• Nie Znaleziono Wyników

Wokół daty powstania "Powrotu posła"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wokół daty powstania "Powrotu posła""

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Augustyn Jendrysik

Wokół daty powstania "Powrotu

posła"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/2, 181-193

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V II I, 1977, z. 2

AUGUSTYN JENDRYSIK

W OKÓŁ DATY PO W STA N IA „POW ROTU PO SŁA ”

Na te m a t d a ty pow stania P o w ro tu posła w ypow iadano się n iejedn o­ k ro tn ie w różny ch pracach, zw łaszcza zaś w e w stępach i kom en tarzach tow arzyszących tej kom edii w licznych w ydaniach, jak ie po jaw iły się do chw ili obecnej. W w ypow iedziach ty ch n ietru d n o jed n ak zauw ażyć pew ne nieścisłości czy pom yłki. Szereg w ątpliw ości budzą zwłaszcza te sąd y i objaśnienia, k tó re dotyczą in form acji autorskich dołączonych do tekstu. Chodzi tu głów nie o dw ie niezw ykle cenne w skazów ki, m ianow i­ cie dopisek um ieszczony pod w ykazem osób d ram atu : „Suponuje się, że rzecz się odpraw ia podczas lim ity p rzed zebraniem się now ego w y b oru posłów ” , oraz d atę położoną na końcu utw oru: „Zakończono dnia 7 listo­ pada 1790 w W arszaw ie”’. Do nich należałoby jeszcze dodać w yraźne a luzje do uchw ał sejm ow ych z w rześnia i października 1790 zaw arte w tekście głów nym , k tó re — odczytane popraw nie — pozw alają dość dokładnie w yznaczyć okres p rac y au to rsk iej. Mimo w ystarczająco jasn ej i niedw uznacznej ich w ym ow y k o m en tarze dotychczasow e okazały się w ty m zakresie dziw nie nieporadne.

N ajbard ziej m oże znam iennym p rzy k ład em są uw agi w stępn e i objaś­ nienia S tan isław a K ota, e d y to ra P o w ro tu posła w serii „B iblioteka N a­ rodow a” , w k tó re j utw ó r te n w ydano w lata ch 1919— 1950 aż sześcio­ krotnie. Spośród licznego grona w ydaw ców kom edii Niem cewicza K ot okazał stosunkow o najw ięcej zainteresow ania zagadnieniam i zw iązanym i z jej genezą i pow staniem , usiłow ał objaśnić w zm ianki o lim icie sejm o­ w ej, w reszcie zw rócił uw agę n a znaczenie d a ty zn ajd u jącej się pod teks­ tem . Pisząc o ty ch kw estiach w e w stęp ie i w k om en tarzu nie u strzeg ł się jed n a k rażący ch błędów i niekonsekw encji. Mimo późniejszych po­ praw ek, w niesionych głów nie do w stępu, nie zdołał w łaściw ie do końca uporać się z po p raw nym odczytaniem w skazów ek kom ediopisarza.

N a czym polegają te błędy i niekonsekw encje k o m en tatora? We w stę ­ pie do w y dan ia 1 (1919) K ot stw ierd zał: „Do pisania P ow rotu posła p rzy ­ stąp ił N iem cewicz w październiku 1790, zapew ne nie przed lim itą, a już w dniu 9 listopada u tw ó r w yszedł spod p ra sy d ru k a rs k ie j” 1. B yła to

1 S. K o t , w stęp w: J. U. N i e m c e w i c z , P o w ró t posła. Kom edia w trzech

aktach. Oraz w y b ó r bajek politycznych z epoki S ejm u Wielkiego. [Wyd. 1]. Kra­

(3)

oczyw ista pom yłka, bo w czasie pisania kom edii (czy po jej napisaniu) żadnej lim ity, czyli dłuższej p rze rw y w obradach sejm ow ych nie było, o czym m ożna się łatw o przekonać biorąc do rę k i dzieło W aleriana K a­ linki S e jm C zteroletni. K o t zdał się jed n ak w yłącznie n a info rm ację a u ­ tora kom edii, odczytując b ezk rytycznie jego w zm iankę o „lim icie” . Ten sam błąd spoty k am y w objaśnieniach do tek stu , gdzie rów nież mowa o rzekom ym „odroczeniu o b rad S ejm u W ielkiego postanow ionym w dniu 18 października 1790” czy o „lim icie sejm ow ej zaczętej od dnia 19 paź­ d ziern ik a” 2. B ezpodstaw ne było rów nież tw ierd zenie zaw arte w drugim członie przytoczonego zdania. U tw ór nie m ógł bow iem w yjść spod prasy d ru k arsk ie j „w dniu 9 listo p ad a” , skoro a u to r ukończył go zaledw ie dw a d n i w cześniej, ja k o ty m św iadczy d a ta na końcu tekstu.

Stosunkow o szybko, bo ju ż w ro k u n astęp n y m po ukazaniu się w y ­ d ania 1 P ow rotu posła opracow anego przez K ota, „K w artaln ik H isto­ ry c z n y ” zam ieścił recen zję pióra znakom itego h isto ry k a, W ładysław a Konopczyńskiego. Pochw alił on „przedm ow ę n ap isaną żyw o” i „przypiski świadczące o w ytraw ności pedagogicznej w y d aw cy ” 3, u jaw n ił ciekawsze szczegóły w ydobyte z korespondencji m in istra szwedzkiego w W arsza­ wie, ale nie spro sto w ał p rzy k ry ch pom yłek i b a ła m u tn y c h objaśnień ko­ m en tato ra. Nic ted y dziwnego, że do w y dania 2 (1923), chociaż „p rz e jrz a ­ n ego” , ani też do w y d ania 3 (1924), także „p rzejrzan eg o ” , nie w pro w a­ dzono żadnych k o rek tu r.

W w ydaniu 4 (1927) w stęp K ota został w k ilk u m iejscach dość w y ­ raźn ie zm ieniony. P rzed e w szystkim u sunięto z niego fałszyw ą in fo r­ m ację na tem at lim ity i zwięźle w yjaśniono czytelnikow i, dlaczego do niej nie doszło. S tw ierdzenie tego fa k tu zrodziło jed n a k od razu now e kłopoty; zm uszało bowiem do szukania jakiegoś w y jaśnien ia zagadkow ej w zm ianki o lim icie i do nowego spojrzenia na p roblem pow stania kom edii. D la porów nania p rzeczy tajm y te n fra g m en t w stępu, k tó ry z jednego zda­ nia w w ydaniu 1 rozrósł się następ n ie do rozm iaró w dłuższego w yw odu:

Do pisania jej przystąpił N iem cewicz jesienią 1790, zapew ne jeszcze przed ostateczną (18 X) uchwałą o prorogacji sejm u, jeszcze kiedy nie było wiadomo, że sejm będzie bez przerwy obradował, a do jego lim ity nie dojdzie. Poniew aż w scenariuszu zaznaczył N iem cewicz: „Suponuje się, że rzecz się odprawia pod­ czas lim ity przed zebraniem się nowego wyboru p osłów ”, w ynika stąd, że P o ­

w r ó t posła był już ukończony i częściowo w ydrukow any w połowie paździer­

nika, zanim stało się wiadomo, że lim ity nie będzie. W d. 9 listopada już był druk Powrotu posła ukończony 4.

2 S. K o t , ed. cit., s. [37], 44.

3 W. K o n o p c z y ń s k i , rec.: J. N i e m c e w i c z , P ow rót posła [...]. „Kwar­ talnik Historyczny'’ 1920, s. 161, 162.

4 S. K o t , w stęp w: J. U. N i e m c e w i c z , P o w r ó t posła. Kom edia w trzech

aktach. Oraz w y b ó r bajek połitycznych z epoki S ejm u Wielkiego. Wyd. 4, przejrza­

(4)

N ietru d n o zauw ażyć, iż była to znowu chybiona próba w yjaśnienia zagadkow ej kw estii chronologii. G dyby bow iem przyjąć za au to rem w stępu, że P ow rót posła b y ł już ukończony w połowie października, w te ­ dy zupełnie niezrozum iałe sta ły b y się w zm ianki o „lim icie” czy alu zje do uchw ał sejm ow ych z pierw szej połowy tego m iesiąca. Sp raw a lim ity m ało kogo obchodziła w pierw szej połowie października, stała się n a to ­ m iast a k tu a ln a w drugiej jego połowie, gdy powzięto uchw ałę o p ro - ro g acji sejm u . T ak sam o tru d n o byłoby zgodzić się z tw ierdzeniem , że kom edia b y ła już „częściowo” w y d ru k o w an a w połowie października, tj. w chw ili, kiedy a u to r praw dopodobnie zaczął ją dopiero pisać. Na w yn ik u rozum ow ania K ota zaciążyły w dużej m ierze dw a popełnione przez niego błędy. Po pierw sze, nie zastanow ił się on n ad tym , dlaczego Niem cewicz w dopisku pod w ykazem osób użył słow a „Suponuje się ” i co znaczyło wówczas to słowo, po drugie — datę pod tekstem kom edii w ziął za datę ukończenia druku.

W prow adzone do w stęp u „pop raw k i” nie znalazły odbicia w p rzy p i­ sach, k tó re w w y d an iu 4 pozostały p raw ie nie zm ienione. W skutek tego pow stała dość dziw na sy tu acja: co innego m ów ił w stęp, a co innego objaśnienia do tek stu . W praw dzie na końcu w stępu , po uw agach o tek ś­ cie (s. XL1), um ieszczono zwięzłą n o tatk ę, zalecającą popraw ienie n ie­ k tó ry c h przypisów stosow nie do w yw odów w stępu, ale należy w ątpić, czy dla czy teln ik a było to w ystarczająco in stru k ty w n e. W rezultacie ani w stęp, ani objaśn ien ia w ydaw cy nie zaw ierały popraw n ych inform acji na tem a t d aty p o w stania u tw o ru czy zaw arty ch w kom edii Niem cewicza alu z ji do zaw ieszenia obrad sejm ow ych.

W n astęp n y ch w yd aniach BN -ow skich: 5 (1948) i 6 (1950), zarów no w stęp jak o b jaśn ien ia pozostały bez zm ian, co n iew ątpliw ie przyczyniło się w pow ażnym sto p n iu do u trw ale n ia błędów K ota, p ow tarzany ch we w stępach i k o m en tarzach do P ow rotu posła w innych edycjach.

Pod tym w zględem na uw agę zasługuje w stęp W iktora H ahna w w y ­ daniu P ow rotu posła z r. 1947, gdzie czytam y:

Do pisania kom edii przystąpił prawdopodobnie w pierwszych dniach paź­ dziernika 1790 r.; rzecz całą w ykończył stosunkowo w krótkim przeciągu czasu, gdyż była już gotow a 7 listopada tego roku (por. przypisek autora na końcu komedii: „Zakończono dnia 7 listopada 1790 r. w W arszawie”). Druk postępował rów nocześnie z pisaniem , w październiku bowiem część komedii była już w y ­

drukowana 5.

5 W. H a h n , w stęp w: J. U. N i e m c e w i c z , P ow rót posła. Kom edia w trzech

aktach. Warszawa 1947, s. X —XI. „Biblioteka Pisarzy Polskich i Obcych” nr 8.

Podobnie rzecz ujm ow ał J. D i h m w książce N iem cew icz jako polityk i p u ­

blicysta w czasie S ejm u Czteroletniego (Kraków 1928, s. 83), gdzie w rozdziale

poświęconym P o w ro to w i posła (opracowanym pod w yraźnym w pływ em wstępu Kota) czytamy: „Zapewne rozpoczął już pisać z początkiem października, już po zapadłych uchwałach w sejmie o poleceniu następcy w osobie elektora, a skoń­ czył 7 listopada, jak pokazuje data um ieszczona na końcu w ydania”.

(5)

Na ty m przykładzie w idać n a jle p ie j, ja k zaczęto w yobrażać sobie proces pow staw ania u tw oru . W skrócie m ożna go ująć w czterech p u n k ­ tach: 1) do pisania kom edii a u to r p rzy stą p ił w pierw szych dniach paź­ dziernika, 2) d ru k odbyw ał się rów nocześnie z pisaniem , 3) w połowie października część kom edii b y ła nap isan a i w yd ru k o w an a, 4) w dniu 7 listopada 1790 (Kot podaw ał datę: 9 listopada) została ukończona i w całości w ydrukow ana. Nie trzeb a dodawać, że k o n stru k c ja ta o p arta była n a fałszyw ych przesłan k ach i św iadczyła o nieznajom ości zarów no przebiegu ob rad sejm ow ych w paźd ziern ik u 1790 jak p ra k ty k i w y d aw ­ niczej w drugiej połowie X V III w ieku.

W ro k u 1970 ukazało się ko lejn e w ydanie P o w rotu posła w serii „Bi­ blioteka N arodow a”, w now ym opracow aniu — Zdzisław a S kw arczyń- skiego. W ydaw ca ten nie sk o rzystał jed n ak z okazji i nie sprostow ał błę­ dów, k tó re zadom ow iły się we w stępach do tej kom edii. Przeciw nie, po­ szedł u ta rty m szlakiem poprzedników , p o w tarzając ich pom yłki. A więc po daw nem u p rzy jm u je Skw arczyński, że do pisania kom edii p rzy stą ­ pił Niemcewicz w początkach października, że część b y ła ju ż w yd ru k o ­ w ana przed 18 października, a w dw a d n i po n ap isaniu , tj. 9 listopada, oddano ją do rą k czytelników 6. J a k w idzim y, od ed ycji 4 z r. 1927 do edycji 7 z r. 1970 praw ie nic się nie zmieniło. N adal pow iela się — w brew oczyw istym fak to m — błędne w nioski S tan isław a K ota sp rzed k ilk u ­ dziesięciu lat.

Poniew aż dotychczasow e p rób y objaśnienia w skazów ek kom ediopisa­ rza nie p rzyniosły pozytyw nego re z u lta tu , w a rto poświęcić im nieco w ięcej uw agi i zap y tać o ich sens. Z acznijm y od w skazów ki bardzo kon­ k retn e j, jak ą je s t d ata um ieszczona n a końcu kom edii. U dołu ostatniej stro n icy d ru k u czytam y: „Zakończono dnia 7 listo pada 1790 w W arsza­ w ie” . Nie ulega w ątpliw ości, iż d a ta ta pochodzi od sam ego N iem cew i­ cza i oznacza m om ent zakończenia p ra c y au to rsk iej. Św iadczy o tym stylizacja tej adnotacji, m iejsce i w reszcie m oda, jak a zapanow ała w p u ­ blicystyce okresu S ejm u C zteroletniego. M ożna bez tru d u w ym ienić kilkanaście ty tu łó w broszu r politycznych o p atrzon ych d atam i dzienny­ mi, k tó re pochodzą od sam ych au to ró w . Dla p rz y k ła d u w eźm y b roszurę K a je ta n a K w iatkow skiego zaty tu ło w an ą P róbka pióra bezstronnego o b y ­ w atela nad sta n em te ra źn iejszym i p r z y s z ły m R zeczypo spo litej P o lskiej, w k tó rej tekście czytam y: „Zakończono dnia 2 m arca 1791” . Poniew aż rzecz ta ukazała się d ru k ie m w k ilk a m iesięcy później (dokładnie n a

6 Z. S k w a r c z y ń s k i , w stęp w: J. U. N i e m c e w i c z , P o w ró t posła. K o ­

media w trzech aktach. Oraz w y b ó r baje k politycznych. Wyd. 7, zmienione. Wroc­

ław 1970, s. III—IV. BN I 4. Z tego wydania pochodzą w szystk ie przytaczane w ni­ niejszym artykule cytaty z kom edii Niem cewicza.

[Stosunek Skwarczyńskiego do ustaleń zawartych w N o w y m Korbucie om ówił Autor w nie opublikowanej jeszcze pracy o wydaniach Powrotu posła w XVIII wieku. Przyp. Red.j

(6)

początku lipca 1791)7, n ie tru d n o odgadnąć, iż w ty m w y p ad k u m am y do czynienia z d a tą zapisaną rów nież rę k ą au to ra. T rzeba stw ierdzić, iż w ielu publicy stó w (m. in. Staszic) bardzo sk ru p u la tn ie datow ało w ów ­ czas sw e pism a w y d aw an e drukiem , posługując się często datam i dzien­ nym i, k tó re um ieszczano zw ykle na początku dzieła (pod nagłów kiem tekstu) lub n a jeg o końcu (po tekście). A u tor P ow rotu posła poszedł zw y­ czajnie ich śladem , choć m ógł m ieć jeszcze in n y powód, by opatrzyć te k st k o n k retn ą d atą w chw ili, gdy oddaw ał go do rą k d ru karza.

Dzięki sk ru p u la tn o śc i kom ediopisarza i p rzy ję te j konw encji w lite ­ ra tu rz e politycznej tego o k resu (na ogół resp ekto w anej w p rak ty ce w y ­ daw niczej) znam y w ięc zarów no m iejsce jak i d atę napisania kom edii. W arszaw a ja k o m iejsce pow stan ia sztu ki nie budzi w ątpliw ości. Nie m a ­ m y n ato m iast pew ności co do sam ej d a ty — czy m ożna ją uznać za do­ k ładną, zam y kającą d efin ity w n ie czynności tw órcze a u to ra — do czego w ypadnie n am jeszcze w rócić.

Tym czasem p rzejd źm y do n astęp n ej kw estii, a m ianow icie term in u rozpoczęcia p rac y n a d kom edią. W praw dzie au to r nie podał k o n k retn e j w skazów ki chronologicznej um ożliw iającej dokładne określenie tego te r ­ m inu, ale pew ne p rze słan k i pozw alające w przybliżeniu uchw ycić ten m om ent z n a jd u ją się w sam y m tekście. Są to różnego rod zaju alu zje od­ noszące się do u chw ał czy d y sk u sji sejm ow ych, za w a rte w dialogach głów nych postaci. A luzje te dotyczą sp raw daw niejszych i bieżących, naw iązują do głośnych w y d a rz eń sp rzed p a ru m iesięcy i uchw ał sejm o ­ w ych z o statnich n iem al dni.

Nie zam ierzam y — rzecz jasn a — wyliczać w szystkich zagadnień politycznych poruszan y ch w kom edii. W arto jed n ak zatrzym ać się p rzy tych frag m en tach, w k tó ry c h p o jaw iają się w y raźn e aluzje do uchw ał sejm ow ych stosunkow o św ieżej daty. Chodzi tu głów nie o uchw ały, k tó re zapadły na sejm ie w e w rześn iu i w pierw szej połowie października 1790.

Spośród w ielu u w ag k ry ty czn y ch , jak ie S taro sta G adulski k ie ru je pod adresem se jm u i ró żn y ch p ro jek tó w reform , spora część dotyczy sp raw y su k cesji tro n u . Z w racając się do posła W alerego m ów i z w y rz u ­ tem :

Godziłoż się w tym rządzie o sukcesji gadać? I gorszyć jeszcze naród, i w tym się go badać?

(akt III, sc. 5, w. 127—128)

S taro sta m a tu na m yśli gorącą d y skusję w yw ołan ą p ro jek tem u n i­ w ersału w zyw ającego do likw idacji w olnej elekcji, w prow adzenia tro n u dziedzicznego i w y b o ru fam ilii p an u jącej, w niesionym z polecenia p a trio ­ tów przez N iem cew icza n a sesji sejm ow ej w d n iu 30 sierpn ia 1790. Po burzliw ej debacie p ro je k t tego u n iw ersału w w e rsji zm ienionej — aby za życia obecnie panującego k ró la dokonać w y bo ru jego n astęp cy —

7 Zob. ogłoszenie księgarskie w „Gazecie W arszawskiej” (suplement nr 55, z 9 VII 1791).

(7)

został p rz y ję ty przez izbę 20 w rześnia 1790 8. F a k t te n m ocno zaniepokoił zagorzałych zw olenników w olnej elekcji, k tó ry c h w kom edii re p re z e n ­ tu je G adulski.

W kilka dni później, na sesji 24 w rześnia, w yznaczono dzień 16 listo­ p ada 1790 n a zw ołanie sejm ików , k tó re m iały dać odpowiedź n a z a p y ta ­ nie zaw arte w u n iw ersale 9. Do ty ch w łaśnie sejm ików odnoszą się słowa Podkom orzego, k tó ry odpow iadając Staroście na jego w yw ody o szkodli­ wości sukcesji i korzyściach w y n ik ający ch z w olnej elekcji stw ierd za:

M ówić o tym byłoby czasu próżną stratą, Niech naród decyduje w zjazdach sejm ikowych.

akt III, sc. 5, w. 172—173)

W krótce zapadła decyzja, żeby n a ty ch sam ych sejm ik ach listo p a­ dow ych dokonano rów nież w y bo ru now ych posłów.

To b y ły b y te n ajb ard ziej u ch w y tn e alu zje odnoszące się do k o n k re t­ ny ch uchw ał sejm u , jak ie pow zięto w e w rześniu 1790. Oprócz n ich m oż­ n a by przytoczyć cały szereg ustępów naw iązu jący ch do b u rzliw ej, p e ł­ n e j d ram atyczn ych scen d ysku sji sejm ow ej w ow ym m iesiącu. D la p rz y ­ k ład u w eźm y słow a włożone w u sta G adulskiego:

W tym rządzie skryta jakaś intryga pracuje! Ja się na nic nie zgodzę, zaraz protestuję! (akt I, sc. 2, w. 265—266)

Są to słow a niem al żyw cem w zięte z ów czesnych p rzem ów ień posła kaliskiego J a n a Suchorzew skiego, gorliw ego obrońcy w olnej elekcji, k tó ­ r y przy pom ocy podejrzeń, gróźb i oskarżeń usiłow ał zastraszyć zw olen­ ników tro n u dziedzicznego.

We w rześniu 1790 doszło na sejm ie do gw ałtow nego sta rc ia pom iędzy obozem refo rm a obozem k o n serw aty w n y m . Z w olennicy refo rm dążyli do przeforsow ania sukcesji tro n u , n ato m iast k o n serw aty ści p rag n ę li u trz y m an ia w olnej elekcji. Z tej p ró b y sił zw ycięsko w yszli „sukces jo n a- liści”, gdyż u n iw ersał w sp raw ie w y b o ru n astęp cy za życia panującego został w końcu przez izbę p rzy ję ty . A le zw ycięstw o to nie przyszło im łatw o, o czym św iadczy przebieg d łu g o trw ałej i ostrej d y sku sji n a d p ro ­ jek te m un iw ersału w niesionym przez posła inflanckiego w dniu 30 sie rp ­ nia.

Potyczka w rześniow a u p rzy to m n iła patriotom , ja k ą siłą d y spo n uje przeciw nik. Poniew aż jego głów ną bro n ią b y ły u p ó r i g adulstw o — po­ stanow iono odpowiedzieć m u d rw in ą i śm iechem . N ależy sądzić, że w y d a­ rze n ia w rześniow e, a szczególnie b u rzliw a d y sk u sja sejm ow a w okół p ro ­ je k tu u n iw ersału do narodu, w decydującej m ierze przyczy niły się do pow stania kom edii Niem cewicza. Św iadczy o ty m jej p ro b lem aty k a poli­

8 Zob. W. K a l i n k a , S ejm Czteroletni. T. 2, cz. 2. Wyd. 4. Kraków 1896,

s. 583.

(8)

tyczna, w k tó re j ce n traln e m iejsce z a jm u ją zagadnienia sukcesji tro n u i w olnej elekcji.

N ie znaczy to jed n ak , że ju ż w ty m czasie a u to r m iał gotow ą ko n ­ cepcję sztu ki i mógł p rzy stąp ić do jej pisania. Z apew ne nie pozw alały m u n a to obowiązki poselskie, zwłaszcza jego a k ty w n y udział w toczą­ cej się dyskusji. Poza ty m w iele innych sp ra w zaprzątało w pow ażnym sto p n iu u m y sły p atriotów . Jeszcze bow iem dobrze nie ucichły k łótnie z pow odu u niw ersału i n astęp stw a tro n u , a ju ż zaczęły się now e spory: na tem at prorogacji sejm u i w y b o ru drugiego ko m pletu posłów. P ierw sza połowa października upły n ęła pod znakiem ożywionej dyskusji n ad róż­ nym i propozycjam i dalszego przedłużenia sejm u, k tó ra była dla p a trio ­ tów niem niej uciążliw a od d eb aty w rześniow ej. M usiano odbyć k ilk a posiedzeń i w ysłuchać kilkudziesięciu m ów , żeby w reszcie osiągnąć za­ m ierzony cel. Przez p a rę dni dyskutow ano n a d w nioskiem posła M ikor- skiego (w ybranym spośród licznych propozycji w spraw ie prorogacji se j­ m u) głosując n ad każdym u stęp em tego w niosku oddzielnie. P rzy p o m n ij­ m y w skrócie przebieg tej d y sk u sji i w y n ik i głosow ania. Na sesji 8 paź­ d ziernika uchw alono większością głosów, że k o nfederacja m a być u trz y ­ m ana; 12 października zadecydow ano, że do grona dotychczasow ych po­ słów pow inni dojść now i posłowie; 14 października postanow iono, że

w y bo ry now ych posłów odbędą się 16 listopada; w reszcie na sesji w dniu 15 października jednogłośnie został p rz y ję ty w niosek, iż sejm m a być ko n­ tyn u o w an y pod tym i sam ym i laskam i i nowo o b ran i posłowie m aią p rzy ­ być do stolicy 16 g ru d n ia w celu czynienia akcesów do konfederacji i połączenia się z daw nym i p o s ła m i10. U chw alona „z w ielkim mozo­ łe m ” — jak pisze K alinka — k o n sty tu c ja o p rorogacji sejm u została po­ d ana do a k t 18 października 1790.

W uchw ale z dnia 15 p aździernika w a rto zwrócić uw agę na jeden w ażny szczegół. Stw ierdza się w niej m ianow icie, że nowo w y b ran i posłowie (na sejm ik ach 16 listopada!) m a ją się połączyć z dotychczaso­ w ym i posłam i 16 g ru d n ia 1790. N iem al dosłow nie o ty m sam ym , chociaż bez dat, m ow a je s t w Pow rocie posła. Podkom orzy zw racając się do S ta ro sty stw ierdza:

Z dawnym wyborem wkrótce now y się połączy, Co pierwszy n ie dokonał, to drugi dokończy. (akt I, sc. 2, w. 239—240)

O „now ym w yborze posłów ” czy tam y ró w nież w didaskaliach (pod w ykazem osób): „rzecz się o dpraw ia podczas lim ity p rze d zebraniem się nowego w y b o ru posłów ” . J a k w idzim y, a u to r d w u k ro tn ie naw iązał do postanow ień u chw ały z połowy października. W ynika stąd, że już o niej w iedział pisząc sw ą kom edię. Słowo „w k ró tc e ” uży te przez Podkom o­ rzego, ja k rów nież czas akcji św iadczą o ty m , iż Niem cewicz znał dobrze

(9)

term in rozpoczęcia o b rad sejm u w podw ojonym składzie. W ziąw szy to pod uw agę dochodzim y do w niosku, że zasiadł on do pisania P ow rotu posła najpraw dopodobniej dopiero po zapadnięciu uch w ały o p rzed łu że­ niu sejm u i now ym w yborze posłów, tj. po 15 października 1790. Na po­ parcie tej tezy m ożna by przytoczyć jeszcze szereg in n ych argu m en tów . Otóż uchw ała z dnia 15 października w pew nym sensie zam y k ała bardzo pracow ity i b u rzliw y okres w dziejach S ejm u C zteroletniego, przyp a­ dający na w rzesień i pierw szą połow ę października. Po n iezw y k le ostrych i d ram aty czn ych w ręcz starciach podczas dysku sji n a d p ro je k te m u n i­ w ersału w spraw ie sukcesji tro n u , a później nad propozycją prorogacji sejm u — nadszedł w drugiej połowie października m om ent pew nego od­ prężenia i w ytchnienia. Z chw ilą gd y zgodzono się k on ty n u o w ać sejm pod zw iązkiem k o n federacji i przew odnictw em tych sam ych m arszałków , zniknęła także niepew ność co do dalszych losów sejm u i rozpoczętych robót, zwłaszcza że n a początku października kończył się d w u le tn i okres jego działalności. Z ałatw iw szy sp raw ę in stru k c ji poselskich na posiedze­ niu 18 października, sejm zajm ow ał się o d tąd niem al w yłącznie k w estia­ m i drugorzędnym i, a więc nie w ym agającym i od posła inflanckiego uczest­ nictw a w obradach. Na koniec zauw ażm y, że w kom edii Niem cew icza dość dużo m iejsca zajm u je ocena w yników d w uletn iej p rac y sejm u, co je st niew ątpliw ie echem dyskusji, jak a toczyła się na forum sejm ow ym w pierw szej połowie października.

J a k w idzim y, w szystko przem aw ia za tym , że a u to r p rzy stą p ił do p i­ sania sw ej sztu k i po 15 października, a ukończył ją ju ż 7 listopada 1790. A więc pracow ał n ad nią około trzech tygodni. W iadom o skądinąd, że Niem cewicz pisał n a ogół bardzo szybko i dość niedbale. W P am iętnika ch czasów m oich w yznał, że jego d ram a K a zim ierz W ie lk i została nap isan a w ciągu ty g o d n ia 11 (w przedm ow ie do niej stw ierdził, iż w ciągu 20 dni) 12. A więc Pow rót posła, objętościowo niew iele w iększy, mógł po­ w stać w przeciągu trzech tygodni. Zresztą jako u tw ó r okolicznościowy, m ający spełnić określoną rolę agitacy jn ą, m usiał być pisan y w pośpiechu. W tak i w łaśnie sposób pow stała większość ów czesnych b ro szu r politycz­ nych, pisanych przew ażnie „na gorąco” , pod w rażeniem a k tu a ln y c h w y ­ darzeń.

Po ty ch spostrzeżeniach problem d a ty pow stania kom edii N iem cew i­ cza m ożna b y w łaściw ie uznać za w yjaśniony, gd yby nie coś, co m oże

11 J. U. N i e m c e w i c z , Pamiętn iki czasów moich. Pierw sze wydanie w edług obszerniejszej w ersji rękopiśm iennej. Tekst opracował i w stępem poprzedził J. D i h m. T. 2. Warszawa 1967, s. [25]: „Dano na teatrum drama moje, Kazim ierza

Wielkiego, z przystosowaniem do okoliczności; i ta była jedyna całej tej sztuki

napisanej w tygodniu zaleta”.

12 J. U. N i e m c e w i c z , Do czytelnika. W: K a zim ie rz W. Drama w trzech

aktach. Warszawa 1792, s. X: „Tym wszystkim , którzy sztukę tę krytykować będą,

w cześnie odpowiedam, że mają rację, że jest niedoskonała i błędów pełna, ale niech zważyć raczą, że dwadzieścia dni zostawało mi tylko do napisania onej i że

(10)

nasuw ać pew ne w ątpliw ości. M am y n a m yśli w y stęp ujące w tekście w zm ianki o lim icie sejm ow ej, do k tó re j w ted y faktycznie nie doszło. J e st rzeczą oczyw istą, że n ie m ożna ich w ytłu m aczy ć zakładając, iż d ru k kom edii odbyw ał się rów nocześnie z pisaniem i został ukończony w chw i­ li, kiedy jeszcze nie było w iadom o, że do lim ity nie dojdzie. Cały problem polega bow iem n a ty m , iż a u to r od sam ego początku przyjm ow ał, że a k c ja jego sztu k i ro zg ry w ać się będzie podczas zaw ieszenia obrad. Ś w iad­ czy o tym jej k o n stru k c ja o p a rta na m otyw ie pow rotu do dom u syn a pełniącego obow iązki poselskie. W ynika to rów nież jasno ze słów P od ­ kom orzego, k tó ry w akcie I, a w ięc ju ż na początku kom edii, m ów i do Podkom orzyny po odpieczętow aniu otrzym anego listu:

A to od m ego syna! Chwalebna ich praca Zawieszona na chw ilę i syn mój powraca.

(akt I, sc. 2, w. 129— 130)

Jeszcze w yraźniej zostało to zaznaczone w didaskaliach rów nież na p oczątku utw oru: „S u p onu je się, że rzecz się odpraw ia podczas lim ity przed zebraniem się nowego w y b o ru posłów ” . Są to niezaprzeczalne do­ wody przem aw iające za tym , iż a u to r z góry zakładał, że akcja będzie się rozg ry w ać „na wsi u P o d k o m o rstw a” w czasie przerw y w obradach sejm ow ych, pozw alającej W alerem u, posłowi zdyscyplinow anem u, na k ró tk o opuścić stolicę celem odw iedzenia rodziców n a prow incji.

W zw iązku z ty m w a rto zw rócić uw agę na znaczenie w y razu „supo- n o w ać”. Otóż w drugiej połowie X V III w. laty n izm ten w y kazy w ał za­ dziw iającą żywotność i był dość często uży w any przez różnych pisarzy czy m ów ców sejm ow ych (np. u ży ł go A. K. C zartory ski w Pannie na w y d a n iu 13 oraz S tan isław A u gust w jedn ej ze sw oich m ów sejm ow ych 14). Słowo to znaczyło wówczas ty le sam o, co „przypuszczać” albo „zakła­ dać” . W tak im sensie użył go ró w n ież Niemcewicz, k tó ry przecież m iał praw o w drugiej połowie p aźd ziern ik a „przypuszczać” , że w zw iązku z zapow iedzianym i w yboram i now ych posłów w połowie listopada i roz­ poczęciem o b rad sejm u w podw ojonym składzie w połowie g ru d n ia — nastąpi w najbliższym czasie zaw ieszenie o b rad na p arę tygodni. Do oczekiw anej lim ity jed n a k nie doszło, a w ięc nie spraw d ziły się p rz y ­ puszczenia posła inflanckiego i jego kolegów. S p ró b u jm y odpowiedzieć na p y tan ie , dlaczego tak się stało.

13 A. K. C z a r t o r y s k i , K om edie. Opracowała Z. Z a h r a j ó w n a . War­ szawa 1955, s. 104: „Nie, m ościa dobrodziejko. Jegomość pan Sw aw iański idzie, tale przynajm niej suponuję, choć go nie znam, m iarkując z tego, jak poważne bierze kroki. Wraz tu będzie... A z nim co zrobiem y?”

14 M ow a JK M ci na se sji se jm o w e j dn ia 15 m arca 1790 roku miana. W arszawa 1790, s. 1. Oto interesujący nas ustęp z m ow y królewskiej: „Piszący one [tj. pisma] jeszcze m ego zdania nie wiedzą, a już m i zapowiadają ostatnie obnażenie ze w szel­ kich praw dostojeństwu memu służących. — A za co? Dlatego jedynie, że autor suponuje, że ja się chcę przeciwić w oli narodu, którą całą rozumi znajdywać w zdaniu sw oim osobistym ”.

(11)

S ejm C zteroletni — jak w iadom o — lim itow any b ył w latach 1788— 1790 k ilk ak ro tn ie dla ró żnych pow odów . Owe lim ity następow ały za zgodą izby i trw a ły po k ilk a tygodni, pozw alając posłom od czasu do czasu trochę odetchnąć czy załatw ić ró żn e in teresy osobiste, gospodarcze lu b polityczne poza stolicą. Od końca r. 1789 do p aździernika 1790, a za­ tem m niej w ięcej w okresie jednego roku, zaw ieszano ob rady d w u k ro t­ nie n a pew ien czas; za każdym razem k ied y o b radujący, po k ilkudniow ej o strej dyskusji, podejm ow ali w ażną uchw ałę i czuli ju ż pew ne zm ęcze­ nie, a sp raw y rodzinne czy in te re sy gospodarcze w ym agały w y jazd u na prow incję. Do dłuższej lim ity doszło po uchw aleniu Zasad do popra­ w y fo rm y rządu pod koniec g ru d n ia 1789, kiedy po raz pierw szy zm ie­ rz y ły się z sobą siły postępow e dążące do refo rm u stro jo w y ch i żyw ioły ko n serw aty w n e skupione w okół p a rtii h etm ań sk iej. Po tej gw ałtow nej potyczce zawieszono ob rad y na o k res od 30 g ru dn ia 1789 do 8 lutego 1790. W p a rę m iesięcy później n astąp iło ponow ne odroczenie obrad, k iedy po kilkudniow ej bardzo uciążliw ej dysku sji podjęto u chw ałę o pierw szej prorogacji sejm u (do lutego 1791), a zbliżające się k o n tra k ty św iętojańskie p rzy n ag lały w ielu posłów do opuszczenia stolicy. Po tej nieb yw ale m ęczącej debacie n ad p ro je k tem prorogacji sejm u zgodzono się na lim itę od 19 czerw ca do 12 lipca 1790 15.

W połowie p aździernika 1790, k ied y zapadła uchw ała o u trz y m an iu k o n federacji i dalszym przedłu żen iu sejm u oraz w yborze now ych posłów, pow stała sy tu acja pod w ielu w zględam i podobna do tych, w jak ic h up rzednio podejm ow ano decyzje o zaw ieszeniu ob rad na pew ien ok res czasu. Posłowie p am iętający dw ie poprzednie lim ity m ogli słusznie p rz y ­ puszczać, że p rze rw a w o b radach n a stą p i rów nież w drugiej połow ie p aździernika lu b w listopadzie 1790. W ty m m iejscu w arto przytoczyć dłuższy u stęp z książki K alin k i dotyczący sytuacji, jaka w y tw o rzy ła się po 15 października:

Po uchwaleniu prorogacji dłuższa lim ita zdawała się wskazaną, to jest aż do chwili, w której sejm w podwójnym kom plecie w d. 16 grudnia m iał się zebrać na nowo; i było wielu, co tak doradzało, ale w wykonaniu poka­ zało się to niem ożliwym . Machina rządowa była rozebraną, kom isje w ykonaw cze bez związku m iędzy sobą i bez w spólnego steru; sejm był nie tylko najwyższą, ale jedyną zwierzchnością, który m iał prawo wglądać w e wszystko i od w szyst­ kich domagać się posłuszeństwa. Skoro w ięc poza sejm em nie było rządu, należało trwać i obradować dalej, chociaż to nieustające sejm owanie i prze- dłużony pobyt w stolicy w ielce się w szystkim uprzykrzyły. K iedy jednych in te- resa domowe ciągnęły na wieś, drugich sam aż sprawa publiczna zmuszała do wyjazdu. N ie dalej jak za cztery tygodnie m iały się odbyć nowe wybory po­ selskie; ich w ypadek m ógł zatwierdzić albo też obalić obecny system sejmowy. Było w ięc rzeczą arcyważną zetknąć się z obyw atelstw em w ziemiach i po­ w iatach, porozumieć się co do przyszłych kandydatów, przygotować i obliczyć głosy. Król z w ielkim zajęciem oddał się tej pracy, tak że w Izbie rzadko się

(12)

pokazywał, lecz i sejm ujących brakowało po 100 i 120: w październiku nie li­ czono p osłów i senatorów jak 50, w listopadzie zaledwie 30. Przy tak szczup­ łym kom plecie czynność prawodawcza stała się niepodobną; załatwiono tylko

m niej w ażne kw estie albo takie, których odłożyć się nie dało ł6.

Mimo n iesp rz y ja ją c y c h w aru n k ó w (w yjazdy w ielu posłów na pro­ w incję V/ zw iązk u z listopadow ym i sejm ikam i w yborczym i) sejm nie zdecydow ał się na zaw ieszenie sw ych prac an i w październiku, ani w lis­ topadzie, a n i n aw et w pierw szej połowie g rudnia. O dstąpiono więc ty m razem od dotychczasow ej p ra k ty k i i kontynuow ano ob rady bez przerw y aż do chw ili zjaw ienia się posłów nowego w yboru. M ożna to chyba w y ­ tłum aczyć pośpiechem , z jak im usiłow ano załatw ić niek tó re pilne a m niej w ażne k w estie (m. in. n o b ilitacje mieszczan), by po p rzybyciu nowo w y ­ b ra n y c h posłów w połowie g ru d n ia niezw łocznie przy stąp ić do „u b ija­ n ia ” dalszych p u n k tó w p ro je k tu form y rządu.

N a początku listopada 1790 coraz w ięcej posłów, zniecierpliw ionych brak ie m oczekiw anej lim ity, w yjeżdżało z W arszaw y na p row incję w róż­ n ych sp raw ach , przew ażnie jed n ak w tym celu, by osobiście uczestniczyć w se jm ik ach w yznaczonych na dzień 16 listopada 17, co w znacznym sto p ­ niu dezorganizow ało n o rm aln ą działalność sejm u. W tedy odezw ały się głosy dom agające się odroczenia ob rad na pew ien czas. W k ró tk im s p ra ­ w ozdaniu z sesji sejm ow ej odbytej w dniu 8 listopada „G azeta W arszaw ­ ska” pisała;

Niektórzy z JJPP sejm ujących dopraszali się, ażeby sesje sejm ow e do nie­ jakiego czasu, dla niezbyt w ielkiego kompletu sejm ujących osób, zalim itowane b yły, lecz takow em u w niesieniu inni sprzeciw iali się, żądając, aby sejm ciągle bez przerw y agitował s i ę 18.

O droczenia o b rad „do dw óch lub trzech tyg od ni” dom agał się poseł kaliski oraz k ilk u jego kolegów (m. in. poseł poznański Z akrzew ski, poseł w ołyński Sw iętosław ski, poseł chełm ski S u ch o d o lsk i)19. Sprzeciw ił się tem u żądan iu poseł piń sk i B utrym ow icz a rg u m en tu jąc, iż n ik t nie może zabronić sejm ow ania in n y m tylk o dlatego, że sam odjeżdża ze stolicy. N a z a ju trz Suchorzew ski ponow nie zw rócił uw agę na m ałą liczbę posłów

16 Ibidem , s. 613— 614.

17 W gazetce pisanej (Bibl. Narodowa, rkps akc. 4062, k. 247) z 2 X I 1790 jeden z ówczesnych korespondentów donosił ze stolicy: „Zbliżające się sejm iki poselskie są powodem, że bardzo znaczna liczba panów, senatorów i posłów wyjeżdża z War­ szawy codziennie do w ojew ództw ”.

18 „Gazeta W arszawska” nr 90, suplem ent z 10 X I 1790.

19 W nieco obszerniejszym sprawozdaniu z sesji odbytej w dniu 8 listopada korespondent gazetki pisanej (Bibl. Narodowa, rkps akc. 4062, k. 254) relacjono­ wał: „Po czym zabrał głos JP Suchorzewski poseł kaliski oświadczając żądanie swoje, ażeby gdy tak mała liczba posłów znajduje się, bo, jak rachował, 36 tylko posłów na dzisiejszej sesji, a w tych dniach jeszcze ze dwudziestu się rozjedzie, przeto w tak bardzo m ałej liczbie szesnastu osób ani w idzi podobieństwa sejm o­ wania. dlaczego upraszał o odłożenie do dwóch lub trzech tygodni sesji sejm ow ych”.

(13)

uczestniczących w obradach i ostrzegł, żeby nie podejm ow ać decyzji w żadnej w ażniejszej m aterii, gdyż zostaną one u niew ażnione po pow ro­ cie nieobecnych posłów. Z kolei odpow iedział m u poseł san d o m ierski K o­ chanow ski radząc, żeby sam nie w yjeżdżał, jeśli n ie dow ierza pozostałym posłom. Po tej n ieudan ej próbie jak b y w ym uszenia lim ity przez g ru pk ę posłów kon serw aty w n y ch n ik t więcej nie usiłow ał ju ż później doprow a­ dzić do odroczenia obrad. W ty m m om encie stało się dla w szystkich jas­ ne, że w najbliższych tygodniach do żadnej lim ity nie dojdzie.

A utor P ow ro tu posła nie pozostał obojętny w obec tego fa k tu , o czym św iadczy dopisek pod w ykazem osób oraz data n a końcu kom edii. M ając ju ż w ted y gotow ą (lub na ukończeniu) sztukę, k tó re j ak cja rozg ry w ała się podczas p rzerw y w ob radach sejm ow ych, poczuł się zm uszony w ypo­ sażyć ją w takie inform acje, k tó re uw ażał za n iezbędne dla odbiorcy. Z am iast w ięc stw ierdzić po prostu: „Rzecz się o d p raw ia podczas lim ity p rzed zebraniem się nowego w y bo ru posłów ” — ja k to było w zw yczaju u kom ediopisarzy stanisław ow skich — zastosow ał in n ą form ułę: „Su­ p o nuje się, że rzecz się odpraw ia podczas lim ity p rzed zeb ran iem się no­ wego w yboru posłów ”. W ty m kontekście dodatkow ego znaczenia n ab ie­ ra przypisek n a końcu utw oru , zam y k ający pracę a u to rs k ą w ściśle o k reś­ lonym czasie, w k tó ry m „przypuszczenie” a u to ra co do lim ity było n a j­ zupełniej uzasadnione.

S pójrzm y jeszcze raz na tę datę: „Zakończono dnia 7 listopada 1790” . J a k pam iętam y, na sesji sejm ow ej w dniu 8 listop ad a 1790 k ilk u posłów bezskutecznie dom agało się zaw ieszenia o b rad na okres dw óch lub trzech tygodni. W ynikałoby z tego, że Niem cewicz ukończył kom edię na dzień przed sesją sejm ow ą, n a k tó rej odrzucono żądania posłów dom agających się lim ity. Czy to tylko p rzypadkow y zbieg okoliczności, czy św iadom y zabieg ze stro n y a u to ra ? Jak ko lw iek b y było, m u si budzić zdziw ienie długi stosunkow o okres czasu, jak i u p ły n ął od d a ty ukończenia kom edii do jej w ystaw ienia na scenie. Od 7 listopada 1790 do 15 stycznia 1791 to przeszło dw a m iesiące! Zbigniew Raszewski w sw ej książce o Bo­ gusław skim sn u je n a te n tem a t tak ie oto reflek sje:

Tak długo próby nigdy nie trw ały w owych czasach. Stąd wniosek, że rękopis odleżał się. Albo nie był od razu doręczony Bogusławskiem u, albo zbudził jakieś w ahania 20.

Do ty ch in teresu jący ch hipotez chciałoby się dorzucić jeszcze jedną: może u tw ó r został po p ro stu ukończony tro ch ę później, a a u to r celowo p rzesunął d atę nieco w stecz? N iezależnie od takich czy in n y ch p rzy p u sz­ czeń uw ażam y jednak , iż d a ta położona n a końcu kom edii stanow i bardzo cenną i pożądaną w skazów kę chronologiczną, k tó ra pozw ala z dość dużą dokładnością w yznaczyć ok res jej narodzin.

(14)

J a k w ynika z naszych u staleń, okres ten p rzy p ad a na d ru gą połowę października i pierw szą dekadę listopada 1790. Jego ra m y stanow ią dw a w ażne w ydarzenia: z jednej stro n y , uchw alona 15 października prorog acja sejm u, a z drugiej — odrzucenie 8 listopada w niosku o lim itę sejm ow ą. U jm ując problem szerzej, należałoby w ym ienić dodatkow o n astępu jące fak ty : po jednej stro n ie p ro je k t u n iw ersału złożony 30 sierpn ia, po d r u ­ giej zaś w yznaczone na 16 listopada sejm iki. W tedy bow iem rozw inęła się zacięta d y sk usja i o stra polem ika zarów no na sejm ie jak w p u b li­ cystyce, k tó ry ch przebieg śledzono w całym k ra ju z najw y ższą uw agą. G łów nym tem a te m tej d y sk u sji b y ła — jak w iadom o — żywo porusza­ jąca m asy szlacheckie spraw a sukcesji czy elekcji tron u. W śród powo­ dzi broszur politycznych i u tw orów literack ich n ap isan y ch wówczas z tej okazji n a czoło w y sunęły się dwie rzeczy: b roszu ra H ugona K o łłątaja Co się te ż to dzieje z nieszczęśliw ą ojczyzną naszą, k tó ra pojaw iła się w kolpo rtażu w pierw szych dniach listopada 21 i by ła ro zdaw an a na sej­ m ikach listopadow ych, oraz kom edia Ju lia n a N iem cewicza, w ystaw iona na scenie i rów nocześnie w ydana d ru k iem w połowie stycznia następ neg o roku.

21 Zob. list A. N a r u s z e w i c z a do Stanisław a Augusta z 3 XI 1790. W:

K orespon den cja A dam a N aruszew icza 1762—1796. Z papierów po L. B e r n a c k i m

uzupełnił, opracował i w ydał J. P l a t t . Pod redakcją T. M i k u l s k i e g o . Wroc­ ław 1959, s. 379—380.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Art. 3 Prezydent Rzeczypospolitej w ciągu 14 dni powołuje Prezesa Rady Ministrów i na jego wniosek pozostałych członków Rady Ministrów oraz odbiera od nich przysięgę. Sejm w

go prawowania się powinno dochodzić tylko nader rzadko—i to właśnie bardzo za takiem urządzeniem przemawia. Bowiem cel prawa jest jasny: zwyciężać;ma ta

dzy tym, co należy do teorii literatury (opis) i tym, co należy do krytyki literackiej (interpretacja), może być zastosowane jedynie w przypadku, gdy szereg kontro- wersji co

Profesor Alfons Schletz - twórca naukowego organu dla dziejów. Kościoła

Powrót nuncjusza apostolskiego Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 33/3-4,

25 VII idąc już na pew ne ustępstw a. Obiecał, że w spraw ie religii nie będzie w prowadzał niczego nowego. Obecni na landtagu starostow ie składać będą od

tradycja istnienia drugiej izby nie świadczy sama przez się o jej społecznym pożytku. DWUIZBOWOŚĆ PARLAMENTU – ARGUMENTY CONTRA.. Ustrój RP opiera się na podziale i

Do istotnych zalet katechezy posługującej się przekazami audiowizualnymi (oczywiście, dostosowanymi do wieku odbiorców) należą dialog i dyskusja, które stanowią aktywne