• Nie Znaleziono Wyników

SlrASKI. ł XT i , ni y ni.ser z. cii i ti uumu ill SWą_NaIgy_przypusZczać, iż taką by- dowego na płaszczyźnie narodowej.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "SlrASKI. ł XT i , ni y ni.ser z. cii i ti uumu ill SWą_NaIgy_przypusZczać, iż taką by- dowego na płaszczyźnie narodowej."

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

NALEŻNOŚĆ POCZTOWA UISZCZONA GOTÓWKĄ.

SlrASKI Dziś 10 stron c«»** (o groszy .

KUBIER PORANNY 0 Dziennik niezależny,

Th. 17

Redakcja i administracja: Chomów

nL Hajducka 15. — Telefon 415-58.

Cha%zóia~J(atoMce, urfatefc 18 stycznia 1938 x.

Wychodzi ? razy w tygodniu.

Konto P. K. O. ar. 360699.

Rok 4

Robotnik zahukany

Przemawiając na kongresie pracow­

ników w Warszawie, premier gen. Sła- woj-Skladkowski powiedział m. in„ że

„tylko rząd egoistyczny, tylko rząd krót­

kowzroczny, tylko rząd, który kurczowo trzyma się władzy dla samego siebie, chciałby mieć urzędnika zahukanego, za­

biedzonego i bojącego się wszystkiego“.

Natomiast rząd, „który pracuje dla przy­

szłości Polski, a nie dla siebie, rząd taki powinien popierać urzędnika śmiałego, energicznego — urzędnika, który zna swoje obowiązki, ale zna również swoje prawa“.

W powyższych słowach mowa jest wprawdzie tylko o urzędniku, niemniej słowa te należałoby zastosować w całej rozciągłości także do robotników i w o- góle wszystkich ludzi pracujących na­

jemnie.

Mądre to wskazania i niewątpliwie cały polski świat pracy im przyklaśnie, zwłaszcza, że szef obecnego rządu z na­

ciskiem podkreślił: „Wierzcie państwo, że taki jest stosunek obecnego rządu do urzędnika i pracownika w ogóle“.

A więc, jeżeli tak istotnie jest, jak p.

premier mówi, choć w praktyce to nie zawsze się odczuwa, wówczas przyznać należy, że rząd p. Składkowskiego, zna­

lazł właściwą linię postępowania w sto­

sunku do zatrudnionych przez państwo urzędników i pracowników.

Ale właśnie rzecz decydująca nie w tym, jakie są chęci rządu i intencje (bo nie mamy żadnego powodu wątpić w szczerość słów p. premiera), lecz w tym, jak te intencje rządu są realizowane przez podwładne organy i instancje niż­

sze. Nie będziemy tu poruszać specjal­

nie kwestii traktowania urzędników, ale chodzi nam o tego „pracownika w ogó­

le“, do którego zaliczyć należy wszyst­

kie kategorie pracowników tak fizycz­

nych jak i umysłowych, zatrudnionych czy to bezpośrednio przez państwo, czy też w przedsiębiorstwach państwowych.

Tn istnieje już wielka rozbieżność mię­

dzy słowami p. premiera a praktyką.

Nie wątpimy ani chwili, że kategorie wyższych urzędników w Polsce wykazu­

ją wielką śmiałość i pewność siebie, mo­

że nawet w tej śmiałości przesadzają i postępują uieraz zbyt zuchwale, co w re­

zultacie jednego i drugiego z nich za­

prowadza na ławę oskarżonych.

Zupełnie inaczej jednak przedstawia się sprawa z pracownikami niższych ka­

tegorii i robotnikami i to tak w przedsię­

biorstwach państwowych, jak i prywa­

tnych. Ci są często tak zahukani i zbic- dzeni, że po prostu boją się własnego cienia. Przed pierwszym lepszym kacy­

kiem uginają karku, bo wiedzą, że jedno jego skinienie palcem, może ich pozba­

wić chicha i egzystencji. Płaszczą się więc nieraz i nadskakują, usiłują też przypochlebić się, stosując metody, które prowadzą do wypaczenia charakterów i łamania dusz.

Należy więc mieć nadzieję, że wszy­

scy, których to dotyczy, dobrze sobie za­

pamiętają mądre i roztropne słowa szefa rządu i zastosują je w praktyce.

Tak samo byłoby dobrze, aby wszel­

kie inne organy państwowe, mające do czynienia z kwestiami pracowniczymi i robotniczymi, przyjęły słowa premiera jako wytyczne w swym postępowaniu i osądzaniu konfliktów zachodzących mię­

dzy pracodawcami a pracownikami.

Wszak częste są wypadki, że praco­

dawca, lub jego pełnomocnicy w postaci różnych dyrektorów o zbyt wybujałej

(Dokończenie na stronie 2-giej).

Chautemps twarzy mowy rząd

Akcja Silu ma nie udała się

PARYŻ, 17. 1. (Tel. wł.) Francja roz­

poczęła dziś czwarty dzień przesilenia rządowego, a mimo to trudno jeszcze po­

wiedzieć, jaki będzie przyszły rząd.

Oświadczenie Bluma

PARYŻ, 17. 1. (PAT). Blum opuszcza­

jąc o godzinie 11-ej pałac Elizejski, zło-

Leon Blum-

żył następujące oświadczenie przedsta­

wicielom prasy:

Starałem się utworzyć kombinację rzą­

dową, którą sam nawet uznałem za zbyt

ła. gdyż nie doszła do skutku. Zaznaczyć jednak muszę, iż przez opinię publiczną przyjęta ona była z wielką sympatią.

Front ludowy składa się z trzech naj­

ważniejszych stronnictw politycznych:

socjalistów, radykałów i komunistów.

Parlamentarna grupa radykałów na wczorajszym wieczornym zebraniu zgło­

siła zastrzeżenia przeciwko wejściu do rządu komunistów. W tych warunkach nie pozostawało mi nic jak zrezygnowa­

nie z misji powierzonej mi przez pre­

zydenta republiki. Nie chcę bowiem, aby dla mojej osobistej satysfakcji kryzys przedłużył się o dzień, lub choćby nawet godzinę.

Chautemps pragnie pokoju politycznego

PARI Ż, 17. 1. (PAT). Chautemps o- puścił pałac Elizejski o godz. 12. Zapy­

tany przez dziennikarzy oświadczył, iż podjął się misji ponownego tworzenia ga binetu powodowany z jednej strony nie­

chęcią odmówienia propozycji prezyden ta republiki z drugiej zaś pragnieniem nieprzedłużenia kryzysu gabinetowego.

W dalszym ciągu powiedział Chau­

temps: Dołożę wszelkich wysiłków, aby doprowadzić do końca mą misję. Leon Bliim podczas usiłowań utworzenia rzą­

du rzucił myśl rozszerzenia frontu lit

ł XT i • ---- ----, ni y ni .ser z. cii i ti uumu ill

SWą_NaIgy_przypusZczać, iż taką by- dowego na płaszczyźnie narodowej. Za

Wojsko bombarduje zator

Wisła ruszyła pod Sandomierzem/

KIELCE, 17. 1. (PAT) W nocy z nie­

dzieli na poniedziałek mieszkańcy San­

domierza i okolicy zostali zbudzeni hu­

kiem pękających na Wiśle lodów, przy-

| pominającym kanonadę armatnią.

W poniedziałek rano lody na Wiśle w J woj. kieleckim częściowo ruszyły. Mię- I dzy ujściem Sanu a Winiarami, w powie- i cie sandomierskim utworzył się groźny zator długości ok. 6 km i grubości ok. 30 I era. Ze względu na grożące niebezpie­

czeństwo wylewu, zawezwano oddziały wojskowe, które natychmiast przystąpiły do rozsadzania zatoru. Akcję obrony wałów i zabezpieczenia miejscowej lud­

ności przed ewentualną powodzią zorga­

nizowały miejscowe władze starościń­

skie. Dziś w południe lód na Wiśle pod Sandomierzem spłynął tak, że rzeka jest wolna od lodu, a brzegiem płynie jedy­

nie drobna kra.

Cztery katastrofy samochodowe

w jednym i tym

Toruń, 17. 1. PAT. Pod Tczewem wydarzyła się niezwykła katastrofa czterech samochodów, które w krót­

kich odstępach czasu uległy rozbiciu w tym samym miejscu, w odległości 13 km od Tczewa Xv pobliżu wsi Ru-

Straszny wypadek

Nomy Jork, 17. 1. PAT. O nie­

zwykłym a strasznym wypadku do­

noszą z miasta Tallahassee w stanie Florydy. Oto niejaki Matson zajmu­

jący się zbieraniem odpadków, sięgną wszy po jakiś przedmiot do wysokiej a wąskiej beczki blaszanej, stojącej na ulicy, wpadł w nią i nie potrafił się z niej wydobyć. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności w beczce znaj­

dowały się wióry drzewne, które na- tychmiast zajęły się od zapalonego cy gara, które Matson trzymał w ustach.

Gdy przechodnie z wielkim trudem wydobyli nieszczęśliwego z płonącej beczki," górna połowa jego ciała była już zupełnie zwęglona.

samym miejscu

dno. Samochód ciężarowy firmy „Po- kołm“ z Bydgoszczy przy zjeżdżaniu ze stromej oblodzonej góry zarzucił i wjpadł na przydrożne drzewo, które wyrwał z korzeniami, samochód zo­

stał zupełnie rozbity. Szofer szczęś­

liwie wyszedł z katastrofy bez szwan ku.

W kilka minut później rozbił się w podobny sposób o sąsiednie drzewo samochód ciężarowy należący do przedsiębiorstwa przewozowego Da­

wida Reinholda z Warszawy, przy czym pomocnik szofera Bolesław Chojnacki doznał tak ciężkich obra­

żeń, że po przewiezieniu do szpitala w Tczewie zmarł.

Nieco później w tym samym miej­

scu uległy katastrofie jeszcze dwa in­

ne samochody, jeden ciężarowy, drugi osobowy, na szczęście bez ofiar w lu­

dziach.

Na miejsce tej niebywałej kata­

strofy przybyły władze śledcze i ad- J ministracyjne.

miar ten nie mógł być przez niego zreali zowany, sądzę jednak, iż należy się go trzymać, przy równoczesnym utrzyma­

niu koncepcji na zasadzie której utworze ny został mój poprzedni gabinet, a która polega na zgrupowaniu maksimum do­

brej woli Francuzów około zasad uzna­

nych przez powszechne głosowanie- Ro­

zum ię w pełni konieczność zakończenia możliwie najszybciej kryzysu gabineto­

wego. Uważam jednak, że w obecnym wy­

padku konieczność ta jest mniejsza, gdyż władzę sprawuję przejściowo ja i moi koledzy, z których niektórzy mają wszelkie szańce wejścia do nowego gabi­

netu. Przed niewielu dniami — zakoń­

czył Chautemps — zredagowałem zasady pokoju społecznego. Obecnie zamiarem moim jest przedłożyć parlamentowi za­

sady pokoju politycznego.

PARYŻ, 17. 1. (PAT). O godz- 15.55 Chautemps udał się do izby deputowa­

nych, oświadczając przedstawicielom prasy, że ma wielką nadzieję, że utworzy gabinet.

Odwiedziny wojskowych niemieckich

W arszama, 17. 1. PAT. Dnia 17, stycznia rano przybyła do Warszawy w odwiedziny do wojska polskiego niemiecka delegacja wojskowa z ko­

mendantem akademii wojennej gen.

Liebmannem na czele, W skład dele­

gacji wchodzi poza tym 4 oficerów.

Równocześnie przyjechał polski atta­

che wojskowy w Berlinie ppłk. dypl.

Szymański.

B. cesarzowa Abisynii

opuszcza Anglię

LONDYN, 17. 1. (PAT). Dziś opuściła Londyn, udając się do Jerozolimy b. ce­

sarzowa Abisynii. Na dworcu żegnali ją Heile Selassie oraz liczna kolonia abi- syńska. W towarzystwie b. cesarzowej wyjechał ras. Kassa i młodszy jej syn.

Wyjazd ten przypisywany jest złemu znoszeniu przez b cesarzową klimatu łon dyńskiego w czasie zimy.

Wilki rozszarpały kolejarza

Czerniomce, 17. 1. PAT. W pobli­

żu dworca kolejowego Savesti wilki rozszarpały kolejarza Jona Dragnea.

Na drugi dzień znaleziono tylko reszt­

ki ubrania, buty i latarkę nieszczęśli­

wego.

Olbrzymia kradzież monet złotych

TULON, 17. 1. (PAT) Włamywacze zrabowali 12 worków, zawierających dziesięcio i dwudziesto frankowe mone­

ty złote na sumę 600.000 franków. Złoto to było przeznaczone dla Banku Francu­

skiego.

Akcja japońska w Tsingtao

Tokio, 17. 1. PAT. japońskie siły morskie podjęły w niedzielę rano za­

krojone na szeroką skalę operacje o- ezyszczania dostępu do miasta i portu Tsingtao. Jak wiadomo, Chińczycy1 zatopili w pobliżu Tsingtao kilka stat­

ków, uniemożliwiając tym samym że­

glugę. W rezultacie wczorajszych o- peracji do Tsingtao mogą już wpły­

wać statki do 2000 ton pojemności.

(2)

Strona 2 „ŚLĄSKI KURIER PORANNY” dnia 18 stycznia 1938 roku Nr. 17

Z fu c»Iiia zawodowego

Związku Górników Z. Z. P.

W niedzielę, dnia 16 stycznia br. od­

była się w filii górników Z. Z. P- w Chro- paczowie piękna uroczystość gwiazdko­

wa, połączona z kolędą. Duża sala pana Brachmańskiego była zapełniona. Nieo­

mal wszyscy członkowie z rodzinami zgromadzili się na tą uroczystość. Miej­

scowy ks. wikary Odrobek wygłosił bar­

dzo piękne okolicznościowe przemó­

wienie, które zebrani przyjęli z pełnym zadowoleniem i uznaniem.

Dalej wygłosili przemówienia miej­

scowy naczelnik gminy p Przybyła oraz sekretarz druh Szkolik w imieniu Głów­

nego Zarządu Związku Górników Z. Z. P.

Prezes tej filii, druh Kruczek, bardzo ruchliwy działacz Z. Z. P„ dziękował w imieniu zarządu filii mówcom, których przemówienia żywo zainteresowały obce nych. Po wspólnej wieczerzy i odśpiewa­

niu kolęd, bawili się członkowie z rodzi­

nami na zabawie tanecznej, do której przygrywały na odmianę dwie doborowe orkiestry, jedna dla starszych a druga dla młodszych.

Uroczystość wypadła wspaniale, gdyż została starannie zorganizowana przez zarząd filijny, a zwłaszcza przez druha prezesa, za co należy mu się pełne uzna­

nie.

Robotnicy Kopalń Skarbowych żądają

x wykonania układu zbiorowego i przestrzegania przepisów bezpieezeństwa na kopalni

PRZEBIEG WALNEGO ZEBRANIA FILII IV ZWIĄZKU GÓRNIKÓW Z. Z. P.

W CHORZOWIE Przy szczelnie zapełnionej sali u

p. Homy w Chorzowie, zagaił dnia 16.

bm. o godz. 14-tej w zastępstwie pre­

zesa, który znajduje się w lecznicy, drh. Knet walne zebranie filii.

Po uczczeniu pamięci zmarłych członków filii i odczytaniu protokółu objął przewodnictwo walnego zebra­

nia, sekretarz Związku Górników ZZP drh. Król. Po omówieniu waż­

ności walnego zebrania, wygłosił drh.

Król dłuższy referat, omawiając po­

łożenie gospodarcze w przemyśle poi-

skim, prace związku w roku 1937 i konieczność przebudowy ustroju go­

spodarczego. W końcu podniósł re­

ferent, że tylko uświadomiony robot­

nik może prowadzić skuteczną walkę o poprawę bytu i dlatego w każdym domu robotniczym powinien znajdo­

wać się „Śląski Kurier Poranny”.

Nastąpiły sprawozdania sekreta­

rza, skarbnika i zastępcy prezesa.

Z sprawozdań wynikało, że filią zdo­

była znowu kilkunastu nowych, i to, co należy z uznaniem podkreślić, mło­

dych członków. Po potwierdzeniu sprawozdania przez Komisję Rewi­

zyjną przystąpiono do wyboru nowe­

go zarządu, do którego zostali wybra­

ni drh. Macioszek jako prezes, drh.

Nocoń jako sekretarz i drh. Czarno- horski jako skarbnik.

W wolnych glosach zabierali głos druhowie: Hałas, Stabik, Myrcik, Knet, Janiczek i inni. Następnie walne zebranie uchwaliło rezolucję idącą w kierunku zmiany obecnej u- stawy o podatku dochodowym, aby przyznano ulgi rodzinom robotniczym z licznymi dziećmi, dalej aby koszty leczenia chorób zakaźnych pokrywało Ubezpieczenie, aby przestrzegano przepisy bezpieczeństwa na kopal­

niach i poskramiano młodych niedo­

świadczonych przełożonych, którzy przez naganianie robotników do zwię kszonej wydajności, przyczyniała się do nieszczęśliwych wypadków. Poza tym żądano bezpłatnego węgla dla inwalidów, opłacania wozaków zgod­

nie z porządkiem płac, zmiany opła­

cania rębaczy oraz bezwzględnego u- karania kopalni za nieprzestrzeganie rozporządzenia o czasie pracy, albo­

wiem robotnikom pod ziemią pracu­

jącym 8 godzin płaci się tylko za 7 i pół godziny, co powinno powodować sankcje karne z art. 59 ustawy o u- kładach zbiorowych.

Po przeszło 3 godzinnych obra­

dach zakończono zebranie walne ha­

słem „Szczęść Boże“!.

GAPO N

Kalenin nadal prezydentem Rosji

Wysokie diety dla przewodniczących Izb

Berła.

Na dzisiej-1 Stalin, Berła, Bluecher, Budienn posiedzeniu rady | Zdanow, Kosarew, Krupska

row.

Moskwa, 17. 1. PAT.

sryrn łącznym

związku i rady narodowej dokonano fboru prezydium najwyższej rady

iS „i:

wybór ZSRR.

Przewodniczącym prezydium zo­

stał Kalinin.

Wśród 11 zastępców przewodni­

czącego prezydium znajdują się przed stawiciele 11 republik związkowych.

Są to osobistości drugorzędne i mało znane.

Sekretarzem prezydium wybrano Gorkina, dotychczasowego sekretarza centralnego komitetu wykonawczego ZSRR.

W skład 24 członków prezydium najwyższej rady ZSRR weszli m. in.

(Dalszy ciąg ze strony 1-szej).

„śmiałości i energii“ tylko dlatego po­

zbawiają pracownika i robotnika pracy, źe ci nie poczuwają się do służalstwa, lo- kajstwa i wszelkiego rodzaju serwilizmu czy lizuństwa. Jest wielu takich dygni­

tarzy i pracodawców, którzy najchętniej by widzieli, aby robotnik i pracownik czołgał się przed nimi, aby im ręce cało­

wał, co też w wielu wypadkach zwłasz­

cza w b. Kongresówce i Małopolsce a n nas także jeszcze po dworach istotnie się praktykuje. Gdy zaś robotnik lub pra­

cownik takich objawów czołobitności w poczuciu swej godności nie składa, lub też śmiało występuje w obronie swych praw, wówczas wyrzuca się go na brak, okrzykuje jako komunistę i w ogóle od­

sądza od czci i wiary. Robotnik apeluje, lecz nie zawsze przyznają mu słuszność w instancjach odwoławczych, w inspek­

toratach pracy, w sądach pracy lub u komisarza demobilizacyjnego.

Dobrze więc się stało, że ze strony au­

torytatywnej padły słowa, jak rząd poj­

muje stosunek swój i państwa, a także jakie powinny obowiązywać stosunki w prywatnych przedsiębiorstwach wobec pracownika. Skoro rząd daje dobry przykład, to niewątpliwie znajdą się i środki, aby przedsiębiorstwa prywatne zastosowały się do tych zbawiennych rad, właśnie „w imię wielkich zadań i trudności, stojących przed Polską“ — jak to mówił p. premier. en-em.

Kalinin

prezydent Rosji Sowieckiej.

Zgodnie z artykułem konstytucji o

członkowie rządu oraz przewodniczą­

cy obu izb i ich zastępcy.

Diety dla deputowanych ustalono w następujących rozmiarach: Dla każdego deputowanego tysiąc rubli miesięcznie i 150 rubli dziennie pod­

czas trwania sesji najwyższej rady ZSRR, dla przewodniczącego każdej izby i jego 2 zastępców uchwalono po 300 tysięcy rubli dla każdego rocznie

Koń z wozem na dnie morza

Gdynia, 17. 1. W porcie rybackim w Gdyni wydarzyła się niezwykła katastrofa. Zaprzęg, należący do fir­

my portowej „Anglo-Scot“, składają­

cy się z konia i wozu, podczas prze­

jazdu nabrzeżem, w pewnej chwili stoczył się wraz z koniem do basenu.

Woźnica zdążył w ostatniej chwili wy skoczyć. Natomiast wóz poszedł na dno, a koniowi wystawał ponad fale koniec pyska.

Straż portowa dźwigiem wkrótce wydobyła zwierzę na brzeg.

Wóz pozostał na dnie. Do wydo­

bycia osobliwego „wraka“ przystąpił

o *■—~ j —— - — J —««»««»vgv ,,

rozgraniczeniu władzy u sta woda w- nurek portowy, który zaczepi o wóz czej w skład prezydium nie weszli odpowiednie liny. *

Ofensywa powstańców na Almerię

GIBRALTAR, 17. 1. (PAT). Do Al- gecirasu nadeszła większa część floty po­

wstańczej i w ciągu najbliższych dni jest spodziewane przybycie reszty jednostek bojowych tejże floty. Jednocześnie nad­

chodzą transporty świeżych wojsk z Ma­

roka hisznańskiego, jak również silne oddziały artylerii potowej, ciężkiej i.gór skiej oraz jednostki zmotoryzowanych wojsk pancernych. Ta silna koncentracja tłumaczona jest przewidywaną ostatecz­

ną ofensywą nacjonalistyczną na Alme­

rię. Jednocześnie zostały -wprowadzone po raz pierwszy do neutralnej strefy po-

Dalszy ciąg telegramów na stronie 8-mej

między hiszpańskim miastem La Linea a Gibraltarem patrole kawalerii, celem uniemożliwienia nielegalnej komunikacji pomiędzy Hiszpanią a Gibraltarem.

Sabotaż w lotnictwie powstańczym

Gibraltar, 17. 1. PAT. W centrum wojskowego lotnictwa w Meknesie wybuchł groźny pożar. Z niewiado­

mej dotychczas przyczyny zapalił się czteromotorowy bombowóz, który fl­

iegt całkowitemu zniszczeniu. Poza wspomnianym samolotem-bombowym doznały znacznego uszkodzenia jesz-

Johater czerwonej niedzieli”

WEDŁUG PAMIĘTNIKA GENERAŁA GERASSIMOWA

18)

— Filipowsky, po dwóch dniach skro­

mnego wiktu więziennego nie okazywał ochoty do przyjacielskich wzruszeń. Był wściekły i nie czynił z tego tajemnicy.

Co mówił Raczkowsky emu, to daje się powtórzyć tylko w bardzo złagodzonej formie — były to wyzwiska, jakich gor­

szych nie dało się słyszeć także w dziel­

nicy portowej Petersburga. Zarzucił mu niedotrzymanie słowa w położeniu kry­

tycznym, niewdzięczność, niesumien- ność, jednym słowem wszystkie niecno­

ty, jakich tylko dopuścić się może czło­

wiek bezsumienny i niechlujny urzęd­

nik.

— Pozostawił mnie pan bez instruk- cyj, bez pieniędzy, nie odpowiadał pan na moje listy. Byłem na łasce losu, i chcąc zarobić pieniądze, musiałem współ pracować z terrorystami...!

Raczkowsky, zmieszany i w poczuciu swej winy, nie bronił się nawet, tylko w powodzi wyzwisk, jakie na niego spadały, rzucał uwagi:

— Ależ mój kochany panie Filipo- sky, niech pan się nie denerwuje, niech się pan uspokoi!

Nie mieszałem się do tej rozmowy.

Sympatia moja była po stronie wyzy­

wającego. Czułem wyrzuty sumienia wobec niesumienności Raczkowsky‘ego.

Jak się właśnie okazało, naraził on jed­

nego z najważniejszych swoich ludzi na najwyższe niebezpieczeństwo i pozosta­

wił go bez wiadomości i pieniędzy w ciągu całych miesięcy. Gorączka ude­

rzyła mi do głowy, gdy pomyślałem, że na czele politycznej służby bezpieczeń­

stwa stoją tego rodzaju niesumienne pół główki. Filipowsky udzielił mu całkiem zasłużonej lekcji.

Stopniowo Filipowsky uspokoił się i nadszedł moment, kiedy uważałem za stosowne wmieszać się do rozmowy.

— Nie mówmy o starych rzeczach — zaproponowałem — lecz zwróćmy uwagę na sprawy bieżące. Co zamierzamy da­

lej robić?

Weszliśmy na tory spokojnej rozmo­

wy. Gość mój, Filipowsky-Czerkas-Azew okazał się człowiekiem znakomicie poin­

formowanym. Do sprawy planowanego zamachu przeciwko ministrowi Durno- wowi, dorzucił jeszcze szereg szczegó­

łów nam dotychczas nieznanych. Azew stał się całkiem pokornym. Ale gdy Raczkowsky zaproponował mu, aby służ­

bę w policji podjął na nowo, Azew nie mógł powstrzymać się od jeszcze jednej złośliwości:

— I cóż — mówił — udało się panu przekupić Rutenberga? ... Znalazł pan dobrego agenta w Gaponie?.. . Wydał panu organizację bojową?

A gdy Raczkowsky udawał zdziwie­

nie, rzekł:

— Czy pan wie, gdzie obecnie Gapon się znajduje? Wisi on w nie zamiesz­

kałej willi nad granicą fińską... A pa­

nu o mało przytrafiłoby się coś podobne­

go, gdyby pan dłużej jeszcze z nim per­

traktował

To była pierwsza wiadomość, jaką otrzymaliśmy o zaginionym od szeregu dni Gaponie. Dokładnego miejsca, gdzie znajdowała się willa, nie dowiedzieliśmy się. Była to tajemnica Rutenberga i je­

go sądu, musieliśmy więc przeszukać wszystkie wille znajdujące się nad gra­

nicą fińską w pobliżu Petersburga. Do­

piero po tygodniach natrafiliśmy na gni­

jące zwłoki Gapona.

Raczkowsky miał wprawdzie różne podejrzenia, że Gaponowi coś złego się przytrafiło, jednakże nie interesował się dalej tą sprawą. Zainteresowanie jego centralą wywiadowczą z udziałem Ga­

pona i Rutenberga znacznie osłabło od dnia, kiedy uświadomił sobie, że sprawa ta staje się niebezpieczną także dla ini­

cjatora tej akcji. Co do mnie, to uświa­

domiłem sobie już przedtem, że skąd­

inąd słuszna myśl została wypaczona cze trzy inne samoloty. Ostatecznie

pożar zlikwidowano. Wdrożono na Ę ™^ez zastosowanie fałszywych "środków tychmiast surowe śledztwo. Istnieją|; ^;^ie do pomocy niedobranych ludzi, poszlaki, że jest to dzieło zbrodnicze.,'

ręki. f (Ciąg dalszy nastąpi)

(3)

Nr. 17 „ŚLĄSKI KURIER PORANNY dnia 18 stycznia 1938 rofoi Stw_ 3

Bolączki ubezpieczenia i inspekcji pracy

Przemówienie druha posła Pietrzaka na posiedzeniu komisyjnym Sejmu Rzpliiej

Niżej podajemy przemówienie druha posła Pietrzaka wygłoszo­

ne na ostatnim posiedzeniu komi­

sji budżetowej Sejmu Rzplitej — zawierające szereg bardzo traf­

nych uwag.

..Hasło p. Premiera „Frontem do sza­

rego człowieka-1 musi znaleźć swój wy­

raz przede wszystkim w odpowiednim wynagrodzeniu pracownika! Ażeby bud­

żet pracownika utrzymać na poziomie odpowiednim, TRZEBA DĄŻYĆ DO ZA­

CHOWANIA PEWNEJ RÓWNOWAGI MIĘDZY KAPITAŁEM A PRACĄ. Po­

nieważ pomiędzy kapitałem, a pracą za­

chodzą pewne nieporozumienia, a upor­

czywość przedstawicieli kapitału dopro­

wadza do stałych zaoguień, więc nale­

żałoby zastosować w życiu słowa wspom­

niane przez p. referenta „Odpowiednie społeczne przeszkolenie pracodawców“.

Pytam się tylko p. referenta, czy jego słowa mają mieć zastosowanie do wszy­

stkich pracodawców bez wyjątku. * Za­

znaczyć mi wypada, że są wypadki, GDZIE PRYWATNY PRACODAWCA JEST SKŁONNIEJSZY DO UGODY.

ANIŻELI PRZEDSTAWICIELE PRZED­

SIĘBIORSTW PAŃSTWOWYCH.

Rozszerzyć aparat Inspekcji Pracy!

W tym celu należy rozszerzyć jak najbardziej aparat Inspekcji Pracy, aże­

by warstwa pracująca znalazła należytą ochronę przez Inspektorów Pracy. W u- hległym roku gdy była o tym mowa na Komisji, to Ministerstwo przyrzekło po­

większenie aparatu Inspekcji Pracy o 32 asystentów. Niestety słowa tego nie do­

trzymano i w obecnej chwili mamy tyl­

ko 106 Inspektorów Pracy z kilkoma si­

lami pomocniczymi, a w niektórych In­

spektoratach pracuje sam Inspektor bez siły pomocniczej. Stosunki są horendal- oe i muszą ulec bezwzględnej naprawie O ILE INSPEKTORZY PRACY MAJĄ RZECZYWIŚCIE WYKONAĆ NA NICH NAŁOŻONE OBOWIĄZKI WYNIKAJĄ­

CE Z USTAWY O INSPEKCJACH PRA­

CY. Równocześnie Minister Opieki Spo­

łecznej winien nawiązać kontakt z Mini­

strem Sprawiedliwości, co do nakładania kar na opornych pracodawców, ażeby nałożone grzywny nie były uchylane przez wyższe władze sprawiedliwości.

Biorąc pod uwagę stosunki na Górnym Śląsku, to stwierdzam, że działalność In­

spektora Pracy jest niewystarczająca, z powodu rozległości terenu pracy, jak również obarczania Inspektorów innymi obowiązkami administracyjnymi, jak n.

p. udziału w Komisji Pojednawczej i Ar­

bitrażowej. Ministerstwo Opieki Społe­

cznej winno dążyć do uwolnienia Inspek­

torów Pracy od dodatkowych zajęć, któ­

re poza tym wywołują wrażenie pewnej stronniczości tego urzędnika i osłabiają zaufanie jakie dla nich posiada warstwa robotnicza.

Ubezpieczenia Społeczne

Biorąc pod rozwagę sumy zaległości jakie winien Skarb Państwa zwrócić Za­

kładowi Ubezpieczeń Społecznych w Cho rzowie, które wynoszą około 4 miliony zł, to stwierdzam, że w budżecie przewi­

dziana jest na to tylko suma 25.000 zł.

Kwota ta jest nie wystarczająca, tym więcej, że oprócz wyżej wymienionej zaległości ma również Skarb Śląski zobo­

wiązania wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Chorzowie, a ten stan może spowodować, że ZAKŁAD UBEZ­

PIECZEŃ SPOŁECZNYCH NIE BĘDZIE W STANIE WYPŁACAĆ RENT INWA­

LIDZKICH, zwłaszcza o ile nadal będzie zamrożony kapitał we formie wykupu papierów wartościowych sięgających mi­

lionowych sum. Ten stan musi ulec zmianie, a Pan Minister winien tę spra­

wę uzgodnić z Ministrem Skarbu.

Również nie znalazłem w budżecie sumy na pokrycie dodatków w wysoko­

ści około 3 milionów złotych dla Spółki Brackiej w Tarnowskich Górach, dlate­

go pytam się p. Ministra skąd Rząd we­

źmie na ten cel pieniądze, ażeby przyjść z pomotii finansową tej ważnej instytu­

cji dla pracujących górników oraz ubez­

pieczonych w niej pracowników hutni­

ków? Uważam, że finansowanie tejże instytucji jest koniecznością życiową i na ten cel MUSZĄ SIĘ ZNALEŹĆ ŚROD­

KI!

Sprawa Ubezpieczała!

Krajowej w Poznaniu

Ubezpieczenie emerytalne na zie­

miach zachodnich Polski datuje się od roku 1911. Obejmowało ono robotni­

ków zarówno- w przemyśle, jak i w rol­

nictwie. Ubezpieczalnia Krajowa była tą instytucją, która to ubezpieczenie reali­

zowała. Z wejściem w życie ustawy sca­

leniowej i odłączenia od Ubezpieczalni Krajowej robotników w przemyśle, któ­

rzy przeszli do ogólnego zakładu ubez­

pieczenia emerytalnego przy Ubezpie­

czalni Krajowej — pozostali w niej tyl­

ko robotnicy rolni województw poznań­

skiego i pomorskiego.

Wskutek tego rozłączenia tych kate- goryj ubezpieczonych i pozostawienia przy Ubezpieczalni Krajowej tylko ro­

botników rolnych i to jedynie 2 woje­

wództw — oraz rozdzielenia funduszów Ubezpieczalni Krajowej i umniejszenia ich — Ubezpieczalnia Krajowa w Poz­

naniu walczy z ogromnym niedoborem.

Przyczyniły się do tego także i WZGLĘ­

DY NATURY GOSPODARCZEJ, jak ZDEWALUOWANIE KAPITAŁÓW REZERWOWYCH, ZMNIEJSZENIE SKŁADEK WSKUTEK OBNIŻKI ZAROBKÓW, KRYZYS W ROLNIC­

TWIE I USTAWY ODDŁUŻENIO­

WE DLA ROLNICTA, JAK RÓW­

NIEŻ ODDŁUŻENIE MIAST, KTÓ­

RYM UBEZPIECZALNIA KRAJO­

WA UDZIELAŁA POŻYCZEK ZE SWOICH KAPITAŁÓW REZERWO-

WYCH.

Wreszcie wadliwy sposób ściągania nieopłaconych składek) od pracodawców rolnych i duża nieściągalność tych skła­

dek, szczególnie u pracodawców wielko- rolnych. Skutkiem tego zaległości wzro­

sły do olbrzymich rozmiarów.

Katastrofalnego stanu finansowego nie zawiniła Ubezpieczalnia Krajowa, ale różne przyczyny, na których ukształ­

towanie się i przebieg Zakład ten nie mógł mieć żadnego wpływu.

Pobierających renty z Ubezpieczalni Krajowej jest obecnie około 60.000 osób, a ogólne wydatki Ubezpieczalni Krajo­

wej obracają się około kwoty 12 milio­

nów zł rocznie. Przeciętna renta miesię­

czna wynosi około i? zł, a więc stosun­

kowo renty są bardzo niskie i nie stano­

wią nawet minimum potrzebnego do eg­

zystencji. Są one jednak prawie JEDY­

NĄ PODSTAWĄ DO UTRZYMANIA I WEGETOWANIA STARCÓW I INWALIDÓW PRACY W ROLNIC­

TWIE. Ubezpieczalnia Krajowa nie po­

siada już własnych środków na dalsze płacenie rent, a fundusze na wypłacanie rent wyczerpały się już w styczniu bie­

żącego roku. Niedobór dochodów nad wydatkami Ubezpieczalni Krajowej na rok 1938 przewidziany jest na sumę oko­

ło 6 milionów złotych.

Ubezpieczalnia Krajowa w Poznaniu potrzebuje więc natychmiastowej pomo­

cy finansowej że strony Rządu. Tymcza­

sowa Rada Zarządzająca Ubezpieczalni Krajowej, składająca się z przedstawi­

cieli pracowników rolnych i pracodaw­

ców, jednomyślnie uchwaliła podwyżkę składek od ubezpieczonych i praco­

dawców o 100 proc. Podwyżka składek jest w stanie pokryć zaledwie tylko po­

łowę niedoboru kapitałów na wypłatę rent. Potrzebna jest kwota około 4 mil.

zł na rok 1938, której Ubezpieczalnia nie jest w stanie zmobilizować z własnych funduszów i kwotę tę winien przezna­

czyć Rząd na wypłacanie rent do końca roku 1938.

Tego katastrofalnego położenia finan­

sowego Ubezpieczalni Krajowej w Poz­

naniu. zdaje się Rząd nie docenia i nie docenia też wagi. jaką posiada ono dla mieszkańców województw i>oznareskiego i pomorskiego.

finansowa sytuacja Ubezpieczalni Proszę Pana Ministra o wyjaśnienie, Krajowej mogła by być rozwiązana, gdy! jakimi środkami Rząd zamierza umożli-

l'ixr IllUovnia/vrrtTi,’» L- ... Ł * 1_ £ 1 1 • r T Tl 1» TT •

by ubezpieczenie robotników rolnych włączono do Zakładu Ubezpieczenia Emerytalnego Robotników i gdyby tym ubezpieczeniem objęci byli wszyscy robo tnicy rolni w Polsce. Tymczasem jednak rentobiorcy i robotnicy, rolni tak teraź­

niejsi jak przyszli nic mogą być pozba­

wieni rent. Jest to nie do pomyślenia.

Do czasu więc jakiegoś innego rozwią­

zania sprawy ubezpieczenia robotników rolnych na starość i inwalidztwo w całej Polsce, trzeba przyjść z pomocą Ubezpie­

czalni Krajowej, by ona mogła spełnić swoje zadania ustawowe wobec tych, którzy nabyli swe prawa przez opłaca­

nie składek w przeciągu długich lat.

Ustawą ta jest wielką bolączką i budzi dużo zaniepokojenia na terenach woje­

wództw poznańskiego i pomorskiego.

wić Ubezpieczalni Krajowej w Poznaniu wywiązywanie się z jej obowiązków u stawowych, jak zamierza zabezpieczyć istnienie i rozwój ubezpieczenia emery tulnego pracowników w rolnictwie.

Ważną kwestią jest również propa­

ganda o ubezpieczeniach społecznych i temu zagadnieniu winno poświęcić Pol­

skie Radio stałe audycje tygodniowe.

Poza tym wydaje się koniecznym zapro­

wadzenie odpowiedniego przedmiotu w programie nauk szkolnych, w celu za­

poznania młodzieży szkolnej, a pośrednio i ich rodziców . z formami działalności ubezpieczalni, ażeby w ten sposób powo­

li przystąpić do usunięcia zarzutów bin rokratyczności jakimi obarcza się dziś ubezpiecza lnie i to przez nieznajomość obywateli jako prawnych właścicieli Zakładów. Ubezpieczeń Społecznych.

Kosztowność i powolność Funduszu Prąci

r-

c'-.-j___ o . , , . ... . . * Co do Funduszu Pracy, to muszę

skonstatować, że administracja jego jest bardzo droga, a działalność jest zbyt po­

wolna. Fundusze przeznaczone na prace doraźne w terenie dochodzą z kilku mie­

sięcznym opóźnieniem, a czasem nawet dopiero w miesiącu październiku — gdy roboty letnie mają się już ku końcowi.

Bezrobotni daremnie wyczekują na po­

wołanie ich do pracy w porze letniej, a o ile takową otrzymają to tylko na krót­

ki czas. Wobec tego należy bezwzglę­

dnie PRZYGOTOWAĆ WSZELKIE PRA CE TECHNICZNE, ażeby w kwietniu można rozpocząć pracę w terenie.

Na zakończenie kilka, słów o Związ­

kach Zawodowych. Otóż działalność ich napotyka na poważne trudności w urzę­

dach. W tej dziedzinie musi być zape­

wniona pracownikowi jak największa SWOBODA STOWARZYSZENIA SIĘ.

Obecnie.jest taka sytuacja, że w nie­

których przedsiębiorstwach Państwo­

wych są kierownikami związków pano­

wie naczelnicy, a pracownik nie może się wypowiadać o podwyżkę, z powodu obawy wobec swego przełożonego. Ą zatem nie doznaje on polepszenia bytu materialnego.. Obroną pracownika fizy­

cznego i umysłowego powinny zajmo­

wać się wolne i niezależne stowarzysze­

nia t. j. ZWIĄZKI ZAWODOWE, w prze ciwnym bowiem razie dzięki niezaspo- kojeniu potrzeb pracowników mogą po­

wodować rozgoryczenie i wywołać gro­

źne następstwa.

Budżet Ministerstwa Poczt i Telegrafów

„Omawiając budżet Ministerstwa Poczt i Telegrafów oraz połączonych przedsiębiorstw w tym resorcie, stwier dzam

SWOICH PRACOWNIKÓW. Przy tym nie chodzi mi specjalnie o dziel nice ziem zachodnich, lecz biorę pod uwagę stosunki ogólno-polskie.

Na skutek zwyżki kosztów utrzy­

mania dochód minimalny rodziny pra cownika według danych urzędu sta­

tystycznego winien wynosić około 200 zlotvch miesięcznie. Ä jak są wyna­

gradzani urzędnicy państwowi niżsi w danym wypadku urzędnicy Mini­

sterstwa Poczt i Telegrafów? Prze­

ciętny dochód listonosza miejskiego wynosi obecnie około 75,— do 80,— zł miesięcznie! A (przecież listonosz taki musi dziennie przejść około 20 km., bądź przejechać je na rowerze, co po­

ciąga za sobą wydatki na kupno i kon serwację roweru.

Co się tyczy pracowników tele­

technicznych Zakładów Państwowych to w odróżnieniu od zakładów prywa­

tnych, muszę skonstatować, ŻE WY­

NAGRODZENIE TYCH JEST DA­

LEKO PONIŻEJ MINIMALNYCH KOSZTÓW EGZYSTENCJI, w spra­

wie tej interweniowałem w Minister­

stwie Poczt i Telegrafów tak u p. Mi­

nistra jak również u p|p. Dyrektorów.

Dzięki tej interwencji nastąpiło zasze regowanie pracowników "kontrakto­

wych w niektórych zakładach, jed­

nakże

BEZ PODWYŻSZENIA PENSJI, a w niektórych wypadkach nastąpiła obniżka co sponoodowalo pewne nie­

porozumienie pomiędzy Dyrekcją a danymi pracownikami. Zaznaczyć pragnę, że niektórzy wyżsi urzędnicy nie mogli zrozumieć mojej interwen­

cji i odnosili się do niej z pewną re­

zerwą. W instytucjach pocztowych na terenie Poznańskiego zaprowadzono oszczędności i ile mi wiadomo, wszczę te są starania w kierunku jeszcze wy­

datniejszego obniżenia wydatków. O- SZCZĘDNOŚCI TAKIE MOGĄ PO­

CIĄGNĄĆ ZA SOBĄ OBNIŻENIE SPRAWNOŚCI POCZTY. Aparat pocztowy bowiem tylko wówczas mo-

będzie zadowolony t. zn. gdy bę­

dzie miał zagwarantowane MINIMUM EGZYSTENCJI DLA SIEBIE I~RO­

DZINY.

Na wydane zarządzenie Minister­

stwa Poczt i Telegrafów, mające na celu przeszkolenie i lepsze przygoto­

wanie do pracy pracowników zga­

dzam się. Jednakże muszę zaznaczyć że nie należy szkolić pracowników starych, wysłużonych, którzy z dob­

rym skutkiem od kilkunastu lub kil­

ku dziesięciu lat pracowali na tere­

nie poczty, spełniając swe obowiązki beznagaimie, jak również zatrzegam się, ażeby wyniki takiego przeszkole­

nia miały być powodem do przesied­

lania z konieczności służbowej.

Rozmawiając z wyższymi urzędni­

kami Ministerstwa Poczt i Telegrafów zauważyłem, że niechętnie odnoszą się do sprawy organizowania się pracow­

ników we wolnych Związkach Zawo­

dowych, i to w tych związkach, które są legalizowane i prace swoje prowa­

dzą legalnie od dłuższego czasu i któ­

re mają na celu obronę pracownika.

Związek którego reprezentantem je­

stem kończy swoje 50-ęio lecie istnie­

nia i dlatego domagam się swobody organizowania sie w noolnych Związ­

kach Zawodowych!'.

GRZESZOLSKA SKARŻY REDAKCJĘ

„TORPEDY“

Wę wtorek, dnia 18 hm. przed Sąd en Okręgowym w Katowicach toczyć się bę­

dzie sensacyjna rozprawa z oskarżeni#

bohaterki sensacyjnego procesu tucie id- skiego w Sosnowcu Pelagii Grzeszolski Ij przeciwko redakcji „Torpedy“ w Sosno­

wcu o zniesławienie.

Pismo to drukowało w odcinku po­

wieściowym romans p. n. „Tal“ i w tej powieści p. Grzeszolska dopatrzyła się obrazy. Rozprawa zapowiada się cieka­

wie

(4)

Strona 4 „ŚLĄSKI KURIER PORANNY" dnia 18 stycznia 1938 roku Nr. 17

Virginia Bruce«.

Czytajcie i »bonujcie

Śląski Kurier Poranny

William Powell w towarzystwie rodzicó w. Jest to pierwsze zdjęcie od czasu, gdy Powell osiągnął sławę

Karnawał w grodzie św. Marka

Wspaniałe maskarady na Lagunach

Karnawał w Wenecji w dawnych wiekach był jeszcze wspanialszy niż w Rzymie. Wenecja rzeczywiście cudow­

nie nadawała się, chociażby przez prze­

piękną swoją architekturę, aby na jej romantycznym tle rozwijały się cudne korowody pieszych i gondoli, by to świę­

to szału i wesołości miało odpowiednio bajeczne ramy.

I faktem jest, że ten szumny niegdyś karnawał wenecki, trwający kilka ty­

godni, te bajkowe maskarady na placach i na lagunach stały się po prostu symbo­

lem gsodu św. Marka i siedziby dożów, to też z całej Europy przybywali podró­

żni, aby odurzyć się tym różnobarwnym szałem karnawałowym.

Wenecja przedstawiała wtedy widok nie do opisania. Wszechwładnie pano­

wała maska. Począwszy od najdostoj­

niejszego doży, a skończywszy na naj­

skromniejszym gondolierze, każdy mu­

siał przywdziewać barwny strój i maskę na ulicy i na tym właśnie incognito

warstw i stanów polegał największy urok i czar hucznych zabaw karnawa­

łowych.

W tym czasie załatwiano pod maską wszystkie interesy, pod maską sprawo­

wali urzędy dygnitarze, gosposie w ma­

sce kupowały ryby i owoce u zamasko­

wanych przekupniów, w maskach też odwiedzano się wzajemnie. Piękna i po­

mysłowa maska otwierała wszędzie do­

stęp.

Gdy się bawiono, nie uznawano, ani dnia ani nocy, nie było ustalonych go­

dzin snu, ani jadła, żadnych reguł, ża­

dnych przepisów lub zasad. O północy, jakby za dnia można było nabywać wszystkie środki żywności, winiarnię i jadłodajnie były otwarte, kolorowe lam­

piony kołysały się długimi sznurami, a skrzypce wygrywały swe radosne melo­

die. Sama maska jednak nie wystarcza­

ła. Obywatele Wenecji przebierali się wtedy za żołnierzy, za satyrów, za Mau­

rów, Tnrków, królów, diabłów itp.

Te wspaniałe tradycje weneckiego karnawału przechowały się jeszcze do dnia dzisiejszego, chociaż oczywiście to, co obecnie nazywa się karnawałem we­

neckim, jest tylko słabym odblaskiem świetnej przeszłości, jaką ma za sobą du­

mna republika św. Marka.

Fred Astaire w filmie

„Kłopoty Małej Pani“

Pierwszy film od 4 lat, w którym Fred Astaire wystąpi bez Ginger Rogers jest już na ukończeniu. Film ten p. t.:

„A Damsel in Distress“ (przypuszczalny polski tytuł: „Kłopoty Małej Pani“) wy­

puszczony zostanie 18-go listopada r. b.

W dniu tym odbędzie się premiera tego filmu w Radio Musie Hall w Nowym Jor­

ku, Scenariusz tego filmu pisał, jak wia­

domo, najlepszy dzisiaj humorysta świa­

ta pisarz angielski Woodehouse. Freda Astaire'a ujrzymy w tym filmie w czte­

rech tańcach: w dwóch solowych i w dwóch z George Burns i Gracie Allen.

Ostatnie — to słynna para taneczna ka­

baretów amerykańskich. Cieszą się oni w Ameryce tak wielką popularnością, że zo stali zaangażowani obecnie do filmu.

Obok Freda Astaire'a czołową mię gra w tym filmie Joan Fontaine.

M repertdar kin

CHORZÓW:

APOLLO: t) Znachor, 2) Bez rozkazu.

COLOSSEUM: 1) Prater, 2) Kid Galahad.

DELTA: 1) Pat i Patachon w raju, 2) Statek niewolników.

KINO RIALTO: t) Niezapomniana symfo­

nia, 2) Rok 2.000.

ROXY: 1) Gdy kwitną bzy, 2) Tańczący pi­

rat.

ŁAGIEWNIKI

KINO RAJ: 1) Lekarz dziecięcy, 2) Romeo i Julia,

WIELKIE HAJDUKI

KINO ŚLĄSKIE: 1) Wspaniały film pt. Do­

rożkarz nr il z Sielańskim, 2) Melodie z nad Dunaju.

ŚWIĘTOCHŁOWICE:

KINO APOLLO: Czar cyganerii.

KINO COLOSSEUM: 1) 7 całusów i 7 po- liczków, 2) Towarzysze broni.

PIEKARY śl.:

KINO APOLLO: i) Mały Czarodziej, 2) Ta­

rzan i zi"lona królewna.

Francja w trosce o moralność

zakazuje produkcji i wyświetlania filmów ze scenami bicia i kradzieży

Bardzo znamienne zarządzenie u- kazało się niedawno temu we Francji, zarządzenie komentowane przez część prasy niezwykle życzliwie, iprzez in­

nych krytykowane w ostrej formie.

Oto Edmund See, dyrektor kontroli filmów wydał okólnik, zabraniający produkcji i wyświetlania pewnych fil mów.

Dyr. See mianowicie zabronił fil­

mów, które mogłyby zaszkodzić: do­

brej opinii Francji za granicą, moral­

ności publicznej i instytucjom pań­

stwowym. Władza w ogóle nie będzie udzielała zezwoleń na rozpowszech­

nianie obrazów, które starają się o-

śmieszać armię lub zmniejszyć jej po wagę, jak również filmów, które • by mogły urazić uczucia narodowe in­

nych państw i przez to spowodować zawikłania dyplomatyczne. Zakaza­

ne są także filmy awanturnicze, przed stawiające sceny bicia, kradzieży i w ogóle takie, które wywierają zły wpływ na młodzież. Wyjątek stano­

wić będą filmy szpiegowskie, których scenariusze zatwierdzi władza woj­

skowa lub policyjna.

Mimo, że zarządzenie to nie wesz­

ło jeszcze w życie, konfiskacie uległ już film Biscota „Mąż królowej1', pro­

dukcji francuskiej.

Ci, którzy mają jakikolwiek zwią­

zek z wychowaniem młodzieży, nie­

chaj osądzą, czy i w Polsce zarządze­

nie takie nie było by słuszne.

Brygida Heim nie wróci do filmu,

bo film nie da|e pełni szczęścia...

Zaledwie dziesięć lat tema pojawił się na ekranach film z aktorką, która wy­

wołała u wszystkich niezapomniane wra­

żenie. Była nią Brygida Heim. Po raz pierwszy stworzyła ona na filmie twarz

„wampa". Nowość ta zachwyciła publi­

czność do tego stopnia, że filmy z Bry­

gidą biły wszystkie rekordy powodzenia.

Brygida Heim, zawojowała ekran.

Widzieliśmy ją w takich filmach, jak:

„Pieniądz“ Marcela L'Herbiera, „Złoto“, , Atlantida“ Pabsta i w innych, mniej wartościowych. Długo o niej jednak nie słyszano. Wielu jej wielbicieli z ekranu zapomniało o Brygidzie, sądząc, że nie ma jej już wśród żywych.

Tymczasem w sierpnia uh. r. depesze doniosły o wypadku samochodowym, w którym Brygida Heim odniosła rany tłu­

czone. Wypadek ten wydobył ją z za­

pomnienia. Wytwórcy, zwłaszcza fran­

cuscy, z okazji jej późniejszego pobytu we Francji, zaproponowali Brygidzie po­

nowne wstąpienie do filmu.

Przedłożono nawet gotowe scenariu­

sze, napisane specjalnie dla utalentowa­

nej Niemki, oparte na motywach rosyj­

skich, np. „Tarakanowa“, „Sonia — rę­

ka złota“ i „Natacha“.

Odmówiła z miejsca. Nie zdołały ją pozyskać kuszące propozycje finansowe.

Odmówiła, bo scenariusze wymagały za­

grania takiej samej roli „wampa“ jak w „Złocie'4 czy „Pieniądzu“, a Brygida wiedziała, że „wamp" przeżył się na fil­

mie.

W tym czasie reżyser Andrzej Hugon zaproponował jej wystąpienie we filmie

„Ulica bez radości" o zgoła odmiennym założeniu, bez „wampa". Ale i tu zabie­

gi o pozyskanie Brygidy Heim do filmu spaliły na panewce. Oświadczyła z całą otwartością, że pragnie żyć dla męża i dziecka. To da jej szczęście, a film jest dla niej już dziedziną całkowicie obcą i martwą.

Joan Crawford.

(5)

Nr. 1? ..ŚLĄSKI KURIER PORANNY" dnia 18 stycznia 1938 roku Strona 5

•DNIA

==== Kto ma imieniny?

Katedry św. Piotra w Rzymie Słowiański: Jaropełka

Wschód słońca o godz. ?,36 Zachód słońca o godz. 15,50

Vschód księżyca 19,2?

Zachód księżyca o godz. 8,15 HISTORIA PODAJE:

1401. Pierwsza unia polska 7. Litwą w Wil­

nie.

1509. Zawarcie pokoju z Moskwą.

1562. Otwarcie Soboru Powszechn. w Try­

dencie.

1649. Wielki pożar Zamku na Wawelu.

1701. Fryderyk III. ogłasza się królem pru­

skim.

1919. Utworzenie delegacji polsk. do Wer­

salu.

PRZYSŁOWIA:

Kiedy w styczniu rośnie trawa Licha w lato jest postawa.

RADY PRAKTYCZNE:

Aluminium nie szorować piaskiem lub sodą, lecz ostrą szczotką, potartą mydłem.

AFORYZMY;

Niektórzy ludzie są mistrzami w sztuce zatruwania sobie życia i drugim.

WESOŁE DROBIAZGI:

Z raportu policyjnego: Na ulicy Wąskiej poranił ciężko niejaki Łupalski swoją żonę, z którą miał pięcioro dzieci z pomocą ude­

rzenia młotkiem w głowę.

O Jiepeituwi Jeatcu

im.Si. Wyspiaństti eąo w JiaUmicadi Wtorek, 18 stycznia br. godz. 20,00:

Cyganeria (Puccini) Przedstawienie op Środa, 19 stycznia br. godz. 20,00:

Dzika pszczoła (Morstin).

Czwartek, 20 stycznia br. gpdz. 20,00:

Na Łyczakowie (Budzyński).

Piątek, 21 stycznia br. godz. 20,00- Teoria Einsteina (Cwojdziński).

Sobota, 22 stycznia br. godz. 15,20:

Jasna Góra (Obrona Częstochowy) — Przedstawienie szkolne.

Sobota, 22 stycznia br. godz. 20,00:

Na Łyczakowie (Budzyński) — Sprze­

dane dla Śl. Kopalń i Cynkowni, Siefi&Uua* Mielsk. Bontu £udoweęo-

ui CA&izawie

Wtorek, 18 bm. o 20-tej: „Na Łyczako­

wie“ — wodewil W. Budzyńskiego ze śpie­

wami i tańcami. Gościnny występ Teatru Katowickiego. Abonamenty i bony zniżkowe ważne!

Niedziela, 25 bm. o 16-tej: ,,Farsa mistrza Patelina“ — Pierwszy występ jedynego w Polsce Teatru Awangardy „Cricot“. Ceny miejsc popularne!

Po ujęciu krwawego bandyty

Maruszeczk© przebywał dłuższy czas w Bielsku

Postrach ludności, krwawy i bez­

względny bandyta (Florian) Ni ko for Maruszeczko wpadł nareszcie w ręce policji. Ujęcie Maruszeczki zawdzię­

cza się przypadkowi a raczej jego o- pilstwu i bezczelności.

Jak długo przebywał Maruszeczko w Bielsku

Jak się dowiadujemy, bandyta przebywał w Bielsku przed jego uję­

ciem już przeszło 2 tygodnie a to na­

tychmiast po krwawym zajściu pod Szydłowcem, gdzie śmiertelnie ranny został jego wspólnik, Kaszewiak. Wy­

najął on sobie mieszkanie u ludzi zu­

pełnie uczciwych u których zdołał

BANDYTA NIKIFOR MARUSZECZKO.

sobie zjednać sympatię. Po przyby­

ciu do Bielska wypłynął wkrótce na widownię a mianowicie, dnia 7 b. m.

w najbardziej ruchliwej dzielnicy miasta dokonał napadu rabunkowe­

go do Spółdzielni Inwalidzkiej. Ban­

dyta po sterroryzowaniu dzierżawcy spółdzielni, Salomona Ratschlaegera zrabował z kasy całodzienny utarg w wysokości 200 zł po czym w bezczel­

ny sposób dokonał nawet rewizji oso­

bistej szukając za „grubszą forsą-' jak się w trakcie rewizji wyraził do ster­

roryzowanego kupca.

Bezczelność bandyty

Podczas gdy Maruszeczko dokony­

wał rewizji osobistej wpadł do składu jakiś klient. Inny na jego miejscu bandyta w tej chwili zamierzał by się ulotnić. Coś innego czynił jednak Maruszeczko

Robotnik został zasypany zwałami rudy

Zatrudniony przy ładowaniu rudy na kopalni rudy żelaznej w Reptach No­

wych robotnik Franciszek Walisko z Rept Nowych uległ onegdaj nieszczęśli­

wemu wypadkowi przy pracy. Ładując rudę na wagoniki z hałdy kopalnianej został w pewnym momencie przysypany

obsuwającymi się ścianami hałdy. Wy­

padek zauważyli towarzysze pracy, któ­

rzy Waliskę wydobyli spod zwałów ze złamaną prawą nogą. Nieszczęśliwego umieszczono w szpitalu powiatowym w Tarnowskich Górach.

Nieuleczalna choroba powodem samobójstwa

Mieszkańcy domu przy ulicy Mariac­

kiej 5 w Katowicach dokonali wczoraj makabrycznego odkrycia w ustępie znaj­

dującym się na parterze.

U rury przewodów wodociągowych zwisał na powrozie trup jakiegoś męż­

czyzny w średnim wieku. Zaalarmowa­

na policja stwierdziła na podstawie zna­

lezionych przy tragicznie zmarłym doku­

mentów, że jest to 42-letni Emil Sobek

z Katowic-Ligoty. Przywołany lekarz stwierdził już tylko zgon, który nastąpił jeszcze w niedzielę przed południem.

Żona denata wyraziła przypuszczenie, ze najprawdopodobniej powodem rozpacz­

liwego kroku męża była długotrwała oho roba nieuleczalna. Zwłoki Sobka umie­

szczono w kostnicy szpitala miejskiego w Katowicach.

Napad bandytów na bezbronną niewiastą

W poniedziałek przytrzymała po­

licja w Wielkich Hajdukach, Kurta Tomsa, Antoniego Siebro i Franciszka Wańka, wszyscy z Wielkich Hajduk, którzy wspólnie dokonali nad ranem napadu na powracającą z zabawy Paulinę Sznajder z Wielkich Hajduk.

Sznajdrówna powracała o , godz.

3.45 z zabawy towarzystwa ogródków szreberowskich i koło stadionu naipot

kała tych opryszków, którzy rzucili się na nią, przy czym grozili jej śmier cią. W obronie Sznajdrównej stanął jakiś przechodzący mężczyzna, jed­

nak został przez napastników pobity.

Korzystając z tego Sznajdrówna wyr­

wała się z ich rąk i zbiegła. Toms wyrwał jej przedtem torebkę z dro­

bną gotówką.

Wszystkich osadkono w aresztach.

Śmiejąc się do przybysza dał mu do zrozumienia, że natychmiast go po strzeli gdyby się ruszył z miejsca.

W zupełnie spokojnym tonie zażądał od kupca papierosów, po czym wy­

szedł z składu i znikł w mieście. War­

to nadmienić, że również szwagier bandyty był pi jany.

Zaalarmowana policja wszczęła wówczas pościg za sprawcą, który jednak został bez wyniku.

Przesłuchiwanie krwawego zbira

Maruszeczkę przesłuchiwano przez całą niedzielę w obecności komendan­

ta powiatowego komisarza Poróżnia- ka i innych. W godzinach popołud­

niowych przybył do Bielska. Naczel­

nik Wydziału Bezpieczeństwa nad komisarz Chowański.

Maruszeczko przyznał się, z cy­

nizmem do dokonanych zbrodni, a w szczególności do wypadku w Parku, Kościuszki, gdzie postrzelili woźnego Sądu Apelacyjnego Folwarcznego, na padu rabunkowego w restauracji Ga­

łuszki w Załężu oraz napadu na sklep Ratsehlaegera.

Stan rannego policjanta

Ranny przez krwawego bandytę

posterunkowy Mieciński znajduje się w szpitalu, zaś stan zdrowia jego jest.

zadowalający. Niewątpliwie wyzna­

czona przez Komendę Policji w Kato*

SZOFER MIĘDZYBRODZK1 który powalił Maruszeczkę na ziemię.

wicach nagroda w wysokości i 000 zL otrzyma Mieciński i szofer Między'*

brodzki, który walnie przyczynił się do ujęcia groźnego bandyty.

Krwawa lisia zbrodni

Ujęty przez policję Florian Nikifor Maruszeczko liczy zaledwie 24-lata. Uro­

dził się w Korzenicach w pow. jarosław­

skim w Małopolsce, jako nieślubny syn Katarzyny Maruszeczko. Od wczesnej młodości wszedł na drogę przestępstwa i zbrodni. Zbiegłszy ze wsi rodzinnej wszedł w świat złodziei i włóczęgów- Najpierw trudnił się małymi kradzieża­

mi mieszkaniowymi, krążąc jako śpie­

wak podwórzowy, względnie jako sprze­

dawca gazet. W tym okresie kilkakrot­

nie karano go aresztem. Po raz pierw­

szy zapisał się krwawo 26-go październi­

ka ub. roku w Katowicach,. gdzie w spo­

rze o dziewczynę zastrzelił w parku Ko­

ściuszki bezrobotnego Jerzego Rothera, a uciekając ranił ciężko woźnego sądu apelacyjnego w Katowicach Fornalczy- ka, który przez kilka długich tygodni walczył ze śmiercią w szpitalu. W parę dni potem Maruszeczko dekonywuje kilku napadów rabunkowych. Grasuje w pow. wadowickim i na Śląsku, aż wre­

szcie przeniósłszy się ponownie do Kra­

kowa, 5-go listopada, po napadzie na restaurację Kemplera i fłaasa zastrzelił ścigającego go na plantach Dieltow- skich przodownika służby śledczej Wła­

dysława Junga.

Po ucieczce Maruszeczko dobiera so­

bie za kompanów 22-letniego Władysła­

wa Sporzyńskiego z Bugaja w pow. wa­

dowickim i Józefa Kaszewiaka z War­

szawy- Po ucieczce z Krakowa w starciu z policją koło Wadowic, Sporzyński zo­

stał ranny i zmarł w szpitalu. Maruszecz ko z Kaszewiakiem zbiegli.

W nocy z 5-go na 6-ty grudnia Maru­

szeczko z Kaszewiakiem dokonali krwa­

wego rabunku w restauracji Gałuszki w Załężu pod Katowicami, gdzie ciężko ranili małżonków Gałuszków- i inwalidy Białasa. Gałuszkowa zmarła z otrzyma­

nych ran w szpitalu.

Z Katowic bandyci uciekli do Watr»

szawy. Mimo rozpisania listów gończych i wyznaczenia nagrody 1000 złotych, nie udało się bandytów schwytać. Zmieniali oni z dnia na dzień miejsca swego poby­

tu, podając rozmaite nazwiska, jak Ma­

rian Sikora, Florian Sikora, Stanisław Garłej i t. d. Przez kilka dni grasował!

oni w okolicach Wars Za wy, wreszcie grudnia natrafili na nich przy ul- Żura­

wiej w Warszawie wywiadowca Henryk.

Bąk i Franciszek Mazurek. W pościgu obaj bandyci zastrzelili wywiadowcę Bą­

ka. Ślady bandytów biegły następnie d»

miasteczka Białobrzegi w pow*. radom­

skim. 19-go grudnia policja natknęła sic na nich w restauracji Chylińskiego. I stąd uciekli pod osłoną strzałów. Dopie­

ro pod Szydłowcem policja natrafiła na nich ponownie. W starciu raniono ciężko Kaszewiaka, który zmarł w szpitalu św, Kazimierza w Radomiu Maruszeczkę zmylił tropy i uciekł ponownie na Śląsk, aż wreszcie wpadł w ręce policji w Bia»

W.Pogłoski, jakoby pojawił się pod Gar­

wolinem, bądź też w Małopolsce wscho­

dniej były wręcz fałszywe.

Jak z powyższej listy zbrodni widać, Maruszeczko zastrzelił 4 osoby, a ranił 3 osoby, nie licząc rannych kilku poli­

cjantów. ______

Tajemniczy wybuch petardy

Z zemsty posądzał brata o dokonanie czynu

W komisariacie policyjnym w Ryb niku zgłosił Franciszek Motyka, żc przed lego domem, jakiś nieznany o- sobnik' podłożył petardę, która wy­

buchła nie czyniąc jednak żadnej szkody. W czasie dochodzenia nie u- jawniono, czy faktycznie podłożenie i wybuch petardy miał miejsce. Mo-

Kłusownik posądzał syna gajowego o wymuszenie

tyka podejrzewa o podłożenie petar­

dy brata swego Romana z którym od dłuższego czasu żył w niezgodzie,

Zachodzi podejrzenie, że Franci­

szek Motyka z zemsty oskarżył nie­

słusznie swego brata o podłożenie pe­

tardy.

Mieszkaniec Wilczej Góry Ludwik Szymura, doniósł policji, że kiedy przechodził przez las w Książenicach zaczepił go syn gajowego Leonard Frydka. Frydka żądał od Szymury zdjęcie ubrania wierzchniego i obu­

wia. Szymura sprzeciwił się temu, ale pod groźbą zabicia, zdjął palto i marynarkę.

O fakcie tym Szymura złożył aa-

meldowanie na policji. W czasie do­

chodzenia, ustalono, że Szymura byt na kłusownictwie a Frydka pragnął go tylko zrewidować czy nie posiada u- bitej zwierzyny, ,pod ubraniem. Szy­

mura był już karany za kłusownic­

two i kradzieże.

Będzie on odpowiadał za wprow»

dstenie władzy w błąd.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyjątek dotyczy przypadków szczególnych, przy których – za zgodą przewodniczącego komisji inwentaryzacyjnej zaapro- bowaną przez głównego księgowego (np. Arkusze spisowe

Jak twierdzi archeolog Maciej Szyszka z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, który przyczynił się do odkrycia owej piwnicy, pierwotnie budowla ta była jadalnią i kuchnią, w

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Po pierwsze, konieczność finansowania wszystkich inwestycji (sprzęt, infrastruk- tura) z funduszy publicznych, bo bez zysków nie da się inwestować choćby w odtworzenie majątku.

Z poprzednich lekcji wiesz, że pismo, którym opisuje się rysunki, powinno być bardzo wyraźne i łatwe do odczytania.. Ze względu na te wymagania opracowano

Pięciu z nich ma już jednak rodzeństwo w wyższych klasach, pozostałe to dzieci pochodzące z rodzin niezwiązanych z naszą szkołą – sprecyzował dyrektor, żywiąc

Zmiana opo,~no^: elektrycznej, %

Problernem sektora B+R w Polsce, silnie identyfikowanym przez analityków' pozostaje jednak niedostateczna współpraca nauki z przedsiębiorstwami oraz niski