• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.05.15 nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.05.15 nr 20"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Stron 12 Cena 25 zł

Oplata pocztowa niszczona ryczałtem

v f „ '

; v"

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O -

Rok VI Łódi, 15 maja 1949 r. N r 20 (199)

--- --- W NUMERZE —---

między innymi:

K . Grzybowski — R e fle k s je po K o n g re s ie P o ko ju . W . K u b acki — S a ty ra w „D z ia d a c h “ M ic k ie w ic z a .

S. Quasimodo, W . Woroszylski, Jan M a ria Gisges — wiersze.

C h iń s k ie p ie ś n i lu do w e.

W . Jędrkiew icz — O C hopinie.

H. Brodowska — C h ło p i hru b ie szo w scy w S taszico w skim T o w a rz y s tw ie .

J. L itw in — U w ag i o up o w sze ch n ie n iu k u ltu r y . A. B raun — F ik c y jn e p rz e c iw s ta w ie n ia . J. M ille r — W podróży.

M . Buczkówna — N ie z ró w n a n y P an C zao-Tsyjue.

I. Ł ap tie w — T ra g e d ia a m e ry k a ń s k ic h fa rm e ró w . G. Szturchaniec, P. Pigw a, K . M artyń sk i — u w a g i

" \

J

Zofia Rzeplińska

Z N Ó W B E R L I N

W

ostatnich dniach Departament S ta n u U S A o g ło s ił k o m u n ik a t, re a s u m u ją c p rz e b ie g ro z m ó w , ja ­ k ie o d b y ły się m ię d z y Jessupem, p rz e d s ta w ic ie le m U S A w O N Z, a M a lik ie m , d e le gate m Z S R R w R a dzie B ezpieczeństw a. P rz e d m io te m ty c h ro z m ó w , p o d ję ty c h w p o ło w ie lu te g o przez Jessupa, b y ła s p ra w a B e rlin a . W obec o ś w ia d ­ czenia p rz e d s ta w ic ie la Z w ią z k u R adzieckiego, że w w y p a d k u osiąg nię cia p o ro z u m ie n ia w s p ra w ie z w o ła n ia R a d y M in is tr ó w S p ra w Z a ­ g ra n ic z n y c h , w z a je m n e og ra n ic z e n ia k o m u n i­

k a c y jn e z o s ta ły b y n a ty c h m ia s t zniesione — D e p a rta m e n t S ta n u p o d a ł d ó w iado m ości, że w y ło n iła się obecnie m o żliw o ść z w o ła n ia R a d y M in is tró w .

S e k re ta rz G e n e ra ln y O N Z , T ry g v e L ie , cieszy się — „ C a ły ś w ia t z z a d o w o le n ie m po­

w ita uw ie ń cze n ie p o m y ś ln y m s k u tk ie m n o w e ­ go w y s iłk u w y p ro w a d z e n ia s p ra w y B e rlin a z m a rtw e g o p u n k tu “ — s tw ie rd z ił w w y d a n y m k o m u n ik a c ie . „Sądzę, że w iększość lu d z i bę­

dzie zad ow olo na z tego ró w n ie ż , że zostały w y k o rz y s ta n e w ty m c e lu w s z y s tk ie d ro g i O N Z ..“ .

T ry g v e L ie m a p o d s ta w y de zadow olenia.

P e rs p e k ty w y obecnej s y tu a c ji są d a le k o ja ­ śniejsze n iż w lis to p a d z ie ub ie głe go ro k u , k ie d y S e k re ta rz G e n e ra ln y O N Z . w ra z z p rz e ­ w o d n ic z ą c y m ów czesnej s e s ji Z grom a dze nia O gólnego, E v a tte m , z w ró c ił się z bezpośred­

n im apelem d o S ta lin a , T ru m a n a , A ttle e i Q u e u ille 'a o p o d ję c ie a k c ji celem,, ro z w ią - .. ?an:a zag ad nie nia b e rliń s k ie g o , Ap« -^ p o d k re - s ia ł z g u b n y w p ły w n ie p e w n e j a tm o s fe ry na p o k o jo w ą odbu do w ę w s z y s tk ic h k r a jó w i na bieg p ra c Z grom a dze nia Ogólnego. P o w o ły ­ w a ł się na je d n o m y ś ln ą u c h w a łę w ie lk ic h m o c a rs tw z d n ia 3 lis to p a d a ub. r., po w zię tą na fo r u m O N Z w s p ra w ie usu n ię cia is tn ie ją ­ cych ró ż n ic i u s ta n o w ie n ia trw a łe g o p o k o ju .

„U w a ż a m y — g ło s iła odezwa E v a tta i L ie — że p ie rw s z y m k ro k ie m w in n o być ro z w ią z a ­ n ie zagadnienia b e rliń s k ie g o . S p ra w a ta z n a j­

d u je się n a d a l na p o rz ą d k u o b ra d R a d y Bez­

pieczeństw a. S ądzim y, że prze bieg d y s k u s ji n a d ty m zagadnieniem na fo r u m R a dy d o w o - dzi^ m o ż liw o ś c i je go ro z w ią z a n ia . K a ż d y dzień o p óźn ien ia po głębia zagrożenie p o k o ju i bez­

piecze ństw a w s z y s tk ic h n a ro d ó w “ .

Z w ie lk ą dozą n ie ch ę ci apel T ry g v e L ie i E v a tta został p r z y ję ty przez anglosaskie k o ­ ła po lity c z n e . Z agrożone nie o c z e k iw a n ą m o ­ ż liw o ś c ią ro z w ią z a n ia k o n f lik t u p rz y s tą p iły do g o rą c z k o w e j k o n tro fe n s y w y . T en n ie w cze ­ sny w y s ła n n ik z ga łązką o liw n ą z ja w ił się zu p e łn ie nie w porę. N ie n a le ża ło b o w ie m dopuścić za żadną cenę do załagodzenia ‘ k o n flik tu , k t ó r y s ta n o w ił p ie rw s z o rz ę d n y a tu t w a k c ji ro z b ija n ia N iem ie c, z d ru g ie j zaś s tro n y tru d n o b y ło narażać się na z a rz u ty to rp e d o w a n ia p o k o jo w y c h p ro p o z y c ji ta k w y ­ soko p o s ta w io n y c h k ó ł ja k S e k re ta ria t G ene­

r a ln y O N Z. A p e l p o k o jo w y s ta n o w ił w y ra ź n y cios d la a lia n tó w zachodnich. Ic h ir y ta c ja b y ­ ła ty m w iększa, że d r E v a tt pow szechnie u w a ­ żany b y ł za rz e c z n ik a p o lit y k i a n g lo -a m e ry - k a ń s k ie j. W y s tą p ie n ie je go uznano więc za posunięcie p o lity c z n e bez precedensu.

U trz y m y w a n ie na pięcia s y tu a c ji m ię d z y n a ­ ro d o w e j b y ło w a ru n k ie m sine qua non dla pow odzenia d a le kosię żnych zam ysłów sojusz­

n ik ó w zachodnich, zaszachowanie w ię c n a j­

w ażniejszego p io n k a w te j grze słusznie w y ­ w o ła ło n ie p o k ó j i zd e n e rw o w a n ie . P odjęcie ro k o w a ń s ta n o w iło b y groźną, rysę w plan ach A nglosasów . W net też rozpoczęła się gorącz­

k o w a k rz ą ta n in a pom ię dzy W aszygtonem a L o n d y n e m w celu zna le zien ia w y jś c ia z sy­

tu a c ji. N a s tą p iło w P a ry ż u s p o tkanie p o m ię ­ d zy M a rs h a lle m , M ac N e ile m i S chum annem d la uzgod nie nia od p o w ie d zi m o c a rs tw zachod­

n ic h na apel przew odniczącego O N Z i S ekre­

ta rz a G eneralnego w s p ra w ie B e rlin a . K o m e n ta rz e do s ta n o w iska W ie lk ie j B r y ­ t a n ii czy U S A są zbędne. P rzytoczone fa k ty m a ją b o w ie m jednoznaczną w ym o w ę. C ie k a ­ w e n a to m ia s t w n io s k i nasuw a postaw a F ra n ­ c ji, znam ienna, ja k z w y k le w podobnych sy­

tu a c ja c h . D z ie n n ik i p a ry s k ie zresztą n ie po­

z o s ta w ia ły w ą tp liw o ś c i w te j spraw ie, k o ­ m e n tu ją c rzecz, ja k np. „L e M on de“ , na stępu­

ją co : „ A n g lic y i A m e ry k a n ie p o d ra ż n ie n i są de m arch e E v a tta i T ry g v e L ie . We w to re k S chu m an n o trz y m a dyspozycje od M a rs h a lla i M ac N e ila “ .

F ra n c u s k i p o d se kre ta rz stanu dla spra w in fo r m a c ji, M itte ra n d , na k o n fe re n c ji praso­

w e j o św ia d czył, że F ra n c ja zaa pro bow ała apel

Trygve Lie i E v a tta . T o ośw iadczenie, sprzecz­

ne z p ó ź n ie js z y m i p o s ta n o w ie n ia m i M a rs h a lla

— M a c N e iia — S chum anna, u ja w n ia po raz d z ie s ią ty lu b s e tn y u za le żn ie n ie F r a n c ji od A nglosasów . In n e d z ie n n ik i b y n a jm n ie j n ie o k a z y w a ły , z b y tn ie j u le g ło ś c i a n i p o k o ry .

„F o p u la ir e “ zw ra c a uw agę, że niechęć A n g lo - sasów do p r o je k tu E v a tta w y n ik a z ob aw y, b y in ic ja ty w a ta n ie „ p rz y c z y n iła się do p o ­ p a rc ia p o k o jo w e j o fe n s y w y Z w ią z k u R adzie­

ckie go“ . „ F r a n c e - T ir e u r “ ośw iadcza: „ E v a tt p o s tą p ił ja k ^ A u s tr a lijc z y k , re p re z e n tu ją c y k r a j, d la k tó re g o p rz e d łu ż a n ie się obecnego n a p ię c ia m ię d z y n a ro d o w e g o oznacza szybkie d ź w ig n ię c ie J a p o n ii1. Poza u s iło w a n ia m i A n ­ glosasów u trz y m a n ia p ro b le m u B e rlin a na p o rz ą d k u d z ie n n y m R a d y B ezpieczeństw a k r y je się lę k p rze d „ z b y t w cze snym “ ro z p o ­ częciem ro z m ó w z M oskw ą. L o n d y n i W a ­ szyn g to n p ra g n ą zaczekać do czasu z a w a rc ia m ilita rn e g o p rz y m ie rz a a tla n ty c k ie g o i ro z p o ­ częcia z b ro je ń p a ń s tw E u ro p y z a c h o d n ie j“ .

B ra k je d n o lite j lin ii, w a h a n ia i w ą tp liw o ś c i

— oto g łó w n e ce ch y s ta n o w is k a F r a n c ji w o ­ bec s p ra w y B e rlin a . A le . casus B e r lin to t y lk o je d n o pole na s zach ow nicy p o lit y k i a m e ry ­ k a ń s k ie j i ro z p a try w a ć je n a le ż y je d y n ie w p o w ią z a n iu ze w s z y s tk im i in n y m i. S ta n o w i­

sko F r a n c ji pe łn e b y ło sprzeczności,, ale na le ży w z ią ć pod uw agę, że ob ok B e rlin a , w ty m sam ym okresie, na te re n ro z g ry w e k n ie m ie ­ c k ic h w p ły n ą ł g ro ź n y c ie ń Z a g łę b ia R u h ry . U s ta w a N r 75, n a m o c y k tó r e j cała R u h ra do staw a ła się w ręce b. w s p ó łp ra c o w n ik ó w H itle r a , aby. w y k o n y w a li swe „p ra w a w ła s n o ­ ści“ pod b a tu tą d y ry g e n tó w a m e ry k a ń s k ic h

— p rz e k re ś liła ostatecznie ja k ie k o lw ie k n a ­ dzie je F r a n c ji na w y jś c ie z s y tu a c ji, ju ż m e ty le k o rzystn e , iie n ie pociągające w ię k s z y c h s tra t. P ło nn e nadzieje. S ta ło się n a gje. jasne, że dalsza op ozycja F r a n c ji , w obec a n g lo - a m e ry k a ń s k ic h d e c y z ji w s p ra w ie . R u h r y je s t.

c a łk o w ic ie bezcelowa. M ożna , ju ż b y ło ty lk o w ygłaszać pa tetyczne p rz e m ó w ie n ia , z czego n ie o m ie szka ł skorzystać, na czele ■ in n y c h znaczny c li osobistości, sam p re z y d e n t A u r io l.

P rz e m a w ia ją c z o k a z ji ro c z n ic y zawieszenia b ro n i n a uroczystościach w Cpmpiegne,- o św ia d czył, że „ b y ło b y rzeczą n iew yb acza ln ą,.

g d y b y p o zw o lo n o ra z jeszcze a b y Z agłębie R u h r y w p a d ło w ręce w s p ó ln ik ó w H itle ra , k tó r z y m o g lib y je użyć znó w p rz e c iw poko­

jo w i. D o ta k ic h k a ta s tr o f p ro w a d z ą b łę d y okre su po w o jen ne go z r o k u 1919“ — w o ła ł.

„ B y ło b y je d n y m z n a jw ię k s z y c h pa rad oksów , g d y b y k to ś w o be c m o ra ln y c h i m a te ria ln y c h zniszczeń d o k o n a n y c h w c a łe j E u ro p ie przez w o jn ę , m ó g ł pom yśle ć o w cześniejszej od bu­

d o w ie N ie m ie c n iż k r a jó w przez n ic h z bu­

rzo n ych , u w a ln ia ją c N ie m c y od w s z y s tk ic h o b o w ią z k ó w odszkodow ań i da ją c im bez żadnej k o n tr o li potęgę p o lity c z n ą i eko n o ­ m iczną, k tó r a z w ró c i się jeszcze ra z p rz e c iw ic h o fia ro m “ . ,

„Z a p e w n ia m y — p o w ie d z ia ł A u r io ł — że żaden w z g lą d gospodarczy n ie może słu żyć ja ­ k o p re te k s t d la zd ra d p o lity c z n y c h , m o ra l­

n y c h i w o js k o w y c h . B y ło b y szaleństw em przypuszczać, że N ie m c y okażą pew nego d n ia wdzięczność ty m , k tó r z y u to ro w a li im drogę do zem sty; zna czyło by to zapom nieć o t r a k t a ­ ta c h ^ k tó r e N ie m c y z a w ie ra li i d e p ta li“ . I na zakończenie: „P o k ó j n ig d y n ie stan ie się rzeczą re a ln ą , je ż e li zw ycięzcy n ie będą p a ­ m ię ta ć o' s w y c h d a w n y c h błędach, je ś li nie pozostaną zjednoczeni i w ie r n i zasadom z w y ­ cięstw a, k tó re g ło s ili, w ie r n i u k ła d o m , k tó re p o dp isali...“ .

S ło w a na w agę złota. Szkoda ty lk o , że za­

w ieszone w c a łk o w ite j p ró ż n i p o lity c z n e j, gospodarczej i d y p lo m a ty c z n e j. Szkoda że n ie m a ją na jm n iejszego p o k ry c ia ze s tro n y re a ln y c h posunięć rz ą d u francu skie go. S zko­

da. że p re z y d e n t A u r io l n ie d o d a je k u w ie cz­

ne j rzeczy pam ięci, że F ra n c ja pada o fia rą s w e j w ła s n e j p o lit y k i i że je j s ta n o w is k o p rz y stole o b ra d k o n fe re n c ji lo n d y ń s k ie j, s ta n o w i­

sko nieśm ia łe go petenta, z tru d e m bełkoczące­

go -swe zastrzeżenia, je s t u w a ru n k o w a n e ca­

ły m system em p o lit y k i fra n c u s k ie j. K to m ó ­ w i A , te n m u s i po w ie dzieć i B — a . że to B z a b rz m ia ło bardzo żałośnie, to spra w a lo g ic z ­ nego biegu «rzeczy. W y b itn y p u b lic y s ta fr a n ­ cuski, P ie rre C ourtade, o k re ś lił rzecz zw ięźle i celnie : „C zyż . n ie je s t rzeczą , oczyw istą, -że g d y b y p ro te s ty rz ą d u fra n c u s k ie g o p rz e c iw k o zb ro d n icze j d e c y z ji a m e ry k a ń s k ie j w s p ra w ie R u hry. b y ły czym ś in n y m n iż dem ogogiczna

Demonstracją ,>00.900 robotników berlińskich przeciwko polityce władz an­

glosaskich w Niemczech

(„N e ue B e rlin e r Illu s tr ie r t e “ )

h ipokryzją, ^ rząd francuski skorzystałby

a

o k a z ji, k tó rą m u n a s trę c z y ła p ro p o z y c ja E y a tt — T ry g v e L ie , a b y w y p o w ie d z ie ć się niezależnie od W aszyngtonu w s p ra w ie n ie ­ m ie c k ie j? “

„N a ró d fra n c u s k i z w ra c a spo jrze nie w s tro ­ nę swego a lia n ta — Z w ią z k u Radzieckiego, k t ó r y stale p o p ie ra ł tezy fra n c u s k ie w s p ra . w ie R u h ry , a te ra z da je n a m n o w y dow ód sw e j -tfroli p o k o ju w s p ra w ie b e r liń s k ie j“ .

Problem B erlin a nie da się rozwiązać ani naw et zrozumieć w w yodrębnieniu z cało­

kształtu problem u niemieckiego. Z aga dn ien ie zaś całych Niem iec to przede w s z y s tk im przeciwstawność p o lit y k i m o c a rs tw o k u p a ­ c y jn y c h : a m ia n o w ic ie strefy wschodniej, gdzie krok za krokiem i pun kt po punkcie realizuje się program uchw ał poczdamskich, i Niem iec zachodnich, gdzie A m erykanie, wciągając do sw ej gry dobrowolnie lub pod przym usem A nglię i Francję, tw orzą ekspozy­

tu rę w ielkiego kapitału i arsenał przeciwko demokracji. Casus F ra n c ja — B e r lin czy ca­

sus F ra n c ja — R u h ra to różn e ob licza te j sam ej s p ra w y , p rz e ja w y te j sam ej ro b o ty , ja k ą pro w a dzą A m e ry k a n ie , m ia n o w ic ie ko.

lonizacji Niem iec i podporządkowywania so.

bie Europy.

P rz y c z y n y k o n f lik t u b e rliń s k ie g o w y b ie g a ją d a le ko poza ra m y B e rlin a i pozostają w ści­

s łe j łączności z p o s ta n o w ie n ia m i lo n d y ń s k ie j k o n fe re n c ji m in is tr ó w s p ra w z ag ran icznych m o c a rs tw zachodnich, gdzie zapadła decyzja ro z b ic ia N ie m ie c i u tw o rz e n ia m a rio n e tk o ­ w ego p a ń stw a zach od nio -niem ie ckieg o. Sepa­

ra ty s ty c z n a re fo rm a w a lu to w a w Niem czech zachodnich m ia ła być pch nięcie m dla p rz y ­ spieszenia re a liz a c ji ty c h p la n ó w . Jest n a to ­ m ia s t z u p e łn ie jasne, że po podziale N ie m ie c n a d w a . obszary w a lu to w e m u s i is tn ie ć p o ­ m ię d z y n im i ja k a ś k o n tro lo w a n a granica., N ie trze b a ud aw adn ia ć, że, g d y b y ra d z ie c k ie w ła d z e o k u p a c y jn e p o z o s ta w iły w B e rlin ie n ie k o n tro lo w a n y obszar w a lu to w y , lu k a ta zosta łab y n a ty c h m ia s t w y k o rz y s ta n a < przez w ro g ó w g o spo da rki d e m o k ra ty c z n e j. W obec konieczności w p ro w a d z e n ia og raniczeń k o m u ­ n ik a c y jn y c h , Z w ią z e k R a dzie cki p o d ją ł ciężar z a o p a try w a n ia c a łe j lu d n o ś c i B e rlin a we w s z y s tk ie , a r ty k u ły elem e ntarne go u ż y tk u . B lo k a d a B e rlin a b y ła w ię c od po czą tku je ­ d y n ie w y m y s łe m p a ń s tw zachodnich, służą­

c y m celom zaró w n o e fe k c ia rs k o .d e m o n s tra - c y jn y m . ja k i z w y k ły m h a n d lo w y m — ja k o źe osobny ro z d z ia ł m ożna b y pośw ię cić opiso­

w i zy s k ó w z ró ż n y c h „ p o w ie trz n y c h “ sp e ku ­ la c ji.

R e fo rm a w a lu to w a , „m o s t p o w ie trz n y “ , po­

d z ia ł Niem iec,, to, różne w a r ia n ty in te n s y w n e j a k c ji A m e ry k a n ó w , m a ją ce j na celu zabez­

pieczenie ic h do m en y prze d ja k im ik o lw ie k w p ły w a m i d e m o k ra ty c z n y m i. Ż adna b a rie ra n ie w y d a je się tu dość siln a , żadne prze śla­

do w a n ie d e m o k ra c ji dość skuteczne. Znana je s t h is to ria s tr a jk ó w ro b o tn ic z y c h w s tre ­ fa c h zachodnich; do dziś -dnia c ią g n ie ' się jeszcze spra w a p rz y w ó d c y K o m u n is ty c z n e j P a r t ii N iem iec, M a x a R eim anna. k t ó r y w y r o ­ k ie m an gielskieg o sądu w o jsko w e g o został skazany na tr z y m iesiące w ięzie nia. Bezpo­

ś re d n im pow odem procesu b y ło p rz e m ó w ie ­ n ie w ygłoszone prze z R e im an na 2 s tyczn ia br. w D iis s e ld o rfie na w ie lo ty s ię c z n y m w ie ­ cu ro b o tn ic z y m . W p rz e m ó w ie n iu ty m p rz y ­ w ó dca K P D n a z w a ł po im ie n iu n ie m ie c k ic h sługusów Zachodu, k tó r z y p rz y c z y n ili się do ro z b ic ia k r a ju . O ś w ia d c z y ł m ia n o w ic ie :

„S tw ie rd z a m c a łk ie m o tw a rc ie , że p o lity c y niem ie ccy, k tó rz y , o p ie ra ją c się na sta tu cie zagłębia R u h ry . wezm ą u d z ia ł w tw o rz e n iu rz ą d u zach odnio-niem ieckiego, a ty m sam ym p rz y c z y n ią się do w p ro w a d z e n ia re ż im u k o ­

lo n ia ln e g o w Niem czech zachodnich, n ie po­

w in n i się d z iw ić , je ż e li n a ró d n ie m ie c k i bę­

dzie ic h u w a ż a ł za Q u is lin g ó w “ .

P ig u łk a p ra w d y okazała się z b y t tru d n a do s tra w ie n ia . O braże ni z o s ta li ci, k tó r z y w ie r ­

n ie w y p e łn ia ją w sze lkie życzenia A nglosasów . M o ż n i p ro te k to rz y p o c z u li się d o tk n ię c i i za . re a g o w a li n a ty c h m ia s t fa lą zakazów , aresz­

to w a ń i re p re s ji, a przede w s z y s tk im u w ię ­ zie nie m głów nego re p re z e n ta n ta „o p o rn y c h i nieposłu sznych“ . Tacy, ja k on, są d ia b lo n ie w y g o d n i dla A ng lo sasów w ic h a k c ji k o ­ lo n iz o w a n ia N ie m ie c zachodnich. K a r d y n a l­

n y m w a ru n k ie m pow odzenia te j ro b o ty je s t możność d o pro w ad zen ia do koń ca ro z b ic ia N ie m ie c i w zn ie sie n ie m u ra „o d W schodu“ . B a n k i n o w o jo rs k ie n ie to le ru ją ry z y k o w n y c h posunięć ekonom icznych. N a W a ll S tre e t za­

padła _ decyzja, że s ta w k a na N ie m c y m u s i op ła cić się s to k ro tn ie . W ięc przede w s z y -

B > / n \ \ -“A o ' 1

(2)

Str. 2

Stkim_ sojusz z n ie m ie c k im k a p ita łe m , r o k u ­ ją c y ja k najlepsze p e rs p e k ty w y . P rz y m ie rz e

o ma zresztą ju ż d a le ko sięgające tra d y c je , ie r a z prze zyw a erę odrodzenia. A m e ry k a n ie n ie ż a łu ją ła s k „s p rz y m ie rz e ń c o m “ . Są o n i c ó w k T w T n rę k ą w e w znoszeniu p la . c o w k i W a ll S tre e t w sercu E u ro p y . K a p ita ł fin a n s o w y U S A pro sp e ru je , d o g lą d a n y p ie . p o ło w ic ie przez p a n ó w F lic k ó w . S tinn esó w , S chroederów , Thyssenów , D in k e lb a c h ó w i im po do bn ych z b ro d n ia rz y w o je n n y c h . O dena- z y fik a c ji głuche m ilc z e n ie N ie w y o a d a p rz e ­ cież d e n a z y fik o w a ć s o ju szn ikó w . W z n a w ia ją w ię c p ro d u k c ję k o n c e rn y — g ig a n ty , k tó r e sta­

n o w iły elem e nt w z ro s tu re a k c ji p o lity c z n e j użyzn :a}y glebę, na k tó r e j w y r ó s ł h itle ry z m . D la A n g lo sa só w n ie w a ż n y je s t u d z ia ł I. G. F a rb e n in d u s trie w ko m o - ra c b gazow ych O ś w ię c im ia i in n y c h — waż*

n y je s t a k tu a ln y u d z ia ł tego ko n c e rn u , ja k o s p rz y m ie rz e ń c a w e k s p a n s ji e ko no m iczne j.

Z ‘ ego samego t y tu łu z b ro d n ia rz e w o je n n i v o n P ap en i S chacht zosta li u n ie w in n ie n i, d la ty c h sam ych p o w o d ó w s e tk i in n y c h po - g ro b o w c o w h itle r y z m u k o rz y s ta ją z n ie o g ra ­ n iczo n e j sw obody. P o w in o w a c tw a i za w ę źle -

łnj eres™ S chroederów e u ro p e js k ic h i S chro ed erów zza oceanu są n ie do r o z w ik ła ­ n ia , a s ła w n y dom b a n k o w y S chro ed erów to je d e n z w ie lu o p o do bn ych fu n k c ja c h i celach.

S p ra w a _ M a x a R e im an na , re fo rm a w a lu to ­ wa,^ to różne fra g m e n ty te j samej g r y zm ie­

rz a ją c e j do u tw o rz e n ia z N ie m ie c zachod­

n ic h potężnego ba stion u w ro g o ści wobec

„W s c h o d u “ i k o lo n ii w ie lk ie g o k a p ita łu am e.

ry k a ń s k ie g o . W d n iu 8 k w ie tn ia b r. n a s tą - p i- 0 n ie ja k o u k o ro n o w a n ie ty c h w y s iłk ó w , a w k a ż d y m ra z ie zakończenie pew nego w a ż ­ ne go etapu. Z o s ta ł m ia n o w ic ie p o dp isan y ostateczny te k s t s ta tu tu oku p a cyjn e g o . W ie- lom iesięczne n a ra d y rz ą d ó w m o c a rs tw za­

ch o d n ich z n a la z ły w reszcie p ra w n y w y ra z w p rz y p ie c z ę to w a n iu p o d z ia łu N ie m ie c i eo ip so u tw o rz e n iu n a jd a le j na w schód w y s u ­ n ię te g o czło nu im p e ria lis ty c z n e j bazy am e­

ry k a ń s k ie j w E uro pie. P o w s ta ł s ta tu t o k u ­ p a c y jn y z a m ia st tr a k ta tu po ko jo w e g o p ro p o ­ no w anego przez Z w ią z e k R a dzie cki, k tó r y w y s u w a p o s tu la t u tw o rz e n ia rz ą d u ogólno- m en de ckieg o w zje dn oczon ym k r a ju i za­

koń czen ia w r o k p ó ź n ie j o k u p a c ji w o js k o ­ w e j. T a k ie ro z w ią z a n ie s p ra w y , p rz e k re ś la ­

jące fe d e ra liz a c ję N iem iec, u m o ż liw ia ło b y p ro m ie n io w a n ie w p ły w ó w de m o k ra ty c z n y c h na c a ły k r a j, co p a ra liż o w a ło b y dążenia an­

glosaskiego k a p ita łu .

W ty m stan ie rzeczy z o s ta ły p o d ję te p o ­ n o w n ie ro z m o w y na fo ru m O N Z m ię d z y p rz e d s ta w ic ie la m i U S A i ZSRR. P rz y n a j­

u w a ż n ie js z y m je d n a k prze glądzie bieżących i m in io n y c h w yd a rze ń , nie m ożna spostrzec niczego w d z ia ła n ia c h A m e ry k a n ó w , co n a ­ p ro w a d z a ło b y na ja k iś ślad ic h p o je d n a w ­ czych z a m ia ró w . W y s tą p ie n ia Jessupa m ożna b y ch yb a tłu m a c z y ć w y łą c z n ie p re s ją ze­

w n ę trz n y c h z ja w is k i w y p a d k ó w , k tó re p rz e ­ s u n ę ły się o s ta tn io na p o lity c z n o -s p o łe c z n y m e k ra n ie św iata. W z w ią z k u z ty m w y d a je się słuszny k o m e n ta rz „ B e r lin e r Z e itu n g “ , czo ło w e j gazety w s tre fie w s c h o d n ie j, k tó ra pisze:

„N a d łu g ą m etę n ie m o g ła się ostać p o li­

ty k a sabotow an ia p o k o ju w N iem czech i na św iecie, p ro w a dzon a przez m o c a rs tw a za­

c ho dn ie P rz y g o to w a n ia w o je n n e w y w o ła ły potężną re a k c ję w po staci m o b iliz a c ji w szy­

s tk ic h św ia d o m y c h s ił p o k o jo w y c h . Ten stan rzeczy m u s ia ł n ie w ą tp liw ie w p ły n ą ć h a m u -

N r 20 (199) jąeo na lu d z i zain te re s o w a n y c h w ro z p ę ta n iu n o w e j' a w a n tu ry w o je n n e j. Z au w a ż y ć r ó w ­ nież na le ży, że rozsądek, o k a z y w a n y obecnie przez m o c a rs tw a zachodnie, m a za p rz y c z y - nę i tę okoliczność, że m im o w s z y s tk ic h po­

sunięć sabotażow ych ze s tro n y p o lit y k i A n ­ glosasów go spo da rka Z S R R i k r a jó w dem o­

k r a c ji lu d o w e j w y k a z u je suk c e s y w n y w zro st, podczas g d y gospodarka A n g lii i in n y c h sa­

te litó w U S A przechodzi k ry z y s . Ten stan rzeczy u w id o c z n ił sdę ró w n ie ż na o d c in k u n ie m ie c k im “ .

P ism o w s k a z u je ró w n ie ż na w y d a rz e n ia ch iń skie , j a k o ’ p rz y c z y n ę ’ „pe w n e g o och ło­

n ię c ia “ na Zachodzie.

J a k k o lw ie k prze d rozpoczęciem p ra c R ady M in is tr ó w S p ra w Z a g ra n ic z n y c h tru d n o z in ­ te rp re to w a ć d o k ła d n ie c h a ra k te r w y s tą p ie ń ze s tro n y U S A , n ie ulega w ą tp liw o ś c i, że k o n fig u ra c ja s ił p o lity c z n y c h bieżącego o k re ­ su, w y k a z u ją c a n ie u s ta n n y w z ro s t prze w a g i c z y n n ik ó w p o k o ju i d e m o k ra c ji, w y w a r ła n ie m a ły w p ły w na to, że zastygła je s ie n ią na m a r tw y m p u n k c ie s p ra w a k o n f lik t u b e r­

liń s k ie g o zn ó w od żyw a na fo ru m O NZ.

Z o fia R ze plińska

Konstanty Grzybowski

R E F L E K S J E P O K O N G R E S I E P O K O J U

° d , P ew nych p rz y p o m n ie ń

# ^ L ^ B e rlm ie W . r ’ 1905 o b y w a ł się

# t ? g’ -w , s p r e j e p o k o ju — cesa r!

W \ 5k.o -n ie m ie c k i k a n c le rz B u ló w odm o .w ja z d o w e j J a n o w i J a u re s o . f r a n c u s Ł U Wle^ emU Prz y w ó d c y s o c ja lis tó w fra n c u s k ic h . G d y w r o k u 1932 o d b y w a ł się K o n g re s P o k o ju w A m ste rd a m ie ^ — m i S - nSk° ‘ i T . . ra l7 C zn y rz ą d k r ó lo w e j W ilh e lm in y o d m ó w ił w iz w ja z d o w y c h w s z y - s tta m delegatom ra d z ie c k im , m ię d z y In ­ n y m i M a k s y m o w i G o rk ie m u . G d y w ro k u 1949 o d b y w a ł się K o n g re s P o k o ju w P a ry ż u m ie s z c z a ń s k o -d e m o k ra ty c z n y rz ą d C z w a rte j R e p u b lik i F ra n c u s k ie j o d m ó w ił w iz w ja z d o w y c h ...ale w ty m p rz y p a d k u w y l i . czanie n a z w is li d o tk n ię ty c h o d m o w ą b y ło b y z b y t d ług ie. M e to d a ty c h , k tó r z y b o ją się p o k o ju , je s t zawsze ta k a sama, nieza leżn ie od tego, czy są s łu g a m i H o h e n z o lle rn ó w czy u rz ę d n ik a m i osw ojo ne j z d e m o k ra c ją d y n a - s tu h o le n d e rs k ie j, czy rz ą d z ą c y m i s fe ra m i r e p u b lik i m ie szczań skiej — Po zawsze są n a -' rzęd zie m ty c h sam ych c z y n n ik ó w , w ie lk ie j fin a n s je r y i w ie lk ie g o k a p ita łu . T y lk o . w r. 1949 is tn ie ją ju ż k ra je , w k tó r y c h n ie rz ą ­ d zi w ie lk i k a p ita ł i ci, k tó r z y n ie m o g łj po­

je c h a ć d o P aryża , b y ra d z ić n a d ocaleniem

— także F r a n c ji prze d trz e c ią w o jn ą ś w ia ­ to w ą , c; m o g li się zjechać w Pradze. W m ie j­

sce je d n e j, po tężnej m a n ife s ta c ji m ie liś m y d w ie , ró w n ie potężne. I to je s t postęp, w i­

do m a oznaka w z ro s tu s ił p o k o ju .

I p rz y p o m n ie n ie d ru g ie . G d y w r. 1932 o d ­ b y w a ł _ się a m s te rd a m s k i K o n g re s P o k o ju , p rz y w ó d c y socjalm ieszcza ńskie j d ru g ie j m ię ­ d z y n a ro d ó w k i z a k a z a li s w y m c z ło n k o m u - d z ia łu w ty m kon gre sie. M im o tego — na K o n g re s ie na 2.200 d e le gató w b y ło 291 c z ło n ­ k ó w p a r ty j s o c ja lis ty c z n y c h , z w ią z a n y c h z dru g ą m ię d z y n a ro d ó w k ą . A le g d y w r 1949 p a rtie socjalm ieszczańskie z n ó w o k a z a ły się m ieszczańską e k s p o z y tu rą w ru c h u r o b o tn i­

czym , z n ó w p o tę p iły w a lk ę z podżegaczam i w o je n n y m ', z n a la z ł się t y lk o je de n c z ło w ie k zw ią z a n y fo rm a ln ie z ty m i p a rtia m i, k t ó r y na K o n g re s p r z y b y ł — a n g ie ls k i la b o u rz y s ta Z illia c u s . I to je s t także, m im o o d m ie n n y c h po zoró w , postęp. G ra n ic a m ię d z y ty m i, k t ó ­ rz y służą k a p ita liz m o w i — i w o jn ie , a ty m i, k tó r z y służą k la s o m p ra c u ją c y m — j p o k o ­ jo w i, ta g ra n ic a je s t dziś ja śn ie jsza i w y r a ź ­ niejsza. I coraz m n ie j je s t lu d z i, k tó r z y d a ją się ^ oszukać s o c ja lis ty c z n y m i fra z e s a m i bez s o c ja lis ty c z n e j treści. I coraz bliższą je s t p e ł­

na jedność k la s p ra c u ją c y c h .

NE D tM ü D S T LEURS Ftii POSllFAIRE UGÜE

'' 'mm s ilp ' JlP** ll .F I I

„N ig d y m a tk i fra n c u s k ie nie p o z w o lą s w o im synom w a lc z y ć p rz e c iw Z w ią z k o w i R a d z ie c k ie m u “ — P la k a t p o k o jo w y w P a ry ż u 9

m u n is ty c z n ą . Jeden ze s k ła d a ją c y c h to o- św iadczenie je s t c z ło n k ie m n a jb a rd z ie j prze­

żarteg o w p ły w a m i m ie szczań skim i s tro n n ic ­ tw a socjalistycznego, d ru g i n ie je s t n a w e t s o cja listą , je s t z w ią z a n y z p a rtią W a lla c e ‘a.

I oto p ie rw s z y z n ic h stw ie rd za , że je d y n y m sposobem oca le nia E u ro p y prze d faszyzm em b y ło b y z w y c ię s tw o haseł r e w o lu c ji p a źd zie r­

n ik o w e j w c a łe j E uro p ie , d ru g i w id z i w Z w . R a d z ie c k im ojczyznę p ra c u ją c y c h . Jeden i d ru g i ośw iadcza, że kla sa ro b o tn ic z a je go k r a ju n ie będzie w a lc z y ć p rz e c iw Z w ią z k o w i R a d z ie c k ie m u i k ra jo m d e m o k ra c ji lu d o w e j.

P rz y p o m n ijm y n ie p rz y to m n y , o b r z y d liw y , p a s z k w ila n c k i w y b u c h p a s ji, g d y ta k ie samo ośw iad czen ie z ło ż y ł T h o re z im ie n ie m k la s y ro b o tn ic z e j F ra n c ji, T o g lia tti im ie n ie m k la ­ sy ro b o tn ic z e j W łoch, T o są k o m u n iś c i. I oto zaczęły się w rz a s k i o „p ią te j k o lu m n ie “ . 0 „a je n ta c h K o m in fo r m u “ , o „z d ra d z ie k r a ­ j u “ , w o ła n ia o p ro k u ra to ra . A obecnie m ó w i to sam o c zło n e k i poseł ze s tro n n ic tw a rz ą ­ dzącego A n g lią , m ó w i to p rz y w ó d c a tego z w ią z k u zaw odow ego, od któ re g o zależy a p ro w iz a c ja S ta n ó w Z jednoczonych. S tano­

w is k o ro b o tn ik ó w ró ż n y c h k r a jó w w o ­ bec p a r tii k o m u n is ty c z n e j może b y ć różne.

S ta n o w is k o m as p ra c u ją c y c h całego ś w ia ta w o be c k r a jó w s o c ja lis ty c z n y c h i z m ie rz a ją ­ c y c h do s o c ja liz m u je s t wszędzie ta k ie samo.

1 s ta n o w is k o k la s y ro b o tn ic z e j w obec k a p i­

ta lis ty c z n y c h p la n ó w w o je n n y c h je s t w szę­

dzie ta k ie samo. A m ożna p ro w a d z ić w o jn ę , a b y w y w o ła ć o d ru c h n ie ch ę ci n a samo sło_ — to n ie m ożna n ie doceniać z n a w m i» i®ś li się u d a ło oszukać w ła s n ą kla s ę ro b o t- w o „p ro p a g a n d a , b o w ie m samo p o ję c ie „ p r o w y s tą p ie ń . Z illia c u s ie s t bez m iła m czą, n ie m ożna je j p ro w a d z ić , je ś li w ła s n a paganda s łu ży w społeczeństw ach m ie s z - n io n y w s w e j p a r tii w Iz b ie G m in : kla s a ro b o tn ic z a w id z i p ra w d ę . I to je s t czan skich d la z a k ry c ia rzec z y w is to ś c i S ło w o je s t je d n a k n ie do pokonam a w ś r ó d S w ła ś n ie — w ra c a m y do F a d ie je w a — „p ro ­ stato się w społeczeństw ie m ieszczańskim i w y b o rc ó w . I to tłu m a c z y dlaczego mńcd T T paganda“ - P rop ag an da socjalistyczn a. P o k a - d la p o lity k ó w , działaczy, a ta kże uczonych w ie d z ie ć to, co p o w ie d z ia ł w z n iT ń n L T m zać Pr a w d ę m asom p ra c u ją c y m ś w ia ta . I to m ie szczań skich na rzęd ziem m is ty fik a c ji. J e - swego p rz e m ó w ie n ia ko ń c z e n iu u c z y n ił K o n g re s p a ry s k o -p ra s k i.

ś l i n i e chcą b y ic h społeczeństwa, b y ic h n a - Z a k o ń c z y ł on: .R o b o tn ic y antaels™ T ru d n o zaś znaleźć lepszy sy m b o l tego r o d y p o z n a ły rzeczyw istość (a lę k ają się te_ będą się b i li d la u trz y m a n ia k a p fta lfz m u w d z ie ła > n iż s k o ń c z e n ie p ie ś n i P a u la R o b? , go z k a ż d y m d n ie m w ię c e j i z k a ż d y m d n ie m E u ro p ie . N ie bę dziem y się b i l f N ie Tedzte Sona’ M u rz y ń s k a pieśń o d o li czarn ych o b y - b a rd z ie j bezskutecznie) m ó w ią ja k n a jg ło ś n ie j, w o jn y o to, co się na z y w a c y w iliz a c ia za W a te li S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h k o ń c z y ła się ja k n a ju ro c z y ś c ie j i ja k n a jm ę tn ie j A le d la c h o d n ią “ . T o b y ło b y id io ty z m e m “ P ^ ta m d a w n ie i s ło w a m i: „ n ie p rz e s ta n ie m y się ża- społeczenstw lu d o w y c h , dla społeczeństw so- zaś o ś w ia d c z y ł D o n a ld H e nd erson ' p rz e w ó d llc “ ’ W P a ry ż u R obeson śp ie w a ł: „n ie p rz e - c ia h s tv c z n v c h -met — --- ■ - ’ p - s ta n ie m y w a lc z y ć “ . K o n g re s b y ł w a lk ą lu ­

l i

Is to tę m e to d y w a lk i K o n g re s u o p o k ó j u_

ją ł p rz e d s ta w ic ie l tego n a rod u, k tó r y n a j­

w ię c e j dla u trz y m a n ia i u trw a le n ia p o k o ju u c z y n ił i czyta. „ A b y u n ik n ą ć w s z e lk ic h n ie ­ p o ro z u m ie ń co do m ego p rz e m ó w ie n ia , p o ­ w in ie n e m ośw iadczyć na sam ym w stępie, że chcę u p ra w ia ć propagandę. Chcę u p ra w ia ć p ro pa gan dę za p o k o ie m a p rz e c iw sora w co m w o jn y “ — p o w ie d z ia ł F a d ie je w . „K u ltu ra m ieszczańska w ie le p rz y c z y n iła się do tego,

W O S T A T N IM N U M E R Z E „ W S I“ N r 19 (198) z dnia 8 m aja 1949 r.:

Konstanty Grzybowski — M ło d z ie ż ro b o t­

niczo chłop ska na w yższych ucze ln iach ; Bogdan Suchodolski — P o d s ta w y w y c h o w a ­ n ia : Paul Jam atl — W iersz — p rz e k ła d z fra n c . la n a Guranowskiego; W ie s ła w Jaż- dżyński — O chron a pracująceg o c z ło w ie k a ; Anna Kamieńska — T ry lo g ia w ie is k a S ta n i­

sław a P ię ta k a ; Leszek Lorek — W ie rs z 1 JA.

*e f Bałtuszls — P ieją k o g u ty ; Semen Baba- jew sk i — J a k P ro c h o r zostaje e le k try k ie m ; Zygmunt Krogulskl — W iersz; Jerzy M ille r

— Anna Proletariuszka; Aniela Łem picka

— K s ią ż k i K U K . Józef Pogan — S p o tkanie klasowe Jerzy Pomianowskl — P rz y c z y n e k do p rz e k ła d ó w A. Czechowa; Jerzy W aleń- czyk — Ż y c ie lite ra c k ie B ia ło ru s i; Paulina Czyżów» — O w y c h o w a n ie m a rk s is to w s k ie ; Władysław Błachut — Listo no sz w ie js k i i ku ltu ra; Józef Grabowicz — W spra w ie w yższych k u rs ó w ko re s p o n d e n c y jn y c h ; F a k ty i zdania; 25 ilu stracji; 12 stron.

i' ,. , , , . ^ . u s w id u c z y i ju on aid H enderson, prze w ó d . ’ -fu iy z u rtooeson śp ie w a ł: „m e p rz e ­ l a n o ty c z n y c h słow o je s t na rzęd ziem dla po- m czący a m e ry k a ń s k ie g o z w ią z k u za w o d o w e ’ stan :e m y w a lc z y ć “ . K o n g re s b y ł w a lk ą lu - znam a rze czyw isto ści, p ro pa gan da je s t na rzę- go p ra c o w n ik ó w w y ż y w ie n ia i ro ln ic tw a 7 d ó w 0 P °k ó i. F r o n t te j w a lk i n ie b ie g n ie d zie m d la u c z y n ie n ia rz e czyw isto ści ja k n a j_ „A m e ry k a n ie n ie za p o m n ie li, że ic h sy n o w ie ja k ą ś oznaczoną lin ią na zie m i, lin ią k tó ra ktoh t to J 2 , n a r yr^ Z1StSZą d la , w szyst- 1 ż.e ic k ,dom y są całe ty lk o dlatego, że b y można w ry s o w a ć w m a p y w o je n n e . F r o n t k ic h I to z r o b iły oba K o n g re s y p o k o ju , p a - w ie lk a i potężna a rm ia czerw ona o p a rła sie te n b ie §n:ie m ię d z y safesem b a n k ie ra a izba r y s k i i p ra s k i - a racze j je d e n K o n g re s w fa s z y z m o w i.. W ie rzcie m i p rz y ja c ie le że n i l je go p ra c o w n ik a , m ię d z y salą postodzień r a - k u r t T O a ^ ^ z t o t o ’dZle ° nyCh S1t ble u f a Slę zrnus!ć nas do w o jn y p rz e c iw w ie l_ d y nadzorczej p rz e d s ię b io rs tw a k a p ita lis ty c z - r--,r!, y n -ą 26 Z ł° ta i d o la row, w p rz y s z łe j E u . k ie m u Z w ią z k o w i R a dzie ckie m u, re p u b lic e ne£ ° a h a lą fa b ry c z n ą tego p rz e d s ię b io rs tw a ro p ie i w p rz y s z ły m św iecie zje dn oczon ych P ra cu ją cych . Ze n ie uda się d o p ro w a d z ić nas m ię d z y p ra c o w n ią uczonego “ gabinete m ta k , ja k ju z są zjednoczone ic h k la s y p ra c u - d o tego, b y ś m y o d d a li nasze życie za W a ll w ie lk ie g o k a n ita lis ta k T w g , g a binete m ją N a iL n T r t a ta e ( W0ln 0’ŚĆ- ■ „ ■ • > • » p o U ty k 2 W a s z y T g t o ^

2

S S .

2

« ^ na d o f a r ^

N a jk o n k re tn ie j, n a jz w ię ź le j u ją ł is to tn e ra • } te dw a ośw iad czen ia zasłu g u ią na w y s w y m ra c h u n k u b a n k n w v m t . .na cele sie w ców w o jn y a m e ry k a ń s k i pro fe so r, ró żn ie n ie , ja k o je d n e z n a jc e n ta e is z y c h na Sie' d a d a T Z n ? 1 f r 0 n t y ’ k to re

— n ic dziw nego, w szak o b s e rw u je ic h g łó w - K on gre sie. Dlaczego? B o są to ośw iadczenia ła m a ć i \ r m i J btńrC ^ m a p ia m ozna Prze * ną k w a te rę . P ro fe s o r D ubois p o w ie d z ia ł: p rz e d s ta w ic ie li ro b o tn ik ó w k r a jó w anglosas ryT ow a ć n a m i n i l S r T ' 6' ™ °Zna

„S ta n y Z jednoczone p ra gn ą się stać n a jw ię k . k ic h . C z y li dw ó ch k r a jó w , je d y n y c h w ie lk to h A le taktog o 2 ’ o k rą ż y ć i rozbić, szym w y z y s k iw a c z e m p ra c y n ie w o ln ik ó w k r a jó w p rz e m y s ło w y c h , w k tó ry c h większość M c h a r m l ^ ■116 Prz e ł,arnać' ta ' k o lo n ia ln y c h p rz y po m ocy k o n tr o li p ra c y i k la s y ro b o tn ic z e j nie je s t jeszcze w szeregach fr o n tu T a k irh T T okr£!Żyć' T a k iego zaś z y s k ó w w E uro p ie , A z ji i A fr y c e “ . U czo ny z P a r tii k o m u n is ty c z n e j, n ie s to i za p a r t i a ^ P n lm T ' 1 k h w y ra z e m b y ł K o n g re s

k r a ju p la n u M a rs h a lla w s k a z a ł w je d n y m 4 10K0JU-

z d a n iu na is to tn y sens tego p la n u , na is to tn y sens im p e ria liz m u w erze ś w ia to w e j s up rem a­

c ji S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h nad w s z y s tk im i p a ń s tw a m i k a p ita lis ty c z n y m i. I w s k a z a ł ty m sam ym , na czym polega z w y c ię s tw o S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h w I I w o jn ie im p e ria lis ty c z . n e j. T y lk o , że dru g a w o jn a im p e ria lis ty c z n a b y ła rów nocześnie dla szeregu n a ro d ó w p ie rw szą w o jn ą w yzw ple ńczą , stąd ś w ia t n ie skła d a się dziś z sam ych p a ń s tw k a p it a li- ' stycznych. D lateg o d y k ta to r o w i ś w ia ta k a ­ p ita lis ty c z n e g o po trze bn a je s t trz e c ia w o jn a im p e ria lis ty c z n a .

I tu z k o le i trzeba zacytow ać Z illia c u s a M ó w ią c o r e w o lu c ji p a ź d z ie rn ik o w e j, o p r ó . bie, b y „p o ło ż y ć kres p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia . to w e j przez re w o lu c ję społeczną“ do d a ł on:

„g d y b y im się to u d ało, g d y b y re w o lu c ja s o c ja lis ty c z n a rozciąg nęła się na całą E u ro ­ pę, nie b y ło b y H itle r a ani M usso lin ie go a n i d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j“ . Jeśli się pam ięta, ze Z illia c u s na le ży do tego samego s tro n ­ n ic tw a , do k tó re g o na le ży B e v in , je ś li się pa m ię ta , że pseudosocjaliści angielscy * nie m a ją od w a gi w y k lu c z y ć Z illia c u s a z e 's w e g o s tro n n ic tw a , je ś li śię p rz y p o m n i, że sam po­

m y s ł w y k lu c z e n ia w p rzyszłych w yb ora ch k a n d y d a tu ry Z illia c u s a z ra m ie n ia P a r tii P ra c y w y w o ła ł bu rzę p ro te s tó w w d o ła c h “

p a * « ™ * , „ o k rę g u w y b r a w m _P o t o jii c M c i> „ z d im M u ir a e ji m

I I

(3)

N r 20 (199) „W I E S‘*

Str. 3

Wacław Kubacki

S A T Y R A W „ D Z I A D A C H ” M I C K I E W I C Z A

isząc i ogłaszając poszczególne części F k „D z ia d ó w “ , M ic k ie w ic z n o s ił się z m y . ślą spo je nia k ie d y ś w s z y s tk ic h fr a g - m e n tó w w je d n ą k o m p o z y c y jn ą c a -

^ łość i s tw o rz e n ia w te n sposób dzieła, k tó re b y og a rn ę ło w s z y s tk ie ż y w io ły je g o tw ó rc z o ś c i i w y ra z iło p e łn ię p o g lą d ó w e tyczn ych, społecznych i p o lity c z n y c h .

L u d o w y obrzęd „D z ia d ó w “ , k t ó r y d o s ta r­

c z y ł poecie k o m p o z y c y jn e g o schem atu do ta k szeroko i g łę b o ko po ję te go u tw o ru , prze z sw ą te n d e n c ję m o ra ln ą , e le m e n ty p o p u la rn e j filo z o f ii i gn om iczną fo rm ę poziw alał n a w y ­ po w ie dze nie w lite r a c k ic h s ym b o la ch o g ó l­

n y c h m y ś li o ż y c iu i c e lu c z ło w ie k a na ś w ię ­ cie.

P ró b a c h a ra k te ry s ty k ; satyryczne go ż y ­ w io łu w „D z ia d a c h “ p ro w a d z i do na s tę p u ­ ją c y c h spostrzeżeń: w I I części g ó ru je s a ty ra społeczna; część IV , pośw ięcona p rz e ż y c io m oso bistym , zap ow iad a p o ja w ie n ie się s a ty ry p o lity c z n e j; n ie w y d a n a za ż y d a p o e ty część I p rz e d s ta w ia ja k b y fazę p rz e jś d o - w ą m ię d z y ogólną I I częśdą i p ry w a tn ą I V częścią „D z ia d ó w “ ; część I I I , n a jd o jr z a l­

sza i najbogatsza, z a w ie ra różn e f o r m y saty­

ry c z n e z prze w a gą to n u s p o łe c z n o -p o lity c z ­ nego.

Część I I „D z ia d ó w “ o d z w ie rc ie d la w g łó w ­ n y c h zarysach etyczno-społeczne p o g lą d y e p o k i ra c jo n a liz m u , m y ś l o kon ie czności p o d­

p o rz ą d k o w a n ia p ra g n ie ń , dążeń i m a rz e ń je ­ d n o s tk i — d o b ru ogółu, zasadzie społecznego o b o w ią zku . R a c jo n a liz m e p o k i w y ra ż a się w a k c e n to w a n iu re a liz m u ż y d o w e g o , ja k o zasady b y tu . M ic k ie w ic z w y p o w ia d a tę m y ś l w p o e ty c k o -s y m b o lic z n y sposób s ta w ia ją c za w a ru n e k szczęśda: zapoznanie się z d e r - p ie n ie m , dośw iadczenie b ó lu , z e tk n ię d e się z zie m ią, sło w em prze życia p ra w d z iw e j lu d z ­ k ie j do li.

P arą szczęśliw ych na św iecie d zie ci — a n io łk ó w , n ie m oże się dostać do nieb a i p ro s i o d w a z ia rn a goryczy, bo

„ K t o nie d o z n a ł g o ry c z y n i ra zu , T e n nie dozna s ło d y c z y w n ie b ie “ . P aste rka Zosia, k tó r a p rz e ig ra ła całe życie i w y m ig a ła się n a w e t od ta k s k ro m n e j p o ­ s ta c i społecznego o b o w ią z k u ja k m ałżeń stw o, w y z n a je :

„ Ż y ła m na świecie, lecz, ach, nie d la ś w ia ta !“

Z a k a rę rzuca n ią bez p rz e rw y w ia t r od zie­

m i pod niebo, a lb o w ie m

„ K t o nie d o tk n ą ł z ie m i rń ra zu , T e n n ig d y nie m oże b y ć w n ie b ie “ . N a w e t ta k a k rw a w a s a ty ra na życie szlach­

t y i u c is k chłopa, ja k w id m o złego pana, ob leka się w e ty c z n o -filo z o fic z n ą szatę O św iecenia. Z ły p a n p rze z sw ą nie lu d zko ść sam się w y łą c z y ł z g ro m a d y lu d z k ie j, o d c ią ł się od lu d z k ie g o g a tu n k u i d lateg o lu d z ie n ie m ogą m u pom óc:

„ B o k to n ie b y ł n i ra z u c z ło w ie k ie m , T e m u c z ło w ie k n ic nie pom o że “ . N a d y d a k ty c z n y c h a ra k te r d z ie ł m łodego M ic k ie w ic z a od d a w n a zw ró con o uw agę. N ie ­ k tó r z y badacze w y t y k a li poecie surow ość m o ra ln ą , in n i m o ra liz a to rs tw o , tw ie rd z ą c , że a u to r I I częśd „D z ia d ó w “ w p ro w a d z a z ja w y w ty m celu, żeby m ie ć sposobność do w y g ło ­ szenia m o ra łu .

Salvatore Quasimodo

X . Dunikow ski — A dam M ickiew icz

Ze s ta n o w is k a pow szechnie p rz y ję ty c h n o rm w y d a w a ło się z b y t srogie u k a ra n ie p a ­ s te r k i Z osi za to , że n ie c h c ia ła sobie w y b ra ć męża. O siem nastow ieczna n a u k a m o ra ln o ś c i u w a ż a ła m a łż e ń s tw o za ob ow iąze k społecz­

ny. G rzech Z osi z I I części i G ustaw a z I V częśd „D z ia d ó w “ zaliczało O św iecenie do grze chó w n ie to w a rz y s k o ś c i, c z y li do w y k r o ­ czeń p rz e c iw społecznej zasadzie ż y d a ! O m iło s n y m o b o w ią z k u k o b ie ty często p is a li poeci O św iecenia. P u b lic y s ty k a i s a ty ra r a ­ c jo n a lis ty c z n a z a jm o w a ły się ty m w y k ro c z e ­ niem , z w a n y m potocznie w epoce „s e n ty m e n - ta ln o ś d ą “ i „le k k o m y ś ln o ś c ią p rz y je m n ą “ , a n a w e t p o ró w n y w a ły tego ty p u grze szni­

k ó w do m o ty li! „ Z m o ty la m i ró w n a was lekkość, ps tro c iz n a i niestałość“ . — p is a ł je ­ den z W ile ń s k ic h S zub raw ców .

Szczególnie w zru sza nas d z is ia j los dzieci z I I cz. „D z ia d ó w “ , k tó r e n ie b y ły w in n e te ­ m u, że z p o w o d u m ło do cian eg o w ie k u n ie z d ą ż y ły n ic zro b ić d la św iata.

N a s m u tn y los d z ie d trze b a patrzeć ze sta­

n o w is k a ra c jo n a lis ty c z n e j e ty k i, k tó ra gło ­ s iła w z n io s łe id e a ły h u m a n ita ry z m u i s o lid a ­ ry z m u . Zdolność w sp ółczu cia i gotowość

P R OŚ B A

Wasze bębny przestały wybijać rytm śmierci pod sklepieniami wszystkich horyzontów, pod całunami wplecionymi w sztandary, nie błagają więcej o litość rany i łzy w miastach leżących w ruinie.

I n ikt nie woła: „Panie, mój Panie,

czemuś mnie opuścił?“ I nie cieknie już mleko ni krew z piersi rozdartej. VŁ!iąc teraz w y, coście wśród magnolii skryli armaty, dajcie nam dzień jeden bez broni na traw ie, przy szmerze wody płynącej i świeżej trzciny wplątanej we włosy, w uścisku dziewczyny, co kocha.

Niech nie zabrzmi znienacka przed nocą godzina zaciemnienia. Dzień, jeden jedyny dzień, o władcy tej ziemi, zanim znów zadudni w powietrzu żelazo i odłamek wypali nam czoło.

p rz y jś c ia z pom ocą n ie d o li b y ła pro b ie rze m , m o ra ln o ś c i. M o r a liś d O św iecenia u w aża li,, że p rz y z w y c z a je n ie do d o b ro b y tu i w y g o d y , niezaznanie b ied y, c z y n ią cz ło w ie k a n ie w ra ż ­ liw y m na cudze nieszczęście. N ieszczęśliw y w sp ó łczu je nędzy p o spo licie w ię c e j, a n iż e li ów , k tó r y n ig d y n ie d o ś w ia d c z y ł p rz y k ry c h o d m ia n lo su. D z ie c i-a n io łk i, ja k b y w y n ik a ło z ic h be ztro skie go szczebiotu, b y ły dziećm i zam ożnych ro d z ic ó w ; n a w e t badacze starego a u to ra m e n tu u w a ż a li je za dzieci w ła ś c ic ie li ziem skich. Z b y tn i d o b ro b y t, n a d m ia r s ło d y ­ czy m o g ły b y ła tw o — w m y ś l e ty k i O św ie­

cenia — z a tw a rd z ić ic h serca n a n ied olę b liź n ic h . Z ta k ie g o a n io łk a m ó g łb y łacno w y ro s n ą ć — Z ły Pan.

P rócz e ty k i ra c jo n a lis ty c z n e j trz e b a jesz­

cze b ra ć pod uw ag ę fa k t, że dzieła a r ty s ty ­ czne są czym ś w ię c e j, n iż o d b ic ie m otacza­

ją c e j nas rzeczyw istości. Jest to m oralność, k tó r ą m ożna b y nazw ać m o ra ln o ś c ią dzieła lite ra c k ie g o . K a r a w u tw o ra c h lite ra c k ic h b y w a z w y k le w iększa n iż przestępstw o. T a k a je s t g łó w n a cecha m o ra ln o ś c i lite r a c k ie j. N ie je s t to b o w ie m t y lk o m ora lno ść system ów e tyczn ych ; k od eksó w p ra w n y c h , p r z y k r o jo ­ n y c h n a m ia rę słabości lu d z k ie j. Jest to m o ­ ra ln o ś ć d z ie ł s z tu k i, c z y li id e a ln y c h k o n ­ s tr u k c ji spo łe czno-m o raln ych.

„D z ia d y “ należą do tz w . b u du jące go ro d za ­ j u tw ó rczo ści. D y d a k ty z m id z ie tu w parze z p rz y p o w ie ś c ią m o ra ln ą . U stę p pośw ięcony Z łe m u P a n u to p rz y k ła d kla syczny.

W e d łu g p o p u la rn y c h m n ie m a ń m o ra ln y c h w a r s tw y szla che ckiej X V I I I w ie k u Z ły P an m ó g łb y się b y ł w y s p o w ia d a ć na ło ż u ś m ie r­

c i, zapisać w ieś ja k ie m u ś k la s z to r o w i'z obo­

w ią z k ie m o d p ra w ia n ia w ie c z y s te j m szy za sw ą duszę i zapew ne p o p ra w iłb y w te n spo­

sób szanse swego zba w ie nia. T a k ie je d n a k ro z w ią z a n ie w poem acie m o g ło b y m ie ć n ie ­ p rz y je m n y posm ak. W id m o n ie d z ia ła ło b y ta k s iln ie n a w id z ó w , ja k d z ia ła obecnie.

Poza t y m zgro m ad zeni na D ziadach m o g li odejść do d o m u w prze św ia dcze niu , że w y ­ m ie rz o n o im s p ra w ie d liw o ś ć p rz y n a jm n ie j n a ta m ty m św iecie i p rz y n a jm n ie j w im ię k o d e ksu lite ra c k ie g o , k ie d y in n e z b io ry p ra w z a w io d ły . P rz e jm u ją c a opow ieść o Z ły m P a ­ n u je s t społeczna treścio w o , tem atyczn ie.

P rz y ś w ie c a je j je d n a k * osiem nastow ieczna id e a s o lid a ry s ty c z n a . K m io tk o w ie p ra g n ą p rz y jś ć z pom ocą n ie lu d z k ie m u panu. Ś w ie ­ c k i s o lid a ry z m g a tu n k u lu d z k ie g o ; r e lig ijn y s o lid a ry z m „ś w ię ty c h o b co w a n ia “ p o d a ły so­

b ie ręce. Z g ro m a d z e n i nocą n a D ziadach w ie ś n ia c y n ie z ro b ią r e w o lu c ji!

W in d y w id u a lis ty c z n e j — o g ólnie b io rą c I V części „D z ia d ó w “ m a m y pe w n ą niespo­

dziankę. Z p ry w a tn e j s p ra w y G ustaw a ro z ­ w ija się w ą te k społeczny. Z a w ó d m iło s n y bo­

h a te ra od sła nia w p e w n y m m om encie p o w i­

k ła n ia klasow e. P rzez g ło w ę oszalałego, n ie ­ szczęśliwego ko c h a n k a p rz e la tu je m y ś l o zem ście, w k tó r e j o d zyw a się echo k r z y w d y k la s o w e j. Z p o w o d u tego u stę pu St. W in d a - kiew iicz W- sw e j książce o M ic k ie w ic z u w s p o m n ia ł o „z a c ie k ło ś c i ubogiego p ro le ­ ta riu s z a “ .

W I V części „D z ia d ó w “ M ic k ie w ic z -ro m a n - t y k s tw o rz y ł postać nieuspołecznionego, za­

głębionego w s w o im nieszczęściu, u m a rłe g o d la ś w ia ta G u staw a; rów nocześnie je d n a k r a ­

c jo n a lis ty c z n y id e a ł c z ło w ie k a żyjącego w gro m ad zie lu d z k ie j,' id e a ł na k tó r y m w y ­ r ó s ł M ic k ie w ic z — filo m a ta , k a z a ł poecie p rze zw ycię żyć tę w da n e j s y tu a c ji ż y c io w e j b lis k ą m u postać lite ra c k ą . K s ią d z ja sno o k re ś la , n a czym polega w in a G ustaw a.

Jest to w in a ziem ska:

„P rz e c iw ś w ia tu i p rz e c iw k o sobie Cięższe tw o je , n iż e li p rz e c iw B o g u ,

grze ch y.

C z ło w ie k n ie je s t s tw o rz o n y na łz y i u śm ie ch y, A le d la d o b ra b liź n ic h sw oich, lu d z i“ . T e m u w e w n ę trz n e m u ro z d w o je n iu p o e ty od­

p o w ia d a ł ro z d z ia ł r ó l w dra m a cie po m ię dzy K s ię d z a i G ustaw a.

M im o , że o b rz ę d o w o -m is te ry jn a fo rm a ’ d zie ła m o g ła nasunąć m etafizyczn e, ,,zaświa-_

to w e “ ro d z a je k a ź n i za to prze stą pienie, poe­

ta skazu je G ustaw a na k a rę re a ln ą , ziem ską.

G u s ta w zdaje się w y z n a w a ć ra c jo n a lis ty c z ­ ną zasadę o d p ła t „s y s te m u fiz y c z n o -m o ra l- nego“ , że u ż y ję te r m in u k o łłą ta jo w s k ie j e ty ­ k i. K s ię d z u p ra g n ą c e m u p rz y jś ć m u z pocie­

chą r e lig ijn ą G u s ta w odpow iada, b y tę p o -, m oc zachow ał dla in n y c h :

„ l m w ięc nieś u lg ę p ro śb ą i m sza ln ą o fia rą ; D la m n ie o p ró cz w s p o m n ie n ia , n ic w ię ce j n ie proszę.

Z a grzech m ó j życie b y ło d o stateczną k a r ą " . N ie je d y n y to ślad p rz e ła m y w a n ia się d w u s ty ló w , w a lk i k la s y c y z m u z ro m a n ty z m e m w I V części „D z ia d ó w “ , k tó r a niesłu sznie uchodzi za d zie ło ty p o w o rom a ntyczne .

A n a liz ie m ic k ie w ic z o w s k ie j s a ty ry rzuca także na tę spra w ę in te re s u ją c e ś w ia tło . W o m a w ia n e j części m a m y k ilk a ub oczn ych w ą tk ó w saty ry c z n y c h . Jeden to s a ty ra o b y ­ czajow a ty p u osiem nastow iecznego, s a ty ra na lic h w ia rz a , k t ó r y po ś m ie rc i został k o ła t­

k ie m ro b a c z k ie m toczącym drze w o k a n to r ­ k a D w a dalsze w y p a d y saty ry c z n e ś w ia d ­ czą ju ż o b liż s z y m k o n ta k c ie z rz e c z y w is to ­ ścią p o lity c z n ą . Jest to s a ty ra na carską cenzurę, dążącą do zniszczenia o ś w ia ty w p o d b ity m n a ro d z ie ; n a p rze śla dow ców p a trio ty c z n e j m ło d zie ży w ile ń s k ie j.

Tł. A. K.

„Dziady“ w Teatrze Narodow ym w W arszawie

F ot. J. M a la rs k i

Cytaty

Powiązane dokumenty

raz mniejsze. Dziś różnice wskazań etyczno-moralnych w różnych dziennikach stają się coraz rzad­. sze. Ich rola

skim i podejmiemy starania większe od tych jakie Opatrzność może nam nakazać Tymczasem czulibyśmy się źle, gdyby ja ' kies Mocarstwo lub zespól Mocarstw

2.Sposób reprezentacji podmiotu DO SKŁADANIA OŚWIADCZEŃ I PODPISYWANIA W IMIENIU SPÓŁKI UPRAWNIONY JEST PREZES ZARZĄDU SAMODZIELNIE. W PRZYPADKU ZARZĄDU WIELOOSOBOWEGO DO

Rubryka 7 - Dane wspólników 1 1.Nazwisko / Nazwa lub firma WALCZAK.

2.Sposób reprezentacji podmiotu DO SKŁADANIA OŚWIADCZEŃ WOLI W IMIENIU ODDZIAŁU TERENOWEGO, W ZAKRESIE ZAWIERANIA UMÓW ORAZ PODEJMOWANIA ZOBOWIĄZAŃ FINANSOWYCH WYMAGANE SĄ

2.Sposób reprezentacji podmiotu DO DOKONYWANIA CZYNNOŚCI PRAWNYCH W IMIENIU TOWARZYSTWA, W TYM DO ZACIĄGANIA ZOBOWIĄZAŃ MAJĄTKOWYCH UPOWAŻNIONY JEST SAMODZIELNIE PREZES ZARZĄDU

Rubryka 6 - Sposób powstania spółki Brak wpisów. Rubryka 7 - Dane wspólników 1 1.Nazwisko / Nazwa lub

[r]