Teksty Drugie 2000, 3, s. 168-178
„Poemat bukoliczny” Aleksandra Wata
Adam Dziadek
http://rcin.org.pl
Poemat bukoliczny Aleksandra Wata
Poemat bukoliczny A leksandra W ata jest utw orem niezw ykłym z w ielu przyczyn, począwszy od tego, że należy do jego ineditów i n igdy nie został przez poetę osta
tecznie ukończony, pozostając w m om encie jego śm ierci jeszcze w fazie obróbki, o czym mogą św iadczyć k ilk a k ro tn ie popraw iane rękopisy tego tekstu, a także fakt, że nie znalazł się on w w yborze w ierszy Ciemne świecidlo, przygotow yw anym przez sam ego poetę d la paryskiej „L ib e lli” w 1967 roku. N iezw ykłość tego p rze d sięw zięcia m ożna też oceniać m ia rą oryginalnej form y gatunkow ej, jaką w ybrał poeta, a naw et - o czym szerzej za chw ilę - stw orzył specjalnie dla tej w łaśnie je d nej, jedynej i n ie p o w ta rz a ln e j w ypow iedzi. Ow a niezw ykłość w ynika także z ogrom nej, skom plikow anej i w ielopoziom ow ej sieci uw ikłań in te rtek stu aln y c h , w k tórą w pisuje W al swoją w łasną w ypow iedź. Pod tym w zględem utw ór W ata jako
„człow ieka” tekstow ego, człow ieka w ychow anego w „tekstow ym św iecie” jest, po
dobnie jak w iele innych utworów, konsekw encją n ad m iaru i koniecznie trzeba w tym m iejscu zaznaczyć, że W at należał do tych pisarzy, którzy bard zo ch ętn ie posługiw ali się „cudzą m ow ą” w rozm aitych jej o dm ianach.
C echą z n a m ie n n ą dla tej poezji jest znaczące zróżnicow anie form alne i te m a
tyczne, niem al „n o n szalan ck ie” przeskoki od rodzaju do rodzaju, od g atu n k u do g atu n k u , różnorodność stylów mowy, dyskursyw ność, co zdarza się naw et w o b rę
bie jednego utw oru. T eksty W ata są często tekstam i scriptibles, a w ięc tekstam i do pow tórnego n ap isan ia, w ym uszającym i na czytelniku aktyw ną, krytyczną lekturę, co czyni zeń wytw órcę te k stu , w o d ró żn ie n iu od ta k ich , które są jedynie lisibles, a w ięc tekstam i do p rze czy tan ia1. Są one „wielogłosowe”, „zrobione” z w ielu wy
m ieszanych ze sobą języków, zaskakujących skojarzeń i zderzeń odległych o b ra
zów czy motywów. N a przy k ład w pierw szej i drugiej części Snów sponad morza śród
ziemnego podd an y psychoanalizie - „O burącz, w zm ysłów sk u p ie n iu , pieczolowi-
1 Por. R. B a rth e s S /Z , Paris 1970, s. 11.
http://rcin.org.pl
cie, d oktorze, jak la ta rn ię nosiłem przed sobą klatkę z m łodej trzciny, a kołował w niej m otyl, nie um iem go nazw ać” - i w ypluty przez rybę „ze starej rodzin B alistes C a p ric u s” Jonasz p rzypom ina b ardziej P in o k ia niż b iblijnego boh atera, a z kolei w ypow iedź poetycka podobna jest m iejscam i do dziecięcej paplaniny:
„W m ieściem zatem portow em ”; „G luchoniem iście w tym m ieście. W przeklętym . W tym m ieście p rze k lęc i”. W w ierszu N a spacerze raj został p otraktow any jako isprawitielno trudowoj łagier, w Biografii E dyp to kom som olec, a Jokasta jest sław ną d ojarką. W reszcie w Poemacie bukolicznym w ystępuje K ain, który: „U lożyl się wy
godnie jak na kanapce u psycho an ality k a”. W roku 1958, a w ięc w rok po w ydaniu zb io ru Wiersze, A rtu r M iędzyrzecki pisał:
[...] ta poezja obejm uje za jednym zam achem w szystkie pojęcia zew nętrznej poetyki opisow ej, tw órczość refleksyjną, liryczną i retoryczną, społeczną i sam otniczą, k ra jo b ra zową w iejską i m iejską (czyli u rb an isty czn ą), wesołą i sm u tn ą (czyli o ptym istyczną i pesy
m is ty c z n ą )...2
Jest też w tych w ierszach coś z discours carnavalesque, bufonady czy b u rlesk i, naw et w tych m iejscach, gdzie jest mowa o cierp ien iu , śm ierci, eschatologii. C zę
sto w ylania się z n ic h w izja św iata uporządkow anego i jednocześnie chaotycznego, kierow anego regularni praw a i ról społecznych i jednocześnie pogrążonego w sza
leństw ie. M iłosz m ówił, że kiedy przygotow ał dla swoich studentów przekłady w ybranych w ierszy W ata na angielski, ci określili je wówczas jako zany (to n ie fo r
m alne słowo oznacza w języku angielskim coś dziwnego, ekscentrycznego, szalo
nego), p odobnie jak film y braci M arx 3 czy Gargantuę i Pantagruela F ran ço is’a Ra- b elais’go.
K om pozycja w ielu w ierszy W ata o p arta jest n a kolażu tekstow ym . K olażem te k stow ym , czy inaczej intertekstow ym , bo ko n stru k cja kolażu w ym usza w k ońcu po
w stanie sieci relacji m iędzytekstow ych, rządzą jed n ak odrębne praw a4. L au re n t Jen n y m ów iąc o sem iotyce kolażu intertekstow ego, stw ierdza, że
T ekst literack i jest zawsze „kolażem ”, poniew aż zawsze polega na w y cin an iu , w ykra
w an iu . A pozornie ekscentryczny gest „kolażu in tertekstow ego” dowodzi jedynie koniecz
ności pokaw ałkow ania rep re zen tacji oraz siły zw iązku właściw ego p isan iu p o ety ck iem u .5
Je n n y w skazuje tym sam ym na problem bardzo w ażny także dla tw órczości W ata - problem rep rezen tacji, tru d n o ści p rzedstaw iania w obliczu ulotnej rzeczy
2/ A. M iędzyrzecki Skala widzenia, w: „Nowe K siążki” 1958 n r 4, s. 194.
Cz. M iłosz Prywatne obowiązki, Paryż 1985, s. 64. Zob. też Cz. M iłosz Poeta Aleksander Wat, w: tegoż, Zycie na wyspach, K raków 1997, s. 234.
N N a ten tem at zob. zwłaszcza G roupe p , Deuze bribes pour decoller (en 40.000 signes), w:
„Revue d ’E sthetique” 1978 n r 3-4; R. Nycz O kolażu tekstowym, w: Tekstowy świat, Warszawa 1993, s. 189-224.
5// L. Jenny Sémiotique du collage intertextuel ou la littérature à coup de ciseaux, w: „Revue d ’E sth etiq u e” 1978 n r 3-4, s. 172.
http://rcin.org.pl
w istości, n atło k u inform acji. T ec h n ik a kolażu u W a ta wiąże się często z d z ia ła n ia mi euforycznym i, z ludycznością w iodącą do tw orzenia zabaw nych kom binacji znaczeniow ych. W jego tw órczości staje się ona „jed n ą z najbardziej skutecznych strateg ii u za sa d n ien ia w szelkich ilu z ji rep re z e n ta c ji”6.
Podstaw ą teorii te k stu jest dla W ata, już od e ta p u M opsożelaznegopiecyka..., in- te rte k stu a ln o ść 7 (choć sam poeta nigdy nie używał tego te rm in u , w ypow iadał się w tej spraw ie w ielokrotnie, a niektóre z tych w ypow iedzi do złu d zen ia przy p o m i
nają d efin icje in te rtek stu aln o śc i proponow ane przez teoretyków literatu ry , np. J u lię K ristevç czy R olanda B arth es’a).
U stanaw iając in te rte k stu a ln o ść konstytutyw ną cechą prak ty k i p isan ia W ata, nie m yślę o poszukiw aniu i b ad a n iu rozległych kontekstów jego wierszy. W szelkie b ad a n ia wpływów odciskających swój ślad na tej uczonej, erudycyjnej poezji wy
dają się z g ru n tu chybione. A utora Poematu bukolicznego nie m ożna um ieścić w śród pisarzy, którzy pieczołow icie i sta ra n n ie cyzelują poszczególne zd a n ia , figury, m ówiąc krótko, form ę swoich utworów. E stetyka tych w ierszy o p arta jest na pew
nej „n ied b alo ści” form alnej, w ynikającej zapew ne ze sp ontanicznego zap isu , p rzy
pom inającego écriture automatique surrealistów . Taki sposób p isan ia te k stu lite ra c kiego ukształtow ał się już we wczesnej tw órczości poety 8. C zytelnik W ata b o m b a r
dow any jest d ziesiątk a m i skom plikow anych słów, neologizm ów, obcojęzycznych zwrotów, cytatów (które W at podaje czasem z błęd am i lub, cytując z pam ięci, zm ien ia ich brzm ien ie) i aluzji, których rozszyfrow anie i zrozum ienie często wy
m aga przyłożenia do tekstów obszernego ap a ra tu erudycyjnego.
Z ro zu m iałem w tedy - pisze M iłosz - że wiersze A leksandra pochodzą z n a d m ia ru i że są d ro b n ą częścią w ielkiej całości, która bez u stan k u w n im się układa, dom aga się głosu i któ rej in n ą częścią są urzekające słuchaczy opow ieści św iadka i uczestnika w ydarzeń.9 Ów „ n a d m ia r”, o którym w spom ina M iłosz, w yw ierał na jego p isan ie wpływ de
strukcyjny. W at pozostaw ił po sobie w iele utworów nie dokończonych, urw anych, zaledw ie naszkicow anych, co było częściowo w ynikiem dręczącej go choroby, ale n ie tylko. P ragnął stworzyć dzieło, które byłoby opatrzone ty tu ł e m .Wszystko
6/ G ro u p e n D e u z e ...,s . 33.
7// Zwróci! na ten fakt wcześniej uwagę Venclova, który w skazał na związki poezji W ata z koncepcjam i Jakobsona i L otm ana, odm aw iając jej skrajnych rozwiązań
poststrukturalistycznych. T. Venclova Aleksander Wat. Life and A n o f an Iconoclast, New H aven and L ondon 1996, s. 212-213. Z daniem Venclovy, „w Piecyku ludzka świadomość została im plicytnie zdefiniow ana jako całkowicie wyznaczona przez kody kulturow e”
i nieco dalej: „Piecyk jako tekst odwołuje się do nieskończonej liczby innych tekstów i nie posiada referentu, który mógłby ustabilizow ać jego znaczenie” (s. 212).
87 Por. Coś niecoś o „Piecyku”, w: A. W at Ciemne świecidto, Paryż 1968. W; tym dodanym przez O lę W atową do tom u wierszy szkicu czytamy: „Na parę lat przed A ndré Bretonem , ale z tej samej co on inspiracji freudow skiej, doszedłem do «écriture automatique», nazywałem to sam ozapisem , autom igaw ką” (s. 230).
9// Cz. M iłosz Przedmowa, w: A. Wat M ój wiek, L ondyn 1981, s. 9.
http://rcin.org.pl
o wszystkim , ale o statecznie nigdy takiego dzieła nie napisał. Jego poezja jest n ie rów na, bo obok w ierszy „doraźnych”, naw et słabych, są też praw dziwe arcydzieła, odznaczające się lekkością, prostym klasycznym rysunkiem , a przecież w yła
n iające się z ciem nych obszarów nieśw iadom ości za spraw ą pierw otnego, przed- sym bolicznego rytm u, nadającego słowu poetyckiem u kształt, zanim jeszcze roz
pocznie się proces znaczenia.
Poemat bukoliczny pow stał n ajpraw dopodobniej w 1964 roku, kiedy W at w raz z żoną przebyw ał w Berkeley, zaproszony przez slaw istykę tam tejszego uniw ersy
te tu . P otw ierdzają to liczne realia am erykańskie, w pisane we Wstęp do eposu „Kain i S -k a ” (w przygotowaniu od wielu lat) - pierw szą, otw ierającą część poem atu. Jed n ak z pom ysłem n a p isan ia takiego te k stu a u to r m usiał się nosić już znacznie wcze
śniej, jest to jeszcze jeden te k st rozpoczęty, a nigdy nie dokończony, za istniały w zam yśle tw órcy i n igdy o statecznie nie zrealizow any. P rzypom nijm y w tym m ie j
scu, że jednym z głów nych bohaterów w iersza N a spacerze jest w łaśnie K ain, a n ie które pom ysły in te rp re tac y jn e m itu b iblijnego, zaw arte w tym w łaśnie utw orze, do złu d ze n ia przy p o m in ają rozw iązania, jakie zn a jd u je m y w Poemacie bukolicznym, z jedną m oże różnicą - są o w iele bardziej skondensow ane, a nie ta k szeroko rozw i
n ięte jak w łaśnie w Poemacie. Sam Poemat d aje się w pisać w cały cykl późnych w ier
szy, k tóre stanow ią próbę rein te rp re ta c ji m itów b ib lijn y ch , a zwłaszcza m itów za
w artych w Starym Testamencie. Jest to fakt b ard z o zn a m ie n n y w późnej twórczości W ata, zw łaszcza źe w tym sam ym okresie jego tw órczości pow staje w iele w ierszy odnoszących się do genealogii poety (Na melodie hebrajskie, Prochów moich bracigar- steczka ta k a ..., Próba genealogii i wiele innych). Ta sam a spraw a ujaw nia się w roz
mowach z Czesław em M iłoszem w Moim w ieku, a także w Dzienniku bez samogłosek.
E dytorzy W ata - A nna M icińska i Jan Z ie liń sk i - w yróżnili naw et w w ydaniu Po
ezji zebranych (K raków 1992) cykl o p atrzo n y ty tu łem Przypisy do Ksiąg Starego Testa
mentu (Do Izajasza, Do Księgi Królów / , Do Księgi Jonasza). N ie będę w tym m iejscu, a naw et n ie chcę, rozpatryw ać kw estii tożsam ości W ata, poczucia jego w łasnej toż
sam ości. C hciałbym raczej zaznaczyć te w ątki tem atyczne, które w całym dziele W ata w ydają m i się szczególnie isto tn e i któ re w ielokrotnie od sam ego początku swojej tw órczości podejm ow ał a u to r Mopsożelaznegopiecyka: problem pochodzenia zła, kw estia h isto rii - są to zjaw iska u n iw ersaln e i W at sta ra się na nie patrzeć spo
za jakichkolw iek podziałów ideologicznych.
F orm a Poematu bukolicznego w ym yka się w łaściw ie jakim kolw iek klasyfikacjom gatunkow ym czy naw et rodzajow ym - ni to proza, ni to poezja. Jak na utw ór po
etycki jest za b ardzo p rozatorski, a jak na utw ó r prozatorski jest za bardzo poetyc
ki. B rak tu cechy u p o rządkow ania n addanego, właściwej tek sto m poetyckim - b u dowy stroficznej (choć te n ak u ra t w yznacznik w św ietle poezji w spółczesnej jest dosyć w ątpliw y i nie rozstrzygający). Poemat nie sp ełn ia w łaściw ie wymogów ga
tu n k u , zapisanych w tradycyjnych poetykach opisowych. Z resztą już w sam ym za
kończeniu Wstępu do eposu zam ieścił W at w trącone w naw ias słowa: („Ale co ten w stęp i ów szyld m a w spólnego z eposem / w przygotow aniu?/ N ic, abso lu tn ie nic.
http://rcin.org.pl
Poza ty tu łem , k tóry jest zresztą dla eposu niestosow ny”). G ranica m iędzy poezją a prozą jest tu całkow icie z a ta rta , w ers dow olnie w ydłużany lu b skracany (przez co tru d n o jest uchw ycić różnicę pom iędzy członow aniem n atu ra ln y m a arb itra ln y m ), albo po p ro stu przechodzi w zapis p rozatorski, a tekst poetycki zam ien ia się nagle w esej filozoficzny, po to, by ponow nie pow rócić nagle do form y wierszowej.
Aby dokonać przybliżonego choćby o kreślenia form y tego utw oru, trzeba odw ołać się do m etatekstow ych zapisków sam ego poety:
Strefa pograniczna m iędzy poezją-poezją a prozą-prozą (nie m am na m yśli n a jlich sze
go jej g a tu n k u , tzw. prozy poetyckiej): ru ch poezji do p rozy i vice versa, stw arza d y n am icz
ne n ap ięcia i m ożliwości odnow y jednej i d ru g iej - n ajcen n iejsze to odkrycie poetyki E lio
ta. N a tym nb. polega oryginalność Różew icza, a także - od przeciw nego brzegu - prób W ażyka i m oich w łasn y ch .10
lub też:
[...] m oje zainteresow ania tzw. form alne zm ierzają chyba w yłącznie do tego, by z n a
leźć się i utrzym ać na w ąskiej granicy pom iędzy prozą-prozą (broń Boże, prozą poetycką!) a poezją-poezją (byle nie p ro z ato rsk ą ).11
Tak w ięc ani poezja, ani proza, a zatem co? Tak, jak chciałby W at, byłaby to for
ma „p o g ra n icz n a” . Ma to oczywiście swoje głębsze u za sa d n ien ie i w iąże się z po
szukiw aniem epickich korzeni poezji, ale też w skazuje na specyficzność języka polskiego jako języka poezji, co potw ierdzają m etafory użyte przez poetę w jego opisie:
[...] polszczyzna jest o p o r n a w zględem poezji, s u r o w i e c t o f o n e t y c z n i e i s e m a n t y c z n i e t w a r d y , s z o r s t k i , k a n c i a s t y [...]. Polszczyzna jest n ad e w szystko m a t e r i ą r z e ź b i a r s k ą , a nie m alarską; poeta polski p racu je jak w tw ardym drzew ie czy k am ie n iu . [...] W ydaje się, że najw łaściw sze są w iersze p ol
skie, w których odczuw a się opór i m ękę surow ca językowego, [wszystkie p o dkreślenia m oje - A .D .]12
W róćm y raz jeszcze do kw estii g a tu n k u , do sam ego ty tu łu , a zwłaszcza do słowa
„buk o liczn y ”, które im p lik u je w końcu, podobnie jak słowo „p o em at” (w dom yśle
„poem at p ro zą”), przynależność gatunkow ą i włącza utw ór W ata w ciąg synoni- m iczny: b u kolika, idylla, ekloga, sielanka. Je d n ak w kontekście treści utw oru n a
ty chm iast nasuw a się zastrzeżenie: cóż to za b ukolika, w której au to r zarysował na w skroś tragiczną wizję św iata opartego na przem ocy, gwałcie, zb ro d n i, e k ste rm i
nacji. B ukoliczność Poematu w kontekście treści w ydaje się czysto iro n iczn a, zaś opisane w n im dzieje ludzkości u jęte są w łaśnie w takiej ironicznej perspektyw ie.
10/ A. W at Ucieczka Lotha. Proza, oprać. K. Rutkowski, Londyn 1988, s. 183.
1 A. W at Posłowie od autora, w: „Oficyna Poetów” 1967 n r 5, s. 16.
12/ A. W at Ucieczka Lotha. Proza, s. 182.
http://rcin.org.pl
Je d n ą z form gatunkow ych, z jaką daioby się - jak m yślę - pow iązać Poemat bu
koliczny, jest staropolski poem at satyrowy, taki jak np. Satyr, albo D ziki m ąż Jana K ochanow skiego. Ów satyr w poem acie K ochanow skiego w ychodzi z lasu na świat, obserw uje, dostrzega i opisuje w szelkie jego braki. Podobnie K ain w utw orze W ata, który zaczyna swoje skom plikow ane historiozoficzne i filozoficzne wywody na te m at pochodzenia zla (jest to motyw, do k tórego W at obsesyjnie i w ielokrotnie pow racał w swoich utw orach poetyckich i p rozatorskich) od położenia się: „na k u pie butw iejących liści sekwoi. Podobno odór butw ienia sprzyja m y ślen iu ” . W ypo
w iedź K aina nagle zam ienia się w w yznanie p acjenta, k tóry opow iada p sychoanali
tykowi swój szalony sen o h isto rii świata: „Ulożyl się w ygodnie jak na kanapce u psychoanalityka. Bo już i m ożna stosować psychoanalizę, m arzenia senne za ist
n iały ” . P otw ierdzają to luźne skojarzenia, b e z u sta n n ie przeryw any dygresjam i tok w ypow iedzi, dyskursyw ność zaznaczana w ielokrotnie w obrębie te k stu w trąc en ia
m i, typu: „passons", „revenons à nos moutons”, „idźm y d alej” . W ypow iedź u psycho
an alityka za stę p u je spow iedź, przed kim bow iem się spow iadać, jeśli sam em u Bogu ufać n ie m ożna, a w ina, obciążenie, św iadom ość w iny istn ieje w zbiorowości, do której należy K ain, co potw ierdzają słowa, będące jakby traw estacją Baki:
Przez Ablowe z abijanie weszła śm ierć do naszych kom ór.
J u ż się od niej nie w ym igam , życiem stało się konanie, czy to m ór, czy nie mór, tyfus, trą d , throm bosis, tum or, w tym k o n an iu będę drygał.
N ik t nagrody nie dostanie Aż w n iebiosach, A lleluja!
W n iebiosach też nie!
Ta w ina jest na w skroś rzeczyw ista i trzeba sobie jakoś z nią poradzić, skoro nie spow iedzią, to przynajm niej jej erzatzem - psychoanalizą.
W przew rotnej, intrygującej i prow okacyjnej in te rp re ta c ji m itu biblijnego K ain ustaw iony zostaje od sam ego początku w pozycji „kozia ofiarnego” (R. G i
rard ). Pierw sze słowa Poematu po w stępie brzm ią: „N ic n ie ro zu m iem ”, a w ypow ia
da je K ain, k tóry próbuje ogarnąć rozum em h istorię ludzkości i naty ch m iast dopełn ia swą w ypowiedź całą serią refleksji autokrytycznych: „C hłop ryfa, gbur, co m oże rozum ieć z kw iatków Jego myśli? O ryl, k tóry ta k przecuchl m ierzw ą, że zw ie
rzęta z bo ru w padają na m n ie u fn ie” . B ru ta ln em u K ainow i-m ordercy daleko jed
n ak do łagodności i dobroci św. F ranciszka, tw orzy on swoją w łasną teom achię i staw ia raczej kategoryczne alternatyw y na m iarę Sprena K ierkegaarda, a z garnącym i się do niego stw orzeniam i p o stęp u je jak napiętn o w an y zw yrodnialec, za którego zresztą sam siebie uważa: „Jednym w ykręcam nogi, d ru g im obcinam skrzydła, ptaszętom z zasady w ykluw am oczy. Jedno z dwojga: albo latać, albo p a
trzeć” .
http://rcin.org.pl
K ain obciążony brzem ien iem zb ro d n i, K ain-kozioł ofiarny pró b u je za w szelką cenę dociec przyczyn swego losu:
Tertio, dlaczego ja m ianow icie zabiłem swego b ra ta , którego kochałem , ach, jak ja kochałem , i nie m yślcie, że byt tu cień zaw iści o jego urodę! Na odw rót, w łaśnie dlatego szczerym sercem akceptow ałem
swoją szkaradność, ażeby k o n trastem p otw ierdzała jego urodę, aby ohyda K alibana była hym nem jego urody, pierw szej lu d zi urody, bo w iem ,
co tam w iele gadać, rodzice urodą nie grzeszyli, ciężkie to było, niedoform ow ane,
glina sk am ien iała byle jak, zm ierzw ione to,
k u d łate, ropiejące, zasm a rk an e, śliniące.
W ięc, pow tarzam , dlaczego ja m iałem zabić, Czy to nie m ożna było poczekać na m oje potom stw o?
Ledw o stw orzył człow ieka, już go n ak ło n ił do grzechu i kary najpierw i już w n astęp n y m p okoleniu do m orderstw a. [...]
- a w cześniej jeszcze staw ia tezę o p ochodzeniu h isto rii: „Tak się zaczęła historia.
Bo i h isto ria zaczęła się ode m nie, tj. od aktu zabójstw a, przed tym h isto rii nie było”. P o pełnioną przez siebie zb ro d n ię w yjaśnia tak: „Z am ordow anie A bla było ofiarą m oją, ofiarą Jem u, ta k to ro zu m iałem , m ogłem się m ylić, ale rozum ow anie praw idłow e. Czym chata bogata. Ze rozum ow anie m oje nie jest całkiem błędne, exemplum ofiara A braham a na górze M o riah!” . W łożone w usta K aina rozw ażania W ata na tem at kary id ą w stronę tez postaw ionych jedenaście lat później przez M i- chela F o u cau lta (.Nadzorować i karać)'.
A ha, na czym się to ja zatrzym ałem ? A ha, cudaczność n iepojęta kary. Tego z u p ełn ie nie rozum iem .
Bo zważmy: „Coś ty zrobił? Słyszysz jak krew tw ego b rata woła do m n ie z ziem i? (nie słyszę, nie wola, figura retoryczna). O dtąd bądź przeklęty i w ygnany z ziem i żyznej, której usta piły krew twego b ra ta ” (znów retoryka: usta ziem i! po czą te k g rafom anii).
„B ądź w iecznym włóczęgą na ziem i o siadłych”
(jak oni ch ętn ie skazują na w ygnanie! A przecież człow iek na ziem i osiadły g u st m a n iep rz ep a rty do włóczęgi, po to, żeby uśw iadom ić sobie w swojej osiadłości, więc znow u, co to za kara?).
http://rcin.org.pl
W K ainowej teom achii m om ent S tw orzenia staje się parad o k saln ie m om entem kary, a Bóg zostaje obciążony odpow iedzialnością za stale istn ien ie zla i przem ocy w h isto rii ludzi. P ow iedziałem : teom achii - tak. W at w pisuje się w raz ze sw oim Po
ematem bukolicznym jednoznacznie w trad y cję teom achii, ale znacznie b ardziej ra
dykalną od rom antycznej, a naw et od tak iej, jaką upraw ia Sdren K ierkegaard (jak nazyw a go W at w Poemacie, przekładając nazwisko: Spren C m entarz). T eom achia W ata zbliżona jest do blużn ierstw a, blasfem ii, a ta obecna już była we wczesnym okresie jego tw órczości.
To, co jest w pisane we wczesne w iersze i prozę W ata, a co m ożna określić w łaśnie jako „blasfem ię” 13, „blu źn ierstw o ”, w ym ierzone jest przeciw fallogocen- tryzm ow i, pod którym to te rm in em ukryw a się w ładza. Znaczące jest w p rzypadku W ata i jego św iatopoglądu zerw anie i odrzu cen ie „im ie n ia ojca” - jego praw dziwe nazw isko b rzm iało C hw at i zostało przez sam ego poetę przekształcone na pseudo
nim W at, co m oże się w ydać prostym , najzw yklejszym chw ytem retorycznym futu- rysty-obrazoburcy (wat jako je dnostka mocy m echanicznej lub elektrycznej, sym bol mocy p rą d u elektrycznego), ale, głębiej, w iąże się też z ustanow ieniem zu p e łn ie nowego d y sk u rsu , który b alan su je pom iędzy znakiem a rytm em , św iado
m ością a popędem . M ając na uw adze b u ntow niczą postaw ę W ata, to d rugie w yja
śn ie n ie w ydaje m i się b ardziej przekonujące. W nazw isku C hw at w szystkie spółgłoski są bezdźw ięczne, zaś w nazw isku W at głoska „w” odzyskuje dźw ięcz
ność. Ten proces udźw ięcznienia - załóżmy, że jest nieśw iadom y - idzie w o dw rot
nym k ie ru n k u niż sem antyka, bow iem „chw at” znaczy: „chłop na schw al”, „zu ch ”,
„ktoś odw ażny”, co p odkreśla falliczność. Tym czasem w sem antyce jest odw rotnie - ubezdźw ięcznienie „ch” i „ f ”, posługując się term in o lo g ią psychoanalityczną, oznaczałoby kastrację. Z m ia n a nazw iska pow oduje odcięcie bezdźw ięcznego fone
m u „ch” i udźw ięcznienie „ f ”: ch / f -♦ w /a t. Idąc dalej za w skazów kam i psycho
analizy, dostrzegam y, że nazw isko W at jest nazw iskiem czyim ś, nazw iskiem w yna
lazcy, czyli o d cin ając fonem „ch” - i tym sam ym sym bolicznie k astru jąc sw egoojca - W at przy b iera im ię Innego.
K ażdy ruch aw angardow y jest u swoich podstaw przeciw ny tem u, co o kreśliłem jako fallogocentryzm . Jest rzeczą ch arakterystyczną dla w czesnych utw orów W ata, że w ym ierzone są one przeciw w szelkim opozycjom b in a rn y m typu: stosowne / n ie stosow ne, n orm a /o d c h y len ie, rozum ne /sz alo n e, m oje /tw o je, które w końcu sta
nowią podstaw ę społeczeństw i pozw alają im przetrw ać. B luźnierstw o jest u swo
ich źródeł anarch isty czn e i takie są w łaśnie w czesne w iersze autora Mopsożelaznego piecyka, Nam opaników, Policjanta - w strząsa j ącego w iersza, w którym Bóg porów na
ny zostaje do p o licjan ta strzegącego św iata. W pierw szej strofie tego w iersza czyta
m y przez an ag ram słowo „B oga” w pisane blu źn ierczo w słowo „b uldoga” .
1 Por. np.: M. Baranowska Transfiguracje przestrzeni w twórczości Wala, w: Przestrzeń i literatura, Wrocław 1978, s. 281-296.
http://rcin.org.pl
już nic nie m ogę pow iedzieć od daw na już rzekiem co m ogę - - W ID Z Ę :
spod oka m n ie śledzi
po licjan t o oku buldoga BOGA
Słowo to jest dodatkow o poprzedzone, a tym sam ym podkreślone, k ontrakcen- tem prozodycznym (w m iejscu, gdzie pojaw ia się h ia tu s) oraz cztero k ro tn y m po
w tórzeniem w tym sam ym w ersie sam ogłoski „o” . W w ersie „policj an t o oku b u ld o ga” słowo „oko” staje się aluzją do opiekuńczego oka opatrzności, co w kontekście an ag ram u daje się czytać ironicznie.
B luźnierstw o pow iązane jest zwykle z w ulgaryzm am i i słowam i obscenicznym i, które pojaw iają się na stronicach Piecyka w ielokrotnie, n p . :
ABSOLUT. Kurw a o bronzow ym czole n ieru ch o m a poprzez w ibracje lat i kosmosów,
l u b też :
Idjota! N ie w ie, że ak to r grający w m isterji Boga-Ojca zw arjow al, a k to r p rz ed sta w iający Boga-Syna spil się, a ak to rk a łajdaczy się po k ątach z czeladzią, jedynie rzeczy
w ista.
W u k ład ach rytm icznych Piecyka i wczesnych w ierszy łatwo jest dostrzec w zbu
rzenie, gwałtowność. P oprzez obsceniczność te k stu ujaw nia się nieo k iełzn an a po- pędow ość, coś, co m ożna by określić jako mowę ciała będącego w s ta n ie pożądania.
W ulgaryzm y stanow ią zatem zn am io n a sytuacji pożądania, łączące p odm iot z ge
stem , k inetycznością, z ciałem p rzem ierzanym przez popędy, z ru ch em o d rzucenia i zaw łaszczenia innego. W ypow iedź poetycka nie sprow adza się po p ro stu do p rze
k lin a n ia , do b luźnierstw a. Idzie raczej o stw orzenie takiego dysk u rsu , k tóry o d rzu ca estetyzm (piękno i sens) dyskursu, w którym język poetycki staje się la b o ra to riu m , gdzie w obliczu wiedzy, filozofii, tran sc en d e n ta ln eg o ego zo staje,p o d d a n a próbie tożsam ość znaczona lu b znacząca. Ten d yskurs m a za zad an ie dowieść n ie m ożliw ości istn ie n ia takiej tożsam ości.
A w angardyzm W ata (m ów iąc ściślej i zgodnie z in te n cją poety, jego su rre alizm , dad aizm ) jest tym , co w sposób n a tu ra ln y przechodzi do późnej twórczości au to ra Wierszy śródziemnomorskich, któ ra jest oczywiście in n a, poszerzona o d ośw iadczenie historyczne, ale ciągle jeszcze odciska się w niej ślad utw orów pisanych w latach dw udziestych.
P oetyka w ierszy publikow anych w latach 1957-1968 uległa oczyw iście znacznej tran sfo rm ac ji i podporządkow ana została w spom nianej „pow adze słów”, „głębi biologicznej, historycznej i etycznej języka”, ale w końcu poeta nie odciął się całkow icie od swoich źródeł.
Te prow okacyjne zn a m io n a w ulgarności stylu wypow iedzi odnaleźć m ożna ta k że w Poemacie bukolicznym. C ala w ypow iedź celowo ułożona jest niedbale, w n ie k tó rych fragm entach naw et n ie ch lu jn ie i te w łaśnie cechy W at p odkreśla z em fazą.
http://rcin.org.pl
O to na przykład fragm ent, w którym K ain k o m e n tu je dzieio S tw orzenia tak , jakby rysował jakąś adam icką w izję św iata z o brazu H iero n im a Boscha:
A co do p iep rzen ia się ważek, O, daw niej w szystko się Rypało, w szędzie, w pow ietrzu i N a lądzie i we w odzie. Jed n o p a n ry p an ie. Ale to jeszcze nie była o b łap k a, owszem frenetyczny tan pro k reacji, jed n a w szystkim w spólna n ieu stająca ekstaza, bo gdy
przestaw ali, to po to, by móc rozpocząć na nowo, to logiczne.
H ym n
N ieu stający ku chw ale Stw orzenia.
N ajp ierw ciu p c iali się bezpotom nie, Ale po grzechu pierw orodnym - paaszio!
Poszło lib id o procreandi, proliferacja, p iep rzcie się i m nóżcie w nieskończoność, w po stęp ie arcygeom etrycznym . I m oże, m oże ro zp ętan ie przez K aina łańcuszka zabójstw , m iało być a n tid o tu m , bo i m iejsca
by zab rak ło dla lu d zi, pająków , m am utów , in fu zo rii itd.
W tak im w ypadku zabicie A bla byłoby zabiegiem higieny, P ro filak ty k i populacyjnej? Ale po co? Przecież załatw ił to P óźniej prościej - potopem ? A no w łaśnie! N o,
Pierw sza próba nie udała się, p lem ię K aina Za leniw e do m orderstw , więc wym yśli! On Ś rodek skuteczniejszy, potop. [...]
H isto ria św iata przedstaw iona jest przez W ata w Poemacie bukolicznym jako h i
sto ria szaleństw a. N ie m a w niej nic system ow ego, nic, co dałoby się u p o rząd k o wać, usystem atyzow ać i przew idzieć. Takie próby - po d k reślam słowo p r ó b y - syntetycznych ujęć i opisów św iata, o garnięcia całości, spotkać m ożna już we wcze
snej prozie W ata, przede w szystkim zaś w jego późnych w ierszach. Je d n a k podej
m ow ane są one zawsze z p ełn ą św iadom ością niew ystarczalności języka, b rak u środków o pisu, jakie pom ogłyby to uczynić, być m oże też przy pełnej św iadom ości n ie istn ie n ia h isto rii m o n u m e n ta ln ej, historycystycznej, zaszufladkow anej, której nie d a się po pro stu uporządkow ać, bo w ym yka się ona zasadom i schem atom .
Ja k opow iedzieć h isto rię św iata, w którym b e z u sta n n ie dochodzi do no n sen sow nych aktów ek sterm in a cji, w ojen, rew olucji, nad któ ry m i nie pan u je naw et sam Bóg, czego w końcu m ają dow odzić rozw ażania K aina z Poematu bukolicznego?
http://rcin.org.pl
Jedyną m ożliw ą form ą wypow iedzi staje się pełen iro n ii, eklektyczny gatunkow o i otw arty tekst, k tóry w ym yka się sztyw nym klasyfikacjom , zapisanym w podręcz
nikach poetyki. Poemat bukoliczny jest tekstem otw artym (w całej w ieloznaczności tego słowa, a nie tylko w kontekście Poetyki dzieła otwartego U m b erto Eco), nie do
kończonym , tekstem zn ajdującym się w fazie ciągłego p isan ia, podobnie jak cale dzieło W ata, jak cala historia.