• Nie Znaleziono Wyników

Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 21, nr 6 (127).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 21, nr 6 (127)."

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

Wotaníe z WolvpÍA BoJiaHHH 3 B ojiuhí

Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej

(2)

Fotografie na okładce:

s. I: Bierzmowanie we Włodzimierzu Wołyńskim - 12 listopada 2015 r. {fot. Witalis Przewłocki)

s. II: Msza święta prymicyjna ks. Marcina Ciesielskiego - Dubno, 25 października 2015 r. {fot. Archiwum)

s. III: Arcybiskup Ignacy Dubowski {fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)

s. IV: Solistka Zespołu Tańca Ludowego UMCS w

Lublinie na scenie teatru rówieńskiego {fot. Irena

Dejneka)

(3)

KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE

Wołanie z Wołynia

Bo.iaiimi 3 Bonum

Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej

Dwumiesięcznik Wołanie z "Wołynia - BonaHHn 3 B

o

^

uhí Pismozałożone w 1994 roku. Założyciel i wydawca: ParafiaRzymskokatolicka pw. WniebowzięciaNajświętszej Maryi Panny w Ostrogu naWołyniu.

Redaktor naczelny: ks. Vitold-Yosif Kovaliv.

Redakcja: Irena Androszczuk, ks. Władysław Czajka,Irena Dejneka, ks. Grzegorz Draus, ks. Józef Kozłowski, Ludmiła Poliszczuk, ks. Waldemar Szlachta,Inna Szostak,ks. Andrzej Ścisłowicz.

Redakcja publikuje materiałyniezawszepodzielającpoglądyichautorów.

Zamieszczone w piśmiemateriały mogą być przedrukowywane z podaniem źródła.

Adres redakcji:

ElByn. KapgameBuna, 1

35800m.Ocmpir, PÍBHeHCtka o6n.

ykpaiHa

®&Fax+ 380 (3654)2-30-38 E-mail: vykovaliv@gmail.com Świadectwo rejestracji: RW nr 187 z 15 maja 1997 r.

ISSN 1429-4109

Adres pocztowy oddziału w Polsce:

E Ośrodek “WołaniezWołynia”, skrytkapocztowa 9, 34-520Poronin http://www.wolaniecom.parafia.info.pl/

Dobroczyńców prosimy o wpłaty na konto:

Stowarzyszenie Ośrodek

“Wołanie z Wołynia”

PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001 Dla wpłat z zagranicy należy dopisać:

S.W.I.F.T. code: POLUPLPR

„WołyńskiSłownik Biograficzny”

http://wolynskislownikbiograficzny.blox.pl/

“Dziennikpisany nadHoryniem”:

http://ostrog.blox.pl/

Jesteśmy w Facebook'u:

http://www.facebook.com/Wolanie/

(4)

str. 2 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołaniez Wołynia nr 6 (127)

SPIS TREŚCI

s. 3-4: Towarzystwo KulturyPolskiejw Dubnie,Msza św. prymicyjna ks.Marcina Ciesielskiego wDubnie

s. 5-6: Kazimierz SZAŁATA, Inauguracja włuckiej Szkole Katedralnej UO UKSW s. 7-9: Miłosierni jak Ojciec. List pasterski EpiskopatuUkrainyna Adwent 2015 s. 10: Ks. Vitold-Yosif KOVALIV, Boże Narodzenie niesie błogosławiony pokój s. 11-12: Ks.Edward WALEWANDER, Boże Narodzenie 2015

s. 13-17: WasylRASEWYCZ, Historia nieudaczników i rezunów s. 18-20: Aleksander PŁAZAK,Pamięćwciąż żywao wielkimKapłanie s. 21-23:Danuta SIWIEC, Wigilia mojego dzieciństwa

s. 24-25:Eugeniusz ŚWISTOWSKI,Ostatnia wigilia naWołyniu s. 26-27: KAI, Corazbliżej beatyfikacji ks. Władysława Bukowińskiego s. 27: Koncert wRównem z okazji Dnia NiepodległościPolski s. 28: Krzysztof KOŁTUN,Podziękowanie jubileuszowe

s. 29-30:Otwarcie poplenerowej wystawy ikon w Galerii Sztuki Wołyńskiej Organizacji Narodowego ZwiązkuArtystówPlastyków Ukrainy s. 31-40:Maria KALAS,Przepaść wzywa przepaści

s. 41-42:MichałBIAŁKOWSKI, Książka,której nie mieliśmy czytać s. 43-48:Krzysztof Rafał PROKOP,IgnacyDubowski1916-1925

Dostajemy często zapytania „Gdzie można nabyć «Wołanie z Wołynia» i Wasze książki?”

Aby otrzymać tradycyjną („papiero­ wą”) wersję naszego czasopisma należy zwrócić się listownie na adres:

ks. Vitold-Yosif Kovaliv Ośrodek „Wołanie z Wołynia”

skr. poczt. 9 34-520Poronin, Polska

lub

o. BÍTOitg-Hocu^Kona.iin By,. Kapganienii'ia, 1 35800M. Ocrpir,ykpaiHa e-mail:vykovaliv@gmail.com

Poprzednie numery z tego roku oraz roczniki 2010-2013„Wołania z Wołynia” wwersji elektronicznej są dostępne pod adresem:

http://www.duszki.pl/wolanie_z_wolynia/

Nasze czasopismo i książki z serii „Bi­ blioteka «Wołania z Wołynia»” można na­ byćtakżew:

AntykwariatKresowy Krzysztof Kołtun

ul.Lwowska 13 J, 22-100 Chełm, Polska

tel.+48825647299

e-mail: antykwariat-kresowy@o2.pl

Projektjest współfinansowany ze środkówfinansowych otrzymanych z Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursunareali-

^..,,^„1.,..^^. “ zacjęzadania„Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2014r.”

za pośrednictwem Fundacji „Wolność i Demokracja”

(5)

Zżycia KościołanaWołyniu -3 ^htth ^pkbuHa Boahhí

MSZA ŚW. PRYMICYJNA KS. MAR ­ CINA CIESIELSKIEGO W DUBNIE

Msza św. prymicyjna ks. Marcina Ciesielskiego w Dubnie Fot. Archiwum Wniedzielę25 października 2015 r. w

kościele parafialnym pw. św. Jana Nepo­

mucena w Dubnie (diecezjałucka) mia­

ła miejsce Msza Święta z błogosławień­

stwem prymicyjnym, którą celebrowałks.

Marcin Ciesielski.

Ks. Marcin Ciesielski (ur. 1984) po­

chodzi z parafii pw. Matki Boskiej Ró­

żańcowej w Koźlinach, w województwie pomorskim (Polska). 15 Lutego 2014 r.

otrzymał święcenia diakonatu z rąk ów­ czesnego administratora apostolskiego

diecezji łuckiej ks. bp. Stanisława Szy- rokoradiuka. Praktykę diakońską odby­

wał w parafii pw. św. Jana Nepomucenaw Dubnie,której to po święceniach kapłań­ skichstałsięwikariuszem. Święcenia pre- zbiteratu przyjął dnia 1 października 2015 r. w uroczystość św. Teresy od Dzieciąt­ kaJezus - patronki diecezji łuckiej, z rąk ks. bp. WitalijaSkomarowskiego - ordy­ nariusza diecezji łuckiej.

Uroczystości rozpoczęły się o godz.

15.

00

. Ksiądz prymicjant został wprowa-

(6)

str. 4 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie zWołynia nr 6(127)

Obrazek prymicyjny ks. Marcina Ciesielskiego Fot. Archiwum dzony do kościoła w procesji, tradycyjnie

w wianku. Homilię prymicyjną wygłosił ks. Waldemar Szlachta -proboszczzKor­ ca. Na zakończenie Eucharystii Ksiądz Neoprezbiter udzielił tradycyjnego pry­

micyjnego błogosławieństwa. Na pamiąt­ kę tego wydarzenia wszyscy pobłogosła­ wieni otrzymali obrazki. Przed udziele­ niem błogosławieństwa ks. Marcin po­

dziękował wszystkim, którzypomoglimu obrać taką drogę życiową i włączyli się w organizację tego wydarzenia.

W uroczystościach uczestniczyli księ­ żaz diecezji łuckiej, duchowniz Prawo­

sławnej Cerkwi Patriarchatu Kijowskie­ go, członkowie TowarzystwaKultury Pol­

skiej w Dubnie, uczniowie sobotnio-nie­ dzielnej szkoły języka polskiego przy To­ warzystwie Kultury Polskiej w Dubnie,

licznie zgromadzeni parafianie oraz za­

proszeni goście.

W imieniu Towarzystwa Kultury Pol­

skiejwDubnieksiędza prymicjanta Mar­ cina Ciesielskiego przywitała i złoży­ ła okolicznościowe życzeniapaniprezes Maria Bożko.

TowarzystwoKultury Polskiej w Dubnie [Artykuł nadesłany przezp.MarięBożko]

(7)

Zżycia KościołanaWołyniu -3 ^htth ^pkbhHa Boahhí

INAUGURACJA W ŁUCKIEJ SZKOLE KATEDRALNEJ UO UKSW

Pamiątkowa fotografia uczestników inauguracji drugiego roku akademickiego w łuckiej Szkole Katedralnej

Fot. Archiwum W niedzielę, 22 listopada2015 r., za­

inaugurowała kolejny, drugi już rok aka­ demicki Szkoła Katedralna, powołana na mocy porozumienia między Uniwersy­ tetem Otwartym UKSW i diecezją łuc­ kąnaUkrainie. Uroczyste spotkanie roz­

poczęło się odMszy św., którąw kate­ drzeŚwiętych Apostołów Piotra i Paw­ ła odprawił ks. prof. Jan Kazimierz Przy- byłowski z Wydziału Teologicznego UKSW. Popołudniową sesję, którą po­ prowadził kierownik łuckiej SzkołyKa­

tedralnej UO UKSW dr Kazimierz Szała-

ta otworzył gospodarz wołyńskiej diece­

zji ks.bpVitalij Skomarovśkyj. Wykład inauguracyjnyna temat nowejewangeli­ zacji wygłosiłks. prof. Jan Przybyłowski.

Wdrugiej częścisesji dziekan dekanatu rówieńskiegoi zarazem parafii pw.Świę­ tychApostołów Piotra i Pawła w Rów­

nem (i były proboszcz parafiiNajświęt­

szego Serca Jezusa wKostopolu oraz bu­ downiczy kościoła w tym miasteczku) ks. kan. Władysław Czajka przedstawił w swojej bogato ilustrowanej dokumen­

tacją fotograficzną prezentacji konkretne

(8)

str. 6 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie zWołynianr6(127)

Ks. kan. WładysławCzajkaprzedstawił konkretne przykłady realizacji nowejewangelizacji na Wołyniu

Fot. Archiwum przykładyrealizacjinowejewangelizacji

na Wołyniu.

Na zakończeniespotkaniauczestnicy listopadowej sesji w łuckiej Szkole Ka­

tedralnej wystosowali listsolidarności z wiernymi kościołafrancuskiegoz zapew­ nieniem o modlitwie wiernych kościo­ ła na Ukrainie po krwawych zamachach wParyżu.Listprzekazanyzostał do prze­ wodniczącego Komisji Konferencji Epi­

skopatu Francji do spraw Dialogu Mię- dzyreligijnego ks. bpa Michela Dubosta.

Przy okazji wyjazdu na Ukrainę delegacja z UKSW odwiedziła Ołykę, gdzieznajdu­ je się pałac rodziny Radziwiłłów,resztki cmentarza rodów polskich oraz zdewasto­ wana kolegiata Świętej Trójcy,którabyła niegdyśjednąznajpiękniejszychświątyń na Kresach Rzeczpospolitej. Dzięki stara-

niom proboszczaks.Jerzego Pohnerybki rozpoczęto prace zabezpieczające znisz­ czone fundamenty i murytego bezcenne­ go zabytku.

Kazimierz Szałata

(9)

Zżycia KościołanaWołyniu -3 ^utth ^pkbhHa Boahhí

MIŁOSIERNI JAK OJCIEC List pasterski Episkopatu Ukrainy

na Adwent 2015

Drodzy Kapłani i OsobyŻyciaKonse­ krowanego!

UmiłowaniBraciaiSiostry!

13 marca 2015 roku, podczas nabo­ żeństwa pokutnego w Bazylice św. Pio­ tra w Rzymie,papieżFranciszek ogłosił Nadzwyczajny Rok Święty Miłosierdzia.

Zwrócił sięwówczas do całego Kościoła słowami: „Drodzybracia i siostry, często myślałemotym, jak Kościół może uczynić bardziej oczywistą swąmisjęjakoświad­ kamiłosierdzia.Todroga, która rozpoczy­ na się od duchowego nawrócenia. Dlate­ go też postanowiłem ogłosić Nadzwyczaj­ ny Jubileusz, w centrum którego będzie Boże miłosierdzie. To będzie Rok Święty Miłosierdzia. Chciejmy go przeżywać w świetle słów Pana: «Bądźcie miłosierni, jak waszOjciec» (Łk 6, 36).Dotyczyto zwłaszcza spowiedników. Wiele miłosier­ dzia!TenRok Święty rozpocznie się w te­ goroczną uroczystość Niepokalanego Po­

częcia, a zakończy 20 listopada 2016 r., w niedzielę Pana naszego Jezusa Chrystu­ saKrólaWszechświata,któryjestżywym obliczem miłosierdzia Ojca. Jestem prze­

konany,że cały Kościół, którybardzopo­ trzebuje miłosierdzia, bo jesteśmy grzesz­ nikami, będzie mógł znaleźć w tym Jubi­ leuszu radość,by odkryć i uczynić owoc­ nym Boże miłosierdzie, przez którewszy­

scy jesteśmy wezwani do dawania pocie­ chy każdemu człowiekowi naszych cza­

sów.Nie zapominajmy, że Bóg przebacza wszystko i, że Bóg przebacza zawsze. Nie

męczmy się nigdy proszeniem o przeba­

czenie”.

Natomiast w bulli„Misericordiae Vul- tus” papież napisał: „Potrzebujemy nie­ ustanniekontemplowaćtę tajemnicę miło­ sierdzia. Jest ona dla nas źródłem rado­ ści, ukojenia i pokoju. Jestwarunkiemna­ szegozbawienia.Miłosierdzie: to jest sło­

wo, które objawia Przenajświętszą Trójcę.

Miłosierdzie: tonajwyższy i ostateczny akt, wktórym Bóg wychodzi nam na spotkanie.

Miłosierdzie: jest podstawowym prawem, które mieszka wsercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami naswoje­ gobrata, którego spotyka na drodze życia.

Miłosierdzie: todroga, która łączy Boga

(10)

str. 8 Listopad-Grudzień 2015r. Wołanie z Wołynianr 6 (127)

z człowiekiem,ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, po­ mimoograniczeń naszegogrzechu”.

Papieskie spojrzenie na miłosierdzie kieruje nas na dwie drogi. Pierwsząjest przypomnienie, iż to Bóg jest tym, któ­

ry wychodzi nam na spotkanie. Potwier­

dzenie tego znajdujemy w przypowieści o Synu Marnotrawnym. To tam widzi­ my Ojca tęsknie wyczekującego na po­ wrót swego syna.I wtymwymiarzeOj­

ciec Święty pragnie,by„jubileuszowy od­ pust był dla każdego autentycznym do­ świadczeniem miłosierdzia Bożego, które wychodziwszystkim naprzeciw z obliczem Ojca, który przyjmuje i przebacza,całko­ wicie zapominając popełnionygrzech”.

Aby uzyskać odpust, wiernimają od­ być krótką pielgrzymkę do Drzwi Świę­

tych otwartych w każdej katedrze i w ko­ ściołach wyznaczonych przez biskupa diecezjalnego, a także w czterech bazy­ likach papieskich w Rzymie.Możliwość uzyskania jubileuszowego odpustu mają również ci,którzynie będą mogli odbyć jubileuszowej pielgrzymki, zwłaszczalu­

dzie chorzy, starsi,samotnii więźniowie, którzy nie są w stanieodbyć pielgrzymki do Drzwi Świętych. W tymcelumająoni

z wiarą i radosnąnadzieją przeżywaćten moment próby, poprzez przyjęcie Komunii św. lub uczestniczenie w Mszy św. i w mo­ dlitwie wspólnotowej, również zapośred­ nictwem różnych środków przekazu”.

Oczywiście samo przejście przez Drzwi Święte nie dokona oczyszczenia naszych grzechów, to musiodbyć się w sakramencie pokuty i pojednania. Dlate­

go w Kościołach Stacyjnych, potrzebna jest większa niż zwykle posługa w kon­ fesjonale.

Drugą drogą jest zwrócenieuwagina znaczenie uczynków miłosierdzia co do ciała iduszy.I w tej kwestii pisze papież:

„Doświadczenie miłosierdzia staje siębo­ wiem widzialne w świadectwie konkret­ nychznaków,jakuczyłnas sam Jezus. Za każdym razem, kiedywierny sam wykona jeden lub kilkaz tych uczynków, z pewno­ ścią otrzymajubileuszowyodpust”.

Ina tej drodze potrzeba nowego spoj­

rzenia pozwalającego dostrzec ubóstwo duchowei materialne. To my mamy być Apostołami Miłosierdzia niosąc nadzie­ ję,pociechę,modlitwęi przebaczenie. To my powinniśmy dotrzećswoim dobrym uczynkiem do potrzebujących. W naszej Ojczyźniejest wiele biedy, z którą boryka się miliony ludzi. Powodów takiego sta­ nu jest wiele: wojna na wschodzie, bez­ robocie,niskie wynagrodzenie zapracęi emerytury, rozbite małżeństwa i osieroco­

ne dzieci. Wielerodzin boryka się z rozłą­

kąspowodowanąwyjazdem za granice w poszukiwaniu pracy. Iluż chorych samot­

nie przeżywa swoje cierpienie w domach, szpitalach i domach opieki. Dotrzyjmy do nich aby spełnić chrześcijańską dro­

gęuczynków miłosierdzia wobec naszych bracii sióstr wpotrzebie. Podzielmysię dobrocią aby usłyszeć kiedyś słowa Pana Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jed­ nemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).

(11)

W Roku Miłosierdzia sporo miejsca Papieżpoświęca kwestii należytej wrażli­ wości indywidualnej ispołecznej nakwe­ stięprzyjmowania nowego życia. Dotyczy to zwłaszcza dramatu aborcji i kobiet, któ­

resię jejpoddały. „Wiem,że jestto dramat egzystencjalny imoralny. Spotkałem wie­ le kobiet,którenosiły w sercu bliznypo­ zostawione przez ten ciężki ibolesny wy­

bór.To, co się wydarzyło, jest głęboko nie­ słuszne; jednakże tylko wtedy, gdy zrozu­ mie się to wprawdzie, można nie stracić nadziei.Przebaczenia Bożego niemożna odmówić nikomu, kto żałuje, zwłaszcza je­ śli ze szczerym sercem przystępuje do Sa­ kramentu Spowiedzi, by pojednać się zOj­

cem” - napisał Franciszek. Ztego też po­

wodu w Roku Jubileuszowym postanowił upoważnić wszystkich kapłanów do roz­ grzeszenia z grzechu aborcji osób, które jej dokonały, żałują tego z całego sercai

proszą oprzebaczenie.

Drodzy Bracia i Siostry!

Wielkie wyzwanie staje przed wspól­ notą Kościoła na świecie i w Ukrainie, gdyż w Roku Miłosierdzia nie chodzi tyl­

koowielkiehasła i deklaracjeleczoświa­ dectwo naszego chrześcijańskiego życia, ukazując innym drogędo Boga, który nie chce karać leczmiłować miłosierną miło­ ścią.

Nasza wspólna jubileuszowa droga miłosierdzia rozpocznie się otwarciem Drzwi Świętych we wszystkich katedrach i konkatedrach w niedzielę 13 grudnia 2015 roku. Natomiast w wyznaczonych Kościołach Stacyjnych inauguracjaRoku Miłosierdzia i otwarcie Drzwi Świętych odbędzie się tydzień później, w niedzie­ lę 20 grudnia 2015 r. Do tych wydarzeń przygotujmy się poprzezspowiedź i prze­ baczenie wyrządzonych krzywd aby z czystymsercem i pojednaniem wkroczyć w przestrzeń miłosierdzia, w której czeka na nasDobry i Miłosierny Ojciec.

W tymważnym roku niech otoczy nas swoją opieką Matka Miłosierdzia i nasi Święci Patronowie, a błogosławieństwo, którego udzielamy: „W imię Ojcai Syna i Ducha Świętego” dopomoże w zwycię­ stwie dobra nad złem i miłości nad niena­ wiścią. Amen.

KonferencjaRzymsko-Katolickiego EpiskopatuUkrainy Lwów,25 listopada2015 roku

N. 51/2015

Powyższylist należy odczytać nawszyst­ kich Mszach świętych wII NiedzielęAd­ wentu, 6grudnia 2015 roku.

(12)

str. 10 Listopad-Grudzień2015 r. Wołanie z Wołynianr 6 (127)

BOŻE NARODZENIE NIESIE BŁOGOSŁAWIONY POKÓJ

Umiłowani w Chrystusie Bracia i Siostry!

Jezus Chrystus narodzony wBetlejem przynosi nam swoje błogosła­ wieństwo. Pragnienie, byJezus nam błogosławił, to osnowa naszych życzeń składanych z okazji świąt BożegoNarodzenia.

Dzieląc się chlebem i dobrym słowem, zwracamy się do Miłosierne­

go Boga,by nas opuścił strach, trwoga iniepewnośćjutra.Ciągleniewiemy, co przyniesieprzyszłość.Chcemy życiaw pokoju.Chcemynadzieina lepsze,peł­ ne sensu życieuczciwych ludzi. I mamydo tego prawo, boBóg stał się Człowie­ kiem, zniżyłsiędonaszej rzeczywistości.

„W Dzień Bożego Narodzenia Radośćwszelkiego stworzenia”. Prośmynaro­ dzonegoPana, by nikt nam nie odbierałtej radości. By nasnie dręczyła niepew­ ność i obawa o jutro. „Abyśmy doczekali do nowego roku”. BożeDzieciątko zro­ dzone w Betlejemniechnamdodamocy i pomożezło w nas zwyciężać.

Niech Jezus narodzi się w sercach nas wszystkich i budzi nasze su­ mienia,byśmy mogliowocnie plekaćwiarę naszych Ojców ipotrafilistanąćw jejobronie.Byśmy umielijąprzekazaćnastępnemu pokoleniu.Byśmy miłując swąOjczyznęi Ziemię Ojczystą szanowali Braci iSiostry oodmiennychpoglą­ dach.

„Piekło zawarte, niebootwarte, Słowosię Ciałem stało.

Hej!ludzie prości, Bóg z namigości, Skończonyczas niedoli;

On daje siebie, chwałana niebie, pokój wam dobrej woli ”.

Tym błogosławionym pokojemiradościądzielimysię zkażdym zWas.

NiechBożebłogosławieństwo wspiera Was wNowym, 2016 roku.

ks. kan. Vitold-Yosif Kovaliv proboszczrzymskokatolickiejparafii pw.Wniebowzięcia NajświętszejMaryi Pannyw Ostrogu Redakcja czasopisma «Wołanie z Wołynia»

25 grudnia 2015 r./7stycznia 2016 r.

(13)

Słowo duszpasterza

- Caobo gymnacTupa

BOŻE NARODZENIE 2015

Boże Narodzenie to okazja do niezwy­ kłych spotkań.Zastanawiamy sięnad tym, co wydarzyło się bardzo daleko i bardzo dawnotemu.Rzadko sięzdarza sięgać my­ ślądotakodległychczasów. Wspominamy Jezusa, Boga i człowiekazarazem, który na­ rodził sięw prymitywnych warunkach, w stajni betlejemskiej, z dala odludzkich sie­

dzib, od wszelkiego zgiełku. Niedługo po­

tem gdybył jeszcze Niemowlęciem Rodzi­ cemusieliuciekaćzNimzagranicę, do ob­ cego kraju,byuchronić Go przed zbrodni­ czą ręką człowieka. Był człowiekiem po­ słusznym i pracowitym. Pomagał w pracy Ojcu,ucząc się praktycznego zawodu.Kie­ dy dorósł męskich lat, zaczął chodzić po miastach i wsiach, głosząc tłumom praw­ dę oBogu i wzywając ludzi do nawrócenia.

Medytujemy nad dziełemJezusa zNa­

zaretu, którego życie było pełne paradoksów.

Czasem trudno Go pojąć.Dobrowolnie żył wubóstwie, ale nie był ascetą. Będąc dosko­ nałym wzorem pokory idobroci, domagał sięjednocześnie, by Jego uczniowiew razie konieczności poszlizaNim na śmierć.Gło­ sił, że miłość, pokój i przebaczenie to jedy­ ne skuteczneśrodkiprzeciwko szerzącej się powszechnie nienawiści i przemocy. Jedno­ cześnie nauczał z mocą,żeci,którzyzwie­ dli innych i przekraczają Bożeprzykazania, zostaną wrzuceni w piec ognisty.Gromadził wokół siebie tłumy, a upodobał sobie samot­ ność. Wszedł w konflikt z władzą,choć nie zabiegał o sławęczy koronę.Znałwszyst­ kie starotestamentalne teksty, ale nie nale­ żałdo gronazwolenników żadnego z wiel­ kich rabinów. Zdumiewałludzi swąmądro­ ścią, ale nie chwalił uczonych. Ceniłnato­ miastubogich w duchu.Posiadał niezwykły daruzdrawiania chorych,a nawet cudownie

wskrzeszał zmarłych, jednak na końcu swe­ go życia nie chciał uniknąć męki.

Wszystko było w Jego życiu paradok­ salne,po ludzkuabsolutnie niemożliwe.Pa­

radoksalny był sampoczątek: dziewica po­ częła dziecko. Czyli: człowiek stał się Mat­ kąBoga! A ukresu swego życia przeszedł przez śmierćdo zmartwychwstania!

Za życia Jezusa powstało mocarstwo większe od jakiegokolwiek przed Nim, a nawet po Nim, aleOn zrezygnował z wszel­ kiej władzy. Pomimo tego kilka wiekówpo ukrzyżowaniuJego „królestwo” byłowięk­ szeodtego, co było przed Nim, za Jego cza­ sów, a także miało przyjśćpóźniej.Wspo- mnijmy choćby mocarstwa, które upadły zanaszychczasów. Pamiętamy, jak bardzo

ogniem i mieczem” zwalczały chrześcijań­

stwo.

Jezusprzemienia obliczeświata bardziej niż ktokolwiek inny, włączniez wszystkimi królami, rewolucjonistami czy wynalazca-

(14)

str. 12 Listopad-Grudzień 2015r. WołaniezWołynia nr 6 (127)

mi,choć przeciwko Niemuodpoczątkuist­ nienia Jego Kościołaaż do dzisiajpowsta- jąludzie.Znane jestsłuszne twierdzenie, że gdybyChrystussięnie narodził, świat uległ­

by zagładzie, ponieważ porwałbygo szatan.

Powtórzmy tęmyśl aktualną i dla nas dzi­ siaj:jeśli ktoś może uratować świat,to tylko On,Jezus z Nazaretu,któregokolejną rocz­ nicę narodzin właśnie obchodzimy. Świat może uratować On, któryuformował i prze­ mieniłwiele generacjiludzkich,atakżeza­ inspirował największych geniuszy ludzko­ ści. On wyzwala w ludziach najlepsze ce­

chy idaje impuls do powstania najwspanial­ szychdzieł.Bezchrześcijaństwa,które zin­ tegrowało irozwijało kulturę wielu krajów, Europa nie przetrwałaby do dzisiaj. Wy­ mieńmyto jako przykład,żenaśladującJe­ zusa, liczne wspólnoty zakonne stworzyły powszechnąopiekę zdrowotnąoraz szkol­ nictwo. Zaczyn chrześcijaństwa dał im­ pulsku wyzwoleniu pracy,która wraz zBo­

giem współkreuje rzeczywistość ziemską.

Chrześcijańscybadacze nie znajdują nigdy sprzeczności między wiarąi wiedzą. Dok­ trynaChrystusowa i nauki przyrodniczenie wykluczają się nawzajem; przeciwnie wza­ jemniesię warunkują i uzupełniają.

Jest wiele znaków, którepodrywają nas do czynu w naszym czasie, kiedy zagrożo­ ne jest stworzenie i konieczna jest recywi- lizacja rodziny ludzkiej. Wspomnę o jed­ nym, bardzo prostym znaku.Jest nim bia­ łychleb, zwany opłatkiem.Zwyczaj dziele­

nia się opłatkiem znany jesttylko w Polsce i wśród Polaków, którzy zróżnychprzyczyn mieszkają wwielu krajach świata. Dzielimy się białymchlebem i składamy sobieżycze­ nia. Biały chleb jest znakiem jedności mię­ dzy nami.Zwyczaj ten trwau nas od stu­ leci. Ma głębokie korzenie w starożytności chrześcijańskiej. Znak białego chleba jest dla nas wezwaniem do jedności, byśmy sta­

nowili „jedno serce ijednegoducha”(Dz 4, 32).Dzieląc siępoświęconymbiałym chle­ bem wyrażamy tym samympragnienie, by

każdy z nas miał wsobie coś zjego istoty.

By byłczysty i dobry, szczery i szlachetny.

Bo tylko taki człowiek może budowaćdo­ brą i twórcząprzyszłość.

Chrystus, którego symbolizuje czysty, biały chleb,formuje i uzdalnianas do naj­ większych osiągnięć i najbardziej ludzkich

czynów, do powstania najwspanialszych dzieł. Już w połowie XIX w., kiedy przeży­

wano tragiczne skutki rewolucji francuskiej, szwajcarski myśliciel Henri-Frédéric Amiel ostrzegał, żegdyw życiu jednostkii społe­

czeństwabrak Chrystusa,„zaczynasięera miernoty, a to, comierne, mrozi wszelkie pragnienia. Równośćrodziuniformizm (...).

Wszystko staje się (...) bardziej pospolite.

Czas wielkich ludzi mija; nadchodziepoka mrowiska (...)”[1]. Podobniewołał w tym samym czasie Adam Mickiewicz,naszpo­ eta narodowy. Twierdził,że gdy zabraknie Boga w życiu, wtedy „Wszystkoprzejdzie, (...) wezmą dziedzictwocisi, ciemni, mali lu­ dzie”[2].

Jesteśmy teraz razem, by od Jezusa z Nazaretu, którego narodzenie świętujemy, uczyćsięjakżyć, aby dziękinam światsta­ wał się lepszy. Chcemy, by On nas inspi­ rował w działalności naukowej, społecz­

nej, a przedewszystkim wżyciu rodzinnym.

Chcemy staraćsię mieć w sobiecoś zbia­ łego chleba.ZaprzykłademChrystusapra­ gniemy byćdobrzy jak On, jak ten wyjątko­ wy chleb.Niech nam Jesus wewszystkim błogosławi! To główna treść wszystkich na­ szych serdecznych życzeń składanych z okazji świątBożegoNarodzenia.

ks.Edward Walewander [1]H.-A. Amiel, „Dziennikintymny”, wybór i tłum. J. Guze,przedmowa M.Janion, War­

szawa 1997, s.36.

[2] A. Mickiewicz, „Gęby za lud krzyczą­

ce...”, w: tenże, „Dzieła”, t. I: „Wiersze”, tom oprac. Cz. Zgorzelski, Warszawa 1993, s.406-407.

(15)

Między sąsiadami - M1í>k cycigaMu

HISTORIA NIEUDACZNIKÓW I REZUNÓW

Bardzo łatwo oddajemy swoją szlachtę i arystokrację Polakom i Rosjanom

Takmożnaby nazwaćukraińskąhisto­ rię, napisaną z pozycji klasowych. Nie ma sensu grzechu kryć - jeśli usunąćzopisu wydarzeń XVI-XVIII wieku patriotycz- no-romantyczną retorykę, to otrzymamy w rezultacie historię niższych klas, któ­

rejedyne torobiły, że cierpiały,buntowa­ łysię, wzniecałypowstania izabijały. Nie mającprzy tym aniwytyczonegokonkret­ nego celu,aniprogramu dalszej organiza­ cji życia, nie mającnajmniejszego pojęcia, na jakich zasadach moralno-etycznych opierasięspołeczność. Na ten temat nale­

żałoby napisać całe tomy. W szczególno­ ści trzeba by uczciwie przyznać, że nasza współczesna ukraińska narracjahistorycz­ na niewieleróżni sięodsowieckiej.Przy­ znać do tego, że nasi historycy-intelektu- aliści, uwolnieni odpodejściaklasowego, mimo wszystkoniebyli w staniezapropo­ nować społeczeństwu nowego historycz­ nego kanonu. Jednym, być może, prze­

szkodziłolenistwo intelektualne,podczas gdy innym zabrakło odwagi, by otwarcie wystąpićzwezwaniem do dekonstrukcji klasowego kanonu historycznego.

Do pewnego momentustosowanie so­ wieckiego podejścia klasowego do ukra­ ińskiej historii niezbyt wiele jej szkodzi­ ło, ponieważ państwo, w rzeczywistości, pozostawało państwem sowieckim. Ale wyzwaniapostawione przez Pomarańczo­

wą Rewolucjęi RewolucjęGodności wy­ mownie sygnalizują, żetrzeba coś wresz­

ciezrobić z historią, wktórej jest miejsce tylko dla niższych klas społecznych, ko-

zaków, hajdamaków i powstańców. Tym bardziej, że „buntownicza” historia kła­ dziona jest w fundamentnowoczesnejpo­ lityki historycznej państwa. Aby zrozu­ mieć problematyczność takiego podejścia, przyjdzie nam napisać krótkie wprowa­ dzeniedo historii problemu.

WPROWADZENIE DO HISTORII PRAWOSŁAWNYCH CHŁOPÓW NIEUDACZNIKÓW

Moim zdaniem problem tkwi w sa­ mym konstruowaniu ukraińskiej historii.

Nie wiem, czy współczesne społeczeń­ stwo ukraińskie jest gotowe przyjąć, a przynajmniej bez emocji pomyśleć o tym, czy potrzebujemy aż tak wyraźnie klaso­ wo nakreślonejhistorii? Bo jeślispojrzeć natenjej wariant, który jest nauczany w szkole,a następnie powielany na uniwer-

(16)

str. 14 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie z Wołynianr 6 (127) sytecie, to okazuje się, że ukraińska hi­

storia-tohistoriamorderców,bandytów, uczestnikówpogromówi kolaborantów.

Jest to tymbardziej dziwne, że na po­ ziomie akademickim istnieją doskonałe badania zhistoriiukraińskiej szlachty, na temat form współżycia wwarunkach róż­

norodności religijnej i etnicznej, mecha­ nizmów funkcjonowania społecznych i państwowych organów w Średniowieczu i wczesnej epoce nowożytnej.Ale jakoś to wszystko blednie w programachszkol­ nych i uniwersyteckich, gdzie wyraźnie dominuje modelklasowy. Nadal uczymy swoje dzieci historii klasowej, degradu­ jąc Ukraińców do jednejgrupyspołecznej - chłopów. Szlachtę i arystokratów obar­

czamy piętnem „zdrady”, ponieważ zmie­ nili wyznanie, a zatem przeszli do obozu wroga. Pozostajezadać pytanie: kto w wa­

runkach władzy szlachecko-monarchicz- nej wówczas był „nasz”? Kto był nosicie­ lem tej prawdziwej, nieskażonej, ukraiń­ skiej tożsamości? Niestety, „prawidłowa” odpowiedźukraińska -ponownie jednak chłopi.

WzbiorowejpamięciUkraińcówchło­ pi wciąż pozostają, wybaczcie tętautolo­ gię, najbardziej ukraińskimi Ukraińcami.

Zgodnie z kanonizowaną jeszcze przez Michajła Hruszewśkiego koncepcją ukra­ ińskiej historii, chłopi zawsze byli nosi­

cielami i obrońcami prawdziwej wiary prawosławnej, nie godzili się z uciskiem społecznym i religijnym, a więc i narodo­ wym. Uwaga, to tutaj ukryte jest pierw­ sze zastąpienie pojęć. Takim wnioskiem programujemy nasze młode pokolenia, że Ukraińcy - tonajniższe warstwy społecz­ ne, bezlitośnie eksploatowane przez wro­ gów, którzy z reguły byli innej (nie-pra- wosławnej) wiary i innego pochodze­ nia etnicznego. Z wielką łatwością, sko­ ro władza nie była ukraińska, oddajemy swoją szlachtę i arystokracę Polakom i

Rosjanom. Podobnie postępujemy z nota­ blami, urzędnikami i wojskowymi.

Redukując „Ukraińców” do chłopów i kleru prawosławnego, który sam czę­

sto gorączkowo zastanawiał się, po czy­ jej stronie stanąć,rezygnujemy ze szlach­ ty,która przeszła nakatolicyzm, irazem z ortodoksyjnymi fanatykami tej epoki piętnujemy unitów, co najmniej stajemy po stronie ich morderców i krzywdzicie­ li. A unici tego czasu- to nie tylko mię- dzyreligijnykompromis i bardzointeresu­

jące perspektywy na przyszłość, to rów­ nież szansa na wyrwanie się poza grani­ ce „rosyjskiego świata”. Ówcześni uni­

ci - to nowe szkoły, publikowanie książek i nauka. Unici - to czynnik modernizuja- cy skostniałe społeczeństwo ukraińskie, to, jeśli wolicie, szansa na uratowanie się przed bezpośrednią polonizacją.

Skupianie się historii ukraińskiej wy­ łącznienachłopstwiemoże mieć bez liku negatywnychnastępstw dla tych, którzy ztakim historycznym bagażem chcą wy­ ruszyćwprzyszłość. Tak się złożyło, że chłopi w Średniowieczu i wczesnejepoce nowożytnejbylistale eksploatowani i wy­ zyskiwani.Byliprawie całkowicie pozba­ wieni praw w relacjach ze swoimi panami feudalnymi.Kto imnie robiłkrzywdy! I to nie jest wyłącznie ukraińskiezjawisko.

Tak było wszędzie: we Francji, w Hisz­

panii, wNiemczech, w Polsce. W Niem­ czech wybuchłanawet prawdziwa wojna chłopska (1524-1525), która pochłonęła prawie 100 tysięcyofiar śmiertelnych. Ale zjakiegoś powodu nikt w Niemczechnie podnositego wydarzenia do rangipodsta­ wy narodowej narracji historycznej,choć Niemcy mają ku temu znaczniewięcej po­ wodówideologicznych niżUkraińcy.

Historiograficzny fenomen ukraiński polega na tym, że twórcy wielkiej narra­

cji historycznej „wyczyścili”ją do steryl­ nego poziomu chłopskiego. Sprowadzając

(17)

wszystko do tej jednej grupy społecznej, tym samym zmuszają następne generacje Ukraińcówstudiujące historię w szkole do solidaryzowaniasię z wiecznie eksploato­

wanymi chłopami-nieudacznikami. Rów­

nocześnie zaszczepiamy młodym Ukra­

ińcom przekonanie, że prawdziwi patrio- toci nie potrzebują przestrzegać żadnych zasad moralno-etycznych. W imię idei sprawiedliwościspołecznej (jednej klasy) mają prawo zabijać starców, dzieci i ko­

biety, torturować wrogów, wycinaćw pień całewsie i miasteczka. A to wszystkodla realizacjimitycznej sprawiedliwości, któ­

rej zasad powstańcy, nawet dla własny użytek,nigdy nie sformułowali.Nie wie­

my, jak miaławyglądać sprawiedliwość naczelnikówHajdamaczyzny,Gonty i Że­

leźniaka.Wiemytylko, że po dokonaniu rzezihumańskiejnadali sobie tytułyksią­

żąt i atamanów.

Jestoczywiste,że dzieci powinny być nauczane również współczucia. W tym konkretnym przypadku możemy współ­ czuć ciężkiej doli chłopów,alenie mamy prawa na niej się zapętlić, a tym bardziej - starać się z mocą wstecznąprzywrócić

sprawiedliwość społeczną.

Utożsamianie w ukraińskich podręcz­ nikach ucisku społecznego znarodowym fatalniewpłynęło i nadal wpływa na ukra­

ińskichpatriotów.Dorastalizespołecznie ekskluzywnym przekonaniem o koniecz­ ności pomszczenia krzywd wyrządzonych narodowi ukraińskiemu,czylichłopom. A terazwyobraźmy sobie,że całepokolenia Polaków i Hiszpanów wychowywane są w przekonaniu o potrzebie dokonania ze­

msty nahistorycznych magnatach za ich znęcanie się nad chłopami, ekstrapolu- jąc całą swą nienawiść na odległych po­

tomków tychmagnatów.Absurd? Tak, ale ten absurd nadal króluje w naszych pod­

ręcznikach szkolnych. On zasiada nawet w gabinetach akademickich i katedrach

uniwersyteckich. Zamiast przemyśleć hi­

storię Ukrainy, aby uwolnić ją od domi­

nacji outsiderów społecznych, większość naszych specjalistów ściśle przestrzega - być może nawet sobie tego nie uświa­

damiając - marksistowsko-leninowskie­ go podejścia klasowego. Nowa jakośćhi­

storiipolegałaby na tym,aby nie wtłaczać wszystkich Ukraińców do zmarginalizo- wanej grupy prawosławnychchłopów.

SŁAWNYCHPRZODKÓW ZŁYCH?

Wiemy, że nauka historyczna wkra­ cza wprzestrzeń publicznąnakilka spo­

sobów. Pierwszy, najbardziej efektyw­

ny i powszechny,to jest nauczanie histo­

riiw szkołach.Jakie sformułowania ipo­

dejścia zostanązaszczepione w głowach dzieci, takie też będą przenikać z pokole­ niana pokolenie. Istnieją jednak przypad­

ki, kiedy razem zoficjalną wersją wiedzy funkcjonująwersje alternatywne,które są kształtowane pod wpływem rodziny, ro­ dzinneji lokalnej historii.Jest jeszcze je­

den ważnyczynnikwpływu na zbiorową świadomość historyczną społeczeństwa - jest to polityka historyczna państwa. Są

to właśnie podręczniki do nauki histo­

rii, praktyki upamiętniające i finansowa­ nie różnorodnych programów,projektów, a takżeuroczystości.

Współczesną politykę historyczną państwa ukraińskiegoinaczejniżnie uda­

ną nazwać nie można.Wczasach Januko- wycza, gdy na tympolu działał niesław­ ny ministerTabacznyk, ona po prostu była szkodliwa.Teraz została oddananałaskę i niełaskę wszelkiego rodzajuignorantom i aferzystom. Można odnieść wrażenie, żewładzom w Kijowie jest obojętne, co siędzieje,naprzykład,zupamiętnianiem na prowincji. Czyżby wysocy urzędnicy, którzy biegle opanowali stare kryminalne schematy ikontynuująbogacenie się,nie są zainteresowani, jakie nieszczęścia dla

(18)

str. 16 Listopad-Grudzień 2015r. Wołanie zWołynianr 6(121)

państwa może spowodować postawienie w Humaniu pomnika „bohaterów” rzezi humańskiej - Gonty i Żeleźniaka?

Oczywiste jest, że Hajdamaczyzna idealnie pasowała do sowieckiego kano­ nu historycznego. Ukraińscy chłopi po­ wstali i wyrżnęli do nogi swoich wyzy­

skiwaczy. Co prawda nie sprecyzowano, jak konkretnie eksploatowali Ukraińców rzymskokatolickie i żydowskie niemow­ lęta, które „bohaterowie” uwielbiali nabi­ jać naswojepiki ilance. Tym bardziejnie zawracano sobie głowy tym, w jaki spo­ sób, wyrzynając do nogi Żydów w syna­

godze,gwałcąc kobiety irozcinając brzu­ chy kobietom w ciąży,a takżemasakrując rzymskichkatolikówiunitów,powstańcy bronili wiaryprawosławnej.

A niech diabli wezmą tę sowiecką in­

terpretację! Spójrzmy na problem, jak tego żądają od nas ultra-patrioci,„ukraiń­ skimi oczami”. Na czym polegał akthero­ izmu Gonty,który złamał przysięgę i,bę­ dąc setnikiem nadwornej milicji, mającej bronić miasta, przeszedł nastronę bandy­ tów? Dlaczego nie zastanawia nas fakt, że, będąc zwykłym chłopem, Iwan Gon­ ta awansowałnasetnika i że takich Gon­ tów było mnóstwo. Dlaczego powinniśmy pielęgnować u współczesnych Ukraińców sympatiędozdrajcy,anie do tych, którzy wierniedotrzymaliprzysięgi?

Takich„dlaczego”może byćbezliku.

Ale odpowiedź jest jedna- dlatego, żew ukraińskiej świadomości historycznej do­ minuje sowiecko-rosyjsko-prawosław- na interpretacja historii. Bardziej szcze­ gółowe wyjaśnienie tego zjawiska mo­

żemy otrzymać zapoznając sięz krótkim opisem upamiętniających praktyk w cią­ gu ostatnich kilku dekad. Nie jest tajem­

nicądla nikogo, że Hajdamaczyzna była ruchemzainspirowanym przez Imperium Rosyjskie. Miała ona na celu osłabienie konfederacji barskiej. Prawosławny fana­

tyk i jednocześnie agent rosyjskiMelchi-

sedek Znaczko-Jaworśkyj do tego stop­ nia dał się ponieść antyunickiej propa­ gandzie, że nawet zgodził się być łączni­

kiem między Katarzyną II i królemPolski Stanisławem Poniatowskim.Onnietylko przedstawił polskiemu królowi „Skróco­ ny wykazpewnej częścikrzywd”, ale także uciekł na Zaporoże, oskarżony oszpiego­ stwo na rzecz Rosji i Zaporoża. I tam za­ cząłzachęcaćKozakówdowystąpieniaw obronieprawdziwejwiaryprawosławnej.

Zaczęli rozprzestrzeniać fałszywe po­ głoski o „złotym piśmie” carycy, wzywa­ jącym do wyrżnięcia wszystkich Pola­

kówi Żydów, a także unitów. I toprzynio­ sło skutek. Były mnich klasztoru Motro- nynśkiego Maksym Żeleźniak zebrałwo­ kół siebie watahę złożoną z tysięcy sza­ leńcówiruszył ratować wiarę prawosław­ ną od Polaków, Żydów i unitów. Dalszy ciąg zbawiania wszedłdo wszystkichhi­

storycznychannałówpodnazwą rzezi hu- mańskiej. W imię wiary prawosławnej, oraz w dalszych interpretacjach - spra­

wiedliwościspołecznej i narodowej, Iwan GontaiMaksym Żeleźniak wymordowali prawie dwudziestotysięczną ludność Hu­ mania.Rżnęli, wieszalii palili wszystkich szlachcicówiichrodziny, zabijali Żydów, nieokazującmiłosierdziaanistarcom, ani niemowlętom, ani kobietom. Wyrżnęli prawie trzy tysiące Żydów, którzy szuka­ lischronienia w synagodze.Równieżzor­ ganizowali prawdziwe polowanie na uni­ tów, szczególnie na uczniów zakonu ba­ zylianów.I zabijali nietylko ich, aletakże tych, którzy ichprzechowywali. Po sobie

„bohaterowie” pozostawili, nie przesadza­ jąc, dosłownie góry trupów i rzeki prze­ lanej krwi.

I co? Narodowy poeta-prorok Taras Szewczenko napisał bardzo genialny po­ emat „Hajdamaki”. Jestem przekonany, że Szewczenko nawet nie pomyślał, że ktoś wprzyszłości umieścina swojej tar­ czyjego talentiprzekształci tohaniebne

(19)

zdarzenie z historii Ukrainy we wzór do naśladowania. Potem, wczasach sowiec­ kich, rozpoczęło się tworzenie prawdzi­ wego kultu hajdamaków. Ulice Gontypo­ jawiły się we Lwowie, Kijowie, Żytomie­ rzu, Dubnie, Winnicy, anawet w Huma­ niu.We Lwowie „serce” dawnej dzielnicy żydowskiej -Plac Wekslarski- nazwano placem Kolijiwszczyny.

Kontynuując sowiecko-rosyjską tra­ dycję,24października 2009 roku w Chry- styniwce położonej w regionie Czerka­ sy, za pieniądze sponsorów wzniesiono 12-metrowy pomnik Iwana Gonty. Pod­

czas uroczystości odsłonięcia pomni­ ka wystąpili szef administracji obwodo­ wej, abp Ukraińskiej Prawosławnej Cer­ kwi Patriarchatu Kijowskiego i rzecznik prasowy tej samej cerkwibiskupJewstra- tij. Cóż takiego powiedzieli przedstawi­ ciele władzyświeckiej i duchownej?Mó­ wili,że „pomnikprzypomina, jak w cza­

sach duchowego i fizycznego upadku jed­ noczył się naród ukraiński”. Opowiadali, jak szlachtaupokarzała nasz lud i przeka­ zywała cerkwie w ręce żydowskich aren- darzy, a Gonta ratowałnaszych ludzi.Bi­ skupJewstratij poszedł jeszcze dalej - po­ stawił w jednym szeregu bojowników o wolność UkrainyŻeleźniaka, Gontę, Ma­

zepę, Petlurę, Banderę. Podsumowując uzupełnił, że oniwszyscy walczyli o wol­

ność i niepodległość swego narodu.Fini­

talakomedia.

Po klęsce wspieranej przez Zwią­

zekSowieckiarabskiej koalicji w wojnie zIzraelemw1967 roku, w chorych gło­

wach sowieckich propagandystów poja­ wił się podstępny plan- postawienia w Humaniu, na miejscu masakry, pomnika Gonty i Żeleźniaka. Projekt zaczęli opra­ cowywać w 1968 roku, ale później zanie­ chali. I oto na niepodległej Ukrainie, bę­ dącej w stanie wojny i niezwykle potrze­

bującej międzynarodowego wsparcia, w

Humaniu z powodzeniem zrealizowano sowiecki projekt- wznieśli pomnik Gon­ ty i Żeleźniaka. I zrobili to w listopadzie 2015 r. Jeśli Polacyjuż nawet „przyzwy­

czaili się” do tego, że Ukraińcy natych­ miast po wystąpieniu polskiego prezy­ denta w Radzie Werchownej przyjmują ustawy mającena celu gloryfikacjęOUN, dla chasydów, którzy co roku dziesiątka­ mi tysięcy przyjeżdżają do grobu rabina Nachmana, będzie to dzika „niespodzian­ ka”. Jednym słowem, tworzymy proukra- ińską koalicję na poziomie międzynaro­ dowym...

Najwyższy czas, aby nasi rządzący zrozumieli, że polityka historyczna - to także polityka państwa. I z niej przyjdzie imsięrozliczyć.

Jeśli komuś wydaje się, że my u sie­ bie w domu mamy prawo stawiać pomniki każdemu,komu tylkozechcemy, lub jeśli ktoś mówi, żemamy pełneprawo uczcić swoichbohaterów narodowych,toja pro­

ponujętym „samostijnikom” potemnawet nie próbować apelować do społeczności międzynarodowej o pomoc. Jeśli uważa­ ciezabohaterów tych, którzymasakrowa­ li tysiącamiludnośćcywilną,to powinni­ ście zwrócić się w innymkierunku.„Rus- skij Mir” - to jest wasze środowiskonatu­ ralne.Jest onwystarczająco anty-zachod- ni, antykatolicki,antysemicki i anty-ukra- iński. Panują w nim ich własne zasady moralno-etyczne i jedynie słuszna wiara.

Ale miejsce Ukrainy, mam nadzieję, jest podrugiej stronie.

Wasyl Rasewycz Z ukraińskiego przełożył

WiesławTokarczuk Oryginał:

http://zaxid.net/news/showNews.do-

?istoriya_nevdah_i_rizuniv&objec- tId=1374661

<XXXXXXxXXXxXXXX>

(20)

str. 18 Listopad-Grudzień 2015 r. Wołanie zWołynia nr 6 (127)

Do beatyfikacji Sługi Bożego ks. Władysława Bukowińskiego

Ao SeaTH^ÍKaují CAyru Bo^oro o. BAagucAaBa ByKOBHHCBKoro

PAMIĘĆ WCIĄŻ ŻYWA O WIELKIM KAPŁANIE

12 lipca 2015 r. w kościelepw.Wszyst­ kich Świętych w Rudawieodbyłasięuro­ czystaMszaśw. koncelebrowana dla upa­

miętnienia Mszy prymicyjnej ks. Wła­ dysława Bukowińskiego w tym samym miejscu przed 84 laty. Na wszystkich Mszachśw. w tym dniu głosił homilię ks.

dr Jan Nowak, postulator procesu beaty­

fikacyjnego owego niezłomnego aposto­

ła Wschodu, dziś już czcigodnego Sługi Bożego,w oczekiwaniu na rychłą beaty­

fikację.22 grudnia ubiegłego rokuOjciec Święty Franciszek nakazał opublikować dekret o heroicznościcnót SługiBożego.

Kilka dni później, staraniem i zinicja­ tywy parafii rudawskiej oraz mieszkań­

ców Pisar, 18 lipca, w sobotę, uczestni­ czyliśmy wkolejnej Mszy koncelebrowa­

nej przy ołtarzu polowym obok Lamusa w Pisarach, gdzie tydzień po prymicjach ks. Władysław odprawił Mszę św. dla pracowników gospodarstwa rolnego oraz mieszkańców tej wsi. Dla upamiętnienia 84rocznicytego wydarzenia, homilięwy­ głosił ks.Palmowski, proboszcz z Mora­ wicy, również zaangażowanyod latw pra­

cę nad procesem beatyfikacyjnym. Obec­ ni byli przedstawiciele władz Gminy Za­

bierzów, sołtys Pisar, parafianie.

Podnosi się czasami argument, że ks.

Władysław nie miał w istocie w okresie pobytu w Polscestałegomiejsca zamiesz­

kania, że po wyjeździe na Kresy w 1936 r.

był stale tułaczem. Stwierdzenietakienie wydaje się do końca trafne. W rzeczywi­

stości bowiem, popowrociedoPolski,ro­ dzina Bukowińskich zatrzymuje się nie-

długi czas w Święcicach, następnie zaś otrzymawszy ofertę administracji mająt­ kami Potockich w Pisarach i Krzeszowi­

cachkoło Krakowa, Cyprian JózefBuko­ wińskiz drugą żoną Wiktorią zd. Scipio del Campo przenosi się do Pisar, gdzie za­

mieszkujeprawdopodobniedo roku1936.

W okresie tym syn Władysław mieszka właśnie w Pisarach, parafia Rudawa. Po zdaniueksternistycznejmatury w 1921 r.

podejmujestudia na WydzialePrawa Uni­ wersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, zakończone magisteriumw czerwcu 1926 r., w międzyczasie kończąc drugi fakul­ tet, Szkołę Nauk Politycznych UJ,gdzie studiowałwlatach 1923-1925. Jest rzeczą oczywistą, że w okresie studiów prawni­ czych miejscem stałego pobytubyły dla niego rodzinne Pisary,chociażmiałmoż­ liwość i okazję sporadycznie dłużej czy krócej przebywać wKrakowie, gdzie za­

łożył Akademickie Koło Kresowe, był czynny w organizacji pomocy studenc­

kiej „Bratniak”, dorabiając też sporadycz­

nie jako korektor w redakcji krakowskie­

go „Czasu”.Mógł się mianowicie zatrzy­ mywaćdorywczo u wuja zestronymatki, ponieważrodzina Scipio del Campo mia­ ła mieszkanie przy ul. Wiślnej w Krako­ wie. Tym niemniej powtarzamy, stałym miejscem pobytu w wymienionym okre­

siebyłyPisary, skąd dojeżdżał doKrako­ wa na zajęciapociągiem, zaś w wakacje był zatrudniony dorywczo przy pracach polowych w majątkuzarządzanym przez ojca.Wokresie podjętych wlatach 1926­ 1931 studiów naWydziale Teologicznym

(21)

UJ mieszkał co prawda w seminariumdu­ chownym, alenadal święta i dni wolne jak też wakacje spędzał u rodziny, co znajdu­ jepotwierdzeniewzapisach w kronicepa­ rafialnej wRudawie, gdzie ocenianyjest jako kleryk, który przystępuje regularnie

do sakramentów, służydoMszyśw. i „je­ śli wytrwa, może okazać się chlubą Ko­ ścioła”. Tak więc w uznaniu słuszności wyżej przytoczonych rozważań, można przyjąć, że prymicjant z 12 lipca 1931 r.

po długiej podróży powróciłchlubnie do Rudawy.

Spróbujmyprzywołać tujego apostol­ ski szlak, przypominający mniej może odyseję, bardziej natomiast wędrówki in­

nego apostoła, Pawła z Tarsu, też więzio­ nego i także tułacza. Od sierpnia 1936 do września1939 r. pracuje w Łucku w se­

minarium duchownym,gdzie wykłada so­ cjologię do chwili wybuchu wojny, peł­ niąc zarazem funkcję sekretarza Instytu­ tu Akcji Katolickiej i wykładowcy reli­

gii w szkołach miejscowych. Od września 1939 do sierpnia 1940 r. jest proboszczem katedry łuckiej, opiekuje się uciekiniera­ mi i żołnierzami zrozbitychformacjipol­ skich.Od sierpnia 1940 do czerwca 1941 r., uwięziony przez NKWD służy posłu­

gą duchowną współwięźniom, pociesza i podtrzymujena duchu. 23czerwca 1941r.

NKWD w związku z ofensywą niemiec­

ką prowadzi masoweegzekucjewięźniów politycznych, ks. Władysław Bukowiński i ks. Stanisław Kobyłecki cudem przeży­ wająpodzwałamipoległych.Powkrocze­ niu Niemcówi powrocie do zdrowiapo­ wraca do obowiązków proboszcza kate­

dry, udzielając pomocy duszpasterskiej oraz materialnej ofiarom pogromów ban- derowskich, dożywia jeńców sowieckich a także włączności z komendantemAK ps. „Adam” przeprowadza udaną akcję wywożenia z miasta dzieci żydowskich i ukrywania ich w rodzinach katolickich.

Za działalność w tymokresie otrzymał w 1944 r.ZłotyKrzyż Zasługi z Mieczami, zweryfikowanynastępie przez PRL i zare­ jestrowanyw Zarządzie GłównymZBO- WiD w 1968 r. Ów najtrudniejszy okres okupacyjny kończy 4 stycznia 1945 r.

wkroczeniewojsksowieckichdoŁucka.

22 stycznia 1945 r. NKWD wywozi więźniów politycznych z Łucka, w tym 18 dni wcześniej aresztowanego wraz z innymi księżmi proboszcza Bukowiń­ skiego do Kijowa do więzienia Bezpieki, gdzie przebywa w śledztwie do czerwca 1945 r. Oskarżony wrazz innymi o zdradę

sowietówna rzecz Watykanu i zdradziec­ kiekontaktyz papiestwem skazanyzostał na10 lat karnych obozów pracy.Przewie­ zionyz Kijowa do Charkowa, stamtąddo obozów Czelabińskich, pracuje przy wy­ rębie lasówi kopaniu rowów, zaś w la­ tach1947-1949r. w obozie w osadzie Ba- kałw górachUralu. Ów okresuwięzienia oceniasam jako czasnajintensywniejszej pracy apostolskiej, mimo słabości, mimo ciężkich chorób w tym obustronnego za­

palenia płuc. Od 1950 do1954 r.przenie­ siony do obozu w Dżekazganie ok. 500 km od Karagandy, wykonuje pracę nie­ wolniczą w kopalni miedzi, kilkaset me­ trówpodziemią w chłodzie istałej wilgo­ ci. Praca trwa 12godzin na dobę. 10sierp­ nia1954 r.,po odbyciu kary 9lat,7 mie­

sięcy i 6dni, zostaje zwolniony zobozu znakazemzesłania na3latadoKaragan­ dy. Wyrok 10 letni skrócono o 5 miesię­ cy, w uzasadnieniuza „dobre sprawowa­ nie”. 10 sierpnia 1954 do 3grudnia 1958 r, wykonuje pracę duszpasterską naterenie Kazachstanu mieszkając w mieściegórni­ czym Karaganda. Praca stróżanocnego na budowie umożliwia posługę duszpaster­ ską wwolnym pozostałym czasie. Pracu­ je wśród katolikówNiemców,Ukraińców, Polaków i innych narodowości, w pry­

watnych mieszkaniach w konspiracji. W

(22)

str. 20 Listopad-Grudzień2015 r. Wołanie z Wołynianr 6 (127) czerwcu 1955 r.odmawia władzom miej­

scowym zgody na repatriację do Polski i występuje o przyznanie obywatelstwa so­ wieckiego.

W latach 1957-1958 odbył 5 dużych wypraw misyjnych, trwających od 1-4 miesięcy. Były to wyjazdy do AłmaAty, następnie 2 wyprawy do Tadżykistanu, dalejwyprawa do Aktiubińskaoraz doSe- mipałatyńska.Taostatnia wyprawa misyj­ na zostałaprzerwanaskutkiem donosu, co spowodowałośledztwo i nakaz wyjazdu.

Ponowne uwięzienie i obozy pracy przypadająna okres od grudnia1958 do grudnia 1961 r. Aresztowany i osadzony w więzieniu za działalność duszpaster­

ską, nielegalne otwarcie kościoła, agita­ cje przesądów religijnych, przechowywa­

nie literatury antyradzieckiejjak np. mie­

sięcznik „Rycerz Niepokalanej”,czy „De­

kalog”. Skutkiem tego do kwietnia 1961 r. przebywa w obozie pracy w miejsco­

wości Czuna w obwodzie irkuckim przy obróbce drewna. Następnie przeniesiony do obozupracy dla duchownych w miej­

scowości Sosnówka w Mordowskiej Re­ publice. W sumie spędziłw więzieniach i obozach pracy za posługę duszpaster­

ską 13 lat, 5 miesięcy i 10dni. Po roku 1961 aż do śmierci w dniu 3 grudnia 1974 r. jest już na stałe duszpasterzem w Ka­

ragandzie.Do Polski przyjeżdża trzykrot­ nie. Pierwszyraz przebywa w kraju od3 czerwca 1965 do 31 sierpnia1965 r., spo­

tyka się z przyjaciółmi, znajomymi, ro­ dziną, odwiedza przyjaciółz Suchej, Rab­

ki, kolegów kapłanów z seminarium du­

chownego, przyjaciół z koła „Odrodze­

nia”.Drugi pobyt w Polsce od września 1969 do 16 grudnia 1969 r., spotkanie z

rodziną, przyjaciółmi, miesięczny pobyt wypoczynkowy w Krynicy.Ostatni pobyt w Polsceod18 grudnia 1972do19 kwiet­

nia1973r. daje wreszcie okazję i sposob­ ność do zadbania o bardzo nadszarpnię­

te zdrowie. Przez 2 miesiące przebywa w

szpitalu Żeromskiegow Krakowie -No­ wej Hucie podopieką przyjaciela z przed­

wojennego Koła Kresowego ordynato­ ra oddziału zakaźnego, dr med. Stanisła­ wa Kownackiego (którego notabenepro­ ces beatyfikacyjny diecezjalnytoczy się aktualnie w Krakowie). Mimo uporczy­

wych nalegań rodzinyoraz częściprzyja­ ciół niezdającychsobiedostateczniespra­ wy z istoty dzieła misjonarskiego ks. Wła­ dysława, nie zgadzasięnapozostanie na stałe w Polsce, słusznieargumentując,że

grób kapłanatakżeapostołuje”. Ks.Wła­ dysławzmarł w szpitalu w Karagandzie3 grudnia 1974 r. ok. godz. 5 rano.

Beatyfikacja odbędzie się zapewne w lecie przyszłego rokuw Kazachstanie, w mieście Karagandzie, gdzie ks. Włady­ sławnajdłużejprzebywał i gdziejest jego grób. Będzie to zatempierwszybłogosła­ wiony, niebawem teżświętyKazachstanu.

Pamięta o nim zarazem Gmina Zabie­ rzów, parafia rudawska i wieś Pisary, w której dzieje tak chlubnie się kapłan ten wpisał.

AleksanderPłazak

„Goniec Zabierzowski” nr 8/2015

http://www.gonieczabierzowski.pl/index. php/archiwum/122-numer-08-2015/865- pamiec-wciaz-zywa-o-wielkim-kaplanie

(23)

Napisali do nas - HanucaAugo Hac

WIGILIA MOJEGO DZIECIŃSTWA

Zbliżają się radosne Święta, które po­ przedzaWieczerzaWigilijna,dziś nieste­ ty przez wielu inaczej postrzegana iczę­

sto przeżywana nietakjak nakazujenasza tradycja. Wspomnieniami sięgam do Wi­ gilii mojego dzieciństwa. Mieszkaliśmy w Podhajcach, na wsi wołyńskiej.Niepa­ miętam jak długo, aleprzez ileś dni, wie­ czorami, cała rodzina zasiadała przy ku­ chennym stole, na którym leżały różne

akcesoria”. Prosta, równo pocięta sło­ ma, różnokolorowa bibułka, takież korale, biały papier,jak też sreberka w które za­ wijałosięorzechywłoskie.

Zesłomy, bibułki, korali, a może i cze­

goś innego powstawałpiękny, długi,bar­

dzo kolorowy łańcuch choinkowy. Z pa­ pieru dorośli wykonywali jeżyki, jakby rogate bombki, a z białej bibułki powsta­ wały anioły z pewnością dla domowni­ kówochrony.Rankiem wdzień wigilijny wujkowie przywozili zlasu wysoką cho­ inkę. Sięgała od podłogi po białąpowa­

łę (sufit). Stawiano ją w kącie izby. Był taki niepisany zwyczaj, iż ubierało się drzewko zawsze w ten uroczysty dzień.

Oczywiście na czubku umieszczano obo­ wiązkowo błyszczącą gwiazdę, a następ­ nie zdobiono gałązki bombkami, ale jak­ żeróżniłysięoneoddzisiejszych. Abyły to różnezwierzątka,muchomorki,dzwon­ ki i inne, awykonane były z czegośbia­ łego, co dawało się zdrapywać paznok­ ciem. Na gałązkach dyndały równieżma­ lutkie, czerwone (w białe paski) jabłusz­ ka z naszego sadu. Obowiązkowo obok innych ozdób zajmowały miejsce na zie­ lonych gałązkach orzechy i kolorowe cu­ kierki, które później w jakiś dziwny, nie­ zauważalny sposób znikały z papierków, a ich miejsce zajmowały niby cukierki,

których papierki były czymś wypełnio­ ne. My, dzieci nie miałyśmy takich pomy­ słów, bozabierałyśmycałycukierek, a ka­ muflaż był domena dorosłych.Specjalnie dla ozdoby Babcia piekła różnokształtne, błyszczące i często kolorowe pierniczki.

Długim łańcuchem omotywano całą cho­ inkę, a na gałązkachkładzionowatę. Wy­ glądała jak czapy śnieżne. Z dala odniej przypinano specjalnymi klamerkami róż­ nokolorowe świeczki i zawieszano zim­ ne ognie. Całeszczęście, żepoichzapale­ niu,nigdynie doszło do pożaru, ataksię też zdarzało. Pod choinką była umiesz­ czona szopka zwystruganymi, przez wuj-

Wierzysz, ze sie Öog zrod&l w betle jemstam żiahie.

lecz blada ci /ezeii rue zrodzi! s/ę w tobte.

Adam Mmkiewitz

(24)

str. 22 Listopad-Grudzień2015 r. WołaniezWołynia nr 6 (127)

ka Jana, z drzewa lipowego, jasełkowymi postaciami, nie wyłączając zwierząt. Po ozdobieniu drzewka, przystępowano do innych zajęć. Wujkowie,przynosili, czte­ ry snopy, różnychrodzajów zbóż i stawia­

li je w czterech kątach izby.Snopek stoją­

cy przydrzwiach, za każdym ich otwiera­

niem i podmuchem powietrza, jakby cze­

kałna to,abyjegodorodnekłosykłaniały się nawsze strony domownikom. Był też taki rytualny obowiązek dotyczący pach­

nącego siana. Na stolerozścielano go spo­ ro i przykrywano białym, lśniącymobru­ sem, apod stołemkładzionocałąwiązkę.

Terazmożnabyło przystąpićdo nakrywa­

nia stołu.Napierwszymmiejscu był opła­ tek, apo nim „wędrowały” na stół różne potrawy,a wedle tradycjimusiało być ich dwanaście. Oczywiście gospodyni, moja Babcia Paulina, szefowakuchni wKasy­

nieOficerskim w Łucku(przed pierwszą wojną) sprostałazadaniu i na stole pojawi­ ły siępyszności i smakołyki. A więcbyły to ryby róźniścieprzyprawione: szczupak po żydowsku, karp w galareciei zchrza­ nemsmażony,pierogiz kapustą igrzyba­

mi, uszka i barszczyk czerwony,paszteci­ ki warzywne, racuchy, kisiel żurawinowy, kompot z suszonychowoców, i obowiąz­

kowo naszawschodniapotrawa - kutia.

Byłato wyłuskana, ugotowana pszeni­

ca z makiem, orzechami, bakaliami i do-

prawiona miodem. W wielu wołyńskich domach rzucano kutię o sufit. Im więcej pszenicznych ziarendo niego się przyle­ piło, większe plony przepowiadano i jak licznebędzie owcze stado. Stół był zasta­

wiony,a my szukaliśmy naniebie pierw­ szej gwiazdki, bo dopiero wtedy można było zasiąśćdo Wieczerzy, ale zanim to nastąpiło, mój Dziadzio Franciszek, do­

stojnygospodarz,czytałnamcośz Pisma Św. a po modlitwie zajmowaliśmy miej­ scaprzy stole. Napierwszym miejscu był opłatek biały, którym dzielono się przed posiłkiem, składając sobie życzenia na­ wzajem. To najpiękniejszy moment Wie­

czerzy. To nasz polski obyczaj prastary.

Boten opłatek to symbol braterstwa,prze­

baczania, miłości i wiary.Dziadziodawał go też bydlętom. Nasz dom rozbrzmiewał piękną muzykąi śpiewem kolędi pasto­ rałek, a przed północą naPasterkędo ko­ ścioła w Targowicy się zbierano.Jechali­ śmy wśród śnieżnych zasp,przy dźwięcz­

nym akompaniamencie dzwonków, zwa­ nych janczarami. Ja, dziecko w kościele zasypiałam. Ale dziękiwspomnieniomro­ dzinnym i tego co samawidziałam, taka opowieść oWołyńskiej Wigiliizlat mego dzieciństwa w mojej pamięciprzetrwała.

Dziś z pewnością trudno byłoby zna­

leźć choinkę z takimi ozdobami, jak przedstawiłam. Należy też pamiętać o tym, że dekoracjete nigdy nie byłyprzy­ padkowe.

Aco one oznaczały?

Aniołki to opiekunowiedomu.

Bombki, piękne, kolorowe, ale łatwo tłukące się oznaczały uroki życia, azara­

zem jego kruchość.

Dzwonkioznaczałydobrenowiny i ra­

dosne wydarzeniaw rodzinie.

Gwiazda na czubku - to pamiątka gwiazdy betlejemskiej oraz znak mający pomagać w powrocie członków rodziny przebywającychpozadomem.

(25)

Jablka - mialy zapewnić zdrowie i urodę. Wedlug wierzeń kościelnych sym­ bolizują również rajską jabloń.

Łańcuchy - mialy przypominać o zniewoleniu grzechem. Uważano też, że mająwzmocnić rodzinne więzi i chronić przedklopotami.

Oplatek - umacnial milość, zgodę i harmonię w rodzinie.

Orzechy zawijane w zlotko, czy sre- berko mialyzapewnić dobrobyti sily wi­ talne.

Oświetlenie choinkowe mialo wska­

zywać na Chrystusa, który przyszedl na świat, jakoświatlodla pogan.

Wwielukulturach drzewo, zwlaszcza iglaste, jest uważane za symbol życia i od­

radzania się. Jako drzewko bożonarodze­

niowepojawilosię w XVI wieku. Symbo­

lizuje Jezusa jakoźródlo życia orazniesie nadziejęnaodrodzenieiżycie w niebie.

Kończąc życzę Państwu, aby ten cu­ downy czas przyniósl ukojenie, a serdecz­ na atmosfera przy wigilijnym stole ogar- nęla nasze serca spokojem i milością do bliźnich.

Zanim zasiądziemy do Wigilijnej Wie­

czerzy podzielę się z Państwem taką re­ fleksją:

Stólwigilijny.

Dwanaściepotraw.

Świeca.Oplatek bialy.

W skladanychżyczeniach, nawzajem sobieprzebaczamy.

A, gdyminą Święta, czy każdy będzie o tym pamiętal?

Mam takącichąnadzieję.

Zpewnościąsięniemylę, że pamięć o przebaczaniu powróciprzy...

następnej Wigilii.

Uważam też, że warto poznać stare wolyńskie i kresowe wierzenia dotyczące Dnia Wigilijnego.

Gdy w Dzień Wigilijny gospodyni wsadzi chleb do pieca, to broń Boże, by weszla do izby kobieta, bo to wiedźma, któraodebrala,lub odbierze krowom mle­ ko.

Nie wolno tego dnia i w czasie świąt calych pożyczać czegokolwiek od sąsia­

da, bo później tegonie będziemy mieli w domu naszym.

Gospodarz w Dzień Wigilijny przez okno ma wyjrzeć, a gdy szron na drze­

wachujrzy, to mu dobry urodzajw następ­ nymroku wróży.

Niektórzy przy zjadaniupierwszejlyż- ki kutii stawalina siekierze, gdyżwierzy­ li, że to ichod wszelkichchoróbustrzeże.

Po wigilijnej wieczerzy nie wolno bylo zmywaćtalerzy, aw wielu domach byl zwyczaj taki,że gospodyni do misy z kutią wkladala lyżki, aby nocą dusze zmarlychmoglysię najeść.

Wiadomości te zostaly zaczerpnię­

tezksiążkiOskaraKolberga:„Obrzędyi wierzenia ludowe” oraz z„Kronik Wołyń­ skich”.

DanutaSiwiec

(26)

str. 24 Listopad-Grudzień 2015r. Wołanie z Wołynianr 6 (127)

Pamięć nie umiera - naMaTb He BMupae

OSTATNIA WIGILIA NA WOŁYNIU

W grudniu 1942r. było ostatnie Boże Narodzenie w naszym rodzinnym domu na Wołyniu ipamiętam je doskonale do dziś. W naszej okolicy było jeszcze spo­ kojnie i nie obawialiśmy siępozostawać na święta w naszychdomach. Jeszcze w tych dniach nie baliśmy się nocować w swoich domach. Nawet przez chwilę nie myśleliśmy, że to może być nasza osta­ niawigilia naTeresinie. Jak co roku skła­ dając sobie życzenia, często wspominano też: „Abyśmy doczekali do nowegoroku”. Niestety większośćmieszkańców polskie­

go Teresina nowego roku pośród żyją- cych na tej ziemi,jużniedoczekała. Póki co, pomimo czasu wojennego świętowa­ liśmy narodzenie Pana Jezusa. Jak za­ wsze była przy tym choinka oraz liczne ozdoby, lubiane prezenty oraz wiele po­ trawwigilijnych. Napoczątku była oczy­ wiście wspólna modlitwa,potem dzielili­

śmy się tradycyjnie opłatkiem, składając sobieserdecznie życzenia.Wkońcu były smacznepierożki postne, kutia,kluseczki z makiem,grzyby smażone namaśleoraz śledziki. Kiedy wszyscy się już posili­ li rozpoczynaliśmy czas śpiewaniakolęd.

Pragnę podkreślić, że kiedyś kolędy umia­

no śpiewać,nieto co dzisiaj.Poza tym, w tamtych czasach,dużo sięwspólnie śpie­ wało i to głośno, dzisiaj już siętego nie dostrzega, a szkoda bo to bardzo integro­ wałocałą naszą rodzinę.

(...)

Moja ostatnia wigilia w rodzinnym domubyła już bardzo smutna.Bardzodo­ brze pamiętam ten wieczór jak siedzieli­ śmy przy stole i rozmawialiśmy o Pola­

kach, którzy ginęli bez wieści. Łączyli­ śmy w bóluz tymi rodzinami, któredotej chwili czekają, że tatusiowie jeszcze wró­ cądo domu, do mamusi, że przyniosą ze sobą choinkę zlasu, a może nawet jakiś ładny prezent od św. Mikołaja. Jak zwy­ kle w nocy udaliśmy się całą naszą rodzi­ ną na uroczystą pasterkę,apo powrocie z Kościoła wspólnie kolędowaliśmy. Za­ raz po świętach wchodziliśmy w nowy rok 1943, nikt z nasnawetw najczarniej­ szych myślach nie przypuszczał, że wła­ śnie ten rok, na setki następnych lat, za­ pisze się jako niezwykletragiczny i brze­ mienny w swoichskutkach.

Koszmar rozpoczął się na wiosnę 1943 r., gdy ukraińscy policjanci porzucili służ­ bę uNiemców i z bronią, nocą w zorga­ nizowany sposóbuciekli dolasu.Właśnie z tym wydarzeniem, wiąże się początek martyrologii narodu polskiego na Woły­

niu. Od tegomomentutworzeniesię band ukraińskich w lasach, nazywających się Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów - Ukraińska Powstańcza Armia (OUN-

UPA) nabiera szczególnego tempa. Naj­ więcej Ukraińców zgromadziło się w na­ szych okolicznych lasach, przede wszyst­

kim w Lesie Świnarzyńskim i w dużej wiosceukraińskiej Wołczak.To byławieś

(27)

położona między lasami,bardzodogodne miejsce dla organizacji bazy partyzanc­

kiej i toUkraińcywykorzystali w stopniu wysokim. Powstał tam cały sztab ukraiń­ skio czymnasiludziedoskonalewiedzie­ li. Tymczasem ukraińska banda rosła w siłę z każdym dniem bowiemwciąż przyj­

mowano nowych ochotników do UPA.

Nie mogliśmy jednakwtedy przewidzieć jaką siładysponują, gdyżUkraińcy wpro­

wadzili bezwzględny zakaz kręcenia się po lesie, trudno więc było cokolwiek po­

dejrzeć.

Słyszałem, że do Wołczaka i Lasu Świnarzyńskiego przyjechało dużo Ukra­

ińców z Galicji iże to też była formacja OUN-UPA. Prawie wszyscy zostali za­

kwaterowani we wsi Wołczak, nie sły­

szałem, aby Ukraińcy kwaterowali tak­ że w domachrodzin polskich w Domino- polu.W czasiewojny nie wiedziałem na­ wet otym, gdzie Ukraińcy kwaterują, tak się dobrze tajniaczyli, dopiero powojnie opowiedział mi o tym Franciszek Mikul­ ski,mój serdeczny przyjaciel ze wsiWoł- czak. Franio mieszkałtam ze swoją pol­

ską rodziną w dużym, pięknym domu.

Dziś już nie pamiętam jego rodziców z imienia, miał też siostrę,chybaJózefę lat około 19. Franio wspominał, że w jego domu mieszkało wieluukraińskich ofice­ rów, którzy spotykali się prawie codzien­

nie. Zapamiętałem nazwisko jednego z nich: PIŚNIUK. Człowiek ten znanyjuż był wcześniej zjakiśfunkcji,które pełnił w ukraińskiej policji,jeszcze w służbie Niemcom, apotem jakojedenz najwięk­

szych morderców ludności polskiej w na­ szejokolicy.

Od wiosny 1943 r. Ukraińcy przeja­

wiali jeszcze jedną szczególną aktyw­

ność, całymi nocami wozili furmankami, chyba broń i sprzęt wojskowy,które wy­ dobywali z sowieckich bunkrów. Widzia­

łem to nie jedenrazbowiemprzejeżdżali

tuz obok naszego domu i wtedy wielerazy słyszałem ich ukraińskie rozmowy. Co­

raz częściej wzywano polskich gospoda­

rzy, młodych, silnych,najczęściejpowoj­ skujako potrzebne im PODWODY. Nie­

stety jakjuż ktoś do nich pojechał tojuż prawienigdy do domunie wrócił. Ludzie w naszej kolonii po cichukomentowalito dość jednoznacznie: „Ukraińcy skrytobój­

czo mordują naszych mężówisynów w le- sie, dlatego wciąż nie wracają do swoich domów!” W ten sposób zaginął bez wie­

ści mój kuzyn Stanisław Hypś lat około 32z naszej koloni Piński Mostoraz wielu innych, przedewszystkimzDominopola.

EugeniuszŚwistowski relację spisał SławomirTomaszRoch Zob. także: Wspomnienia Eugeniusza Świstowskiego z kolonii Teresin w po­

wiecie Włodzimierz Wołyński na Woły­ niu 1935-1944, //

http://wolyn.org/wspomnienie- woynia/41-wspomnienia-eugeniusza- wistowskiego-.html

Cytaty

Powiązane dokumenty

świtującego wśród listowia słońca, mieni ­ ły się złotem, czerwienią i gdzie nie gdzie jeszcze zielenią, która zamierzała zmie ­ nić się w różne odcienie

Kiedy biskup Szem- bek, prekonizowany 9 listopada 1903 me ­ tropolitą mohylewskim, przeniósł się z Płocka do Sankt Petersburga, do stolicy Cesarstwa wyruszył w ślad za nim

A kiedy ten rozprawi się już sam ze sobą, z dobrem i złem tego świata, kiedy pogodzi się ze swoją samot ­ nością z wyboru, najlepiej poczuje się w towarzystwie

Król polski Zygmunt I Stary, pod wpływem świetnego zwycięstwa odnie ­ sionego przez Konstantego Iwanowicza Ostrogskiego nad Tatarami nad rzeczką Olszanicą w styczniu 1527 roku,

niem dziennikarzy cieszą się nasze akcje leczenia starych drzew - stało się już tra­.. dycją to, że wiele kanałów telewizyjnych pokazuje bezpośrednie relacje

się literaturą tworzoną na emigracji. Hordyńskiego) oraz antyko ­ munistycznych felietonów, nadawanych do kraju od stycznia 1949 r. na falach „Radia Madryt ”, był

Jeżeli jednak Ty, Ojcze, wybrałeś go, by teraz w szczególny sposób kapłan ten stał się dla nas wzorem i przykładem, i by nadal przyczyniał się do wzrostu

Z tego też powodu jest ona postawą wlaną przez Ducha Świętego w umysły i serca tych, którzy potrafią otworzyć się na cierpienia braci i dostrzec w nich ob-.. raz