Janusz Frankowski
"Dictionary of the bible", John L.
McKenzie, Milwaukee 1965 :
[recenzja]
Studia Theologica Varsaviensia 6/2, 447-450
S tu d ia T h eol. V ars. 6 (1968) nr 2
John L. Mc Kenzie, S. J., Dictionary of the bible Milwaukee:
the Bruce Publishing Company, 1965, XVII, 954.
J. M cK enzie je s t jed n y m z n ajb ard ziej zn a n y ch k a to lick ich b ib li- stó w w A m ery ce. Z dobył on sobie tę p o zy cję p rzez szereg pub lik acji: T h e T w o - E d g e d S w o r d . A n I n t e r p r e t a t i o n of t h e O ld T e s t a m e n t , 1953, M y t h s a n d R e a li ti e s , 1963 (zbiór artyk u łów ), T h e P o w e r a n d th e W i s d o m A n I n t e r p r e t a t i o n of th e N e w T e s t a m e n t , 1965. To ostaitnie d zieło sta n ow i p ew n eg o rodzaju jed n ość z T h e T w o - E d g e d S w o r d . D ic ti o n a r y of th e B ib le jest p rzy p ieczęto w a n iem p ozycji A utora.
J. M cK enzie b y ł p r z y g o to w a n y do p o d jęcia ta k ie g o d zieła p rzez sw e p op rzed n ie p race, ja k ró w n ież p rzez d łu g o le tn ie n a u cza n ie w W est B a den C o lleg e (1942— 1960), a potem' n a L o y o la U n iv e r sity , C hicago, n ie m n iej sa m o tn e p o d jęcie ta k ieg o zad an ia je s t za sk a k u ją ce: teg o rod zaju prace pisze się dziś zesp ołow o. A u tor w y ja śn ia w p rzed m ow ie g en ezę d zieła i m o ty w y , ja k ie n im k iero w a ły , gdy p o d ejm o w a ł d ecy zję p isan ia S ło w n i k a . Z d aw ał on sobie spraw ę, że tak w szech stro n n a praca będzie m u sia ła m ieć szereg sła b y ch p u n k tó w , je ś li b ęd zie p isa n a n ie p rzez g ru p ę sp e c ja lis tó w od p o szczeg ó ln y ch d zied zin , ale p rzez jed n ego autora. W ied ział jed n a k ró w n ież, że dzieło zb io ro w e n ie m a tej m ocy, jak ą m a d zieło jed n eg o au tora i w im ię ta k iej w ła śn ie m o cy , k tóra w y d a w a ła m u s ię zasad n iczą, zg a d za ł się na n ie u n ik n io n e sła b e p u n k ty . Z aczął p isa ć w 1954 r., w 1964 S ł o w n i k b y ł g o tó w do druku. Jest on p o m y śla n y jako dzieło p rzezn aczon e do szerszeg o u ży tk u , a w ię c ra czej pop u larn o n au k ow e. J e s t jed n o to m o w y , za w iera ok oło 1000 stron , b lisk o 200 a rty k u łó w , na ogół k rótk ich , a le te ż n iera z o b ejm u ją cy ch k ilk a stron, ja k np. P r o p h e c y (694—699) czy Q u m r a n S c ro lls (710— 716), zn ajd u je się w nim ponad 200 ilu stra cji. N ad to n a p o czą tk u w id z im y ta b lic ę ch ron ologiczn ą, o góln ą b ib lio g r a fię (A utor ze w z g lę d u na ch arak ter d zieła n ie diaje b i b lio g ra fii p rzy p o szczeg ó ln y ch .artyk u łach ) i w r e sz c ie n a k ońcu o d n a jd u jem y szereg p rzejrzy sty ch m ap. To jed n a k co w S ł o w n i k u n a jw a żn iejsze i co ch yb a n a p ra w d ę d ecy d u je o w a r to śc i d zieła, to n ie ilu sta c je , ilo ść stron i ilo ść a rty k u łó w — z ty m w sz y stk im m ó g łb y b yć d ziełem obok in n y ch — lecz jego sp e c ja ln y charakter.
N a czym ten sp e c ja ln y ch arak ter polega? P rzed e w sz y stk im sp o ty k am y s ię w S ł o w n i k u z k o m p eten cją , rzeczow ością i jasn ością. W praw d zie M cK en zie zazn acza n a w stę p ie , że te g o rod zaju d zieła są z k o n ie czności k o m p ila cja m i, ale to w ła ś n ie w ie lk a w ie d z a b ib lijn a A utora, jeg o eru d y cja p o z w a la m u p oru szać się w śró d ta k o b szern ego m a teria łu z e sw ob od ą, u ła tw ia m u w ła ś c iw y w y b ó r i w r a z z u m ie ję tn o śc ią w y k ła du, w ła śc iw e , in te r e su ją c e p r z e d sta w ie n ie w y b ra n eg o m a teria łu : A utor w ie, co c h c ep o w ied zie ć i u m ie to p o w ied zieć. D z ię k i te m u a rty k u ły w sposób ja sn y , p rosty i rzeczo w y in fo rm u ją o p o ru szo n y ch tem atach .
4 4 8 S P R A W O Z D A N I A I R E C E N Z J E
[2]
A le w D ic ti o n a r y je s t jesz'qze in n a rzecz, k tó ra w e d łu g m ego zdania, jeszcze bardziej d ecy d u je o w a r to śc i d zieła i o jego w y ją tk o w y m ch a ra k terze. J e st to szczerość i śm ia ło ść A utora, i to szczerość i śm ia ło ść, k tó ra n ie przerażja, n ie d ezo rie n tu je, a le po p rostu w y ja śn ia . B ib liśc i w ie dzą, jak trudno jest w y p o w ie d z ie ć n iera z sw e k ry ty czn e pogląd y, jak trudno jest im sa m y m sfo rm u ło w a ć je w sposób, k tó ry by n ie z a s koczył, i jak tru d n o je s t często ich słu ch a czo m czy czy teln ik o m p rzy jąć lu b n a w e t ty lk o sp o k o jn ie rozp atrzyć te k ry ty czn e p ogląd y, czy m oże n a w e t je d y n ie p rób y ta k iej czy in n ej n o w ej in terp reta cji. P e w n y m teg o p rzy k ła d em m oże być u nas r ea k cja n a k sią żk ę K s. Cz. J a k u b c a , S ta r e i N o w e P r z y m i e r z e , W arszaw a 1961. Ileż w y w o ła ła ona o d ru ch ow ych , często n ieu za sa d n io n y ch g łęb iej n iech ęci, ileż w y
ja w iła u p rzedzeń do w sz e lk ie g o śm ielszeg o spojrzenia. T oteż w ie lu b ib li- stó w m a po p rostu lęk przed w y p o w ie d z e n ie m sw y c h p o g lą d ó w i tak tw orzy się k lan w ta je m n ic z o n y c h i n iew ta jem n iczo n y ch . J. M cK enzie m ó w i w s z y s t k o . B ez lęk ó w . P odchodzi do tru d n ych zagad n ień fro n ta ln ie. U n ieg o n ie m a k lan u w ta je m n ic z o n y c h i n ie w ta je m n ic z o n y ch . A przy ty m w sz y stk im jego śm ia ło ść i szczero ść n ie razi. U m ie jętn o ść w y k ła d u , o k tórej w sp o m n ia łe m i tu dochodzi do głosu . A u tor p otrafi p o w ie d z ie ć rzeczy tru d n e i d elik a tn e w sposób ta k p rosty i n a tu raln y, że n ik n ie zu p ełn ie za k ło p o ta n ie w y k ła d o w c y i słu ch acza. „ N ie w ta je m n ic z o n y ” n|awet n ie b ęd zie w ie d z ia ł, że m ó w i się tu o rzeczach szep ta n y ch w śró d w ta jem n iczo n y ch . To ro zła d o w a n ie sy tu a c ji, spokój w y k ła d u w y n ik a tu chyba obok u m iejętn o ści m ó w ie n ia z pozycji, na jak iej sto i A u tor p rzem a w ia ją c: m ó w i on n ie z p o zy cji scep ty cy zm u czy n a w et n ie p e w n o śc i, ale — d o strzeg a się to z ła tw o ś c ią — z p ozycji e g z e g e z y w i a r y . A u tor m ó w i o r e w id o w a n y c h dziś tem a ta ch bez lęk u o sw o ją w ia r ę i w ia r ę czy teln ik a . N ie w id z i fe m w o g ó le p ow od u do lek u o w ia rę. S tąd m oże m ó w ić n a w sz y stk ie tem a ty zu p ełn ie sp o k ojn ie.
Z a jrzy jm y d la p rzy k ła d u do k ilk u a rty k u łó w , to nam p o zw o li zo rie n tow ać s ię le p ie j w ch a ra k terze S ło w n i k a .
P o ru sza ją c p rob lem m o n o teizm u Izra ela w e w c z e śn ie jsz y m o k resie, M cK en zie zw ró ci u w a g ę, że m on oteizm , jako sp e k u la ty w n e tw ierd zen ie, p o p rostu n ie is tn ie je w e w c z e śn ie jsz y c h k się g a c h P ism a św ., bo ta k ie tw ierd zen ie zak ład a p e w ie n sch em a t filo z o fic z n e g o m y ślen ia , k tó ry b ył ob cy d la u m y su izra e lsk ieg o . N ie m a ró w n ież ja sn eg o i n ie d w u zn aczn ego za p rzeczen ia is tn ie n ia in n y c h E loh im przed D ru gim Iza ja szem w 6 w ie k u . T o jed n a k w c a le n ie znaozy, ż e w c z e sn y Izrael b y ł p o lite isty c z n y , alb o n ie p e w n y co do w y łą c z n e g o ch arak teru Jah w e. I w ła śn ie ta jed n o ść ch arak teru Y ah w e w oczach Izraela jest o d p o w ie dzią n a p rob lem . Iz r a e lic i p o w ie d z ie lib y p raw d op od obn ie, ż e są lic z n i E loh im , a le ty lk o jed en J a h w e i o d m ó w ilib y ja k ie m u k o lw ie k E loh im jed y n eg o ch arak teru , jak p r z y p isy w a li J a h w e, ialbo też m o g lib y się z g o dzić, że istn ie ją lic z n i E lohim , ale n ie zg o d zilib y się, że są oni p ra w d zi w y m i E lohim . Izra elici tw e r d z ili, że ty lk o J a h w e stw arza, że ty lk o On ob ja w ia się, że ty lk o On zb a w ia i sądzi, że ty lk o do N ieg o n a leży k r ó lo w a n ie , k tó re jest tak ro zle g łe jak św iat. W ob ée N iego in n i E lohim b y li b e z siln y m i ry w a la m i, n ie z a słu g u ją c y m i n a cześć (God, 317), T ym b ar dziej J. M cK enzie n ie b ęd zie m ó w ił o w ie r z e A b rah am a w n aszych k a teg o ria ch m on oteizm u : N ie m a w ą tp liw o ś c i, że B óg, który o b ja w ił sieb ie A b rah am ow i ja w i się jako B ó g r o d z i n n y — „Bóg A braham a'’ A le „ zn aczen ie A b rah am a le ż y w fa k c ie , że w ra z z n im za czy n a się b ib lijn e o b ja w ie n ie . N ie zn a jd zie się żadnej in n ej ra cji d la p rzech o w a n ia
[ 3 ] S P R A W O Z D A N I A I R E C E N Z J E 4 4 9
pamięc(i o nim , jak ty lk o w p rek o n a n iu H eb ra jczy k ó w , że B óg m ó w ił do n iego, i to p rzek o n a n ie m oże b y ć za k w e stio n o w a n e je d y n ie przez z w ą tp ie n ie w ca ły ła ń cu ch h eb ra jsk iej i ch rześcija ń sk iej w ia r y ” ( A b r a
ham )
O E gzod zie i jego cudach A u tor p ow ie: M eto d o lo g iczn ie w y d a je się rzeczą słu sz n ie jsz ą w y rzec się w sz e lk ie j p róby d ok ład n ej anjalizy w y d a rzeń i ich cu d ow n ego ch a ra k teru w śc isły m se n s ie teg o sło w a ; tr a d y cje n ie d o sta rcza ją ja sn y ch dan ych ... T rad ycje w y ra ża ją n ie t y le w ia r ę w „cu d ” — n iezn a n e d la ó w c z e sn y c h Iz r a e litó w p o ję c ie — le c z w ia r ę w J a h w e jako P an a h isto r ii i P ana. n atu ry, k tó ry naginja n atu rę do sw y c h ce ló w w h isto rii. To co cu d o w n e (the m a r v e l o u s , jest Jego in te r - p ozy cją w h isto r ii (M iracle 579).
D o sk o n a ły m p rzy k ła d em jak A utor u m ie cieniowlać k ry ty cy zm , ta k iż n ie je s t to k ry ty cy zm w ą tp ie n ia , le c z raczej k ry ty cy zm , k tó ry słu ży do w ła śc iw e g o , p o zy ty w n eg o u jęcia rzeczy, m oże b yć w y p o w ie d ź o d n o ś nie do E w a n g e lii D zieciń stw a . Z u p ełn y h isto r y c z n y scep ty cy zm w s t o su n k u do d zieciń stw a Jezusa·— p o w ie A utor — je s t n ieu za sa d n io n y ; róż n ica m ięd zy M t — Łfc i e w a n g e lia m i a p o k r y fic z n y m i jest w y sta rcza ją cy m dow odem p o w śc ią g liw o śc i, ja k a m ia ła m ie jsc e przy u k ła d a n iu ty c h op ow iad ań . J ed n a k rodzaj m a te r ia łu n ie p o z w a la r ó w n ie ż n a p rzy jęcie w sz y stk ic h r y só w op o w ia d a ń jak o r ó w n ie h isto ry czn y ch E w a n g elie D z ie ciń stw a , p o w sta łe n a jp ra w d o p o d o b n iej ty lk o w n iek tó ry ch ok ręgach p ierw o tn eg o K o ścio ła , b y ły p o m y śla n e jiako teo lo g iczn e rozp racow an ie — za p om ocą u ży cia S ta reg o T e sta m e n tu i ro z w in ię te j w ia r y w Jego b o sk ie sy n o w stw o i Jego m esja ń stw o — su ch y ch d an ych zach ow an ych w p am ięci o w czesn y m ży ciu J ezu sa (I n f a c y Gosp el, 387 n.).
N a tem at b ezb łęd n o ści B ib lii M cK en zie p o w ie, że obrona h o m o g e n iczn ej orak u larn ej b ezb łęd n o ści P ism a je s t rzeczą n ie m o ż liw ą (por. C onst. V a \ II D e R e v e l a t i o n e 3, 12 oraz kom en tarz ks. J. К u d a s i e- w i с z a, Z n a k 152, 192— 200) i poda szereg zasad w św ie tle k ó ry eh n a leży p o jm o w a ć n ie o m y ln o ść b ib lijn ą . A w ię c np.: b ezb łęd n o ść m a b yć ro zu m ian a w k a teg o ria ch w ła sn e g o sty lu p isa rza itd.
N a za k o ń czen ie teg o o rien ta cy jn eg o p rzeg lą d u sp ó jrzm y je szcze jak zręczn ie przerzu ca A u tor n iezro z u m ia le tw a rd ą w y p o w ie d ź Jezu sa do S y r o fe n ic ja n k i (M t 15,26) i jej odpow iedź, na p ła szczy zn ę zu p ełn ie inną n iż ta, na k tórej się za zw y cza j ten p rob lem rozp atru je ■— i ch yb a w ła śn ie słu szn ą — p ła szczy zn ę w sch o d n iej m ąd rościow ej szerm ierk i sło w n ej. P o ró w n a n ie p rzez J ezu sa p ogan do p só w ■— m ó w i M cK en zie ■— brzm i o g ro m n ie ostro dla d zisie jsz e g o c z y te ln ik a . Te sło w a i n a ty c h m ia sto w a b y stra r i p o s t a p o gan k i b y ły tego rod zaju w y m ia n ą zdań, która b y ła u w a ża n a za m ąd rość n a sta ro ży tn y m B lisk im W sch od zie i J ezu s w sposób o c z y w isty b y ł u ję ty b y stro ścią k o b ie ty (Dog, 22).
T ak w ię c d zieło jest rzeczo w e i a k tu a ln e, p ełn e w e r w y i śm ia ło ści, k r y ty czn e, a le n ie scep ty czn e. A u tor m ó w ią c o p rob lem ach , o k tórych w ie lu b ib listó w k a to lick ia h n ie p o tra fi m ó w ić in aczej jak a p o leg ety czn ie, n ie w p ad a w ton a p o lo g ety czn y , a n iem n iej d aje o d p ow ied zi, k tó ry ch a p o lo g eta szuka.
O czy w iście n ie m u sim y się zgod zić ze w sz y stk im i w y m ie n io n y m i tu p o g lą d a m i, jak ró w n ie ż z sz ereg iem in n y ch , k tórych tu n ie w y m ie n ia liśm y . Np. długo n a leża ło b y się za sta n a w ia ć nad p o g lą d em A u tora, p r z y ję ty m zresztą od W. G rossow a, że z m a rtw y ch w sta ły C h ry stu s (i u k a z y w a n ia sie zm a r tw y c h w sta łe g o C h rystu sa) je s t rz e c z y w isto śc ią n a d p rzy ro dzoną, k tóra n ie n a leży do teg o świaita i n ie m oże b y ć ob iek tem h is to ry czn eg o b a d a n ia jako tak iego: zm a r tw y c h w sta ły C h rystu s je s t w y łą c z
4 5 0 S P R A W O Z D A N I A I R E C E N Z J E [ 4 ]
n ie p rzed m iotem w ia ry . P ro b lem a ty czn o ść ty c h czy in n y ch p ogląd ów A u tora n ie p od w aża jed n a k w a r to śc i d zieła. P o g lą d y A u tora są n ieraz d y sk u sy jn e, a le n ie są w y p o w ie d z ia n e lek k o m y śln ie.
Z w ró cim y u w agę n a jeszcze jed n ą cech ę d zieła. Jak w id z ie liś m y M c K en zie zd aw ał sobie sp ra w ę ze stron u jem n y ch e n cy k lo p ed ii b ib lijn ej p isa n ej p rzez jed n eg o autora. A le w ie d z ia ł ró w n ież, że d zieło jednego au tora posiad a sw ó j w ła sn y w y r a z i siłę . Otóż w jeg o d z ie le d o strze ga m y — i to w y r a ź n ie — tę siłę. T o p raw d a, że sp o ty k a m y s ię i z e stro n a m i sła b y m i, k tó ry ch b y m oże n ie b yło, g d y b y S ł o w n i k b y ł p isa n y przez gru p ę sp e c ja listó w , z k tó ry ch k ażd y od p o w ia d a łb y za sw ó j artyk u ł. T ak np. n ie w sz y stk o je s t na w ła śc iw y m m ie jsc u . T ak c ie k a w a za c y to w a n a w y ż e j w y p o w ie d ź o qudach E gzodu zn a jd u je się ·— ja k to m o g liśm y za u w a ży ć — n ie pod h a słem E x o d u s , le c z M iracle . O m ów ien ie rozm ow y J ezu sa z S y r o fe n ic ja n k ą m oże p o w in n o się zn a jd o w a ć raczej pod h a słem S y r o p h o e n i c ia n , a nie Dog, a p rzyn ajm n iej w tym p ie r w szym h a śle n a leża ło b y u m ieścić o d sy ła cz do dru giego. A le m im o ty ch czy in n y c h w ad jed n ość autora daje. d ziełu bardzo w ie lk ą zaletę: jed n o litość. A r ty k u ły n a w za jem się łączą i u zu p ełn ia ją . J ed en ro zu m iem y le p ie j w św ie tle dru giego, a w s z y s tk ie razem sk ład ają się n a jed n ą w ie l ką całość, bo w sz y stk o je s t zw ią za n e je d n o lity m sp ojrzen iem , jedną k o n cep cją jed n eg o au tora P rzy d łu ższy m czytan iu , zw ła szcza p o k r e w n y ch a rty k u łó w , zatraca się p oczu cie e n c y k lo p e d y c z n e g o ·— !a w ię c h a sło w e g o — ch arak teru d zieła, a o d n o si się w r a ż e n ie jak b y ono b yło p isa n e w sposób cią g ły . Z jednos'qi autora w y n ik a też jego poczucie o d p o w ied zia ln o ści za całość d zieła — on sam za n ie od p o w ia d a — za rolę, jaką ono m a sp ełn ia ć, a to p row ad zi do zaan gażow an ia. W łaśn ie zaan gażow an ia. I tu d o ty k a m y jeszcze jed n ego, bardzo w a żn eg o asp ek tu d zieła. B o to z a a n g a żo w a n ie d o strzeg a s ię ch y b a n a k ażd ym kroku. N a czym ono polega? N a w sp o m n ia n y m ju ż p oru szan iu a k tu a ln y ch , ż y w y c h te m a tó w , n a p rz e d sta w ie n iu ich w sposób rzeczo w y itd. A le p o leg a r ó w n ież ono n a p ew n ej p a sji, bo A u tor w y d a je się p isa ć ja k o b y z n a m ię tn o ścią , i n a d e w sz y stk o n ą zad an iu , ja k ie so b ie sta w ia , na p ew n y m o rędziu, k tóre p ragn ie przek azać. T ym zad an iem , tym o ręd ziem , jak ie prtagnie p rzek azać — m ożn a ła tw o d ostrzec, choć n ig d zie teg o w y ra źn ie n ie m ó w i, m o że tk w i to ty lk o w jeg o p od św ia d o m o ści — je s t p r a g n ie n ie d an ia d z iesiejszem u k a to lik o w i w ła śc iw e g o zro zu m ien ia P ism a św ., u fo r m o w a n ie w ła śc iw e g o sp o jrzen ia na n ie. W p o ró w n a n iu z tą pracą tak ie d zieła zesp o ło w e jak D ic ti o n n a ir e e n c y c l o p é d iq u e d e la B ib le, P aris 1060 w y d a ją sie tro ch ę b ezb arw n e.
M ów iąc o ty ch w sz y stk ic h cech ach , k tóre w su m ie czy n ią d zieło n a p ra w d ę w a r to śc io w y m i p o ży teczn y m , w sp o m n ijm y jed n a k jeszctze o j e go p ew n ej bardzo n iem iłej w a d z ie zew n ętrzn ej: k o sztu je 17,95 doi.* K s . J a n u s z F r a n k o w s k i
*Jednak jest p ew n a p ociech a: n ied a w n o uk azało się tań sze w y d a n ie S ł o w n i k a (M ilw au k ee 1967, p a p e rb a c k ) . K o sztu je ono w tym w y d a n iu „ ty lk o ” 5,95 doi. J ed n o c z e śn ie zau w ażm y, ż e tego rodzaju w y d a n ie św ia d czy , jak szero k ie to d zieło w y w o ła ło za in tereso w a n ie.