Nó 6.
Warszawa, dn. 25-go kwietnia 1919.Cena 40 f.
Prolefarjusze wszystkich krajów, łączcie się!
Tygodnik socjalno-demokratyczny.
A d re s R e d a k c ji: K a r m e lic k a 29.
R e d a k c ja p r z y jm u je w p o n ie d z ia łk i i śro d y o d 11— 1 p. p.
A d r e s A d m in is t r a c ji: T w a rd a 62, m . 5a.
P r e n u m e r a ta i M i e s i ę c z n i — 1 m . 50 f.; K w a r ta ln a — ♦ m , 50 f.
P ó łr o c z n a — 9 m.; R o c z n a — 18 m . C e n a O g ło s z e ń : Z a w ie rsz p e titu — 1.75 m .
T R E Ś Ć : 1-y M a ja . — B a w a rja . — W s p ra w ie n ie p o d le g ło ś c i P o ls k i. — S e jm o w e p e ry p e tje . — S m u t n y o b ja w . — N a m a r g in e s ie . — K w e stja ż y d o w s k a n a M ię d z y n a ro d o w e j K o n fe re n c ji w B e rn ie . — K o n fc r e n c ja 'B u n d u w R o s ji.—
II. K o n fe re n c ja Ż . P, S . D . w G a lic ji. — O b ro ń c y .
3-ia Narada większych R. D. R. Polski, z dnia 14 i 15 kwietnia, przyjęła jednogłoś
nie następującą uchwałę:
Narada wzywa wszystkich robotników Polski do świętowania 1-go Maja przez po
wszechny strajk i manifestacje uliczne.
m
1 Maja.
Po raz pierwszy od powstania Międzynarodówki świętowanie 1-go M aja przejdzie pod znakiem rewo- łucji socjalnej. Po raz pierwszy klasa robotnicza całego świata uczci święto pracy i symbol wyzwolenia całej ludzkości, głosząc hasła bezpośredniego zburzenia przegniłego ustroju kapitalistycznego i budując już fundament społeczeństwa socjalistycznego.
1-y Maja tego roku to już nie manifestacja wiary w odległy ideał, lecz jeneralny przegląd całej armji proletarjackiej w pełnym rynsztunku bojowym, armji, która, stoczywszy już pierwsze utarczki, rusza do walnej bitwy, mającej decydować o dalszych losach ludzkości.
Pierwszy okres walki o socjalizm, okres przygoto
wawczy— m inął. Okres pracy żm udnej, uciążliwej, wy
magającej wielkiej ofiarności i wielkiej wiary. M ogiła
mi oddanych bojowników usiana droga łączy pierwsze marzycielskie grupy nielicznych pionarów z miljonową falangą zorganizowanych proletarjuszy, kroczących o- becnie pod sztandarem socjalizmu. Droga ta gdzienie
gdzie idzie zygzagem, gdzieniegdzie zapada się na czas pewien w podziemia, lecz wszędzie prowadzi ostatecznie wwyż, ułatw iając klasie robotniczej stwo
rzenie nowej kultury socjalistycznej, nagromadzanie skarbów idealizm u i nowych wartości moralnych.
Normalny i spokojny względnie rozwój przerwany został kataklizmem dziejowym— wszechświatową w ojną.
W ciągu lat kilku pochłonęła ona olbrzymie zapasy świata kapitalistycznego i, obnażywszy jego wewnętrz
ne sprzeczności, zm usiła ludzkość do rewolucji socjal
nej. W ciągu lat kilku wypełniła pracę, która w nor
malnych czasach trwałaby lat dziesiątki.
Rewolucja socjalna nie jest skokiem w krainę m iodem i mlekiem płynącą, nie jest przyjemną prze
jażdżką z jednego ustroju do drugiego, To ciężka o- peracja, podczas której pod cięciem noża nietylko krew bryzga, ale strumieniem tryska cuchnąca ropa, zatruwająca organizm społeczny. W rewolucji ujawnia się nietylko bezim ifhny heroizm mas, ale również i wstrętny instynkt podłości. Pierwszy jest twórcą no
wego życia, drugi wydzieliną obumierającego świata.
Wrażliwy esteta z niechęcią odwróci oczy od tego splotu dobra i zła. Proletarjat po przez krew i brud dopnie swego celu.
Rewolucja socjalna nie jest cudem, przeistacza- jącem w oka mgnieniu oblicze świata, to długi proces zmagania się wrogich sił, przełamywania zaciętego oporu ludzi i częstokroć silniejszego oporu stosunków.
To okres historyczny, w którym z kalejdoskopiczną szybkością zmienia się obraz ustosunkowania sił, wza
jemnego położenia zapaśników , bezpośredni objekt walki i formy samej walki. Nad wszystkiem góruje jednak, niezależnie bodaj od woli uczestników, treść rewolucji socjalnej— ekonomiczna przebudowa społe
czeństwa.
Być może, że burżuazja zdobędzie jeszcze prze
wagę na czas pewien, że proletarjat będzie m usiał zm ienić swą taktykę w tym lub innym kraju— będą to tylko epizody, dramatyczne może, wstrząsające, ale
bez widocznego wpływu na bieg historji.
1 -y m aja tego roku przypada w pierwszym etapie rewolucji socjalnej. W wyjątkowo trudnych dla klasy robotniczej warunkach rozpoczęła się ostateczna walka. G łód i zdziczenie wojenne są złymi doradcam i.
Nietylko dobytek materjalny przeszłych stuleci został uszczuplony, ale również niektóre pojęcia zasadnicze, stanowiące chlubę socjalizmu, zostały w niektórych
krajach oddane na poniewierkę. U łom ność ludzka wniosła bolesne zgrzyty nawet w doniosły przewrót, ktdry otwiera całemu społeczeństwu wrota do prom ien
nej przyszłości.
Eppur si m u o v e ! W najcięższych warunkach, walcząc z niezliczonemi trudnościami, idzie rewolucja społeczna naprzód, wykuwając w swym rozwoju oręż, dostosowany do konieczności chwili. Rewolucja stworzyła już swą formę władzy, która niewątpliwie wniesie nowy element twórczy do całokształtu życia społecznego. W ładza R ad— oto hasło pierwszego etapu rewolucji, hasło, które wykrystalizowało się w tym krót
kim czasie, w ciągu którego proletarjat Niemiec, Austrji, Węgier i Rosji mógł świadom ie kształtować życie po
lityczne kraju. Pierwszy cel rewolucji w obecnym etapie został ustalony.
Lecz nie wszędzie doszło jeszcze do realnego ziszczenia tego celu. Są kraje, a w ich liczbie i P o l
ska, gdzie całkowita władza znajduje się jeszcze w rękach burżuazji. W ysiłki proletarjatu naszego kraju nie są jeszcze skierowane ku zbudow aniu tej lub in
nej formy władzy rewolucyjnej, gdyż samej rewolucji jeszcze nie było, gdyż reakcja nie jest jeszcze wysa
dzoną z siodła i m ocno ściąga jeszcze cugle.
Wyznać należy, że ostatnie wypadki bynajmniej nie osłabiły wpływów reakcji w naszym kraju. Polska przeżywa obecnie nastroje, podobne tym, które pano
wały w Niemczech za czasów triumfów wojennych.
Jak tam ,upajają się ludzie haszyszem szowinizm u,uderza
jąc po szabelce i wiwatując na cześć odniesionych zwy
cięstw. Jak tam, głucho a niewidocznie podkopuje wojna ustoje życia kapitalistycznego. Jak tam, otrzeź
wienie, powrót do rzeczywistości będą nagłe a gwałtowne, druzgoczące.
1-y Maja tego roku świętować będziemy w reak
cyjnej Polsce w okresie socjalnej rewolucji. W ięc też i hasła nasze odzwierciadlać będą tą dwoistość sytu
acji, ten paradoks historyczny.
Strajk 1-go M aja będzie skierowany przeciw rządowi obecnemu, przeciw jego polityce represyj, przeciw stanom i u c h w a ło m ^ wyjątkowym, przeciw w ojnom imperjalistycznym p r z ® niego prowadzonym.
Jednocześnie jednak, strajk 1-go Maja będzie symbolem rewolucyjnego sojuszu proletarjatu między
narodowego, podnoszącego się wszędzie do walki o ostateczne wyzwolenie, idącego w bój z okrzykiem:
Niech żyje rewolucja socjalna!
2
Bawarja. t
W życiu politycznem jedyną decydująca rolę odgrywa siła. Nie zawsze jednak widocznem jest istot
ne ustosunkowanie się sił społecznych, Tradycja, przy
zwyczajenie, brak doświadczenia często maskują rzeczywisty stan rzeczy. Aż przychodzi kryzys i w ogniu wstrząśnień przepala stare zbutwiałe wiązania i odsła
nia prawdę w całej jej nagości.
Kryzysem takim była rewolucja niemiecka, która ujaw niła bezsilność przeżytków feodalnych. Zam knąw szy rachunki ze swymi byłymi w ładcam i stał olbrzym >
robotniczy, zaskoczony i zdum iony swą własną potę
gą. Stał pełen niepewności. Brak m u było ufności, iż potrafi wykorzystać swą energię w całej pełni. Zaczął więc szukać ugody z wrogiemi siłam i, z burżuazją niemiecką, bez której, jak sądził,obejść się nie potrafi.Gdyż jeśli junkierstwo okazało się kolosem o glinianych no
gach, nie oznacza to jeszcze, iż nie m ożna sobie po
łam ać zębów o opokę burżuazji, kierującej całem ży
ciem ekonomicznem.
Ustosunkowanie sił społecznych pozostawało nie
wyjaśnione. Śród samej klasy robotniczej różnie je oceniano. Aż nowy kryzys wyświetlił sytuację, przy
najmniej w niektórych państwach Rzeszy, a zwłaszcza w Bawarji.
Po kontrrewolucyjnym zamachu na Kurta Eisnera cala budowla polityczna Bawarji poczęła się chwiać.
W zburzenie ludu dosięgło szczytu. Konstytucjajformal- na— prawo pisane— utraciła wszelką wartość, konsty tucja realna— prawo siły— poczęła rządzić krajem.
I cóż się okazało? Jedyną zorganizowaną siłą, która potrafiła ująć w karby rozhukany żyw ioł i za
prowadzić jako-taki ład— były Rady. Sejm bawarski, nie bacząc na swą suwerenność, ustąpił miejsca Radom.
Nie pod wpływem specjalnego nacisku, nie dzięki zwycięstwu elementów wrogich Sejmowi, ale żywioło
wo, gdyż takim był prawdziwy stosunek sił. Burżuazja, m ająca większość w Sejmie, okazała się niemal bezsilną.
Kto ma siłę, ten posiada faktyczną władzę. Pewien czas jeszcze proletarjat bawarski szukał wyjścia na drodze kompromisu. Rezerwując sobie istotną w ła
dzę, oddał jej pozory Sejmowi. Centralna Rada, którą wypadki wysunęły na czoto życia politycznego, w iedzia
ła, że w jej rękach znajdują się dalsze losy kraju.
M ając jednak w swym składzie większość szajdema- nowców, nie chciała jeszcze wyciągnąć z tego faktycz
nego stanu rzeczy należytych wniosków. Coprawda, Centralna Rada mianowała rząd, rząd wyłącznie socja
listyczny, pom im o burżuazyjnej większośći Sejmu.
Jednocześnie uznano form alną suwerenność Sejmu.
Rząd mianowany przez Rady zdawał relację ze swej działalności Sejmowi,
Lecz maskarada ta długo nie trwała. Fakty są najbardziej wymownym dowodem. Nawet dla tych, co przez 5 lat ostatnich należeli do zwolenników Szajde- m ana. Nic dziwnego też, że bez nowej rewolucji, bez nowego wybuchu namiętności politycznych, w Bawarji została proklamowana republika Rad. Proklamowana nie przez komunistów, lecz przez szajdemanowców, przy poparciu niezależnych. W Bawarji pozory zostały d o
stosowane do treści.
A za przykładem Bawarji poszedł pomniejszy członek Rzeszy niem ieckiej— Brunświk.
Podkreślić należy, że już po raz wtóry przy tworzeniu tych republik odstąpiono od wzorów rosyj
skich. Komuniści rosyjscy twierdzą, że zbawienie klasy robotniczej zależy przedewszystkiem od zdławienia, zduszenia tych stronnictw robotniczych, które nie uzna
ją ewangelji komunistycznej. Odpowiednio też postę
powali w Rosji, a w stosunku do Niemiec] ogłosili niezależnych socjaldemokratów za najniebezpieczniej
szych wrogów klasy robotniczej. Jednak W ęjry i Bawarja poszły inną drogą.
Na Węgrzech można to było przypisać tym spe
cjalnym warunkom m iędzynarodowym, dzięki którym w znacznym stopniu przewrót niedawny nastąpił. W Ba
warji atoli działały głównie siły wewnętrzne. Prokla
mowanie republiki Rad przez prawicowe odłamy pro*
letarjatu bawarskiego dowodzi zarówno uświadomienia klasy robotniczej, jak i niezbędności nowej formy ży
cia politycznego.
O dalszym rozwoju wypadków w M onachjum brak ścisłych i dokładnych w iadom ości. Niedorzecz
ności w rodzaju dekretu o socjalizacji kobiet wykazu
ją wartość informacji prasy burżuazyjnej. W ogólnych zarysach jednakże sytuacja w stolicy bawarskiej zdaje się przedstawiać w sposób następujący.
W obozie szajdemanowców nastąpił rozłam m ię
dzy górą a dołem. W odzowie partji z Hofmanem na
M 6
JVs $
czele stanęli zdecydowanie po stronie Sejm u i Wraz z całą burżuazją niemiecką i centralnym rządem ogło
sili w ojnę republice Rad. Masy zaś, kierowane zdro
wym instynktem proletarjackim, opowiedziały się za re
publiką Rad i pom im o wielu trudności dążyły do istotnego zrealizowania jedności klasowej na podsta
wie zdecydowanej polityki socjalistycznej. Niezależni socjal-demokraci oczywiście ze wszech sił starali się ugruntować republikę Rad drogą zespolenia całej kla
sy robotniczej w jeden potężny blok. Najbardziej dziw- nem i nierozum iałem było zachowanie się komunistów.
Zdawałoby się, iż ogłoszenie republiki Rad win
no było znaleźć zupełne poparcie śród komunistów bawarskich. W analogicznych warunkach, komuniści węgierscy lojalnie i szczerze podali dłoń zwalczanym przez się poprzednio stronnictwom socjalistycznym i wspólnie podjęli twórczą pracę. W M onachjum było inaczej. Bawarscy kom uniści woleli osłabić republikę Rad i poderwać jej autorytet, aniżeli pogodzić się z myślą, że nie wyłącznie oni stoją u władzy. Roz
poczęła się akcja kom unistów przeciw Centralnej R a
dzie. Utworzył się nowy rząd— komunistyczny. Rozłam w klasie robotniczej, s t o j ą c e j n a p l a t f o r m i e w ł a d z y R a d , był faktem dokonanym.
W zm ocniło to znacznie rząd Hofmana, który od- razu przeszedł od obrony do ofensywy. Pierwszy atak, po chwilowem powodzeniu, został odparty. Biorąc pod uwagę ogólny stan rzeczy w Niemczech, m ożna przy
puścić, iż republika, monachijska potrafi utrzymać się na powierzchni. Niewątpliwie jednak żywotność jej straciła znacznie na sile. Um ocnienie się komunistów odbyło się kosztem osłabienia rewolucji. 1 gdyby rząd Hofm ana ostatecznie zapanował w Bawarji, byłaby to Klęska nietylko dla komunistów monachijskich, ale rów
nież dla całego proletarjatu bawarskiego. Klęska ta byłaby w znacznym stopniu rezultatem polityki komunistów, któ
rzy swą dezorganizatorską działalnością poderwali au
torytet m łodej republiki Rad, zniechęcili do niej część proletarjatu miejskiego i wytworzyli wręcz wrogi na
strój śród ludności wiejskiej.
Doświadczenie monachijskie jeszcze raz stwier
dza, że tak dziś, jak wczoraj lub jutro — zwartość i spoistość proletarjatu to jedyna trwała gwarancja jego zwycięstwa.
W sprawie niepodległości PolskiJ
Gdy na ostatniej Naradzie większych R. D. R Warszawy om awiano hasła, które wysunąć należy 1-go Maja, przedstawiciele P. P. S. zaproponowali przyjęcie hasła „Niech żyje niepodległa zjednoczona Polska socjalistyczna1’. Stanowisko Bundu w tej sprawie wie
lu wydaje się nie zupełnie zrozum iałem . Dlatego też uw ażam y za odpowiednie szczegółowiej je omówić.
Żaden socjalista, a więc i żaden bundowiec, nie m oże być przeciwny zasadniczo niepodległości, nieza
leżności jakiegokolwiekbądź kraju, a tem samem i Polski. Przed wojną, gdy rozwój gospodarczy prowadził do zacieśnienia węzłów między Polską a Rosją, m ożna było toczyć spór o to, czy należy wysuwać hasło Niepodległej Polski, czy nie. Gdyż wiadomo było, że osiągnięcie tego celu wymaga kataklizmu światowego lecz nie leży na lin ji walki klasowej proletarjatu.
Bund wypowiadał się wówczas przeciwko temu hasłu uważając, że m usi ono sprowadzić ruch robotniczy z drogi walki klasowej na ścieżki współpracy z imperja- listyczną burżuazją. Doświadczenie ostatnich lat pięciu w zupełności podtwierdziło to mniemanie. Zarówno zbrojne walki staczane przez socjalistów niepodległoś-
3
ci'owycli w sojuszu z okupacyjnem i arm jam i austro- niemieckiemi, jak i obecne poparcie sojuszu z dra
pieżną koalicją— sa dowodem rezultatów, do których polityka taka prowadzić musi. To m oże być bardzo piękne, bardzo szlachetne i bohaterskie, ale z socjaliz
mem nie ma nic wspólnego.
Lecz nieuznanie hasła niepodległości nie ozna
cza jeszcze uznania hasła podległości. To drugie by
łoby w równym stopniu wypaczeniem ruchu socjalis
tycznego na korzyść burżuazji kraju zaborczego. I ten, kto nas o to posądza, daje dowód, że nie m oże wyz
wolić się z więzów burżuazyjnego światopoglądu. Gdyż zasadnicza idea ruchu socjalistycznego głosi: walka klasowa proletarjatu toczy się w zupełnie innej płasz
czyźnie. niźli walka burżuazyj różnych narodowości m iędzy sobą. Zw alczając zarówno jedną, jak i drugą, proletarjat wspólnemi wysiłkami stwarza warunki sprzy
jające jego wyzwoleniu zarówno ekonomicznemu, jak i narodowem u. Tak właśnie postępując, zasłużył sobie Bund na nienawiść burżuazji polskiej i żydowskiej, a w równym stopniu i zaborczego rządu carskiego.
To też z całą stanowczością stwierdzić możemy, że aczkolwiek głosiliśm y słowem i czynem wspólność akcji całego proletarjatu byłego państwa rosyjskiego, aczkolwiek zwalczaliśmy wszelkie próby wywołania wojny wszechświatowej, która jedynie m ogła dać P o l
sce niepodległość — nigdyśmy nie negowali zasadniczo prawa Polski do niepodległości.
To nasze ówczesne stanowisko uw ażam y i dziś za słuszne.
Lecz wojna wybuchła wbrew woli proletarjatu międzynarodowego, którego część stanowimy i my. W o j
na imperjalistyczna, której nienawidziliśmy z głębi du
szy. W rezultacie pięcioletniej rzezi Polska stała się państwem niepodległem. Nie uświęca to dla nas by
najm niej tej wojny, ani czyni ją bardziej pociągającą.
Lecz nie wpływa też na nasz stosunek zasadniczy do tworzenia się państwowości polskiej. Jak poprzednio, tak i teraz, uznajemy, iż Polska, jak i każdy inny kraj, m a zupełne prawo ukształtować się w ustroju burżu- azyjnym jako formalnie samodzielne państwo. Form al
nie tylko, gdyż faktycznie musi być ona, jak i inne pomniejsze państwa, igraszką w ręku potężnych swych aljantów. T akiem jest żelazne prawo ustroju kapitalis
tycznego. Ale formalnie — Polska może i winna bu
dować swój niezależny gmach państwa burżuazyjnego.
W całej naszej działalności politycznej lat ostat
nich nie znajdzie się ani jeden krok, któryby był skie
rowany przeciwko niepodległej Polsce na rzecz innego państwa burżuazyjnego, lub m ający na celu poddanie Polski jakiejkolwiek opiece zaborczej.
Ideał nasz wszakże sięga nawet dla doby obecnej znacznie dalej niż zbudowanie niepodległej Polski bur- żuazyjnej. Żyjemy przecież w okresie rewolucji socjal
nej, w okresie, gdy bezpośredniem zadaniem proleta
rjatu jest urzeczywistnienie socjalizmu w skali m iędzy
narodowej. S o c ja liz m — to w tej chwili jedyne hasło godne klasy robotniczej, hasło, które bez porównania radykalniej rozwiązuje palące zagadnienia, stojące przed ludem pracującym Polski, niźli najdoskonalsza niepodległa republika burżuazyjna.
Ale czemu nie »niepodległa Polska socjalistycz
na*? Gdyż w samem sformułowaniu tego hasła leży fałsz, polityczna obłuda. Czyż m ożna pomyśleć nawet o Polsce socjalistycznej, która byłaby komuś podległą?
Nie wiemy dokładnie, jakie będą formy państwowe przyszłego ustroju, jakim będzie prawny wyraz związ
ku krajów socjalistycznych. Jasnem jest dla nas prze
cież, że w związku owym każdy kraj, a więc i Polska, cała Polska, będzie równouprawnionym partnerem.
Specyfikować zaś, że w ustroju socjalistycznym Pol-
4 Aß 6
ska winna być niepodległą lub zjednoczoną Znaczy zdradzać zupełną nieznajomość istoty socjalizm u.
Nie posądzamy bynajmniej tych, którzy to hasło stale wysuwają, o taką naiwność polityczną. Przeciwnie.
W iem y doskonale, iż form ułka ta jest doskonałym środkiem dla maskowania dwoistej, nieszczerej poli
tyki, uprawianej przez wpływowe sfery P P S . Socjalis
tyczny ogon tego hasła odgrywa rolę listku figowego, ukrywającego nacjonalistyczny srom realnej polityki partji. D ość przyjrzeć się taktyce Zw iązku Posłów S o cjalistycznych w Sejmie, by zauważyć, że sprowadza się ona wyłącznie ku budow aniu i wzm ocnieniu nie
podległej Polski b u r ż u a z y j n e j . Poseł Ziemięcki powiedział wyraźnie na jednem z posiedzeń R. D. R., iż należy najpierw osiągnąć Polskę burżuazyjną, a po- tpm dopiero przetworzyć ją w państwo socjalistyczne.
Możliwe, że to jest słuszne, ale należy wtedy i hasło swe sformułować wyraźnie, a nie wprowadzać w błąd łatwowiernych ludzi za pomocą socjalistycznej koń
cówki.
Życie polityczne dnia dzisiejszego stwarza prze
paść nie do przebycia między hasłem niepodległej Polski burżuazyjnej a hasłem Polski socjalistycznej.
Pierwsze wymaga sojuszu z imperjalistyczną koalicją, drugie — zaciętej walki z Entente’ą. Pierwsze oznacza poparcie obecnego rządu, drugie — nieubłaganą wzglę
dem niego opozycję. Pierwsze żąda stworzenia silnej arm ji, będącej na usługach reakcji rodzimej i wszech
światowej, drugie — odmowy obecnemu rządowi wszel
kich narzędzi ucisku i przemocy. Pierwsze prowadzi do Wojny na wschodzie, z krajami rewolucyjnemi, woj
ny o wyraźnie imperj«listycznej treści, drugie — do przeciwstawienia się tej wojnie, do sojuszu ze wszyst- kiem i państwami, objętemi pożarem rewolucji.
Jakiem było stanowisko P P S w tych kwestjach?
G łosowała za sojuszem z koalicją, wyraziła zaufanie rządowi, głosując za pożyczką zagraniczną, uchwaliła pobór sześciu roczników i nawet na 1 -go N aja wyrzekła się hasła: „Precz z wojną! precz z im perjalizm em !“
Wszystko to pod przykrywką hasła: „Niepodległa P ol
ska Socjalistyczna*
Taką jj<est istotna treść tego hasła. Dlatego też przedstawiciele Bundu na Naradzie wypowiedzieli się przeciw niemu.
Sejmowe perypetje.
Krótka historja Sejm u nie oszczędziła Związkowi Posłów Socjalistycznych żadnego upokorzenia, żadnego zawodu. Wbrew widocznej reakcyjnej fizjonom ji Sejmu, łudzili się Daszyński i jego towarzysze, iż uda im się okpić rzeczywistość i poprowadzić Sejm na tory roz
cieńczonego mieszczańskiego „socjalizm u“ galicyjskiego.
Kretynizm parlamentarny oślepił ich o tyle, że nie dostrzegli tego, co dziś jasnem już jest dla przecięt
nego robotnika, i cierpliwie wyczekiwali okazji, by za błysnąć wreszcie kunsztem intryg parlamentarnych.
U śm iechnęła się im fortuna tuż przed ferjami.
Endecy poróżnili się z piastowcami co do sprawy rolnej. Przerachowawszy się w swych siłach, sądzili, i i nie trzeba więcej robić ceremonji z chłopam i. W Sejm ie wielka burza. Grozi przesilenie ministerjalne.
Pan Daszyński promienieje. Wreszcie nadarzyła l i f upragniona okazja. Najwytrawniejsze wygi zabrały się do obrabiania posłów chłopskich w kuluarach.
J u t gotów nowy gabinet t Daszyńskim na czele« Zo
baczy Polska« co my potrafimy.
Interpelacja co do stanu wyjątkowego m iała być
tym taranem, który w gruzy obróci rząd Paderewskie*
go. Ju ż nagłość uchwalona. Zwycięstwo, triumf za
pewnione.
Nazajutrz bańki mydlane prysły. Endecy ułożyli się z piastowcami. Niby to w zasadzie uchwalili wy
właszczenie, ale konkretne załatwienie odłożono na później. Tymczasem w sukkurs przybędą posłowie z Poznańskiego, a wtedy endecy m ają większość m uro
waną. Poczekają wówczas chłopi na swą reformę. A że i piastowcy, zam ożni gospodarze, niezbyt się do niej palą, więc targu dobili.
I Interpelacja o stanie wyjątkowym skończyła się też fatalnie. Zam iast ograniczeń administracyjnych będziem mieli ograniczenia, uchwalone przez Sejm,
— ustawowe. Z deszczu pod rynnę. Podarunek świątecz
ny reakcji.
Wystrychnięty na dudka Daszyński chodzi jak struty. „Robotnik", co już gotów był do dziękczyn
nego „Te D eum “, ani piśnie. Gorzką pigułkę połknięto w milczeniu.
Jeden tylko m ąż o granitowej duszy znalazł się w Sejmie. Poseł Diam and wykazał już raz swój harc podczas pogromu lwowskiego. M ilczał wledy, choć obowiązek i zwykła uczciwość krzyczeć nakazywały.
Za to teraz, otrzymawszy cięgi, przemówił. Na tein samem posiedzeniu, po uchwaleniu, iż stan wyjątkowy zam ieniony zostanie prawem wyjątkowem, zapewniał poseł Diam and w swej m owie budżetowej, iż „do powodzenia tego rządu raoby przyczynić się wszelkie- rni siłami* (B raw o)“ („R ob otnik“ .Nc 156)
Ta iście chrześcijańska pokora ma niby być usprawiedliwiona koniecznością popierania wysiłków p. Paderewskiego w Paryżu. W ten to sposóD Zw.
Posłów Socjalistycznych, uwikławszy się w sidła „wy
sokiej dyplom acji“, zmuszony jest odgrywać komiczną rolę opozycji posłusznej rządowi lub raczej partji rządowej, bawiącej się w opozycję, vulgo rolę osia w lwiej skórze.
Tak zakończył Sejm swą pierwszą sesję. Ostatnie posiedzenie było sym bolem panoszącej się u nas re
akcji, podnoszącej gwałt i ucisk do wysokości prawa.
Było jaskrawym przykładem, czego się po Sejmie spodziewać należy.
Przypieczętowało też ostatecznie bankructwo po
lityki Związku Posłów Socjalistycznych. Zbędnem i okazały się ofiary, złożone w celu zdobycia popular
ności wśród „lewej* części Sejm u. Bezcelowem było stałe wyrzekanie się wszystkiego, co trąci socjalizmem lub rewolucją. Napróżno schylano przed rządem gięt
kie plecy, tichwalając m u i sześć roczników i sojusz z im perjalizm em koalicji i pożyczkę zagraniczną.
Wszystko napróżno.
Tak być musiało. Miast obrać drogę bezwzględ
nej walki z reakcyjnym rządem, opierając się o rewo
lucyjny proletarjat Polski, Zw. Posłów Socjal. wolał zdradzić sprawę socjalizm u, faktycznie popierając i wzmacniając rząd burżuazyjny. Tern samem przestał być groźnym dla reakcji, która drwiny już tylko ma dlań w zapasie.
oaxooaxxxaxxxxxxxxxxxxxxxxx3ooaxxxxxxxiQCxgP(»ooo
Frakcja B u i i w Warszawskiej Radzie Kleiskiej
zaw iadam ia, że sekretarjat frakcji jest czynny w po*
n ie d ziałki, środy i piątki od 4— 6 p. p.
W tychże godzinach jest czynne biuro porad prawnych przy frakcji.
Lokal frakcji: Elektoralna 7, m. 26.
Na marginesie.
Ne 6
Szachrajstw o żydowskie.
Poseł Weinzieher wyraził zdziwienie, że, mówiąc 0 ludach zamieszkujących Litwę i Białoruś, sprawo
zdawca komisji sejmowej p. Grabski nie wspomniał wcale o Żydach.
Odpow iedź p. Grabskiego brzm iała, że wpraw
dzie Żydzi na tych ziemiach mieszkają, ale tam nie istnieją, a przynajmniej istnienia ich uznać niepodob
na. Z bardzo prostej przyczyny. Jeśli uznać istnie
nie Żydów na Litwje, Białorusi i Rusi, to wypadnie uznać je i w Polsce. Zaś do tego „Wysoki Sejm się nie przychyli“.
A więc Żydów niema, kwestji żydowskiej natu
ralnie— również, i tylko nie wiedzieć poco została nie
dawno powołana do życia w Sejm ie kom isja do spraw żydowskich.
Sprawa jest wszakże bardziej skomplikowana.
Bo oto inny endek, poseł Jabłonow ski, kategorycznie stwierdza, że-— Żydzi są! W prawdzie nie w Polsce, a na Litwie i Białorusi. Dość— że są. A dowodem ich istnienia— wojna, którą prowadzi Polska o Litwę 1 Białoruś.
Rzecz się ma tak. Na Litwie i Białorusi istnieje naród— obszarnicy polscy— przez samego Boga przez
naczony do rządzenia m otłochem litewskim i bia
łoruskim. Wszakże bezbożny ten m otłoch nienawidzi swych dobroczyńców, obszarników polskich. Z waśni tej korzystają Żydzi, którzy gotowi są całą władzę zagarnąć w swe ręce.
Tego Polska ścierpieć nie może. Dlatego w ła
śnie i tylko dlatego prowadzi wojnę o Litwę i B iało
ruś. v
A zatem— Żydzi są.
A cóż na to p. Grabski?
Ano nic. Żydów niema wtedy, gdy im samym zależy na tem, by ich spostrzeżono. O dn ajd ują się, gdy kapitalistom i obszarnikom polskim zależy na tem, uy ich nie spotrzeżono.
Niepoprawni szachraje ci Żydzi!
Wart Pac p ałaca.,.
Sjoniści szykują w Palestynie wybory do konsty- tuanty.
A bo my to jacy tacy. 4.
Na mniejszem aniżeli konstytuanta żad«m burżua nie poprzestanie.
Myliłby się wszakże, ktoby przypuszczał, że do konstytuanty Palestyńskiej będzie wybierać cała lud
ność Palestyny. Takiego szaleństwa sjoniści nie po
pełnią.
To będzie konstytuanta czysto żydowska. W za
kres jej kompetencji wejdą tylko sprawy żydowskie.
Myliłby się również, ktoby przypuszczał, że przy1
wyborach do konstytuanty żydowskiej w Palestynie równouprawnioną będzie cała ludność żydowska Pa
lestyny. Bierne prawo wyborcze przysługiwać będzie tym tylko Żydom, którzy w słowie i piśmie posiadają ęzyk hebrajski,
To nie jest bez analogji ’— nieprawdaż?
W Polsce m ówiło się wtedy o antyrobotniczych i antysemickich tendencjach.
O czem mówi się dziś w Palestynie?
Zapewne o tem, że wart Pac p a ła c a ...
5
Prawda czy fałsz?
Młody kogucik poale-sjonistyczny zaperzył się wielce, gdy mu wytknięto flirt jego partji z imperjalistycz- nym rządem angielskim, i krzyknął:
— „To fałsz!“
Oświadczenie niewątpliwie kategoryczne, ale nip wyczerpujące. Bo człowiek, czytujący prasę codzienną, może zapytać:
Czy prawdą jest, że organizacja Poale-Sjon w Polsce jest składową częścią wszechświatowego Zw iąz
ku Poale-Sjon i tem samem ponosi odpowiedzialność za politykę tego Związku?
Czy prawdą jest, że Związek ów wydelegował swego przedslawiciela do ogólno-sjonistycznego Aktion-Komitetu, który wyciera wszystkie przedpo
koje ministerjalne w Paryżu i Londynie?
Czy prawdą jest, że poale-3joniści amerykańscy i angielscy zasypują rząd angielski wyrazami swej wdzięczności i swego oddania, podczas gdy „rewolu
cyjni" poale-sjoniści polscy dyskretnie m ilczą?
Czy prawdą jest, że palestyńscy poale-sjoniści uchwalili poprosić A nglję, by zechciała roztoczyć swój protektorat nad Palestyną aż do czasu, gdy Żydzi będą tam w większości?
Czy prawdą jest, że palestyńska Poale-Sjon, z ramienia której Poale-Sjonista reprezentuj« w Między
narodówce Berneńskiej i „naszych" poalę-sjonistów, połączyła się organicznie z burżuazyjną grupą Ceirej- Cjon i tem samem wyrzekła się socjalizmu?
Jeśli to wszystko prawda, to czem jest oświad
czenie, że cnota poale-sjonistów nie jest skalana po- dejrzanemi stosunkami z im perjalizm em angielskim?
Prawdą czy fałszem?
Niezadowoleni.
»Ferajnigte'1 nie są zadowoleni t naszej notatki »Za dużo hałasu“.
O kazuje się, że nie możemy „znieść wielkiego powodzenia, którem cieszą się wystąpienia Ferajnigte w R. D. R." i dlatego stosujemy wobec nich takie środ
ki, jak »insynuacje i denuncjacje"
Odrazu znać wielką partję o szerokim politycznym rozmachu.
Ale jedno sprostowanie w pokorze ducha cnynirtiy.
Rzeczywiście ta potężna partja przy wyborach do W ar
szawskiej R. M4 otrzymała nie 630 głosów, ale ca
łych 876. -
Wreszcie dwie rady. PifcfwSztl—‘nie należy fałsfcO*
Wać cytat. —* To nieładnie.
Druga: nie należy wymyślać nam od polskich Żydów i polskich bundowców To na9 nie obroża.,
6‘
Smutny objaw.
Na ostatniej Naradzie większych R. D. R. została ujaw niona następująca sprawa:
Kilka tygodni tem u „Robotnik“ umieścił na pierw
szej stronicy sensacyjny artykuł, p. t . : „Nikczemny po
stępek“. W artykule tym, który został szeroko wyko
rzystany przez całą reakcję, była mowa o malwersacji, jaką rzekomo popełniła zagłębiowska R. D. R., zużyw
szy fundusze Rady na komunistyczne cele partyjne.
Zdaw ałoby się, iż zwyczajna uczciwość dzienni
karska wymaga, by tego rodzaju wiadom ości, rzucające cień na jedną z poważniejszych organizacyj robotni
czych, były sprawdzane przed drukowaniem. Posłuchaj
my więc, co opowiadał delegat pepesowiec z Zagłębia.
Na jednem z posiedzeń zagłębiowskiej R. D. R., gdzie składano sprawozdanie finansowe, był obecny jakiś przygodny korespondent „Robotnika“. Pojąwszy mylnie odczytane sprawozdanie i nie zadając sobie trudu bliższego poinformowania się lub choćby wytrwa
nia do końca posiedzenia, „p zy^odny korespondent"
pojećhał do Warszawy i kropnął ów artykuł. A redak
cja bez wahania pomieściła go natychmiast.
O kazało się, iż sensacja jest wierutną bajką.
Stwierdzili to zarówno komuniści, jak i pepesowcy.
Jednak frakcja P P S . na Naradzie nie chciała „zażą
d a ć“ od „Robotnika“, by wydrukował sprostowanie. C h a rakterystyczne!
Po kilku dniach „Robotnik" sprostowanie to, podpisane przez Komitet Wykonawczy R. D. R. Zagłę
bia, ogłosił. . . na 4-ej stronicy. Artykułowi zaś „przy
godnego korespondenta”, który m ógł zawierać i rze
czywiście zawierał najzwyklejszą potwarz, skwapliwie udzieionq miejsca honorowego na pierwszej stronicy.
W iadom o, iż egzystuje dekret, że wszelkie spro
stowania drukować należy na tem samem miejscu, co i podana pierwotnie fałszywa wiadomość.
Niejednokrotnie „R obotnik“ stosował sję do tego dekretu, gdy chodziło o sprostowania władz rządowych
Ale przecież R. D. R. Zagłębia nie powoła się na moc dekretu i nie ucieknie się do pomocy sądo
wej. W ięc [„Robotnik“ pozwolił sobie nie liczyć się ani z dekretami, ani ze zwykłą etyką dziennikarską.
Kwestja żydowska na konferencji międzynarodowej w Bernie.
W międzynarodowej konferencji socjalistycznej W Bernie 3— 10 lutego 1019 brali udział przed
stawiciele organizacyj Bundu w Polsce, tow. Kosow
ski i Kuraki*
Na konferencji była poruszona między innem i również sprawa żydowska. W toku dyskusji nad kwestją Zw iązku Ludów, tow. Kosowski, om aw iając położenie Żydów w Rum unji, w Polsce* na Ukrainie, złożył de
klarację, wyciąg z której głosit
»Na wschodzie, w państwach, liczących m iljony Żydów, szerzą się pogromy żydowskie. Naród żydow
ski jest tam otoczony morzem nienawiści i w morzu krwi duszony. Obow iązkiem konferencji jest zwrócić uwagę partyj socjalistycznych na konieczność natych
miastowych i energicznych wystąpień przeciw antyse
mityzmowi, zatruwającemu świadomość ciemnych mas i podburzającem u je przeciwko, narodowi żydowskiemu.
Partje socjalistyczne podnoszą już gfos protestu przeciw rozpasaniu się nowych pogromów i proletarjat żydowski nie stoi już całkowicie osamotniony. Tak np.
w Polsce P P S na ostatnim swoim zjeździe partyjnym zaprotestowała przeciw krwawej łaźni we Lwowie i wogóle przeciwko pogromom w Polsce. Jest obow ią
zkiem konferencji zwrócić się z wezwaniem do partyj socjalistycznych, aby uznały pracę w tym kierunku za jedno z najważniejszych swych zadań i aby rozw i
nęły energiczną agitację w tej dziedzinie“.
Przedstawiciel Poale-Sjonistów, który zabrał głos w sprawie Związku Ludów, rozwinął program ogólno- sjonistyczny. Akcentując, iż zwraca się do Międzyna
rodówki, jako „przedstawiciel“ (!) i „w imieniik* (!) n a r o d u żydowskiego, wskazał na to, że wszystkie cierpienia Żydów wywołane są przeludnieniem. Żydom brak stanu chłopskiego i własnego gospodarstwa na
rodowego. W yjściem z tego położenia jest własne te- rytorjum. Om aw iając sprawę prześladowania Żydów, zaatakował w sposób niezwykle ostry polską S. D.
oskarżając ją o potępienia godne zachowanie w sto
sunku do pogromów żydowskich.
Konferencja nie powzięła żadnych uchwał w spra
wie żydowskiej, przekazując kom isji permanentnej wszystkie zgłoszone w tej kwestji wnioski. Komisja obradowała tylko raz jeden i na tem jedynem posiedze
niu rozpatrywała między innem i sprawę pogromów ży
dowskich.
Poniżej przytaczamy wnioski, zgłoszone przez de
legację Bundu i przesłane do komisji permanentnej.
A. Rezolucja w sprawie pogromów.
Międzynarodowa konferencje socjalistyczna pro
testuje energicznie przeciw pogromom żydowskim, któ
re w ostatnich czasach szerzą się w Galicji, Polsce, na Ukrainie, w R um unji i innych krajach. Konferencja zwraca uwagę partyj socjalistycznych wszystkich krajów na naglącą konieczność wzmocnienia agitacji przeciw antysemityzmowi i gwałtom przezeń wywołanym i na
wołuje do uznania tej agitacji za jedno » najpoważ
niejszych zadań partji.—
(Przyjęto jednogłośnie przez kom isję permanen
tną).
Do kom isji wpłynęła jeszcze jedna rezolucja w sprawie pogromów—od Poale-Sjonistów, zawierająca wy
cieczkę przeciw proletarjatowi polskiem u. Zwrócił na tę niewłaściwość uwagę komisji przewodniczący Bran- ting.
Tow. Kosowski, podzielając opinję przewodni
czącego, podkreślił, że P P S na swym ostatnim zjeź
dzie potępiła pogromy, i wskazał, że wobec tego, re
zolucja P.-S. jest nie do przyjęcia.— O ddano pod gło
sowanie tylko rezolucję Bundu. P.-S. byli zmuszeni cofnąć swą rezolucję.—
B. Prawa polityczne i narodow ościow e.
M iędzynarodowa Konferencja Socjalistyczna w myśl zasad demokracji, w szczególności prawa samo*
określenia narodów i obrony praw mniejszości naro
dowościowych, uznaje następujące żądania narodu ży
dowskiego.
1. Zupełnego równouprawnienia obywatelskiego i politycznego.
2. Szkoły dla żydowskich mas ludowych z języ
kiem wykładowym macierzystym. Prawa używania swe
go języka w sądzie oraz w stosunkach z państwowemi i kom unalnem i instytucjami. Obow iązku władz ogła
szania w tymże języku publikacyj zwróconych również ku ludności żydowskiej.
3. Zabezpieczenia wolności rozwoju narodowoś
ciowego przez zrealizowanie kulturalno-narodowościo- wej autonomji.
C. W kwestji Palestyny.
Proletarjat żydowski nie widzi w stworzeniu t. zw narodowego ośrodka dla żydów w Palestynie rozwią
zania kwestji żydowskiej. Nie m ożna szukać tego roz
wiązania w kraju, gdzie jest osiadłych zaledwie 50000 Żydów, gdzie są oni nieznaczną mniejszością w sto
sunku do ogółu ludności.
Proletarjat żydowski nie m oże zużywać swej energji na zadanie, które w jego walce o wyzwolenie nie odgrywa żadnej roli. Takie rozproszenie energji byłoby w wysokim stopniu szkodliwe dla jego inte
resów klasowych.
Wszystkie swe siły winien on skoncentrować do walki w tych krajach, gdzie zamieszkuje w zwartych masach. Tam jest środek ciężkości rozwiązania kwestji żydowskiej, tam też znajduje się środek ciężkości walki proletarjatu żydowskiego o swe wyzwolenie.
Rezolucja protestu przeciw polityce rządu rum uńskie
go w kwestji żydowskiej.
Konferencja protestuje przeciw polityce rządu rumuńskiego w stosunku do Żydów i żąda dla nich zupełnego równouprawnienia bez żadnych ograniczeń, bez zastrzeżeń i wykrętów.
N® 6
Konferencja Bundu w Rosji.
Rezolucja o Międzynarodówce.
Konferencja Bundu nie może uznać autorytetu Międzynarodówki w Zjednoczeniu Berneńskim, w Zjed
noczeniu—-które nie postawiło partyj ugody klasowej wobec kategorycznej alternatywy wyboru albo zdecydo
wanego zerwania z taktyką sojuszu z burżuazją i za
przestania prowadzenia krwawej wojny przeciwko od
łam om klasy robotniczej, albo niewchodzenia do no
wej Międzynarodówki. Zjednoczenie Berneńskie nie obejmuje wielkiej części rewolucyjnego skrzydła m ię
dzynarodowego proletarjatu. Nie możemy jednak rów
nież uznać autorytetu Międzynarodówki w Zjednocze
niu Moskiewskiem, która prowadzi politykę rozbijania szeregów klasy robotniczej.
Konferencja konstatuje, że na naradzie berneń
skiej zeszły się również części międzynarodowej rewo
lucyjnej socjalnej-demokracji, przez cały czas wojny walczące przeciwko militaryzmowi i szowinizmowi w szeregach robotniczych. W ten sposób w Zjednoczeniu Berneńskim są elementy, które wraz ze wszystkiemi partjami i grupami Zjednoczenie Moskiewskiego mogą i powinny utworzyć awangardę, prowadzącą Międzyna
rodówkę na rozległą rewolucyjną arenę.
Stojąc na stanowisku, że polityczna akcja klasy robotniczej powinna być jednolita — przedewszystkiem w każdym oddzielnym kraju— .strzegąc z największą energją jednolitego rewolucyjnego frontu w Rosji,— Bund uważa za obowiązek rewol. soc. dem. walczyć o to, aby trzecia Międzynarodówka zbudowana była na wy
żej wyłuszczonych zasadach i aby połączyła pod swym sztandarem dla bezpośredniej walki o rewolucję socjal
ną większość międzynarodowego proletarjatu-
. Zgodnie z powyższym winien Bund naw iązać kontakt zarówno ze Zjednoczeniem w Moskwie, jak i w Bernie, aby się ściśle powiązać z odłam am i re w o lucyjnej socjalnej demokracji, które stoją na gruncie
rewolucji socjalnej i konsekwentnej walki klasowej i które dążą do stworzenia rzeczywistego jednolitego fron
tu na całym świecie. .
W myśl powyższego konferencja wita delegację berneńską, składająca się w większości z przedstawi
cieli wyżej wymienionych kierunków i poleca swoim organizacjom współdziałać, aby odwiedziny te sprowa
dziły potężne przeciwstawienie się wszechświatowego proletarjatu międzynarodowemu kontrrewolucyjnemu imperialistycznemu atakowi na kraje rewolucji, aby spowodowały one najściślejsze porozumienie się wszyst
kich części rewolucyjnego proletarjatu w Rosji oraz zbliżenie między całą rosyjską klasą robotniczą i pro- letarjatem całego świata.
7
Obrońcy.
Z a r z ą d W a rs z a w s k ie j G m in y S ta r o z a k o n n y c h s to i na straży in te re s ó w lu d n o ś c i ży d o w sk ie j.
W o b ro n ie tych .in te r e s ó w “ w y d a n a była w s w o im c z a s ie w im ie n iu Z a r z ą d u G m in y p rz e z c z c ig o d n ą r o d z in ę N atan so h - n ó w i ic h p o p le c z n ik ó w p ro w o k a c y jn a o d e z w a „ P o o b y w a te li Ż y d ó w “.
W y w o ła ło to k o n s te r n a c ję n a w e t w s a m y m Z a r z ą d z ie . P a n o w ie N a ta n s o h n i D ic k s te in o p u ś c ili k u ry ln e k r z e s ła , na G rz y b o w s k ie j. M ia s t p rz e jś ć n a ło n o k o ś c io ła k a to lic k ie g o d la z u p e łn e g o z a s y m ilo w a n ia s ię ze s p o łe c z e ń s tw e m p o la k ie m — w m y ś l z a s a d n ie z a p o m n ia n e j p a m ię c i dr. R e ic h m a n a p o c z ę li zab ie g a ć o u tw o r z e n ie n o w e j G m in y , tym ra z e m ju ż n ie „staro- z a k o n n y r.h ", le c z P o la k ó w w y z n a n ia m o jże s z o w e g o .
S te r w ła d zy w sta re j G m in ie u ją ł fin a n s is ta R u n d s te in i D a w id s o h n , n ie d o s z ła o fiara s e n a to ra N e u h a r d ta — tro p ic ie la d o s ta w c ó w in te n d a n c k ic h . N a trze c ie w a k u ją c e m ie js c e d o k o o p to w a n o s p e c ja lis tę o d k o s z u le k a u e ro w s k ic h , k r e z u s a w o je n ne g o , p. W a c ła w a W iślic k ie g o .
R z e c z p ro sta , że, m a ją c n a c ze le G m in y ta k i triu m w ira t, m as y ż y d o w s k ie m o g ą s p a ć s p o k o jn ie i n ie k w a p ić s ię , by w y
b o ry d o G m in y o dbyły s ię n a ty c h s a m y c h z a s a d a c h pięcio- p rz y m io tn ik o w e g o g lo s o w a n ia co d o S e jm u i R a d m ie js k ic h .
A le p rzy s tąp m y d o rzeczy !
C z y ż m o ż n a w ą tp ić o te m , że p. R u n d s te in i l e k a lk u lu je ? C z y ż n ie d o ś ć w y m o w n ie b r o n ił h a n d lu ży d o w sk ie g o n a s ły n n e j n a r a d z ie u P a d e r e w s k ie g o ?
B r o n ił ż y d o w s k ic h paskarzy, n ie z a ją k n ą ł s ię a n i s ło w e m 0 b e z ro b o tn y c h ro b o tn ik a c h ż y d o w s k ic h 1
— J a k ż e m ó g ł o te m m ó w ić , gdy b e z r o b o tn i u r z ą d z a li d e m o n s tr a c je p rz e d „ B r is t o le m “ 1
T oć w d o m u p o w ie s zo n e g o nie m ó w i s ię o p o s tr o n k u 1 C z y ż m o ż n a z a r z u c ić p. D a w id s o h n o w i, b rak z m y s łu o r
ie n ta c y jn e g o ? P rz e c iw n ie . G d y u c ie k ł ty ln e m w e jś c ie m z G m i
ny p rz e d N e u h a r d te in , to w ró c ił p rze z fro n to w e a ż po p rzy jśc iu N ie m c ó w .
C zy m o ż e b ra k g o rliw o śc i '{ In s y n u a c ja ! P a n P n w id s o h n z ło ży ł je j d o w o d y n a w e t w o b e c n ie b o s z c z y k ó w . G d y im w s k u te k s tr a jk u c m e n ta r n ik ó w , g ro z iło p o c h o w a n ie z p o m in ię c ie m ry tu ału , p. D . p o śp ie s zy ł u ś w ia d o m ić n a d z w y c z a jn e g o k o m is a r z a A n u s z a , że s tra jk m a c h a r a k te r „ s p e c ja ln y “.
C z y ż p. W iś lic k i; fa b ry k a n t k o s z u le k g azo w y ch , n ie m o ż ę d e c y d o w a ć o s p ra w a c h p o k re w n e j „ b r a n ż y “— o ś w ie c e n ia ?
Tyle o o s o b is ty c h z a s łu g a c h lu b z a le ta c h ty c h p a n ó w . L ecz o to m a m y d o w o d y , ja k d a le c e Z a r z ą d in c o rp o re d b a o inte re sy lu d n o ś c i, in te re s y sw ych w ła s n y c h p ra c o w n ik ó w 1 ja k s k u te c z n ie ic h b ro n ić p otra fi.
J a k w ia d o m o ju ż n a s z y m c z y te ln ik o m , Z a r z ą d G m in y p o s ta n o w ił z a m k n ą ć sw e szko ły.
M ó w ią c ś c iś le j p o s ta n o w ił p rz e k a z a ć je m ia s tu , a w ra zie o d m o w y p r z y ję c ia — z a m k n ą ć .
N ie b ę d z ie m y w te j c h w ili c h a ra k te ry z o w a li ka ry g o d ne ) o b o ję tn o ś c i n a los d z ie c i w ra z ie e w e n tu a ln e j o d m o w y ze s tro n y m ia s ta . O b o ję t n o ś ć ta je s t tak ja s k ra w a , że b arw z i s z c z a ć n ie trze b a.
C h c e m y w s k a za ć je d n a k n a p e w ie n rys z n a m ie n n y . P r ó r z d z ie c i w s z k o ła c h je s t je szc z e p e rs o n e l n a u c z y c ie ls k i i s łu ż b a . D la c ze g o Z a r z ą d w p o d a n iu s w e m d o m a g is tr a tu n ie w s p o m n ia ł a n i je d n e m s ło w e m o p ra c o w n ik a c h , k tó rz y po p rz e ję c iu s z k ó l w in n i p o z o s ta ć n a sw ych d a w n y c h s ta n o w is k a c h , a n ie p o w ię k s z a ć a r m ji b e z ro b o tn y c h .? C z y m o ż e u w a ż a ł sw ój perso-