Kaźmierz Kałowski
Z najnowszych wyroków Roty Rzymskiej
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 14/3-4, 385-392
1971
14 (1971) n r 3—4
Z P R A K T Y K I SĄD O W EJ
Z n a jn o w szy ch w y ro k ó w R oty R zym sk iej
1. B o n u m fid e i
a) K to za w ie ra ją c m ałżeństw o p o sta n a w ia pozytyw nym ak tem w oli podzielić ciało sw oje pom iędzy sw ą m ałżonkę i k o ch an k ę i stą d z a strze g a obcej osobie p ra w o do sto su n k u (Ius ad copulam ), te n ogranicza konsens i w y k lu cza dobro w ierności.
Od w y k lu cz en ia jedności m ałżeń stw a różni się zasadniczo p o sta n o w ien ie dopuszczania się cudzołóstw a, sk u tk ie m czego n u p tu rie n t nie zam ierza zachow yw ać obow iązku w ierności, lecz nie w y klucza tego obo
w iąz k u (officium ) i zw iązanego z ty m p ra w a dru g iej stro n y (Dec. Rot.
vol. 51 dec. z d. 11. V. 1959 s. 252 cor. E. Bonet).
b) S tanow czo dom niem ać należy, że kobieta, k tó ra niebyw ale sz a
leńczą i niezw ykłą m iłością sk ła n ia się do kochanka, ja k o b y d o tk n ię ta schorzeniem um ysłow ym i k tó ra z a w iera m ałżeństw o w ty m celu, by tę m iłość p o d trzy m y w ać i w ypełniać, w y k lu cza dobro w ierności (Dec. Rot.
vol. 51 dec. z d. 15. V. 1959 r. s. 261 cor. B. Filipiak).
c) P odobnie p rzy ją ć należy u zasadnione dom niem anie, iż konsens sy m ulow any ud ziela kobieta, k tó ra nieprzy ch y ln ie u sto su n k o w u je się do m a łżeń stw a z p ew n ą osobą, lecz rów nocześnie zaślepiona żądzą odnosi się do innego m ężczyzny niew łaściw ą m iłością (Dec. Rot. vol. 51 z d. 30. V II. 1959 s. 398 cor. O. Bejan).
d) Nałóg cudzołożenia (praxis ad u lterin a ) je st dość jednoznacznym arg u m e n te m d la w y k a z a n ia uprzedniego w y k lu czen ia w ierności, gdyż n ie ra z może być p rzy p isa n y złem u zw yczajow i, ju ż przed ślubem n a b y tem u, łączenia się z w ielom a osobam i; w ty m je d n a k w y p a d k u nałóg te n n ie może być pom ylony z stanow czością w y k o n y w an ia p rze d m ałż eń skiego p o stan o w ien ia (Dec. Rot. vol. 51 dec. z d. 13. X I. 1959 s. 503 cor.
A. S ab attan i).
2. B o n u m sacram enti
a) K atolicy, k tórzy pow zięli p ostanow ienie p rze p ro w ad z en ia rozw odu i za strzegli sobie m ożność odzyskania p raw d ziw e j i pełnej w olności w ta k i sposób, jakoby n igdy m ałżeństw o nie było za w arte, czyli u zy sk a n ia ro ze rw a n ia w ęzła m ałżeńskiego, p o w odują niew ażność m ałżeń - stw a.(^Jie je s t konieczną rzeczą, by celem u n ic estw ien ia konsensu m a ł
żeńskiego n u p tu rie n t bezw zględnie (absolute) postanow ił, że p rz e p ro w adzi rozw ód, lecz w y starcza, że za strze g a sobie możność rozw iedzenia
25 — P r a w o k a n o n i c z n e n r 3— 4
386 Z p ra k ty k i sądow ej [2]
się. P rzez to sam o, że w ta k i sposób ogranicza konsens, p rz e c iw sta w ia jąc się istocie m ałżeństw a, w y k lu cz a n ie ro z erw alność. J
G dy udow odniono, że z a istn ia ła in te n c ja p rze p ro w ad z en ia rozw odu, na p o d sta w ie pozytyw nego a k tu w oli, chociażby m iędzy stro n am i nie był z a w a rty pak t, należy zbadać, k tó ry a k t w oli górow ał, m ianow icie, czy in te n c ja za w arcia m ałżeństw a, czy rozw iedzenia się; otóż ów po zy ty w n y a k t w oli w y k lu cz ając y nierozerw alność m ałżeństw a, p rzew aża z n a tu ry sw ej (praevalet). N ależy dom niem ać, dopóki nie udow odni się, że rzecz m a się p rzeciw nie, iż n u p tu rie n t, k tó ry p ozytyw nym ak tem w oli zam ierzał przeprow adzić cyw ilny rozw ód, ty m sam ym chciał sobie zastrzec m ożność rozejścia się z d ru g ą stro n ą, ta k iżby m ógł zaw rzeć inne m ałżeństw o. A to oznacza w ykluczenie n ierozerw alności m a łże ń stw a.
Nie p rze ciw sta w ia się pow yższym zasadom w zgląd, że sy m u lu jąc y okazyw ał w ie lk ą m iłość lu b żądzę w obec w sp ó łk o n trah e n ta , jeśli o b a
w iał się nieszczęśliw ego w y n ik u z tego m ałżeństw a, lu b p raw d o p o d o b nych tru d n o ści z niego m ogących w ypłynąć.
P oto m stw o zrodzone w ta k z a w a rty m m ałżeństw ie niczego nie ud o w ad n ia n a niekorzyść w ad liw e j in te n cji przez je d n ą lub obydw ie stro n y w zbudzoną.
Od a k tu pozytyw nego w oli w y kluczającego nierozerw alność należy odróżnić b łędne m niem an ie (erro n ea opinio) k o n tra h e n ta , np. p ro te sta n ta , k tó ry m niem a, że m ałżeństw o je st z n a tu ry sw ej ro ze rw aln e i to błędne m niem an ie było pow odem , iż zaw arł m ałżeństw o. Je śli nie był w zbudzony p ozytyw ny a k t w oli, w y k lu czający nierozerw alność, m a ł
żeństw o zostało z a w a rte w ażnie.
N iew iadom ość (ignorantia) sy m u la n ta co do niew ażnego zaw arcia m a łżeń stw a nie u d a re m n ia fa k tu niew ażności m a łżeń stw a oraz sposób jego zachow ania się ja k o b y m ałżeństw o w ażnie było za w a rte przez niego.
W raz ie gdyby zachodziła pow ażna w ątp liw o ść co do in te n cji p rz e p ro w ad zen ia rozw odu przez pozytyw ny a k t w oli, należy sp raw ę ro z
strzy g n ąć n a korzyść w ażności m ałżeń stw a (can. 1014). (Dec. Rot. vol. 50 s. 84 n. w y ro k z dn ia 15. II. 1958 cor. R. L am as).
b) Nie należy pom ylić słów w ypow iedzianych z pew nej le k k o m y śl
ności (ex ia cta n tia ) co do p rze p ro w ad z en ia rozw odu z p ozytyw nym a k te m w oli w y k lu cz ając y m nierozerw alność. Je śli ten, k tó rem u p rz y p isu je się sym ulację, czyli w y kluczenie nierozerw alności, przeczy, n a leży ew. udow odnić, że m ija się z p ra w d ą n a w ła sn ą korzyść i u sta lić trz e b a p ra w d ę n a p o d sta w ie innych dow odów (1. c. s. 97 w y ro k z dn ia 18. II. 1958 cor. P. Felici).
c) O dróżnić należy in te n cję p rzeciw n ą do b ru sa k ra m e n tu od w oli odejścia od w spółm ałżonka (sim plex v o lu n ta s discendendi) zależnie od w ypadku. Tego ro d z a ju a k t w oli częściej zachodzi u katolików , k tó rzy dobrze w iedzą o niero zerw aln o ści m a łżeń stw a (1. c. s. 403, w y ro k z dnia 23. VI. 1958 cor. E. Bonet).
d) Nie należy pom ylić pozytyw nego a k tu w oli z p ozytyw nym p ra g n ie niem lu b m n iem an iem k o n tra h e n ta co do rozerw aln o ści m ałżeństw a.
K to głosi, że m ożna ro zerw ać m ałżeństw o, jeśli do nieszczęśliw ego do
chodzi w y n ik u , lecz nie w y k lu cza pozytyw nie n ierozerw alności sw ego m ałżeństw a, te n w ażnie je zaw iera.
W ażne są m a łże ń stw a p ro testan tó w , k tó rzy m ylnie sądzą, że m ożna w ęzły m ałżeńskie rozw iązyw ać, poniew aż oni przez sw ą ogólną intencję, zgodną z p ra w e m bożym , w pew ien sposób u n ic e stw ia ją sw oje p r y w a tn e m ylne m n iem an ie (1. c. s. 521 w y ro k z dnia 15. X. 1958 r. cor.
F. B rennan).
e) K to ośw iadcza, że będzie u w ażał sw e m ałżeństw o za za w a rte n ie w ażnie, jeśli się dow ie o nieuczciw ości i n iew ierności w spółm ałżonka, n iew ażnie za w iera m ałżeństw o i to n ie z tego pow odu, że sta w ił p r a w dziw y w aru n e k , lecz z te j rac ji, że zniw eczył nierozerw alność; do tego bow iem w zględu sp ro w ad za się w a ru n e k co do przyszłości ro zry w a ją cy (conditio reso lu tiv a), ilekroć nie m ożna go sprow adzić do w a ru n k u co do teraźn iejszo ści (de praesen ti) m ającego za przed m io t szczere p rzy rze
czenie w sp ó łk o n tra h e n ta (1. c. s. 544 w y ro k z dn ia 27. X. 1958 r. cor.
J. P inna).
f) K atolik, k tó ry z pow odu złych obyczajów lu b złego w y ch o w an ia odrzuca pew ne p ra w d y w iary , chociaż w ie o tych p raw d ac h , może p o przestać n a b łęd n y ch sw ych poglądach czysto teoretycznie; lecz w k o n k re tn y m w y p ad k u , szczególnie gdy m ałżeństw o było za w a rte w kościele, tru d n o byłoby przy jąć, by p ozytyw nym ak tem w oli w ykluczył n ie ro zerw alność, o k tó re j w ie, że ją K ościół p rzy p isu je um ow ie m ałżeńskiej.
T ak ą złą in te n c ję m ożna p rzy ją ć u tego, k to w p ra w d zie m a m iano k a tolik a, lecz odrzuca n a u k ę i p rzy k a zan ie Kościoła.
U dow odnienie sy m u lac ji je st n ie łatw e i n a tra fia n a różne trudności.
Dla p rze p ro w ad z en ia dow odu przysłużyć się m ogą n a s tęp u jące w zględy:
a) zeznanie sy m u lan ta , szczególnie pozasądow e i w czasie n ie p o d e jrz a - nym , o k tó ry m zeznają św iadkow ie w iarogodni, do k tó ry c h zaliczyć należy drugiego k o n tra h e n ta , jeśli jego w iarogodność została s tw ie r dzona; b) istn ien ie pow odu stosunkow o pow ażnego dla u za sa d n ien ia sym ulacji. Do pow odów u za sa d n iają cy c h , w edług zasad T ry b u n a łu św. Roty, zaliczyć należy złe usposobienie (m alitia) sy m u lan ta , k tó re w y k azać trz e b a z cech jego c h a ra k te ru , w ychow ania, w y k ształc en ia oraz z całego sposobu jego zachow ania się; to w szystko p o tw ierdzałoby jego fik cję przy z a w ieran iu m ałżeń stw a; c) w k ońcu okoliczności p o p rzed za
jące, tow arzyszące i n a stę p u ją c e po z a w arciu m ałżeństw a, k tó re w e w łaściw y sposób u w idaczniałyby sym ulację.
Dla w y k azan ia, że istn iał pozytyw ny a k t w oli, może w aln ie p rz y czynić się okoliczność, że b y ła rzeczy w ista różnica zdań obojga m a ł
żonków co do istotnego p rzy m io tu m ałżeństw a, do któ reg o odnosiła się sy m u lac ja; szczególnie w tedy, gdy p rzed ślu b em zachodził m iędzy nim i p raw d ziw y spór co do tego p rzy m io tu i k ażdy z nich pozostaw ał przy sw oim pu n k cie w id zen ia (1. с s. 577 w y ro k z dnia 12. X I. 1958 cor.
R. Lam as).
3. В о п и т prolis
a) Nie je s t rzeczą ła tw ą udow odnienie w y k lu cz en ia dó b r m a łże ń skich, a to ty m w ięcej jeśli stro n y . p rzed m ałżeństw em o ty m w y k lu
388 Z p ra k ty k i sądow ej [4]
czeniu nigdy nie rozm aw iały. Bow iem pozytyw ny a k t w oli, w y k lu c z a jący w sp o m n ian e dobra, nie d o m niem yw a się, lecz w in ie n być udow od
niony p rze k o n y w u jący m i dow odam i. U dow odnienie to je s t tru d n ie jsze , gdy b ra k u je zeznania tego, k tó ry m iał te d obra w ykluczyć. Je śli św ia d kow ie, k tó ry ch podano d la u d ow odnienia in te n c ji stro n y w y k lu czającej te d o b ra całkow icie nie w ied zą o jego zam iarze, udow odnienie rzeczy
w iście je st niem ożliw e. I chociażby pew ne poszlaki w y n ik ały z okolicz
ności porzedzających, to w arzący ch lu b n astęp u jący c h po zaw arciu m a ł
że ń stw a , lu b z p odanej p rzyczyny danego w ykluczenia, nie je s t w y s ta r czający te n zespół dow odowy.
T ry b u n a ł św. R oty często p o d aw a ł zasadę, że in te n c ja u n ik a n ia po to m s tw a p ow zięta przed m ałżeń stw em w ra z z n ieu stęp liw y m n a d u ż y w a n ie m p ra w a m ałżeńskiego po za w a rty m zw iązku, w y tw a rz a d om nie
m anie, iż w ykluczone zostało p ra w o zrodzenia p o tom stw a; lecz to do
m n iem an ie w in n o być p o p a rte przez okoliczności spraw y. P oszlaki w in n y być b ardzo silne, by w y tw o rz y ły dow ód praw d ziw ie p rze k o n y w u ją c y i ty lk o b ardzo w y jątk o w o w y n ik ać będzie dow ód n a pod staw ie sam y ch ty lk o poszlak, m ianow icie, że m iał m iejsce ta k i pozytyw ny a k t w oli, przez k tó ry zostało w ykluczone ja k ie dobro z m ałżeństw a.
Może w spółistnieć p ra g n ie n ie p o siad an ia poto m stw a choć zarazem uży w an e zostały środki a n ty k o n ce p cy jn e ; n ie rza d k o bow iem m ałżonko
w ie z a m ie rz ają rodzić potom stw o, lecz z różnych pow odów przez pew ien okres nie chcą posiadać poto m stw a (Dec. Rot. vol. 50 s. 382 w y ro k z dn ia 16. V I. 1958 cor. E. Bonet).
b) N ieraz p o w sta je w iększa trudność, gdy chodzi o stw ierd zen ie czasokresu, w k tó ry m w zbudzony został p ozytyw ny a k t w oli w y k lu c z a ją cy rodzenie poto m stw a; np. k to ś za w arł m ałżeństw o, lecz w spółkon- tra h e n to w i an i in n y m osobom nie w y ja w ił sw ego z a m ia ru w y kluczenia p o to m stw a; je d n a k po ślubie n ie u stę p liw ie w ykluczał zrodzenie p otom stw a . N ależy zbadać, czy nieprzezw yciężalną n ieustępliw ość przypisać należy postan o w ien iu po p rzed zającem u za w arcie ślubu, czy ty lk o n a s tę p u ją c e m u po nim , czyli że zachodzi a k t woli, k tó ry w żaden sposób nie w n ik a w p o w sta jąc y a k t w ęzła m ałżeńskiego.
N ależy zaznaczyć: a) gdy po zaw arciu m ałżeń stw a zaszedł pew ien w zg ląd , k tó ry spow odow ał załócenie usposobienia strony, słusznie n a leży przy jąć, że za m ia r w y k lu czen ia poto m stw a p ow stał n a sk u te k okoliczności, k tó ra po ślubie p o w sta ła; b) jeśli n ato m ia st nic się nie zdarzyło po ślubie, czem u p rzypisać by należało niestępliw ość w sp ó ł
m ałżonka w w y k lu czen iu zrodzenia poto m stw a i od sam ego początku stosow ane było n ie u stę p liw ie nadużycie m a łżeń stw a (abusus), w ted y gdy bezpośrednio po ślubie w y k o n y w an e było to nadużycie, dom niem ać należy, że ju ż przy akcie z a w ieran ia m a łżeń stw a istn ia ła decyzja w y k lu c ze n ia potom stw a.
D la p rze p ro w ad z en ia dow odu należy d okładnie zbadać zeznania stro n i św iadków oraz zachodzące przyczyny sy m u lacji (1. c. s. 517 w y ro k z d n ia 15. X . 1958 cor. B rennan).
c) N ależy odróżnić p raw o (ius), gdy chodzi o zrodzenie potom stw a, od użycia tego p ra w a (usus); podczas gdy w ykluczenie udzielen ia tego p ra w a i przyjęcie zobow iązania, chociażby n a pew ien ograniczony p rz e ciąg czasu, pow oduje niew ażność ak tu , to przeciw nie, złe użycie tego
p ra w a (usus prav u s) i nie w y k o n an ie p rzy ję teg o zobow iązania nie n a ru sz a w ażności, k tó ra pozostaje n ienaruszona. Sędzia w in ie n n a p o d sta w ie p rze stu d io w an ia a k t sp raw y i zeb ran y ch dow odów u stalić, ja k a by ła rzeczy w ista in te n c ja sy m u lan ta , m ianow icie czy przed m io tem w y k lu c ze n ia było sam o p raw o (ius), gdyż nie zostało udzielone, czy ty lk o w y k o n an ie p ra w a (iuris executio), polegające n a złym użyciu p ra w a (usus p rav u s), czyli n a d u ż y w an iu m a łże ń stw a (abusus m atrim onii), podczas gdy p raw o (ius) i zobow iązanie (obligatio) pozostały n ietk n ięte.
B y w y kluczenie p ra w a m ożna było uznać za udow odnione konieczną je st rzeczą w yk azan ie, że konsens m ałżeński został ograniczony, co może n astąp ić bądź to przez w a ru n e k w y raźn y , bąd ź przez a k t w ew n ętrz n y w oli, czyli przez w a ru n e k um ysłow y (conditio m entalis). M ianow icie w a ru n e k w y raźn y , a ty m w ięcej p a k t z a w a rty przez stro n y stw a rz a ją dom niem anie, że chodzi o w yklu czen ie p raw a. Lecz m usi to być p a k t fo rm a ln y (pactum form ale), a nie tylk o ja k iek o lw iek w spólne p o ro zu m ienie stro n (consensio). Często bow iem w naszych czasach z a m ie rz ają stro n y w sw ej lekkom yślności zaw rzeć m ałżeństw o, lecz u zg a d n ia ją m iędzy sobą, że u n ik a ć b ęd ą potom stw a, chociaż w żaden sposób nie odnoszą tego w y k lu czen ia do zasięgu kon sen su m ałżeńskiego. Po p ro s tu d ają sobie zlecenie (modus) i w y k lu cz ają u żyw anie m a łżeń stw a (usum). G łów ną in te n c ją stro n je st w ta k im w y p a d k u zaw arcie w ażnego m ałżeństw a, a zły cel może być osiągnięty przez p ro ste n ad u ż y w an ie m a łżeń stw a (per m e ru m abusum ).
Nie m ożna p rzy ją ć, iż z a w a rty został p a k t form alny, gdy stro n y wzgl.
je d n a z nich sw ojej złej w oli nie w y jaw iło n a serio.
By m ożna było stw ierdzić, czy w y kluczenie po to m stw a n astąp iło na zaw sze, lu b n a pew ien czas, należy za m ia st opierać się n a w ypow ie
dzianych słow ach, uw zględnić pow ód (causam ), dla któ reg o zostało ono pow zięte. Je śli te n pow ód z n a tu ry sw ej lu b w edług zdania sy m u la n ta trw a ć będzie zawsze, p rzy ją ć należy, że to w y kluczenie było pow zięte n a zaw sze; lecz jeśli p rzy jąć należy, że pow ód te n trw a ć będzie ty lk o przez pew ien czas, to i w yk lu czen ie uznać należy ja k o tym czasow e.
O gólnie sta w ić m ożna n a s tę p u ją c ą zasadę: ażeby uznać było m ożna, że w ykluczone zostało p raw o (ius), należy udow odnić, że sy m u la n t ta k ie m iał nastaw ien ie, iż gotów był raczej zrezygnow ać z za w arcia m a łże ń stw a, aniżeli udzielić p ra w a do ro d zen ia potom stw a. Sędzia w in ie n d la w łaściw ego ocenienia sp raw y p orów nać pow ód, dla któ reg o za w arto m ałżeństw o (causem co ntrahendi) z pow odem sym u lacji (causem sim u landi).
W k aż d ej poszczególnej sp raw ie zachodzą okoliczności i poszlaki szczególne, n a k tó ry c h p o d sta w ie w in ie n sędzia z całego ich zespołu w yrobić sobie m o raln ą pew ność (Dec. Rot. vol. 50 s. 619 n. w y ro k z dn ia 26. X I. 1958 cor. R. Lam as).
d) M ałżeństw o za w ierałb y k to ś n iep raw d ziw ie (non vere) lecz pozor
nie (sim ulate), gdyby w y kluczył całkow icie potom stw o, lu b pow odow any różnym i okolicznościam i, u zależniłby rodzenie poto m stw a od urzeczy
w istn ie n ia się pew nego w y d arze n ia; w ted y bow iem p ra w o do sto su n k u m ałżeńskiego byłoby ograniczone w edług up o d o b an ia osobistego i nie byłoby udzielone w yłącznie i na zawsze.
D la p rze p ro w ad z en ia dow odu w poszczególnym w y p a d k u należy m ieć
390 Z p ra k ty k i sądow ej [6]
p rze d oczym a p o budkę (m otivum ), dla k tó rej n u p tu rie n t p ostanow ił u n i
kać potom stw a. Im p o b u d k a ta je st pow ażniejsza, ty m ła tw ie j p rzy ją ć m ożna, że n u p tu rie n t chciał ograniczyć konsens i go unicestw ić. Nie m ożna zaprzeczyć, że p raw o (ius) do sto su n k u m ałżeńskiego może zostać w ykluczone z p o budki (ex m otivo) sam ej ze siebie n ie trw a łej. W n in ie j
szym k o n k re tn y m w y p a d k u p o b u d k ą dla stro n y pozw anej był tru d porodu w yolbrzym iony p rze stro g ą lek arza, m ającego pod opieką p o zw a n ą od la t jej pierw szej m łodości (1. c. s. 677 w y ro k z dn ia 11. X II.
1958 cor. P. M attioli).
e) In n ą p o b u d k ą (m otivum ) dla w yk lu czen ia poto m stw a było dla pow ódki zam iłow anie do p ełn ien ia sp e cja ln ie przez n ią w ykon y w an ej i w ysoko cenionej p rac y (am or e t sollicitudo laboris).
By m ożna było uznać ja k o w ażny pow ód (causa valida) w y kluczenia p o to m stw a zam iłow anie do p ełn ien ia pew nej pracy, należy uw zględnić n a s tę p u ją c e zasady:
1) pow odem n ie byłyby p rac e zw ykłe, np. p rac e dom ow e m ałżonki, dotyczące w spółżycia w rodzinie i tro sk i o dzieci;
2) ta k ż e nie b y ły b y p race sp ra w ia ją c e przyjem ność, z k tó ry ch dany osobnik m ógłby zrezygnow ać bez szkody d la siebie lub innych;
3) je d n a k uznać by trz e b a ja k o w ażny pow ód w y k lu cz en ia poto m stw a prace, k tó re w y tw a rz a ły b y przeszkodę i to nie m ałą, zrodzeniu i w y chow aniu potom stw a. W ta k im w y p a d k u koniecznym jest, by przeszkoda zrodzenia poto m stw a w p ro st w y n ik a ła z w y k o n y w an ej pracy, k tó re j p o d ejm u je się d an a osoba;
4) także w ażn y m pow odem w y k lu czen ia (causa exclusionis valida) byłoby, gdyby p ra c a lu b u rzą d (m unus) ta k ściśle odpow iadałby pow o
ła n iu d an ej osoby i z ta k im zapałem i u silnością byłyby przez nią w y konyw ane, że słusznie należałoby przyjąć, iż d a n a osoba p rag n ie w szystko pośw ięcić, nie w yłączając w zględów n a w łasn ą n a tu rę i r o dzinę, n a rzecz u p rag n io n ej p rac y lu b zaw odu. Lecz zaw sze trz e b a m ieć n a uw adze, że w y k o n y w an y zaw ód (ars) je st przeszkodą dla d obra p o to m stw a w in n y p rzy n a jm n ie j sposób.
Pow yższe u w agi u w zg lę d n ia ją ty lk o pow ód w y k lu czen ia potom stw a, łącznie z nieu stęp liw o ścią p o stan o w ien ia ja k o dow ód pośredni. U dow od
n ienie bow iem pozytyw nego a k tu w oli, k tó ry w ykluczy p raw o (ius) ro z
poczyna się od udow odnienia w p ro s t (d ire cta p robatione) in te n c ji sy m u la n ta .
W nin iejszy m k o n k re tn y m w y p a d k u było dla pow ódki pow odem w y k luczenia p o to m stw a zdobycie sław y przez pro w ad zen ie w y tw ó rn i n o w oczesnej m odnej odzieży o zasięgu m iędzynarodow ym , co też rzeczy
w iście osiągnęła. W yrok w y p ad ł pozytyw nie (1. c. s. 717 w y ro k z dnia 19. X II. 1958 cor. A. S ab attan i).
f) Nie ty lk o niew ażnie z a w iera m ałżeństw o, k to w y k lu cza w szelkie p ra w o do ak tó w m ałżeńskich (can. 1086 § 2), lecz ta k ż e k to u n icestw ia p ierw szorzędny cel m a łże ń stw a (can. 1013 § 1), od m aw iając p ra w a w y d a n ia n a św ia t poto m stw a ju ż poczętego luz za strze g ając sobie praw o u śm ierce n ia p o to m stw a lu b porzucenie go (exponendi) (1. с. s. 347 w y ro k d n ia 22. V. 1958 cor. P. M attioli).
g) S ilne p ostanow ienie k o n tra h e n ta nie zezw olenia n a spełn ian ie a k tó w m ałżeńskich, dopóki nie p o w sta łab y p raw d ziw a m iłość pom iędzy
stronam i, nie je s t w a ru n k ie m przeciw n y m istocie m ałżeństw a, lecz z a w ie ra albo zlecenie (modus) albo w a ru n e k zaw ieszający (suspensivam conditionem ); obydw óch ty c h rzeczy nie m ożna pom ieszać z w y k lu cz e
niem d o b ra p o to m stw a (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 2 3 .1. 1959 s. 34 cor. A. S a- b attan i).
h) T rw ałość (prep etu itas) i stanow czość (tenacia) p o stan o w ien ia w y klu czająceg o zrodzenie p o to m stw a są w p ra w d zie poszlakam i (indicia) w yk lu czen ia p ra w a (iuris), je d n a k sam e przez się nie u d o w ad n ia ją sp raw y decydująco (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 6. V III. 1959 s. 426 cor.
A. H eard).
4. Conditio
a) Ogólne i siln e p ostanow ienie p o ślu b ien ia tylk o dziew icy —- jeśli po u ja w n ie n iu sp raw y n astąp iło bezp o śred n ie w y d ale n ie m ałżonki i p rzep ro w ad zen ie rozw odu oraz w niesienie sk a rg i o orzeczenie n ie w a ż
ności zw iązku — to m im o że nie zachodziła uprzednio w ątpliw ość (dubium ), p rz y ją ć należy, że był postaw iony w irtu a ln ie p raw d ziw y w a ru n e k (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 14. II. 1959 s. 54 cor. H. Ew ers).
b) Szczere przyrzeczenie kon w ersji, udzielone z pow odu w a ru n k u s ta w ionego przez d ru g ą stronę, pow oduje niew ażność m ałżeństw a, jeżeli zostało w ycofane przed zaw arciem m ałżeństw a, o czym nie w iedziała d ru g a stro n a (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 28. II. 1959 s. 117 cor. C. Lefebvre).
c) W a ru n ek należy odróżnić od nałożonego obow iązku (ab onere), k tó ry dotyczy w y p ełn ien ia czegoś przez d ru g ą stro n ę po w ażnie z a w a r
ty m m ałżeństw ie (Dec. Rot. vol. 51 z 20. IV. 1959 s. 216 cor. E. Bonet).
d) Je śli ktoś z a w ierając m ałżeństw o do tego sto p n ia cenił ja k iś p rz y m iot dru g iej strony, że gotów był raczej w szystkiego się podjąć, aniżeli znieść zm ylenie, naten czas słusznie p rzy ją ć należy, że sta w ił w a ru n e k co do odnośnego p rzy m io tu (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 21. X II. 1959 s. 631 cor. P. M attioli).
e) Nie należy m ieć n a uw adze b rzm ien ia słów , szczególnie gdy chodzi o ludzi bardzo prostych, an i dw uznacznych, lu b niew łaściw ych w yrażeń, k tó ry ch oni u ż y w a ją lecz trz e b a uw zględnić m yśl (mens) i in te n c ję tego, k tó ry tw ierd zi, że postaw ił w a ru n e k ; w yw nioskow ać to należy nie ze słów , lecz z fa k tó w oraz z okoliczności i z poszlak (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 21. X II. 1959 s. 631 cor. P. M attioli). ^
5. M etus
a) B ojaźń z sz ac u n k u i to ciężka n ieraz zostaje w y w o łan a w oględny sposób np. gdy zo staje w y w o łan a bez sto so w an ia uderzeń, bez w y g ra żania, bez n a trę tn y c h nacisków , lecz przez p ra k ty k o w a n ie p rzykrego m ilczenia, lu b b ardzo ograniczonej rozm ow y z d oznającym te n nacisk, a on ta k ż e w m ilczeniu zw ykł je s t p rzy jm o w ać to, co b ardzo niechętnie w y k o n u je; w ted y p rzede w szy stk im m a m iejsce doznanie ciężkiego p rzy m u su p o średnio (indirecte), czyli przez u w y d a tn ia ją c ą się a w e rsję (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 15 I. 1959 s. 22 cor. P. M attioli).
b) Rozkaz ojca a lte rn a ty w n y , by có rk a albo z a w a rła m ałżeństw o albo z a p rz e s ta ła grzesznych stosunków , chociażby był p o p arty groźbam i, nie
392 Z p ra k ty k i sądow ej [8]
p o w oduje n ie sp ra w ied liw ej b o ja źn i z szacu n k u (Dec. Rot. vol. 51 dec.
z 15. IV. 1959 s. 213 cor. B. F ilipiak).
6. S im u la tio totalis
a) K to z a w iera m ałżeństw o dla u n ik n ię cia m ogących e w e n tu aln ie zajść tru d n o śc i z pow odu sta n u odm iennego (ex p rae g n an tia ) innej p a n n y z tą in te n cją, b y niew spółzam ieszkać, z postan o w ien iem o trz y m a n ia niezw łocznie ro zw ią zan ia zw iązku, te n dopuszcza się całkow itej sy m u lac ji i z a w iera m ałżeństw o ty lk o pozornie (Dec. Rot. vol. 51 dec.
z 23. II. 1959 s. 74 cor. E. Bonet).
b) K to za w ie ra m ałżeństw o, ażeby przez bogactw o przew idzianego m ałżo n k a siebie i sw ą ro d zin ę zaopatrzyć, albo ażeby przez zam ierzone m ałżeństw o uw olnić się od n ie fo rtu n n y c h w a ru n k ó w życiow ych, zaw iera sam o przez się w ażnie m ałżeństw o (Dec. Rot. vol. 51 dec. z 2 3 .1 .1959 s. 30 cor. A. S ab attan i).
c) Je śli n u p tu rie n c i, ochrzczeni w sposób p rzepisany, w szystko sp e ł
nią, co w y m ag n e je st z p ra w a n a tu ry , nie m a sam o przez się znacze
n ia oznajm ienie, że dany osobnik ty lk o pozornie (pro form a) dostosow ał się do zaw arcia m a łże ń stw a w ed łu g przepisów kanonicznych i że r y t św ięty u zn a w ał za nic n ie znaczący: nie m ożna bow iem w ty c h w zg lę
dach uznać b ra k u konsensu, lecz ty lk o w p ozytyw nym akcie woli, k tó ry m odrzuca sam o m ałżeństw o lub to co należy do jego isto ty (Dec.
Rot. vol. 51 dec. z 10. V II. 1959 s. 368 cor. G. D oheny).
Ks. K a źm ie rz K a rło w sk i
B o ja źń przed u tratą dobrego im ien ia a w a żn o ść m a łżeń stw a 1. Do zaistn ien ia zw iązku m ałżeńskiego nie w y sta rc z a ja k a k o lw ie k zgoda k o n tra h e n tó w , ale sam o p raw o n a tu ry w ym aga, by b y ła ona w o l n a o d p r z y m u s u . W m yśl je d n a k zasady: coacta v o lu n ta s sed sem p er v o lu n tas, n a w e t p rzym uszona zgoda je s t p raw d ziw y m a k te m w oli człow ieka. S tą d też p raw o d aw c a kościelny, d la ochrony w olności człow ieka i w arto śc i życia rodzinnego u sta lił zasady ok reśla ją ce ja k i rodzaj p rzy m u su czyni zgodę m ałżeń sk ą niesk u teczn ą, a w ięc i zw iązek m ałżeński n a niej o p arty n ie istn ieją cy m . T ak w ięc kan. 1087, § 1 K o
deksu P ra w a K anonicznego stanow i: „N iew ażne je s t m ałżeństw o z a w a rte pod przy m u sem albo pod w pływ em ciężkiej bojaźni niesłusznie w yw ołanej przez przyczynę zew n ętrzn ą, ilekroć zagrożony, dla u w o ln ie
nia się od niej zm uszony je s t w y b ra ć m ałże ń stw o ”.
2. B ojaźń p rzed u tr a tą d o b r e g o i m i e n i a (m etus infam iae) u zn a n a je st przez k an o n istó w za w e w n ę t r z n ą , a w ięc pozbaw ioną k w a lifk a c ji p ra w n e j w y m ag a n ej do orzeczenia n a je j pod staw ie n ie w ażności zw iązku m ałżeńskiego. O ile je d n a k b ojaźń ta z isto ty sw ej m a c h a ra k te r w ew n ętrz n y , n asu w a się pytan ie, czy ze w zględu n a to w arzyszące jej okoliczności, może się sta ć z e w n ę t r z n ą , co p rzy rów noczesnym z a istn ien iu pozstałych w ym ogów p raw n y ch , o k tó ry c h m ow a w kan . 1087, § 1 , uczyniłoby ją k w a l i f i k o w a n ą .