• Nie Znaleziono Wyników

Ignacy Chrzanowski i Stefan Kołaczkowski w Oddziale Krakowskim Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza (Wspomnienia)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ignacy Chrzanowski i Stefan Kołaczkowski w Oddziale Krakowskim Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza (Wspomnienia)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Franciszek Bielak

Ignacy Chrzanowski i Stefan

Kołaczkowski w Oddziale

Krakowskim Towarzystwa

Literackiego im. Adama Mickiewicza

(Wspomnienia)

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 8, 137-141

(2)

III. Z ŻYCIA ORGANIZACYJNEGO TOWARZYSTWA

Franciszek B ielak

IGNACY CHRZANOW SKI I STEFAN KOŁACZKOW SKI

W ODDZIALE KRAKOW SKIM TOW ARZYSTW A LITERACKIEGO IM. A. MICKIEW ICZA (W SPOM NIENIA)*

K rakow skie Koło T ow arzystw a L iterackiego im. A. Mickiewicza było przez p arę lat ośrodkiem pew nej pracy um ysłow ej, chociaż dość nikłym , jednak m ającym swój m ały zakres oddziaływ ania. Poniew aż jednak praw ie ci sam i ludzie schodzili się też przy swych pracach w K o­ m isji L iterack iej PAU, więc też ten dobry św iatek obum arł, zwłaszcza przy w ielkiej popularności odczytów radiow ych.

W każdym razie bardzo w ażna spraw a refo rm y studiów polonistycz­ nych 1, k tó ra z czasem za spraw ą prof. S tefana Kołaczkow skiego zatoczyła coraz bardziej rozległe kręgi, poczynała się praw ie w K rakow skim Kole, gdzie i odczyt d ra Ja n a Hulewicza, i obszerna po nim dyskusja ukazały nowe potrzeby i konieczność nowego kształcenia polonistów.

O bum ierające następnie życie Koła przecięła w ojna 1939 r. W obozie k o n cen tracy jn ym w S achsenhausen u m arł 19 stycznia 1940 r. Ignacy Chrzanow ski, długoletni profesor UJ, kilk ak ro tnie w ybierany przew odni­ czącym K om isji L iterack iej PA U i K rakow skiego K oła Tow arzystw a L i­ terackiego im. A. Mickiewicza. Gdy przybyw ał w r. 1910, by objąć k ated rę historii lite ra tu ry polskiej po Stanisław ie Tarnow skim , opinia starego

* T e k st ten o g ła sza m y po ra z p ie rw sz y z ręko p iśm ien n ego o ry g in a łu , k tó ry z n a j­ d u je się na stro n ach 73 - 80 p aru setstro n ico w e g o zeszytu pt. „P ro to k o ły posiedzeń K r a k o w s k ie g o K o ła T o w a rz y s tw a L ite ra c k ie g o im. A . M ic k ie w ic za ” za w ie ra ją c e g o sp ra w o zd an ia z zeb rań O d d ziału K r a k o w s k ie g o T o w a rz y s tw a L ite ra c k ie g o im. A . M ic k ie w ic za od r. 1920 do ch w ili obecn ej. Z e szy t ten F ra n c iszek B ie la k , ja k o z a ­ stęp ca p rzew o d n ic zą ceg o O d d zia łu , I. C h rzan o w sk ie g o , za trz y m a ł w 1939 r. i przez o kres w o jn y p rz e c h o w y w a ł. 22 c z erw ca 1941 r. zap isał w nim n iniejsze w sp om n ien ie. T e k st o g ła sza m y tu w całości z n ieznaczną ty lk o m o d ern iza cją p isow ni. T y tu ł i p r z y ­ p isy poch od zą od w y d a w c y .

(3)

— 138 —

i nieco sztyw nego w sw ym konserw aty zm ie K rakow a, z pew nym p rzy ­ k ry m zaciekaw ieniem odnosiła się do „pozytyw istycznego” w arszaw iaka. Z latam i stosunek się zm ienił, zwłaszcza że uprzedzenia m usiały m aleć.

Co p raw d a w ro k u jubileuszu S kargi (1912) Chrzanow ski w ystąpił, bodaj w „Nowej R eform ie”, z a rty k u łe m C zy Skarga był tolerantem , 2, w k tó ry m au to r odpow iadał w łaściw ie n egatyw nie na p y tan ie postaw ione w ty tu le. Otóż w tedy, jak opow iadał m i prof. C hrzanow ski, zaprosił go do siebie Tarnow ski i robił m u w y rzu ty , że „N aprzód” pow ołuje się na zdanie jego następcy. C hrzanow ski z m iejsca odpalił, że historycy rosyjscy (po­ dając nazw iska, m. in. K arajew a) pow ołują się na M ichała Bobrzyńskiego — no i dysk u sja się p rzerw ała.

W ojna 1914 r. zastała prof. C hrzanow skiego w W arszawie, ale po za­ jęciu W arszaw y przez Niemców, już w jesieni 1915 r. był w K rakow ie i już K rakow ow i pozostał w ierny, m im o że proszono go na U n iw ersy tet W arszaw ski. Do stolicy się nie kw apił, gdyż uważał, że tam nie m ógłby pracow ać, gdyż zbyt rozległe stosunki łączyły go z „całą” W arszawą.

W K rakow ie ożywił w y b itn ie zainteresow anie się lite ra tu rą , rozw inął sem inaria, rozpoczął w ydaw nictw o studiów historycznych-literackich, k tó re zakończył n um erem 50 S tu d ió w w łasnych 3 — rozsyłanym już po jego śm ierci przez czcigodną Jego M ałżonkę, wdowę W andę z Szlenkie- rów. M iał C hrzanow ski prócz ogrom nego przyw iązania do historii lite ra tu ­ ry jako n auki hum anistycznej św ięte przekonanie o ważności lite ra tu ry w życiu duchow ym narodu, w ielką niestrud zo ną pracow itość, a ponadto cały skarbiec życzliwości dla ludzi. Z przek onań sw ych politycznych n a ­ rodow y dem okrata, p rzy jaciel R om ana Dmowskiego, swych przekonań nie ujaw nił, o ile szło o stosunék do człowieka. P o tra fił być bezstronny dla każdego człowieka, czy to był Pigoń, czy W eintraub, bo też był dobrze w ychow any i był szlachetny.

Owe rażące w początkach, ostrzejsze w y stąpienia Chrzanow skiego u k azyw ały przede w szystkim żywe, trochę p rzekorne usposobienie. Już Tarnow ski przed oficjalnym objęciem k a te d ry zażądał od C hrzanow skie­ go słowa honoru na to, że nie jest m asonem . Oczywiście m asonem nie był, ale jezuitów mocno nie lubił i przeciw ks. W. Szczepańskiem u, jako prze- kładaczow i Pism a św., czy ks. K w iatkow skiem u, jako historykow i filozofii, mocno w ystąpił. A le m im o w szystkich, nieraz n aw et nieco zaczepliw ych w ystąp ień wobec kościoła katolickiego C hrzanow ski b y ł zawsze człowie­ kiem głęboko relig ijn y m . N iew ątpliw ie oddziałał tu na niego w pływ oboj­ ga rodziców, bardzo relig ijn ych i zacnych ziem ian z Podlasia (przez m atkę Chrzanow ski był spokrew niony z Cieciszewskim i, Lelew elam i i Sienkie­ wiczam i). P onadto dłuższy pobyt w W arszaw ie, zwłaszcza zaś we W ro­ cław iu i B erlinie, pew ne uw ielbienie dla E uckena i Lippsa nadało relig ij­ ności Chrzanow skiego odcień lekko protestancki.

(4)

Z resztą m iâi on um ysł do filozoficznych dociekań m niej uzdolniony i p a trz y ł na Kościół jako na in sty tu cję, w której decydują sp ry tn i politycy. Inna rzecz, do religii odnosił się zawsze z głębokim uszanow aniem . Raz, n a w iele la t przed śm iercią, bo może w jakim ś 1926 r., powiedział mi, że g dyby jego m atka żyła, to dla spokoju jej duszy nie w ahałby się przyjąć osta tn ic h św. S akram entów . W kilkanaście lat później dużo tru d u poświę­ cił, by w yjaśnić tajem nicę okoliczności, w śród k tó rych śm iertelnie cho­ reg o Lelew ela „przyjaciela” m asoni w yw ieźli z Brukseli, byle się sta ry człow iek nie pogodził z Kościołem i Bogiem 4.

Bodaj że ostatni raz w idziałem Profesora w lipcu 1939 r. (oczywiście n ik t z nas nie przeczuw ał, że to o statn i raz). Opow iadał m i w ted y szcze­ gółowo, ja k w B erlinie dow iadyw ał się o ostatnich chw ilach A leksandra B rucknera, serdecznego swego przyjaciela. Otóż B rückner przede w szyst­ k im p arę razy w rozm owach z Chrzanow skim naw racał do spraw y Lele- welow ej śm ierci, a potem , gdy był już chory, w yraźnie pogodził się z Ko­ ściołem , z którego w czasie w ojny św iatow ej urzędowo w ystąpił. Te w szystkie szczegóły z czasu choroby B rücknera C hrzanow ski w ydobył z w ielkim trudem , gdyż zakonnice, w k tórych szpitalu B rückner chorow ał i um arł, obaw iały się, by ich nie posądzono o propagandę religijną kato­ licyzm u (były to czasy szalejącego hitleryzm u). Chrzanow ski naw et udał się do lekarza ordynującego, by uzyskać stw ierdzenie, że B rü ckn er um ie­ r a ł w pełni w ładz um ysłow ych.

Czy zacny profesor mógł się domyślać, że rok nie minie, a on um rze w tak pon u ry ch w aru nk ach, w obozie w Sachsenhausen?

W racając do stosunków krakow skich, prof. Chrzanowski zdobył tu w stosunkow o krótk im czasie serdeczną popularność. W czasie w ojny 1 914-1918 był prezesem K rakow skiego Koła N auczycieli Szkół Średnich i W yższych, był członkiem red ak cji „Roku Polskiego”, potem zaś, co jest ch arak tery sty czn e dla rzekom ej wolnom yślności profesora, niejedną swą pracę ogłosił w „Głosie N arodu” , „ k lery k aln y m ” organie chrześcijańskiej dem okracji.

Jak o przew odniczący 5 K oła T ow arzystw a Literackiego im. A. M ickie­ wicza w ygłosił prof. C hrzanow ski niejeden odczyt, a starał się też pro­ pagow ać osobiście w stępow anie do Koła. Wiadomo, że przed w ielką w oj­ ną, gdy w aru n k i jego były bardzo dobre, przyczynił się dużym i kw otam i do pokrycia kosztów w ydaw nictw a „P am iętnika L iterackiego” . Po w ojnie już nie m iał ty ch środków, ale propagandę Tow arzystw a robił chetnie i w K u rato riu m , i na zebraniach Koła.

Ten m ały zakres działalności pozwalał Chrzanowskiego poznać w jego prostocie, życzliwości, praw ości i poczuciu obowiązku. Nie m a potrzeby w pom inać, ile w Nim wszyscy straciliśm y.

(5)

— 140 —

Niech Praw da, Dobro i Piękno, któ ry m szczerze służył, będą Jego wiecz­ nym udziałem .

*

* *

Dużo później zaczął pracę na teren ie K rakow a dr S tefan Kołaczkow ­ ski 6 początkowo zajęty w szkolnictw ie średnim w K rakow ie i w W ielicz­ ce, później pow ołany na k a te d rę lite ra tu ry polskiej UJ. W życiu K oła brał m niejszy udział, gdyż spraw ę reform y studiów polonistycznych prze­ niósł na drogę urzzędow ą i stanow czo chciał ją ruszyć z m iejsca w brew opo­ row i czynników urzędow ych 7.

W K ole prof. K ołaczkow ski pracow ał niew iele, jednak i tu w nosił sw ą w ielką oryginalność i zdolność do pobudzania do tw órczego niepokoju innych. To, czym był dla najzdolniejszych sw yćh słuchaczy u n iw ersytec­ kich, okazywało się też w Kole Tow arzystw a M ickiewicza — tzn. owa siła sam odzielna m ająca odwagę popatrzeć inaczej, niż inni p atrzy li lub patrzą. W um ysłach ludzi p edantycznych i lubjących „porządek”, K ołacz­ kow ski budził i niepokój i niechęć. O bdarzony głębokim , praw dziw ie fi­ lozoficznym hum orem , nie mógł być zrozum iany przez obrońcę szkolar- skiego system u egzam inów m agisterskich, jakim był prof. Nitsch. Ale K ołaczkow ski był i nieustępliw y, i niestru dzony w swej walce o nowego polonistę. Może ta w alka nie była prow adzona zręcznie, dyplom atycznie, ale okazyw ała wiele c h a ra k te ru i stanowczości.

Zdaw ało się, że K ołaczkow ski przeprow adzi swe m yśli, i w chaosie bezm yślnych zarządzeń, jakie u nas dość licznie się ukazyw ały, znajdzie [rozwiązanie] i to rozsądne, ale znowu w szystko przerw ała w ojna. K o­ łaczkow ski po powrocie z obozu w Sachsenhausen zm arł w K rakow ie dnia 16 lutego 1940 r. na p a ra ty fu s (czy gruźlicę?). Ubył jeden z bardzo w y­ b itn y ch k ry ty k ó w polskich, ale jeszcze w ięcej odczuwam y b rak odważnego m oralisty, k tó ry nie w ah ał się mówić praw dę naszej sm utnej epoce bez­ k ształtu.

W obozie w S achsenhausen zm arł także S tanisław E streicher, w rócili zaś stam tąd Nitsch, Pigoń, K am ykow ski, M ilewski.

(Pisałem d. 22 czerw ca 1941 r., w dzień w ypow iedzenia w ojny ZSRR przez Niemcy).

P r z y p i s y

1 Por. F. B ie la k . W P ię ć d zie się c io le c ie [O d d ziała K rak o w sk ie g o ], „R o c zn ik T o ­ w a r z y s tw a L ite ra c k ie g o im. A. M ic k ie w ic z a ” R. 5: 1970, s. 98.

2 I. C h rza n o w sk i, C zy S k a rg a b y ł to le ra n te m ? „S p ra w o zd a n ia T o w a rz y s tw a N a u k o w eg o W a rs z a w s k ie g o ” IV , 1911, nr 4 s. 69 - 78. N adb. W a rsz a w a 1911.

(6)

3 „ P r a c e H isto ry c z n o lite ra c k ie ” (pod red. I. C h rzan o w skiego ) t. 51 - 52. I. C h rz a ­ n o w sk i, S tu d ia i szk ice. R o zb io r y i k r y ty k i. T. 1 - 2 . K r a k ó w 1939.

4 I. C h rza n o w sk i, T a jem n ica o sta tn ich d n i Joachim a L e le w e la w ś w ie tle źró d e ł [w :] K u ltu r a i n auka. W a rsza w a 1937, s. 34 - 57. T oż nadb. W arszaw a 1937.

5 W la ta c h 1929 - 1939. P o d a je m y ró w n ocześn ie w y k a z o d czytó w w y g ło szo n y c h p rzez I. C h rzan o w sk ie g o w O d d zia le K ra k o w s k im T o w a rz y s tw a :

1920 r. — M ick ie w ic z w ob ec K o ścio ła w 1844 r.;

1921 r. — N iezn an y w ie rsz A d am a M ick ie w ic za (na im ien in y J e ż o w sk ie ­ go i K o w a le w sk ie g o );

1928 r. — B rü c k n e r ja k o h isto ry k lite ra tu ry ; P o ch w a ła N ie m cew icza; 1929 r. — S ta n is ła w H e ra k liu sz L u b o m irsk i;

1932 r. — Jan D u k lan O ch o cki ja k o p am iętn ik arz.

6 S. K o ła c z k o w s k i ro zp oczął w y k ła d y w U n iw ersy te c ie J ag iello ń sk im w r. 1929/1930.

7 Zob. p rzyp is 1, a także: J. S p y tk o w s k i, S tu d iu m h is to rii lite r a tu r y p o ls k ie j го U n iw e r s y te c ie J a g iello ń sk im w latach 1910 - 1945, s. 240-249; W y stą p ie n ie K o ła c z ­ k o w sk ie g o : w a lk a o refo rm ę [w:] D zie je K a te d r y H isto rii L ite r a tu r y P o lsk ie j w U n i­ w e r s y te c ie Ja g iello ń sk im . Z a ry s m o n o g ra ficzn y . K r a k ó w 1966.

Cytaty

Powiązane dokumenty

To study the material effect on the critical strain of so cellular structures, in addition to the material used in our experiments, the mechanical properties of three different types

by The Small Craft Committee of The Society of Naval Architects and Marine

Here we study whether gradients derived from the GOCE mission (2009 to 2013), which enable mapping of gravity details typically at a resolution between 500 and 80 km, can enhance

The decision component can be used by businesses or government agencies that have received encrypted data to request a key to decrypt the parts of the data that they are

In order to determine numerically the effective electrical and thermal properties of the conductive asphalt mortar with different volumes of steel fibers, 3D finite element meshes

idem als onder a, echter kan op de granulaire materia- len ca 40% worden bespaard door eronder een geotextiel aan te brengen; een bijkomend voordeel is, dat inzanden vanuit de kern

Such signals have been discussed in Section 3.5.2. The fil­ ters studied represent extensions to conventional MTI fil­ ters discussed in Section 4.3.2. Signal characteristics

Baerentsen and Berkowicz (1984) reviewed measurements that have been carried out in the convective boundary layer in the atmosphere or in the laboratory. They determined the