W ołynia n t 6 (1 3 9 ) J h ito p a eł-ćftu d L yeń 2 0 1 7 t. i t t . 7

<XX>0 0 0 <X X X X xX >0 0 C>0 0 <XXXX>0 <XX>0 0 0 0 0 <X>

To było pie rw sz e i je d y n e sp o tk an ie z Tobą, za któ re je s te m w d zię cz n a B ogu i

Tw oim W sp ó łb racio m .

Już nie p o zd ro w isz m nie poran n y m śp ie­

w em p tak ó w zza o kien k laszto ru i nie z ło ż y sz m i życzeń,

by słońce praw d y i m iło sie rd z ia o św ie ­ cało ścieżki n ie d zie ln e g o św iętow ania.

W m o im sercu p o zo stało w sp o m n ien ie o dzieln y m O b lac ie , który oddał Bogu m łode ży c ie bez n arz ek an ia, dla w ielkiej

sp ra w y -p ro c e su beatyfikacji S ługi B ożego O jca L udw ika.

Spij w p o k o ju . O jcze A ndrzeju, n ie u g ięty w cierp ien iu O blacie!

Z asłu ż y łe ś n a N iebo!

Tam nie b ęd z ie ju ż ch o ro b y ni cierpienia

Tam za p ro sił C ię tw ój C h ry stu s Król!

W N im do zn asz pełni m iłości!

Z asłu ży łe ś na nią!

B ow iem

„OD N A J W Y Ż S Z E G O P O C H O D Z I U Z D R O W IE N IE

I O D K RÓ LA D A R SIĘ O T R Z Y M U JE "

(S yr 38, 2)

M aria K iela r-C za p la Ps. Bóg zapłać S up erio ro m o. d r P.

W yszkow skiem u OM I i O jcu L. O sie c ­ kiem u O M I za m ożliw ość o dczytania E pitafium po M szy Ś w iętej Ż ałobnej za śp. O jca A ndrzeja.

o o o c k x

>

o o

<>

o o

<

x x x x

>

o

<

x

>

o

<

x

>

o

<>

o o

<>

o

<>

o

<

x x

>

o

Wokół trumny z ciałem zm arłego o. Andrzeja Maćkowa OMI modlili się współbracia Fot. Maria Kielar-Czapla

o<x><x>o<xxx>o<>o<>oo<><><><x><><>oo<>oo<><xxxx>

(10)

itr. 8 J^litopaJ.-Q'uíJi^leń 2017 l. Wołanie j Wołynia nl 6 (j39’J

Z ż y c ia K o ścio ła - 3 j k h t t h U,epKBH

NOW Y W ICEPOSTULATOR

O. Marek Rostkowski OMI Fot. Archiwum Podczas uroczystej M szy św. (1. gru d ­ nia) w intencji beatyfikacji o. L udw ika W rodarczyka O M I z ust o. dr Paw ła W y­

szkow skiego, przełożonego O jców M i­

sjonarzy O blatów M aryi N iepokalanej na U krainie i w R osji, d ow iedzieliśm y się, że now ym w icepostulatorem w procesie beatyfikacyjnym radzionkow skiego M ę­

czennika, został ustanow iony o. M arek R ostkow ski OM I.

O. M arek urodził się w 1967 roku. Do Z g rom adzenia M isjonarzy O blatów M a­

ryi N iepokalanej w stąpił w 1986 roku, rozpoczynając now icjat w Kodniu. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w W yż­

szym S em inarium D uchow nym w O brze, kończąc je m agisterium z historii K ościo­

ła na P apieskim W ydziale T eologicznym w Poznaniu. Po przyjęciu św ięceń k ap łań ­ skich w 1993 roku przez trzy lata pełnił posługę w ikariusza parafii NSP.I w K ato­

w icach. rów nocześnie kontynuując stu ­ dia specjalistyczne z teologii na A kade­

mii Teologii K atolickiej w W arszaw ie. W 1996 r. został w ezw any do pracy w R zy­

m ie, gdzie ukończył doktorat z m isjolo- gii na P apieskim U niw ersytecie G reg o ­ riańskim i dyplom z b ibliotekoznaw stw a uzyskany w S cuola V aticana di Bibliote- conom ia. O d 2000 roku pełnił funkcję d y ­ rektora Biblioteki Papieskiego U niw er­

sytetu U rbanianum i Papieskiej B ibliote­

ki M isyjnej, n ależących do w atykańskiej K ongregacji ds. E w angelizacji N arodów . Przez lata prow adził w ykłady z m isjolo- gii na różnych uczelniach (R zym , Tun- ja , Poznań, W arszaw a, W rocław ). Przez 5 lat był W iceprezydentem E uropejskiego S tow arzyszenia B ibliotek T eologicznych (B E T H ) i był konsultorem w K ongrega­

cji ds. K anonizacyjnych. Był autorem i kuratorem w ystaw y w G dańsku z okazji 1050-lecia C hrztu Polski: ,X u x in O rien­

te - L u x ex O riente: P olska i S to lica A p o ­ sto lska - 1050 lat h isto rii". Po zak o ń cze­

niu pracy w W atykanie przyjął p ro p o zy ­ cję posługi w e L w ow ie, którą ro zpoczął 1 w rześnia 2017 roku, w parafii pw. św. M a­

rii M agdaleny.

O. M arek R ostkow ski zastąpił w z a d a­

niach w icep o stu lato ra zm arłego po cięż­

kiej chorobie, w U roczystość C hrystusa K róla, o. A ndrzeja M aćkow a (1969-2017).

Jacek G lattc

(11)

W ołanie j W ołyn ia n t 6 (1 3 9 ) ß.litopaJ.-C f'w .cL yen 2 0 1 7 t. itr. 9

£ n a n i W o łyn ia n ie - B i^ o M i Bo a h i m h h

W OJEW ODA KIELECKI RODEM Z W OŁYNIA W ładysław Korsak (1890-1949)

U rodzony 23 grudnia 1890 r. w Sła- w ucie na W ołyniu. Po ukończeniu szkoły realnej w R ów nem , studia w yższe od b y ­ w ał w Instytucie L eśnictw a w P etersbur­

gu oraz Instytucie P olitechnicznym w K i­

jo w ie. O d 1908 r. był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej Frakcji rew o lu cy j­

nej. A resztow any w 1913 r„ dep o rto w a­

ny został do W itebska. W 1917 r. w rócił do K ijow a, gdzie pracow ał w instytucjach polskich przy C entralnej R adzie U kraiń­

skiej.

Przed w stąpieniem do polskiej służ­

by państw ow ej, od stycznia do w rześnia 1918 roku pracow ał na stanow isku refe­

renta w M inisterium Spraw Polskich w K ijow ie, w w ydziałach ogólnym i o św ia­

ty pozaszkolnej. 16 stycznia 1919 r. zo­

stał pow ołany na stanow isko K om isarza L udow ego na pow iat radzym iński, zaś 27 grudnia 1920 r. objął funkcję starosty ra- dzym ińskiego. 30 listopada 1921 roku zo ­ stał p rzeniesiony do U rzędu W ojew ódz­

kiego w W arszaw ie, na stanow isko n a­

czelnika W ydziału S am orządow ego. W 1926 r. m ianow any został w ice w o jew o ­ dą w arszaw skim , a kilka m iesięcy p ó ź­

niej, dekretem P rezydenta RP z 27 listopa­

da - w ojew odą stanisław ow skim . Funkcję tę spraw ow ał do 1927 r., kiedy to na p o d ­ staw ie p rezydenckiego dekretu z 12 w rz e­

śnia objął stanow isko czw artego z kolei w ojew ody kieleckiego.

U rząd ten p elnü do 28 lutego 1930 roku, kiedy to m ianow any został dyrek-

W ładysław Korsak, wicewojewoda war­

szawski, w gabinecie pracy Fot. Archiwum

torem D epartam entu S am orządow ego w M inisterstw ie Spraw W ew nętrznych. W tym sam ym roku otrzym ał stanow isko w icem inistra spraw w ew nętrznych, które pełnił do w ybuchu wojny. P odlegały mu spraw y sam orządow e, za je g o u rzędow a­

nia uchw alona została w 1933 r. tzw. usta­

w a unifikacyjna - o zm ianie ustroju sa­

m orządu terytorialnego. Od 1939 r. prze­

byw ał na em igracji. W 1941 r. w yjechał do Stanów Z jednoczonych, gdzie p raco­

w ał m.in. w organizacjach zajm ujących się pom ocą uchodźcom . Z m arł 30 gru d ­ nia 1949 roku.

J acek K orczyń ski P ow yższy tekst je st częścią szersze­

go opracow ania pt. p o c z e t w ojew odów kieleckich 1919-1939" (zob.: h ttp://w w w . kielce.uw .gov.pl/historia/poczet.htm ).

<xxxxxxxxx>oooooo

(12)

J tt. 10 J liito p a cl.-Ć f‘w .d yeń 2 0 / 7 X. W ołanie j W ołynia n t 6 ( /3 9 j

Słowo d u s zp a s te rz a - Ca o b o Ayiun acrrapii

RADUJMY SIĘ,

BO ZBAWICIEL SIĘ NARODZIŁ!

PAflYHM OCfl,

EO CLIACHTEJIb HAPO/JHBCfl!

YntoóJieHi b XpiiCTi B p a n i i C ecTpii!

U m iłow ani w C hrystusie B racia i S io­

stry!

Z okazji pięknych Ś w iąt N arodzenia Pańskiego prosim y przyjąć nasze najser­

deczniejsze życzenia.

N iech Bóg, który poprzez W cielenie sw ojego Syna rozproszył m roki ciem n o ­ ści, rozjaśni każdy dzień sw oim blaskiem i hojnie obdarza łaską radości, m iłości i tak bardzo oczekiw anego pokoju.

Ż yczym y także pom yślności w N o ­ w ym 2018 Roku.

As. Z ie m o w it Tomasz K o p ersk i ks. kan. V itold-Y osif K ovaliv R edakcja czasopism a

«W ołanie z W ołynia»

3 Haro/ni npeKpacHnx C b h t Pi3ABa XpHCTOBOro npOCHMO HpMHHHTH H a i u i

HaHcepaeHHinii noóaaoHHsi.

H exafi F o c n o /ib Bor. k o t p h h lie p e 3 BrijieHHH cb o to C n H a p o 3 n o p o n m B

MOpOKH TeMpHBll, p03CBiTJlK)e KO)KeH

fleHb cboim CBiuioM Ta m n p o o6AapoBye o.iai o ;u v m o p a j o c r i , juoSobh i TaK ;iyvKe OMiKyBaHoro Mupy.

3hhhm o t3ko>k 6jiaronojiyMHa y H0B0My 2018 Poui.

o. 3cMoeim-ToMaiu KonepcbKuii o. KunoniK BimoJibd-Mocutp Koeajiie PedatcąiH taconucy

«Bo.taiiHH i Bo.iuni»

25 grudnia 2017 r. / 7 stycznia 2018 r. 25 rpy^HH 2017 p. / 7 cinHH 2 0 18 p.

(13)

H/oianle j U/ołynla n r 6 (/39j ^ lito p a d - ^ r u d y e ń 2 0 1 7 r. itr. II

Sancti estofe - Św iętym i b ą d źc ie - Cb h t h m h 6y,n;bTe

DOTKNĄĆ ŚWIĘTOŚCI

O PUBLICYSTYCE KS. ZYGMUNTA CHM IELNICKIEGO W „ŻYCIU KATOLICKIM” W LATACH 1930-1939

.P am iętam z jed n eg o z kościołów krzyż, który zaw sze przem aw iał m i bardzo do du­

szy. B ył to niewielki, skrom ny krzyż drewnia­

ny z wizerunkiem U krzyżowanego i z krót­

kim, lecz wiele m ówiącym napisem: «Tak trzeba miłować». Wobec przykładu miłości do człowieka, ja k i nam daje Pan Jezus na krzyżu, nie ostoją się żadne nasze wymówki przeciw ko m iłości'.

Ks. Zygm unt Chm ielnicki, ,Jtełigia MiłoścP' Rzadko m a się poczucie, że ktoś spotka­

ny je st tak bliski, „dom ow y” i jednocześnie święty. I że jego głos ja k gdyby przychodzą­

cy z m inionego czasu, je st tak nowy, biegnie naprzód. M oże rozświetlać trudności. I do tego jeszcze to głos dźwięczny, nie pozba­

wiony piękna. O no m oże nie powinno dzi­

wić u kogoś, kto ja k Słowacki pochodził z Wołynia?

Ponad czterysta artykułów w stępnych i polemik ks. redaktora Zygm unta Chm iel­

nickiego zam ieszczanych w „Życiu Kato­

lickim” . łuckim tygodniku „popularnym "

w latach 1930-1939 to nie tylko dokum ent epoki, która ju ż odeszła... To. co rzeczyw i­

ście odeszło pieczętuje niejako bł. ks. Buko­

wiński, jego redakcyjny kolega, który jadąc jako aresztant sam ochodem w ięziennym z Ł ucka w kierunku Kijowa w styczniu 1945, pomyślał: ,J.uck to przeszłość bezpowrot-

k s. prałat Płoskiewicz w asyście księży Sokołowskiego i Kobyłeckiego dokonywa

poświęcenia kościoła w Cumaniu Fot. z „Życia Katolickiego "

nie m iniona w m oim życiu i w dziejach Pol­

ski współczesnej". Zm ieniła się sytuacja po­

lityczna i społeczna, ju ż nawet lata minęły od Soboru W atykańskiego II - nowej epoki w życiu Kościoła, chociażby w ujęciu dialo­

gu m iędzywyznaniowego, tak ważnego dla

(14)

itr. 12 JLlitopG.d-ćfrju.d.yań 2017 r. Wołanie j Wołynia nr 6 (l39) ks. Chm ielnickiego. A jednak zdum iew a in­

tensywność zauw ażenia problem ów i precy­

zja rozeznania.

Istnieje też racja „łaski pam ięci” . Mó­

wił o niej w ubiegłym roku papież Franci­

szek w jednej z homilii poprzedzających bezpośrednio Boże N arodzenie: „Jest cechą właściwą miłości niezapom nianie; je s t w ła­

ściw ością miłości, że m a się zaw sze p rze d oczam i bardzo wiele dobra, które otrzy m a­

liśmy; je s t cechą właściwą miłości p rzyglą­

danie się historii: ską d przychodzimy, na­

szym ojcom, naszym przodkom , drodze w ia­

t y (...) Wybranie, obietnica i przym ierze są ja k b y fila ra m i pam ięci chrześcijańskiej, tym patrzeniem wstecz, aby iść n a p rzó d ' [2]. M yślę tu nie tylko o latach trzydzie­

stych, które są teraźniejszością dziennikar­

stwa ks. Chm ielnickiego, a dla nas czasem minionym. D oświadcza bow iem tej „łaski”

sam ks. Chm ielnicki. W yświęcony sto lat temu, w przełom owym roku 1918 - zapew ­ ne przez bpa Ignacego Dub-Dubowskiego dwudziestosiedm ioletni dawniejszy student prawa uniwersytetu kijowskiego i kleryk se­

minarium w Żytom ierzu pochodzący z Nie­

świeża opodal Łucka odw ołuje się często do trudnych czasów zaborów. To czasy jego młodości i dziejów rodziny, przecież ośw ie­

tlające codzienność kapłańską autora, a dla nas chcących zrozum ieć w ydarzenia przed drugą wojną, stanowiące jakże ważny do nich komentarz. Z okazji 25 rocznicy Po­

wstania Styczniow ego pisze: N ie m a l każ­

dy> z nas m iał w sw ojej rodzinie kogoś, kto brał udział w Powstaniu. O d dzieciństwa karmiono nas opowiadaniam i o walkach powstańczych, pokazyw ano miejsca po ty­

czek. Wszak w dzieciństwie dla wielu z nas były to je szcze niedawne dzieje, p ra w ie tak, j a k dla ctisiejszego pokolenia niedawne są

czasy w ielkiej wojny [chodzi oczywiście o I wojnę św iatową] . M y szczególnie odczuw a­

m y i tę rocznicę, ciesząc się, że obchodzim y j ą w wolnej Polsce, nie na tajnym zebraniu w ja k ich ś suterynach, ale h ’ uroczystych p o ­

chodach z rozwiewającymi się sztandarami, nie ja k o rocznicę żałoby, z okrytym i czarną krepą oznakami narodowymi, ale ja k o rocz­

nicę czynu bohaterskiego, oprom ieniające­

go nasz n a ród nową chwalą, z radością i triumfem " [3]. Przeszłość - jak o „łaska pa­

m ięci" - je st w ew nętrzną sprawą serca i od­

powiedzialności. Gdy Ksiądz broni czysto­

ści powołania kapłańskiego przed zarzutem, że je st ono tylko w ygodną tarczą, chroniącą przed trudami życia, w skazuje na starszych kapłanów. Podjęli oni powołanie nie bacząc na m ożliwość śmierci, zesłania, czy w ięzie­

nia. Podobnie pisał o księżach z obecnego pokolenia, którzy trw ają w pow ołaniu cier­

piąc niewolę w łagrach, albo o właśnie w y­

święcanych księży, którzy liczą się z per­

spektyw ą sowieckiej niewoli. N a to powo­

łanie składa się wypow iadane przez kapła­

na „nie w olno!” , wierność nauce C hrystu­

sa przeciwko w spółczesnym ideologiom le­

w icow ym , ośm ieszająca go w oczach ja k ­ że w pływ ow ych ju ż w ów czas „now ocze­

snych” .

Ks. Chm ielnicki portretuje tu kapła­

nów na Wołyniu, ale to również je g o auto­

portret. Choć nie tak łatwo dawał się ośm ie­

szy ć... Był szerm ierzem apologetyki. Bro­

nił i walczył o Kościół z, jeśli w olno tak po­

wiedzieć, zaciętą m iłością, która w ciągu dziewięciu lat istnienia pism a przysporzy­

ła W ołyniowi wielu aktywnych katolików, członków Akcji Katolickiej, prenum erato­

rów i w spółpracowników gazety, anim ato­

rów życia społecznego. Przykłady ? Rozw i­

ja ła się A kcja Katolicka, o duchow y rozwój której troszczył się ks. Redaktor; członko­

wie Katolickiego Stowarzyszenia M ężów pod kierunkiem ks. Bukowińskiego utwo­

rzyli w Lucku Katolickie Kasy Bezprocen­

towe Piotra Skargi, służące rozwojowi han­

dlu i przedsiębiorczości, z kolei członkow ie Klubów Inteligencji Katolickiej (anim ował ich ks. Bukowiński), po części zapewne stu­

denci Instytutu Wyższej Kultury Religijnej, powołali swego rodzaju katolicki uniwer­

(15)

Wołanie J U b łyn ia n r 6 ( 139) Jllitopa-cL-(Jrud.^leń 2017 r. itr. 13 sytet społeczny dla w arstw niewykształco­

nych i prowadzili zajęcia. Z kolei członko­

wie wyżej w ym ienionego KSM w M acie­

jow ie utworzyli oddział Chrześcijańskiego Zw iązku Zaw odow ego Przemysłu Drzew­

nego i Budowlanego. Ks. Chmielnicki w e­

spół z drugim redaktorem pism a prezento­

wali te w szystkie inicjatywy, wskazywali cele i podpowiadali środki działania.

N iedaw ne dzieje przyw oływ ał ks.

Chm ielnicki, gdy podejm ował temat zabra­

nych przez carat świątyń. Czynił to zawsze powściągliwie, biorąc pod uwagę państwo- w otw órczą pracę wśród prawosławnych, przedstawiając wyczerpująco racje Kościo­

ła i wczuwając się w przeżycia drugiej stro­

ny. Jednak bez rezygnacji ze w ym ogu spra­

wiedliwości dziejowej, której brak w posta­

wie Cerkwi, niepotrzebnie, jak pisał, może zaciążyć na obopólnych stosunkach. Bra­

kuje tu miejsca, by przedstawić całą tę bo­

lesną historię w dziejach przedwojenne­

go Kościoła, egzem plifikowaną szczegó­

łow o przykładam i kościoła w Wyszogród- ku czy pobem ardyńskiego kościoła w Łuc­

ku i toczącą się w okół tych spraw polemiką ks. Chm ielnickiego z ukraińskimi pismami.

M yślę jednak, że te „kościelne” wątki ar­

tykułów Księdza stanowią ważne świadec­

two postawy Kościoła: przede wszystkim jako głęboki w gląd w jego myśl i strategie działania, w ypow iedziane przez wiernego kapłana. W artykułach pisanych z „otwartą przyłbicą” stale ponawiał gest „w yciągnię­

tej rę ki'.

Ojczyzna w tekstach ks. Chm ielnickie­

go je st jakby polem upraw nym , w którym realizuje się swoje chrześcijaństwo i czło­

wieczeństwo. Ten obowiązek wytrwałej pracy stawia katolikom jako cel w nowym, 1936 roku: , J e s t to wysiłek żniwiarza, któ­

ry pragnie ukończyć sw ą pracę p rze d na­

dejściem burzy (...) I w pokoju i w wojnie do nas należy spełnić sw ój obow iązek (...) N iby żeńcy zapobiegliw i chcem y krzątać się

na polu Chrystusowym, zbierając co się da.

Jeśli przez cały ten rok będzie świeciło słoń­

ce pokoju, wykorzystamy dla naszego Pana czas pogodny. Jeśli niebo okryje się chm u­

rami i uderzą pioruny, pracow ać będziemy i p rzy ich huku - z tym większym zapałem, im m niej m oże zostaw ać czasu do pracy. W pracy dla spraw y Bożej upłynie nam życie doczesne, p rzy tej p ra c y zastanie nas wiecz­

ność” [4], Jednak stale, pośród opisu ziem ­ skich przypadków, każe wznosić wzrok ku niebieskiej ojczyźnie, ku Chwale Bo­

żej, której służy wszystko, co jest stworzo­

ne. W ten sposób człowiek zbawi swoją du­

szę. M ożna w tym spojrzeniu dostrzec rys ignacjański. Do tego świętego będzie odwo­

ływał się nieraz budując hierarchię spraw, wskazując reguły ich rozeznawania, i pro­

wadząc do wyboru. A do św. A ugustyna na­

wiąże, gdy będzie wskazywał najważniejszą rolę wiary i wierności w życiu osoby ( J e d ­ nostki” , ja k pisał) i w życiu państwa.

Jeśli chodzi o ten ostatni temat, to klu­

czowym zagadnieniem je st nie taka czy inna forma ustroju, ale to, czy jest z wiary: „nie to, że komunizm, ale że bezbożny (...) N ie­

szczęściem czasów obecnych jest, że ludzie bez za sa d religijnych i m oralnych m ają zbyt wielki wpływ na losy św iata (...) N ie ustroju szukać trzeba, ale ludzi uczciwych, o opar­

tych na praw ie Bożym zasadach. To naj­

większy g łó d naszych czasów (...) K om u­

nizm je s t dlatego tak krwawy, przerażający - że bezbożny. Straszną byłaby i bezbożna monarchia, i republika, i faszyzm , i dem o­

kracja, i każdy ustrój, i każdy kierunek spo­

łeczny. Na bezbożnych ti-zeba szukać ratun­

ku. Póki on nie nadejdzie, p ó ty żyć będziemy w ustawicznej trwodze i niepokoju. Nie tylko Jerozolima, ale cała ludzkość nie zazna p o ­ koju, póki nie rzecze: «Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie»" [5].

W tym spojrzeniu przypomina mi roz­

w ażania stanisławowskiego biskupa grec­

kokatolickiego bł. Grzegorza Chomyszy-

(16)

iłt. 14 JiiitopadL~ćf tudyień 2017 1. U/oi&nie j U/ołynia nl 6 (139)

Ś>v. Andrzej Bobola

Ryc. Archiwum na o „Dwóch królestwach” [6]” . Bliski je st mu w jeszcze innym tekście. To chyba je d y ­ ny raz, kiedy świadomie złam ał sw oją zasa­

dę niemieszania się do polityki (choć w ie­

le razy kom entował w ydarzenia polityczne z punktu widzenia nauki Kościoła i zasad moralności). Tak je st artykule „ Glos w z a ­ stępstw ie" [7] z 1937 powstałym w zw iąz­

ku z narastającymi zam acham i terrorystycz­

nymi ze strony ukraińskich nacjonalistów i milczeniem prasy ukraińskiej. To drugi tekst na ten temat: w pierw szym ,JVad dw ie­

ma trumnami" [8] z 1935 przestrzega Pola­

ków przed uczuciami niechęci czy odw e­

tu wobec narodu ukraińskiego: policjantów polskich zabiło dwóch Ukraińców i oni tyl­

ko winni ponieść karę. ,S ą Ukraińcy, któ­

rzy mordują naszych policjantów, ale są i Ukraińcy, którzy plączą na d pom ordowany-

m i policjantam i". Jednak, w obec kolejnych zamachów. Ksiądz zwraca się w prost do Ukraińców. Zauw aża szczególnie niebez­

pieczny związek nacjonalizm u i komuni-

zm u na Wołyniu i woła: „Krew posiada wy- m ow ę straszliwą. K tokolw iek pragnie zgody i porozumienia, m usi krzyczeć głośno: dość krwi! Nie chcem y j e j ani z je d n e j, ani z dru­

giej strony. Nie chcem y pozw olić, aby Pola­

cy przelew ali czyjąś krew, ale nie m ożem y też milczeć, gdy leje się krew polska. Ser­

ce nie p ozw ala". To poruszające św iadec­

two jego miłości bliźniego i odpow iedzial­

ności za niego przed Bogiem: „M ordy skiy- tobójcze zatruw ają ducha społeczeństwa, w którym one się rozwielmożnią. Społeczeń­

stw o to m usi się stać niezdolnym do pracy twórczej i sam o sobie zgotuje najczarniejszą przyszłość. IV imię własnej przyszłości nale­

ży się bronić p rze d zatruw aniem ducha wła­

snego narodu".

Z m ądrości wyniesionych i kandydatów na ołtarze czerpał natchnienie ks. Chm iel­

nicki. Jednym z nich był św. Andrzej Bo­

bola. zw łaszcza od czasu zatwierdzenia przez Stolicę A postolską cudu uzdrowienia dwóch osób za jego pośrednictwem , czyli od m arca 1937. W idział w nim ,Jcresowego w ychow awcę i Apostoła sprzed trzech w ie­

ków " sprawy naw rócenia W schodu, je d n o ­ ści Kościoła, która była mu szczególnie bli­

ska. W artykule „M am y Świętego.1" [9] pi­

sze o świętości. Przedstawia sylwetkę upra­

gnionego Patrona Polski, który, według słów Prymasa Augusta Hlonda, w yraził jej posłannictwo dziejowe. Ks. Redaktor w i­

dzi dzieło św. Andrzeja w ów czesnym po­

wracaniu do katolicyzmu rodzin siłą zm u­

szonych za caratu do przyjęcia prawosławia.

„To m yśl przew odnia je g o życia, je g o pracy' apostolskiej, to idea, za którą on oddal sw o­

j e życie i p oniósł śm ierć męczeńską. Gdzież m ożna lepiej odczuć tę ideę i pracow ać na d j e j urzeczywistnieniem, je że li nie u nas, na tych terenach, na których on pracował, nie-

(17)

Wołanie j [Wołynia n l 6 ( 139) JiiitopaJ.-Cflu.d.yeń 2 017 t. itr. 15

m ai w tych sam ych warunkach, w ja k ic h on pracow ał? Pracow ać z je g o zaparciem się i z je g o gotow ością na sam ą śm ierć m ęczeń­

ską ...". O kresow ym świętym pisał też ks.

W ładysław Bukowiński w artykule „ Wiel­

kie w skazanie błog. Andrzeja B o b o lf D zię­

ki artykułom śledzimy rozwój jego kultu na Wołyniu; szczególną rolę odgrywało w nim powołane przez bpa Szelążka Papieskie Se­

m inarium W schodnie, prowadzone przez je ­ zuitów słowiańsko-bizantyjskiego obrząd­

ku, przygotow ujące kapłanów do pracy m i­

syjnej w Rosji.

Jedność Kościoła to wielki tem at unii kościelnej, odnowionej na Wołyniu w ob­

rządku przede w szystkim słowiańsko-bi- zantyjskim, zwanej neounią (ks. C hm ielnic­

ki pisał po prostu - „unia"). M ożna ku niej dążyć tylko na drodze miłości i w iary - i ks. Redaktor wiele razy z miłością odw ołu­

je się do M odlitwy Eucharystycznej Chry­

stusa o jedność Kościoła. Prowadzi go w ier­

ność prawdzie, nauczaniu Kościoła i mi­

łość bliźniego, którego dla praw dy - dla K ościoła - pragnie zdobyć. W zględy utyli­

tarne, pobudki polityczne tylko tej wielkiej sprawie szkodzą, o czym uczy historia nie­

udanej unii florenckiej z XV w., opisyw a­

na np. w artykule „ W 500-ną rocznicę” [10].

W spółcześnie zaś procesy społeczne i reli­

gijne stwarzają dla tego dzieła bardzo nie­

bezpieczną i trudną sytuację - okoliczności te przedstaw ia w nikliw ie A utor w artykule z 1939 „Wobec uchw alprzeciw unijnych" [11].

Tamże w ypow iada m ocne ,/tie p ozw alam '1 w obec uchwały łuckiego oddziału w spra­

wie likwidacji placówek unijnych i przeka­

zania ich rzym skim katolikom, odwołuje się do głosu su m ien ia., J iie wolno narzucać ob­

cego dla nich [ katolików rytu wschodniego]

obcego dla nich obrządku. Wedle sumienia chrześcijańskiego uczynić nam tego nie w ol­

no. Wedle sum ienia — powtarzamy, a każdy katolik rozumie, co to znaczy''. W yraża je d ­ nak nadzieję, że dzieło Boże nie zginie i w

Katedra w Lucku w czasach II RP Fot. Archiwum przyszłości, w bardziej sprzyjającym cza­

sie rozwinie się. ,M y zaś sami, będąc z p o ­ budek religijnych najgorętszymi zw olenni­

kam i unii, m usim y się oglądać, aby do p ra ­ cy unijnej nie wtargnęły elem enty politycz­

ne, działające na szkodę Rzeczypospolitej, nam drogiej ja k o Ojczyzna, całemu K ościo­

łowi ja k o przedm urze chrześcijaństwa. Ale p rą d y polityczne są przejściowe, zaś dzieła Boże wieczne (...) Unia na Wołyniu je s t dzi­

siaj skrom nym ziarenkiem, któremu mroźne wiatry rozwijać się nie dają. N ie trzeba je d ­ nak niszczyć tego ziarenka (...) Nie je s t bo­

wiem ona dziełem nienawiści, lecz miłości Chrystusowej, a to co z tej m iłości się p oczę­

ło, je s t napraw dę twórcze i trwałe".

W ielkie wrażenie zrobiły na mnie te ar­

tykuły, w których wątek miłości prawdy splata się ściśle z wątkiem miłości bliźnie­

(18)

i t r . 16 J iiito p a ci-C ^ iu elyeń 2 0 1 7 t. [W ołanie j [W ołynia n t 6 (1 3 9 ) go, miłości nieprzyjaciół. To, co dzisiaj czę­

sto w ydaje się nie do pogodzenia - bo albo w ysublim owana prawda bez odniesienia do żywego człowieka, ubrana w oderwane, teo­

retyczne myśli, albo bliźni, wobec którego należy stłumić prawdę, by go „nie ranić".

Ksiądz Chm ielnicki napom ina - to może być obojętność na sprawę wiary. W artykule N ie w ła śc iw e ram y" [12] z 1934 pisze: ,/n i-

łość nie pozw ala zam knąć się w sobie, lecz każe dzieli cię z bliźnim i darami, ja k ie p o sia ­ damy. Ze zaś największym dobrem je s t wia­

ra, przeto m iłość każe w pierw szym rzędzie dzielić się z bliźnimi naszym i wiarą. Trudno i darmo: choć to nie m oże podobać się nie­

przyjaciołom Kościoła, chrześcijanin p ra w ­ dziw y m usi m ieć w sobie ducha apostolstwa, nieraz nawet bardzo natarczywego ducha, działającego wedle zalecenia Chrystusowe­

go Nie ma „wielu p ra w d '\ W artyku­

le z 1930 „ Gdzie Piotr - tam K o ś c ió r, Łuck 1933, ss. 30 , f e c z nie sądź. bracie-katołiku, iż tłumacząc ci, że tylko nasz K ościół K ato­

licki je s t praw dziw ym kościołem Chrystuso­

wym. chcę ci powiedzieć, że tymi wszystki­

mi, co do niego nie należą, m asz pogardzać albo m ieć ich w nienawiści. Sw. Augustyn wygłosił prześliczną zasadę: trzeba niena­

widzić błędy\ ale m iłow ać błądzących. I m y nie m am y p raw a powiedzieć, że inna wiara je s t dobra, nie m ożem y mówić, że g dy dwie strony ze sobą się nie zgadzają, to je d n a ma słuszność i druga m a słuszność, nie m ożem y przypuścić, że Pan Jezus założył kilka pra w ­ dziwych kościołów, ale z drugiej strony p o ­ między’ innowiercami nie w szyscy rozumieją, że są w błędzie, owszem, są przekonani, że żyją w Kościele praw dziw ym : są tak usposo­

bieni, iż gdyby tylko wiedzieli, że ich wiara błędna, a katolicka prawdziwa, natychm iast by do niej przeszli.

O takich ludziach mówimy, iż nie nale­

żą do ciała Kościoła, ale należą do je g o du ­ cha. Tacy’ ludzie m ogą być zbawionymi, bo Pan Bóg sądzi człowieka wedle je g o sum ie­

nia. Więc nie trzeba o d nich odwracać się, nie trzeba nim i g a r d z i ć W skutek naporu w szelkiego rodzaju ideologii lewicowych, ujawniały się ju ż w ów czas zjawiska, któ­

re dzisiaj, w świecie postm odernistycznym stały się norm alnością, ju ż nawet niedo­

strzeganą. Świat chrześcijan w yziębionych, którym „wszystko je d n o ", ale też tych, któ­

rzy najzwyczajniej nie potrafią, którym bra­

kuje umiejętności, by zabrać głos. A jednak trzeba podejm ow ać ten trud; ks. C hm ielnic­

ki mówi: to spraw a sumienia. Woła: m iłość to odpowiedzialność. Budzi z uśpienia, z drętwoty myśli i precyzją argumentów, w ie­

lostronnym oświetleniem problemów nieja­

ko w skazuje sposoby obrony.

W 1934 drugi raz odw iedza plac budowy Kościoła - Pom nika Krwi i C hw ały w K ow ­ lu pw. św. Stanisława Biskupa i M ęczenni­

ka w g projektu Stefana Szyllera i W iesła­

wa Konotowicza. W znosił go ks. Sznarba- chowski, a po je g o śm ierci ks. Marian Toka- rzewski, dawny kapelan Józefa Piłsudskie­

go, współpracujący z „Życiem K atolickim ” . W reportażu z odw iedzin pisze, że duch kre­

sowy. którym m ówią mury, to i gorąca po­

bożność, i rozmach pom ysłu i um iejętność wcielania go w czyn. Myślę, że również z ducha kresowego w yw odzą się je g o artyku­

ły i profetyczna umiejętność dostrzegania problemów.

Może trudno przyjąć głębię prostoty wiary, jak a przem aw ia przez poniższe sło­

wa. K om ponują się jednak harmonijnie z całością publicystyki, są obrazem w nę­

trza Autora. Co najważniejsze, zostały one przypieczętow ane św iadectw em jego ży­

cia i m ęczeńską śmiercią: „ Czy je d n a k na­

praw dę tak trudno uwierzyć, że Kościół Ka­

tolicki. wyznający’ naukę Chrystusową i ko ­ rzystający ze źródeł łaski Bożej, ważnych sa­

kram entów - czem u i praw osław ni nie p rze­

czą - m oże się pow odow ać pobudkam i nie zdrady’, ale praw dziw ej m iłości chrześci­

jańskiej? Jeżeli je ste śm y przekonani rzeczy-

(19)

U /ołanie j [W ołynia m 6 (1 3 9 ) / i i i topcLcl-ćfluA^ leń 2 0 1 7 t. ó fi. U

hl§ DOf/tOWi Hltiutna ryt/iłtfm

R O K VII. Ł u c k , 2 a i e r p n i a 1936 r

N r 31

ZYCIE KATOLICKIE

p i s m o p o p u l a r n e t y g o d n i o w e

|u,ts 1 “■l,lłir‘eji: ł,rt-ł,,,iait,mł 4> «*>.«.«■

N IE CHCEM Y W O JN Y DO M OW EJ.

S ly e a e llim y zaw eze, t e je d n y m z n a j i t r a i z n l.j a z y c l i o m. ) • « W O J M d o m o w a . C h w y ta ją 8« o r ę i p rz e c iw k o I s o b ie s y n o w ie te j s am e] zie m i, b r a c i a p o m ię d z y s o b ą . N ie

’ lic z ą się n a w e t z ty m i p ra w a m i, k t ó r a o b o w ią z u ją p o d c z a s

| w o jn y , to c z ą c e j s ię m ię d z y o b c y m i n a r o d a m i. M o rd u ją ale w s n jo m n io m e ty łk o a r m je , a le i l u d n o l ć c y w iln a . K ra j to n ie w p o ż o d z e i z n is z c z e n iu B ez w z g lę d u n a to , k i o z w y cięż y k r a j w y c h o d z i z w o jn y d o m o w e j o s ła b io n y i r o z d a r t y . r> u 5 ) f “ ** k r *J P o ,s k a * i « r t p o B o g a n a jd ro ż s z y . C z e k a li Im y ja g o w y z w o le n ia z e ż r ą c ą t ę s k n o tą . G in ę li za to w y z w o le n ie n a js z la c h e tn ie j« ! s y n o w ie N a ro d u S tr u m i e n ia ­ m i la la s ię k re w o fi a r n a . G d v w reaz o le zd o ła liś m y p i s y p o - m o c y B o żej o d z y a k a ć n ie p o d le g ło ś ć , g łó w n ą n a s z ą o b a w ą j e s t , a b y jej p o n o w n ie n ie u tr a c ić , n a js e r d e c z n ie js z y m m a- r ż e n ie m , » b y O jo z y z n ą u c z y n i« » lin ą , n io p o tr z e b u ją c a

■ii obawiać żadnego wtór*.

■ t 1. d ł a t e g o m y i le l ib y ł m T z p r z e r a i e n i e m o m o t ll w o t d ja k i e j k o l w i e k w o jn y d o m o w e j, B y ła b y o n a m m , n a c o pil- a l e c t c k a j ą w r o g o w ie naai O a ta b lta b y P o la k ,, w oa la je a z c z e B le a lln ą , o d d a ł a b y j a n a lu p n le p rz y ja o id i. U tr a c lllb y im y

• n o w u o i e p o d l e g ł o l ł . a p r z y n a jm n ie j p o n l e l l l b y lm y w ielk ie

• t r a t y , p o k t d r y o h z n ą l e l ł lb y t m y a i ; w je e z c z e g o ra z y m

a ta n la , n u o b e -_________________________________

aw 6j k r a j 1 tro a z c z ą c y t i , o ja g o p rz y a z lo le o b y w a te l n o . SiSm” .“ " ¿ i a k l . d l l *, , l n o *“ " ' " I ■“ P ro w a d z ił dcl tej J a t a l l to p o jm u je m y , to j a k a o b la w yU n m a czy ć . i e p ra - o u ją w l r d d n a a lu d z ie . k ló r a y o tw a r c ie g ło az ą p o trz e b a t zw. w a lk i k l a a t Ol lo d z ie — to p rz e d e w a z y a lk ie m k o m u - , i , ° a "iS 1’,n l" ’ ta o o w lą e y p r z e d a t k o l e k o m n n iz o m —

r . C° * ' W”*T' kM ™ mKJ t « ao b ą

w a le zy g ? C zy to a ą o b c e n a r o d y , m a ją c e o d rę b n e lo te re a y . t a k a p r z e c z n e p o m ię d z y ao b ą , i e a i t r z e b a a t y w a r o r e ia

,OI* .„ 'P,i.r u I , K1" 3 ' P " * 1' 1« ' • “ ' • I ł - ty m i f W a lk a k la a — to z n a o z r w a lk a p o m ię d z y s y n a m i te g o s a m e g o n a r o d u . In n y m i sło w y , to je s t w o m a d o m o w a ze w i z r a tk lm l Jej o k ro p n o io la m i I n a e te p a lw a m i.

D a r e m n ie b a r d z ie j u m ia rk o w a n i a o c ja llic l b ę d ą naa p rz e k o n y w a li, t e o n i m y l ią o w a lc e b e z ro z le w u k rw i.

S o c ja liz m b e z t e g o atę n ie o b e jd z ie . H a a lo w a lk i k la a p r o ­ w a d z i p r o a tą d ro g ą d e w o jn y d o m o w ej. N ie w ie r z y m y ? N ie c h n a a p r z e k o n a j ą p r z y k ła d y R oajl e o w le c k le j i w a p il- c z o s n e j H ia z p a n jl, Vv je d n y m i d r u g im k r a j u a z e rz o n e ak u - te c z n ie h a a la w a lk i k la a d o p ro w a d z iły d o e tm a z llw e j w o jn y d o m o w e j. M ówi alg ze a tro n y «ocjaliatćyir 0 W. | C, p o k o . o . « i

wiście - tak rzeczywiście, że wielu spom ię­

dzy nas życie sw oje kładło za to przekona­

nie - o praw dziw ości Kościoła Katolickiego, czy m oże budzić nieufność ta okoliczność, że chcem y aby je g o praw dziw ość uznali i inni?

Wszak głoszenie praw dy je s t znakiem um iło­

wania i tej prawdy’ i tych, którym się j ą g ło ­ si M ożna nam odpowiedzieć, że się naszych przekonań nie podziela, ale nie należy dopa­

trywać się w nas zdrady i obłudy” [13].

Ze wzruszeniem czytam y słowa rado­

ści Księdza, którymi witał w 1938 rodziny z Hrynek. powiatu łanowskiego, powracające do odebranego im kiedyś wyznania katolic­

kiego: ,JVie zapom nieliście... Wróciliście...

N apraw dę wróciliście? To nie sen, nie złu ­ da? N ie - to praw da. Wróciliście, Najm il­

si, Najukochańsi! Ju ż te św ięta Bożego N a­

rodzenia obchodzicie razem z nam i.... Bogu Najwyższem u niech będą dzięki! Hej, Bracie, Iza się w oku kręci...” [14].

Czytając kolejne roczniki „Życia Kato­

lickiego” , znaczące upływ lat, m ożna śle­

dzić pragnienia Księdza pogłębiania ży­

cia wew nętrznego w społeczeństwie. Słu­

ży temu tem at gazety w 1934 - propagow a­

nie częstszego przyjm owania komunii świę­

tej, podparte rozpisaną na ten temat ankietą.

To w ezwanie w 1935 do pogłębienia życia duchow ego przez uczestniczenie w rekolek­

cjach, zwłaszcza zamkniętych przeznaczo­

nych nie tylko dla członków Akcji Katolic­

kiej. To jego wielki, a dzisiaj chyba pozo­

(20)

itr. 18 Jliitopad.-Cf’uid.yen 2017 r. Ukłonie j Wołynia nr 6 (/39) stający w zbyt dużym cieniu tem at spow ie­

dzi świętej z początku publicystyki. W ró­

cił do niego na koniec, kiedy, w obec zbliża­

jącej się wojny, wsłuchując się w głos orę­

dzia Episkopatu Polski, prosi o udanie się do konfesjonałów wszystkich i każdego z osobna, bo dusza zjednoczona z Bogiem potrafi wybłagać łaskę pokoju, ale i mężnie staje w obronie Ojczyzny: ,rPrzede wszyst­

kim gotujm y dusze swoje. Spokojne sum ie­

nie to grunt w e wszystkich okolicznościach życiowych. Spokojne sumienie, p rzy którym nawet śm ierć nie je s t straszna” [15]. Arty­

kuły, pisane przed w ybuchem w ojny przy­

gotowują do ofiary w obronie O jczyzny i chrześcijaństwa. To wierność jem u właśnie nie pozw ala na żadne układy z którym kol­

wiek z bezbożnych wrogów.

Ks. Zygm unt Chm ielnicki w czasie oku­

pacji - tak ja k w ciągu pierwszych dziesię­

ciu lat kapłaństwa, w obliczu prześladowań i zagrożenia życia m ężnie bronił w yznaw a­

nej w iary. Dawny więzień Butyrek i Wysp Sołowieckich, zginął śm iercią m ęczeńską w G ross Rosen 16 kwietnia 1944, w Niedzielę po Wielkanocy, zwaną Niedzielą Przewod­

nią, w 26 roku kapłaństwa, w w ieku 53 lat.

M aria Kalas

Przypisy:

[ I ] W ładysław Bukowiński, ,JDo moich p rzy ja c ió r, zebrał i opracował ks. Witold Jó z ef Kowalów, Biały Dunajec - Ostróg 2001, s.

[2] Ojciec św. Franciszek, ,Ł a sk a p a ­ m ięc i'. Homilia podczas Mszy św. koncele-

browanej z kardynałami w dniu 80. Urodzin Papieża, „L'O servatore Rom ano” nr 1/2017, s. 25-26.

[3] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, „ 75-lecie Powstania Styczniowego", „Życie Katolic­

kie" nr 4 z 23 stycznia 1938 s. 49-50:

[4] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, ,JVa p ro­

g u nowego roku", „Życie Katolickie” nr 1 z 5 stycznia 1936, s. 1-2.

[5] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, „7o naj­

straszniejsze" ,,¿ y c ie Katolickie” nr 35 z 30 sierpnia 1936.

[6] G rzegorz C honiyszyn, J ) \ \ a Króle­

stw a", Lublin 2017.

[7] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, „Glos w zastępstw ie", „Zycie Katolickie” nr 39 z 26 września 1937, s. 609-610.

[8] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, N a d dw iem a trumnami", „Życie Katolickie” nr 27 z 7 lipca 1935, s. 4 1 7 -4 18.

[9] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, „Mamy Świętego!", „Życie K atolickie” nr 17 z 24 kwietnia 1938, s. 257-258.

[10] Ks. Zygm unt Chm ielnicki. „ W 500- ną rocznicę", „Życie Katolickie” nr 27 z 2 lipca 1939, s. 417-418.

[11] Ks. Zygm unt Chm ielnicki. „Wobec uchw al przeciw unijnych", ..Życie K atolic­

kie" nr 16 z 16 kwietnia 1939, s. 2 4 1 -242.

[12] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, N i e ­ właściwe ram y", „Życie Katolickie” nr 4 z 21 stycznia 1934, s. 49-50.

[13] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, „Wycią­

gnięta ręka", „Życie Katolickie” nr 3 z 16 stycznia 1938. s. 33-34.

[14] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, „Wróci­

liście!", ..Życie Katolickie", nr 2 z 9 stycz­

nia 1938, s. 17-18.

[15] Ks. Zygm unt Chm ielnicki, ,A g d y­

by w ojna?", ,¿ y c ie Katolickie” nr 23 z 4 czerwca 1939, s. 353-354.

R o k II.__________________ L u ty 1927 r.___________________t * 2 .

Miesipiik Diejalnr tuki

R ęko pisów , p rze s ła n y c h d o d ru k u , R e dak cja n ie z w ra c a .

R e d a k to r i w y d a w c a : K » . J a n S x y c h , K a n c le rz K u r ji B is ku p ie j.

A d r e s R edakc ji: Ł u c k , K a r f a B i s k u p i a .

(21)

U/otanle j W ołynia n t 6 ( 139) Jllitopad.-Cfiu.cJiyeń 2 0 / 7 z. itr. 19

Dziedzictwo - Cnamu,HHa

PROŚBA O KSIĄŻKI

Szanow ny P anie Redaktorze!

N a teren ie pow. D ubieńskiego w każ­

dej praw ie m iejscow ości zam ieszk u ją zru- tenizow ani potom kow ie daw nej szlach ­ ty polskiej. N a przykład: C hom iccy, K o­

nopkow ie, M azurkiew icze, Iskrzyszew - scy, S taniszew scy, T eodorow icze i W ój- tow icze z B orem la. G łow accy, C h ark o w ­ scy, N iteccy, O leśniccy, S zachow scy, S zy­

dłow scy, W achnow scy i W ojciechow scy z M alow a. G ębarzew sćy, H aczew scy, K u­

niccy, M ilasiew icze i N ielipow icze z Ł y ­ sina. G ąsiorow scy, D utkiew icze, G ordi- jew scy, K alinobroccy, Leżańucy, M ańkie- w icze, S zkaraw eccy i W olańscy z Rusi- now ego B eresteczka. M arkopolscy, U la- niccy i S apiedzy ze Z łoczów ki oraz w ie­

lu, w ielu innych.

N iektórym z nich urzędy rosyjskie zm ieniły nazw iska polskie i szlacheckie, na ruskie i chłopskie. G łow ackiego za p i­

sano ja k o S tepaniuka (dziad rnial na imię Stefan). G o rdijew skiego - ja k o Stelm asz- czuka (ojciec był stelm achem ).

W asylew skiem u zm ieniono nazw i­

sko na W asylczuka. Z dw óch synów Z ie ­ lińskiego z B orek, je d n e g o zapisano ja k o Jrtirm aniuka, a drugiego ja k o K onow alu- ka.

W sierpniu i w rześniu r. b. zało ży ­ łem na terenie pow. D ubieńskiego 27 Kół Z w iązku S zlachty Z agrodow ej. Ilość członków w tych kołach stale się zw ię k ­ sza i w ynosi ponad tysiąc osób. W m. Bo- rem lu w róciło do w iary sw ych ojców i dziadów przeszło 30 m ieszkańców tej gminy.

W kol. C zarna-Ł oza gm . Tesłuhów, w szyscy członkow ie koła są konw ertyta- mi. Przyjęli oni katolicyzm w lecie tego roku. M ieszkają tam praw ie sam i Dąbscy.

P osiadają oni stare dokum enty pisane na pergam inie. Z dokum entów tych w idać, że w w ieku X IV je d n em u z D ąbskich ce­

sarz niem iecki nadał tytuł „grafa” . We wsi Podłuże k/D ubna przyjęło katolicyzm 192 m ieszkańców tej wsi. W R adom yślu pow.

Ł uckiego K oło Z. S. Z. liczy 200 czło n ­ ków (konw ertytów - 60). P rezesem tego koła je st rów nież konw ertyta p. O stroróg.

Jeżeli organizacja K ół Z. S. Z. będzie nadal się rozw ijać, to przy najbliższym pow szechnym spisie ludności, będziem y mieli na W ołyniu P olaków nie 16%, lecz 32% , a m oże naw et i w ięcej. P rzecież d o ­ tychczas w e wsi K rasne gm. K niahinin, gdzie nie m a K oła Z. S. Z. praw ie poło­

w a ludności praw osław nej nosi nazw i­

ska: H aczew skich, O rzechow skich, Paw ­ łow skich, Szym ańskich i Z ielińskich. We wsi Z łoczów ce gm. B orem el, gdzie rów ­ nież nie ma Koła Z .S.Z . m ieszkają liczni:

M arkopolscy, U laniccy i S apiedzy w y zn a­

nia praw osław nego i narodow ości „u k ra­

ińskiej” . W pow. D ubieńskim je szc ze je st 5 gm in nie m ających ani je d n e g o Koła Z.S.Z. Do zakładania now ych Kół oraz prow adzenia pracy w ju ż istniejących, p o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

lu Rosjan prawie to samo, więc marzenie o zjednoczeniu tych ziem z Rosją wydaje się wielu Rosjanom - nie tylko tym żyjącym w Rosji ale także i tym żyjącym na Biało­. rusi

su postaci biskupa Adolfa Piotra Szelążka, przytacza się również świadectwa osób towarzyszących mu na co dzień, w jego kapłańskim posługiwaniu. Za taką osobę uznać

w XX rocznicę śmierci śp. Adolfa Piotra Szelążka, ordynariusza diecezji łuckiej s. 8-9: Henryk DĄBROWSKI, Najstarszy więzień Kijowa. Biskup dr Adolf Piotr Szelążek s. 10:

To nasze wzajemne współczucie sobie, w dobrym tego słowa znaczeniu, sprawia, że Polacy i Gruzini czują się sobie bardzo bliscy. Wydarzenia współczesne

Skupianie się historii ukraińskiej wy ­ łącznie na chłopstwie może mieć bez liku negatywnych następstw dla tych, którzy z takim historycznym bagażem chcą wy ­

A kiedy ten rozprawi się już sam ze sobą, z dobrem i złem tego świata, kiedy pogodzi się ze swoją samot ­ nością z wyboru, najlepiej poczuje się w towarzystwie

Król polski Zygmunt I Stary, pod wpływem świetnego zwycięstwa odnie ­ sionego przez Konstantego Iwanowicza Ostrogskiego nad Tatarami nad rzeczką Olszanicą w styczniu 1527 roku,

niem dziennikarzy cieszą się nasze akcje leczenia starych drzew - stało się już tra­.. dycją to, że wiele kanałów telewizyjnych pokazuje bezpośrednie relacje