• Nie Znaleziono Wyników

Kazimierz Wyka i jego krakowskie miejsca

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kazimierz Wyka i jego krakowskie miejsca"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta rybicka Mapy

i opowieści kazimierz wyka i jego

krakowskie miejsca

m

ożna dzisiaj przeczytać w małym przewodniku po wielkiej, nowo ot‑

wartej w krakowie wystawie Mit Galicji, iż po wojnie „galicyjską rzeczywistość krakowa kształtowali Jerzy Turowicz, Jó‑

zef Tischner, Tadeusz kantor i Jerzy no‑

wosielski, zaś w redakcji »Tygodnika Po‑

wszechnego« »od początku istnienia« wisi portret Franciszka Józefa”. reprodukcja tego samego portretu, w formie pocztów‑

ki, znajdowała się zawsze nad tapczanem kazimierza wyki, zaś do repertuaru jego imienin należało chóralne odśpiewanie hymnu do cesarza1.

kazimierz wyka nie był z urodzenia krakowianinem, pochodził z małego mia‑

steczka, i był synem kupca, a jednak je‑

go postać i przywiązanie do galicyjskiej przeszłości dobrze znali ci, co z nim ob‑

cowali w czasach, gdy mitologii owej nie traktowano zbyt poważnie. uważał się za

„Galicjanina” z obyczaju i przywiązania do przeszłości, podobnie jak jego uczniowie, andrzej kijowski i ludwik Flaszen.

Być może nie tylko dekoracyjność mi‑

tu ich pociągała. mógł on też mieć dla nich symboliczne, ukryte znaczenie, jak w sta‑

rym powiedzeniu o „szczęśliwej austrii”

(tu felix Austria). Brzmi ono w całości tak:

„niech inni wojują, ty szczęśliwa austrio, żeń się”. chodzi w nim o zgodę narodów i harmonię między ludźmi. Trudno było ten stan osiągnąć w latach konfliktów, bru‑

talnej polityki i jej konsekwencji. a jed‑

nak wyka, dobrze znany w krakowie ze swoich przechadzek, to postać ustawiona, gdy dziś na to patrzeć, ponad tym drama‑

tycznym podziałem.

kiedy młody asystent stefana kołacz‑

kowskiego, po zrobieniu doktoratu, prze‑

prowadził się z krzeszowic do krakowa,

Fotografia Dariusz Tokarczyk

w

Brama domu przy ulicy św. Teresy 16

(2)

wynajął mieszkanie przy ulicy słonecznej – dziś to ulica Bolesława Prusa, blisko Błoń.

kołaczkowski miał wtedy dwóch asysten‑

tów: kazimierza wykę i Józefa spytkow‑

skiego (obaj brzozowszczycy…). wyka, w ramach swoich obowiązków, wypisywał ręcznie fiszki książek napływających do biblioteki. w latach modernizacji księgo‑

zbioru zniknęły one bez śladu, zastąpione przez staranne wydruki. ulicą Piłsudskie‑

go, mijając po drodze Bractwo strzeleckie, pałacyk czapskich i małą kamieniczkę, w której niegdyś swoją pracownię miała olga Boznańska, szedł do pracy na Gołębią.

olgi Boznańskiej już wtedy w kra‑

kowie nie było. ale mały domek – wciąż idziemy ulicą Piłsudskiego – gdzie miała swoją pracownię, stał, jak i teraz, na szlaku ku uniwersytetowi. Tę niewielką pracow‑

nię z żeliwnym kranem na korytarzu (taki był sanitarny wystrój starych domów kra‑

kowskich) zajął po wojnie rzeźbiarz, Jerzy Bandura. Przyjaźnił się z rodziną wyków, dzieci poznały więc to miejsce, o niskich sufitach i niewielkich oknach, zakręcające jakby w stronę kranu i umywalki, zazna‑

czającej swoją osobną przestrzeń.

o Boznańskiej mało kto wiedział wię‑

cej. Potem Bandura (gdy wygrał konkurs na rzeźbę upamiętniającą bitwę pod Grunwaldem) zbudował sobie dom na woli Justowskiej, a pracownię zasiedli‑

ła rzeźbiarka, wanda czełkowska. a te‑

raz? Dom artystów wygląda jak skromna przybudówka, chyba nie ma w nim już żadnego twórcy.

z Gołębiej niedaleko było na ulicę so‑

bieskiego, gdzie mieszkał profesor. wy‑

ka często do niego przychodził, albo na towarzyskie herbatki („szablę zostawić w domu” – ostrzega zaproszenie), albo

jako posłaniec obowiązków; załatwiał dla kołaczkowskiego węgiel na zimę lub przy‑

nosił mu książki z Jagiellonki. w latach okupacji ulica sobieskiego dalej jest przez niego odwiedzana: wyka spotyka się z Tu‑

rowiczem w jego rodzinnym mieszkaniu, na rogu ulicy Batorego.

Po wojnie, spędzonej w krzeszowi‑

cach (przy ulicy niecałej, dziś andrzeja stopki), wyka z rodziną przenosi się do krakowa, zamieszkuje przy ulicy Świętej Teresy (przez jakiś czas pozbawionej świę‑

tości…). ciekawy to był dom, jego okolica zawsze pobudzała emocje kazimierza wy‑

ki (opisane w Fauście na ruinach). nieda‑

leko, na rogu siemiradzkiego, mieściła się niegdyś prywatna klinika, w której zmarł wyspiański. z drugiej strony, na krowo‑

derskiej, Błękitna Pracownia. sam dom, zbudowany w czasie wojny dla niemców, po roku 1945 stał się zawiązkiem później‑

szych domów literatów. mieszkali w nim konwicki, mach, Przyboś. Gdy Przyboś wyjechał na placówkę do szwajcarii, ro‑

dzina z 2. piętra przeniosła się na 1. i zajęła poprzednie lokum Przybosiów. z okna ga‑

binetu wyka spoglądał na kościół i klasz‑

tor sióstr karmelitanek, projektu karola stryjeńskiego. Bardzo ten kościół lubił.

Jego eklektyczny gabinet odwiedzali różni goście, księgozbiór zaś był systema‑

tycznie odchudzany. Po 10 latach nieuży‑

wania książki skazywano na banicję, przy‑

jeżdżał wtedy samochód od pana kamiń‑

skiego i zabierał nieszczęsnych wyrzutków.

ulicą Łobzowską, od strony Plant, nadciągał z wizytą Jerzy Harasymowicz, prawie codzienny gość i sąsiad. Przycho‑

dził Jan stoberski z Jackiem stworą z po‑

bliskiej ulicy Pomorskiej, chodzili na Flo‑

riańską do kabaretu (czyli do odnowionej

(3)

Jamy michalika). wyka nigdy nie prze‑

niósł się do innego mieszkania, ale szla‑

ki miał różne.

najpierw urzędował przy ulicy Basz‑

towej, w domu zaprojektowanym przez szyszko‑Bohusza, gdzie mieściły się zaraz po wojnie najważniejsze redakcje: „Twór‑

czości”, „odrodzenia” i „kuźnicy”. Potem chodził, już jako gość, do „Życia litera‑

ckiego” przy ulicy wiślnej. i do antykwa‑

riatu kamińskiego, wówczas mieszczące‑

go się przy ulicy Świętego Jana.

i coraz częściej na salwator, aby od‑

wiedzać dawne miejsca, szukać śladów malczewskiego, spoglądać na dom profe‑

sora nitscha przy ulicy Gontyna. nitsch uważał wykę za wyjątkowo uzdolnionego językoznawcę i żałował podobno, iż nie został on lingwistą. wyka kupił w swoim niezbyt długim życiu dwa obrazy: szkic Jacka malczewskiego do tematu Zuzanna

i starcy oraz kobiecą postać namalowaną przez olgę Boznańską.

rok przed śmiercią (w roku 1975) ka‑

zimierz wyka nabył na cmentarzu salwa‑

torskim miejsce pod grobowiec. Dozoro‑

wał jeszcze wycięcie drzewa, które stało w tym miejscu. ostatni salwatorski spacer prowadził go od kościoła norbertanek na wzgórze świętej Bronisławy. na cze‑

le żałobnego konduktu szedł karol woj‑

tyła, przedwojenny student polonistyki.

Teraz kazimierz wyka ma obok siebie i mistrzów, i uczniów: profesora Pigonia, Jerzego kwiatkowskiego, włodzimierza maciąga, Jerzego Harasymowicza, Jana Błońskiego. salwator stał się bardzo to‑

warzyskim miejscem.

Marta Wyka

Przypisy

1 katalog wystawy Mit Galicji, międzynarodowe centrum kultury, kraków 2014.

Fotografie Dariusz Tokarczyk

(4)

kazimierz wyka and his

places in krakow

i

n the small guide that accompanies the large exhibition The Myth of Galicia that has recently opened in krakow, one can read that after the war “krakow’s Gali‑

cian reality was shaped by Jerzy Turowicz, Józef Tischner, Tadeusz kantor and Jerzy nowosielski, while in the editorial office of Tygodnik Powszechny weekly »since the beginning« a portrait of Franz Joseph hung.” a reproduction of the same portrait in postcard form could always be found above the divan bed of kazimierz wyka, while choral singing of the Kaiserhymne was part of the repertoire on his name‑day.

kazimierz wyka was not a cracov‑

ian by birth – he was a trader’s son from a small town – and yet he and his attach‑

ment to the Galician past was something well known to those who communed with him in times when this mythology was not something treated particularly seri‑

ously. He regarded himself as a “Galician”

by custom and attachment to the past, just like his pupils andrzej kijowski and ludwik Flaszen.

Perhaps it was not just the decorative‑

ness of the myth that attracted them. it may also have had a symbolic, hidden meaning for them, as in the old saying about “happy austria” (tu felix Austria).

in its complete form, this goes, “let oth‑

ers wage war, you, happy austria, mar‑

ry.” This refers to the accord of nations and harmony among people. This state of affairs was hard to come by in years of conflicts, brutal politics and the conse‑

quences thereof. and yet, if we look back today, wyka, well known in krakow for his strolls, was a figure who was placed above this dramatic divide.

upon completing his doctorate, ste‑

fan kołaczkowski’s young assistant moved from krzeszowice to krakow, renting a flat on słoneczna street – today Bolesława Prusa street, near to the Błonia common.

at the time, kołaczkowski had two as‑

sistants: kazimierz wyka and Józef spy‑

tkowski (both enthusiasts of the work of stanisław Brzozowski). among wyka’s duties was to hand‑write index cards for the books arriving in the library. These would disappear without a trace during the modernisation of the collection, re‑

placed by neat prints. wyka would walk to work on Gołębia street along Piłsudskiego street, on his way passing the sharpshoot‑

ers Brotherhood, the czapski Palace and the small townhouse in which olga Boznańska once had her studio.

olga Boznańska was no longer in kra‑

kow at this point. But the little house where she had her studio – still walk‑

ing along Piłsudskiego street – stood, and does today, on the path towards the university. This small studio with a cast‑

iron tap on the corridor (such was the sanitary décor of old krakow houses) was adopted after the war by a sculptor, Jerzy Bandura. as he was a friend of the wyka family, the children got to know this place with its low ceilings and small windows that seemed to turn towards

(5)

the tap and sink which marked its own personal space.

Few knew much about Boznańska. lat‑

er, Bandura (after winning a competition for a sculpture commemorating the Battle of Grunwald) built a house in the wola Jus‑

towska district. a female sculptor, wanda czełkowska, took over the studio. and to‑

day? The artists’ house looks like a modest annex – no one of their ilk lives there now.

From Gołębia, it was not far to so‑

bieskiego street, where the professor lived.

wyka often visited him, either for con‑

vivial tea (“leave your sword at home” – warned the invitation,) or running er‑

rands; he delivered coal to kołaczkowski for the winter or brought him books from the Jagiellonian library. During the oc‑

cupation, he went on visiting sobieskie‑

go street, meeting Turowicz in his fam‑

ily home at the corner of Batorego street.

after spending the war in krzeszowice (on niecała street, today’s andrzeja stop‑

ki street,) wyka and his family moved to krakow, where they lived at Św. Teresy street (for some time just Teresy, with‑

out the “saint” prefix). This was a curi‑

ous house, whose neighbourhood often stimulated wyka’s emotions (as described in “Faust on the ruins”). close by, at the corner of siemieradziego street, was the once private clinic in which wyspiański died. on the other side, on krowoderska street, was the Blue studio. after 1945, the house itself, built for the Germans dur‑

ing the war, was a blueprint for later writ‑

ers’ houses. konwicki, mach and Przyboś all lived there. when Przyboś was post‑

ed to switzerland, the family from the second floor moved to the first, taking over the Przybośes’ former flat. From the

window of his study, wyka had a view of the church and convent of the carmelite sisters, designed by karol stryjeński. He liked this church very much.

Various guests visited his eclectic study, while his library was systemati‑

cally streamlined. after 10 years of not being used, books were banished, the un‑

fortunate outcasts being taken away by mr kamiński’s car.

Jerzy Harasymowicz, an almost dai‑

ly guest and neighbour, would approach along Łobzowska street from the Plan‑

ty garden ring. Jan stoberski also came, with Jacek stwora from the nearby Po‑

morska street, and they would go to the cabaret on Floriańska (at the renovated Jama michalika.) wyka never moved to another flat, but his paths were various.

First, he worked at Basztowa street, in a house designed by adolf szyszko‑

Bohusz, where the main editorial offic‑

es – those of Twórczość, Odrodzenie and Kuźnica – were based after the war. after that, he went to Życie Literackie on wiślna street, by now only as a guest. and to kamiński’s antiquarian bookshop, at the time on Świętego Jana street.

more and more often, he went to the salwator district, to visit old haunts, search for the traces of malczewski, or look at Professor nitsch’s house on Gon‑

tyna street. nitsch had regarded wyka as a remarkably talented linguist, and was apparently sorry that he had not chosen this career. wyka bought two pictures in his all too brief life: Jacek malczewski’s sketch for Zuzanna and the Old Men and a female figure painted by olga Boznańska.

a year before his death in 1975, kazi‑

mierz wyka purchased a plot for a tomb

(6)

at the salwator cemetery. He also oversaw the cutting down of a tree that stood there.

His final salwator walk took him from the norbertine church to st Bronisława’s hill. The funeral procession was led by karol wojtyła, the future pope and a pre‑

war student of Polish studies. Today, wy‑

ka is flanked by both masters and pu‑

pils: Professor Pigoń, Jerzy kwiatkowski, włodzimierz maciąg, Jerzy Harasymow‑

icz and Jan Błoński. salwator has become a very sociable place.

Marta Wyka Translated by Ben koschalka

Fotografie Dariusz Tokarczyk

okno w byłej krakowskiej pracowni olgi Boznańskiej

kościół sióstr karmelitanek według projektu Tadeusza stryjeńskiego i Franciszka mączyńskiego

Cytaty

Powiązane dokumenty

ksiądz profesor kaczmarek jest człowiekiem olbrzymich zasług dla kościoła w Polsce; to jego pasja i zaangażowanie przyczyniły się znacznie do beatyfikacji stu ośmiu

Mój ojciec, chociaż przed wojną chodził do bożnicy i znał modlitwy żydowskie, to jednak coś mu się zrobiło, te przeżycie wojenne go zmieniły, uznał, że Bóg nas

Kiedy przed wspomniany dom zbiegło się kilka osób zaalarmowanych wystrzałem, zauważono tam leżącego w kałuży krwi mężczyznę średniego wieku..

Kiedy spostrzeżono wijącą się w bólach samobójczynię, wezwano natychmiast Pogotowie Ratunkowe, które po udzieleniu pierwszej pomocy przewiozło chorą do

Sama myśl, że ktoś lekceważył jej zaproszenie i nie uznał za stosowne wytłumaczyć się choćby jednym słówkiem, była dla niej nieznośną." 1 Dzięki sprytnemu

Conclusion The effects of soil heterogeneity on the bearing capacity of strip foundations were examined under undrained conditions using the Monte Carlo technique including

Ponieważ tam były trzy oddziały szkoły powszechnej, a ja już umiałam prawie, prawie czytać, więc poszłam do drugiego oddziału.. Rok byłam w freblówce, że się

Więc do szkoły powszechnej chodziłam na Niecałej i później [szkoła została] przeniesiona, zapomniałam jak ta ulica się nazywała. To były szkoły żydowskie, gdzie uczono po