1
+ '+ / \ f ’ & * • S P IS Z A W A R T O Ś C I T E C Z K I — .
... \^V^M-W...
T A . ^ . \ . . i . . ^ . . V ^ ...
1/1. Relacja
I/2. D okum enty (sensu stricto) dotyczące osoby relatora —
I/3. Inne m ateriały dokum entacyjne dotyczące osoby relatora —-
II. M ateriały uzupełniające relację j k - 3 v
111/1 - M ateriały dotyczące rodziny relatora —
III/2 - M ateriały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. -—
III/3 - M ateriały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) — III/4 - M ateriały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. — -
III/5 - inne . r ^
IV. Korespondencja
>jy> \ ... ...
V. Nazw iskow e karty inform acyjne V
VI. Fotografie Vj-vO \{
2
3
fUNIE
oknie i w tym momencie icił w niego m ocno ubitą ), trafiając go w oko. Ten a l i długo się leczył. Nie darować, te nie przewi- iegłem temu tak bolesne- :zniem tym był Zbyszek vny Panie Zbigniewie,
•go wspomnienia przesy-
■ębokiego szacunku i ser- i - byfy prefekt ks. Tade-
i wrażeniem tych słów ojego dawnego prefekta nie tylko wielkiego ka- :ego człowieka. Oczywi- i m iłym , serdecznym li- i się pomiędzy nami ko- racana przeze mnie ma-
•'nictwami dotyczącymi album „K rzemieniec ja- 'iestety nie m a też wśród iłata, którego zamierzali- i Janem Załęskim odwie-
o czym wspomniałem alszej korespondencji ks.
naszego przyjazdu do :zeniem , więc nie poje- i jed n ak na m nie ze zdję
li, a które stoi na biurku nadal ma mnie w swojej
Zbigniew Wojcieszek
151
WSPOMNIENIE O „MYSZCE’
ne sprawy i w łasne zdrowie., nie lubiła gdy się ją namawiało by w zięła się do spisywania swoich wspom nień, do uw iecznienia swojej arcyciekawej przeszłości okupacyjnej i bez
pośrednio pow ojennej. Przykro, że z powodu jej chorobliwej w prost skromności, wraz z nią odejdzie pam ięć o tym co robiła, czego była świadkiem i o czym wiedziała. Nie chciała sobie biedna M yszka budow ać za życia po
mnika. A teraz, po jej śm ierci, nikt nie potrafi przedstawić całokształtu jej okupacyjnych dzia
łań. N iech więc w olno mi będzie przedstawić chociaż jej okruchy.
Ta niepozorna M yszka prow adziła w cza
sie okupacji gigantyczną robotę na jedynej w swoim rodzaju placów ce. W warszawskim okupacyjnym m agistracie kierow ała central
ną kartoteką ludności. Co to była za pozycja, jak i to był doniosły punkt strategiczny, wie
dzą dobrze ci, którzy w sposób aktywny prze
żyli tam te czasy.
Tutaj zbiegały się wiadomości o wszystkich mieszkańcach Warszawy. Również wszystkie mity i legendy, jakie o swoich członkach two
rzyły organizacje tajne. Jeżeli ktoś chciał mieć dobre lewe papiery („z pokryciem”) musiał mieć ich odbicie w kartotece. Jeżeli ktoś chciał przejąć osobowość po nieżyjącym, musiał po
czynić w kartotece odpowiednie zabiegi. Jeżeli ktoś usiłował zniknąć z oczu gestapo (czy wy
wiadu sowieckiego) musiał zniknąć z kartoteki.
Jeżeli pragnął się narodzić pod nową postacią, musiał się tam pojawić.
N iektórzy figurow ali w kartotece kilka ra
zy, mając z góry przygotow ane różne wersje swojej osobow ości na wypadek wpadki. Inni bywali uśm iercani by zm artw ychw stać pod nową postacią. A ci, którzy umierali napra
wdę, niejednokrotnie użyczali swoich danych innym, często tropionym przez N iem ców Ży
dom. Jednocześnie kartoteka pozw alała wyłu
skać dowolną grupę m ieszkańców , dobraną M arysia W ojnicz-Araszkiewicz zmarła
w W arszaw ie dn. 27 czerwca 1996 roku. Była najlepszą koleżanką, najwierniejszą krze- m ieńczanką, najwspanialszym człowiekiem.
Dla tych, którzy ją znali od czasów krzem ie
nieckich, którzy kolegowali z nią w szkole, którzy mieli z nią styczność w czasie okupacji i po w ojnie, jej śmierć jest ciężkim ciosem i stratą niepowetowaną. Mało jest ludzi, któ
rych brak odczuwa się tak dotkliwie, jak brak - zaw sze (nawet w czasie długoletniej choro
by) pełnej życia, pogody i humoru, pełnej dobroci i solidarności wobec ludzi (nawet tych, którzy wcale na to nie zasługiwali), zawsze gotowej do niesienia i dodawania otuchy - małej niepozornej Myszki.
N iestety, nie zaw sze wyrozumiałość w o
bec ludzi i gotow ość pomagania innym szła w parze z dbałością. Myszka nie lubiła gdy się je j wytykało zaniedbania w trosce o włas
4
52
pod z góry założonym kątem: zawodu, wieku, wykształcenia, stosunku do przedwojennej służ
by wojskowej, przedwojennego zatrudnienia.
Tego rodzaju kopalnia informacji była praw
dziwym skarbem dla zainteresowanych, szcze
gólnie, że ten kto nad nią panował mógł - gdy było trzeba - przekształcić jej wybrane frag
menty w kopalnię dezinform acji i to włas'nie usiłowało robić Kierownictwo Polski Podzie
mnej. Czy m ożna się dziwić, że miejsce to intensywnie penetrowało Gestapo, penetro
wały wywiady i kontrwywiady wielu państw z sowieckim „Sm ierszem ” na czele, który zbierał dane potrzebne do „oczyszczenia” te
renu przed wkroczeniem armii czerwonej.
Panowała tu oczywiście (w swoim mnie
maniu) niemiecka policja. Faktycznie jednak panowała M yszka. M ała i niepozorna dla Niemców i komunistów, zupełnie inna dla AK i delegatury rządu. Myszka współpraco
wała ściśle z wysokimi kręgami polskiej konspiracji a jej bezpośrednich kontaktów mogło jej pozazdrościć wielu prominentnych działaczy podziemia. Na co dzień jej pracę inspirowali: szef wydziału organizacyjnego Komendy Głównej AK płk Antoni Sanojca (brat naszej nauczycielki z Krzemieńca) oraz zrzucony z Anglii cichociemny, szef działu legalizacji i techniki Komendy Głównej, nasz krzemieniecki nauczyciel wychowania fizycznego Julian Kozłowski, który kierował ogromną, największą w okupowanej Euro
pie, podziem ną machiną wytwarzania le
wych dokumentów. W codziennym z nią kontakcie pozostawała również krzemienie
cka nauczycielka fizyki, Harcmistrzyni Rze
czypospolitej, Jadwiga Falkowska, delegatka harcerstwa w Głównej komendzie AK, zastę
pczyni przewodniczącej W ojskowej służby Kobiet i członek władz naczelnych akcji pomocy Żydom „Żegota”. (Na marginesie stwierdzić wypada, że ju ż z tych kilku na
zwisk widać jak znaczącą rolę w polskiej konspiracji zajmowali ludzie związani z Li
ceum Krzemienieckim).
Myszka została um ieszczona na swoim sta
nowisku przez władze podziem ne jako osoba bezw zględnie pewna i godna zaufania a po
nadto w ybitnie zdolna, inteligentna i odważna.
Jednocześnie jako osoba, która m iała szansę odpow iadać Niemcom . W ładała doskonale ję zykiem niem ieckim (w dom u od dziecka miała bonę Niem kę); w yglądała na prostoduszną, naiwną dziew czynkę, absolutnie posłuszną, niezdolną do skom plikowanej gry.
W ygląd i um iejętność stw arzania pozorów odgrywały w pracy konspiracyjnej ogrom ną rolę. Wielu niebezpiecznych dla Niemców działaczy podziem nych przybierało na co dzień postać zaaferowanych, nieszkodliwych zjadaczy chleba. N ie w szystkim to się udaw a
ło. M yszka pasow ała ja k ulał do założonego modelu. Pomagały je j w tym rów nież wrodzo
ne zdolności aktorskie. Faktem jest, że aż do końca ich panow ania w W arszaw ie Niemcom nie przyszło do głowy, że ta drobna, posłusz
na, a chwilami naw et zastraszona dziewczyna, wykonująca na pozór ściśle w szystkie ich po
lecenia, drwi sobie z nich w żyw e oczy i już nie tylko oszukuje, ale w ręcz konstruuje cały aparat zorganizowanego oszustw a i dezinfor
macji. Niemcy mieli nie tylko utrudniony do
stęp do informacji, nie tylko znikały przed nimi interesujące ich akta, jak b y ich wcale nie było. Jeżeli się w końcu dokopali do w iado
mości której szukali, to w 90% wprowadzała ich ona w błąd. Tym czasem nie tylko wszy
stkie posunięcia, a naw'et zam iary Niemców, stawały się natychm iast w iadom e polskim władzom, ale M yszka konstruow ała poza tym skom plikowaną akcję m askującą, która pole
gała na nadzwyczaj zręcznym inspirow aniu Niemcom fałszywych kierunków działania i po
dsuwaniu im sukcesów' (trudno by ich w ogóle nie mieli) tam gdzie to i tak nie m ogło już nikomu zaszkodzić.
M iałem w czasie okupacji kontakt z w ie
loma ludźmi podziem ia. Przede wszystkim z wymienionym ju ż prof. K ozłow skim , z Ja
dwigą Falkowską, z w ychow ankiem Liceum
Zygi zane, ja k v stkic niej cza wsz>
zauf;
na b;
lory zać | kich.
dwu.
N ona s nia r bard.
życi;;
Jc że !i jeżel z kc stwa się r\
skieg odpo tej u.
rzuci tekst;
ofice cowr.
stał r
Ui wie. .’
uczęs towci skiej
5
um ieszczona na swoim sta- idze podziem ne jak o osoba
•na i godna zaufania a po
lna, inteligentna i odważna, osoba, która miała szansę :om. W ładała doskonale ję- i (w domu od dziecka miała /glądała na prostoduszną, kę, absolutnie posłuszną, Dlikowanej gry.
tność stwarzania pozorów ' konspiracyjnej ogromną :piecznych dla Niemców nych przybierało na co Dwanych, nieszkodliwych i w szystkim to się udawa
ła ja k ulał do założonego sj w tym rów nież wrodzo- cie. Faktem jest, że aż do i w W arszawie Niemcom /y, że ta drobna, posłusz- zastraszona dziewczyna, r ściśle wszystkie ich po- : nich w żywe oczy i już Je w ręcz konstruuje cały ego oszustwa i dezinfor- nie tylko utrudniony do- nie tylko znikały przed akta, jakby ich wcale nie ńcu dokopali do wiado- to w 90% wprowadzała czasem nie tylko wszy- iwet zamiary Niemców, ia s t wiadome polskim konstruow ała poza tym maskującą, która pole- :ręcznym inspirowaniu uerunków działania i po-
j