• Nie Znaleziono Wyników

Polski Obrońca : czasopismo poświęcone sprawom obrony państwa i b. wojskowym. 1931, luty-marzec

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polski Obrońca : czasopismo poświęcone sprawom obrony państwa i b. wojskowym. 1931, luty-marzec"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

POLSKI -

LIITY -M A R ZE C 1931

R O K II

(2)

WIEDZ J A K MASZ SIĘ POZBYĆ M O Z O Ł U I T R U D U ,

A B Y BEZ N I S Z C Z E N I A BIELIZNĘ ZMYĆ Z BRUDU:

G D Y BRUDNEJ BIELIZNY

„ K U P K A ” CI SIĘ ZBIERZE, PAMIĘTAJ, G O S P O S I U ,

że : RAD/ON SAM PIERZE!

SKŁAD PŁÓCIEN ŻYRARDOWSKICH

Warszawa, Chmielna 26,

Te l . 241-14

Po l e c a po c e n a c h zni żonych:

P łótna od zł. 1-10 za metr, ręczniki w aflow e od 75 gr., rę­

czniki lniane od 2.4 0 , poszewki od 3 .0 0 , podpinki koper­

tow e od 9.5 0 , obruski od 4.5 0 , obrusy 6-osobow e od 7.50, firanki metr od 1.25, kapy od 5 ,0 0 , serw ety od zł. 5.50,

„ P A S I A K I Ł O W I C K I E " i wiele innych artykułów . Z a m i e j s c o w y m w y s y ł a m y za zalicz, poczt.

DOM TKANINY POLSKIEJ

WRRSZRWR, MRRSZRŁiKOWSKR 1 54 POLECA PO C iNACH KONKURENCYJNYCH

W Y R Ó B Ż Y R A R D O W S K I E I IN NE, B I E L IZ N Ę P O Ś C IE L O W A I S TOŁO W Ą -

W Y K O N Y W A W S Z E L K I E Z L E C E N I A D L A W O J S K A , S Z P I T A L I , S P Ó Ł D Z I E L N I i I. p.

S P E C J A L N O Ś Ć F I R M Y : WYPRAWY ŚLUB E.

Z A M I E J S C O W Y M Z A Z A L IC Z . P O C Z T ---

„ P E J O T "

s . z . o o .

W A R S Z A W A — T r ę b a c k a 15 W i e l k i w y b ó r t o w a r ó w żyrardow skic h i innych.

Po c e n a c h k o n k u r e n c y j n y c h

KINEMATOGRAFICZNA AGENCJA PROPAGANDOW A

„ K A P E - F I L M "

W a rs za w a , Jakubow ska 4

P r z y j m u j e d o w y k o n a n i a z d j ę c i a n a u k o w o - p r o p a g a r d o w e, k r a j o z n a w c z e , a k t u a l n e , s p o r t o w e ; o k o l i c z n o ś c i o w e .

P o le c a do w y n a jęcia film y p rop agan d ow e.

(3)

WARSZAWA. L U T Y -M A R Z E C 1931

POLSKI OBROŃCA

C Z A S O P I S M O

P O Ś W I Ę C O N E S P R A W O M O B R O N Y P A Ń S T W A I B. W O J S K O W Y M

On Polsl(i odrodzenie w y w a l c z y ł prawem miecza, O n stw o r z y ł tryumf glorji, co b y t nam za b e z p ie c z a ; G en jusz em S w e g o ducha O n ujął N a r ó d cały, W H istorji O n z d o b y w c ą wspaniałej, wielkiej chwały, P o w i ó d ł nas w pierwsze boje, b y wrogów P o lsk i z m ó d z ! O n ...

N a s z W ó d z !

G d y miecz rycerskiej W i a r y złożono do alk ow y.

O n : genjusz L u d u — i W ó d z — i stanu mąż w zorow y, L em iesz pa ń stw o w e j pracy ujął w strudzone dłonie, D l a dalszej chwały Polsl(i w ło d a r z y na zagonie.

O n w trudach nie ulegnie, O n wie, ż e : , , chcieć — to m ó d z ! ” O n ...

... N a s z W ó d z ! Prus.

N A S I WÓDZ

(4)

W odzo w i na dzień Jego Imienin

Marszałek Piłsudski, Opatrznościowy Mąż Polski, przez swoje wybitne stanowisko, jakie zajmuje, przez swoją przeszłą i teraźniejszą ofiarną działalność, stał się własnością całego narodu, stał się symbolem siły i potęgi naszego Państwa, tak na jego wewnętrznym jak i zewnętrznym terenie.

Składając Wielkiemu Wodzowi życzenia w dniu Jego Imienin, czy to zdrowia, czy sił do pokonania piętrzących się z dnia na dzień trudności sterowania Państwem, — życzymy jak gdyby samym sobie, naszej Ojczyźnie, naszemu Państwu szczęścia i potęgi, któ­

rych On jest głównym rzecznikiem i wyobrazicielem.

Ale ten egoizm, który jest wynikiem wytworzonej

w Polsce Odrodzonej sytuacji, ustąpić musi miejsca tym najserdeczniejszym i najżyczliwszym uczuciom naszym, 1 jakie żywimy wszyscy do Marszałka Piłsudskiego, jako człowieka o wielkiej duszy i szlachetnem sercu.

Kiedyż właśnie jak nie w dniu Imienin, wolnym od wszelkich oficjalności i ceremonjałów, nie powiemy wszyscy, chórem jednozgodnym, prostym i niewymu­

szonym, że Go kochamy. Do tych wszystkich będą na­

leżeć przedewszystkiem ci, dla których mocarstwowa przyszłość Polski jest pierwszą i najdroższą troską.

Będą to Twoi żołnierze, Marszałku, i ci w mundurach i ci, co zamienili szable na lemiesz, i ci, którzy w myśl Twoich rozkazów stają w szeregach przysposobienia wojskowego, by godnie kiedyś stawić czoło zakusom wroga.

Tobie, Czcigodny Obywatelu, który od najmłod­

szych lat trwałeś dla Ojczyzny w nieustannem całopa­

leniu się na Jej usługach, składamy wyrazy żołnierskie­

go hołdu, w tern pełnem przeświadczeniu, że przyjmiesz je z radością, bo to od Twoich wiernych i Tobie naj­

bliższych sercu — żołnierzy.

Zwyczaj to przyjęty, iż składaniem podarunków manifestuje się solenizantowi swoje uczucia. Ale jakżesz blade i małowartościowe są wszystkie podarunki, wo­

bec tych licznych darów, jakie składali Ci Wodzu, Twoi żołnierze w czasie działań wojennych.

Składali oni najdroższe skarby, jakie posiadali.

Kiedy w imieniu zagrożonej Ojczyzny żądałeś poświę­

ceń, składali Ci oni w ofierze życie swoje, a wpatrzeni w Ciebie, Pionierze idei wolnościowej, zachęceni Tw o­

im przykładem składali Ci w darze trudy i znoje z tą pełną wiarą, że dokonasz dzieła Odrodzenia!

Skończył się okres wojenny. Nastał czas pokoju, to jest czas przygotowania się na wypadek agresyw­

nych dążeń naszych sąsiadów.

Na czele armji narodu znowu stoisz Ty, i żądasz pracy, nie tylko tej, co prywatne przynosi zyski, ale głównie tej, najważniejszej na rachunek i dobro przy­

szłej obrony krajowej.

Stojąc w karnych szeregach, różnych Stowarzyszeń i Organizacyj, zgodnie z armją czynną współpracując, składamy Ci w darze Dostojny Solenizancie, Ukochany nasz Wodzu, nasze szczere zapewnienia posłuchu i wytrwania w służbie dla Ojczyzny, którąś Ty tak uko­

chał i dla której Ty każdy dzień swej pracy poświęcasz.

Chcemy Cię zapewnić, iż nie zawiedziesz się na nas, gdy wezwiesz do czynu, tak, jak nie zawiodłeś się, na tych Twoich żołnierzach, których przez najcięższe ofiary, powiodłeś ku sławie Polski!

P O TĘ G A L.O.P.P. TO P O TĘ G A P A Ń S T W A

(5)

Gen. D aniel K onarzew ski, kier. Min. Wojny

Armja polska nie poraź p ie r w s z y w dziejach wojen, z a św ia d c z y ła s w ą bitnością, że godna jest stan ąć obok najlepszych i n ajw aleczniejszych armij św iata.

J a k w każdej armji, tak też i w naszej, w iększe i mniejsze jednostki bojowe, zdo łały się w ybić w ostatniej wojnie p o ls k o - r o s y js k ie j. A nie jest to rżecz łatw a, p r z y tak silnej konkuren. ji jak w łaśm e w armji polskiej.

Jeżeli np. chodzi o wyróżnienie się indyw idu­

alne, to może tu i tam zachodzić przy p ad ek , okazja, a czasami i szczęście. Inaczej m a się rzecz, kiedy w y ró ż n ia się c a ły oddział a już i • rzad k o ść1 należy, jeżeli w iększa jednostka bojowa, do jakiej zaliczam y dywizje, całą sw oją p o s ta w ą z d o b y w a sobie dla w szystkich swoich pułków n a jw y ż sz e odznaczenie wojenne, jakiem jest o rd e r „Virtuti Militari“.

Jed n ą z niewielu w łaśnie takich dywizyj, jest 14 D yw izja Piechoty, pozostająca w okresie w jny p o ls k o - r o s y j s k ie j pod d o w ó d z tw e m w y b itnego g e ­ n e ra ła dywizji Daniela K onarzew skiego, o b e m e g o k ierow nika M inisterstw a S p r a w W o js k o w y c h

Na froncie litew sko - białoruskim gen. Kona­

rzew sk i staje na czele żelaznej Dywizji W ielko­

polskiej, b y w każdej akcji bojowej czy w ofenzywie czy w defenzywie, z a św ia d c z y ć i w y k a z a ć w ysokie w arto ści bojowe.

S ła w n a w y p r a w a na Mińsk, zdobycie Bobrujska i k r w a w e walki na jego przedm ieściu zam yk ają p ie r w s z y okres bojów 14 D. P. Kiedy nastał czas o d w ro tu s p o w od ow anego niepowodzeniami armji 1-ej na północy, Dywizja, nie n ap ierana przez nie­

przyjaciela z tern w ię k szy m żalem opuszczała dziel­

nie bronione pozycje, a o d w ró t jej, zmieniał się czę­

stokroć w akcję zaczepną, pociągającą za sobą cenne zdobycze w jeńcach i m aterjale wojennym .

Gen. K onarzew ski, k tó ry by ł duszą Dywizji ogromnie przez żo łnierzy łubiany, miał też i korpus oficerski bezw zględnie sobie oddany, co w po łącze­

niu z św ietńem i operacjam i generała, składało się na całość o wielkiej w a rtośc i bojowej i moralnej.

Po przejściu dywizji na linje rzeki Bug, gen. Ko­

narzew ski o trz y m ał ro zkaz od Naczelnego W odza dokonania p rz e m a rs z u nad W ieprz, skąd w składzie 4-tej rrnji gen. Skierskiego, m iała ona w ziąść udział w historycżnyiri m a n e w rz e z nad rzeki tej. P r z e z n a ­ czenie Dywizji Włkp. do tak w ażn ego i odpowiedzial­

nego zadania, u w a ż a n e było za w yróżnienie jej z czego w swej dumie żołnierskiej zdawali sobie s p ra w ę w s z y s c y oficerowie i szeregow i. Rów nież i przeznaczenie 14 D. P. na lewe skrzyd ło m anew ru, obliczone było na jej bitność i w y m a g a ło n ieprze­

ciętnych w arto ści żołnierskich w eałem tego sło w a znaczeniu.

F o r s o w n y a z a ra z e m w sp a n ia ły m a rs z Dywizji gen. K onarzew skiego w kierunku na Garwolin, do­

prow adził do rozbicia 512 p. piechoty sowieckiej, kolumnę 505 p. p. sow., oraz do zab ran ia licznych jeńców i m aterjału wojennego.

Do jednej z najpiękniejszych operacyj wojen- nych zaliczyć może 14 D. P. z do b yw a n ie Mińska M azowieckiego.

P o a ta k a c h s tr a ż y przedniej D y w . 55 p. p. na Miętne, i Jagodne, po w a lk a ch z 24 b r y g a d ą so­

w iecką pod Póż n ó w k ą : Poschłą. następnie po k r w a ­ w y c h u tarc zk a c h pod folw arkiem Żelazna, gdzie po ­ bita z ostała 23 bryg. sow., — 14 D y w Piech., ruszyła na Kołbiel i w ciężkich bojach zdo by ła m iasto to.

(6)

Znakomicie p rz e p ro w a d z o n e działanie pod Kołbielą, otw ierało Dyw izji drogę do m a r s z u na Mińsk M azo­

wiecki, z a ję ty później p rz e z 14 D P. w godzinach po­

południow ych po uciążliwej w alce z 23-cią bryg.

i iO dy w . strz e lc ó w sowieckich. S t r a t y 14 D. P. pod Kołbielą i Mińskiem M azow ieckim w y n o siły : 15-tu zabitych, 121 rannych, 15-tu zaginionych. Zdobyto 18 dział, 50 k a ra b in ó w m a s z y n o w y c h kilkaset w o ­ zów, i 3000 jeńców.

Dalsze działania 14 D. P. czy to w pościgu za nieprzyjacielem czy w końcow ej fazie wojny, można u w a ż a ć za w z ó r h a rtu i m ę s tw a jej korpusu oficer­

skiego i s z e re g o w y c h , wiedzionych ręk ą św ietnego żołnierza i D o w ó d c y jakim b ył gen. K onarzew ski.

Toteż kiedy na sta ł rozejm M a rs z a łe k Piłsudski w y ­ nagrodził ofiarne w ysiłki żelaznej Dywizji i w do­

wód na jw y ż sz e g o uznania u d e k o ro w a ł w Zelwie chorąg w ie w sz y s tk ic h jej p u łk ó w o raz trąbki 14 pap.

i 14 baon. sap. — o rd e re m „Yirtuti M ilitari“. B yła

to najw span ialsza chwila jaką p rze ż y w a li na fron­

cie żołnierze wielkopolscy, kiedy w czasie podniosłej uroczystości tej z ust Naczelnika P a ń s t w a i N aczel­

nego W o d z a usłyszeli oni s ło w a na jw y ż sz e j po­

c h w a ły za dzielność, b r a w u r ę i m ęstw o.

1 po dzień dzisiejszy, długoletni wicem inister S p r a w W ojsk. gen. K on arzew sk i utrzym u je s e r ­ deczny k o n tak t z d aw n y m i swoimi w iarusam i, uczestniczy w w a żniejszy ch w Dywizji u ro c z y ­ stościach, stale podkreślając sw oją miłość i podziw dla dzielnych Wielkopolan, oraz g łęboką cześć dla poległych t o w a r z y s z y broni.

J a k się d o w iadujem y w niedługim czasie m a się uka z ać piękne dzieło opisujące walki i p race poko­

jow ą 14 I). P . Będzie to ż y w y pom nik wdzięczności a z a ra z e m i c h w a ły bojowej żelaznej dywizji w ielko­

polskiej i jej dzielnego W o d z a gen. K onarzew skiego.

Por.

Gen Ż elig o w sk i, ob roń ca W arszaw y i z d o b y w c a W ilna

W dniu 14-go sierpnia 1920 r. w m yśl planu i ro z ­ k a z ó w Naczelnego D o w ó d z tw a w ojsk rosyjskich, miała b y ć za w sz e lk ą cenę z d o b y ta W a r s z a w a . Nie­

przyjaciel u ży ł wielkich m as sw e g o w ojska i ro z ­ począł w dniu 13-go sierpnia a ta k o w a ć Radzym in, s ta n o w ią c y przeszkod ę dla jego wojsk do pochodu na na szą stolicę. W y n ik a stąd, iż bolszew icy, jeden dzień zaledwie, p rze w id y w a li na złam anie oporu n a szy c h w ojsk o k tó ry c h mniemali, iż d łu g o trw a ły m o d w ro te m są one nietylko, że w y c z e rp a n e fizycznie, ale p r z e d e w s z y s tk ie m i moralnie.

M a rs z a łe k Piłsudski, kierując m a n e w re m z nad W ie p rza , oddał d o w ó d z tw o frontu północnego, b r o ­ niącego p rzedm oście W a r s z a w y w ręce gen, broni Józefa Hallera.

J a k zostało stw ierdzon e, W a r s z a w a i jej p rz e d ­ mieścia choć na to czas i w a ru n k i p o zw alały , ta k w pierw szej jak i drugiej linji obronnej nie b yła nale­

życie p rz y g o to w a n ą , do p o w s trz y m a n ia a ta k ó w w ro ga. O w adliw ości pierw szej linji obronnej w s p o ­ minał w liście z 2-go sierpnia gen. Józef Haller, zaś gen. Żeligowski w ostatnio w y d a n y m dziele, ostro k ry ty k u je zaniedbania p r a c o b ro n n y ch pierw szej i drugiej linji. P o w y ż s z y stan, a także i niezupełnie odpow iadające położeniu rozlokow anie sił spraw iły, iż rozpoczęte pod R adzym inem walki w y t w o r z y ły dla nas sytuację b ardzo niepomyślną.

W s z a k p rzy p o m in am y sobie, iż w m yśl planu M a rs z a łk a Piłsudskiego 1 i 5-ta arm ja frontu pół­

nocnego m iały zadanie p o w s trz y m a n ia nieprzyja-

(7)

cielą, angażując się do walki tylko w celach obrony nie zaś zaczepnych. Chodziło o w y g ra n ie na czasie.

D o w ó d c y wiedzieli, że na 17-go sierpnia (później o dzień przyspieszone) p r z y g o to w y w a ł Naczelny W ó d z uderzenie z nad W ie prza . Jeśli się z w a ż y , iż M a rs z a łe k Piłsudski do obrony W a r s z a w y oddał dwie trzecie sił całego wojska, zaś do decydującego uderzenia po zostaw ił zaledw ie jedną trzecią, to w y ­ nika stąd, zupełna m ożliwość p o w s trz y m a n ia w ro g a na p rz e c ią g kilku dni, do czasu należy tego w y p e ł­

nienia planu Naczelnego W od za, pomimo n a w e t k o m ­ pletnego zaniedbania jak już w spom niałem fortyfi- k a c y j linij obronnych.

W drugim dniu walk pod Radzyminem t. j. 14-go sierpnia, 1-a dyw izja litew sko - b iałoru sk a zdołała około południa przejąć w nasze ręce Radzym in, na to, b y po kilku godzinach pod naporem sił n iep rz y ja ­ cielskich ponow nie oddać m iasto w ręce w roga, k t ó r y zm uszając dyw izję do odw rotu, dotarł do W ólki Radzym ińskiej, p r z e k ra c z a ją c tem sam em dru­

gą na szą linję obronną. Gen. Żeligowski miał z a ­ danie u r a to w a ć gro źną sytuację. J a k sa m pisze

„W ielk ą odpowiedzialność, jaka zacię ży ła na mnie, r ó w n o w a ż y ł z a sz c z y t tego dowodzenia*1.

O b ją w s z y d o w ó d z tw o nad temi trz e m a d y w iz ja ­ mi .zam ierzał gen. Żeligowski ,,Po odzyskaniu i ob­

sadzeniu drugiej linji, o świcie u d e rz y ć na Mokre**.

D ecyzja p o w y ż s z a pod k a ż d y m w zględem trafna, odmienną b y ła koncepcja D -c y frontu północnego ż ą ­

dającego k o n c e n trycz ne go a ta k u na Radzym in. R e ­ alizację planu gen. Żeligowskiego rozpoczął bataljon 28 p. p. por. P og onow skiego a tak ując w n o c y z 14-go na 15-ty W ólk ę R adzym ińską. W y w o ła ło to k o n s te r ­ nację na ty ła c h w ojsk bolszewickich a to 27-ej dyw . sowieckiej. Okupione w ale cz n ą śm iercią por. P o g o ­ now skiego natarcie to zd e cy d o w a ło o dalszych lo­

sach b itw y W a rs z a w s k ie j. W ed le opinji gen. Żeli­

gowskiego, w tern miejsce odwróciła się karta woj­

ny, nastąpił przeło m p s ychiczny u nas i u Rosjan.

Od chwili tego n a ta rcia ro zp oczęły o d w ró t trzy , z w y c ięsk o i n iepo w strzym an ie dotąd idące b ry g a d y , a tak ż e 21-a d yw izja ze Słupna, o d w ro te m ty m s tw a rz a ją c chaos i zamieszanie. Pogo n ow sk i w ie ­ dziony n a d z w y c z a jn y m instynk em rozpoczął z w y ­ cięstw o 10-tej dywizji i 1-ej armji na p rzy c z ó łk u w a rs za w sk im . Na tem polega wielkie znaczenie jego czynu i w tem c h w a ła jego żołnierskiej śmierci**.

B itw a W a r s z a w s k a i d ecy d u ją c y jej bój pod R a ­ dzyminem, jest chlubą gen. Żeligowskiego i ty ch jednostek w ojsk o w ych, k tó re pod jego oddane b y ł y rozka z y. A u torstw o planu gen. Żeligowskiego k o ntr- o fe n z y w y n a R adzym in, św ietne p rze p row a dz enie działań, wysoki jego autorytet, jako wodza i żołnie­

rza, pełne poświęceń b oh atersk ie w y siłk i naszego żołnierza, z ło ż y ły się na urato w a n ie ciężkiego po­

łożenia w jakiem znalazła się stolica n a sza a z nią i c a ły naród.

C.

Gen. R yd z-Ś m łgły

W ie m y ze studjów nad wojną polsko-rosyjską, że rozstrzygnięcie tejże, prze w ,dzia ł Naczelny W ódz M a rsz a łe k Piłsudski w m yśl pow ziętego dnia 6-go sierpnia planu, p rzez s ła w n y m a n e w r z nad W ie p rza na flankę i tyły, z w ią z a n y c h w a lk ą pod W a r s z a w ą

w ojsk rosyjskich. W m a n e w rz e tym, k ie ro w a n y m osobiście p rzez Naczelnego W o dza, w y b itn ą rolę odegrał gen. R y d z - Śmigły, d ow ódca g ru p y ude­

rzeniowej.

P o w ie rz e n ie przez M a rs z a lk a J. Piłsudskiego tego s ta n o w isk a gen. R y d z o w i - Śmigłemu, nie jest

(8)

bynajm niej rzeczą p rzypadku, bow iem w e w s z y s t ­ kich w ię k szy c h przedsięw zięciach w o jen ny ch N a­

czelnego W odza, w idzim y gen. R y d z a - Śmigłego na najbardziej odpow iedzialnych stan o w isk ach, że w spom nę tylko działania na Ukrainie, walki o Wilno, w spom niany m a n e w r z nad W ie p rza , oraz końcow e walki i Grodno. Nie w ym ien iam tu o kresu niepodle­

głościowego, w alk L egjonow ych, w k tó ry c h gen.

R ydz - Śm igły o d g r y w a ł najw y bitn iejszą rolę.

Jednem z n ajw ażniejszych posunięć ta k ty c z n y c h b yła konieczność w ycofania p ozo stających w w alce z bolszewikami tych w sz y stk ic h dywizyj, k tóre p r z e ­ zna cz y ł Naczelny W ódz do wzięcia udziału w m a ­ n ew rze. T en m a rs z o d w r o to w y z nad Bugu do miejsca koncentracji, musiał być w y k o n a n y pod k a ż ­ dym w zględem w zoro w o , a p r z e d e w s z y s tk ie m tak, a b y mógł ujść uw agi d o w ó d z tw a rosyjskiego. W ś ró d tych d y w izy j z n a jd o w ały się 1 i 3 dyw izje legjonowe, pod rozkazam i gen. R y d z a - Śmigłego pozostające.

W książce M a rsz a łka Piłsudskiego „Rok 1920“ c z y ­ tam y : „Gen. R y d z - Śm igły ro zw iązał swoje z a d a ­ nie w sposób n a d z w y c z a j z ręczny . O peracje jego i działania dw óch d y w iz y j 1 i 3-ej stano w ią jedną z najchlubniejszych kart. jaką arm ja polska posiada Gen. Śm igły i obie d y w izje z n alazły rozstrzygnięcie z aw iłego zadania w sposób a k ty w n y . Zgodnie z m o­

ralną siłą, k tó rą posiadały, s z u k ały nap rzó d obie dy wizje z w y c ię s tw a nad nieprzyjacielem , z k tó ry m b y ły w kontakcie, b y w ten sposób w y g r a w s z y na czasie odejść spokojnie ku północy, dokąd je w z y - w a łe m “.

S p r a w n e p rzeg ru p o w a n ie wojsk gen. R y d z a - Śmigłego było w stę p em wielkiego pow odzenia planu Naczelnego W odza.

W s am em m a n e w rz e z nad W ie p rza , jak już w spom niałem, Naczelny W ó d z oddał gen. R yd zow i- Śm igłemu d o w ó d z tw o nad grupą uderzeniow ą, k tó ­ rej stan liczebny oficerów w yn o sił 430, piechoty 17.000, konnicy 2.000, dział 89 i 30S k a ra b in ó w m a ­ szy n o w y c h . Na czele 1-ej dywizji leg., stanow iącej

p r a w e sk rz y d ło m an ew ru, stał płk. D ąb - Biernacki, 3-ą dyw . leg. dowodził gen, Berbecki, 4-tą bryg.

jazdy ppłk. dypl. Nieniewski. W c h o d ziły również w jej skład 21 e s k ad ra lotnicza i pociąg p a n c ern y

„ P o z n a ń c z y k “. Szefem sztab u gen. Śmigłego był płk. dypl. Kutrzeba.

Gen. Rydz - Śm igły tw o r z y ł p r a w e sk rz y d ło frontu w ojsk m anew r., a grupa mjr. J a w o rsk ie g o łąc z y ła jego armję z arm ją IV gen. Skierskiego, s ta ­ now iącą lewe sk rz y d ło frontu środkow ego. Grupa uderzen io w a gen. R y d z a - Śmigłego po osiągnięciu P a r c z e w a , Radzynia, M iędzyrzecza, po pobiciu 58-ej dywizji strz e lc ó w sowieckich, zajęła linję C y n ó w - W ło d a w a , by następnie przez W isznicę d otrzeć do B rz e śc ia nad Bugiem. W alki 1 i 3 dy w izyj legjonów p id Białą i w okolicy W ło d a w y zakończone w d ru ­ gim dniu pom yślnych operacyj w ojen nych t. j. 17-go sierpnia s ta ły się w z o re m p rak ty c z n e g o p r z e p r o w a ­ dzenia ro zk a z ó w ściśle o p a rty c h na planie M a rsz a łka Piłsudskiego. W rezultacie front, ś ro d k o w y p ołączył się z p o d w a rs z a w sk im frontem północnym i na t y ­ łach 16 dywizji sowieckiej arm je m a n e w ru z a d ały decy d u ją c y cios butnej i pełnej w i a r y w z w y c ię s tw o armji bolszewickiej.

Po w y w ią z a n iu się z poruszonego zadania gen.

Śm igły na czele sw ej armji, a względnie wyłonionej z tejże, g ru p y uderzeniow ej, spełnił jedno z naj­

w a żniejszy ch zadań z planu Naczelnego W o d z a w bitwie nadniemeńskiej w k o ń c o w y m etapie z w y ­ cięskiej wojny. Uderzeniem na Sejny, obsadzone przez w ojska litewskie i po p rze p ra w ien iu się pod Druskienikam i p rzez Niemen gen. Śm igły w nie­

z w y k le k r w a w y c h w a lka ch pod Lidą, sta n o w ią c ą najw ażn iejszy punkt na ty ła c h sił rosyjskich, odegrał decydującą rolę w tej końcow ej fazie wojny, w y k a ­ zując w trud ny ch ty ch i bardzo z a w iły c h działaniach opera c y jn y c h niez w y k łe w a lo ry strategiczno - t a k ­ tyczne.

C.

CZY JESTEŚ JUŻ CZŁONKIEM

P O L S K I E G O C Z E R W O N E G O K R Z Y Ż A ?

(9)

Pamięci marsz. J o f f r e ’a, zwycięscy z nad M a rn y

Na czoło najwybitniejszych wodzów Francji w wojnie światowej wysuwa się niewątpliwie postać Marszałka Joffre’a, któremu przypadło w udziale obronić Francję w jej najkrytyczniejszym okresie.

Wiemy, iż zamiarem Niemców było rozbić Francję w kilku tygodniach, by następnie uderzyć przeciw Rosji, nie zdolnej w tak krótkim czasie poważnie zagrażać armji niemieckiej. Już w 1905 r. szef wielkiego sztabu

Jak wynika z memorjału Marszałka Joffre’a w spra­

wie mobilizacji i koncentracji armji francuskiej na wy­

padek wojny, przyjęty tak zwany plan 17-ty (z 1918 r.) przewidywał „zabezpieczenie” koncentracji sił zapo- mocą ugrupowania osłabiającego” . Zadaniem tegoż było umożliwienie przewiezienia armji na teren opera­

cyjny i uformowanie tejże do mającej się rozpocząć ofenzywy.

4 w rześn ia 1915 —K onferencja M arszalka J o ffr e ’a n ad Isonzo z gen . Cadorna (na praw o) i gen . Porro

generalnego niemieckiego generał von Schlieffen wygo­

tował potężny plan operacyjny, zmierzający do zagłady Francji w przeciągu trzech tygodni.

Następca Schlieffena, Moltke zmienił częściowo plan swego poprzednika i jak się później okaże będzie jednym z głównych sprawców niepowodzenia Niemiec, w decydującej bitwie nad Marną. O nim to jeden z au­

torów niemieckich pisze: „Nie stał on na wysokości zadania, jakie ma do spełnienia wódz nowoczesnej armji” . Genjusz starego Moltkego nie był mu dany.

Los nie chciał, aby stał się podobny do swego stryja, tak jak los nie dał Napoleonowi w bratanku godnego następcy na tronie francuskim”.

Do działań wojennych wystawili Francuzi 5 armji, którym poruczone zostały dwa główne zadania, pierw­

sze to działania pomiędzy masywem Wogezów a Mozą, poniżej Toul, drugie na północ od linji Verdun-Metz.

Oba te działania miały być ściśle ze sobą złączone za- pomocą pewnych sił na wzgórzach nad Mozą i w Woe- wre. Dla współdziałającej armji angielskiej przeznaczo­

ne zostało miejsce na lewem skrzydle wojsk francu­

skich.

Główną i zasadniczą wytyczną naczelnego wodza Marszałka Joffre’a było — jak sam pisze —-„po skoncen­

trowaniu wszystkich swych sił zaatakować armję nie­

mieckie”, gdyż powodzenie można było osiągnąć, tylko

(10)

działając wszystkiemi siłami, po uprzedniem skoncen­

trowaniu środków, spojeniu ich i ustaleniu łączności.

W dniu wypowiedzenia wojny w 1914 r. 2 sierpnia Niemcy wkroczyli na terytorjum luksemburskie, zaś w nocy z 3 na 4-go przednie ich straże wtargnęły do Belgji, pomimo iż odmówiła ona przemarszu przez jej terytorjum. Z 5-go na 6-go Ludendorf uderzył gwał­

townie na Leodjum.

18-go sierpnia niemieccy generałowie Kluck, Bulów, Hausen ze swemi armjami, jako prawe skrzydło frontu, rozpoczęli manewr na lewe skrzydło wojsk francuskich.

Książe wirtenberski i niemiecki następca tronu 4-tą i 5-tą armją wiązali przeciwnika, zaś dowódcy 6-tej i 7-mej armji, następca tronu bawarskiego i gen von Heeringen wtargnęli na terytorjum Alzacji i Lotaryngji.

Armja belgijska dla uniknięcia klęski wycofała się zręcznie do Antwerpji, wojska niemieckie zaś zajęły Bruksellę. W obawie jednak przed Belgijczykami Na­

czelne Dowództwo niemieckie zmuszone było pozosta­

wić ze swych sił dla osłony 2 korpusy, które to uszczup­

lenie później okazało, fatalnie wpłynęło na dalszy tok działań niemieckich wojennych. Zwycięski pochód wojsk niemieckich zdawał się wróżyć klęskę Francu­

zom. Wszczęta bitwa nad Sambrą 22. VIII omal, że nie doprowadziła do oskrzydlenia 5-tej armji francuskiej, która jednak zdołoła na czas wycofać się. W środku frontu niezwykle zacięte boje pomiędzy Gedinne z Auden-le Roman staczały 3 i 4-lata armje francuskie z 4-tą i 5-tą armjami niemieckiemi, zakończone również 23. VIII. odwrotem Francuzów. Na południu 1 i 2-ga armje francuskie po chwilowych sukcesach w kierunku na Saarburg i Morange kontynuowały odwrót, by w koń­

cu dzielnie stawić czoło księciu Ruprechtowi i uniemo­

żliwić przebicie się na Charmes. Na całym odcinku frontu przeciw-niemieckiego wytworzyła się dla Fran­

cuzów sytuacja bardzo groźna. Naczelny Wódz Marsza­

łek Joffre z niezwykłym spokojem a przytem nadzwy­

czajną umiejętnością wydaje rozkazy do planowego odwrotu, stara się tu i ówdzie działać zaczepnie, prze­

prowadza znamienne przegrupowania, które jakkolwiek nie odrazu, wieńczą się pomyślnym skutkiem, to jednak będą miały decydujące znaczenie w końcowej bitwie tegoż okresu.

Szukając rostrzygnięcia na lewem skrzydle swego frontu, organizuje Marszalek Joffre w okolicy Amiens nową 6-tą armję pod rozkazami gen. Maunoury.

Tymczasem Niemcy upojeni chwilowem zresztą ale bardzo pokaźnem zwycięstwem, nie orjentowali się w zupełności w przegrupowaniu wojsk francuskich, poszczególne armje meldowały naczelnemu dowództwu o bezplanowej a nawet panicznej ucieczce wojsk fran­

cuskich, a co najważniejsze z prawego swego skrzydła, przeciwko któremu Joffre ściągnął posiłki, Moltke, dla ratowania sytuacji w Prusach Wschodnich, zajętych przez wojska rosyjskie wycofał dwa korpusy, osłabia­

jąc temsamem i tak już nadwyrężone swe siły grupy

uderzeniowej. Również odesłanie do Prus Wschodnich generała Ludendorfa na stanowisko szefa sztabu Hin- denburga, podyktowane było tą urojoną pewnością, iż zwycięstwo na zachodzie jest pełne i ostateczne.

Generał Joffre w instrukcji z dnia 25-go sierpnia podaje o stworzeniu na lewem swem skrzydle „masy zdolnej do podjęcia ofenzywy na nowo” . 26-go sier­

pnia Poincare zamianował generała dywizji Gallieni wojskowym gubernatorem Paryża i dowódcą armji Pa­

ryża z zadaniem przygotowania obrony twierdzy na wypadek dalszych sukcesów nieprzyjaciela.

W pierwszym raporcie swym do ministra wojny generał Galieni pisał:” ... Muszę wyjaśnić, iż byłoby wielkiem złudzeniem przypuszczać, że obóz warowny Paryża będzie zdolny do stawiania poważnego oporu, gdyby nieprzyjaciel zjawił się w ciągu dni najbliższych przed linją naszych fortów zewnętrznych. Dodam jesz­

cze, że potrzeba conajmniej 3 lub 4 korpusy linjowych, aby zorganizować skuteczną obronę, która mogłaby być wielką pomocą dla naszych sił głównych” .

Wracając do sytuacji na froncie, zaznaczyć trzeba, iż powzięta przez Joffra próba wykonania zwrotu za­

czepnego nad Oise’ą i Aisne jakkolwiek nie powiodła się, to jednak zdołała ona przynajmniej na kilkanaście godzin powstrzymać posuwające się naprzód 1 i 2-gą armje niemieckie.

Na cztery dni przed rozpoczęciem walnej ofenzywy Marszałek Joffre wydał rozkaz Nr. 11, w którym po­

daje, iż część armji jego wycofuje się w celu „ścieśnie­

nia swego ugrupowania”, uzupełnienia stanów licze­

bnych i przygotowania się do rozpoczęcia ofenzywy, gdy będzie posiadała wszystkie szanse powodzenia.

Ofenzywa ta pisze Marszałek Joffre, powinna „złamać armje niemieckie” i apeluje, aby każdy, zdając sobie sprawę z położenia, skupił całą energję w celu osią­

gnięcia ostatecznego zwycięstwa. Zbiegowie — pisze Marszałek Joffre — gdyby się tacy znaleźli, będą ujęci i roztrzelani.

W czasie, kiedy Francuzi intensywnie i z pełną wiarą w powodzenie przygotowywali się do walnej z Niemcami rozprawy, ci ostatni wciąż byli pewni zwy­

cięstwa. Generał Bulów, (Dca 2 armji) jak pisze mjr.

Roukaud „w rzeczywistości wierzy, że armja francuska jest złamana; 3-go września wydał rozkazy przez po­

ścig ostateczny dokonać zupełnego rozprzężenia prze­

ciwnika”. Oddziały niemieckie w dalszym pochodzie przeszły rzekę Marnę spychając armje francuskie, co­

raz bardziej ku południowi.

5-go września generał Moltke w rozkazie opera­

cyjnym wyraża poraź pierwszy obawę, iż Francuzi gro­

madzą znaczne siły w okolicy Paryża. W związku z tern przypuszczeniem wydaje odpowiednie rozkazy, ciekawe zwłaszcza dla 1 i 2-ej armji mających przeciwstawić się uderzeniu wojsk francuskich z pod Paryża. Tym­

czasem gen. Kluck zdążając ku Sekwanie wraz z są- siedniemi armjami kontynuuje pościg za Francuzami.

(11)

Zwrot ku Paryżowi wymagałby w takim wypadku nie­

mało czasu.

6-go września Marszałek Joffre rozpoczął gene­

ralną ofenzywę; 6-ta armja przystąpiła do forsowania rzeki Ourcq w kierunku ogólnym na Chateau- Fhierry, annja angielska nacierała w kierunku ogólnym na Mont- mirail, 5-ta armja przeprowadziła natarcie z południa na północ z linji Courtacon-Estrnay-Sezanne, 9-ta armja osłania prawe skrzydło armji 5-tej; 4-ta i 3-a armja otrzymały specjalne zadanie kontynuowania ofenzywy w kierunku zachodnim.

Historyczny rozkaz Marszałka Joffra, wydany 6-go września 1914 r. brzmi następująco: „W chwili, gdy rozpoczyna się bitwa, od której zależy los kraju, muszę przypomnieć wszystkim, iż nie czas teraz na oglądanie się poza siebie. Należy skupić cały swój wysiłek na ataku i odrzucić nieprzyjaciela. Oddziały, które nie są w stanie posuwać się naprzód, powinny utrzymać zdo­

byty teren za wszelką cenę, zginąć raczej niż cofnąć się. W obecnem położeniu żadna słabość nie może byc tolerowaną” .

Wynikiem zarządzonej przez Joffra ofenzywy było zupełne załamanie się niemieckiego planu wojny. Czte­

ry dni trwająca bitwa o decydującem uderzeniu armji gen. Maunoury na flankę i tyły zbyt ku południowi wy­

suniętych armji niemieckich, zakończyła się klęską tychże. Niemcy rozpoczęli gwałtowny odwrót i to bez planu i w panice, Joffre uciekających z nad Marny i z Chanrpagnji tak do niedawna butnych i pewnych zwycięstwa nieprzyjaciół, nękał pościgiem, kontynuo­

wanym w kierunku północno-wschodnim. Niemcy zo­

stawiają na placu boju znaczną ilość rannych i masę amunicji. W ręce Francuzów wpada tysiące jeńców.

Na całym odcinku wrzała walka tam zwłaszcza, gdzie Niemcy starali się powstrzymać rozmach francuskiej ofenzywy.

Niezwykły ten splot wydarzeń wojennych, który pozwolił Joffrowi, po tak długich niepowodzeniach, ująć inicjatywę zaczepnych działań przeciw wrogowi i p r z y ­ prawić go o klęskę, jest jednym z najpiękniejszych a zarazem najważniejszych momentów czteroletniej wojny światowej. Joffre w rozkazie z 11 września pisał:

„Dzielne podjęcie ofenzywy zadecydowało o powodze­

niu. Oficerowie, żołnierze, wszyscy odpowiedzieliście na moje zawołanie. Dobrze zasłużyliście się ojczyźnie” . Naczelny wódz niemiecki Moltke, w tym samym dniu — jak pisze Kronprinz — zjawił się nagle w kwaterze głównej w Varennes w towarzystwie płk. von Tapfen.

Był to — czytamy — człowiek zupełnie złamany. Nad­

ludzkim wysiłkiem powstrzymał łzy, wyobrażając so­

bie, że pobite armje niemieckie uciekają w zupełnym nieładzie. Mówił, że nie wie, w jaki sposób powstrzy­

mać ten odwrót...

Wiekopomne zwycięstwo Joffra było początkiem walnego zwycięswa Sprzymierzonych, dokonanego w 1918 r. przez Marszałka Focha.

Znakomity żołnierz i niezrównany wódz Marsza­

łek Joffre przechodzi do historji, jako jeden z twórców wolności, nietylko Francji, ale świata całego, jako pierwszy wielki pogromca zaborczych Niemiec.

Ks. ALFONS MAŃKOWSKI

W a l k a Pomorza o polskość 1772 — 19 20

I.

1772 — 1815.

Pom im o p ro testu króla i ko n fed e ra tó w barskich rozesłanego do d w o ró w europejskich, dokonał się p i e r w s z y rozbiór Polski w r. 1772, z a tw ie rd o z n y w n a stę p n y m roku p rzez Sejm pod w p ły w e m g ro ź ­ by, że na w y p a d e k oporu nastąpi w ięk sza jeszcze grabież. P o m o rz e w r a z z ziemią chełm ińską i mi- c hałow ską, ale b ez G dańska i Torunia, d o sta ły się pod p a now anie pruskie.

J a k P o m o rz e tę zmianę p rzy ję ło ?

Konfederacja p o m orsk a z a w ią z a n a 1769 r. pod laską Lniskiego, jako w y n ik konfederacji barskiej, w a lc z y ła ze zmiennem szczęściem p rzez t r z y lata z Moskalami i P ru sak a m i, nie tylko na terenie P o ­ m orza, ale ostatecznie, w o b ec p r z e w a ż a ją c y c h sił nieprzyjacielskich, uległa. Pruski, w o js k o w y kordon zdrow ia, prze c ią g n ię ty p rzez P o m o rz e ,a o z na cz ony orłam i pruskimi, umożliwił g rabieżcom s w a w o ln ą

gospodarkę, ściąganie k o n try b u ry j, w yb ie ra nie r e ­ kruta. Ludność w y c z e rp a n a , z a stra s z o n a p r z e w id y ­ w ała, co będzie po rozbiorze. Rzeczypospolita w okowach, niem ocą złożona — znikąd pom ocy. Ciężki smutek, przygnębienie, rezygnacja.

W jednej z n a szy c h k roniczek parafjalnych z a ­ pisano pod r. 1772 „K rólestw o pruskie nastało". L a ­ koniczny ten zapisek jest w ie rn e m odbiciem ó w ­ czesnego nastroju ludności. Ani pożegnania O jc z y z ­ ny, ani po w itania n o w y c h rządów , lecz tylko zwięzłe z a re je stro w an ie zm iany politycznej. Stępiałe w bólu uczucie na nic więcej zdo b yć się nie mogło.

N ow y w ładca, F r y d e r y k II, z a g o sp o d a ro w a ł się w „Prusiech Zachodnich" po swojemu. Nie naw iązał w niczem do tra d y c y j. Z apro w ad ził odrazu i b ez­

względnie pruskie p r a w a i rozporządzenia, o raz ję­

z y k niemiecki u rzę d o w y ; w z a b ra n y c h kró lew - szczyznach, w z a se k w e s tro w a n y c h , następnie z a ­ b r a n y c h dobrach d u ch ow n ych (biskupich, kapituł-

(12)

nych i k lasztornych) u stanow ił a m tm an ów , a po m ia­

stach niemieckich b u rm is trz ó w z m agistratam i, m nó stw o s prow ad ził u rzędnkiów : po Kaszubach uw ijały się osław ione „czarne b u d y “, z w o ż ą c m ło­

dą szlachtę, bez w zględu na opór rodzin, do zakładu chełmińskiego kad etów ; Gdańsk i Toruń otoczono kordonem w o jsk o w o - ad m inistracy jn ym , d o p r o w a ­ dzając miasta te do upadku gospodarczego.

W iadom ość o drugim rozbiorze, w cielającym oba te m iasta w r a z z W ielkopolską do p a ń s tw a p r u s ­ kiego, w y w o ła ła w G dańsku ogrom ne w zburzenie.

„ T łum y pospólstw a p rze c ią g a ły p rzez ulice, w y g r a ­ żając pru sak om , na w ołując do broni i śpiew ając no­

w ą w t e d y pieśń wolności, „ M a rsy lja n k ę 11. W o b e c tego, że przed m iastem zjaw ił się silny korpus pruski, s e n at gdański, nie w idząc innej drogi w yjścia, uchwalił m iasto oddać P ru sak o m . W ó w c z a s tłum y ludności o to cz y ły ratusz, z a rz u c a ły w ła d z y miej­

skiej tch ó rz o s tw o i zdradę, ż ą d a ły walki do upadłego.

Nie tylko pospólstwo i żołnierze, ale kupiectw o i cechy rzemieślnicze d om ag a ły się orężnej obrony p rz e d najeźdźcą. Nie czekając zajęcia stanow iska p rzez w ładzę, o pa n o w a n o w a n o arse n a ł i a rm a ty na w a ła c h fortecznych i rozpoczęto ostrzeliw anie n a d ­ ciągających wojsk pruskich. W a lk a z a b ra ła liczne ofiary w s z ere g a ch o b roń có w przynależności G d a ń ­ ska do Polski. O b ro na przecież długo nie trw ała . G d y po kilku dniach w ojska pruskie w k r o c z y ły do miasta, w tenczas ,żołnierze załogi miejskiej i wi- słoujskiej łamali broń swoją, iż nie chcą służ yć P r u ­ sakom p rz e c iw P o lsce i F ra n cji11. W s z y ts k o też wzięto do niewoli i p rze m o c ą w tłoczono do w ojsko­

w y c h form acyj pruskich.

B ard zo znam iennym objaw em usposobienia G d ań szczan b y ł spisek gim nazisty Bartholdego, s k ie r o w a n y p rz e c iw Pru so m . Nie b y ł on z a b a w k ą ro m a n ty cz n ą na rzecz u rzeczy w istnienia haseł r e ­ wolucji francuskiej, ale dąży ł w y r a ź n i e do o d e r w a ­ nia G d ań sk a od P ru s ; w s z a k m ło d y spiskow iec b o ­ leśnie odczuł okupację m iasta p rzez P r u s y , a w y p r a ­ w a M adalińskiego i D ąbro w sk ieg o do Wielkopolski

1794 r. obudziła w nim wielki za p ał i nadzieję r y ­ chłego p rze w ro tu , g d y b y w y p r a w a polska zbliżyła się do G dańska; są n a w e t poszlaki, że spiskow cy u trz y m y w a li stosunki z em igracją polską w e Francji o raz z w od zem legjonów, D ąbrow skim . W yb u c h pow sta n ia udarem niła zdrada. B arth o ld y s k a z a n y na ścięcie, po tem ułaskaw io n y , po kilku latach w stąpił do arm ji Napoleona.

W Toruniu, za ję ty m bez k r w i przelew u, tak silnie się usadowili P r u s a c y i o d o stateczn ą odsiecz się postarali, iż gen. D ąbro w ski 1794 r. o zdobycie silnych fortyfikacyj pokusić się nie mógł. Z tego też p ow o d u m ia n o w a n y przezeń g e n e ra łe m m ajorem i insu rek cy jny m Antoni K ruszyński niewielkie w

akcji sw ej pow stańczej miał po w odzenie. W zw iązku z działaniami wojennemi w o dza legjonów na P o m o ­ rzu p o w sta ł długo t r w a ł y proces, w y to c z o n y u c z est­

nikom p ow sta nia w Królewcu.

Znaczniejszym b y ł udział P o m o rz a w walkach o niepodległość w r. 1806 i 1807. W a ru n k i były 0 wiele pomyślniejsze; z w y c ię s k a arm ja B onapar- tego w puch rozbiła P r u s a k ó w pod Jeną i A uerstadt.

M ianow an y p rzez D ąb ro w sk ieg o g en erał ziemiański w o je w ó d z tw a pomorskiego, T rą b c z y ń s k i z Gleśna, a po jego ustąpieniu, Kom ierowski z Krajenki, p o w o ­ łał pod broń właściiceli ziemsk ch, d z ie rż a w c ó w — 1 w łościan. Oddział b y ł niewielki i niedostatecznie uzbrojony. G dy K om ierowski poległ w nieszczę­

śliwej poty czce z P ru sak a m i pod Nowem, został n a ­ s tę p c ą jego Kruszyński, dow o d ząc pospolitem ru sz e ­ niem pom orskiem i zaw iadując rów nocześnie inten- denturą.

T y m c z a s e m w y r u s z y ł D ąbrow ski w styczniu 1807 roku na czele swojej dywizji z B y d g o s z c z y na P o m o ­ rze. W ciągu kilku tygodni całe lew ob rzeżn e P o ­ m orze zostało zajęte, T c z e w s z tu rm e m zdo b y ty, a od m orza p o c z ą w s z y cała dyw izja b rała udział w oblę­

żeniu Gdańska, k tó ry n ieb aw em w ojskom fran cus­

kim się poddał. J a k w Pom orsk.em , tak też w w o je ­ w ó d z tw a c h Chełmińskiem i m alborskiem org anizo­

w ano pospolite ruszenie. Z znaczniejszych miast nie poddał się F ra ncu z o m Grudziądz, ale u c zy nił' to Toruń.

„C ałe miasto zapalone chęcią o dzyskania w o l­

ności, a nie oddychając jak tylko zem stą p rzeciw sw oim tyranom , łączyło się ze zbliżającem się w o j­

skiem zw y cięsk ich Francuzów . P rz e w o ź n ic y - r y ­ b a c y podawali z b rz e g ó w T orunia statki, czółna i mne środki dla u łatw ienia p r ze w o zu wojska fran­

cuskiego. D aw ali do nich ogn a P r u s a c y z a rm a t i ręcznej strzelby , raniono n a w e t kilku z nich, to przecież w s t r z y m a ć nie mogło :ch gorliwej usługi11.

W s z y s c y p rze w o źn ic y otrzym ali zasłużoną nagrodę.

(Rocz. Hist. 1927 p. 240 n. n.).

Pokój tylżycki w łą c z y ł tylko ziemię chełmińską i m ichałow sk ą (w raz z lubaw sk ą) do n o w o u tw o rz o ­ nego K sięstw a W arszaw skiego, u tw o r z y ł wolne m iasto Gdańsk, ale w ła ś c iw e P o m o rz e pozostaw ił p r z y P rusiech. W w y zw o lo nej części Pom orza, n a ­ leżącej do d e p a rtam e n tu b y d g skiego b y ła radość, ale nie było zapału, uniesiema. Ludność m usiała p r z y w y k n ą ć do kodeksu Napoieona; z aw isłość od intendentów francuskich, a od r. 1813 od rosyjskich, ciążyła administracji polskiej, a w y m a g a ła bardzo ciężkich ofiar od obywateli.

Pom im o tego gorliwość i obo w iązkow o ść doko­

n a ły w krótkim czasie wielkich rzeczy, z w ła sz c z a w spolszczonem szkolnictwie, k tóre na w y so kim stanęło poziomie, dzięki zasługom W al. K ru sz y ń ­ skiego, k tó ry b y ł sum iennym w y k o n a w c ą za rz ą d ze ń

Izby Edukacyjnej. W r. 1812, gdy o rły napoleońskie

(13)

zbliżały się do kraju i w W a rs z a w ie się z a w iąz a ła konfederacja generalna K rólestw a Polskiego, biskup Chełmiński, K s a w e ry R ydzyński, zajął b ard zo p a ­ triotyczne stanow isko, pociągając za sobą podległe sobie duchow ieństw o. W odezwie w z y w a ją c e j je do akcesu pisze on: „...niepodobna, a b y stan duchowny, k tó ry z a w s z e dzielił miłość i sw obodę Ojczyzny, w teraźniejszej chwili dobrej Jej sp raw ie rów no z in­

nymi stanam i nie miał się poświęcić. Z powodu więc tak szczęśliwego, g d y się w s z y stk ic h ro daków po cały m kraju polskim w esoło rozlegają głosy, gdy w sz y stk ie sta n y bohaterskiej jedności łączą się ogni­

wem, nie dajcie się im uprzedzać, łączcie się niebacz­

nie w w ę z e ł konfederacji i p rzy k ła d em ty m w z b u ­ dzajcie ducha p atriotyczn eg o i jedności w ow iecz­

kach W a sz y c h . Nieście na łono O jczy zny o d rad z a ­ jącej się ofiarę serc W a sz y c h , św ię ty ten obowiązek niech nigdy nie niknie z oczu W a sz y c h , niech raczej p rzez publiczne nauki W a sz e u gru nto w an y , będzie w um y słach pow ierzonej W a m od Boga T r z o d y 11.

II.

1815 — 1846

Po upadku K sięstw a W a rs z a w s k ie g o zalega zło­

w r o g a cisza. Pruska racja stanu, au to k ra ty c z n o - policyjna, nie dopuszcza do jakichkolw iek objaw ów życia narodow ego, germanizuje, p oz ba w ia ziemi k tó ra dostaje się p rz y b y s z o m z dalekiego zachodu.

G orszem to, że po stronie polskiej rezy g n acja p r z y ­ pom inająca p ie rw s z y rozbiór, chęć jakoby asymilacji ujaw niającej się w licznych z w iązkach małżeńskich, w domach polskich język polski sk a z a n y na banicję.

Ale jak w r. 1806, tak i tera z s p ra w d za ją się sło w a wieszcza:

Nasz naród, jak law a

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz w ew n ętrzn ego ognia sto lat nie w yzięb i, P lw ajm y na tę skorupę i stąpm y do głębi!

O w ą głębią M ickiew iczow ską P o m orze znowu dostrzega, g dy „Pamiętna Noc Listopadowa44 ro d a ­ k ó w ze w s z y stk ic h ziem polskich p ow o łała pod cho­

rąg w ie n a ro d o w e . Nie zabrakło, nie mogło z a b ra k n ą ć i przedstaw icieli Po m o rz a . Jeżeli n iezbyt wielką b y ła liczba, to dlatego, że d y k ta to r Chłopicki, nie chcąc P r u s a k ó w drażnić, w z b ra nia ł się p rzy jm o w a ć ochotników z zaboru pruskiego. Stanęli w szeregach

K ucharscy z Niedźwiedzia, B o r o w s c y z Kaszub, Ka­

miński z M roczna, Fr. Ksaw. M alinowski, późniejszy s ły n n y jęz y k oznaw ca, i wielu i m ych; p a sto r Mron- gowjusz, w y b itn y leksykograf, modlił się o z w y c ię ­ stw o o ręża polskiego, a po upadku wojny n a r o ­ dowej „ k r w a w e ł z y “ w y lew ał. W a lk a stra te g icz na w p ra w d z ie przegrana, ale znaczenie jej ogromne, bo budzi echa przeszłości, przy po m in a d a w n ą chw ałę oręża polskiego w wolnej niegdyś Ojczyźnie.

To też śpiew ał W in c e n ty Pol, żołnierz - w y ­ gnaniec w r. 1832:

Pod Brodnicą jak w oda S toi w ojsk o na błoni, Szkoda, Polsko, oj szkoda, Takiej d ziatw y i broni...

Gdy ją ludzie zobaczą To w Poznańskiem zapłaczą...

a W „Noclegu w C z e rsk u 11 tak opisuje p rzy w itanie p rzez b o ro w iak ó w :

Hej, P an ow ie R odacy 1 W szak i w Czersku tu ludzie, W szak i m y tu P olacy, Prosim sp ocząć po trudzie...

D o Francji daleko I tam nie m asz sw ojaków N iech i dzieci nam rzekną, Że w idzieli Polaków ...

A tu chłopak pow iada

„M y już k o sy nabili“...

S ta rszy sły s z e ć chce śpiew ki O O jczyźnie i sław ie...

Zabójstw o kilku żołnierzy - jeńców w Fiszew ie pod Flblągiem w y w o łu je w spółczucie na emigracji i pobudza ją do m odlitw y (Mickiewicz, Księgi Piel- g rzy m stw a ), a tu w kraju budzi lado ść i sam ow iedzę n a ro d o w ą entu zjastyczn e przyjęcie Polakó w , w o ­ jow ników za wolność, w pochodzie p rzez Niemcy.

Kraj był s k rę p o w an y , wyludniony, p ozb aw iony naj­

lepszych synów , sk a z a n y c h na lułactw o; em igracja p rzez em isarju szy podtrzym uje ducha. Flasła po­

w sta ń cz e znajdują odgłos i p o d u c h w dw orach, np.

w Ryńsku, P ią tk o w ie i indziej. Od r. 1836 od b y ­ wają się „bale polityczne" w celu porozum iew ania się. Plan dojrzał w dziesięć la f później.

(C. d. n.).

Prenumeruj i rozpowszechniaj „ P o ls k ie g o O b r o ń c ę '1

(14)

B I T W A POD G R O C H O W E M

W upamiętnieniu bahaterskich walk wojska pol­

skiego na polach Grochowskich pod Olszynką, zapo­

czątkowanych w dniu 25 lutego 1831 roku, w setną rocznicę tego historycznego Czynu, przodkom ku chwa­

le, potomności dla godnego przykładu, współcześni zgromadzeni na polach Grochowskich w niedzielę dnia 1-go marca 1930 roku założyli kamień węgielny pod budowę pomnika-mauzoleum.

Wyrazicielami uczuć wszechobywateli są: Główny Komitet Obywatelski Obchodu 100-ej Rocznicy, Podko­

mitet Dzielnicy Grochowskiej przy współdziale wojska polskiego, wszystkich organizacyj i instytucyj społecz­

nych na prawym brzegu Wisły (Praga).

Wzniesienie pomnika-mauzoleum jest rozwinię­

ciem dzieła, zapoczątkowanego przez Rodaków w 1916 roku, co według aktu erekcyjnego, złożonego w funda­

mentach Krzyża na Pobojowisku ma brzmienie na­

stępujące:

Działo się w dniu 13 lipca 1916 roku podczas wielkiej Europejskiej wojny, a okupacji Niemieckiej.

Z dniem pierwszego lipca przyłączone zostały przedmieścia do stół. miasta Warszawy.

Pod zarządem miasta są przeistoczone dawne Ko­

mitety Obywatelskie, Okręgowe na przedmieściach, obecnie Rady Okręgowe.

Rada XVlI-go okręgu w Grochówie, chcąc godnie uczcić przyłączenie Grochowa do stolicy, wznosi tym­

czasowy krzyż na polu bitwy 1831 R., gdzie 25 lutego walczyło polskie wojsko o wolność narodu.

Licznie zgromadzeni przedstawiciele Zarządu miasta, Towarzystw i Organizacyj społecznych, zrze­

szenia, cechy rzemieślnicze i młodzież kładzie poniżej swój podpis.

6 R O C H Ó W

Utwór poetycki Or. O ta — Artura Oppmana, pułkownika w ojsk polskich, piew cy rodzinnych dziejów historycznych, w ydany drukiem w lipcu 1916 r. w związku ze w zniesieniem Krzyża

na polach Grochowskich.

Jeszcze nad tobą, o G rochów ie stary, W iatr w postrzelane łopoce sztandary, Jeszcze po nocach zaciągają w arty Szalone widm a krzyczące: „Pułk czw arty”.

Grzmią kopytam i, jak podziem ne dzw ony, Białych ułanów lecące szw adrony I, jak dw a gromy, w wieczornej om roczy, Palą się sępie Chtopickiego oczy...

W narodow ego koralach różańca,

M szę odprawiając nad relikwią prochów, W spomnij, o Polsko, śmierć w olskiego szańca, Noc Belwederu, Olszynkę i Grochów.

Zapadły w ziem ię m ogiły bez znaku, Jakby je matka wtuliła w objęcia,

Lecz ty ich w szystkich pam iętasz, Polaku, I są w pacierzu tw ojego dziecięcia...

Z kopuły nieba kapie jasność blada, Cerkwie w arszaw skie w księżycu się złocą, Schodzi w ulice w ieczór listopada,

I grozi miastu niew olą i nocą.

Knut w cytadeli i szpiegi na czacie, T ętent kozaków i patroli wrzaski...

Koledzy moi. Czy w y pam iętacie?

Ogarek św iecy... Kicki... Bogusław ski...

A cóż nam Hurko. A cóż podia zgraja T ych, co po klasach krzyku ducha strzegą, Gnębione dziecko, jak pies się przyczaja, Lecz psią ma w ierność dla kochania sw ego.

O, matko Polko, w skroś nieludzkie męki, W iodłaś sw e syny katorżniczą drogą,

1 ryte w sercu w olności piosenki, Buchały kwiatem pod najeźdźcy nogą.

Olszynka... Grochów... jakim dziwnym dźwiękiem D w a te w yrazy na duszę się kładą.

Jak gdyby ułan stanął po okienkiem I: „Za O jczyznę” krzyknął tw arzą bladą.

Jakieś dalekie majaczeją w schody I zgon ofiarny, który pęta skruszy, A jutro.rano: „Preblagij hospody”

Mundur na piersiach — i sakrament w duszy.

Trzech setek armat ryczy kanonada,

Zda się pod trupem ziem ia się rozpęknie, — Który tam zginął, niech tw e serce klęknie.

O, dziecko polskie. Św ięć się krwi szkarłatem I wotaj: W olność. 1 bij w kratę lochów.

Bo jeśli B óg jest nad tym podłym św iatem , T oś ty zbaw ione przez W olę i Grochów...

W dym y się fabryk stary Grochów w snuw a, 0 daw nych dziejach ni widu, ni slychu, Tylko nad polem anioł grobów czuwa, 1 zryw a kw iaty i gada pocichu.

A kędy stąpnie, tam się jęk rozlega, Jakby westchnienie rannego człow ieka, — A to wołają żołnierze z noclega:

„Czyli noc jeszcze? Czy zorza daleka?”

Śpijcie żołnierze, w ołający zorzy

Z nieznanych mogit, z piachów , z trzęsawiska, Dzisiaj nad nami Sąd się czyni Boży,

1 łańcuch pęka i Jutrzenka bliska.

Szkatułka babki otw iera się stara,

Gdzie leżą daw ne skrw aw ione wspominki — I będzie teraz łez przeszłości para:

Krzyż Zm artw ychwstania — i krzyżyk z Olszynki.

A to już w szystko snem jest i legendą...

Kiedyś — gdy — w olne dzieci nasze będą M ówić o Tobie, Polsko uśmiechnięta,

W zloty odwiecierz, pod lip pszczelnych graniem Staniesz, Przeszłości, jak patronka św ięta,

Nad w św iat idących pokoleń posłaniem 1 dasz — szczęśliw ym — pocałunek prochów...

Ziarno różańca spadło... G rochów... Grochów...

(15)

KOLEJOWE PRZYSPOSOBIENIE WOJSKOWE

Kol. Przysp. W o js k. D y r e k c ja W a r s z a w s k a

„Przez wyścig pracy do — potęgi jutra”

Z działalności Okręgu Warszawskiego Kolejowego Przysposobienia Wojskowego.

Wśród szerokich warstw pracowniczych,kolejarz polski pierwszy zrozumiał i wyczuł konieczność utrzy­

mania w gotowości bojowej całego społeczeńswa dla obrony nie tylko granic Państwa, lecz i własnych warsztatów pracy. Zrozumienie to znalazło swój wy­

raz w stworzeniu organizacji „Kolejowego Przysposo­

bienia Wojskowego” które w szeregach swych zjedno-

Działalność Okręgu i Ognisk poza przysposobie­

niem Wojskowem i wychowaniem fizycznem obejmuje wszystkie niemal dziedziny życia społecznego, a do­

tychczasowe wyniki działalności przedstawiają się następująco.

W zakresie P. W. i W. F.

Obecny stan członków biorących udział w syste- matycznem szkoleniu w zakresie P. W. przekracza cyf­

rę 3000 osób, w przytłaczającej większości doświad­

czonych rezerwistów, wśród których znaczny odsetek

W dn. 1 listop. r. ub., p o d cza s Św ięta K olejarza P o lsk ie g o w W arszaw ie, dw a zbrojne bataljony K. P. W. Okr, W arsz. udały się na Zam ek Kró­

lew sk i, g d zie Pan P rezy d en t R zeczy p o sp o litej dokonał przegląd u bataljonów .

czyło wszystkie warstwy pracowników kolejowych, zabierając w obliczu odpowiedzialności za losy Pań­

stwa, te różnice jawnie wypływają ze spełnianych w danej chwili funkcyj społecznych i zawodowych, w imię hasła „wszystko dla Państw a”

Rozwój Kolejowego Przysposobienia Wojskowego na terenie Dyrekcji Warszawskiej P. K. P. datuje się w październiku 1927 roku, kiedy to na terenie Stolicy powstały pierwsze ogniska. Od tej chwili szeregi orga­

nizacyjne z każdym dniem powiększały nowe kadry czynnych, pełnych zapału i chęci do pracy członków i według stanu na dzień 1 marca r.b. Okręg W arszaw­

ski liczy 5738 członków zrzeszonych w 57 ogniskach.

stanowią podoficerowie rezerwy. Dowódcy poszcze­

gólnych jednostek rekrutuje się z pośród pracowników kolejowych, przyczem większemi jednostkami — od kompanji wzwyż, dowodzą oficerowie rezerwy,mniej- szemi zaś doświadczeni podoficerowie rezerwy.

Program wyszkolenia w zakresie p. w. obejmuje poza musztrą formalną, nauka o broni i szkoła Strzelca specjalnie dla pracowników kolejowych potrzebne działy szkolnictwa: jak obrona przeciwgazowa i prze­

ciwlotnicza, służba wartownicza, i. t. p., na które to działy położony .jest główny nacisk, z uwagi na moż­

liwość praktycznego wykorzystania zdobytej w tych działach wiedzy i doskonałości na wypadek ewentu­

alnej wojny.

(16)

M arszałek P iłsudski w o to czen iu m inistra Kuhna, d y rek to ra O. D. K. P. inż. B ienie w sk ieg o i p r ezesa S tarzak a dokonuje przegląd u bataljonu KPW. na dzied ziń cu B elw ed ersk im w dniu 16 m arca 1930 r.

Pozatem wszystkie niemal ogniska wystawiają podczas uroczystości ogólnopaństwowych zwarte od­

działy K .P. W.pod bronią. Postawa i wyszkolenie oddziałów zdobyły ogólne uznanie sfer wojskowych i społeczeństwa, które dąży kapewiaków szczerą sympatją.

M inister K om unikacji inż. A lfons Kuhn rozpoczyna strzałem honorowym zawody strzeleckie Okręgu W arszawy. KPW.

w dniu 18 października 1930 r.

Do ważniejszych wystąpień Okręgu zaliczyć na­

leży: udział jednego bataljonu pod dowództwem por.

Kasprzyckiego w uroczystościach dnia 3 maja, 11 listo­

pada 1928 roku, 9 lutego 1930 r. w obchodzie 10-lecia morza polskiego, 16 marca 1930 — poświęceniu sztan­

daru Okręgu i 3 maja 1930. Od tej daty rozpoczyna się okres usamodzielnienia się Okręgu w dowodzeniu Od­

działami, i tak: dn. 7 i 8 lipca 1930 bataljon pod do­

wództwem p. inż. Dreckiego bierze udział w święcie P. W. w Spalę, dnia 15 sierpnia 1930 r. bataljon pod dowództwem p. inż. Szallera uczestniczy w uroczy­

stościach związanych ze Zjazdem Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, dnia 1 listopada 1930 r.

dwa bataljony pod dowództwem p. F. Zyburtowicza biorą udział w „święcie Kolejarza” zorganizowanym przez K. P. W. i wreszcie dnia 11 listopada 1930 jedna kompanja pod dowództwem inż. Szallera dziar­

sko maszeruje w defiladzie na polu Mokotowskim.

Niezależnie od wystawienia Oddziałów przez Okręg na terenie stolicy i w Spalę podczas wymienio­

nych uroczystości, brały udział na terenie poszczegól­

nych Ognisk Oddziały w sile jednej kompanji na tere­

nie Siedlec pod dowództwem p. Stemlera, w Sosnowcu pod dowództwem p. Szpilewicza, w Łazach pod do­

wództwem p. Binduchowskiego, w Piotrkowie pod do­

wództwem p. Poniatowskiego.

(17)

P- W acław K on arzew sk i, P r e z e s p. F elik s Z yb u rtow icz, v ice-p t e z e s p. C elestyn W iechow ski, skarbnik O kręg. Zarządu KPW, D yr. W arsz. O kręgu W arsz K P.W i R eferen t O kręgu W arsz. KPW.

Na terenie całego Okręgu prowadzone są stałe ćwiczenia na strzelnicach, a jako sprawdzian sprawno­

ści strzeleckiej odbyły się dnia 18 października 1930 r.

na Bielanach pod kierownictwem p. F. Zyburtowicza Okręgowe Zawody Strzeleckie, które zaszczycili swoją obecnością i oddaniem strzałów honorowych pp. mi­

nister Komunikacji, inż. Alfons Kiihn, wojewoda war­

szawski inż. Twardo, wicedyrektor Kolei Państwo­

wych w Warszawie inż. Zienkiewicz, Prezes Zarządu Głównego K. P. W. p. Starzak, przedstawiciele D. O. K.

I i inni. W strzelaniach zespołowych brało udział 17 Ognisk, w indywidualnych — 53 zawodników. W wy­

niku przeprowadzonych kwalifikacji nagrodę'stałą mi­

nistra Komunikacji i przechodnią D-cy D.O.K. I. zdo­

był zespół Ogniska Siedlce, stałą nagrodę Zarządu

Głównego K. P. W. i przechodnią Wojewody W arszaw­

skiego zespół Ogniska Włochy. Żetony — zespól Ogniska Ostrołęka. Pierwsze miejsca w strzelaniach indywidualnych zajęli pp. E. Pankiewicz, W. Apana- siewicz i Z. Jermonta.

Niezależnie od Okręgowych zawodów Strzelec­

kich poszczególne Ogniska brały udział w lokalnych zawodach strzeleckich organizowanych z własnej ini­

cjatywy lub też przez pokrewne organizacje i obwody P. W. W zawodach tych w wielu wypadkach zespoły i indywidualni strzelcy K. P. W. osiągnęli wyniki, zdo­

bywając pierwsze nagrody.

Naogół biorąc Oddziały K. P. W. Okręgu W ar­

szawskiego tak pod względem wyszkolenia P. W. jak i Strzelnictwa zajmują jedno z czołowych miejsc wśród

p. Jan D ąb row sk i, S ekretarz O kręg. p. F ra n ciszek Z w oliński, człon ek Z arządu K. P. W. Dyr. W arsz. Zarządu Okr. W arsz. KPW.

p. Marjan K am iński, R eferent Br. Pom. Adjunkt 4 Oddz. Ruchu

(18)

B ataljony O kręgu W a r sz a w sk ie g o K. P. W. na d zied ziń cu „D o!in y'S zw ajcarsk icj“

w W a is z a w ie .lw dniu o w ię ta K olejarzafjP olsk iego, 1 listo p a d a r. ub.

innycn organizacji P. W. Okręgu Warszawskiego, co w dużej mierze jest zasługą nie tylko Okręgowego Re­

ferenta wyszkolenia p. F. Zyburtowicza oraz poszcze­

gólnych referentów Ogniskowych, ale i samych człon­

ków, którzy z zapałem i energją oddają się ćwiczeniom w dziedzinie P. W. poświęcając temu czas wolny od pracy.

Rozwój pracy w zakresie wychowania fizycznego w dużej mierze tamuje brak własnych ośrodków wy­

chowania fizycznego. Nieliczne i skąpe boiska wyzy­

skane są do ostatecznych prawie możliwości. Pod tym względem najbardziej upośledzone są Ogniska Sto­

łeczne, które dla braku odpowiednich terenów nie mogą dotychczas rozwinąć bardziej ożywionej działalności w zaprawie sportowej, jak piłka nożna, koszykówka i t. p. Ostatnio dzięki usilnym zabiegom Zarządu Ogni­

ska W arszawa Wsch. udało się uzyskać od władz ko­

lejowych teren na kort tenisowy, który został całkowi­

cie wykończony i w roku bieżącym oddany będzie cał- kowicei do użytku. Pozatein dotkliwie odczuwa się brak sprzętu sportowego. Nabycie go na własność przera­

sta możliwości finansowe Okręgu. Stąd też wypływa konieczność ograniczenia pracy w zakresie wychowania fizycznego do najbardziej dostępnych i niekosztownych imprez, wśród których pierwsze miejsce zajmują za­

prawy marszowe, w historji których Okręg Warszawski K. P. W. ma już swoją piękną kartę, gdyż dzięki do­

skonałemu wyrobieniu drużyn marszowych Ognisko Siedlce, Włochy, Ostrołęka i t. d. wybiły się na czoło innych drużyn P. W. w marszach „Szlakiem Kadrówki”

„Sulejówek — Belweder” „Marsz Nadbużański” i t. d.

Zarząd Okręgu mimo napotykanych trudności wierny dewizie rzymskiej — „w zdrowym ciele — zdrowy duch” nie szczędzi sił i zabiegów, aby wychowanie

Z aw ody str z e le c k ie O kręgu W a r sza w sk ieg o K. P. W. o d b y ły się w paźdz.

r. ub. w W arszaw ie, na str z e ln ic y garn izo n o n o w ej. U dział wńiich brało 17 z e s ­ p o łó w z terenu całej D yrekcji W arszaw skiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tekarz potrafi w sk azyw ać czytelnikom te zagadnienia, które w iążą się najbliżej z ich w łasnym i sprawami ży ­ ciowym i, potrafi wzbudzać zainteresow anie. To

Właśnie wspierając się wzajemnie, że przypomnę Wiosnę Ludów i udział Józefa Bema, że przypomnę także to wydarzenie sprzed stu laty, kiedy Polska oparła się

wanie w ten sposób pewnych środków, przy pomocy których można było szybko na terenie odzyskiwanym w czasie ofenzywy całe nasze życie państw ow o

D en Löss ersetzen im nördlichsten Teile des Zaw ichoster H ügellandes glaziale und fluvioglaziale Bildungen.. Diese westlich der W eichsel auf der Hochfläche

Fundusze na akcję dożyw iania (zorganizow aną przez kier... Zagórski, obecny starosta

I9I7#.WYWIEZI0NY DO MACDEBVRCA.WRÓCIŁ W

mencie wypożyczenia książki czytelnik zostawia w bibliotece swoją kieszonkę, do której wkłada się kartę książki. Na terminatce wklejonej do książki stempluje się datę

tach B iblioteki nie znaleziono niestety kom pletnych w ykazów tyczących tej .aranżow anej przez niem iecki zarząd w ysyłki.. i szereg innych naw et niem ieckich,