R E C E N Z JE
181 Jan C r a e y b e c k x, U n grand com m erce d’im portation: les vins de France aux anciens P a y-B a s (X IIIe— X V I e siècle), przedm ow a Char les V e r l i n d e n a , École Pratique des Hautes Études, V ie Section, Centre de Recherches Historiques, Serie: P orts— Routes— Trafics, I X , Paris 1958, s. X X X I I + 315.
Już w 1933 r. Henri P i r e n n e podkreślał na łam ach „A nn ales d’Histoire Éco nom ique et Sociale“ znacznie wielkiego handlu w in em w średniowieczu. W ćwierć wieku po jego artykule tem at ten doczekał się szerszego opracowania. Praca C r a e y b e c k x a stanowi przy tym niew ątpliw ie i cenną i ciekaw ą pozycję. Au tor postaw ił w iele problem ów , nie zraził się trudnościami, postarał się je pokonać w sposób niekiedy bardzo interesujący. Jeżeli naw et jego tezy zostaną skorygowane, to w każdym razie stanowić będą odskocznię dla w szystkich badaczy gospodarczych dziejów X I I I — X V I w.
Już układ książki jest ciekawy. A u tor chw yta od razu najtrudniejszy chyba prob lem i zaczyna od om ów ienia zagadnienia ilości wina sprowadzanego z Francji do Niderlandów. W ykorzystu je tu przede w szystkim źródła pochodzące z opłat cel nych, ale stara się je w eryfikow ać obliczając przeciętne spożycie wina w X I V — X V I wieku na głow ę jednego mieszkańca N iderlandów . Trzeba przyznać, że autor bardzo sumiennie przeprowadził konieczne analizy, rozw ażając problem spożycia w zależ ności od sytuacji geograficznej i politycznej m ieszkańców poszczególnych prowincji niderlandzkich i biorąc pod uw agę m ożliwości nabyw cze różnych klas społecznych. N a uwagę zasługują też próby now ych ustaleń dem ograficznych potrzebnych do przeprowadzenia kalkulacji. A u tor polem izuje tu ze starszą historiografią, m. in. z Pirennem i v a n H o u t t e m , drobiazgowo rozpatrując problem zaludnienia po szczególnych miast. W efekcie sw ych rozw ażań przyjm uje, że w X V I w . Niderlandy były zam ieszkiw ane przez ok. 2 m iliony m ieszkańców, spożyw ających — i tu znacz nie odbiega od dotychczasowych ustaleń — ok. 20 litrów wina rocznie na głowę. Jest to zresztą liczba przeciętna, niew iele m ów iąca o rzeczywistości. Klasztory, bo gate m ieszczaństw o, panow ie gruntowi spożywali o w iele w ięcej. A le zestawiając zarobki dzienne rzem ieślników — m ajstrów i czeladników — z cenami wina, do chodzi .autor do w niosku, że w arstw y uboższe nie m ogły w iele konsum ow ać tego napoju, jak go określa, „luksusow ego“ . Płaca dzienna cieśli odpowiadała 2,7 litra najtańszego w ina. D ow ody są tu częściowo przekonywające, bo w arstw y uboższe piły niew ątpliw ie w łaśnie to tańsze wino. U zupełnia je autor porów naniem zna czenia piw a ze znaczeniem w ina, dokonanym na podstawie akcyz m iejskich z X I V — X V I w. W sposób zupełnie n iew ątpliw y w idać, że w ciągu dwóch w ieków napój północy zw ycięsko konkuruje z w inem (w Bruges w X I V w. dochody z piw a sta now iły 2 6 % dochodu, z wina 6 1 % ; w X V I w. z piw a 4 2 % , z wina 19% ). Tendencja tą w edług autora utrzym yw ała się aż do X X w ., kiedy to spożyw ają H olendrzy i B elgow ie trzy razy m niej w ina niż w średniowieczu. I tu chyba popełnia autor pewną niekonsekwencję, kiedy następnie mówi o utrzym yw aniu się na jednakow ym poziom ie znaczenia im portu wina do N iderlandów w ciągu 3 om aw ianych wieków. W y d a je się, że zasugerowany jest tu bardzo istotnym dalszym sw oim ustaleniem — a m ianowicie (znowu w brew dotychczasowej literaturze) rekom pensatą zm niejsze nia się handlu m orskiego przez handel lądow y, poczynając od II poł. X V w. Bar dzo przekonywająco w yw odzi tu, że panująca opinia angielskich, francuskich i b el gijskich historyków opierała się na analizach m orskich zestawień celnych. T ym cza sem pom ijali oni rosnący im port lądow y, szczególnie wina burgundzkiego i nadreń- skiego. Zm ienia to zasadniczo obraz bilansu, który jest oczyw iście w zakresie han dlu w inem zdecydow anie pasyw nym dla Niderlandów . W in o było tam sprowadzane zresztą głów nie z Francji — 6 0 % całego importu w innego; a z kolei głów nym i pro
182
R E C E N Z JEw incjam i w yw ożącym i ten napój była G askonia i Poitou. R ozw ażając wspom niany tu ju ż bilans handlow y krytykuje też autor swoich poprzedników, którzy z ujem nego salda kupieckiego m ieszczan niderlandzkich nie w yciągali odpowiednich wnio sków. W n ioskiem tym w edług autora jest rozw ój rolnictiwa czy raczej ogrodnictwa, rozw ój przem ysłu i wreszcie rozw ój innych gałęzi handlu — suknem, śledzia m i, później korzeniam i, co um ożliw iało pokryw anie z nadw yżką ujem nego bilansu kraju.
D w a następne rozdziały om aw iają im port w ina z poszczególnych rejonów Fran cji na tereny prow incji niderlandzkich. U jęte są one w sposób raczej tradycyjny i w porównaniu z sum ą ustaleń rozdziału pierwszego w noszą o w iele m niej nowego m ateriału. O m aw ia tu autor działalność organizacji handlowej opartej na fakto riach i ośrodkach składow ych (Paryż, Arras, Rouen, D am m e, M iddelburg), w skazuje na pew ne odmienności handlu m orskiego i śródlądowego podkreślając z naciskiem znaczenie tych ostatnich. Zw raca rów nież uw agę na w p ły w handlu w in em reform y statutów praw a morskiego znanych R ôles d’O leron od X I I I w. O m a w ia ją c kolejno poszczególne przyw ileje udzielane przez panujących kupcom handlującym w inem podkreśla rosnącą aktyw ność nie-Francuzów : An glików , Flam andów , a od X V w. H olendrów i hanzeatów. O tych ostatnich zresztą pisze niew iele stw ierdzając tylko. że legendą jest duży im port wina francuskiego do państw nadbałtyckich w X V w. Dopiero w II poł. X V I w . hanzeaci zaczęli w yw ozić nad B ałtyk w iększe ilości tego towaru. W y d a je się, że autor tu pobłądził i to podw ójnie. W bilansie handlow ym G dańska wino zaczyna odgrywać poważną rolę już na przełom ie X V i X V I w. (autor opierał się tylko na ułam kow ych danych L a u f f e r a ) . W II połow ie X V I w . nie hanzeaci natom iast byli dostarczycielam i w in a francuskiego, a ju ż na pewno nie gdańszczanie (co autor sugeruje), ale Holendrzy.
C zw arty rozdział poświęcony jest om ówieniu praktyki handlow ej, szczególnie praktyki handlu w inem w końcu w ieków średnich. Autor nie om aw ia tu w szyst kich spraw zw iązanych z tym tem atem , ale głów nie koncentruje się na zagadnie niach transportu m orskiego, jego organizacji i kosztów. Zgadzając się z opiniami w yrażanym i przez P o s t h u m u s a , K e t n e r a , V o g l a i in. widzi autor w spół kach okrętow ych najistotniejszą form ę ubezpieczenia się przed ryzykiem . Pod kreśla przy tym różnicę m iędzy holenderskim a flam an dzkim i hanzeatyckim stat kiem. W Holandii w handlu m orskim zainteresowane były szersze w arstw y spo łeczne niż w innych krajach. Lokow ano tam kapitały w okrętownic.twie bardziej m asow o i stąd przeważna część statków była własnością nie 4, 6, 8 udziałow ców (jak to np. m iało m iejsce na terenie m iast Hanzy), ale 32, 64 czy naw et pow yżej 100. U w zględniając dane porów naw cze z terenu B ałtyku w ypada się też zgodzić z ka tegorycznym stw ierdzeniem autora, że podany w źródłach tonaż statków nie był wypornością, ale wskazów ką, ile tow arów m ogło się w tym okręcie zmieścić lub ile się aktualnie znajdow ało. U stalenia autora dotyczące kosztów frachtu i cen wina w X V — X V I w ., niew ątpliw ie bardzo cenne, będą chyba jeszcze m usiały czekać na studia dotyczące realnej wartości m onety w ciągu tych dwóch stuleci, aby mogły być wykorzystane do uogólnień. Natom iast warto podkreślić spostrzeżenie autora dotyczące początków specjalizacji wielkich kupców w handlu w inem czy nawet jego określonym i gatunkam i już w X V I w.
Ostatni rozdział om aw ia przem iany w handlu w inem , które dokonały się w cią gu w ieku X V I . Znow u porusza tu autor bardzo szeroki wachlarz problem atyki, po czynając od rozw oju kredytu, poprzez różne perypetie polityczne za Karola V i Fi
R E C E N Z JE
183 lipa II, strukturę interesów i rachunkowości, dw ukrotny wzrost cen wina i szcze- .gólną roli A ntw erpii „na odcinku brzegow ym Bordeaux— G dańsk“ . N ow e i szczegól
nie w arte nadm ienienia w ydają się 3 problem y: geneza przemian, sy ste m zaliczek i analiza kosztów fraichtu.
Genezę przemian X V I w. widzi autor w przejęciu przez wielki kapitał kupiecki, głównie holenderski, działalności i in icjatyw y drobnego, rozproszonego kupiectwa działającego w średniowieczu. W edłu g autora całe społeczeństwo zainteresowane zostało handlem dzięki temu, że w ielkie kapitały w ten czy inny sposób związały i uzależniły zarówno producentów ja k konsum entów. Spostrzeżenie to jest niew ąt pliw ie słuszne. A le czy w łaśnie to jest geneza przem ian? Czy nie należy odwrócić rozum owania autora? Rozwój m ożliwości produkcyjnych i nabyw czych szerokich w arstw u m ożliw ił penetrację kapitału handlowego w głąb ówczesnego społeczeń stwa, u m ożliw ił rozrost tego kapitału i jego reorganizację. W y d a je się, że autor m oże być pod pew ną sugestią dziejów przem ysłu ■— i przemian, jakie przyniosło powstanie m anufaktur. A le i to było m ożliw e dzięki m . in. istnieniu w olnych rąk roboczych. Dobrze jednak, że geneza przemian na płn. Europy raz jeszcze została postawiona w form ie dyskusyjnej. P rzy om awianiu kierunków i form penetracji ka pitału mieszczańskiego C raeybečkx w ysunął tezę stosowania zaliczek. B yło to w ed ług niego rzeczą prawdopodobną, lecz nie dowiedzioną w sposób niew ątpliw y. Z opinii jego w ynika, że wielcy kupcy stosowali w X V I w . system zaliczek na wino w sposób żyw o przypom inający stosunki w Polsce i przedpłaty za zboże stosowane przez gdańszczan.
W reszcie bardzo cennym osiągnięciem autora jest dokonanie szczegółow ej anali zy kosztów frachtu w połow ie X V I w . na trasie z B ordeaux do Zelandii. Autor w yjątkow o sum iennie rozpatrzył i zestaw ił w szystkie m ożliw e w ydatki związane z przew ozem beczki w in a : (beczki = ok. 900 litrów) jej zakup, zaokrętowanie, opła cenie wszystkich ceł, opłacenie 1 2 % ubezpieczenia, wydatki poniesione na w ynajęcie pilota, opłacenie praw a w w ozu, transport do piwnic, wartość 1 2 % ubytku w pod róży (w czym m. in. zainteresowani byli m arynarze) — i doszedł do w niosku, że fracht m oże być kalkulow any w wysokości 6 6 % ceny kupna. O tyle trudno się z tym zgodzić, że powyższa- kalkulacja jest słuszna tylko w stosunku do jednej beczki wina. A w ielcy kupcy brali po kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt ·— sam autor daje w ie le przykładów. O płata pilota pozostaw ała w ówczas taka sama, koszta samego frachtu — niezmienione, koszta przewozu lądowego stosunkowo m niejsze i niew ątpliw ie cały transport m usiał stanowić o w iele niższy odsetek ceny kupna. Szkoda też, że nie m ożna na podstaw ie ceny sprzedaży obliczyć wysokości zysku — autor nic o tym nie wspom ina.
N ie sposób om ówić tu w szystkich spraw poruszanych niekiedy m arginesowo przez autora. W arto jednak stwierdzić, "że dzieje handlu w in em odbijały i ilustro wały wszystkie przemiany gospodarcze, polityczne, społeczne i kulturalne. Przesu wanie się punktu ciężkości handlu na północ z Bruges i Zw in u do Middeleburga i Antw erpii, rozwój reform acji, rozw ój antagonizm u habsbursko-francuskiego — wszystko to m ożna i na tym odcinku dziejów odczytać i skom entować.
Książka zam knięta jest cennym zestawieniem m iar wina używ anych w e Francji. Dokładne indeksy m ogą także pomóc w korzystaniu z tej interesującej pracy, w cie kaw y sposób dającej pierw szą syntezę ważnego zagadnienia.