Léon Cellier
"Koty" Charles’a Baudelaire’a : próba
egzegezy
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/3, 293-302
a) zależność b) łączność. 2) N ie stru k tu ra ln e
a) an afo ra
I. zaim ki i przedim ki w skazujące oraz subm odyfika- to ry [submodifiers]
II. zaim ki b) su b sty tu cja
I. w erb aln a II. nom inalna. B. L eksykalne:
1) pow tórzenie danej jednostki
2) w ystępow anie jednostki należącej do tego samego sze reg u leksykalnego.
K ategorie gram atyczne zaczerpnięte zostały z obszernego opisu w spół czesnego języka angielskiego. K ró tk i ry s ogólnej teorii z aw arty jest w m o jej p racy Categories o f the T heory o f G ra m m a r3. Sam opis jedn ak nie został jeszcze opublikow any i dlatego niezbędne są tu ta j pew ne uw agi dotyczące ty ch kategorii.
Spójność jest oczywiście op arta na stosunkach syntagm atycznych i jako fak t z dziedziny g ram aty k i może być po części trak to w an a jako stru k tu ra . S tru k tu ra — to ustaw ien ie w jakim ś porządku jednej lub w ię cej jed n o stek tego sam ego rzęd u w celu utw o rzenia jednostki należącej do rzędu wyższego; w języ k u angielskim np. są to sposoby, za pom ocą k tó ry ch zdanie złożone m oże być zbudow ane ze zdań pojedynczych, zdanie pojedyncze z grup w yrazów , g ru p a z w yrazów , a w yraz z m orfem ów . Cała s tru k tu ra jest więc najogólniej biorąc spójna. Ale kiedy m am y do czynie n ia z m niejszym i jednostkam i, zachodzą zawsze pew ne niew ielkie różnice pom iędzy tekstam i. Bardziej szczegółowy opis zjaw iska spójności m usiałby niew ątpliw ie objąć przynajm n iej pew ne stosunki zachodzące w stru k tu rz e zd ania pojedynczego lub g ru p y sy ntaktycznej, np. apozycję i „zm ianę ra n g i” . Na początek jed n a k m ożna ograniczyć spójność stru k tu ra ln ą do stosunków pom iędzy zdaniam i pojedynczym i w stru k tu rz e zdania złożone go. Stosunki te m ogą przy b ierać różne form y, z k tó rych najbardziej cha rak tery sty czn y m i dla tek stó w literack ich są „zależność” i „łączność”. N aj ogólniej m ogą być one n azw ane tra d y c y jn ie „podrzędnością” i „w spół rzędnością” ; te n drugi te rm in obejm u je także zdania „zależne”, ale ty lk o „nie określające” [„n o n -d efin in g ”] 4.
3 „Word”, 17 XII 1961.
4 Bardziej poprawne teoretyczne ujęcie spójności brzmiałoby, że jest to im pli kacja na poziomie zdania złożonego. Im plikacja — to szczególna zależność m iędzy
294 M I C H A E L A . K . H A L L I D A Y
S tru k tu ra nie je st jed n ak jed y ny m czynnikiem spójności n a poziom ie g ram atyk i. Istn ieją pew ne kategorie gram atyczne, k tó ry ch realizacje spój ne są z pozostałym i jednostkam i te k stu — jednostkam i, z k tó ry m i po zostają w stałym stosunku stru k tu ra ln y m lu b w ogóle w jakim kolw iek stosunku stru k tu ra ln y m . N ajw ażniejsze są tu jednostki anaforyczne w gru p ach nom inalnych i adw erb ialn y ch : zaim ki i przedim ki w sk azu jące, subm odyfikatory i przysłów ki, z k tó ry ch najczęściej w y stę p u ją th e,
this, that, zaim ki dzierżawcze, such, so, there i th en oraz zaim ki osobo
we. Jedno stk i te uw ażane są za spoiste tylko w użyciu anaforycznym ; dotyczy to większości w ypadków ich w ystępow ania — z w y jątkiem the, k tó re je s t najczęściej kataforyczne. Zaim ki i rodzajniki używ ane k a ta - forycznie i poprzedzające m odyfikator [m o d ifier] lub kw alifik ato r [quali-
fier], jak np. w w y rażeniach the tall m an, the m an w ho came to dinner, he w ho hesitates, it is u se fu l to ask, nie są spójne; podobnie nie jest
spójne hom oforyczne the w the moon. D rugorzędną w artość w p orów naniu ze zjaw iskiem an afo ry — ze w zględu n a znacznie rzadsze w ystępow anie w język u angielskim — m a su b sty tu cja: użycie do jako jednostki leksy kalnej w grupie w erbalnej i one jako centralnego p u n k tu gru p y nom i nalnej w w yrażeniach he m ig h t have done i a long one.
Spójność leksykalna w swojej najczystszej form ie polega n a po ja w ieniu się dw a lub więcej razy w niew ielkiej odległości tej sam ej je d no stk i leksykalnej albo jedn o stek połączonych zw iązkiem parady gm aty cz n ym w sensie przynależności do tego samego szeregu leksykalnego. Np. w e fragm encie u tw o ru Leslie S tep h en a jed en z akapitów kończy się słow am i „I took leave, and turn ed to the ascent of the peak” , n astęp n y zaś zaczyna się od słów „The clim b is p e rfe c tly easy” . W ten sposób w now ym akapicie pierw sza jednostka leksykalna clim b spojona jest z a scen t; dalej pojaw iają się m ou n tain i s u m m it — pow iązane z peak. Szereg leksy k aln y daje się ustalić dzięki tem u, że jego jednostki m ogą w ystępow ać w zestaw ieniu, podobnie jak system gram atyczny m ożna zidentyfikow ać poprzez możliwości w ystępow ania w stru k tu rz e ; szereg — to g ru p a jednostek o podobnych tendencjach do w y stępow ania w zesta w ieniu. W ystępow anie zestaw ień o wysokiej frekw encji, jak np. ascent...
peak, nie jest tu trak to w an e jako elem ent spójności, poniew aż nie m a
podstaw do przypuszczeń, że takie zestaw ienie jest bardziej spójne niż
elem entam i struktury nieciągłej, których wykładnikami są wyrażenia systemu, w ja kim nie dokonuje się wyboru. Tak w ięc w wypowiedzi I’ll come if you w a n t me stosunek strukturalny zdania „warunkującego” i „warunkowanego”, który jest ro dzajem zależności, polega w łaśnie na implikacji. [Problemom spójności poświęcona
jest praca zbiorowa O spójności tekstu. Pod. red. M. R. M a y e n o w e j (Wro
inne, o niskiej frek w en cji; w chodzi tu w grę zb yt dużo zm iennych, jak w artość leksykalna jed n o stek i ich zw iązki gram atyczne. W każdym razie jed n ak tra fn a ocena spójności leksykalnej opierać się m usi n a b adan iu zestaw ień w bardzo dużych prób k ach tek stu ; jest to konieczne dla w łaści wego rozpoznania szeregów leksykalnych. P race tego ty p u nad tek stam i angielskim i są dopiero w stad iu m początkowym .
Cechy w ym ienione w trzech o statnich akapitach sk ładają się na głów- n e ty p y spójności w e w spółczesnym pisanym języ ku angielskim 5. Często, oczywiście, spójność m a c h a ra k te r leksykalno-gram atyczny, ja k w p rzy to czonym wyżej the clim b z anaforycznym przedim kiem . Spójność posiada rów nież inne cechy, nie w ym ienione tu ta j, lecz potrzebne przy analizie bardziej szczegółowej, jest nią np. m odyfikacja leksykalna w obrębie stałej k o n stru kcji g ram atycznej lub odw rotnie.
Nie należy jed n a k przypuszczać, że w stylistyce lingw istycznej w szystkie tw ierd zenia w ym agają specjalnego uporządkow ania kategorii. Przeciw nie, bezpośredni opis językoznaw czy te k stu literackiego, w k tó ry m tek st ten jest tra k to w a n y dokładnie ta k samo ja k każdy in n y tek st pod legający analizie językoznaw czej, dostarcza w iele inform acji o sam ym tekście i ogólnie — o języ k u literackim . Z acy tujm y znów J a k o b s o n a 6:
N astawienie (Einstellung) na sam k o m u n i k a t , skupienie się na komu nikacie dla niego sam ego to p o e t y c k a funkcja języka.
To w łaśnie ,,n astaw ien ie n a k o m u n ik at” w a ru n k u je szczególny ty p językow ego m odelow ania, ch arak tery sty czn y dla litera tu ry .
Jeśli zachow am y w y raz ,,m odel” [„pattern”] jako ogólny, niespecja- listyczny term in dla całej organizacji na w szystkich jej poziom ach jako najw ażniejszą cechę sam ego języka, wówczas szczególną w łaściw ością języ k a literackiego będzie m odelow anie zm ienności ty ch m odeli. Inaczej mówiąc, tw órczy pisarz odkry w a i w y ko rzy stu je n i e r e g u l a r n o ś ć , na k tó rą dany m odel pozwala, i przez to narzuca następ nie r e g u l a r n o ś ć . Ta w łaśnie „reg u larn o ść”, ja k ją m ożem y nazwać, z zastrzeże niem , że nie d ajem y tem u term in o w i in te rp re ta c ji arytm etycznej, oznacza „skupienie się n a kom unikacie” . P rzejaw ia się ono w każdym dobrym opisie językoznaw czym te k stu — pod w arunkiem , że istnieje już odpo w iedni opis danego języka lub jego tekstów .
T rudno tu o zwięzłe przykłady, gdyż jed y n ie w ykaz pew nej ilości cech w spółdziałających w tekście daje w łaściw y obraz problem u, nie m ów iąc już o potrzebie zestaw ienia z innym i tekstam i. M uszą nam w y
-5 Pomijajmy tutaj spójność fonologiczną, która zachodzi w kategoriach grama tycznych wyjaśnianych bezpośrednio przez fonologię.
296 M I C H A E L A . K . H A L L I D A Y
starczyć dw a p u n k ty : „g rad acja w erbalności” oraz s tru k tu ra gru p nom i nalnych, obserw ow ane w Leda and th e S w a n W. B. Y eatsa.
W utw orze ty m jest 15 g ru p w erb aln y ch i 4 czasow niki nie tw orzące g ru p w erb aln y ch i oddziałujące bezpośrednio w s tru k tu rz e g ru p nom i nalnych. Tabela I p rzed staw ia jednostki, k tó re w chodzą tu w grę 7, po- klasyfikow ane w edług ich w artości w stru k tu rz e . D la celów porów naw czych dołączone zostało podobne zestaw ienie dla 15 w ersów M orte
d ’A rth u r Tennysona, począw szy od słów „Then q u ick ly rose S ir B edivere and ran...”.
Tabela I
K ateg. zdania po- jed. (system: za leżność)
K ategoria grupy (system: osobo wość)
Morte d'Arthur
Jednostki w grupie w erbalnej (tzn. w y stęp u - Jednostki w gr.
jącej jako „predykat” w strukturze zdania nominalnej (tzn.
pojedynczego) nie w yst. jako P)
N iezależne Zależne Zmienne
Leda and the Swan'
(nierelew antne)
' Oso I
Osobowe Osobowe Nieos.
bowe N ieos. i1
hold lie drop
1
beat (2) j stagger
push let catch up ; caress , loosen feel master ; catch burn engender lay j break
put on 1 *
5 2 3 - 5 4
rose (2) - \
shock leaping seen ran dipt flashing cloth’d ! plung’d whirl’d ! I 1i clutch’d ! ! wheel’d -threw made ■ 1 shot flash’d ! fell caught : 1 brandish’d i i drew 1 1i went 1! 15 2 3 _ ! 2 1 —
7 Tabela pokazuje jednostki leksykalne, które nie m uszą być w spółm ierne pod w zględem paradygmatycznym czy syntagm atycznym z wyrazami werbalnym i, k la sam i w erbalnym i czy grupami werbalnym i. Tak np. w did she put on i beeing
Tabela ułożona jest od form „n ajbardziej w erb aln y ch ” (po stro n ie lew ej) do „najm niej w erb aln y ch ” (po praw ej). Leda and the S w a n w y k a zuje w ysoki udział form w erb aln y ch w m niej w erb alny ch pozycjach stru k tu ra ln y ch . Ponadto im silniejsza pod względem leksykalnym (im bardziej ograniczona, gdy chodzi o zestaw ienia) jest jedn ostk a w erbaln a, tym m niej w erbalne jest jej użycie: por. hold, push, feel, p u t on, lie — ze
stagger, loosen, caress. Pod w zględem obu ty ch cech Leda nad the S w a n
w yraźnie różni się od frag m en tu T ennysona.
We fragm encie tym je st 25 g ru p nom inalnych, z któ ry ch 17 zaw iera jednostki m odyfikujące (w ystępujące przed w yrazam i określanym i, nie w skazujące) albo k w alifikujące (w ystępujące po w yrazach określanych), l u b też oba rodzaje, np. the staggering girl, a shudder in the loins, th e
brute blood of the air. G dy w języ ku angielskim p o t e n c j a l n i e k a ta -
foryczny zaim ek lub przedim ek w sk azujący pojaw ia się w takich gru p ach nom inalnych, to zazwyczaj j e s t on katafory czn y : k w alifikato ry i leksy kalne m odyfikatory okazują się w ten sposób elem entam i „określający m i” . 15 z tych 17 gru p n om inalnych m a w istocie potencjalnie k a ta f o- ryczny zaim ek lub przedim ek w skazujący: her (3), that/those (2) i th e (10). Ale tylko w jednym w ypadku — the brute blood of the air — m am y do czynienia z norm aln ą s tru k tu rą ; w e w szystkich innych jed no stk i m odyfikujące lub k w alifikujące są jednostkam i „nie określającym i” i za imki czy przedim ki w skazujące nie są kataforyczne. Czym więc są w ów czas? Osobowe zaim ki dzierżaw cze jak w her loosening thighs itp. są w yraźnie anaforyczne w stosun k u do ty tu łu utw oru, ta k jak w ty ch w ypadkach, kiedy nie w y stęp u je jed n o stk a m odyfikująca lub k w alifik u jąca, jak np. w her nape. The oraz th a t najsłuszniej jest rów nież tra k to wać jako anaforyczne, ale w sensie n ietek stu aln y m ; to przyporządkow a nie m a ch arak ter sytuacyjny.
W iększą część u tw o ru Leda and th e S w a n zajm u ją g ru p y nom inalne, k tóre obejm ują 46 spośród 56 jed n ostek leksykalnych tekstu. P ra w ie żaden z m odyfikatorów i k w alifik ato ró w nie m a ch a ra k te ru ok reślają cego. Dzieje się ta k pom im o znacznego udziału w yrazów w skazujących, szczególnie the, który ch zw ykłą fu n k cją jest identyfikow anie jedn ostek leksykalnych, ich określanie. Językoznaw stw o nie jest nam potrzebne, aby wykazać, że ujęcie tem a tu p rzed staw ia się inaczej u Y eatsa niż u T en nysona. Ale nie m ożem y się bez niego obejść, gdy chcem y ustalić dokład nie różnice m iędzy ty m i dw om a tekstam i.
Przełożyła Ewa Pszczolowska
caught up grupami w erbalnym i są did pu t on i beeing caught up, wyrazami w erbal
ERIC BUYSSENS
STYLISTYKA
Poniew aż nie uzgodniono, co należy rozum ieć przez styl, definiow anie stylistyki jak o n au k i o sty lu do niczego nie prow adzi. Istn ieje jedn ak m ożliwość innego podejścia do zagadnienia.
■ S ty listyk ę (nazyw aną daw niej retoryką) uw ażano zawsze za dyscypli
nę k o m p lem entarną w stosunku do dyscyplin, k tó r e Ł będziem y nazyw ać
rozczłonkow ującym i [articulatoireś], to znaczy fonologii, g ram atyk i i leksy kografii; nad ty m pojęciem kom plem entarności pow inniśm y się tu ta j za stanow ić. Fonologia, g ram aty k a i leksykografia są z samej zasady anali tyczne: ro zk ładają zdania na jednostki różnego rzęd u i odpowiednio je k lasyfikują. A by to zadanie należycie wykonać, trzeb a b rać pod uw agę w szystkie całości, k tó ry ch częściam i są poszczególne jednostki: a rty k u lacja jed n ak pozostaje na pierw szym m iejscu.
P raw id ła rozczłonkow ania [articulation] nie odpow iadają w cale re gułom m yślenia: przeszłość języka zdeterm inow ała w ew nętrzn ą stru k tu rę zdania. Um ysł ludzki, któ ry chce przekazać inform ację, m usi więc pogodzić dw ie sfery dość odm ienne. W ydaje się, że ten w łaśnie w ysiłek um ysłu m iał n a m yśli Bally w następu jący m tekście:
Jeśli mechanizm ekspresywności jest rzeczyw iście taki, jak to zostało okre ślone na s. 125 i dalszych, to środki, którymi się posługuje, zdają się wykazywać dwie sprzeczne z sobą cechy: są zarazem intelektualne i alogiczne, mówiąc ściślej, intelektualne, gdyż mają do czynienia z logiką; jeszcze ściślej: in te lektualne, ponieważ operują kategoriami logicznymi, w edług których umysł klasyfikuje idee; alogiczne, ponieważ w łaściw ością znaku ekspresywnego jest w ym ienianie się kategorii w ten sposób, że powoduje to w łaśnie ukrycie lub [Erie B u y s s e n s , lingw ista belgijski, zajmujący się głów nie problemami języko znaw stw a ogólnego, profesor Université Libre w Brukseli. Opublikował m. in. Les
Langues et les discours (1943), Vérité et langue, Langue et pensée (1960), La C om munication et l’articulation linguistique (1967).
Przekład w edług w y d .: E. B u y s s e n s , Signification et stylistique, rozdz. VI:
La Stylistique. W: Linguistique historique: Homonym ie—Stylistique—Sémantique— Changements phonétiques. Bruxelles—Paris 1965, s. 117—120.]
300 E R I C B U Y S S E N S
likwidację kategorii wymaganej przez logikę na korzyść takiej, którą lo gika odrzuca к
To zm aganie um ysłu, k tó ry chce przekazać inform ację, ze środkam i ek spresji n arzuconym i m u przez w spólnotę społeczną, w y d a je nam się w najw yższym sto p n iu in te resu jąc e dla rozw ażań o sty listy ce. W szcze gólności badanie rozczłonow ania zadań w ykazuje, że w m om encie, gdy od zdania przechodzim y do jednostki leksykalnej (m onem u lu b w yrazu), opuszczamy płaszczyznę znaczeniową. W eźmy jako przykład zdanie tw ie r dzące: „ Ju tro będzie ładna pogoda” ; w idzim y tu w yraz „ ju tro ” ; jeśli b ę dziem y rozpatryw ać ten w yraz w izolacji — jak w inien to czynić leksy- kolog — nie znajdziem y w nim nic z w artości asertyw nej zdania, żadnego śladu woli oddziaływ ania n a odbiorcę; przysłów ek ten nie posiada w ięc znaczenia [signification] w sensie wyżej p rzy jętym ; lecz m a on swoje
signifié, a to zupełnie co innego. To sam o m ożna powiedzieć o większości
w yrazów ; istn ieją oczywiście w y ją tk i: try b rozkazujący czasow nika jest cechą sw oistą zdań rozkazujących; w y razy py tające śą cechą sw oistą zdań pytających; b y w ają więc części zdania zaw ierające elem ent sygnifi- kacji, ale zdarza się to raczej rzadko; ogólnie biorąc: signifié jakiegoś w yrazu lub m onem u należy do zupełnie innego reje stru , niż tegoż w y razu lub m onem u znaczenie.
W ydaje się nam , że w łaśnie ta opozycja w yznacza g ranicę m iędzy dyscyplinam i rozczłonkow ującym i a sty listy k ą i ona przesądza o ich kom plem entarności. Pierw sze z w ym ienionych tu dyscyplin zajm u ją się arty k u lacją zdania, jednostkam i w yposażonym i w określone sig n ifié ; przedm iotem badań stylistyki są jednostki w yposażone w znaczenie, to znaczy zdania z w łaściw ą im intonacją tw ierdzącą, rozkazującą, p y ta ją c ą czy optatyw ną; sty listyk a w budow uje na nowo w w ypow iedź jednostki leksykalne lub gram atyczne oraz bada je jako środek oddziaływ ania n a "oSblorcę. S ty listy ka uzupełnia więc dyscypliny rozczłonkow ujące w ten sposób, że nakład a znaczenie n a sum ę signifiés; odbudow uje ona bez pośredni związek m iędzy m ów ieniem a życiem społecznym , k tóre je zro dziło : związek m iędzy w yrazem lub m onem em a życiem społecznym nigdy nie jest pro sty ; w y tw arza się on pośrednio za pom ocą znaczenia zaw artego w w ypow iedzeniu.
Zbliżam y się tą drogą do teoretyków , którzy tw ierdzą, że przedm iotem stylistyki jest badanie dokonyw anego przez m ówiącego [locuteur] w y boru spośród zasobów dostarczanych m u przez konw encję językow ą oraz sposobu ich użytkow ania; w istocie, zarów no w y b ór środków , jak sposób ich w ykorzystania uw idacznia się w łaśnie w w ypow iedzi, a znów zna
czenie w ypow iedzi decyduje o w yborze takich, a nie innych środków oraz o ich zastosow aniu. Nie chcem y przez to powiedzieć, że stylistyka ogranicza się do operow ania jednostkam i arty k u lacy jn y m i; w inn a ona w ziąć pod uw agę d y stry b u c ję całościowego znaczenia w ypow iedzi na poszczególne zdania, porządek ty ch zdań, ich grupow anie w akapity i roz działy. N ależy rów nież zbadać dobór znaczeń: znaczenia nie w yrażone są nierzadko rów nie w ażne ja k w ypow iedziane, co zauważono na przykła dzie zw rotu ,,pada” [deszcz] ; n aw et m ilczenie jest wym ow ne.
Trzeba, być może, przypom nieć z w iększym naciskiem , że stylistyka pow inna w każdym p rzy p ad k u przyjm ow ać socjologiczny p u n k t w idzenia: m ów ienie jest to pew ien sposób oddziaływ ania n a słuchacza, a operow anie środkam i językow ym i je st zarów no fu n k cją nadaw cy, ja k i odbiorcy. K iedy m ów im y do dobrego znajom ego, w yrażam y się zupełnie inaczej niż w tedy, gdy zw racam y się do szerszej, a nie znanej nam publiczności; różnym układom stosunków społecznych odpow iadają różne techniki.
Zadania, k tó re wyznaczono tu stylistyce — a nie preten d u jem y do w yczerpania listy — zostały w ogólnych zarysach zrealizow ane; stanow ią one część składow ą trad y cy jn eg o nauczania. Być może, dlatego nie po ciągają zbytnio badaczy; w ielu badaczy sty lu przejaw ia entuzjazm dla poszukiw ań arty sty czn y ch cech, jakie może n ab rać w ypow iedź; a nie któ rzy tw ierdzą, że poza badaniem cech artystyczny ch nie m a w ogóle stylistyki.
Ja k ogólnie wiadomo, wypow iedź, aby była artystyczna, nie m usi ko niecznie należeć do lite ra tu ry ; do grona arty stó w języka zaliczam y ludzi sław nych, jak Bossuet, B uf fon, Bergson czy Jau rès, ale także niezna n ych sprzedaw ców ulicznych, agentów rek lam y lub wszelkiego rodzaju ludzi zajm ujących się propagandą.
A rty sta to człowiek obdarzony szczególną w rażliwością, stw arzający swój w łasny św iat, w k tó ry m u w y d atn ia w sposób jem u tylko w łaściw y fak ty przez jego w rażliw ość zarejestro w an e; jeśli a rty sta przedstaw ia sw oje dzieło publiczności w celu naw iązania porozum ienia, w celu od działyw ania n a odbiorcę, chciałby, by publiczność reagow ała tak jak on n a fakty, które w sw ym dziele u w ydatnił. T rzeba tu przede w szystkim zwrócić uw agę n a ideę tw órczości; jeśli a rty sta nie wnosi nic nowego, nie jest a rty stą w now oczesnym znaczeniu tego słowa. Dla oznaczenia tego zjaw iska badacze sty listy k i posługują się chętnie w yrazem „od chylenie” [écart] : twórczość arty sty czn a odchyla się od norm y, od po wszechnego zw yczaju językow ego.
Ogrom ne znaczenie odchylenia uw idacznia się, gdy pom yślim y, że nowe u jęcia w ynalezione przez a rty stę m ogą zostać przejęte przez publiczność i w ejść w powszechne użycie. Badacz stylu staje więc wobec inicjatyw
302 E R I C B U Y S S E N S
indyw idualnych, zdolnych do zm odyfikow ania sty lu całej epoki; jeśli zaś styl ten został rzeczywiście zm odyfikow any, badacz może w skazać jednostkę odpow iedzialną za tę zmianę. Oznacza to, że czyniąc arty sty czn y aspekt w ypow iedzi przedm iotem badań stylistyki, określa się ją jak o dyscyplinę historyczną zw iązaną z językoznaw stw em historycznym .
Je d n a z o statnich prac naszego kolegi A. H e n ry ’ego w yraźn ie n a to w skazuje; w studium pt. L inguistique et sty listiq u e à propos de Гarticle
en français 2, p rzyjm ując p u n k t w idzenia G. G u illau m e’a, b ro ni on tezy, że
Język francuski dla uzupełnienia swojego system u rodzajników stworzył w istocie taki rodzajnik, który, nieprecyzyjnie, nazywam y cząstkowym [partitif].
A jako najśw ieższe przy k ład y rozbudow anego użycia tego rodzajnika cytu je zw roty: de la jeu n e fille d iss o u te 3 (użyte przez G. B achelarda) oraz acheter du m euble 4 (z ogłoszenia w gazecie). W tym , co przytoczyłem^ in te resu je nas przede w szystkim fak t pojm ow ania sty listy k i jako n auki historycznej przez jednego z badaczy podtrzy m u jących tezę, że sty listy k a bada arty zm języka.
Rozw ażania powyższe doprow adzają nas do re in te rp re ta c ji dychotom ii zaproponow anej przez G uirauda. S tylisty k a n azy w ana przez niego opi sow ą albo sty listy k ą ekspresji — to sty listy k a opisująca zw yczaje języ kow e epoki; stanow i ona część lingw istyki synchronicznej (lub opisowej albo stru k tu raln ej). To, co G uirau d nazyw a sty listy k ą genetyczną [géné
tique] albo in dy w id ualną [stylistique de Vindividu], to sty listy k a histo
ryczna; należy ona do językoznaw stw a historycznego.
Dla obydw u ty ch dyscyplin istotne jest zagadnienie opozycji m iędzy jed n o stk ą a społeczeństw em . Nie m a dwóch jed n o stek m ówiących' zupeł nie jednakow o; językoznaw ca k o n statu je ten fa k t n a w szystkich płasz czyznach; lecz poza różnicam i istn ieją podobieństw a i one są liczniejsze, inaczej jednostki nie m ogłyby się porozum ieć. Z resztą wszyscy w iedzą, że poszczególne jednostki w zajem nie się n a ślad u ją: chcąc nauczyć się b ronić klientów z sukcesem , adw okat p rzysłuchuje się m ow om obrończym kolegów znanych z um iejętności skutecznego o ddziaływ ania n a sędziów. A lingw istyk a synchroniczna zawsze prefero w ała to, co jest jedno stkom w spólne.
2 W: Bulletin de la Classe des Lettres et des Sciences morales et politiques.. Académ ie Royal de Belgique. Seria 5. T. XLVIII (1962), s. 319.
3 [Trudno przetłumaczalne, zwłaszcza bez kontekstu czasownikowego; prozaiczna analogia: manger de la viande — jeść mięso (coś z m ięsa), może podsuwać zna czenie: np. „(gustować w) rozwiązłych dziewczynach” (przyp. tłumacza).]
4 [kupować m eble (coś z umeblowania), przez analogię do np. acheter du beurre (przyp. tłumacza).]