• Nie Znaleziono Wyników

Tom XXVII

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tom XXVII"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

JV« 3 6 (1318).

W arszaw a, dnia 8 w rz eśn ia 1907 r.

Tom XXVII

T Y G O D N I K P O P U L A R N Y , P O Ś W I Ę C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N I C Z Y M

PRENUMER AT A „ W S Z E C H Ś W I A T A " . Yi W a r s z a w i e : r o cz n io rb, 8 , k w a r t a ln ie rb. 2.

/, p r zes y łk ą p o c z t o w ą : r o czn ie rb. 10, półr. rb. 5.

PRE NUMEROWA Ć MOŻNA:

W R e d a k ey i W s z e c h ś w i a t a i w e w s z y s t k i c h k s i ę ­ ga r n ia ch w kraju i z a granicij.

Re dak tor W s z e c h ś w i a t a p r z y j m u j e ze s p r a w a m i r e d a k c y j n e m i c o d z ie n n ie od g o d z i ­ n y 6 do 8 w ie cz o ro m w lo kalu red akeyi.

A d r e s R e d a k e y i : K R U C Z A Nr. 32. T e le fo n u 83-14.

Z P O W O D U K S IĄ Ż K I J . L O E B A :

„WST ĘP DO FIZYOLOGJI 1 PSYCHOLOG,I PORÓW NAW CZ EJ *.

W ielk ą prz y słu g ę li te r a t u r z e n au k o w ej polskiej oddał dr. Z. S z y m a n o w sk i prz ez

■spolszczenie w spaniałego dzieła biologa am ery k ań sk ieg o , j e d n e g o z niew ielu w s p ó ł­

czesnych u m y słó w k ie ro w n ic z y c h , czło­

wieka, k t ó r y w y tk n ą ł n o w e t o r y biologii w niejednej dziedzinie, w łaściw ie w k a ż ­ dej, k tó rej się d o tk n ą ł. On to w o s t a t ­ nich l a t a c h p c h n ą ł n a u k ę o zapłod­

nieniu i rozw oju p o c z ą t k o w y m n a to­

ry b a d a n ia fizyko - c h e m ic z n e g o . On pierwszy w y k a z a ł t a k zw ane zjaw iska

„h e te ro m o rfo z y 14, czyli w y w o ły w a n e g o drogą d o św iad c zaln ą p o w s t a w a n i a n a ­ rządów j e d n y c h w m iejs ce drugich, On p rz ed la t y k ilk u n a s tu z a p o c z ą tk o ­ wał b a d a n ie „ tro p iz m ó w “ czyli n a j­

prostszych, b e z p o śre d n ic h o d c z y n ó w is to t żyjących, i p ierw s zy s tw o rz y ł p anującą do dziś dn ia ty c h tro p iz m ó w teo ry ę . 1 oto w re szcie w o s ta tn ic h la t a c h rzucił w św iat k s ię g ę — do ty czą cą „fizyolo- gii m ó z g u i psychologii p o ró w n a w ­ czeju, z a w ie ra ją c ą b e z m ia r m a te r y a łu

fa k ty c zn eg o , a pełn ą św ie tn y c h zestaw ień, uogólnień i w sk a z ó w e k n a przyszłość *) A m e r y k a n i e o d d a w n a ocenili w a rto ść n a u ­ k o w ą L oeba . R o z m a ite m ia s ta i s t a n y w y ry w a ją go sobie’ w zajem nie, m e c e n a s o ­ wie w iedzy tw o rz ą sp e c y a ln e o g ro m n e i n s t y tu ty , o d d a w a n e pod je g o w yłąc zn e k ie ro w n ic tw o .

D z ie sią tk i uczniów , niera z bardzo już w y b itn y c h b a d a c z ó w o p ra c o w u ją dalej j e ­ go z a p o c z ą tk o w a n ia . W łaśc iw ie, któż dziś i w E u r o p i e — k t o b a d a k w e s t y e ogólnej biologii, fizyologii lub p sy ch o lo g ii nie j e s t poczęści j e g o u cz n ie m , nie ulegał

w p ły w o w i p ra c jego?

D a re m n e m b y ło b y usiłow anie s tre s z c z e ­ nia p o k r ó t c e ro z p a try w a n e j tu książki.

Możnaby za le d w ie w sk a z a ć o g ólny k ie ­ runek b adań, ogólny b ie g m yśli w niej za w arty c h , co t e ż postaram się właśnie uczynić.

') Teraz z n o w u w y d a ł dzieło tr z y s t o str o n ic o ­ we p. t. „ D y n a m ik a p r z eja w ó w życiowych** (The D y n a m ik s o f L i v in g Matter. 1906. New-York. Mac- m ill a n ), f i z y k o - c h e m i c z n ą a n a l i z ę p r o c e s ó w e l e ­ m e n t a r n y c h ż y c i a i r ó w n o c z e ś n i e próbę o ś w i e ­ tlen ia m e c h a n i s t y c z n e g o z a g a d n i e ń p o d s t a w o w y c h biologii ( d z i ed zicz n o ś ci ew olucyi).

(2)

562 W S Z E C H Ś W I A T Mrs 30 Podstawą, w sze lkie j czynności z w ie rz ę ­

cej i najprostszym ele m e n te m psycho-fizyo- logii je s t o druc h. O tó ż b a d a n i a ścisłe d o ś w iadc zalne i p o r ó w n a w c z e n a d ca ły m szeregiem n iż sz y c h i s t o t d o w o d z ą , że dla o d ru c h u p o tr z e b n a j e s t t y lk o p o b u d liw o ś ć i p rz e w o d n ic tw o p o d ra ż n ie n ia , że k o m ó r ­ ki z w o jo w e nie p o s ia d a ją ż a d n y c h spe- c y a ln y c h , im ty lk o w ł a ś c iw y c h m i s ty c z ­ n y c h fu nkc yj, g d y ż o b a n ie z b ę d n e w a r u n ­ ki o d ru c h u n a le ż ą do n a jo g ó l n ie j s z y c h w łasn o śc i w szelkiej p r o to p la z m y .

D o ty c h c z a s o w e o b d z ie la n ie p rz e z n a u k ę k o m ó r e k zw o jo w y ch „ s p e c y f i c z n e m i 14 fun- k c y a m i n ie ty lk o nie rzuciło ś w i a t ł a n a p r o b l e m a ty psychofizyologii p o ró w n a w c z e j, lecz p rz e c iw n ie , b y ło p rz e s z k o d ą do ich dalszego z b a d a n ia . M oże n a w e t s a m a k o m ó r k a z w o jo w a nie j e s t n i e z b ę d n a dla n o rm a ln e g o p rz e b i e g u o d ru c h u (b a d a n ia B e th e g o ) i j e s t ty l k o d o d a tk o w y m p ie rw ia stk ie m (od ż y w czy m ? ) lu k u n e r w o ­ w e g o o d ru c h o w e g o .

O c z y w ista , że w o b e c t e g o i c a ły u k ład n e r w o w y c e n t r a l n y z w ie r z ą t n iż s z y c h nie po siad a, p ró c z p rz e w o d n i c tw a p o d ra ż n ie ń m iędzy d alek o od siebie o d s u n ię te m i c z ę ­ ściami o rg a n iz m u , ż a d n y c h „ s p e c y fic z ­ n y c h 41 czy „ w y ż s z y c h 14 f u n k c y j, b o w iem po z u p e łn e m j e g o u s u n ię c iu (np. u ża ch - wy) w sz y s tk ie c z y n n o ści o d b y w a ją się w sposób z u p e łn ie n o r m a l n y — n .iw et ko- o r d y n a c y a , s p ra w y r y t m i c z n e i t. zw.

„ s p o n t a n i c z n e 14 p o z o s ta j ą bez z m ia n y . J e d y n i e p ró g p o b u d liw o ś c i u le g a p o d n i e ­ sieniu; i to o bniżanie p ro g u pobudliw ości czyli in n e m i słow y u ła tw ia n ie spraw o d ­ ru c h o w y c h , je s t m oże j e d y n ą s w o is tą i „ w y ż s z ą 14 f u n k c y ą o ś ro d k ó w n e r w o ­ w y c h .

W y n i k a z t e g o bezp o śred n io , że n ie m a ż a d n e j h iera rch ii czy p o d p o r z ą d k o w a n i a fu n k c y o n a ln e g o j e d n y c h środków in n y m . T a k z w a n e „ m ó z g o w ie 14 n iższy c h z w ie rz ą t j e s t t a k i m s a m y m z b io re m o śro d k ó w se- g m e n t a l n y c h (o d c in k o w y c h ), j a k k a ż d y i n n y zwój n e r w o w y . C ała ró ż n ic a p o le g a n a ró ż norodności n a r z ą d ó w o b w o d o w y c h łą c z o n y c h w z a je m ze s o b ą i w p r a w i a n y c h w c z y n n o ś ć przez zw ój d a n y . M ó zg o w ie w ięc ro b a k ó w , ra k ó w , o w a d ó w i t. d. jest t y l k o zw ojem s e g m e n t a ln y m n a r z ą d ó w

głowy (oczu, czułków , p ę c h e r z y k ó w „słu­

c h o w y c h 14). Z w i e r z ę t a w ym óżdżone na- ogół m a j ą z a c h o w a n e w szystkie czynno­

ści i n n y c h — n ie u s z k o d z o n y c h — odcinków ciała, n a w e t t a k złożone i s k o o rd y n o w a ­ ne, j a k chód, p ły w a n ie , j e d z e n i e , czyszcze­

nie się, s p ó łk o w a n ie , „ o b r o n a 44 i t. d. (Oczy­

wista, g d y w pływ w s trz ą su pooperacyjnego m inie i g d y zwierzę, że ta k pow iem , dobrze się czuje). K o o r d y n a c y a skom p lik o w an y ch c z y n n o ś c i j e s t t y l k o sp ra w ą następczego u d z ie la n ia się p o d ra ż n ie n ia od zw oju naj- pierw ej lub najsilniej p o b u d z o n e g o ku innym kolejno ze sobą p o łącz o n y m zwo­

jom s e g m e n t a ln y m .

1 to n a w e t u z w ie rz ą t t a k wysoko w sz e re g u zoo lo g icz n y m s to ją c y c h , jak niższe r y b y i żaby. R e k in z u c i ę tą gło­

w ą p ły w a czas jak iś zn akom icie, ż a b a zaś po w y c ię c i u obu półkul m ó z g o w y c h nie t y lk o może chodzić, sk rz e c z e ć za p o ta r­

c iem g rz b ie tu , s p ó łk o w a ć i t. d., lecz na­

w e t łow ić o w ady n a jn o rm a ln ie j w świe- cie, g d y się n a s u n ą jej p rz ed oczy.

L e p ie j jeszcze. B adania G o ltza, E w a l­

da, S c h r a d e r a n a d psam i i g o łęb iam i po­

z b a w io n e mi półkul m ó z g o w y c h obaliły d o s z c z ę tn ie i na za w sze ów do dziś dnia w p o d rę c z n ik a c h p o k u t u j ą c y — d o g m a t, j a ­ k o b y p ó łk u le m ózgow e b y ły siedliskiem sa- m o rz u tn o ś c i ru c h ó w . P rz e c iw n ie ! u zw ie­

rz ą t t a k z o p e ro w a n y c h — g d y działanie w s trz ą s u u s ta n ie — s a m o rz u tn o ś ć nietylko p o w ra c a , lecz n a w e t j e s t sp o tę g o w a n a . Z w ie r z ę ta , o ile nie śpią, ch o d z ą n ie z m o r­

d o w a n ie w kółko po p o k o ju p rz ez cały dzień p ra w ie . G ołęb ie t a k w y m ó żd ż o n e nie są ślepe i k i e r u j ą się w s w y c h ru ­ c h a c h w ra ż e n ia m i w zrokow em i: om ijają z zu p e łn ą d o k ła d n o ś c ią p r z e s z k o d y , n a ­ wet p rz e z ro c z y s te d z w o n y s z k la n e . „Pies bez półkul śpi i czuw a. P o przebudzeniu p rz e c ią g a się, j a k pies zd ro w y . P o ru sz a się s a m o rz u tn ie , t. j. bez w idocznej pod­

n ie ty z e w n ę trz n e j... P o ły k a ł c h c iw ie mię­

so i mleko, ale w y p lu w a ł je, gdy' dla g o rz k ie g o sm a k u d o d an o c h in in y . U szc zy ­ p n i ę t y w łap ę, w a r c z a ł i usiłow ał k ą s a ć rę k ę . G d y w staw io n o m u łapę do zim nej wody, cofał j ą zaraz... Z e sn u m o żn a go było z b u d z ić t r ą b ie n ie m w sąsied n im po­

koju. W ciem ności z a m y k a ł ocz y za

(3)

M 36 W S Z E C H Ś W I A T 563 r z u c e n i e m n a nie s tr u m i e n i a j a s k r a w e g o

światła. G ło d n y — b y ł b a r d z ie j p o d n ie c o ­ ny i niespokojny; po n a k a r m i e n i u staw ał się s p o k o jn ie js z y m ” ... i t. d. i t. d.

Słowem, do o d b y w a n ia się w szelkich czynności ż y c io w y ch , n a jb a rd z ie j skom pli­

kowanych, w y m a g a ją c y c h ścisłej k o o rd y - nacyi i zupełnie „ s a m o r z u t n y c h ” — n ie ­ zbędne są ty lk o i j e d y n i e ośrodki segm en- talne i ich n ie n a ru s z o n a łącz n o ś ć w z a je m ­ na, bez w szelkiej h ierarchii, b e z ż a d n y ch zlokalizowanych w y ż sz y c h „s p e c y fic z n o ­ ści” fu n k c y o n a ln y c h .

Oczywista w o b e c p o w y ż sz e g o , że ro z ­ graniczenie ścisłe cz ynności o d ru c h o w y c h

od in sty n k to w y ch j e s t z u p e łn ie niem ożli­

w o do p rz e p ro w a d z e n ia , j e s t czysto kon- wencyonalne. In s ty n k t to nic innego j a k skoord y n o w a n y ł a ń c u c h odruchow y zw ie­

rzęcia, w y w o ł y w a n y s p e c y a l n ą pod n ietą, u w a ru n k o w an y sta n e m fizyologicznym o r­

ganizmu, z ja w ia ją c y się niera z w p e w n y c h tylko o k re s a c h życia, w zależności od p e ­ wnych s ta n ó w bądź cz y sto w e w n ę trz n y c h okres p łcio w y ), b ą d ź p rz e z z e w n ę trz n e , sztucznie n a w e t s tw a r z a n e w a ru n k i s p o ­ wodowanych.

In s t y n k ty zależą od p e w n y c h n a jn iż ­ szym n a w e t isto to m ży jąc y m (roślinom i pierw o tn ia k o m ) w ła ś c iw y c h , w ięc proto- p la z m a ty c z n y c h o d cz y n ó w n a roz m a ite bodźce ś w i a t a o t a c z a ją c e g o . O d c zy n y te n az yw am y t r o p i z m a m i , (co znaczy

• sposób z w ra c a n ia się”), nie w c h o d z ą c w niemożliwe obecnie dla n a u k i określenie istoty t r o p i z m u . ' W zależności od pod n ie­

ty o d ró ż n ia m y c a ły sz e re g tropizm ów . Otóż te sw oiste o d c z y n y p la z m a ty c z n e na bodźce z e w n ę trz n e , łącz o n e ze sobą, przeplatane i s u m o w a n e , oraz ca łość i styczność ł a ń c u c h ó w o d ru c h o w y c h — oto jod y n ę w a ru n k i, k o n ie c z n e i w y s t a r ­ czające — n a jw y ż e j n a w e t rozw inię­

tych czynności i n s t y n k to w n y c h . Zresztą czynności te, j a k ' w idzieliśm y, odb y w a ją

•S|ę po w ycięciu c z y zniszczeniu m ózgowia, czy półkul m ó z g o w y c h , u z n a n y c h po­

wszechnie za siedlisko św iadom ości.

D oszliśm y do n ajcie k aw sze j, po z a w a r ­ tej w pie rw s z y c h rozdziałach p ró b ie fiz y ­ k o-chem icznego tł u m a c z e n ia ru c h ó w r y t ­ m icznych, części książki. J e s t to k o ro n a całej budo w y L o e b a i rów nocześnie n a j ­ w a ż n ie js z a k w e s ty a psychologii. Musimy albo uznać św iadom ość za im m a m e n tn ie z m a t e r y ą ż y ją c ą zw iązaną, w ięc w łaści­

w ą roślinom i tw o ro m je d n o k o m ó r k o w y m , albo szu k a ć jej p o cz ątk ó w na k tó ry m ś ze szczebli życia zwierzęcego, p o s łu g u ją c się j a k im ś ścisłym a p e w n y m pro b ierzem n au- k o w o -o b je k ty w n y m . P ro b ie rz e m ś w ia d o ­ m ości w e d łu g L o e b a j e s t stw ie rd z e n ie u danej is t o ty pam ięci asoc y acy jn ej.

I s tn ie n ia zaś pam ięci aso c y a c y jn e j d o ­ wodzi niezbicie zdolność n a u c z e n ia się czegoś, inaczej m ów iąc, zdolność s p o ż y t ­ k o w a n ia d o św iadc zeń o so b is ty c h w celu z m iany sposobu z a c h o w a n ia się w ob e c d a n y c h , p o w ta r z a ją c y c h się okoliczności ży c io w y c h .

T a k p o ję ta s p ra w a um ieszcza św iado­

m ość raczej z b y t nizko w drabinie istot ży ją c y c h , niż z b y t wysoko. W e d łu g L o e b a z niższych z w ie rz ą t z a p e w n e n ależ y u zn a ć jej istnienie u o w a d ó w s połecz nych, j a k m rów ki pszczoły i te rm ity , a n a w e t u po- je d y ń c z o (solitarnie) ż y j ą c y c h os; może w y ż sz y c h raków (krabów np.). B ezs p rz e c z ­ nie zaś uzna ć j ą m usim y 11 w y ż sz y ch k rę g o w có w .

U t y c h o sta tn ic h siedliskiem św iadom o­

ści są w łaściw ie półkule m ózgow e. T e g o do w o d z ą fa k ty z d o b y te przez w z m ian k o ­ w a n e j u ż dośw iad c zen ia Goltza,'‘E w alda, S c h ra d e ra , s a m e g o L o e b a oraz innych.

B łędem j e d n a k g ru bo-antropom orficz nym j e s t odziedz iczone po fre n o lo g a c h s z u k a ­

nie s p e c y a l n y c h m iejsc k o ry m ózgow ej, j a k o b y w y łąc zn ie lut) p rz e w a ż n ie zw ią za­

nych ze sta n a m i św iadom ości. A n i p łaty czołow e sam e, ani p ł a t y p o tylicow e, ani żaden inny p ł a t nie posiada t e g o w y ł ą c z ­ n ego przyw ileju, jak u c z ą o p e ra c y e n ad m ó z g ie m psów. N iem a t a k ż e s p e c y a ln y c h ośrodków świadom ości o d dzielnych części ciała, j e d n y c h dla ręki, in n y c h dla nogi i t. d., g d y ż u su n ię c ie t y c h w r z e k o m y c h o ś rodków nie n a r u s z a b y n a jm n ie j s to p n ia u św ia d a m ia n ia sobie procesów w danej części ciała z a c h o d z ą c y c h , o ile kotnuni-

(4)

564 W S Z E C H Ś W I A T Me 36 k a c y e n e r w o w e czu cio w e i r u c h o w e nie

zostały zu p e łn ie p rz e rw a n e .

P o s z u k iw a n ie lo k a liz a c y i a n a to m ic z n e j dła p ro c esó w św iadom ości n ie d o p ro w a ­ dziło do z r o z u m ie n ia t y c h p r o c e s ó w i do­

p ro w a d z ić n ig d y nie zdoła, c h o ć b y ś m y dła k aż d ej k o m ó r k i cia ła znaleźli o d p o ­ wiedni o śro d e k p s y c h i c z n y . Ś w iad o m o ść, c z y l e ż ą c e u jej p o d s t a w y k o j a r z e n i e i pa m ię ć a s o c y a c y j n a są raczej p ro c e sa m i d y n a m ic z n e m i, z a c h o d z ą c e m i w k o rz e m ó z ­ gow ej, w p r a w i a j ą c e m i w sta n c z y n n y c a ­ łą k o rę . F a k t y p s y c h o p a to lo g i i , n i e ra z t a k niezm iern ie c ie k a w e , j a k p o d a n e przez- E i e g e r a i Wolffa, w y ł ą c z a j ą zu p e łn ie m o ­ żliwość o d k ł a d a n i a się k a ż d e g o obrazu p a m ięc io w eg o w osobnej k o m ó r c e c z y g ru p ie k o m ó re k . M ów ią zaś za te m , że p rz e b i e g a j ą c e p rz e z k o r ę p r o c e s y o roz- m a ite m n a p ię c iu i s z y b k o śc i, u l e g a j ą z j a ­ w isk o m i n te rfe re n c y i, j a k w r u c h u fali sty m , osłab iają się lu b w z m a g a j ą w z a j e ­ m nie, w y w o ł u j ą n a j a w o d d z ie ln e sw e części sk ła d o w e , lub o d t w a r z a j ą się w c a ­ łości n a z a sad zie c z ą s t k o w e g o p o r u s z e n i a i t. d. D y n a m ic z n e tylko, nie zaś m o r f o ­ logiczne, u jęcie s p r a w y d a ć m o że ro z ­ w ią z a n ie z a g a d n ie ń w y ż sz e g o ż y c ia d u ­ chow ego, p r o c e s ó w i n t e l e k t u a l n y c h , a n a li­

zy i s y n t e z y pojęć; p r o w a d z ą k u t e m u drogi b a d a n ia m e c h a n i c z n e g o i z a p e w n e w o s t a tn ie j in stan cy i fiz y k o - c h e m ic z n e g o . T a k m ó w ią o s t a t n i e ro z d z ia ły k sią ż k i, k t ó r y c h t y t u ł y sam e: „ Z w ią z e k w z a je m n y p o m ię d z y u s t a w i e n i e m a c z y n n o ś c ią n i e ­ k t ó r y c h e le m e n tó w w z w o ja c h s e g m e n t a l- n y c h ” (rozdział X ), „ Z a b u r z e n ia p a m ię c i a s o c y a c y j n e j ” (rozdz. X V I I I ) lu b „ N ie ­ k t ó r e p u n k t y z a c z e p n e d la przyszłej m e ­ ch a n ik i c z y n n o śc i m ó z g o w e j” ( rozdz.

X I X ) , d o s ta te c z n ie ś w ia d c z ą o ich treści.

D o b ie g łe m k o ń c a s tre s z c z e n ia , t a k s ł a ­ bo, n ie s te ty , u w y d a t n i a j ą c e g o z a w a r t o ś ć i i w a r to ś ć książki.

U w ła c z a ło b y to j e d n a k poziom ow i n a u ­ k o w e m u d zieła i a u to ra , g d y b y m p o p rz e ­ stał n a te m , bez ż a d n ej u w a g i k r y t y c z ­ nej.

Nie n a w s z y s tk o , j a k za w sze w d z i e ­ dzinie w iedzy, p i s a ć się tu m ożna. J a k k a ż d y u m y s ł k ie ro w n ic z y , p ra w o d a w c z y

w dziedz inie m yśli, L o e b j e s t cokolwiek jed n o stro n n y . W y d a j e się to być koniecz­

nością g e n ia l n y c h b a d a c z ó w , b y ć inoży um o żliw iającą im właśnie w s k a z a n ie no­

w y c h , p ło d n y c h to ró w .

L o e b m a zw yczaj u p r a s z c z a n ia proble­

m a tó w życia, n iek ied y z b y t n i e g o u pra­

szc zania. D a ło się to z a u w a ż y ć w jego te o r y i tropizm ów , z b y t prostej, zb y t, że t a k pow iem jasnej. B a d a n ia Jenningsa w A m e r y c e , J e r z e g o B o h n a w e Francyi>

E m ila R adia w N ie m c z e c h dowiodły, że rzecz m a się tu t a j nie t a k prosto, a świeże p r a c e H a b e r l a n d ta , N e m e c a i t. 0.

nad n a r z ą d a m i zm y s łó w u roślin i związ­

k i e m ich z tro p iz m a m i m ó w ią naocznie, że i t a m z ja w isk a są s to k r o ć bardziej s k o m p l ik o w a n e . W dziedzinie instynktów L o e b n ie k i e d y t a k u p r a s z c z a sprawcę, że w y d a je się ch w ilam i nieco n a iw n y m . To te ż z r o zu m iała j e s t c i ę ta i z ja d liw a k ry ­ t y k a E . W a s m a n n a , znaw cy m ró w e k i o- w a d ó w , w k w e s t y i i n s ty n k tó w tych zw ierząt.

N a jsła b sz ą j e d n a k s t ro n ą streszczanej t u książki j e s t ow o w rz e k o m e znalezienie n a u k o w e g o p ro b ie r z a św iadom ości wstwier- d za n iu p am ięci a so c y a c y jn e j u zwierząt.

P o m i j a m t u całk o w ic ie s tro n ę teoryo-po- zn a w c z ą kwrestyi, p oruszę j ą w innem m iejscu. T u p y t a m t y lk o , n a jak iej zasa­

dzie p o z n a n ia n a u k o w e g o , o b je k ty w n e g o o p rz e ć m o żn a t w ie rd z e n ie , że świadomość nie to w a r z y s z y c z y n n o ś c io m in s ty n k to w ­ n ym , sk o ro w ie m y dobrze z w łasn e g o do­

św ia d c z e n ia , że s p ra w y o d ru c h o w e , na k t ó r e ż a d n eg o w p ły w u w ola n asza w y ­ w rz e ć nie j e s t zdolna (odruch kolanow y np. łub w y m io to w an ie), k t ó r y c h również nie p o trz e b u je m y i nie m o ż e m y się uczyć, d o c h o d z ą j e d n a k do naszej świadomości, p o r u s z a ją j ą i w y w o łu ją w niej s p e c y a l n e sta n y ?

Co n a jw y ż e j i j e d y n i e m ożem y tu t w i e r d z i ć , że cz y n n o śc i in s ty n k to w n e z w ie r z ą t o d b y w a j ą się dla b a d a c z a tak, j a k g d y b y św iad o m o ść im nie t o w a r z y ­ szyła. 1 ty le. Czy nie t o w a r z y s z y im w r z e c z y sam ej, n a to k r y t e r y ó w znaleźć n iep o d o b n a.

T o je d n o . A d ru g ie, n a w e t g d y b y ś m y sp ra w ę pojm o w ali w t e n sposób, że s t w i e r ­

(5)

M 36 W S Z E C H Ś W I A T 565 dzenie p a m ięc i a s o c y a c y j n e j u dan e g o

zwierzęcia dowodzi, iż je s t ono o b darzone świ adomością, to i w ów c zas bard zo to mało p o s u w a k w e s t y ę z b a d a n ia życia p s y ­ chicznego d a n e g o zw ie rzę cia, b o w ie m nie będziemy w d alszym c ią g u w ied z ie li, którym z je g o p r z e j a w ó w ż y c io w y c h ś w ia ­ domość istotnie to w a r z y s z y , k t ó r y m zaś nie, innemi słowy, k tó re j e g o a k t y ż y c io ­ we stoją p o z a o b rę b em p s y c h ik i, p r z e b i e ­ gają m echanicznie, c z y ra cze j fizyologicz- nie tylko?

I trzecie jeszc ze. J a k s tw ie rd z a ć n i e ­ omylnie istn ie n ie pam ięc i a so c y a c y jn e j?

Drogą w y k a z a n i a zdolności n a u c z a n i a się, modyfikowania in d y w id u a ln e g o sw y c h przejawów na zasadzie n a b y t y c h d o św ia d ­ czeń ży c io w y c h , o d p o w iad a L o e b w ra z z Bethem , Z ieglerem , U e x k iillem i wielu innymi. B ardzo p ięk n ie, ty lk o oto m a ły przykład. B e th e n a za sa d z ie o g r o m n i e pom ysłowych i n a d z w y c z a j śc isły c h do­

świadczeń o d m a w ia ra k o m , pszczołom i mrówkom owej zdolności n a u c z a n i a się>

więc i zdolności a s o c y a c y jn e j, oraz św ia ­ domości. A W a śm a n n , B u t t e l - R eepen, Yerkes i sam L o e b m ó w ią , że B e t t e nie ma racyi, że p r z y n a j m n ie j t e z w ie rz ę ta niższe m u s z ą j ą p osiadać .

Sama s p ra w a n a u c z a n ia się nie j e s t ta k prosta i nieza w sze zdaje się p rz e m a w ia ć za p a m ię c ią a s o c y a c y jn ą . W a s m a n n w swej znanej i pięknej p ra c y : „ I n s ti n k t und In- telligenz im T h i e r r e i c h ” w d w u o sta tn ic h w ydaniach w y ró ż n ia sześć m ożliw ych sposobów n a u c z a n ia się, z k t ó r y c h p o ło ­ wa tylko d o w o d z iła b y w y ż sz y c h p ro c e ­ sów p sy c h ic z n y c h . M o żn a się nie zgodzić z poglądem W a s m a n n a , ale nie p o d o b n a odmówić m u ra cy i, źe m o g ą istnie ć i i s t ­ nieją f a k ty n a u c z a n ia się, k t ó r e b y n a j ­ mniej nie d o w o d z ą istn ie n ia pam ięci aso- cyacyjnej. W łodzim ierz W a g n e r podał w sw y ch „ Z a g a d n ie n ia c h z o o p sy c h o lo g ii”

ja s k ra w e t e g o p r z y k ła d y u k a r a l u c h a z obciętą g ło w ą i u obciętej ty ln e j poło­

wy ciała k ro c io n o g ó w , że s ta n o w c z o n a ­ leży z a k w e sty o n o w a ć , czy p robierz s t w i e r ­ dzenia pam ięci aso cyacyjnej, p r z y ję t y przez L oeba, je st w y s t a r c z a ją c y i p ra k ­ tycznie d a j e się z a s to s o w a ć ?

1 to j u ż w s z y s tk o .

R az jeszcze sk ład am p o d zięk ę t ł u m a ­ czowi i w y d a w c o m za spolszczenie dzieła, t a k w spółczesnego w sw y ch te n d e n c y a c h , t a k w yso k ieg o w swej w artości n a u k o ­ wej i t a k p rz eb o g ateg o w m a t e r y a ł fa k­

tyczny.

I sądzę, że tłu m a c z nie weźm ie mi za złe, g d y z a p ro te s tu ję pow ażnie i s t a n o w ­ czo p rz eciw k o w prow adzonej p rz e z niego dowolnej a zupełnie nieuzasadnionej z m ia ­ nie ty tu łu . S koro a u to r n a z w a ł to „ w s t ę ­ p e m do fizyologii p o ró w n a w cz ej m ózgu i psychologii p o r ó w n a w c z e j ”, nie wolno zm ieniać togo n a „w stęp do fizyologii i psychologii p o r ó w n a w c z e j”, g dyż m a t o cał­

kiem inny zakres p o jęcia i za w ie ra ło b y w sobie przypuszczenie, że sam a u to r nie ocenił całego za kresu swej książki, o co przecie tłum acz z a p e w n e nie p osądz a Loeba.

Rom uald Minkiewicz.

JERZY HOSTELET.

K IL K A S L O W O E N E R G E T Y C E W chw ili obecnej u ja w n ia się dążność do u s ta n o w ie n i a d y sc y p lin y j e d n o lite j w n a u k a c h fiz y c z n y c h i c h e m ic z n y c h . N ie k tó rz y badacze, z a jm u ją c y się p r z e ­ ważnie m a t e m a t y c z n ą s tr o n ą tej te o ry i, o z n a c z a ją j ą c h ę tn ie m ian em T e r m o d y n a ­ miki ogólnej, c h c ą c prz ez to podkreślić ud z ia ł is to tn y , j a k i w u tw o rz e n iu jej wzię­

ła t e r m o d y n a m i k a w łaściw a; inni, t r a k t u ­ ją c y rzecz bardziej doświadczalnie, wolą n a z y w a ć j ą E n e r g e t y k ą z pow o d u , że pod- sta w o w e m je j pojęciem je s t en ergia. C e­

lem tej d y s c y p li n y j e s t p rz e d s ta w ie n ie u o g ó ln ień d o ś w ia d c z a ln y c h ,'z a s a d , k tó re z nich w y n ik a ją , i sposobu, w j a k i o d b i­

j a j ą się one n a w szy stk ich k a t e g o r y a c h zjaw isk, w re szcie przem ian, j a k i m z a s a d y te u le g a ją w s k u te k n o w y c h z d o b y c z y d o ­ ś w ia d c z a ln y c h . W końcu, g d y za sad y to przełożone z o sta ły na j ę z y k m a t e m a t y c z ­ ny, u c z y ona, j a k i w j a k i c h w a r u n k a c h u stan o w io n o odpow ied n io ść licze bną k a ż ­ dej z w ielk o ści fizycznych, z a sad am i te- mi p ow iązanych.

P o n ie w a ż e n e r g e t y k a z n a jd u je się obecnie w s t a d y u m tw o rz e n ia się, p rzeto jed n o lito ść

(6)

566 W S Z E C H Ś W I A T Ae 36 je j nie za w sze ł a t w o u c h w y c i ć się d aje,

w szc zególności za ś sp o s ó b w y r a ż a n i a j e j z a s ad i j e j po jęć n a j is t o tn i e js z y c h nieza- wsze byw a z a sto s o w a n y do c e c h dośw iad ­ c z a ln y c h , do k t ó r y c h ś c ią g a ją się t e z a ­ sady i pojęcia. T ę ostatnią, okoliczność po części p rz y p is a ć n a l e ż y b e z w ą t p i e n i a p r z e m y s ło w e m u n i e j a k o p o c h o d z e n iu T e r ­ m o d y n a m ik i, k t ó r a w rz e c z y w i s to ś c i w y ­ łon iła się z b a d a ń nad m o to ra m i t e r m i c z ­ nem u T e r m i n y t e j u m ie ję tn o śc i, p r z y ­ s to s o w a n e p i e r w o tn ie do s w e g o sp e e y a l- nego celu, nie u le g ły zm ianie, g d y t y m ­ czasem z a s to so w a n ie j e j m e t o d r o z c ią ­ g n i ę t e zo stało n a w s z y s tk ie z ja w is k a ma- t e r y i , ta k że z n a c z e n ie ich z b y t o g r a n i ­ cz one z tru d n o śc ią n a d a je się do w yraża*

nia fa k tó w zu p e łn ie o gólnych. Z te g o n ie d o s ta te c z n e g o p r z y s to s o w a n ia w y n i k a w ie lk a tr u d n o ś ć u c h w y c e n i a m e to d o g ó l­

n y ch , k t ó r y c h d o s t a r c z a E n e r g e t y k a , c e ­ lem u s ta n o w ie n ia s t o s u n k ó w p o m ię d z y najb a rd z ie j s k o m p l ik o w a n e m i o k o lic z n o ­ ściam i fe n o m e n a ln e m i a fa k ta m i e le m e n ­ ta rn e m i, p a n u ją c e m i n a d u m ie ję tn o ś c ia m i fizycznem i, oraz celem p rz e t ł u m a c z e n ia ty c h sto su n k ó w n \ zależności m a t e m a t y c z n e .

N i e g d y ś dla w y t ł u m a c z e n i a w łasności ciał oraz dla u s ta l e n i a zależności p o m ię d z y niemi, u siło w a n o s p r o w a d z ić je do k s z t a ł ­ t u i ru c h u , t. j. zn a le źć dla nich t ł u m a ­ czenie m e c h a n ic z n e . G łó w n ie d z ię k i ro z ­ wojowi T e r m o d y n a m ik i n a u c z o n o się j a ­ wnie i s y s t e m a t y c z n ie uważać, że w ła s­

ności ciał n ie z a w sz e d a j ą się s p r o w a d z i ć j e d n e do d ru g ich : p e w n e d a n e ciało p o siad a ca iy s z e re g w łasności, j a k o to: w łasność że je s t ciepłe, że j e s t n a e le k t r y z o w a n e , własność, że m a p ew ie n z a p ach , że s k ł a ­ d a się z t a k i c h a t a k i c h cial p ro sty c h . T e n p o s tu la t, że w łasności nie d ają się sp ro w a d z a ć j e d n e do d ru g ic h , s t a n o w i ą ­ c y p o d s ta w ę T e r m o d y n a m ik i, p r z y j m o w a ­ ny by ł w sposób d o m y śln y w p o c z ą t k a c h F iz y k i, i d o p ie ro s zybki i w s p a n i a ły r o z ­ wój M e c h an ik i t e o r e t y c z n e j dopro w a d ził b a d a c z ó w do tego, że zaczęli p r z e w id y ­ w a ć m o ż n o ś ć w y t ł u m a c z e n i a w s z y s tk ic h zjaw is k p r z y r o d y z a p o m o c ą teoryi m e c h a ­ n i c z n y c h , k t ó r y c h z a s a d y p o c h o d z ił y p rz e ­ cież z i n t e r p r e ta c y i z ja w is k fiz y c z n y c h n a j p ro s ts z y c h .

W ś ró d ty c h w łasności są ta k ie , które m o g ą w a r u n k o w a ć odzielne s t a n y ciała lub u k ła d u ciał, z k tó r e m i są związane

— stany, k t ó r e , a c z k o lw ie k różne, pozna­

j e m y ja k o b ę d ą c e t e g o s a m e g o rodzaju j a k o to s t a n y cieplne, e l e k t r y c z n e i t. d.

W ten sposób p o jm u je m y przez nie roz m a i t e wielkości w św iecie fizycznym . Z a­

d a n ie m d o ś w ia d c z e n ia j e s t roz ezn a n ie tych wielkości, ścisłe ich okre śle nie i ustan o ­ w ienie o d p o w ie d n io ś c i liczebnej p om iędzy ich s ta n a m i, t. j. w y ra ż e n ie ich liczbą, k t ó r a je d n o c z e śn ie z niem i rośnie lub m a­

leje.

N a u k i fizyczne rozw inęły śię, z m ie n ia ­ j ą c „sw ój sy s te m w łasności", dzięki roz- ciąglejszej zna jo m o śc i w łasności£ci’ał oraz ściślejszej k r y t y c e cech sw o isty ch tych w łasności, k t ó r y c h istnienie uznano. T ak nj). obec nie ł ą c z y m y pod n a z w ą energii p ro m ie n is te j z jaw isk a cieplne, św ietlne i e le k tr y c z n e , k t ó r e p r z e d t e m zaliczano do k a t e g o r y i róż nych, p o n ie w a ż bezpo­

średnio lub pośrednio działa ły one na z m y s ły n a sz e w sposób rozm aity.

N ie k ie d y w y p o w ia d a n o h y p o t e z y , k tó ­ re u siło w ały o d r z u c a ć t e ro z różnienia i s p r o w a d z a ć w s z y s tk ie z ja w is k a do kon- s e k w e n c y i niewielkiej liczby za sad; poj­

m o w a n o światy fizy c zn y j a k o s k ła d a ją c y się z nieskończonej liczby ato m ó w , o żyw io­

n y c h ru c h a m i, p o d d a n y c h lub nie d z ia ła ­ niom w z a je m n y m , albo też p rz y p u s z c z a n o , że stanow i go fluidum ciąg łe nieściśliwe- w k t ó r e g o łonie t r w a j ą w iec zn e ruchy w iro w e . K o n c e p c y e te o d e g r a ł y z p e w n o ­ ś c ią w ie lk ą rolę w rozw oju n a u k fiz y c z ­ nych, d o s ta rc z a ją c fa k to m in te r p r e t a c y i a n a w e t zależności licze bnych, k tó ry ch p o ż y t e k o g ra n ic z a się z r e s z tą do niewiel- j kiej z a w s z e dzied z in y ; p o z b a w io n e atoli b e z p o ś re d n ie g o z e tk n i ę c i a z d o ś w ia d c z e ­ n ie m , nie m o g ą ro z w in ą ć w nas zdo ln o ­ ści do w y łu s k iw a n ia pojęć z fa k tó w o b ­ s e r w a c y jn y c h oraz do p rz y s to so w y w a n ia t y c h po jęć do n o w y c h zd o b y c zy — z dol­

ności, bez której w ie d z a z a tr z y m a ła b y się n ie b a w e m .

T o też h y p o te z y owe, pom im o ż e 'n i e m ożna ich u s u n ą ć zu p e łn ie z n a u k fizycz­

nych, m ają t a m zna cze n ie ty lk o pomoc-

(7)

.\o 36 W S Z E C H Ś W I A T 567 nicze i z a c h o w u ją c h a r a k t e r p ro w iz o ­

ryczny.

Ważne istotnie je s t p o z n a n ie p o ję ć i zasad doświadczalnych. A p o n i e w a ż z n a c z e n ie ich dzisiejsze o p ie ra się n a c a ły m s z e r e g u ich znaczeń p o prz ednich, p rz e to , a b y d o ­ brze je zrozum ieć, trz e b a b ę d z ie p rz e ją ć się należycie ic h e w o lu c y ą . Nie d la te g o liv zapoznanie się z tą e w o lu c y ą m iało koniecznie iść tro p w tro p za h isto ry ą ; wystarczy, g d y p o p r o w a d z i m y n a u c z a n ie w taki sposób, by się w y t w o r z y ł a id eo w a filiacya t a k spójna, j a k t y l k o n a to p o ­ zwala n asza św iadom ość m e to d n a b y w a ­ nia nau k o w eg o .

Cała E n e r g e t y k a dzisiejsza d a ła b y się utworzyć z a p o m o c ą pojęć i zależności, wynikających z z a s a d y p r a c p r z y g o t o w a ­ nych, s tr e s z c z a ją c e j w sobie: znajom ość równowagi sił, p r z y ło ż o n y c h do układu ciał; z tw ie rd z e n ia o siłach ż y w y c h , do którego d o prow a dza b a d a n ie ru c h u m iej­

scowego ciał s w o b o d n y c h ; z z a s a d y C a r ­ nota; z za sa d y J o ttle a , do k tó re j p ro w a ­ dzi bada nie z ja w is k m ech a n ic z n y c h i z j a ­ wisk cieplnych; w re szcie z p ra w a O h m a j

" y p ro w a d z o n e g o z b a d a ń n a d p rądam i elektrycznemu W sam ej rz ecz y , uzależ­

niwszy , w y t w a r z a n i e p e w n e j p r a c y m e ­ chanicznej od ró ż n ic y t e m p e r a t u r y d w u źródeł ciepła, t w i e r d z e n i e C a r n o t a d o p ro ­ wadziło do d o k ła d n e g o pojęcia p r z y c z y ­ ny działania m o t o r y e z n e g o z u w z g lę d n ie ­ niem lub bez u w z g lę d n ie n ia zw iązku p o ­ między ro z m a ite m i k a t e g o r y a m i zjawisk.

1’rócz te g o tw i e r d z e n i e to, po w p r o w a ­ dzeniu doń z a s a d y r ó w n o w a ż n o ś c i c ie p ła i pracy, d o s t a r c z y ło t y p u bezw zględnej

"dpowiedniości liczebnej. W reszc ie , sam

•dvt przeobrażenia, z m ia n y p e w n e g o ciała lub p ew nego układ u ciał, rz ą d z o n y j e s t przez zw iązki, k t ó r e zasadniczo za leżne są

°d czasu i k t ó r e są albo oporam i żyw e- n>i, ja k tego dow iodło b a d a n ie ru c h ó w

"'iejscow ych, albo oporam i b ierne m i, j a k .i« określił O h m w b a d a n ia c h s w y c h nad rozchodzeniem się elektryczności w p rz e ­ w odnikach, albo je s z c z e o d k sz ta łc e n ia m i cvyli z w ią z k a m i u k ry te m i, k t ó r e zależnie od okoliczności o z n a c z a m y m ia n e m tar-

°>a, h y s t e r e z y i t. d.

tłum . 8. II.

A. LAP PAREN T.

S T A R O Ż Y T N O Ś Ć R O D Z A J U L U D Z K IE G O *).

S ta n o w c z o szczęście od p e w n eg o czasu opuściło ty c h , k t ó r z y d o m a g a ją się, a b y pierw sze objaw y działalności ludzkiej n a ziemi odnieść do b ajec zn ie odległej p rz e ­ szłości.

J u ż e ś m y mieli sposobność (C orrespon- d a n t z 25 g ru d n ia 1905 r.) p is ać o n i e p o ­ wodzeniu, ja k i e ich sp o tk a ło w p rz e d m io ­ cie e o l i t ó w . N a k rzem ieniach, rozsia­

n y ch po tro ch u wszędzie, n ie k tó rz y b a d a ­ cze d o p a try w a li się w y r a ź n y c h rys, k t ó r e p o c z y ty w a li za „retusz, p o w s ta ły przez u ż y w a n i e 11. Nie ulegało, zda nie m ich, w ą t ­ pliwości, że ludzie p ierw otni, nie um ie ją c jesz c z e ciosać krzem ieni, zbierali g ł a z y przez formę s w ą n ajbardziej odpow iednie na narzędzia, n a d a ją c co najw y ż ej k a n t o m w iększą ostrość.

O tóż opow iedzieliśm y, w j a k i sposób o d k r y to w o k o licac h P a r y ż a miejsce, w k tó rem e o lity t w o r z ą się sam e, ze w s z y s t- kieini ce ch am i, u w a ż a n e m i d o ty c h c z a s za dzieło rąk ludzkich. Miejsce t o — to z w y ­ cz ajn a fa b ry k a c e m e n tu , w której k r z e ­ mienie, tk w iące w k a w a łk a c h k re d y , u d e ­ rzają się o siebie w m aszynie r o z g n ia t a ­ jące j, zadając sobie ty m sposobem „ r a n y “, n a k tó ry c h zasadzie po kilku go d zin ac h m o g ły b y d o s tą p ić z a s z c z y tu fig u ro w an ia w n a jp ię k n ie js z y m zbiorze eolitów.

L e k c y a ta j e d n a k nie p rz e k o n a ła w s z y ­ stkich; m ianow icie za p a lc z y w i a d e p ci pre- historyi, zgodnie ze zwrro te m h u m o r y s t y c z ­ nym : lepiej t rw a ć w błędzie, niż go w c a ­ le nie popełnić, z le k c e w a ż e n ie m odnieśli się do ciekaw ej fa b r y k a c y i w M antes, a l­

bowiem psuła im szyki. T y m c z a s e m do

’) P o d a ją c p r z ek ła d n a d z w y c z a j c ie k a w e g o , p o r u s z a j ą c e g o w ie le z a g a d n i e ń w sp o só b o r y g i ­ n a l n y a r t y k u łu j e d n e g o z n a j w y b i t n i e j s z y c h g e o ­ logów w s p ó ł c z e s n y c h , ś w ie ż o m i a n o w a n e g o s e ­ k retarzom d o ż y w o t n i m A k a d e m ii U m i e ję t n o ś c i P a r y s k i e j na m iejs ce z m a r ł e g o M. B e r t h e l o t a —u w a ­ ż a m y za p otrzeb n e, ze w z g l ę d u n a n iek tóre z w r o ­ ty p o le m ic z n e w rozp raw ie tej z a w a rte , z a z n a ­ c z y ć , że au to r je j z p rz ek o n a ń n a l e ż y do obozu z a c h o w a w c z e g o i j e s t od wielu lat pro fesore m u n i ­ w e r s y t e t u k a t o l i c k i e g o w P a r y ż u . P r z y p . dum .

(8)

568 W S Z E C H Ś W I A T Ae 36 t e g o epizo d u k o m i c z n e g o p r z y b y w a p r z e ­

s t ro g a bardziej doniosła. N ie z w r a c a się ona t y m ra zem je d y n i e do a w a n t u r n i c z y cli fa n ta s tó w ; godzi b o w ie m w t e o r y e , o g ó l­

nie p ra w ie d o t y c h c z a s u z n a w a n e , a c h o ­ ciaż p o d s t a w y p r e h is t o r y i p o z o s t a ją w r e ­ zu ltac ie n ie z a c h w ia n e , j a k b y ły , to je d n a k okaże się, że p o w in n iś m y d o b rz e za k a ż ­ d y m ra z e m się ro z p a trz e ć , z a n im o rz ecz e- m y, że p e w n e t w i e r d z e n i a n a s p r z e k o n a ły .

I d z ie t u już nie o k rz e m i e n ie z w y g l ą ­ d e m d o p u s z c z a j ą c y m ró ż n e i n t e r p r e t a c y e , ale o szc zątk i lu d zk ie, p o c h o d z ą c e z c z a ­ sów b a r d z o o d le g ły c h .

Z ro z u m ia łe m j e s t jeszcze, że n ie w s z y ­ scy b a d a c z e m o g ą o d ra z u zg o d z ić się n a j e d n o w k w e s t y i z n a k ó w n a k r z e m i e n i a c h , m a ją c y c h do w o d z ić działalności lu d z k ie j.

N a to m ia s t, s p r a w a j e s t p r z e s ą d z o n a , k i e ­ dy z n a jd u je m y s z k ie le t ludzki, albo n a ­ w e t ty lk o cz ęść j e g o , w ta k i m p o k ład zie g e o lo g icz n y m , którego"* w iek, c h o c ia ż b y w sposób p rz y b liż o n y , j e s t e ś m y w s tan ie określić. In n e m i słow y, ś w ia d e c tw o „ c z ł o ­ wieka k o p a l n e g o 11 j e s t n ie o d p a r t e m , je śli t y l k o m o ż n a d ow ieść, że s z k ie le t p o c h o ­ dzi z t e g o s a m e g o p o k ła d u , w k t ó r y m z o ­ stał z n a le ziony, a nie został w nim u m i e ­ s zc zo n y później.

W rz ecz y w isto śc i, „ludzi k o p a l n y c h ” j e s t bardzo mało, g d y ż nasi p rz o d k o w ie z p o ­ c z ą t k u o k re s u k a m i e n n e g o nie znali z w y ­ czaju g r z e b a n i a z m a rły c h . T r z e b a było z a te m W arunków w y j ą t k o w y c h , a b y się ich kości z a c h o w a ły , co t ł u m a c z y r z a d ­ k o ść t a k i c h znalezisk. Z p o m ię d z y t y c h o s t a t n i c h trze b a było po z b a d a n iu dro- b i a z g o w e m u s u n ą ć kilua, a to d la teg o , że d o p u szc zo n o się z niem i o s z u s tw , k t ó ­ re u dało się z d e m a s k o w a ć . M iędzy inne- mi m u siała by ć u s u n ię ta z d o ro b k u n a u k o ­ w e g o c z a s z k a z M oulin-Q uignon, k t ó ­ ra w sw oim czasie n a r o b ił a dużo h a ł a ­ su. O g ó ln ie z n a n y za p ał do o d k r y ć p rz e d ­ h is to ry c z n y c h B o u c h e r de P e r t h e s a i h o j­

ne w y n a g ro d z e n ie , j a k i e g o nie szczędził ro ­ b o tn ik o m , p r z y n o s z ą c y m m u n o w e w y k o ­ paliska, sk u s iły k i l k u z n ic h do n a d u ż y ­ cia jego zaufania. 1 t r z e b a b y ło dopiero p e w n e g o czasu, zanim się u d ało ze b ra ć niezbite d o w o d y p o d s tę p u . P o d o b n ie , wśród w y b u c h ó w śm ie c h u sk o ń c z y ła się

h is to ry a c z aszk i kopalnej, j a k ą miano zna­

leźć w Kalifornii.

P o z a tem i o m y łk am i, istn ia ło wszakże k ilk a f a k tó w u z n a n y c h za niepodlegające j u ż d y s k u s y i i p o w s z e c h n ie u w a ż a n y c h za k la s y c z n e , m iędzy innemi s ły n n a czaszka z C a n n g ta tu i szkielet z N e a n d e rth a lu . N i e m a c h y b a w y k ł a d u a n tro p o lo g ii, w któ ­ r y m nie o p isy w a n o b y z u p o d o b a n ie m wła­

ściw o śc i owej rasy C afin stac k ie j lub Ne- a n d e rta ls k ie j, m a ją c e j się od zn a cza ć sze­

re g ie m szczegółów , k w a lifik u jąc y ch ją do niskiego bardzo m ie js c a n a dra b in ie typów lud zk ich . P o n ie w a ż z r e s z tą sz c z ą tk i owe, ze w zględu na pokład, w k t ó r y m j e zna­

leziono, ja k się zdaw ało, n a le ż a ły do o kre­

su p a le o l ity c z n e g o (kiedy um ian o ciosać k a m i e n i e j e d y n i e prz ez uderzenia), z n a c z ­ nie s ta rs z e g o od okresów k a m i e n ia gła­

dzo n e g o i bronzu, ł a tw y b y ł j u ż dowód, że n a js ta rs z e t y p y n a sz e g o ro d z aju mu­

siały b y ć blisko s p o k re w n io n e z m ałpam i c z łe k o -k ształtn em i. W książce sw ojej p. t.

„ F o rm a tio n de la n atio n fr a n ę a is e ” (U tw o­

rzenie się n arodu fra n c u s k ie g o ) (1897 r.) G a b ry el de M ortille t rozpisuje się szero­

ko o t a k n a z w a n y m przez niego t y p i e N e a n d e r t a 1 s k i m, ra s ie ta k , według niego, o drę bnej, że daw n ie jsi zoologowie, z g o d n ie z zasadam i swojem i, u tw o rz y lib y z niej osobny g a t u n e k .

„Nasz p ierw szy p rz odek, mówi M. na str. 322-ej sw ojego dzieła, „ b y n a jm n ie j nie był ła d n y . O, nie by ł ł a d n y wcale! P o s i a ­ dał je s z c z e z n a m io n a małpie, w c ale nie­

zgorsze. B y ł ś re d n ie g o , a n a w e t m ałego w zrostu, te m b a rd z ie j, że nie t r z y m a ł się z u p e łn ie prosto; odzn a cza ł się d o b rą tu szą o k s z t a ł t a c h ciężkich. G łow ę posiadał długą, d o s y ć p ła s k ą n a w ierzch o łk u , z t y ­ łu b ard z o ro z w in ię tą. T w a r z zdobiło czo­

ło, ścięte n ie z w y k le ukośnie, bez śladu k i e r u n k u pr. sto p a d le g o ; lu k i b rw io w e sil­

nie n a p rz ó d w y s u n i ę t e , oczy zaokrąglone, z n a c z n a w klęsłość p o m ię d z y czołem a sze­

ro k im nosem . S z c z ę k o s k o ś n o ś ć (progna- t y z m ) słaba, u w y d a tn ia ł a się j e d n a k bar­

dziej w s k u t e k b r a k u p o d b ró d k a oraz b ro­

dy, o d rzuconej do ty łu . P rz e d n io części k o ń c z y n g ó r n y c h s to s u n k o w o płask ie. No­

gi k ró t k i e , g ru b e , słabo u k s z ta łc o n e ; dło­

nie i s t o p y duże; ciało p o k r y t e włosami,

(9)

M 36

jak sądzić m o ż n a z podo b izn ludzkich, pochodzących z e p o k i m a g d a le ń s k ie j. P r a ­ o jc o w i e ci nasi byli to ludzie o p o tę ż n y c h mięśniach, n a d z w y c z a jn ie silni—w a r u n e k nieodzowny do s k u te c z n e j w alki z duże- mi zw ierzętam i, w ś ró d k t ó r y c h żyli. T a k i oto jest p o r t r e t p ierw szy ch m ie s z k a ń c ó w F r a n c y i , osobników ra sy N e a n d e r ta ls k ie j “ . Wobec podobnej d o k ład n o ści w szc ze­

gółach, m a m y p ra w o, a n a w e t o b ow iązek przypuszczać, że c e c h y , w yliczone t a k drobiazgowo, u ja w n iły się przez p o ró w n a ­ nie wielkiej liczby wzorów. M ożnaby b y ­ ło może w y t o c z y ć spraw ę a u to ro w i o to, że nadaje m iano n a js ta rs z y c h francuz ów ukazom, z n a n y m ty l k o ze s zc zątk ó w , z n a ­ lezionych w W irte m b e rg ii i w W estfalii.

■ leszcze b a rd z ie j z a s a d n ą p re te n s y ę m ogli­

byśmy m ieć do a u to ra , że w ry s u n k a c h z epoki m ag d a le ń sk ie j d o p a t r u j e się t y ­ pów, k tó re w t e d y j u ż nie istn ia ły . Ale dajmy pokój t y m z a rz u to m i zgódźmy się, że, ze w z g lę d u na n a t u r ę przedm iotu, należy się zadow olić n ie w ie lk ą ilością do­

wodów'. W s z a k ż e p ew n o ść siebie, z j a k ą naszkicow any został w p o w y ż sz y m u s t ę ­ pie p o rtre t n a sz y c h przodków , może by ć u spraw iedliw iona t y l k o pod j e d n y m w a ­ runkiem: nie p o w in n a m ianow icie istnieć najm niejsza w ą tp liw o ść co do a u t e n t y c z ności opisy w a n y c h ludzi kop aln y ch , ow ych .,neandertaloidów ”, ja k M ortille t ich n a ­ zywa w innem m iejscu. N a j e g o też od powiedzialność z o sta w ia m y tw ierd z en ie,

„że łazili oni c h ę tn ie po d rz e w a c h , ja k tego dow odzi ich b u d o w a k o ś c i s t a ”.

Otóż a u te n t y c z n o ś ć ta b y n a jm n ie j nie jest dow iedziona, ja k to w y n i k a ze św ie­

żo ogłoszonych b a d a ń dr. H u g o n a Ober- maiera, je d n e g o z t y c h u c z o n y c h współ­

czesnych, k tó rz y najlepiej prz en ik n ęli t a j ­ niki archeologii p rz e d h is to ry c z n e j.

B adacz ten, zgodnie z ż y c z e n ie m , wy- rażonem w o b e c niego w j e g o k ra ju ro ­ dzinnym , przez z m arłeg o Z itte la , s ły n n e ­ go p aleo n to lo g a m o n ach ijs k ieg o , zadał so­

bie tru d p o d d a n ia ścisłej re w izy i listy w s zy stk ich o d k ry ć an tro p o lo g ic z n y c h , za­

n o to w a n y c h prz ez a u to ró w . W y n ik i s w o ­ ich p o s z u k iw a ń dr. O b e rm a ie r ogłosił w czasopiśmie fra n c u s k ie m „F A ntropolo- g ie ” (Les restes h u m ain s q u a t e r n a ire s d an s

569 1’E u ro p e ce n trale, tom X V I, 1905 i X V I I, 1906;, re d a g o w a n e m z u zn a n ą zn a jo m o śc ią rzeczy i b e z stronnością prz ez profesora Muzeum h istoryi n a tu ra ln e j, M. B uulea.

„T y lk o k r y t y k a cierpliw a i s y s t e m a t y ­ czna, pisze trafnie O berm aier, o p a r ta n a drobiazgow em zbad an iu m iejscow ości, pu- blikacyj i p rz edm iotów znalezionych, może dać n am pew ność, n iezb ę d n ą w na u c e . W t y m celu od k ilk u l a t w z ią łe m sobie za zadanie p r z e s tu d y o w a n ie całej l ite r a t u ­ ry p rz edm iotu oraz w y tw o rz e n ie sobie zdania t rw a łe g o przez odw iedzanie, o ile to było możliwe, zbiorów, m iejscow ości, gdzie znaleziono w y k o p a lis k a , oraz u c z o ­ nych, k tó rzy je znaleźli. O głaszam obecnie wyniki t y c h moich p oszukiw ań, k tó ry c h c h a r a k t e r j e s t czysto geologiczny lub a r ­ cheologiczny. A n tro p o lo g o w ie i a n a to m o ­ wie p o ró w n a w c z y będą mogli t e dane chronologiczne wziąć za p u n k t w y jś cia do s t u d y ó w nad stro n am i zagadnienia, k t ó r e ich s p e c y a ln ie i n t e re su ją 14.

N a jw ię k s z ą zasługę p ra cy O be rm aiera stanow i w y k a z a n ie , że n a u k a w ciela n ie ­ k ie d y do sw ego doro b k u z w y j ą tk o w ą p o ­ błażliwością p e w n e tw ierd z en ia, k t ó r y c h p o w a g a zczasem się u s ta la ,— tw ierd z en ia, o p arte w rzeczyw istości n a f a k ta c h , po ­ z ba w ionych o d pow iednich rękojmi.

W ła śn ie t a k się m a rzecz z ludźmi k o ­ p a ln y m i z C annstaU i i z N e a n d e rta lu .

C a n n s t a t j e s t m ałą m iejscowością, nie­

daleko S t u t t g a r t u . W 1700 r., książę E ber- h ard L u d w ik W irte m b e rsk i k a z a ł tani r o ­ bić p o s z u k iw a n ia w ziemi, p o b u d zo n y do teg o przez o d k ry c ie oppidum rzym skiego.

U p o d s ta w y złoża z e b ra n o w te d y p e w n ą ilość kości kop aln y ch , k t ó r e przeniesiono do g a b in e tu historyi n a tu ra ln e j w stolicy;

t u t a j obudziły one ogrom ne z a c i e k a w ie ­ nie. Były ta m szczątki niedźw iedzi, słoni, h y en , n a le ż ą c y c h do ty p ó w , bardzo ró ­ ż n ią c y c h się od g a t u n k ó w w spółcz esnych.

R ozpoznano niedźw iedzia jask in io w eg o , ta k ic h ż e in a .n u ta i h yenę, g a t u n k i n i e ­ w ątpliw ie c z w a r t o r z ę d o w e 1), obecnie j e ­ d n a k już w ygasłe.

') P rz ez n a z w ę tę r o zu m ie m y o k r e s g e o l o g i ­ c z n y , k tó ry n a s t ą p i ) po c z a s a c h tr z e c i o r z ę d o w y c h i w c ią g u którego p r z y g o t o w y w a ł y s i ę w a r u n k i okresu w s p ó ł c z e s n e g o

W S Z E C H Ś W I A T

(10)

570 W S Z E C H Ś W I A T M 3(5 P ie rw s z e s p ra w o z d a n ie z d o k o n a n y c h

poszukiw ań złożył w ty m ż e 1700 r. le k a r z n a d w o rn y S alo m o n Reissel. D o s k o n a ł y t e n o ste o lo g w s p r a w o z d a n iu sw ein kładzie nacisk na z u p e łn y b ra k s z c z ą t k ó w lu d z ­ kich, ch o ć sz u k a ł ich b a r d z o s ta ra n n ie .

W rok później, in n y u c z o n y n iem iecki, dr. Spleissius, ogłosił w S zafh u zie r o z p r a ­ wę p. t. O e d ip u s osteo lith o lo g icu s seu dissertatio h isto rio o -p h y s ic a cle c o rn ib u s et ossibus fossilibus O a n sta d ie n s ib u s. I te n a u to r ró w n ie ż u t r z y m u j e , że nie zn a le z io ­ no nic p o d o b n e g o do kości lu d zk ich . Z n a ­ leziska z 1700 r. z o s t a ł y j e s z c z e o p isan e w k a ta lo g u , s p o rz ą d z o n y m m ię d z y r o k ie m 1723 i 1735; niem a w nim ż a d n ej wz nian- ki o czaszce lu d zk iej. W r e s z c ie t w i e r d z e ­ nie Reissla i S p le is s iu s a zostało p o w t ó r z o ­ ne z p o d k re śle n ie m przez z n a n e g o l e k a ­ rza n a d w o rn e g o , dr. A l b e r ta G e ssn e ra, p o ra ź pierw szy w 1749 r. w ro z p ra w ie o w o d a c h słonych tej m iejscow ości, zaś drugi raz— w 1753 r., w ro z p raw ie , z a t y ­ tu ło w a n e j S e l e c t a p h y sic o -o e c o n o m ic a .

P r z e jd ź m y do w iek u X IX -e g o . W 1812 roku 0 u v i e r w iedział t y lk o o szczęce lu dzkiej z C a n n s t a t u , a nie o czaszce;

zresztą, m ów iąc o tem , u w a ż a ł on za p o ­ trz e b n e d odać sło w a n a s t ę p u j ą c e : „ W i a ­ domo, że ziem ię p rz e k o p y w a n o w te m m iejscu bez o d p o w ied n ich śro d k ó w o s tro ­ żności i że nie z w ra c a n o zu p e łn ie u w a g i n a ro z m a ite w ysokości, w j a k i c h z n a j d o ­ w ano oddzielne o k a z y ” ( R e c h e r c h e s sur les o s s e m e n ts fossiles, T o m I-y, str. 83).

G dzie t e d y tk w i p c z ą te k h isto ry i s ły n ­ nej c z aszk i z C a n n s t a t u , albo raczej l e g e n ­ dy o niej? Otóż w 1835 r., a w ię c w s t o t r z y d z i e ś c i p i ę ć l a t po d o k c n a - niu p o szu k iw a ń , s p o t y k a m y p oraź p i e r w ­ s z y w z m ia n k ę o tej czaszce. P a l e o n t o l o g J a e g e r , w rozpraw ie o s s ą c y c h k o p a l n y c h w W i r t e m b e r g ii, k o m u n ik u je , że w j e d- n e j z w i t r y n m u z e u m S t u t g a r - c k i e g o zn a la zł k a w a łe k c z aszk i obok k ilk u n a c z y ń r z y m s k ic h , w y k o p a n y c h w 1700 r. O p i e r a j ą c się jedynie n a te m s ą ­ sie d z tw ie i nie d a j ą c opisu czaszki, J a e ­ g e r sądzi, że p ochodz i on a ze zn a le zis k księcia E b e r h a r d a L u d w i k a .

P o t a k i e m w y lu s z c z e n iu s p r a w y , zro zu - j m ierny n a s t ę p u j ą c y w niosek, do k t ó r e g o j

doszedł jeden z u c z o n y c h współczesnych, d-r. H o e ld e r i z k tó r y m O b e rm a ie r zgadza się w zupełności: j e s t z u p e ł n i e p e w ­ n e m , że c z a s z k a z C a n n s t a t u n i e z o s t a ł a z d o b y t a w c i ą g u p o s z u ­ k i w a ń w 1700 r. Z a t e m n iezależnie od interesu, j a k i ten okaz w z b u d z a sam przez się, nie m a m y p ra w a , z p u n k t u widzenia n a u k o w e g o zaliczać go d« cz w a rto rz ę d u . T e m b a rd z ie j b y ło b y to n ie p ra w n e m , że t y m s a m y m C annstacie, kolo Uffkircli.

gdzie k o p a n o w 1700 r., o d k r y t o później c m e n ta rz rz y m sk i i drugi, p o ch o d z ący z w ieków średnich. N adto, w 1716 r., zn a ­ leziono w tufie m ie jsc o w y m w s p ó ln y grób z okresu k a m ie n ia g ład z o n e g o czyli neo- lity c z n e g o , i j a k się zdaje, g ro b o w ie c ten b y ł o zd o b io n y kłam i m a m u ta . J e d n e m słow em , z a p e w n e c a łk o w ic ie p rz y c h y lim y się do z d a n ia O b e n n a i e r a : „ je st rzeczy w idocz ną, że czaszc e tej można z w i e l k ą ła t w o ś c ią n a d a ć p o c h o d z e n ie , jakie się po- d o b a “ . J a k k o l w i e k b ą d ź , o p iera ć n o w ą rasę na p o d o b n y m okazie, um ieszczonym w wi­

t r y n i e m uzealnej niew iad o m o k ie d y i nie­

w iadom o przez kogo, i u t r z y m y w a ć , że ra ­ sa t a w łaśn ie w raz z w łaśc ic ielem tej cza­

szki z ja w iła się n a ziemi, — je s t s ta n o ­ wczo nied o p u szc zaln e m . „A le, prz ecież , p o w ie d z ą a n tro lo p o g o w ie ze s zk o ły Mor- tille ta , m y mało p r z y k ła d a m y w a g i do t e g o u ł a m k a czaszki i p o ś w ię c im y go w razie p o trz e b y , g d y ż p ra w d z iw y m typem n a sz e g o c z ło w ie k a p ie rw o tn e g o , j e s t ty p N e a n d e rta ls k i, k tó re g o p rz e d s ta w ic ie le m je s t j e d e n c a ły s z k ie le t" . Z o b a c z m y za­

tem , co w ia d o m o t y m ostatnim .

L i t e r a t u r a teg o p rz e d m io tu jest nie­

zm iernie b o g ata: niew ielu c h y b a sprawom p o ś w ię c o n o t y l e a t r a m e n t u . O d roku 1856-ego, k i e d y ów szk iele t w y d o b y t o z ziemi, aż do k o ń c a ro k u 1903 eg o ogło­

szono nie m niej ja k t r z y d z i e ś c i r o z ­ p r a w , z k tó ry c h o s ta tn ie , n a p isa n e przez H. Rouffa, kwestyę, zdaje się, w yc zerp a ły . O b e r m a i e r s tre s z c z a wnioski te g o b a d a ­ c z a w sposób n a s tę p u ją c y : „ D o lin a N ean- d e r s k a , k tó rej n a z w a pochodzi od j e d n e ­ g o t e o lo g a z w ieków śre d n ic h , o bejm uje cz ęść biegu rz ek i Dussel to ru ją c e j sobie d ro g ę p rz e z w a p ie ń d ew o ń sk i w tem m ie jsc u , n ie d a le k o od E r k r a t h u i Iloch-

(11)

J\4 36 W S Z E C H Ś W I A T 571 dalu, n a w schód od D usseldorfu. K o p a ­

nia zarządzone w tej dolinie do g łę b o k o ­ ści 60 m etró w blisko, u jaw n iły liczne j a ­ skinie. W je d n e j z nich, n a z w a n e j „ F e ld - hofer-Grotte“, znaleziono s z c z ą tk i c z ło ­ wieka z N e a n d e rth a lu . J a s k i n i a z n a jd o ­ wała się na le w y m brzegu, n a w y so k o śc i około 25 m e tró w nad p o zio m em o b ec n y m rzeki. S klepienie j a s k i n i b yło bard zo p r a ­ widłowe; z a k o ń c z e n ie — w form ie klosza.

(' wylotu w s tronę doliny szerokość j a ­ skini w y n o siła 3 m e try , w y so k o ść ‘2,5 wi;

sam otwór m iał k s z t a ł t z a m k n i ę te g o p a ­ sa, b y ć m o ż e z b y t w ą z k ie g o , ab y , cia­

ło ludzkie m ogło prz e jść p rzezeń. T en otwór z na jdow ał się nieco w yżej od d n a jaskini i w y c h o d z ił n a z e w n ą trz na p l a t ­ formę o n ieró w n ej p o w ierzch n i, z n a j d u j ą

<;j się na tej samej w y so k o ści, co część dolna teg o ż otw oru. A ż do te g o p u n k t u t.j. do w y s o k o śc i 2 m e tró w , j a s k i n i a z a ­ pełniona była gliną, w k tó rej, w g ł ę b o k o ­ ści 0.6 m, sp o c z y w a ły kości cz ło w ie k a z Neanderthalu.

..Dzięki C. F u h lr o t o w i ocalały z nich kość ciem ieniow a, obie kości u dow e , obie kości ra m ie n n e, obie ło k cio w e (praw ie całe), p r a w a kość prom ieniow a, l e w a p o ­ łowa kości łonowej (os iliacnm ; k a w a łe k prawej ło patki, p ięć k a w a ł k ó w że b er i prawie cały p r a w y o b o jczy k . T a s a m a Klina z a w ie ra ła rów nież p o ro z rz u c a n e norki k rz e m ie n n e w ielk o ści orzecha.

„O to w s z y s tk o , co w iem y o położeniu i zaw artości „ F e l d h o f e r - G r o t te " . Żaden człowiek z n a ją c y się n a rzeczy nie widział ttfgo s z k i e l e t u lu d zk ieg o in situ, w je g o naturalnem położeniu. K i e d y F u h lr o t t , o d kryw c a s zk iele tu N e a n d e r t a ls k i e g o , przybył do ja sk in i, r o b o tn ic y , k tó rz y ją burzyli, wyrzucili ju ż z niej glinę i kości i strącili z ' p l a t f o r m y do p aro w u . Musia­

no się t y m sposoliem o g ra n ic z y ć na ich objaśnieniach. N ie w iadom o i n ig d y nieV było w iadom o, czy m a m y ty m p r z y p a d k u do c z y n ie n ia z c a ły m s zkieletom , czyr te*

me, ile kości i j a k i e z n a jd o w a ł y się tam Początkow o, w re szcie ja k leżały, czy w porządku a n a to m ic z n y m , czy też bez ładu.

"''■gdy nie z b a d an o p o w a ż n ie gliny z ja ­ skini pod w z glę dem p e tro g raficz n y m , ani n,e przejrzano sta ra n n ie w n ę tr z a samej

ja s k in i, szczelin, łącz ący c h j ą z p o w i e r z ­ chn ią płaskow zgórza, n a d nią się z n a jd u ­ jącego, oraz m a te iy a łu , z a p ełn iające g o praw dopodobnie te szczeliny".

D oda jm y, że glina, oprócz kości lu d z ­ kich, nie zaw ierała ż a d n y c h szc zątk ó w p aleontologicznych, k tó re b y um ożliw iły określenie jej wieku. Czy glina t a d o s t a ­ ła się do do j a s k in i przez o tw ó r g łó w n y czy też przez szczeliny w jej sklepieniu?

Czyr, j a k w n o sić b y m ożna z obecności kości ludzkich, był w tem miejscu g r o b o ­ w iec (w ązkość wejścia do jaskini k aż e w to wątpić), czy też m a m y d o c z y n ie n ia ze szkieletem t ru p a , u n o szo n e g o k ied y ś przez wodę, k t ó r y został do tej jask in i zapędzony? W s z y s tk o to p y ta n ia , n a k t ó ­ re nie b ę d z ie m y w stanie o d pow iedz ie ć ani teraz ani n ig d y c h y b a w przyszłości.

Słowem, wiek szk iele tu N e a n d e r ta ls k ie g o w najm niejszej m ierze nie jest o z n a c z o n y i zupełnie dow olną j e s t rz e c z ą t w ie rd z ić , że pochodzi on z w czesnego c z w artorzędu.

Nietnniejsze w ą tp liw o ści n as trę cza c z a ­ sz k a z E g ish e im u , niedaleko O alm aru.

Mortillet w y z n a c z y ł je j miejsce z a s z c z y tn e w śró d o k az ó w „rasy N e a n d e r t a ls k i e j ”, podkreślając silny rozwój je j łuków b rw io ­ w y c h , czoło, silnie w tył w y g ię te , n a d ­ m ie rn ą długość kości czołowej i t. d.

Otóż c z a s z k a t a w y d o b y t a została w 1865 r.. z łoesu czyli g lin y reńskiej, w głębokości 2,5 w, wraz z kośćm i zw ierząt, w p o d o b n y m s ta n i e k o tisenvac yi b ę d ą c e - mi, m iędzy któreini ro z p o zn an o k onia, wołu, jelen ia, m am uta. S c h u m a c h e r, k t ó ­ ry zajął się zbadaniem znalezisk, u t r z y ­ m uje, że czaszka nie pochodzi z czwrarto rzędu. Z drugiej strony, w 1893 r., na p o ­ lu, w s ąsied z tw ie p a g ó rk a w E g ish eim ie , G u tm a n znalazł czaszkę, bard zo p o d o b n ą do czaszki z 1863 r., k tóra, wredług S zw al- bego, m a by ć w łaś c iw a osobnej rasie n is ­ kiej, m ało co wyższej p o n a d 1,5 m. W te m s am em również miejscu natrafiono na cz te ry g ro b o w c e , stanow c zo n eo lity czn e czyli z epoki k a m ie n ia g ład z o n e g o , a s z k ie ­ lety, w y d o b y te z tych g ro bow c ów , p o s i a ­ d ają z n a m io n a również rasy niskiej ( w y ­ sokość d w u z nich wynosi 1,5 m i 1,52 ot trz e c ie g o zaś nie do ch o d z i do 1,25 m).

M am y z a te m t u t a j , w j e d n e j z d o m n i e ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

 W roku szkolnym 2003/2004 jako jedyna szkoła w Koszalinie zdobyliśmy, nadany przez Wojewodę Zachodniopomorskiego, Komendanta Wojewódzkiej Policji w Szczecinie i Fundację

Gdyby istniała funkcja dwuargumentowa S(k,n) uniwersalna, to znaczyłoby, że dla każdej funkcji jednoargumentowej F(n) istnieje takie k, że dla każdego n zachodzi

Kliknij menu Plik, kliknij polecenie Dodaj/Usuń przystawkę, a następnie kliknij przycisk Dodaj.Kliknij pozycję Zarządzanie zasadami zabezpieczeń IP, a następnie kliknij

Wolność to cały szereg rzeczy, o które się biliśmy, a których nie mieliśmy wcześniej.. Wolność to jest możliwość wypowiadania tego co się myśli, realizowania zamierzeń,

Narysować widmo amplitudowe i fazowe oraz obliczyć moc tego sygnału.. Wskazówka: skorzystać ze

Pierwiastek sześcienny (stopnia trzeciego), z dowolnej liczby a, to taka liczba, która podniesiona do potęgi trzeciej jest równa a

Liczby przeciwne to te, które leżą na osi liczbowej po przeciwnej stronie zera, w tej samej od niego odległości. (czyli te, które różnią się