• Nie Znaleziono Wyników

TOM 89 NR 6 CZERWIEC 1988 WSZECHŚWIAT

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "TOM 89 NR 6 CZERWIEC 1988 WSZECHŚWIAT"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

WSZECHŚWIAT

TOM 89 NR 6 CZERWIEC 1988

(2)

Z aleco n o do b ib lio te k n a u c z y c ie ls k ic h i lic e a ln y c h pism em M in istra O św ia ty n r IV /O c-2734/47

W y d a n o z p o m o cą fin a n so w ą P o lsk iej A k ad em ii N a u k

TREŚĆ ZESZYTU 6 (2294)

A. C z a p i k : S ta r e le g e n d y w ś w ie tle n o w o c z e sn y c h b a d a ń n a u k o w y c h . . . 129

M. Z. S z c z e p k a , L. B e r n a c k i : W łó k n o u s z e k sz c z o tk o w a ty i je g o b io lo g ia 134 S. S t r a w i ń s k i : D laczeg o d o k a rm ia m y zw ie rz ę ta ? ...138

P. H a n c z a k o w s k i : S u b s ta n c je a n ty ż y w ie n io w e w y s tę p u ją c e w ro ś lin a c h . 139 Z. L e n k i e w i c z : P rof. d r R o m an J . W o j t u s i a k ... 143

S am o lu b n e g en y , s tr a te g ie e w o lu c y jn e i in n e s e k r e ty ro p u s z e j a lk o w y IV. J a k szu k ać sa m ic y w sta w ie ? (M. i G. J a s i e ń s c y ) ... 144

R o ślin y lecz n icze p o ls k ic h la só w J e ż y n a fa łd o w a n a R u b u s p lic a tu s (W. J a r o n i e w s k i ) ... 145

D robiazgi p rz y ro d n ic z e S k ło n n o ść do s a m o b ó js tw a i d o b ó r n a tu r a ln y (H. S z a r s k i ) ... 147

N o w a form a k rą ż k o w a d ę b u b e z sz y p u łk o w e g o O u ercu s p etrea i. orbiculata (i. nowa) w P u szczy Z ie lo n k a (C. P a c y n i a k ) ... 147

W sz e c h ś w ia t n ie to p e rz y (opr. B. W o ło szy n ) ... 148

W sz e c h św ia t p rz e d 100 l a ł y ... 149

R ozm aitości ~ ... 151

R ecen zje H. D i 1 1 e v: A F ie ld G uide to th e R eef-b u ild in g C o ra ls of th e In d o -P acific; E.M. W o o d ; C o ra ls of th e W o rld (Z. L. J a k u b o w s k i ) ... 152

V. M. K o tija k o y (red.): G la c jo lo g ia S p ic b e rg e n a (A. K a m i ń s k i ) ...153

F. J. D y s o n : O rig in s of Life (S. C hyb) ... 154

O. I. T c h ib isso v a i w sp.: D ic tio n n a ire d e la b io lo g ie fra in ę a is-ru s se (M. Z. S zczepka) ... 154

K ro n ik a 90 la t K ola P rz y ro d n ik ó w S tu d e n tó w U J (P. S. K o h l e r ) ... 155

S p i s p l a n s z

I. PO W IER ZC H N IA KAPELUSZA I H Y M EN O FO RU w łó k n o u sz k a sz c z o tk o w a te g o (do art. M. Z. S zczep k i i L. B ern ack ieg o ). F o t. M. Z. S zczepka

II. JE Z EUROPEJSKI. Fot. J. P ło tk o w ia k

III. MŁODE SA R N IĄ TK O z B ag ien B ieb rza ń sk ich . F ot. D. K arp

IV. DĄB BEZSZYPUŁKOW Y — n o w a lo rm a k rą ż k o w a (do d ro b iazg u C. P a c y n ia k a ).

art. M. Z. S zczep k i i L. B e rn ack ieg o ). F o t. M. Z. S zczepka II. JE Z EUROPEJSKI. Fot. J. P ło tk o w ia k

III. MŁODE SA RN IĄ TK O z B ag ien B ieb rza ń sk ich . F ot. D. K arp IV. DĄB BEZSZYPUŁKOW Y — n o w a lo rm a k rą ż k o w a (do

Fot. C. P a c y n ia k

O k ł a d k a : M n isz e k p o s p o lity T a ra x a c u m o llicin a le. W eb. W ro c ła w — Osobowrice C zerw iec. Fot. W . S tro jn y

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

TOM 89 CZERWIEC 1988 ZESZYT 6

(ROK 107) (2294)

A N N A CZAPIK (Kraków)

STARE LEGENDY W ŚWIETLE NOW OCZESNYCH BADAN NAUKOW YCH

Legendy i m ity od najdaw niejszych czasów tow arzyszą ludzkości, przekazywane z poko­

lenia na pokolenie. W iele z nich ma charak­

ter baśni, ale są i takie, które sprawiają wra­

żenie jak gd yb y opow iadały o jakimś bardzo odległym lecz prawdziwym wydarzeniu. W iek XIX zapatryw ał się raczej sceptycznie na sta­

re podania, np. Iliadę uważano za piękny poe­

mat opisujący zdarzenia zm yślone. Odkrycie Troi przez Schliem anna -wywołało w ięc olbrzy­

mią sensację.

Rów nie sceptycznie jak na istnienie Troi uczeni zapatryw ali się na opow ieść o potopie, chociaż zastanaw iające było, że mówi o nim nie tylko Biblia, ale również pisma babiloń­

skie. M ianow icie, w połow ie XIX w., archeolo­

gow ie a n g ielscy prow adzący w ykopaliska na terenie starożytnej N in iw y znaleźli w ruinach biblioteki przeszło 20 ty się c y glinianych tabli­

czek pokrytych pismem klinowym . O dczytanie ich nie b yło łatw e. Udało się to uczonym z Muzeum B rytyjskiego tuż pod koniec u biegłe­

go wieku. Rozszyfrow ane tabliczki odkryły przed w spółczesnym światem jeden z najpięk­

niejszych poem atów starożytnego W schodu — legendę o Gilgameszu, który w czasie długiej, pełnej przygód podróży odnajduje sw ojego przodka, obdarzonego przez bogów nieśm ier­

telnością i dow iaduje się od niego w jaki spo­

sób uratował się na statku, kiedy bogow ie za­

decydow ali, że zniszczą ludzkość zsyłając na

1 W s z e c h ś w ia t 6/88

nią potop. Opowiadanie jest uderzająco po­

dobne do biblijnej historii o potopie i arce N oego. Specjaliści zwrócili jednakże uw agę na bardzo realistyczny opis zjaw isk m eteoro­

logicznych bezpośrednio przed katastrofą:

czarne chmury gromadzące się od świtu, grzmoty, ciem ność ogarniająca ziem ię i ryk hu­

raganu, który nadciągając z południa pędzi fa­

le morskie w głąb lądu. Dla m eteorologa jest to opis cyklonu, który rozpętał się w zatoce Perskiej.

Dzisiaj wiem y, że w tropikach okolice gra­

niczące z morzem, w yspy, a zwłaszcza tereny aiuwialne przy ujściach rzek są w ydane na pastwę kataklizmów, spow odow anych trzęsie­

niami ziemi lub cyklonami. Na przykład w 1986 r. w zatoce Bengalskiej i w delcie G an­

gesu rozszalał się cyklon, połączony ze strasz­

liw ą burzą. Jego początek zbiegł się z końcem przypływu; w rezultacie w od y spływ ające do morza pochw ycone w wir huraganu przem ie­

n iły się w ogromną falę, w ysok ości przeszło 15 metrów, która runęła na brzegi Gangesu, zalew ając 140 km2. Zginęło w tedy 215 ty się ­ cy ludzi.

Zastanawiająca jest końcow a uwaga babi­

lońskiego poematu: ,,i cały św iat przemienił się w glinę. Pola przybrały regularny kształt dachu". Jest to znów tak realistyczny opis lą­

du po ustąpieniu wód, że nasuwa się przypu­

szczenie, iż ta część epopei o G ilgam eszu opie-

(4)

130 W s z e c h ś w i a t , t. 89, nr 611988

ra się na opow iadaniu kogoś, kto b ył naocz­

nym świadkiem katastrofy.

W 1854 r. a w ięc w tym sam ym m niej w ię ­ cej czasie, kiedy arch eologow ie znaleźli p oe­

mat o Gilgameszu, inna w ypraw a naukow a rozpoczęła przeszukiw anie w ielk ieg o sam otne­

go wzgórza w M ezopotam ii, na północ od Ba- sry. W zgórze to, zwracając u w agę czerw oną barwą w śród p łow ych piasków , b y ło dziełem rąk ludzkich — składało się z potężn ych b lo­

k ów cegieł opadających tarasami. W yniki ba­

dań b y ły rew elacyjne: odkryto sto licę Sum e­

rów, m iasto Ur sprzed 2000 lat przed naszą erą.

W 1923 r. prace w znow iła ekspedycja angiel- sko-am erykańska, która zastosow ała n o w ocze­

sne m etody: drążenie szybów , którym i posu­

w ano się coraz głębiej. Przed olśnionym i arche­

ologam i odsłaniały się dom y, pałace, bogate w ille, św iątynie, a w reszcie groby królew skie pełne przepięknych waz, płaskorzeźb i mozaik.

O dkrywano coraz niższe w arstw y, ale w sz y st­

kie zaw ierały szczątki ceram iki podobnej do tej, jaka znajdow ała się w królew skich gro­

bach. Można było w yw n iosk ow ać, że przez sze­

reg w iek ó w w y so k o rozw inięta cyw ilizacja su- m eryjska nie zm ieniała się. W reszcie po w ielu dniach ukazała się w arstw a gliny, która nie zawierała żadnych śladów człow ieka i przypo­

m inała osady aluwialne. Początkow o archeolo­

go w ie sądzili, że są to ślad y w y le w u Eufratu, który płynie opodal, 'ale po obliczeniu różnicy poziom ów m iędzy m iastem Ur a rzeką doszli do w niosku, że to niem ożliw e. Kopano dalej, coraz głębiej i nagle w arstw a glin y grubości trzech m etrów skończyła się, a pod nią ukaza­

ła się ziem ia, ale nie pusta, jak oczekiw ano, lecz zawierająca szczątki prostej ceram iki w y ­ rabianej ręcznie i prym ityw ne narzędzia z krze­

m ienia. R ów nocześnie okazało się, że gliniasta warstw a zaw iera szczątki zw ierząt m orskich.

Sensacyjny telegram obiegł cały świat: „od­

kryliśm y ślady potopu” (rys. 1).

A rcheologow ie postanow ili sprawdzić sw oją hipotezę; kazali w yk opać drugi szyb w od le­

głości 300 m od pierw szego, potem trzeci. W y ­ niki b yły identyczne. Pozostało tylko ustalić jak duży kaw ał lądu został zalany. K olejne son­

daże ujaw niły, że pod wodą znalazł się obszar około 630 km długi i 160 km szeroki, ciągnący się od zatoki Perskiej w kierunku płn.-zachod- nim (ryc. 2). Podług szczątków pozostaw ionych przez człow ieka obliczono też datę tej kata­

strofy: nastąpiła ona około 4000 lat p.n.e. Bi­

blijny potop stał się faktem historycznym . Zagłada Sodom y i Gomory opisana w Biblii przez całe w ieki budziła grozę i zaciekaw ienie, ale stosunkow o późno doczekała się racjonal­

nego w yjaśnienia. Do połow y X IX w. okolice Morza M artw ego b y ły zupełnie niezbadane.

Dopiero w 1848 r. w yruszyła tam am erykań­

ska w ypraw a geologiczna, która ujawniła nie­

zw ykłe położenie i w łaściw ości teg o zbiornika.

Począw szy od jeziora Huleh, leżącego na po­

ziom ie morza (w ysokość 0) dolina Jordanu ob­

niża się coraz bardziej: jezioro Genezaret leży już w depresji — 208 m poniżej poziomu m o­

rza, M orze M artwe 393 m poniżej poziomu mo­

rza (ryc. 3). Palące słoń ce pow oduje silne pa­

rowanie w od y, w skutek czego rośnie stężenie soli przynoszonych stale przez Jordan i parę m niejszych rzek. Stężenie to w yn osi 250 g/l (głów nie NaCl). W skutek tego w M orzu M ar­

tw ym nie ma żadnych zwierząt. Pustynne brze­

gi są pokryte w ykrystalizow aną solą, która w słońcu rzuca oślepiające błyski. W powietrzu unosi się w oń siarki i ropy. K olejne badania geologiczn e ujaw niły, że dolina Jordanu jest częścią olbrzym iej szczeliny w skorupie ziem ­ skiej. Rozpoczyna się) ona w Azji M niejszej i poprzez M orze M artwe, Czerwone i zatokę Akaba b iegnie do Afryki. W w ielu m iejscach szczelin y w idoczne są ślady aktyw ności w u l­

kanicznej. W czasach starożytnych na połud­

nie od Morza M artw ego rozciągała się żyzna dolina Siddim z pięciom a bogatym i miastami

— w śród nich b y ły Sodoma i Gomora. Pew n e­

go dnia trzęsienie ziemi spow odow ało, że do­

lina zapadła się, a w zapadlisko w la ły się w o ­ dy Morza M artwego, zatapiając miasta (ryc. 4).

Ruchy tektoniczne w y zw o liły siły w ulkanicz­

ne, toteż katastrofie tow arzyszyły eksplozje, błyskaw ice i pożar. Źródła pisane są zgodne z obliczeniam i g eo lo g ó w i archeologów : w yd a­

rzenie to m iało m iejsce około 1900 lat p.n.e.,

R yc. 1. Szyb, o d k ry w a ją c y w a rs tw ę a lu w ia ln ą , k tó r a je s t dow odem , że p o to p is to tn ie się w y d a rz y ł: 1 — g ro ­ b y k ró le w s k ie , 2 — c e ra m ik a sp o rz ą d z o n a p rz y pom o­

cy k o ła, 3 — w a rs tw a a lu w ia ln a (3 m e try g ru b o ści) 4 —

c e ra m ik a w y k o n y w a n a rę c z n ie Ryc. 2. O b szar d o tk n ię ty p o to p em

(5)

W s z e c h ś w i a t , t. 89, nr 611988 131

a w ięc w czasach Abrahama. Oto jak pisze 0 tym w ydarzeniu fenicki kapłan: „Dolina Sid- dim zapadła się i stała się jeziorem, w yd ziela­

jącym bez przerw y opary i pozbawionym ryb..."

Pierw otny zbiornik Morza M artwego ma do 400 m głębokości, natomiast zalana dolina 15

— 20 m; płynąc nad nią łodzią można zobaczyć na dnie szczątki skam ieniałego, pokrytego so­

lą lasu. Im dalej na południe, tym bardziej dzi­

ki i pustynny staje się krajobraz, okalający Morze Martwe. N a zachód od jego południow e­

go brzegu ciągnie się śnieżnobiały łańcuch wzgórz, zbudow anych prawie w yłącznie z kry­

ształów soli. W iele bloków soli podm ytych przez deszcz zw aliło się i leży u podnóża wzgórz. Mają one dziwaczne kształty; niektó­

re z nich przypom inają ludzkie postacie i przy­

wodzą na m yśl biblijną historię o żonie Lota...

W iele dyskusji toczyło się sw ego czasu w o ­ kół biblijnego opowiadania o cudownym na­

karmieniu przepiórkami i manną Izraelitów uciekających z Egiptu. Oba wydarzenia docze­

kały się racjonalnego w yjaśnienia. Z przepiór­

kami była sprawa prosta: Izraelici w yszli z Egiptu na w iosn ę, a w ięc w okresie w ielkich przelotów ptaków. O tej porze przepiórki opu­

szczają A frykę i lecą do Europy dwiema dro­

gami: jedne przez Hiszpanię, inne przez w sch o­

dnie w ybrzeża Morza Śródziem nego i Bałkany.

Przepiórki w ybierające tę drugą trasę przela­

tują nad Morzem Czerwonym; po tej podróży są tak w yczerpane, że kiedy siadają na brzegu można je złapać ręką. Co do manny, to jej po­

chodzenie w yjaśnili botanicy. Pierwsza w iado­

mość o niej pochodzi od dziekana Breitenba- cha z M oguncji, który w 1483 r. odbył piel­

grzymkę na Synaj. Oto jego słowa: „W e w szy ­ stkich dolinach dokoła góry Synaj można jesz­

cze znaleźć niebiański chleb, który zakonnicy 1 Arabow ie zbierają i sprzedają pielgrzymom i cudzoziemcom. Spada on rano jak rosa lub szron i przyczepia się do ździebeł trawy, ka­

mieni i gałęzi. Jest słodki jak miód i przykle­

ja się do zębów". W 1823 r. botanik niemiecki Ehrenberg opublikował pracę, która została przyjęta z niedowierzaniem , ponieważ w y ja ś­

nienia pochodzenia manny w yglądało trochę niesam owicie; autor stwierdził, że jest ona pro­

duktem tam aryszku pod wpływ em nakłuć pew ­ nego gatunku czerw ca1 żyjącego w okolicach Synaju.

1 C z e r w c o w a te (C o c c o i d e a ) — m ałe p lu sk w ia k i p a so ż y tu ją c e na ro ślin a c h (patrz W s z e c h ś w ia t 1987, 88: 187).

W sto lat później dwaj botanicy z uniw ersy­

tetu w Jerozolim ie F. Bodenheimer i O. T heo­

dor w yruszyli na półw ysep Synaj, żeby defini­

tyw nie rozstrzygnąć tę zagadkę. W ciągu kil­

ku m iesięcy uczeni badali bogate doliny i oazy Synaju. Ich sprawozdanie w yw oła ło sensację, gdyż nie tylko przywieźli pierw sze zdjęcia man­

ny, ale potwierdzili doniesienia Breitenbacha i Ehrenberga oraz odnośny fragment opow ia­

dania biblijnego: ,,... Z rana ukazało się coś drobnego... na podobieństwo szronu na zie­

mi..." Istotnie okazało się, że bez czerw ców , o których pisał Ehrenberg, nie byłoby manny. Te pasożytnicze owady żyją na tamaryszku Ta- m aiix manniieia, który jest pospolitym krze­

wem w całym m asyw ie Synaju. Pod w pływ em ukłuć czerw ców roślina w ydziela słodki, g ę ­ sty sok o smaku przypominającym miód, k tó­

ry zastyga w formie małych, białych grudek.

Stosując się do w skazów ek M ojżesza Izraeli­

ci zbierali mannę o św icie, podobnie jak to dzisiaj robią Beduini; o tej porze dnia jest na pustyni bardzo chłodno i w szystkie ow ady są odrętwiałe. Kiedy słońce wzejdzie w yżej, tem ­ peratura szybko się podnosi, a w tedy do man­

ny od razu dobierają się mrówki. M ojżesz za­

kazał przechowywania manny do dnia następ­

nego, niektórzy jednak nie posłuchali go, ale w tedy „zalęgły się w niej robaki". O czyw iście, dostały się do niej mrówki. Produkcja manny zależy od obfitości zim owych deszczów i z ro­

ku na rok może się zmieniać,... W dobrych la ­ tach Beduini z Synaju zbierają co rano do pół­

tora kilograma manny na głow ę. Jest to porcja całkow icie wystarczająca dorosłemu człow ie­

kowi na cały dzień. Manna jest bogata w w i­

tam iny i można ją długo przechowywać. Na targach arabskich sprzedaje się ją pod nazwą

„mannit", jest także eksportowana.

Te racjonalne w yjaśnienia prastarych opo­

wiadań są znane od dawna, warto je jednak przypomnieć, bo kilka lat temu zapanowała m o­

da na „przybyszów z kosmosu", przy pom ocy których różni ignoranci, nie m ający pojęcia ani o naukach przyrodniczych, ani o archeolo-

eAoWacŁ Si,doU.ru.

-looo

yrrcLcin- ' ujicue

Ryc. 3. Profil d o lin y Jo rd a n u (913 m sp ad k u na 190 km)

jorCUKV

~La,lcwve

•x<xpcŁoU*4l<o teJttoru-ciA*

Ryc. 4. M orze M artw e: a) w 2000 r. p.n.e. to znaczy p rzed zalew em , k tó ry p o c h ło n ą ł Sodom ę i G om orę b)

w 1900 r. p.n.e. tó znaczy po k a ta s tro fie

(6)

132 W s z e c h ś w i a t , t. 89, nr 6/1988

k o i i n i h o 5 M u lc e o -e o i o n e i °j5

W a la n v

i m n i s o i

i l a m t t ( 6 m i ^ n a ) . . . t5- CWt06.e /;:W _ __

V - , ; .;:.; ' f .y <? •. ;•'.■

;-;.-^r^^AndŻTÓi_':V /> v -w '•

fK SwlorC^ ^ ^ ^ 5 ih ' ■

% . ^ T O p / j n ’:!fftlT O * '& ^ ‘* ‘ "’•'■• ■ ' ^

**}./•: •••:• ‘ / \V- \cv:.. ni y \ ( N n W *. Wn) i mt . ...

[ W \ o , ' / / • & ' a * . ' a : ; ^ * * < ' . . U n r f t . ■ ■ ■ ■ . . . ■ £, /V1 / ‘ •. '. •'•■•. ■. ' • • • • • • ' • . ' • w -/\yujidp6

e r , s / a e ' ; ;.o: ; - ; :-.% > ? ;v ; •

■.'••••: \';v • ^ęY ';• • ■• •'•''••&’•'•• ;’•'.••'••.■•' -'.lyaitUoń^ '.' •. ••••.^^aTpathoó ...

Ryc. 5. F ra g m e n t M orza Ś ró d ziem n eg o .

gii interpretow ali fakty, dla siebie niezrozu­

m iałe. Jeden z tygodników opublikow ał naw et artykuł dow odzący, że manna to były... glony, które Izraelici hodow ali w A rce Przymierza!

Fantazjować można na tem at zjaw isk jeszcze nie w ytłum aczonych, natom iast snucie b ezsen­

sow nych bajek na temat zjaw isk już w y ja śn io ­ nych jest cofaniem m yśli ludzkiej w stecz, do okresu w ierzeń w m agię i czary.

Przekazana przez Platona prastara legenda o A tlantydzie — lądzie, który zapadł się w głąb morza, rozpala od w iek ó w ludzką wyobraźnię.

K olejne pokolenia badaczy szukały zatopione­

go lądu, ale ani geologow ie, ani archeologow ie nie znaleźli żadnych jego śladów. W obec bra­

ku dow odów upadały kolejne hipotezy. W osta­

tnich dziesiątkach lat arch eologow ie greccy w ystąpili z nową koncepcją, podług której opo­

w iadanie Platona odnosi się nie do jakiegoś za­

ginionego lądu, ale do zagłady w spaniałej kul­

tury m inojskiej na Krecie.

Na przełom ie XV i X IV w p.n.e. Kreta znaj­

dow ała się u szczytu św ietności i bogactwa.

Dzięki n iezw ykle korzystnem u położeniu w y s ­ py na środku Morza Śródziem nego K reteńczy- cy byli potęgą handlową. W yw ozili tow ary w y ­ produkowane przez siebie, a sprowadzali su­

row ce, złoto, kam ienie szlachetne oraz pośred­

niczyli w handlu. Bogactwo znalazło w yraz w e w spaniałej architekturze: pałacach ozdobio­

nych freskami, pięknych naczyniach i cerami-

N a p ó łn o c od K rety m ała w y sp a T h era

ce. K reteńczycy kochali pokój; nie prowadzi­

li wojen, a ich freski i m alowidła na ceramice przedstawiają kwiaty, zwierzęta i sceny z ży ­ cia codziennego. Zagłada przyszła od m ałej w y ­ sepki Thery, leżącej 120 km na północ od Kre­

ty (ryc. 5). Nad w ysepką tą, o średnicy zaled­

w ie 15— 17 km w znosił się w ów czas potężny stożek wulkanu Santorin o w ysokości 2000 m.

Thera, podobnie jak inne w yspy, pozostaw ała w kręgu kultury m inojskiej. Odkopane w trak­

cie prac archeologicznych domy, ozdobione przepięknym i freskami świadczą o zamożności i w ysokim poczuciu estetyki ich m ieszkańców.

W ciągu kilkuset lat wulkan Santorin był n ie­

czynny. W znow ił działalność z końcem X V w.

p.n.e., w yrzucając duże ilości pumeksu i po­

piołu. T ow arzyszyły temu w strząsy sejsm icz­

ne. Przestraszona ludność opuściła w yspę, ale później powróciła, gdyż wulkan trochę się uspokoił. Zaczęto naw et uprzątać gruzy. W ja­

kiś czas potem nastąpiła katastrofa. Rozżarzo­

na law a przetopiła w końcu podmorską ścia­

nę w ulkanu i woda wtargnęła nagle do jego wnętrza. Nastąpiła gigantyczna eksplozja.

Ponad 130 kilom etrów sześciennych rozżarzo­

nych skał i popiołu w ylecia ło w powietrze, ni­

szcząc w szelk ie życie na w ielkiej przestrzeni.

M asyw wulkanu zniknął, pozostał tylko na g łę ­ bokości 300 m okrągły krater o średnicy 11 km.

Resztki w y sp y pokryła warstwa pumeksu gru­

bości 30 m. W ybuch i w yw ołan e nim trzęsienie

(7)

W s z e c h ś w i a t , t. 89, nr 6/1988 133

ziemi podniosły falę morską na w ysokość prze­

szło 30 m, która runęła w prost na Kretę. W jednej chwili zniknęła cała flota kreteńska, porty i miasta na wybrzeżu. Trzęsienie ziemi, jakie tow arzyszyło katastrofie oraz rozżarzo­

ny pumeks i popiół z Thery spow odow ały ol­

brzymi pożar2, który dokończył dzieło znisz­

czenia. Ze w spaniałego pałacu w K nossos po­

zostały zgliszcza. Resztki przerażonej ludności uciekły w głąb w yspy. Był to koniec kultury minojskiej, która nigdy już się nie odrodziła.

Hipoteza w spółczesnych archeologów grec­

kich nie jest całkiem zgodna z opowiadaniem Platona. Oto jego słowa: ,,... W tedy morze (Atlantyk) m iało w y sp ę przed w ejściem , które nazyw acie Słupami Herkulesa... Na tej w yspie, na Atlantydzie, pow stało w ielkie mocarstwo..., władające nad całą w yspą i nad wielom a inny­

mi wyspam i... Później przyszły straszne trzę­

sienia ziemi i potopy aż nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna... — w yspa Atlantyda za­

nurzyła się pod pow ierzchnię morza i zniknę­

ła..." (Platon Timciios).

Platon lokalizuje w ięc Atlantydę na O ceanie Atlantyckim, naprzeciw Gibraltaru. M ówi rów­

nież, że cały kontynent zapadł się w morze.

A le do tego opowiadania należy podejść kry­

tycznie. T estow anie przy pom ocy w ęgla C-44 resztek drewna znalezionego pod warstwą pu­

m eksu na Therze wskazuje, że wybuch nastą­

pił około 1300 r. p.n.e. Ó w czesny świat był sła­

bo zaludniony, a G recy byli jeszcze w tedy bar­

barzyńcami. W ieść o jakiejś straszliwej kata­

strofie, przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie ulegała, jak to zaw sze bywa, zmia­

nom i przekształceniom . U płynęło przeszło ty ­ siąc lat, zanim( Platon usłyszał ją od jakiegoś Greka, który jakoby dow iedział się o tym w y ­ darzeniu od egipskich kapłanów. Tysiąc lat zu­

pełnie w ystarcza, żeby ziarno prawdy obrosło w zm yślone lub przekręcone historie. Jedno nie ulega w ątpliw ości: wybuch wulkanu San- torin był jedną z najpotężniejszych eksplozji w okresie polodow cow ym . Jego siła była trzy­

krotnie w iększa od wybuchu wulkanu Kraka­

tau w 1887 r., który pociągnął za sobą śmierć 40 tysięcy ludzi.

Dla historii ludzkości eksplozja na Therze ma znaczenie bez porównania w iększe, niż w y ­ buch W ezuwiusza, który zniszczył Pompeje i Herculanum. Tu zginęły tylko dwa miasta na obszarze już gęsto zaludnionym i cyw ilizow a­

nym, tam — cała, jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna cyw ilizacja.

Jest jeszcze jeden szczegół, na który bada­

cze zwrócili uw agę: Platon, opisując stolicę A tlantydy pisze, że „... z budowli jedne zrobili po prostu, a inne figlarnie ozdobili..., mieszając kam ienie różnej barwy..." (Platon Kritias). Otóż na Therze odkopano domy, zbudowane z bia­

łych i czerw onych kamieni...

A le konsekw en cje wybuchu na Therze na tym się nie kończą. Ogromna chmura różow e­

go popiołu w yrzuconego przez Santorin dotar­

ła aż do Egiptu3, gdzie Izraelici, gnębieni przez faraona przygotow yw ali się w łaśnie do u cie­

czki. Różowy popiół z Thery zaw ierający siar­

kę wybitnie im dopomógł do zrealizowania te ­ go planu, ściągając na Egipt słynne „plagi", opisane w Biblii. W arto pochylić się na chw i­

lę nad tym tekstem: „...woda rzeki (Nilu) obró­

ciła się w krew. A ryby, które były w rzece, pozdychały i zaśmierdziała się rzeka; i nie m o­

gli Egipcjanie pić w ody rzecznej... I w y la zły ża­

by (z rzeki) i okryły ziem ię egipską... Przysz­

ły muchy niezliczone na ziem ię egipską... Po­

zdychało bydło..., na ludziach i bydlętach b yły wrzody i nabrzmiałe guzy... I nastały ciem noś­

ci straszliwe po w szystkiej ziemi egipskiej przez trzy dni. Nikt nie widział brata swego..."

(Księga W yjścia).

W szystkie te zjawiska, tak przerażające i niezrozumiałe dla ów czesnych ludzi b yły na­

stępstwem wybuchu wulkanu. Chmura popiołu z Thery przesłoniła słońce, wskutek czego nad Egiptem zapadła ciem ność. Popiół, opadając na ziemię zatruł Nil i w szystkie w od y siarką, bar­

w iąc je na czerwono i powodując m asow e śnię- cie ryb. Z zatrutych wód uciekały żaby, chro­

niąc się do ludzkich mieszkań; padało bydło po zjedzeniu zatrutej trawy, co m ogło być przy­

czyną plagi much, rozwijających się na padli­

nie. Siarczany pył drażnił skórę ludzi i zw ie­

rząt, powodując owrzodzenia.

W iele dyskutowano nad przejściem Izraeli­

tów przez morze. Tekst hebrajski nie jest ca ł­

kiem jasny: Stary Testament do czasów Jere­

miasza mówi o Morzu Trzcin, N o w y Testament o Morzu Czerwonym. O czyw iście, na brzegach morza trzcin nie ma. Natom iast na bagnistej ni­

zinie, ciągnącej się na północ od Suezu do M o­

rza Śródziemnego, leżały dawniej jeziora, któ­

re po wybudowaniu Kanału Sueskiego w y ­ schły. Tam znajdowało się w łaśnie „Morze Trzcin", przez które prawdopodobnie przeszli Izraelici. Istnieje też druga m ożliwość, a m iano­

w icie że przeszli przez Zatokę Sueską tuż w po­

bliżu dzisiejszego Suezu, gdyż w tym m iejscu silne w iatry północno-zachodnie często spycha­

ją wody zatoki na południe, tak że można ją przejść w bród. Izraelici przedostali się w ięc na półw ysep Synaj, ale ścigających ich żołnierzy egipskich pochłonęło morze. Co się stało? Otóż prawdopodobnie w tym m om encie doszła do Egiptu ogromna fala, w yw ołana trzęsieniem zie­

mi, które tow arzyszyło wybuchow i wulkanu Santorin. Fala ta runęła na płaską nizinę, na którą w łaśnie wkroczyli żołnierze egipscy.

Wulkan Santorin pogrzebał jedną cy w iliza­

cję, ale pomógł do powstania drugiej. Ta druga dała światu Biblię.

W p ły n ęło 4.X II.87 r.

Prof. dr hab. A nn a C zapik p ra cu je w Z a k ła d zie H y d r o b io lo g ii UJ.

1 P o d cz a s tr z ę sie n ia ziem i p rze w ra c a ły s ię w ie lk ie d zb a n y z o li­

w ą i s p a d a ły p a lą c e s ię lam p k i. R zeka p ło n ą ce j o liw y w y le w a ła * S tw ierd ziła to szw ed zk a e k s p e d y c ja n a u k o w a na statku „ A lb a -

s ię na o s ie d la . tr o s '' w 19*6/47 r.

(8)

134 "Wszechświat, t. 89, nr 6/1988

M A C IE J Z. SZCZEPKA, LESZEK BERNACKI (K atow ice)

W ŁOKNOUSZEK SZCZOTKOW ATY I JEGO BIOLOGIA

W ió k n o u s z e k s z c z o tk o w a ty n a le ż y do sz czeg ó ln ie in ­ te re s u ją c y c h g a tu n k ó w g rzy b ó w s p o ty k a n y c h w Polsce.

J e g o n ie rz a d k o b ard zo duże k a p e lu s z e p o k ry te są g ę ­ stą, k o sm a tą „ sie rś c ią ” p rz y p o m in a ją c ą fu tro z w ierzęce, a u tw o rz o n ą ze sz ty w n y c h , sz c z e c in o w a ty c h w ło sk ó w . N a bliższe o m ó w ien ie z a słu g u je ró w n ie ż „p łac z" w łó k - n o u sz k a sz czo tk o w ateg o : p o d w zg lęd em ilo śc i p ły n u w y d z ie la n e g o przez h y m en o fo r je s t on b y ć m oże re k o r ­ d z is tą w św iecie g rzybów . S p o śró d k ilk u g a tu n k ó w w łó- k n o u szk ó w w y s tę p u ją c y c h w P o lsce o m ó w io n e b y ły ju ż n a łam ach W s z e c h ś w ia ta dw a: w łó k n o u sz e k p łacz ący In o n o lu s d r y a d e u s 1 i w łó k n o u sz e k d ęb o w y In o n o tu s d ry o p h ilu sI.

W łó k n o u s z e k s z c z o tk o w a ty In o n o lu s h is p id u s (Buli.:

Fr.) P. K a rst (sy n o n im In o n o tu s h ir su tu s (Scop.) M urr.

je s t p o d sta w c z a k ie m zaliczan y m tr a d y c y jn ie do rzęd u b ezb la sz k o w c ó w A p h y llo p h o r a le s (—P oriales), ro d z in y sz c z e c in k o w c o w a ty c h H y m e n o c h a e ta c e a e . W . Jiilich w 1982 r. u m ie śc ił ro d z a j w łó k n o u sz e k In o n o tu s w ródzi- n ie s tu łk o w a ty c h G ollriciaceae. N a to m ia st z n a n i s p e c ja ­ liśc i J.L. F ia sso n i T. N iem ela zaliczy li w 1984 r. ro d z a j w łó k n o u sz e k do o d rę b n e j ro d z in y w łó k n o u sz k o w a ty c h In o n o ta c e a e i rz ę d u sz c z ecin k o w có w H y m e n o c h a e ta le s.

K a p e lu sz e w łó k n o u sz k a s z c z o tk o w a te g o m a ją k sz ta łt p o d u sz k o w a ty , kop y to w iaty lu b k o n s o lo w a ty i w y r a s ta ­ ją b e z p o śre d n io z ra n y na p n iu d rzew a. Z d e c y d o w a n ie n a jg ru b sz e są u n a sa d y , k u b rzeg o w i sto p n io w o s ta ją się co ra z cień sze. N ie k ie d y ro s n ą o n e ta k ż e d a c h ó w k o ­ w a to , je d e n n a d drugim . W o k re s ie w z ro stu o w o c n ik i są ta k siln ie n a s ią k n ię te w odą, że m o żn a je w y c isk a ć ja k g ą b k ę , po d o jrz e n iu s ta ją się n a to m ia s t su ch e, tw a rd e i le k k ie . P o w ierzch n ia k a p e lu s z a p o k r y ta je s t g rzy w ia- s tą szczecin ą z b u d o w a n ą z w ło sk ó w tk w ią c y c h k ę p k a ­ m i w g a la r e to w a te j (ż e la ty n o w a te j) w a rs tw ie o g ru b o śc i k ilk u m ilim etró w , a z n a jd u ją c e j się n a d m iąższem (k o n ­ te k ste m ). In te re s u ją c e je s t, że o te j g a la r e to w a te j w a r ­ stw ie nie z n a jd u je m y ża d n e j w o g ó le w zm ian k i w k s ią ż ­ k a c h i a rty k u ła c h , w k tó r y c h zam ieszczo n o w y d a w a ło ­ b y się w y c z e rp u ją c e o p isy te g o g a tu n k u ! W ło s k i „ s ie r­

śc i" p o k ry w a ją c e j o w o cn ik m a ją p o c z ą tk o w o b a rw ę rd z a w o ż ó łtą , p ó ź n ie j p rz e c h o d z ą c ą w rd z a w o b rą z o w ą . P o szczeg ó ln e w ło sk i d o c h o d z ą do 5— 8 mm d łu g o ści.

Z u p e łn ie sta re , w y su sz o n e o w o c n ik i w łó k n o u sz k a szczo t­

k o w a te g o , k tó r e m ożna o b se rw o w a ć je s z c z e zim ą na d rz e w a c h z a a ta k o w a n y c h p rz e z te g o p a so ż y ta , są c z a ­ rne. W ie rz c h n ia s tro n a k a p e lu s z a u d o jrz a ły c h o k azó w je s t n ieco p o fa łd o w a n a , a je g o b rzeg je s t tęp y .

M iąższ o w o c n ik a je s t g ru b y , g ą b c z a sty , siln ie n a s y ­ c o n y w odą. W w a rs tw ie n a d ru r k a m i je s t n a jb a r d z ie j z b ity i tw a rd y . M iąższ je s t p o c z ą tk o w o ż ó łty do żó łto - p o m a ra ń c z o w e g o , p ó ź n ie j rd ż a w o b rą z o w y i b rą z o w o stre fo w a n y . U o w o c n ik ó w w y s c h n ię ty c h n a d rzew ach je s t c z a rn ia w y i łam liw y. Sm ak m iąższu je s t n ie z n a c z ­ n ie k w a sk o w y , z a p a c h p rz y je m n y , „ g rz y b o w y ". R u rk i o s ią g a ją 2— 4, a n a w e t 5 cm d ługości. Z a k o ń c z o n e są o k rą g ły m i, p ó ź n ie j m n iej lu b b a rd z ie j k a n c ia sty m i, n ie ­ ró w n y m i p o ra m i o śre d n ic y 0,15— 0,3 (0,5) m m (p rzecię­

tn ie 2—3/mm). P o ry są p o c z ą tk o w o ż ó łta w o b rą z o w e , z o liw k o w y m od cien iem , p ó ź n ie j sto p n io w o b ru n a tn ie ją ,

i W s z e c h ś w i a t 1983, 84 : 62.

* W s z e c h ś w i a t 1983, 84: 168.

Ryc. 1. W łó k n o u s z e k s z c z o tk o w a ty In o n o tu s h isp id u s w y ro sły n a pn iu ży w eg o je s io n u w C ieszynie. Fot. L.

B ern ack i

a n a s tę p n ie c z e rn ie ją . Są w rażliw e na d o ty k i w m ie js­

cach z g n iec io n y ch n a ty c h m ia s t b ru n a tn ie ją . Pom iędzy ru rk a m i z n a jd u ją się k a n a lik i p rzew o d zące w odę (hy- d ato d y ) o śre d n ic y 2— 4 mm. Ich b u d o w a je s t bardzo c h a ra k te ry s ty c z n a : tu ż p o d w a rstw ą m iąższu, w śró d r u ­ re k w h y m en o fo rze, z n a jd u ją się zb io rn iczk i w y p e łn io ­ ne w o d ą p rze c h o d z ą c e p o n iż e j w k a n a lik i. Ś w iatło k a ­ n a lik a , ju ż w n ie w ie lk ie j o d le g ło śc i o d zb io rn iczk a, z a ­ n ik a, a on sam w y p e łn io n y je s t g a la re to w a tą , b e z b a rw ­ n ą s u b s ta n c ją ; w p o b liżu u jś c ia ru r e k św ia tło k a n a lik a zn ó w się o tw ie ra . R u rk i s ą s ia d u ją c e z m ie jsc a m i w y lo ­ tu k a n a lik ó w o d w a d n ia ją c y c h m a ją m n ie jsz ą długość niż p o z o sta łe i d la te g o n a p o w ierzch n i h y m en o fo ru w i­

doczne są w g łę b ie n ia (dołeczki), w k tó ry c h u trz y m u ją się k ro p le cieczy. W c e n tru m ta k ie g o d o łecz k a z n a jd u ­ je się u jś c ie k a n a lik a o śre d n ic y w ięk szej niż śred n ica p o ró w h y m en o fo ru . Liczba d o łecz k ó w („ k ra te ró w gu- ta c y jn y c h " ) n a p o w ierzch n i h y m en o fo ru n a jw ię k sz e g o o k a z u o m aw ian e g o g rzy b a, z e b ra n e g o przez au to ró w w C ieszy n ie, w y n o siła o k o ło 500!; b y ły o n e rozm ieszczo ­ ne n ie ró w n o m ie rn ie — g łó w n ie sk u p ia ły się w pobliżu n a s a d y o w o c n ik a i na o b w o d zie h y m en o fo ru . C iecz w y ­ d zielan a p rzez k a n a lik i je s t n iem al c z y s tą ch em iczn ie w odą, b ę d ą c ą p ro d u k te m m etab o lizm u grzy b a. N a in ­ te n s y w n o ś ć g u ta c ji u w łó k n o u szk a szczo tk o w ateg o w p ły w a ciep ła, w ilg o tn a po g o d a, p o d czas k tó re j g rzyb ro ś n ie szy b k o , a z ro z le g łe g o h y m e n o fo ru o w o cn ik a n ie u s ta n n ie w y d z ie la n e są i k a p ią k ro p le w ody.

Z a ro d n ik i w łó k n o u sz k a sz c z o tk o w a te g o są p ra w ie k u ­ lis te do sz e ro k o -ja jo k s z ta łtn y c h , c y try n o w o -ż ó łte lub ż ó łto b rązo w e, o w ie lk o śc i 9— 12X7,5— 9 |im. W y sy p z a ­ ro d n ik ó w je s t b ru n a tn y . N ie k tó re o k a z y o m aw ian e g o g a tu n k u p o s ia d a ją w h ym enium k o lc o k s z ta łtn e , żółto- czerw o n e, b rz u c h a te szczecin k i o w y m iarach 15— 30X

X 6— 11 n m ; w in n y ch o w o c n ik a c h b ra k ich zupełnie.

O w o cn ik i w łó k n o u sz k a sz c z o tk o w a te g o n a le ż ą do n a j­

w ięk szy ch w śró d n a d rz e w n y c h g rzy b ó w eu ro p e jsk ic h . C h o ciaż o k a z y te g o g a tu n k u ro z w ija ją się zale d w ie przez k ilk a ty g o d n i la ta , w s p rz y ja ją c y c h o k o lic z n o ś­

cia c h (pogoda!) i przy o d p o w ie d n ie j ilości su b s tra tu , m ogą sta ć się je d n a k b ard zo duże. W książce P ilze im W a n d e l der J a h r e s ze ite n c z y ta m y , że z n a jd o w a n o e g ­ zem p larze te g o g rzy b a o g ru b o ści 10 cm i aż 80 cm ś r e ­

(9)

W s z e c h ś w i a t , t. 89, nr 6/1988 135

dnicy! W E u ro p ie p rz e c ię tn a w ielk o ść k ap e lu sz y w łók- n o u szk a sz c z o tk o w a te g o w a h a się p om iędzy 10 a 30 cm, je d n a k np. w H iszp an ii o w o cn ik i te g o g a tu n k u o sią g a ­ ją znaczn ie m n ie js z e ro zm iary : 6— 10X 4— 10 cm. W k s ią ­ żce Die p h y to p a th o g e n e n G ro ssp ilze D eu tsch la n d s prof.

H. K re ise l p o d ał, że o w o cn ik i w łó k n o u sz k a szczo tk o w a­

teg o o s ią g a ją n ie k ie d y 38 cm śre d n ic y i 5 kg w agi. Inni a u to rz y p rz y ta c z a ją n a s tę p u ją c e ro zm iary : D om ański i in.

4— 12 (25) X 6—-20 (35)X 2— 10 cm, O v e rh o lts — 5— 30X 8— 25X 2— 10 cm, S e v ć e n k o i C ilju rik — 4— 12X6— 20X X 2—7 cm, L ju b a rs k ij i V a sile v a — 5—25X 8— 40X 2—8 cm. W e d łu g S c h ro e te ra n a jw ię k s z y o kaz z e b ra n y na D olnym Ś ląsk u m ia ł 35 cm długości, 10 cm szero k o ści i 15 cm g ru b o ści. P o w y ższe w y m iary p o d an o w k o le jn o ­ ści: sz ero k o ść X d łu g o ść X g rubość, z tym , że sz e ro ­ kość (= p ro m ie ń k ap elu sza) to n a jw ię k s z a od leg ło ść brzegu o w o c n ik a od je g o n a sa d y , długość — to n a jw ię ­ kszy w y m iar pozio m y m ierzo n y sty czn ie do obw odu pnia, n a k tó ry m w y ra s ta ł ow ocnik, a g ru b o ść — to w y ­ m iar n a s a d y o w o c n ik a m ierzo n y pionow o.

J a k w y n ik a z p rz y to c z o n y c h d a n y c h o k az w łó k n o u ­ szka sz c z o tk o w a te g o z e b ra n y przez a u to ró w w e w rześ­

n iu 1984 r. w C ie sz y n ie n a żyw ym je s io n ie F raxinus ex- celsio r n a le ż y za te m do n a jw ię k s z y c h sp o śró d zn a le z io ­ n y ch w ogóle! M iał o n szero k o ść 30 cm, długość 47 cm, a g ru b o ść u n a s a d y 13 cm; te n w ła śn ie o w o cn ik je s t p o ­ k az a n y n a re p ro d u k o w a n y c h tu fo to g ra fia c h . N a zn acz­

n ą g ru b o ść te g o o k azu w p ły n ęło ta k ż e to, że w jeg o k a p e lu sz „w k o m p o n o w a n y " b y ł u n a s a d y drugi, nie ro z w in ię ty osobno, m n iejszy k ap elu sz. Z darzyć się ta k m ogło gdyż, ja k w sp o m n ian o , o w o cn ik i w łó k n o u szk a szcz o tk o w a te g o w y ra s ta ją n ie je d n o k ro tn ie w gru p ach , po k ilk a eg zem p larzy , d a c h ó w k o w a to je d e n n a d drugim .

In te n sy w n o ść w z ro stu o w o cn ik ó w (a zw łaszcza hy- m enoforu) w łó k n o u sz k a sz c zo tk o w ateg o sp ra w ia , że i p o d ty m w zg lęd em n a le ż y on p ra w d o p o d o b n ie do sw o ­ jeg o ro d z a ju „ re k o rd z istó w " w św iecie grzybów . Doc.

dr I. N u ss w sie rp n iu 1976 r. ro zp o czął o b se rw a c je o k a ­ zu te g o g rzy b a, k tó r y w y ra s ta ł n a ja b ło n i w o k o licy R a ty z b o n y (R egensburg, RFN). N a p o c z ą tk u o b serw acji,

Ryc. 2. Z g n ilizn a sp o w o d o w a n a przez w łó k n o u szk a s z c zo tk o w ateg o In o n o tu s h is p id u s ro z p rz e strz e n ia się w c e n tra ln e j części p n ia i n a jg ru b sz y c h k o n a ró w z a a ta k o ­ w an eg o d rzew a. O w o cn ik i tw o rz ą się w m iejscu in fe k ­ c ji p ie rw o tn e j. W g C ilju rik a i Szew czenki (1983), zm ie­

n io n e

z p o c z ą tk ie m sie rp n ia , m iał on w y m ia ry 17,5X 16,7X X 10,4 cm; m ie sią c p ó źn iej liczył ju ż 27,8X 22,1X 14,4 cm. N iem al c a łk o w ity p rz y ro s t w a rstw y ru r e k u teg o o w o cn ik a m iał m ie jsc e w c ią g u za le d w ie 1 ty g o d n ia i w y n ió sł 3,2 cm! O sta te c z n a , m a k sy m a ln a dłu g o ść r u ­ r e k w y n io sła 3,95 cm.

W E uroazji w łó k n o u szek s z c z o tk o w a ty in fe k u je ż y ­ w e drzew a liśc ia ste . N a to m ia st w U SA b y ł on z n a le z io ­ ny, oprócz drzew liś c ia s ty c h (z ro d z a jó w o rzeszn ik C arya, je s io n Fraxinus, o rz e c h Ju g la n s, m orw a M orus, dąb O uercus, sz a k ła k R ham nus, w ierzb a Salix, S chinus), n a d rew n ie jo d ły A b ie s i so sn y Pinus. R ów nież n a d re ­ w nie jo d ły stw ie rd z o n o te n g a tu n e k w Indiach. Z a ro d ­ n ik i w łó k n o u szk a ro zn o szo n e są przez w iatr, a z a ra ż e ­ n ie p aso ży tem zachodzi p rzez ra n y po o b łam an y ch lub o d cięty ch g ałęziach , n e k ro z y sp o w o d o w an e m rozem lub ogniem albo w m iejscach m e c h a n ic z n y c h u szk o d zeń pni.

G rzyb w y w o łu je silną, szy b k o p o stę p u ją c ą , b ia łą z g n i­

lizn ę drew na. G rzybnia w łó k n o u szk a sz c zo tk o w ateg o ro z p rz e strz e n ia się w c e n tra ln e j części pnia, w zdłuż je ­ go osi g eo m etry czn ej w g ó rę i w dół od m iejsca in fe k ­ c ji p ie rw o tn e j. D rew no w p o c z ątk o w y m stad iu m ro z k ła ­ du przez te n g a tu n e k g rzy b a m a b a rw ę b ru n a tn ą . N a s tę ­ p n ie p o ja w ia ją się w nim p ę k n ię c ia p om iędzy sło jam i p rz y ro stó w rocznych. W stad iu m k o ń co w y m z a in fe k o ­ w an e d rew no p rz y b ie ra b a rw ę biało -żó łtą, a od z d ro ­ w y ch (zew nętrznych) w a rstw je s t o d g ra n ic z o n e w y ra ź ­ n ą c ie m n o b ru n a tn ą o bw ódką. J a k w spom niano, grzyb p o ra ż a c e n tra ln ą część p n ia, je d n a k w p o szczeg ó ln y ch p rz y p a d k a c h zgnilizna ja k ą w y w o łu je, ro z p rz e strz e n ia się ta k ż e w d rew n ie b ielasty m . O w o cn ik i p a so ż y ta p o ­ ja w ia ją się w m iejscach in fe k c ji p ie rw o tn e j i r o z r a s ta ­ ją c się b ard ziej w szerz niż p ro s to p a d le do pnia, „ o b e j­

m u ją " p ień d rzew a, n ie z n a c z n ie p rz y r a s ta ją c do n ieg o m echanicznie. N ajczęściej w y ra s ta ją n a w y so k o ści 2—

10 m n a pniu, a ta k ż e n a b ard zo g ru b y c h k o n a ra c h z a ­ rażo n eg o drzew a. Po śm ierci ż y w icie lsk ieg o d rzew a p a ­

so ży t g in ie i n ie w y tw arza ju ż o w o cn ik ó w 3.

W E uropie śro d k o w ej o w o cn ik i w łó k n o u sz k a szczo t­

k o w ateg o za c z y n a ją w y ra s ta ć w czerw cu i lipcu, n a to ­ m iast w stre fie śró d ziem n o m o rsk iej p o ja w ia ją się już w m arcu i k w ie tn iu . R osną o n e latem , aż do w czesn ej jesien i. S tare, z czern iałe (w y g lą d a ją c e n iem al ja k zw ę­

glone) k ap elu sze p o z o sta ją n a d rz e w a c h do n a stę p n e g o roku. G rzyb w y tw a rz a o w o cn ik i zazw y czaj co ro czn ie na ty m sam ym drzew ie, i n a p n iu p o n iżej lub p o w y żej sta-

3 Z daniem prof. St. D o m a ń sk ieg o (inf. listo w n a , 7 .III.1988), w łó ­ k n o u sze k sz c z o tk o w a ty ,,n ie je s t p a so ż y tem b ezw z g lęd n y m . J e s t to, p o d o b n ie jak np. H e te r o b a s id io n an n os u m , p a so ż y t w z g lę d n y . W s k a ­ zu ją na to badan ia nad je g o f iz jo lo g ią (p. C a rtw ig h t and F in d la y — D e c a y oi T i m b e r a n d it s P r e v e n ti o n 1958: 137 — 139). R o śn ie ła tw o na w ie lu z w y k ły c h p o ży w k a c h , n ie k ie d y np. w k u ltu rze z w y c ią ­ g iem rzepy m oże n a w e t w y tw a r za ć m a łe o w o c n ik i; rozk ła d a d o ść ła tw o m artw e d rew n o w tzw . t e ś c ie k lo ck o w y m , p o w o d u ją c w k lo c ­ kach m a rtw eg o d rew n a w cią g u m ie sią c a w zro st 5 —7 mm w p oprzek lub w zdłuż w łó k ie n , red u k u ją c p rzy tym b a rd zo sz y b k o np. o 27#/o po 2 ty g o d n ia ch , a o 90#/« po 12 ty g o d n ia c h w y trzy m a ło ść m a rtw eg o d rew n a na u d a rn o ść. P o d o b n ie w ię c ja k in n e g o sp o d a rc zo w a żn e p o d sta w o w e g r z y b y n a d r zew n e, m .in . ró w n ie ż Phel lin us tr e m u l a e , rozpoczyn a sw o ją a k ty w n o ś ć p a so ż y tn ic zą n a ż y w y c h d rzew a ch , z a ­ k a ż a ją c ich tw a r d zie l przez m a rtw e sę k i p o o d ła m a n y ch m a rtw y ch g a łę z ia c h , a n a stę p n ie a ta k u ją c stą d ich ż y w y b iel, p o d o b n ie jak np. Fomes lo m e n ta r iu s. Po śm ier ci d rzew a m oże o c z y w iś c ie ro z k ła ­ d ać m artw e d re w n o , ch y b a ż e m o g ą mu na to n ie p o z w o lić np.

a n ta g o n isty c zn e g r z y b y m ik ro sk o p ijn e o p a n o w u ją c e w tó rn ie, d rogą p rzez za m iera ją cy o w o cn ik , d re w n o ro z ło ż o n e p ie r w o tn ie p rzez ten g rz y b . A le o d p o r n o ść / . h is p id u s n a d z ia ła n ie g rzy b ó w m ik ro sk o ­ p ijn y ch , w y iz o lo w a n y c h ze z g n iłe g o d rew n a, n a le ż a ło b y d o p ie ro zbad ać

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podczas lekcji wyjaśniamy pojęcie krajobraz, stosując metodę mapowania pojęć, a następnie wyjaśniamy, jak rozumieją pojęcie krajobraz przekształcony. Warto zwrócić

Gdy natężenie prom ieniowania słonecznego dla kalorycznego półrocza letniego wzrastało, na obszarach przylegających do lądolodów podnosiła się temperatura

Maślankie- wiczowie przenieśli się do Krakowa, gdzie ich dzieci wychowywały się oraz uczęszczały do szkół.. Kazimierz uzyskał z

w szczególny sposób przy- l tNórczo?ci przek?adowej i li-?.

dzenia statku. Jeżeli wynalazki te mało są jeszcze wykorzystane, a skut ­ kiem tego zastosowanie ich połączone jest jeszcze ze stosunkowo wielkie ­ mi kosztami, to

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

giczną Judyckiego jest teoria absolutnej Bożej wszechmocy, bez której właściwie nic nie jest możliwe i dla której wszystko jest możliwe: „Należy bowiem sądzić, że

4 skład Wszechświata jest zdominowany przez egzotyczne składniki: ciemna energia (2/3) i ciemna materia (1/3). 5 geometria przestrzeni jest