• Nie Znaleziono Wyników

"Kilka myśli co nie nowe", Jan Błoński, Kraków 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Kilka myśli co nie nowe", Jan Błoński, Kraków 1985 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Madejski

"Kilka myśli co nie nowe", Jan

Błoński, Kraków 1985 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 79/1, 387-394

1988

(2)

R E C E N Z J E

387

J a n B ł o ń s k i , K IL K A M YŚLI CO NIE NOWE. K rak ów 1985. W y d a w n ic­

tw o „Z nak”, ss. 204.

K siążk a Jan a B ło ń sk ieg o sk ład a się z trzech, w y ra źn ie różn iących się tem a ­ tyczn ie, części: p ierw sza p o św ięco n a jest sacrum , druga litera ck iej „m ito lo g ii”, tr z e ­ cia k ry ty ce. P o szczeg ó ln e części o św ietla ją różne zakresy e se isty k i B łoń sk iego.

W p ierw szej n a jlep iej w id a ć k u n szt p isarsk i krytyka: p ołączen ie au toiron ii (auto­

portret la t m łodości) i iron ii (sy lw etk i działaczy i pisarzy la t p ięćd ziesią ty ch ) z in ­ telek tu a ln ą grą (p rep arow an ie pojęcia sacr um). Część druga to sw o is te badanie św ia d o m o ści n arod ow ej u trw a lo n ej w literaturze, plastyce, p u b licy sty ce, progra­

m ach w y ch o w a n ia . N ie w ą tp liw ie te n fragm en t k siążk i n ajbardziej w y c h y la się k u p e rsp ek ty w ie litera tu ro zn a w czej, k tóra m .in. w p ły w a na w sp ó łczesn y d ysk u rs h is­

to ry czn o litera ck i C zęść trzecia w reszcie n a jlep iej ukazuje p ryw atn ość B łoń sk iego.

S k ład ają się n a nią p ortrety k ry ty k ó w b lisk ich autorow i, w k tórych rek on stru u je on ich św ia to p o g lą d y , w p isu ją ce się w szeroko rozum iany personalizm . T e n k om po­

zy cy jn y p od ział n ie oznacza w szela k o , iż w k sią żce p oszczególn e tem aty są an alizo­

w a n e od d zieln ie. S ty l k ry ty czn y autora K i l k u m y ś l i m ożna pokazać na te k ś c ie w y ­ branym z d o w o ln ej części. B łoń sk i m y śli n ie lin earn ie, ale „w iązk am i” ; w sk a za n ie jed n ego p rob lem u „u ru ch am ia” problem y m u to w arzyszące, co w y w o łu je p ow tórze­

nia, lecz i w y ra źn ie u k azu je in d yw id u aln ość autorską krytyk a.

W k sią żk a ch B ło ń sk ieg o zn ajd u jem y liczn e refle k sje m etak rytyczn e, z k tórych da się w y w ie ś ć p e w ie n sy stem czy — lep iej — id eał k rytyk i. A utor O d m a r s z u w y ­ raźn ie w p isu je się w zn an y m odel h erm en eu tyk i, w p row ad zający rozróżn ien ie m ię ­ d zy w y ja śn ia n ie m a rozum ieniem . R ozum ienie to procedura u ja w n ia n ia sen su w ram ach sam ego o p isy w a n eg o przedm iotu. W yjaśn ian ie to operacja przekładu z jed n ego obszaru w ied zy na in n y. A utor K i l k u m y ś l i jest o czy w iście zw o len n ik iem rozu m ien ia, ch ce tłu m aczyć d zieło litera ck ie jego język iem , a w ła śc iw ie nie ty le d zieło, ile autora. K ry ty k a B ło ń sk ieg o b ow iem n ie zatrzym u je się na w y tw o rze, ale u siłu je przez przed m ioty a rtystyczn e znaleźć drogę od podm iotu do podm iotu.

In n ym i sło w y , akt czy ta n ia jest „ w sp ó łu czestn ictw em w tw órczej p racy św ia d o ­ m ości, d ostęp n ym jed y n ie poprzez n ied osk on ałe zazw yczaj — pow tórzen ie. J eżeli co gito k ry ty k a zostało od początku w k orzen ion e w czyste co gito arty sty , n ie w y k lu ­ czone, że badaw cza działaln ość jest m im etyczn ym p od w ojen iem a k tó w św ia d o ­ m o ś c i” 2.

P o d o b n ie w id zi B ło ń sk i fu n k cje k ry ty k i w R o m a n sie z t e k s t e m , k ie d y m ów i, że k sią żk i m ożna czytać albo dla ich literack ości, albo dla „przybliżenia się do ś w ię ­ to ś c i”, „rozpoznania w ła sn eg o lo s u ”, „w yrażen ia sie b ie ”. O czyw iście sieb ie u m iesz­

cza k ry ty k w drugim ty p ie ob cow an ia z literaturą, n ie w tym śled zącym litera c- k o ś ć 8. W o sta tn iej k sią żce B ło ń sk i w yraża to sam o, pisząc: „dla m n ie litera tu ra jest grą, albo, żeby zm ien ić słow o, k on otu jące »niepow agę« — jest b ezin tereso w ­ nym d o św ia d czen iem języka. W język u zaś — jak przypuszczam — jest w szy stk o [...]”. I dalej: „W łaśnie b ezin tereso w n o ść litera ck ieg o d ośw iad czen ia sp raw ia, że litera tu r a jest w ie lo fu n k c y jn a i że w y m y k a się w szelk im defin icjom , ch yb a op iso­

w y m i su m u ją cy m ” (s. 154— 155). O w a b ezin tereso w n o ść p row adzi czasem do lu d ycz-

1 Zob. n a w ią zu ją cą do jednego ze szk iców B ło ń sk ieg o pracę T. D r e w n o w ­ s k i e g o P o ls k i e v e r y m a n — c z y go d o s t r z e g a j ą ? ja k go k r e u j ą ? „L iteratu ra”

1985, nr 10.

2 J. B ł o ń s k i , p rzedm ow a w : G. P o u l e t , M e t a m o r f o z y czasu. S z k i c e k r y ­ ty c z n e . W ybór J. B ł o ń s k i e g o i M. G ł o w i ń s k i e g o . W arszaw a 1977, s. 15.

3 J. B ł o ń s k i , R o m a n s z t e k s t e m . K raków 1981, s. 302.

(3)

ności, czy li tak iego poziom u ob cow an ia z utw orem literack im , na k tó ry m już n ie chodzi o to, by zrek on stru ow ać św iad om ość n ad aw cy (autora). N a p oziom ie ty m fu n k cja in terpretatora, znudzonego stab iln ym zn aczeniem , p olega na ig ra n iu sen sa m i czytan ego dzieła, k ry ty k a b ow iem „ściera zn aczen ia ró w n ie ła tw o i sp ra w n ie, jak je zm y śla ” 4. O statnie sło w a su gerow ać m ogą, że to k ry ty k sw oim i a n a liza m i u sta ­ n aw ia fa k t literack i, że utw ór jest fu n k cją jego in terp retacji. T ym czasem w roz­

w ażan iach B łoń sk iego raczej nie m a próby n o b ilita cji k on d ycji k ry ty k a , w y n o ­ szen ia jej przed pisarską. M otyw acje zab aw y są tutaj inne. D zieło lite r a c k ie jest od in terp retacji n iezależn e; jeżeli w y b itn e — a o tak ich tu B łoń sk i m y ś li — z a w ie ­ ra n iew yczerp an e pok ład y zn aczeń i m oże nim i obdarzyć każdego. T ak i sto su n ek k ry ty k a do tek stu literack iego, b yć m oże, bierze się z n iesp ełn io n eg o p roroctw a, które B łoń sk i zaw arł w sw o im debiucie. W zak oń czen iu k siążk i o G ałczyń sk im p isał z patosem : „N iech jednak żal za nied ok on an ym ani na ch w ilę n ie p rzesłan ia w a rto ści tego, co pozostało: poezji, którą p rzyszłość zaliczy do n a jp ięk n iejszy ch , n ajp raw d ziw szych , najbardziej ż y w y ch św ia d ectw n aszego czasu ” 5. 20 lat p ó ź­

n iej tw órczość G ałczyń sk iego b ędzie dla k ry ty k a p rzyk ład em p o ety ck iej t a n d e t y e.

W K i l k u m y ś la c h zajm u je się B łoń sk i tak że tek sta m i e stety czn ie d rugorzęd­

nym i. A le te n ie są pom ostem , który łą czy łb y k ry ty k a ze św ia d o m o ścią ich a u to ­ rów , służą one badaniu św ia d o m o ści p on ad in d yw id u aln ej (literatury, narodu). N ie oznacza to jednak, że k ry ty k ch ce p isać z pun k tu w id zen ia h isto ry k a id ei c zy socjologa. B łoń sk iego w ogóle n ie in teresu je p ozostaw an ie w obrębie jak iejś d y s­

cy p lin y ; szuka on w literatu rze tego, co łączy ją z in n y m i d yskursam i. T aka p er­

sp ek ty w a pozw ala m u poruszać się po obszarach gran iczn ych . S ta n o w isk o to n ie jest b y n ajm n iej sk u tk iem braku w ew n ętrzn ej d y scy p lin y , w ią że się raczej z p rze­

św iad czen iem , iż n ie m a w n aszych czasach w ied zy p ew n ej. Stąd, m ożna p rzy­

puszczać, częste iron iczn e d ysta n so w a n ie się w ob ec nauki czy — szczeg ó ln ie — scjen tyzm u . Trudno się przeto d ziw ić, że B ło ń sk i n ie broni au ton om ii sw o jej d y s­

cy p lin y i z rezerw ą odnosi się do prób jej k o d y fik o w a n ia . Chce on raczej p rzy ­ b liżyć k ry ty k ę do litera tu ry , i to zarów no w jej b ezin tereso w n o ści, jak i p o ety c- kości (fragm en taryczn ość, sk łon n ość do m etafory, sen ten cji, m n ożenie paradoksów ).

N ie w szy stk ie tu om ów ion e p ogląd y k orespondują ze sobą. W ynika to jed n ak n ie ty le z m ałej trosk i B ło ń sk ieg o o k o h eren cję m eta k ry ty czn y ch w y w o d ó w , ile raczej z fak tu , iż autor K i l k u m y ś l i litera tu rę i k ry ty k ę podporządkow uje u k ła ­ d ow i szerszem u — p erso n a listy czn em u św iatop ogląd ow i. I w tym k o n tek ście c z y ­ tać trzeba k siążk ę B łoń sk iego.

P rzystęp u jąc do op isan ia s a cr u m w rozu m ien iu autora K i l k u m y ś l i w arto zw rócić u w agę, jak się ono m a do u staleń in n y ch badaczy. W osta tn ich latach o b serw u jem y znaczn y w zrost za in tereso w a n ia tym problem em , czego św ia d ectw em są k on feren cje, k siążk i i liczn e artyk u ły. W b adaniach ty ch d om inuje szerokie ro­

zu m ien ie sa crum ; w d ziele litera ck im p oszukuje się elem en tó w m ających jakiś zw ią zek z religią. C hodzi tu przede w szy stk im o n a w ią za n ia — na różnych p ozio­

m ach — do Bib lii (zapożyczenia b ib lijn ych „ sch em atów id e o w y c h ”, w y k o r z y sty ­ w a n ie sch em a tó w fa b u la rn y ch czy postaci b ib lijn ych , sto so w a n ie fra zem ó w b ib lij­

nych) 7. S k rajn y b ieg u n ow ego szerok iego rozu m ien ia s a c r u m sta n o w i p rześw ia d -

4 J. B ł o ń s k i , P o e z ja w s p ó łc z u c ia i st r a te g i e k r y t y k i . „T w órczość” 1985, nr 4, s. 97.

5 J. B ł o ń s k i , G a łc z y ń s k i 1945— 1953. W arszaw a 1955, s. 85.

6 R ubryka A n o n im y . „ T ek sty ” 1975, nr 1. S ty listy k a w y ra źn ie d ekonspiruje

„A n on im a”.

7 Zob. obszerne h asło Bib lia w li te r a tu r z e (zw łaszcza część B, S ty l i z a c j a bi­

b li jn a ) op racow an e przez T. B r a j e r s k i e g o w E n c y k lo p e d i i k a to l ic k i e j (T. 2.

Pod red ak cją F. G r y g l e w i c z a , R. Ł u k a s z y k a , Z. S u ł o w s k i e g o . L u b lin

(4)

R E C E N Z J E

389

czenie, iż o sak raln ości m ożem y m ów ić w szęd zie tam , gdzie p o ja w ia się sfera po- zaem piryczna. Ta rozciągliw a kategoria p ozw ala objąć reflek sją n a w et te u tw ory, które na pozór w tej p ersp ek ty w ie się n ie m ieszczą. S a c r u m w literatu rze m ożna zatem badać w czterech przekrojach: w p la n ie tem atyczn ym (.motyw, w ą tek , s t y li­

zacja); na poziom ie sym b oliczn ym (u k a zy w a n ie opozycji dobro— zło, św ięto ść—

grzech); na poziom ie teologiczn ym (u k a zy w a n ie różnych relacji p odm iotu do n ad ­ naturalnego); w reszcie w k on tek ście sa k ra ln ej k on cep cji św ia ta i c z ło w ie k a 8.

B łoń sk i jeszcze bardziej poszerza rozu m ien ie sa cr um. N ie in teresu je go p ersp ek ­ ty w a teo lo g iczn a i w ogóle teologia, p o n iew a ż d yscyp lin a ta jest „porządkow aniem , racjon alizacją, o gran iczan iem ” 9. A poza tym : „W cie le litera tu ry eu ro p ejsk iej nie k rążyła teologia, krążyła czy krąży w iara, a jeśli nie w iara, to su b stan cja, która z tej w ia r y bierze p oczątek ” 10. W szk icu To, co ś w i ę t e , to, co li te r a c k ie pokazuje B łoń sk i sa c r u m w in n ej jeszcze op ozycji — z religijn ością. S a c r u m jest o czy w iście elem en tem religii, ale dzieło litera ck ie ew o k u ją ce sa c r u m n ie m usi być relig ijn e, tzn. nie m u si m ieścić się w d ok tryn ie czy ortodoksji. A utora K i l k u m y ś l i in teresu je sa c r u m w nap ięciu , sacr u m zagrożone, p o sta w io n e w ob ec heterod ok sji, herezji, b lu źn ierstw a . W szelako n ie istota herezji jest w ażna, lecz jej fu n k cja w stosu n k u do sacrum. B lu źn ierstw o ma n ie ty le podw ażać sacrum , ile je oczyszczać, d yn am izo­

w ać, zab ezpieczać przed sk ostn ien iem . T ak ie rozu m ien ie sa cr u m jest — zdaniem B łoń sk iego — p ra w d ziw ie ek u m en iczn e, p o n iew a ż nie bierze pod u w agę różnic m iędzy w y zn a n ia m i, w iaram i zin sty tu cjo n a lizo w a n y m i, a m a na uw ad ze sferę e g z y s­

ten cjaln ą u .

Z d otych czasow ego opisu w yn ik a, że sa c r u m n ie jest elem en tem stru k tu raln ym d zieła litera ck ieg o , lecz k ategorią św iatop ogląd ow ą. C zyn ien ie z n iego p ojęcia p o­

ety k i jest ted y w y siłk ie m darem nym , bo — jak to k ry ty k stw ierd za p olem iczn ie w ob ec k on cep cji S tefa n ii S k w a rczy ń sk iej — „Nie m a [...] żadnej »k atolick iej teorii rzeczyw istości«, lub raczej: było ich i jest ty le , że um ykają nie ty lk o b liższej d e fi­

n icji, ale n a w et k la s y fik a c ji” (s. 14).

Na ta k im tle rozw aża B łoń sk i tw órczość tych pisarzy polskich, którzy w n ie śli n a jw ięk szy w k ład w poszerzanie naszej litera tu ry o w y m ia r m etafizyczn y. Tak b yło z L eśm ian em , którego koncep cja rytm u sak ralizow ała utw ór p oetyck i i o d su ­ w a ła go od „zasady pożytku sp ołeczn ego, sta ty sty czn ej p raw d ziw ości, p rzyczyn o- w o ści w r e sz c ie ” (s. 27). Podobnie C zysta F orm a W itkacego p ozw alała ująć jedność w w ielo ści, a to — w ed łu g B łoń sk iego — jest rów noznaczne z T ajem n icą Istn ien ia i p row adzi do sacrum. W szelako n a jw ięcej u w agi p o św ięca k rytyk G om b row iczow i i M iłoszow i. Z auw aża n ajp ierw p odobieństw o: „Obu pisarzom »m etafizyczne« p rze­

sta je utożsam iać się czy kojarzyć z „ estety czn y m ” (s. 32). Tak b yło u L eśm ia n a i W itk acego. W tw órczości autora F e r d y d u r k e B łoń sk i w sk a zu je d o św iad czen ie od- ch łan i, k tóre „m a n iew ą tp liw ie znam iona ob cow an ia z tajem n icą, z n ieok reślon ym sacrum . B udzi g łęb ok i lęk, p rzyciągając zarazem i fa scy n u ją c” (s. 34). C ytat ten pokazuje — w w y m ia rze a n alityczn ym — ek u m en iczn ą p o sta w ę B ło ń sk ieg o i jego patrona, k tó ry m jest o czy w iście R udolf Otto.

1976, łam y 431— 450). Zob. także: S. S a w i c k i , R eligia a li ter atu ra. T r z y k r ę g i b a d a w c z e . W zbiorze: W k ie r u n k u c h r z e ś c ij a ń s k ie j k u lt u r y . W arszaw a 1978. — I n ­ s p i r a c je re lig ijn e w liter a tu rz e. W arszaw a 1983.

8 S. S a w i c k i , S a c r u m w li te r a tu rz e . W zbiorze: S a c r u m w liter a tu rz e. L u b lin 1983.

9 J. B ł o ń s k i , E k u m e n i z m w lite r a tu r z e . W zbiorze: S a c r u m w lite r a tu r z e , s. 29.

10 I b i d e m , s. 29— 30.

11 I b i d e m , s. 35.

(5)

W tw órczości M iłosza sa c r u m p o ja w ia się w raz z ep ifan ią. A le a u to r K i l k u m y ś l i pokazuje też, jak poeta o ży w ia d ośw iad czen ie relig ijn e „ m a n ich ejsk im k o m ­ p o n en tem ”. Z w raca tak że u w agę na punkt dojścia M iłosza, k tó ry m jest „m yśl o ap o k a ta s ta s is , p rzyw rócen iu w szy stk ieg o , co stw orzon e do p ełn ej c h w a ły ob ec­

n o śc i” (s. 42).

W porów naniu z w cześn iejszy m i pracam i B ło ń sk ieg o na tem at s a c r u m — ch o ­ d zi m i zw łaszcza o szk ice p o św ięco n e T eatrow i L aboratorium 12 — z a u w a ży ć m ożna k o n ty n u a cję, ale i p rzek ształcen ia jego rozu m ien ia tej k ategorii. P a m ięta m y , że k r y ­ ty k o p isy w a ł in scen izacje G rotow sk iego jako n ow oczesn e tra g ed ie, k tó re ż y w ią się rein terp reta cją ch rześcija ń stw a , co było od czy ty w a n e bądź jako próba stw o rzen ia ś w ie c k ie g o sa cr u m (szkic z r. 1969), bądź też jako k atark tyczn a op eracja n a r e lig ij­

n y ch w yob rażen iach w id zó w (szkic z r. 1976). W n a jn o w szej k siążce B ło ń sk i n ie m ó w i już o św ieck iej m isty ce. N ie znaczy to, że odrzuca zja w isk a , k tó re są próbą za ry so w a n ia św ięto ści bez Boga. K rytyk zdaje się uw ażać, że gd zie je s t b lu źn ier- stw o — jeśli m am y do czy n ien ia z d ziełem w y b itn y m — tam m ożem y szu k ać sa - k raln ości, tej b e z p r z y m io tn ik o w e j1#.

D ruga część k siążk i B łoń sk iego, n ajob szern iejsza i n ajw ażn iejsza, je ś li chodzi o w a lo ry poznaw cze, za w iera szkice op isu jące — n ajogóln iej m ó w ią c — tożsam ość n arod ow ą P olaka, która u ja w n ia się w literaturze, p lastyce, p u b lic y sty c e . Ze sz k i­

c ó w ty c h n ajw yraźn iej w y ła n ia się obraz autora jako P o la k a -k o n se r w a ty sty . B ło ń ­ sk i zdradza tu n ieu fn o ść w ob ec w sp ó łczesn eg o św iata, w sk a zu ją c na sfe r y n a j­

isto tn ie jsz e dla trad ycyjn ego św ia to p o g lą d u (sp rzeciw w ob ec n aru szen ia ta b u , trosk a o los rodziny, szkoły). W sp ółczesn ość w id zian a jest jako chaos, w y w o ła n y b rak iem id ea łu w y ch o w a w czeg o i eto su Polaka. P rzeciw sta w io n a jest p rzeszłości, k ie d y etos szla ch eck i w raz z jego k on tyn u acją p ozw alał P olakom na id en ty fik a cję i pom agał ich rozum ieć in n ym nacjom . To za fa scy n o w a n ie autora K i l k u m y ś l i n aszą p rzesz­

ło ścią w id zieć trzeba ró w n ież na tle ciągłego sporu o m ałość i w ie lk o ś ć P o l s k i 14.

O sta tn io p oglądy zbliżone do B ło ń sk ieg o za p rezen tow ał M iec zy sła w P oręb sk i, k tó ry u w a ża iż: „U dało nam się [...] narzucić św ia to w ej w id o w n i nasz b a ro k o w o -sa rm a ck i ob yczaj dram atycznego, a n gażu jącego i w y zw a la ją ceg o em o cje w id o w isk a , naszą tra d y cję u roczystych k rw a w y ch i n iek rw a w y ch n arod ow ych w y stą p ie ń [...]” 1δ.

W szk icu P o la k — ja k i m go w id z ą , j a k i m siebie m a r z y (pierw odruk: 1975) B ło ń sk i p rzed staw ia znane z trad ycji stereo ty p y P olak a i pok azu je, jak w lite r a ­ tu rze p ow ojen n ej z nich korzystano, jak w różnych okresach, św ia d o m ie czy nie, sięg a n o do trad ycji po w zorzec osob ow y u trw alon y w tych stereotyp ach . Jan J ózef S zczep a ń sk i w P o lsk ie j jes ien i sw eg o narratora k szta łtu je jako p rzyzw oitego, o ś w ie ­ con ego in te lig e n ta znającego kodeks m oraln y i tow arzysk i. T ak u fo rm o w a n y n ar­

rator jest „św iad k iem w artości, odczuć, zach ow ań w a lą cej się w ła śn ie sp ołeczn ości, od b itej w praw d om ów n ym lu strze, jakim jest arm ia z poboru” (s. 63). In aczej b yło z litera ck im i bohateram i B orow sk iego, R óżew icza i B ia ło szew sk ieg o , k tórzy p rze­

ży w sz y w ojn ę podw ażają tra d y cy jn y w zorzec k u ltu row y. B oh ater op ow iad ań N o ­ w a k o w sk ie g o m a a m b iw a len tn y sto su n ek do rzeczy w isto ści, chce b o w iem pozostać w śro d o w isk u m acierzystym , ale tęsk n i też do św ia ta innego, co przydaje m u a u ­

12 J. B ł o ń s k i , Znaki, teatr, ś w ię to ść . W: R o m a n s z t e k s t e m .

18 K on cep cję B łoń sk iego podjął A. S u l i k o w s k i w pracy P r o j e k t K się g i:

I r z y k o w s k i , Schulz, F la szen („Znak” 1986, nr 1).

14 Zob. np. szk ice zgrom adzone w zbiorze: S ą s i e d z i i inni. W arszaw a 1978 (tu m .in. a rty k u ły F. R yszki, J. K ien iew icza , J. Tazbira, J. J ed lick ieg o , M. K uli).

15 M. P o r ę b s k i , Nasza s a r m a c k a c h w a ta i nasza s a r m a c k a gęba. W: P o ­ ż e g n a n ie z k r y t y k ą . K raków 1983, s. 393.

(6)

R E C E N Z J E

391

ten tyczn ości. Te p rzyk ład y św iad czą jednak, że litera tu ra p ow ojen n a „ żerow ała”

tylk o na tradycji, a n ie stw o rzy ła n o w eg o w zo rca P olaka, ch ociaż p olsk ość często była jej tem atem . N a jlep iej z ty m prob lem em radzili sobie G om brow icz, M rożek, K azim ierz B randys, K ijow sk i. Z asługą autora F e r d y d u r k e b yło, „że znalazł p rzejście od trad ycyjn ego rozw ażan ia p olsk iej o so b liw o ści do litera ck iej czy filo zo ficzn ej pro­

b lem atyk i X X w ie k u !” (s. 71).) U G om b row icza p olsk ość prow ad zi do z w y c ię stw a jed n ostk i nad k ręp u jącym i ją zob ow iązan iam i. U M rożka n atom iast w id o czn e jest cierp ien ie sp ow od ow an e „w ew n ętrzn ą n ieo k reślo n o ścią ”, „potrzeba to żsa m o ści” jest dla tego pisarza „k alectw em i za leż n o ścią ”. „Jego hum or jest dlatego p ozb aw ion y n iem al lu d yczn ości, tak siln ej u G om b row icza” (s. 75). U B ran d ysa pokazuje k ry ty k drogę od głodu tożsam ości do rezygn acji z od ręb n ości poprzez w to p ien ie się w szer­

szy układ. W p isa rstw ie K ijo w sk ieg o w reszcie p olsk ość a n a lizo w a n a jest w p ersp ek ­ ty w ie „p sych ologii r o zw o jo w ej”, co B ło ń sk i za m y k a w sen ten cji: „T ylko dzieci zm ie­

n iają św ia t. A le dzieci n ie kochają św ia ta , k och ają ty lk o sieb ie...” (s. 79).

T aki sam punkt w y jśc ia zn ajd u jem y w szk icu K t o t y j e s t e ś ? (1979). I tu k r y ­ ty k śled zi stereo ty p P olak a u ja w n ia ją cy się w p ow ojen n ej literaturze. I tu pod­

trzym an a jest diagnoza, iż w sp ó łcześn ie fu n k cjon u ją różne w zo rce i różne m ity Polaka. R óżni się n atom iast te n szkic od in n y ch p oszerzen iem obszaru e g z e m p lifi- k acji i zw ięk szen iem d aw k i ironii.

N a jisto tn iejsze w tym eseju w y d a je się sp ostrzeżen ie, że p o w ieść w sp ó łczesn a dalej ż y w i się n ap ięciem jed n ostk ow ość— zbiorow ość. „W całości naszej k u ltu ry Bóg jest B ogiem P olak ów , n ie P olak a [...]” (s. 99) — pisze k rytyk , co oznacza, że u nas jed n ostk a organizując sw o je życie w ew n ę tr z n e n ie p osiłk u je się im p era ty w em k a ­ tegoryczn ym , ale ocen ia sieb ie na tle sp ołeczn ości. W k on k lu zji szk icu B ło ń sk i stw ierd za, iż stereo ty p P o la k a w naszej literatu rze p ow ojen n ej za w iera się m ięd zy b iegunam i: „kupą, m ości p a n o w ie” a „szlachcic na zagrod zie”. I w tej k oń cow ej sen ten cji w idać, że B łoń sk i ogląda litera tu rę sub specie id eału szlach eck iego.

W trzecim w ażn ym szkicu tej części, pt. A u t o p o r t r e t ż y d b w s k i , śled zi k ry ty k p rzen ik an ie się dw óch kultur: ży d o w sk iej i p o lsk iej. In teresu je go, w jaki sposób litera tu r a odbijała p rocesy a sy m ila cji pisarzy polsk ich p ochodzenia żyd ow sk iego.

B łoń sk i su geru je, że b yła szan sa na p o w sta n ie szk oły ży d o w sk iej w litera tu rze p o l­

sk iej na w zór szk oły ukraiń sk iej. N a początku eseju k rytyk stw ierd za, iż poeci po­

ch od zen ia ży d o w sk ieg o dali w ięcej naszej litera tu rze niż ep icy , p on iew aż ep ick ość w y p ły w a ze szczerości, z p ryw atn ości, a tej a sy m ila n ci nie ch cieli ujaw n iać, m arząc 0 jak n ajszyb szym w p isa n iu się w porządek n adrzędny — polskość. I w ła śn ie do prozy za w ęża B łoń sk i zakres sw o ich rozw ażań, zm ierzając do o d tw orzen ia za w a r­

tego w niej obrazu ży d o w sk ieg o in telek tu a listy . O S ch u lzu m ów i, że tw orzy sw ój św ia t jako k alk ę s a c r u m ; K sięg a i a u torytet ojca to litera ck ie od p ow ied n ik i B ib lii 1 Jah w e. K azim ierza B ran d ysa in teresu je Żyd w id zia n y jako odm ieniec. O d m ien ­ ność ta n ie jest ak cep tow an a i w ied zie go do u cieczki w zbiorow ość. Inaczej u S try jk o w sk ieg o , który um ieszcza sw eg o b oh atera w śród „ sw oich ”, nie in teresu ją c się relacją Żyd—goj. T w órczość prozatorska S an d au era pokazuje am b iw alen cję znam ienną d la żyd ow sk iego in telig en ta , za w ieszo n eg o p om iędzy w y k o rzen ien iem a asym ilacją. N atom iast b oh aterow ie R u d n ick iego są w y d zied ziczo n y m i d ek ad en ta- m i. E sej B łoń sk iego, p okazujący różne p o sta w y w y m ien io n y ch pisarzy w ob ec sw eg o pochodzenia, kończy się p atetyczn ym k o m en tarzem do A u s t e r i i : „S łow a w ia r y c ię ­ żarnej zw ątp ien iem , jedyne, jakie przystoją literaturze, która, gasnąc, zdaje się szukać słu ch acza w w ie c z n o śc i” (s. 137).

Trzy om ów ion e w y żej szk ice łączy jedna p ersp ek ty w a poznaw cza, która p ozw a­

la w id zieć literatu rę jako św ia d ectw o różnych zach ow ań w ob ec h istorii czy narodu.

O jej sile m ów i to, czy p otrafiła zbudow ać etos, w zór osob ow y od m ien n y od tych zn an ych z trad ycji. W o w y ch eseja ch zn ajd u jem y też p o tw ierd zen ie w c z eśn iejszy ch obserw acji: literatura pociąga B łoń sk iego n ie ty lk o i n ie przede w szy stk im w ła ś ­

(7)

ciw o ścia m i estety czn y m i. In teresu ją go te książk i, k tóre w św ie c ie fik c ji litera ck iej u m ieszczają p roblem y psych ologiczn e, filo zo ficzn e, a k sjologiczn e i p rzez to u ru ­ ch am iają w y k ła d n ię p erson alistyczn ą. Innym i sło w y , au tora K i l k u m y ś l i za j­

m u je problem , jak to, co n ielitera ck ie, zysk u je statu s literack iego.

O od w ażn ym p od ejm ow an iu problem ów przez B ło ń sk ieg o św ia d czy szk ic A u ­ t o p o r t r e t ż y d o w s k i . K w e stia tożsam ości n arodow ej Ż ydów to tem at w c ią ż d om aga­

jący się opracow ania, bo in aczej p ozostan iem y w ty m obszarze na p oziom ie w ied zy w y n iesio n ej z lek tu ry k siążk i A rtura S a n d a u e r a 16. B ło ń sk i m iał n ie w ą tp liw ie tru d ­ n iejsze zadanie niż autor L ir y k i i lo giki i z p ew n ością lep iej z tem a tem sob ie p o­

radził. B yć m oże ta k ie w ła śn ie spojrzen ie na a sy m ila cję Ż ydów jest d zisiaj jed yn ie sen so w n e. Jednak do p ełn ego obrazu k u ltu ry p olsk iej i ży d o w sk iej potrzeb n a jest praca ukazująca, jak Żyd p rzed staw ian y był w naszej literatu rze przez n ie-Ż y d ó w . T rzeba szukać, co k ryje się za Χ Ι Χ -w ieczn y m litera ck im stereo ty p em Ż y d a -lich - w iarza czy Ż yd a-tu łacza. T rzeba przypom inać filo se m ic k ie n a sta w ie n ie N orw id a, L en artow icza, K asprow icza... J eśli n aw et w ierzy ć słow om W ła d y sła w a B ełzy , że w poezji p olskiej „typy ży d o w sk ie p rzed staw ian e są zaw sze d od atn io” 17, to i ttak p ozostan ie do zbadania proza i d r a m a t18.

W tej sam ej części k siążk i k rytyk um ieszcza szkic A to P o ls k a w ła ś n i e — lu d yczn e sp raw ozd an ie z m uzeum . T en k rótki tek st jest popisem sty listy c z n e j w ir ­ tu ozerii B łoń sk iego, łączącej opis konk retu z ironią, szy d erstw em i p o lity czn ą a lu ­ zją. Oto przykład: „K azim ierz D unin K arw ick i, m ieczn ik i chorąży san d om iersk i w X V II w iek u . M orda potw orna. Ł ysa pała, podbródek p od w ójn y, m ięsisty , w ą s zaś cien k i, sfa lo w a n y ; kark byczy. Znać, że krępy, n iski, sło n in a na nim tw arda, jędrna, a przy tym b estia silna, chociaż n ajw yraźn iej w lan a. S w ó j rozum m a, patrzy n ie najgłu p iej, całk iem jak z telew izji; coś on o św ie c ie w ie , a przy ty m w sobie rozparty, rozdepcze ci cham a bez m ru gn ięcia o k iem ” (s. 109).

T rzecią część książk i B łoń sk iego tw orzą e seje-p o rtrety K arola L u d w ik a K o ­ n iń sk ieg o , B o lesła w a M iciń sk iego i K azim ierza W yki. M im o że różnią się on e g e - no lo g iczn ie (recenzja, przedm ow a, pośm iertn e w sp om n ien ie), w stru k tu rze g łę b o ­ k iej są tożsam e, co pozw ala trak tow ać je łącznie. Z tego pow odu n ie będę się za j­

m ow ał w y m ia rem b ad aw czym ty ch szk iców , odrzucając p ytan ie, jak się m ają u sta ­ len ia B łoń sk iego na tem at p o rtretow an ych postaci do u staleń , które znam y z in ­ nych źródeł. C iek aw sza jest rek on stru k cja osob ow ości w y ła n ia ją cej się z tych p ortre­

tów . C harakteryzuje ją przede w szy stk im dynam izm . B ło ń sk iem u obca jest osob o­

w o ść stab iln a, harm onijna, zam knięta. P ociągają go jed n ostk i n iep ew n e sw y ch w y ­ borów , w alczące z pokusą p rzyp isan ia sobie p osiad an ia pełn ej p raw dy, w y ch y lo n e ku grzech ow i, herezji, n iep raw om yśln ości. Są to — m ów iąc język iem autora K i l k u m y ś l i — postaci n iesy stem o w e.

P o jęcie to trzy razy u żyte jest w ch a rak terystyce K on iń sk iego. D o tyczy 1) sfery pozn aw czej („nigdy n ie m ożna b yło p rzew idzieć, dokąd zaprow adzi d o ciek a n ie”), 2) braku k oh eren cji w a k cep to w a n y ch poglądach, 3) celu a k ty w n o ści p isa rsk iej („nie zm ierzał przecie do w y ło ż e n ia jednoznacznego system u , ale do przek azan ia

19 A. S a n d a u e r, O s y t u a c j i p is a rza pols k ieg o p o ch o d zen ia ż y d o w s k i e g o w X X w ie k u . (Rzecz, k tó r ą nie ja p o w i n i e n e m b y ł napisać...). W arszaw a 1982.

17 W. B e ł z a , w stę p w : Ż y d z i w p o e z j i p ols kie j. G ło s y p o e t ó w o Ż ydach. W yd.

2. L w ó w 1906, s. V.

18 Próbą g łęb szego sp ojrzen ia na stosu n ek P o la k ó w do Ż ydów jest n a jn o w szy szkic B ł o ń s k i e g o B ie d n i P o la c y p a tr z ą na g e tt o („T ygodnik P o w szech n y ” 1987, nr 2), p rzyczyn iający się też n ie w ą tp liw ie do poszerzen ia naszej sam ow ied zy n aro­

dow ej.

(8)

R E C E N Z J E

393

jed n ostk ow ego d o św ia d czen ia ”, s. 167). P od ob n ie było z B o lesła w em M icińskim , k tóry m iał św iadom ość, że w zetk n ięciu z rzeczy w isto ścią p ojaw ia się w ie le p ytań, na które m ożna znaleźć ograniczoną liczb ę od p ow ied zi. Istotn a jest o czy w iście ta n iesy stem o w a rzeczy w isto ść, nie dająca się poznać sch em atyzu jącym u m ysłem , w y ­ m agająca „w iary, nadziei i m iło ści” (s. 184). W P o r tr e c ie K a n t a nie chodziło ted y M iciń sk iem u o rek o n stru k cję sy stem u filo zo ficzn eg o m ędrca z K rólew ca, ale o u k a ­ zanie filo zo fa w w y m ia rze ludzkim . R ów n ież u W yki zau w aża B łoń sk i to sam o za­

fa scy n o w a n ie b ogactw em św iata, k tóre u ja w n ia ło się u niego w w ielo k ieru n k o w ej ak ty w n o ści (historia literatu ry, krytyk a, m alarstw o, film ...). I dla autora R z e c z y w y o b r a ź n i w ażn e b y ły p oszczególne fa k ty , fen o m en y , a nie struktury. L iteratu ra jako sfera n iesy stem o w a dom agała się ta k iej reak cji, jaka tk w iła w m odelu k ry ­ ty k i up raw ian ym przez autora P o g ra n icz a p o w ie śc i. K lęsk ę W yki jako h istoryk a litera tu r y w latach p ięćd ziesią ty ch ró w n ież tłu m a czy B łoń sk i zd erzeniem n ie s y s-

tem o w eg o tem p eram en tu badacza ze zd ogm atyzow an ą rzeczyw istością.

Jednak chyba n a jw a żn iejszy obszar n iesy stem o w o ści to p erson alistyczn a m e­

to d a w y ch o w a w cza , która odrzuca sy stem p ed agogiczn y na rzecz w y ch o w a n ia jed ­ n o stk i przez a u torytet m is tr z a 19. U w szy stk ich p o rtretow an ych k ry ty k ó w zau w aża B ło ń sk i p rzek on an ie o w y ższo ści in d y w id u u m nad zbiorow ością. K rytyk sądzi, że n a w et w łą cza ją c czło w iek a w obręb w ia r y p ozo sta jem y w p ersp ek ty w ie ziem ­ sk iej, w iara n ie n ie sie b ow iem u sp ok ojen ia, uk ojen ia, ale dyn am izu je życie czło ­ w iek a . U su n ięcie jej z horyzontu czło w ie k a uzn an e zostaje za „m etafizyczn y d e fe - ty z m ”. In n ym i sło w y , w iara rozp atryw an a jest n ie w w y m ia rze esch a to lo g iczn y m , lecz eg zy sten cja ln y m . M ów im y „w iara”, p on iew aż B łoń sk i w sw o ich szk icach ś le ­ dzi w ła śn ie ją, w sk azu jąc na n iech ęć M iciń sk iego i K on iń sk iego bądź do teo lo g ii, bądź r elig ii czy K ościoła. I tu w id zim y w a rto ściu ją cą opozycję: n iesy stem o w e— s y s ­ tem o w e. A le i pozostając w obrębie sam ej w ia ry tropi k ry ty k jej różne w arian ty.

In teresu je go ona n ie jako cn ota dziedziczona, dana przez w y ch o w a n ie, lecz jako proces d ochodzenia do niej. A utor K i l k u m y ś l i op isu je p rzestrzeń tragiczn ą w ia ry : od zw ą tp ien ia do olśn ien ia, od p u stk i do tajem n icy. U M icińskiego np. k ry ty k pokazuje problem , w jakim stop n iu czło w iek za leżn y jest w sw oich w yb orach od p od św iad om ości, c z y jest w jego m ocy p ok on an ie tego w ew n ętrzn eg o d eterm i- nizm u.

Istota w ia ry od słan ia się n ie ty lk o przez op ozycję u fn ość—zw ątp ien ie. B ło ń ­ sk i op isu je też jej poziom y przekrój. Oto czło w ie k m a do w yb oru bogactw o w zo r­

c ó w p rzekazanych przez tradycję, k tórych w yb ór n ie daje się racjon aln ie u sa n k cjo ­ n o w a ć i w y m a g a w iary.

P erson alizm m a w sza k że jeszcze in n y w ym iar. O dnosi się zarów no do ży cia w e ­ w n ętrzn eg o , jak i do sfery społeczn ej. C hroni przed m y ślen iem , k tóre p o św ięca jed ­ n o stk ę dla dobra zbiorow ości, dla in sty n k tu sp ołeczn ego. O blisk im sobie M iciń sk im p isa ł k rytyk , że „bronił zaw sze w a rto ści jed n ostk i, in telek tu a ln ej sw obody, u n iw e r ­ sa ln o ści norm m o ra ln y ch ” (s. 188).

P o rtrety pokazują też, jakie m iejsce zajm u je litera tu ra w życiu każdego k r y ­ ty k a . I te n krąg p rob lem ow y p odporządkow uje się p erson alizm ow i. W e w s z y s t­

k ic h przypadkach literatu ra jest sposobem w n ik n ię c ia w św ia t autora. U K o n iń ­ sk ie g o ak cen tu je B łoń sk i m od el lek tu ry ign oru jący „studia fo rm a ln e”, a zw ra ca ją ­ cy u w agę na d ialogiczn y sposób czy ta n ia (m ocow anie się ducha czy teln ik a z d u ­ c h e m p oety, s. 163). O bcow anie z literatu rą zasp ok aja tak że głód m eta fizy czn y ,

p rzy jej b o w iem pom ocy m ożna osiągn ąć „ n ajw yższe p iętra b y tu ” (cyt. na s. 163).

P o d o b n ie u M iciń sk iego odnajduje B łoń sk i fra g m en ty m ó w ią ce o czytan iu d ia lo -

19 R elację m istrz— uczeń o m aw ia B łoń sk i w w y w ia d z ie zam ieszczon ym w książce:

Z. S z l a c h t a , M i s t r z . W arszaw a 1984, s. 17— 25.

(9)

giczn ym , jednak tu isto tn ie jsz y jest in n y w y m ia r litera tu r y — tera p eu ty czn y . K ry ­ ty k cy tu je autora P o r t r e t u K a n t a : „Każda tw órczość jest a u toterap ią, a lu d zie zdrow i n ie potrzebują le k a r s tw ” (s. 184). K ażda — a w ię c i k rytyczn a.

R ów n ież W yka p rzed sta w io n y jest jako k ry ty k z am b icjam i litera ck im i, „na­

sta w io n y na ludzi, n ie na sy stem y , na p om ysły, n ie n a teorie, n a in terp reta cje, nie na typ ologie, n a d zieła litera ck ie, n ie na litera tu r ę »w ogóle«” (s. 198). A u tor R z e c z y w y o b r a ź n i od czu w ał też kom p lek s k ry ty k a w ob ec pisarza. T ek st b u d ził w nim pokorę. Św iad om b ył n adrzędności utw oru w o b ec in terp retatora. P isz e B ło ń ­ ski: „B ył in sty n k to w n ie p rzekonany, że tek st k szta łtu je bardziej cz y te ln ik a niż czy ­ teln ik tek st i że n ie ty lk o p ierw sze, ale i osta tn ie sło w o n a leży w isto cie do d zieła ” (s. 196— 197).

Ł atw o zauw ażyć, że pokazane r e fle k sje m eta k ry ty czn e dają się m ięd zy sobą uzgodnić, że w p isu ją się w jed en m od el in terp retacji. A te n z k o le i jest zb ieżn y z id ea łem k rytyczn ym B łoń sk iego w sk a za n y m na początku.

Z astan ów m y się, jak pogodzić dw a b iegu n y e se isty k i B łoń sk iego: a sy stem o w o ść i sk łon n ość do frag m en ta ry czn o ści oraz w y ła n ia ją c y się ze szk icó w św iatop ogląd k o n serw a ty w n y . To n ap ięcie w ob rębie pogląd ów uczonego w y n ik a z p rześw ia d ­ czenia, że to, co trad ycyjn e, w y m a g a ożyw ien ia, zd yn am izow an ia. I w ła śn ie taką fu n k cję w k siążce p ełn i ow o w y c h y le n ie ku n iesy stem o w o ści, którą fu n d u ją m .in.

autoironia, ironia, kom izm , szyd erstw o. A u toiron ia n a jw y ra źn iej u ja w n ia się w szkicu pierw szym : „M uszę się jasno w y tłu m a czy ć. N ig d y n ie zd ołałem się p rze­

konać do socrealizm u lat p ięćd ziesiątych . Co n ie znaczy, abym — n ied ou k — nie u leg a ł czasem n acisk om jego term in ó w i u rojeń...” (s. 9). O fu n k c ji iron ii i szy ­ d erstw a w ob ec w a rto ści pisał krytyk w R om an sie z t e k s t e m op isu jąc m etod ę F la - szena: „Pobudzać w a rto ści ironią, sm agać cnoty szy d erstw em , licząc, że uodpornią się tak na w ła sn e życie. Ze zrzucą z sieb ie strój, obyczaj, sy m b o lik ę przebrzm iałą i rozb łysn ą m aleń k im choćby św ia tłem w iern ej n o w o śc i” 20. C hodzi w ię c o to, by p rzeciw sta w ić się obojętn ej ak cep tacji w artości.

Z osta tn iej k siążk i B łoń sk iego w y ła n ia się J a n u so w e ob licze k rytyk a: z jednej stron y u cieka on przed d eklaracją, przed u ja w n ien iem sw ej tożsam ości; z drugiej zaś — jego id eałem jest tw órca a k cep tu jący ok reślon e w a rto ści, jed n ostk a p orzu­

cająca ideał bezstron n ej ob serw acji. B lisk a m u jest w ię c p o sta w a k o n se r w a ty sty - -p rześm iew cy .

J e r z y M a d e j s k i

A l e k s a n d r a O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , SE M A N T Y K A W Y PO W IEDZI POETYCKIEJ. (PR ELIM IN A R IA ). W rocław —W arszaw a— K rak ów — G dańsk—Łódź 1985. Z akład N arod ow y im ien ia O ssoliń sk ich — W y d a w n ictw o P o lsk iej A k a d em ii N auk, ss. 202. „Z D ziejó w Form A r ty sty czn y ch w L itera tu rze P o lsk ie j”. T om LX V III. K om itet R ed ak cyjn y: J a n u s z S ł a w i ń s k i (red. naczeln y), E d w a r d B a l c e r z a n , ' K a z i m i e r z B a r t o s z y ń s k i . P o lsk a A k ad em ia N auk. In s ty ­ tu t B adań L iterackich .

K siążk a A lek sa n d ry O k o p ień -S ła w iń sk iej S e m a n t y k a w y p o w i e d z i p o e ty c k ie j.

(P r e li m i n a r i a ) jest w y d a rzen iem bez preced en su . W praw dzie rozp raw y teo rety czn e tu za w arte w w ięk szo ści znane już są czyteln ik om , w y g ła sz a n e b y ły na k o n feren ­ cjach i p u b lik ow an e w k sięgach zb iorow ych (co zostało sk ru p u la tn ie odnotow'ane przez autorkę), ale dopiero zebrane w tom ie pokazują, że k siążk a n ie jest sk ła d a n ­

20 J. B ł o ń s k i , S t r a te g i a D iogenesa. W: R o m a n s z t e k s t e m , s. 148.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tomaszem Morusem i Piotrem Tomickim.. W: Problemy lite ra tu ry starop

PRACOWNIA LITERATURY LUDOWEJ.. T)racownia Literatury Ludowej w Instytuoie Badań Li- terackioh kontynuuje dawniejsze nie zrealizowane za­ mierzenia, związane z

Międzynarodowa konferencja naukowa w Berlinie z okazji 30.. rocznicy zwycięstwa

Autorka zajmuje się analizą romantycznego mitu podróży na

przysłowiem", Aniela Kowalska, "Zeszyty Naukowe

Autorka artykułu zestawia bohatera powieści Sztyrm era z postaciami Baszmaczkina i Dziewuszkina; o ich pokrewień­ stwie świadczy romantyczna proweniencja postaw

[r]

"Drukarze dawnej Polski. Od XV do