• Nie Znaleziono Wyników

Losy rodziców - Jerzy Skarżyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Losy rodziców - Jerzy Skarżyński - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JERZY SKARŻYŃSKI

ur. 1921; Uchanie

Miejsce i czas wydarzeń Uchanie, II wojna światowa

Słowa kluczowe Nowy Dwór Gdański, okres powojenny, matka, Stanisława Skarżyńska, ojciec, Aleksander Skarżyński

Losy rodziców

Jak już front się cofnął, jak już Niemcy przegrali, moi rodzice wyjechali z Uchań.

Sprzedali za bezcen ten dom, tę parcelkę swoją tam, mama, jako nauczycielka, poprosiła o przeniesienie do Nowego Dworu na Żuławach. I ojciec tam przyszedł, dostał pielęgniarkę, szpital opustoszały, nic w nim nie ma, tylko budynek i sale. Co można zrobić? Nic ojciec nie mógł zrobić tam, tylko izbę przyjęć taką. Z tego Nowego Dworu przenieśli się też, poszli na mniejszy obiekt, pod Pruszcz. Mieszkali w służbowym mieszkanku przy szkole, jeden nauczyciel był, uczył, i tam mieszkali.

Biedna mama tam dożyła swojego końca. Widziałem ją jeszcze dwa dni przed śmiercią. Powiedziała mi: „Ja już umrę synku. Tak że widzimy się ostatni raz”.

„Mamusiu, to niemożliwe”. Mama była moim ukochaniem, a ja jej. Pierworodny syn.

To oddzielna karta. Ja wiem, choć nie wierzę w duchy, że na mnie czeka.

Data i miejsce nagrania 2016-06-09, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

A pan Du Château zrodził znowu sympatycznego syna, który jest notowany w Uchaniach, bo to artysta malarz był, z którym się znałem, jeździliśmy razem pociągiem, wyjeżdżając

Pamiętam, że raz zapomniałem biletu, to się nauczyłem, bo podpatrzyłem kolejarzy, że tam gdzie składy były pociągów wsiadałem, bo by mnie nie przepuścili

W moim dalszym życiu jeździłem dużo po kraju, w końcu dostałem adres pani Olszewskiej i piszę do niej list, taki uczniowski, hołdowniczy list, piękny.. Starałem się siebie

Mój tata był zdolnym lekarzem, składał na wsi często połamane kości, w sieczkarni pocięte palce; z jabłonki spadł czy z czereśni, czy gdzieś przy pługu coś [się stało] –

I do tego uczył się dobrze, bo jeszcze konserwatorium skończył i to dwa kierunki – śpiew, bo piękny tenor miał i grę na skrzypcach, którą mnie później starał się

Miał wspaniałe głosy śpiewacze w okolicy i wykorzystywał je, stworzył na przykład chór, dwóch braci śpiewało, Mykieta się nazywali, jeden był bas, a drugi

Świdnik, tam było lotnisko, ale myśmy daleko nie chodzili, tylko do lasu jeździliśmy z brzegu, na świeże powietrze, tak zwane, bo to pod okupacją.. Jadąc tą platformą,

Żył 105 lat, tam na tej Syberii i też własną śmiercią nie umarł, tylko poszedł po takie siano brać dla koni, bo później już się tam dorobił, facet był z głową, umiał