• Nie Znaleziono Wyników

W Abramowie były dwie rodziny żydowskie - Janina Woch - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "W Abramowie były dwie rodziny żydowskie - Janina Woch - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANINA WOCH

ur. 1925; Abramów

Miejsce i czas wydarzeń Abramów, II wojna światowa

Słowa kluczowe Abramów, II wojna światowa, Żydzi, Żyd Chaim, Holokaust, modlitwa Żydów, Wólka Kątna

W Abramowie były dwie rodziny żydowskie

Dwie rodzin było żydowskie, co tu mieli. I sklepik mieli i tu, i, i były tutaj i to. Jednego zabiły, Niemce zabiły jednego. Uciekał jak przyjechały. Że był nie uciekał to by dobrze było, a tak uciekał do lasu i zastrzelił go. Ale to dobre były Żydy, dobre były ludzie.

[…] W zgodzie, wie pan, ja to tam lubiałam i Żydów. Przychodziła Żydówka, to moja mama kupowała od niej róźne towary i nocowała u nas. Wszystko tak było dobrze. I jeszcze później już ta wojna jak wybuchała to przyszła i mówi: „Wiesz co przyjaciółko? Zostawię ci wszystko co mam. Cały ten swój majątek. Jak przeżyje to mi oddasz, a jak nie przeżyję, to niech będzie twoje.” A moja mama mówi, bo ten Chaim się nazywał taki ten Żyd, mówi: „Chaimowa, dziękuje, ale nie chcę waszego majątku, nie chcę nic. Będę się modlić, żebyś przeżyła, bo dobra jesteś przyjaciółka, ale majątku twojego nie. Bo jak ja, mnie kto zabije, albo co i później co będzie? Kto ci odda? A ja na tamten świecie nie chcę oddawać”. Bo była religijna moja mama. „Ja z tamtego świata nie przyjdę ci odbierać. Jak któraś z nas zginie, przepadło.” Ale nie.

Nie chciała za nic w świecie ona niczyjego od tyle nie wzięła. Nie chciała. „Ja – mówi – ja się dorobiłam, mnie było dobrze, a nie chcę twojego. Może komuś dasz takiemu, co”. No i do Marcinowa tylko doszły, do Marcinowa. I w Marcinowie obydwoje małżeństwo to zastrzelili Niemcy i ktoś zabrał to wszystko. Ale kto to? Ani się tam ktoś dowiadywał kto, ani czy to Niemcy zabrali to, czy to, czy to co? Zabili i zostawili w rowie i już. […] To my płakaliśmy o tych, o tych Żydków, to płakaliśmy, bo to były naprawdę były ludzie. Że to był Żyd i, ale i my jesteśmy z żydowskiej rodziny, bo przecie pan Jezus był, prawda? Wiemy, że pan Jezus miał wiarę tą co, tylko tyle że, że go ukrzyżowali później, że go zamordowali, ale… wiara była i modlili się, jak się modlił ten Żyd, no jak mówię, u nas takśmy się nie modlili jak ten Żydzina się modlił i takie sobie zakładał na ręce takie, pasek taki i tutaj taka – ja opowiadałam księdzu na religii jak dziećmi śmy byli, że tak się – mówię – u nas Żyd modlił, proszę księdza, takie ma tutaj. A to mówi ksiądz: „Przykazania on takie ma tutaj”. I takie prześcieradło w pasy białe, w czarne pasy i tak się modlił, ale nie do obraza żadnego

(2)

tylko do pieca. Przy piecu tak się kiwał i tak się kiwał, ale ile się on modlił długo. [...] w Abramowie było dwie rodzin Żydów, a później jak na Wólkę przyszłam to krawiec był Żyd, szył. Płaszcze szył, szył kurtki. Dobre były. Nie powiem, że tam były takie jakie, albo ludzie im dokuczali. Nie dokuczali i nikt z Wólki Żyda nie zabił, nie zamordował tylko każdy przytulał jak mógł. Żeby przeżył.

Data i miejsce nagrania 2011-05-18, Wólka Kątna

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Rafał Czekaj

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Buty były włożone, bo to w domu jak się było, a jeszcze był śnieg, tośmy się wszyscy powyrywali z tego, z tegoż, tam upoiły jakoś tam tego wartownika chłopcy [śmiech] i

Dopiero jak wróciłem do domu, wyszliśmy z żoną –papież przejeżdżał przez Krakowskie Przedmieście, przez Plac Litewski i tu, gdzie w tej chwili jest McDonald’, tam

Jesienią to tam było trochę jabłek, bo był sad Konarzewskich, [który] do tej pory istnieje, choć już teraz zaniedbany, bo wiadomo, że już nikt nie patrzy, nikt nie pilnuje

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

Moi rodzice wysłali mnie z warszawskiego getta na placówkę, na robotę, razem z grupą jeszcze siedemdziesięciu ludzi.. To było już przez protekcję, ojciec urządził to, że może