• Nie Znaleziono Wyników

$ ŁASKI. Ł& w ; i W H ] M J a i B «s q B ^ i i ^ B g ^ r c r a «H i a i m» «a a B s ^ ; a i K s m i r e E ^ T rn iim lt iirm r i m. Pokój w Gran Chaco

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "$ ŁASKI. Ł& w ; i W H ] M J a i B «s q B ^ i i ^ B g ^ r c r a «H i a i m» «a a B s ^ ; a i K s m i r e E ^ T rn iim lt iirm r i m. Pokój w Gran Chaco"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

G R A N CHACO,

rJ\\\iU W-V

VVVV i

DZIENNIK NIEZALEŻNY POLITYCZNO SPOŁEONO GOSPODARCZĄ POŚWIĘCONY OBRONIE ŚWIATA PRACY Hr. 131

Redakcja i adm inistracja: Chorzów

ul. Krzywa 1* — Telefon 415-58

j Chorzów, sobota 15 czerwca 1935 r.

Wychodzi 7 razy w tygodniu.

Konto P. K. 0. nr 300699 N ależność pocztow a

uiszczona ryczałtem

$ ŁASKI Cena 11? groszy

KURIER PORANNY

awantur» w łódzkiej radzie miejskiej

Ł& w ; i W |H ] M J a iB « s q B ^ ii^ B g ^ r c r a « H ia im » « a a B s ^ ; a i K s m i r e E ^ T rniiM lT iirm r i m

Warszawa, 15. 6. (Tel. wł.) O przebie­

gu czwartkowego posiedzenia rady miei- skiej w Łodzi, w arszaw ska prasa prcrzą- dowa m. in. pisze:

O statnie posiedzenie rady miejskiej ttiasta Łodzi stało się znów pasmem skan­

dalów, wywoływanych przez większość endecką.

Przewodniczący inż. Wojewódzki po odczytaniu upomnienia p. m inistra spraw Wewnętrznych dla rady miejskiej, kolejno Poddawał pod głosowanie wnioski składa­

ne przez radnych i oto okazało się, iż u- spokojenie po upomnieniu ministra było tylko pozorne.

Większość endecka odrzucała wszyst­

kie wnioski, staw iane przez mniejszość o zasiłki dla instytucyj kulturalnych, ośw ia­

towych i społecznych, natom iast przepro­

wadzała swoje wnioski, wyznaczając kre­

dyty na swoje cele niezgodne z budżetem.

Po przegłosowaniu trzech działów, a mianowicie opieki społecznej, zdrowia i oświaty, okazało się, że budżet w tych działach jest formalnie zdewastowany i całkowicie n - " o d n y z preliminarzem.

Zapamiętałość endeków poszła tak da- wko, iż gipsowali przeciw wnioskowi, aże- i oy przeznaczyć 50.000 złotych na budowę domu-pomnika im. M arszałka Piłsudskiego

Około godz. 12-ej w nocy tak sprepa­

rowany budżet był już gotowy.

Klub BBWR uznał, iż nie może wziąć

"działu w głosowaniu en bloc nad budże- m’ dokąd nie wyjaśni swojego stosunku do zmian przeprowadzonych przez w ięk­

szość jednego głosu.

Ponieważ jednak pora na składanie ta ­ kich oświadczeń była zbyt spóźniona, klub BWR złożył wniosek o odroczenie po­

jed ze n ia na inny termin i zwołania go tyl- 0 w celu złożenia deklaracyj klubów i Przegłosowania budżetu. Endecy zaprote­

stowali przeciw temu, zasłaniając się upo­

mnieniem ministra, który nakazał niezwło

"zne przystąpienie do podstawowych obo­

wiązków rady miejskiej, t. j. uchwalenia udżetu. Napróżno przewodniczący inż.

Wojewódzki mówił, iż wobec ukończonego Stosowania żadne zmiany w budżecie zajść j e mogą i odroczenie głosowania jest tyl­

ko formalnością.

Z ław endeckich adw. Kowalski na cze-

® swojej gromady krzyczał bez przerwy:

’■Protestujemy! Protestujem y!“ Po zarzą­

dzonej przerw ie klub BBWR oraz ugrupo­

wania żydowskie nie zjawiły się na sali, a klub PPS po złożeniu krótkiego oświad-

"zenia, iż pragnie odczytać swoją dcklara- cie wobec pełnej rady, także opuścił salę.

K o m isarz W o jew ó d zk i z a rz ą d z ił . błiczenie o b ec n y ch i oto o k a z a ło się, 51 do q u o ru m z a b ra k ło jednego głosu.

° b e c teg o p o sied ze n ie z a m k n ą ł jako j e w a żn e dla p rz e p ro w a d z e n ia g ło so ­ wania. R ad n i m niejszości szy b k o opu- SCl'i gm ach ra d y m iejskiej, n a to m ia st endecy o św iadczyli .iż nie ru sz ą się z

°k alu i b ę d ą o cz ek iw ali n a o dpow iedź m inistra s p ra w w e w n ę trz n y c h n a de- Peszę, k tó r ą p o śp ieszn ie z red ag o w a n o

* gronie b lisk ic h p rz y ja c ió ł p. K o w a l­

skiego i w y słan o do W a rsza w y . De- esza ta b rz m i:

, »Do p a n a M in istra S p ra w W ew n ę-

""Znych w W a rsz a w ie . K lu b N arodo- V stoi n a sta n o w isk u , iż w zw ią zk u

* upom nieniem P a n a M in istra, n ależ y a dzisiejszem p o sied ze n iu u ch w alić s,n bloc b u d ż e t m ia sta Łodzi. P rz e c iw - K jw ia się tem u k o m isarz W o jew ó d zk i 1 *r a k cie ży d o w sk ie o rz e z o p u szc zen ie

p o sied zen ia. P rosim y o decyzję. C ze­

k am y odpow iedzi w gm achu R ady.

K lub N a ro d o w y “ ,

D e p esza n a d a n a z o s ta ła p rz ez sp e ­ cjalnie u p o w a żn io n y ch czło n k ó w klubu o godz. 1 w no cy do W a rsza w y , przy- czem en d e cy w vm ysiili sobie, że n a j­

lepiej b ę d z ie o p łacić odp o w ied ź dla P a n a M in istra.

Warszawa, 15. 6. (Tel. wł.) Sejmowa komisja konstytucyjna Kontynuuje dalszą dyskusję szczegółową nad projektem no­

wej ordynacji wyborczej do Sejmu.

Na jednem z posiedzeń, gdy posłowie domagali się przerwy w obradach ze względu na późną porę, współtwórca o r­

dynacji wyborczych, poseł Car powiedział:

,,Nie będę ukryw ał przed Panami, źe będziemy dążyli do tego, ażeby prace nad temi trzem a aktam i prawodawczemi w o- bu izbach były zakończone najpóźniej 1 lipca. Jeżeli debaty będą wymagały dłuż­

szych obrad, to możemy sprawę załatwić

Berlin, 15. 6. W ielkie wrażenie w k o ­ lach katolickich wywołało odważne wy­

stąpienie kapłana katolickiego o. Heriber- tiusa z zakonu Franciszkanów. Znany ten kaznodzieja wygłosił w Koenigsdoriie w Nadrenji kazanie, w którem zw raca się ostro przeciwko teorji rasizmu. Między irneini oświadczył on, że nie krew i rasa, lecz miłość chrześcijańska jest tu m iaro­

dajna, która uznaje tylko czystość duszy a nic czystość rasy Oddajmy cesarzowi co cesarskie, a kanclerzowi ęo kanclerskie.

Jcsteśm v obywatelami innei Rzeszy, Rze-

O c zek u jąc n a odpow iedź, ra d n i e n ­ d eccy w ygodnie rozło ży li się w całe) sali ra d y m iejskiej. P o zd ejm o w an o m a ­ ry n a rk i i k o łn ie rz y k i, p o u k ład ali się na k rz e sła c h , a k ilk u ra d n y c h dla za b ic ia cz asu z a b a w ia ło się g rą w ,,sz e w c a “ . Nie d o cz ek aw sz y się odpow iedzi p.

m in istra , ra d n i e n d e c c y d o p iero ok o ło godz. 5 ra n o opuścili salę.

tylko w ten sposób, że będziemy musieli przedłużyć dzień pracy. Dlatego proszę, żeby nie zamykać dzisiejszego posiedzenia o 7-ej czy 8-ej, tylko żebyśmy mogli p ra­

cować znacznie dłużej."

W obec tego, że sesja nadzwyczajna Sejmu i Senatu ma być zakończona naj­

później w dniu 1 lipca, niewiele już pozo­

stało czasu dla załatwienia trzech ustaw, t. j. ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczy­

pospolitej i ordynacji do Sejmu i Senatu W obec więc krótkiego term inu przypu­

szczać należy, że obrady toczyć się będą w przyśpieszonem tempie.

szy niebiańskiej, a przywódcą naszym jest Chrystus ze szczepu judejskiego. Kazno­

dzieja nawoływał do wytrwania w walce o wiarę i i.;e poddawania się, bowiem k a­

tolicy walczą o w ielką ideę Boską. Skłoń­

my się przed nowemi sztandarami, bo to jest nasz obowiązek, lecz serca nasze należą do Chrystusa

Kazanie to wywołało wielkie wzburze­

nie w kołach narodowo-socjalistycznych i ataki prasy narodowo-socjalistycznej szcze golnie w Nadrenii, która nazywa wystanie-

P IE R W S Z Y O F IC JA L N Y P O R T R E T K R Ó LA W Ł O S K IE G O OD C ZA SÓ W

W O JN Y

b ęd z ie u p ię k sz a ł gm achy u rz ęd o w e Italji.

„Włochy sa panem swych losów“

P a ry ż , 15. 6. P ism o „ E x c e lsio r“ z a ­ m ieszcza ro zm o w ę sw ego k o re s p o n ­ d e n ta z M ussolinim , k tó ry o św iad c zy ł m. in., że sp ra w y A b isy n ji z n a jd ą lo g i­

czne ro z w iąza n ie . W ło ch y są p an e m sw ych losów . Z ag ro żen ie n asz y ch g ra ­ nic je st rz e c z y w iste i s ta le w z ra s ta , co zm usza nas do p o s ta w ie n ia za g ad n ien ia sto su n k ó w w ło sk o -e tjo p sk ic h w sposób n ajb ard ziej w y ra ź n y i ra d y k a ln y .

o---

Torgler na wolności pod nadzorem policyjnym

Berlin, 15. 6. (Tel. wł.) B. poseł komu­

nistyczny Torgler w - mszczony został na wolność. Torgler, jak wiadomo, był jednym i oskarżonych w słynnym procesie o pod­

palenie Reicast.» f • i »„s.ał wspólnie z cs- ks; żony mi Bułgaram Dymitrowvm. Popo- wem i Tanewem a ucwinniony. Podczas gdy trz ttb Bułga-ów wydalono z granic Rzeszy. Torgler zat • many zoi ał w wię- zieoiu śledczem p ) i zarzutem zdrady sta ­ nu w innej sprawie.

Gdzie obecnie Torgler przebywa nie­

wiadomo, gdyż w mieszkaniu jego go nie­

ma. Przypuszczają, że znajduje on się pod prrybranem nazwiskiem gdzieś w kraju, oczywiście pod nadzorem policyjnym.

nie to zdradą stanu i domaga się ukarania kapłana.

„W estdeutscher Beobachter“ nazywa to w ystąpienie O. Heribertusa najgorszego gatunku zdradą narodu i kraju, wskazując z oburzeniem na przeciwstawienie Kró­

lestw a Niebieskiego III Rzeszy.

Szereg pism narodowo-socjalistycznych domaga się ostrych zarządzeń przeciw po­

dobnym wystąpieniom z ambony.

° ° ° av /g O E b e. i—----

Pokój w Gran Chaco

O g ro d n ic zk a: „ P o p a trz — m oja g a łą z k a oliw na za c z y n a p u szc zać k o rz e ­ nie .

Ordynacie wyborcze

mają być uchwalone namóźniej do 1 lipca

Odważny kapłan

polepił hitlerowska teorie rasizmu

(2)

Str. 2, „ŚLĄSKI K U R IE R PO RAN NY“ — 15 czerw ca 1935 roku. Nr. 131

thrastianam zwydeżyl

we FrcncM

W dniu 9. b. m. o tw a r ty z o sta ł w

^ a r y ż u XVI fra n c u sk i k o n g re s c h rz e ­ ścijań sk ich z w ią zk ó w zaw o d o w y ch . N a zja z d p rz y b y ło p rz e sz ło 400 d e leg a tó w , re p re z e n tu ją c y c h o k o ło 800 zw iązk ó w .

S p ra w o z d a n ie zło ży ł p re z e s c h r z e ­ ścijań sk ich zw ią zk ó w zaw o d o w y ch Z irnhełd, u w y p u k la ją c n a tle d an y c h cy fro w y ch siłę i s ta ły rozw ój fra n c u ­ sk ich c h rz e śc ija ń sk ic h zw ią z k ó w z a w o ­ dow ych, k tó re w ciągu o sta tn ie g o ro k u w z ro sły z liczby 792 do 825. B e z p o ­ śre d n ią p rz y c z y n ą ro z ro s tu c h rz e śc i­

jań sk ich z w ią zk ó w z a w o d o w y ch jest ś w ie tn a o b ro n a in te re só w p ra c o w n i­

k ó w , p rz e p ro w a d z a n a p rz e z zw ią zk i za w o d o w e.

W drugiej części sw ego p rz e m ó w ie ­ n ia Z irn h ełd p rz e d s ta w ił p lan g o sp o ­ d arczy , o ra z p ro g ra m o d n o w ien ia o r­

ganizacji sp o łe c z n y c h n a z a sa d a c h m o­

ra ln o śc i ch rześc ijań sk ie j. N a w o ły w ał on do p ro p a g a n d y idei, na k tó re j o p ie ­ ra ją się ch rz e śc ija ń sk ie zw ią zk i z a w o ­ dow e, o ra z do p ra c y n a d w p ro w a d z e ­ niem re fo rm m o ra ln y c h w życiu s p o łe ­ c z e ń stw a fran cu sk ieg o .

P rze m ó w ie n ie p re z e s a Z irn h eld a p rz y ję to z entuzjazm em .

N a stę p n ie sp ra w o z d a n ie k aso w e zło ży ł sk a rb n ik D a n g er, k tó re z o sta ło p rz ez d e le g a tó w z a tw ie rd z o n e .

P o p rz e rw ie o biadow ej k o n g re s o b ra d o w a ł n ad zm ianam i sta tu to w e m i, p o cz em s e k r e ta r z g e n e ra ln y zw ią zk ó w ro b o tn ik ó w w łó k ien n icz y ch , Louis B lain, om ów ił n a tle a k tu a ln y c h w a ­ ru n k ó w , p ro je k ty , m ające n a celu p o le p sz e n ie w a ru n k ó w p ra c y w a rs tw y

ro b o tn icz ej.

S p ra w o z d a w c a z re fe ro w a ł p ra c e s p e ­ cjalnej kom isji p o w o łan e j n a k o n g re sie w 1934 r., k tó r a o p ra c o w a ła sze reg k o n k re tn y c h p o stu la tó w zgodnie z n a u ­ k ą c h rz e śc ija ń sk o -sp o łe c z n ą

w sp ra w ie R a d y G o sp o d a rc z e j i w y ż­

szej R ad y p ra c y , re g io n a ln y ch R ad go­

sp o d arczy c h , m inim um p ła c , sk ró c e n ia cz asu p ra c y , um ów zb io ro w y ch , rozjem -

stw a i t. p.

S p ra w o z d a n ie p o w y ższe z o sta ło p rz y ję te.

W drugim dniu o b ra d , to je st w po- j n ie d z ia łe k , w szy scy d e le g a c i w zięli u-

j

d z ia ł w u ro c z y ste m n a b o ż e ń stw ie , m a- I n ife stu ją c sw oje u cz u cia religijne w : d zień Z e sła n ia D u c h a Ś w ięteg o .

I P o M szy św. d e le g a c i o b ra d o w a li w ró ż n y c h kom isjach.

Cyganka przepowiedziała

JA K C Y G A N IE L E C Z Y L I C H O R Ą N A R A K A P o z n a ń , 15. 6.

w ności ludzkiej świ czny w y p a d e k , jaki licac h C hodzieży ro ln ik a B e rn a rd a B k u dniam i cyganie pobliżu, p ro p o n u jąc

O n iesły ch a n ej n a i­

ad czy tro c h ę kom i- zd a rz y ł się w oko- w R zad k o w ie . Do . p rz y s z li'p r z e d kil- obo zu jący gdzieś w gospo d arzo w i, a ż e ­

by im s p rz e d a ł słom y i ż y ta d la koni.

W to k u ro zm o w y c y g a n k a p o w ie d z ia ła , że te śc io w a g o sp o d a rz a je st c h o ra na ra k a i to n ieb ez p iecz n ie . P rzy lej s p o ­ sobności c y g a n k a d o d ała, że zn a się n a lecz en iu i m oże u lży ć chorej, pod w a ru n k ie m jed n ak , że p rz e p ro w a d z i

Aleja Józefa Piłsudskiego w Poznaniu

P o zn ań . R a d a M iejsk a m ia sta P o ­ z n a n ia z e b ra ła się n a u ro c z y ste p o sie ­ d zenie w celu p o w z ię c ia u c h w a ły o p rz e m ia n o w a n iu uliev W jazd o w ej o ra z części ulic Św. M a rc in a i Z w ie rz y n ie c ­ k iej n a A leję Jó z e fa P iłsu d sk ieg o . P o ­ rz ą d e k o b ra d p o za le m ża d n y ch in n y ch p u n k tó w nie z a w ie ra ł. P o o tw a rc iu p o sie d z e n ia zgłosiło się do głosu 3 p rz e d sta w ic ie li klu b u e n d e c k ie g o w z a ­ m iarz e zg ło szen ia sz e re g u irTterpełacii, P re z y d e n t m ia sta nie u w z g lę d n ił ty ch żą d ań , o św iad c zając , że ze w zględu na u ro c z y sty n a stró j p o sie d z e n ia w sze lk ie in te rp e la c je ra d z ie c k ie są n iew łaśc iw e i n ied o p u szc zaln e .

P rz e w o d n ic z ą c y k lu b u en d e ck ieg o , ośw iad czy ł, że jego g ru p a w strz y m a się o d g ło so w an ia.

W sprawie bezrobotnych Polaków we Francji

P a ry ż . H a v a s ogłosił n a stę p u ją c y k o m u n ik at, d a to w a n y z L ille:

P o lacy, k tó rz y m asow o p rz y b y li do k o n su la tu gen. R zp lite j w Lille, d o m a­

gali się b o n ó w re p a trja c y jn y c h , albo pom ocy. W iadom o, że k a r ty p ra c y zo ­ s ta ły co fn ię te w e F ra n c ji tym c u d z o ­ ziem com , k tó rz y . nie w y k a z a li się 10- letn im p o b y tem . C udzoziem cy ci nie p o sia d a ją p ra w a do z a siłk u dla b e z ro ­ bo tn y ch . K o m u n ik at, ogłoszony p rz ez min. p ra c y dn. 23 m aja p rz ew id u je n a d zień 5 c z e rw c a m ożność re p a trja c ji do g ra n ic k ra ju ojczy steg o n a k o sz t e k a rb u fran cu sk ieg o ty c h cu d zo ziem ­ ców, za m ie szk ały ch w e F ran c ji, k tó rz y nie p o sia d a ją p ra w a z a ro b k o w a n ia . O d 5 c z e rw c a za częli w ięc zg łasz ać się do p re fe k tu ry d e p a rta m e n tu N ord li­

czni b e z ro b o tn i n aro d o w o ści polskiej.

P re fe k tu ra , nie p o siad ają c ścisłych in-

•strukcyj w tej sp raw ie, nie m ogła udzie lić zgłaszający m się b o n ó w re p a trja - n

S.S. R

.,...: -i M AN D SCH U KtJOf

NDCHOUWE

cyjnych i k ie ro w a ła ich do k o n su la tu gen. R zp lite j w Lille. K o n su la t po lsk i u d zielił n ie k tó ry m pom ocy. P o c z y n io ­ no o d p o w ied n ie k ro k i w P ary ż u . W o c z e k iw a n iu w yniku, w m ia r ę .m o ż n o ­ ści, b ę d z ie u d z ie la n a pom oc b e z ro b o ­ tnym P olakom .

N a to m ia st za u c h w a łą o n az w an iu A lei Jó z e fa P iłsu d sk ieg o głosow ali ta k ż e ra d n i N a ro d o w ej P a rtji R o b o ­ tn iczej (M. P. R.) o ra z g ru p a M łodych N arodow ców .

Nowe roznschy w Irlandii

Londyn, 15. 6. W mieście Belfast, sto­

licy Irland;! północnej doszło ponownie do starć pomiędzy policją a manifestantami, należącymi do stronnictw a republikanów irlandzkich. Manifestanci obrzucili kam ie­

niami kilkanaście domów, wybijając szyby.

Podczas strzelaniny jeden z podoficerów policji odniósł ciężkie obrażenia. Policja przeprow adziła szereg aresztowań. W mie­

ście panuje nastrój niezwykle naprężony.

N. I. Ł L sbowigzuje

W a szy n g to n , 16. 6. S e n a t p rz e d łu ­ żył ty m cza so w o m oc o b o w ią z u ją c ą p o ­ sta n o w ie ń N. I. R. A. Za p rz e d łu ż e ­ niem g ło so w ało 41 s e n a to ró w — p rz e ­ ciw ko zaś — 13.

Rzeźnia niemowląt

IÖ»ACR5üN

Sha n g h a i

FORMOSE

I T CHIN

Canto

A te n y . G re c k a opinja je st do głębi w s trz ą ś n ię ta szczegółam i, ja k ie w yszły n a jaw p o d cz as rew izji, p rz e p ro w a d z o ­ nej p rz e z b u rm istrz a m ia sta A te n p.

K o tz ia sa w m iejskich z a k ła d a c h sp o łe ­ cznych. J a k donosi ,,E le u th e ro s A n- tro p o s “ z 11.786 n ie m o w lą t o d d an y c h do m iejskiego z a k ła d u dla n iem o w ląt, I zm arło 9 341 n iem o w ląt.

I W ro k u 1921 o d d an o do za k ła d u 1.300 n iem o w ląt, z k tó ry c h p rz y życiu p o z o sta ło ty lk o jedno dziecko, w ro k u

1922 o d d an o 1.170 a p o z o sta ło p rz y życiu ty lk o dw oje dzieci.

W c e la c h o szc zęd n o ścio w y ch c h o ­ w a n o po dw oje dzieci w jednej t r u ­ m ience. W z m ia n k o w a n e pism o n a z y ­ w a z a k ła d „ rz e ź n ią n ie m o w lą t“ . P r e ­ z y d e n t zw ią zk u le k a rz y V lav ian o s w piśm ie sk ie ro w a n e m do p re z y d e n ta m iasta, n az w ał p rz y tu łe k „ H e ro d e o - nem ", S p ra w ą z a ję ły się w ła d z e p ro ­ k u ra to rs k ie .

Po katastrofie w Reinsdorfie

B erlin, 15. 6 (tel. wł.l K o m u n ik a­

ty oficjalne w p ra sie n iem ieck iej s ta ­ ra ją się n a d a l pom n iejszy ć ro z m ia ry k a ta s tro f y w R ein sd o rfie.

W e d łu g ty c h k o m u n ik a tó w w y d o ­ b y to d o ty c h c z a s z pod gruzów 45 z a b i­

tych. P o z a te m je st oko ło 70 ciężko i k ilk a s e t le k k o ra n n y c h .

T ym czasem k a ta s tr o f a w rz e c z y ­ w isto ści m a ro z m ia ry olbrzym ie. J e s t k ilk a s e t za b ity c h i p rz e sz ło ty siąc r a n ­ nych.

P ra s a za g ran icz n a tw ierd z i, że s t r a ­ szne ro z m ia ry k a ta s tro fy d ają się ty lk o

J A K D A L E K O Z A M IE R Z A P O S U W A Ć S IĘ J A P O N J A ?

W edług inform acyj prasy jap o ń sk iej, m a J a p o n ja za m ia r u rz ą d z ić „ stre fę z d e n u lita ry z o w a n ą p o d jej p ro te k to r a te m , a k tó r a sięg ała b y do rz e k i H oan- ghof. O b sza r te n n a zdjęciu o z n a c z o n y jest ry su n k iem siatk o w y m . R e a liz a ­ cja teg o p lan u oczyw iście s p o tę g o w a ła b y ogrom nie w p ły w y J a p o n ji na k o n ty ­

n e n c ie azjatyckim .

te m w y tłu m acz y ć, że w R e in sd o rf e k s ­ p lo d o w ały śro d k i w y b u c h o w e u trz y m y ­ w a n e w tajem n icy , k tó ry c h siła w y b u ­ chow a p rz e k ra c z a w sz y stk ie d o ty c h ­ czas z n a n e m a te rja ły w y b u c h o w e. R ó ­ w n ież e k sp lo d o w a ć m iały cięż k ie b o m ­ by lo tn ic ze zm ag a zy n o w a n e w p o d z ie ­ m iach.

O ficjalnie tw ie rd z ą , że p rz y c z y n ą w y b u ch u b y ł p o ż a r p o w sta ły w cz y sz­

czaku, od k tó re g o n a s tą p iła e k sp lo zja a n a stę p n ie sze reg dalszy ch w s k u te k w strz ą su i odłam k ó w .

N a m iejsce k a ta s tro f y p rz y b y li licz­

ni m in istro w ie R zeszy. P a rtja p r z e ­ z n a czy ła dla o fiar k a ta s tro fy 100.000 m arek .

P ra c e ra tu n k o w e w R ein sd o rf p r o ­ w ad zo n e są w g o rą c z k o w e m tem p ie.

N ieb e zp iecz eń stw o d alszy ch eksplozji daje się b y ć zażeg n an e. Z d a le k a w i­

d ać płom ienie, w y c h o d ząc e z p o d z ie m ­ n y ch re z e rw u a ró w . P olicja, form acie.

p e w n e zabiegi. Z w ła śc iw ą cyganom tajem n iczo śc ią, w z b u d z a ją c ą z a c ie k a ­ w ien ie, p o p ro siła c y g a n k a o sz k la n k ę w o d y i rę czn ik . W sz y stk ie te p rz e d ­ m io ty p o ło ż y ła c y g a n k a n a p ie rś ch o ­ rej, rz e k o m o n a ra k a , te śc io w e j p rz y w y m a w ia n iu jak ich ś m ag iczn y ch słów, z k tó ry c h n a jb ard ziej zro zu m iałe były

„ty m usisz u m rz e ć !" . Z a le c z e n ie z a ­ ż ą d a ła c y g a n k a d w a zło te , z a ś n a p o ­ c z e t d alszej k u ra c ji z a ż ą d a ła zło ty ch 20, k tó r e te ż o trz y m a ła . N a stę p n eg o d n ia cy g an ie zw ró cili ow e 20 zło ty ch gospo d arzo w i.

R zec z zro zu m iała, że d a lsz a ro z ­ m o w a p o to c z y ła się zn ow u n a te m a t c h o ro b y teścio w e j, k tó r ą cyg an ie p rz y ­ rz e k li w y leczy ć, p rz e d k ła d a ją c c h y trz e p rz e m y śla n e w a ru n k i. M ian o w icie ta k g o sp o d arz, jak i te śc io w a m ieli w y d a ć cyganom w sz y stk ie w dom u p o sia d a n e p ien iąd z e, gdyż ty lk o w te n c z a s le c z e ­ nie b ę d z ie sk u te c z n e . P rzy te m c y ­ g a n k a p rz e p ro w a d z iła w ró ż b ę, p o d cz as k tó re j p rz e p o w ie d z ia ła gospodarzom , że g rozi im d uża . . . s tra ta . N ie b y ło je d n a k siły, k ó ra b y z d o ła ła jej p r z e ­ szkodzić.

G o sp o d a rz p o ro z u m ia ł się z te ś c io ­ w ą i w y d a ł cy g ań sk iej p a rz e w s z y s t­

k ie zn a jd u ją ce się w dom u p ie n ią d z e w sum ie 480 zło ty ch . C y g an k a w z ię ła g o tó w k ę do rę k i, o b ieca ła, że w ró c i ją p rę d k o i o d d a liła się p o sp ieszn ie ze sw ym to w a rz y sz e m cyganem .

D op iero , gdy cyganie nie w ra cali, p rz e p a d a ją c b ez w ieści, p o d o b n ie jak w y d a n e z dom u p ien iąd z e, ła tw o w ie r­

ny g o sp o d a rz i jego rz e k o m o c h o ra t e ­ ścio w a p rz e k o n a li się, iż p a d li o fiarą c h y tre g o o sz u stw a cygańskiego.

0 rozwiązanie Volkstagu

Gdańsk, 15. 6. W imieniu partji cen­

trowej, niem iecko-nar"4owej i socjalistycz­

nej złożył ks. dr. Stachnik na ręce prezy­

denta Volkstagu, wniosek o rozwiązanie Volkstagu. W niosek ten znajdzie się na porządku dziennym najbliższego posiedze­

nia Volkstagu.

Gdańsk, 15. 6. Na prośbę poselstwa ju­

gosłowiańskiego w W arszawie komisariat jcneralny Rzplitej w Gdańsku interw enio­

wał w spraw ie aresztowanego przed kilku dniami przez władze gdańskie dziennika­

rza jugosłowiańskiego Pcnkalli, który wskd tek tej inteiwencji został zwolniony.

W ładze gdańskie zniosły również za­

kaz wychodzenia socjalistycznej „Danziger Volksstimme“, aby, jak zaznaczył prezy­

dent senatu G reiser dać możność opozycji uprawiania „twórczej krytyki" nad ban­

kructw em finansów gdańskich.

Zjazd B. 8. W. E.

W a rsz a w a , 15. 6. W W a rsz a w ie od b y ł się zjazd k ie ro w n ik ó w i s e k r e ­ ta rz y w o jew ó d zk ich B BW R. w o b e ­ cności p re z e s a B B W R ., p re m je ra W a ­ le re g o S ła w k a i m in istra sp ra w w e ­ w n ę trz n y c h M. Z y n d ra m -K o ściałk o w -

skiego.

O b e cn i m. in. byli ta k ż e b. p re m ie ­ rzy A. P ry s to r i L. K ozłow ski, oraz cz ło n k o w ie p re zy d ju m B BW R .

Z jazd zajm o w ał się b ieżą cem i s p ra ­ w am i i p ra c a m i w te re n ie .

J a k sły ch ać, o rg a n iz a c ja B BW R . zo­

sta n ie z a c h o w a n a do w y borów , poczem uleg n ie re o rg a n iz a c ji i p rz y s to s o w a n i zo stan ie do now ych w a ru n k ó w .

W iz y ta A n g lik ó w w N iem czech.

L ondyn, 15. 6. D e leg aci b. k o m b a­

ta n tó w angielskich, zjed n o czo n y ch v<r

„B ritish L eg o in “ , w y jec h ali 13 bm. do N iem iec, gdzie p o b a w ią k ilk a dni-, N a czele sto i p rz e w o d n ic z ą c y „B ritish L egion , m ajo r G odley, a to w a rz y sk i m u c z te re j cz ło n k o w ie organizacji.

D e le g acja m a p rz y g o to w a ć w y ciecz­

k ę w ięk szej liczby k o m b a ta n tó w an­

gielsk ich w N iem czech.

n aro d o w o -so c ja łisty c z n e i oddziały R eic h sw e h ry strz e g ą d o stę p u do m iel' sc a k a ta stro fy .

„W asag " b y ła jed y n ą fa b ry k ą , k tó ­ ra, w m yśl p o sta n o w ie ń tr a k t a tu w e r­

salskiego, m iała p ra w o w y trw a rz a ć arm1 nicję dla R eich sw e h ry . P r o d u k o w a n o

p rz e d e w sz y stk ie m d y n am it i proch strze ln ic zy . W o sta tn im (z a s ie p r ° ' au k c ja z o s ta ła zn a czn ie zw iększona- P ra c o w a n o dniem i n o cą na trz y zinio"

n y. h a b r y k a z a tru d n ia ła ogółem "*j>0 ro b o tn ik ó w . P a n o w a ł ta m n ie z w y k e ścisły rygor. R o b o tn ic y byli bardzo d o k ład n ie p rz e b ie ra n i. W ąru n k m p rz y ję cia było w y k a z a n ie się p rz y n a . leżn o śc ią do p a r t j i o r a z c e r t y f i k a t o m

lojalności ze s tro n y w ład z .

(3)

Nr. 131 ,SL Ą SK I KUR JE R PORANNY" — 15 czerw ca 1935 roku. Str. 3.

la; utracony

W iek XIX był dla Europy okresem zło­

tym. Był to wiek wzrastającego powszech­

nego dobrobytu, postępu i kultury. A był nim dlatego, że państwo ograniczało się do swoich właściwych zadań, pozostaw ia­

jąc pełną wolność życiu gospodarczemu.

Przywróćmy wolność gospodarczą, a od­

zyskamy raj utracony.

Taki jest sens często zawiłej argumen­

tacji kapłanów liberalizmu. Zachwalając Przedwojenną wolność gospodarczą zapo­

minają oni o jednem: że wiek ubiegły był wiekiem politycznej i gospodarczej hege­

mon}i Europy w świecie, — hegemonji, której wojna położyła kres i która należy do bezpowrotnej przeszłości.

Wiek XIX był wiekiem podbojów. Mo­

carstwa europejskie zaokrągliły swoje po­

siadłości zamorskie o miljony kilometrów kwadratowych, uzyskując w ten sposób olbrzymie rynki zbytu oraz możność eks­

ploatowania wielkich bogactw naturalnych kolonij. A także ujście dla nadmiaru swej ludności. W etka Brytanja stała się w o- Wym okresie imperjum, w którego grani­

cach słońc-' nigdy nie zachodzi. Francja Wielkiem pairst -"-u kolonjalnem. W Afry­

ce ostało się h (ko jedno państw o niepod­

ległe — AVisy. ja. W Azji prawdziwie nie­

zależną była tylko Japonja. Wszystkim innym krajom m ocarstw a narzucały swo­

ja wolę, dyktowały im warunki wymiany dóbr, siłą wymuszały na nich najkorzyst­

niejsze dla siebie taryfy celne, prawo eks­

ploatacji ich bogactw naturalnycn, różne koncesje i pr/p wileje. Setki miljonów mie­

szkańców Afryki i Azji pracowało dla Europy, zasilając ją taniemi surowcami i kupując jej wyroby.

Rola krajów zamorskich w gospodarce

E u r o p y była olbrzymia a miała charakter

dopełniający: dostarczały jej surowców, otrzymywały gotowe wyroby. W roku 1913-tym wielkie państw a europejskie trzy czwarte surowców sprowadzały z krajów Zamorskich a odsetek wyrobów przem y­

słowych w eksporcie Europy przedstaw iał się następująco: w Anglji — 80, w Niem­

czech — 75, we Francji — 61. Nawet S ta­

ny Zjednoczone były krajem wywożącym głównie surowce a sprowadzającym fabry­

katy. Z wszystkich części, z wszystkich zakątków świata płynęły do Europy ob­

fite strumienie złota.

Ale płynęły nie dzięki „wolności go­

spodarczej", bo jej naprawdę nie było, lecz dzięki przywilejom kapitału europej­

skiego, który posiadał monopol na eks­

ploatację krajów zamorskich. W ielka woj- na położyła kres monopolowi kapitału eu ■ rooejskiego i opartej na tym monopodu Pomyślności gospodarczej. Europa straciła najlepsze rynki zbytu. Kapitalizm okazał się niezdolnym do przystosowania się do zmienionych warunków. Zdobył się tylko ba jedno: na ograniczanie produkcji i ni­

szczenie „nadmiaru" dóbr, na stwarzanie karteli i trustów, których celem jest sztu­

czne tworzenie braku tam, gdzie istnieje niemal nieograniczona możność w ytw arza­

nia i zaspakajania wszystkich potrzeb.

W ten sposób kapitalizm skazał na skrajną nędzę setki miljonów ludzi — w okresie nadmiaru wszelkich dóbr. Tern sa­

mem skazał siebie na zagładę. Boć nigdy nie uda się mu odzyskać raj utracony — monopol na eksploatację krajów zamor­

skich — a jego metody zapewniania sobie zysku wcześniej czy później muszą dopro­

wadzić do buntu rozpaczy wielomiliono­

wych rzesz ofiar panującego systemu go­

spodarczego.

Świat jest dziś bardzo bogaty, bogat­

szy niż kiedykolwiek. Nigdy nie było tyle zboża, tyle węgla, tyle sukna i wszelkich Artykułów codziennej potrzeby. Możtiaby nakarmić do syta i przyodziać wszystkich, zapewnić wszystkim znośne, a naw et do­

bre warunki bytowania. — Czemu więc —

’’’’■'tają masy — ogranicza się produkcję

"dy potrzeby są ogromne, czemu istnieją f,’d i nędza, skoro istnieje nadm iar? Cze- ' ” !? — Bo niema harmonji między pro-

’ ’keją a spożyciem. I nie będzie jej, jak długo gospodarstwo opierać się będzie na zasadach z okresu gospodarstwa niedo- sta+ku.

Zysk kapitalisty przestał być motorem Postępu i dźwignią dobrobytu. W gospo­

darstwie obfitości zasada zysku prowadzi dp zwyrodnienia form organizacji produk- c|i i wymiany. A kapitalizm nie chce i nie

%oźe wyrzec się zysku. Tworzy więc

^tucznie brak, bezrobocie i nędzę. T rze­

ba więc — konkluduje nowoczesna mvśl ekonomiczna — zaniechać marzeń o odzv-

„Coraz większy udział w życiu

biorą organizacje zawodowe“

Przemówienie posła Podoskiego o nowej ordynacji wyborczej

M o w a P odo sk ieg o .

J a k już w c zo raj donosiliśm y, re fe ­ re n t now ej o rd y n a cji w yborczej p o seł B ez p a rty jn e g o FHoku W sp ó ło ra c y z R ząd e m p. Po.doskt o d p o w ied z ia ł na z a rz u ty , s ta w ia n e p rz e z p?zed staw icie- li p a rty j p ro je k to w i p ra w a w y b o rczeg o p o d cz as g en e raln ej d yskusji w k o m i­

sji k o n sty tu c y jn e ; Sejm u.

Ze w zględu n a zn a cze n ie sp ra w y p o d ajem y pon iżej o b sz e rn e stre s z c z e ­ n ie m ow y p o sła P o d o sk ie g o :

W debacie ogólnej podniesiono szereg zagadnień, na które chciałbym odpowie­

dzieć. M. in. powiedziano, że podział na okręgi wyborcze został dokonany z po­

krzywdzeniem wsi na korzyść miast oraz ziem województw zachodnich na korzyść wschodnich. Nie kierowaliśmy się wzglę­

dami, jakie nam tu zarzucano i w szcze­

gólności zaprzeczyć muszę, abyśmy chcieli uprzywilejować wschód na niekorzyść za­

chodu. Sprawa przedstaw iała nam się tak, że przedewszystkiem ludność wiejska ma większą ilość niedorosłych, a mniejszą ilość dorosłych w czasie gdy ludność miej ska w skutek mniejszego naturalnego przy­

rostu więcej posiada dorosłych, niż niedo­

rosłych . Ponieważ więc niedorośli n’e m a­

ją praw wyborczych, musieliśmy, wziąwszy to pod uwagę, kierować się ilością w ybor­

ców i dać miastom większą ilość mandatów.

Podział mandatów jest sprawiedliwy.

Jeżeli sięgnąć do statystyki, to na wo­

jewództwa centralne wypada jeden poseł, np. w województwie warszawskiem na 158.000, w łódzkiem na 168.000, w biało- stockiem na 164.000. I dalej, w wojewód­

ztwach południowych, jak np. krakowskiem 1 poseł na 161.000, w kieleckiem cyfra jest również zbliżona, a jeżeli idzie o wschodnie województwa, to we lwowskiem wypada 1 na 175.000, w wileńskiem 1 na 178.000, w poleskiem 1 na 188,000, w poznańskiem zaś, również bez miasta, jeden na 155.000, w Ślą­

skiem 1 na 143.000, w pomorskiem — jeden na 136.000, Jeżeli więc cyfry województw zachodnich są cośkolwiek mniejsze, to de­

cydowała tu również sprawa mniejszego przyrostu naturalnego, który, jak wiadomo, czem bardziej na wschód, jest coraz w ięk ­ szy. Ponadto ludność Pomorza wzrasta, czego wymownym przykładem jest i Gdy­

nia. Zarzuty więc, jakie nam stawiano, nie są prawdziwe, gdyż w ostatecznym rachun­

ku napewno okaże się, że podział w s to ­ sunku do ilości wyborców będzie zupełnie równy.

Jeśli chodzi o ilość posłów, to nie jest to kwestja, któraby się rozstrzygała na pod stawie niezbitych praw matematycznych.

Odwracając więc zarzuty panów mógłbym zapytać, dlaczego projekt PPS stara się

NOWY DYREKTOR MIĘDZYNARODO­

WEGO BIURA KOLEJOWEGO.

Dotychczasowy gen. dyrektor szwajcar­

s k i e j aduvmstrac'i ko'eiowo-pccztowej Dr.

Furier, został w y b r a n y dyrektorem cen­

tralnego urzędu dla międzynarodowego ru­

chu i rozwoju kolejnictwa.

skaniu utraconego raju i zastąpić anarchi­

styczną gospodarkę kapitalistyczną gospo­

darką planową, realizującą haśle sprawie dliwości społeczne: i powszechnego dobro­

bytu. („Nowy Kurier".)

powiększyć liczbę posłów, czyżby ich było w Polsce zamało? Jeśliby przyjąć, że przy wyborach w roku bieżącym uprawnionych do głosowania byłoby 16 i pół miljona wy­

borców, to przy systemie proponowanym przez PPS otrzymalibyśmy aż 660 posłów.

W rzeczywistości liczba głosujących, jak można przypuszczać, nie przekroczyłaby 12 i pół miljonów, lecz i wtedy otrzymali­

byśmy najmniej 500 posłów. Następne k a­

dencje wobec wzrostu ludności liczbę tę powiększałyby stale, a pocóż tak wielka ilość posłów? Wysuwano tu zastrzeżenie, jakoby zmniejszanie ilości posłów zmniej­

szało powagę parlamentu. Tymczasem po­

waga Sejmu zależy nie od ilości, a od ja­

kości posłów.

Zgromadzenia okresowe

Padło tu szereg zarzutów, co do sk ła­

du zgromadzeń okręgowych. Podnoszono, jakoby te wszystkie instytucje, których przedstawicieli wprowadzamy do zgroma­

dzeń, były tego niegodne, naprzykład sa­

morząd terytorjalny. Wydaje mi się, że p a­

nowie przesadzają, twierdząc, iż samorząd terytorjalny jest wyłącznem narzędziem Bezpartyjnego Bloku W spółpracy z Rzą­

dem i dlatego został wprowadzony do zgro madzeń okręgowych. Przecież stronnictwa panów posiadają jeszcze przedstawicieli w tym samorządzie. Ustawa otwiera drogę dla reprezentacji robotniczej, powołując w skład zgromadzeń przedstawicieli związ­

ków zawodowych i dlatego obliczenia, które tu panowie wysuwali co do owych

15.000 podpisów są nieścisłe, gdyż posiada­

cie przecież pod swemi wpływami szereg związków zawodowych. Uważamy, że sa­

morząd terytorjalny może najlepiej od- zwierciadlać opinje miejscowego społeczeń­

stwa, dalej zaś powołujemy przedstaw icie­

li izb samorządu gospodarczego. Jeśli cho­

dzi o udział organizacji kobiecych, to prze­

cież wiadomem jest, że mężczyźni w zna­

komitej swej większości poświęcają się za­

wodowi, a zatem posiadają odpowiednie reprezentacje, natom iast większość kobiet, oddaje się obowiązkom rodzinnym, biorąc udział w życiu publicznem jedynie w for­

mie organizacyj społecznych, w których pracują. Z tego też względu wprowadzi­

liśmy przepis o udziale delegatek organi­

zacyj kobiecych w zgromadzeniu.

Oidjmatja wvbmza a konstytucja

Jestem troche rozczarowany wysuwa­

nym przez panów momentem rzekomej niezgodności projektu z konstytucją gdyż panowie nie określi 1.1 dokładnie, na czem polega ł a niezgodność, a p. Czapiński je­

dynie powiedział, że ustaw a jest niezgodna i wszystkim to wiadomo P Stroński zbyt dokładnie uzasadniając podobne tw ierdze­

nie popełnił kilka błędów. Uważa on bo wiem samo powołanie przedstawicieli sa­

morządów do zgromadzeń za naruszenie konstytucji, natom iast domaga się w iększe­

go udziału tych przedstawicieli w komi- cjach wyborczych i tego już nie nazywa naruszeniem. Mamy tu zagadnień e, albo wogóle nie powoływać przedstawicieli sa­

morządowych do '.'istytucji wyborczych, jak to jest np. w Czechosłowacji, albo też do­

puścić do udziału. Je st to jednak : agad- nienie tylko celowości, a nie konstytucyjne

Równość w akcie głosowania jest za­

gwarantowana, bo każdy ma prawo do od­

dania tylko 2 głosów. Je st to tylko łudze­

niem opinji publicznej twierdzenie, jakoby gdziekolwiek na świecie istniała ordynacja dająca wyborcy możność dowolnego zgła­

szania kandydata w momencie głosowania.

Nie jest tak ani we Francji, ani też w Anglji, bo wszędzie istnieją w tym kierun­

ku ograniczenia. Z punktu widzenia teorji praw a konstytucyjnego, chodzi o to, żeby każdy wyborca miał równy udział w wy­

znaczaniu kandydatów, i ustaw a to spełni­

ła, gdyż prawo zgłoszenia kandydata ma zarówno 500 wyborców zorganizowanych jak i niezorganizowanych.

Jeśli na bezpośredniość wyborów spoj­

rzymy z punktu widzenia wyborcy, to do­

tychczasowy system był ułatwieniem dla stronnictwa politycznego, gdyż listę kan­

dydatów układał sztab partyjny. Wyborcy zostawiano tylko możność zgodzenia się na całą listę, natomiast glosując nie mógł on skreślić kandydata, którego uważał za nieodpowiedniego. Projekt nasz stwarza dla stronnictw trudności, gdyż nie będą one mogły zgóry wyznaczać listy kandy­

datów, ale zato wyborca, o którego prze­

cież wszystkim chodzi, będzie miał mor ność swobodnego głosowania.

Upadek partyj

Przechodzę do zagadnienia partji. P, Niedziałkowski powiedział nam, że p a rtji to związek ludzi o tych samych mniej w!- cej poglądach, mających pewne cele poi;

tyczne i dlatego usuwanie partji od wybo­

rów jest sprzeczne z ich istotą. Gdyby par tja polityczna była po to, żeby organizo­

wać wybory, to dziś, kiedy wszystko sie robi zawodowo, można byłoby zastanawiać się nad powierzeniem jej wyborów. Ale ^ partja to nietylko wybory, lecz i aspiracje do dzielenia się władzą, do podziału tek ministerialnych. Dziś, na co panowie zda­

ją się nie zwracać uwagi, przeżywamy o- kres dekadencji partji, świat przechodzi często do systemu monopartyjnego (jednej partji), kiedy jedna partja pochłania inne A wszakże uchwaliliśmy nową konstytu­

cję po to, aby umożliwić Prezydentowi możność powoływania rządu bez wpływu partji politycznych. Na m onopartję (sy­

stem jednej partji) niktby się chyba u nas nie zgodził poza panami z Klubu Narodo­

wego i to tylko wtedy, gdyby oni właśnie mieli być tą monopartją. Nie' fchodzi nam 0 utrzymanie czy osiągnięcie większości w Sejmie, bo do tego wystarczyłaby w zupełności, a może nawet była przydatniej­

sza dotychczasowa ordynacja wyborcza.

Idzie o coś innego. Jesteśm y na przeło­

mie historji, kiedy pewne formy się już widocznie przeżyły. Panowie mówią, że partja to społeczeństwo, lecz gdybym użył metody liczby i podsumował ilość człon­

ków partji i porównał z ilością członków społeczeństwa, to okazałoby się, że partie to tylko nikła część społeczeństwa. Nie chcemy także Polski monopartyjnei Dziś jednak znaczenie partji politycznych spa­

dło do minimum, chcemy więc powołać do stworzenia reprezentacii parlam entar­

nej inne organy reprezentujące żywotne siły społeczne. Widzimv bowiem obecnie wielki wzrost znaczenia instytucji, prze­

znaczonych do zadań bardzie: konkretnych.

Rozwija się samorząd terytorjalny, którv jest szkołą wychowania obywatela i rola jego ciągle wzrasta, coraz większy udział w życiu bierze samorząd gospodarczy i organizacje zawodowe. Są to twory natu­

ralne, gdzie społeczeństwo zorganizowane pracuje twórczo.

Nie chcemy doprowadzić w Polsce do usunięcia poza nawias czynnika społecz­

nego, lecz pragniemy zachować dla oby­

watela możność niezależnego i swobodne­

go wypowiedzenia się. Jeśli więc łamiemv więzy partji, to tylko po to, aby umożliwić przyszłym posłom bardziej swobodne wy­

powiadanie się w sprawach państwowych 1 niezależne spełnianie swych obowiązków Projekt nasz jest wyrazem walki, jaką prowadziliśmy z nieodpowiedzialnym ano­

nimem, usymbolizowanym w zaraniu od­

rodzonej Rzeczypospolitej w konwencie senjorów (zgromadzeniu przywódców klu­

bowych w Sejmie). Dlatego też nawet zgłaszanie kandydatów na posłów powie­

rzamy organom działającym pod kontrolą opinji społecznej.

Oto są motywy, które kierowały nami A teraz jeszcze jedna uwaga. P. poseł Nie­

działkowski oświadczył, iż jest dumny, że od r, 1910 był wierny wciąż jednej partji, a moją i moich starszych i zasłużonych ko­

legów dumą jest, żeśmy od zarania naszej młodości spełniali wolę Józefa Piłsudskie­

go. Jesteśm y dumni, żeśmy byli pokole­

niem, którego rękami budował On potęgę Polski i dalej pójdziemy wytkniętą przez Niego drogą.

(4)

Str. Ł

„SLĄSKI K U R JER PORANNY" — 15 czerw ca 1935 roku, Nr. 131

V Biała papuga

P rzekład z angielskiego

O d c in e k 19.

O tw o rz y łe m p rz e d n ią drzw i. P o d a ła mi rę k ę , n ie p rz e s ta ją c się u śm iech a ć. N ie b y ła u ra ż o n a , ty lk o ro z b a w io n a . P o ch y liłe m się n a d jej rę k ą . Z n ik ła w d zięczn ie w k o ry ta rz u , a ja za m k n ąłem d rzw i, p ro sz ą c B oga, ż e b y się nie s p o tk a ła z Sue, ch y b a gdzieś d a le k o od m ego num eru.

R ozległo się p u k a n ie . S k o c z y łe m do drzw i.

S ue, ja k a ś s k u lo n a i w y stra sz o n a , s ta ła w p asażu, w p a tru ją c się h ip n o ty c z n ie w m iejsce gdzie leżał za b ity . W c ią g n ą łe m ją szy b k o do p o k o ju i z a tr z a ­ sn ąłem drzw i.

— W k o ry ta r z a c h zim no. N iech p an i idzie do ognia.

— P o w iem p a n u c o ś dziw nego. O d jakiegoś ty g o d n ia, czy dw óch, boję się, śm iesznie się boję ty c h m ro c z n y c h k o ry ta rz y . C iągle mi się zdaje, że k to ś za m n ą idzie, albo w y g ląd a n a m nie z k tó rv c h ś drzw i.

— No w ięc, co d a le j? P rz e d e w sz y stk ie m p o ­ w in n a p an i u k ry ć sw ój s k a rb w b ez p ie c z n e m m iej­

scu..

— O, je st u k ry ty . F a k ty c z n ie m am ty lk o p o ­ łow ę, k tó r a sa m a p rz e z się nie je st w a r ta ani ce n ta . A le to b y ło ta k . . . Z ac zn ę od p o c z ą tk u i b ę d ę się stre sz c z a ć , bo to je st p rz y k ra h isto rja. M a tk a m oja jak już p a n u m ów iłam , u m a rła tu w zeszły m ro k u . Mój ojciec, k tó r y m ie sz k a ł w A m ery ce, ró w n ie ż u m a rł k ilk a m iesięcy tem u. N ie żyli z sobą. R o z e ­ szli się, gdy ja m iałam trz y la ta . M a tk a p rz e n o siła się z m iejsca n a m iejsce, m ając m nie p rz y sobie.

T a k b y ło p o sta n o w io n e . B ra t p o z o s ta ł z ojcem . W chw ili, gdy się ro d z ic e rozeszli, m iał siedem lat.

M a tk a — tu S ue o d e tc h n ę ła g łęb o k o — m a tk a b y ła o so b ą e k s c e n try c z n ą . N ie w iem dlaczeg o ro d z ic e się ro zeszli; z re s z tą nie m a to nic do rzeczy. W iem tylko, że m a tk a m u sia ła to b a rd z o odczuć, sk o ro nie p o zw o liła mi w id y w a ć ojca.

— N igdy p an i nie w id z ia ła ojca?

P a trz ą c w ogień, sk in ę ła głow ą.

— O d ro z s ta n ia ro d z ic ó w nigdy. N ie p o z n a ła ­ bym go n a ulicy. B ra ta ró w n ie żb y m nie p o zn ała.

— J e ż e li p a n ią to boli, n iech mi p an i nie o p o ­ w iada...

P o ru sz y ła się żyw o.

— M uszę. B ez teg o p an nic nie zrozum ie.

B E Z

M a tk a p o z o s ta ła z a c ię ta do sam ej śm ierci. B ra t m iał się w y c h o w y w ać u ojca — ja u niej. M iała n ie w ie lk i k a p ita lik , k tó ry sto p n ia ł w czasie jej ch o ro b y niem al ca łk o w ic ie. D o śm ierci nie u s tą ­ p iła nie zgodziła się dać zn ać ani m ężow i, ani sy n o ­ wi. C iężko jej to p rzyszło, a.e p o sia d a ła siłę woli.

— Z am yśliła się i znów c ią g n ę ła z w ięk szem o ży ­ w ien iem : — O jciec, u m ie ra ją c zo staw ił duży m a ją ­ te k , k tó ry p rz e z n a c z y ł p o p o ło w ie dla m nie i dla niego. I . . . tu je st sedno sp ra w y , przy ro z sta n iu , n ie ­ o b ecn o ści m a tk i dał mi... Nie, teg o mi nie w olno I po w ied zieć. Z re s z tą to nie m a w a rto śc i sam o p rz ez się, ty lk o zn a czen ie. J a m am część i mój b r a t m a cześć. P ra w d o p o d o b n ie n a cały m św iecie nie z n a ­ lazły b y się dru g ie id e n ty c z n e c z ę ś c i . . , P an ro z u ­ mie, jak i to m iało ce l?

— R ozpoznanie.

— W łaśn ie. O jciec zn ając m atk ę, w ied ział, że b ęd zie się s ta r a ła zginąć mu z oczu na zaw sze — ra z e m ze m ną. I ta k się stało . P o c z ą tk o w o p o d ­ ró żo w ały śm y p o d różn em i p rz y b ra n e m i n aw iskam i, k tó ry c h n ie b a rd z o pam iętam . M atk a nie chciała, ż e b y ojciec m ógł się o nas dow iad y w ać. G dy d o ­ szłam do p ew n eg o w iek u za częły śm y u ży w a ć n a ­ szego n az w isk a, no i d o w ied z ia łam się całej praw d y . M a tk a sta le c h o ro w ała. N a tu ra ln ie b y ła mi b liż ­ sza niż ojciec. W re sz c ie — um arła...

Sue u m ilkła, a ja zająłem się ogniem n a k o m in ­ ku, żeb y jej pozw olić o d etch n ą ć.

— P rz e d śm ie rc ią w rę c z y ła mi k o p e rtę ze św ia d e c tw e m sw ego śłubu, m oją m e try k ę z innem i teg o ro d zaju dow o d am i p o leca jąc, żebym gdy zo ­ s ta n ę sam a, o d sz u k a ła ojca. N apisałam . B ył u m ie ­ rający . O d p isał mi b ra t... F ra n c is, d om agając się dow odu tożsam ości. O jciec, s ta ra ją c się o d szu k a ć m nie p rz e d śm iercią, po ra z niew iadom o, k tó ry , dal w k o ń cu ogłoszenie do gazet, rz ec r się ro z eszła i zaczę ły n a p ły w a ć listy od fałszy w y ch S ue F ally.

B ra t n ap isał, że św ia d e c tw o ślubu i u ro d z e n ia m ożna sfałszow ać, ale jeżeli jestem rzecz y w iście jego sio­

strą, to się to d a u stalić. N a tu ra ln ie zrozum iałam , o co m u chodziło ale o d p isałam ta k sam o o stro żn ie, od p o w iad ając, że to mam, b ez w y m ien ien ia p rz e d ­ m iotu. Z tej k o re sp o n d e n c ji odniosłam w ra żen ie , że się tam n a m nie b a rd z o nie cieszą, że mi nie d o ­ w ierzają. W re sz c ie ojciec u m a rł i b r a t p rz y sła ł do m nie d e te k ty w a , p a n a L o rn a, k tó ry w id o czn ie w y ­ sta w ił mi św ia d e c tw o p ra w d y , bo b ra t... — U śm ie­

ch n ę ła się z przym usem ... — P rz e c z y ta m p an u o s ta tn i list b ra ta .

R o z p ię ła -a k sam itn y p ła sz c z y k z pod k tó re g o w y jrz a ła c z a rn a k o ro n k o w a suknia, p rz e św ie c a ją c a bielą. W y ję ła z za k o ro n e k list.

— N a u czy łam się o stro żn o śc i — u śm iech n ę ła się. — N ie ch c ia łam go z o staw ić w pokoju, czy nosić w to re b c e . N iech pan p rz e c z y ta .

— P ew n ie w ia tr ta k na p a n ią d ziała . T e w y ­ cia i św isty są w y so ce d e n e rw u ją c e .

W y g ląd a ła p rz e c u d n ie . O d b ły sk i ognia u b ie ­ ra ły jej głow ę w zło te ś w ia te łk a . P a trz y łe m z z a ­ ch w y te m n a su b te ln e łuki c z a rn y c h brw i, n a dum ny żyw y ry su n e k h a rd e g o n o sk a, n a (najdłużej) — śli­

czne d e lik a tn e w y c ię te u sta, św ieże jak m ło d a róża, ale p rz y te m e n e rg iczn e i in te lig e n tn e .

— M oże — o d p a rła bez p rz e k o n a n ia , p a trz ą c n a m nie sp o k o jn ie spod bujnych, ciem n y ch rzęs.

Ź renice m iała ciem n o n ieb iesk ie , p o p re s tu g ra n a to w e . Z a sta n a w ia łe m się, czy n a p ra w d ę b y ła p ię k n a , czy m nie się ty lk o t a k w y d a w a ło , jak o że o d w y k łem od w id o k u p ięk n y ch k o b iet. W rz e c z y w isto śc i m ogła b y ć p rz e c ię tn ie ła d n ą A m e ry k a n k ą .

S p o strzeg łem , że się gubię w jej oczach, że ich w e w n ę trz n a g łęb ia p o z b a w iła m nie p am ięc i i m ow y.

B yło to coś ta k ie g o , ja k b y jej du sza o c z a ro w a ła m oją duszę, k tó r a w y ry w a ła się do niej żyw iołow o, żeb y się zlać z n ią w jedno, p o d cz as gdy S ue T aiły i Jim S u n d e a n sied zieli i czekali.

O trz ą sn ą w sz y się p rz e m o c ą z tego p rz y w id z e ­ nia, n a sta w iłe m u w a ż n ie uszu n a jej sło w a:

— . . . czasam i w ieje ta k b ez p rz e rw y c a łe ty ­ godnie. Czy p a n L o rn jeszcze nie w ró c ił?

R O Z D Z IA Ł VIII.

L ist z a c z y n a ł się nie po b r a te r s k u : „S zan o w n a P an i!"

S p o jrzałe m na Sue. U śm ie c h n ę ła mi się w oczy, ale tw a rz m iała za c iśn ię tą , a w ź re n ic a c h b ły sk i gniew u. N ajw idoczniej n ie d o w ie rz a n ie b r a ta w p ły n ę ło n a jej d ecyzję o tw a rto ś c i w sto su n k u do m nie. P rz e c z y ta łe m list p o w o li u w ażn ie:

„S za n o w n a P ani!"

R a p o rt p a n a L o rn a o P an i — za d a w a la ją c y . J e d n a k ż e ja i mój a d w o k t p o zw olim y sobie o d w ie ­ dzić P a n ią w A., w celu u z y sk a n ia d o d a tk o w y c h inform acyj. S p o w o d u n a w a łu in te re só w p rz y ja zd nasz m oże u lec opóźnieniu. O czyw iście, P an i ro z u ­ mie, że n asz p rz y ja z d nie b ę d z ie o zn aczał, że u z n a ­ łem P an i p re te n s je za słuszne. Pom im o, że ra p o rt m ego d e te k ty w a o k a z a ł się z a d a w a la ją c y , p o zo staje mi jeszcze do w y św ie tle n ia coś w ięcej.

P an i rozum ie, że cz ęść sp ad k u , p rz y p a d a ją c a n a m oją sio strę (jeżeli o n a n a p ra w d ę żyje i p o tra fi d o w ieść sw ej to żsam o ści p o n a d w s z e lk ą w ątp liw o ść), b ęd z ie b a rd z o zn aczn a. P o n ie w a ż ro z strz y g n ię c ie całej sp ra w y za le ży ty lk o odem nie, m uszę d z ia ła ć jak n ajo stro ż n ie j. D odam jeszcze, że jeżeli p a n i je st rz ecz y w iście m oją s io s trą i p o tra fi d o w ieść teg o z c a łą p ew n o śc ią, to ra d z iłb y m nie z w ie rz a ć się ze sw ojej tajem n icy n ik o m u — nikom u. S k u tk ie m n ie ­ o stro żn o śc i ojca, m ieliśm y już k ilk a k ro tn ie do c z y ­ nien ia z oszustam i. N ie je st w y k lu cz o n e, że P an i sam ej grozi n ie b e z p ie c z e ń stw o . (Ciąg d. nast.)

O d c in e k 52.

— B ierz ją sobie, — szydził F o r- te sc u e i w ciem nej szopie ro z le g ł się strz a ł. L e ith z a c h w ia ł się, ale w k r ó t­

ce p o d sk o cz y ł i siln ą r ę k ą u jął G e ra ld a F o rtsc u e , P o w s ta ła stra sz n a w a lk a pom ięd zy obydw om a, a F o rte s c u e w y ­ strz e lił jeszcze dw a razy , zanim R obin w y d a rł m u re w o lw e r i b ez p rzy to m n eg o p o w a lił o ziem ię. W te n c z a s d o p iero p o rw a ł to re b k ę , d la k tó re j dzisiaj już Po ra z drugi n a ra ż a ł sw e życie i z o s ta ­ w iając G e ra ld a F o rte s c u e , bez p rz y ­ tom ności leżąceg o w szopie, b ieg ł co- p rę d z e j do B each-H all, ab y M eg co p rę d zej sk a rb jej pow rócić.

P o w ró ciw sz y tu ta j z a s ta ł M eg o to ­ cz o n ą służbą, k tó r ą u d a ło jej się z g łę ­ bokiego snu obudzić głośnem d z w o n ie ­ niem i naw o ły w an iem . B lada jak p o -

""*6, w n a tę ź o n e m oczekiw aniu, spogią-

’a na °k n o . R obin bieg ł w n ro st do i w rę c z y ł jej torebkę".

1 zbroczona.

D zięki Bogu! D ogoniłeś go p an L&łeś mój sk a rb ! — z a w o ła ła w y razem g o rącej w dzięczności.

Tak, — o d p a rł słab y m głosem O p a rł się o ścianę, a M eg tym - :m w y d o b y ła z to re b k i ta k ko-

~wny d zien n ik sw ej m atki.

— R obinie, R obinie, co p a n a tu w zy w iodło w te j stra sz n e j d la m nie chw ili, gdzie, gdyby nie ty, te ra z nie byłoby m ńie n a św iec ie ?

L eith o p iera jąc się silniej o drzw i, o dpow iedział:

— M iałem p rz ecz u cie, że n ieb ez p ie- c z e n stw o p a n ią cz ek a. Nie m ógłem sp o k o jn ie zasnąć, i d lateg o p rz y sz e ­ dłem tu az z B lack h a v en , aby się p r z e ­ k o n ać , czy jak ie n ieszczęście ci nie grozi.

O n iem iała z p odziw ienia, lecz pn chw ili łzy za św ieciły w jej w ielkich, ciem n y ch o czach i z a w o ła ła z p rz e ję ­

ciem :

w p ro st do B yła ona

— P a n u ra to w a łe ś mi życie! G dyby nie ty, F o rte s c u e b y łb y m nie zabił.

Lecz, co jeszcze w ięce znaczy, pan u ra to w a łe ś m ojego.-oj-a P a trz , oto li­

sty mej m atk i, a tu jej dzien n ik Za- cn c w aj to u sie: e, m aj nailvps'zy, n al­

eli cższy p rz y ja cielu . W tw oje ręce sk ła d a m sp ra w ę m ojego ojca. C c a l go, p o k a ż św iatu , ile c ie rp ia ł n iezasłu że- nie. C zy nie żą d am za w iele od c ie ­ b ie ? C zy nie s p rz y k rz y ło ci się o d ­ d aw ać przy słu g i ta k niew d zięczn ej, jak ja, isto cie?

— N ie, nigdy, — sz e p n ą ł słab o R obin. — Z p rz y je m n o śc ią przyjm uję to, co p an i ra czy sz mi p o w ierzyć.

M eg o b e jrz a ła się z trw o g ą, m ó­

w iąc:

— G dzież on je s t? C zy już nie p o ­ w ró c i?

— Z o staw iłem go w szopie n ad w y ­ b rz eże m i sądzę, że dzisiejszej nocy nie b ę d z ie już p an i nagab y w ał.

L eith za le d w o z d o ła ł w y p o w ie d zieć te w yrazy , w k ró tc e z a c z ą ł ch w ia ć się cały. M eg w y c ią g n ęła rę k ę do niego i p o cz u ła k re w na dłoni. P rz e s tra s z o ­ n a z a k rz y k n ę ła :

— P a n jesteś ran n y ! M asz k re w na rę k u ! O, w ięc nie o d e b ra łe ś to re b k i b ez w alki!

R obin L eith z a w ló k ł się z tru d e m do poblisk ieg o k rz e sła i p a d ł na nie.

M eg p o b ieg ła z a w o ła ć słu żąceg o , ro z ­ p aczliw ie k rz y c z ą c :

~ Ban L eith jest ran n y , m oże b li­

ski śm ierci! P om ocy, czem p ręd z ej p o ­ m ocy!

S łu ż ący p o sp ieszy ł n a ra tu n e k m ło ­ dem u cz ło w ie k o w i, k tó ry bez.przyto- m ny zsu n ą ł się z k rz e s ła n a ziem ię.

P rzy sz ed łszy do p rz y to m n o ści, G e- l aid F o rte sc u e zn a la zł się na u robionej z gliny p o d ło d ze szopy. Z daia d o ch o ­ dził go odgłos k ro k ó w , bieg n ąceg o w s tro n ę B each-H all, R obina. P o w sta ł

pow oli z ziem i. K siężyc jasne rz u c a ł św iatło do p o n u rej szopy, o św ietlając ż a ń d en znajd u jący się tam że p rz ed m io t.

P e łe n o b aw y w z ro k iem sz u k a ł na okół siebie to re b k i, u k ry w a ją c e j s tra s z n ą t a ­ jem nicę jego n iegodnego czynu. L ecz nigdzie jej nie w idział. N ie d o w ie rz a ­ jąc oczom , d rż ą c ą r ę k ą szu k a ł jej w k aż d y m z a k ą tk u . W sz y stk o n ap ró źn o . S p ełn iły się jego najg o rsze p rz ecz u cia, .dow ód jego w iny zn a jd o w ał się w rę k u jego n iep rz y jació ł, a on by ł stra c o n y m człow iekiem .

O d u rz o n y strasz n y m ciosem , pow oli za szed ł do d rzw i, nogą p o trą c a ją c o r e ­ wolwer," n ap ró ź n o w y m ierzo n y p rz e c iw R obinow i L eith. P o d o b n ą b ro ń i to o- s tro n a b itą m iał w k iesze n i su rd u ta . Z tą też u d ał się n ad w y b rz eże .

M orze u d e rz a ło z hu k iem o skały, czasam i d ał się sły szeć k rz y k m ew y, z re s z tą nie b y ło w id ać nikogo n a sz e ­ rokiej p rz e strz e n i. L ecz jem u jed n a je ­ dyna. myśl tk w iła w głow ie:

„Zgubiony, b ez ra tu n k u zgubiony!"

J u tro o tym czasie w szy scy d o w ie ­ d zą się jego h istorji, n a p ró ź n o w a lc zy ł p rz e c iw n ie b e z p ie c z e ń stw u , p lan y jego o b ró ciły się w niw ecz. Z em sta dosię- g n ęła go z r ą k d ziec k a, u b ó stw ian ej p rz ez niego k o b ie ty . J a k a ż to ig ra ­ sz k a losu! Za p o m o cą zd rad y , o szu k a ń stw a i zb ro d n i w zniósł się n a w y so k ie stan o w isk o i o sięg n ął sz a c u n e k i p o ­ dziw ludzi, a te ra z w szy stk o sk o ń czy ło się dla niego. N a to w spom nienie dreszcz p rz e b ie g ł jego silną p o stać, s tr a c ił nadzieję o d z y sk a n ia d zien n ik a 1 listów . N iezaw o d n ie L eith m usiał p o ­ w rócić już do B each-H all, a i M eg s ta ­ ra ła sie za b e z p ie c z y ć siebie p rz e d n o ­ w ym z jego stro n y n ap a d em . K ied y ta k w zadum ie pogrążo n y , s ta ł nad bizegiem , o g arn ęło go u czucie w ście- Kłości, p o łącz o n e jed n a k ż e z p ew n em rodzajem czułości. 1 e ra z d o p ie ro p rz e k o n a ł się, że od p ierw szeg o sp o jrze n ia u k o c h a ł w M eg z m a rłą A ngelikę. O p a ­ trzn o ść p o z o sta w iła ze m stę d ziec k u za oica i m atk ę. On ta k szalen ie m iłow ał Meg, trz y m a ł ją w sw ych o b jęciach i bdaYWa* P ^ s z ł ą żoną, a ona... go zgu-

M onotonny szum w ody s ta ł m u się nieznośnym . O d w ró cił się od m o rza i szedł dalej, o d d an y m arz en io m p rz e - j szłości. U irz ał n rz e d oczy m a d u szy A n

gelik ę H a rm o n i F ilipa, o k tó ry m już za le d w o p o m y ślał k ied y , a p o te m z d a ­ w a ł się sp o strz e g a ć u ro c z ą ich có rk ę.

T a k u p ły w a ły m u p ra w ie b e z w ie d n ie długie godziny nocy. K sięży c zaszed ł, gw iazd y zb lad ły n a firm am en cie. Z o­

rz a p o ra n n a u k a z a ła się n a n ieb ie, a z a to k a ca ła , w e se lszy te r a z p rz e d s ta ­ w ia ła w idok. L ecz d la G e ra ld a F o r ­ te sc u e , b y ła o n a z w ia stu n e m ciężkiego nieszc zęśc ia , to te ż sm u tn iejsze n ań ro ­ b iła w ra ż e n ie jak ciem ności nocy. J a k żeż m iał p o w ita ć te n w sc h o d z ący d z ie ń ? J a k ż e ż m ógł u k a z a ć się oczom ty ch sam y ch ludzi, k tó rz y ta k długi czas o ta c z a li go sza c u n k ie m i p o w a ż a ­ n iem ? S urow y, n ielito ściw y sęd z ia te ­ ra z sam m iał w y d a ć w y ro k na siebie, d rż ą c p rz e d w y ro k ie m p ublicznej o p k nji.

Z w ró ciw szy sw e k ro k i n a d ro g ę do B lack h a v en , F o rte s c u e p rz y b y ł do mia- s ta o w sch o d zie słońca.

T u ta j u d a ł się do jedynego hotelu, jakim szc zy ciła się ta m iejsco w o ść * k a z a ł sobie p o d a ć śn iad an ie . P otem u b ra ł się s ta ra n n ie i ja k k o lw ie k to wie le go k o sz to w a ło , p rz y b ra ł d a w n ą dum ną p o sta w ę , ch ciał bow iem do o sta tk a m ężnie sta w ić czoło losow i. P o k r ó t­

kim w y p o c zy n k u u d a ł się na d w orzec Ż1laznei i k u p ił b ile t do B ostonu- M yślą by ł p rz y L ilianie, ulubionej có rce, dla k tó re j za w sze o k a z a ł się jak najlepszym i najczulszym ojcem . P oże-

£n a ł się z n ią w jednym z p i e r w s z y c h

h o teli N ow ego J o rk u , jak o ze s z c z ę ś l i ­

w ą m ałżo n k ą D a n to n a M o u ltrie, p rz e ­ baczył jej i p o błogosłow ił. R ó w n ież j zięciow i u ścisn ął se rd e c z n ie rę k ę , dal m u asygnację n a z n a c z n ą sum ę p ie n i? ' ozy, poczem opuścił k o c h a ją c ą się m ło­

d ą P a rę i p o jech a ł n a s p o tk a n ie z c ó r­

k ą F ilipa H arm on.

(Ciąg ialszy nastąpi.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z racji bardzo korzystnego połoŜenia Gminy Jastrowie jeśli chodzi o dostępność komunikacyjną oraz środowisko naturalne, powinno zostać ono odpowiednio wykorzystane na

18) zawarł umowę z firmą Masteraudio Dariusz Myszkins z siedzibą w Markach przy ulicy Braci Briggsów 30 na nagłośnienie, oświetlenie oraz wynajem agregatu podczas

Infiniti Negroamarao z Salento czerwone delikatnie wytrawne, nuta owoców le ś nych, ł agodne taniny o jedwabistym ko ń cowym posmaku (delicately dry, note of forest fruit,

zanie członków rodziny królew skiej. Zam ek w W indsorze, gdzie od czterd ziestu lat żadnych przeistoczeń nie dokonano, oddany został w ręce całego zastępu

➢ Wymiana pionu łazienkowego przechodzącego przez lokale znajdujące się w klatce schodowej nr III, w budynku usytuowanym przy ul. Van Gogha 7. ➢ Remont malarski

Zaczynając od najmłodszego gracza i kontynuując zgodnie z ruchem wskazówek zegara wokół stołu, na zmianę zadaj jedno pytanie dotyczące karty na twojej głowie, próbując

Kandydaci, którzy uzyskają najwyższe miejsce na liście, zostaną powołani na rachmistrzów spisowych (w liczbie adekwatnej do potrzeb), a następnie podpiszą

ŹRÓDŁO: OPRACOWANIE WŁASNE NA PODSTAWIE DANYCH GUS.. Omawiając rynki pracy koniecznym jest również spojrzenie na stopę bezrobocia. Zdecydowałem, aby pokazać stosunek