• Nie Znaleziono Wyników

Z ewolucyjnej problematyki śmierci człowieka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z ewolucyjnej problematyki śmierci człowieka"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz St. Wojciechowski

Z ewolucyjnej problematyki śmierci

człowieka

Studia Philosophiae Christianae 15/1, 81-97

1979

(2)

S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h r is tia n a e A T K

15/1979/1

T A D E U S Z ST. W O JC IE C H O W S K I

Z EWOLUCYJNEJ PROBLEMATYKI ŚMIERCI CZŁOWIEKA *

1. D w ie p e rs p e k ty w y z a g a d n ie n ia . 2. Ś m ie rć w e w o lu c y jn y m u ję c iu . 3. N ie k tó r e k o n s e k w e n c je e w o lu c y jn e g o u ję c ia śm ie rc i: P r o b le m a li e ­

n a c ji. E w o lu c ja n a t u r a l n a i n a d n a tu r a ln a .

Z agadnienie śm ierci w ysunęło się obecnie w lite ra tu rz e św ia­ tow ej na jedno z czołow ych m iejsc, czego dow odem je s t bogate piśm iennictw o w różnych dziedzinach n au k, łącznie z filozofią i teologią. T ragedia czy wzniosłość, nadzieja czy rozpacz, o pu­ szczenie czy p rzeniesienie dóbr k u ltu ra ln y c h , życie czy b rak istnien ia po śm ierci, oto p y tan ia stale dręczące ludzkość. W prob lem aty ce śm ierci m ożna w yróżnić trz y zagadnienia: u m ieran ie jako proces, sam m om ent śm ierci oraz życie po śm ierci. W m n iejszy m a rty k u le chodzi o próbę odpowiedzi na p y tan ie, czym jest śm ierć w sw ej istocie (m om ent śm ierci) i ja ­ k ie są jej k on sekw encje dla człow ieka, rozw ażane w ew olu­ cyjn ym aspekcie tego zagadnienia.

1. D W IE P ER SPEK T Y W Y Z A G A D N IE N IA

Z apoczątkow ane przez T eilh ard a de C h ard in ew olucyjne ujęcie człow ieka, jego n a tu ry i pochodzenia, dom aga się p rz e ­ m yślenia także jego śm ierci. W szystkie dotychczasow e analizy śm ierci lud zk iej, dokonyw ane przez tra d y c y jn ą filozofię ch rze­ ścijańską, w zbogacone analizam i fenom enologicznym i i egzy­ sten cjaln y m i, cechuje podstaw ow e założenie, że śm ierć jest ja ­ kim ś rozłączeniem duszy od ciała. Takie postaw ienie zagadnie­ nia w y tycza z góry k ieru n e k rozw iązania p ro b lem u sta n u czło­ w ieka, a szczególnie duszy ludzkiej po śm ierci. Tego rodzaju * N in ie js z y a r t y k u ł je s t p o sz e rz o n y m i p rz e r o b io n y m r e f e r a te m , w y ­ g ło szo n y m n a W y d z ia le T e o lo g ic z n y m w A u g s b u rg u d n ia 25.VI.1975 i o g ło szo n y m p t.: D er T o d in n e r h a lb e in e r e v o lu t iv e n W e lta n s c h a u u n g , w : A n z e ig e r f ü r d ie k a th o lis c h e G e is tlic h k e it, J a h r . 85, O k to b e r 1976, 340—852.

(3)

tra d y c y jn e ujęcie im p lik u je cały szereg tru d n y c h do rozw iąza­ nia pro b lem ó w *.

T rzeb a przyznać, że w spółcześni au to rzy n u r tu filozofii chrześcijańskiej rozszerzyli i znacznie wzbogacili pro b lem aty k ę śm ierci. T ra d y cy jn y pogląd, że śm ierć jest rozłączeniem duszy od ciała, uw ażają za ujęcie bardzo niepełne i frag m entaryczn e, k tó re dom aga się b ard ziej szczegółow ych analiz i w yjaśnień. D aw niej p y tan o , co się dzieje z duszą po śm ierci, obecnie zw ra ­ ca się uw agę także na to, co dzieje się z człow iekiem w m o­ m encie śm ierci. W tej p rob lem aty ce, idąc za M. H eideggerem , uw aża się śm ierć za podstaw ow e w yposażenie każdego żyjące­ go b y tu 2 R ozw ijając te n pogląd L. Boros zakłada, że śm ierć należy do ty ch p ierw o tn y ch danych, k tó re leżą u podłoża n a ­ szych bezpośrednich d o św ia d cz e ń 3. D la w y jaśn ienia m om entu śm ierci staw ia hipotezę ostatecznej decyzji (E ndentschei­

d u n gsh yp oth ese), w edług k tó re j w m om encie śm ierci o tw iera

się m ożliwość w y p ełn ien ia się pierw szego pełnoosobow ego a k tu człow ieka, a sam ą śm ierć określa jako „bytow o u p rzy w ile jo ­ w ane m iejsce staw an ia się św iadom ości o w iecznym losie” 4. Boros chce przez to pow iedzieć, że w m om encie śm ierci człow iek k o n sty tu u je się ostatecznie jako b y t osobowy, zdolny do podjęcia ostatecznej decyzji. Z agadnienie duszy, jako w y ­ p ełnienie się b y tu osobowego w m om encie śm ierci, za jm u je c e n traln e m iejsce we w spółczesnej p ro b lem aty ce śm ierci. W ty m k ie ru n k u idą także rozw ażania polskich autorów . M. A. K rąpiec p rzed staw ia k o ncepcję śm ierci jako dokończenie, a nie p rze rw a n ie życia osobowego. M om ent śm ierci jest m om entem , w k tó ry m w szystkie a k ty osobowe, a więc a k ty poznania i m i­ łości, dochodzą do pełn i przez ostateczne ukończenie i u p ełnie- nie się. D latego m om ent końca czasu jest m om entem , w k tó ­ ry m ja k b y w zw orniku zbiegają się ludzkie osobowe ak ty , w trakcie życia ludzkiego ciągle zapoczątkow yw ane, lecz nigdy ostateczn ie n ie dopełnione 5.

P ro b lem em sta n u duszy ludzkiej jako osoby po śm ierci z a j­ m u je się także in n y a u to r M. Gogacz. W edług niego człow iek je s t osobą nie dzięki sw em u złożeniu z duszy i ciała, lecz dzięki tem u, że w łaśnie w duszy mieści się rac ja, k tó ra k o n sty tu u je

1 J. Ratzdtuger: J e n s e its des T o d e s, w : L e b e n n a c h d e m S te r b e n , M ün­ chen 1974, 17—20.

2 S e in u n d Z e it n , T ü b in g e n 1967, 235—267.

3 M y s te r iu m m o r tis , D er M e n s c h in d er le t z t e n E n ts c h e id u n g , O l- tem/Freiiburg i.B. 1971, 22—23.

4 T am że, 9.

(4)

osobę, poniew aż dusza jako form a su b stan cjaln a ciała, wnosi sw oją ontyczną zaw artość w całą sub stan cję ludzką. Dusza pozbaw iona ciała pozostaje dalej sam odzielnie istn iejącą ' su b ­ stan cją, w k tó re j zaw iera się w p ełn i czynnik stanow iący oso­ bę. Jak o rac ję u zasadniającą to tw ierd zenie przytacza naukę Boecjusza, że obecna w danej istn iejącej sub stan cji rozum ność czyni tę su b stan cję osobą 6.

T ru d n y do w y jaśn ien ia problem w ram ach tra d y c y jn e j filo­ zofii stanow i w łaśnie zagadnienie stosun ku duszy ludzkiej do ciała po śm ierci. W edług św. Tom asza z A kw inu tu na ziemi dusza ludzka stoi ja k b y na pograniczu m iędzy sub stancjam i cielesnym i i niecielesnym i, istn ieje ja k b y w horyzoncie czasu i wieczności. Po rozłączeniu od ciała zbliży się do sub stan cji duchow ych. N atom iast istnienie, k tó re było istnieniem złoże­ nia, pozostaje w odłączonym ciele i po odnow ieniu ciała w z m a rtw y ch w stan iu zostanie sprow adzone m ocą Bożą do tego sam ego istnienia, k tó re pozostało w duszy 7. Sw. Tomasz, pisze G. G reshake, skorygow ał grecki dualizm na rzecz biblijnego m onizm u, jed n a k go nie przezw yciężył. P ozostał bow iem d u a ­ lizm ginącego przez się ciała i n ieśm ierteln ej przez się duszy. Ten pozostały dualizm prow adzi do now ych tru d ności m y ­ ślow ych. G reshake wylicza dwie: Po pierw sze, dusza jest je ­ d yną form ą ciała, lecz po rozłączeniu w m om encie śm ierci o trz y m u ją pozostające zwłoki now ą w zględnie nowe form y. Po d ru g ie , dusza pozostaje po rozdzieleniu jako coś z człow ie­ k a (pars naturae) a nie jako pełna ludzka osoba, czyli pozo­ sta je w sw ej sam oistności w stan ie p rzeciw nym natu rze. A by m ogła trw ać w ty m stanie, Bóg m usi zastąpić cudow nie jej fu n k cje c ie le s n e 8.

A u to rzy n u r tu trad y cy jn eg o ro zw iązują w ró żny sposób to zagadnienie. K. R ah n er w yprow adza z tej n a u k i św. Tomasza daleko idące w ty m względzie im p lik a c je m yślow e. W duszy ludzkiej zakłada tra n sc en d e n taln e , czyli dane w sam ej istocie duszy ludzkiej odniesienie do m aterii. Na podstaw ie tego zało­ żenia p rzy jm u je , że uw olnienie się duszy od ciała w m om encie śm ierci nie oznacza po p ro stu jej w yjścia poza m aterię, lecz przeciw nie, w skazuje na jej jeszcze bard ziej isto tn ą bliskość m aterii. Dlatego dusza ludzka, zam iast stać się akosm iczną

c W o k ó ł p r o b le m u o so b y , W a rs z a w a 1974, 187. 7 C G ., 1. II, c. 81; 1.IV, c. 81.

8 D as V e r h ä ltn is „ U n s te r b lic h k e it d e r S e e le ’’ u n d „ A u fe r s te h u n g des L e ib e s ” in p r o b le m g e s c h ic h tlic h e r S ic h t, w : N a h e r w a r tu n g A u fe r s te h u n g U n s te r b lic h k e it, F r e ib u r g (B asel) W ie n 1975, 94— 95.

(5)

w m om encie śm ierci, w stęp u je w m etaem p iryczn e odniesienie się do m aterialn o ści, przez co s ta je się w tru d n y m 1 do zdefi­ niow ania lecz w rzeczyw istym sensie w szechkosm iczną. W ten sposób duisza ludzka, zam iast odryw ać się od m aterii, zostaje przeniesiona tam , sk ąd k ażda n a tu ra w y ra sta ze sw ego b y to ­ wego istotow ego podłoża. P rz eła m u ją c em piryczną postać prze- strzenno-czasow ą, jak b y z stęp u je do m iejsca, z którego pow stał cały św iat, do cen traln ej ziem i m acierzystej, najgłębszej ied- ności św iata, w k tó rej ja k b y w zw orniku w szystko je s t zw ią­ zane i stan o w i jedność 9.

W G run d ku rs des Glaubens p odkreśla R ahn er, że człow iek jako duch i jako isto ta cielesna stanow i ab so lu tn ą jedność, k tó ­ ra nie może rozpaść się po p ro stu n a duszę i ciało. P e łn e udo­ skonalen ie duszy i pełn e udoskonalenie ciała nie da się oddzie­ lić od siebie na dwie różne rzeczyw istości, dlatego sądzi, że jest zbytecznym p y tać, co dzieje się z duszą, gdy ciało spo­ czywa w grobie. K o n k re tn y człow iek osiągnie w yp ełnien ie sw ej doskonałości w tedy, gdy jako k o n k re tn y duch, jako w cie­ lony człow iek, zostanie udoskonalony w Bogu. W tedy m ożna pow iedzieć, że została w ypełniona jego osobowa h isto ria, jego cielesna i k o lek ty w n a rzeczyw istość jako k o nk retn eg o człow ie­ ka. To w szystko m ożna ująć razem jako szczęśliwość duszy i zm artw y ch w stan ie ciała. O bydw ie te w ypow iedzi o duszy i ciele olbejmują jednego całego człow ieka 10.

Pom im o p ięk nej i kunszto w n ej d ialek ty k i nie w y d aje się, żeby rozw iązanie zagadnienia stan u duszy i ciała po śm ierci, podane w ram ach tra d y c y jn e j koncepcji śm ierci ludzkiej, m o­ gło dać zadaw alające i jasn e rozw iązanie tego problem u. Nowe h o ry zo n ty i now e spojrzenie na to zagadnienie o tw o rzy ła ew o­ lu cy jn a teo ria T eilh arda de C hardin. W edług T eilharda czło­ w iek dostrzega w głębi samego siebie zarodki sw ej śm ierci, po­ niew aż w naszą k rew i ciało jest w pleciony w sposób nieod­ w ra c aln y koniec naszego g a tu n k u n . W brew jed n a k tw ierd z e ­ niu tra d y c y jn e g o n u rtu filozofii chrześcijańskiej koniec ten nie będzie polegał na rozkładzie i śm ierci, lecz przez nad m iar koreflek sji i zjednoczenia będzie stanow ił przebicie się na no­ wo prom ienia ludżkiego i now e narodzenie się człow ieka poza przestrzen ią i c z a s e m 12. Ew olucja je st n ieodw racalna czyli

9 Borios: dz. c y t. 86— 87. 10 K . R a h n e r : G r u n d k u r s d es G la u b e n s, F r e ib u r g (B asel) W ie n i (976, 418—419. 11 L ’A v e n ir de l’H o m m e , O e u v r e s d e P ie rr e T e ilh a r d de C h a rd in , E d itio n s d u S e u il, T. V, P a r i s 1959, 391. 12 T a m ż e , 394.

(6)

tra n sc en d e n tn a i o ile im p lik uje w yjście poza w a ru n k i w łaści­ we rozpadow i w p rzestrzen i i czasie jest niczym innym , jak biologicznym w yrazem tej transcen d en cji. Ew olucja jest ręką Bożą, k tó ra prow adzi nas ku czem uś, co w ym yka się ogólnej śm ierci 13. Będzie to w yb u ch k o reflek sji, a rów nocześnie będzie to jej o stateczn y kres, k tó rem u T eilh ard n ad ał nazw ę p u n k tu Omegi u .

W edług T eilh ard a sp iry tu aliz a e ja św iata nie u d a ła b y się, gdyby każda p a rty k u ła świadom ości, jak ą stanow i k ażdy z nas, nie przeszła w nieodw racalność. To przejście nie tylko nie stanow i dla nas zagrożenia ,leez także jako s k u te k przynosi nam w iększą konsolidację. Śm ierć, w k tó re j zd ajem y się zni­ kać, odsłania się jako pro sta faza w zrastan ia i faza naszego wynoszenia się do sfe ry su p ralu d zkiej św iadom ości osobowej 15. Na p y tan ie, jak p rzed staw ia się śm ierć, T eilhard odpow iada, że jest to m etam orfoza. Żadna realność fizyczna nie może w zrastać nieskończenie bez osiągnięcia fazy zm iany stan u . Tak samo energia personalizacji dochodzi do p ew nej g ran icy ko n ­ cen tracji, w k tó rej elem en ty osobowościowe p rzek raczają jej próg i wchodzą w sferę wyższego porządku. Śm ierć je st takim p u n k tem k ry ty c z n y m na drodze do zjednoczenia w O m edze ie.

Przed staw io ne przez T eilh ard a ew olucyjne ujęcie zagadnie­ nia śm ierci rzuca n iew ątp liw ie now e św iatło na jej p ro b lem a­ tykę. W ydaje się jed n ak , że należy trochę inaczej u k ieru n k o ­ w ać rozw ażania niż to czyni T eilhard. P rz ed e w szystkim budzi zastrzeżenia tw ierd z en ie T eilharda, że ew olucja człowieka zm ierza w k ie ru n k u u ltraczłow ieka, czy, jak za T eilhardem w yraża się W. H. T horpe, k u ja k ie jś nadludzkości (Ü b e rm e n ­

schheit) 17. E w olucja biologiczna biegnie rzeczyw iście w k ie ru n ­

ku p o jaw ian ia się coraz w yższych gaturików i z n a jd u je swój k res w człow ieku, jako najw yższej form ie na ziemi. Jednakże, w odróżnieniu od re sz ty biosfery, człow iek dzięki sw ej w ol­ ności jest nie tylko św iadkiem , lecz także w sp ó łp artn erem ew olucji, dzięki czem u może w yw ierać na nią czynny w pływ . Słusznie pisze G. H eb erer, że b ierna faza ew olucji przeszła w raz z pojaw ieniem się człow ieka w czynną fazę ew olucji an- trop iczn ej, poniew aż człow iek może kierow ać ją na określone c e l e lS. J e s t to m ożliw e dzięki tem u , że w ra z z człow iekiem

13 S c ie n c e e t C h ris t, O e u v re s IX , Pariis 106-5, 281. 14 L e s D ir e c tio n s de l’A v e n ir , O e u v re s X I, P a r i s 1973, 235. 15 L ’E n e rg ie h u m a in e , O e u v re s V I, P a r i s 1962, 130. 16 T année, 108—109; L ’A v e n ir de l’H o m m e , dz. cy t. 109. 17 D er M e n s c h in É v o lu tio n , M ü n c h e n 1969, 180. 18 D er U rsp ru n g des M e n s c h e n 3, S t u t t g a r t 1972, 9— 10.

(7)

ukazał się now y, wyższy poziom bytow y , jak i jest m ożliw y do osiągnięcia przez b y t przygodny, w arstw a duchow a w człow ie­ ku, przez k tó rą człow iek o tw arł się na tran scen d en cję. Z ada­ niem , jak ie ew olucja m a spełnić w zględem człow ieka, jest w łaśnie całkow ite przero b ien ie i podniesienie go na te n w yż­ szy poziom doskonałości b y to w ej, a nie p row adzenie go w k ie ­ ru n k u jakiegoś ultra-czło w iek a czy ultra-lu dzko ści. O statecz­ nym celem , ku k tó rem u zdąża ew olucja człow ieka, jest uzy ­ skanie pełn ej doskonałości b y tow ej, m ożliw ej do osiągnięcia przez człow ieka. U jęcie to su g eru je, że ew olucy jny m „czymś w ięcej” uzyskanym przez człow ieka w m om encie śm ierci b ę­ dzie p rzejście w now y, w yższy i doskonalszy sposób istnienia. Na czym będzie polegać to novum, e v o lu tiv u m w m om encie śm ierci pozw ala zrozum ieć w p ew n ym zakresie teoria czasu, pojętego jako isto to w y pokład b y tó w m ate ria ln y c h 19. Zgodnie z tak im ujęciem czasu w istocie człow ieka m ożna w yróżnić pokład przestrzenno-czasow y i p o k ład dow ieczny (aevum). D al­ sza ew olucja człow ićka w m om encie śm ierci będzie polegać na przerob ien iu pokład u przestrzenno-czasow ego w p ok ład do­ w ieczny, przez co zm ieni się doskonałość, lecz nie g atu n e k czło­ w ieka. Now ością ew o lu cy jn ą zdobytą w m om encie śm ierci bę­ dzie więc podniesienie doskonałości bytow ej przez p rzejście całego człow ieka w istn ien ie duchow e, a nie zm iana g a tu n k u człow ieka w jak iś now y u ltra-człow ieka. P roces tego p rze ­ kształcenia rozpoczął się w m om encie poczęcia, a zakończy się w chw ili śm ierci. W tedy też zakończy się ew olucja człow ieka, gdyż jego rozw ój ew o lu cy jn y nie może biec w nieskończoność choćby dlatego, że ta kategoria b y tu je s t nieosiągalna dla b y ­ tów przyg o dn y ch , a w ięc i dla człow ieka. B y t przyg od ny dąży z koniecznością do pew nej granicy, k tó rą jest przejście w is t­ nienie w a e v u m n a jp ie rw człow ieka, później całego kosmosu. C złow iek jest jed y n ą istotą, k tó ra zaw iera w sobie już tu na ziem i obie kom p o n en ty , czasow o- p rzestrzen n ą i dowieczną. Dzięki nim człowiek, w edług w yrażenia św. Tom asza, istn ieje w horyzoncie czasu i wieczności. Oczywiście, w p rzyp adk u człow ieka i każdego b y tu przygodnego nie m ożna mówić o ho­ ryzoncie wieczności w łaściw ej Bogu, gdyż tego ro d zaju h o ry ­ zont jest nieosiągalny dla b y tu przygodnego. J e st to h oryzont dowieczności (aevum) i dlatego w ew olucy jn ym rozum ieniu zbliżania się do p u n k tu Om ega nie może być m ow y o żad­

19 T . W o jc ie c h o w sk i: T e o rie c za su s c h o la s ty c z n e a e in s te in o w s k a ,, w : C d lle o ta n e a T h e o lo g ic a , À. X V I (1&55), fa se . 4, 702— 713.

(8)

nej postaci panteizm u, k tó rą zarzucano T eilhardow i de C h ar­ din. Z arzu t te n m ożnaby staw iać ty lk o w założeniu, że czło­ w iek osiąga wieczność w łaściw ą Bogu.

2. (ŚMIERĆ W EW O LU C Y JN Y M U JĘC IU

P rz y rozw ażaniu śm ierci z ew olucyjnego p u n k tu w idzenia w ychodzim y z innego założenia, niż to czyni tra d y c y jn a filo- fia. P o trzeb a nowego ujęcia jest konsekw encją fak tu , że tr a ­ dy cy jna nau k a o śm ierci jako rozłączeniu duszy od ciała, nie przyniosła w pełn i zadaw alającego rozw iązania tego problem u. P rz y rozw ażaniu zagadnienia śm ierci w ram ach ew olucyjno- -egzy sten cjaln ej teo rii b y tu w ychodzim y z podstaw ow ego za­ łożenia teo rii ew olucji, że ta w iedzie zawsze w zw yż w te n spo­ sób, że w w ęzłow ych p u n k ta c h rozw oju przynosi nowość ew o­ lu cy jn ą, k tó ra stanow i zawsze „coś w ięcej” w sto su n k u do form y w yjściow ej. Śm ierć rozw ażana z tego p u n k tu w idzenia stanow i now y w ęzłow y i ostateczn y k ro k ew olucji człowieka. D latego śm ierć nie może być rozłączeniem duszy od ciała, lecz stanow i próg przero b ien ia, przeobrażenia, podniesienia i udo­ skonalenia całego człow ieka. W tak p o jętej śm ierci nie m a m iejsca dla zniszczenia, rozłączenia i oddzielenia, poniew aż śm ierć niesie udoskonalenie przez p rzesunięcie całego człowie­ ka przez w ęzłow y próg ew olucji na w yższy poziom istnienia, w form ie p ełn ej doskonałości b y to w ej, jak a jest m ożliw a do osiągnięcia przez człow ieka. W te j p ersp ek ty w ie śm ierć jest nie pom niejszeniem , lecz pow iększeniem doskonałości b ytow ej i na tym polega nowość ew olucyjna zdobyta przez człow ieka w m om encie śm ierci.

Śm ierć nie jest przeto um ieraniem w tra d y c y jn y m rozu m ie­ niu tego słow a jak o rozkład, rozłączenie i zniszczenie, lecz jest podniesieniem życia na now y i w yższy poziom egzystencji. W ew olucyjnym ujęciu śm ierć u k azu je się nie jako coś nega­ tyw nego, jako regres, załam anie linii rozw ojow ej, lecz jako m om ent n ajb ard ziej p o zyty w n y dla człowieka. W ujęciu ew o­ lu cy jn y m śm ierć nie jest absurdem , jak to głoszą egzystencja- liści, lecz je s t pełn y m najgłębszego sensu m om entem w ew o­ lucji człow ieka, poniew aż niesie postęp w doskonałości b y to ­ wej. Śm ierć nie stanow i traged ii dla. b y tu ludzkiego, lecz jest m om entem p ełn y m wzniosłości, darem o nieodw racalnej w a r­ tości. L iterack ich opisów grozy śm ierci nie m ożna przenosić na te re n ew olucji bytow ej. N iezależnie od okoliczności, k tó re tow arzyszą śm ierci, jest ona zawsze b ram ą w iodącą w zw yż do pełn ej doskonałości bytow ej.

(9)

P rzez b ram ę tę przechodzi w m om encie śm ierci cały czło­ w iek, a nie tylko w y b ran a jego część czyli dusza. P rz y p rz e j­ ściu przez próg śm ierci zo staje zachow ana całkow ita id entycz­ ność osoby, k tó ra , w b re w tra d y c y jn e m u ujęciu, nie tylko nie doznaje uszczerbku, lecz odw rotnie, zy sk u je now y, w yższy spo­ sób b y tow an ia i ostateczną pełn ą doskonałość b ytow ą na płasz­ czyźnie a evum . Na ty m polega dojście do p u n k tu Omega, w k tó ry m zn ajd u je k res ew olucja człow ieka i kosm osu. D la­ tego m ożna pow iedzieć, że śm ierć stanow i m om ent podniesie­ nia i przeniesienia człow ieka z kategorii bytow ego staw an ia się czyli ew olucji w kategorię k o n tem p lacji b y to w ej, czyli stanu posiadania pełni bytu.

D aw niej rozdzielano ściśle stre fę ,,z t e j ” i „z tam te j s tro n y ”. Z p u n k tu w idzenia ew olucyjnego obie te stro n y w iąże jed n a w stęp u jąca linia rozw oju, jed n a wznosząca się linia życia. Mo­ m en t śm ierci stanow i próg przejścia człow ieka z n ieśm ie rte l­ ności duszy w nieśm iertelność całego człow ieka, co jest ró w ­ noznaczne ze zm artw y ch w stan iem ciała. N ieśm iertelność całego człow ieka i zm artw y ch w stan ie sta p ia ją się w śm ierci w jeden ew o lucy jn y proces. Nie m a i nie m oże być żadnego „snu śm ierci” pom iędzy m om entem śm ierci i zm artw y chw staniem . Stosow anie czasow ych pojęć do istn ien ia na płaszczyźnie do- wieczności jest nieuzasadnione i jest w yn ik iem raczej u k ry ­ tego dualizm u tkw iącego w tra d y c y jn e j filozofii, niż w ym ow y rzeczyw istego sta n u rzeczy. E w olucyjne ujęcie śm ierci p o tw ier­ dza słuszność biblijnego ujęcia człow ieka jako jedności, któ re przeciw staw ia się greckiem u dualizm ow i. Człowiek żyje i um ie­ ra jako jed en i jako cały 20.

M om ent śm ierci jest m om entem zm artw y ch w stan ia. O d­ dzielanie m o m en tu śm ierci od m o m entu z m artw y ch w stan ia w tra d y c y jn e j filozofii i teologii stanow i logiczną konsekw encję teorii h ylem orfizm u zastosow anej do człow ieka. K onsekw encją tej teorii jest pojm ow anie śm ierci jako rozłączenia duszy (for­ m y su b sta n c ja ln ej) od ciała (m aterii pierw szej) i w p row adzanie ja k ie jś sw oistej odległości w trw a n iu duszy ludzkiej pom iędzy m om entem śm ierci i m om entem zm artw y chw stan ia. Zdaniem w ielu w spółczesnych teologów i filozofów kon sekw encja ta niesie za sobą cały szereg nierozw iązyw alnych tru d n o ś c i21. E w olucyjna koncepcja śm ierci nie dopuszcza stosow ania pojęć czasow ych lu b czasopodobnych poza m om entem śm ierci. Poza m om entem śm ierci, pisze Th. B ovet, jest trw an ie , w k tó ry m

2tt G re sira k e : ant. cy t. 83. 21 Ratziinger : a r t. cyt. 18—19.

(10)

w szystkie odniesienia i przeżycia od b yw ają się rów nocześnie czyli bezezasowo (zeit — los) 22 H oryzont dowieczności w y k lu ­ cza h o ryzon t czasu. D latego now a koncepcja śm ierci nie do­ puszcza żadnego rozdziału i odsuw ania m om entu śm ierci od m om entu zm artw y ch w stan ia. W szelkie tzw . sta n y duszy ludz­ kiej bez ciała po śm ierci są ty lko obrazow ym przed staw ieniem rzeczyw istości, k tó ra w ym yka się w szelkim określeniom prze- strzennoczasow ym .

Zgodnie z zasadą ew olucji p rzy p o w staw aniu now ej fo rm y nic nie ginie z isto tn y ch zdobyczy p oprzedniej, n ato m iast do­ chodzi ew olucyjne „coś w ięcej” , w postaci now ej doskonałości bytow ej. Jeżeli przeto u jm u je m y śm ierć jako now y w ęzłow y p u n k t ew olucji, to w m om encie śm ierci człow iek nie m oże tracić niczego istotnego, może tylko uzyskać „coś w ięcej” przez „przekroczenie” siebie. Zgodnie z całą tra d y c ją filozoficzną istotę człow ieka stanow i jedność cielesnego i duchowego. J e ­ żeli w m om encie śm ierci nie może zginąć żaden z ty ch isto t­ nych elem entów , to rów nież cielesność, czy część te j cieles­ ności, m usi przejść w zw yż przez próg śm ierci w raz z elem en­ tem duchow ym . W ew o lu cy jn ym ujęciu jest to m ożliw e tylko p rzy założeniu, że w m om encie śm ierci isto tn y elem ent cie­ lesności zostanie podniesiony na w yższy stopień doskonałości b y tow ej, czyli na poziom dowieczności, co dokonuje się przez z m artw y ch w stanie. T ak więc zm artw y ch w stan ie stanow i te r ­ m in ew olucyjnego „coś w ięcej” , ew olucyjnego „przekraczania siebie” przez człow ieka w m om encie śm ierci.

Dla ty ch ra c ji nie m ożna p rzy jąć ew olucyjnego rozw iąza­ nia pro blem u śm ierci i stan u człow ieka po śm ierci podanego przez Cl. T re sm o n ta n t’a. W edług niego dusza ludzka, k tó ra jest form ą ciała, jest n ieśm ierteln a w łaśnie jako form a, k tó rej nic nie może unicestw ić po śm ierci człow ieka 23. F o rm a ta przecho­ dzi do wieczności jako cały człowiek, poniew aż nie m a ciał 0'drębnych od dusz. Cały problem polega w edług niego na tym , że osoba nie zostaje um niejszona czy pozbaw iona czegoś przez fak t b ra k u inform o w an ia m aterii, b y tw orzyć razem z nią zorganizow ane ciało. S tąd w yciąga logiczny w niosek, że nic nie ubyw a z osobowości ludzkiej przez fa k t, że dusza p rze­ s ta je pełnić biologiczne i fizjologiczne fun kcje, co następ u je w łaśnie w chw ili zm artw y ch w stan ia w m om encie ś m ie rc iM.

22 M e n s c h se in , T ü b in g e n 1977, 125. 23 P roblem , d u s z y , W a rs z a w a 1973, 232 n n . 24 T a m ż e , 246.

(11)

W teo rii T resm o n tan ta, k tó ra jest próbą przero b ienia z p u n k tu w idzenia ew olucyjnego tra d y c y jn e j teorii hylem orfizm u, nie je s t jasn e to najw ażniejsze, że w m om encie śm ierci nie może ginąć nic z isto ty człow ieka, a przecież cielesność n ależy do jego istoty. I w teorii T resm o n tan ta p rzejaw ia się znów u k ry ty p lato ń sk i dualizm .

N ajw iększą tru d ność w zrozum ieniu i p rzy jęciu ew olucyjnej koncepcji śm ierci człow ieka jako m om entu zm artw y ch w stan ia stanow ią pozostające ludzkie zwłoki. Do rozw iązania tej tru d ­ ności może nas przybliżyć analogia śm ierci do procesu prze- poczw arezenia się m otyla. M otyl, u w a ln ia jąc się od larw a ln ej pow łoki i odrzucając ją na zniszczenie, nie ty lk o nie tra c i ni­ czego z pełności swego b y tu , lecz odw rotnie, raczej zysk u je na bycie, gdyż u la tu je jako u k o n sty tu o w a n y w sw ej pełnej i o sta ­ tecznej doskonałości bytow ej m otyla. A nalogia ta pociąga sw oją w ym ow ą um ysły zarów no przy ro dn ik ów , jak i filozo­ fów 25.

S p ró b u jm y zastosować tę analogię do m o m entu śm ierci człow ieka. Człowiek, podobnie ja k m otyl, p rzy g oto w uje się w sw ym ew olu cy jn ym rozw oju do ostatecznego m om entu sw e­ go przeobrażenia, k tó ry m jest osiągnięcie w m om encie śm ie r­ ci pełnej doskonałości byto w ej, m ożliw ej do .osiągnięcia przez człow ieka. W m om encie śm ierci człow iek u w aln ia się od nie­ p o trzeb n ej części swej cielesnej pow łoki i u la tu je jako pełny człow iek, pełn a osoba, z duchow ością i tą częścią cielesności, k tó ra przeobrażona w m om encie śm ierci przez z m a rtw y ch ­ w stanie, stopi się w jedno z duszą. R eszta odrzuconego ciała pow róci do kosm osu, podobnie ja k odrzucane uprzednio w cią­ gu życia zu żyte jego części. Tego ro d zaju ujęcie będzie nas m niej szokowało, jeżeli będziem y pam iętać, ż<e nie w szystkie części ciała są ściśle zw iązane z isto tą i osobowością człowieka. Poza m ózgiem bow iem m ożna usunąć i zastąpić p ro tezą tak w ażne dla życia organy, ja k serce, n e rk i ii. N atom iast nie m a isto ty i osoby człow ieka bez m ózgu i sfe ry duchow ej. S n u jąc analogię m otyla m ożna przypuszczać, że w y starczy podniesie­ nie na poziom duchow y pew nej ty lk o części m ózgu, by przez b ra m y śm ierci przeszedł człow iek w całej sw ej istocie.

E w olucyjna koncepcja śm ierci człow ieka pozw ala wyciągać 25 Zoib. A. P o itm a n n : B io lo g ie u n d G eist, w : P h ilo so p h is c h e A n th r o ­ p o lo g ie h e u te , M ünchen. 1972; T. W ojciechow ski: D as P r o b le m d er e v o - l u t i v e n G e n e se d e r m e n s c h lic h e n S e e le , w : A cta T eiilhardiana, J a h r. X (1973), H. 1, 37—45.

(12)

in n e jeszcze w nioski. Jeżeli odrzucim y w szelką jaw n ą czy u k ry ­ tą form ę dualizm u, to m usim y pow iedzieć, że nie m a n ie­ śm ie rte ln e j duszy jako sam oistnej su bstancji, lecz jest czło­ wiek, k tó ry nosi w sobie pokład m aterialn o ści i duchowości. Ze w zględu na pokład duchow ości nosi w sobie częściowo nie­ śm iertelność ju ż z „tej s tro n y ”. D latego zresztą je s t na ziemi isto tą „pom iędzy” dw om a św iatam i, isto tą przesu w ającą się k u pełn ej nieśm iertelności, k tó rą uzyska w m om encie śm ierci przez zm artw ychw stan ie. U jęcie to zdaje się być zgodne z bi­ b lijn ą w izją człow ieka. Podobnie M. L a n d m an n uw aża, że d u a ­ lizm duszy i ciała był obcy p ierw o tn em u chrześcijań stw u, k tó ­ re m niej m ówiło o nieśm iertelności duszy, a w ięcej o zm ar­ tw y c h w stan iu ciała 2:6. W te n sposób dochodzim y znów do tego, że śm ierć nie może być rozum iana tra d y c y jn ie jako rozłą­ czenie, pom niejszenie i degeneracja, lecz odw rotnie, stanow i przejście wzw yż, podniesienie, udoskonalenie, zm a rtw y ch w sta ­ nie. Śm ierć nie pozbaw ia życia, nie je s t końcem życia, lecz n i e s i e życie i to życie w n ajp ełn iejszy m m ożliw ym do osiągnięcia przez człow ieka w ym iarze.

E w olucyjne ujęcie śm ierci ludzkiej, w raz z ew olucyjnym ujęciem n a tu ry lud zk iej, p o stu lu je także konieczność p rzem y ­ ślenia na nowo tra d y c y jn e j teorii sto su n k u duszy do ciała, jako złożenia hylem orficznego. W założeniu ew olucyjnej genezy du ­ szy ludzkiej człow iek stanow i rzeczyw iście jedną substancję, k tó re j część została przerobiona i podniesiona w m om encie poczęcia na poziom do wieczności. Życie p ojęte ew olucyjnie jest dynam icznym procesem dojrzew ania, dorastan ia do p e ł­ nej duchowości. D latego m ożna snuć przypuszczenia, że p ro ­ ces tego d o rastan ia zaczyna się rzeczyw iście z chw ilą poczę­ cia i trw a całe życie, lecz dopełnia się w całej doskonałości dopiero przez zm artw y ch w stan ie w m om encie śm ierci. P rof. L ü tk ie w y raził słuszną uw agę, że słow a P ism a św. o stw orze­ niu człow ieka na „obraz i podobieństw o Boże” w skazu je nie tyle na by t, ile na zadanie człow ieka na z ie m i27. Zgodnie z tym spostrzeżeniem ew olucję człow ieka na ziemi m ożna po­ jąć jako zadanie przygotow ania go przez doskonalenie do zjed­ noczenia z Omegą. W ty m ujęciu śm ierć i zm artw ychw stan ie nie p rze ry w a ją, lecz stanow ią w yp ełn ienie tego zadania na ziemi.

26 P h ilo so p h is c h e A n th r o p o lo g ie , B e rlin /N e w Y o rk 1976, 67.

27 Zolb. A u s s p r a c h e I I , w : E v o lu tio n , F o r ts c h r itts g la u b e u n d H e ils e r ­ w a r tu n g , S t u t t g a r t 1970, 274.

(13)

3. N IEK TÓ R E K O N SEK W EN C JE EW OLUC Y JNEG O U JĘC IA ŚM IERCI

P r o b l e m a l i e n a c j i

P ro b lem alien acji wiąże się o ty le z zagadnieniem śm ierci, 0 ile dotyczy w yboru, w zględnie p refero w an ia „ te j” lub „tam ­ t e j ” stro n y . S y tu a cja sam oalienacji człow ieka od siebie, d ru ­ gich i św iata, pisze W. K asp er, jest codziennym dośw iadcze­ niem człow ieka. Możliwość alien acji jest sk utkiem tego, że człow iek jest istotą zdolną do podejm ow ania decyzji i do od­ pow iedzialności, jest istotą przejścia ze skończoności do nie­ skończoności 28. W spółczesny człowiek, pisze J. L ad rière, w i­ dzi czasem w pojęciu ostatecznej szczęśliwości jak iś k o nflik t z teraźniejszością, k tó ry rzuca cień na życie ziem skie. T eore­ tycznie rzecz rozw ażając zachodzi albo niebezpieczeństw o p rze­ ceniania znaczenia teraźniejszości i bezpośrednio w idzialnej działalności, ze szkodą eschatologicznego znaczenia ludzkiej egzystencji, albo p rzyp isy w an ie w ym iarom eschatologicznym zb yt w ielkiego znaczenia na niekorzyść teraźn iejszej działal­ ności w całym jej zakresie 29.

E w olucyjna koncepcja śm ierci i zm artw y ch w stan ia rzuca now e św iatło na zagadnienie alienacji. Ze w zględu na jed ną linię rozw ojow ą „od początku aż do szczytu” 30, a k tu aln e, pełne 1 praw dziw ie au te n ty cz n e przeżycie teraźniejszości je s t w a ru n ­ kiem praw d ziw ie au te n ty cz n e j i pełnej doskonałości e g zy sten ­ cji w życiu przyszłym . Z ew olucyjnego p u n k tu w idzenia nie m a i nie może być k o n flik tu m iędzy życiem ziem skim i poza­ ziem skim , gdyż ew o lu cyjn a koncepcja sp aja teraźniejszość z przyszłością w jed n ą linię rozw ojow ą człowieka. P ojęcie alie­ n acji należy przeto stosow ać h arm o n ijn ie do całej linii roz­ w ojow ej człow ieka, a więc zarów no do „ te j” , jak i do „ tam ­ t e j ” stron y. A lienacją m usim y nazw ać odrzucanie k tó re jk o l­ w iek z ty ch stron, gdyż w konsekw encji jest to zaprzeczanie ew olucyjnej ciągłości linii rozw ojow ej człowieka.

Z ew olucyjnego p u n k tu w idzenia teraźniejszość (życie z „ te j” stro n y ) i przyszłość (życie z „ ta m te j” strony) nie mogą sprzeciw iać się sobie, poniew aż stanow ią dw a rów nie

koniecz-28 D as th e o lo g is c h e W e s e n d es M e n s c h e n , w : U n se r W is s e n v o m M e n ­ sc h e n , M ö g lic h k e ite n u n d G r e n z e n a n th r o p o lo g is c h e r E r k e n n tn is s e , Düs~ sei d a rf 1977, 109.

29 K rise d er Z iz ilis a tio n , K r is e der I n s titu tio n , w : N a u e G e s e lls c h a fts ­ m o d e lle , 6 -S tu d ien ta g 23—25. IV in S tu ttg a rt 1974, 47.

39 T e ilh a rd de C h ard in , L ’A v e n ir de l’H o m m e , dz. cyt., 35; L a V isio n d u P a ssé, O euvres III, P a ris 1957, 254.

(14)

ne etap y ew olucji człow ieka. D latego m ożna powiedzieć, że p ełne przeżycie teraźniejszości jest zawsze brzem ienne pełnią przyszłości. Zadanie życia ludzkiego polega na a u ten ty czn y m i p ełn y m przeżyciu teraźniejszości, aby przez to osiągnąć a u te n ­ ty czne i pełne przeżycie przyszłości. Na ty m polega p e łn y sens życia ludzkiego. Dlatego alienacją, m ożem y pow iedzieć jeszcze dobitniej dehum anizacją, będzie odrzucanie zarów no „ ta m te j” stro n y na rzecz teraźniejszości, jak i odrzucanie teraźniejszości na rzecz „ ta m te j” stro n y .

O drzucenie k tó rejk o lw iek z ty ch stro n nazyw am przeto d la­ tego alien acją i d ehum anizacją, poniew aż jest to rów noznaczne z zaprzeczeniem sensu i celu życia ludzkiego. Ce‘1 bow iem ewo­ lu c ji człow ieka polega na całkow itym w y p ełnien iu zadania roz­ w oju na każdym etapie życia. K to p rzy z n a je autentyczność tylk o teraźniejszości, albo tylko przyszłości, te n głosi o kale- czałe człow ieczeństwo. Z adanie życia ludzkiego nie polega na w yborze jed nej z a lte rn a ty w : ziem ia albo niebo, poniew aż rozw ój ew o lu cy jny łączy je w ko n iu n k cję: ziem ia i niebo. Oba człony tej k o n iu nk eji są praw dziw e tylko razem . D opiero tak u ję ta jedność „ te j” i „ ta m te j” stro n y o d d a je p ełn e człow ieczeń­ stw o, k tó re polega n a całkow itym zaangażow aniu się w każdy ew o lu cy jn y etap życia ludzkiego. C elem tego zaangażow ania się jest realizacja ostatecznego celu, k tó ry m jest osiągnięcie p ełn i doskonałości b ytow ej. Jeżeli ateisty czne k ieru n k i filo­ zofii zarzucają ch rześcijań stw u egzystencjalne w yobcow anie, to grzeszą w łaśnie w tym , co zarzucają chrześcijanom . P ełn e ch rześcijaństw o i pełne człow ieczeństw o polegają na to taln y m zaangażow aniu się w każdy etap ew olucyjnego rozw oju. Ale też dlatego i chrześcijaństw o nie może pow iedzieć za stary m i m istrzam i ascetyfci: „cóż po ziem i, skoro liczy się tylko niebo” , poniew aż bez au tentycznego przeżycia ziem i nie będzie a u te n ­

tycznego przeżycia nieba.

E w o l u c j a n a t u r a l n a i n a d n a t u r a l n a

Tak, ja k istn ieje jed n a ew olucja „od początku aż do szczy­ t u ” w dziedzinie n a tu ra ln e j, tak istn ie je jed n a linia ew olucji rozw oju n ad n atu raln eg o . P row adzi ona poprzez h isto rię zba­ w ienia od początku pojaw ienia się człow ieka na ziem i aż do szczytu jego rozw oju, k tó ry m jest dojście do w idzenia Boga. W obu liniach rozw oju śm ierć stanow i w ęzłow y p u n k t p rz e j­ ścia w o stateczną doskonałość, m ożliw ą do osiągnięcia przez człowieka. W odróżnieniu jed n ak od n a tu ra ln e g o rozw oju, k tó ­ ry w iedzie zawsze i nieu chro nn ie w sferę doskonałości by to ­

(15)

w ej, rozw ój nad p rzyrodzony podlega inn ej praw idłow ości. Rozwój n a tu ra ln y ku Bogu nie zależy bezpośrednio od naszej woli i każdy człow iek osiągnie przez śm ierć p ełną doskonałość bytow ą na płaszczyźnie dowieczności. N atom iast rozw ój n a d ­ przyrodzony zależy bezpośrednio od naszej w olnej woli, gdyż wieczne szczęście czy nieszczęście jest zależne od naszej w spół­ p racy z Bogiem n a ziemi. D latego, teorety czn ie rzecz biorąc, może zaistnieć w ygaszenie linii rozw oju n ad n atu raln eg o w mo­ m encie śm ierci. W k onsekw encji śm ierć i z m artw y ch w stan ie nie m ogły by podnieść do sta n u ostatecznej doskonałości, czyli do w izji uszczęśliw iającej, tego, czego nie było w człow ieku i ty m m ożna by z p u n k tu w idzenia ew olucyjnego tłum aczyć w ieczne potępienie, o k tó ry m m ówi nam w iara. R ozum ow anie to, by mogło być przek ony w u jące, m u si oprzeć się o założenie statyczności życia po śm ierci, co n ie jest ew id entn e a priori.

W tym , a nie w śm ierci, p rze jaw ia ją się sk u tk i grzechu pierw orodnego. W tra d y c y jn e j filozofii i teologii u trz y m u je się, że śm ierć jest w jak iś sposób n astęp stw em grzechu A dam a, k a rą za grzech pierw o ro d n y i dlatego śm ierć uw aża się za nie­ szczęście dla człow ieka. E gzystencjalizm głosi ze swej stro n y trw ogę p rze d śm iercią, k tó ra je s t n iero zerw aln ie zw iązana z istn ien iem i stanow i n ajstraszn iejszą form ę dośw iadczenia sensu życia w jego n eg aty w n y m znaczeniu, jako koniec dzia­ łalności człow ieka. E w olucyjne ujęcie śm ierci u k azu je jasno, że śm ierć nie sprzeciw ia się życiu, lecz jest n a tu ra ln y m elem en­ tem życia, zaplanow anym i w kodow anym w tw orzyw o ko ­ sm iczne, k tó re jest p ierw szą in k arn a cją m yśli B o ż e j31. Śm ierć, jako p o zy ty w n y m om ent w rozw oju człow ieka, nie może być k a rą czy n astępstw em grzechu pierw orodnego łub osobistego, gdyż grzech jest czymś n egatyw nym . P o n adto w y d aje się, że ujęcie śm ierci jako sk u tk u grzechu pierw orodnego nie tylko sprzeciw ia się ew o lu cy jnem u ro zum ieniu życia, lecz także łączy w sztuczn y sposób przyrodzoność z nadprzyrodzonośeią. Życie i śm ierć sy tu u ją się n a płaszczyźnie n a tu ra ln e j, n a to ­ m iast grzech, w ina i odkupienie na płaszczyźnie nadprzyrodzo­ nej. Śm ierć o ty le dotyczy obu linii rozw ojow ych, o ile s ta ­ now i m om ent podniesienia obu na doskonalszy poziom istn ie ­ nia n a tu raln eg o czy n ad n atu ralneg o .

N ikt nie może przeszkodzić sw em u n a tu ra ln e m u rozw ojow i k u pełni doskonałości byto w ej, ku k tó rej wiedzie nas n a tu ra ln a ew olucja, nato m iast m oże przeszkodzić sw em u nad przyrodzo­ 31 Zob. W o jc ie c h o w sk i: D as P r o b le m d er e v o lu tiv e n G e n e se d e r m e n ­ s c h lic h e n S e e le , a r t. cyt. 40.

(16)

nem u rozw ojow i, w iodącem u nas do uszczęśliw iającego w idze­ nia Boga. W ew olucyjnym ujęciu w idać z p rzerażającą oczy­ w istością, że nie każdy człow iek m usi z koniecznością osiągnąć końcow ą nadprzyrodzoną doskonałość. N asuw a się w tym względzie analogia do ew olucji n a tu ra ln e j, k tó ra w iodła na ziem i n iek tó re g atu n k i do w ym arcia. W praw dzie in d y w id u al­ ny człow iek nie może zginąć w tak rozum ianym sensie w sw ym rozw oju n a tu ra ln y m , lecz może doprow adzić do w ygaszenia sw ej linii nadprzyrodzonego rozw oju i zablokow ać sobie doj­ ście do uszczęśliw iającego w idzenia Boga. U jęcie to nie w y ­ klucza hipotezy ostatecznego bólu oczyszczającego, jak ą p o sta­ w ił Boros, jeżeli założym y p o stęp u jącą ew olucję także po śm ierci człow ieka. W takim ujęciu uw idoczniłaby się pełniej nieskończona dobroć i m iłosierdzie Boga.

Mówi się dzisiaj w iele o desak ralizacji św iata, k tó ra w edług n iek tó rych au to ró w jest zjaw iskiem n ieu niknio n ym i nieod­ w racaln y m зг. Z ew olucyjnego p u n k tu w idzenia i to zagadnie­ nie p rzed staw ia się nieco inaczej. Jeżeli założym y, że pierw sze tw orzyw o kosm iczne je s t in k arn o w an ą m yślą Bożą, to m usi za­ w ierać w sobie pew ien reflek s sacrum , gdyż każde bezpośred­ nie dzieło Boże m usi nosić w sobie w jak iś sposób odbicie Jego świętości. To sacrum zostało jed nak że uśw iadom ione do­ piero w człow ieku i w raz z nim zaczęło swój rozw ój w h isto rii zbaw ienia, k tó rej szczytow ym p u n k tem b y ła dru g a in k arn a cja , in k arn a cja Syna Bożego, k tó ra w prow adziła sacrum także w istotę człow ieka, przez co uczyniła go „uczestnikiem Bożej na­ tu r y ”. C elem tej ew olucji jest przerabian ie, doskonalenie i p ro ­ w adzenie człow ieka do Boga jako p e łn i sacrum. I w ty m w zglę­ dzie śm ierć stan ow i m o m ent przesunięcia się całego człow ieka w sacrum wyższego stopnia.

L inie rozw ojow e p ro fa n u m i sacrum sp la ta ją się razem po­ cząw szy od stw orzenia pierw szego tw o rzyw a kosmicznego. W człow ieku sacrum zostało uśw iadom ione i rozpoczęło swój rozw ój w jego m o raln ej sferze, podległej w olnem u działaniu człowieka. W szelka desakralizacja jest zaprzeczeniem tego roz­ w oju i rów nocześnie jest zaprzeczeniem pierw szej i drugiej Ink arn acji. P e łn y sens nie tylko chrześcijaństw a, lecz także człow ieczeństw a urzeczyw istnia się w h a rm o n ijn y m rozw oju

p rofan um i sacrum. Człowiek, k tó ry chce urzeczyw istnić w

pełn i isto tn y sens swego człow ieczeństw a ,w in ien dążyć do p e ł­ nej doskonałości zarów no na płaszczyźnie b y tu natu raln eg o , jak 32 P h . Roq.ue.plo: D o św ia d c ze n ie ś w ia ta d o ś w ia d c z e n ie m B oga, W a r ­ sz a w a 1974, 273.

(17)

i n a d n atu raln eg o , poniew aż pro fa nu m i sacrum rozw ijane r a ­ zem stan o w ią dopiero o pełn ym rozw oju człow ieka. S przenie­ w ierzen ie się tem u rozw ojow i m ożna z całą słusznością nazwać rów nież alien acją i d eh u m an izacją i to zarów no w p rzy pad ku jedn ostro n n ego zaprzeczenia p ro fa n u m czy sacrum. Przez a u ­ ten ty c zn e przeżycie i rozw ój sfe r pro fa n u m i sacrum żyjem y au te n ty cz n ie na ziem i i w y p ełn iam y zadanie u rzeczyw istniania w sobie „obrazu i podobieństw a Bożego”.

C hrześcijaństw o rozum iane au te n ty cz n ie nie zan ied b u je ży­ cia ziem skiego, nie gardzi nim , nie w yobcow uje się od niego, gdyż w idzi w nim i pro fa n u m i sacrum. Słusznie pisze T eil­ h a rd de C hardin, że m am y osiągnąć niebo przez, doskonalenie z ie m i33. Teologicznie się w yrażając, m ożna pow iedzieć, że K ró ­ lestw o Boże i królestw o ziem skie nie p rzeciw staw iają się sobie, lecz sta p ia ją w jedno w e w spólnym ru ch u ku Bogu, stanow ią dw a asp ek ty zadania człow ieka na ziem i zbliżania się ku Bogu. W ypełnienie tego zadania stan o w i w yp ełnien ie sensu i osiąg­ nięcie celu życia człowieka. Śm ierć nie p rzery w a niczego, w ru ch u k u Om edze, lecz stanow i m om ent w yp ełnien ia w spo­ sób całkow ity i p e łn y głodu doskonałości n a tu ry ludzkiej, za­ rów no w sferze n a tu ra ln e j jak i n a d n a tu raln e j.

A U S D E R E V O LU TIV EN PR O BL E M A T IK D ES TO DES (Z u s a m m e n fa s s u n g ) B e i d e r B e tr a c h tu n g d es T o d es v o m G e s ic h ts p u n k t d e r E v o lu tio n g e h e n w i r v o n e in e r a n d e r e n V o ra u s s e tz u n g a u s, a ls d ie s d ie tr a d it io n e l le P h ilo s o p h ie ta t. D as B e d ü rfn is n a c h e in e r n e u e n A u ffa s s u n g d es T o ­ d e s p r o b le m s is t e in e F o lg e d e r T a ts a c h e , d a s s d ie tr a d it io n e l le L e h r e v o m T o d a ls T r e n n u n g d e r S e e le v o m K ö r p e r k e in e b e fr ie d ig e n d e L ö su n g d ie s e r F r a g e e r b r a c h te . B e im E rw ägein d es P ro b le m s im R a h ­ m e » d e r n e u e n , e v o lu tiv - e x is te n tie lle n T h e o rie d es S e in s g e h e n wiir vom d e r f ü r d ie a llg e m e in e w is s e n s c h a ftlic h e E v o lu tio n sth e o rie · g r u n d ­ le g e n d e n A n n a h m e a u s , d ie E v o lu tio n f ü h r e a u f e in e so lc h e W eise e m ­ p o r, d ass sie i n K n o te n p u n k te n d e r E n tw ic k lu n g e in e evoilutdve N e u ­ h e it e r b r in g t, d ie im m e r e in „ E tw a s m e h r ” im V e r h ä ltn is z u r A u s ­ g a n g s fo rm d a r s te llt. V on d ie s e m G e s ic h ts p u n k t h e r i s t d e r T o d e in n e u e r K n o te n p u n k t u n d e in e n d g ü ltig e r S c h r itt e m p o r in d e r E v o lu ­ tio n d es M e n sc h e n . Es s t e l l t d e s h a lb ''e r T o d k e in e T re n n u n g d e r S e e le v o m K ö r p e r d a r , da e r n ä m lic h e in e S c h w e lle d e r U m a rb e itu n g , U m ­ g e s ta ltu n g , E rh e b u n g u n d V e rv o llk o m m n u n g des g e s a m te n M e n s c h e » b ild e t.

(18)

D e r M o m e n t d es T o d e s b il d e t z u g le ic h d e n M o m e n t d e r A u f e r s t e ­ h u n g . G e m ä ss d e r g e s a m te n p h ilo s o p h is c h e n T r a d it io n w ir d d a s W e se n d e s M e n s c h e n vom K ö r p e r lic h e n u n d G e is tig e n g e b ild e t. W e n n im M o ­ m e n t des T o d es k e in e s d ie s e r G r u n d e le m e n te v e rs c h w in d e n k a n n , so m u s s e b e n fa lls d a s L e ib lic h e z u s a m m e n m it d e m g e is tig e n E le m e n t d u r c h d e n T o d e s m o m e n t g e h o b e n w e rd e n . D ies is t aiber n u r b e i d e r A n n a h m e m ö g lich , d ass im M o m e n t d es T o d e s d a s E le m e n t d e r K ö r ­ p e r lic h k e it a u f e in e h ö h e re S tu f e d e r Seinsvoillkoim m en'heLt g e h o b e n w ird , a ls o z u m A e v u m - M v e a u , w a s g le ic h b e d e u te n d m i t s e in e r A u f­ e r s te h u n g is t. D ie v o lle U n s te r b lic h k e it u n d d ie A u f e r s te h u n g v e r ­ s c h m e lz e n im T o d z u e in e m e in z ig e n E v o lu tio n s p ro z e s s . E s g ib t z w i­ s c h e n d e m T o d u n d d e r A u f e r s te h u n g k e in e r le i „ T o d e s s c h la f” , u n d es k a n n a u c h k e in e n g e b e n . D ie A n w e n d u n g v o n Z e itb e g r if f e n h in s ic h tlic h d e r E x is te n z a u f d e r E w ig k e its s tu f e is t u n b e g r ü n d e t u n d e h e r R e s u l­ t a t e in e s in d e r tr a d itio n e lle n P h ilo s o p h ie g e ta r n te n D u a lis m u s als des ta ts ä c h lic h e n S ach fo estan d es. A lso d e r T o d k ö n n e n ic h t t r a d i t i o ­ n e ll v e r s ta n d e n w e r d e n a ls T re n n u n g , V e rm in d e ru n g , D e g ra d a tio n , e r is t im G e g e n te il e in A u fs tie g , e in e E rh e b u n g , V erv o llik a m m u o g , A u f­ e rs te h u n g . D e r T o d b e d e u te t n ic h t d en V e r lu s t d e s L e b e n s , is t n ic h t s e in E n d e , e r b r i n g t h in g e g e n L e b e n , u n d z w a r im a l l e r w l l s t e n A u s - mass>. D ie e v o lu tiv e K o n z e p tio n v o n T o d u n d A u f e r s te h u n g s t e ll t d as P ro b le m d e r E n tf r e m d u n g in n e u e s L ic h t. V om S ta n d p u n k t d e r E v o ­ lu tio n g ib t es k e in e n K o n f lik t z w is c h e n d e m ir d is c h e n u n d d e m k ü n f ­ tig e n L e b e n , da d ie e v o lu tiv e K o n z e p tio n G e g e n w a r t u n d Z u k u n f t zu e in e r g e m e in s a m e n E n tw ic k lu n g s lin ie v e rs c h w e is s t. D ie A b le h n u n g e in e r d ie s e r S e ite n is e b e n E n tf r e m d u n g , d a d ie s in d e r F o lg e e in e V e rn e in u n g d e r K o n tin u i tä t d e r m e n s c h lic h e n E n tw ic k lu n g s lin ie b e d e u te d .

S o w ie es e in e e in z ig e E v o lu tio n im n a tü r li c h e n B e re ic h gilbt, so b e ­ s te h t a u c h e in e L in ie d e r ü b e r n a tü r l ic h e n E v o lu tio n . In b e id e n L in ie n b ild e t d e r T o d d e n K n o te n p u n k t des Ü b e rg a n g s z u r e n d g ü ltig e n f ü r d e n M e n s c h e n e r r e ic h b a r e n V o llk o m m e n h e it. Es w ir d h e u te a u c h v ie l ü b e r d ie D e sa c ra lisa tio in d e r W e lt g e s p ro c h e n , d ie n a c h m a n c h e r A n ­ s ic h t e in e u n v e r m e id lic h e E rs c h e in u n g is t. V o m S t a n d p u n k t d e r E v o ­ lu tio n a u s d e r W e ltu r s to f f is t e in e I n k a r n a ti o n d e s g ö ttlic h e n G e d a n ­ k e n s u n d m u s s d a h e r e in e n R e fle x des S a c ru m b e in h a lte n , d a je d e s u n ­ m i tt e l b a r e W e rk G o tte s a u f ir g e n d w e lc h e A r t e in A b b ild s e in e r H e i­ lig k e it iinnehaiben m u s s. D och e r s t im M e n s c h e n h a t d a s S a c ru m B e ­ w u s s ts e in e r la n g t. Z u s a m m e n m it ih m b e g a n n es in d e r H eilsigeschichite se in e E n tw ic k lu n g , d e r e n H ö h e p u n k t d ie z w e ite I n k a r n a ti o n b ild e t, d ie d a s S a c ru m in dias W e se n des M e n s c h e n a u f h ö h e r e r S tu f e e in f ü h rte .

Cytaty

Powiązane dokumenty

 dostosowania wymagań szkolnych i sposobu oceniania do możliwości ucznia (nauczyciel jest zobowiązany przestrzegać wskazań zawartych w opinii przez poradnię);. 

przy wykonywaniu poniżej 100 odbitek – 16 gr za stronę, przy wykonywaniu od 100 do 200 odbitek – 12 gr za stronę, przy wykonywaniu powyżej 200 odbitek – 8 gr za stronę. Z

Gdyby Romek zabrał , Andrzejowi połow e jego zabawek, to miałby ich dwa razy mniej niż Jarek.. Gdyby Andrzej , zabrał wszystkie zabawki Romkowi, to miałby ich o 10 mniej

Mówiąc najprościej, Gellner stara się wyjaśnić dwa zdumiewające zjawiska współczesności: błyskawiczny i pokojowy zanik komunistycznego imperium wraz z ideologią

Natomiast z mecenatu nad zespołami artystycznymi KUL i Studium Nauczycielskiego i Rada Okręgowa będzie musiała zrezygnować, ponieważ zespoły te od dłuższego czasu

Płynność całego procesu rodzenia się, a  następnie śmierci – czy to w  przypadku pojedynczej, wyspecjalizowanej komórki będącej częścią większej struktury,

wiu, ponieważ przy ich produkcji stosuje się tlenki ołowiu z krzem ionką (przy zbyt niskiej tem peraturze pozostaje pew na część tych tlenków nie

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości