• Nie Znaleziono Wyników

O prze-pisywaniu On Trans-Scribing

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O prze-pisywaniu On Trans-Scribing"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Teoria literatury, krytyka, interpretacja 1 | 2016

Powrót pokolenia?

O prze-pisywaniu

On Trans-Scribing Danuta Szajnert

Electronic version

URL: http://journals.openedition.org/td/6937 ISSN: 2545-2061

Publisher

The Institute of Literary Research of the Polish Academy of Sciences Printed version

Date of publication: 1 février 2016 Number of pages: 228-241 ISSN: 0867-0633

Electronic reference

Danuta Szajnert, « O prze-pisywaniu », Teksty Drugie [Online], 1 | 2016, Dostępny online od dnia: 15 février 2016, Ostatnio przedlądany w dniu 11 juin 2019. URL : http://journals.openedition.org/td/6937

Teksty Drugie

(2)

Danuta Szajnert – dr hab., prof. UŁ. Pracuje w Katedrze Teorii Literatury Instytutu Kultury Współczesnej UŁ. Ostatnio opubli- kowała monograię problemową, Intencja autora i interpretacja – między inwencją a atencją (teksty i pa- rateksty) (2011) oraz artykuły w czasopi- smach naukowych i książkach zbioro- wych, dotyczące apokryiczności jako swoistego wariantu poetyk intertekstu- alnych i literatury związanej tematycz- nie z Litzmannstadt Getto. Kontakt:

danka@uni.lodz.pl

Roztrząsania i rozbiory

W

riting and Rewriting the Holocaust…, Comment Anne Frank réécrit le journal d’Anne Frank, Przepisywanie Za- głady. Shoah w późnych poematach Tadeusza Różewicza, Primo Levi: Rewriting the Holocaust1 − pojemna formuła „prze-pi- sywanie” służyła nazywaniu rozmaitych aspektów wie- logatunkowej literatury Holokaustu. Była odnoszona do przeobrażeń dokonujących się w niej samej, we właści- wych jej formach iguracji i reiguracji bezpośredniego i zmediatyzowanego doświadczenia oraz do przemian zachodzących w sposobach rozumienia tej literatury (Young); − do wielostronnej autorskiej korekty i re-kre- acji, a także nieautorskiej kompilacji, której efektem jest tekst o niepewnym statusie i zarazem niepodważalnej

1 J.E. Young Writing and Rewriting the Holocaust: Narrative and the Con- sequences of Interpretation, Indiana University Press, Bloomington 1990; P. Lejeune Comment Anne Frank réécrit le journal d’Anne Frank, w: tegoż Les Brouillons de soi, Éditions du Seuil, Paris 1998; A. Uber- towska Przepisywanie Zagłady. Shoah w późnych poematach Tadeusza Różewicza, „Pamiętnik Literacki” 2004 nr 2; L. Benchouiha Primo Levi:

Rewriting the Holocaust, Troubador Publishing Ltd, Leicester 2006.

O prze-pisywaniu

Danuta Szajnert

tekst y drugie 2016, nr 1, s. 228–241 DOI: 10.18318/td.2016.1.14

(3)

wartości, uważany za kanoniczne dzieło holokaustowej diarystyki (Lejeu- ne); − do ponowionych po latach przez Różewicza poetyckich prób zmierze- nia się z wyrażeniem tego, co niewyrażalne, i ich dialogowej relacji z ana- logicznymi próbami podejmowanymi przez niego we wczesnej twórczości (Ubertowska); wreszcie – do tej własności pisarstwa Primo Leviego, która miałaby polegać na ciągłym drążeniu tematu Szoa, obecnego jakoby nawet w tych tekstach, dla których nie stanowi on jawnego przedmiotu przedsta- wienia czy analizy (Benchouiha).

W dociekaniach Pawła Wolskiego, autora książki Tadeusz Borowski – Primo Levi. Prze-pisywanie literatury Holocaustu2, można rozpoznać ślady takiego rozu- mienia tytułowego pojęcia, jakie zaktywizowali wszyscy wymienieni tu bada- cze. On sam powołuje się przede wszystkim na inspirację rozprawą Lejeune’a.

Wyinterpretowane z niej tezy traktuje nie tylko jako matrycę umożliwiającą śledzenie paraleli między ewoluującymi narracjami autorstwa dwu kano- nicznych przedstawicieli literatury Zagłady, ale też jako asumpt do poddania pod dyskusję kwestii ogólniejszej, która w książce została ujęta w formie dość osobliwie brzmiącego pytania: „jak literatura Holocaustu napisała na nowo literaturę Holocaustu?” (s. 17). Ponadto Wolski nie śledzi jedynie trajektorii (auto)prze-pisywania w twórczości protagonistów własnej narracji. Sam bo- wiem prze-pisuje tę twórczość na rzecz postawionej w rozprawie tezy, tak jak prze-pisuje na swój sposób – a niekiedy po prostu przepisuje (bywa że wbrew składanym deklaracjom, że wprowadza tam jakieś znaczące zmiany) – to, co powiedzieli o niej inni badacze.

Główna teza rozprawy, z którą stowarzyszone są rozmaite tezy szcze- gółowe, oparta jest na przekonaniu o autopoietyczności holokaustowego dyskursu literackiego – pytanie: „W jaki sposób literatura Holocaustu prze- -pisała literaturę Holocaustu?”, to tytuł wstępnego rozdziału książki. O for- mach pisania o Zagładzie decyduje debata toczona w kręgu profesjonalistów.

To w jej ramach konstruowane są modele wypowiedzi najbardziej w danym czasie pożądane. Pisarze albo się tym modelom podporządkowują, stopniowo przekształcając na ich wzór swoje opowieści, które niezależnie od autorskich intencji są zawsze opowieściami niezbywalnie literackimi, tu jako exem- plum sytuuje Wolski pisarstwo Leviego, albo − tak jest wedle autora książ- ki w przypadku Borowskiego − tworzą je w opozycji do aktualnego wzorca.

2 P. Wolski Tadeusz Borowski – Primo Levi. Prze-pisywanie literatury Holocaustu, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2013.

(4)

Akcentowana przez jego kodyikatorów swoistość doświadczenia Zagłady to produkt obranej konwencji jego opisu.

Śledzenie „na paralelnym przykładzie twórczości Tadeusza Borowskiego i Prima Leviego” (s. 17) przemian w literackim przedstawianiu Zagłady, do- konujących się pod wpływem tej debaty, poprzedzają w książce rozważania o problemach z jednoznacznym wskazaniem tego, co może być uznane za literaturę Holokaustu − z określeniem jej zakresu, granic czasowych, statusu genologicznego. Rozważania te zatem dotyczą m.in.: roli autorstwa czy, ści- ślej, rodzaju warunkującego tę literaturę autorskiego doświadczenia (świa- dek, potomek ocalałych, świadek zastępczy); potrzeby rozróżniania zakresu terytorialnego poruszanych w niej tematów (lagier, getto, inne przestrze- nie); wątpliwych niekiedy kryteriów budowania holokaustowego kanonu;

paradoksu wyrażania niewyrażalnego przedmiotu; ufundowanego na impe- ratywie etycznym przekonania o wyjątkowości tego przedmiotu, które jest przenoszone na jego reprezentacje. W rozdziale wstępnym znajdziemy też wyjaśnienia tyczące nazw Holocaust, Shoah, Zagłada i inne tudzież sprawoz- danie z dyskusji o ich zasadności i stosowności.

Wolski – jak niemal wszyscy badacze zajmujący się literaturą Zagłady – po raz kolejny omawia tu kwestie wielostronnie, rzetelnie, wnikliwie rela- cjonowane i problematyzowane również przez polskich literaturoznawców;

odwołuje się do tych samych, co oni rozpraw autorów zagranicznych; cytuje te fragmenty z owych rozpraw, które były już wielokrotnie w rozmaitych kon- iguracjach cytowane. Książka jest wszakże adresowana do profesjonalistów, wystarczyłoby zatem, miast powtarzać rzeczy dobrze znane, zasygnalizować, że ma się świadomość związanych z tematem komplikacji czy aporii, i odesłać czytelników do odpowiednich tekstów, igurujących przecież w bibliograii (pod hasłem: Literatura Zagłady oraz opracowania i komentarze doyczące literatury wojennej i literatury Zagłady, s. 337-341) – tym bardziej że w ujęciu tylko nie- których spośród tych kwestii rozpoznać można wyraźną autorską sygnaturę i tylko niektóre zostaną rozwinięte w toku dalszego wywodu.

Taką sygnaturę w niezbyt szczęśliwym wydaniu można przypisać decyzji, zupełnie w dodatku niesfunkcjonalizowanej, o rozszerzeniu nazw Holokaust (autor stosuje zapis Holocaust) i Zagłada „oraz odpowiednio literatura Ho- locaustu i literatura Zagłady”. Wolski – inaczej niż wszyscy przywoływani przez niego autorzy – posługuje się tymi terminami „w odniesieniu do sze- roko rozumianych p r z e ś l a d o w a ń i e k s t e r m i n a c j i l u d n o ś c i na ziemiach okupowanych przez Niemców w (równie szeroko pojętym) okresie drugiej wojny światowej oraz literackich ich opisów, tworzonych zarówno

(5)

przez osoby doświadczające tych zdarzeń, jak i doświadczenie to dziedziczące lub opisujące je z innych powodów” (s. 18; wyróż. – D.S.). W kilku miejscach mocno przy tym podkreśla, w zdaniach presuponujących odrębność takiego stanowiska, że za doświadczenie, które dotyczyło wyłącznie Żydów, uważają Holokaust Amerykanie.

Chciałoby się zapytać, czy autor książki rzeczywiście uważa, że tylko Amerykanie nierozerwalnie wiążą to pojęcie i odnośną nazwę z Endlösung, ze względów bodaj taktycznych, a nie z racji niewiedzy, całkowicie usunię- tym przez niego z pola widzenia? I przy okazji: jaki sens ma rozprawianie o wcześniejszym etapie „amerykanizacji” Holokaustu – kiedy to jego do- świadczenie było, nie tylko przecież w USA, uporczywie uniwersalizowane (z powodów, które Wolski właściwie przemilcza) – skoro tak ważny dla niego termin, którym się posługuje, nie był na tym etapie używany i powszechnie rozpoznawany, co przecież sam odnotowuje? Co w takim razie uniwersa- lizowano w Ameryce? Czyje doświadczenie – „ludności na ziemiach oku- powanych…”? Wszakże w tym czasie – jak czytamy – „«amerykanizacja»

oznaczała też umieszczenie u podstaw literatury Holocaustu Dziennika Anny Frank” (s. 11), Żydówki. W dodatku, zdaniem Wolskiego, ów „fundamental- ny” również dla debaty wokół tej literatury tekst w gruncie rzeczy nie jest reprezentacyjny, bowiem „brak” w nim „Holocaustu, czyli bezpośredniego doświadczenia obozu zagłady” (s. 11). Czy to znaczy, że doświadczenie „szero- ko rozumianych prześladowań i eksterminacji” w miejscach innych niż obóz zagłady to jednak za mało, by można było zasadnie posługiwać się kluczowym dla rozprawy terminem?

W ostatnim rozdziale książki − po przypomnieniu o roli, jaką w instytucjo- nalnie rozumianym holokaustowym dyskursie odegrały (i nadal odgrywają) sławne dzięki niemu dicta Adorna i Wiesela – autor tropi paradoksy wpisane w wypowiedź twórcy Nocy. Analizuje tę wersję owej wypowiedzi i jej najbliż- szy kontekst, w której metonimią Zagłady nie jest Auschwitz, tylko Treblinka i Majdanek3. Od przywołania tego zdania, zaczerpniętego z wykładu Holocaust as Literary Inspiration, zaczyna się wprowadzenie do Encyclopedia of Holocaust Li- terature (2002). Jego autorzy – chcąc „uprawomocnić takie otwarcie” i zarazem

3 Bardziej bodaj rozpowszechnioną wersję z Auschwitz („A novel about Auschwitz is not a novel – or else it is not about Auschwitz”), pochodzącą z innego artykułu, opublikowanego w paź- dziernikowym „Sh’ma. A Journal of Jewish Ideas” z 1975 roku (zob. For Some Measure of Humi- lity: http://www.bjpa.org/Publications/downloadFi-le.cfm?FileID=8850), powtórzył Wiesel w przedmowie do nowojorskiego wydania Dnia (Day, transl. Bor-chardt, Hill and Wang, New York 2006).

(6)

„[…] nakłonić Wiesela do zalegitymizowania, na przekór tezie jego wykładu, związku Holocaustu z literaturą” dopuszczają się zdaniem Wolskiego „drob- nego nadużycia” (s. 318). Tak bowiem (jakoby) konstruują swój wywód, by utrudnić odróżnienie relacji z tego, co mówi Wiesel, od własnego stano- wiska. Problem w tym, że nie sposób byłoby sformułować takiego zarzutu bez pominięcia ważnej frazy otwierającej tę relację oraz, być może, wiedzy o tym, czemu w publikacjach anglojęzycznych służą italiki4. I w tym jeszcze, że to raczej Wolski niejednokrotnie ucieka się do, powiedzmy, „drobnych nad- użyć”, żeby „zalegitymizować” własne tezy. Robi tak np. wtedy, gdy sugeruje, że jego niezgodę na „zawężone” rozumienie Holokaustu podzielają badacze polscy. Próbuje nas przekonać, że Alina Molisak włączyła prozę Borowskiego i kilku innych nieżydowskich pisarzy do literatury „mówiącej o Szoa, okreś- leniu rzadziej jeszcze niż Holocaust łączonym z nieżydowskim doświadcze- niem wojny” (s. 21), ponieważ odnosi się ona – jak można wywnioskować z kontekstu – „do doświadczeń drugiej wojny światowej w ogóle” (s. 21), a nie dlatego, że rzeczywiście mówi ona (też!) o Szoa, czyli doświadczeniu żydowskim. Z tych samych wszakże powodów Borowski jako pisarz literatu- ry Holokaustu funkcjonuje w debacie zachodniej. Z tych samych − nie tylko jego twórczość, ale też teksty Buczkowskiego, Nałkowskiej, Andrzejewskiego czy Miłosza przywołują autorzy Literatury polskiej wobec Zagłady (1939-1968).

Wolski zatem prze-pisuje sobie „Holokaust” i jego literaturę, żeby uniknąć kluczowych rozróżnień fundujących niepotrzebną, w jego przekonaniu,

„komplikację” (s. 20).

Za kolejny przykład „drobnych nadużyć” popełnionych przez Wolskiego może posłużyć sposób, w jaki odpowiedzialnymi za inną, własną tezę uczynił wywody Lawrence’a Douglasa i Tomasza Majewskiego (s. 34). Teza dotyczyła literackich wzorców „wyrażania niewyrażalnego”, z których rzekomo korzy- stali ocalali zeznający w procesach przeciw zbrodniarzom hitlerowskim, co miało m.in. świadczyć o powszechnej znajomości i stabilizacji określone- go modelu świadectwa Holokaustu. Jednakże artykuły, na które powołał się autor książki, nie dają żadnych podstaw do takich wniosków. Douglas analizował nie w pełni udaną próbę wpisania zeznań składanych w procesie

4 Oto inicjalny fragment pierwszego akapitu Introduction (w: Encyclopedia of Holocaust Litera- ture, eds. D. Patterson, A.L. Berger, S. Cargas, Oryx Press, Westport CT – London 2002, s. XIII;

wyróż – D.S.): „«A novel about», Elie Wiesel has said, «is either not a novel or not about Treblin- ka». If he is right, the very phrase «Holocaust literature» appears to be a contradiction in terms because […]” – tu autorzy relacjonują stanowisko Wiesela, by po kończącym ów akapit, krótkim

„ And yet…” zaproponować własną kontrargumetację.

(7)

Eichmanna (a nie, jak pisze Wolski, w procesach norymberskich) w ramy dydaktycznej narracji o „pamięci heroicznej”, eksponującej rozmaite formy żydowskiego oporu i umacniającej identyikację z izraelską państwowością.

Tę próbę podjął jednak oskarżyciel, a nie przesłuchiwani przezeń świadko- wie, którzy nie zawsze mogli czy chcieli podporządkować swoje, przerywane pytaniami opowieści, narzuconej przezeń „literackiej” (w rozumieniu Whi- te’owskim) wizji historii Szoa. W artykule Majewskiego w ogóle nie ma mowy o reprodukcji jakichś wzorców wypowiadania świadectwa5.

Zatrzymałam się tu przy kwestiach, które nie stanowią w książce główne- go przedmiotu releksji i analizy, by – korzystając z wyrazistych przykładów – zwrócić uwagę, po pierwsze, na fakt, że autor nie w pełni panuje nad tokiem własnego wywodu, że zdarzają mu się niekonsekwencje i nieprzemyślane rozstrzygnięcia, po wtóre – na sposób, w jaki posługuje się cudzymi tekstami, by ich autorytetem podeprzeć własne sądy. W ten sam sposób czyta on teksty Borowskiego i Leviego oraz komentatorów ich twórczości. Zastrzega przy tym, co prawda, że zaproponowana w rozprawie wizja prze-pisywania lite- ratury świadectwa Zagłady to efekt lektury przez niego „narzuconej”, ale – jak podejrzewam − na mocy konstruktywistycznych pryncypiów (chyba opacznie przez niego rozumianych) uznaje taki sposób postępowania z przedmiotem dociekań za naturalny, jedynie możliwy.

Świadectwo, sytuowane w niezagospodarowanej wcześniej na taką skalę przestrzeni między dokumentem a − naznaczoną znamieniem wyjątkowości

− literaturą, traktuje Wolski, słusznie jako źródłowy, niesprowadzalny do in- nych form literackiego dokumentu, model pisania o Holokauście. W tekstach literackich i literaturoznawczych funkcjonuje ono, zdaniem badacza, w dwu rozumieniach: jako kwaliikacja genologiczna i jako modalność literatury Zagłady. W pierwszym przypadku decydującą rolę odgrywa ów niepewny, graniczny status wypowiedzi, wiązany z jej niezbywalną referencją historycz- ną. W drugim – o ile dobrze zrozumiałam – „sprzeczne oczekiwania wobec świadka, który […] ma dawać jednocześnie świadectwo osobiste i obiektyw- ne” (s. 40), potwierdzać swoją obecnością w tym, o czym świadczy rzeczy- wistość (prawdziwość) treści prezentowanych porażonemu nimi odbiorcy.

Chcąc podkreślić ważność tych trzech czynników, autor swoiście prze-pisuje

5 Zob. L. Douglas Lekcja praworządności a pamięć historyczna, przeł. M. Kopytowska, „Literatura na Świecie” 2007 nr 1-2; T. Majewski Dyskurs publiczny po Shoah, w: Pamięć Shoah. Kulturowe re- prezentacje i praktyki upamiętniania, red. T. Majewski, A. Zeidler-Janiszewska, współpraca red.

M. Wójcik, Wydawnictwo Oicyna, Łódź 2009.

(8)

pojęcia, które posłużyły Małgorzacie Czermińskiej do charakterystyki wierz- chołków „trójkąta autobiograicznego”.

Główna teza książki opiera się na wywiedzionym z analizowanej deba- ty przekonaniu o przemieszczeniu, jakie dokonało się w kategoryzowaniu świadectwa: ujmowane jako modalność literatury Holokaustu (tak Wolski określa przypisywane świadectwu powinności), z czasem stało się „jej od- powiednikiem traktowanym jako kategoria genologiczna” (s. 39). Późniejsze przemiany tej literatury – zainicjowane zdaniem autora już u jej źródeł przez Borowskiego – zostały ufundowane na sprzeciwie wobec modelu, w którym była utożsamiana z tak właśnie rozumianym świadectwem. Przemiany te, jak sygnalizuje Wolski, doprowadziły do rozszerzenia zarówno zakresu pojęcia

„literatura Holokaustu”, jak i dopuszczalnych w jej ramach form świadczenia.

Zasadnicze części książki, poświęcone Borowskiemu i Leviemu, mają – jak już wspomniałam – stanowić egzempliikację automodelowania (auto- -prze-pisywania ) własnych narracji w odpowiedzi na debatę o najbardziej pożądanym kształcie literatury świadectwa oraz zwrotnego wpływu owych narracji na wyobrażenia o jej najważniejszych cechach. W podrozdziale Para- lela jako literaturoznawcze narzędzie komparaysyczne autor – po zdaniu sprawy z rozmaitych obiekcji, jakie ono budzi – przekonująco przedstawił zasadność posłużenia się nim w śledzeniu owej debaty. Ponieważ obiektem paraleli bę- dzie też w jego rozważaniach pisarstwo tych dwóch autorów − choć, jak za- strzega, „tylko w pewnej mierze” − stara się w tym miejscu odpowiedzieć na

„klasyczne pytania komparatystyczne: czy Borowski znał twórczość Leviego i czy Levi czytał Borowskiego?” (s. 53). Odpowiedź na pierwsze pytanie może być tylko negatywna, w drugim przypadku dopuszcza taką możliwość. Prze- widuje również wątpliwości związane z paralelnym odczytywaniem obozo- wych świadectw Polaka i Żyda, nienastawionym – jak można się domyślić po lekturze wcześniejszych partii książki − na eksponowanie różnic położenia, w jakim się znajdowali.

Ten wątek Wolski mógłby pominąć, jako że przedmiotem jego zaintere- sowania nie są ani niedostępne nam treści cudzego doświadczenia, ani ich reprezentacje, tylko sposoby reprezentacji od owych treści, w jego ujęciu, cał- kowicie niezależne. Żydostwo Leviego jest jednak dla autora ważne o tyle, o ile może stanowić przyczynek do podtrzymania tezy o proilowaniu przez holokaustowy dyskurs już nie tylko form pisania o Zagładzie, ale też podej- mowanych przez twórców tematów, co zostanie przez niego wykorzystane jako podstawa do efektownego wniosku o wolcie, jaka dokonała się w ro- zumieniu igury świadka. Zdaniem Wolskiego w latach 70. Levi nie obsadza

(9)

już w roli gwaranta obiektywnej prawdziwości świadectwa jedynie postaci naukowca, przekonanego, że może przenieść do własnej opowieści precyzyj- ne zasady obowiązujące w analizie chemicznej. Na jego miejsce wprowadza, oczywiście pod dyktando odpowiedniej fazy tego dyskursu, rewaloryzującej Holokaust jako doświadczenie żydowskie, igurę pisarza – Żyda. Wcześniej jakoby nigdzie nie eksponował ani swojej tożsamości, ani – jak można się domyślić – tożsamości współwięźniów czy oiar oświęcimskich komór ga- zowych. W taki sposób Wolski przedstawia tę kwestię w części zatytułowa- nej Przekształcenia pisarstwa Prima Leviego pod wpływem dyskusji wokół literatury Holocaustu. Adaptacja.

W rozbudowanym rozdziale wstępnym ukazuje ją nieco inaczej. Najpierw bowiem przyznaje, że „[ż]ydowski los jest elementem narracji, okolicznością tekstową, która od pewnego momentu na różne sposoby funkcjonuje w opo- wieściach obu twórców” – zajmują go wszakże jedynie „okoliczności teksto- we”. Potem dodaje, że „różnica [losu żydowskiego i nieżydowskiego – przyp.

D.S.] w pewnym okresie nie rzuca się jednak w oczy: u obu jest długo okolicz- nością peryferyjną […]”. Co oznacza ów „pewien moment” i „pewien okres”, nie bardzo wiadomo. „Długo” natomiast to u Borowskiego cały powojenny okres twórczości, a u Leviego chyba kilkadziesiąt lat. Ostatecznie okazuje się, że „wyjątkowość losu Żyda w czasie II wojny światowej” to „raczej” kwestia recepcji, literaturoznawcza konstrukcja, a nie temat czy problem istotny dla wczesnej literatury ich autorstwa. Rzeczywiście, ani w tekstach Borowskiego, ani Leviego z tego wczesnego okresu nie znajdziemy, oczekiwanych chyba przez Wolskiego, jawnych enuncjacji na temat tej wyjątkowości6. Rozpozna- nie, że obaj (zatem nie tylko Levi) mieli jej świadomość − i że ta świadomość jest wyraźnie wpisana do ich tekstów − wymaga jednak „d o k ł a d n e j l e k - t u r y i n a l e ż y t e g o p r z y g o t o w a n i a”7. Bez tego niepodobna też czytać

6 Takich enuncjacji, odnośnie do Borowskiego, oczekiwał też zapewne – choć z zupełnie innych, lepiej uzasadnionych powodów − Henryk Grynberg (zob. Obsesyjny temat, w: tegoż Prawda nie- artystyczna, Almapress-Czeladź, Czeladź 1990, s. 131.

7 S. Buryła Portrety. Tadeusz Borowski (1922-1951), w: Literatura polska wobec Zagłady (1939-1968), red. S. Buryła, D. Krawczyńska, J. Leociak, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2012, s. 501. Być może niedokładną lekturą i brakiem odpowiedniej wiedzy o oiarach obozów zagłady, a nie obozów koncentracyjnych (o tym np., dlaczego kilkaset osób z transportu włoskiego straciło życie natychmiast po przybyciu do Auschwitz, kogo przywieziono w transporcie Sosnowiec- -Będzin, kim byli „ludzie, którzy szli”, Grecy z Salonik, Francuzi z Drancy i obozowi towarzy- sze Leviego „wybierani” w „gazowej selekcji”) można było tłumaczyć „uniwersalizujące” style nieprofesjonalnego odbioru tekstów Borowskiego, Leviego i innych autorów piszących o Ho- lokauście, ale na pewno nie politykę przemilczania tożsamości tych oiar uprawianą przez lata

(10)

tekstów literaturoznawczych, czego dowodzi kolejna manipulacja (bezwied- na?), do jakiej ucieka się Wolski, by podeprzeć swoje racje, dotycząca innej niż zacytowana powyżej wypowiedź Sławomira Buryły (zob. s. 61).

Według autora książki literacka konstrukcja żydowskiej tożsamości świadka pełni w twórczości Leviego takie same funkcje jak, deklarowana przez niego jako najwłaściwsza forma świadectwa Holokaustu, naukowość (od czasu do czasu, ale niekonsekwentnie, nazywana w tejże książce „na- ukowością” i quasi-naukowością): w ostatecznym rachunku służą one jako literackie tropy prawdy i zarazem niewyrażalności obozowego doświadcze- nia. Decyzja o wykorzystaniu paraleli jako zasady organizującej opowieść o dwu autorach literatury świadectwa sprawiła, że przemiany zachodzące w ich pisarstwie przedstawił Wolski nie tylko w analogicznym porządku, ale też przy użyciu tych samych, o ile to było możliwe, kategorii. Zapewne tą przede wszystkim drogą „naukowość” traiła również do opisu opowiadań Borowskiego.

Rozważania o paradoksach „naukowych” aspiracji świadectw Borow- skiego i Leviego poprzedził Wolski poszukiwaniem w ich najwcześniejszych tekstach oświęcimskich źródeł takiego modelu świadectwa, jaki zostanie uznany za emblematyczny dla całej ich twórczości oraz wzorcowy dla lite- ratury Holokaustu, opanowanej przez rozmaite schematy i klisze. Poświęcił też sporo uwagi podobnym w obu przypadkach, choć tylko w pewnej mierze, okolicznościom „podwójnego” debiutu tych dwóch autorów w roli literackich świadków Zagłady i stowarzyszonym z tymi okolicznościami dyslokacjom owego źródła. Według Wolskiego były one efektem automodyikacji, którym poddawali oni swoje teksty w takt holokaustowego dyskursu. Dlatego za świadectwo źródłowe, w proponowanym rozumieniu, uznał nie ich debiuty prozatorskie, tylko – odpowiednio – zbiór Pożegnanie z Marią (1947) oraz dru- gie dopiero wydanie Czy to jest człowiek (1958). W pierwszym przypadku jako newralgiczną potraktował decyzję Borowskiego o niewłączeniu do tej publi- kacji opowiadania U nas w Auschwitzu, łączącego jeszcze dwa sprzeczne po- stulaty stawiane formie świadectwa: naoczność obiektywną oraz naoczność

po obu stronach „żelaznej kurtyny” (po naszej – znacznie dłużej). Dla Wolskiego bodaj jedyną godną uwagi okolicznością zmiany w „holocaustowej dyskusji”, do której adaptował się Levi, tj. „zwrotu ku interpretacji Zagłady jako doświadczenia żydowskiego” (s. 295), są – jak można wywnioskować z jego wywodu – polityczno-propagandowe cele państwa Izrael, a nie rosną- ca wiedza na temat tego wydarzenia, prowokująca do sprzeciwu wobec jego zawłaszczania.

Różnorodności sensów oraz intencji (dobrych i złych) fundujących tezy o wyjątkowości albo uniwersalności Holokaustu w ogóle nie wziął pod uwagę.

(11)

komentującą i wartościującą według kryteriów przeniesionych ze świata sprzed Oświęcimia. Decyzja ta oznaczała „zerwanie z motywem niewinne- go i kulturalnego obserwatora obozowego świata” (s. 91), czyli najczęstszą i powszechnie akceptowaną igurą ówczesnych lagrowych autobiograii, i wprowadzenie na scenę quasi-autobiograicznego, nieprzezroczystego, zla- growanego narratora uczestniczącego. To dzięki tej autoironicznej konstrukcji i innym, opisanym przez Wolskiego, zabiegom narracyjnym, obdarzającym

„konwencję autorytetem autentyzmu”, ukonstytuował się jego zdaniem „no- woczesny model literatury świadectwa holocaustowego, w którym świadczy tekst, a nie stojący za nim autor” (s. 189).

Do powstania takiego modelu miał się też przyczynić Levi. W jego przy- padku, jak twierdzi Wolski, kluczowe dla konstytucji własnej formuły lite- rackiego świadectwa Holokaustu okazały się – lekceważone przez innych badaczy – różnice między wersją Czy to jest człowiek z 1947 i z 1958 roku.

Druga została uzupełniona m.in. o fragmenty eksponujące rolę autora jako naocznego świadka i dzięki temu uspójniona, udoskonalona pod względem artystycznym. W przekonaniu Wolskiego ślady redakcji tego rodzaju poda- wały w wątpliwość autorskie deklaracje o gorączkowym spisywaniu obo- zowego doświadczenia, domagającego się przepracowania natychmiast po wyzwoleniu. Z jednej strony miały one usprawiedliwić fragmentaryczność konstrukcji, z drugiej – służyć jako rękojmia prawdziwości opowieści. Za problematyczną uznał on też możliwość uzgodnienia takiej autocharakte- rystyki procesu kreacji tekstu z celem, jaki postawił sobie Levi, którym „było – paradoksalnie – […] «studio pacato», to jest «obiektywne (pokojowe, niezakłócone emocjami) studium» duszy ludzkiej. Levi jawi się więc w tych komentarzach jako igura twórcy powodowanego jakimś przedziwnym furor scientis, spontanicznym odruchem badawczego dystansu” (s. 204). Levi nie zaanonsował jednak we wstępie do Czy to jest człowiek, że oto przedkłada czy- telnikom takie opracowanie. Wyraził jedynie nadzieję, że jego książka „będzie mogła d o s t a r c z y ć d o k u m e n t ó w d o o b i e k t y w n e g o s t u d i u m [wyróż. – D.S.] niektórych aspektów duszy ludzkiej”. Wyznał, co prawda, że

„rozdziały napisane są nie w kolejności logicznej, lecz pod nakazem koniecz- ności”8, ale wcale nie ukrywał późniejszej, powolnej pracy nad tekstem, nad

„montażem” tworzonych na gorąco fragmentów. Z faktu, że można opisać ten montaż np. w terminach właściwych dla ordo artiicialis, niepodobna

8 P. Levi Czy to jest człowiek, przeł. H. Wiśniowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008, s. 5-6.

(12)

wyprowadzić wniosku o sprzecznościach podważających wartość autoko- mentarzy Leviego.

Ponadto: o ile sytuacja, w jakiej swój model świadectwa (oparty na poj- mowaniu „autorstwa jako tekstowego tropu”) wypracowywał Borowski, była względnie klarowna – wiadomo, jakie teksty, ukazujące się mniej wię- cej w tym samym czasie, co jego opowiadania oświęcimskie, dyskutowano wówczas i stawiano za wzór do naśladowania − o tyle dotyczących tych sa- mych kwestii decyzji Leviego, ulegającego jakoby wpływom debaty na temat literatury Zagłady, nie wpisał Wolski w ramy żadnego skonkretyzowanego dyskursu. Z książki Tadeusz Borowski – Primo Levi. Prze-pisywanie literatury Ho- locaustu dowiadujemy się, do jakich wymagań stawianych świadectwu Holo- kaustu dostosowane zostało drugie wydanie Czy to jest człowiek, nie ma w niej jednak żadnych danych na temat ich źródła: kto w drugiej połowie lat 50. wy- powiadał się na ten temat na tyle autorytatywnie, że jego poglądy uznał Levi za obowiązujące; kim byli uczestnicy ówczesnej debaty o literaturze Zagłady, jeśli w ogóle taka debata wtedy się toczyła; z czyich tekstów czerpał wzory?

Pisząc o tym okresie jego twórczości, Wolski wymienia tylko dwa nazwi- ska francuskich autorów tużpowojennej prozy obozowej – Davida Rousseta i Roberta Antelme’a. Później, już w innym kontekście, przywołuje Jenseits von Schuld und Sühne: Bewältigungsversuche eines Überwältigten Jeana Améry’ego, ale jest to tekst, który ukazał się w 1966 roku; La nuit Elie Wiesela to rok 1958.

Niemal wszystkie charakterystyki holokaustowego świadectwa, o których mowa w książce Wolskiego, pochodzą z rozpraw teoretycznych powstałych wiele lat po ukazaniu się najważniejszego tekstu Leviego. Na jakiej zatem podstawie oparta jest teza, że nowy kształt tego tekstu jest efektem adaptacji do jakiegoś aktualnego wtedy modelu literackiego świadczenia?

Wątpliwości innego rodzaju budzi − sygnalizowana już tu przeze mnie – wyjątkowa uwaga, jaką Wolski poświęca kwestii „naukowości”, czy raczej nienaukowości, narracji (w narracjach) protagonistów swojego studium, wią- żąc ją przede wszystkim z trudnymi do pogodzenia oczekiwaniami wobec świadectwa, które miało być zarazem osobiste i obiektywne: miało obiektyw- nie świadczyć o przedmiocie subiektywnego doświadczenia. Tutaj problem polega na tym, że autor ułatwia sobie zadanie, traktując ową obiektywność i pochodne („badawczy” dystans, intencje dokumentarne, bezpodmiotowość, bezstronność, racjonalizm, dążenie do prawdy) jako równoważniki naukowo- ści. Jej pozytywistyczne rozumienie, przyświecające jego zdaniem kodyika- torom instytucji świadectwa, zadecydowało o marginalizowaniu literackiego wymiaru tegoż. Sytuowanie tej formy wypowiedzi o Zagładzie między tym, co

(13)

„naukowe”, a tym, co literackie (tzn., według autora: subiektywne, emocjonal- ne, iguralne i narracyjne, czyli ikcjonalne), nie przekonuje go. Dlatego po- stanawia „udowodnić” − o tym, że zaraz czegoś dowiedzie albo, znacznie rza- dziej, że spróbuje dowieść, zapewnia nas raz po raz − że literatura autorstwa Borowskiego i Leviego jest literaturą. Komu jednak chce to udowodnić, nie wiadomo; jego książka jest przecież adresowana do profesjonalistów. Mimo to Wolski tak konstruuje swój wywód, jakby nadal musiał się zmagać z jakimiś oponentami. Dlaczego zatem nie wskazał żadnego współczesnego badacza, zajmującego się literaturą Zagłady, który kwestionuje literackość świadectw tych dwóch twórców? Sprzeciw może wywoływać jedynie domniemany spo- sób jej rozumienia – domniemany, ponieważ Wolski nie wyjaśnia pojęć, któ- rymi się posługuje. W dodatku posługuje się nimi tak niekonsekwentnie, że w wielu przypadkach nie sposób przypisać im jednorodnej treści. W zasadzie utożsamia, przykładowo, narrację i ikcję, ale bywa też tak, że je rozgrani- cza wedle sobie tylko wiadomego porządku. Nie sposób też jednoznacznie rozstrzygnąć, czy tożsame są według niego ikcja (którą zdarza mu się też zrównywać ze zmyśleniem, nieprawdą czy nawet błędem) i literatura, chociaż teza o przejmowaniu przez tekst funkcji przysługującej wcześniej świadkowi − o przenoszeniu „siły referencjalnej na tekst, który staje się tym samym igurą ciała” świadka (s. 281) − sugeruje twierdzącą odpowiedź na to pytanie. Tym bardziej, że Wolski wspiera tę tezę, wywiedzioną z rozpoznania postępującej konwencjonalizacji form holokaustowego świadczenia, argumentem ze zmy- ślonych Bruchstücke…: „[z] tej perspektywy – pisze – sprawa Wiłkomirskiego bardziej niż oszustwem lub umysłową aberracją jest po prostu ekstremalnym przypadkiem w […] procesie” (s. 281) przemian literatury Zagłady i debaty na temat tej literatury. Nawiasem mówiąc, jest to argument ekstremalnie chybiony: gdyby taka przemiana w rozumieniu powinności świadectwa rze- czywiście się dokonała, nie byłoby „sprawy Wiłkomirskiego”. Do tych kwestii autor sam zresztą wraca w końcowych partiach książki, gdzie wygłasza opinie niezupełnie zgodne z prezentowanymi wcześniej.

Podobnie wygląda sprawa kwaliikacji genologicznych przypisywanych przezeń niektórym spośród tekstów, które przywołuje. Można bowiem od- nieść wrażenie, że sądzi, iż uznaniu ich przynależności do zwyczajnej lite- ratury (narracyjnej), mierzonej powszechnymi literackimi miarami, musi towarzyszyć określona atrybucja. Czy to jest człowiek jest zatem według Wol- skiego, ponad wszelką wątpliwość, powieścią; dzisiaj stanowisko to podzie- lają ponoć wszyscy badacze twórczości Leviego. Borowski natomiast pisał nie tylko holokaustowe opowiadania, ale też – nowele. Nowelą są Określenia

(14)

oświęcimskie, dołączone po raz pierwszy do monachijskiego wydania Byliśmy w Oświęcimiu. Do takiego wniosku doszedł Wolski po przeprowadzeniu bardzo rozbudowanego dowodu na coś, co wszak żadnego dowodu nie wymaga – na nienaukowość tego podręcznego słowniczka, który to dowód winniśmy też potraktować jako uzasadnienie owej nowelistyczności: jako podstawę do uznania, że „Określenia…[…] są zamiennikiem wydarzeń fabularnych w opo- wiadaniach […] ukazujących «prawdę o obozie»” (s. 142) i hipertekstowym cyklem, w którym „obowiązują […] te same zasady, co w innych tekstach Borowskiego” (s. 143). Na czym jego zdaniem polega powieściowość utworu Leviego, Wolski nie wyjaśnił. Tutaj powinna nam chyba wystarczyć infor- macja, że w przeciwieństwie do pierwszej i drugiej wersji tego tekstu, opu- blikowanych w „naukowych” seriach wydawnictw De Silva i Einaudi, kolejne ukazywały się w seriach „literackich”, no i oczywiście – odwołanie do rzeko- mego konsensu.

W książce Tadeusz Borowski – Primo Levi. Prze-pisywanie literatury Holocaustu nie brakuje miejsc fascynujących, trafnych rozpoznań aktualnej sytuacji tej literatury, wnikliwych obserwacji poświęconych jej ujęć literaturoznawczych i brawurowych interpretacji wybranych aspektów twórczości tytułowych bo- haterów. Szczególnie zaciekawiła mnie część dotycząca Leviego i nieznanej mi włoskiej recepcji badawczej jego pism. W lekturze tej części przeszkadzała mi jednak nie tylko, charakteryzująca całość wypowiedzi, wyjątkowa mean- dryczność wywodu, liczne ekskursy, powtórzenia i nieprzejrzysta kompozy- cja, ale też – przede wszystkim – brak zaufania do autora, niewiara w rze- telność zaproponowanej przez niego relacji. Ich źródłem były, po pierwsze:

zmanipulowane argumenta ad verucundiam, do których częstokroć uciekał się w pozostałych częściach, zamiast samodzielnie podjąć próbę uzasadnienia ryzykownych tez własnych, przez nikogo chyba niepodzielanych, po wtóre – nadmierna i niekiedy pochopna krytyczność wobec tez cudzych, uznanych za wadliwe na niedostatecznej podstawie. Nie ma tu oczywiście miejsca na dokumentację wszystkich tych zabiegów. Obawiam się, że Wolski w podob- ny sposób czyta przywoływane w książce rozprawy włoskich badaczy – tym bardziej, że efektem konfrontacji niektórych jego osądów (np. tych o oczysz- czeniu oświęcimskiej opowieści z izjologii i wszelkich okropności czy o roli Układu okresowego w procesie konstytuowania się igury świadka) z tekstami Leviego może być zwątpienie w ich tożsamość.

Bardzo interesującemu projektowi badawczemu Wolskiego przydałoby się zatem prze-pisanie, godzące inwencję z respektem dla reguł profesjonal- nej poprawności. Te wady książki, które przemilczałam, doskonale obrazują

(15)

(albo, że użyję ulubionych formuł autora − metonimizują, indeksują, symbo- lizują) niefunkcjonalne, retorycznie chybione, frywolne popisy zawarte w ty- tulaturze podrozdziałów książki. Oto przykłady: Gatunek Zagłady czy zagłada gatunków?, Źródło Zagłady (chodzi tu prawdopodobnie o źródło formy świa- dectwa), Byliśmy w pasiakach i niedyskrecje zapisu, Tekstowy świat drobnoustrojów czy wreszcie… Żyd − ulotny gaz. Ostatnie pierwsze świadectwo.

Abstract

Danuta Szajnert

UNIVERSITY OF ŁÓDŹ

On Trans-Scribing

Review: Paweł Wolski, Tadeusz Borowski – Primo Levi. Prze-pisywanie literatury Holocaustu [Tadeusz Borowski – Primo Levi: Trans-Scribing Holocaust Literature], Wydawnictwo IBL, Warszawa 2013.

Keywords

Holocaust, testimony, Holocaust discourse, Tadeusz Borowski, Primo Levi, trans-scribing, reliability

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nieobecność wojewody w urzędzie związana z pełnieniem obowiązków służbowych (delegacja służbo- wa) nie świadczy o niemożności pełnienia przez niego swojej

Powinno zatem regulować ja k najwięcej sytuacji zw iązanych z w ykonyw aniem władzy rodzicielskiej oraz utrzym yw a­ niem kontaktów z dzieckiem po rozwodzie,

W rozdziale drugim przedstawiona została historia kształtowania się no- wego ośrodka duszpasterskiego, a także obiekty sakralne znajdujące się na terenie parafi i Pewel

For mitigation of the identified problems, three approaches were investigated: transfer of additional data and coaching for JIS suppliers, transfer of additional data for

nificantly dependent on the architectural quality of individual buildings, but on the communal coherence, public spaces, and aesthetics resulting f rom the planned and

For a nominal observational bandwidth of ≥ 1MHz, each satellite is estimated to generate ≥ 6 Mbits/s, which must be correlated in space to minimize downlink data rate to Earth.. In

Kiedy Kazio Kawałkowski (nasz klasowy „enfant terrible” zwany „Kitajec”) powiedział, że główne jego wspomnienie z tej sztuki to fakt, że „jakieś Gorgony” co pe- wien