• Nie Znaleziono Wyników

"Ulana" : powieść "malownicza" i powieść o ludzkich namiętnościach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ulana" : powieść "malownicza" i powieść o ludzkich namiętnościach"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Burkot

"Ulana" : powieść "malownicza" i

powieść o ludzkich namiętnościach

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 21, 19-34

(2)

Rocznik XXI/1986 Towarzystwa Literackiego im. A. M ickiewicza

Stanisła w B u rko t

U L A N A . PO W IEŚĆ „M ALOW NICZA”

I PO W IEŚĆ O LUDZKICH NAM IĘTNOŚCIACH

Ulana n ależy do w czesnych powieści Józefa Ignacego K raszew skiego-

P o w stała na przełom ie 1841 i 1842 r. W ówczas to u stalił się już c h a ra k te r p isarstw a jej au to ra; po próbach m łodzieńczych w stylu S tern ow skim

(W ielki św iat m ałego m iasteczka, D w a a dwa — cztery) w kroczył K ra ­

szew ski w fazę d ojrzałą swej twórczości. Cechowało ją stałe rozszerzanie p e n e tra c ji życia społecznego, a także — pogłębianie w iedzy o psychice i n a tu rz e człowieka. W ażnym etapem n a tej drodze były m niej głośne od

U lany u tw o ry , jak Poeta i św iat czy Całe życie biedna oraz znaczący tom

prozy podróżniczo-dokum entarnej — W spom nienia W ołynia, Polesia i L i­

tw y (1840). K ażdy z ty ch utw orów w in n y sposób w płynął na rozw iązania

ideow e i arty sty czn e w Ulanie. Poeta i św iat, pierw sza powieść, k tó ra przyniosła auto ro w i uznanie k ry ty k i *, w prow adził do g atu n k u powieścio­ wego w naszej lite ra tu rz e now ą p erspektyw ę arty sty czn ą — św iat p rzed­ staw iony powieści był tw orem fikcji literack iej, a równocześnie w w ielu frag m en tach — zapisem osobistych doświadczeń pisarza. E lem enty au to- biografizm u, w idoczne w tej powieści, zgodne z założeniam i estety k i ro ­ m antyków , pogłębiać m iały praw dziw ość dzieła literackiego, dokum ento­ wać jego „szczerość”. Chodziło przede w szystkim o w yrazistość i praw do­ podobieństw o ry su n k u psychologicznego postaci, o sposób na odtw arzanie tajem n ic ludzkiej duszy i serca.

F abu ła w powieści oświeceniowej decydow ała o w artości u tw o ru: skom plikow ane pery p etie bohaterów , ich „ a w a n tu ry ” przyciągały uw agę czytelników ; psychologiczne praw dopodobieństw o zachow ań uznaw ano za rzecz drugorzędną. Po łacinie fabuła (fabuła) oznaczała bajkę, zm yśloną h istorię, po fran cu sk u dodatkow o — kłam stw o, w ym ysł (la fable). W pro­ w adzanie do powieści przetw orzonych doświadczeń osobistych pisarza, a także rysów i zdarzeń podpatrzonych w życiu rów nało się złam aniu w aż­ nej b a rie ry oddzielającej lite ra tu rę piękną od rzeczywistości, fikcję od praw dy. Szczerość, w ykorzystyw anie osobistych przeżyć w utw orze lite ra ­ ckim, p ryw atność — uchodziły w opiniach klasyków za p rzejaw „złego

(3)

20

sm a k u ”. D yskusje w k ręg u fran cu sk ich ro m an ty k ów o potrzebie szczero­ śc i w lite ra tu rz e , toczące się pod koniec la t dw udziestych, w k tó rych w ziął udział m. in. S ten d h al, u trw a liły praw o pisarzy do m ów ienia o sobie. E lem en ty autobiografizm u przeobrażać poczęły tra d y c y jn y rom ans. Zycie

H en ryka Brularda S ten dh ala, Sp o w ied ź dziecięcia w ie k u M usseta i V o lu ­ p té (Żądza) S a in t-B e u v e ’a m ogą być p rzy k ład am i nowego p o trakto w ania

daw n ej „ b a jk i” w powieści. D ośw iadczenia i przeżycia osobiste tw órców , m u ta tis m utan d is, sta w ały się w pełni usank cjo no w any m tw orzyw em po­ w ieściow ym . To jed na z w ażnych cech now ej lite r a tu r y rom antycznej, dająca znać o sobie nie ty lk o w powieści, lecz także w dram acie (chociażby IV cz. D ziadów ) i w pow ieści poety ckiej (Godzina m yśli). W praw dzie m o­ żna by przyw ołać u tw o ry w cześniejsze w podobnym duchu, chociażby

W yzn a nia Rousseau, A dolfa, D zien nik in ty m n y i C zerviony k a je t B enia­

m ina C onstanta de R ebecque. W pow ieściow ą biografię G ustaw a, b o hatera

P o e ty i św iata, w plótł K raszew ski sporo w łasnycfi dośw iadczeń życio­

w ych, podobnie jak nieco później — w Pow ieść bez ty tu łu . A utobiogra- fizm pozw alał tw órcom n a znaczne pogłębienie psychologicznego ry su n k u postaci zgodnie ze stale i później p ow tarzan ą przez K raszew skiego zasadą, że tylko to, co było bezpośrednio przeżyte, może być „dobrze odw zorow a­ n e ” w p o w ie ści2.

W agę ty ch poszukiw ań arty sty c z n y c h zrozum iem y łatw iej, jeśli u przy - to m n im y sobie, że nie istn iała wów czas jeszcze psychologia jako osobna •dziedzina poznania. W yodrębniła się ona później, w d ru giej połowie X IX w., z antropologii filozoficznej, początkiem zaś sta ła się reflek sja nad cha­ ra k te re m ludzkim 3. Nie oznacza to oczywiście pełnego stan u niew iedzy, ale powiedzieć trzeb a, że to lite r a tu r a piękna, a nie n au k a w dzierała się w tajem n ice d u szy ludzkiej. W pierw szej połowie X IX w. w lite ra tu rz e p ięknej zjaw ia się w y ra ź n a dążność do rozpoznaw ania ludzkich emocji, ich podłoża społecznego i biologicznego. N azw ać to m ożna psychologią in ­ tu ic y jn ą bądź też psychologią stosow aną. R ozpoznaw anie tajem n ic życia w ew nętrznego, jego szczególnych zaw ik łań i u w aru n k o w ań stało się jed n y m z w ażniejszych tem ató w literack ich. Postępow anie tw órców w ty m zakresie znajdow ało trw alsze oparcie n a gruncie autoanalizy, w do­ skonaleniu sam oobserw acji. To co było bezpośrednio przeżyte, pozwalało —■ na p raw ach analogii — n a w nioskow anie i rozpoznaw anie c h a ra k te ru cudzych emocji. W lite ra tu rz e p ięknej więc w ykształciły się podstaw y późniejszej naukow ej m eto d y poznania, zw anej introspekcją. D roga do zrozum ienia innych w iodła przez w nioskow anie, jego zaś podstaw ą było zrozum ienie siebie, w yrobienie zdolności sam oobserw acji.

Pow ieść Poeta i św ia t stan o w i w dorobku K raszew skiego w ażne ogni­ wo rozw ojow e, v/ n o w y sposób bow iem określa możliwość kreow an ia po­ staci pow ieściow ych. N ie chodzi już o c h a ra k te r jako zespół stały ch cech

(4)

21. —

pozw alający przew idyw ać zachow ania jednostkow e w now ych sytuacjach, lecz o osobowość rozum ianą jako w ynik, n iestab ilny i zm ienny, g ry ludz­ kich pragnień, m arzeń i popędów z uw arun ko w aniam i otaczającej jedno­ stk ę rzeczywistości. B ohater rom antyczny nie jest „ c h ara k te rem ”, lecz osobowością, zm ienną i uzależnioną od w ielu czynników zew nętrznych i w ew nętrznych.

„Bo każdy człowiek — przekonyw ał n a rra to r w Ulanie — m a trz y życia w sobie: jedno, po k tó ry m płacze, drugie, w k tó ry m żyje i stęka, trzecie, którego się spodziewa [...]” 4.

In n y m i słowy: osobowość ludzką k sz ta łtu ją wcześniejsze przeżycia, św ia t zew n ętrzn y i prag n ienia idealne, podpow iadane przez k u ltu rę .

Jed n y m z najw iększych odkryć lite ra tu ry rom antycznej było rozbicie daw n y ch w yobrażeń o n a tu rz e człowieka. Ludzie X V III w. łudzili się, że w iedzą w szystko: k ateg o ria c h a ra k te ru pozw alała na nazyw anie zacho­ w a ń społecznych, na określanie jakości uczuć i kw alifikacje m oralne czy­ nów . R om antyczny relaty w izm skom plikow ał te n p ro sty obraz. Rozbił przede w szystkim racjonalistyczną pewność poznania, odkryw ał coraz to now e tajem nice ludzkiego w nętrza, docierał do sfery instynktów , ślepych i niepo jęty ch sił biologii.

P rzy w o łajm y ponow nie frag m en t tek stu Ulany:

„W nasyceniu każdej namiętności jest taka chwila zapamiętałości, zaślepienia, obojętności na wszystko, co nie jest nią i nie ma z nią związku [...].

Stan duszy tej kobiety namiętnej a raz pierwszy nasycającej nieznane nawet pragnienie, łatw o się pojąć daje; ona nie pojmowała, dlaczego by nie miała nasycać pragnienia rozkoszy, nie rozumiała zawady, przeszkody, zapory; ona była prostą, nam iętną kobietą: aniołem oczyma, zwierzęciem ciałem i wolą. I tak jej było cudnie z tą nam iętnością ognistą, niepohamowaną, szczerą, bezwstydną prawie” 5.

K aro l W iktor Zaw odziński przy okazji analizy innej powieści K ra ­ szew skiego 8 zwrócił uw agę na szczególną znajom ość psychiki kobiet, na

stw orzenie p o rtretó w „w ielkich m iłośnic”. Opinię tę form ułow ał n a pod­ staw ie dw u powieści — H rabiny Cosel i Szalonej. Ale pierw sza w te j ga­ lerii była U lana. Poprzedziła ją jed n ak bohaterk a Całe życie biednej. Je j los, jeszcze silniej niż w Ulanie, zd eterm inow any został przez zespół czyn­ ników społecznych i k ulturow ych. W in te rp re ta c jac h dotychczasow ych

U lany nacisk kładziono na przepaść społeczną m iędzy kochankam i. W Całe życie biednej b o h aterk a pochodzi ze środow iska szlacheckiego, nie

osłabia to jed nak jej d ram atu . W środow isku ty m trw a bezw zględna w al­ ka o m ajątek . K obieta nie może zrealizować sw ych pragnień i przezna­ czeń: jest — w sensie społecznym i praw nym — ubezwłasnow olniona. O jej losie decydują krew n i, który ch nie in te resu ją „praw a serca” . K orzy­ s ta ją z każdej okazji, by pod pozorem opieki nad sierotą, zagarnąć jej

m ajątek . Ta trochę sen ty m en talna historia m a szerszy sens — ukazan a w niej została inna w ersja rom antycznej „nieszczęśliwej m iłości” . Nie

(5)

22

chodzi bow iem o p raw o do uczuć, lecz w ręcz o praw o do życia. B o h aterk a p rzeg ry w a sw ą w alkę o „w yzw olenie”. Środow isko społeczne, w k tó ry m w ypadło jej żyć, u nicestw ia każdego, k to jest słaby i bezbronny. To p ra w ­ dziw e stado w ilków . S łab y ch nie bronią an i p raw a, an i n akazy religii, ani konw encje obyczajowe. B u n t b o h a te rk i przeciw ko św iatu nie m a żadnych szans pow odzenia: pozostaje ty lk o rezygnacja, poddanie się losowi i ciche cierpienie.

Obie pow ieści — Całe ży cie biedna i Ulana — w iążą się z rozbudzony­ m i w E uropie tego czasu dążnościam i em ancypacyjnym i. Ich sym bolem w ręcz w epoce ro m an ty czn ej b y ła George Sand — k obieta w yzw olona, A le z postaciam i podobnym i jak au to rk a D iablej k a łu ż y (1846) w iązała się atm o sfera skan d alu obyczajowego. „K obieta w yzw olona” — to oczy­ w iście zjaw isko obyczajow e i k u ltu ro w e. Pow ieści K raszew skiego podej­ m ow ały w ięc tem a t w ażny w sensie św iatopoglądow ym i społecznym , co w ięcej — ujęcie tego drażliw ego przecież te m a tu w iązało się u K raszew ­ skiego z w y raźn y m i oznakam i jeśli nie sym patii, to współczucia. B oh ater­ k i obu om aw ianych tu pow ieści są, m im o różnych środow isk, z k tó ry c h pochodzą, do siebie podobne: trz y sfe ry życia — dośw iadczenia w cześniej­ sze, szara codzienność i m arzen ia u k ła d a ją się w tę sam ą tragiczną triad ę. K u ltu ra — i ludow a, i szlachecka — w y tw o rzy ła idealną w izję indyw i­ d u aln y ch przeznaczeń: dla kobiet celem życia m iała być miłość. Idealizo­ w ała ją pieśń ludow a, idealizow ały rom anse. Rzeczyw istość społeczna, jej b ru ta ln e p raw a, u n icestw iały m arzenia.

Pow ieści K raszew skiego pośw ięcone losowi kobiet podejm ow ały więc polem ikę z obyczajowością i k u ltu rą epoki. Miłość, najw yższa i nie k w e­ stionow ana w artość w św iecie rom antyków , rodziła cierpienie i zło. Ula­

na poddaw ała m it ro m an ty czn y społecznem u oglądowi, odk ryw ała w nim

fałsz i k ry ją c e się za nim ludzkie cierpienie. Tadeusz, b o h a te r U lany, nie darm o w y k reo w an y został na ro m an ty k a. W „w ielkim św iecie” przeżył zaw ód m iłosny, uciekł od ludzi, schronił się w „zabitej deskam i” wsi, zajął — le k tu rą i polow aniem . U w ierzył naw et, że „praw dziw a m iłość” m ożli­ w a b yła ty lk o w świecie ludzi prostych. W jego rozm yślaniach pobrzm ie­ w a ją echa rom antycznego ludom aństw a. „Nieszczęśliw em u kochankow i” w y d aje się, że odnalazł w w iejskim zaciszu praw d ziw y k ształt miłości:

„Prostej w ieśniaczki na taką m iłość trzeba, pojąć by jej inna nie potrafiła kobieta, cóż uczuć dopiero? One, zużyte m yślam i, znające teorią namiętności, grając w ięcej m iłości niźli jej doznając, m ogłyżby tak kochać? Nigdy! Od młodu palą się w ogniu m yśli swoich próżniaczych, kochając utwory swej głowy, szafując dla nich całą siłę serca — potem, gdy przyjdą lata rozkwitnienia, w ykw itnie blady, m dły kw iatek, co go ranek zimnem zwarzy, południe spieką wysuszy, a wieczór w iatrem z łodygi otrzęsie. Taka jest m iłość pań naszych” 7.

(6)

23

go rom antycznego m itu — z Roussowskiego prześw iadczenia, iż cyw ili­ z acja przynosi „zrakow acenie” psychiki ludzkiej. P ra w d a i szczęście są niero zerw aln ie związane z ty m w szystkim , co bliskie jest n aturze. P rz y ­ w o ła jm y dalszy fra g m en t z cytow anych rozw ażań b o h atera o miłości:

„Wieśniaczki, proste kobiety, kochają rzadko, bardzo rzadko; ich m iłość to fenomen, to ten kwiat aloesu raz w sto lat — ale kiedy w ykw itnie, o, to kwiat nad kwiaty, pełen siły, wdzięku, woni; on zwiędnie a z nim krzak usycha. Na nie-

zużytym sercu wszczepia się miłość na w ieki” 8.

W powieści rozw ażania owe przypisane zostały bohaterow i. A u to r pod­ d a je je — poprzez całą stru k tu rę u tw o ru — spraw dzeniu: o dkryw a w nich kłam stw o. Tadeusz przecież, poszukując praw dziw ej m iłości i od naj­ d u ją c ją, cofa się w ostatniej chw ili — znudzony przyw iązaniem U lany i tęskniący za „w yższym tow arzystw em ”, k tó ry m w cześniej rzekom o po­ gardzał. D ram at U lany zrodził się z gw ałtow nego zderzenia dw u m en ta l­ ności i dw u k u ltu r, a także — uczuć auten tyczn ych i w yim aginow anych. J e j m iłość łam ie w szelkie w ięzy obyczajowe i społeczne. Czy może jed n ak być podziw iana i aprobow ana? A le i odw rotnie — czy może być po tę­ piona?

Pow ieść o tak im tem acie — o m iłości i nam iętności, naw et ta k śm iało u ję ty m —■ groziła ześlizgnięciem się k u dóbrze znanej form ule rom ansu czułego. W sensie arty sty czn y m jednak Ulana jest jego pełnym zaprze­ czeniem . Co p raw d a już sam dobór kochanków w sensie społecznym b ył prow okująco odm ienny. B ohaterów w powieści czułej dzieliły różnice s ta ­ now e, n ig d y jed n ak tak głębokie. Rom ans p ana z chłopką, z poddaną s ta r­ czał — co n ajw y żej — n a d robny skandal tow arzyski. W takim św ietle p rzed staw iała go jeszcze Zofia N ałkow ska w Granicy. Odm ienność U lany od ujęć w „powieści czułej” polega n a rozbudow aniu przez K raszew skie­ go d rug iej płaszczyzny znaczeniow ej, w powieści. R om antycy nazw ali ową płaszczyznę kolo ry tem lokalnym , w ogólniejszym planie n a rra c y jn y m w iąże się to z now ym wzorcem p o w i e ś c i m a l o w n i c z e j . W p ier­ w otnej w e rsji Ulana nosiła in n y ty tu ł — Poleszanka. T y tu ł te n w iązał powieść z poprzedzającym i jej napisanie W spom nieniam i W ołynia, Polesia

i L itw y (1840). Zw iązki powieści ludow ych K raszew skiego z jego podróżo-

p isarstw em , bo W spom nienia W ołynia, Polesia i L itw y należą do tego ty p u lite ra tu ry , są w ielorakie.

Rozbudzone w okresie rom antyzm u pasje podróżnicze w pły n ęły n a rozw ój powieści i pow olne przekształcanie się jej ch arak teru . Oczywiście podróżopisarstw o istniało i daw niej. Epoka rom antyzm u odziedziczyła po poprzednikach część trad y cy jn y ch szlaków turysty czn ych . Nie osłabły wówczas w y p raw y z całej E uropy do Włoch, A rkadii artystó w , wzrosło zainteresow anie O rientem . W grupie „podróży przym usow ych” P olacy od czasów k on fed eracji b arsk iej odbyw ali dalekie w ędrów ki w głąb A zji

(7)

— ‘ 24 —

i n a K aukaz, z konieczności politycznych em igrow ali do różnych k rajó w Europy, do A m ery k i Północnej i P ołu dn iow ej, do A ustralii. Ta k o n fro n ­ ta c ja zam k n iętej m en taln ości polskiej z w ielkim i różnorodnym św iatem zm ieniała naszą k u ltu rę . B yła to k lęska zadufanego sarm aty zm u; kon­ fro n ta c ja przyspieszała p rzem ian y św iadom ości narodow ej. Ale p asje po­ dróżnicze ro m an ty k ó w zw róciły się, zwłaszcza po u p ad k u p ow stania li­ stopadow ego, k u stro n o m rodzinnym . W ędrów ki po k ra ju przyniosły sze­ re g znaczących dla naszej k u ltu r y odkryć — staw ały się m im ow olnie n iejak o in w en tary zacją tego, co P olakom zostało po katastro fie: ocalałych zab y tkó w a rc h ite k tu ry , zasobów sztuki, w reszcie — k u ltu ry duchow ej. W ędrów ki p rzy nio sły pom nikow e dzieła, jak zbiory pieśni i legend ludo­ w ych, opisy zw yczajów w różnych regionach. Podróżow anie kształciło spostrzegaw czość, u m iejętność p o d p atry w an ia życia, a te k s ty pow stające w w y n ik u podróży tw o rzy ły osobny ty p piśm iennictw a. O pisy podróży n ależały do ówczesnej „ lite ra tu ry fa k tu ” , stanow iły zadatek późniejszych rep o rtaży . Nie bez p rzy czy n y podróżnika spisującego swe w rażen ia z w ędrów ek nazyw ano „praw do p isem ” i przeciw staw iano auto ro m u tw o ­ rów fikcyjnych.

Podróżopisarstw o ro m anty czn e m a swą cechę odrębną: w przeciw ień­ stw ie do re la c ji podróżniczych X V III w. dąży do zachow ania pew nej ró w ­ now agi m iędzy opisem m iejsc, k rajo brazów , niezw ykłości n a tu ry i k u l­ tu ry , a re je s tra c ją przeżyć sam ego podróżnika. Jego przeżycia są w istocie ró w norzędnym przedm iotem opisu. C h a ra k te r zobiektyw izow anej relacji podlega w y raźn em u zsubiektyw izow aniu. Opis, re je s tru je subiektyw ne przeżycia podm iotu, n ab iera cech prozy a rty sty c z n e j, a rów nocześnie za­ chow uje podstaw ow e podporządkow anie praw dzie życia. H istorie m iłosne, k tó re w cześniej tw o rzy ły podstaw ę fab u ły rom ansow ej, obudow yw ane b y w ały w now ej pow ieści bogatą otoczką sp raw i obrazów podpatrzonych w życiu. R om ans p rzek ształcał się w realisty czną powieść społeczną. Ula­

na jest jed n ym z n a jb a rd zie j znaczących św iadectw te j przem iany.

K raszew ski, a u to r trzech obszernych opisów podróży, w yznaw ał w 1840 r.:

„Gdy gdzie indziej potrzeba dla odkrycia nowych i nie opisanych krain płynąć jak Ross przez lody lub iść do źródeł Nilu, gdzie już tylu zginęło; kiedy gdzie indziej podróżni zm uszeni są bardzo dawno wiadom e, widziane, opisane, oklepane rzeczy powtarzać coraz na inszy sposób, kiedy już aż do znużenia w ym alowane są, objaśnione, upoetyzowane i brzegi Renu, i góry Szkocji, i biedne chaty w ieśnia­ ków Irlandii (gorsze daleko od naszych); kiedy nowych zwierząt naturaliści muszą szukać w głębi ziemi (mamuty), nowych roślin na dnie morza (algi) — u nas, w krajach słow iańskich, w szystko jest jeszcze w stanie dziewiczym, do opisu, do w yna­ lezienia i odkrycia przed światem . Stern czy Pallas, Humboldt czy m iss Trollope, Basil Hall i książę Piicker-M uskau, każdy by tu swój rodzaj podróży mógł z ko­ rzyścią przedsięwziąć, do każdej z nich znajdują się jeszcze nie tknięte materiały. Proszę, na przykład kto opisał Pińsk i Pińszczyznę choćby pod względem m

(8)
(9)

Dołhe k. Prużan. Gniazdo rodzinne Kraszewskich. Drzeworyt Gródek k. Łucka. Drzeworyt E. Gorazdowskiego wg rysunku E. Gorazdowskiego wg rysunku J. Kossaka, 1879 r. J. Kossaka, 1879 r.

(10)

25

czym ? Kto ocenił także wartość handlową tego zakątka? Dotąd nikt podobno, a nasz opis jest tak lekką próbką, że i po nas można będzie powiedzieć: nikt jeszcze”

W spom nienia W o łyn ia , Polesia i L itw y , z k tó ry ch pochodzi te n cy tat,

są księgą daw nego obyczaju, histo rią opisyw anych ziem, zapisem folklo­ ry sty czn y m , wreszcie — zapisem osobistym, pam iętnikiem pisarza. Pow ­ sta ły w w y n iku k ilku podróży po rodzinnych stronach. Pow ieści ludow e po w staw ały w bezpośrednim zw iązku z ty m i podróżam i. N iektóre w nich p a rtie i opisowe, i fab u larn e w skazują na bezpośredni związek z tek stem

W spom nień W ołynia, Polesia i L itw y . Na potw ierdzenie p rzyw ołajm y tu

fra g m en t te k stu z Ulany:

„Jeśli jaki kraj cichy, jeśli jaki spokojny, to Polesie nasze. K iedy przez którą w ieś gościniec pocztowy nie idzie albo trakt kupiecki, to prócz pospolitego odgłosu w si, który jest jakby jej oddechem, nic nie słychać obcego, nic nie widać cudzego. W szystkie św ity jednakowo siwe, w szystkie chustki jednakowo białe i sosny jedna­ kowo zielone, i chaty jednakowo niskie i nieforemne, i ten sam zawsze dym czarny ponad ich dymnikam i się wzbija. Jednakże jak dwóch liści jednakowych na krzaku, tak dwóch w iosek jednakowych na Polesiu nie znajdziesz; tam cerkiew wyższa z ciem nym i galeriam i, tam las gęstszy, tam chat więcej — w szystkie podobne jak siostry rodzone, a dwóch nie ma jednakowych zupełnie jak dwóch twarzy ludz­ kich ” 10.

Kim jest w ty m fragm encie powieści n a rra to r? Przecież nie kimś, k to w yznacza i określa m iejsce zdarzeń w znaczeniu m iejsca konkretnego, ograniczającego przestrzeń, na k tó re j poruszać się będą boh aterzy po­ wieści. J e st nato m iast kim ś, k to poznał całą krainę, jej społeczną i k u ltu ­ ra ln ą fizjonom ię, dostrzegł odrębność od innych regionów k ra ju i w ew ­ n ę trz n ą spójność, zasadnicze podobieństw o i m iejsc, i ludzi. W stosunku do fab u ły powieści, do jej uzależnień przyczynow o-skutkow ych n a rra to r

U lany w y stę p u je w podw ójnej roli. P ierw szą z nich określa nadw iedza

podróżnika, k tó ry zobaczyf w szystkie zak ątk i rozległego Polesia. Pozw ala ona na kształtow anie opisu na zasadzie nie s z c z e g ó ł o w e j , lecz s y n ­ t e t y c z n e j . K ategorią podstaw ow ą w tak pojętym opisie jest r e p r e ­ z e n t a t y w n o ś ć elem entów składających się na opis. Chodzi zresztą o rep rezen taty w n o ść rozum ianą szeroko — i w sensie geograficznym , i w sensie k u ltu ro w y m , a także społecznym . R ów nina z rozlew iskam i w odny­ m i, cerkw ie i język chłopów poleskich, dw ór pana i pańszczyźniana wieś — to podstaw ow e elem enty obrazu. Ale n a rra to r opisuje nie dow olnie w y­

b ran e m iejsce, lecz swój k ra j ro dzinny („nasze Polesie”). Opis nacechow a­ n y zostaje p ew nym liryzm em : n a rra to r p rzedstaw ia nie tylko „św iat”, lecz także siebie samego. J e st to s tru k tu ra przeniesiona bezpośrednio z podróżopisarstw a. N a rra to r podziw ia znajom e krajo b razy , troszczy się o w ierne przedstaw ienie ch arak tery sty czn y ch dla regionu szczegółów, zbie­ ra n aw et m iejscow e podania (w zm ianka na tem a t m ogiły w lesie, na k tó ­ r e j Tadeusz spotyka Ulanę), ch arak tery sty czn e ry sy obyczajowe (np.

(11)

26

r y tu a ł częstow ania się w ódką w karczm ie; w ieczornica w dom u sio stry -‘ U lany, śp iew ana pieśń ludow a). S ta tu s n a rra to ra -k ra jo z n a w c y pociąga za sobą konieczność opisów w yg lądu karczm y , chaty, s tro ju Poleszuków , obrzędu pogrzebow ego itd.

Bez owego dokładnie zarysow anego tła, ro zrastająceg o się w głąb i w szerz, w ypełniającego się w ielką ilością d rob nych szczegółów, h isto ria U lan y b y łab y ban alna. Tło w pływ a w sposób zasadniczy n a jakość i cha­ r a k te r fabuły. Dzieje m iłości U lany i Tadeusza opow iada n a rra to r pow oli, sta ra ją c się objaśnić w szystkie fazy narodzin, rozw oju i śm ierci n am ię­ tności. P ierw sze spotkanie z U laną, przypadkow e, było d la Tadeusza za­ skoczeniem : u d erzy ła go jej uroda. U lan a zaś poczuła się ty m zw róceniem uw ag i w yróżniona, choć od początku przew idyw ała, że sprow adzić to> m oże n a n ią nieszczęście. Nie b y ła w olna — m iała m ęża i dzieci. W ydana za m ąż za starszego i „bogatego”, uro dziła dzieci, lecz nie poznała jeszcze, czym jest nam iętność, czym jest m iłość. U lana jest św iadom a sw ej u ro d y , zaczepiali ją przecież „d w orscy ” , bił ją za to mąż. Ma więc U lana sw oje pow ody, b y odrzucając początkow o m iłość Tadeusza, m yśleć o niej stale. P ozornie jej postępow anie pozbaw ione jest konsekw encji: n ajp ierw b ro n i się przed Tadeuszem , w yciąga n a w e t nóż, później sam a go szuka i w pew ­ n y m stopniu prow okuje. N iekonsekw encja ta m a swe u zasadnienia psy­ chologiczne i społeczne. R ów nie niek o n sek w en tn ie p ostępuje tak że T a­ deusz — n a jp ie rw uw aża U lanę za „łatw ą zdobycz” , jest bezw zględny a n a ­ w e t b ru ta ln y . W yciągnięty przez U lanę nóż pow oduje, że Tadeusz zm ie­ n ia swe postępow anie: chce pozyskać jej w zględy łagodnością, o d k ry w a w w ieśniaczce zdolność do przeży w ania „ p raw d ziw ej” nam iętności.

Cała ta faza rom ansu, k tó rą by m ożna nazw ać narodzinam i nam iętn o ­ ści, w ahań , cofania się i zbliżeń, zarysow ana została z w ielkim zn aw stw em psychologicznym , otoczona a u rą niezw ykłości i powagi. Tadeusz nie jest. cynicznym uw odzicielem , przem aw ia za nim fak t, że poszukując miłości,, um ie ją odkryć i docenić w rodzących się uczuciach U lany. J e j uroda,, p ro sto ta, przy w iązanie p otw ierd zają jego w cześniejsze decyzje z e rw an ia ze św iatem , w k tó ry m kob iety , niczego nie czując, g rają tylko m iłość i n a ­ m iętność.

Takie zaw iązanie d ra m a tu , k tó ry m a się rozegrać, odbiegało od ste re o ­ ty pó w i społecznych, i literackich. K ochankow ie nie są w ystępni: u szla­ chetn ia ich i tłu m aczy p raw dziw a miłość, obydw oje w alczą o p raw a dla sw ych uczuć przeciw ko „całem u św ia tu ” . U lana nie jest kobietą zep su tą, ja k je j siostra, jak inne ko b iety w iejskie, k tó re u m iałyb y w yciągnąć dla siebie korzyści z p ań sk iej miłości. W ieś przecież od d a w n a poddana by ła d em oralizującym w pływ om dw oru. K rew ni, k tó rz y in fo rm u ją m ęża o

(12)

27

rom ansie U lany, doradzają m ilczenie i ze w zględu na możliwość pańskich prześladow ań, i ze w zględu na spodziewane korzyści, na polepszenie b y tu w zagrodzie. Miłość U lany uzyskuje w ty m kontekście inny, m niej jedn o­ znaczn y w ym iar.

W lite ra tu rz e ro m antycznej tem a t „uw iedzionej” służył przede w szy­ stk im podkreśleniu k rzy w d społecznych. Tak było w cześniej w R ybce A dam a M ickiewicza, w powieści poetyckiej H alka (powstało z niej póź­ niej lib retto do opery Moniuszki) W łodzim ierza W olskiego, w jego Poło-

śce itd. We w szystkich ty ch u tw o rach uwodziciel jest od początku czło­

w iekiem cynicznym , m oralnie podejrzanym . Uwagę tw órców skupiały w yłącznie przeżycia „niew innej o fia ry ” : pańska miłość kończyła się śm ier­ cią bądź chorobą psychiczną b o haterki. Dziewczyna z ludu jako uosobie­ nie niew inności i naiw ności była więc ofiarą rozpasanych nam iętności „złego p a n a ”. „Nieszczęście” U lany m a inny ch arak ter. N ieprzypadkow o U lana nie jest panną, lecz m ężatką, m atk ą dzieciom. Nie jest tylk o nie­ w inną i naiw ną ofiarą m łodzieńczych uniesień, lecz kobietą w pew nym m om encie św iadom ie w ybierającą swój los. Dla nam iętności poświęciła w szystko — m ęża i dzieci; zerw ała ze środow iskiem , w k tó ry m żyła i za k tó ry m tęskn iła w dniach sam otności i opuszczenia. Takie u kształtow anie fab u ły , celowe przecież, przesuw ało ak cen ty podstaw ow e w powieści z ocen m oralno-społecznych n a u w arun k o w ania i eksplikacje psychologi­ czne. W R ybce, Halce i Połośce sam a miłość była w artością najw yższą, nie podlegającą ocenom. Chodziło o „św ięte p raw a serca”. Czy w Ulanie chodzi tylko o celową dram aty zację fabuły? N aw et to, że U lana opuściła m ęża i dzieci, w św ietle jej w ielkiej m iłości zdaje się być u sp raw iedli­ w ione. „Zły uw odziciel” i „niew inna dziew czyna” to schem at o og ran i­ czonej nośności społecznej: zm ierzał nieuchronnie do m elodram atycznego finału. W schem acie tak im nie m ieściła się głębsza analiza sam ej n am ię­ tności. K raszew ski w Ulanie sta ra się w yjść poza to najprostsze ujęcie, przekroczyć jego ograniczenia.

Ja k iż jest więc ogólniejszy sens skom plikow ania znanego schem atu w pow ieści K raszew skiego? Chodzi niew ątpliw ie o inne ośw ietlenie sam ej miłości. Może ona mieć swe źródło w praw ach n a tu ry , w sferze, nad k tó rą świadom ość ludzka nie w pełni sp raw u je w ładzę. T ajem nice psychiki lu ­ d z k ie j polegają na tym , że dla sfery w y rastającej z „ n a tu ry ” (z in sty n ­ któw ) stw arza ona k rąg m iraży i uw zniośleń. K u ltu ra dostarcza tu wzo­ rów gotow ych. D ostrzeżony przez K raszew skiego ko n flik t m iędzy k u ltu ­ rą i n a tu rą sta je się w istocie oskarżeniem k u ltu ry . M itologizacja m iłości p rzy b rać może — w sensie społecznym i m oralnym — w y m iary groźne i tragiczne. Za w szystko ludzie płacić m uszą określoną cenę, także za s,św ięte praw o do m iłości”. W k u ltu rz e w a rstw wyższych m it „św iętej m iłości” pociąga za sobą deform acje psychiki: kobiety z „w ielkiego św ia­

(13)

28

t a ” uczą się g ry i udaw an ia, tra c ą n atom iast zdolność do przeżyw ania p raw d ziw y ch uczuć. K u ltu ra ludow a, jeśli nie jest skażona w pływ am i d w oru, zachow uje sw ą podstaw ow ą właściwość — zgodność z n a tu rą . N a­ ru szen ie n a tu ra ln e j rów now agi w świecie U lan y pochodzi z zew nątrz: pobudza w n iej to w szystko, co je st zw iązane ze sferą n a tu ry ludzkiej. N ie je st grzeszne i przestępne to, co jest zgodne z n a tu rą . Nosicielem fałszyw ej n o rm y o kazuje się w ty m układzie Tadeusz. To on u d a je i gra n am iętność przed sobą, p rzed U laną i przed otoczeniem . J e s t w ew nętrznie rozdw ojony: z m itów epoki rodzi się jego tęsk n o ta za praw dziw ą m iłością, a rów nocześnie okazuje się „dziecięciem w ie k u ” — może tylk o grać w y ­ m arzon ą rolę. J e st to jedno z w iększych odkryć psychologicznych K ra ­ szewskiego. P rz y w o łajm y w łaściw y fra g m en t tek stu :

„Sam nie wiedział, a kiedy się sam zbadał i uczuł dlaczego to robi — śmiał się z siebie.

Jak często w jednym człowieku jest w yraźnie dwóch ludzi! Zimny tylko jed­ nym rozumem i głow ą rządzący się n ie czuje nigdy tego rozdwojenia duszy. Dla innych jest ono cierpieniem nieznośnym. Często śm ieje się jeden z płaczu drugiego,, w yszydza jego czynności, grozi przyszłością i wśród najżyw szych rozkoszy w skazuje chm ury rodzące się na niebie, rozbija rozkosz analizując ją, obrażając niedow iar­ stw em swoim. Zimny to rozum, co jak strażnik siedzi wysoko, patrzy pod nogi — i ostrzega, i szydzi. Rzadko człow iek mu posłuszny, i m ści się na nim rozum szy- derstw y, m ści się w yrzutam i późniejszym i. Im go m niej słuchają, tym ostrzej do­ jada, tym boleśniej kąsa, tym w ięcej szydzi. O, to męczarnia! Serce leci do świata, człow iek wyciąga ręce, czuje się już szczęśliwym , chw yta sw oje szczęście, a ten głos okropny Kasandry, który w łonie sw ym nosi, krzyczy mu nad głową nieustan­ nie: zobaczysz jutro to sw oje szczęście! Albo — przypatrz się, coś otrzymał! I naów - czas człek patrzy, zaczyna nie w ierzyć, przestaje być szczęśliw ym ” n.

D otarliśm y w te n sposób do niezw ykłej w a rstw y znaczeniow ej Ulany* — do problem ów egzystencjalno-psychologicznych człowieka. C hciałoby się rzec językiem F re u d a: k u ltu r a jest źródłem rozdw ojenia i cierpienia. Jeg o losu nie o kreśla c h a ra k te r, lecz stale zm ienna energia psychiczna prow adząca go k rę ty m i ścieżkam i w zajem nie w y kluczających się sprzecz­ ności. Rozum (świadomość) w iedzie w nim spór z podszeptam i n a tu ry , rodzącym i się z n ich m arzen iam i i em ocjam i. K u ltu ra stw arza wzorce zachow ań, ale m ogą to być w zorce fałszyw e, jeśli opanują w yobraźnię, m ogą stać się źródłem zła i cierpienia. Tadeusz ze swoją postaw ą m izan­ tro p a , z rozczarow aniem w yw iezionym z „w ielkiego św ia ta ”, z m arze­ n iam i o m iłości jest w sensie psychicznym — pro d u k tem epoki, „dziecię­ ciem w iek u ” . T w orzy w sum ie ty p egocentryka, jakich było wówczas w ielu. P ierw szą próbę pow ieściow ej m onografii pokolenia popow staniow ego d ał K raszew ski w pow ieści Poeta i św iat. Tadeusz jest — rzec m ożna — bliźniaczym b rate m G ustaw a, b o h a te ra tej powieści: ta sam a su p rem acja w yob raźni n ad reflek sją, ta sam a n ieu stan n a pogoń za w ielką nam iętno­ ścią i to samo w reszcie — końcow e bankructw o . Obaj bohaterzy, m arzy ­

(14)

29

cielscy i poetyczni, sta ją się m im ow olnym i spraw cam i zła i cierpienia in­ nych. Nie są ludźm i złym i z n a tu ry , lecz zasady, w edług k tó ry ch postę­ pują, prow adzą na m anow ce. Za sobą zostaw iają spustoszenie, oszukują i sam i są oszukiw ani; m a ją dobre zam iary, lecz 'braknie im w oli i w y trw a ­ łości. Ten ty p b o h atera m a w sobie ry sy ogólniejsze: kabotynizm m iesza się z m arzycielstw em , wzniosłe idee sąsiadują w nim z m ałością i p u stk ą w ew nętrzną. Rzecz w tym , że postać nie podlega — z p ersp ek ty w y n a rra ­ to ra — jednoznacznej ocenie. Sam n a rra to r nie jest m oralistą, Katonem,, lecz ty lko obserw atorem życia.

Pow ieść m a więc dw ie odrębne płaszczyzny znaczeniowe. Je d n ą z n ich tw orzy postaw a n arra to ra -k ra jo z n a w c y , zafascynowanego k olory tem lo­ kalnym , społecznym i zależnościam i m iędzy ludźm i, specyficznym i cecha­ m i k u ltu ry ludow ej. W w y n iku tej p ostaw y pow staje w powieści w ielkie m alow idło społeczno-regionalno-obyczajow e; w przypadku U lany, cho­ ciażby ze w zględu na jej rozm iary — obrazek społeczno-rodzajow y. W ar­ stw a d rug a wiąże się z próbą dociekliwego rozpoznaw ania różnorakich przejaw ów psychiki ludzkiej — źródeł em ocji i ich społecznych skutków . Pow ieści tego ty p u obca w łaściw ie jest w szelka d y d ak tyk a społeczna. Za­ m iarem podstaw ow ym tw órcy w „powieści m alow niczej” pozostaje bo­ w iem przede w szystkim u trw alen ie rzeczywistości, jej w yglądu, jej rysów c h arak terystyczn ych. „O brazek z życia” lub „panoram a życia” to rom an­ tyczna form uła powieści realistycznej. Edw ard Dem bowski, zachw ycając się U la n ą 12, zarzucał jej rów nocześnie nie dość jasną m yśl społeczną. In n y m i słow y: w sensie m o raln y m i społecznym Tadeusz nie został jedno­ znacznie oceniony, U lana nie została przedstaw iona jako niew inna ofiara cynicznego uwodziciela.

Dobrze, że się tak nie stało. Ale w arto postaw ić pytanie — dlaczego tak się nie stało? O co chodziło więc autorow i? Odpowiedzi szukać należy w usy tuo w aniu d ru g iej płaszczyzny znaczeniow ej wT powieści. Pozornie nie w iąże się ona z pierw szą — z ową w ierną re je stra c ją krajo b razu , obyczaju, stosunków społecznych m iędzy dw orem i wsią, sposobów życia ludzi zw iązanych z różnym i klasam i i w arstw am i. W istocie to wszystko,, co nazw ać m oglibyśm y tłem społecznym, pozwala lepiej zrozum ieć cha­ ra k te r przeżyć w ew n ętrzn y ch głów nych bohaterów . M alow anie św iata zew nętrznego służy objaśnieniu i in te rp re ta c ji c h a ra k te ru em ocji i u czuć obydw ojga kochanków . A naliza ta prow adzi do u kładan ia się ich przebiegu w dw a przeciw staw ne w zory: po stronie Tadeusza przew aża u d aw an ie uczuć, sw oista gra przed sobą i przed p a rtn e rk ą , po stronie U lany — bez­ pośredniość, szczerość i praw da. N a rra to r krok po k ro k u odtw arza posz­ czególne stadia rozw oju uczucia, zbliżenia się i rozejścia kochanków , n a ­ dziei i rozczarow ań.

(15)

isty-— 30

-czna. Jed n o stk a w b re w sw ej w oli podlega w ielu n ieuch ron n ym nakazom : zależna jest od „ n a tu ry ” , od środow iska społecznego, w reszcie od k u ltu ry . S iły te, działające sprzecznie wobec siebie, tw orzą p łyn ną i n ietrw a łą m iazgę psychiczną. Człowiek nie może zaufać ani sobie, ani innym . I na ty m polega d ra m a t głów nej b o h a te rk i powieści: jej w ielka nam iętność, k tó ra m iała przynieść szczęście, zm ieniła się w dom inujące cierpienie, przy nio sła sam otność i śm ierć.

P raw dziw e now atorstw o a rty sty c z n e m ieści się w rozw iązaniach d ru ­ giej w a rstw y znaczeniow ej u tw oru . P ierw sza, zależna od dośw iadczeń po­ dróżnika, była dość zresztą odw ażnym przeniesieniem do powieści zdoby­ czy „ lite ra tu ry f a k tu ”. D ru g a — staw iała przed pisarzem szereg tru d n y c h p roblem ów arty sty czn y ch . Rzecz w tym , że n a rra to r-k ra jo z n a w c a , obser­ w a to r św iata i życia, pozostaw ał na zew n ątrz tego, co opisyw ał. S fera nam iętności, em ocji i uczuć w ym agała innego podejścia. N a rra to r, k tó ry opow iada o cudzych przeżyciach w ew nętrzny ch, niedostępnych obserw acji i zew nętrznem u opisowi, sta je się autom atyczn ie niejako niew iarygodny. S tąd też w Ulanie sp o ty k am y się z innym ty p em n a rra c ji, k tó ry m ożna nazw ać n a rra c ją z p e rsp e k ty w y postaci. D la odtw orzenia przeżyć w ew nę­ trz n y c h mógł pisarz posłużyć się w yp ró bo w any m i w cześniej fo rm am i m o­ nologow ych w ypow iedzi postaci (list, dziennik in ty m n y , pam iętnik), ale listów nie m ogła pisać U lana. B yła przecież niepiśm ienna. D ziennik czy p am iętn ik Tadeusza nie mógł stać się w iaryg od nym źródłem z innego w zględu — chodziło przecież o odtw orzenie jego rozdw ojenia, o zdem asko­ w anie w ew n ętrzn y ch upozorow ań i niep raw dy .

N a rra c ja z p e rsp e k ty w y b o h atera jest form ą b ard ziej zdyscyplinow aną i kontrolow aną. Może przy b ierać postać bliższą m ow ie zależnej lub nie­ zależnej. Obie te o dm iany istn ieją w U lanie, choć daje się zauw ażyć ich celow e przyporządkow anie. W szystko, co dotyczy Tadeusza, opowiedziane zostaje z m niejszym zaufan iem do jego sposobów m yślenia i przeżyw a­ n ia. N a rra to r w ew n ętrzn e p rzyw oływ anie jego m yśli o p atru je w yraźn ym cudzysłow em . Nie jest to k o m en tarz oceniający, lecz prow adzący d y sk re ­ t n e rozpoznanie w e w n ętrzn y ch sprzeczności. P rz y b ie ra to niekiedy postać sporu Tadeusza z sam ym sobą, zgodnie z w cześniejszą k o n statacją, iż „m ieszkało w nim dw óch lud zi” .

„W łaśnie Tadeusz w alczył z tym wrogiem, dwóch ludzi w nim m ówiło. Jeden zim ny, rosnący, szyderski, drugi nieopatrzny, nam iętny i dziecinny.

I pierw szy n ielitościw ie w yśm iew ał drugiego, m ęczył go, upokarzał. A drugi? Jakby nie słyszał, jakby nie czuł, jakby nie rozumiał.

— Cóż to? Pokochałeś garncarzychę? Prostą wieśniaczkę? — m ówił szyderca. — Szkarada! Zgorszenie! Wstyd! Będzieszże śm iał, potrafisz, odważysz się?

Na to w szystko Tadeusz nic nie odpowiadał. Szedł, słuchał, milczał.

(16)

31

sw ym gwarem, nie las z kołyszącym i się sosny i wonnym i brzozy, ale piękne o c z y garncarzychy mu się śniły, a tym i oczyma patrzała na niego!

A ta, co go zdradziła! Zawsze ta jeszcze — taż sama! I w idział ją, i w idział inną, dwie w jednej; a gdy się obudził i w yszedł w las, na pole, niespokojny obra­ cał się, szukał oczyma, czy gdzie nie ujrzy znowu U lany” 13.

Skom plikow anie form n arra c y jn y c h , k tó re dostrzec m ożem y w tym- fragm encie, w ynika z tru dn eg o zadania, jakie sobie pisarz postaw ił: zro­ zum ieć i objaśnić człow ieka, jego sposoby m yślenia i przeżyw ania, k tó ry nieopatrzn ie b u rzy pew ną granicę m o raln ą i społeczną. W kraczam y w strefę przeżyć tru d n y c h do nazw ania. Czym kierow ał się bohater? P o trz e ­ bą m łodego serca? Chęcią zem sty na tej, k tó rą w cześniej kochał, chęcią jej upokorzenia w sam ym sobie? Za n a rra to re m w kraczam y nie ty lko w niedostępny św iat m y śli Tadeusza, lecz także w k rain ę jego snów. O ciera­ m y się o to, co w pół w ieku później F re u d nazw ał podświadomością. U- derzyć m usi podobieństw o in tuicy jn ie p rzeczutych rozw iązań. W arto w ty m m iejscu przypom nieć, że w badaniach n ad teorią w iedeńskiego p sy ­ c h ia try zwrócono uw agę na jej zależność od w cześniejszych rozpoznań li­ te r a tu r y rom an ty czn ej. W przyp ad ku K raszew skiego chodzi oczywiście o jego odkryw czość na teren ie lite ra tu ry , na teren ie powieści. Nowe zada­ nia arty sty czn e, jakie sobie staw iał, dotyczyły sposobów kreow ania postaci. M iędzy jego rozw iązaniam i a tra d y c ją literack ą istnieje głęboka przepaść: now oczesna powieść rodziła się pod jego piórem , o czym często zapom i­ nali później następcy.

N a rra c ja z p e rsp e k ty w y postaci objaśniała ludzkie postępow anie sze­ rzej i głębiej, chroniła przed n u dn y m m oralizatorstw em , pozw alała na przed staw ienie różnych sił rządzących psychiką ludzką. Był to now y problem w litera tu rz e , w ażniejszy niż skom plikow ana fabuła, frap u jąca niezw ykłością przebiegu zdarzeń, sensacyjnych zaw ikłań i rozw iązań. F abuła w Ulanie jest w yjątkow o prosta: zdarzenia toczą się powoli, jest ich zresztą niew iele. H istorię rom ansu U lany i Tadeusza m ożna by nazw ać b analną, g d yby nie dociekliwość psychologiczna w toku jej opowiadania.

P rzeżycia w ew n ętrzn e U lany zostały odtw orzone poprzez jeszcze w ięk ­ sze zbliżenie n a rra c ji do jej stylu m yślenia i przeżyw ania. Od fazy zbu­ rzenia jej spokoju w ew nętrznego w m om encie pierw szych spotkań z T a- duszem , przez zapam iętanie w nam iętności, do rozpaczy, przejm ującego przeżyw ania sam otności i opuszczenia ry su je pisarz ko nsekw entną linię przeobrażeń pro stej w iejskiej kobiety w heroinę powieściową. Nie pozwala sobie p rzy ty m na żadne osądy m oralne: chce zobaczyć w szystko jej oczy­ m a. T ylko n a tej drodze m ożna było uzyskać a rty sty czn ą rehabilitację- bohaterk i. Stąd też w p rzy pad k u U lany n a rra c ja w sensie stylistycznym zbliża się n a jb a rd zie j do jej sposobów m yślenia, jej sposobów w y rażan ia m yśli i uczuć. S łuży tem u specjalne ukształtow anie frazy, stosow anie

(17)

32

p ow tórzeń. P o w staje coś, co m ożna by nazw ać sk argą skrzyw dzonej i zroz­ paczonej. P rz y jrz y jm y się jednem u tylk o fragm en tow i tej skargi:

„Ulana została sama ze swoją namiętnością, smutkiem, m yślam i, sama, okrop­ nie sama. Ona nie m iała sposobu oderwania się od nich, m usiała płakać. Innego stanu ludzie leczą sm utek, boleść, rozpacz odsuwając się od przyczyn, co je zrodzi­ ły, m yślą porzucają krąg czarny, tworząc sobie nowe, sztuczne życie w zastępstwie za utracone. Tego uczynić nie mogła Ulana; ona została sama na m iejscu, gdzie jej w szystko przypom inało Tadeusza, bez zatrudnienia, rozrywki, ciągle patrząc na siebie i sw oją boleść. Tydzień upłynął; siedziała w oknie patrząc na drogę na próżno, siedziała pod topolam i nad brzegiem jeziora, w yglądała Tadeusza, podsłu­ chiw ała każdego turkotu, serce jej biło na każdy gwar w dziedzińcu; nieraz w nocy zryw ała się i biegła patrzeć czy nie przyjechał. Jego nie było. Sama, zupełnie sama rachowała dnie długie, puste, blade, spędzone u kądzieli, w ogrodzie, na smutnych jednostajnych dum aniach” 14.

N iezw ykły to fra g m e n t prozy, jakiego nie udałoby się odnaleźć w ca­ łej naszej w cześniejszej lite ra tu rz e pow ieściow ej. Ulana w dziejach ga­ tu n k u , u p raw ianeg o z upodobaniem przez rom anty kó w , w yznacza w ażny etap zachodzących przem ian. Z tra d y c ji odziedziczonej po poprzednikach pozostaje w niej dociekliw ość obserw acji społecznej, chęć o d tw arzania i zapisyw ania życia. Rów nocześnie zasadniczem u pogłębieniu ulega wiedza o przeżyciach w e w n ętrzn y c h człow ieka. O dw ażna i niezw ykła jest jednak in n a k o n statacja: człow iek ze sw ym skom plikow aniem psychicznym jest w istocie tożsam y, niezależnie od przynależności stanow ej. W iejska ko­ bieta, m ężatka, m atk a, może być zdolna do przeżycia w ielkiej n am iętn o ­ ści. Ale los G eorge S an d z Polesia m usi być trag iczny : próba „w yzw ole­ n ia ”, pójścia za głosem serca, poddania się n am iętności może przynieść ty lk o cierpienie. J e s t w te j opowieści o p iękn ej Poleszance spór z ideam i ro m an ty zm u , z jego m itam i. Nie w iedzie go przeciw nik rom an tyzm u, lecz człow iek, k tó ry czerpał swą w iedzę z obserw acji życia społecznego.

P rzed lite ra tu rą p ięk n ą, przed pow ieścią staw iał on now e zadania: w in n a ona rozpoznaw ać rzeczyw istość, w szystkie uw aru n k o w an ia zew nęt­

rzn e jed n o stk i i w ew n ętrzn e kom plikacje psychiki, k tó re rodzą się z kon ­ flik tu m iędzy ideam i, m arzen iam i, popędam i serca, podszeptam i „ n a tu ry ” , a m ożliw ościam i określonym i przez w a ru n k i życia. W zniosłe i szlachetne idee przynosić m ogą nie szczęście, lecz cierpienie. Poddanie się uczuciom prow adzi do zlekcew ażenia społecznych obowiązków jednostki. Ulana i cała g ru p a pow ieści ludow ych K raszew skiego była praw dziw ym ew ene­ m e n te m w naszej lite ra tu rz e . Chodziło o p rzełam anie daw nych ograniczeń,

o rozszerzenie te re n ó w obserw acji społecznej. Chłop jako rówTnop raw n y b o h a te r lite r a tu r y pow ieściow ej — było to przedsięw zięcie niezw ykłe. Ale K raszew ski znalazł się o k ro k od innego, jeszcze bardziej zask ak u ją­ cego rozw iązania. M arzyła m u się powieść opow iedziana przez ludowego, chłopskiego n a rra to ra , „w łasn ym i słow am i” chłopa z kresów .

(18)

33

wyrazy i stylem , jakim poczciwy w ieśniak opowiadał? Ciężko by wam było jej słuchać panowie czytelnicy, nie przyw ykli do tak długiej a tak prostej opowieści. Lubicie wy, prawda, kury, ale kiedy wam je kucharz przyprawi truflam i, podleje sosem i do niepoznania ubierze po swojem u, tak że kura będzie się mogła nazwać pulardą i nie doszukacie się w niej kwoczki kusej [...]. To się w łaśnie dzieje i z powieścią; lubicie prostą powieść z w iejskiego śmietnika, która jeszcze wczoraj była żywa i trzepotała skrzydłami, ale trzeba ją wam ubrać, przyprawić, smak jej wyostrzyć. Pojmując to dobrze, postanowiłem dla waszej zabawki zepsuć moim opowiadaniem prostą Sawki historią” 15.

Na zrealizow anie tego pom ysłu wypadło czekać długo: m usiały n a j­ p ierw pow stać opow iadania O rkana, m usiał R eym ont napisać Chłopów, W incenty B urek Drogę przez wieś. Ale literacka droga do K onopielki,

K am ienia na ka m ien iu w iedzie od powieści ludow ych Kraszew skiego.

Pow róćm y do U lany. Sądzę, że powieści tej stała się praw dziw a k rz y ­ w da w dziejach naszej lite ra tu ry . K ry ty k a literacka nie rozpoznała w szystkich jej znaczeń. Od czasów Dembowskiego, a później Chm ielow ­ skiego, związano z nią prościutki schem at in te rp re ta c y jn y : m iała to być w yłącznie powieść o krzyw dzie społecznej chłopów. Nie widziano w niej innych, choć przecież oczywistych, znaczeń, nie doceniono jej praw dzi­ wego now atorstw a, niezw ykłego jak na czas, w k tó ry m pow stała.

P r z y p i s y

1 Ocfenę jej zam ieścił A. de N oirville (A. Przeździecki) w Przedmowie do w yda­ nia francuskiego (Préface du traducteur. Paris 1843) powieści. Ukazała się w Pozna­ niu w 1839 r., gdzie wzbudziła żyw e zainteresowanie. Prócz wczesnych tłum aczeń na rosyjski (1842) i francuski (1843), doczekała się później przekładów na serbsko- -chorw acki (1877), w łoski (1887), angielski (1881) i czeski (1852) oraz niem iecki (1840).

2 Sąd ten powtórzył Kraszewski jeszcze w Listach do nieznajomego („Kłosy” 1878, nr 659), choć pochodzi on z pierwszego okresu jego twórczości.

3 Psychologia jako osobna dyscyplina wyodrębniać się zaczęła na terenie nie­ m ieckim w połow ie X IX , choć ostatecznie uniezależniła się od filozofii dopiero na przełom ie XIX i X X w.

4 J. I. Kraszewski, Powieści ludowe, t. 1. Warszawa 1955, s. 115. 5 Tamże, s. 164.

8 K. W. Zawodziński, „Kobieta loyzwolona” w powieśc i Kraszewskiego w: Opo­

wieści o powieści. Kraków 1963 s. 27 - 45.

7 J. I. Kraszewski, Powieści ludowe, s. 166. 8 Tamże, s. 166.

9 J. I. K raszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy. Warszawa 1985, s. 103.

10 J. I. Kraszewski, Powieści ludowe, s. 97. 11 Tamże, s. 109.

12 E. Dembowski, Ulana, powieść poleska przez J. I. Kraszewskiego. „Przegląd N aukow y” 1843, nr 16.

13 J. I. Kraszewski, Powieści ludowe, 110-111. 14 Tamże, s. 187.

15 Tamże, s. 49.

(19)

Nie bez p r z y c z y n y , patrząc na stan d zisiejszy niem al w szy s­ tk ic h litera tu r europejskich, sądzim , że w ie k u X I X dziełem zn a m io n u ją cym będzie rom ans i że w tego rodzaju utw orach charakter w ie k u najlep iej się w y n u rzy . [...] Rom ans stał się po etyczną encyklopedią w m in ia tu rze, nie m a ju ż dla niego nic n ieprzystęp n ego , nic za w ysokiego. A te iz m i m aryn arka, che­ m ia i n eo ch rystia n izm m ieszczą się, nie potrącając, na jego kartka ch; w kró tce historia naturalna i g ram atyka (u nas ju ż b y ł tego p rzy k ła d na w et) pobratają się i w ezm ą pod ręce z ro­ m ansem ! Taka zdaje się być przyszłość rom ansu, rozległa i w ielka. [...]

W ielką liczbę dzisiejszych rom ansów podzielić m ożna co do treści na:

I. R om anse m alow nicze. Do ty c h liczę historyczne, opisu­ jące epokę, zdarzenie, m iejsce, biografię czyją, obyczaje ja k ie ­ go lu du itp. S ło w e m w szy stk ie , które daną rzecz m alować m ają bez innego celu ty lk o , aby ją odm alować ja k najlepiej.

II. R om anse filozoficzne, sa ty ry c zn e , m oralne. Cel ich m o­ ra lny, do którego środkiem ty lk o je st obrazowanie a p re te k ­ ste m postacie stw o rzo n e. [...] W artość a rtystyczn a pospolicie mała.

III. R om anse p o etyczne — poezja bezrym ow a, poem at pie­ chotą.

IV . R om anse zabaw ne, w esołe, dow cipne, bez celu innego nad w yw o ła n ie uśm iechu, a pospolicie n a jm n iejszj wartości.

J. I. K raszew ski, Przeszłość i przyszłość rom an­

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Pierwszym z nich jest zanikanie na terenie Płocka dość popularnego w latach pięćdziesiątych typu przestępcy zawodowego, co należy tłumaczyć wzrastającym

Słowo wypowiadane przez adwokatów jest cząstką słowa o współczesności, cza­ sem także o przeszłości, jest przekazem myśli o praworządności i

„Bezbarwność z nieświadomości, bezwładność nie spowodowana wolą lecz niedołęstwem, jest tego stanowiska główną cechą”4. Eklektyzm przejawia się - w myśl mniemań

I wydał mu się ten panicz wtenczas, jakiś wielki, niepojęty, jakiś, jakby z obrazu pomalowanego zeszedł na ziemię. A przecież nie umarł, bo ten panicz nie dał śmierci

kim ograniczała się czasem, u Tatarów i Turków tylko najmniejsza i najzamożniejsza część jeńców odzyskiwała wolność; wszystka reszta pozosta ­ wała w jasyrze * )

Tematyka narodowa widoczna jest potem w badaniach recepcji kanonu polskiej kultury narodowej i w Socjologii kultury, a więc w książce dającej syntetyczny obraz

Po wyjściu 2-go zeszytu prenum erata