• Nie Znaleziono Wyników

Z najnowszych wyroków Roty Rzymskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z najnowszych wyroków Roty Rzymskiej"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Kaźmierz Karłowski

Z najnowszych wyroków Roty Rzymskiej

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 12/1-2, 377-391

1969

(2)

P ra w o kan o n iczn e 12 (1969) n r 1— 2

Z P R A K T Y K I S Ą D O W E J

I

Z n a jn o w sz y c h w y r o k ó w R oty R zy m sk iej

A m e n tia

1. W yrok z d n ia 31 stycznia 1957 r. cor. L efeb v re (D ec. R o t. vol. 49, s. 55 n.) p o d a je , że g d y zach o d zi w y p a d ek o l i g o p h r e n i i , czyli głupkow atości.

(im b e c illita s ), tru d n ie jsz ą je s t rzeczą u sta le n ie sto p n ia ro zezn an ia, an iż eli g d y m a m iejsce sch izo p h ren ia. T ry b u n a ł R o ty ju ż nie raz p o d a w ał, że o lig o p h re n ia m oże być zbieżna z um ysłow ością tę p ą ( ta r d a ) i sztyw ną ( r u d i) , z lekkom yśl-.

nością alb o z czy n am i b ru ta ln y m i (in u rb a n is) i niezw ykłym i. O czyw istą je s t rzeczą, że n a p o d staw ie k an . 1982 k oniecznym je s t zasięgnięcie o p in ii le k a rz y biegłych, k tó rzy w ykazać w in n i, ja k i b y ł sta n um ysłow y d a n ej osoby w chw ili zaw ie ran ia m ałżeństw a.

2. W yrok z d n ia 3 m a ja 1957 r. cor. F ilip ia k (1. c., s. 383) stw ierdza, że do d efek tó w u m ysłow ych zalicza się p i j a ń s t w o (e b rie ta s ), k tó re w te d y ca ł­

kow icie u n ice stw ia św iadom ość ( a d v e rte n tia m ), jeśli je s t zu p ełn e (p e rfe c ta )..

K a n o n iśc i w y m ie n ia ją o b jaw y p ija ń s tw a zupełnego, lu b n iezupełnego. W ed łu g z d a n ia pro f. M e rk e lb a c h a o b jaw am i p ija ń s tw a n iez u p ełn eg o są: chw iejn o ść c h o d u w p ew n ej m ierze (gressus v a cilla tio a liq u a ), torsje (v o m itu s), c h w iej­

ność m ow y (lin g u a e titu b a tio ) itd . (S u m m a T h e o l. M o ra l, ed. 9, s. 925, η. 9 8 8 ).

J e s t rzeczą p ew n ą, że ten , k tó ry w chw ili z aw ie ran ia m a łżeń stw a nie p o ­ sia d a d o stateczn eg o ro z ez n an ia um ysłow ego z p o w o d u zupełnego p ija ń stw a , tak iż isto ty um ow y m ałżeńskiej nie rozum ie, n iew ażnie je zaw iera, p o n iew aż nie m oże u d zielić praw d ziw eg o konsensu.

N a to m ia st, k to n iezu p ełn ie je s t p ija n y , p o sia d a ro zezn an ie w y sta rcz a ją ce i zd olnym je s t d o w y ra że n ia k o n sensu m ałżeńskiego.

3. W yrok z d n ia 3 g ru d n ia 1957 r. cor. F elici (I. e. s. 787 n.) p o d a je z asad y o w pływ ie ch o ro b y p a r a l i ż u p o s t ę p o w e g o (p araly sis g eneralis p ro ­ gressiva) n a ud zielen ie k o n sensu m ałżeńskiego. P a ra liż te n zwie się także c h o ­ ro b ą B ayle, k tó ry w r. 1822 ja k o pierw szy j ą opisał. D ziś je s t rzeczą stw ierdzoną,, że syphilis je s t źródłem (c au sa ) tej ciężkiej choroby.

J e s t rzeczą p ew n ą, że p a ra liż postęp o w y do tego. sto p n ia z am ąc a w ładzę k ry ­ ty czn ą um y słu ludzkiego (fa c u lta te m c ritic a m ), że d o tk n ię ta n im osoba nie je s t zd o ln a w ażnie u d zielić k o n sensu m ażeńskiego. M oże to m ieć m iejsce n a w e t w ted y , g d y d o tk n ię ty tą ch o ro b ą w y d a je się lud zio m niedo św iad czo n y m b y ć

(3)

■378

KS. KAZIM IERZ KARŁOWSKI [2 ]

zdrow ym i w ła d n y m swego um ysłu. W poszczególnych w y p a d k ac h je s t rzeczą t r u d n ą stw ierdzić, czy ch o ro b a p o su n ę ła się do tego sto p n ia, że zachodzi nie­

zdolność d o w ażnego w y ra ż e n ia k o nsensu m ałżeńskiego. G d y istn ieje ro zsąd n a w ątp liw o ść (in d u b io p ru d e n ti) n ależy oprzeć się n a p re su m p c ji n a korzyść w ażności m ałżeń stw a.

W tej dziedzinie, w y m a g a jąc e j w ielkiej w iedzy i ro ztro p n o ści, n ależy u w zględ­

n ia ć z d an ie b ieg ły ch p sy ch iatró w , k tó rzy w ed łu g k ry terió w swej w iedzy i sztuki lek arsk iej u s ta lą sto p ień n iezdolności p a c je n ta do w y rażen ia konsensu.

O d zgodnych w niosków lekarzy-biegłych, szczególnie ty ch , k tó rzy c e lu ją w iel­

k im znaw stw em tej d ziedziny i k ie ru ją się zasad am i chrześcijańskim i, nie p o ­ w in ien się S ęd zia o d ch y lać, c h y b a że zachodzą b ard zo w ażne ra c je przeciw ne.

4. W yrok z d n ia 28 lis to p a d a 1957 r. cor. M a ttio li (1. c. s. 775) dotyczy ja s n y c h przebłysków (lu cid a in te rv a lla ) w ch orobie s c h i z o p h r e n i i . P o ­ w ia d a, że a n i nie is tn ie ją w tej ch o ro b ie lu c id a in te rv a lla w e w łaściw ym tego słow a znaczeniu, a n i nie n a stę p u je praw d ziw e w yleczenie, p o leg a jąc e n a p rzy ­ w ró c en iu p e łn i w ładzy um ysłow ej. M oże n a s tą p ić jed y n ie tzw. u zdrow ienie społeczne (sa n a tio so cialis), tak nazw an e w języ k u lekarskim , p o leg a jąc e n a ty m , że p a c je n t p o d w pływ em trw a łe j i o d p o w ied n iej k u ra c ji zo staje przy w ró ­ co n y do sta n u m ożliw ego i sp o kojnego w spółżycia w obrębie społeczeństw a, tak, że w n iek tó ry ch w y p a d k ac h , bez n iebezpieczeństw a d la siebie i d la in n y c h lu d zi m o że w ykonyw ać zajęcia, zależnie od sw ych sił, swego w ieku, swego sta n u społecznego, n a b y te j w iedzy itd .

M e tu s

1. W w y ro k u z d n ia 23 sty czn ia 1957 r. cor. M a ttio li (D ec. R o t. vol. 49 s. 41) p o d a n o n a s tę p u ją c y sta n fa k ty c z n y : M a tk a , osoba starsza i sp araliżo w an a, ciąg ły m i n a trę tn y m i n am o w am i zm usiła sw ą zaledw ie 15 la t liczącą córkę do z a w a rc ia zw iązku cyw ilnego. G d y to n astąp iło , ju ż zn acznie spokojniej i łag o d ­ n iej zm ierzała do ślu b u kościelnego swej córki. L ecz p o z aw a rc iu k o n tra k tu cyw ilnego a w ers ja T e re sy d o A lb e rta b y n a jm n iej n ie u sta w a ła , lecz przeciw nie, z d n ia n a d zień się pow iększała. A lb e rt bow iem nie d o ch o w ał swego p rzy rz e­

czenia, p o w strz y m an ia się przez p ew ien czas od k o rz y stan ia z o b co w an ia m ał­

żeńskiego, nie m a ją c w zględu n a zbyt m ło d y w iek i n ied o jrzało ść fizyczną T e re s y ; okazał się też niezd o ln y do u trz y m a n ia ro d zin y , często o p u szczając dom d la sw ych interesów . W czasie jeg o nieobecności po zo staw ała T e re sa w zależ­

ności od swej m a tk i o trzy m y w ała d la siebie i dziecka od niej u trzy m an ie , I tak , choć dalsze n a le g a n ia m a tk i nie były ju ż tak ostre i n atarczy w e, ja k p ierw o tn ie, m ogły stać się o k a zją d la T eresy , b y z aw a rła ślub k o ścieln y ; w ten sposób n iew ątp liw ie u s tą p ił z su m ien ia T e re sy te n p rzy k ry i n ie n o rm a ln y stan , w k tó ry p o p a d ła z p o w o d u p ierw o tn ie n a n ią w y w arteg o n iespraw iedliw ego p rzy m u su i k tó reg o w yzbyć się nie m o g ła w in n y sposób ja k tylko p rzez zaw arcie s a k ra m e n tu m ałżeństw a. S tą d z aw arcie ślu b u kościelnego zostało spow odow ane b e zp o śre d n io (im m e d ia te ) z o k a zji n a p o m n ie ń m atk i, w p raw d zie n iezbyt ostrych i n atarczy w y ch , je d n a k p o śred n io (m e d ia te ) i z g ru n tu (ra d ic itu s) z jed n e j i tej sam ej przyczyny, to je s t z p rzy m u su m a tk i niesłusznie w yw artego. — N ie p rzeciw staw ia się tem u w zgląd n a okoliczność, że T e re s a liczyła w k o ń c u p r a ­ w ie l a t d w adzieścia, m ia ła p o to m stw o i do życia pseudo-m ałżeńskiego w ięcej u k sz tałto w an e obyczaje, tak iż b y łab y zd o ln a osw obodzić się od ja rz m a m atczy ­ nego. Jed n ak o w o ż n ależy u zn ać, iż u w zg lęd n iają c należycie w szystkie okolicz­

ności, rzecz m ia ła się p rz ec iw n ie : T e re s a bow iem w ted y , m im o swego w ieku, b y ła dość słab o w ita o raz w ciąż zależn a o d m a tk i co do m ieszkania i u trz y m a n ia ;

(4)

[ 3 ] Z NAJNOWSZYCH WYROKÓW ROTY RZYMSKIEJ 3 7 9

w iększą i głębszą sta ła się je j o d ra z a do m ęża g n uśnego i często n ieobecnego ; także siła o p o ru sta ła się słabsza, gdyż b y ła ch rze śc ija n k ą i m a tk ą , stą d w żad en sposób w yzbyć się nie m ogła św iadom ości, iż b y ła p o g rą ż o n a w stan ie grzechu i u b o lew ała n a d sm u tn y m sta n em sw egc syna, jeszcze nie p raw eg o w obliczu K o ścio ła. — C e rem o n ia ślu b u ro b iła w rażen ie raczej p o g rz e b u ; T e re s a zanosiła się płaczem przez cały czas. Po ślubie kościelnym m ałżeń stw o nie zostało d o ­ p ełn io n e, co p o tw ierd z ało a w ersję pow ó d k i i przym us n a n ią w yw arty. W yrok orzekł n iew ażność m ałżeń stw a z ty tu łu p rzy m u su n a p o w ódkę w y w arteg o i p o d ­ leg a ł n a zlecenie P ap ieża n aty c h m ia sto w e m u w y k o n an iu .

2. W yrok z d n ia 8 m a rc a 1957 r. cor. S ta ffa (1. c. s. 178) p o d a je n a s tę p u ją c ą zasad ę : groźby w y d a len ia z dom u, w y p o w ia d an e w w y b u c h u gn iew u i także często w ykonyw ane, lecz co do k tó ry ch c ó rk a ju ż przyw ykła, nie p o w o d u ją niew ażności m ałżeń stw a. — S ta n fa k ty czn y b ył n a s tę p u ją c y : n arzeczo n a stan o w ­ czo od m ó w iła p o ślu b ie n ia d an eg o m ło d zień ca. L ecz m a tk a narzeczonej e n e r­

gicznie z aż ąd a ła z aw a rc ia ślubu, p o n iew aż z aw iad o m ie n ia ślubne b y ły ju ż ro ­ zesłane. W razie o p o ru groziła w ydziedziczeniem i w y d a len ie m z dom u. J e d n a k o jcie c narzeczo n ej żył jeszcze, stą d m a tk a nie m ia ła ż ad n eg o p ra w a dysp o n o ­ w a n ia m a ją tk iem . M a tk a rzeczyw iście groziła w y d alen iem z dom u, lecz czyniła to w chw ili w y b u c h u g n iew u i zeznała, że b ę d ą c ro zg n iew an a, ju ż obecnie nie p rz y p o m in a sobie, co w te d y m o g ła b y ła pow iedzieć. A có rk a b y ła ju ż do tak ic h gróźb przyzw yczajona. N a rz e c zo n a w ta k ic h w y p a d k ac h c h ro n iła się do sąsia­

dów , k tó rz y j ą przy jm o w ali, do p ó k i g n iew m a tk i się nie uspokoił. W ątpliw ość, czy n arzeczo n a u stę p o w a ła p o d w pływ em gróźb, czy n a skutek d o ra d za ń , roz­

strz y g n ię ta z o stała n a p o d sta w ie zeznań św iadków i m ają cy c h m iejsce okolicz­

ności. W d n iu ślu b u b y ła n arzeczo n a szczęśliw a i stro n y przez kilk an aście la t p o d trzy m y w a ły pożycie m ałżeńskie. W yrok orzekł: n o n co n sta re de n u llita te .

3. W y ro k z d n ia 2 k w ie tn ia 1957 r. cor. F elic i (1. с. s. 279 n .) w y m ien ia p ię ć w aru n k ó w , k tó re m uszą zaistn ieć raze m , b y w ytw orzyć b o ja ź ń n ie s p ra ­ w ied liw ą. W a ru n k i te zostały u sta lo n e ju ż w w y ro k u z d n ia 29 X I 1604 cor.

P en ia. S ą o n e : a) zło zag ra ż a jąc e je s t w ielkim złem ; b ) osoba przym uszona je s t p rz e k o n a n a n a serio, że zło p ra w d o p o d o b n ie je j zag ra ża i ro sąd n ie tak są d z i;

c) o raz sądzi, że ten , k tó ry grozi, m ocen je s t w y k o n ać sw ą g ro źb ę; d ) te n k tó ry grozi, zw ykle w y k o n u je sw ą g ro ź b ę; jeśli n a to m ia s t łatw o u śm ierza swój gniew , j a k to zazw yczaj by w a u rodziców w zględem sw ych dzieci, groźba nie pow o­

d u je n iew aż n o ści; e) zag ro żo n y nie m oże w ła tw y sposób przeciw staw ić się groźbie.

J e śli zaw ie rają cy m ałżeń stw o ośw iadcza, że p rz y jm u je je j a k o k r z y ż i o f i a r ę w łasnej w olności, należy stw ierdzić, ja k a o fia ra w chodzi w ra c h u b ę ; czy p rz y jm u je j ą dob ro w o ln ie (v o lu ta rie e t lib e re) m im o sprzeciw u swej n a ­ tu ry , czy raczej z w ym uszenia, k tó re m u się p o d d a je , p oniew aż uw zględniw szy w szystkie okoliczności, nie m a in n ej d ro g i w yjścia. W o sta tn im w y p a d k u oznacza w s p o m n ia n a o fia ra sta n konieczności (s ta tu m necessitatis) w łaściw y w ielkiej i n iesp raw ied liw ej b o jaźn i, p o w o d u jącej niew ażność m ałżeństw a.

4. W yrok z d n ia 11 g ru d n ia 1957 r. cor. M a ttio li (1. c. s. 815) w spraw ie b o ja ź n i z szacu n k u ( t i m o r r e v e r e n t i a l i s ) o m aw ia n a s tę p u ją c ą sy tu a ­ c ję : n ależy się zastan o w ić, czy p o p e łn ia ją niesp raw ied liw o ść k rew n i łub przy*

b r a n i rodzice (m . i. opiek u n , b r a t starszy, o p iek u n k a itd ., k tó rzy po zgonie ro ­ dziców lu b z p o w o d u ich beztroskliw ości, żyw ili p o d o o p ieczn eg o ), k tó rzy ju ż n a d a l nie m ogą lu b nie c h cą ponosić c iężaru u trz y m a n ia d a n e j osoby, g d y ju ż s ta ła się sam odzielna, i jeśli ją siłą n a p ę d z a ją do m ałżeństw a, p o d k ażd y m w zg lęd em o d pow iedniego, a w p rzeciw n y m razie za m ie rz a ją j ą u su n ąć, .b y ju ż o w łasn y ch siłach i sam odzielnie o siebie zad b ała.

(5)

380 KS. KAZIMIERZ KARŁOWSKI Μ

N ależy zaznaczyć, że k to czyni użytek z p rz y słu g u jąceg o m u p ra w a, ten n ie krzyw dzi n ik o g o ; o raz d o tego, co przez d łu g i okres czasu ofiaro w y w an o z bez­

in tereso w n ej m iłości, nie m o żn a nikogo obow iązyw ać n a zawsze.

O rzeczenie po w o łu je się n a in n y w yrok, m ian o w icie w y d a n y 23 I I I 1944 r.

cor. W y n en , w k tó ry m p o d a n o : krew ni, k tó rzy z m iłości i p rzy w iązan ia p rz y ję li do d o m u swego w nuczkę, a p rz y n a d a rz a ją c e j się o kazji w yw arli n a n ią wpływ,, b y z aw a rła d a n y zw iązek, d zia łalib y niesp raw ied liw ie — nie co d o istoty, lecz co d o sposobu (q u o a d m o d u m ) , g dyby groźbą u su n ięcia w nu czk i z d o m u ch cieli j ą d o p ro w a d zić do ślubu. C h o c ia ż bow iem nie są zobow iązani ze sp raw ied li­

w ości, b y w n u czk ę n a zawsze u siebie p rzetrzy m y w ać, to je d n a k bez n a ru sz e n ia sp raw iedliw ości nie m ogą jej n a rz u c ić znienaw idzonego m ałżeń stw a, m a ją c na.

u w ad ze je j sta n u b ó stw a i c a łk o w itą od n ich zależność. L ecz inaczej n ależało b y sp raw ę rozstrzygnąć, jeślib y k re w n i w y tłu m a czy li w nuczce, że z p o w o d u obiek­

ty w nych tru d n o śc i ekonom icznych nie m ogą je j n a zawsze u siebie p rz etrzy ­ m yw ać, a stą d ra d z ą je j, b y z a w a rła m ałżeństw o. (D ec. R o t. vol. 36 dec. 21 η. 2 ) . N iesp raw ied liw o ść w d a n y m w y p a d k u nie p o leg a n a odm ow ie k rew n y ch dalszego u trz y m a n ia w nuczki, lecz n a tym , że o d m aw ia ją n a d a l je j u trz y m a n ia , by p rzez tę odm ow ę j ą zastraszyć ( a d v e x an d u m p u p illu m ) i by złam ać jej o p ó r w ten niew łaściw y sposób.

5. W yrok z d n ia 20 czerw ca 1957 r. cor. F elici (1. с. s. 569) w y jaśn ia, że niew ażność m ałżeń stw a z ty tu łu przy m u su , nie zostaje u su n ię ta (n o n p u rg a ­ tu r ) ·— n a pod staw ie orzecznictw a ro taln eg o , po ogłoszeniu K o d ek su , — a n i p rzez doko n y w an ie sto su n k u m ałżeńskiego, a n i przez d łu g o trw a łe pożycie m a ł­

żeńskie, a n i przez rodzenie p o to m s tw a ; gdyż konsens, k tó ry b y ł niew ażny, tak d łu g o p ozostaje niew ażny, d o p ó k i stro n y pogodzone nie u d z ie lą sobie now ego w ażnego k o n se n su ; konsens bow iem p o w o d u je m ałżeństw o, a nie stosunek m a ł­

żeński, a n i w spółżycie, a n i p o tom stw o. L ecz słusznie p rz y jm u je się, że z ty ch w szystkich r a c ji n ależy p resu m o w ać, iż nie było aw ersji, a stą d i p rzy m u su o raz, że m ałżeń stw o było w ażnie zaw arte.

B o jaź ń je s t n iesp raw ied liw a, jeśli sp o w o d o w an a z o stała groźbą w y ja w ie n ia t a j n e g o p r z e s t ę p s t w a (c rim en o c c u ltu m ) w razie od m ó w ien ia z gody n a zaw arcie m ałżeństw a. T e g o ro d z a ju bow iem w y jaw ien ie i rozpow szechnienie p rzestę p stw a je s t niew ątp liw ie n iesp raw ied liw e, o ile nie w chodzi w ra c h u b ę w ażny p o w ó d z u w ag i n a d o b ro pu b liczn e lu b szczególne i donioślejsze d o b ro p ry w a tn e.

6. W yrok z d n ia 15 lu teg o 1957 r. cor. S a b a tta n i (1. c. s. 91) p o d a je p r e - s u m p c j e i p o s z l a k i , k tó re w ed łu g ju ry s p ru d e n c ji ro ta ln e j p rz y c z y n ia ją się do u d o w o d n ie n ia zachodzącej w d a n y m razie bojaźni. Są o n e:

a ) g d y zachodzi w ątpliw ość, czy b o ja ź ń je s t ciężka, w szelka tru d n o ść u sta je , g d y ja k iś fa k t n ad zw y cz ajn y u w y d a tn i tę ciężką b o jaźń . T e g o ro d z a ju fa k t to u cieczk a (fu g a) z d o m u rodzicielskiego, lu b p ró b a ucieczki, szczególnie, g d y c h o d zi o có rk ę zacn y ch rodziców , w y ch o w an ą p o c h rze śc ija ń sk u ;

b ) g d y zach o d zi w ątpliw ość, czy przy m u s był ciężki, w te d y w w y p ad k u , g d y stw ierdzono, że w ielk a o d ra za (av ersio ) zo stała przezw yciężona p rzez w y w arcie p rzy m u su , łatw o p rzy zn ać należy, że ów przym us był ciężki;

c ) co do sprzecznych zezn ań św iadków p rz y ją ć n ależy : że łatw o je s t sk łam ać n a sw ą w ła sn ą korzyść, b y u w o ln ić się od jak ie jś w in y ; lecz b ard zo tr u d n ą je s t rzeczą k ła m a ć n a sw oją n iek o rzy ść;

d ) g d y zachodzi w ątp liw o ść co d o p ew n y ch d a n y ch spraw y, nie n ależy sp raw y w y jaśn iać n a p o d staw ie je d n e j łu b d ru g iej okoliczności m n iej zasad n i­

czej, lecz n a p o d staw ie c ało k sz ta łtu spraw y.

(6)

[5] Z NAJNOWSZYCH WYROKÓW ROTY RZYMSKIEJ 381

7. W yrok z d n ia 12 k w ie tn ia 1957 r. cor. S a b a tta n i (1. c. s. 325) p o d a je zasad y , dotyczące b o jaź n i p o p a d n ię c ia w in fam ię ( m e t u s i n f a m i a e ) .

C iężkim złem jes t in fa m ia fa k ty c z n a (in fa m ia fa c ti) i jeśli złem tym się grozi, p o w o d u je ono zw ykle w ielką bo jaźń . Je ż eli je d n a k zniesław ienie je s t n ie­

w ielk ie lu b łatw o m o żn a m u zapobiec, nie je s t ono w ielkim złem. — P raw o d o d o b rej sław y m a także i ten, k tó ry zaw inił, lecz taje m n ie. S tą d n a skutek niedozw olonego sto su n k u cielesnego, nie m a d a n y osobnik obow iązku w y jaw ien ia g rz ec h u w sp ó ln ik a a n i też p ra w a ż ą d a n ia , by go p o ślu b ić ; stro n a w in n a oprzeć się n a p rzep isach p ra w a , by nie zo stała skrzyw dzona od tego, k tó ry p ró b o w ałb y z d a n e j w in y niesp raw ied liw ie uzyskać korzyść.

Z a s a d a ta m a szczególnie zastosow anie n a korzyść tego, k tó ry bez swej w in y o b ciążo n y został p la m ą zniesław ienia, m ian o w icie, g d y zaszedł w y p ad ek zgw ał­

cen ia. O tó ż p a n n a , m o ra ln ą w in ą nie obciążona, p o zo staje sp lam io n a i gdy z o staje w y jaw io n y w ystępek, p o p a d a w najw iększą niesław ę, p o n iew aż n a sku­

tek rozgłoszenia d e flo ra cji u z n a n a zostanie ja k o n a p ię tn o w a n a re aln y m i trw a ­ ły m sta n em d o z n an e j krzyw dy, albo też pew ne zn am ię n ieobyczajności zawsze n a n iej ciążyć będzie i zacność je j m o ra ln a m oże b y ć n a ogół k w estionow ana.

B y j e d n a k 'b o ja ź ń zn iesław ien ia spow odow ała niew ażność m ałżeństw a, w in n o : a ) w y jaw ien ie, k tó re p o w o d u je zniesław ienie, b y ć n iesp raw ie d liw e ; b ) b o jaź ń w in n a po ch o d zić od przyczyny w olnej ( a c a u sa lib e r a ) , c z y li'w in n a być w y­

w a r ta g ro źb am i p o w ażn y m i p rzez tego, k tó ry łatw o p o tr a f i je w ykonać, lu b słusznie się p rz ew id u je, że m oże je w ykonać.

8. W w y ro k u z d n ia 5 k w ie tn ia 1957 r. cor. S ta ffa (1. c. s. 285 n.) p o d a n o z as ad y co do w p ły w u s a m o b ó j s t w a (su icid iu m ) n a w ym uszenie konsensu m ałżeńskiego.

B o jaźń w y w o łan a groźbą sam o b ó jstw a, je s t b o ja ź n ią w e w n ę trz n ą (m etu s in trin se c u s) d la tego, k tó ry chce je p o p ełn ić. L ecz przez sam obójstw o m o żn a spow odow ać zło in n y m lud zio m i to zło w ielkie, m o raln e lu b m a te ria ln e . W te d y b o ja ź ń p rz ed ty m złem , k tó re sam obójstw o p o w o d u je in n y m , u z n ać n ależy jak o b o ja ź ń w y w artą od zew n ątrz (a b e x trin se co ).

B o jaź ń w y w o łan a przez groźbę sam o b ó jstw a je s t zawsze n iesp raw ied liw ą , ch o ciaż b y w y w o łu jący tę b o jaź ń m ia ł p ra w o ż ą d a n ia z a w a rc ia m ałżeń stw a, p o ­ n iew aż cel sp raw ied liw y nie zm ien ia niesp raw ied liw o ści użytego środka.

C iężkość b o jaź n i w y w artej od z ew n ą trz o cen iać należy w e d łu g w ielkości w y rząd zo n eg o zła. C iężkim złem b y ły b y groźby sam o b ó jstw a, w ypow iedziane p rzez rodziców , k re w n y ch lub p o w in o w aty ch lu b przez osoby blisko zw iązane i um iło w an e, jeśli groźby w ypow iedziały te osoby w sposób zdecydow any, sta ­ now czy. L ecz jeśli tę groźbę w y p o w iad a n a rzecz o n y nie łu b ian y , b o jaź n i nie u z n a je się ja k o ciężkiej.

C h o ciaż w y rzu ty su m ien ia w d an y m razie nie m a ją m iejsca, m oże m im o to z sam o b ó jstw a p o w stać in n e zło, np. zniesław ienie, zem sta, tru d n o ść w zdobyciu in n eg o narzeczonego i jeśli to zło je s t w ielkim złem , p o w o d u je niew ażność m ałżeń stw a.

Z pow o d u sam o b ó jstw a n arzeczonego nie k oniecznie p o w stać ^m usi zniesła­

w ienie n arzeczo n ej, np. w tak im w y p a d k u , gdy narzeczony szuka śm ierci w w alce z w ro g am i, lub z o kazji n iebezpiecznych z ab a w ; jeśli niew inność narzeczonej pow szechnie je s t z n a n a ; w te d y jej d o b ra o p in ia m oże b y ć zachow ana.

N arzeczony, człow iek p o bożny i re lig ijn y , m oże p o d w pływ em w yrzutów su m ien ia, b y n arzeczo n a p o p e łn ia ją c sam obójstw o nie n a ra z iła swej duszy n a w ieczne p o tęp ie n ie , z decydow ać się n a ślub. L ecz p o n iew aż zb ro d n ię tę zaliczyć n a le ży tylko sam obójczyni, n iera z św. R o ta orzekła, iż zachodzi w te d y b o ja ź ń w e w n ę trz n a (a b in tr in s e c o l, np. D ec. R o t. vol. 17 s. 21 n. 7 ; vol. 20 s. 41 n. 7 ; vol. 25 s. 390 n. 11.

(7)

3 8 2 KS. KAZIMIERZ KARŁOWSKI

[61

B o n u m fid e i

1. W y ro k z d n ia 26 p a źd z ie rn ik a 1957 r. cor. H e a r d (1. с. vol. 49 s. 633) p o d a je zasad ę:

W ażności m ałżeń stw a przeciw staw ia się in te n c ja czyli w aru n ek nie u d z ie la n ia w yłącznego p ra w a (iu ris exclusivi) do spółkow ania, lecz rzecz m a się przeciw nie, jeśli m a m iejsce in te n c ja czy p o stan o w ien ie nie d o c h o w an ia (v io la n d i) ud zielo ­ nego p ra w a , lu b n a ru sze n ia tego p ra w a przez dopuszczenie się cudzołóstw a..

P oniew aż je d n a k ten , k tó ry zaw ierał m ałżeństw o, konsens swój w y raził przez p o zy ty w n y a k t woli, niew ażność tego k o n sensu nie m oże zostać u z n a n a w zakresie zew nętrznym , ja k tylko w ted y , g d y się u d o w o d n i, że d a n y osobnik konsens ten o dw ołał przez in n y p o zytyw ny a k t w o li; a to u d o w o d n ić je s t rzeczą b a rd zo tru d n ą , p o n iew aż chodzi o w ew n ętrzn y pozytyw ny a k t woli. C an . 1086 § 1 o rzek a: „ p resu m u je się, że w e w n ętrzn y a k t konsensu zawsze je s t zgodny z sło­

w am i lub zn ak am i, k tó re m ia ły m iejsce p rzy z aw ie ran iu m ałżeń stw a” . 2. W yrok z d n ia 29 m a rc a 1957 r. cor. M a ttio li (1. c. s. 261) p o w ia d a : N iezliczone ra zy w orzecznictw ie ro ta ln y m stw ierd zan o , co n a s tę p u je : sam fa k t, chociaż b y łby w p e łn i u d o w o d n io n y , p rz etrzy m y w a n ia sobie trzeciej osoby ja k o k o ch an k a, czyli tow arzysza pseudo-m ałżeńskiego pożycia, z. k tó ry m już.

p rz ed ślu b em zachodziły sto su n k i i k tó ry w ty m k o n k u b in acie trw a ł, n a w e t in te n c ja w y ja w io n a, że zatrzy m a osobę także p o zaw a rty m ślubie i spółkow ać z n ią b ęd zie: fa k t tak i sam przez się u z n a ć należy, ja k o d w uznaczny, stą d sam w sobie nie w y starcza, by stw ierdzić było m ożna, że konsens n ap ew n o został zniw eczony. L ecz inaczej rzecz by się m iała, g d yby słow am i, gestam i i z n ak a m i, nie dw uznacznym i, ja sn o b y w ykazano, że sam o p ra w o (iu s ), czyli obow iązek d o c h o w an ia w ierności został o d rzu co n y p rzez p o z ytyw ny i stanow czy a k t w o li.

B o n u m sa cra m en ti

1. W w y ro k u z d n ia 4 lu te g o 1957 r. cor. B o n et (1. c. s. 74) p o d a n o : W ykluczenie niero zerw aln o ści m ałż eń stw a nie m o żn a p resu m o w ać u k a to ­ lików , p oniew aż n a skutek o trzy m an eg o w y ch o w an ia dobrze w iedzą o n iero ­ zerw alności m ałżeń stw a chrześcijańskiego. N ie W ystarcza, jeśli chodzi o k a to ­ lików ja k i o ak ato lik ó w , zw ykły b łą d (sim p lex e rro r) co d o nierozerw alności m ałżeń stw a, lub o p in ia sp rz y ja ją c a ustaw ie rozw odow ej w społeczeństw ie cyw il­

nym , b y konsens m ałżeń sk i zo stał unicestw io n y . W y k lu czen ie bow iem n iero ­ zerw alności tylko w te d y zachodzi, jeśli je d n a lu b obie stro n y w y k lu c za ją pozy­

tyw nym a k te m w oli isto tn y p rzy m io t n ierozerw alności. T eg o w y k lu czen ia nie m o żn a łatw o u d ow odnić. P rzep ro w ad ze n ie sądow ego dow o d u w y k lu czen ia sta je się tru d n iejsze, jeś li stro n y co d o w y k lu czen ia nie zaw arły um ow y (p a c tu m ) , o raz jeśli ż a d n a stro n a nie staw iła w a ru n k u (co n d itio ) co do o g ran iczen ia trw ało ści p ożycia m ałżeń sk ieg o ; je d n a k dow ód uzyskać m ożna, jeśli pow zięcie tego a k tu w oli zn an e je s t in n y m n a skutek w ypow iedzi tej strony, k tó r a to u czyniła, oraz z p rz y zn a n ia się (ex confessione) je j w Sądzie lu b p o za Sądem , a to znalazło p o tw ierd zen ie w z ezn an ia ch św iadków lu b n a pod staw ie in n y ch a rg u m e n tó w ; p rz y ty m szczególne m a ją znaczenie przy czy n a (c au sa ) d an eg o w y k lu czen ia oraz p o p rzed zające, tow arzyszące i n a stę p u ją c e okoliczności p rz y zaw ie ran iu m ałżeństw a.

2. W yrok z d n ia 16 p aźd z ie rn ik a 1957 r. cor. L am as (1. с. s. 609) p o d a je : Je śli d a n y osobnik rzeczyw iście po zy ty w n y m a k te m w oli p o sta n a w ia zaw rzeć tylko m ałżeń stw o ro zerw aln e, n iew ażnie je zaw iera. L ecz n a pod staw ie lek k o ­

(8)

[7] Z NAJNOWSZYCH WYROKÓW ROTY RZYMSKIEJ 3 8 3

m yślnie rz u ca n y ch od ezw ań się d a n e j stro n y nie m o żn a z araz w nioskow ać co do z a m ia ru rozw odu. T eg o ro d z a ju lekkom yślne słow a nie są p ozytyw nym ak te m w oli przeciw nym n ierozerw alności. Im w w iększym sto p n iu je s t d a n y osobnik lekkom yślny oraz im gorszych je s t obyczajów , tym łatw iej z u st jego p o ch o d zą słow a o rozw odzie i ty m m n iejszą m a ją one w agę.

S y m u la c ja m oże p rz y b ie rać różne ro d z a je ; a lb o staw ia się bezw zględny w a ­ ru n ek , alb o zaw iera się u m o w ę; alb o w zb u d za się p o zy ty w n y a k t woli, p rz y n a j­

m n iej z je d n e j strony. Je śli zachodził w a ru n ek lub u m o w a łatw iej stw ierdzić m o żn a w ykluczenie isto tn eg o p rz y m io tu . L ecz rzecz je s t tru d n a , g d y zach o d zi p o zy ty w n y a k t w oli, poniew aż chodzi o a k t w ew nętrzny, j W te d y szczególnie- dochodzić n ależy przyczyny czyli m o ty w ó w sy m u lacji i to pow ażnych i p rz y ­ n a g la jąc y ch , b y sy m u lac ja sta ła się p ra w d o p o d o b n ą ; niem niej stw ierdzić n ależy w ielką aw ersję i n iech ęć sy m u la n ta w obec d ru g iej stro n y oraz p ow ód z aw a rc ia tego zw iązku. Z ezn an ie zaprzysiężone sy m u la n ta p o tw ierd zo n e zezn an iem d r u ­ giej stro n y nie w ystarcza. Je śli on je d n a k w czasie n ie p o d e jrz a n y m o swej sy m u lacji zeznaw ał i także św iadkow ie w ia ry g o d n i o ty m złożą zeznanie, i n a p o p a rcie sy m u la n ta p rz em aw ia ją okoliczności p o p rz ed z ają c e , - tow arzyszące i n a ­ stę p u ją ce p o ślubie, w y tw arza jące pew ność m o ra ln ą , w tej spraw ie, w te d y m o żn a u z n ać sy m u lację za u d o w o d n io n ą.

B o n u m prolis

W yrok z d n ia 18 lip c a 1957 r. cor. H e a rd (1. с. s. 561) n a s tę p u ją c ą p o d a je zasad ę:

J e śli ktoś w yklucza w szelkie p ra w o (iu s) d o stosunków m ałżeńskich, n ie­

w ażnie zaw iera m ałż eń stw o ; lecz rzecz m a się p rzeciw nie, jeśli tylko u d a re m n ia u żyw anie tego p ra w a (u su m ) czyli w y konanie obow iązku. W y starcza do w aż­

nego z aw a rc ia m ałżeń stw a, by d a n y osobnik m ia ł zdecydow ane p o stan o w ien ie z aw a rc ia m ałżeń stw a, choćby w szczególności nie m yślał o o bow iązkach z ty m z w iąz an y c h ; b y u n icestw ić to zdecydow ane p o sta n o w ien ie, je s t rzeczą k o n ieczn ą, by w y rażo n y przez siebie konsens pozytyw nie ograniczył. Je śli m iało m iejsce p o staw ien ie w yraźn eg o w a ru n k u , p re su m u je się, że konsens został o graniczony, a ty m sam ym i p ra w o (iu s ), k tó re je s t p rz ed m io te m konsensu. L ecz to m oże też n a stą p ić bez p o staw ien ia w yraźnego w a ru n k u , m ian o w icie przez w zbudzenie pozytyw nego a k tu w oli, k tó ry w pły w a n a konsens i go o g ran icza, o ile zostanie u d o w o d n io n y w d o stateczn y spo só b ; ta k i a k t w oli u z n a je się ja k o ró w n o zn aczn y w aru n k o w i w um yśle p ow ziętym (in m en te r e te n ta ) . J e d n a k tego ro d z a ju a k t w oli tylko rzad k o zostaje w zbudzony i sędzia nie p o w in ien go u zn aw ać, chyba, że u d o w o d n io n a zo stała słuszna przyczyna, k tó ra m o g ła to spow odow ać. N ie w y starcza u d o w o d n ić sam ą in te n c ję nie p o sia d a n ia n a zawsze potom stw a.

2. W w y ro k u z d n ia 11 m a rc a 1957 r. cor. D o h e n y (1. c. s. 190) czy tam y : W d a n ej spraw ie nie m o żn a było p o d a ć żad n eg o fa k tu św iadczącego ju ż p rz ed ślubem o zdecydow anym i n ieu stęp liw y m p o stan o w ien iu ko b iety co do n iep o s ia d an ia po to m stw a. W y jaśn io n e ono zostało d o p iero po z aw arciu m a ł­

ż eń s tw a; s k ą d in ąd jasn o w y n ik ało ze zgodnych dow odów , że m otyw y, k tó re spow odow ały to p o stan o w ien ie istn ia ły ju ż p rz ed zaw a rciem m ałżeń stw a i że z n a tu r y sw ej b ę d ą trw a ły n a zawsze. A u d y to rz y R o ty w obec tego p rzy jęli, iż zostało u d o w o d n io n e, że d a n a k o b ieta ju ż p rzed zaw arciem m ałżeń stw a przez w zb u d zan ie p ozytyw nego a k tu w oli u n ice stw iła p ra w o zro d zen ia p o to m stw a, i to sw oje p o sta n o w ien ie także p o z aw a rty m ślubie w ykonyw ała, u w y d a tn ia ją c to n iew ątp liw e przez swój sposób p o stę p o w a n ia i to ju ż od sam ego p o c zą tk u p ożycia m ałżeńskiego.

(9)

3 8 4 KS. KAZIM IERZ KARŁOWSKI [ 8 ]

3. W y ro k z d n ia 22 p a ź d z ie rn ik a 1957 r. cor. F elici (1. с. s. 625) p o d a je zasad ę :

P ew n ą je s t rzeczą, że niew ażnym je s t m ałżeństw o, jeżeli zostaje w ykluczone p ra w o (iu s) do a k tó w m ałżeńskich, a lb o jeśli to p ra w o zostaje w ykluczone w e­

d łu g u z n a n ia d a n ej stro n y (n p . o św ia d c za ją c : u d zielę ci p ra w o kied y i ja k b ę d ę c h c ia ł), alb o jeśli to p ra w o zostanie o g raniczone n a p ew ien czas np. okres n iepłodności. D o w ażności m ałż eń stw a należy, b y p ra w o to (ius in co rp u s) było u d zielo n e i p rz y ję te bez o g ra n ic ze n ia (in te g ru m ) i trw ale. J e d n a k tylko w te d y niew ażne je s t m ałżeństw o, jeśli czasowe w ykluczenie tego p ra w a zo staje u d o ­ w o d n io n e ja s n y m i i p o w ażn y m i a rg u m e n ta m i, inaczej bow iem sam o o g ra n i­

czenie czasowe p o to m stw a p o w o d u je tylko pew ne o graniczenie w y k o n a n ia p ra w a (e x e rc itii iu r is ) , a p rz y ją ć to n ależy szczególnie w ted y , g d y stro n y zaw arły m ałżeń stw o z praw d ziw ej m iłości i jeśli z a k t sp raw y nie w y n ik a pow ażniejsza p rzy czy n a w y k lu czen ia p raw a.

P rzyczynia się w ielce d o u d o w o d n ie n ia sy m u lacji w yznanie sy m u lan ta z czasu n iep o d e jrz a n eg o . W razie b ra k u tego w y zn an ia sta je się u d o w o d n ie n ie tr u d ­ niejsze, a n a w et b a rd zo sta je się tru d n e , jeśli sy m u lan t przeczy, chociażby z p rz y z n a n ia się o dniósł w ielk ą korzyść. L ecz ja k sp ra w a b y się m ia ła, gdyby ra z przeczył i znów p rzy zn aw ał się? O tó ż : n azw a ć n ależy tego, k tó ry d b a tylko o w łasn ą korzyść, a nie o w ypow iedzenie p ra w d y , n iew ia ry g o d n y m ; tak i czło­

w iek m oże coś zeznać bez an im o zji, lecz po tem , często p o d w pływ em p e łn o ­ m o cn ik a, to co zeznał w yolbrzym ia, zm ien ia lu b p rz ek sz tałc a; nie n ależy b ra ć p o d u w ag ę św iadków , k tó rzy c h w ieją się w sw ych zeznaniach.

4. W yrok z d n ia 16 lip c a 1957 r. cor. F elici (1. с. s. 556) p o d a je zasad ę:

Jeśli ktoś chce m ieć p o tom stw o, lecz p ozytyw nym a k te m w oli o granicza

•prawo (ius) do ciała, w yklucza poczęcie i uro d zen ie, n ależy p rz y ją ć , że w y ­ k lu cza d o b ro p o to m stw a, ch y b a, że zaliczyćby trze b a tego, k tó ry tak rzecz staw ia d o lu d zi niep o w ażn y ch , g łu p k o w aty c h . C hodzi bow iem o d o b ro p o to m ­ stw a i o głów ny cel m ałżeń stw a, by p otom stw o n a b y ć nie w jakikolw iek sposób n p . przez k u p ien ie go, lecz w sposób o d p o w ia d ając y n a tu rz e lu d zk ie j, a w ięc p rzez spółkow anie m ałżeńskie, poczęcie i n arodzenie.

5. Je śli ktoś p o stan o w ił d o p e łn ia ć stosu n k i m ałżeńskie z n a tu r y swej zd atn e d o zro d zen ia p o to m stw a, lecz n a stęp n ie u d a re m n ia n a wszelki sposób zrodzenie p o to m stw a np. przez u sunięcie ciąży, albo przez p o rzu ca n ie (e x p o n en d o ) p o ­ to m stw a i u śm ierc an ie go, te n n iew ażnie zaw ie ra m ałżeństw o. (W y ro k z d n ia 9 I I 1957 cor. M a ttio li; 1. c. s. 8 4 ).

6. N ie je s t do w o d em w y k lu czen ia p ra w a do zro d zen ia p o to m stw a, jeś li ktoś p o to m stw o w yklucza n a zawsze ( p e rp e tu o ), lecz najw yżej je s t to poszlakiem (in d ic iu m ) w y k lu czen ia p ra w a (iu ris ). (W yrok z d n ia 25 V I I 1957 cor. H e a rd , 1. с. s. 57 5 ).

7. J e śli stro n y zaw arły u m o w ę w y k lu czen ia p o to m stw a z m ałżeń stw a, pre - su m u je się, że w ykluczone zostało p ra w o (iu s ), ch o ciażb y d ru g a s tro n a sym u­

lo w ała sy m u lację tzn. ty lk o zew nętrznie n a to p rz y stała i w cale nie p rzeciw ­ sta w ia ła się z obaw y, by nie doszło do zaw arcia ślubu. U m o w a bow iem z a w a rta zew nętrznie (e x te rn e ) zach o w u je c a łą sw oją m oc i je s t p o d sta w ą w sp o m n ia n ej p re su m p c ji co do w y k lu czen ia p ra w a (ip su m ius) i co d o p o sta n o w ien ia sym u­

la n ta w y rzeczenia się p rz y ję c ia p raw dziw ego obow iązku do a k tó w z n a tu ry sw ej w io d ący ch do zro d zen ia p o to m stw a. (W yrok z d n ia 18 X I I 1957 cor.

L am as, 1. с. s. 8 51).

8. S tosunek m ałżeński należycie spełniony, lecz nie odnoszący sk u tk u z po ­ w o d u zastosow anych m a n ip u la c ji (lo tio n e s), nie w yklucza sy m u lacji. (W yrok z d n ia 19 I 1957 cor. W yn en , 1. c. s. 2 5 ).

(10)

t9] Z NAJNOWSZYCH WYROKÓW ROTY RZYMSKIEJ 3 8 5 S im u la tio totalis

1. W w y ro k u z d n ia 22 I I 1957 r. cor. F ilip ia k (1. c. s. 121) czytam y:

G d y chodzi o sym u lację, c a ła sp ra w a zależy nie od sam ych słów (ex nudis v e rb is ), lecz o d w szystkich okoliczności sp raw y d o k ład n ie zb ad an y ch . N ależy także zb ad a ć usposobienie re lig ijn e i m o ra ln e w sp ó łm ałżo n k a, w y k lu c zająceg o ja k ie d o b ro m ałżeń stw a lu b ja k i isto tn y jeg o p rzy m io t. M o ż n a bow iem łatw iej p rz y ją ć n aru szen ie k o n sen su m ałżeńskiego u człow ieka, nie h o łd u ją c eg o u czu ­ ciom relig ijn y m , a n i d o b ry m obyczajom , an iżeli u takiego, k tó ry je s t relig ijn y m . U d o w o d n ie n ie p ra w n e je s t łatw iejsze, jeśli d a n y osobnik w olę sw oją p rzeciw n ą istocie m ałżeń stw a w ykazał p rzez zaw arcie um ow y (p a c tu m ) , lu b przez staw ie­

nie w a ru n k u bezw zględnego. W ystarczy, jeśli się u d o w o d n i, że zaw ie rają cy m ał­

żeństw o p rzez w ew n ętrzn y a k t swej w oli (a c tu m en tis in te r n o ) , ch o ciażb y w ir­

tu a ln y , ograniczył konsens.

2. W yrok z d n ia 14 czerw ca 1957 r. cor. F ilip ia k (1. c. s. 493) p o d a je : F a k t sy m u lacji to ta ln ej m a m iejsce, jeżeli ktoś m a p o stan o w ien ie spełnić k an o n ic zn y r y t ślubny, a le nie ta k ja k to s p e łn ia ją wszyscy in n i, lecz b y to tylko w ykonać ja k o rzecz bez żad n eg o zn aczen ia, ażeby zadośćuczynić życzeniom rodziców . W d a n y m w y p a d k u p ow ód nie tylko o d rz u ca ł sa k ram e n t, lecz i k o n ­ tak t. U trz y m y w ał bow iem , że je s t ju ż zw iązany przez d o p ełn ien ie c ere m o n ii p rz ed u rz ęd n ik ie m S ta n u C yw ilnego, d o p e łn io n ej ju ż p rz e d c erem o n ią k a n o ­ niczną. S pow iedzi sa k ra m e n ta ln e j, k tó r ą m ó g ł z a ta ić p rz e d ro d zicam i, um yślnie nie o d p ra w ił; d o K o m u n ii św. p rz y stąp ił ze w zg lęd u n a ludzi. T o wszystko w y nikało n a p ew n o nie tylko z z ezn an ia p o w o d a, lecz i p o zw an ej, k tó r a nie m ia ła żad n eg o z ain tere so w a n ia w tej spraw ie. — P oniew aż p o w ó d u w ażał, że um o w a m ałżeń sk a przez cyw ilny a k t z o stała w p e łn i i całkow icie z aw a rta, i że nic w ięcej do w ażności d o d a ć nie należy, w y n ik ało stąd , że p rz y stę p u ją c do o łta rz a nie ty lk c nie m ia ł w oli o trzy m a n ia sa k ram e n tu , lecz i w o li z aw arcia m ałżeń stw a, p o n iew aż sądził, że ju ż je w p e łn i zaw arł. N iczego w ięc nie ud zielił p rz y o łta rz u i niczego nie p rz y ją ł od m ałżonki, lecz dostosow ał się tylko do zew nętrznie sp ełnionego o b rzęd u św iętego, cynicznie, b y nie p o w sta ły d la niego szkody i n iedogodności, k tó ry ch się obaw iał.

3. W szelkie ro d z aje sy m u lacji m o żn a tylko z tru d e m uznać, jeżeli pom iędzy stro n a m i zach o d zi w z aje m n a i w ie lk a m iłość. (W y ro k z d n ia 19 X I I 1957 cor.

L am as I. с. s. 8 90).

4. Ż ą d z a (p assio ) m oże istn ie ć bez p raw d ziw ej m iłości i m oże m ieć m iejsce w zw iązku nie trw a ły m i z aw a rty m n a p ró b ę. (W y ro k z d n ia 21 X I I 1957 cor.

P in n a , 1. с. s. 9 14).

5. K to zam ierza zaw rzeć m ałżeń stw o d la u zy sk an ia in n ej korzyści n p . m a ­ ją tk u n arzeczo n ej, lu b b y n a d a ć p ra w e p o ch o d zen ie p o to m stw u , te n zd ąża do celu, k tó ry n ie p rzeciw staw ia się istocie m ałżeń stw a, stą d nie p o p e łn ia to ta ln e j sy m u lacji. (W y ro k z d n ia 22 I I 1957 cor. S a b a ttin i 1. c. s. 126).

C onditio

1. W yrok z d n ia 28 lip c a 1957 r. cor. P in n a (1. с. s. 582) p o d a je :

Wraru n e k je s t w p ra w ie m ałżeńskim okolicznością d o d a n ą do konsensu, od k tó re j zależy jeg o w ażność. Z tego ro d z a ju w o lą k o n tra h e n ta nie n ależy p o ­ m ieszać in te n c ji h a b itu a ln e j ,k tó ra je s t dy sp o zy cją h a b itu a ln ą n u p tu rie n ta , tak, iż g d y b y w iedział, że d ru g a s tro n a nie p o sia d a p rz y m io tu , o k tó ry m m n iem a, że go p o sia d a, lu b o k tó re g o istn ie n iu się dow iedział, m ałż eń stw a nie byłby zaw ierał.

25 — Praw o K anoniczne

(11)

3 8 6 KS. KAZIM IERZ KARŁOWSKI

[ 10]

O d w a ru n k u o d ró żn ić całkow icie n ależy ż ąd a n ie (p o s tu la tu m seu p ra e re q u i- situ m ) chociaż często określeń ty ch zazw yczaj się m y ln ie u ż y w a; ludzie n ie- d ośw iad czen i w p raw ie ja k o p raw d ziw y w a ru n ek m y ln ie p rz y jm u ją istn ien ie ż ąd a n eg o p rz y m io tu d a n ej osoby lub d o m n ie m an ą co do tego wolę. Ż ą d a n ie (p o s tu la tu m ) zachodzi, g d y k to ś w y m a g a, by d ru g a s tro n a p o sia d a ła p ew ien oznaczony przy m io t. L ecz je ś li ktoś p ra g n ie stanow czo by n arzeczona, lu b n arzeczo n y m ia ł p e w ien p rz y m io t i p o zy ty w n y m a k te m w oli w iąże z istn ien iem tego p rz y m io tu sam konsens m ałżeński, n iezaw odnie sta w ił w a ru n ek . N a to m ia s t m oże ktoś żąd ać, by istn ia ł p e w ie n przy m io t, chociażby o u d z ielen iu w p rz y ­ szłości konsensu nie m y śla ł; je s t to ja k o b y w stęp n e ż ą d a n ie (p ra e re q u is itu m ), b y k o m u ś o fiaro w ać zaw arcie m ałżeń stw a lu b b y je p rz y ją ć, g d y m u zostało zaofia­

ro w an e. Je śli istn ie je p rz y m io t ż ąd a n y , n a s tą p i zaw arcie m a łż eń stw a ; g d y n ie istn ie je, cofnie się. B łąd co do is tn ie n ia w stępnie p o żąd an eg o p rz y m io tu n ie p o w o d u je niew ażności m ałżeń stw a, chociaż pow o d o w ał zaw arcie k o n ta k tu , o ile d a n y p rz y m io t nie zo stał z c a łą pew n o ścią w y m ag an y ja k o w a ru n ek w p ełn y m tego słow a znaczeniu.

R ó ż n ic a po m ięd zy w a ru n k iem i żąd a n ie m ( p o s tu la tu m ), g d y chodzi o za­

w arcie m ałżeń stw a, p o leg a n a tym , że ż ą d a n ie (p o s tu la tu m ) je s t okolicznością, co do k tó re j ktoś się zastanow i, czy m ałżeń stw o zaw rze czy n ie ; n a to m ia s t w a ru n e k je s t okolicznością, o d k tó re j ktoś u zależ n ia, czy m ałżeństw o, k tó re zaw iera lu b z aw arł je s t w ażne. W życiu p ra k ty c zn y m nie łatw o zn ajd zie się człow ieka, k tó ry b y w m ałżeń stw ie nie p ra g n ą ł uzyskać p ew n y ch korzyści i w przyszłym w sp ó łm ałżo n k u p ew n y ch p rzym iotów , a jeś li one nie istn ie ją, u c h y la się od z a w a rc ia m ałżeń stw a.

W aru n e k , g d y nie istn ia ła ja k a w ątp liw o ść (d u b iu m ) co d o istn ie n ia pew ­ nego p rzy m io tu , nie m oże zaistnieć. Je śli bow iem ktoś n ig d y nie m ia ł w ą tp li­

w ości co do p rz y m io tu osoby, k tó rą ch cia ł poślubić, ja k m ógł ów p rz y m io t do tego sto p n ia po w stać, że u zależn ił od niego swój k o nsens? D la u d o w o d n ie n ia w d a n y m w y p a d k u zaistn ien ia w a ru n k u , w in ien sędzia zawsze zw rócić u w a g ę n a istn ien ie w ątp liw o ści (d u b iu m ), k tó ra w zb u d ziła obaw ę k o n tra h e n ta . P ró cz tego rozw ażyć n a le ż y : słow a, w k tó ry c h w a ru n e k został w ypow iedziany, z n a­

czenie, jak ie k o n tra h e n t p rzy p isał w y m a g an e m u p rzym iotow i, sposób, w ja k i się n a ty c h m ia st zachow ał, gdy zauw ażył u ch y b ien ie w aru n k o w i, k tó ry p o staw ił.

2. W w y ro k u z d n ia 17 m a ja 1957 r. cor. S a b a tta n i (1. c. s. 421) p o d a n o : N ie je s t konieczne, b y w ątp liw o ść (d u b iu m ) istn ia ła jeszcze w chw ili zaw ie­

ra n ia a k tu m ałżeńskiego (d u b iu m te rm in a le ). K o m isja ks. K a rd y n a łó w w p ro ­ cesie V e rsa lie n orzek ła: „ g d y ktoś n a b y w a pew ność, to pew ność ta nie n iw eczy w a ru n k u u p rz ed n io staw ianego, gdyż konsens p o zo staje m u p o d p o rząd k o w an y , m im o n a stę p u ją c e j pew ności, k tó ra w spólnie istn ieć m oże z w irtu a ln ą w o lą u w a ru n k o w a n ą ” .

C h o ciaż w a ru n ek często p o w staje z p o w o d u w ątp liw o ści (d u b iu m ), m im o to w ątp liw o ść nie je s t w tym sto p n iu kon ieczn a, b y bez niej w a ru n ek nie m ógł zaistnieć, p oniew aż ktoś m oże b y ć spow odow any do staw ien ia w a ru n k u p rzez pew ne okoliczności obiektyw ne. R zeczyw iście p rz y ją ć należy, że n iera z p rz y d an ie w a ru n k u m oże być psychologicznie i logicznie u sp raw ied liw io n e n a skutek pew ­ nej ja k o b y obsesji co do ja k ie g o grożącego zła, po ży ciu m ałżeń sk iem u szkod­

liw em u.

G d y zachodzi w ątpliw ość, czy w o la zatrz y m a ła się tylko p rz y w stę p n y m ż ą d a n iu (p ra e re q u is itu m ), czy ra cz ej p o su n ę ła się d o p o sta w ien ia w a ru n k u , p re su m u je się, że zaistn ia ł w a ru n ek , jeś li w o la z am ierz ała o siągnąć okoliczność p rz y n a leż n ą d o isto ty przyszłego życia m ałżeńskiego, m ianow icie n iesk alan ie m ęża ch o ro b ą w en ery czn ą, dziedzictw o n arzeczo n ej, relig ijn o ść lu b k o n w e rsję

(12)

Z NAJNOWSZYCH WYROKÓW ROTY RZYMSKIEJ 3 8 7

n u p tu r ie n ta , p rz y n a jm n ie j osobiście d b ałeg o o relig ijn o ść ; n a to m ias t zach o d zi p re s u m p c ja p rzeciw n a, g d y chodzi o sp raw y m niejszej w agi, m ianow icie o p o ­ sag lu b z ap ew n ien ie jak ieg o ś u rz ęd u , co tylko d ru g o rzę d n ie dotyczy życia m a ł­

żeńskiego.

3. A n i teo rety czn ie a n i p ra k ty c zn ie nie istn ie je sprzeczność, jeżeli ktoś zo­

sta je p rzym uszony do z aw a rc ia m ałżeń stw a i staw ia w a ru n ek (c o n d itio n em ) ' gdyż nie m a obow iązku w y ja w ien ia w a ru n k u tym , k tó rzy w y w ie ra ją przym us, o ra z p oniew aż n iera z się zd arza, że po staw ien ie w a ru n k u je s t w ybiegiem , gdy d o z n ał p rz y m u su . (W y ro k z d n ia 18 X I I 1957 cor. M a ttio li, 1. c. s. 879).

4. K to d o łąc za do k o nsensu m ałżeńskiego w a ru n ek , w in ien w p ew n ej m ie rze m ieć p rz ed oczym a m ożliw ość, że zaistn ieje niew ażność m ałżeństw a.; tak i czło­

w iek w p raw d zie niełatw o zrozum ie sk utki p ra w n e nie w ypełn io n eg o w a ru n k u w zakresie zew n ętrzn y m , lecz p rz y n ajm n ie j w in ien w iedzieć, że w razie n ie sp e łn ie n ia w a ru n k u m ałż eń stw o w zakresie w ew n ę trz n y m nie istn ie je i że w spól­

n ik nie je s t m ałżonkiem . Je śli tego nie rozum ie, w a ru n k u nie staw ił i nie b y ł z d o len staw ić w a ru n k u . (W y ro k z d n ia 19 X I I 1957 r. cor. H e a rd , 1. с. s. 8 8 2 ).

L ig a m en

1. F a k tu z aw a rc ia m ałżeń stw a , co d o k tó reg o is tn ie n ia zach o d zi w ątpliw ość, nie p re su m u je się, c h y b a że z aistn iał sta n m ałżeń sk i (posessio sta tu s m a trim o ­ n ia lis ). Istn ien ie s ta n u m ałżeńskiego (posessio) m a m iejsce, g d y z ac h o d zi:

nazw isko (ex n o m in e ), postęp o w an ie ( tr a c ta tu s ) , i o p in ia (f a m a ) , czyli g d y n iew ia sta m ia ła nazw isko m ężczyzny, z k tó ry m ż y ła ; p rzez niego, b y ła tra k to ­ w a n a ja k o ż o n a ; p u b lic zn ie w społeczeństw ie u z n a n a b y ła jak o p ra w a żo n a.

(W y ro k z d n ia 28 I I I 1957 r. cor. B re n n a n , 1. с. s. 255).

2. D la w y k lu czen ia p rz y w ile ju n a korzyść istn ie n ia m ałżeń stw a (can . 1014) w y starcz a pew ność m o ra ln a co do jeg o niew ażności (1. c . ).

3. G d y p rz ec iw staw ia ją się sobie d w a w ą tp liw e m ałżeń stw a, m a w p ie rw z aw a rte pierw szeństw o, p oniew aż w p ierw istn ia ło i p rzysługiw ał m u p rzy w ilej p ra w a (fa v o r iu ris) zanim to d ru g ie z aistn iało (zob. odpow iedź P ap . K o m . I n te r p r . z 26 V I 1947). N ie w y m ag a się u d o w o d n ie n ia w ażności pierw szego m ałżeń stw a, lecz w y starcza u d o w o d n ien ie, że zachodzi po zy ty w n a i p ra w d o p o ­ d o b n a w ą tpliw ość, b y w yw nioskow ać było m o żn a w ażność, pierw szego m ałżeń ­ stw a, a niew ażność d ru g ieg o (1. c .).

4. W k ażd y m ro d z a ju sąd o w n ictw a dopuszcza się p rzep ro w ad zen ie do w o d u n a p o d staw ie doku m en tó w .

O d ró ż n ia się d o k u m en ty pu b liczn e i p ry w a tn e ; pierw sze sp o rząd za osoba u rzęd o w a (p u b lic a ) zac h o w u jąc p rz ep isan e fo rm a ln o śc i; d ru g ie osoba p ry w a tn a alb o osoba urzęd o w a, lecz nie z ra c ji p ełn io n eg o u rz ę d u i bez z ac h o w a n ia fo r­

m aln o śc i przez p ra w o n ak azan y ch .

D o k u m e n ty pu b liczn e m o g ą być kościelne, lu b cyw ilne (can . 1813 § 1— 3 ) . D o k u m e n t je s t w ia ry g o d n y (g e n u in u m ), jeśli zgodnie z p ra w d ą p o d a je d a n y a k t i jeg o okoliczności. Prócz tego je s t a u te n ty cz n y (a u th e n tic u m ), jeśli p o ­ sia d a p rz ep isan e zn ak i (sig n a ), b y zap ew n ić jeg o w iarygodność n p . p o d p is n o ­ tariu sza, pieczęć itd . W iary g o d n o ść (g e n u in ita s ) dotyczy w ew n ętrzn ej szczerości a k tu ; au te n ty cz n o ść w y ra ża zew n ętrzn ą przez p ra w o w yznaczoną form ę. S tą d istn ieć m oże d o k u m e n t a u te n ty cz n y , k tó ry nie je s t w iary g o d n y . C o d o d o k u ­ m en tó w p u b liczn y ch a u te n ty cz n y c h p re su m u je się, że są w iary g o d n e, d o p ó k i coś p rzeciw nego nie zostanie u d o w o d n io n e

(13)

3 8 8 KS. KAZIM IERZ KARŁOWSKI

[12]

D la u d o w o d n ie n ia ch rztu , św ięceń, zgonu, p ro fesji zak o n n ej, dyspensy od przeszkody p o k rew ień stw a duchow ego, m ałżeństw a, m uszą być d o k u m en ty do ­ k u m e n ta m i kościelnym i, czyli, sporządzone przez u p ra w n io n ą w ład zę d u ch o w n ą w e d łu g p rzep isu can. 1813 i ' tylko w te d y m a ją siłę dow odow ą w Sądzie, jeśli są o ry g in ałam i alb o sporządzone w au te n ty cz n y m odpisie z oryginału.

D o k u m e n ty p ry w a tn e siły dow odow ej w S ądzie nie m a ją , o ile, p o za w y­

p a d k ie m w sp o m n ian y m ; w can. 1990, nie zostały p o tw ierd zo n e p rzez d a n ą stro n ę lu b rozeznane przez sędziego i coś u d a w a d n ia ją n a niekorzyść jeg o a u to ra , lub ty ch , co go p o d p isa li i jeg o sp ad k o b iercó w i n a stęp c ó w ; m a ją one znaczenie ja k o zeznanie pozasądow e, o ile były sporządzone w czasie n iep o d e jrz a n y m i później nie m ogły być łatw o p o p raw io n e. (W yrok z d n ia 28 I I I 1957 cor. B re n n an , 1. с. s. 255 п .).

C rim en

1. Pierw szym ro d z a je m przeszkody m ałżeńskiej w y stęp k u to : przyrzeczenie i cudzołóstw o, o b o jętn ie w ja k ie j kolejn o ści m ia ły m ie jsc e ; je d n a k p rzyrzecze­

nie, k tó re p o p rzed ziło cudzołóstw o i p rz e d p o p e łn ie n ie m cu dzołóstw a zostało o dw ołane nie p o w o d u je p o w sta n ia przeszkody m ałżeńskiej ; n a to m ia s t jeśli u d zie­

lone zostało p o p o p e łn ie n iu cudzołóstw a, po w o d u je przeszkodzę m ałżeńską, cho­

ciaż zostało odw ołane.

Zw iązek m ężczyzny i n ie w ia s ty /in ty m n y , d ługo trw a ją c y i p u b liczn y zn iew ala do in te rp re to w a n ia ich słów co d o in te n c ji, iż istn ie je n a d zieja z aw a rcia m a ł­

żeństw a, ja k ty lk o to będzie m ożliw e, ja k o p raw dziw ego przy rzeczen ia z aw arcia m ałżeń stw a, ch o ciażb y nie użyto słow a „p rzy rzeczen ie” (prom issio) ; szczególnie w ted y , gdy ro z m a w iają ze sobą ludzie z p raw em nieobyci.

K to p o p e łn ił te n w ystępek (c rim e n ), n ieśw iadom skutków tej przeszkody m ałżeń sk iej, nie je s t przy czy n ą św ia d o m ą i b ezp o śred n ią (c a u sa dolosa e t d i­

re c ta ) niew ażności m ałżeń stw a stą d pow stałej.

P re su m p c ję co do d o p e łn ie n ia m ałżeń stw a n a skutek w spółzam ieszkania m a ł­

żonków (can . 1015 § 2 ) , m o żn a zastosow ać an alo g iczn ie p rzy w y k a za n iu sto ­ su n k u pełn eg o (c o p u la p e rfe c ta ) w spólników cudzołóstw a. (W y ro k z d n ia 27 I I 1957 cor. L am as, 1. с. s. 160).

2. P rzeszkodę m ałż eń sk ą w y stę p k u p o w s ta łą z cu dzołóstw a i przy rzecz en ia m ałżeń stw a p o w o d u je przyrzeczenie z a w a rc ia m ałżeń stw a relig ijn eg o , a nie cyw ilnego.

P rzeszkoda w y stęp k u p o w sta je, gdy cudzołożnicy w z ajem n ie sobie p rz y rz e k ają zaw arcie m ałżeń stw a relig ijn eg o po zgonie w sp ó łm ałżo n k a je d n e j lub d ru g iej stro n y , a zaw arcie zw iązku cyw ilnego p rz e d jeg o zgonem i p o uzy sk an iu roz­

w odu.

B y p o w sta ła przeszkoda w y stęp k u z cudzołóstw a i przy rzeczen ia z aw arc ia m a łż e ń stw a nie w y starcza, b y je d e n w spólnik d a w ał przyrzeczenie, a d ru g i je p rz y ją ł, lecz w in ien te n d ru g i i je p rz y ją ć i w z ajem n ie przyrzec.

By p o w sta ła przeszkoda w y stęp k u z c u dzołóstw a i przy rzeczen ia z aw a rcia m ałżeń stw a , m u si zachodzić stosunek (c o p u la ) z w z ajem n y m przyrzeczeniem w czasie trw a n ia p raw o w iteg o m a łż eń stw a ; jeśli bow iem w y m ien ią swe u zgod­

n ienie p o u s ta n iu m ałżeń stw a ci, k tó rzy w czasie trw a n ia m ałż eń stw a byli w sp ó ln ik am i cudzołóstw a, przeszkoda nie zachodzi. (W yr. z d n ia 30 I V 1957 cor. P in n a 1. с. s. 364 п .).

(14)

[ 1 3 ] Z NAJNOWSZYCH WYROKÓW ROTY RZYMSKIEJ 3 8 9

l u s e t e x e rc itiu m iuris

1. N ależy w p e łn i zach o w ać od ró żn ien ie p ra w a (iu s) i w yko n an ie p ra w a (e x erc itiu m iu ris) stosow ane stale w orzecznictw ie T ry b u n a łu św. R o ty , gdy chodzi o sprawę· d o b ra p o to m stw a i w ierności m ałżeńskiej. T rz e b a je d n a k u zn ać, że b ard zo często z aw ie rają c y m ałżeństw o, nieśw iad o m i zasad p ra w a , tego odróż­

n ia n ia nie zn ają. D lateg o , gdy w sp o m n ian e d o b ra są kw estio n o w an e, przede w szystkim n ależy dochodzić, — by co do w ażności k o nsensu słuszny’ m o żn a było w y d ać w yrok, — czy k w estionow ane w ykluczenie u z n ać trz e b a ja k o zasadnicze (p rae v a le n s) tzn. czy zostało p o stan o w io n e przez d an eg o osobnika w pierw szym rzędzie i silniej an iżeli w o la z aw a rc ia m ałżeń stw a, tak iż n azw ać b y je należało w a ru n k iem w m yśli pow ziętym (c o n d itio m e n ta lis ). A to w yw nioskow ać nie jes t rzeczą tru d n ą , szczególnie gdy zw róci się u w ag ę n a siłę p o stan o w ien ia, oraz n a m o ty w y i pow ody, k tó re spow odow ały pow zięcie w spom nianego w ykluczenia,, ta k iż jasn o je s t w idoczne, ja k wysoce n u p tu r ie n t o cen iał to w ykluczenie, a jak zaw arcie m ałżeń stw a i co z ty ch dw o jg a b y w y b rał, p o staw io n y p rz ed ty m d y ­ lem atem . (W y ro k z d n ia 9 I I 1957 r. cor. M a ttio li, 1. c. s. 8 0 ).

2. P o stanow ienie z aw a rc ia praw dziw ego m ałżeń stw a i p o stan o w ien ie w y k lu ­ czenia jeg o u ży w an ia ( u s u s ) , czyli ak tó w z n a tu r y swej w io d ący ch do u ro d z en ia p o to m stw a, nie m o g ą w spółistnieć, jeśli w ykluczenie u ż y w an ia (usus) zaw a rte je s t w konsensie k o n tra h e n ta , a w ięc ja k o część k o n tr a k tu ; w te d y w w oli k o n ­ tr a h e n ta is tn ie ją d w a p rz e d m io ty isto tn ie różne, m ia n o w ic ie : m ałżeństw o w swej istocie nieskażone i m ałżeństw o w sw ej istocie skażone, a to tak p rzew aża u k o n tra h e n ta , że ta m to stonow czo o d rz u ca ; w t a k i m . w y p a d k u w ykluczenie u ż y w an ia (u su s) w n ik a d o k o n tra k tu i go u n icestw ia, p o n iew aż o d m aw ia jąc ko nsensu co do uży w an ia, u n icestw ia się także p ra w o (iu s). Przeciw nie, jeśli d la w oli k o n tra h e n ta p rzew aża m ałżeń stw o n ieskażone w swej istocie, k o n tra k t je s t w ażny i in te n c ja nie u ż y w an ia p ra w a m ałżeńskiego (n o n u te n d i) , chociażby p rz y b ra ła fo rm ę um o w y (p a c ti) i n a stałe b y ła pow zięta, p o zo staje p o za k o n ­ tra k te m i zo staje do niego d o d a n a , podczas g d y k o n tra k t ju ż jes t w p e łn i istn ie ­ jący . (W y ro k z d n ia 5 I V 1957· cor. S ta ffa 1. c. s. 2 88).

D erogatio norm arum- processualium

N a n iek tó ry ch te re n ac h m isy jn y ch je s t rzeczą niem ożliw ą, z p o w o d u istn ie ­ ją c y c h tam stosunków , zachow anie szczegółow e n o rm iu ris h u m a n i, d otyczących p ro w a d ze n ia p ro c e su ; stą d p o w s ta ła konieczność częściow ego ich u c h y le n ia (d e ro g a tio ). W yrok z d n ia 27. I I I . 1957 cor. L am as (1. с. s. 248) p o d a je , że T ry b u n a ł d iecezji S c iia ru ch ia m e n sis o trzy m ał up o w a żn ie n ie częściow ego u c h y ­ le n ia n o rm p rocesow ych iu ris h u m a n i co d o n a stę p u ją c y c h a k tó w : u sta n o w ien ia w ed łu g can. 1576 § 1 w sp ra w a ch o niew ażności m ałżeń stw a try b u n a łu kole­

g ialnego sędziów ; o d b iera n ie przysięgi od św iadków w dł. can. 1767; o d b iera n ie zezn ań p rz ed fo ru m sądow ym w dł. can . 1770, o raz w dł. can. 1869 n. uzyskiw anie sposobu i źródeł, z k tó ry c h sędzia w in ien n a b y ć pew ności m o raln ej co do m e ri­

tu m spraw y. C h o ciaż w ięc zeb ran e w to k u p rz ew o d u dow ody nie z ostały zeb ran e w d ł. p rz ep isó w p ra w a pozytyw nego, m oże sędzia w y d a ć w ażny w yrok, byle tylko z zaw arteg o w a k ta c h m a te ria łu , ro z tro p n ie w su m ien iu rozw ażonego, w ytw orzył' sobie p ew ność co do praw dziw ości p o d sta w d a n e j spraw y.

Ś w ia d o m o ść w y m a g a n a do p ro w a d zen ia procesu

W w y ro k u św. R o ty z d n ia 7 X 1965 r. (E p h . Iu r. C an . 1966 s. 653 n. cor.

M a ttio li) p o d a n o zasad ę d o ty czącą sto p n ia ro z e z n an ia (d isc retio iu d ic ii), k tó ry p o sia d ać w in n a s tro n a w y s tę p u ją c a w procesie o niew ażność m ałżeństw a.

(15)

3 9 0 KS. KAZIM IERZ KARŁOWSKI [ Щ

P o w ia d a w yrok, że sto p n ia ro z ez n an ia (d iscretio n is g ra d u s ), k tó ry je s t w y­

m a g a n y do z aw a rc ia zw iązku m ałżeńskiego nie n a le ży p o m y lić ze sto p n iem ro z ez n an ia k o niecznego d o p ro w a d ze n ia sp raw y w sądzie (a d s ta n d u m p e r se in iu d ic io ), to je s t do w y rażen ia zgody, b y sp ra w a b y ła sądzona i by o z n ajm ić w łasne przyzw olenie lu b w łasn y sprzeciw po staw io n ej tezie, lu b w k o ń cu , b y z d a ć się n a w y m iar spraw iedliw ości.

T e g o ro d z a ju bow iem ak t, ja k i ud z ie len ie odpow iedzi n a p y ta n ie sędziego, rróżni się o całe niebo od a k tu w y rażen ia zgody m ałżeńskiej, z k tó reg o w ypły­

w a ją tak doniosłe obow iązki n a okres całego życia. A przeciw nie w sp o m n ian e w yżej a k ty w y m a g ają tylko b ard zo niew ielkiego sto p n ia ro z ez n an ia i m ąd ro ści, k tó r y p o s ia d a ją n ierz ad k o także ludzie o osłabionej w ład zy um ysłow ej, k tó ry to sto p ień należy przypuszczać tak długo, d opóki nie m a d o w odu, że rzecz m a się przeciw nie.

W a rto ści zeznań św iadków

a ) Z godnie z zasad ą, że „testes n o n tam n u m e ra n d i su n t, q u a m p e n s a n d i” , sędzia, w edług orzecznictw a R o tv , nie je s t sk ręp o w an y m nogością zeznań, nic nie stoi n a przeszkodzie, by uzyskał pew ność n a p o d sta w ie tylko jed n e g o św ia­

d e c tw a (te s tim o n iu m ), jeśli ono je s t b ard zo p ow ażne i p o p a rte o d p o w ie d n im i śro d k a m i p om ocniczym i (a d m in icu lis) ; i przeciw nie, nie je s t o b ow iązany d a ć w ia ry zeznaniom św iadków , ch o ciażb y co do ilości było ich w ięcej, o ile m a zastrzeżenia odnośnie ich w iaro g o d n o ści (D ec. R o t. vol. 46. dec. z 22 X I I 1954 c o r M a ttio li s. 9 2 5 ).

b ) W ed łu g o rzecznictw a ro ta ln e g o nie tylko m a ją znaczenie zezn an ia w ia- rogocłnych św iadków , k tó rzy p o d a ją ośw iadczenie stro n p rz ed ślubem w ypow ie­

d zian e, lecz także, g d y p o d a ją o św iadczenia w ypow iedziane ju ż po ślubie, je d n a k w czasie n iep o d e jrż a n y m , tj. g d y stro n y jeszcze żyły zgodnie ze sobą, lu b gdy jeszcze n ik t o zerw an iu p ożycia m ałżeńskiego nic nie m ów ił, a ty m m n iej nie m y ślał o w szczęciu sp raw y o niew ażność m ałżeństw a. T e g o ro d z a ju zeznania, ch o ciaż nie w y tw a rz a ją pełn eg o d o w odu, m ogą i p o w in n y być p rz y ję te ja k o dow odow e środki p om ocnicze (a d m in ic u la ). (D ec. R o t. vol. 46 dec. 151 cor.

W y n en s, 623).

Z a strzeżen ia co do nierozerw alności m a łże ń stw a

O d n o śn ie katolików , p o w ia d a R o ta R zym ska, sam o po stan o w ien ie ro zejścia się, jeżeli zw iązek okaże się nieszczęśliwy, b y n a jm n iej nie p o w o d u je zerw a n ia w ęzła. W szyscy bow iem w iedzą, że C h ry stu s P a n uroczyście u stan o w ił n iero ­ zerw aln o ść zw iązku. S tą d u k ato lik ó w p raw ie nie m oże zach o d zić b łą d co do n iero zerw aln o ści zw iązku, c h y b a z p o w o d u b ra k u w y c h o w a n ia religijnego. Je śli w ięc chodzi o tego, k tó ry dobrze w ie, że zw iązek je s t n iero zerw aln y , n ależy o d ró żn ić a k t woli, przez k tó ry o g ra n ic za się konsens m ałżeński p rz y zaw ie ran iu k an o n iczn eg o zw iązku, od a k tu w oli o d e jścia od w łasnego w sp ó łm ałżo n k a i p rze­

p ro w a d ze n ia rozw odu cyw ilnego o raz z aw a rc ia now ego zw iązku w sposób cy­

w ilny. W tym w y p a d k u p rzep ro w a d zen ie rozw odu cyw ilnego, g d y p ozostaje w m o cy św ięty zw iązek (m a n e n te v in cu lo sa c ro ), m a znaczenie tylko zw ykłego a k tu w o li opuszczenia w spółm ałżonka.

S tą d n iełatw o , w ed łu g zasad orzecznictw a ro ta ln e g o , m oże być 'u dow odnione w ykluczenie n ierozerw alności, szczególnie, gdy nie było w a ru n k u lu b um ow y co do tej sp ra w y (D ec. R o t. vol. 46 dec. 84 s. 387 cor. B o n e t).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 12/1-2,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 12/1-2,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 12/1-2,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 12/1-2,

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 12/1-2,

Based on an analysis of the electronic and atomic structures of Re f11¯21g and f10¯11g TBs, it is argued that the anomalously low energies of f11¯21g twins originate from the

Als wordt gekeken naar een lijst van veel voorkomende activiteiten bij nieuwbouw beheer/onderhoud, dan valt in figuur 11 op dat elke activiteit in meer of mindere mate zelf

‘In addition to resolving the shortage of land, floating con- struction could thus be used to create ecosystems that filter nutrients out of the water.. Then we