• Nie Znaleziono Wyników

Nowy zajazd na Podgórzu Karpackim, czyli co się stało ze "snopami" Potockiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy zajazd na Podgórzu Karpackim, czyli co się stało ze "snopami" Potockiego"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Lawrence L. Thomas

Nowy zajazd na Podgórzu

Karpackim, czyli co się stało ze

"snopami" Potockiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/2, 511-515

(2)

NOWY ZA JA ZD NA PODGÓRZU KA RPA CK IM czyli

CO SIĘ STAŁO ZE „SNOPAMI“ POTOCKIEGO*

W h isto rii n a u k i znam y w ypadki uporczyw ie p ow tarzanych błę­ dów — kiedy m ylne nazw isko czy błędny ty tu ł, albo fałszyw y sąd, przechodzą przez w arsztaty redaktorów albo uczonych bez troski o spraw dzenie podanej inform acji. Przecież nie w ym agam y, żeby uczony zw racał się do podstaw ow ych źródeł w celu spraw dzan ia wszystkiego, co m a w danej chw ili pod ręką. A le rzadko się zdarza takiego rod zaju błąd jak ten, k tó ry łatw o m ożna usunąć, a k tó ry będzie przedm iotem tego szkicu. W arto więc poświęcić m u p arę słów — i to bez w zględu n a błahość omyłki, i na to, że rozw iązy­ w anie takich sp ra w zawsze jest kłopotliw e, zwłaszcza kiedy się je po d ejm u je poza K rajem . W dodatku spraw a je s t nieco in teresu jąca z „detekty w n eg o “ p u n k tu widzenia.

*

Ot, czytam sobie z w ielką przyjem nością i nie m niej w ielką ko­ rzyścią Historią litera tu ry polskiej K rzyżanow skiego. W rozdziale pośw ięconym sa ty rz e barokow ej, a m ianow icie w om ów ieniu spuści­ zny literack iej W acław a Potockiego, spotkałem się z p raw ie „peł­ n y m “ ty tu łem jego Ogrodu fra sze k : „Ogród, ale n ieplew iony, brog,

ale co krok, to inszego zboża, kram rozlicznego gatun ku ...“ 1 — i,

zadow olony z lek tu ry , ciągnąłem dalej. C zytelnik m oże sobie w yo­ brazić m oje zdziwienie, kiedy u siłując przeczytać ty tu ł n a podo- biźnie rękopisu, podanej n a s. 352, doszedłem rychło do wniosku, iż nie sposób go odczytać inaczej niż: „...brog, ale co s n o p , to

in-1 J. K r z y ż a n o w s k i , Historia literatury polskiej. Warszawa 1953, s. 350.

(3)

512 L A W R E N C E T H O M A S

szego zboża...“ Przekonany, że m am do czynienia ze zw ykłym , pow ­

szednim błędem druk arsk im , sięgnąłem po K ridla. Tu, jak p io ru n z jasnego nieba, uderza słowo „ k ro k “ ! 2 Sięgnąłem teraz po książkę szkolną M azanow skich. I oni m ają „ k ro k “ 3. Rzadko się zdarza, aby om yłki d ru k arsk ie były aż tak rozpow szechnione; tu m am y coś niezw ykłego. U dałem się więc do biblioteki, aby zajrzeć do starego, zacnego Chrzanow skiego. Przecież p raw ie każdy w spółczesny b a ­ dacz lite ra tu ry polskiej w ychow ał się, w pew nej choć m ierze, na Chrzanow skim . Z praw dziw ym p rzerażeniem znalazłem jeszcze raz słowo „ k ro k “ ! 4 A może D ü rr-D u rsk i, specjalista w spraw ach aria n polskich, zna i podaje p raw dziw y ty tu ł? Oczekiw ania m oje znowu zawiodły, bo on też, ja k gdyby na przekór, m a „k ro k “ 5. N ie inaczej je s t u Budzyka, k tó ry w sw ej rozpraw ie O życiu i tw ó r­

czości W acława P otockiego pow tarza te n sam b ł ą d 6. Fakt, że

om yłka w k rad ła się do jego arty k u łu , je st n aw et trochę zask aku­ jący, n iejed n ą bow iem kopię złam ał B udzyk w im ię ścisłości. Na koniec, praw ie z desperacją, zw róciłem się do zasłużonego biblio^ g rafa lite ra tu ry polskiej, G abriela K orbuta. N iestety, jego L ite ­

ratura polska od początków do pow stania styczniow ego zaw iera też

tę sam ą niedokładność 7.

Taka jednom yślność ze stro n y badaczy lite ra tu ry polskiej w ska­ zu je n a b łąd w jak im ś pierw ożródle — w takim m iejscu, gdzie om yłkow y ty tu ł m ógłby zaw ażyć n a całej litera tu rz e przedm iotu. K ieru jąc się tak im i dom ysłam i w ysunąłem hipotezę, że m am y do czynienia z B rück n erem , którego zasługi b yły w praw dzie ogrom ne, ale k tó ry od czasu do czasu popełniał błędy. Ale n a razie hipoteza ta n ie p rzyniosła owoców, bo w sw ej, toru jącej nowe drogi w b a ­ d an iu działalności literackiej Potockiego, rozpraw ie Spuścizna r ę ­

kopiśm ienna po W acławie P otockim niechybnie podał praw dziw y

2 M. K r i d l , Literatura polska. (Na tle rozwoju kultury). New York 1945, s. 98.

3 A. i M. M a z a n o w s с у, Podręcznik do dziejów literatury polskiej. Wyd. 5. Kraków br., s. 123.

4 I. C h r z a n o w s k i , Historia literatury niepodległej Polski. Wyd. 10. Warszawa 1930, s. 343.

5 W. P o t o c k i , Pisma wybrane. Т. 1. Warszawa 1953, s. 59.

6 K. B u d z y k , Szkice i m ateriały do dziejów łiteratury staropolskiej- Warszawa 1955, s. 357.

7 Т. 1. Warszawa 1917, s. 541. Nasza biblioteka nie posiada wydania dru­ giego. [Od R e d a k cji: wyd, 2 ma również „krok“. Zob. s. 478].

(4)

t y t u ł 8, k tó ry zgadza się praw ie zupełnie (oprócz jednej kreski) z ty tu łem reprodukow anym w Historii literatury polskiej K rzyża­ nowskiego. W dodatku B rückner m ówi o tym , ja k Potocki „poroz­ dzielał s n o p y B rogu“ 9, widać więc, że dobrze rozum iał, o co mu chodziło. I Ja n in a K ozłow ska-Studnicka w sw ym K atalogu ręko ­

pisów polskich też podaje popraw ny t y t u ł 10.

W obu w ypadkach chodzi o bibliograficzne opisy i cała uw aga autorów skupiona była n a dokładnym odczytaniu. L iteraci nie m ieli takiego szczęścia, bo tylko jeden jedy ny historyk lite ra tu ry (spośród tych, k tó ry ch p race m am y tu w K alifornii) nie popełnił tego błędu — P io tr Chmielowski. On też m a w łaściw y t y t u ł 11. N ato­ m iast T arnow ski widocznie jeszcze w ogóle bardzo mało' w iedział o Ogrodzie Potockiego, skoro mówi: „Ogród nie p lew io n y, znany więcej pod później dodanym ty tu łem Jovialitates“ 12. Nie trzeba więc było sięgać dalej wstecz. Inni uczeni, zdaje mi się, po prostu piszą o Ogrodzie fra szek tak, jak np. R appaport, k tó ry p o trafił napisać całą m onografię o satyrze Potockiego, nie w ym ieniając ani razu pełnego ty tu łu Ogrodu 13.

Ale pom im o w szystkich tych wysiłków nie zbliżyłem się ani o jed en „k ro k “ do rozw iązania spraw y. Jeżeli B rü ck ner nie zrobił tej omyłki, to kto? Czy K orbut? Czy Chrzanowski? Czy też obaj razem narzucili jakoś późniejszym badaczom tak i niew iarogodny błąd? I zawsze trzeba się spodziewać istnien ia drugiego rękopisu, jakkolw iek adnotacja K rzyżanow skiego jak gdyby w yłącza taką możliwość 14.

8 Zob. R o z p r a w y W y d z i a ł u F i l o l o g i c z n e g o AU. Seria II. T. 14. Kraków 1899, s. 218.

9 T a m ż e , s. 2 2 2.

10 J. K o z ł o w s k a - S t u d n i c k a , Katalog rękopisów polskich (po e z y j)

wywie zio n ych niegdyś do Cesarskiej Biblioteki Publicznej w Petersburgu, znajdujących się obecnie w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. Kra­

ków 1929, s. 31—32, poz. 33.

11 P. C h m i e l o w s k i , Historia literatury polskiej od czasów n a jd a w ­

niejszych do końca w ieku XI X. Wydanie nowe przygotował, do stanu badań

dzisiejszych doprowadził i ilustracjami opatrzył Stanisław K o s s o w s k i . T. 1. Lwów 1914, s. 393.

12 S. T a r n o w s k i , Historia literatury polskiej. Wyd. 2, uzupełnione. T. 2. Kraków 1903, s. 435.

13 E. R a p p a p o r t , Wacław Potocki jako satyryk. Warszawa 1920. P r a c e H i s t o r y c z n o l i t e r a c k i e . Nr 14.

(5)

514 L A W R E N C E T H O M A S

N astępnym „k ro k iem “ w rozw iązaniu zagadki było w ypisanie (drogą „m iędzybibliotecznej w y m ian y “, bo nie m am y tego w n a ­ szej bibliotece) B rücknerow skiego dwutom ow ego w ydania Ogrodu

fraszek. P ierw szym tom em , k tó ry przyszedł, był... tom drugi. Szkic

O „ O grodzie“ i o w y d a n iu jego słów k ilk a sporo rzeczy w yjaśnił. Tu, m iędzy innym i, dow iedziałem się, że to „ostateczna redakcja, ja k ą poeta sam p rzep ro w ad ził“ 15, że je st rękopis opisany przez K ozłow ską-S tudnicką i że (i to najw ażniejsze):

w ydaw cy było w ięc zadanie ułatw ione ogromnie: m iał przed sobą jedyny, bardzo starannie napisany, nadzwyczaj czytelny, niemal bezbłędny rękopis, którego się w całości trzymać n a leż a ło 16.

Więc, zdaw ałoby się, należało się trzym ać i stro n y tytułow ej. A le poniew aż B rü c k n e r nie w ym ienia pełnego ty tu łu w ty m szkicu, n a w e t te ra z nie zbliżyłem się o „k ro k “ do praw dy. T rzeba było czekać n a tom pierw szy, k tó ry p rzyszedł w p arę tygodni później. Tu, nareszcie, na stro n ie ty tu ło w ej p odany był pełny, b ł ę d n y ty tu ł, m ianow icie — w części n as in teresu jącej było słow o „k ro k“

(„brog, ale co k r o k , to inszego zboża“). Na koniec znalazłem

w inow ajcę, którego szukałem ! Tak to om yłka, zjaw iw szy się w p ra ­ cy tak ko m p eten tn eg o autora, spro w ad ziła na m anow ce praw ie w szystkich późniejszych uczonych in teresu jący ch się Potockim .

A w ięc to A lek san d er B rü ck n er p opełnił błąd; ty m razem przy pom ocy kogoś innego. Bo czytam y, w szkicu um ieszczonym n a koń­ cu drugiego to m u 17, że tom pierw szy został przepisany, skorygo­ w an y i p rzygotow any do d ru k u przez innych. B rü ck n er s a m p rze­ p row adził ty lk o drugi tom przez d ru k — stą d też nasz błąd. (Na­ w iasem m ówiąc, m am y do czynienia z jeszcze jed n ą s tra tą dla k u ltu ry polskiej; przecież te ra z n ie m am y m ożliwości porów nania pierw szego tom u „B rücknerow skiego“ w yd an ia z oryginałem .)

Dość łatw o sform ułow ać hipotezę w y jaśn iającą przyczynę ta ­ kiej om yłki — kop ista czy zecer w padł w sieć językow ą. Poniew aż języ k polski m a ró żn e u ta rte w y rażen ia ze słow em „ k ro k “ — „krok zä k ro k iem “, „na każd ym k ro k u “, a przede w szystkim „co k ro k “ — kop ista (czy zecer) zrobił m ałą, podśw iadom ą „em en- d ację“ . A le em endacja ta zniszczyła w łaściw y sens ty tu łu . Dowo­

15 W acław z P o t o k a P o t o c k i , Ogród fraszek. W ydanie zupełne A le­ ksandra B r ü c k n e r a. T. 2. Lwów 1907, s. 471.

16 Tamże, s. 744. [Od R e dakcji: błąd w paginie; jest to w istocie s. 474.]

(6)

dem tego m ógłby być choćby Chrzanowski, k tó ry zaraz po błęd­ nym ty tu le w prow adza odw rotną „podświadom ą em endację“ :

Ten dziwaczny tytuł jest bardzo odpowiedni dla obydwóch zbiorów [ma on bowiem i Moralia na myśli]: obydwa są rzeczywiście kramami rozlicznego gatunku dobrego i złego [tu słyszym y Chrzanowskiego — m o­ ralistę]; obydwa są ogrodami niewyplewionym i; autor bowiem nie prze­ znaczał ich do druku; obydwa w reszcie są s n o p a m i r ó ż n e g o z b o - ż a, bo ich treść jest bardzo rozm aita18.

Więc apelacja: panow ie historycy lite ra tu ry polskiej, dajcie spokój! Niech ten biedny Potocki otrzym a sw oje s n o p y z pow ro­ tem , jeżeli je tak m ieć pragnął.

Uniwersytet Kalifornijski (Berkeley)

18 C h r z a n o w s k i , op. cit., s. 343. Podkreślenia w cytowanych tekstach pochodzą ode m nie — L. L. Th.

Cytaty

Powiązane dokumenty

7 § 2 d.u.k.s., utrzymał w mocy -— przy odpowiednio złagodzonych następ­ stwach — w ramach ustawy karnej skarbowej konstrukcję idealnego zbiegu przestępstw

Prokurator podnosi się i lakonicz­ nie oświadcza, że sprzeciwia się uwzględnieniu tego wniosku. Sąd zarządza przerwę, mogą panowie

Rzecz wiąże się również z etapem postępowania (zwłaszcza karnego), ze stopniem doj­ rzewania sprawy, z jej pełnym lub dopiero częściowym wyjaśnieniem. 1

[r]

(odsyłającego do art. i to zarówno wtedy, gdy z żądaniem udziału w czynnościach występuje podejrzany, jak i wtedy, gdy pochodzi ono od jego obrońcy.

Nie trzeba jednak, jak się wydaje, uciekać się do hitlerowskich wspominków, wystarczy przyjrzeć się „skromnym”, szaraczkowym przejawom patologii życia

[r]

[r]