• Nie Znaleziono Wyników

Tom XXVII

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tom XXVII"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JNs 3 0 (1 3 1 2 ) . W arszaw a, dnia 28 lip ca 1907 r. Tom XXVII

T Y G O D N I K P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M

PRENU M ER ATA „W S Z E C H S W 1A T A “ .

W W a rsza w ie: r o cz n ie rb, 8 , k w a r ta ln ie rb. 2 .

/. p rscsy łk ą pocztow i}: r o cz n ie rb. 10, półr. rb. 5.

PRENUM EROW AĆ MOŻNA:

W R ed a k ey i W sz e c h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię ­ g a r n ia ch w kraju i z a g ra n icą . R edak tor W s z e c h ś w ia ta p r z y jm u je ze sp ra w a m i r ed a k c y jn e m i c o d zie n n ie od g o d z i­

n y 6 do 8 w ieczo rem w lo k a lu r ed a k ey i.

A d r e s R e d a k e y i : K R U C Z A Nr. 32. T e le fo n u 83-14.

BADANIA D O Ś W I A D C Z A L N E N A D P O W S T A W A N I E M GA T U N K O W

R O Ś L IN .

W e d łu g C. C orren sa.

W długim s z e re g u w y b i t n y c h mężów, którym z a w d z ię c z a m y z a dziw iając y po- s<ęp n a u k b io logic znych, ża dne imię nie wzniosło się t a k w y s o k o p o n a d t o w a r z y ­ szów p ra cy , j a k im ię D a rw in a , ż a d n e g o z nich t a k nie u z n a n o , ale i żadnego, j a k jego nie p o tę p ia n o . U z n a n ie to i n a p a ś c i skierowane b y ły prz eciw d ziełu j e g o

• O pow staw a n iu g a t u n k ó w d ro g ą doboru n aturalnego” i łącz ące m u się z niem, „O po ­ chodzeniu c z ło w ie k a ”.

W dziełach t y c h D a rw in zm ierzał do podwójnego celu. Z j e d n e j strony chciał

•lopomódz do zw y c ię stw a poglądow i, że wszystkie n a jró ż n o ro d n ie js z e is to ty żyw e, które nas o taczają, i nas s a m y c h nie w y ­ łączając, z n a jd u ją się m ię d z y so b ą w bliż­

szym lub d alszym s to p n iu p o k re w ie ń s tw a , że się one j e d n e z drugich ro zw inęły, i n a ­ czej) że m a ją za so b ą w spólną przeszłość;

chciał z a te m idei d e s c e n d e n c y i p r z y g o to ­ wać zw ycięski pochód. A z drugiej strony usiłował przez u za s a d n ie n ie d oboru n a t u ­ ralnego o d k ry ć drogę, n a k tó re j p o w s ta ły te w szy stk ie formy.

P ie rw sz y cel D a rw in ł a tw o osiągnął.

Idea d e sc e n d e n c y i j e s t dziś przez p r z y ­ rodników ogólnie p rz y ję ta . O dosobniony p ro te s t o p iera się w sposób n i e w y t r z y - m u ją c y z re sz tą k r y t y k i na niem ożności zu p e łn e g o w e jrz e n ia w sposób d o k o n y w a ­ nia się rozwoju, ja k k o lw ie k dziś p y ta n ie ,

„ c z y ” rozwój się odbyw ał, szczęściem , l e ­ piej niż pierw ej oddzielane b y w a od p y ­ ta n ia „w ja k i s p o s ó b ”.

Że zw ycięstw o t a k ł a tw o i w spaniale zostało u z y s k a n e , to było prz edew sz yst- kiem s k u tk ie m te g o , że m y ś l t a już od dziesią tk ó w la t p o w s ta w a ł a w różnych u m y s ła c h i że w y m a g a ł a t y l k o s t a r a n n e ­ go i zręcznego z e s ta w ie n ia d a n e g o m ate- ry a łu faktów . W t e m j e d n a k b y n a jm n ie j nie tkw i o b c ią ż e n ie w artości zasługi D a r ­ wina; bo k t o słusznej myśli dru g ieg o p o ­ m a g a sw ą a r g u m e n t a c y ą do zdo b y c ia uznania, m oże w ięc ej zdziałał, niż te n , k t ó r y j ą pierw szy rozwinął.

O ile p r z e k o n y w a j ą c ą w y d a je się na p ie rw s z y rz u t o k a te o r y a d o b o ru n a t u r a l­

nego i o ile bez k w e sty i jej w s p ó łd z ia ła ­

niu należ y za w d zięczać zw y cięstw o idei

d esc e n d e n c y i, o tyle D arw in celu d r u g i e ­

go w zupełności nie dopiął; i dziś j e s z ­

cze ciąg le to c z y się w a lk a o p rz y c z y n y

p rz e m ia n i postępu.

(2)

466

W S Z E C H Ś W I A T

As 30 N a te m m ie jsc u p r z y j m u j e m y h is to ry -

czno-rodow y z w ią z e k o rg a n iz m ó w z a alc- sy oinat, p o m ija m y ró w n ie ż p y t a n i e , czy ro dow ód j e s t rz e c z y w iś c ie je d n o l i ty , czy t y lk o p o zo rn ie , in n e m i słow y, c z y r o z ­ wój j e s t m o n o czy p o lifiłe ty c z n y , j a k n ie ­ mniej z a g a d n i e n i e p o w s t a w a n i a ż y c ia n a ziemi. J e ż e l i zaś te r a z z w ró c im y się m y ­ ślą do p o w s t a w a n i a o rg a n iz m ó w , to t r z e ­ b a w y ró ż n ić d w a w z g lę d y : w y t w o r z e n i e się n a j w i ę k s z y c h i w ielk ich k o n aró w pnia ro d o w e g o , k t ó r e p r z e d s t a w i a j ą k la s y , r z ę ­ d y a t a k ż e ro dzaje i ich s e k c y e a n a w e t p e w n ą część d o b ry c h g a tu n k ó w , tu d z i e ż o s t a t n ic h ich o d g a łę z ie ń , r e p r e z e n t o w a ­ n y c h przez zle g a t u n k i i o d m ia n y , ra s y i t. d. Z a s trz e d z się j e d n a k n a le ż y , że b y n a jm n ie j j u ż n a t e m m iejscu n ie ro z­

w a ża się ja k i e j k o l w i e k g r a n ic y m ię d z y tem i rod z ajam i j e d n o s t e k s y s t e m a t y c z ­ n ych. Chodzi t y lk o o to, że ow e w ielkie s p o w in o w ac o n e ze so b ą k o ła form m u s i a ­ ły p o w s t a ć w cz asac h p rz e w a ż n ie b a r d z o d a w n o m in io n y c h , p o d c z a s g d y p o w s t a ­ w a n ie m a ły c h k ó ł może p r z y p a d a ć n a w e t n a z u p e łn ie n ie d a w n ą prz eszło ść ziemi.

A jeśli to tw o rz e n ie się z a c h o d z i dziś j e s z c z e i g d y b y się t e g o do św ia d c z a ln ie dało dow ieść— to o w o c e m t e g o b y ł y b y w łaśnie t y l k o ow e m ałe i n a jm n ie j s z e j e d n o s tk i s y s t e m a t y c z n e . P o w s t a w a n i e o w y c h m a ł y c h i n a jm n ie js z y c h j e d n o s t e k s y s t e m a t y c z n y c h m oże b y ć z a t e m w y ­ łącznie p r z e d m io te m ścisłego b a d a n ia a u s iło w a n ia w t y m k ieru n k u , k t ó r y m się w o s t a t n ic h czasacli n a polu b o ta n ik i wie­

lo k ro tn ie o d d a w a n o i k t ó r e j e d y n ie m o g ą za s tą p ić p e w n e m i fa k ta m i m ie js c e p r z y ­ puszc zeń n a d p o w s ta w a n i e m g a t u n k ó w , b ę d ą nas w d alszym c i ą g u z a jm o w a ł y .

Skoro u d a się n a m w y j a ś n i ć p o w s t a w a ­ nie ow ych m ałych k ó ł e k s p o k r e w n i o n y c h ze s o b ą form, to w t e d y dopiero stan ie się a k t u a l n e m n o w e p y t a n i e : w j a k i sposób w y ja śn ić m ożna p o w s t a n i e kó ł w ielk ich . T u j u ż zaw odzi d o św ia d c z e n ie i p e w n y c h wiadomości nie u z y s k a m y n ig d y , j a k ju ż to np. Pfeffer za zn ac zy ł w yraźnie. N a jd o ­ k ła d n i e j s z a — g d y b y b y ła m o ż liw ą — z n a jo ­ m ość w s z y s tk ic h z a g in io n y c h form, k t ó r a pozw oliłaby n a m n a s k o n s t r u o w a n i e z u ­ p e łn e g o , bez luk, d rz e w a g e n e a l o g i c z n e ­

go w s z y s tk ic h j e s t e s t w ży w y c h , nie do­

p r o w a d z i ł a b y do celu; co w ię c e j dostar­

c z y ła b y n a m zaledw o t y l k o k i lk u szczu­

p ł y c h w s k a z ó w e k . L e c z n a podstawie an a lo g ii b ę d z ie m y u p ra w n ie n i p rz y ją ć dla w ielk ich k o n aró w , te sam e przyczyny, k tó re m ogliśm y d o jrze ć w pow staw aniu n a jd a ls z y c h o d g ałęz ień w łaśnie, że wła­

ściwie d l a te g o w ielkich gałęzi od małych oddzielić nie m o żem y . Nie m o żn a jednak p rz e o c z y ć tego, że p o d c z a s pow staw a n ia najw ięk sz y ch k o n a r ó w p n ia rodow ego, któ ­ re z n a t u r y rz e c z y m u s ia ły b y ć w ynikiem d ł u g o tr w a j ą c e g o rozw oju, współdziałały czynniki, k tó re albo i dziś je s z c z e działać m ogą, ale t a k wolno, że w y n ik działa n ia ich w n a s z y c h d o św ia d c z e n ia c h objawić się nie może, albo dziś j u ż nie istnieją.

D a rw in usiłując u c h w y c ić i ów czynnik p o b u d z a ją c y rozwój, w yszedł j a k w iad o ­ mo z za łoż enia te g o procesu, k t ó r y czło­

w iek p o c z ą tk o w o n ieśw iadom ie a n a s tę p ­ nie z z u p e łn ą św iadom ością celu stosował dla u s z l a c h e tn i e n i a z w ie rz ą t dom ow ych i roślin u p ra w n y c h , t. j. z d o b o ru s z tu c z ­ nego, selekcyi.

Z w i e r z ę t a z jediiego stad a, rośliny z tej sam ej roli albo g rz ą d k i n ig d y nie są do siebie zupe łnie p odobne. W ś r ó d oso b n ik ó w o d s tę p u ją c y c h od t y p u średniego zawsze zn aleść m o ż n a ta k ie , k tó re lepiej o d p o w ia ­ d a j ą celow i, dla k t ó r e g o h o d u je się zw ie­

rzę lub u p r a w i a roślinę, aniżeli t y p śre­

dni.

D o św iad c zen ie n a u c z y ło c z ło w ie k a, że p rz ez d o b ie ra n ie do ro z m n a ż a n ia oso­

b n ik ó w r ó ż n ią c y c h się, a w ię c ’p r z e z doko­

n y w a n ie s z tu c z n e g o doboru, często uzy­

s k a ć m oże p o s t ę p w t y m k ie r u n k u , przez to, że now e, z w y b r a n y c h osobników o trz y ­

m a n e pokolenie, średnio b io rąc (a więc z n o w u n ie ty lk o ze w z g lę d u n a p o je d y n ­ cze osobniki), okaż e się lepszem n i ż ] p o ­ k o lenie p o prz ednie, k t ó r e d o s ta rc z y ło ’oso- bników do doboru. T e n pro c es~ w y b iera - nia h o d o w c a p o w ta r z a n a s t ę p n i e dalej.

D a rw in przenosi więc to p o s tę p o w a n ie bodowrcy w ob rę b ie obory i 'ro li n a pole wolnej p rz y ro d y . Ż e i tu p e w n a część p o to m k ó w o d s tę p u je fod z a c h o w a n ia się śre d n ie g o , m ożna łatw o stwierdzić.

Kolę człow ieka, d o k o n y w a ją c e g o doboru,

(3)

H 30

W S Z E C H Ś W I A T

467 przejmuje w t e o r y i w a lk a o b y t , k tó rej

istnienie równie ła tw o , j a k p r z e k o n y w a j ą ­ co daje się dowieść. W doborze sztucz nym pozostaje p r z y ż y c iu to, co człow iekow i hardziej się podoba lub u ży teczniejszem się w ydaje, w d oborz e n a t u r a l n y m p rz e ­ żywa to, co się w a lc e o b y t najlepiej opiera. A poniew aż w a lka o b y t w a r u n ­ kowana je s t c z y n n ik a m i ze w n ę trz n e m i a to są z m ien n e , s t ą d t e ż i rozwój b i e ­

gnie różnemi drogami.

Przeciwko tej n a p ie rw s z y rzufc o k a t a k przekonywająco w y g l ą d a ją c e j te o ry i do ­ boru natu ra ln e g o p o d niosła się w bardzo k r ó t k i m czasie k r y t y k a . L e c z t a będzie nas tu o tyle t y l k o z a jm o w a ć , o ile iść będzie o rz ecz y s tw ierdzono d o ś w ia d c z e ­ niem.

1’rzedew szystkiem n a le ż y dokładniej z b a d a ć dobór s z tu c z n y . N a s u w a się myśl, że nasze z w ie rz ę ta d o m o w e i rośliny u p r a ­ wni! mogą się różnie z a c h o w y w a ć w z g lę ­ dem j e g o działania. N a jc z ę śc ie j w p ra ­ wdzie w k ró tk im czasie m o ż n a u z y s k a ć pewien postęp, często n a w e t w y ra ź n y , ale n a s tę p n i e te po stęp y s t a ją się coraz tuniej- szemi, w końcu n ied o strze żo n em i, i n a j­

staranniejszy d o bór nie w y s ta r c z a , by osią­

g n ię te s t a d y u m tr w a le u t r z y m a ć . W in­

nych w y p a d k a c h m usi się j e d n a k z n a c z ­ nie więcej o t r z y m a ć w m ia r ę sto s o w a n ia doboru. By się rozpatrzeć, w y s t a r c z y przej rżeć tylko dzieje n i e k t ó r y c h n a sz y c h nie­

z b y t dawno h o d o w a n y c h krzew ów .

1 tak w e d łu g D a r w i n a jes zc ze w r. 1786 największe ow oce a g r e s t u w a ż y ły ty lk o

g, do r. 1817 m a k s y m a l n y cięż ar ow o­

cu u jednej z roślin wzrósł do 40 g, w r.

IN30 p rz ek ro c zy ł 50 g\ aż po r. 1840 cię­

żar u tr z y m u j e się p r a w i e te n sam , ale około r. 1850 u z y s k a n o p r z y r o s t dalszy, prawie aż do 60 g. J e s t to w a g a m ałego Jabłka. O sta tn ie p odniesienie się cięż aru przypadło g łó w n ie n a p ie rw s z e pięć la t

do 1875— po k t ó r y s ięg ają ź ró d ła Cor- rensa— nie o siągnięto j u ż d alsz y c h p o s tę ­ pów.

P r z y c z y n a t e g o w a ż n e g o w y n i k u nie może t k w ić w sposobie s to so w a n ia dobo- ru> g dyż t e n j e s t za w sz e je d n a k i; należy JeJ z a te m s z u k a ć w tem , że m a t e r y a ł , któ- ry je st p rz e d m io te m d o b o ru ' (a w ię c oso­

bniki o dbiegające od t y p u ś re dnie go) nie w równej m ierz e j e s t p o d a tn y .

J u ż D a rw in w y ró ż n iał d w a rodzaje t a ­ kich odstęp stw : z m ia n y i n d y w id u a ln e i sporadyczne. T e ostatnie, są to z u p e ł ­ nie w y b itn e z m iany, k tó re o d bijają się w ca- łem m n ó s tw ie zm ian osobnikow ych. J e ż e l i się np. p r z y p a t r u je m y g rz ą d c e zasianej k w ia te m czerw ono k w itn ą c y m , z n a jd z ie ­ m y prócz o s o bników o b a rw ie średniego n atęż en ia z p ew n o śc ią t a k ż e nieco ja ś n i e j i ciem niej k w itn ą c e , c h o c ia żb y w s z y s t k ie b y ł y p o to m k a m i je d n e j i te j sam ej rośli­

ny. T o są w a r y a n t y osobnikow e. O bok n ichm ożna jed n ak s p o tk a ć osobniki k w i t ­ n ąc e ja sn o różowo lub biało i te b y ł y b y w a r y a n t a m i sporadycznem i. Że p o m ięd zy osobnikow em i a sp o ra d y c z n ie w y stęp u ją- cem i z m ian a m i istnieje za s a d n ic z a różni­

ca, to odczuł ju ż i D arw in z ca łą s u b t e l ­ nością, ale n ig d y nie z d e c y d o w a ł się s t a ­ nowczo, k ló re m i o p e r u je d o bór n a t u r a l n y , jakk o lw iek skłan iał się p rz e d e w s z y s tk ie m k u o s o b n i k o ^ y m zm ianom , s ta w ia ją c jo na pie rw sz y m p la n ie j u ż c h o ć b y dla ich ogólnego w y stęp o w a n ia. (W allace , k t ó r y w spólnie z D a r w i n e m podłożył p o d w a lm y p o d t e o ry ę doboru n a tu ra ln e g o , cz y n ił to, j a k w iadom o, k o n s e k w e n tn ie .) 1 jest to z upe łnie zro zum iałe, g d y ż w t y m czasie nie znano jeszcze istotnej różnicy m iędzy tem i rodzajam i zmienności, i dopiero w ostatnich cz a sa c h , b y ć może o s t a t e c z ­ nie, m ożna j ą było ująć. N ie tk w i ona bynajm niej w w ielkości zm iany, ani w da- lekości skoku, j a k k o lw ie k t a c e c h a w po- jedyńczycli w a r y a c y a c h z w y k ła n a d e r w i­

docznie w y s tę p o w a ć , nie t k w i ona r ó w ­ nież w liczbow em z a c h o w a n iu się, ja k k o l­

wiek szczupłość w y p a d k ó w t y c h w a ry a - cyj j e s t dla nich c h a r a k t e r y s ty c z n a , lecz w czeinś z u p e łn ie innem .

Z m i a n y in d y w id u a ln e z n a le ść się dają stale, o ile t y l k o m o ż e m y o d p o w ie d n ią ilość eg z em p larz y poddać badaniu, p r z y ­ czem m o g ą one b y ć ze w zględu n a j e d n ę cechę d a n e g o o so b n ik a w y ra źn iejsze niż ze w zględu na inną. Gdzie m a m y do c z y ­ nienia z ce ch am i, k tó re m o ż e m y m ie rz y ć lub liczyć, z n a jd u je m y też c a łk ie m o k r e ­ ślić się d a ją c y sposób z a c h o w a n ia się m ia­

rą lub liczeniem o tr z y m a n y c h wartości:

(4)

468 WSZECHŚWIAT .No 30 wahają, się one w s z y s t k i e około śre d n ie j

wielkości lub średniej lic z b y , w ię c około w artości średniej. Im bard ziej p e w n a w a r ­ to ś ć (m iara lub liczba) z b liż a się do owej w a rto ści średniej^ t e m częściej j ą s p o t y ­ k a m y ; im dalej od śre dnie j w a rto ś c i leży, t e m tru d n ie j ją znaleść.

W y n i k te g o b a d a n i a m o ż n a p r z e d s t a ­ wić w k s z ta łc ie krzyw ej np. w t e n sp o ­ sób, że p o je d y n c z o z n a le z io n e w a rto ś c i o d c i n a m y n a osi o d c ię t y c h a n a d k a ż d ą w a rto ś c ią k re ślim y średnią, k t ó r e j d łu g o ść j e s t p ro p o r c y o n a l n a do c z ęsto ści z n a le z i o ­

n y c h w artości. K r z y w a t a s p a d a (w n a j ­ p ro s t s z y c h p r z y p a d k a c h ) z p u n k t u w i e r z ­ ch o łk o w e g o , k t ó r y p r z e d s t a w i a n a m w a r ­ tość ś re dnią , j e d n o s ta j n i e w obie s tr o n y . *) Z o b a c z m y te ra z , co się d a u z y s k a ć p rz ez z a s to s o w a n ie d o b o ru s z t u c z n e g o ze w z g lę d u n a te w a r y a n t y osobnik owe.

Je ż e li do ro z m a żan ia d o p u ś c im y osobni­

ki ze sk ra jn e m i c e ch am i, n a t e n c z a s o t r z y ­ m a m y (w w iększości p r z y p a d k ó w ) z n o w u p o to m s tw o ze z m ian a m i, k t ó r y c h z a c h o ­ w a n ie się m o ż n a p r z e d s t a w i ć zu p e łn ie t a ­ k ą sam ą k rz y w ą , j a k ą m o ż n a b y ło w y ­ kreślić dla p o p rz e d n ie g o p o k o le n ia . A le t a k r z y w a d ru g ie g o p o k o l e n ia nie p r z y l e ­ g a do k rz y w e j p ierw szeg o p o k o le n ia ; jej w ie r z c h o łe k , t. j. śre dnia w artość, z o s ta je p r z e s u n ię ta ku te j stronie, po k tó rej sta ł osobnik s k ra jn y z w y b r a n y c h do r o z m n a ­ żania, nie p a d a j e d n a k dłu g o jeszc ze n a tę w a rto ść , k tó rą t e n osob n ik rz e c z y w i­

ście przedstaw iał. G d y t e r a z p r z y p u ś c i m y znow u s k r a jn e osobniki z obu k o ń c ó w k rz y w e j do ro z m n a żan ia , to s t w ie r d z ić b ę ­ dziem y mogli u te g o rów nie ż z m i e n n e g o p o to m s tw a dalsze p rz esu n ięcie ś re d n ie j w artości w tym s a m y m k i e ru n k u . A le k r a ń c o w e j w artości, k t ó r ą r e p r e z e n t o w a ł y d o b ra n e do r o z m n a ż a n ia o so b n ik i nie o t r z y m a m y ; co w ięcej t o d ru g ie p r z e s u ­ n ięcie j e s t ju ż z n a c z n ie m n ie js z e niż p i e r ­ wsze. P r z e z p o w t a r z a n i e te g o p ro c e s u

') T eg o rodzaju b a d a n ia n a w ię k s z y s k a lę p r z e p r o w a d z ił n a jp ie r w , j a k w ia d o m o a n tr o p o lo g Q u etelet, p ó ź n ie j z a jm o w a ł się n iem i p r z e d e w s z y s t- kiern F r a n c is z e k G alton ; o b e c n ie od r. HJ01 w y ­ ch o d zi o so b n e c z a s o p ism o d la te g o k ie ru n k u b a dań: B io m etr ie a , a J o u rn a l for th o s t a tis tic n l stu - d y o f bio lo g io a l p r o b le m s, C am b rigde.

m ożna w p ra w d zie o s ią g a ć coraz to dalsze p rz e s u w a n ie się w a rto ści, ale poszczegól­

n e k r o k i te g o prz esu w an ia s t a j ą się coraz to m n iejsze (w e d łu g G alto n a, k a ż d y z nich dla p e w n e g o s z c zeg ó ln eg o p r z y p a d k u wy­

nosi zaw sze ty lk o t/ 3 poprz ed n ieg o ), tak, że w k o ń c u d o jd z ie m y do p u n k tu , poza k tó ry m s k u t e k p r a k t y c z n y z a b ie g u równa się zeru.

W y k a ż m y to n a j a k i m ś p r z y k ł a d z i e . ') N a k olbie k u k u ry d z y , j a k w iadom o, ziar­

n a są ułożone podłu żn em i sz e reg a m i. Ilość ty c h s z e re g ó w j e s t zm ienna. W y n o s i ona np. w p e w n y m o z n a c z o n y m sorcie 8 — 20 a 12 i 14 może najcz ęście j się spo ty k ać;

z 10 i 16 s z e re g a m i są rz ad sze , a 8 i 18 do 20 bardzo rz ad k ie. J e ż e li te r a z wywie­

j e m y z i a r n a j e d n e j kolby, k t ó r a posiada 16 s z e re g ó w p o d łu ż n y c h a z a t e m więcej niż p rz e w a ż n a ilość o so b n ik ó w , to kolby roślin z n ic h w y r o s ł y c h m o g ą w yk a zać 8— 22 s z e re g ó w a 14 i 16 m o g ą by ć naj- c z ęstszem i liczb a m i, podczas g d y teraz 12 i 18 s z e re g ó w w y s tę p u j e rzadko, 10 i 20 bardzo r z a d k o a 8 i 22 ty lk o w y jątk o w o . W eźmy te ra z z te g o zb io ru kolb do za­

siewu ta k ie , k tóre p osiadają 20 szeregów p o d łu ż n y c h , to ilość sz e re g ó w n a kolbie no w e g o p o k o l e n i a może się w a h a ć między 12 a 24, liczby 16 i 18 b ę d ą najczęstsze.

P rzez- w y b ó r kolb o liczniejszych szere­

g a c h , niż w y p a d a średnio, u d a ło się nam prz e su n ą ć w a rto ść śre dnią z 12 — 14 na 16— 18. W n ajb liż sz y c h p o k o le n ia c h mo­

ż n a będzie u z y s k a ć jeszcze j a k i ś postęp, ale ś re d n ia w a rto ść nie w y biegnie po za 18 a n a o d w r ó t przez w y s ie w a n ie koli) o mniej­

szej ilości szeregów , niż w y p a d a średnio, m o ż n a o t r z y m a ć odm ian ę o mniejszej ilo­

ści s ze reg ó w .

G d y u s t a n ie dobór, to i w a rto ś ć śred­

nia p o w oli s p a d a i tra c im y to, c o śm y uzy­

skali, n a w e t g d y b y ś m y go je s z c z e długo stosow ali, poza chwilę, w k tó rej b y nie p o w o d o w a ł j u ż d alsze g o p ostępu ale miał ty lk o za z a d a n ie u tr z y m y w a n i e stałe raz u z y s k a n e g o .

D o b ó r n a t u r a l n y m ó g łb y z a te m t y l k o o ty le w ięcej p rz y n ie ś ć niż d o bór sztu-

') Ti-go rodzaju d o ś w ia d c z e n ia d ok on ał naj­

p ie rw Fryd . M U ller-B lu m enau , a na w ię k s z ą sk a ­

le n o w ló r z v l do V rips

(5)

N 30

W S Z E C H Ś W I A T

469 ezny, o ile działa p rz ez czas dłuższy. P o ­

n ie w a ż je d n a k dośw iad c zen ie w yra źnie, wykazuje, że co m o ż n a u z y sk a ć , w z g lę ­ dnie szybko się u z y s k u je a p ostęp n a ­ stępnie staje się n ie d o s trz e ż o n y m j u ż w n a ­ sz y c h , względnie k r ó t k o t r w a j ą c y c h d o ­ św iadczeniach i po n iew a ż dalej z ró ż n y c h względów dobór n a t u r a l n y p r a c u j e wśród z n a c z n i e t r u d n ie js z y c h w a ru n k ó w niż dobór s z t u c z n y , m o ż e m y więc p rz y p u s z c z a ć , że on w rzeczywistości ty l e tylko zdziałać może, ile d o b ó r sztucz ny, t. j. bardzo mało. Z a ­ ło ż e n ie zaś, że n ie sk o ń cz en ie długie d z ia ­ łanie doboru n a t u r a l n e g o m o że przecież w y w o ł a ć dzied z iczn e u t r w a le n i e się u z y ­ s k a n e j z m ia n y , do cz ego d o b ó r sztucz ny n ig d y doprow adzić nie m oże, nie pod leg a ż a d n e j kontroli. Z re sz tą , g d y o p iszem y n a ­ s t ę p n i e b a d a n ia .J o h a n n se n s a , w innem św ie­

tle przedstaw i się n a m ca ła sp ra w a doboru.

Zupełnie inaczej rzecz rozum ieć należy, g d y dobór d o tyczę nie z m ia n osobniko- w y ch lecz o w y c h sp o ra d y czn y c h . Są one p r z e w a ż n i e bardzo rzadkie; w n a j p o m y ś l­

n ie jsz y c h w y p a d k a c h , j a k i e z n a m y , w y ­ stę p u ją około w 2— 2 V3 %; z a zw y c zaj po ­ śród ty siąca osobników z n a jd u je m y za le­

li u o jed n ę lub nie z n a jd u j e m y żadnej,

• le ż e liśm y j e d n a k j e d n ę znaleźli i izolu­

j e m y ją, to jej p o t o m s tw o r ó w n a się jej zupełnie, w y k a z u j ą c p r z y t e m znow u zm ien ­ ność osobnikową. N i e m a tu z a te m ow e­

go powolnego zbliżania się p o to m stw a do w y b r a n e j rośliny m a c ie rz y s te j, k tó re b y pr z e z dalszy d o bór p o s t ę p o w a ć miało; to co może b y ć u z y sk a n e , z y s k u j e się od r;.zu; d alszy dobór s ta je się n ie p o trz e b n y a c h o ć u s taje zupełnie, to m imo to o trz y ­ m a n a forma p ozostaje n iezm ienioną, o ile t y l k o t r z y m a się j ą w odosobnieniu.

Z asa dnic za z a te m ró żnica m iędzy od­

m ianą o so b n ik o w ą a sp o ra d y c z n ą tkw i według te g o , cośm y w ykazali, w tem , że pierw sza ty lk o w m a ł y m stopniu, d ru ­ ga n a to m ia st od r a z u i w całej sw ej ro z­

ciągłości j e s t dziedziczna.

J e s t to za słu g ą w cześnie zm arłeg o ros­

y j s k i e g o b o ta n ik a K o r s ę h i n s k i e g o 1), że

‘) S. K o rseh in sk y : H cte ro g e n e sis un d E vołution.

tłu m a c z e n ie p rzez T s c h o lu k a . F lo r a 1901.

ze b ra ł p rzed kilku l a t y dan e , ro z rz u c o n e g łów nie po lite ra tu rz e ogrodniczej, d o t y ­ czące nagłego w y s tę p o w a n ia n o w y c h form wśród roślin h o d o w a n y c h i że z w ró ­ cił uw agę na ich z n a cze n ie dla p ro b le m u p o w s ta w a n ia g a tu n k ó w . T e g o rod z aju p r o ­ ces nazw ał on, z a p o ży cz ając w y r a z u od Kollikera, h e te r o g e n e z ą . I t a k n as z a w s z y s t ­ kim dobrze zna na a k a c y a (R obinia P s e u d - A cacia) w y d a ła w ubieg łem s tu le c iu m i ę ­ dzy innem i formę zu p e łn ie bez kolców (f. inermis 1833), formę różowo k w i t n ą c ą (f. D ecaisneana, w 1862 k w itn ą o ą p o ra ź pierwszy), formę bardzo w cześnie i b a r ­ dzo obficie k w i t n ą c ą (f. sem perflorens 1862), tudzież jeszcze je d n ę formę, n a k t ó ­ rej za m ia st p i e r z a s ty c h liści w y tw o rz y ły się niepodzielone, pojedyncze liście (f. mo- n o phylla 1855) a każdej ty lk o po je d n y m osobniku n a setki.

Bardzo p ię k n y p rz y p a d e k skokow ej zm ia n y opisał h r a b ia Solms dla j e d n e g o z nasz ych n ajp ow sz echniejszyc h c h w a ­ stów tasznika, C apsella bursa pasto ris *), Roślinę tę znano dotychczas, j a k o p o s ia ­ da ją c e owoce t y lk o w k sz ta łc ie o d w ró ­ c o n y c h tró jk ątó w , sk ąd też po ch o d z i je j nazw a. W r. 1897 na polu koło L an - dau (w P a l a t y n a c ie ) znaleziono je d e n j e d y ­ ny egzem plarz, k t ó r y w yd a ł m ałe owoce kształtu jajo w ate g o , i prócz te g o p o s ia ­ dał w y g ląd t a k odm ienny, że p o c z ą t k o ­ wo nie m ożna było za liczyć go do ż a d n e ­ go działu. P o to m s tw o po wysianiu p o ­ zostało całk o w ic ie stałe; ale n iek tó re owoce, k tó re d o z n a ły w stecznego zw ro ­ tu k u t r ó j k ą t n e m u k s z ta łto w i w yka zały je g o p rz y n a le ż n o ś ć do taszn ik a . T a now a form a z o s ta ła n a z w a n a od im ie­

nia sw ego zn a la z c y , prof. H e e g e r a w L a n d a u , Capsella H eegeri.

Jeż eli K o rse h in sk y jeszc ze nie wiedział, że w taki sposób p o w stałe formy są z u ­ pełnie dziedziczne, to w y n ik a ło z w łaści­

wości m a t e r y a l u fa k ty c zn eg o , ja k i m rozpo­

rządzał. On nie opierał się na dośw iadcze­

niu, lecz n a okolicznościow o z e b ra n y c h spo­

strz e ż e n ia c h p r a k ty k ó w . A le to nie dość j e ­ szcze z b ierać i w y sie w a ć n asiona n o w o

'). H . Grał' zu S o lm s-L a u b a e h . C a p sella H ee g er i

ein e n eu e n sta n d e n o Form der d c u ts c h e n F lo r a ,

B o ta iiisc h e Z eitu n g 1900 p 167*

(6)

470

W S Z E C H Ś W I A T

JVe 30

p o w stałej fo rm y , n a l e ż y się ró w n ie ż oto starać, by te n a s io n a w y łą c z n ie przez saraozapylanie p o w s t a w a ł y albo p r z y ­ najm niej, jeżeli r o ż p o rz ą d z a się w i ę k s z ą ilo ­ ścią w ta k i sposób z m i e n i o n y c h o so b n i­

ków , — p rz e z c h ó w sam w sobie. P r z e z z a p y le n ie zm ie n io n e j now e j rośliny p y ł ­ k ie m rośliny n ależ ące j d o d a w n e j n i e ­ zm ienionej fo rm y , czego d o k o n a ć m oże w i a t r lub o w a d y , p o w s ta je b a s ta r d p o ­ m iędzy n o w ą a s t a r ą form ą, n a k t ó r y m o s t a tn i a p ra w ie za w sz e p ierw szą t a k do­

k ła d n ie za głusz y, źe b a s t a r d zu p e łn ie b ę ­ dzie w y g l ą d a ł j a k fo rm a stara . N o w a fo rm a może w p ra w d z ie w n a s t ę p n y c h p o k o le n ia c h b a s t a r d a n a p o w r ó t się u j a ­ wnić, w p r a k t y c e j e d n a k o c e n ia się d z i e ­ dziczność w e d łu g pierw szego p o kolenia.

Z re sz tą c h ę ć bliższego w n ik n ię c ia w tę sp ra w ę w y p ro w a d z iła b y n a s po za r a m y p rz ed m io tu .

N a un ik n ięciu t y c h źródeł błędów , t. j.

n a zu p e łn e m w y o so b n ie n iu n o w e j form y i jej sztu c z n e m s a m o z a p y le n iu , p o l e g a zn a c z n a część olbrzym ich re z u lta tó w , j a k i e prz yniosły b a d a n ia d o św ia d c z a ln e b o t a n i ­ k a h o len d ersk ie g o de Y rie sa , ogło szo n e w o statnich latach, a k tó re m i t e ra z z a ją ć się m a m y . *)

D e Vries p o d d a ł n a j p i e r w bardzo l i c z ­ n y m d o św ia d c z e n io m d ziała n ie d o b o ru pośród w a r y a n t ó w o s o b n ik o w y c h i z n a ­ lazł j e la k ie m , j a k g o p o p rz e d n io p r z e d ­ sta w iliśm y ; lic z b y w p o d a n y m p o p r z e d n i o p rz y k ła d z i e n a d ziała nie d o b o ru s z t u c z n e ­ go, w z ię te są z j e g o dzieła.

A z a te m m o żn a w bard zo wielu p o k o ­ leniac h u z y s k a ć p e w ie n p o stę p , k tó ry n a ­ stępnie, n a w e t w o b e c k o n s e k w e n t n ie d a ­ lej u p r a w ia n e g o d o b o ru , m oże b y ć u t r z y ­ m y w a n y t y l k o na tej s am ej w y s o k o śc i a w ra zie u sta n ia w p ły w u s elek c y i ró w n ie s z y b k o z a t r a c a się, j a k został z d o b y t y .

De \ ries badał t a k ż e do k ład n iej, w j a ­ ki sposób działanie doboru m o ż e b y ć w z m o ż o n e lub osłabione, w m iarę j a k o d ż y w ia n ie roślin b a d a n y c h w y w i e r a w p ły w w ty m lub o w y m k i e r u n k u .

') H ugo de V ries: D ie M u ta tio n sth eo r ie, 2 to m y , L ip s k 1901 1903. W ty m p r z y p a d k u z a jm ie n a s p r z e d e w sz y stk ie m tom p ie r w s z y .

A le środek ciężkości b a d a ń de Yriesa s p o c z y w a w dośw iad c zaln ie z d o b y t y c h mu­

t a n t a c h , j a k on n a z y w a w s p o m n ia n e już d w u k r o t n ie zmian}' s p o ra d y c z n e , k t ó r e p o w s ta ją d ro g ą m utacyi.

P o d łu g ie m s z u k a n iu de V rie s odkrył w y b o rn y m a t e r y a ł d o św ia d c z a ln y w rośli­

nie, p o c h o d z ą c e j p ie r w o tn i e z Am eryki p ó łn o c n e j, w E u r o p i e tu i ow dzie hodo­

w anej ja k o roślina o z d o b n a a czasami zdziczałej: O e n o t h e r a L a m a r c k ia n a , po polsku z w a n e j w iesiołkiem .

P rz e w a ż n ie j e s t ona d w u ro c z n a ; w pier­

w szym roku ł o d y g a p o z o sta je całkiem k r ó t k ą i tw o rz y p rz y z ie m n ą różyczkę z liści, w d ru g im w y r a s t a n a długość wię­

cej niż j e d n e g o m e t r a o w y so k im k w i a t o s ta ­ nie i w ielk ich , jasn o -ż ó łty c h pod wieczór się o tw i e r a j ą c y c h k w i a t a c h . P o dojrzeniu o w o c ó w roślina zam iera.

O tóż de Y rie s znalazł w r. 1880 na o p u szc zo n em polu po z ie m n ia k a c h koło H ilv e rs u m n ie d a le k o A m s t e r d a m u całe m n ó stw o z d z ic z a ły c h roślin te g o g a t u n k u , a prócz za sa d n ic z e j formy do strze g ł także dw ie inne, k tó re n a z y w a O e n o th e r a brevi- sty lis i Oe. laeviga ta .

S ą one z form ą z a s a d n ic z ą blisko spo­

k re w n io n e , j a k k o l w i e k m o ż n a zupełnie p e w n ie je wyróżnić.

W y s i a ł n a s tę p n ie w w iekiej ilości ową Oe. L a m a r c k i a n a i Oe. l a e v i g a ta i wśród o t r z y m a n e j w ton sposób z n a czn e j ilości oso- n ik ó w -w c ią .g u 7 la t więcej niż 50000 zn a jd o ­ w ał stale p e w n ą ilość zm ie n io n y c h eg z e m ­ p la rz y m u t a n t ó w , ra z e m około 800. One p r z e d s ta w i a ł y c a ły s ze reg n o w y c h form, k t ó r e o d ró ż n ia ły się j e d n ą lub k ilku c e ­ ch a m i, nie zawsze zna c z n e m i, j e d n a k dość ostro od m a c ie rz y s te j L a m a r c k i a n y . Z najcz ęście j w y s t ę p u j ą c y c h form, więcej niż 100 p o j e d y n c z y c h e g z e m p la rz y obser­

w ow ano w d alszym cią g u . W y k a z y w a ły one również z m ie n n o ś ć o s o b n ik o w ą w p o ­ sz c z e g ó ln y c h c e ch ac h ; p o to m s tw o ich po­

z o sta w a ło j e d n a k im zu p e łn ie ró w n e i n a ­ dal stałe, p o m ija ją c n o w e m u t a c y e , jeżeli tylko z a c h o w a n o środki ostrożności co do s a m o z a p y le n ia .

K i l k a form o k az ało się n ie sta łe m i: ich

p o to m stw o sk ła d a ło się w części ta k ż e

z o so b n ik ó w form y rodow ej a w te d y nie­

(7)

Kq BO W S Z E C H Ś W I A T

471 można było i d ro g ą doboru nic u z y s k a ć .

Ale w to się n a te m m iejscu w d a w a ć nie będziemy.

Niektóre g a t u n k i b y ł y b a r d z o s łab e;

można je było p r z y ż y c iu u t r z y m a ć ty lk o prz e z n a jtro s k liw s z e stara n ia ; inne ginęły już jako sadzonki, pom im o w szelkich usi­

ło w a ń . Inne z n o w u b y ł y zu p e łn ie lub prawie całkiem niep ło d n e; j e d n e dlatego*

żo w łasn y p y łe k b y ł n iezdolny (w te d y mogły p rz y n a jm n ie j pow staw a ć, b a s ta rd y z gatu n k a m i płodnem i), d ru g ie z a ś b y ły c a ł k i e m ja ło w e , ta k , że z a w sz e w y m i e ­ rały. — W o g ó le , p o m in ą w s z y je d e n w y ­ j ą t e k , nowe g a t u n k i zn a c z e n ie b y ł y mniej

p ło d n e niż O e n o th e r a L a m a r c k i a n a . Dr. E . K u rn ik . (Dalszy ciąg nastąpi).

K U L T Z W I E R Z Ą T W A F R Y C E . Badanie p sy ch o lo g ii lu dów p ie rw o tn y c h daje nam obfity m a t e r y a ł etnograficzno- porównawczy. Z e sta w ie n ie w ierzeń , p rz e ­ są d ó w , z a p a t r y w a ń ludzi, sto ją c y c h n a b a r ­ dzo nizkim sto p n iu k u l t u r y , um ożliw ia nam w niknięcie w p sy c h o lo g ię mało ro z­

winiętego n arodu, j a k o g r u p y j e d n o s t e k 0 pew nym poziom ie p o g lą d u n a św iat, oświetla n a m t e drogi, po k t ó r y c h ludz­

k o ś ć k ro c zy ła od p ie r w s z y c h chw il s w o ­ jego p o w s t a w a n ia . T o te ż b a d a n ia rozwo­

ju religii u lu dów niecy w ilizo w an y ch o b e j­

mują całą g ałąź etnografii.

Obfity m a t e r y a ł z n a jd u je m y ro z rz u c o ­ ny w o pisach pod ró ż n ik ó w , g eo g rafó w 1 p rz yrodników , w wielu dziełach e t n o ­ graficznych i ludozn aw czy c h , lecz b a d a ń specyalnych, p o ś w i ę c o n y c h te j k w e sty i, nie p o s ia d a m y niem al w cale.

R ozgraniczając ogólnie n a jp ie r w o tn ie j­

sze religie n a ro z m a i te k u l t y : k u l t m in e ­ rałów, k u lt roślin i zw ie rzą t, lecz chcąc w niknąć w is to tę rzeczy, n a le ż y zbadać dokładnie każ dą z t y c h k a t e g o r y j, z a s ta ­ nowić się n a d j e j p o w s ta w a n ie m , rozw o­

jem, zna cze nie m , o k re ś lić zależność od czynników z e w n ę tr z n y c h i t. d.

K u lt zw ie rz ą t j e s t m oże n ajbardziej w s z e c h stro n n y i in te re su ją c y , j a k o zaś t e ­

re n b adań, A f r y k a n ad a je się n ajb ard ziej ze w szystkich części: z j e d n e j stro n y p o ­ s ia d a m y t a m n ie z r ó w n a n ą i b o g a t ą fa u ­ nę, z d r u g i e j — cały s ze reg ludów, s to ją ­ cy c h n a bardzo nizkim szczeblu rozwoju.

C h cąc więc m ówić o k u lc ie z w ie rz ą t w A fryce, ja k o o p r z y c z y n k u do rozw oju ku ltu , a zatem i religii wogóle, należ y p rz e d e w sz y stk ie m określić, co b ę d z ie m y rozumieli pod w yrazem „ k u l t ” i ja k ie z n a ­ czenie t e m u sło w u nad a je m y .

K u l t zw ie rzą t w najsze rsze m zn a c z e n iu

— to s u m a p o s tę p k ó w c z ło w ie k a p ie rw o ­ tn e g o , k t ó r e to p ostępki należ y ująć, ja k o o d ru c h y i r e a k e y e n a c a ły sz e re g d z iw ­ nych, n ie p o ję ty c h i n ie w y tłu m a c z o n y c h zjaw isk prz y ro d y . W y w o ła n e w r a ż e n i a g r u p u j ą się w myśli; same p o s t ę p k i —■ to j u ż tylko u z e w n ę trz n ie n ie d a n e g o u c z u ­ cia. N iep o d o b n a t u p rz e p ro w a d z a ć ści­

sły ch g ra n ic p o m iędzy poszc zeg ó ln em i z j a ­ w iskam i, n iep o d o b n a też określić, k iedy właściw ie roz p o czy n a się ucz ucie religijne.

Z n an a j e s t m a k s y m a R atzla: „ E t n o g r a ­ fia nie zna ludów bez religii; rozróżnia je d y n ie różny pozióm rozWoju m y ś li r e ­ lig ij n e j”.

J u ż to tw ierd z en ie m o g ło b y w s k a z y w a ć , że p o czątki religii, lub, p o w ie d z m y , j a k i e ­ go k olw iek kultu, m uszą b y ć p ra sta re . Von M ay e r doszedł w t y m względzie do krańcow ości, w y p o w ia d a ją c zdanie, że u c z u c ia re lig ijn e s ą p rz y ro d zo n e lud zk o ­ ści od chwili j e j p o w sta n ia . W s z a k i dziś s p o ty k a m y c a ły sz e re g szczepów , u k t ó ­ ry c h ani m o w y b y ć nie m oże o religii;

mimo to stale z n a jd u je m y jej po cz ątk i, j a ­ ko to: n ajro z m aitsz e k u lty , m itologię, m i­

s ty k ę i t. d. P o n ie w a ż z a m ie rz a m y nieco obszerniej p o m ó w ić o kulcie zw ie rzą t, spró bu ję p rz e p ro w a d z ić k ró tk ą analizę, p o w s t a ­ w a nia zoolatryi.

O d k ry ć p rz y czy n y , k tó re zniew oliły p ie r­

w o tn eg o cz ło w ie k a do u b ó s t w i a n i a n i e k t ó ^ r y c h z w i e r z ą t , b y ł o b y bardzo trudno. M o ż e ­ m y ob m y ślać ty lk o mniej lub więcej p r a w ­ do p o d o b n e h y p o t e z y , k tó re m u sim y o b i e r a ć n a p e w n y c h s p o s trz e ż e n ia c h r e a l n y c h .

J a k o m o ty w y , w y w o łu ją c e r e a k c y ę w for­

mie ja k ie g o k o lw ie k k u ltu , m o ^ ą w c h o d z ić

w grę: strac h , c h ę ć sch leb ia n ia , sile d a n e ­

g o stw orz enia, p r z e n o s z e n i e pojęć, k o re -

(8)

472

W S Z E C H Ś W I A T

JVS 30 l a c y a pojęć i t . d. R o z p a t r z y m y t u p o k o ­

lei w szystkie t e w y p a d k i.

1. P r z y p u ś ć m y , że u w a g ę c z ło w ie k a p ierw o tn e g o p r z y k u w a z p o w o d u s w y c h c e ch w y b i t n y c h n i e z n a n e m u zw ierzę, k tó- ,re p o c z ą tk o w o w z b u d z a t y l k o zdu m ien ie.

G d j’ d a n e s tw o r z e n ie o k a ż e się fizycz­

nie silniejszem , zdziw ienie z a stą p i z d u m ie ­ nie. G d y w re sz c ie siła s tw o r z e n i a okaż e się w r o g ą s łab s ze m u o deń c z ło w ie k o w i—

zrodzi się stra c h . B e z b r o n n y m ie s z k a n ie c p u s z c z y — człow iek p i e r w o t n y — b ęd z ie s t a ­ rał się o d e p rzeć n a p a ś c i silniejszego z w ie ­ rza, lecz g d y m u się to nie u d a , stra c h się w z m o ż e, i j u ż t y l k o k r o k j e d e n do m odłów . S k u te c z n o ś ć m odłów w k r ó t c e p o ­ p rz e p i e r w o tn a ofiara— i oto d a n e zw ie­

rzę zostało p o d n ie sio n e do s to p n ia bo­

żyszcza, stało się w c ie le n ie m b ó s tw a . L e c z już sam p o d z i w p e w n e j c e c h y w y ­ bitnej m oże w y w o ł a ć k u l t : d łu g o w i e c z ­ ność w ę ż ó w m o że p r o w a d z ić do p o jęcia nieśm ierteln o ści, a co z a te m idzie do ich ubóstw iania.

2. G d y j e d n o s tw o rz e n ie o k a ż e w ła ­ sność od p ęd z an ia in n e g o , s z k o d li w e g o zwierza, w z b u d zi n ie w ą tp liw ie ucz ucie wdzięczności. R zec z p r o s ta , że c z ło w ie k p ie rw o tn y będzie się c h c ia ł „ p r z y p o d o b a ć sw em u d o b ro d z ie jo w i”, co z n o w u skłoni go do ofiarności.

Spostrzeżenie, że t e lu b inne z w ie rz ę ta w sta n ie s y ty m s t a j ą się zu p e łn ie nieszko- dliw em i, rów nież p rz y c z y n ić się m oże do u t r w a le n i a z w y c z a ju p r z y n o s z e n i a ofiar.

I rzecz y w iście w id zim y , że w A f r y c e p o ­ łudniow ej n ie k tó re p le m io n a m u rz y ń s k ie t a k wiele ofiar p r z y n o s z ą u b ó s tw i a n y m kro k o d y lo m , że stale s y te s t w o rz e n ia b y ­ n ajm n iej nie z a g r a ż a ją m ie s z k a ń c o m .

3. Stw orzenie, k t ó r e z j a d a ciała u m a r ­ ły c h u c h o d z i z a s p a d k o b ie r c ę d u sz y n ie ­ bo szczyka, a co za t e r a idzie— z a p o c z ą tk o ­ w uje k u l t p rz o d k ó w . T ą j e d y n i e d r o ­ g ą m ógł się ro z w in ą ć to te m iz m , m ó g ł po ­ w s t a ć a n im iz m i t. p.

4. G d y c z ło w ie k p i e r w o tn y s ta le s p o ­ t y k a to sam o z w ie rz ę p r z y p e w n e m z ja ­ w isku p rz y ro d y , z ła tw o ś c ią m o że j e u z a ­ leżnić od d a n e g o zjaw iska, lub te ż u z a ­ leżnić zjaw isko od d a n e g o stw o rz e n ia . S tą d w s k u tk a c h p o w s ta je s y m b o liz a c y a

sił t w ó r c z y c h w p o s ta c i — w ę ża, płodno­

ści — w p o s ta c i b y k a i t. d.

R z e c z p ro s ta , że n a r ó d k o c z u ją c y bo­

dzie o b s e r w o w a ł d a n e zw ie rzę z innych p u n k t ó w widzenia, aniżeli n a r ó d osiadły lub ło w ieck i, w s k u t e k czego j u ż od sam e­

go p o c z ą t k u s p o t y k a m y p o ję c ia rozbież­

ne i u s t o p n io w a n e .

Z jednej s t r o n y w id zim y lu d y , u któ­

ry c h k u l t zw ie rz ą t nie przechodzi granic zw ykłej zoo latry i, z drugiej s tr o n y narody p o d n o szą ce s tw o rz e n ia do sto p n ia w szech­

m o g ą c e g o b ó s tw a lub u z n a ją c e je za sym ­ bol n i e w id z ia ln y c h sił boskich.

Oprócz te g o z a z n a c z y ć w y p a d a , że poję­

cia, zw ią z a n e z p e w n y m k u lte m , mogą się sto p n io w o rozw ijać, m o g ą te ż w tórnie u le g a ć za n ik o w i i d o p ro w a d z ić ku lt, pe­

łen m i s t y c y z m u i b o g a t y w m itologię, do ściśle z e w n ę t r z n y c h form, do bezm yśl­

nej re g u ły .

P o w y ż s z e s ta n ie n a m się zro zu m iałem , jeżeli u św ia d o m im y sobie, źe syn widzi p o s t ę p o w a n ie ojca i n a ś la d u je j e bez n a ­ leży te j k r y t y k i . W g e n e r a c y a c h n a s t ę p ­ n y c h co raz b a rd z ie j z a n ik a id e a i treść, a zostaje ty l k o fo rm a ze w n ę trz n a .

D a le j w y p a d a sobie uśw iadom ić, że cią­

g ła s ty czn o ś ć z p r z y ro d ą , m ożność bezpo­

śre dnie go o b s e r w o w a n ia n ie z n a n y c h nam sił, b udzi n iew y p o w ie d z ia n ą p o trze b ę u j ę ­ cia i i s t o ty rz e c z y i p rz e d s ta w ie n ia jej

av

po staci bardziej d o s tę p n e j dla zm ysłów ludzkich. N ie w ą tp liw ie w t e n sposób n a ­ leży sobie t ł u m a c z y ć p o w s t a w a n i e kultu w ogóle, a co za te m idzie, i k u ltu zw ie­

rząt. P r a w i e n i e p o d o b n a ściśle określić p o c z ą tk o w e g o ku ltu ; m u sim y się więc o g r a n ic z y ć do u g ru p o w a n ia znany cli nam fa k tó w .

K u l t z w i e r z ą t w s t a r o ż y t ­ n y m E g i p c i e . Z a n im p rzystąpię do p r z e d s t a w ie n i a o b e c n e g o s t a n u k u ltu z w ie rz ą t w A fry ce, c h o ć w kilku słowach p o ru sz ę je g o fa zy ubiegłe, a z w ła szcz a p r z e k a z a n y n am przez h is to ry ę i z n a n y z b a d a ń a r c h e o l o g i c z n y c h k u l t s t a r o ż y ­ t n e g o E g i p tu . N a le ż y z a z n a c z y ć , że oprócz s z c z u p ły c h d a n y c h u H e r o d o t a o u b ó s t­

wianiu w z a m i e r z c h ły c h w ie k a c h przez

e g i p c y a n a p isa i k r o k o d y la , bard zo mało

w ie m y o sam ej is tocie ó w c zesnego kultu.

(9)

M 30

W S Z E C H Ś W I A T

473 Z n a m y j e d y n i e c a ł y s z e r e g g o ł y c h f a k ­

t ó w , n i e b ę d ą c w s t a n i e i c h o b j a ś n i ć , n i e z n a j ą c w i e r z e ń , j a k i e z d a n y m z e w n ę t r z ­ n y m o b r z ą d k i e m z w i ą z a n e b y ć m o g ł y . P o z w o l ę s o b i e p r z y t o c z y ć k i l k a p r z y k ł a ­ d ó w .

B adając sz e re g cz asze k m um ij e g i p ­ skich, znaleziono, w w y p e łn i a j ą c y m te czaszki asfalcie, w ie r n ą pod o b izn ę u b ó ­ stwianego w E g ip c ie S k a r a b e u s z a , o d ro ­ bioną ze szczerego złota. P o s ia d a m y tu pewien fakt. N ie w ą tp liw ie łą c z y ły się z nim pew n e w ierzenia, p e w n e obrządki, których o d g a d n ą ć nie j e s t e ś m y w stanie.

Kult zw ie rzą t w E g ip c ie , w tej formie, w jakiej m y go z n a m y , p o w s t a ł nie odra- zu: rozwój j e g o m u s ia ł p rz ejść d łu g ą e- wolucyę za n im s ta n ą ł u p u n k t u k u lm in a ­ cyjnego. C h c ą c sobie w y t ł u m a c z y ć k o ń ­ cowe je g o fazy, zm uszeni j e s t e ś m y p r z y ­ jąć n a s t ę p u j ą c e e t a p y te g o rozw oju.

K ażd y z p ó ź n ie jsz y c h , p o tę ż n y c h bo­

gów eg ip sk ich , ozy to k ro k o d y l, Ibis lub Skarabeusz, b y ł p o c z ą t k o w o p ra w d o p o ­ dobnie b ó stw e m lokalnem . Całe le g io ­ ny k a p ła n ó w i tłu m y słu g p r a c o w a ły nad spopu lary z o w an iem b ó s tw a i d bały o roz­

wój je g o w p ły w ó w n a lud. W t e n s p o ­ sób z b ie g ie m w ie k ó w cały kraj u z n a ł dane stw o rz en ie za sw ego b o g a. S to p n io ­ wo z e w n ę trz n e fo rm y p rz e w a ż y ły na n i e ­ korzyść treści, i w t e n sposób o t r z y m u ­ je m y n a jw y ż s z y szc zeb e l — b ezm yślny, dziecinny n ie m a l k u l t j u ż h i s t o r y c z n e g o Egiptu. C ała z w ią z a n a z nim m itologia, e w o lu c y a m yśli, t ł u m a c z ą c a is tnienie bóstw w p o s ta c i zw ierząt, została za p o ­ mniana, a p o zostało ty l k o w y k o n y w a n ie re lig ijn y ch przepisów i form ułek.

E d w a rd Loth.

(Dokończenie nastąpi).

DU. FRYDERYK W. ADLER.

F I Z Y K A

J A K O U M I E J Ę T N O Ś Ć F E N O M E N O ­ L O G IC Z N A .

(Dokończenie).

„L ew l u c e r n e ń s k i ” j e s t p ew n em zespo­

leniem e lem e ntów , k t ó r e od czasu u t w o ­ rzenia go p rz e z T h o rw a ld s e n a należ ały

do niezliczonej liczby ludzi. T a o lb rz y ­ m ia w iązka e le m e n tó w okazuje p e w n e pra w idłow ości układu, poniew aż p e w n e ok re ślo n e je j części często się p o w ta rz a ją . P o w t a r z a j ą się też często oddzielne e l e ­ m e n ty , k tó re j ę z y k z w y c z a jn y ozn a cza m ian em „w ła s n o ści’’. Mówi się, że lew j e s t

„ b i a ł y ”, to znaczy, że e le m e n t „ b ia ło ś c i”

w y s tę p u je bardzo często, ac zk o lw iek nie zaw sze, poniew aż lew „jest b i a ł y ” t y l k o w pew nej zależności od inn y ch e le m e n ­ tó w ( w o ś w ie tle n iu słonecznem ). W r a ­ zie innej zależności lew, p rz eciw nie, nie je s t biały. W ośw ietleniu ogniem b e n g a l­

skim „ je st 011 c z e r w o n y ”, w b ra k u zaś źródła św ietlnego „jest on c z a r n y ”.

„L e w lu c e r n e ń s k i” j e s t nadzw yczaj s k o m p lik o w an em w iązaniem elem entów , w k t ó r e m w y k a z a ć m ożna wielo ro z m a ity c h bliżej lu b dalej s ię g a ją c y c h p ra w id ło w o ś­

ci. P e w n e ko m p lek sy ele m e n tó w w y s tę ­ p u ją w tej w iąz ce bardzo często. Sobie p o d o b n e k o m p le k s y e le m e n tó w w ie lo k ro ­ tnie po kolei n ależ ą do je d n e g o „ j a ”, a t a k sam o sobie podobne k o m p le k s y e le ­ m en tó w w y s t ę p u j ą obok siebie u ro z m a i­

t y c h „ j a ” . T a k i p o w t a r z a j ą c y się k o m ­ p lek s e le m e n tó w m ożna n a z w a ć ciałem w znaczeniu ściślejszem. T a k i e ciała w zn a czeniu ściślejszem są p rz ed o w szy s tk iem p rz ed m io te m badania fizycznego i c h e ­ micznego.

N a p ie rw s z y r z u t o k a w y d a je się n ie ­ raz fizykow i lub chem ikow i, że w ła ś c i­

w ie nie m a on woale do c z y n ie n ia z ele­

m e n ta m i lub n a w e t z e le m e n ta m i j a k o w rażeniam i, bliższe atoli rozejrzenie się w s p ra w ie rozw iew a to p rz ek o n an ie.

W sz y stk ie r e a k e y e , j a k i e obserw ujem y, w sz y stk ie p o m ia ry , j a k i c h d o k o n y w a m y , z a sa d z a ją się w y łą c z n ie n a u sta le n iu p e w n y c h w ra ż e ń oraz w zajem n ej ich z a ­ leżności.

Opis ciał z a jm u je dużo m iejsca w róż­

n y ch u m iejętn o ściac h , j a k np. w m i n e r a ­

logii i w chem ii. W chem ii opisuje się

c iała „ c z y s t e ”, t. j. takie, któro i po s z e ­

re g u podziałów są co do p e w n y c h w ła s ­

ności j e d n a k o w e . Na czem żeż p o le g a t e n

opis? P o w ia d a m y , j a k i e j e s t dan e ciało

w d o tknięciu, j a k a w y s tę p u je w niem

b a r w a , j a k i zapach, sm ak i t. d., j e d n e m

(10)

474

W S Z E C H Ś W I A T

Jft 30 słowem, p r z y t a c z a m y s z e r e g e le m e n tó w

rozu m ia n y ch w zn a c z e n iu w r a ż e ń . Fizy ­ ka również j e s t po części u m i e j ę t n o ś c i ą w tein z n a c z e n iu opiso w ą, w y r ó ż n i a o n a ciała, w k t ó r y c h p e w ie n e l e m e n t w y s t ę ­ p u je szczególnie c h a r a k t e r y s ty c z n i e , op i­

suje ciała dźw ię czą ce w a k u s t y c e , ś w ie ­ cą c e w o p ty c e itp. A l e u m i e j ę tn o ś ć nie z a d a w a la się ciałe m , u w a ż a n e m j a k o kom pleks e le m e n tó w w z g lę d n ie stały , lecz b a d a w z a j e m n y s t o s u n e k eiał, czyli, m ó ­ w iąc ściślej, bada , w j a k i e j z a le ż n o śc i w z a je m n e j zn a jd u ją się te g o ro d z a ju k o m p le k s y w ra żen io w e . Z m i e n io n e m u u- k ła d o w i p r z e s t r z e n n e m u ciał, a więc z m ia n ie k o m p le k s ó w w s t o s u n k u do w r a ­ ż e ń p r z e s t r z e n n y c h , to w a r z y s z y bardzo często zm ia n a c a ły c h k o m p le k s ó w , t w o ­ r z ą c y c h ciała, p o w i a d a m y w t e d y , że z d w u ciał p o w sta je ciało n o w e . W c h e ­ mii a n a lity c z n e j z e s ta w i a m y ciała ze so­

bą, np. w p ro b ó w c e , a w ię c z m ie n ia m y icli u k ła d p r z e s trz e n n y i z n o w u o b s e r w u ­ j e m y , j a k ą stw ierd z ić tu m o ż n a b a r w ę , j a k i za pach, j a k i s m a k , c z y n o w e ciało j e s t tw a r d e , czy m ięk k ie, czy w d o t k n i ę ­ ciu prz e d s ta w ia się ja k o cieplejszo od tych, k tó re m ieliśm y p rz e d te m . D w a cia­

ła, k tó re d an e n a m s ą t y l k o za p o ś r e ­ d n ic tw e m k o m p le k s u w ra ż e ń , w a r u n k u j ą , skoro je z e s ta w i m y , in n y k o m p le k s w r a ­ żeń. O to j e s t s ta n f a k t y c z n y b a d a n ia

c h e m ic z n e g o . Ale i p o m ia r y fizyka z a ­ sa d z a ją się rów nie ż t y lk o n a u s ta le n iu zależności p o m ię d z y p e w n e m i w ra żen ia m i zm y sło w em i. P o m i a r c z as u o d b y w a się c z ęsto z a p o m o c ą s łu ch u prz ez o b se rw o ­ w a n ie u d e r z e ń w a h a d ła , d o ś w ia d c z e n ia z m o s te m W h e a t s t o n a p o le g a ją n a c h w y ­ t a n i u sz m e ró w w telefonie, n a s t a w ia n i e p r z y r z ą d u p o la r y z a c y jn e g o z a s a d z a się n a u s ta le n iu p e w n eg o w r a ż e n ia b a rw y i t. d. W s z y s tk o , co fizyk lub c h e m ik c z y ­ ni w c h a r a k t e r z e e k s p e r y m e n t a t o r a , z a s a ­ dz a się na u sta le n iu p e w n y c h w ra żeń zm y sło w y ch . J a k ż e m o ż n a u t r z y m y w a ć , że to, co s ta n o w i c a łą pracę je g o ż y w o ta , m a b y ć d la n iego cz em ś obce m i d ale- kiem.

S tw ie r d z a m y więo, że e l e m e n t y są b e z ­ p o śre d n io d a n e m i d o św ia d c z a ln e m i, osta- t n ie m i p u n k t a m i w y j ś c i a pozn a n ia , nie

p o trz e b u ją c e m i j u ż ż a d n e g o d als z e g o tłu­

m aczenia. T u w y s t ę p u j e w y ra ź n ie zna­

czenie p o s z u k iw a ń M acha. W sz e lk ie ba­

d an ie j e s t , j a k w idzieliśm y, cz y sto sub- j e k t y w n e , zasadza się n a u s ta le n iu ele­

m en tó w j a k o w r a ż e ń danego „ j a ”, a j e ­ d n a k o t r z y m u je m y w yniki, dotyczące p rz e d m io tó w , o b j e k t ó w . Z r o z u m i e m y to n a t y c h m i a s t, skoru u z n a m y , że w ra żen ia są e le m e n ta m i, k tó re jed n o cz eśn ie tworzą ciała.

Z a m ie rz o n e p rz e z m e c h a n i s t y k ę tł u m a ­ c z e n ia b arw y, tonu, ciep ła i t. d. j a k o r u ­ chów a t o m ó w i e t e r u nie są p o trz e b n e dla fizyki fe n o m e n o lo g ic z n e j, k t ó r a kła­

dzie nac isk raczej n a rów now ażność w s z y s tk ic h ro d z a jó w w r a ż e ń ; jako doś­

w iad c zeń , d a n y c h b ezpośrednio. F iz y k a fe n o m e n o lo g ic z n a t a k ż e u siłuje u c h w y ­ cić w sz y s tk ie zw iązki puiniędzy z j a w is k a ­ mi ru c h u a dź w ię k a m i, b arw am i i t. d., o ile zw iązki t e d a ją się w j a k i k o l w i e k sposób w y k a z a ć . A to li nie czyni tego on a w t y m celu, by np. po w ied z ie ć, że liczba d rg a ń 435 j e s t w y tł u m a c z e n i e m to n u a, lecz by w y k a z a ć zależność w za­

j e m n ą p o m ię d z y ru c h e m , k t ó r y m o żn a sp o s trz e g a ć okiem , a to n em , k t ó r y m o ­ żn a słyszeć u ch e m .

K ła d ą c nacisk na ró w n o w a ż n o ść wszy­

stk ich w ra ż e ń , ja k o d o ś w iad c zeń , d a n y c h b e z p o śred n io , fiz y k a fe n o m e n o lo g ic z n a nie u t r z y m u j e b y n a jm n ie j, że dla niej w s z y stk ie ro d z a je w ra ż e ń są wogóle ró w n o w ażn e . J a k o d a n e b e z p o śred n io , są one w sz y s tk ie ró w n o w ażn e , ale nie w s z y s tk ie m a j ą j e d n a k o w ą w a g ę d la k a ż ­ dej d zied z in y b ad a n ia , i nie każdyr rodzaj w rażeń z m y s ło w y c h w y m a g a je d n a k o w e ­ go n a k ł a d u p r a c y , g d y chodzi o z b a d a ­ n ie w s z y s tk ic h s to s u n k ó w , w k t ó r y c h ro­

dzaj t e n w y s tę p u je . Słodycz, kw aśność, g o ry c z , sloność oraz n ie w ie lk a liczb a in­

n y c h nazw d la wrra żeń sm aku, tworzą bardzo o g r a n ic z o n ą skałę w artości obser­

w a c y j n y c h . Z n a c z n ie ro z ciąg lejs ze j e s t j u ż stopnio w an ie w ra żeń g ło so w y c h , j e s z ­ cze dalej s ię g a s k ala b arw , a najrozcią- glejsze jest s to p n io w a n ie k sz ta łtó w . Im ro z c ią g le jsz y j e s t z a k re s s to p n io w a n ia j e d n e g o w ra ż e n ia zm ysłow ego, te m licz­

niejsze d a j ą się u s ta lić stosunki. W o b e c

(11)

M 30

W S Z E C H Ś W I A T

475 lego n ajcz ęstsze i n a jd o k ła d n ie jsz e p o ­

miary w fizyce zasadza ją się n a u sta la n iu wrażeń kształtu. Do t a k i c h n a le ż ą m ię­

d z y innem i w szelkie o d c z y t y w a n i a na przyrządach ze w sk a z ó w k a m i, j a k np. na am perm etrach; k o n f i g u r a c y a p rzyrządu, położenie, j a k i e z a jm u je w sk a z ó w k a , j e s t faktem o b serw acy i, k t ó r y m a być u s ta lo ­

n y .

N ajd o k ład n ie jsz e p o m i a r y m a m y

wtedy, g d y za k r y t e r y u m obserw acyi sln ż y o tr z y m a n ie d aw n ie j istn ie ją cej kon- figuracyi, a w ięc w t a k z w a n y c h m e t o ­ d a c h zerow ych, np. w w adze.

W kom p lek sie e le m e n tó w , k t ó r y t w o ­ rzy ciało, z m ia n y w r o z m a i t y c h r o d z a ­ j a c h ele m e n tó w w y s t ę p u j ą wspólnie; e l e ­ m enty za leżne są od siebie. J e ż e li ż e la ­ zo jest ciep le jsz e w d o tk n ię c iu , to ob ję­

to ś ć je g o je st większa; żelazo b ard z o g o ­ r ą c e z a c z y n a się ż a rz y ć . O ile za ch o d zi t a k a z a le żn o ść w z a j e m n a p o m ię d z y ele­

mentami, m o ż n a ro d z a je e l e m e n tó w mniej ustopniow ane z a s tą p i ć ro d z a ja m i e l e m e n ­ tó w bardziej u s to p n io w an em i. C z y n im y to up. w razie w r a ż e ń c ie p ln y c h , k tó re za­

stępujem y o b s e r w a c y a m i objętości.

W s z y s tk ie te okoliczności s p r a w i a j ą to , że o b s e r w a c y e p r z e s t r z e n n e są w fizyce bez w zględnie n a jc z ę s t s z e i n ajw ażniejsze.

Na p ierw szy r z u t o k a zdaje się to b y ć wynikiem , z k t ó r e g o w y c h o d z i fizyka m ech a n isty c zn a, poniew a ż o n a to w ła śn ie ma d o c z y n ie n ia g łó w n ie z p rz e s trz e n ią . J e d n a k ż e , p rz y jr z a w sz y się bliżej, sp o ­ strzeżemy o lb rz y m ią różnicę p o m iędzy m e c h a n is ty k a a fen o m e n o lo g ią . F e n o ­ m enologia m a do c z y n ie n ia z rzecz y w is- temi o b se r w a c y a m i n a p rz yrządach;’ o z n a ­ cza ona w z a j e m n ą za le ż n o ść t y c h obser- w acyj. D la m e c h a n is ty k i o b s e r w a c y e rz e c z y w is te i z w ią z e k ic h w z a je m n y leżą całkow icie p o za o b rę b e m j e j p o la w id z e ­ nia.

Otóż p rz e c iw n ic y nasi z g o d z ą się m o ­ że na to, że elem enty' m a j ą dla fizyka zna cze n ie p o d s ta w o w e , ale u c z y n ią zarzut, że to nie w y c z e r p u j e jeszc ze d zied z in y poznanej rz ecz y w isto śc i. A le też dla fe.

nom en o lo g ii sp ra w a b y n a jm n ie j t a k się nie p rz e d s ta w ia ; p o d k r e ś la o n a w y r a ź n i e z a le ż n o ś ć w z a j tm n ą elem e n tó w , zna cze nie p o rz ą d k u w j a k i m w y s t ę p u j ą one.

I tu leży' dru g i p u n k t w ażny, n a k t ó ­ r y m M ach w y j a ś n ił cel, do k t ó r e g o f a k ­ t y c z n i e zm ierza fizyk. D a w niej m ó w io ­ no: fizyk pow inien w y sz u k a ć p rzyczyny7 z jaw isk. W t y m sposobie p o jm o w a n i a rz e c z y w y ra ż a ło się daw no w y o b ra żen ie o przyczy n o w o śc i. „Za p e w n ą d a w k ą p r z y c z y n y n a s t ę p u j e pew na d a w k a s k u t ­ k u ”. M ach w y k a zał, żo p rz e d s t a w i e n i e w y n i k ó w fizyki wznosi się p o n a d p o ­ w yższe w y o b ra ż e n ie , „w k tó re m zna jduje swój w y ra z p e w ie n rodz aj pierw otnego, f a r m a c e u ty c z n e g o p o g lą d u n a ś w i a t ” . W y ja ś n i ł on, że w r ó w n a n ia c h róż nic zko­

wych, p r z e d s t a w i a j ą c y c h w yniki fizyki, n iezdarne pojęcie p rz y c z y n y nie g r a ż a d ­ nej roli, i że musi ono b y ć zastąpione m a t e m a t y c z n e m pojęciem fu n k c y i, k tó ro czyni za dosyć wszelkim w y m a g a n io m u m ie ­ ję tn o ś c i.

Z ad a n iem w ied z y j e s t u stalen ie w z a je ­ mnej zależności elem e n tó w . Z a d a n ie to, gdy r o z p a tr z y m y jo do k ład n iej, sk ła d a się z dwu zadań: po pierw sze, z o b s e r w a ­ cyi zależności, z a c h o d z ą c y c h p o m iędzy e je m e n ta m i; po w tó re , z możliwie, e k o n o ­ m icznego p rz e d s ta w ie n ia ty c h z a o b s e rw o ­ w a n y c h zależności. T o o s ta tn ie z a d a n ie w y p e łn i a m y przez w y s z u k iw a n ie fu n k c y j, n ajo d p o w ied n ie jsz y ch dla każdej d z ie d z i­

ny. W p ie rw s z y m rzędzie fu n k c y e ta k i e w y s tę p u ją ja k o p a r a m e t r y w ró w n a n iach , w k tó ry c h zm ien n e m i są ele m e n ty , ale p o te m usiłujem y p o d z n a c z a ć i dalsze z a ­ leżności p o m iędzy p a ra m e tra m i. N a jw aż- niejsze m i p a r a m e tra m i, do j a k i c h d o c h o ­ dzi fizyka, są p a r a m e tr y , w y s tę p u ją c e w t a k i c h ró w n a n ia c h , k t ó r e za chodzą sam e przez się, t. j. w t a k i c h , k tó re nie są z w ia zan e z rów naniam i w a ru n k o w e m i.

P r z y k ł a d a m i t a k ic h p a r a m e t r ó w b y ły b y : m asa, p o j e m n o ś ć e l e k t r o s t a ty c z n a , opór ohm ow ski.

O c e n ia ją c fizykę jako fenom enologię, bardzo często nie d o strze g an o teg o , j a k ą rolę p rz y p is u je ona o b s e r w a c y i z ależności w z a je m n y c h p om iędzy elem e n ta m i; p r z y j­

m ow ano, że p o jm u je on a fu n k c y e t y l k o

j a k o pojęcia, j a k o myśli, d o ty c z ą c e w r a ­

żeń z m y s ło w y c h . Atoli fe n o m e n o lo g ia

w y k a z u je w y ra ź n ie , że za le żn o ść w z a je ­

m na, w jakiej zna jdują się e le m e n ty , mu.-

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ogniwie, rozgrzanem przez prąd, powierzchnia dolna, znajdując się na płytce fotograficznej, ogrzała się słabiej, aniżeli inne powierzchnie wolne. W przypadku

rządzała. Upewniwszy się co do pochodzenia tego osadu, pani Curie przedsięwzięła cały szereg ostrożności i w ostatecznym wyniku otrzymała kryształy, które po

zyka niż człowieka, wtedy jednak powoływałoby się do istnienia nową total ­ ność, na gruncie której możliwa byłaby ciągła historia, historia dyskursu jako nauka

Projekt zakłada budowę i zapalenie Me- nory (hebr. W postaci Menory, jednego z najstarszych symboli judaizmu, uobecnia się również główne jej znaczenie – państwo

Do tego potrzebna jest publiczność, jej reakcja i proszę nie dopatrywać się w tym ewentualnego lekceważenia tzw.. Stara to prawda, że czym lepsza publiczność, tym

Profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że młodzi ludzie w stolicy województwa

Do dziś dnia b[ardzo] słabo w mieszkańcach wymienionych powiatów rozwinięte jest pojęcie przynależności państwowej i wpływ rdzennie polski byłby tam bardzo

Zaryzykuję stwierdzenie, że w wypowiedziach, które skonstruowane są wokół SPA [ktoś] śmieje się [z kogoś ABSTR / czegoś ABSTR] w znaczeniu ‘odpowiadać śmiechem na bodziec