• Nie Znaleziono Wyników

Zbigniew Jerzy Nowak (1919-1993)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zbigniew Jerzy Nowak (1919-1993)"

Copied!
116
0
0

Pełen tekst

(1)

Krystyna Heska-Kwaśniewicz Marek Piechota

ZBIGNIEW JERZY

NOWAK

• 0 5 A / Z iK, Z . J . 1A-KWAŚNIE JNIEW JERZY

1 5 1 0 5 9

jydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

atowice 2006

(2)
(3)

ZBIGNIEW JERZY

NOWAK

(4)

Tom I

(5)

Krystyna Heska-Kwaśniewicz Marek Piechota

ZBIGNIEW JERZY

NOWAK

( 1919 - 1993 )

r

W ydaw nictw o U niw ersytetu Śląskiego

K atowice 2006

(6)

R edaktor serii: M entibus M emoratis. Sylwetki Naukowe Uczonych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Antoni Barciak

R ecenzent Jerzy Starnawski

9

Projektant okładki Tomasz Kipka

Redaktor M agdalena Kozioł Redaktor techniczny

Barbara Arenhövel Korektor Lidia Szumigała Copyright © 2006 by Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

Wszelkie praw a zastrzeżone ISSN 0208-6336 ISBN 83-226-1544-2

Wydawca

W ydawnictw o U niw ersytetu Śląskiego ul. Bankowa 12B, 40-007 Katowice

www.wydawnictwo.us.edu.pl e-mail: wydawusiMus.edu.pl

W ydanie I. N akład: 300 + 50 egz. Ark. druk. 6,5 + wkl.

Ark. wyd. 5,5. P rzekazano do łam ania w m arcu 2006 r.

Podpisano do dru k u w sierp n iu 2006 r. P apier offset.

Łamanie: Pracownia Składu Komputerowego Wydawnictwa Uniwersytetu Śląskiego Druk i oprawa: Czerny Marian. Firma Prywatna „GREG”

Zakład Poligraficzny ul. W rocławska 10, 44-100 Gliwice

kl. Ili, 80 g Cena 10 zł

(7)
(8)
(9)

Zbigniew Jerzy Nowak

Próba charakterystyki osobowości

Z b igniew J e rz y N ow ak u ro d z ił się 7 lip ca 1919 ro k u w Łodzi. Jego ojciec F ranciszek (1893-1957) był podinspek­

torem Policji Państw owej w kom endzie wojewódzkiej w Ka­

liszu, potem w Białymstoku, m atka - Rozalia ze Świąteckich, zajm ow ała się w ychow yw aniem synów: Zbigniewa, Leszka Janusza i Jana. W latach 1929-1937 przyszły uczony uczęsz­

czał do ogólnokształcącego gim nazjum państw ow ego im.

Tadeusza Kościuszki w Kaliszu, gdzie w maju 1937 uzyskał św iadectw o dojrzałości, a n astęp n ie podjął studia na filo­

logii polskiej w U niw ersytecie S tefana Batorego w W ilnie i w ciągu dwóch lat złożył połowę egzam inów cząstkow ych w zakresie m agisterium . Jak o przedm ioty poboczne studio­

w ał historię i filozofię. Był członkiem seminariów, w ykładów i ćwiczeń prow adzonych przez profesorów : M anfreda Kri­

d la1, Konrada G órskiego (nauka o literaturze), Erw ina Ko- schm iedra, J an a O trębskiego (nauka o języku), Stanisław a Kościałkowskiego (historia), Tadeusza Czyżowskiego, H en­

ryka E lzenberga2 (filozofia). Słuchał także ostatnich w ykła­

1 Jednym z ostatnich planów naukow ych Z.J. N ow aka było przygoto­

w anie wyboru pism Manfreda Kridla.

2 Autorka pragnie w tym m iejscu podzielić się bardzo osobistym w sp o­

mnieniem: gdy w roku 1963 w ydaw nictw o Znak w ydało K łopot z istnie­

niem, w ów czas jeszcze dr Nowak w prywatnej rozm owie poradził mi - bar­

(10)

dów M ariana Zdziechow skiego (literatura pow szechna), na którego pogrzebie przem ów ił w im ieniu m łodzieży studenc­

kiej3.

Wilno tam tych lat było m iastem niezwykłym i w sposób decydujący w płynęło na ukształto w an ie osobow ości przy­

szłego uczonego. To zagadnienie m a ju ż zresztą sporą lite­

ratu rę przedm iotu. Nie studiow ał w nim Nowak długo, ale to, czego się tam nauczył, ukształtow ało go na całe życie.

P ro feso r Iren a Sław ińska, rów nież stu d e n tk a w ileńskiego uniw ersytetu, w spom inała:

„U niw ersytet S tefana Batorego, b ru ta ln ie zlikw idow any 15 grudnia 1939 roku, pozostaw ił je d n a k dziedzictwo - i to podwójne: pisane - ściśle naukow e, i niepisane - etos, za­

kodow any w ludziach, w społeczności akadem ickiej USB i w tej społeczności w ychow ankach”4. W ielokulturow e Wil­

no było otw arte na różne w yznania i środow iska narodow o­

ściowe. W U niw ersytecie Stefana Batorego program wykła­

dów „był w yraziście otw arty na kulturę W ielkiego Księstwa Litew skiego”5 - zw racano też uw agę na fakt, iż szacunkiem darzono w szelkie poczucie więzi z regionem ; to także był elem ent etosu. W ym agano od w ychow anków dobrej znajo­

mości łaciny i dobrego pisania w języku polskim. Gdy w la­

tach siedem dziesiątych ubiegłego w ieku Nowak - wówczas docent - zorganizow ał lektorat łaciński dla m łodszych pra­

cow ników swego zakładu, to było w łaśnie echo tam tych wi­

leńskich lat. „Otwartość i rygoryzm ”6 też były dziedzictwem U niw ersytetu S tefana Batorego. Również tam przyszły pro­

fesor literatury nauczył się „Etosu tego trudnego powołania, jakim je st praca badaw cza i pedagogiczna, obow iązek nie­

u stan n e g o p o m n ażan ia w łasn y ch zaso b ó w wiedzy, pracy

dzo młodej, początkującej asystentce - przeczytanie tej książki; była to dla mnie jedna z lektur przełom owych.

3 Przem ów ienie to opublikow ały w ileńskie „Sprawy Otwarte. Dwutygo­

dnik kulturalno-społeczny” 1938, nr 21 (42), s. 4.

4 1. S ł a w i ń s k a : S z la k a m i moich w ód. Lublin 2004, s. 69.

5 Ibidem, s. 70.

6 Ibidem, s. 21.

(11)

badawczej - i hojnego, bezinteresow nego daru: daru p rze­

kazyw ania w łasnych zdobyczy w tym zak resie”7. W ileńscy profesorow ie, ja k pisała Sław ińska, nie mieli will ani sam o­

chodów, ale chętnie pom agali m aterialnie studentom .

Warto z tam tych czasów przypom nieć jeszcze jed en epi­

zod, o którym w spom ina kolega N ow aka z okresu w ileńskie­

go, Józef Czerni: „Raz spóźniłem się o parę m inut na wykład profesora M anfreda Kridla. W skakuję zdyszany do sali i w i­

dzę, że profesor stoi, praw a stro n a jest przepełniona (lewą zajm owało kilkunastu kolegów Żydów), a środkow a p usta i siedzi na niej tylko N ow ak. Bez z a sta n o w ie n ia siadam przed nim bliżej profesora, żeby lepiej słyszeć. W idzę, że profesor dalej stoi i prosi, żeby stojący z tyłu studenci usie­

dli. Trzykrotnie pow tarza sw oją prośbę i w reszcie kończy:

»Skoro państw o nie m ogą usiąść, to i ja będę stał«. I tak cały wykład odbył się na stojąco”8. W ten sposób student Nowak zap ro testo w ał przeciw ko antysem ityzm ow i, który zresztą w Wilnie się nie przyjął.

* *

*

W ybuch w ojny za sk o c z y ł m łodego a d e p ta p o lo n isty k i w Wilnie; czas od stycznia do m arca 1940 spędził w aresz­

cie śledczym, uw ięziony przez w ładze litew skie pod zarzu ­ tem przynależności do ko n sp iracji utrzym ującej kon tak ty z Rządem Polskim we Francji (w istocie owe kontakty m ia­

ły bardzo luźny charakter). Po wyjściu z aresztu Nowak p ra ­ cował jako robotnik budow lany i torfowy, a w sem estrze w io­

sennym 1941 był studentem uniw ersytetu radziecko-litew - skiego w Wilnie, gdzie uczestniczył w zajęciach z zakresu poetyki prow adzonych przez d r M arię Renatę M ayenową.

U częszczał także na tajne sem inarium historycznoliterackie

7 Ibidem, s. 76.

8 J. С z e г n i: Z moich wspomnień o Zbyszku Nowaku. (Z dodatkiem frag­

m en tów Jego ostatnich listów). W: W a rszta t b a d a w c z y Profesora Zbignie­

w a Jerzego N o w a k a . C h arakterystyki, w spom n ien ia, bibliografia. Red.

M. P i e c h o t a . Katowice 2004, s. 151.

(12)

prow adzone przez prof. K onrada Górskiego, który w tajem ­ niczał go w swój w arsztat naukow y; po latach N ow ak wy­

znał, że to G órskiem u zaw dzięczał poznanie teorii teksto- logicznej. W październiku tegoż roku w raz z ojcem, który zbiegł z obozu dla internow anych pod Rygą na Łotwie i ukry­

w ał się w okolicach W ilna, przekroczył nielegalnie granicę tzw. G eneralnej G uberni, a następnie przedostał się w Kra­

kow skie (gdzie przebyw ała m atka z m łodszym i braćm i), p o ­ tem w Proszow skie. W krótce ojciec, Franciszek, na polece­

nie płk. Rom ana Sztaby9 znalazł się ostatecznie w konspi­

racji na Wołyniu, gdzie działał aż do roku 1944, a Zbigniew Jerzy w 1942 złożył przysięgę ja k o członek ZWZ na ręce Stanisław a Jaskólskiego „Orlika”; żołnierzam i 106. DP AK byli też bracia Zbigniew a - Leszek N ow ak „Omega” (1922-

1969) i Jan N ow ak „Piła” (1925-1951).

Późniejszy profesor historii literatury w czasie wojny był nauczycielem tajnego n au czan ia w M iechow skiem . Jeden z jego ów czesnych uczniów, Ja n Lohm ann, w swej książce N a lewo jest W schód w spom ina: „Zbyszek przygotowywał m nie w W ierzbnie do egzaminów. N ajpierw Ryś, potem dy­

rek to r Indyk z Krakowa, a w końcu Zbyszek. Najdelikatniej­

szy z delikatnych, m ów iła o nim ciotka Ina. W zór czasem aż irytujący z tym swoim naiw nym idealizow aniem . Podob­

ne ja k u Lechonia sum ienie; »zdradzam Boga, jeśli nie je ­ stem ja k Chrystus, m ożna być w iernym nie tylko starając się, a stając się świętym «”10.

W lipcu 1944 z o sta ł z m o b ilizo w an y ja k o żo łn ierz AK w oddziale dywersyjnym „D om inika-Pela”, którym dowodził kap ral-p o d ch o rąży Jerzy B iechoński „Kłos”. W szeregach

„Dom iniki” b rał udział w ochronie sztabu 106. DP AK w Ko­

niuszy, Zielenicach, Dziewięciołach. N astępnie został wcie­

lony do 1. Kompanii SB$ „S uszarnia” pod kom endę por. Jó­

zefa G argerza „Grota”, dow ódcą batalionu był kpt. Antoni

9 Płk Roman Sztaba był kom endantem wojew ódzkim policji w Białym­

stoku i przełożonym Franciszka N owaka, został aresztow any przez Niem­

ców w październiku 1942 i ślad po nim zaginął.

10 J. L o h m a n n: N a lewo jest W schód. Т. 1. Kraków 1995, s. 168.

(13)

Igelewski „P onar”. Jego plutonem dowodzili kolejno „Kłos”, a po jego śm ierci por. Józef Raj „B ruzda” i sierżant-podcho- rąży „Drozd” - Jan Latała. W szeregach batalionu Zbigniew Nowak przetrw ał w lasach pod Sancygniow em aż do opusz­

czenia tej pozycji przez oddział w listopadzie 1944. Jego brat Lech 22 m a ja te g o ż ro k u u b e z p ie c z a ł z rz u t, k ied y pod W ierzbnem wylądował „Niedźwiadek”, gen. Leopold Okulic­

ki. W tedy w łaśnie przyszły uczony przeżył najbardziej d ra ­ m atyczny i bohaterski epizod w swej biografii. Pełniąc służ­

bę w artow niczą pod D ziem ięrzycam i - obok kościuszkow ­ skich Racławic - stoczył w pojedynkę w alkę w ręcz z p a tro ­ lem niemieckim liczącym kilkunastu ludzi, patrol poniósł stra­

ty i wycofał się. Dzięki dzielności osobistej - rzec by można:

męstwu - Zbigniewa Jerzego Nowaka została zaalarm ow ana jego kom pania, która w ypoczyw ała w dw orze dziem ięrzyc- kim po ciężkim m arszu nocnym spod Sancygniowa. Mimo że świstały wkoło niego kule, p rzestrzelo n ą m iał tylko czapkę.

W rozkazie dyw izyjnym n r 14 z d nia 19 sierp n ia 1944 roku został aw ansow any na starszego strzelca-podchorąże- go. Bardzo em ocjonalnie opisał ten incydent cytowany już Jan Lohm ann: „Przyszła k a rtk a od Zbyszka, p o b ru d zo n a czarnym i stem p lam i11, ledw o m ogę odczytać. Jest od nie­

daw na profesorem historii literatury. Cytuje fragm ent Przed­

świtu Zygm unta Krasińskiego: »Niechaj się o niej (Ojczyź­

nie) sum ienie każdego P olaka p rz e k o n a - niechaj pojm ie myślą, co dotąd czuł sercem tylko, a zrozum ie i w ierzyć b ę­

dzie, że tylko przez Polskę zdoła się zasłużyć na ziemi i zba­

wić duszę nieśm iertelną, bo tylko w Polszczę i przez Pol­

skę zacząć się opatrznie m oże nowy okres w dziejach św ia­

ta. Od tego zaś postępu zależy coraz wyższe dopełnienie się objaw ienia C hrystusow ego w ludzkości«. I pisze następnie, że często śni mu się, idzie z karabinem i pragnie ten k a ra ­ bin gdzieś ukryć. Sen akow ca. [...] W sierpniu (1944) p o ­ szedł na akcję »Burza«. W sław ił się pod D ziem ięrzycam i, stojąc na w arcie przed dworem , w którym kw aterow ał sztab

11 Był to okres stanu w ojennego w P olsce i cała korespondencja podle­

gała cenzurze.

(14)

106. dyw. AK, w chwili kiedy nadjechali Niemcy. Z tego, co op o w iad ał, gdy ich zo b aczy ł, p o m y ślał o M atce Boskiej O strobram skiej i O na szepnęła strzelaj! Zabił dowódcę p a­

trolu, spow odow ał alarm i kontrakcję oddziału AK i Niem­

cy się wycofali. Z ostał o d zn aczo n y K rzyżem V irtuti Mili­

tari. D zielny Z byszek. Syn n a d k o m isa rz a Policji Polskiej w Suw ałkach. Jakże mi tęskno do tych chłopaków z lasu”12.

Ten czas, tak w ażny dla kształtu życia pokolenia Polaków urodzonych około roku 1920, i na Zbigniewie Jerzym N o­

w aku w ycisnął swoje piętno, określił kształt jego służby w o­

bec Boga, Polski, człow ieka i n a u k i13.

Do stycznia 1945 roku ukryw ał się w M iechowskiem i re ­ d agow ał pism o k o n sp ira c y jn e „ P a rty z a n t”. Jesien ią 1945 roku m iał zam iar się ujawnić, ale spóźnił się; biuro rejestra­

cyjne zakończyło działalność i w perspektyw ie czasu odczy­

tał to w ydarzenie jak o opatrznościow e.

* *

*

W m arcu 1945 roku Zbigniew Jerzy N ow ak podjął studia polonistyczne na U niw ersytecie Jagiellońskim , był uczest­

nikiem ćwiczeń, w ykładów i sem inariów : Stanisław a Adam ­ czew skiego, Ju lian a K rzyżanow skiego, Stanisław a Pigonia (nauka o literaturze), Tadeusza Grabowskiego (badacz litera­

tu r słow iańskich), Zenona Klemensiewicza, Tadeusza Milew­

skiego (językoznawstwo) i W ładysław a Tatarkiew icza (filo­

zofia). Bardzo aktywnie pracował w Kole Polonistów UJ i przy­

gotowywał dwa zjazdy kół polonistycznych, które odbyły się w Krakowie w latach 1946 i 1947. U kończył studia w roku 1949, uzyskując m agisterium na podstaw ie pracy Żołnierz w świecie poetyckim Mickiewicza. 23 grudnia 1950 roku uzy­

skał stopień doktora filozofii na podstaw ie rozpraw y o Księ­

gach narodu polskiego i pielg rzym stw a polskiego A dam a Mickiewicza, pisanej pod kierunkiem profesorów Stanisława

12 J. L o h m a n n : N a lewo jest W schód. T. 1. Kraków 1995, s. 168-169.

13 Por. I. O p a c k i : N ow ak. (Z am iast w p ro w a d ze n ia ). W: W arsztat b a ­ dawczy..., s. 6-7.

(15)

Pigonia i Juliusza Kleinera. Rygorozum doktorskie obejm o­

wało historię literatury polskiej i językoznaw stw o ogólne - jako przedm iot poboczny (egzam inatorem był T. Milewski).

Ten epizod szczegółow o op isał prof. Jerzy Starnaw ski:

„Cyzelował przez wiele lat p racę m ag istersk ą o M ickiewi­

cza Księgach narodu polskiego i pielgrzym stw a polskiego.

Św ietna okazała się od pierw szych kart, od wzorow o napi­

sanego stanu badań, w którym jako tw órca nowoczesnej wie­

dzy o dziele w skazany został ja k najsłuszniej Stanisław Pi­

goń, autor rozpraw y z 1911 r. i w ydaw ca Ksiąg w Bibliote­

ce Narodow ej (seria I 17, 1920 i w znow ienia). Gdy p raca N ow aka była już bardzo zaaw ansow ana, u kazał się tom 2 m onografii Kleinera o M ickiewiczu (1949), w którym a n a ­ liza stylu Ksiąg została należycie przeprow adzona. Je d n a k ­ że młody m agistrant zdołał, szczególnie w zakresie logio­

nu i przypowieści, pow iedzieć bardzo dużo nowego, pogłę­

bił analizę Kleinera. I Pigoń (prom otor), i K leiner (recen ­ zent) podnieśli pracę do rangi doktorskiej, zlecając Z.J. N o­

wakowi napisanie krótszej, m agisterskiej”14. Prom ocja dok­

torska odbyła się w grudniu 1950 roku. Doktorat nie ukazał się wówczas drukiem , poniew aż recenzent państw ow ego wy­

d aw nictw a d o strz e g ł w niej „fideizm ”15. D opiero w ro k u 1961 w „Rocznikach H um anistycznych Katolickiego Uniwer­

sytetu Lubelskiego” (t. 10) udało się ogłosić dysertację dok­

torską pt. Ze studiów nad „Księgami narodu i pielgrzymstwa polskiego”.

W latach 1946-1947 przyszły uczony pracow ał jako m łod­

szy asystent techniczny przy C entrali Studium Słow iańskie­

go UJ, a w latach 1947-1952 był kolejno m łodszym i star­

szym asy sten tem S em inarium H istorii L iteratury Polskiej U niw ersytetu Jagiellońskiego. Prow adził bibliotekę zak ła­

dową oraz ćw iczenia z bibliografii w jednym trym estrze. Już wówczas ujawniły się jego talenty dydaktyczne i zaznaczy­

ła w ielka odpow iedzialność za pow ierzone zadania. Stefan

14 J. S t a r n a w s k i : Zbigniew Jerzy N o w a k (7 lipca 1919-17 maja 1993).

„Studia N orwidiana” 1993, T. 11, s. 229-230.

15 Ibidem, s. 230.

(16)

Sawicki, w owych latach student UJ, w spom ina Nowaka: „Był na każde ćw iczenia bardzo dobrze przygotow any - m yślo­

w o i m ateriałow o. N ajdalszy od jak iejk o lw iek dem agogii dydaktycznej, form ułow ał sądy z o stro żn o ścią i odpow ie­

dzialnością. W yprow adzał je z analizy k o n k retn y ch te k s­

tów, dokonyw anej z w ielką w obec nich lojalnością. Podkre­

ślał konieczność i w studiach, i w pracy naukow ej system a­

tycznego w ysiłku. Myślą, k tó ra przyśw iecała w czasie za ­ jęć, była zn an a dew iza hum anistów : Nulla dies sine linea.

M iałem św iadom ość, że brałem udział w zajęciach prow a­

dzonych przez znakom itego d y d aktyka”16. Z przyjaciół był mu w ów czas najbliższy Leon P ietrzykow ski17, w spółpraco­

w ał także z dr. Józefem Spytkow skim i dr. Tadeuszem Ule- w iczem .

3 czerw ca w m ieszkaniu pryw atnym prof. Pigonia, w g ro ­ nie przyjaciół, odbyw ał się ju b ileu sz w ielkiego uczonego.

Do księgi pam iątkow ej ofiarow anej Pigoniowi w m aszyno­

pisie prof. N ow ak zestaw ił Bibliografię prac Ju b ilata oraz wygłosił przem ów ienie, jak o najm łodszy z jego uczniów. Był to zapew ne akt odwagi, gdyż Stanisław Pigoń pozostaw ał wówczas pod obserw acją w ładz bezpieczeństw a18, a przecież w Now aku był cały czas lęk przed inwigilacją służb bezpie­

czeństw a, tak że dlatego, że w dom u jego rodziców, w Z a­

brzu, przeprow adzono kilka rewizji.

Przem ów ienie, opublikow ane po latach przez prof. Jerze­

go Starnaw skiego, nie tylko je st w yrazem hołdu złożonego mistrzow i, ale stanow i sw oiste credo człow ieka i badacza.

Z estaw iając zaś bibliografię au to ra W sp o m in k ó w z obozu w Sachsenhausen, Nowak b rał do ręki każdy, naw et najdrob­

niejszy d ru k i opis sp o rząd zał z autopsji, ta k sam o p ostę­

pow ał później, gdy sporządzał bibliografię Stanisław a Pigo-

16 S. S a w i e k i : O Zbigniewie N o w a k u - wspomnienie. W: W arsztat ba­

dawczy..., s. 133.

17 Piękne św iadectw o tej przyjaźni dał później w szkicu Leon Pietrzy­

kowski. W: Z.J. N o w a k : W śród p isa rzy i uczonych. S zk ice historyczno­

literackie. Katowice 1980, s. 199-210.

18 Por. R. T e r 1 e с к i: Profesorowie UJ w aktach UB i SB. Kraków 2002, s. 136-152.

(17)

nia do Księgi pam iątkow ej ku czci Stanisława Pigonia (Kra­

ków 1961) oraz do tom u Stanisław Pigoń. Człowiek i dzie­

ło. Charakterystyki. Wspomnienia. Materiały (Kraków 1972).

Takie postępow anie w ym agało niepraw dopodobnego wysił­

ku, tę bibliografię J. Starnaw ski określił jako „pom nik p ie­

tyzm u”19.

W latach 1952-1963 Z.J. N ow ak utrzym yw ał bliskie k o n ­ takty z Jerzym Szaniaw skim , którem u pom agał w przygo­

tow aniu do opublikow ania esejów pt. W pobliżu teatru (Kra­

ków 1956). We w rześniu 1952 został zatrudniony jak o p ra ­ cownik kontraktow y Instytutu Badań Literackich PAN w P ra­

cowni Języka Artystycznego, kierow anej przez prof. Marię R enatę M ayenową. Od tegoż roku był w Komitecie R edak­

cyjnym edycji Dzieł K azim ierza Brodzińskiego, przygotow y­

wanej przez Stanisław a Pigonia. Pisma estetyczno-krytycz- ne Brodzińskiego były d o k o n an iem zn ak o m iteg o zespołu redakcyjnego kierow anego przez prof. Pigonia. Należeli do niego m.in. Zofia C iechanow ska, Józef Korpała i Rościsław Skręt. Z kilkunastotom ow ego zam ierzenia ukazały się d ru ­ kiem Poezje (T. 1-2) oraz 2 tom y Pism estetyczno-krytycz- nych w opracow aniu Z.J. Nowaka.

Podsum owując to dośw iadczenie naukow e, Nowak w yzna­

wał, że autorow i Z Komborni w świat zaw dzięczał w tajem ­ niczenie w sztukę edytorską, Konradowi G órskiem u - pozna­

nie teorii tekstologicznej, a Czesław ow i Z gorzelskiem u -

„wzór n arracji tekstologicznej i jej w ielu sposobów ”20. Te zajęcia nie zapew niały jed n ak w ystarczających dochodów na utrzym anie rodziny i uczony opuścił Kraków.

W roku 1954 zaw arł zw iązek m ałżeński z d r Zofią Ma- ślińską, historykiem (profesor N ow ak zaw sze mówił i pisał:

„historyczka”) sztuki i polonistką, w roku 1955 przyszedł na świat ich syn, Michał, potrzebne było stałe zajęcie i stałe do­

chody. Ale Kraków pozostał w ielką m iłością jego życia, d ru ­

19 J. S t a r n a w s k i : Zbigniew Jerzy Nowak..., s. 237.

2(1 Z.J. N o w a k : Życiorys - „wersja w ł a ś c i w a ”. M aszynopis w posiada­

niu Rodziny.

(18)

gim po W ilnie najukochańszym polskim m iastem . Znał je doskonale i w racał tu często: do prof. Pigonia, do Bibliote­

ki Jagiellońskiej, do ulic, placów, kościołów. Był niezrów na­

nym przew odnikiem po Krakowie, z radością po nim opro­

w adzał, okolice K rakow a poznaw ał, m ając w ręku Estreiche­

ra Przewodnik po Krakowie i jego okolicach21. Tadeusz Ki- jonka, poeta, red ak to r „Śląska” w spom inał niezapom niane spacery ze Zbigniew em Jerzym N ow akiem po podw aw el­

skim m ieście, zw łaszcza w czesną w iosną na Sowiniec, na kopiec Piłsudskiego, gdzie N ow ak w jakim ś uniesieniu re ­ cytow ał z p am ięci całe fra g m e n ty z p rzem ó w ien ia M ar­

szałka Piłsudskiego na sprow adzenie prochów J. Słow ackie­

go na Wawel - Przemówienie przy składaniu prochów Sło­

wackiego do grobów wawelskich (28 czerw ca 1927 r.)22. Były też spacery na Skałkę, po zaułkach i ulicach K rakowa oraz m iejscach zw iązanych z literaturą; przy każdym z nich N o­

w ak w ygłaszał m ały wykład. Nie je st przypadkiem , że swój pierw szy tom poezji pt. Witraże (Katowice 1959) dedykował Tadeusz Kijonka Zbigniew ow i Jerzem u Nowakowi. Po la­

tach z w ielkim w zruszeniem , słow am i wielkiej urody N o­

w ak odm alow yw ał k rak o w sk i p ejzaż oraz n o cn ą m uzykę m iasta: „Obok Bursy, oddzielony od niej wysokim m urem, rozciąga się ogród przyległy do kościoła karmelitów. Z gór­

nych p ię te r B ursy m o żn a było w idzieć d rzew a owocowe ogrodu, a wyżej, ponad linią dachów, na horyzoncie, ryso­

w ał się ucięty stożek kopca Kościuszki i dalej, na praw o - pokryte ciem ną plam ą lasu w zgórze sowinieckie. N ajpięk­

niejszy w idok krakow ski. N ajpiękniejszy, bo przywołujący naszą młodość.

Nocą ogród karm elicki był ja k pudło rezonansow e in stru ­ m entu m uzycznego, które chw ytało w siebie i wzm acniało w ysoki śpiew na szynach spóźnionego tram w aju, odgłosy m egafonów od dw orca, u d erzen ia zegarów z M arii Panny czy wieży ratuszow ej i owe tajem nicze, niew iadom ego po­

21 W spom ina o tym J. S t a r n a w s k i : Zbigniew Jerzy Nowak..., s. 241.

22 W spom inał o tym T. Kijonka na p osied zen iu Komisji H istoryczno­

literackiej Oddziału PAN w Katowicach w maju 1993 roku.

(19)

chodzenia echa, które skłaniają słuchacza do elegijnej z a ­ dum y”23.

* *

*

W roku 1955 otw orzył się śląski okres w biografii profe­

sora Nowaka. Przybył do Katowic, by w K atedrze Historii Literatury Polskiej W yższej Szkoły Pedagogicznej najpierw podjąć zajęcia w c h arak terz e w ykładow cy kontraktow ego, a następnie objąć stanow isko adiunkta. Dr Zofia M aślińska- -Nowakowa została adiunktem Katedry Dydaktyki Literatu­

ry i Języka Polskiego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Ka­

towicach, a potem adiunktem i w ykładow cą Instytutu Filo­

logii Polskiej U niw ersytetu Śląskiego. W roku 1960 tu przy­

szła na świat córka Zofii i Zbigniewa, B arbara. Przyszły edy­

to r dzieł K azim ierza B rodzińskiego pełnił p rzez cale lata wiele w ażnych i odpow iedzialnych funkcji. Przez 10 lat był sekretarzem naukow ym Katedry, przez całe lata delegatem do Rady W ydziału F ilologiczno-H istorycznego W SP oraz S enatu tejże Uczelni.

W cześniej nigdy b ez p o śre d n io ze Ś ląskiem się nie z e ­ tknął24, inne ziem ie znalazły się na drodze jego życia, choć pew ne śląskie „znaki” pojaw iły się ju ż w cześniej. W ielko­

polska, z którą w iązało się jego dzieciństw o i młodość, z a ­ wsze była żywo zainteresow ana Śląskiem, zw łaszcza w okre­

sie pow stań i plebiscytu płynęła stam tąd różnoraka pom oc dla w alczącego Śląska. M aturę - ja k już w spom niano - zd a­

w ał Z.J. N ow ak w Kaliszu, a przecież w pobliskim Jarocinie osiadła po zdem obilizow aniu spora część pow stańców ślą­

skich. P o tem były stu d ia p o lo n isty c z n e w W ilnie, k tó re

23 Z.J. N o w a k : Ze w sp o m n ień o Stan isław ie Pigoniu. „Poglądy” 1969, nr 5, s. 11.

24 Obszerniej o tych sprawach piszę w: Śląskie fascynacje Profesora Zbi­

gniewa Jerzego Nowaka. Śląskie Miscellanea. T. 6: Literatura - folklor. [Pra­

ce Komisji H istorycznoliterackiej nr 15. Polska Akadem ia Nauk Oddział w K atow icach]. Red. J. M a l i c k i , K. H e s k a - K w a ś n i e w i c z . Kraków

1994, s. 9-16.

(20)

w dw udziestoleciu m iędzyw ojennym utrzym yw ało bliskie kontakty ze Śląskiem , w W ilnie odbywały się tzw. wieczory śląskie z udziałem m.in. G ustaw a M orcinka, a pism o „mło­

dych narodow ców ” adresow ane do inteligencji, dwutygodnik kulturalno-społeczny „Spraw y O tw arte”, drukow ał w 1939 roku kolum nę poetów „Fantany”, w niej m.in. w iersze Wil­

helm a Szewczyka, A leksandra W idery i prozę G ustaw a Mor­

cinka; w „Spraw ach O tw artych” także ówczesny student N o­

w ak we w kładce „W młodych oczach. Kolumna poezji i sztuki m łodego W ilna” publikow ał swe juw enilia.

W praw dzie w roku 1945 jego rodzice, Rozalia i F ranci­

szek N ow akow ie, zam ieszkali w Z abrzu, to je d n a k chyba najbardziej do Śląska zbliżył się Z.J. N ow ak w okresie k ra ­ kowskim, gdy znalazł się pod w pływem prof. Stanisław a Pi­

gonia, o którym napisał kiedyś: „Działacz narodow y naw ie­

dzający Śląsk przed rokiem 1914”25. Stanisław ow i Pigonio­

wi spraw y śląskie były dobrze znane, w szak jak o członek Eleusis bywał w okolicach Z abrza i Gliwic, dokąd przyw o­

ził polskie książki i w ygłaszał p o g adanki o literatu rze ro ­ m antycznej. Całe życie był Pigoń pod w rażeniem tych wy­

praw; pisał: „Zbrodziłem w tedy szm at Śląska, poznałem spo­

ro ludzi miejscowych, szarych szeregow ców polskości. Byli między nimi w spaniali szerm ierze, Ślązacy, zarów no ja k Ślą- zaczki. Pam iętam jedną. Zaszedłem do niej w cześnie za dnia, kiedy mąż był jeszcze na robocie. Nie znała m nie oczywi­

ście. - Na jak i też kościół zbierają? - zapytała, wziąwszy mię najw yraźniej za księdza czy braciszka, co winieniem n atu ­ ralnie swej nieodstępnej pelerynie. Gdyśmy się już porozu­

mieli, jęła mi opow iadać o w aru n k ach m iejscow ych życia i pracy narodow ej. Zdum iony byłem m ocą świadomości i za ­ ciętym uporem narodow ym tej prostej, sękatej kobieciny”26.

To zapew ne pod wpływem sw ego m istrza po latach w Wy­

rąb an y m chodniku G ustaw a M orcinka tropił Zbigniew Je ­ rzy N ow ak ślady elsów.

25 Z.J. N o w a k : Ze w sp o m n ień o S tanisław ie Pigoniu. „Poglądy” 1969, nr 5, s. 9-11.

26 S. P i g o ń: Z Komborni w św iat. Warszawa 1983, s. 248-249.

(21)

W katowickiej uczelni przez szereg lat Z.J. Nowak p ro ­ w adził zajęcia (wykłady, ćw iczenia, sem inaria) z historii li­

te ratu ry polskiej, z teorii literatury, z literatu ry dla dzieci i m łodzieży oraz z literatury w spółczesnej, ze w stępu do n a ­ uki o literaturze, z m etodologii badań literackich, in terp re­

tacji literackiej, nauk pom ocniczych. Już rozpiętość proble­

m atyki świadczy o tym, że nie m iał dobrych w arunków do pracy naukow ej. Sztuki dydaktycznej uczył się w Wyższej Szkole Pedagogicznej, o której pisał: „Nie omylę się, jeśli powiem, że w uczelni tej panow ał optym izm pedagogiczny.

Polegał on na tym, by dostrzegać w studencie nie tylko jego aktualny stan intelektualny czy moralny, ale i też perspekty­

wy rozwojowe i otw arcie na przyszłość, w której m ogą p rze­

cież zajść korzystne zm iany”27. O w łasnych przem yśleniach na tem at w ychow ania i dydaktyki uniw ersyteckiej, próbując naszkicow ać jej model, pisał: „[...] w ychodząc z założeń a k ­ sjologii H enryka Elzenberga: że istotny proces w ychow aw ­ czy zaczyna się w ów czas, gdy nauczyciel i siebie, i swych w ychow anków staw ia w obliczu au ten ty czn y ch w artości.

A one, ja k dow odzi re fle k sja ow ego filozofa, m ają m oc kształtow ania tych, którzy znaleźli się w ich k ręg u ”28. Kanon owych w artości ujaw niał p rzed stu d en tam i jed n o zn aczn ie i odważnie, ale i rozw ażnie, nigdy nie czyniąc z tego dem on­

stracji. Ale realizow ane przez niego nauczanie historii lite­

ratury było w łaśnie rodzajem dialogu z w artościam i. Profe­

sora N ow aka w ym odelow ał przecież romantyzm!

Gdy uznaw ał za potrzebne, prow adził bez w ynagrodze­

nia dodatkow e sem inaria m agisterskie, studenci oczywiście o tym nie wiedzieli, ale bezinteresow ność profesora była za ­ wsze najwyższej próby. Jego sem inaria m agisterskie doty­

czyły głównie literatu ry późnoośw ieceniow ej i rom antycz­

nej oraz tradycji rom antycznej w literaturze w spółczesnej,

27 Z.J. N o w a k : Działalność n aukow a, d y d a k ty c z n a i społeczn a profe­

sora Jana Zarem by. W: „Prace H istorycznoliterackie”. Т. 11. Red. Z.J. N o - w a k i I. O p a c k i . Katowice 1978, s. 10.

28 Dokum ent z dnia 6 kw ietnia 1989 r. bez tytułu, w posiadaniu Rodzi­

ny.

(22)

problem atyki kultury językow ej polskiego Oświecenia, wy­

jątkow o tem atyki śląskiej.

Z zam iłow aniem jeździł na wycieczki ze studentam i, któ­

re organizow ał prof. Ja n Zarem ba. W ich opisie doszedł do głosu wielki talen t narracyjny pro feso ra Nowaka. Sam u rze­

czony pięknem ojczystych krajobrazów , pisał:

„Poznaliśm y niem al całą Polskę pod kątem zw iązków zie­

mi ojczystej z literatu rą i w ybitnym i pisarzam i. Wycieczki były staran n ie przygotow yw ane przez m łodzież i pracow ni­

ków. Pam iętam je d n ą z nich, szlakiem Żerom skiego w Gó­

rach Św iętokrzyskich. W m ajowy ran e k Pan Profesor [Za­

rem ba - K.H.-K.] kroczy radosny drogą w iodącą przez Świę­

tą Katarzynę. Z drzew kapie obfita rosa. Będzie piękny, sło­

neczny dzień. Czeka nas w ędrów ka przez Puszczę Jodłow ą do Nowej Słupi.

Zatrzym aj się, wędrowcze! Kłania Ci się w tej chwili cała ziemia ojczysta, wszystkie zwiedzane przez nas miejscowości i zakątki: Kopiec Krakusa z widokiem na stary Kraków i Nową Hutę. M ała Panew, w której dolinie szukaliśm y śladów kuź­

nic śląskich z XVII wieku. Ziem ia podgórska W acława Po­

tockiego. Kalisz nad P rosną, zaw sze zielony, w którym to ­ warzyszyły nam ulotne cienie państw a Niechciców i ich dzie­

ci. Kórnik pod Poznaniem jaw iący się w bogactw ie kolorów jesieni; i opow ieść p ro feso ra T adeusza G rabow skiego, ja k patronow ał mu w Paryżu u schyłku m inionego stulecia W ła­

dysław Mickiewicz, syn poety. W ysokie sosny w Zegrzynku nad Narwią, otaczające dw orek au to ra Dwóch teatrów...”29.

To był czas dobry, niezapom niany dla w szystkich uczest­

ników tych wypraw. W ich trakcie ujaw niało się też wielkie um iłow anie przez profesora N ow aka Polski, któ rą zwiedzał m etodycznie, zaw sze poszukując litteriariów. Raz udało mu się w okresie pow ojennym odwiedzić m iasto swej młodości - Wilno.

W trak cie konferencji spraw ozdaw czo-w yborczej SZSP w listopadzie 1979 roku został przez studentów Z.J. Nowak

29 R. W y s z y ń s k i : „Godziny filologiczne leczą ra n y ...”. [W dziale: W pracowniach hum an istów ]. „Trybuna Robotnicza” 1979, nr 105, s. 7.

(23)

oceniony jako najlepszy w ykładow ca na filologii polskiej, na Wydziale Filologicznym, w kw ietniu roku następnego został przez to sam o grem ium w yróżniony ja k o w ykładow ca na W ydziale Filologicznym U niw ersytetu Śląskiego.

Ryszard W yszyński, katow icki dziennikarz, pisał: „Kapi­

talny wykład. Żałuj, że nie byłeś. Takimi słowami w jeden z kw ietniow ych dni w itali spóźnionego kolegę wychodzący z sali stu d en ci In sty tu tu Filologii Polskiej UŚ1. Po chwili w drzw iach ukazał się docent Nowak. Szybki krok, oczy ja k ­ by z ap atrzo n e jesz cze w w y d arzen ia z epoki literackiego Rokoka, co d opiero ta k fascy n u jąco odm alow anego jego własnym słowem, podkreślone gestem , w lewej ręce sta ra n ­ nie złożone notatki, które najczęściej zresztą są tylko p re ­ tekstem do sw obodnych, im prow izow anych wywodów. Syl­

w etka Zbigniewa Jerzego N ow aka wykładowcy, nauczycie­

la i wychowawcy m łodzieży akadem ickiej je st godna szcze­

gólnej uwagi. Bo też nie ujm ując nikom u, lekcje z historii ojczystej literatury w jego w ykonaniu m ogą chyba stanow ić w zór dla tego typu działalności. Logika i jasność k o n stru k ­ cji, bogactwo faktów, celna anegdota, w szystko to podane ze sw adą i pasją b ad acza czynią z nich praw ie sztukę. I nic dziwnego, że tak przek azy w an e treści na długo pozostają w pam ięci studentów ”30.

I na długo pozostaw ał w pam ięci, a teraz trw a we w spo­

m nieniach, jego humor, delikatny i szlachetny, ale w yrazi­

sty, często w yw ierający w iększe w rażenie niż pouczenie. Ni­

gdy nie mówił studentow i, że ten nie zdał egzam inu. Zawsze wstawał, podaw ał dłoń i kom unikow ał: „Zdał Pan z p o stę­

pem niedostatecznym ”.

* *

*

29 czerw ca 1968 roku został pow ołany na stanow isko d o ­ centa etatow ego w K atedrze Historii Literatury Polskiej Wy­

działu Filologiczno-H istorycznego U niw ersytetu Śląskiego

30 Ibidem.

(24)

w Katowicach. W dniu 6 czerw ca 1968 sędziw y Stanisław Pigoń, kreśląc w swej niezrów nanej stylistyce Opinię o doj­

rzałości naukowej dra Z.J. N o w a ka , pisał: „Jeżeli tedy wziąć pod uw agę żw aw ość przyrostu w dorobku dra Z.J. Nowaka, zarazem solidność opanow anej przezeń m etodologii, hory­

zont obchodzącej go problem atyki i w agę gatunkow ą uzy­

skanych osiągnięć, wolno go uw ażać za dobrze osadzonego i szybko dojrzew ającego sam odzielnego i rozw ażnego b a­

dacza naukow ego. Wolno też rokow ać mu urodzajną przy­

szłość”31.

Z dniem 1 sierp n ia 1968 Zbigniew Jerzy N ow ak został m ianow any d ziek an em o rg an izato rem W ydziału H um ani­

stycznego U niw ersytetu Śląskiego w K atow icach i pierw ­ szym jego dziekanem , któ rą to w iadom ość zakom unikow ał mu ów czesny rek to r - K azim ierz Popiołek. Miał te obow iąz­

ki p ełn ić do k o ń c a ro k u a k a d e m ic k ie g o 1971/72, ale ze względów zdrow otnych w ytrw ał tylko do roku 1970. Z tego okresu w arto zanotow ać jeszcze jed en szczegół: otrzym any od Służby Bezpieczeństw a donos na stu d en ta odczytał mu, następnie podarł, wyrzucił do kosza na śmieci i tym zam knął spraw ę.

W latach 1972-1981 był zastępcą dyrektora do spraw dy­

d ak tycznych n ajp ierw w Insty tu cie Filologii Polskiej UŚ, później (od 1977 do 1981) w Instytucie L iteratury i Kultu­

ry i k ierow nikiem S tudium Z aocznego Filologii Polskiej.

W latach 1979-1989 w ykładał na Studium Podyplomowym Filologii Polskiej. W trud n y ch w arunkach, nakładem w iel­

kich sił, angażow any był nazbyt w spraw y organizacyjno-ad­

m inistracyjne, a także dydaktyczne, m oże w ich traktow aniu był też nazbyt sum ienny i drobiazgowy, ze szkodą dla sw e­

go talentu pisarskiego i pracy naukow ej. A przecież najw aż­

niejsze było dla niego pisanie. Pow iedział Ryszardowi Wy­

szyńskiem u: „Godziny filologiczne leczą rany i dostarczają...

praw dziw ego szczęścia”32.

31 Rękopis w zbiorach Rodziny.

32 R. W y s z y ń s k i : „Godziny filologiczne leczą ra n y ...”...

20

(25)

W roku 1976, po przejściu na em eryturę prof. Ja n a Z a­

remby, Nowak został kierow nikiem Zakładu Historii Litera­

tury Staropolskiej, Oświeceniowej i Romantycznej. Dbał o roz­

wój m łodszej kadry, o habilitacje i doktoraty, organizow ał wielkie ogólnopolskie konferencje, które swym poziom em , a także piękną form ułą zapadły na zaw sze w pam ięci uczest­

ników.

H abilitow ał się 9 m arca 1977 roku w Instytucie B adań L iterackich Polskiej A kadem ii N auk z zak resu tekstologii i edytorstw a naukow ego na podstaw ie wzorowej edycji kry­

tycznej Pism este ty czn o -krytyczn ych K azim ierza Brodziń­

skiego.

W roku 1978, gdy w Lublinie na Katolickim U niw ersyte­

cie Lubelskim odchodził na em eryturę prof. Czesław Zgo- rzelski, doc. N ow ak otrzym ał oficjalną propozycję objęcia na KUL-u kierow nictw a II Katedry Historii Literatury (po­

tem Katedry Literatury O św iecenia i Rom antyzm u). Z uczel­

nią był od daw na zw iązany pracam i naukow ym i, odpow ia­

dał mu jej profil ideowy, m iał tam przyjaciół, którzy bardzo pragnęli tego przejścia. Odmówił. Czy był to efekt lojalno­

ści w obec U niw ersytetu Śląskiego, czy uczynił to ze w zglę­

dów rodzinnych? Trudno dzisiaj na to pytanie odpowiedzieć.

Stopień p ro feso ra nadzw yczajnego Zbigniew Jerzy N o­

w ak uzyskał w grudniu 1988 roku. Te aw anse przyszły dość późno, ale sam N ow ak jak b y je od siebie odsuwał, czy nie dość o nie zabiegał, a przecież spełniał w arunki do profe­

sury zw yczajnej33.

W spółpracow ał z w ielom a kom isjam i i grem iam i Polskiej A k ad em ii N au k , „P olskim S ło w n ik iem B io g ra fic z n y m ”, upraw iał szeroką działalność popularyzatorską. Prace dok­

to rsk ie recenzow ał w U niw ersytetach: Śląskim , Łódzkim , Jagiellońskim , W arszaw skim , W rocławskim , Instytucie Ba­

dań Literackich Polskiej A kadem ii N auk, Śląskim Instytucie Naukowym w Katowicach. Od kw ietnia 1969 roku był człon­

kiem Rady Naukowej Śląskiego Instytutu Naukowego. Był też

33 Opisał dokładnie tę spraw ę J. S t a r n a w s k i : Zb ig n iew Jerzy N o ­ wak..., s. 230-231.

(26)

uczony la u re a te m N ag ro d y im. M o rcin k a w 1980 roku - i nie było to k o n iunkturalne w yróżnienie, lecz potw ierdze­

nie rzetelnej zasługi.

T rzeba jeszcze choćby tylko wymienić, że w latach 1968- 1972 w Zarządzie O ddziału Katowickiego Tow arzystwa Wie­

dzy Pow szechnej pełnił funkcję w iceprezesa, był radnym M iejskiej Rady Narodow ej w Sosnow cu (członkiem Komi­

sji Oświaty, Kultury i W ychowania), w iceprezesem O ddzia­

łu Tow arzystw a Literackiego im. A dam a M ickiewicza w So­

snow cu. Funkcję w icep rezesa pełnił jeszcze w Podkom isji śląsk iej K rak o w sk ieg o O d d ziału PAN, p óźniej ta k ż e był w icep rezesem Komisji H isto ry czn o literack iej k ato w ick ie­

go Oddziału PAN, w chodził także w skład Komisji Teksto- lo g iczn o -E d y to rsk iej p rzy K om itecie N auk o L iteratu rze PAN w W arszawie.

* *

*

P rzez całe lata Z bigniew Jerzy N ow ak nie utrzym yw ał kontaktu z daw nym środow iskiem partyzanckim 34, naw iązał go dopiero w 1980 roku, a gdy do niego pow rócił - znów poczuł się żołnierzem i „zam eldow ał” się u swego pułkow ­ nika Bolesława N ieczui-O strow skiego po 38 latach ro zsta­

nia. Towarzyszyło tem u w ielkie w zruszenie, ja k pow racają­

ca fala przypłynęły w sp o m n ien ia partyzanckiej młodości, odnowiły się żołnierskie przyjaźnie. Jakby chcąc nadrobić m inione lata, z w ielką żarliw ością podejm ow ał obow iązki koleżeńskie, recenzenckie, stw orzył naw et niezwykły doku­

m ent zatytułow any: Moje obow iązki wobec kolegów z lat wojny, w którym w 27 p u n k tach w sposób bardzo zwięzły, w fo rm ie ro z k a z ó w w y n o to w a ł sw oje p o w in n o ści. Były w nim takie, które miały c h arak ter bardzo osobisty, i takie o w ym iarze społecznym . Pisał o nich bez patosu, jakby zwy­

czajnie - lecz z ja k ą głębią zaangażow ania! W ich poetyce, precyzji, n astro ju rozp o zn ajem y c h arak tery sty czn e cechy

34 O sprawach zw iązanych ze służbą N ow aka w AK napisałam obszer­

niej w artykule: Spełniony sen A K -ow ca. „Śląsk” 2003, nr 7 (93), s. 42.

(27)

profesora Nowaka. Dla swego pokolenia wytyczał n astęp u ­ jące cele:

Trw ać w przyjaźni kom batanckiej U trw alać sw ą przeszłość dla potom nych Pełnić obow iązki, jak ie życie zgotowało I cieszyć się dniam i, jak ie jeszcze dane jest przeżyć Jest to rękopis niezwykły i nie sposób pisać o nim bez p o ­ ruszenia w ew nętrznego, w łaściwie najlepiej byłoby go w ca­

łości opublikow ać. Z aw iera bow iem sporo niezw ykle tra f­

nych refleksji natury etycznej, historycznej, socjologicznej.

Inny dokum ent pochodzący z tego okresu i stanow iący próbę opisania pokolenia Armii Krajowej dowodzi, iż reflek­

sjom osobistym tow arzyszyło pragnienie uchw ycenia istoty tego fenom enu, jakim była jego generacja; to też znam ien­

ne, że każda sytuacja w yzw alała w N owaku potrzebę n au k o ­ wej, porządkującej refleksji. Pisał: „Pokolenie AK dobiega 70...ki. Za lat 20 (obyśmy wszyscy, w tym gronie dożyli tego pięknego wieku) będziem y ja k pow stańcy 63 roku - pam ię­

tam y ich - rogatyw ki - każdy z nich na mocy rozkazu M ar­

szałka Piłsudskiego m iał rangę co najm niej podporucznika - salutow ali przed nimi pierw si od M arszałka Polski po sze­

regow ca...”35. Jest w tym w yraźna tęsk n o ta za honorem od­

daw anym zasłudze.

W ram ach wytyczonych sobie obow iązków Nowak został przede w szystkim recenzentem w ew nętrznym oraz autorem przedm ów do k siążek gen. N ieczui-O strow skiego (pseud.

„Bolko”, „G rzm ot”, „Tysiąc”), w latach party zan ck ich n a j­

pierw (1940-1942) szefa uzbrojenia i o rg anizatora konspi­

racyjnej produkcji b ro n i O kręgu ZWZ Kraków, n astęp n ie kolejno w ran d ze m ajora - in sp ek to ra Insp ek to ratu Armii Krajowej M iechów (krypt. „M aria”), potem dow ódcy 106.

Dywizji Piechoty AK (krypt. „Dom”) w randze podpułkow ­ nika.

O pierwszej z książek N ieczui-O strow skiego pt. R zeczp o ­ spolita partyzancka (W arszawa 1992) (do której na życze­

15 Rękopis znajduje się w zbiorach Rodziny w Sosnow cu.

(28)

nie autora Nowak spisał relację z w łasnych przeżyć) profe­

sor historii literatury pisał w recenzji w ew nętrznej, że tw o­

rzy ona rodzaj szczegółow ej i udokum entow anej kroniki, której tow arzyszy sk ru p u latn a analiza i ocena faktów, głów­

nie z wojskow ego punktu w idzenia. „Oceny te zasługują na baczną uwagę, bo są one form ow ane przez żołnierza, m ia­

nowicie dowódcę, który na podstaw ie w łasnych, tak boga­

tych dośw iadczeń um ie w niknąć w ducha czy specyfikę par­

tyzantki Armii K rajowej”36. Spisał 5 stron m aszynopisu w ni­

kliwych uwag, podkreślając w szystkie zalety i usterki p ra ­ cy: podobał mu się fachow y c h a ra k te r narracji autorskiej, pedan teria językow o-stylistyczna, obiektyw izm autora, od­

w aga m ów ienia prawdy, ale w sposób wyważony, faktogra­

fia, w ytykał b rak ustosunkow ania się do dotychczasow ej li­

teratu ry przedm iotu, także w tym celu, aby ujaw nić fałsze i przekłam ania stanu badań. W ysoko oceniał w prow adzenie relacji żołnierskich jak o źródeł. To pisanie pojm ow ał i okre­

ślał ja k o „żołnierski o b o w iązek ” (trzeb a przypom nieć, że sam był synem „granatow ego policjanta” i wiele przykrości z tego pow odu przeżył!), podkreślał na przykład, że książ­

ka sędziw ego g enerała „burzy obiegowe, utarte stereotypy, np. o tzw. Policji granatow ej jak o formacji rzekom o bez resz­

ty zaprzedanej okupantow i. O kazuje się, że znakom ita w ięk­

szość policjantów w ypełniła swój patriotyczny obowiązek, uczestnicząc w okupacyjnych stru k tu ra ch (zwłaszcza w wy­

w iadzie), od w ysokich ran g ą oficerów (np. pułkow nika, tj.

In sp e k to ra R om ana S ztab y z K rakow a, zam o rd o w an eg o przez Niem ców w roku 1942) do podoficerów czy szerego­

wych. [...] Zasługują rów nież na uw agę relacje o eksterm i­

nacji Żydów, którym - w m iarę m ożliwości - niosła pomoc ludność polska, płacąc za to niejednokrotnie śm iercią z rąk niem ieckich. W brew kłam liwym opiniom szerzonym przez kom unistyczną p ro p ag an d ę oraz tzw. »wym iar spraw iedli­

wości« [!] PRL o bratobójczych działaniach żołnierzy ZWZ

36 M aszynopis znajduje się w zbiorach Rodziny w Sosnowcu; Pani Dok­

tor Zofii Nowakowej dziękuję serdecznie za udostępnienie cennych doku­

mentów.

(29)

czy AK. A utor p rzytacza niejedno św iadectw o dow odzące, że to w łaśnie ci żołnierze ratow ali ludzi lewicy przed N iem ­ cami. W ten sposób ocalał np. W ładysław M achejek, przy­

szły p isarz”37. Tamże dalej pisał z satysfakcją: „Trzeba pod­

kreślić, że gen. N ieczuja-O strow ski je st obiektyw ny w swej narracji, a w swych ocenach spraw iedliw y”.

* *

*

Po otrzym aniu V irtuti M ilitari pisał do swego pułkow ni­

ka 25 w rześnia 1984 roku: „Podczas lektury dokum entu w e­

ryfikacyjnego oraz listu byłem głęboko w zruszony: bo oto dochodzą m nie słow a u zn an ia m ego ukochanego Dowódcy;

oto N ajjaśniejsza R zeczypospolita za jeg o pośrednictw em śle mi podziękę po tylu latach; oto znow u jestem w szere­

gach mej Dywizji, m ego Batalionu. Z głębi serca dziękuję D rogiem u Panu Pułkow nikow i za w szystko, zw łaszcza za przyznany mi stopień oficerski oraz Krzyż V irtuti M ilitari - m arzenie każdego żołnierza. Mą radością dzielić się będę z Najbliższymi: żoną, dziećm i i w nukam i. Ślę przede w szyst­

kim cichą m odlitwę do Tej, co w Ostrej Świeci Bramie, co zaw sze była m oją P atro n k ą , ra tu ją c od n ieb ezpieczeństw m inionej w ojny i m nie, i m oją ro d z in ę ”. W innym liście, z 15 w rześnia 1989 roku pisał: „Wielce Szanow ny i Drogi Panie Pułkowniku! W róciłem z K rakow a podniesiony na du­

chu p rzem arszem n aszej Dywizji ze sztan d arem ! w dniu 2 w rześnia drogą królew ską tj. Ulicą G rodzką od kościoła św. Idziego do oo. Dominikanów. A więc po 45 latach speł­

niło się nasze m arzenie: zajęliśm y Kraków! - Tak mówili­

śm y m iędzy so b ą, k o m e n tu ją c te n n a sz u ro c z y sty p rz e ­ m arsz”.

Ale dla porządku trzeb a też dodać, że nigdy nie w stąpił do Zw iązku Bojowników o W olność i D em okrację. W praw ­ dzie w ypełnił „D eklarację czło n k o w sk ą”, ale nigdy jej nie złożył, a obo k słów : „Z obow iązuję się [...] p rz e strz e g a ć

37 Z.J. N o w a k : W stęp. W: B.M. N i e c z u j a - O s t r o w s k i : Inspektorat A K „Maria" w walce. Warszawa 1995, s. 8.

(30)

w praktyce zasad ideowych, S tatutu Zw iązku oraz uchw ał i postanow ień W ładz ZBoWiD” - dopisał: „do tego nie mogę się zobow iązać!”38, i deklarację pozostaw ił w domu.

Z otrzym anych nagród i w yróżnień (3 nagrody M inistra, 5 nagród J.M. R ektora U niw ersytetu Śląskiego, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż O drodzenia Polski, M edal Komisji Edukacji N arodow ej, Złota O dznaka Z asłużonego dla U niw ersytetu Śląskiego) najwyżej cenił O.W. Virtuti Militari kl. V i Krzyż Armii Krajowej.

* *

*

Zbigniew J. N ow ak był aktyw nie zaangażow any w życie regionu. Ta aktyw ność przybierała różnorodne formy; a więc była to na przykład w spółpraca z katow ickim i czasopism a­

mi: k w a rta ln ik ie m „ Z a ra n ie Ś lą s k ie ” i d w u ty g o d n ik iem (później tygodnikiem ) „Poglądy”, i był to w ybór świadomy, gdyż o w sp ó łp ra c ę N o w ak a z a b ie g a ło w iele czasopism . W obu pism ach, a zw łaszcza w „Poglądach”, przybliżał ślą­

skim czytelnikom w ażne w ydarzenia literackie i książki god­

ne przeczytania. Szczególną uw agę zw racał na prace literac­

kie i naukow e autorów śląskich, zarów no ze środow iska k a­

towickiego, ja k i opolskiego. Z radością w itał prace swych kolegów i uczniów.

Inną form ą potw ierdzenia zw iązków z regionem była wier­

ność w obec ludzi, z którym i przyszło mu w spółpracow ać.

Bardzo pięknie i w zruszająco pisał o siedem dziesięcioleciu prof. Jan a K azim ierza Zaremby, który w pew nym sensie od­

krył mu literacką problem atykę Śląska, podkreślając wśród zasług uczonego wydobycie z zapom nienia dawnej literatu­

ry śląskiej, „ukazanie jej jak o dokum entu polskiej kultury p isarsk ie j, rodzim ego obyczaju o raz zapow iedzi bujnego rozwoju ludowego pisarstw a n a Śląsku w XIX i XX w ieku”39.

Pisał także o podobnym jubileuszu doc. Stanisław a Zabie­

38 Dokum ent w posiadaniu Rodziny.

39 Z.J. N o w a k : D ziałalność n aukow a, d y d a k ty c z n a i społeczn a profe­

sora Jana Zaremby..., s. 5-11.

(31)

row skiego40, ja k rów nież o przedw cześnie zm arłym dr. Au­

gustynie Jendrysiku41.

Stanisław Pigoń, charakteryzując w arsztat badaw czy N o­

waka, napisał, że był „Jak rozw ażny górnik - poszukiw acz, zaczął od jednego, um iejętnie w ym ierzonego i pogłębione­

go szybu, by go rozbudow yw ać i przym nażać, dobrze wy­

korzystując opanow aną tech n ik ę”42.

To porów nanie, z jak że piękną m etaforyką górniczą - z a ­ pew ne nieprzypadkow o użytą - tak że w skazuje na zw iązek z regionem .

Istniały i inne sposoby akcentow ania przez N ow aka jego obecności na Śląsku: odczyty, wykłady, prace m agisterskie 0 tem atyce regionalnej, recenzow anie prac doktorskich i h a ­ bilitacyjnych43. Z.J. Nowakowi dana była nie byle ja k a satys­

fakcja: oto w krótce pokolenie m łodszych badaczy zaczęło realizow ać jego postulaty, w w yniku czego nastąpił szybki postęp w pracach nad życiem i tw órczością autora Czarnej Jułki. M iały o n e w p ro fe s o rz e N o w ak u k o m p e te n tn e g o

1 życzliwego recenzenta.

Tym zagadnieniom N ow ak został wierny aż do końca; gdy w roku 1992 pow stało Śląskie Tow arzystwo Naukowo-Lite- rackie, n ależał do niego od p o czątk u i piastow ał godność

40 Z.J. N o w a k : Stanisław Zabierowski - badacz i nauczyciel. W: „Z Teo­

rii i Praktyki Dydaktycznej Języka P olsk iego”. T. 4. Red. E. P o l a ń s k i i J. K r a m . Katowice 1982, s. 203-212. oraz Z.J. N o w a k : S tanisław Z a ­ bierowski (6 sierpnia 1900-9 grudnia 1988). „Pamiętnik Literacki” 1991, z. 1, s. 391-394.

41 Z.J. N o w a k : W spom nienie o A ugustynie Jendrysiku. „Ruch Literac­

ki” 1978, z. 6, s. 451-452.

42 S. P i g o ń : Opinia o dorobku n a u k o w y m Z.J. N o w a k a . Tekst w posia­

daniu autorki artykułu.

43 O sobom przygotow ującym się do doktoratu czy habilitacji Now ak w ręczał zw ykle obszerny spis zagadnień do opracowania. Tak było rów ­ nież z tem atyką śląską, której głębokie i szczeg ó ło w e znaw stw o ujawniał przy takiej okazji. Pisząca te słow a, której habilitację przeprow adzono na podstaw ie książki Pisarski zakon. Biografia literacka G ustaw a Morcinka (Opole 1988), otrzymała od prof. Z.J. N owaka, jako recenzenta, zestaw 22 zagadnień dotyczących G ustawa Morcinka, z których na kolokwium pa­

dło pytanie o zw iązki tw órczości G. Morcinka z tw órczością Kornela Ma­

kuszyńskiego.

(32)

przew odniczącego Rady N aukow ej, aktyw nie uczestniczył w zebraniach i to w łaśnie jego opinia w płynęła znacząco na kształt i form ę pracy Tow arzystwa. Cieszyła go bardzo do­

b ra atm o sfera p an u jąca na zeb ran iach . Po jednym z nich, pośw ięconym ks. Emilowi Szram kow i, pisał do autorki ni­

niejszego szkicu: „Rów nocześnie dzielę się tak ą myślą pod w rażeniem pięknego eseju w ygłoszonego przez Panią przed­

w czoraj. Czy Tow arzystwo nasze nie byłoby pow ołane, aby w ystąpić do p. w ojewody czy p. prezydenta m iasta w sp ra­

w ie n a d a n ia jed n e j z ulic k ato w ick ich im ienia ks. Em ila Szram ka? Przy czym chodziłoby o to, by była to - w miarę m ożności - je d n a z ulic w okolicach Kościoła M ariackiego, gdzie był du szp asterzem ”44. Zapew ne nie przeczuw ał wów­

czas, że nie m inie wiele lat, a Ja n Paw eł II w łaśnie ks. Emila S zram ka ogłosi błogosław ionym .

O pisana inicjatyw a św iadczyła o serdecznym i głębokim zainteresow aniu Uczonego Śląskiem, o jego wrośnięciu w zie­

mię i jej sprawy. Gdy w roku 1991 W ydział Filologiczny p o ­ w rócił z Sosnow ca do Katowic, profesor Now ak powiedział, że jest to jed en z najpiękniejszych dni w jego życiu.

Był także profesor N ow ak w spółzałożycielem pow stałego w K atow icach w g ru d n iu 1989 ro k u m ięd zy u czeln ian eg o sto w a rz y s z e n ia a k a d e m ic k ie g o „ U n iw e rsita s”, d odajm y w reszcie - choć to ju ż leży poza głównym nurtem naszych rozw ażań - że był aktyw nym członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej w Sosnow cu, na którego patro n a zaproponow ał św. T om asza M ora. Jeg o m odlitw a n a p isa n a w w ięzieniu była Now akow i szczególnie bliska. Bardzo dbał o poziom pracy Klubu, zapraszając m iędzy innym i zaprzyjaźnionych referentów z KUL-u i U niw ersytetu Łódzkiego.

W ostatnich latach życia w spółpracow ał profesor Nowak z Pracow nią N orw idow ską KUL.

W roku 1989 ukończył siedem dziesiąt lat i - nie inspiru­

jąc żadnego jubileuszu - przeszedł na em eryturę, choć przez jakiś czas pracow ał jeszcze na połowie etatu. Zm arł w maju 1993, zam ykając zarazem pew ien okres w dziejach śląskiej

4,1 List w posiadaniu autorki artykułu.

28

(33)

polonistyki, na jego pogrzebie w Solcu nad W isłą w ygłoszo­

no osiem przem ów ień, m ilsza od nich zapew ne była Z m ar­

łem u skupiona, serdeczna cisza, z ja k ą pochyliliśm y się nad jego mogiłą.

* *

*

Zbigniew Jerzy N ow ak napisał w Przedmowie do R ze c z­

pospolitej partyzanckiej, że „Każdy te k st zaw iera w sobie obraz jego au to ra ”45. Otóż istnieją takie teksty au to ra Żoł­

nierza w świecie poetyckim Mickiewicza, do których m ożna odnieść tę refleksję w najw yższym stopniu. N ależą do nich w spom niane ju ż przem ów ienie na jubileuszu Stanisław a Pi­

gonia w 1951 roku oraz w spom nienia opublikow ane w k a ­ towickich „Poglądach”. Jest w nich credo naukow ca, w ycho­

wawcy, człowieka.

„Praca hum anisty polega nie tylko na grom adzeniu i opi­

sie zjaw isk historycznych; w drugiej fazie pracy hum anista przechodzi do oceny tych zjaw isk, do u k azan ia ich na tle św iata w artości. Ta postaw a aksjologiczna, w artościująca, je st znam ienną cechą Twej tw órczości naukow ej. Albowiem ujaw niasz w artości istniejące w literaturze i kulturze n a ro ­ dowej i nie w ahasz się pokazać w łasnego system u w artości, co w ym aga h artu i odwagi. Twoją zasługą pozostanie więc i to, że przypom niałeś, iż badacza - zw łaszcza hum anistę - obowiązuje swoisty etos”46. Tak ujaw niał w łasne zasady p o ­ stępow ania i pracy naukow ej.

Podobnie gdy zw racał się do swego M istrza, mówiąc:

„Jesteś, Drogi Profesorze, niezw ykłym Profesorem , n ie­

zwykłym wychowawcą; um iesz w ysłuchać każdego stu d en ­ ta cierpliw ie i z o g ro m n ą życzliw ością; je s te ś d elik atn y w stopniu najwyższym ; dbasz o życie m oralne i m aterialne

45 Z.J. N o w a k : Przedm owa: W:B. N i e c z u j a - O s t r o w s k i : R z e c zp o ­ spolita partyzan cka. Warszawa 1991, s. 8.

46 J. S t a r n a w s k i : K sięga p a m ią tk o w a ku czci S ta n isła w a Pigonia.

Kraków 1961, s. 94.

(34)

w ychow anka. Każdy z Twoich uczniów pam ięta pomoc, jaką niosłeś, owe M ickiewiczowskie »czyny ciche, użyteczne, któ­

rych nikt...« Jesteś troskliw y i dobry ja k ojciec. Nie wiem, czy kiedykolw iek w ychow ankow ie Krakowskiej Bursy Je ru ­ zalem , istniejącej już od XV wieku, mówili o swych senio­

rach, tak ja k o Tobie, Kochany Seniorze, mówili powojenni m ieszkańcy owej prastarej Bursy: »Ojciec Pigoń«. W pracy p e d a g o g icz n e j s to su je sz o p ty m isty c z n ą teo rię : w ierzysz w prym at w artości m oralnych w życiu ludzkim , pokładasz nadzieje w przem ianie m oralnej człowieka. Toteż niejeden Lord Jim n aszeg o czasu d o czek ał się reh ab ilitacji dzięki Twojej m ądrej cierpliw ości”47.

D okładnie to sam o m oglibyśm y pow tórzyć o profesorze N ow aku, p am iętając o ow ych „czynach cichych, u żytecz­

nych, których n ik t...”. Jego autorytet naukow y i m oralny sta­

w ał się układem odniesienia w trudnych problem ach życia jego m łodszych kolegów. Sięgnijm y do kolejnych tekstów

profesora N ow aka o Stanisław ie Pigoniu:

„Każdy niem al k o ntakt z nim u schyłku życia był nauką.

R ozm ów ca, zasiad ając z praw ej stro n y b iu rk a P rofesora, z ciekaw ością zaw sze rzucał okiem na w arsztat uczonego.

Panow ał tu przyjazny człow iekow i ład, który przypom inał słuszność reguły: Serva ordinem et ordo servabit te. Uderzała tro sk a o szczegół, szacunek dla najskrom niejszego bytu, ja ­ kim je st drobiazg”48. I pokój profesora N ow aka - dokum en­

ty i m ateriały poukładane w teczkach, także tej pro futuro, każdy drobiazg opisany, ułożony we właściwej kolejności, do każdego listu p rzy p ięta k o p erta. Pietyzm w obec każdego szczegółu, surow e rozliczanie siebie. Stosy fiszek i rękopi­

sy: stronica z bardzo szerokim m arginesem , na którym na­

rastały kolejne uwagi i uzupełnienia, ta k jakby powstawały dwie kolumny.

I znów przytoczm y sąd N ow aka o Pigoniu:

„Daleki był od w ygryw ania swojej osoby na kształt instru­

m entu m uzycznego. Obcy mu był taki personalny estetyzm.

47 Ibidem, s. 95-96.

48 Z.J. N o w a k : Ze wspom nień o Stanisławie Pigoniu..., s. 11.

Cytaty

Powiązane dokumenty

1973.. 8—13) K rajew ska śled zi obecność literatury angielskiej w program ach M łodej Polski. Jest to ch yb a czynnik najm niej

Poznania mgrem Andrzejem Wituskim i naczelnikiem Dzielnicy Staromiejskiej, przedstawiciele partii i stronnictw politycznych z sekreta­ rzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR

Moralność prawa według autora to moralność społeczności stosującej prawo i przestrzegającej go. Jest to spostrzeżenie arcysłuszine, ale jakże często zapominane

sw oją d obrą znajom ość języka niem ieckiego.. Przew odniczył

N ie jest też prawdą, iż problematyka industrialnej cyw ilizacji była literaturze polskiej całkowicie obca lub też pojawiała się jedynie w aurze apokaliptycznej

S tąd też w ynika dw oistość p rzedm iotu obserw acyj, w równej m ierze skierow anych na po zn an ie dzieła w jego historycznych pow iązaniach, ja k i na

Odwołując się do przedstaw ionych tu rezultatów m ożna sądzić, że w obszarze bezpośrednich stosunków między ludźmi dystans pomiędzy właścicielami