• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1948.04.11 nr 15

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1948.04.11 nr 15"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Stron 12

O p łata pocztow a niszczona ryczałtem .

C ena 2 0 zł.

r

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok V Łódź, 11 kw ietnia 1948 r. N r 15 (144)

* p E L E F O N d z w o n i n a b iu r k u S ędziego.

* S ę d z ia n a c is k a g u z ik i s łu c h a .

S ę d z ia : N ie b ę d z ie p a n ju ż m u s ia ł d łu ż e j czekać, S ir M id la n d e r . (D o t e le f o n u ) : Cze­

k a m y n a n ie g o . W p ro w a d z ić g o . (P u s z c z a g u z ik ) . P ie r w s z y m d y k t a to r e m , k t ó r y p r z y j­

d z ie je s t S ig n o r B o m b a rd one.

W s z y s c y : B o m b a r d o n e ! ! !

W c h o d z i D y k t a t o r , w ła d c z y , p o ry w c z y , w k a ż d y m c a lu c z ło w ie k p rz e z n aczenia.

B o m b a r d o n e : C z y t o je s t t a k z w a n y S ad M ię d z y n a r o d o w y ?

S ę d z ia : T a k je s t.

Bbde:

N a z y w a m się B o m b a rd o n e ( w c h o ­ d z i n a p o d iu m ; b ie rz e n a jb liż s z e k rz e s io i s t a w ia j e p o le w e j s tr o n ie S ę d z ie g o ; p o t y m o p a d a n a n ie c ię ż k o ) . P ro s z ę , n ie k r ę ­ p u jc ie s ię m o ją ob e c n o ś c ią . N ie c h p a n p r o ­ w a d z i p ro c e s d a le j.

• S ę d z ia : M u s z ę p a n u p o d z ię k o w a ć , S ig n o r B o m b a rd o n e , z a t a k s z y b k ie u s łu c h a n ie w e ­ z w a n ia s ą d u .

B b d e : J a n ie s łu c h a m n ik o g o . J e s te m t u p o n ie w a ż t a k a je s t m o ja w o la . M o ja w o la je s t Częścią w o li ś w ia ta i t o n ie ra z d u ż ą czę­

ś c ią . Ś w ia t d ą ż y do in te r n a c jo n a liz m u . G d y ­ b y n ie t o dą żen ie, k t ó r e d o d a je p a n u b o d ź ­ ca, n ig d y b y n ie o d w a ż y ł się p a n w e z w a ć m n ie . Z a te m d z ia ła n ie p a n a „e s t o b ja w e m r u c h u c y w iliz a c ji. G d z ie k o lw ie k t a k i o b ja w d a je się w y k r y ć — ta m je s t m o je m ie js c e : s ta n o w is k o p rz y w ó d c y .

S ir O r p h e u s : P ro s z ę m i w y b a c z y ć , S ig - n o r . P o jm u ję , że je s t p a n w ie lk im n a c jo ­ n a lis tą . J a k m oże p a n b y ć z a ra z e m n a c jo ­ n a lis t ą i in te r n a c jo n a lis t ą ? ::

, B b d e : J a k m o g ę b y ć in n y m ? J a k U d a je -uę « : r iW - ^ e w E z y s iK im 'ro b i się m o c n e , d o b re c e g ły , N ie m o ż n a b u d o ­ w a ć d o m u z m u łu . N a r o d y s ą c e g ła m i, z k t ó r y c h m u s i b y ć z b u d o w a n e p rz y s z łe P a ń ­ s tw o ś w ia to w e . J a z je d n o c z y łe m m ó j k r a j ja k o n a r ó d : b ia ły n a ró d . P o te m d o łą c z y łe m d o n ie g o c z a rn y n a r ó d i s tw o r z y łe m im p e ­ r iu m . G d y im p e r ia s p r z y m ie r z ą się , ic h p r z y ­ w ó d c y b ę d ą rz ą d z ić ś w ia te m ; a c i p r z y ­ w ó d c y bę dą m ie li n a d w o d z a , k t ó r y b ę dzie n a jp o tę ż n ie js z y m c z ło w ie k ie m ś w ia t a : to je s t m o ja w iz ja . P o z o s ta w ia m w a s z e m u w y o b r a ż e n iu to , co sądzę o m o tło c h u a g e n ­ tó w 50 m a ły c h , n ę d z n y c h P a ń s tw , k t ó r y n a z y w a sie b ie L ig ą N a ro d ó w .

S ę d z ia : K r a j p a ń s k i je s t c z ło n k ie m t e j L i g i, S ig n o r.

B b d e : M ó j k r a j m u s i p iln o w a ć g łu p c ó w . P is m o Ś w ię te m ó w i n a m , że le p ie j s p o tk a ć n a s w e j d ro d z e n ie d ź w ie d z ia n iż g łu p c a . G łu p c y są n ie b e z p ie c z n i, a t a k z w a n a L ig a N a r o d ó w je s t L ig ą G łu p c ó w . D la te g o m ą ­ d r z y m u s z ą do n ie j należeć, a b y p iln o w a ć ic h . O to d la c z e g o w L id z e s ą w s z y s tk ie M o ­ c a r s tw a rz e c z y w is te o b o k m a ły c h r e p u b lik , k t ó r e p o c h ło n ie m y w o d p o w ie d n im cza ­ sie.

N o w o p r z y b y ły : W y ja ś n ij to , p a n ie . J a n ie ro z u m ie m .

B b d e ( p o g a r d liw ie do S ę d z ie g o ) : N ie c h m u p a n p o w ie , że t o je s t s ą d lu d z i, k t ó r z y r o z u m ie ją i, że m ie js c e ty c h , k t ó r z y n ie r o ­ z u m ie ją je s t w k la s ie s p o k o jn y c h , ślepo p o s łu s z n y c h r o b o tn ik ó w .

N o w o p r z y b y ły : O, t o je s t p a n a p o m y s ł, p r a w d a ? K im p a n je s t, że j a im a łb y m b y ć p a n u p o s łu s z n y m ? A d e m o k r a c ja ?

B b d e : J e s te m k im je s te m : t y je s te ś k im je s te ś ; a s k u tk ie m t y c h d w ó c h f a k t ó w ja je s te m ta m , g d z ie je s te m , a t y je s te ś ta m g d z ie je s te ś . S p r ó b u j z a m ie n ić się ze m n ą m ie js c a m i: m ó g łb y ś r ó w n ie d o b rz e p r ó b o ­ w a ć z m ie n ić d ro g ę s ło ń c a n a fir m a m e n c ie . N o w o p r z y b y ły : P a n s ie b ie b a rd z o cen i, p r a w d a ? P y t a m p a n a p o w t ó r n ie : co Z d e ­ m o k r a c ją ?

N ie u ś m ie c h n ię ty p a n w ś re d n im w ie k u , s z c z u p ły , t r z y m a ją c y s ię p r o s to , o z d e c y ­ d o w a n ie n ie z a d o w o lo n y m w y r a z ie tw a r z y , w c h o d z i p o w o li.

N ie z a d o w o lo n y je g o m o ś ć : C z y t o je s t p o s ie d z e n ie w y d z ia łu s p r a w ie d liw o ś c i m ię ­ d z y n a r o d o w e j ?

B b d e ( z r y w a ją c s i ę ) : B a t t le r , n a w s z y ­ s tk o co n ie o c z e k iw a n e !

B a t t le r ( r ó w n ie z d z iw io n y ) : B o m b a r d o ­ ne, n a w s z y s tk o co u k r y t e !

B b d e : M y ś la łe ś , że m i się m ożesz w y m ­ k n ą ć , e h 2

W N U M ER ZE m iędzy innym i:

V

H anna M ire c k a — Problem mas chłopskich we W łoszech

W itold K ula — Kryzys gospodarczy W ie lkie j Bryłanii Jan Szczepański — C o ło jest ku ltu ra ?

Paulina C zyżo w a — Szkoła dła lite ra tó w L e c h Budrecki — Tracący w iedzę o człow ieku W ła d y sła w Błachut — W ojna „P iasta"

z „P rzyjacielem Ludu"

Piotr W y ro b e k — W ieś galicyjska w X IX wieku Zygmunt G a rb a c ik — Dania po w ojnie

Z d zis ła w Skw arczyński — Jak w ychow yw ał Kipling?

Stefan Szostkiew icz — C zyte ln ictw o młodzieży

J

G. B, Shaw n< K rem lu M o s k w a 1931 r.

B ernard Shaw

G E N E W A

( F r a g m e n t )

B a t t le r : C z y h a łe ś n a m n ie , lis ie !

B b d e ( s ia d a ją c ) : N ie g o d n e , E rn e ś c ie . N ie g o d n e .

B a t t le r : P ra w d a , B a r d o . P rz e p ra s z a m (b ie rz e k rz e s ło i w c h o d z i n a p o d iu m po p r a w e j s tr o n ie S ędziego, k t ó r y m a te ra z d y k t a t o r ó w p o o b y d w u s tr o n a c h ) . Z a p a ń ­ s k im p o z w o le n ie m ( s ia d a ) .

S ę d z ia :: D z ię k u ję , p a n ie B a t t le r , za u s łu ­ c h a n ie w e z w a n ia są d u .

B a t t le r : P o s łu s z e ń s tw o n ie je s t t u d o ­ b r y m s ło w e m , S ir.

S ę d z ia : P a n u s łu c h a ł. P a n je s t tu . D la ­ czego ?

B a t t l e r : T e g o w ła ś n ie c h c ia łe m się d o ­ w ie d z ie ć . D la c z e g o je s te ś tu , B a r d o ?

B b d e : J a je s te m w szę dzie .

N a r z e c z o n y : ( g w a łto w n ie ) H a h a ! H a h a h a ! D ia b e ln ie k o m ic z n e !

S ę d z ia : P ro s z ę p u b lic z n o ś ć o n ie u ś rn ie - c h a n ie się.

N o w o p r z y b y ły : ( k t ó r y n ie m a p o c z u c ia h u m o r u ) U ś m ie c h a n ie s ię ! O n s ię n ie u ś m ie c h a ł: o n się p o p r o s tu ś m ia ł. P r z y c a ły m m o im s z a c u n k u d la p a n a u w a ż a m , że m y t u t r a c im y czas m ó w ią c o n o n se n sa ch . J a k c z ło w ie k m o ż e b y ć w s z ę d z ie ? T e n d r u ­ g i p a n m ó w i, że p r z y b y ł t u a b y s ię d o w ie ­ dz ie ć p o co t u p r z y b y ł. T o n ie m a sensu.

C i d w a j p a n o w ie są k o ją c y .

B b d e : P rz e p ra s z a m . C o t o z n a c z y „ k o ­ ją c y “ ?

N o w o p r z y b y ły : Z w a r io w a n i, je ś li p a n chce w p r o s t : w a r ia c i.

B b d e ; J a k w id z ę , n a le ż y p a n do k la s y n iż s z e j.

N o w o p r z y b y ły : A k im je s t p a n , m ó w ią ­ c y o k la s ie n iż s z e j? C zy n ie w ie p a n , że d e m o k r a c ja s k o ń c z y ła z t y m w s z y s tk im ?

B b d e : P rz e c iw n ie , p r z y ja c ie lu , d e m o k r a ­ c ja n a d a ła te m u p ra w d z iw e zna czen ie po r a z p ie rw s z y . D e m o k r a c ja r z u c iła 'n a s o b u n a tę s a m ą w a g ę . P a n a s z a la p o s z ła do g ó r y , m o ja o b n iż y ła się. I n ic n ie o b n iż y p a n a s z a li d o p ó k i j a je s te m na d r u g ie j.

D e m o k r a c ja u w o ln iła p a n a o d p r a w k s ię ­ d za i k r ó la , o b s z a rn ik a i k a p it a lis t y t y lk o p o to , b y p o d d a ć p a n a p r a w u c ią ż e n ia o s o ­ b is te g o . G r a w ita c ja o s o b is ta je s t p ra w e m p r z y r o d y . N ie m oże p a n o d c ią ć j e j g ło w y .

N o w o p r z y b y ły : D e m o k r a c ja m oże p a n u ś c ią ć g ło w ę . D e m o k r a c ja b r y t y js k a ś c in a ­ ła d a w n ie j tęższe g ło w y .

B b d e : N ig d y . P lu t o k r a c ja ś c in a ła g ło w y k r ó ló w i a r c y b is k u p ó w , a b y się w y w y ż ­ s z y ć i o k ra d a ć lu d z i bez in te r w e n c ji k r ó la , c z y k s ię d z a . L e c z lu d z ie zaw sze id ą ż a s w y m u r o d z o n y m w o d z e m . G d y n ie m a w o d z a , k r ó la , k s ię d z a a n i s ą d o w n ic tw a u s ta n o w io ­ n e g o p rz e z z m a r ły c h k r ó ló w i k s ię ż y — je s t p r a w o _ m o tło c h u , p r a w o ly n c z u , p ra w o g a n g s te r s k ie : k r ó t k o — d e m o k r a c ja a m e ­ r y k a ń s k a . D z ię k i p a ń s k im g w ia z d o m n ie z n a ł p a n n ig d y d e m o k r a c ji w A n g lii. J a

O B E R N A R D Z I E S H A W

P o z y c ja B e r n a r d a S h a w w lit e r a t u r z e a n g ie l­

s k ie j je s t w ła ś c iw ie b a rd z o d z iw a c z n a . P is a r z te n w m o m e n c ie d e b iu tó w n a le ż a ł d o g r u p y m ło d y c h lu d z i p o d n o s z ą c y c h g w a łto w n y b u n t p r z e c iw t r a ­ d y c ji p o z y t y w iz m u . Z b ie r a li s ię o n i a lb o w o k ó ł fa b ia ń a k ie g o s o c ja liz m u , a lb o te ż w o k ó ł ru c h ó w n e o k a to lic k ic h (C h e s te rto n n p .). Z b ie g ie m czasu S h a w o d s z e d ł d a le k o ó d n ic h , p o z o s ta ł n a mim je d n a k w y r a ź n ie ś la d s e c e s ji. W la ta c h 9 0 -ty c h m in io n e g o w ie k u n a w y s p o z a c z ę ły d o c ie ra ć h a s ła n o w e j n ie ts c h e a h s fc ie j m o ra ln o ś c i. P o ja w ił się W i l ­ d e, w z r o s ła p o p u la rn o ś ć S w in ó u m e 'a . w m a la r ­ s tw ie p ro p a g o w a n o B e a rd s le y a . G d y c z y ta Sie

„ M a jo r a B a r b a r ę “ . „ C z ło w ie k a i n a d c z ło w ie k a “ c z y d a le k o p ó ź n ie js z ą „G e n e w ę “ (1938). w s z ę d z ie z n a le źć m o żn a je d n o : p o g a rd ę d la „ m ie s z c z a n in a “ a le m ie s z c z a n in a w r o z u m ie n iu s e c e s ji. P rz e ra ż a ­ j ą c y b o w ie m n ie je s t k a p it a lis t a U n d e r s h a ft, le c ą

je g o żo na , n a jw s tr ę tn ie js z ą p o s ta c ią „ G e n e w y “ r.

p e w n o ś c ią n ie b ę d z ie d y k t a t o r B o m b a rd o n e (M u s - s o h n i) , le c z p rz e c ię tn a A n g ie lk a M is s B e g o n ia B r o w n .

S tą d te ż w y s z ły w s z y s tk ie p r ó b y r ó ż n y c h k r y t y ­ k ó w u s iłu ją c y c h u m ie js c o w ić a u to r a „ M a jo r a B a r ­ b a r y m ię d z y n a s tę p c a m i n ie łs c h e a n iz m u . H ip o te ­ z y ^ te a c z k o lw ie k n ie p o z b a w io n e z u p e łn ie s łu s z ­ n o ś c i, w y d a ją m i s ię n a z b y t p o ś p ie s z n y m i. K tó ż b o w ie m le p ie j n iż S h a w ż d e m a s k o w a ł p o z a s p o łe c z - n y p o z o r n ie w z ó r p r o r o k a Z a r a tu s tr y ? K t o w y k i- y ł

„n a d e z lo w iie c .z e ń s tw o “ w w ie l k im k a p ita liz m ie , k t o m a d r z e i r o z w ia ł u r o k im p e r ia liz m u , le n n t e c h n ik ę i je g o a tr a k c y jn o ś ć d la m ło d y c h m ie s z c z a n ? K t o w re s z c ie d a ł n a m d o k ła d n ie js z y p o r t r e t p rz e m ia n , j a k ie d o k o n y w a ły s ię w la ta c h s e c e s ji?

L . B .

u r a to w a łe m m ó j' k r a j' od te g o w s z y s tk ie g o m y m p rz e w o d n ic tw e m . J e s te m m s ty tu c j'ą d e m o k ra ty c z n ą .

N o w o p r z y b y ły : P a n d e m o k r a tą ? ! P a n z n is z c z y ł d e m o k r a c ję !

B b d e : N ie c h p a n u rz ą d z i p le b is c y t. J e ś li z b io rę m n ie j n iż 95 p ro c . g ło s ó w n a r o d u d o jr z a łe g o — u s tą p ię . J e ż e li t o n ie je s t d e ­ m o k r a c ja , t o co je s t d e m o k r a c ją ?

N o w o p r z y b y ły : T o n ie je s t d e m o k ra ­ c ja b r y t y js k a .

B a t t le r : D e m o k r a c ja b r y t y js k a t o k ła m ­ s tw o . J a t o m ó w ię .

N o w o p r z y b y ły : N ie m ó w g łu p s tw , t y n ie ś w ia d o m y cud zoziem cze. P le b is c y ty są n ie a n g ie ls k ie , z u p e łn ie n ie a n g ie ls k ie .

S ir O .: C zy m o g ę z a ry z y k o w a ć p e w n ą u w a g ę ?

B a t t le r ; K im je s te ś ?

S ir O . : T y lk o s k r o m n y m A n g lik ie m , p r z y ­ s łu c h u ją c y m się z n a jw ię k s z y m .szacu n­

k ie m w a s z e j m ą d r e j i z a jm u ją c e j ro z m o ­ w ie . O fic ja ln ie je s te m M in is tr e m S p ra w Z a g ra n ic z n y c h .

O b y d w a j P r z y w ó d c y w s t a ją i o d d a ją p o ­ z d ro w ie n ie fa s z y s to w s k ie . S ir O. s ie d z i n a ­ d a ł le cz m a c h a rę k ą ła s k a w ie .

B b d e : M uszę , w y ja ś n ić s ą d o w i że A n g lia n ie m a ju ż z n a cze n ia . J a d y k t u ję j e j p o li­

t y k ę od la t ( s ia d a ).

B a t t le r : J a d r w iłe m sob ie z A n g lii p r z y k a ż d e j k w e s tii s p o rn e j, ja k a p o w s ta w a ła m ię d z y n a m i. E u r o p a p a tr z y na m n ie , n ie n a A n g lię ( r ó w n ie ż s ia d a ).

S ir O .: P a n p r z y c ią g a u w a g ę , p a n ie B a t ­ t le r . P a n z p e w n o ś c ią z w ra c a u w a g ę . A ,jcin, S ig n o r B o m b a rd o n e , m oże d y k to w a ć n a m p o lit y k ę t a k d łu g o , ja k tu . h ę u iie d la n a s k o r z y s tn e . L e c z rze cz w t y m , że n ie z n a m y w c a le p a n a t r iu m f ó w w A n g lii. S łu ­ c h a m p a ń s k ie g o o p o w ia d a n ia o n ic h z p e ł­

n y m u p o d o b a n ie m i — s p o d z ie w a m się, że n ie w e ź m ie m i p a n te g o za złe — z p e w n y m ro z b a w ie n ie m . L e c z m uszę p a n a o s trz e c , że je ś li te t r i u m f y d o p ro w a d z ą p a n a k ie d y k o l­

w ie k d o p o d ję c ia k r o k ó w p rz e c iw n y c h in ­ te re s o m Im p e r iu m B r y t y js k ie g o b ę d z ie m y m u s ie li p rz e jś ć n a g łe od t r iu m f ó w do c z y ­ n ó w ; f a k t y m o g ą n ie d z ia ła ć t a k g ła d k o ja k t r iu m f y .

B a t t le r : F a k t y n ie f a k t y , co z r o b ili­

b y ś c ie ?

S ir O . : N ie w ie m .

B a t t le r , B b d e : P a n n ie w ie !

S ir O .: J a n ie w ie m . A n i p a n , p a n ie B a t ­ t le r . A n i p a n , S ig n o r.

B b d e : C z y p a n m a n a m y ś li, że ja n ie w ie m co p a n m ó g łb y z ro b ić czy też, że n ie w ie m , co j a p o w in ie n e m z ro b ić ?

S ir O .: I to i to . •

B b d e : Co t y n a to , E rn e ś c ie ?

B s t t le jf : B ez w ą tp ie n ia w ie d z ia łb y m co z ro b ić .

S ir O .: T o oznacza, że p a n b y w ie d z ia ł co z ro b ić , g d y b y p a n w ie d z ia ł co A n g lia z r o b i ?

B a t t le r : J a ju ż w ie m co m o g lib y ś c ie z r o ­ b ić . N ic . P o d a rłe m w a s z t r a k t a t p o k o jo ­ w y i r z u c iłe m w a m s tr z ę p y w tw a r z . . N ie z r o b iliś c ie n ic . Z n io s łe m g ra n ic e i p o d ­ w o iłe m o b s z a r i p o tę g ę m e g o p a ń s tw a w b r e w w a m . Co z r o b iliś c ie ? N ie .

S ir O .: O c z y w iś c ie , że n ie n ie z r o b iliś m y . N ie O d p o w ia d a ło n a m z ro b ie n ie c z e g o k o l­

w ie k . S z e ś c io le tn ie d z ie c k o m o g ło p rz e w i­

dzieć, że n ic n ie z r o b im y : w ię c p a n p o g r o ­ z ił n a m p ię ś c ią i z a w o ła ł: „ Z r ó b c ie coś, je ­ ś li się o d w a ż y c ie “ . P a n a r o d a c y u w a ż a li p a n a z a b o h a te ra . L e c z p a n w ie d z ia ł, że p a n je s t b e z p ie c z n y i t o n ie z r o b iło n a n a s w ra ż e n ia .

B b d e : M a p a n z u p e łn ą słu s z n o ś ć . E k s c e ­ le n c jo . S z a le ń s tw o w a sze i F r a n c ji w z n io ­ s ło E r n e s ta n a s z c z y ty a m b ic ji p o lity c z n e j.

J e d n a k m a o n w ę c h p o t ę g i; i m a m ó j p r z y ­ k ła d d la z a c h ę ty . P ro s z ę n ie le k c e w a ż y ć E r n e s ta .

B a t t le r : N ig d y n ie u k r y w a łe m m e g o p o ­ d z iw u d la ciebie, B a rd o . L e c z m a s z w a d ę , k t ó r a c ię m oże z r u jn o w a ć , je ś li j e j n ie p o ­ h a m u je s z !

B b d e : A co t o je s t, p ro s z ę ?

B a t t le r : Z a ro z u m ia ło ś ć . U w a ż a s z się

za

je d y n e g o 'w ie lk ie g o C złow ieka w św iecie .

B b d e ( s p o k o jn ie ) : C z y m ożesz w y m ie ­ n ić w ię k s z e g o ?

(2)

Str. 2

..W I E S" Nr 15 [144)'

B a ttle r: Są rywale w Rosji, 'Arabii, Ir a ­ nie.

Bbde: I jest Ernest W ielki. Dlaczego go

pominąć ? 6

B a ttle r: Zobaczymy. To historia, nie ja, musi rozstrzygnąć pierwszeństwo.

Sędzia: Pozostawmy wszystkie sprawy osobiste, panowie. Pozwólcie, że przypom­

nę wam ważną sprawę, poruszoną przez Sir _Midlandera.

Sir O.: Co to było, M ylordzie?

Sędzia.:

G dy d y s k u to w a liś c ie

nad tym

co k r a j

zrobiłby w wypadku k o n flik tu in ­ teresów,

p o w ie d zia ł

pan szczerze, że nie wie pan.

Sir O.: Nie wiem.

B a ttle r: I pan nazywa siebie mężem Stanu!

Sir O.: O, zapewniam pana, że nie. Sło­

wo to jest mało używane w A nglii. Jestem członkiem Gabinetu i, na mój skromny amatorski sposób — dyplomatą. Pytając mnie co się wydarzy jeśli interesy b r y ty j­

skie będą poważnie zagrożone, żądacie ode mnie bym przeprawiał się przez strumień zanim don dojdziemy. Tego nie robim y w A ng lii nigdy. Lecz gdy dochodzimy do strum yka przeprawiamy się, przerzucamy mostek lub wysuszamy go. A gdy to jest zrobione — za późno już myśleć o tym Przekonaliśmy się, że możemy posuwać się naprzód nie myśląc. Widzi pan, myślenie jest maio użyteczne, jeśli się nie zna fa k ­ tów. A my nigdy nie znamy wydarzeń po­

litycznych wcześniej niż po

20

latach A czasem po

150

.

Sędzia: Jednak, Sir Midiander, wie pan, ze taka czynność ja k myślenie istnieje.

S ir O.: Pan mnie niepokoi, Mylordzie.

.eardzo niechętnie porzucam poczucie rze czywistości dla myślenia. To jest niebez­

pieczne. To nie jest angielskie. To prowa- dzi do teorii, do p o lity k i teoretycznej, do snów i w izji. Jeśli wolno m i tak powiedzieć, to myślę, że moje położenie jest lepsze, niż pozycja dwóch znakomitych przywódców, którzy zaszczycają to zebranie swoją obec­

nością. Ich uwagi są bardzo zajmujące, każde zdanie je st docinkiem. Ja, k tó ry jes­

tem tylko głupim Anglikiem , czuję się" po prostu zawstydzony moją banalnością. Lecz jeśli mnie pytacie, jakie są ich intencje’

muszę szczerze odpowiedzieć, że nie wiem Lecz oni wiedzą czego spodziewać się po nas. My po prostu będziemy trw ać przy naszym ukochanym Imperium B r y ty j­

skim i podejmiemy starania większe od tych jakie Opatrzność może nam nakazać Tymczasem czulibyśmy się źle, gdyby ja ' kies Mocarstwo lub zespól Mocarstw usiło­

wały nas przewyższyć wojskowo. Ostrze­

gam was — proszę was — nie straszcie nas Jesteśmy prostym ludem, o dobrych zamia­

rach, łatwym do nastraszenia. A gdy je­

steśmy wystraszeni, jesteśmy zdolni do wszystkiego, nawet do rzeczy, których po­

tem nie staramy się zapamiętać. Nie do prowadzajcie nas do tego. Bierzcie nas ta ­ kim i, ja k im i jesteśmy. Wybaczcie m i moją małą nudną mowę. Nie powinienem wam zabierać więcej czasu.

B a ttle r: Macchiavelli!

Bbde: Bardzo przebiegła mowa. Lecz nie oszuka nas.

Sędzia: Oszukała was obu. Jest to bar­

dzo uczciwa mowa wygłoszona przez bar­

dzo uczciwego gentlemana; a wy obydwaj bierzecie ją za przejaw h ipokryzji b ry ty j-

Begonia: Przeklęte zuchwalstwo. Nie bę­

dę tu siedziała i słuchała ja k obrażają mój Narzeczony: Słuchajcie, słuchajcie! Gó­

rą Camberwell!

_ B a ttle r: Co on chce przez to powiedzieć?

Go to jest Camberwell?

Begonia: Oh, on nie wie co to jest Cam­

berwell !

Sekretarz: Camberwell, panie Battler, jest to część Londynu, nie wyróżniająca się niczym od innych części Londynu, oprocz tego, że leży na. południowym brze­

gu Tamizy, a nie na północnym.

Begonia: Co pan ma na myśli, mówiąc „nie wyróżniająca się“ ? Nie jest tak w ytw or­

na ja k M a yfa ir; ale jednak jest lepsza niż Peckham.

Bbde: Proszę wybaczyć moją ignorancję- ale co to jest Peckham?

Begonia: Oh, on nie wie co to jest Peck­

ham! Cj ludzie nic nie wiedzą.

Sekretarz: Peckham jest to inna część Londynu, przyległa do Camberwell i n i­

czym nie odróżniająca się od niego.

Begonia: Nie wierzcie mu, panowie. L u ­ dzie w Camberwell są kwiatem społeczeń­

stwa południowo-londyńskiego. Ludzie w Peckham to niższa klasa średnia; to są szumowiny.

B a ttle r: Oklaskuję pani patriotyzm lo­

kalny, młoda damo. Lecz nalegam by mi odpowiedziano na me pytanie. Co to zna­

czy „Górą Camberwell“ ?

Sędzia: Sądzę, że jest to południowo - londyński równoważnik: „H e il B a ttle r!“

Bbde: Ha ha ha! Ha ha! Dobrze...

H anna M ire c k a

PROBLEM M AS CHŁOPSKICH WE WŁOSZECH

R zym , 20 m a rc a 1948 r.

Sto la t u p ły w a od W io s n y L u d ó w . Sto la t od c h w ili, k ie d y na u lic a c h F ra n c ji, B e lg ii, W ęgier, R u m u n ii i. W łoch to c z y ły się. w a lk i o d e m o k ra c ję j w olność, k ie d y la ła się k r e w ro b o tn ik ó w o zdo bycie n a le ż n y c h im p ra w .

W ty m p a m ię tn y m r o k u 1848 w m a rc u L o m b a rd ia p o s ta n o w iła z rz u c ić ja rz m o a u ­ s tria c k ie j w ciągu s ły n n y c h „P ię c iu D n i M e d io la n u “ (od 18 do 22 m arca), w y p ę d z iła z m ia s ta p rze w a ża ją ce i o w ie le le p ie j u - z b ro jo n e w o js k a po d d o w ó d z tw e m ge ne rała a u s tria c k ie g o m a rs z a łk a R adetzkiego. B y ła to w a lk a o niep odległość, a ro z p a liła się o d p o ­ łu d n ia do p ó łn o c y W łoch . D w ie p a rtie b r a ły u d z ia ł v / L o m b a r d ii w w a lc e o u w o ln ie n ie od rz ą d u H a b s b u rg ó w : lib e ra ło w ie o te n d e n c ja c h m o n a rc h is ty c z n y c h i re p u b lik a n ie . D ru g im ce­

le m i eta pem ty c h p a r tii b y ło zjednoczenie całego k r a ju , ro z b ite g o na m a łe pa ństew ka, pod p a n o w a n ie m ró ż n y c h ob cych m o n a rc h ii.

W'_ ty c h w ie lk ic h d n ia c h w a lk w o ln o ś c io ­ w y c h w e W łoszech „ L e g io n P o ls k i A d a m a M ic k ie w ic z a “ p rz y b y ł z R z y m u do M e d io la ­ n u pom óc po ko n a ć w sp óln eg o w ro g a , A u s trię . M ic k ie w ic z , w ie r n y sło w o m w y p o w ie d z ia n y m w R z y m ie : „s k o ń e z y ł się czas d e m o n s tra c ji, n a le ż y zacząć d z ia ła ć “ , o d p o w ie d z ia ł czynem n a w e z w a n ie R e w o lu c y jn e g o Rządu T y m c z a ­ sowego w M e d io la n ie , k t ó r y z w ró c ił się do P o la k ó w z apelem : „S z la c h e tn i P olacy, b r a ­ cia n a s i w p rze ciw n o ścia ch i n a d z ie ja c h ! P rzybą dźcie, przyb ąd źcie, żeby p rze ko n a ć się w ś ró d nas i w naszych o b ję ciach , że ęhoć późno, je d n a k na dch od zi dzień, w k tó r y m p o w s ta ją u c iś n io n e n a ro d y, i o d ra d z a ją się w czystej a tm osfe rze sw obody. P rz y b y w a jc ie , w a lc z y ć p rz e c iw k o w s p ó ln e m u w ro g o w i“ .

M ic k ie w ic z n ie z a w ió d ł, p rz y b y ł, ze swą g ru p ą b o jo w n ik ó w o w olność. W szystkie m ia s ta p r z y ję ły go ta k , ja k — p is a ł w je d n y m z lis tó w — „żad en m o n a rch a n ie b y ł p r z v i- m o w a n y “ .

N ie s te ty w c a ły m ty m okre sie w a lk w o ln o ­ ś c io w y c h w e W łoszech k la s a c h ło p s k a ja k o z w a rta m asa n ie b ra ła u d z ia łu . O dsu nię ta na m a rg in e s społecznego ‘ p o lity c z n e g o życia, poza po szczególnym i je d n o s tk a m i, zachow ała się b ie rn ie . P o m im o w ia tr u , k t ó r y w ia ł z re ­ w o lu c y jn e j F ra n c ji, p ra g n ie ń M azzinie go j.

G a rib a ld ie g o p rz e p ro w a d z e n ia re fo rm , k tó re z m ie n iły b y los w si, w a r u n k i życia chłop stw a, szczególnie na p o łu d n iu W łoch , ora z na S y­

c y lii i S a rd y n ii pozostały ta k ie same.

(Od w łasnego korespondenta)

Po zje dn oczen iu I t a l i i w 1870 ro k u przez G a rib a ld ie g o s y tu a c ja m as c h ło p s k ic h » n a j­

b a rd z ie j upośledzonych p o łu d n io w y c h d z ie l­

n ic a c h n ie z m ie n iła się. O gro m n e la ty - fu n d ia _ rozp ościerające się od L a c ju m na p o łu d n ie , na S a rd y n ii i S y c y lii, w po sia da­

n iu o b s z a rn ik ó w , le ż a ły od ło gie m lu b s łu ­ ż y ły ja k o te re n p o lo w a n iu . B e z ro ln e c h ło p ­ stw o , w y z y s k iw a n e prze z w ie lk ic h posiadaczy, d z ie s ią tk o w a n e przez m a la rię , gnębione n ę ­ dzą jeszcze do n ie d a w n a b ie rn ie zno siło sw ój los. P o m im o o b o w ią z k o w e j o ś w ia ty is tn ia ł d u ży odsetek a n a lfa b e tó w i przesądy z a k o ­ rz e n io n e i- u trz y m y w a n e przez ta m te js z y c h

m a g n a tó w i przez k le r, p rz y c z y n ia ły się, że ten stan b e z w ła d u i p o d d a n ia się tr w a ł. P ira n d e llo w c y k lu n o w e l o S y c y lii, o p is a ł nędzę j głód c h ło p ó w p ra c u ją c y c h w ta m te js z y c h k o p a ln ia c h s ia rk i. P o m im o p ra ­ w a zab ran iające go, z a tru d n ia n ia m a ło le tn ic h , m a łe dzieci p ra c o w a ły , nosząc w ie lk ie b r y ły s ia rk i, w s k u te k czego b a rdzo często- następo­

w a ło s k rz y w ie n ie k rę g o s łu p a lu b k a le c tw a . G ru ź lic a też z b ie ra ła tu t a j o b fite żniw o. P a ­ n u ją c a bieda zm uszała b e z ro ln y c h c h ło p ó w do p o s y ła n ia dzieci do k o p a lń s ia rk i.

W a rs tw a o b s z a rn ik ó w do w a lk i w o b ro n ie sw o ich in te re s ó w p o s łu g iw a ła się ró ż n y m i m e to d a m i. S ły n n a „ M a f ia “ s y c y lijs k a b y ła na ic h żołdzie i na ic h rozka zy, co p rz e trw a ło do d n ia dzisiejszego. T e rro r, m o rd e rstw a ) g ro ź b y są ś ro d k a m i, za pom ocą k tó r y c h rz ą ­ dzą o b sza rn icy p rz y u d z ia le „ M a f ii“ . Z a b ó j­

s tw a dzia ła czy lu d o w y c h , u ś w ia d o m io n y c h i a k ty w n y c h ch ło p ó w w o s ta tn ic h m iesiącach są na p o rz ą d k u d zien nym . W obec z b liż a ją ­ cych się w y b o ró w dzia ła ln o ść

„M a fii“

i ró ż ­ n y c h o b ro ń c ó w o b s z a rn ik ó w w z m o g ła się W obecnej1 c h w ili, ta k ja k p rze d stu la ty , W ło ­ c h y s to ją przed w ie lk im p rz e ło m e m z tą ró ż ­ nicą, że p rze d w ie k ie m I ta lia w a lc z y ła o zrzuce nie _ obcego ja rz m a i zjednoczenie k r a ­ ju , a d z is ia j w a lc z y o od bu do w ę p a ń s tw a na n o w y c h po d sta w a ch eko no m icznych , s o c ja l­

n y c h i p o lity c z n y c h .

P ro b le m re fo rm y ro ln e j je s t te ra z zagad­

n ie n ie m ró w n ie p a lą c y m ja k w in n y c h p a ń ­ stw a ch , m im o , że W ło c h y n ie są k r a je m w y ­ b itn ie ro ln ic z y m , a p rz e m y s ło w y m i t u r y s ty ­ cznym . Nędza m as w ie js k ic h zaczynająca się ód L a c ju m , c z y li od R z y m u i rozszerzająca się na S y c y lię i S ard ynię, je s t przyczyn ą, k tó ­ ra m u s i z m ie n ić te n s tan rzeczy, tr w a ją c y od w ie k ó w .

Is tn ie ją jeszcze dziś ta k ie p o tw o rn o ś c i, że

tru d n o w (nle u w ie rz y ć . Na p o łu d n ic od N e a­

p o lu , w p r o w in c ji B a s iiik a c ic z n a jd u ją się r o ­ d z in y chłop skie, k tó re od d z ie s ią tk ó w la t ż y ­ ją , m ie s z k a ją i u m ie ra ją w g ro ta ch, ja k t r o ­ g lo d y c i. N ie m a ją one s ił ani w ia r y do w a l­

k i o zdobycie in n y c h w a ru n k ó w b y tu . T y s ią ­ ce b e z ro ln y c h c h ło p ó w ż y je w nędzy k o ło sa­

m ego W iecznego M ia sta , p o m im o ,, że s e tk i h e k ta ró w zie m i, należącej do m a g n a ­ tó w są zaniedbane i n ie u p ra w io n ę . P rze d k ilk o m a m ie s ią c a m i b e z ro ln i c h ło p i z o k o lic R z y m u z a ję li te te re n y , a rząd w y s ła ł p o lic ję , żeby usunąć ich siłą. Doszło do k r w a ­

wego starcia , lecz je d n o lita pd staw a c h ło ­ pó w , z m u s iła _ rz ą d do złagodzenia k o n ­ f lik t u . R o b o tn ic y rz y m s c y s tra jk ie m poparli słuszne żądania be zro ln ych . Z ie m ią została w p o sia dan iu chłopów .

S to p n io w o d z ię k i a k c ji s tro n n ic tw le w ic o ­ w y c h b u d z i się w ś ró d k la s y c h ło p s k ie j u ś w ia ­ d o m ie n ie i coraz głębsze zrozu m ien ie , że t y lk o je d n o lita , z w a rta p o staw a może d o p ro ­ w a d z ić do z m ia n y w a ru n k ó w życia.

C h ło p s tw o p o łu d n io w y c h W łoch , S y c y lii i S a rd y n ii, d la k tó re g o dotychczas po zio m i w a r u n k i w p ó łn o c n e j części k r a ju w y d a w a ły się b a jk ą , zaczyna w ie rz y ć , że i u n ic h m oże b y ć le p ie j i m ożna s tw o rz y ć ch o cia żby tz w .

„m e z z a d rie “ c z y li za pracę u w ła ś c ic ie la m a ­ ją tk u o trz y m a ć p ó ł z b io ru ; zaczyna w ie rz y ć , że ta k ja k na p ó łn o cy W ło c h n ie is tn ie ją w ie lk ie la ty fu n d ia i p ra w ie nie m a b e z ro l­

n y c h chłop ów , ta k samo może być ■; u n ic h . P od niesie nie s to p y ż y c io w e j i po zio m u k u l­

tu ra ln e g o , osiągnięcie d o b ro b y tu g ro m a d y w ie js k ie j dać może t y lk o re fo rm a ro ln a . R o z d z ia ł w ie lk ic h , be zużyteczn ych la ty fu n - d ió w w e W łoszech z m ie n i w y n ę d z n ia łe , w y ­ g ło d n ia łe m asy w ie js k ie na p c l n o o ra w n y ch o b y w a te li państwa.'

W p o ło w ie k w ie tn ia ,o d b ę d ą się w y b o r y w e W łoszech. O budzone na p o łu d n iu , S y c y lii i S a rd y n ii, c h ło p s tw o p rz e d s ta w ia w ie lk ie n ie ­ bezpieczeństw o dla pa nującego dotychczas p o rzą d ku .

Z b liż a się te ra z h is to ry c z n a c h w ila d la ca­

łego k r a ju . J a k prze d w ie k ie m lu d w ło s k i w a lc z y ł o w o ln o ść i zjednoczenie, ta k dziś s ta je do w a lk i o p ra w d z iw ie lu d o w y u s tr ó j p a ń s tw a ; ja k w ów czas s ta n ą ł do w a lk i o zrzuce nie obcego ja rz m a , ta k te ra z sta n ie do w a lk i o u w o ln ie n ie się od k a p ita liz m u sw o­

jego i obcego i od o b s z a rn ic tw a , k tó re p a u - p e ry z o w a ło i p a u p e ry z u je szero kie m asy c h ło p s k ie i robotnicze.

Tłum, K , Warszawska

D ro g i P rz y ja c ie lu !

Z aczyna m ro z m y ś la ć coraz w ię c e j o p o lity c e . P o lity k a je s t n a jre a ln ie js z y m p r z e ja w e m 'in - te n c ji i a k ty w n o ś c i k la s społecznych. M y ś m y m ó w ili zawsze o k u ltu rz e , filo z o fii, lite r a t u ­ rze.... D y s k u s je nasze m ia ły to do siebie, że p rz y p o m in a ły d y s p u ty lu d z i — od gro dzon ych szczelnie od re a lió w św ia ta . W id z ie liś m y o r­

n a m e n ty a n ie d o s trz e g a liś m y b u d o w li.

D la czegoś n ig d y nie zahaczył o p ro b le m a k tu a ln e j p o lity k i? Dlaczegoś- nie s ta ra ł sie u m ie js c o w ić społecznie, k u ltu r a ln ie , ba, f ilo ­ zo fic z n ie lu d z ie te j m ia r y co T ru m a n , M a r ­ s h a ll, A ttle e , B e v in , B id a u lt. C zy masz ich je d y n ie za fa n ta s m a g o rie h is to rii? N ie — m ó j d ro g i, o n i są ty m n a jb a rd z ie j re a ln y m o d b i­

ciem dzisiejszego sta n u społeczeństw zachod­

n io - e u ro p e js k ic h , a w k a ż d y m bądź ra z ie

— ic h k la s po sia dających .

C zy m ożna np. zro z u m ie ć s y tu a c ję a m e ry ­ k a ń s k ie j lite r a t u r y , o ile n ie w e źm ie się pod uw ag ę ty c h m o ty w ó w , k tó r e s k ło n iły w ie l­

k ic h m o n o p o lis tó w i fin a n s is tó w do z a tw ie r­

dzenia p la n u M a rs h a lla ?

S ta w ia ć zag ad nie nia p o lit y k i poza ń a w ia s m y ś le n ia — to znaczy p o zb a w ia ć się n a jis to t­

niejszego e le m e n tu o b ra z u w spółczesnego ży ­ cia. N ie u m ie m sobie w y o b ra z ić z ie m i bez s w ia ła słonecznego.

S ta ra m się o s ta tn io zrozu m ieć pe w n e z m ia ­ n y zachodzące u nas — a szczególnie w z b u ­ d z iły w e m n ie r e fle k s je z a m ia ry połączenia się p a r tii ro b o tn ic z y c h .

D laczego w ła ś n ie dziś p o s ta w io n o tę s p ra ­ w ę na p o rz ą d k u d zie n n ym ?

l aPe" T r0 lę odeSra }y tu zabiegi a n g lo -s a s k ic h rz ą d ó w o ro z b ic ie ru c h ó w r o ­ b o tn ic z y c h i w e w n ę trz n e skłó cen ie k la s y r o ­ b o tn ic z e j. A k c ja ta — w o s ta tn im szczególnie f r ?.y b ra ła , na s ile . g d y L a b o u r P a rty m e d o p u ś c iła na lo n d y ń s k ą k o n fe re n c ję p a r ­ t u s o c ja lis ty c z n y c h — p rz e d s ta w ic ie li p a ń s tw d e m o k ra c ji lu d o w e j, a s te k ie m k a lu m n ii ob­

rz u c iła w ło s k ą p a rtię so c ja lis ty c z n a , dlateg o ty lk o , ^ ze ta szczerze i o tw a rc ie w s p ó ł­

p ra c u je ^ z p a rtią k o m u n is ty c z n ą . P r a ­ w ie rów no cześnie rz ą d a n g ie ls k i ro z ­ p ę ta ł na go nkę a n ty k o m u n is ty c z n ą . Dlaczego w ła ś n ie dziś? D obrze p o in fo rm o w a n i m ów ią, ze to na ro z k a z D e p a rta m e n tu S tanu. B ez w a t p ie n ia . A le też i dlatego, że coraz częściej podnoszą się gło s y o p o z y c y jn e w obec p ro - a m e ry k a ń s k ie j p o lit y k i A ttle e i B e v in a i w o ­ bec sam ej p o lit y k i rz ą d u am e ryka ń skie g o .

T i

zęba p rz y ty m w ie d zie ć, że d ïa p e w n y c h lu d z i, po ję cie „k o m u n is ta “ je s t ta k rozciąg łe że m ożna pod n ie po d ło żyć n a w e t dro b n o - m ieszczańskiego de m o kra tę , k t ó r y b ro n i sw o­

je j d ro b n e j w ła s n o ś c i p rze d in w a z ją w ie lk ie ­ go p rze m ysłu . Jest to p o ję c ie ze wszech m ia r pożyteczne — szczególnie dla ty c h , k tó r z y sto­

s u ją je w c h a ra k te rz e na rzęd zia o g łu p ia n ia łu d z i.

D L A C Z E G O J E D N O Ś Ć ?

Listy polityczne

Rząd S chu m an na po szedłby zapew ne w ś la ­ d y 's w y c h a n g ie ls k ic h p rz y ja c ió ł, ale ■— n ie ­ s te ty — K .P .F . je s t z b y t s iln a — i m il i W a­

s z y n g to n o w i p o lity c y fra n c u s c y m ogą con aj- w y ż e j żądać usu nięcia p ro f. J o lio t ze s ta n o w i­

ska k ie r o w n ik a In s ty tu tu B ad a ń A to m o w y c h . I to bezskutecznie.

A le je d n i i d ru d z y p ro w a d z ą k o n s e k w e n tn ą p o lity k ę — po gn ę b ie n ia ekonom icznego k la s y ro b o tn ic z e j i w ogóle niższych w a rs tw spo­

łecznych. A ttle e z a m ro z ił płace ro b o tn ic z e —- a rz ą d fra n c u s k i p rz e fo rs o w a ł — s ły n n y ju ż dziś — p la n M a y e ra , p rz e c iw k o k tó re m u p r o ­ te s tu ją n ie t y lk o ro b o tn ic y i c h ło p i, (k tó ry c h p la n obciąża w ie lk im i p o d a tk a m i) ale i d ro b ­ no m ieszczaństw o *— d ro b n i k u p c y i prze d się ­ b io rc y .

M a rs h a ll, B e v in i B id a u lt — s z a fu ją bez­

u s ta n n ie w ie lk im i s ło w a m i; d e m o k ra c ja , w o l­

ność, p o k ó j — ba, m ó w ią o p ra w d z iw e j de­

m o k ra c ji, a b s o lu tn e j w o ln o ś c i i p o k o ju . J a ­ k im ? O d p o w ie d ź je s t ta k dobrze w s z y s tk im znana, żć nie trze b a je j w y m ie n ia ć .

Is to tę c z ło w ie k a po znaje się je d n a k - - ja k słu sznie s tw ie rd z a G eorg L u k a c s — w d z ia ­ ła n iu . M y ś le n ie je s t w tó r n y m re fle k s e m d z ia ­ ła n ia .

A cóż je s t c h ra k te ry s ty c z n e g o w ic h d z ia ­ ła n iu ? C h c ia łb y m znaleźć ja k ie ś s te re o ty p y ich po stępo w a nia . (S te re o ty p y to, ja k w iesz zàpew ne, po ję cie stw orzo ne przez a m e ry k a ń s k ie g o p u b lic y s tę i socjologa — W a lte ra L ip p m a n a ).

W okre sie wczesnego k a p ita liz m u is tn ie li lu d z ie , k tó r y c h h is to rio g ra fia fra n c u s k a n a ­ zw a ła do nn eu rs d 'a v is — p ro je k to d a w c y . Ic h zad an iem b y ło u z d ro w ie n ie scho rzałej gos­

p o d a rk i k r ó ló w , w z g lę d n ie k s ią ż ą t — p rz y po m ocy ró ż n y c h tr ic k ó w i m a n ip u la c ji. T a ­ k im d o n n e u r d 'a v is ro b i G oethe F a usta w d ru g ie j części swego d ra m a tu . F a u s t s ta ra się u z d ro w ić skarb ow ość k s ię c ia za pom ocą p ie ­

nięd zy p a p ie ro w y c h . A le f in a ł ig r y fin a n s o ­ w e j je s t sm u tn y .

Czy nie t a k im i do nn eu rs d 'a v is są p o lity c y anglo - sascy? A czyż p la n M a rs h a lla n ie je s t ow ą różdżką czaro dziejską , k tó r a w in n a o ' tw o rz y ć w ro ta Sezamu?

Ic h m a c h in a c je m a ją d w a ostrza. P o d trz y ­ m ać m u rs z e ją c y gm ach u s tro ju k a p ita lis ty c z ­ nego i zatrz y m a ć ro z p rz e s trz e n ia ją c ą się fa lę d e m o k ra ty z m u .

N ie c o fa ją się prze d ż a d n y m i m e to d a m i d z ia ła n ia . N a ś la d u ją często M a c e h ia v e l- lego. A le M a c c h ia v e lli p o w ie d z ia ł. że k o s c ip ł r u jn u je n a ro d y — on i zaś k o ś c ió ł i Boga w p rz ę g li do swego w o ­ zu. M a c c h ia v e lli m ia ł odw agę szczerego w y p o w ia d a n ia s w y c h c y n ic z n y c h m y ś li — o n i swe cyniczne c z y n y u b ie ra ją w wysoce m o ­ ra ln e słowa. B ra k im o d w a g i M a cch ia ve lle g o . B ra k im w ie lk o ś c i lu d z i renesansu — o k tó r y c h z ta k im p o d z iw e m w y ra ż a się Engels.

Są p ło d e m nędzy m o ra ln e j i k u ltu r a ln e j.

A le ic h a ta k i są n ie m n ie j groźne.. Są ty m groźniejsze, że d ys p o n u ją B o g ie m k a p ita liz m u

— pieniądzem .

W y o b ra ź sobie, co u c z y n ilib y z nas, ż fia», szej k u ltu r y , w o ln o ś c i, m o ra ln o ś c i —

gdybyś­

m y się d o s ta li pod ic h w p ły w y .

P rz y p o m n ij sobie okres — sprzed i z cza1’

sów w o jn y — g d y to c z y liś m y w a lk ę , t y —: 0 p ra w a społeczne i gospodarcze chłopa, ja i—i k la s y ro b o tn ic z e j, o p ra w a mas lu d o w y c h —- ty c h p o d s ta w o w y c h , n a jlic z n ie js z y c h w a r s tw n a ro d u do godnego b y tu społecznego.

O d ta m ty c h la t w ie le się

zmieniło,

ale p r z e c iw n ik pozostał te n sam — im p e r ia : liz m . Dziś t y lk o in n i lu d z ie re p re z e n tu ją

jego

„ id e a ły “ . A le to n ie p o w in n o n ik o g o

łudzić.

Ja w id z ę w zje dn oczen iu p a r t ii ro b o tn ic z y c h w ie lk i czyn o b ro n y prze d n a ta rc ie m im peria-*

liz m u .

A Ty? Wątpisz? Dlaczego?

C zy sądzisz jeszcze, że po d s ta w ą de m okra * c ji je s t plastyczność je j system u społecznego

i

d e c e n tra liz a c ja ? C zy sądzisz jeszcze, że

wol*

ność m u s i m ie ć c h a ra k te r irra c jo n a ln y ? N ie tę d y droga, p rz y ja c ie lu . G d y D id e ro t

— ja k sam pisze — szukaj Boga — znalazł niew iarę. Szukając wolności m etafizycznej możesz stracić wolność realną.

P rz y p o m n ę C i sło w a S a in t S im ona: „Pod-*

sta w ą w o ln o ś c i je s t przem ysł.... W olność może w z ra s ta ć w ra z z prze m ysłem , ty lk o przez p rz e m y s ł może się w z m a c n ia ć “ .

P ro b le m je d n o ści o rg a n ic z n e j p a r t ii ro b o t-1 n ic z e j je s t w y n ik ie m rze czyw iste g o u k ła d u s ił na św iecie i w k r a ju . (P rz y p o m n ij sobie m o*

je sło w a k re ś lo n e p o w y ż e j). Jest a k te m o b ro - n y w o ln o ś c i n a ro d u — re a ln e j, samo p rze z się z ro z u m ia łe j. T y m b a rd z ie j, że ró ż n ic e tsiktyczne i id eo log iczn e po m ię d z y p a r tia m i ró w n a ją się p ra w ie zeru.

Z a p y ta s z może — dlaczego o b ra n o

tego

ro d z a ju m etodę ob ro n y? M ó g łb y m

odpowie*

dzieć ró w n ie ż z a p y ta n ie m : — a

dlaczego

„ ta m c i“ w k ła d a ją ta k w ie le e n e rg ii w

zagad*

n ie n ie ro z b ic ia ru c h u ro b o tn ic z e g o i

konsoli*

d a c ji m c h ó w d e m o k ra ty c z n y c h w ogóle?

Wie*

dzą o n i dobrze, że ic h n a jg ro ź n ie js z y m

prze-*

c iw n ik ie m je s t ru c h ro b o tn ic z y ,' ( k tó r y w k ra * ja c h E u ro p y W sch o d n ie j z n a jd u je ta k

silne

p o p a rc ie w m asach c h ło p s k ic h ) i n ie

od dziś

s ta ra ją się go rozczłon kow a ć. Jedną

drogą

szli A ze f, de M an n. dziś J o u rh o u x czy

Carey

z a m e ry k a ń s k ie g o A .F .L . 1

To je s t s p ra w a jasna.

W arto, byś sobie ty lk o z a p a m ię ta ł: — im ostrzejsze a ta k i im p e ria liz m u — ty m b a rd z ie j z w a rte , je d n o lite m uszą być szeregi d e m o k ra - Cjl.

Jest to ta k stare p ra w o d e m o k ra c ji ja k s ta ry m je s t hasło k la s p o sia dających : d iv id e et im p e ra .

T w ó j Jakub

Cytaty

Powiązane dokumenty

Może nawet zgodziła- by się zostać moją żoną.. Tylko wcześniej musiałby stać

96 Konstytucji marcowej pozwala się tylko domyśleć, że Polska jest Rzeczypospolitą

skiego farmera, dla którego jego zagon ojczysty wcale nie jest święty, a jeśli przedstawia jakąś wartość, to tylko w do­. larach obliczoną, jak inne towary

Do dziś jednak nic się nie zmieniło. Przykładów jest bardzo wiele, ale niech jeden wystarczy. Oto działalność samorządu na je­. go najniższym szczeblu,

wać się święcie do przepisów państwa, zdała sie trzym ać od wszelkich inow acji, in tryg czy rokoszu, przykładać się w szystkim i środkami do podtrzym yw

Trudno rozsądzić, czy sprawa „Ludzi stamtąd“ wyłoniła się nagłym cieniem zei wspomnień uśmiechniętego dzieciństwa, czy ze stosu urzędowych akt

Bobkowski znał zresztą Macha z tekstów publikowanych w „Twórczości”, gdzie – przypomnijmy – ukazywały się od 1945 roku fragmenty jego wojennych dzienni- ków, znanych