• Nie Znaleziono Wyników

Koleżanki z dzieciństwa - Jerzy Skarżyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Koleżanki z dzieciństwa - Jerzy Skarżyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY SKARŻYŃSKI

ur. 1921; Uchanie

Miejsce i czas wydarzeń Uchanie, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Uchanie, dwudziestolecie międzywojenne, współczesność, matka, Stanisława Skarżyńska, dzieciństwo, koleżanki, rodzina Karczewskich, Danuta Karczewska, Hanna Cymorska, wspomnienia

Koleżanki z dzieciństwa

Kierownik szkoły, pan Karczewski, i jego żona, nauczyciele, mieli córkę Danusię, młodszą ode mnie o trzy lata. Nasze rodziny były zaprzyjaźnione. Na święta jednego dnia była kolacja u państwa Karczewskich, drugiego u państwa Skarżyńskich, i my, dzieci, byliśmy prowadzeni. Nasze matki mówiły: „to mój zięć”, „to moja synowa” o tych gówniarzach, tak matki się bawiły zaprzyjaźnione.

Danusia z ojcem i z matką byli wywiezieni. Danusia Karczewska mieszka dzisiaj we Wrocławiu. Jej mąż to Antek Milewicz. Znaleźli mnie przez tę Dankę. Prosiłem ją: – Danka, napisz to, co pamiętasz, chociażby tę część, jak wyszłaś z obozu w Berlinie.

– A ja nie umiem, ja już nie chcę żyć. I tak mi trudno do niej dotrzeć. Ma dwóch synów, ostatnio zachorowała, wziął ją do domu jeden syn. Ona trzyma się mnie, jak uchańskiego balastu, dzwonię do niej co jakiś czas, bo wiem, że ją to trzyma też przy życiu. I ona mówi: – Ty to taki jesteś dzielny człowiek. Ja mówię: – Ty możesz też być dzielna, tylko musisz sama siebie ustawiać. Trzeba wiedzieć, w jakiej maszynie siedzisz i jak o tę maszynę dbać. No, nie ma rady, nie mogę jej przekonać, ona stale:

– Ja już nie chcę żyć, bo mój umysł tylko pracuje, a ciało nie chce. Ja mówię: – I to powinnaś uszanować. Z jednej studni piliśmy wodę, Danka. Ona jest warta tego, żeby ją zmusić do opowieści, bo miałaby swoje opowieści.

Mam w Warszawie też koleżankę, Helenkę Cymborską z Putnowic, w jednej klasie byliśmy od trzeciej [klasy szkoły] powszechnej do końca. A mówię od trzeciej, bo te wioski miały swoje dwuklasówki, trzyklasówki – to było bardzo mądre, bo przygotowywały te małe dzieci, bez potrzeby udawania się [do odległej szkoły] w zimie przez ciężkie śniegi w Uchaniach. Zimy były takie, że tunelem się jechało saniami. To te dzieci tam miały dostęp do szkoły, nauczyciele byli na poziomie.

Helenka Cymborska mieszka na Pradze, z córką swoją, która jest inżynierem leśnikiem, w Instytucie Leśnictwa pracowała. Utrzymujemy kontakt, ona pyta: – Jurek,

(2)

a co w Uchaniach? Jest ciekawa, bo żyje wspomnieniami. To ładna taka była dziewczynka. Pamiętam, jak ona raz do mamy mojej podchodzi i mówi: – Proszę pani, dlaczego pani Jurka tak co dzień pyta z niemieckiego? A mama mówi: – Bo to mój syn, on musi dobrze się uczyć. I ja to jej zawsze przypominam, że jej wdzięczny jestem za taki odzew odważny do pani nauczycielki.

Data i miejsce nagrania 2016-04-07, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Składa się bokiem i obszywa się, tam się tego nauczyłem.. Pamiętam, jak on, staruszek, mówił: – No, Jurek, ja ci dam sałatę, bo ja

Muszę powiedzieć, że po raz pierwszy w życiu zobaczyłem kino, nieme, kiedy do szkoły przyjechali na popówkę, drzwi się otwierały w jednej klasie, tam był ekran i ten pan

Pan Szczupak, Izraelita, miał taki domek, ledwo że podpierający się o komin tego dachu i ten dach przeciągał się dalej wiatą, pod którą pan Szczupak tłoczył oleje..

Pamiętam, że raz zapomniałem biletu, to się nauczyłem, bo podpatrzyłem kolejarzy, że tam gdzie składy były pociągów wsiadałem, bo by mnie nie przepuścili

W moim dalszym życiu jeździłem dużo po kraju, w końcu dostałem adres pani Olszewskiej i piszę do niej list, taki uczniowski, hołdowniczy list, piękny.. Starałem się siebie

I do tego uczył się dobrze, bo jeszcze konserwatorium skończył i to dwa kierunki – śpiew, bo piękny tenor miał i grę na skrzypcach, którą mnie później starał się

Miał wspaniałe głosy śpiewacze w okolicy i wykorzystywał je, stworzył na przykład chór, dwóch braci śpiewało, Mykieta się nazywali, jeden był bas, a drugi

Sprzedali za bezcen ten dom, tę parcelkę swoją tam, mama, jako nauczycielka, poprosiła o przeniesienie do Nowego Dworu na Żuławach.. I ojciec tam przyszedł,