Wotaníe z WolvpÍA BoJiaHHH 3 B ojiuhí
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
Fotografie na okładce:
s. I: Bierzmowanie we Włodzimierzu Wołyńskim - 12 listopada 2015 r. {fot. Witalis Przewłocki)
s. II: Msza święta prymicyjna ks. Marcina Ciesielskiego - Dubno, 25 października 2015 r. {fot. Archiwum)
s. III: Arcybiskup Ignacy Dubowski {fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
s. IV: Solistka Zespołu Tańca Ludowego UMCS w
Lublinie na scenie teatru rówieńskiego {fot. Irena
Dejneka)
KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE
Wołanie z Wołynia
Bo.iaiimi 3 Bonum
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
Dwumiesięcznik Wołanie z "Wołynia - BonaHHn 3 B
o^
uhí Pismozałożone w 1994 roku. Założyciel i wydawca: ParafiaRzymskokatolicka pw. WniebowzięciaNajświętszej Maryi Panny w Ostrogu naWołyniu.Redaktor naczelny: ks. Vitold-Yosif Kovaliv.
Redakcja: Irena Androszczuk, ks. Władysław Czajka,Irena Dejneka, ks. Grzegorz Draus, ks. Józef Kozłowski, Ludmiła Poliszczuk, ks. Waldemar Szlachta,Inna Szostak,ks. Andrzej Ścisłowicz.
Redakcja publikuje materiałyniezawszepodzielającpoglądyichautorów.
Zamieszczone w piśmiemateriały mogą być przedrukowywane z podaniem źródła.
Adres redakcji:
ElByn. KapgameBuna, 1
35800m.Ocmpir, PÍBHeHCtka o6n.
ykpaiHa
®&Fax+ 380 (3654)2-30-38 E-mail: vykovaliv@gmail.com Świadectwo rejestracji: RW nr 187 z 15 maja 1997 r.
ISSN 1429-4109
Adres pocztowy oddziału w Polsce:
E Ośrodek “WołaniezWołynia”, skrytkapocztowa 9, 34-520Poronin http://www.wolaniecom.parafia.info.pl/
Dobroczyńców prosimy o wpłaty na konto:
Stowarzyszenie Ośrodek
“Wołanie z Wołynia”
PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001 Dla wpłat z zagranicy należy dopisać:
S.W.I.F.T. code: POLUPLPR
„WołyńskiSłownik Biograficzny”
http://wolynskislownikbiograficzny.blox.pl/
“Dziennikpisany nadHoryniem”:
http://ostrog.blox.pl/
Jesteśmy w Facebook'u:
http://www.facebook.com/Wolanie/
str. 2 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołaniez Wołynia nr 6 (127)
SPIS TREŚCI
s. 3-4: Towarzystwo KulturyPolskiejw Dubnie,Msza św. prymicyjna ks.Marcina Ciesielskiego wDubnie
s. 5-6: Kazimierz SZAŁATA, Inauguracja włuckiej Szkole Katedralnej UO UKSW s. 7-9: Miłosierni jak Ojciec. List pasterski EpiskopatuUkrainyna Adwent 2015 s. 10: Ks. Vitold-Yosif KOVALIV, Boże Narodzenie niesie błogosławiony pokój s. 11-12: Ks.Edward WALEWANDER, Boże Narodzenie 2015
s. 13-17: WasylRASEWYCZ, Historia nieudaczników i rezunów s. 18-20: Aleksander PŁAZAK,Pamięćwciąż żywao wielkimKapłanie s. 21-23:Danuta SIWIEC, Wigilia mojego dzieciństwa
s. 24-25:Eugeniusz ŚWISTOWSKI,Ostatnia wigilia naWołyniu s. 26-27: KAI, Corazbliżej beatyfikacji ks. Władysława Bukowińskiego s. 27: Koncert wRównem z okazji Dnia NiepodległościPolski s. 28: Krzysztof KOŁTUN,Podziękowanie jubileuszowe
s. 29-30:Otwarcie poplenerowej wystawy ikon w Galerii Sztuki Wołyńskiej Organizacji Narodowego ZwiązkuArtystówPlastyków Ukrainy s. 31-40:Maria KALAS,Przepaść wzywa przepaści
s. 41-42:MichałBIAŁKOWSKI, Książka,której nie mieliśmy czytać s. 43-48:Krzysztof Rafał PROKOP,IgnacyDubowski1916-1925
Dostajemy często zapytania „Gdzie można nabyć «Wołanie z Wołynia» i Wasze książki?”
Aby otrzymać tradycyjną („papiero wą”) wersję naszego czasopisma należy zwrócić się listownie na adres:
ks. Vitold-Yosif Kovaliv Ośrodek „Wołanie z Wołynia”
skr. poczt. 9 34-520Poronin, Polska
lub
o. BÍTOitg-Hocu^Kona.iin By,. Kapganienii'ia, 1 35800M. Ocrpir,ykpaiHa e-mail:vykovaliv@gmail.com
Poprzednie numery z tego roku oraz roczniki 2010-2013„Wołania z Wołynia” wwersji elektronicznej są dostępne pod adresem:
http://www.duszki.pl/wolanie_z_wolynia/
Nasze czasopismo i książki z serii „Bi blioteka «Wołania z Wołynia»” można na byćtakżew:
AntykwariatKresowy Krzysztof Kołtun
ul.Lwowska 13 J, 22-100 Chełm, Polska
tel.+48825647299
e-mail: antykwariat-kresowy@o2.pl
Projektjest współfinansowany ze środkówfinansowych otrzymanych z Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursunareali-
^..,,^„1.,..^^. “ zacjęzadania„Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2014r.”
za pośrednictwem Fundacji „Wolność i Demokracja”
Zżycia KościołanaWołyniu -3 ^htth ^pkbuHa Boahhí
MSZA ŚW. PRYMICYJNA KS. MAR CINA CIESIELSKIEGO W DUBNIE
Msza św. prymicyjna ks. Marcina Ciesielskiego w Dubnie Fot. Archiwum Wniedzielę25 października 2015 r. w
kościele parafialnym pw. św. Jana Nepo
mucena w Dubnie (diecezjałucka) mia
ła miejsce Msza Święta z błogosławień
stwem prymicyjnym, którą celebrowałks.
Marcin Ciesielski.
Ks. Marcin Ciesielski (ur. 1984) po
chodzi z parafii pw. Matki Boskiej Ró
żańcowej w Koźlinach, w województwie pomorskim (Polska). 15 Lutego 2014 r.
otrzymał święcenia diakonatu z rąk ów czesnego administratora apostolskiego
diecezji łuckiej ks. bp. Stanisława Szy- rokoradiuka. Praktykę diakońską odby
wał w parafii pw. św. Jana Nepomucenaw Dubnie,której to po święceniach kapłań skichstałsięwikariuszem. Święcenia pre- zbiteratu przyjął dnia 1 października 2015 r. w uroczystość św. Teresy od Dzieciąt kaJezus - patronki diecezji łuckiej, z rąk ks. bp. WitalijaSkomarowskiego - ordy nariusza diecezji łuckiej.
Uroczystości rozpoczęły się o godz.
15.
00
. Ksiądz prymicjant został wprowa-str. 4 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie zWołynia nr 6(127)
Obrazek prymicyjny ks. Marcina Ciesielskiego Fot. Archiwum dzony do kościoła w procesji, tradycyjnie
w wianku. Homilię prymicyjną wygłosił ks. Waldemar Szlachta -proboszczzKor ca. Na zakończenie Eucharystii Ksiądz Neoprezbiter udzielił tradycyjnego pry
micyjnego błogosławieństwa. Na pamiąt kę tego wydarzenia wszyscy pobłogosła wieni otrzymali obrazki. Przed udziele niem błogosławieństwa ks. Marcin po
dziękował wszystkim, którzypomoglimu obrać taką drogę życiową i włączyli się w organizację tego wydarzenia.
W uroczystościach uczestniczyli księ żaz diecezji łuckiej, duchowniz Prawo
sławnej Cerkwi Patriarchatu Kijowskie go, członkowie TowarzystwaKultury Pol
skiej w Dubnie, uczniowie sobotnio-nie dzielnej szkoły języka polskiego przy To warzystwie Kultury Polskiej w Dubnie,
licznie zgromadzeni parafianie oraz za
proszeni goście.
W imieniu Towarzystwa Kultury Pol
skiejwDubnieksiędza prymicjanta Mar cina Ciesielskiego przywitała i złoży ła okolicznościowe życzeniapaniprezes Maria Bożko.
TowarzystwoKultury Polskiej w Dubnie [Artykuł nadesłany przezp.MarięBożko]
Zżycia KościołanaWołyniu -3 ^htth ^pkbhHa Boahhí
INAUGURACJA W ŁUCKIEJ SZKOLE KATEDRALNEJ UO UKSW
Pamiątkowa fotografia uczestników inauguracji drugiego roku akademickiego w łuckiej Szkole Katedralnej
Fot. Archiwum W niedzielę, 22 listopada2015 r., za
inaugurowała kolejny, drugi już rok aka demicki Szkoła Katedralna, powołana na mocy porozumienia między Uniwersy tetem Otwartym UKSW i diecezją łuc kąnaUkrainie. Uroczyste spotkanie roz
poczęło się odMszy św., którąw kate drzeŚwiętych Apostołów Piotra i Paw ła odprawił ks. prof. Jan Kazimierz Przy- byłowski z Wydziału Teologicznego UKSW. Popołudniową sesję, którą po prowadził kierownik łuckiej SzkołyKa
tedralnej UO UKSW dr Kazimierz Szała-
ta otworzył gospodarz wołyńskiej diece
zji ks.bpVitalij Skomarovśkyj. Wykład inauguracyjnyna temat nowejewangeli zacji wygłosiłks. prof. Jan Przybyłowski.
Wdrugiej częścisesji dziekan dekanatu rówieńskiegoi zarazem parafii pw.Świę tychApostołów Piotra i Pawła w Rów
nem (i były proboszcz parafiiNajświęt
szego Serca Jezusa wKostopolu oraz bu downiczy kościoła w tym miasteczku) ks. kan. Władysław Czajka przedstawił w swojej bogato ilustrowanej dokumen
tacją fotograficzną prezentacji konkretne
str. 6 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie zWołynianr6(127)
Ks. kan. WładysławCzajkaprzedstawił konkretne przykłady realizacji nowejewangelizacji na Wołyniu
Fot. Archiwum przykładyrealizacjinowejewangelizacji
na Wołyniu.
Na zakończeniespotkaniauczestnicy listopadowej sesji w łuckiej Szkole Ka
tedralnej wystosowali listsolidarności z wiernymi kościołafrancuskiegoz zapew nieniem o modlitwie wiernych kościo ła na Ukrainie po krwawych zamachach wParyżu.Listprzekazanyzostał do prze wodniczącego Komisji Konferencji Epi
skopatu Francji do spraw Dialogu Mię- dzyreligijnego ks. bpa Michela Dubosta.
Przy okazji wyjazdu na Ukrainę delegacja z UKSW odwiedziła Ołykę, gdzieznajdu je się pałac rodziny Radziwiłłów,resztki cmentarza rodów polskich oraz zdewasto wana kolegiata Świętej Trójcy,którabyła niegdyśjednąznajpiękniejszychświątyń na Kresach Rzeczpospolitej. Dzięki stara-
niom proboszczaks.Jerzego Pohnerybki rozpoczęto prace zabezpieczające znisz czone fundamenty i murytego bezcenne go zabytku.
Kazimierz Szałata
Zżycia KościołanaWołyniu -3 ^utth ^pkbhHa Boahhí
MIŁOSIERNI JAK OJCIEC List pasterski Episkopatu Ukrainy
na Adwent 2015
Drodzy Kapłani i OsobyŻyciaKonse krowanego!
UmiłowaniBraciaiSiostry!
13 marca 2015 roku, podczas nabo żeństwa pokutnego w Bazylice św. Pio tra w Rzymie,papieżFranciszek ogłosił Nadzwyczajny Rok Święty Miłosierdzia.
Zwrócił sięwówczas do całego Kościoła słowami: „Drodzybracia i siostry, często myślałemotym, jak Kościół może uczynić bardziej oczywistą swąmisjęjakoświad kamiłosierdzia.Todroga, która rozpoczy na się od duchowego nawrócenia. Dlate go też postanowiłem ogłosić Nadzwyczaj ny Jubileusz, w centrum którego będzie Boże miłosierdzie. To będzie Rok Święty Miłosierdzia. Chciejmy go przeżywać w świetle słów Pana: «Bądźcie miłosierni, jak waszOjciec» (Łk 6, 36).Dotyczyto zwłaszcza spowiedników. Wiele miłosier dzia!TenRok Święty rozpocznie się w te goroczną uroczystość Niepokalanego Po
częcia, a zakończy 20 listopada 2016 r., w niedzielę Pana naszego Jezusa Chrystu saKrólaWszechświata,któryjestżywym obliczem miłosierdzia Ojca. Jestem prze
konany,że cały Kościół, którybardzopo trzebuje miłosierdzia, bo jesteśmy grzesz nikami, będzie mógł znaleźć w tym Jubi leuszu radość,by odkryć i uczynić owoc nym Boże miłosierdzie, przez którewszy
scy jesteśmy wezwani do dawania pocie chy każdemu człowiekowi naszych cza
sów.Nie zapominajmy, że Bóg przebacza wszystko i, że Bóg przebacza zawsze. Nie
męczmy się nigdy proszeniem o przeba
czenie”.
Natomiast w bulli„Misericordiae Vul- tus” papież napisał: „Potrzebujemy nie ustanniekontemplowaćtę tajemnicę miło sierdzia. Jest ona dla nas źródłem rado ści, ukojenia i pokoju. Jestwarunkiemna szegozbawienia.Miłosierdzie: to jest sło
wo, które objawia Przenajświętszą Trójcę.
Miłosierdzie: tonajwyższy i ostateczny akt, wktórym Bóg wychodzi nam na spotkanie.
Miłosierdzie: jest podstawowym prawem, które mieszka wsercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami naswoje gobrata, którego spotyka na drodze życia.
Miłosierdzie: todroga, która łączy Boga
str. 8 Listopad-Grudzień 2015r. Wołanie z Wołynianr 6 (127)
z człowiekiem,ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, po mimoograniczeń naszegogrzechu”.
Papieskie spojrzenie na miłosierdzie kieruje nas na dwie drogi. Pierwsząjest przypomnienie, iż to Bóg jest tym, któ
ry wychodzi nam na spotkanie. Potwier
dzenie tego znajdujemy w przypowieści o Synu Marnotrawnym. To tam widzi my Ojca tęsknie wyczekującego na po wrót swego syna.I wtymwymiarzeOj
ciec Święty pragnie,by„jubileuszowy od pust był dla każdego autentycznym do świadczeniem miłosierdzia Bożego, które wychodziwszystkim naprzeciw z obliczem Ojca, który przyjmuje i przebacza,całko wicie zapominając popełnionygrzech”.
Aby uzyskać odpust, wiernimają od być krótką pielgrzymkę do Drzwi Świę
tych otwartych w każdej katedrze i w ko ściołach wyznaczonych przez biskupa diecezjalnego, a także w czterech bazy likach papieskich w Rzymie.Możliwość uzyskania jubileuszowego odpustu mają również ci,którzynie będą mogli odbyć jubileuszowej pielgrzymki, zwłaszczalu
dzie chorzy, starsi,samotnii więźniowie, którzy nie są w stanieodbyć pielgrzymki do Drzwi Świętych. W tymcelumająoni
„z wiarą i radosnąnadzieją przeżywaćten moment próby, poprzez przyjęcie Komunii św. lub uczestniczenie w Mszy św. i w mo dlitwie wspólnotowej, również zapośred nictwem różnych środków przekazu”.
Oczywiście samo przejście przez Drzwi Święte nie dokona oczyszczenia naszych grzechów, to musiodbyć się w sakramencie pokuty i pojednania. Dlate
go w Kościołach Stacyjnych, potrzebna jest większa niż zwykle posługa w kon fesjonale.
Drugą drogą jest zwrócenieuwagina znaczenie uczynków miłosierdzia co do ciała iduszy.I w tej kwestii pisze papież:
„Doświadczenie miłosierdzia staje siębo wiem widzialne w świadectwie konkret nychznaków,jakuczyłnas sam Jezus. Za każdym razem, kiedywierny sam wykona jeden lub kilkaz tych uczynków, z pewno ścią otrzymajubileuszowyodpust”.
Ina tej drodze potrzeba nowego spoj
rzenia pozwalającego dostrzec ubóstwo duchowei materialne. To my mamy być Apostołami Miłosierdzia niosąc nadzie ję,pociechę,modlitwęi przebaczenie. To my powinniśmy dotrzećswoim dobrym uczynkiem do potrzebujących. W naszej Ojczyźniejest wiele biedy, z którą boryka się miliony ludzi. Powodów takiego sta nu jest wiele: wojna na wschodzie, bez robocie,niskie wynagrodzenie zapracęi emerytury, rozbite małżeństwa i osieroco
ne dzieci. Wielerodzin boryka się z rozłą
kąspowodowanąwyjazdem za granice w poszukiwaniu pracy. Iluż chorych samot
nie przeżywa swoje cierpienie w domach, szpitalach i domach opieki. Dotrzyjmy do nich aby spełnić chrześcijańską dro
gęuczynków miłosierdzia wobec naszych bracii sióstr wpotrzebie. Podzielmysię dobrocią aby usłyszeć kiedyś słowa Pana Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jed nemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).
W Roku Miłosierdzia sporo miejsca Papieżpoświęca kwestii należytej wrażli wości indywidualnej ispołecznej nakwe stięprzyjmowania nowego życia. Dotyczy to zwłaszcza dramatu aborcji i kobiet, któ
resię jejpoddały. „Wiem,że jestto dramat egzystencjalny imoralny. Spotkałem wie le kobiet,którenosiły w sercu bliznypo zostawione przez ten ciężki ibolesny wy
bór.To, co się wydarzyło, jest głęboko nie słuszne; jednakże tylko wtedy, gdy zrozu mie się to wprawdzie, można nie stracić nadziei.Przebaczenia Bożego niemożna odmówić nikomu, kto żałuje, zwłaszcza je śli ze szczerym sercem przystępuje do Sa kramentu Spowiedzi, by pojednać się zOj
cem” - napisał Franciszek. Ztego też po
wodu w Roku Jubileuszowym postanowił upoważnić wszystkich kapłanów do roz grzeszenia z grzechu aborcji osób, które jej dokonały, żałują tego z całego sercai
proszą oprzebaczenie.
Drodzy Bracia i Siostry!
Wielkie wyzwanie staje przed wspól notą Kościoła na świecie i w Ukrainie, gdyż w Roku Miłosierdzia nie chodzi tyl
koowielkiehasła i deklaracjeleczoświa dectwo naszego chrześcijańskiego życia, ukazując innym drogędo Boga, który nie chce karać leczmiłować miłosierną miło ścią.
Nasza wspólna jubileuszowa droga miłosierdzia rozpocznie się otwarciem Drzwi Świętych we wszystkich katedrach i konkatedrach w niedzielę 13 grudnia 2015 roku. Natomiast w wyznaczonych Kościołach Stacyjnych inauguracjaRoku Miłosierdzia i otwarcie Drzwi Świętych odbędzie się tydzień później, w niedzie lę 20 grudnia 2015 r. Do tych wydarzeń przygotujmy się poprzezspowiedź i prze baczenie wyrządzonych krzywd aby z czystymsercem i pojednaniem wkroczyć w przestrzeń miłosierdzia, w której czeka na nasDobry i Miłosierny Ojciec.
W tymważnym roku niech otoczy nas swoją opieką Matka Miłosierdzia i nasi Święci Patronowie, a błogosławieństwo, którego udzielamy: „W imię Ojcai Syna i Ducha Świętego” dopomoże w zwycię stwie dobra nad złem i miłości nad niena wiścią. Amen.
KonferencjaRzymsko-Katolickiego EpiskopatuUkrainy Lwów,25 listopada2015 roku
N. 51/2015
Powyższylist należy odczytać nawszyst kich Mszach świętych wII NiedzielęAd wentu, 6grudnia 2015 roku.
str. 10 Listopad-Grudzień2015 r. Wołanie z Wołynianr 6 (127)
BOŻE NARODZENIE NIESIE BŁOGOSŁAWIONY POKÓJ
Umiłowani w Chrystusie Bracia i Siostry!
Jezus Chrystus narodzony wBetlejem przynosi nam swoje błogosła wieństwo. Pragnienie, byJezus nam błogosławił, to osnowa naszych życzeń składanych z okazji świąt BożegoNarodzenia.
Dzieląc się chlebem i dobrym słowem, zwracamy się do Miłosierne
go Boga,by nas opuścił strach, trwoga iniepewnośćjutra.Ciągleniewiemy, co przyniesieprzyszłość.Chcemy życiaw pokoju.Chcemynadzieina lepsze,peł ne sensu życieuczciwych ludzi. I mamydo tego prawo, boBóg stał się Człowie kiem, zniżyłsiędonaszej rzeczywistości.
„W Dzień Bożego Narodzenia Radośćwszelkiego stworzenia”. Prośmynaro dzonegoPana, by nikt nam nie odbierałtej radości. By nasnie dręczyła niepew ność i obawa o jutro. „Abyśmy doczekali do nowego roku”. BożeDzieciątko zro dzone w Betlejemniechnamdodamocy i pomożezło w nas zwyciężać.
Niech Jezus narodzi się w sercach nas wszystkich i budzi nasze su mienia,byśmy mogliowocnie plekaćwiarę naszych Ojców ipotrafilistanąćw jejobronie.Byśmy umielijąprzekazaćnastępnemu pokoleniu.Byśmy miłując swąOjczyznęi Ziemię Ojczystą szanowali Braci iSiostry oodmiennychpoglą dach.
„Piekło zawarte, niebootwarte, Słowosię Ciałem stało.
Hej!ludzie prości, Bóg z namigości, Skończonyczas niedoli;
On daje siebie, chwałana niebie, pokój wam dobrej woli ”.
Tym błogosławionym pokojemiradościądzielimysię zkażdym zWas.
NiechBożebłogosławieństwo wspiera Was wNowym, 2016 roku.
ks. kan. Vitold-Yosif Kovaliv proboszczrzymskokatolickiejparafii pw.Wniebowzięcia NajświętszejMaryi Pannyw Ostrogu Redakcja czasopisma «Wołanie z Wołynia»
25 grudnia 2015 r./7stycznia 2016 r.
Słowo duszpasterza
- Caobo gymnacTupaBOŻE NARODZENIE 2015
Boże Narodzenie to okazja do niezwy kłych spotkań.Zastanawiamy sięnad tym, co wydarzyło się bardzo daleko i bardzo dawnotemu.Rzadko sięzdarza sięgać my ślądotakodległychczasów. Wspominamy Jezusa, Boga i człowiekazarazem, który na rodził sięw prymitywnych warunkach, w stajni betlejemskiej, z dala odludzkich sie
dzib, od wszelkiego zgiełku. Niedługo po
tem gdybył jeszcze Niemowlęciem Rodzi cemusieliuciekaćzNimzagranicę, do ob cego kraju,byuchronić Go przed zbrodni czą ręką człowieka. Był człowiekiem po słusznym i pracowitym. Pomagał w pracy Ojcu,ucząc się praktycznego zawodu.Kie dy dorósł męskich lat, zaczął chodzić po miastach i wsiach, głosząc tłumom praw dę oBogu i wzywając ludzi do nawrócenia.
Medytujemy nad dziełemJezusa zNa
zaretu, którego życie było pełne paradoksów.
Czasem trudno Go pojąć.Dobrowolnie żył wubóstwie, ale nie był ascetą. Będąc dosko nałym wzorem pokory idobroci, domagał sięjednocześnie, by Jego uczniowiew razie konieczności poszlizaNim na śmierć.Gło sił, że miłość, pokój i przebaczenie to jedy ne skuteczneśrodkiprzeciwko szerzącej się powszechnie nienawiści i przemocy. Jedno cześnie nauczał z mocą,żeci,którzyzwie dli innych i przekraczają Bożeprzykazania, zostaną wrzuceni w piec ognisty.Gromadził wokół siebie tłumy, a upodobał sobie samot ność. Wszedł w konflikt z władzą,choć nie zabiegał o sławęczy koronę.Znałwszyst kie starotestamentalne teksty, ale nie nale żałdo gronazwolenników żadnego z wiel kich rabinów. Zdumiewałludzi swąmądro ścią, ale nie chwalił uczonych. Ceniłnato miastubogich w duchu.Posiadał niezwykły daruzdrawiania chorych,a nawet cudownie
wskrzeszał zmarłych, jednak na końcu swe go życia nie chciał uniknąć męki.
Wszystko było w Jego życiu paradok salne,po ludzkuabsolutnie niemożliwe.Pa
radoksalny był sampoczątek: dziewica po częła dziecko. Czyli: człowiek stał się Mat kąBoga! A ukresu swego życia przeszedł przez śmierćdo zmartwychwstania!
Za życia Jezusa powstało mocarstwo większe od jakiegokolwiek przed Nim, a nawet po Nim, aleOn zrezygnował z wszel kiej władzy. Pomimo tego kilka wiekówpo ukrzyżowaniuJego „królestwo” byłowięk szeodtego, co było przed Nim, za Jego cza sów, a także miało przyjśćpóźniej.Wspo- mnijmy choćby mocarstwa, które upadły zanaszychczasów. Pamiętamy, jak bardzo
„ogniem i mieczem” zwalczały chrześcijań
stwo.
Jezusprzemienia obliczeświata bardziej niż ktokolwiek inny, włączniez wszystkimi królami, rewolucjonistami czy wynalazca-
str. 12 Listopad-Grudzień 2015r. WołaniezWołynia nr 6 (127)
mi,choć przeciwko Niemuodpoczątkuist nienia Jego Kościołaaż do dzisiajpowsta- jąludzie.Znane jestsłuszne twierdzenie, że gdybyChrystussięnie narodził, świat uległ
by zagładzie, ponieważ porwałbygo szatan.
Powtórzmy tęmyśl aktualną i dla nas dzi siaj:jeśli ktoś może uratować świat,to tylko On,Jezus z Nazaretu,któregokolejną rocz nicę narodzin właśnie obchodzimy. Świat może uratować On, któryuformował i prze mieniłwiele generacjiludzkich,atakżeza inspirował największych geniuszy ludzko ści. On wyzwala w ludziach najlepsze ce
chy idaje impuls do powstania najwspanial szychdzieł.Bezchrześcijaństwa,które zin tegrowało irozwijało kulturę wielu krajów, Europa nie przetrwałaby do dzisiaj. Wy mieńmyto jako przykład,żenaśladującJe zusa, liczne wspólnoty zakonne stworzyły powszechnąopiekę zdrowotnąoraz szkol nictwo. Zaczyn chrześcijaństwa dał im pulsku wyzwoleniu pracy,która wraz zBo
giem współkreuje rzeczywistość ziemską.
Chrześcijańscybadacze nie znajdują nigdy sprzeczności między wiarąi wiedzą. Dok trynaChrystusowa i nauki przyrodniczenie wykluczają się nawzajem; przeciwnie wza jemniesię warunkują i uzupełniają.
Jest wiele znaków, którepodrywają nas do czynu w naszym czasie, kiedy zagrożo ne jest stworzenie i konieczna jest recywi- lizacja rodziny ludzkiej. Wspomnę o jed nym, bardzo prostym znaku.Jest nim bia łychleb, zwany opłatkiem.Zwyczaj dziele
nia się opłatkiem znany jesttylko w Polsce i wśród Polaków, którzy zróżnychprzyczyn mieszkają wwielu krajach świata. Dzielimy się białymchlebem i składamy sobieżycze nia. Biały chleb jest znakiem jedności mię dzy nami.Zwyczaj ten trwau nas od stu leci. Ma głębokie korzenie w starożytności chrześcijańskiej. Znak białego chleba jest dla nas wezwaniem do jedności, byśmy sta
nowili „jedno serce ijednegoducha”(Dz 4, 32).Dzieląc siępoświęconymbiałym chle bem wyrażamy tym samympragnienie, by
każdy z nas miał wsobie coś zjego istoty.
By byłczysty i dobry, szczery i szlachetny.
Bo tylko taki człowiek może budowaćdo brą i twórcząprzyszłość.
Chrystus, którego symbolizuje czysty, biały chleb,formuje i uzdalnianas do naj większych osiągnięć i najbardziej ludzkich
czynów, do powstania najwspanialszych dzieł. Już w połowie XIX w., kiedy przeży
wano tragiczne skutki rewolucji francuskiej, szwajcarski myśliciel Henri-Frédéric Amiel ostrzegał, żegdyw życiu jednostkii społe
czeństwabrak Chrystusa,„zaczynasięera miernoty, a to, comierne, mrozi wszelkie pragnienia. Równośćrodziuniformizm (...).
Wszystko staje się (...) bardziej pospolite.
Czas wielkich ludzi mija; nadchodziepoka mrowiska (...)”[1]. Podobniewołał w tym samym czasie Adam Mickiewicz,naszpo eta narodowy. Twierdził,że gdy zabraknie Boga w życiu, wtedy „Wszystkoprzejdzie, (...) wezmą dziedzictwocisi, ciemni, mali lu dzie”[2].
Jesteśmy teraz razem, by od Jezusa z Nazaretu, którego narodzenie świętujemy, uczyćsięjakżyć, aby dziękinam światsta wał się lepszy. Chcemy, by On nas inspi rował w działalności naukowej, społecz
nej, a przedewszystkim wżyciu rodzinnym.
Chcemy staraćsię mieć w sobiecoś zbia łego chleba.ZaprzykłademChrystusapra gniemy byćdobrzy jak On, jak ten wyjątko wy chleb.Niech nam Jesus wewszystkim błogosławi! To główna treść wszystkich na szych serdecznych życzeń składanych z okazji świątBożegoNarodzenia.
ks.Edward Walewander [1]H.-A. Amiel, „Dziennikintymny”, wybór i tłum. J. Guze,przedmowa M.Janion, War
szawa 1997, s.36.
[2] A. Mickiewicz, „Gęby za lud krzyczą
ce...”, w: tenże, „Dzieła”, t. I: „Wiersze”, tom oprac. Cz. Zgorzelski, Warszawa 1993, s.406-407.
Między sąsiadami - M1í>k cycigaMu
HISTORIA NIEUDACZNIKÓW I REZUNÓW
Bardzo łatwo oddajemy swoją szlachtę i arystokrację Polakom i Rosjanom
Takmożnaby nazwaćukraińskąhisto rię, napisaną z pozycji klasowych. Nie ma sensu grzechu kryć - jeśli usunąćzopisu wydarzeń XVI-XVIII wieku patriotycz- no-romantyczną retorykę, to otrzymamy w rezultacie historię niższych klas, któ
rejedyne torobiły, że cierpiały,buntowa łysię, wzniecałypowstania izabijały. Nie mającprzy tym aniwytyczonegokonkret nego celu,aniprogramu dalszej organiza cji życia, nie mającnajmniejszego pojęcia, na jakich zasadach moralno-etycznych opierasięspołeczność. Na ten temat nale
żałoby napisać całe tomy. W szczególno ści trzeba by uczciwie przyznać, że nasza współczesna ukraińska narracjahistorycz na niewieleróżni sięodsowieckiej.Przy znać do tego, że nasi historycy-intelektu- aliści, uwolnieni odpodejściaklasowego, mimo wszystkoniebyli w staniezapropo nować społeczeństwu nowego historycz nego kanonu. Jednym, być może, prze
szkodziłolenistwo intelektualne,podczas gdy innym zabrakło odwagi, by otwarcie wystąpićzwezwaniem do dekonstrukcji klasowego kanonu historycznego.
Do pewnego momentustosowanie so wieckiego podejścia klasowego do ukra ińskiej historii niezbyt wiele jej szkodzi ło, ponieważ państwo, w rzeczywistości, pozostawało państwem sowieckim. Ale wyzwaniapostawione przez Pomarańczo
wą Rewolucjęi RewolucjęGodności wy mownie sygnalizują, żetrzeba coś wresz
ciezrobić z historią, wktórej jest miejsce tylko dla niższych klas społecznych, ko-
zaków, hajdamaków i powstańców. Tym bardziej, że „buntownicza” historia kła dziona jest w fundamentnowoczesnejpo lityki historycznej państwa. Aby zrozu mieć problematyczność takiego podejścia, przyjdzie nam napisać krótkie wprowa dzeniedo historii problemu.
WPROWADZENIE DO HISTORII PRAWOSŁAWNYCH CHŁOPÓW NIEUDACZNIKÓW
Moim zdaniem problem tkwi w sa mym konstruowaniu ukraińskiej historii.
Nie wiem, czy współczesne społeczeń stwo ukraińskie jest gotowe przyjąć, a przynajmniej bez emocji pomyśleć o tym, czy potrzebujemy aż tak wyraźnie klaso wo nakreślonejhistorii? Bo jeślispojrzeć natenjej wariant, który jest nauczany w szkole,a następnie powielany na uniwer-
str. 14 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie z Wołynianr 6 (127) sytecie, to okazuje się, że ukraińska hi
storia-tohistoriamorderców,bandytów, uczestnikówpogromówi kolaborantów.
Jest to tymbardziej dziwne, że na po ziomie akademickim istnieją doskonałe badania zhistoriiukraińskiej szlachty, na temat form współżycia wwarunkach róż
norodności religijnej i etnicznej, mecha nizmów funkcjonowania społecznych i państwowych organów w Średniowieczu i wczesnej epoce nowożytnej.Ale jakoś to wszystko blednie w programachszkol nych i uniwersyteckich, gdzie wyraźnie dominuje modelklasowy. Nadal uczymy swoje dzieci historii klasowej, degradu jąc Ukraińców do jednejgrupyspołecznej - chłopów. Szlachtę i arystokratów obar
czamy piętnem „zdrady”, ponieważ zmie nili wyznanie, a zatem przeszli do obozu wroga. Pozostajezadać pytanie: kto w wa
runkach władzy szlachecko-monarchicz- nej wówczas był „nasz”? Kto był nosicie lem tej prawdziwej, nieskażonej, ukraiń skiej tożsamości? Niestety, „prawidłowa” odpowiedźukraińska -ponownie jednak chłopi.
WzbiorowejpamięciUkraińcówchło pi wciąż pozostają, wybaczcie tętautolo gię, najbardziej ukraińskimi Ukraińcami.
Zgodnie z kanonizowaną jeszcze przez Michajła Hruszewśkiego koncepcją ukra ińskiej historii, chłopi zawsze byli nosi
cielami i obrońcami prawdziwej wiary prawosławnej, nie godzili się z uciskiem społecznym i religijnym, a więc i narodo wym. Uwaga, to tutaj ukryte jest pierw sze zastąpienie pojęć. Takim wnioskiem programujemy nasze młode pokolenia, że Ukraińcy - tonajniższe warstwy społecz ne, bezlitośnie eksploatowane przez wro gów, którzy z reguły byli innej (nie-pra- wosławnej) wiary i innego pochodze nia etnicznego. Z wielką łatwością, sko ro władza nie była ukraińska, oddajemy swoją szlachtę i arystokracę Polakom i
Rosjanom. Podobnie postępujemy z nota blami, urzędnikami i wojskowymi.
Redukując „Ukraińców” do chłopów i kleru prawosławnego, który sam czę
sto gorączkowo zastanawiał się, po czy jej stronie stanąć,rezygnujemy ze szlach ty,która przeszła nakatolicyzm, irazem z ortodoksyjnymi fanatykami tej epoki piętnujemy unitów, co najmniej stajemy po stronie ich morderców i krzywdzicie li. A unici tego czasu- to nie tylko mię- dzyreligijnykompromis i bardzointeresu
jące perspektywy na przyszłość, to rów nież szansa na wyrwanie się poza grani ce „rosyjskiego świata”. Ówcześni uni
ci - to nowe szkoły, publikowanie książek i nauka. Unici - to czynnik modernizuja- cy skostniałe społeczeństwo ukraińskie, to, jeśli wolicie, szansa na uratowanie się przed bezpośrednią polonizacją.
Skupianie się historii ukraińskiej wy łącznienachłopstwiemoże mieć bez liku negatywnychnastępstw dla tych, którzy ztakim historycznym bagażem chcą wy ruszyćwprzyszłość. Tak się złożyło, że chłopi w Średniowieczu i wczesnejepoce nowożytnejbylistale eksploatowani i wy zyskiwani.Byliprawie całkowicie pozba wieni praw w relacjach ze swoimi panami feudalnymi.Kto imnie robiłkrzywdy! I to nie jest wyłącznie ukraińskiezjawisko.
Tak było wszędzie: we Francji, w Hisz
panii, wNiemczech, w Polsce. W Niem czech wybuchłanawet prawdziwa wojna chłopska (1524-1525), która pochłonęła prawie 100 tysięcyofiar śmiertelnych. Ale zjakiegoś powodu nikt w Niemczechnie podnositego wydarzenia do rangipodsta wy narodowej narracji historycznej,choć Niemcy mają ku temu znaczniewięcej po wodówideologicznych niżUkraińcy.
Historiograficzny fenomen ukraiński polega na tym, że twórcy wielkiej narra
cji historycznej „wyczyścili”ją do steryl nego poziomu chłopskiego. Sprowadzając
wszystko do tej jednej grupy społecznej, tym samym zmuszają następne generacje Ukraińcówstudiujące historię w szkole do solidaryzowaniasię z wiecznie eksploato
wanymi chłopami-nieudacznikami. Rów
nocześnie zaszczepiamy młodym Ukra
ińcom przekonanie, że prawdziwi patrio- toci nie potrzebują przestrzegać żadnych zasad moralno-etycznych. W imię idei sprawiedliwościspołecznej (jednej klasy) mają prawo zabijać starców, dzieci i ko
biety, torturować wrogów, wycinaćw pień całewsie i miasteczka. A to wszystkodla realizacjimitycznej sprawiedliwości, któ
rej zasad powstańcy, nawet dla własny użytek,nigdy nie sformułowali.Nie wie
my, jak miaławyglądać sprawiedliwość naczelnikówHajdamaczyzny,Gonty i Że
leźniaka.Wiemytylko, że po dokonaniu rzezihumańskiejnadali sobie tytułyksią
żąt i atamanów.
Jestoczywiste,że dzieci powinny być nauczane również współczucia. W tym konkretnym przypadku możemy współ czuć ciężkiej doli chłopów,alenie mamy prawa na niej się zapętlić, a tym bardziej - starać się z mocą wstecznąprzywrócić
sprawiedliwość społeczną.
Utożsamianie w ukraińskich podręcz nikach ucisku społecznego znarodowym fatalniewpłynęło i nadal wpływa na ukra
ińskichpatriotów.Dorastalizespołecznie ekskluzywnym przekonaniem o koniecz ności pomszczenia krzywd wyrządzonych narodowi ukraińskiemu,czylichłopom. A terazwyobraźmy sobie,że całepokolenia Polaków i Hiszpanów wychowywane są w przekonaniu o potrzebie dokonania ze
msty nahistorycznych magnatach za ich znęcanie się nad chłopami, ekstrapolu- jąc całą swą nienawiść na odległych po
tomków tychmagnatów.Absurd? Tak, ale ten absurd nadal króluje w naszych pod
ręcznikach szkolnych. On zasiada nawet w gabinetach akademickich i katedrach
uniwersyteckich. Zamiast przemyśleć hi
storię Ukrainy, aby uwolnić ją od domi
nacji outsiderów społecznych, większość naszych specjalistów ściśle przestrzega - być może nawet sobie tego nie uświa
damiając - marksistowsko-leninowskie go podejścia klasowego. Nowa jakośćhi
storiipolegałaby na tym,aby nie wtłaczać wszystkich Ukraińców do zmarginalizo- wanej grupy prawosławnychchłopów.
SŁAWNYCHPRZODKÓW ZŁYCH?
Wiemy, że nauka historyczna wkra cza wprzestrzeń publicznąnakilka spo
sobów. Pierwszy, najbardziej efektyw
ny i powszechny,to jest nauczanie histo
riiw szkołach.Jakie sformułowania ipo
dejścia zostanązaszczepione w głowach dzieci, takie też będą przenikać z pokole niana pokolenie. Istnieją jednak przypad
ki, kiedy razem zoficjalną wersją wiedzy funkcjonująwersje alternatywne,które są kształtowane pod wpływem rodziny, ro dzinneji lokalnej historii.Jest jeszcze je
den ważnyczynnikwpływu na zbiorową świadomość historyczną społeczeństwa - jest to polityka historyczna państwa. Są
to właśnie podręczniki do nauki histo
rii, praktyki upamiętniające i finansowa nie różnorodnych programów,projektów, a takżeuroczystości.
Współczesną politykę historyczną państwa ukraińskiegoinaczejniżnie uda
ną nazwać nie można.Wczasach Januko- wycza, gdy na tympolu działał niesław ny ministerTabacznyk, ona po prostu była szkodliwa.Teraz została oddananałaskę i niełaskę wszelkiego rodzajuignorantom i aferzystom. Można odnieść wrażenie, żewładzom w Kijowie jest obojętne, co siędzieje,naprzykład,zupamiętnianiem na prowincji. Czyżby wysocy urzędnicy, którzy biegle opanowali stare kryminalne schematy ikontynuująbogacenie się,nie są zainteresowani, jakie nieszczęścia dla
str. 16 Listopad-Grudzień 2015r. Wołanie zWołynianr 6(121)
państwa może spowodować postawienie w Humaniu pomnika „bohaterów” rzezi humańskiej - Gonty i Żeleźniaka?
Oczywiste jest, że Hajdamaczyzna idealnie pasowała do sowieckiego kano nu historycznego. Ukraińscy chłopi po wstali i wyrżnęli do nogi swoich wyzy
skiwaczy. Co prawda nie sprecyzowano, jak konkretnie eksploatowali Ukraińców rzymskokatolickie i żydowskie niemow lęta, które „bohaterowie” uwielbiali nabi jać naswojepiki ilance. Tym bardziejnie zawracano sobie głowy tym, w jaki spo sób, wyrzynając do nogi Żydów w syna
godze,gwałcąc kobiety irozcinając brzu chy kobietom w ciąży,a takżemasakrując rzymskichkatolikówiunitów,powstańcy bronili wiaryprawosławnej.
A niech diabli wezmą tę sowiecką in
terpretację! Spójrzmy na problem, jak tego żądają od nas ultra-patrioci,„ukraiń skimi oczami”. Na czym polegał akthero izmu Gonty,który złamał przysięgę i,bę dąc setnikiem nadwornej milicji, mającej bronić miasta, przeszedł nastronę bandy tów? Dlaczego nie zastanawia nas fakt, że, będąc zwykłym chłopem, Iwan Gon ta awansowałnasetnika i że takich Gon tów było mnóstwo. Dlaczego powinniśmy pielęgnować u współczesnych Ukraińców sympatiędozdrajcy,anie do tych, którzy wierniedotrzymaliprzysięgi?
Takich„dlaczego”może byćbezliku.
Ale odpowiedź jest jedna- dlatego, żew ukraińskiej świadomości historycznej do minuje sowiecko-rosyjsko-prawosław- na interpretacja historii. Bardziej szcze gółowe wyjaśnienie tego zjawiska mo
żemy otrzymać zapoznając sięz krótkim opisem upamiętniających praktyk w cią gu ostatnich kilku dekad. Nie jest tajem
nicądla nikogo, że Hajdamaczyzna była ruchemzainspirowanym przez Imperium Rosyjskie. Miała ona na celu osłabienie konfederacji barskiej. Prawosławny fana
tyk i jednocześnie agent rosyjskiMelchi-
sedek Znaczko-Jaworśkyj do tego stop nia dał się ponieść antyunickiej propa gandzie, że nawet zgodził się być łączni
kiem między Katarzyną II i królemPolski Stanisławem Poniatowskim.Onnietylko przedstawił polskiemu królowi „Skróco ny wykazpewnej częścikrzywd”, ale także uciekł na Zaporoże, oskarżony oszpiego stwo na rzecz Rosji i Zaporoża. I tam za cząłzachęcaćKozakówdowystąpieniaw obronieprawdziwejwiaryprawosławnej.
Zaczęli rozprzestrzeniać fałszywe po głoski o „złotym piśmie” carycy, wzywa jącym do wyrżnięcia wszystkich Pola
kówi Żydów, a także unitów. I toprzynio sło skutek. Były mnich klasztoru Motro- nynśkiego Maksym Żeleźniak zebrałwo kół siebie watahę złożoną z tysięcy sza leńcówiruszył ratować wiarę prawosław ną od Polaków, Żydów i unitów. Dalszy ciąg zbawiania wszedłdo wszystkichhi
storycznychannałówpodnazwą rzezi hu- mańskiej. W imię wiary prawosławnej, oraz w dalszych interpretacjach - spra
wiedliwościspołecznej i narodowej, Iwan GontaiMaksym Żeleźniak wymordowali prawie dwudziestotysięczną ludność Hu mania.Rżnęli, wieszalii palili wszystkich szlachcicówiichrodziny, zabijali Żydów, nieokazującmiłosierdziaanistarcom, ani niemowlętom, ani kobietom. Wyrżnęli prawie trzy tysiące Żydów, którzy szuka lischronienia w synagodze.Równieżzor ganizowali prawdziwe polowanie na uni tów, szczególnie na uczniów zakonu ba zylianów.I zabijali nietylko ich, aletakże tych, którzy ichprzechowywali. Po sobie
„bohaterowie” pozostawili, nie przesadza jąc, dosłownie góry trupów i rzeki prze lanej krwi.
I co? Narodowy poeta-prorok Taras Szewczenko napisał bardzo genialny po emat „Hajdamaki”. Jestem przekonany, że Szewczenko nawet nie pomyślał, że ktoś wprzyszłości umieścina swojej tar czyjego talentiprzekształci tohaniebne
zdarzenie z historii Ukrainy we wzór do naśladowania. Potem, wczasach sowiec kich, rozpoczęło się tworzenie prawdzi wego kultu hajdamaków. Ulice Gontypo jawiły się we Lwowie, Kijowie, Żytomie rzu, Dubnie, Winnicy, anawet w Huma niu.We Lwowie „serce” dawnej dzielnicy żydowskiej -Plac Wekslarski- nazwano placem Kolijiwszczyny.
Kontynuując sowiecko-rosyjską tra dycję,24października 2009 roku w Chry- styniwce położonej w regionie Czerka sy, za pieniądze sponsorów wzniesiono 12-metrowy pomnik Iwana Gonty. Pod
czas uroczystości odsłonięcia pomni ka wystąpili szef administracji obwodo wej, abp Ukraińskiej Prawosławnej Cer kwi Patriarchatu Kijowskiego i rzecznik prasowy tej samej cerkwibiskupJewstra- tij. Cóż takiego powiedzieli przedstawi ciele władzyświeckiej i duchownej?Mó wili,że „pomnikprzypomina, jak w cza
sach duchowego i fizycznego upadku jed noczył się naród ukraiński”. Opowiadali, jak szlachtaupokarzała nasz lud i przeka zywała cerkwie w ręce żydowskich aren- darzy, a Gonta ratowałnaszych ludzi.Bi skupJewstratij poszedł jeszcze dalej - po stawił w jednym szeregu bojowników o wolność UkrainyŻeleźniaka, Gontę, Ma
zepę, Petlurę, Banderę. Podsumowując uzupełnił, że oniwszyscy walczyli o wol
ność i niepodległość swego narodu.Fini
talakomedia.
Po klęsce wspieranej przez Zwią
zekSowieckiarabskiej koalicji w wojnie zIzraelemw1967 roku, w chorych gło
wach sowieckich propagandystów poja wił się podstępny plan- postawienia w Humaniu, na miejscu masakry, pomnika Gonty i Żeleźniaka. Projekt zaczęli opra cowywać w 1968 roku, ale później zanie chali. I oto na niepodległej Ukrainie, bę dącej w stanie wojny i niezwykle potrze
bującej międzynarodowego wsparcia, w
Humaniu z powodzeniem zrealizowano sowiecki projekt- wznieśli pomnik Gon ty i Żeleźniaka. I zrobili to w listopadzie 2015 r. Jeśli Polacyjuż nawet „przyzwy
czaili się” do tego, że Ukraińcy natych miast po wystąpieniu polskiego prezy denta w Radzie Werchownej przyjmują ustawy mającena celu gloryfikacjęOUN, dla chasydów, którzy co roku dziesiątka mi tysięcy przyjeżdżają do grobu rabina Nachmana, będzie to dzika „niespodzian ka”. Jednym słowem, tworzymy proukra- ińską koalicję na poziomie międzynaro dowym...
Najwyższy czas, aby nasi rządzący zrozumieli, że polityka historyczna - to także polityka państwa. I z niej przyjdzie imsięrozliczyć.
Jeśli komuś wydaje się, że my u sie bie w domu mamy prawo stawiać pomniki każdemu,komu tylkozechcemy, lub jeśli ktoś mówi, żemamy pełneprawo uczcić swoichbohaterów narodowych,toja pro
ponujętym „samostijnikom” potemnawet nie próbować apelować do społeczności międzynarodowej o pomoc. Jeśli uważa ciezabohaterów tych, którzymasakrowa li tysiącamiludnośćcywilną,to powinni ście zwrócić się w innymkierunku.„Rus- skij Mir” - to jest wasze środowiskonatu ralne.Jest onwystarczająco anty-zachod- ni, antykatolicki,antysemicki i anty-ukra- iński. Panują w nim ich własne zasady moralno-etyczne i jedynie słuszna wiara.
Ale miejsce Ukrainy, mam nadzieję, jest podrugiej stronie.
Wasyl Rasewycz Z ukraińskiego przełożył
WiesławTokarczuk Oryginał:
http://zaxid.net/news/showNews.do-
?istoriya_nevdah_i_rizuniv&objec- tId=1374661
<XXXXXXxXXXxXXXX>
str. 18 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie zWołynia nr 6 (127)
Do beatyfikacji Sługi Bożego ks. Władysława Bukowińskiego
Ao SeaTH^ÍKaují CAyru Bo^oro o. BAagucAaBa ByKOBHHCBKoro
PAMIĘĆ WCIĄŻ ŻYWA O WIELKIM KAPŁANIE
12 lipca 2015 r. w kościelepw.Wszyst kich Świętych w Rudawieodbyłasięuro czystaMszaśw. koncelebrowana dla upa
miętnienia Mszy prymicyjnej ks. Wła dysława Bukowińskiego w tym samym miejscu przed 84 laty. Na wszystkich Mszachśw. w tym dniu głosił homilię ks.
dr Jan Nowak, postulator procesu beaty
fikacyjnego owego niezłomnego aposto
ła Wschodu, dziś już czcigodnego Sługi Bożego,w oczekiwaniu na rychłą beaty
fikację.22 grudnia ubiegłego rokuOjciec Święty Franciszek nakazał opublikować dekret o heroicznościcnót SługiBożego.
Kilka dni później, staraniem i zinicja tywy parafii rudawskiej oraz mieszkań
ców Pisar, 18 lipca, w sobotę, uczestni czyliśmy wkolejnej Mszy koncelebrowa
nej przy ołtarzu polowym obok Lamusa w Pisarach, gdzie tydzień po prymicjach ks. Władysław odprawił Mszę św. dla pracowników gospodarstwa rolnego oraz mieszkańców tej wsi. Dla upamiętnienia 84rocznicytego wydarzenia, homilięwy głosił ks.Palmowski, proboszcz z Mora wicy, również zaangażowanyod latw pra
cę nad procesem beatyfikacyjnym. Obec ni byli przedstawiciele władz Gminy Za
bierzów, sołtys Pisar, parafianie.
Podnosi się czasami argument, że ks.
Władysław nie miał w istocie w okresie pobytu w Polscestałegomiejsca zamiesz
kania, że po wyjeździe na Kresy w 1936 r.
był stale tułaczem. Stwierdzenietakienie wydaje się do końca trafne. W rzeczywi
stości bowiem, popowrociedoPolski,ro dzina Bukowińskich zatrzymuje się nie-
długi czas w Święcicach, następnie zaś otrzymawszy ofertę administracji mająt kami Potockich w Pisarach i Krzeszowi
cachkoło Krakowa, Cyprian JózefBuko wińskiz drugą żoną Wiktorią zd. Scipio del Campo przenosi się do Pisar, gdzie za
mieszkujeprawdopodobniedo roku1936.
W okresie tym syn Władysław mieszka właśnie w Pisarach, parafia Rudawa. Po zdaniueksternistycznejmatury w 1921 r.
podejmujestudia na WydzialePrawa Uni wersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, zakończone magisteriumw czerwcu 1926 r., w międzyczasie kończąc drugi fakul tet, Szkołę Nauk Politycznych UJ,gdzie studiowałwlatach 1923-1925. Jest rzeczą oczywistą, że w okresie studiów prawni czych miejscem stałego pobytubyły dla niego rodzinne Pisary,chociażmiałmoż liwość i okazję sporadycznie dłużej czy krócej przebywać wKrakowie, gdzie za
łożył Akademickie Koło Kresowe, był czynny w organizacji pomocy studenc
kiej „Bratniak”, dorabiając też sporadycz
nie jako korektor w redakcji krakowskie
go „Czasu”.Mógł się mianowicie zatrzy mywaćdorywczo u wuja zestronymatki, ponieważrodzina Scipio del Campo mia ła mieszkanie przy ul. Wiślnej w Krako wie. Tym niemniej powtarzamy, stałym miejscem pobytu w wymienionym okre
siebyłyPisary, skąd dojeżdżał doKrako wa na zajęciapociągiem, zaś w wakacje był zatrudniony dorywczo przy pracach polowych w majątkuzarządzanym przez ojca.Wokresie podjętych wlatach 1926 1931 studiów naWydziale Teologicznym
UJ mieszkał co prawda w seminariumdu chownym, alenadal święta i dni wolne jak też wakacje spędzał u rodziny, co znajdu jepotwierdzeniewzapisach w kronicepa rafialnej wRudawie, gdzie ocenianyjest jako kleryk, który przystępuje regularnie
do sakramentów, służydoMszyśw. i „je śli wytrwa, może okazać się chlubą Ko ścioła”. Tak więc w uznaniu słuszności wyżej przytoczonych rozważań, można przyjąć, że prymicjant z 12 lipca 1931 r.
po długiej podróży powróciłchlubnie do Rudawy.
Spróbujmyprzywołać tujego apostol ski szlak, przypominający mniej może odyseję, bardziej natomiast wędrówki in
nego apostoła, Pawła z Tarsu, też więzio nego i także tułacza. Od sierpnia 1936 do września1939 r. pracuje w Łucku w se
minarium duchownym,gdzie wykłada so cjologię do chwili wybuchu wojny, peł niąc zarazem funkcję sekretarza Instytu tu Akcji Katolickiej i wykładowcy reli
gii w szkołach miejscowych. Od września 1939 do sierpnia 1940 r. jest proboszczem katedry łuckiej, opiekuje się uciekiniera mi i żołnierzami zrozbitychformacjipol skich.Od sierpnia 1940 do czerwca 1941 r., uwięziony przez NKWD służy posłu
gą duchowną współwięźniom, pociesza i podtrzymujena duchu. 23czerwca 1941r.
NKWD w związku z ofensywą niemiec
ką prowadzi masoweegzekucjewięźniów politycznych, ks. Władysław Bukowiński i ks. Stanisław Kobyłecki cudem przeży wająpodzwałamipoległych.Powkrocze niu Niemcówi powrocie do zdrowiapo wraca do obowiązków proboszcza kate
dry, udzielając pomocy duszpasterskiej oraz materialnej ofiarom pogromów ban- derowskich, dożywia jeńców sowieckich a także włączności z komendantemAK ps. „Adam” przeprowadza udaną akcję wywożenia z miasta dzieci żydowskich i ukrywania ich w rodzinach katolickich.
Za działalność w tymokresie otrzymał w 1944 r.ZłotyKrzyż Zasługi z Mieczami, zweryfikowanynastępie przez PRL i zare jestrowanyw Zarządzie GłównymZBO- WiD w 1968 r. Ów najtrudniejszy okres okupacyjny kończy 4 stycznia 1945 r.
wkroczeniewojsksowieckichdoŁucka.
22 stycznia 1945 r. NKWD wywozi więźniów politycznych z Łucka, w tym 18 dni wcześniej aresztowanego wraz z innymi księżmi proboszcza Bukowiń skiego do Kijowa do więzienia Bezpieki, gdzie przebywa w śledztwie do czerwca 1945 r. Oskarżony wrazz innymi o zdradę
sowietówna rzecz Watykanu i zdradziec kiekontaktyz papiestwem skazanyzostał na10 lat karnych obozów pracy.Przewie zionyz Kijowa do Charkowa, stamtąddo obozów Czelabińskich, pracuje przy wy rębie lasówi kopaniu rowów, zaś w la tach1947-1949r. w obozie w osadzie Ba- kałw górachUralu. Ów okresuwięzienia oceniasam jako czasnajintensywniejszej pracy apostolskiej, mimo słabości, mimo ciężkich chorób w tym obustronnego za
palenia płuc. Od 1950 do1954 r.przenie siony do obozu w Dżekazganie ok. 500 km od Karagandy, wykonuje pracę nie wolniczą w kopalni miedzi, kilkaset me trówpodziemią w chłodzie istałej wilgo ci. Praca trwa 12godzin na dobę. 10sierp nia1954 r.,po odbyciu kary 9lat,7 mie
sięcy i 6dni, zostaje zwolniony zobozu znakazemzesłania na3latadoKaragan dy. Wyrok 10 letni skrócono o 5 miesię cy, w uzasadnieniuza „dobre sprawowa nie”. 10 sierpnia 1954 do 3grudnia 1958 r, wykonuje pracę duszpasterską naterenie Kazachstanu mieszkając w mieściegórni czym Karaganda. Praca stróżanocnego na budowie umożliwia posługę duszpaster ską wwolnym pozostałym czasie. Pracu je wśród katolikówNiemców,Ukraińców, Polaków i innych narodowości, w pry
watnych mieszkaniach w konspiracji. W
str. 20 Listopad-Grudzień2015 r. Wołanie z Wołynianr 6 (127) czerwcu 1955 r.odmawia władzom miej
scowym zgody na repatriację do Polski i występuje o przyznanie obywatelstwa so wieckiego.
W latach 1957-1958 odbył 5 dużych wypraw misyjnych, trwających od 1-4 miesięcy. Były to wyjazdy do AłmaAty, następnie 2 wyprawy do Tadżykistanu, dalejwyprawa do Aktiubińskaoraz doSe- mipałatyńska.Taostatnia wyprawa misyj na zostałaprzerwanaskutkiem donosu, co spowodowałośledztwo i nakaz wyjazdu.
Ponowne uwięzienie i obozy pracy przypadająna okres od grudnia1958 do grudnia 1961 r. Aresztowany i osadzony w więzieniu za działalność duszpaster
ską, nielegalne otwarcie kościoła, agita cje przesądów religijnych, przechowywa
nie literatury antyradzieckiejjak np. mie
sięcznik „Rycerz Niepokalanej”,czy „De
kalog”. Skutkiem tego do kwietnia 1961 r. przebywa w obozie pracy w miejsco
wości Czuna w obwodzie irkuckim przy obróbce drewna. Następnie przeniesiony do obozupracy dla duchownych w miej
scowości Sosnówka w Mordowskiej Re publice. W sumie spędziłw więzieniach i obozach pracy za posługę duszpaster
ską 13 lat, 5 miesięcy i 10dni. Po roku 1961 aż do śmierci w dniu 3 grudnia 1974 r. jest już na stałe duszpasterzem w Ka
ragandzie.Do Polski przyjeżdża trzykrot nie. Pierwszyraz przebywa w kraju od3 czerwca 1965 do 31 sierpnia1965 r., spo
tyka się z przyjaciółmi, znajomymi, ro dziną, odwiedza przyjaciółz Suchej, Rab
ki, kolegów kapłanów z seminarium du
chownego, przyjaciół z koła „Odrodze
nia”.Drugi pobyt w Polsce od września 1969 do 16 grudnia 1969 r., spotkanie z
rodziną, przyjaciółmi, miesięczny pobyt wypoczynkowy w Krynicy.Ostatni pobyt w Polsceod18 grudnia 1972do19 kwiet
nia1973r. daje wreszcie okazję i sposob ność do zadbania o bardzo nadszarpnię
te zdrowie. Przez 2 miesiące przebywa w
szpitalu Żeromskiegow Krakowie -No wej Hucie podopieką przyjaciela z przed
wojennego Koła Kresowego ordynato ra oddziału zakaźnego, dr med. Stanisła wa Kownackiego (którego notabenepro ces beatyfikacyjny diecezjalnytoczy się aktualnie w Krakowie). Mimo uporczy
wych nalegań rodzinyoraz częściprzyja ciół niezdającychsobiedostateczniespra wy z istoty dzieła misjonarskiego ks. Wła dysława, nie zgadzasięnapozostanie na stałe w Polsce, słusznieargumentując,że
„grób kapłanatakżeapostołuje”. Ks.Wła dysławzmarł w szpitalu w Karagandzie3 grudnia 1974 r. ok. godz. 5 rano.
Beatyfikacja odbędzie się zapewne w lecie przyszłego rokuw Kazachstanie, w mieście Karagandzie, gdzie ks. Włady sławnajdłużejprzebywał i gdziejest jego grób. Będzie to zatempierwszybłogosła wiony, niebawem teżświętyKazachstanu.
Pamięta o nim zarazem Gmina Zabie rzów, parafia rudawska i wieś Pisary, w której dzieje tak chlubnie się kapłan ten wpisał.
AleksanderPłazak
„Goniec Zabierzowski” nr 8/2015
http://www.gonieczabierzowski.pl/index. php/archiwum/122-numer-08-2015/865- pamiec-wciaz-zywa-o-wielkim-kaplanie
Napisali do nas - HanucaAugo Hac
WIGILIA MOJEGO DZIECIŃSTWA
Zbliżają się radosne Święta, które po przedzaWieczerzaWigilijna,dziś nieste ty przez wielu inaczej postrzegana iczę
sto przeżywana nietakjak nakazujenasza tradycja. Wspomnieniami sięgam do Wi gilii mojego dzieciństwa. Mieszkaliśmy w Podhajcach, na wsi wołyńskiej.Niepa miętam jak długo, aleprzez ileś dni, wie czorami, cała rodzina zasiadała przy ku chennym stole, na którym leżały różne
„akcesoria”. Prosta, równo pocięta sło ma, różnokolorowa bibułka, takież korale, biały papier,jak też sreberka w które za wijałosięorzechywłoskie.
Zesłomy, bibułki, korali, a może i cze
goś innego powstawałpiękny, długi,bar
dzo kolorowy łańcuch choinkowy. Z pa pieru dorośli wykonywali jeżyki, jakby rogate bombki, a z białej bibułki powsta wały anioły z pewnością dla domowni kówochrony.Rankiem wdzień wigilijny wujkowie przywozili zlasu wysoką cho inkę. Sięgała od podłogi po białąpowa
łę (sufit). Stawiano ją w kącie izby. Był taki niepisany zwyczaj, iż ubierało się drzewko zawsze w ten uroczysty dzień.
Oczywiście na czubku umieszczano obo wiązkowo błyszczącą gwiazdę, a następ nie zdobiono gałązki bombkami, ale jak żeróżniłysięoneoddzisiejszych. Abyły to różnezwierzątka,muchomorki,dzwon ki i inne, awykonane były z czegośbia łego, co dawało się zdrapywać paznok ciem. Na gałązkach dyndały równieżma lutkie, czerwone (w białe paski) jabłusz ka z naszego sadu. Obowiązkowo obok innych ozdób zajmowały miejsce na zie lonych gałązkach orzechy i kolorowe cu kierki, które później w jakiś dziwny, nie zauważalny sposób znikały z papierków, a ich miejsce zajmowały niby cukierki,
których papierki były czymś wypełnio ne. My, dzieci nie miałyśmy takich pomy słów, bozabierałyśmycałycukierek, a ka muflaż był domena dorosłych.Specjalnie dla ozdoby Babcia piekła różnokształtne, błyszczące i często kolorowe pierniczki.
Długim łańcuchem omotywano całą cho inkę, a na gałązkachkładzionowatę. Wy glądała jak czapy śnieżne. Z dala odniej przypinano specjalnymi klamerkami róż nokolorowe świeczki i zawieszano zim ne ognie. Całeszczęście, żepoichzapale niu,nigdynie doszło do pożaru, ataksię też zdarzało. Pod choinką była umiesz czona szopka zwystruganymi, przez wuj-
Wierzysz, ze sie Öog zrod&l w betle jemstam żiahie.
lecz blada ci /ezeii rue zrodzi! s/ę w tobte.
Adam Mmkiewitz
str. 22 Listopad-Grudzień2015 r. WołaniezWołynia nr 6 (127)
ka Jana, z drzewa lipowego, jasełkowymi postaciami, nie wyłączając zwierząt. Po ozdobieniu drzewka, przystępowano do innych zajęć. Wujkowie,przynosili, czte ry snopy, różnychrodzajów zbóż i stawia
li je w czterech kątach izby.Snopek stoją
cy przydrzwiach, za każdym ich otwiera
niem i podmuchem powietrza, jakby cze
kałna to,abyjegodorodnekłosykłaniały się nawsze strony domownikom. Był też taki rytualny obowiązek dotyczący pach
nącego siana. Na stolerozścielano go spo ro i przykrywano białym, lśniącymobru sem, apod stołemkładzionocałąwiązkę.
Terazmożnabyło przystąpićdo nakrywa
nia stołu.Napierwszymmiejscu był opła tek, apo nim „wędrowały” na stół różne potrawy,a wedle tradycjimusiało być ich dwanaście. Oczywiście gospodyni, moja Babcia Paulina, szefowakuchni wKasy
nieOficerskim w Łucku(przed pierwszą wojną) sprostałazadaniu i na stole pojawi ły siępyszności i smakołyki. A więcbyły to ryby róźniścieprzyprawione: szczupak po żydowsku, karp w galareciei zchrza nemsmażony,pierogiz kapustą igrzyba
mi, uszka i barszczyk czerwony,paszteci ki warzywne, racuchy, kisiel żurawinowy, kompot z suszonychowoców, i obowiąz
kowo naszawschodniapotrawa - kutia.
Byłato wyłuskana, ugotowana pszeni
ca z makiem, orzechami, bakaliami i do-
prawiona miodem. W wielu wołyńskich domach rzucano kutię o sufit. Im więcej pszenicznych ziarendo niego się przyle piło, większe plony przepowiadano i jak licznebędzie owcze stado. Stół był zasta
wiony,a my szukaliśmy naniebie pierw szej gwiazdki, bo dopiero wtedy można było zasiąśćdo Wieczerzy, ale zanim to nastąpiło, mój Dziadzio Franciszek, do
stojnygospodarz,czytałnamcośz Pisma Św. a po modlitwie zajmowaliśmy miej scaprzy stole. Napierwszym miejscu był opłatek biały, którym dzielono się przed posiłkiem, składając sobie życzenia na wzajem. To najpiękniejszy moment Wie
czerzy. To nasz polski obyczaj prastary.
Boten opłatek to symbol braterstwa,prze
baczania, miłości i wiary.Dziadziodawał go też bydlętom. Nasz dom rozbrzmiewał piękną muzykąi śpiewem kolędi pasto rałek, a przed północą naPasterkędo ko ścioła w Targowicy się zbierano.Jechali śmy wśród śnieżnych zasp,przy dźwięcz
nym akompaniamencie dzwonków, zwa nych janczarami. Ja, dziecko w kościele zasypiałam. Ale dziękiwspomnieniomro dzinnym i tego co samawidziałam, taka opowieść oWołyńskiej Wigiliizlat mego dzieciństwa w mojej pamięciprzetrwała.
Dziś z pewnością trudno byłoby zna
leźć choinkę z takimi ozdobami, jak przedstawiłam. Należy też pamiętać o tym, że dekoracjete nigdy nie byłyprzy padkowe.
Aco one oznaczały?
Aniołki to opiekunowiedomu.
Bombki, piękne, kolorowe, ale łatwo tłukące się oznaczały uroki życia, azara
zem jego kruchość.
Dzwonkioznaczałydobrenowiny i ra
dosne wydarzeniaw rodzinie.
Gwiazda na czubku - to pamiątka gwiazdy betlejemskiej oraz znak mający pomagać w powrocie członków rodziny przebywającychpozadomem.
Jablka - mialy zapewnić zdrowie i urodę. Wedlug wierzeń kościelnych sym bolizują również rajską jabloń.
Łańcuchy - mialy przypominać o zniewoleniu grzechem. Uważano też, że mająwzmocnić rodzinne więzi i chronić przedklopotami.
Oplatek - umacnial milość, zgodę i harmonię w rodzinie.
Orzechy zawijane w zlotko, czy sre- berko mialyzapewnić dobrobyti sily wi talne.
Oświetlenie choinkowe mialo wska
zywać na Chrystusa, który przyszedl na świat, jakoświatlodla pogan.
Wwielukulturach drzewo, zwlaszcza iglaste, jest uważane za symbol życia i od
radzania się. Jako drzewko bożonarodze
niowepojawilosię w XVI wieku. Symbo
lizuje Jezusa jakoźródlo życia orazniesie nadziejęnaodrodzenieiżycie w niebie.
Kończąc życzę Państwu, aby ten cu downy czas przyniósl ukojenie, a serdecz na atmosfera przy wigilijnym stole ogar- nęla nasze serca spokojem i milością do bliźnich.
Zanim zasiądziemy do Wigilijnej Wie
czerzy podzielę się z Państwem taką re fleksją:
Stólwigilijny.
Dwanaściepotraw.
Świeca.Oplatek bialy.
W skladanychżyczeniach, nawzajem sobieprzebaczamy.
A, gdyminą Święta, czy każdy będzie o tym pamiętal?
Mam takącichąnadzieję.
Zpewnościąsięniemylę, że pamięć o przebaczaniu powróciprzy...
następnej Wigilii.
Uważam też, że warto poznać stare wolyńskie i kresowe wierzenia dotyczące Dnia Wigilijnego.
Gdy w Dzień Wigilijny gospodyni wsadzi chleb do pieca, to broń Boże, by weszla do izby kobieta, bo to wiedźma, któraodebrala,lub odbierze krowom mle ko.
Nie wolno tego dnia i w czasie świąt calych pożyczać czegokolwiek od sąsia
da, bo później tegonie będziemy mieli w domu naszym.
Gospodarz w Dzień Wigilijny przez okno ma wyjrzeć, a gdy szron na drze
wachujrzy, to mu dobry urodzajw następ nymroku wróży.
Niektórzy przy zjadaniupierwszejlyż- ki kutii stawalina siekierze, gdyżwierzy li, że to ichod wszelkichchoróbustrzeże.
Po wigilijnej wieczerzy nie wolno bylo zmywaćtalerzy, aw wielu domach byl zwyczaj taki,że gospodyni do misy z kutią wkladala lyżki, aby nocą dusze zmarlychmoglysię najeść.
Wiadomości te zostaly zaczerpnię
tezksiążkiOskaraKolberga:„Obrzędyi wierzenia ludowe” oraz z„Kronik Wołyń skich”.
DanutaSiwiec
str. 24 Listopad-Grudzień 2015r. Wołanie z Wołynianr 6 (127)
Pamięć nie umiera - naMaTb He BMupae
OSTATNIA WIGILIA NA WOŁYNIU
W grudniu 1942r. było ostatnie Boże Narodzenie w naszym rodzinnym domu na Wołyniu ipamiętam je doskonale do dziś. W naszej okolicy było jeszcze spo kojnie i nie obawialiśmy siępozostawać na święta w naszychdomach. Jeszcze w tych dniach nie baliśmy się nocować w swoich domach. Nawet przez chwilę nie myśleliśmy, że to może być nasza osta niawigilia naTeresinie. Jak co roku skła dając sobie życzenia, często wspominano też: „Abyśmy doczekali do nowegoroku”. Niestety większośćmieszkańców polskie
go Teresina nowego roku pośród żyją- cych na tej ziemi,jużniedoczekała. Póki co, pomimo czasu wojennego świętowa liśmy narodzenie Pana Jezusa. Jak za wsze była przy tym choinka oraz liczne ozdoby, lubiane prezenty oraz wiele po trawwigilijnych. Napoczątku była oczy wiście wspólna modlitwa,potem dzielili
śmy się tradycyjnie opłatkiem, składając sobieserdecznie życzenia.Wkońcu były smacznepierożki postne, kutia,kluseczki z makiem,grzyby smażone namaśleoraz śledziki. Kiedy wszyscy się już posili li rozpoczynaliśmy czas śpiewaniakolęd.
Pragnę podkreślić, że kiedyś kolędy umia
no śpiewać,nieto co dzisiaj.Poza tym, w tamtych czasach,dużo sięwspólnie śpie wało i to głośno, dzisiaj już siętego nie dostrzega, a szkoda bo to bardzo integro wałocałą naszą rodzinę.
(...)
Moja ostatnia wigilia w rodzinnym domubyła już bardzo smutna.Bardzodo brze pamiętam ten wieczór jak siedzieli śmy przy stole i rozmawialiśmy o Pola
kach, którzy ginęli bez wieści. Łączyli śmy w bóluz tymi rodzinami, któredotej chwili czekają, że tatusiowie jeszcze wró cądo domu, do mamusi, że przyniosą ze sobą choinkę zlasu, a może nawet jakiś ładny prezent od św. Mikołaja. Jak zwy kle w nocy udaliśmy się całą naszą rodzi ną na uroczystą pasterkę,apo powrocie z Kościoła wspólnie kolędowaliśmy. Za raz po świętach wchodziliśmy w nowy rok 1943, nikt z nasnawetw najczarniej szych myślach nie przypuszczał, że wła śnie ten rok, na setki następnych lat, za pisze się jako niezwykletragiczny i brze mienny w swoichskutkach.
Koszmar rozpoczął się na wiosnę 1943 r., gdy ukraińscy policjanci porzucili służ bę uNiemców i z bronią, nocą w zorga nizowany sposóbuciekli dolasu.Właśnie z tym wydarzeniem, wiąże się początek martyrologii narodu polskiego na Woły
niu. Od tegomomentutworzeniesię band ukraińskich w lasach, nazywających się Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów - Ukraińska Powstańcza Armia (OUN-
UPA) nabiera szczególnego tempa. Naj więcej Ukraińców zgromadziło się w na szych okolicznych lasach, przede wszyst
kim w Lesie Świnarzyńskim i w dużej wiosceukraińskiej Wołczak.To byławieś
położona między lasami,bardzodogodne miejsce dla organizacji bazy partyzanc
kiej i toUkraińcywykorzystali w stopniu wysokim. Powstał tam cały sztab ukraiń skio czymnasiludziedoskonalewiedzie li. Tymczasem ukraińska banda rosła w siłę z każdym dniem bowiemwciąż przyj
mowano nowych ochotników do UPA.
Nie mogliśmy jednakwtedy przewidzieć jaką siładysponują, gdyżUkraińcy wpro
wadzili bezwzględny zakaz kręcenia się po lesie, trudno więc było cokolwiek po
dejrzeć.
Słyszałem, że do Wołczaka i Lasu Świnarzyńskiego przyjechało dużo Ukra
ińców z Galicji iże to też była formacja OUN-UPA. Prawie wszyscy zostali za
kwaterowani we wsi Wołczak, nie sły
szałem, aby Ukraińcy kwaterowali tak że w domachrodzin polskich w Domino- polu.W czasiewojny nie wiedziałem na wet otym, gdzie Ukraińcy kwaterują, tak się dobrze tajniaczyli, dopiero powojnie opowiedział mi o tym Franciszek Mikul ski,mój serdeczny przyjaciel ze wsiWoł- czak. Franio mieszkałtam ze swoją pol
ską rodziną w dużym, pięknym domu.
Dziś już nie pamiętam jego rodziców z imienia, miał też siostrę,chybaJózefę lat około 19. Franio wspominał, że w jego domu mieszkało wieluukraińskich ofice rów, którzy spotykali się prawie codzien
nie. Zapamiętałem nazwisko jednego z nich: PIŚNIUK. Człowiek ten znanyjuż był wcześniej zjakiśfunkcji,które pełnił w ukraińskiej policji,jeszcze w służbie Niemcom, apotem jakojedenz najwięk
szych morderców ludności polskiej w na szejokolicy.
Od wiosny 1943 r. Ukraińcy przeja
wiali jeszcze jedną szczególną aktyw
ność, całymi nocami wozili furmankami, chyba broń i sprzęt wojskowy,które wy dobywali z sowieckich bunkrów. Widzia
łem to nie jedenrazbowiemprzejeżdżali
tuz obok naszego domu i wtedy wielerazy słyszałem ich ukraińskie rozmowy. Co
raz częściej wzywano polskich gospoda
rzy, młodych, silnych,najczęściejpowoj skujako potrzebne im PODWODY. Nie
stety jakjuż ktoś do nich pojechał tojuż prawienigdy do domunie wrócił. Ludzie w naszej kolonii po cichukomentowalito dość jednoznacznie: „Ukraińcy skrytobój
czo mordują naszych mężówisynów w le- sie, dlatego wciąż nie wracają do swoich domów!” W ten sposób zaginął bez wie
ści mój kuzyn Stanisław Hypś lat około 32z naszej koloni Piński Mostoraz wielu innych, przedewszystkimzDominopola.
EugeniuszŚwistowski relację spisał SławomirTomaszRoch Zob. także: Wspomnienia Eugeniusza Świstowskiego z kolonii Teresin w po
wiecie Włodzimierz Wołyński na Woły niu 1935-1944, //
http://wolyn.org/wspomnienie- woynia/41-wspomnienia-eugeniusza- wistowskiego-.html