Na 10. Warszawa, dn. 23-go maja 1919. Cena 40 f.
Proletarjusze wszystkich krajów, łączcie się!
GŁOS BUNOU
Tygodnik socjalno-demokratyczny.
A dres R e d a k c ji) K arm elicka 29.
R edakcja przyjm uje w poniedziałki i środy od 11— 1 p. p.
A dres A d m in is tr a c ji: Twarda 62, m. 5a.
P re n u m e ra ta : M ie s ię c z n i— 1 m. 50 f.; K w artalna— 4 m. 50 f.
P ółro czn a— 9 m.; R oczna— 18 m.
C e n a Ogtoszert: Z a wiersz petitu— 1.75 m .
T R E Ś Ć * W ersal— Berlin. — W odzow ie P P S o kwestji żydowskiej. — Palestyna. — Zgóry czy z d o łu ? — Na m argine
sie. — N apad na klub robotniczy. — O rganizacja m łodzieży , P rzyszłość“.— Z życia robotniczego.
Wersal— Berlin.
Podpiszą, czy nie podpiszą ? — zajmuje umysły całej Europy.
Imperjalizm koalicyjny podyktował zwyciężonym ciężkie warunki. Piękne frazesy ustąpiły miejsce twar
dej rzeczywistości. »Demokracje Zachodu' okazały się zwykłymi drapieżcami burżuazyjnymi.
Inaczej być nie mogło. Gdyż koalicji zależy nie- tylkó na zgnębieniu niebezpiecznego wroga. W więk
szym jeszcze stopniu pokój wersalski dyktowany jest potrzebą utrwalenia zachwianych podstaw kapitali
stycznych w krajach zwycięzców.
Wojnę imperialistyczną musi zakończyć pokój imperjalistyczny. W przeciwnym wypadku ofiarą woj
ny padnie przedewszystkiem sam imperjalizm zarówno w krajach zwyciężonych, jak i zwycięskich.
Dlatego naiwnym złu dzeniem są nadzieje prawi
cowych socjalistów, marzących jeszcze o demokra
tycznym pokoju w ramach ustroju kapitalistycznego.
Dlatego nftjprzebieglejsza dyplomacja hrabiowska nie potrafi uchronić Niemiec od grożącego im ciosu.
Koalicja ustąpi być może w drobiazgach, lecz nie wy
rzeknie się swych żądań zasadniczych, zmierzających ku zupełnemu zniweczeniu wczorajszego przeciwnika.
By utrzymać władzę kapitału we Francji, Wło
szech i Anglji, należy zrobić z Niemców niewolni
ków. Innego wyjścia świat burżuazyjny nie znajdzie.
W bezsilnej rozpaczy miotają się burżuazyjne partje niemieckie. Szczękają «rężem, wołają o pomstę i grożą jak nowoczesny Samson zburzeniem całego świata, by pod jego ruinami pogrzebać i siebie i wroga. Tkwiąc korzeniami w przeszłości, na
leżąc w całości do dnia wczorajszego, widzą tylko czarną noc w przyszłości.
Nie mając więcej nic do stracenia, gotowi są wszystko postawić na jedną kartę. A nuż się fortuna znów uśmiechnie orężowi niemieckiemu ?
Zwątpienie ogarnia także szajdemanowców. Za
warł! sojusz z burżuazją niemiecką, zdradzali klasę robotnietifc by tylko zdobyć lepsze warunki pokoju.
I wszystko napróżno! I tam świtać poczyna świado
mość, że niema kompromisu ze światem burżuazyj- nym, że w innym kierunku szukać należy ocalenia.
Pokój wersalski jutro zamieni może Niemcy w wielki cmentarz. Dziś już jest on wyrokiem śmierci nad polityką ugody klasowej, uosobionej w konstytu
ancie wejmarskiej. Zbankrutowawszy na terenie wojny i pokoju, polityka ta zostanie wymiecona z życia społecznego.
Proletarjat niemiecki skupia się powoli wokół rewolucyjnych socjal-demokratów. Pokój jest ciężki, haniebny,— gdyż jest to pokój k a p i t a l i s t y c z n y.
Jedyny ratunek— to socjalizm, to rewolucja. Póki trwać będzie ustrój burżuazyjny, póty jarzmo niewoli będzie zginać karki proletarjuszy niemieckich. Więc nie warto rozpraszać wysiłków w kierunku nieznacz
nego złagodzenia warunków pokojowych. Cała energja, wszystkie siły winny być zestrzelone w jednym dąże
niu— do socjalizmu!
„Podpisać, czy nie podpisać"— to już nie kwestja honoru partjotycznego, nie sprawa przyszłości naro
dowej, a zagadnienie strategiczne: co przyśpieszy re
wolucję wszechświatową ?
Proletarjat niemiecki wie, że najlepszym sojusznikiem jego jest— czas. Dzień jutrzejszy, a nie dziś, będzie dniem jego triumfu. Mając takie perspek
tywy, niechętnie ucieknie się do hazardu.
Przed wersalskim sanhedrjonem kapitalistycznym stać będzie alternatywa: albo Niemcy burżuazyjne, które pokoju nie podpiszą, albo Niemcy rewolucyjne, socjalistyczne, które, choć pokój podpiszą, będą swem istnieńiem kopać grób dla kapitalizmu międzynaro
dowego.
Zarówno jedna ewentualność jak i druga nie dadzą światu istotnego pokoju. Skutkiem czego w o- bydwu wypadkach przeciwieństwa klasowe w krajach koalicji będą nieustannie się potęgować.
W obydwu wypadkach ostateczny rezultat będzie
jednaki: dzisiejsi zwycięzcy zostaną zwyciężeni przez
swe własne ludy.
2 Ns, 10
Wodzowie PPS o sprawie żydowskiej.
W krajach'Wschodu, włączając Polskę, stosunek do kwestji żydowskiej jest prawie nieomylnym baro
metrem ogólnej <sytuacji politycznej. Gdy ruch wol
nościowy, reprezentowany przeważnie przez klasę robotniczą, zyskuje na wpływach, zostają natychmiast uwzględniane również słuszne żądania mas żydowskich w zakresie uznania ich praw narodowościowych. G.ly wzmagają się nastroje reakcyjne, pierwszym objawem ich jest negowanie elementarnych praw mniejszości narodowych w stosunku do Żydów.
Tak było w 1905 r. Tchnienie rewolucji odrazu, niejako automatycznie, wysunęło wtedy na porządek dzienny sprawę uznania Żydów, jako mniejszości na
rodowej. Inaczej być nie mogło, gdyż podstawą roz
kwitu ruchu robotniczego jest niekrępowany rozwój.
kulturalny: mas ludowych. Zaś dla mas żydowskich rozwój taki oznacza przedewszystkiem uznanie praw języka żydowskiego w dziedzinie życia społecznego i szkolnictwa.
Wraz z porażką rewolucji 1905 r. rozpoczyna się akcja pöwrotna. Reakcja organizuje s;ę pod zna
kiem walki z żydostwem. W postępowych mieszczań
skich elementach polskich rozpoczyna się proces „od- żydzania" ‘ postępu. Ba, nawet w pewnych socjalistycz
nych kołach daje się zauważyć zmiana frontu w sto
sunku do praw ludności żydowskiej. Zwłaszcza w pra
wicowych organach frackich wyraźnie było słychać częs(te zwrotki antysemicie.
W dobie dzisiejszej, która jest niewątpliwie o- kresem panoszenia się reakcji, dają się zaobserwować zupęłriie analogiczne zjawiska. Utrwalenie się, choćby tymczasowe, wpływów, reakcji odbija się nietylko na psychice burżuazji polskiej. Nawet część klasy robot
niczej, której ideologja zachowała niektóre rysy wy
bitnie mieszczańskie, poddaje się suggestji reakcyjnej.
Najdobitniej uwydatnia się ten objaw w stosunku do dążeń i żądań żydowskiej klasy robotniczej.
Socjaliści polscy moaą być rozmaitego zdania o przyszłości kultury żydowskiej w Polsce. Nie można jednak zaprzeczyć faktowi, że w chwili obecnej ży
dowska rnąsa robotnicza, jeśli nie jednomyślnie to w przeważnej większości, żąda dla siebie praw rzeczy
wistego obywatelstwa, obejmujących również prawa językowe. Należy sobie uprzytomnić, że kto zwalcza te elementarne żądania, ten wyraźnie i niedwuznacznie zwalcza żydowski ruch robotniczy, ten faktycznie staje w szeregach wrogów żydowskiego proletarjatu.
Czyni to zupełnie otwarcie reakcja polska. O d mawia masom żydowskim prawa do rozwoju kultural
nego, gdyż hasłem jej:— wytępić Żydów! Nawet dla
„wiernopoddańczych" asymilatorów, którzy z lokaj- ską służalczością gotowi są lizać but, który ich kop
nął, nawet dla asymilatorów nie znajduje burżuazja polski słówka uznania. To jest lo giy n e i konsekwent
ne ! 'Wszak antysemityzm to fundament panowania burżuazji w Polsce. Im bezwzględniej • się go uprawja, tem łatwiej' trzymać w karbach otumaniony lud polski.
A le 'w imię czego miałby r o b o t n i k polski nie dopuścić do ?aspokojenia żywotnych potrzeb • narodo
wościowych robotników żydowskich ? Z jakiej racji miałby s o c ja lis ta polski stać się przeciwnikiem żydow
skiego ruchu proletaijackiego? Wyznajemy szczerze, że nie możemy sobie tego wytłomaczyć inaczej, jak w p ł y w e m i d e o w y m r e a k c j i p o l s k i e j . Zwal
cz ar.ie przez przedstawicieli klasy robotniczej polskiej żądań narodowościowych proletarjuszy żydowskich jest
przedewszystkiem wybitną usługą oddaną wst^cznictwu polskiemu i, co za tem idzie, żydowskiemu.
Nie mamy w tej chwili na myśli tych nieświa
domych robotników polskich, którzy nie nauczyli s ę jeszcze odróżniać prawdy od fałszu, robotnika żydow
skiego cd kupca lub przemysłowca. Chodzi nam tutaj o tyth „wodzów" socja^znri polskiego, jak Diamand, Perl i Daszyński, którzy os‘atnio swemt wystąpieniami publicznemi wykazali, czego się może spodziewać po nich proletarjat żydowski.
Poseł Diamand zadeklarował swą przynależność do Polaków wyznania mojżeszowegó. Wyznanie posła Diamanda jest dla nas co najmniej obojętne. Ale zna
czenie polityczne partji asymilatorów, której PPS udzie
liła oficjalnego błogosławieństwa, jest niewątpliwie wysoce ujemne. Jako grupą plutokracji żydowskiej, reprezentująca interesy tej części burżuazji żydowskiej, którą dopuszczono do podziału łupu, asymilatorzy należą do klasowych wrogów robotnika polskiego i żydowskiego. Zdawałoby się, że organizacje proleta
riackie— bez różnicy narodowości— będą tę fcurżuazyj- ną grupę jaknajostrzei zw'leżały. Aż tu niespodziewa
nie pozyskała sobie patronat świętego socjalistycznego posła Diamanda, który jej solennie przyobiecał pomoc swych posłusznych o «ieczek. W tvm sojuszu burżu
azji asymilatorskiej z częścią proletarjatu polskiego, w tem oficjalnem niejako przyjęć u przez PPS miesz
czańskiej doktryny asymilacji tkwi_ poważne niebez
pieczeństwo dla zgodnego współżycia robotników ży
dowskich i polskich.
Gdyż nie należy się łudzić. Nawet filosemickie zamiary spolszczenia mas żydowskich w k:ó(kiin prze
ciągu czasu opierają się głównie na iluzjach. Żadnego zjawiska masowego nie można regulować dowolnie.
Trzeźwa ocena rzeczywistości wykazuje, że masy ży
dowskie w Polsce są obecnie zrośnięte ze swą swo
istą kulturą w również silnym stopniu, jak i inne mniejszości narodowe na całym świecie. Sentymentalne wywody idealistów asynrlacji (a to są najlepsi z nich) są skazane na nieuchronne bankructwo.
Zaś dla partji robotniczej wszelkie iluzje są nadzwyczaj szkodliwe. Miast ułatwiać jej walkę, stwa
rzają nowe przeszkody. Gdy iluzje pierzchną, pozosta
ją rozgoryczenie i zawód.
Dotyczy to również kwestji żydowskiej. Jedyną trwałą podstawą dla politycznego porozumienia się proletarjatu polskiego i żydowskiego jest uznanie tego ostatniego takim, jakim on jest, a nie jakim by się go chciało mieć. Wszelkie mrzorjki asymilatorskie do
prowadzają w ostatecznym rezultacie do pogłębienia • . przepaści, dzielącej dziś klasę robotniczą Polski. Szko
dzą one rozwojowi ruchu socjalistycznego wśród pro
letarjatu żydowskiego w dobie obecnej, hamując , jego rozwój kulturalny i wzmacniając dzięki temu tendencje nacjonalistyczne. W równym stopniu szkodzą ruchowi socjalistycznemu polskiemu, zaszczepiając mu fałszywe pojęcie o żydowskiej klasie robotniczej i podsycając w następstwie— dzięki nieuniknionemu rozczarowaniu-^- . narodowościowe niechęć i uprzedzeni#.
Asymilatorska polityka nie jest środkiem na zła
godzenie konfliktów narodowościowych w Polsce-, lecz prowadzi niechybnie do ich jątrzenia i zaognienia.
Partja socjalistyczna, która tę politykę popiera, po
stępuje wbrew istotnym interesom proletarjatu Polski.
Polityka tą znalazła odbicie ostatnio na terenie sej
mowym. Posłowie Perl i Daszyńskj domagali się gwarancji dla mniejszości narodowych, zamieszkujących Polskę. Ro
zumieli oni, że w i n t e r e s i e p r o l e t a r j a t u p o 1- . s k i e g o leży zniesienie ucisku narodowościowego- , w stosunku do.Rusinów, Niemców, Czechów, Ljtwinów.
Lecz, o dziwo, znalazł się jeden wyjątek— Żydzi, Wszy- » ..
scy niechaj będą wolnymi synami Polski prócz'— Żydów lt v
16 $
Takie naigrawanie się z jednogłośnego żądania robotniczych mas żydowskich-—to antysemityzm ■ czy też asymilatorstwo?'
Poseł Perl wychodzi prawdopodobnie z założeń asymilatorskich. On, Perl, nie uznaje narodowości żydowskiej. Wraz z nim cała zgraja bankierów, kupców, przemysłowców, nawet profesorów— „wyznania moj- żeszowego*. A miljonowe rzesze proletarjatu żydow
skiego, nędzy żydowskiej twierdzą wprost przeciwnie.
Komu uwierzy proletarjat polski; w złoto opływającej gerstce, czy też swemu sprzymierzeńcowi klasowemu -—wyzyskiwanym robotnikom żydowskim ?
Poseł Daszyński pozbawiony jest wszelkich sła
bostek filosemickich. „Żydzi-nacjonaliści szkodzą za
granicą Polsce“,—-powtarza on endecką zwrotkę. Cie
kawa rzecz! Gdy burżuazja ukraińska (drobna, z bra
ku większej) szkodzi Polsce i znęca się nad ludno
ścią polską, Daszyński rozumie, że jedyne słuszne rozwiązanie— to pokój z Ukrainą. Gdy czeska burżu
azja szkodzi Polsce, Daszyński wie, że najlepsze v wyjście-—to ugoda z Czechami. W obydwu wypadkach uznaje Daszyński za zrozumiełe, re burżuazja ucieka sfę do wszelkich środków', które są dla niej dostępne.
Gdy jednak burżuazja żydowska, krocząc ścieżką wy
tartą przez Dmowskiego i Paderewskiego, ukraińską i czeską burżuazję, chce również znaleźć sobie pro
tektorów w Paryżu,— Daszyński nie m ó.ń o pokoju, o ugodzie. „Żydzi szkodzą Polsce“. Taką jest kon
kluzja Daszyńskiego w -sprawie stosunku burżuazji polskiej do żydowskiej.
Lecz zostawmy burżuazję żydowską. Czy Da
szyński rozróżnia chociażby burżuazję żydowską od proletarjatu żydowskiego ? Czy stosunek jego do tego ostatniego jest odnrenny? Z jego wystąpień publicz
nych trudno wywnioskować, by podzielał takie prze
sądy, jakoby żydostwo dzieliło się na klasy. Żydzi i kwita. W najlepszym wypadku Żydzi-nacjonaliści (prawie wszyscy Żydzi) i Żydo-Polaki (spółka Dia- mand-Natanson).
Tak załamuje się teorja asymilatorska w pr&ktyce pepesowskiej. Tak wdrażają wodzowie PPS swych członków do rozwiązania kwestji żydowskiej. Miast ułatwić spółżycie robotników żydowskich i polskich, sieje się iluzje, jątrzy się instynkty szowinistyczne, wzmacnia się nastroje antysemickie.
Wodzowie mogą się pochlubić plonem. Zebrało się już sporo faktów, świadczących, że idee „asymila- torskie*, opatrzone pieczątką socjalistyczną, znajdują posłuch u mas. Ale o tem kiedyindziej.
Rzecz oczywista, że w chwili rewolucyjnego wy
buchu wszystkie szyki asymilatorów zostaną w oka mgnienia pomieszane. Nie dlatego, że wodzowie PPS ujawnią nagle lepsze zrozumienie sprawy. Lecz wtedy donośnym będzie głos mas żydowskich, który z nie- ' przepartą siłą wykaże, że niema innego rozwiązania kwestji żydowskiej, prócz udzielenia im możności wol
nego rozwoju kulturalnego. Gdyż rewolucja oznacza prawo klasy robotniczej do życia, prawo całej klasy 1 robotniczej, a więc i jej żydowskiej części. Zwłaszcza ' rewolucja socjalna, która, znosząc ucisk klasy przez klasę, musi jednocześnie położyć kres uciskowi naro
dowościowemu.
Dziś zaś, reakcja jeszcze hula, zatruwa jadem antysemityzm duszę ludu polskiego, przenika ona nawet do obozu socjalistycznego. .Asymi
latorstwo“, które stało się ostatnio wyznaniem wiary PPS, to jeden z. przejawów zwycięstwa czasowego reakcji nad ideą socjalistyczną, nad ideą solidarności międzynarodowej proletarjatu. „Asymilatorstwo“ — to.
tama stawiana zjednoczeniu ruchu socjalistycznego - polskiego i żydoWskiego. Tem samem wzmacnia ono
pozycje reakcji polskiej i żydowskiej.
Lecz życie idzie naprzód. I niedalekim jest czas, gdy panowanie reakcji, wraz z jej ideowem. dziecię
ciem— asymilatorstwem, będzie należałó do zmor przeszłości.
Palestyna.
Radość panuje w obozie sjonistycznym, radość nieopisana. Raduje się pan i sługa jego, raduje się re
akcjonista i komunista, radują, się Durżuazyjni sjoniści i wierna ich czeladka— „poale-sjoniści". Jakże się tu nie cieszyć, gdy iści się »sen całych pokoleń*, gdy zjawa wyczarowywana w marzeniach staje się rzeczy
wistością, gdy ziemia obiecana jeszcze przez Jehowę staje się znowu n a s z ą . W Palestynie p o w s t a j e p a ń s t w o ż y d o w s k i e ! Wszyscy je nam przyznają:
i zwycięski imperjalizm koalicyjny i międzynarodowa socjalistyczna konferencja w ‘Amsterdamie. Cały świat z nami, po naszej stronie.
Zostawmy brać sjonistycznn jej radosnym unie
sieniom i przyjrzyjmy s ę bliżej objektowi -tych za
chwytów— Palestynie.
Czy rzeczywiście jest Palestyna tym płynącym miodem i mlekiem rajem zierrskim, który wyzwoli cały rozproszony po szerokim świeció ród Izraela?
Już sama przestrzeń Palestyny przeczy temu.
Jestto bowiem kraina, która według jednych źródeł sjonistycznych ‘) liczy 28000 km 2 (Schulman) według bardziej optymistycznych -3C400 km 2 (Nawratzki).
Jeżeli zważymy, że tylko trzy gubernje b. Kongcesów- ki: Warszawska, Kaliska, Piotrkowska liczą 400ül km2, jedna Wileńska— 41 981 km2, a Mińska—-91 375 km“.
— będziemy mieli dokładne pojęcie o obszarze kraju, który ma się stać ojczyzną dla Żydów całego świata.
A ilu mieszkańców liczy ta „‘ziemia obiecana"?
Dokładnych danych niema. Turcja me lubiła statystyki, sjoniści zaś podają liczby różne. Jedni (Warburg) utrzymują, że tylko 700 tysięcy, inni (R upin)— około 950 tysięcy. Znakomity znawca bliskiego Wschodu prof. A. Philippsohn ocenia ludność Palestyny na. 900 tys. Żydów Palestyna posiadała przed wojną 6ż... 100 tysięcy i to podług najśmielszych obliczeń sjonistycz
nych, czyli w stosunku do ogółu ludnośdb-około 11-u procent. Ale tak było przed wojną. Podług zgodnych doniesień prasy żydowskiej wywędrowało czasu wojny z „żydowskiego państwa“ in spe około 40 tysięcy Ż y dów!
Bardzo ciekawym był sposób rozsiedlenia Żydów w Palestynie (przed wojną).
Wiemy że podług sjonistów bolączką żydowską, źródłem „nienormalnego“ ich położenia jest-oderwanie od ziemi, brak elementu rolnego, kolosalna przewa
ga ludności miejskiej nad wiejską. Palestyna ma być tym krajem, w którym powyższa anomalja zniknie. Co jednak widzimy? Na 85 do 100 tysięcy Żydów pales
tyńskich, połowa, bo 45 tysięcy, mieszkała w jednej J e r o z o l i m i e , w jedynym zresztą mieście, gdzie Żydzi tworzyli większość (60u/o)- Pozostali Żydzi w więk
szości swej są rozrzuceni w całym szeregu miast, w których tworzą skupienia od 15% (Haifa) do.28°/0 (Jafa). ł) Na wsi w 1914 r. w 43 kolonjac.lv mieszka
ło około 11990 Żydów. 3) Z 17-u kolonij z ludnością 7499 głów podaje Rupin (str. 87) dokładną .'statystykę co do ich składu, a mianowicie:. kolonistów z rodzina
mi— 2735 osób, robotników rolnych z rodzinami— 2381,
T) Dr. R up in, Dr. W arburg, Dr. Leon S c h u lm a n , D aw id Frietsch, Dr. C u rt N aw ratiki.
2) D r. R upin: Syrien ąls W irtschaftsgebiet sfr, 9,11 3) Ide m str. 85.
rzem ieślników
z rodź.— )26S, wolne zawody i bez za
wodów— 1115 osób; czyli nawet w kolonjach około 32% Żydów nie ma nic wspólnego z rolą.
Zauważyć trzeba, że te 43 kolonje z niespełna 12 tysięcami żydowskich kolonistów są pionem pracy podjętej już w roku 1870, Owocem wytężonych wy
siłków całego szeregu organizacyj społecznych, setek idealistycznie usposobionych jednostek, rezultatem nakładu wielu setek miljonów f.anków. Po pięćdzie
sięciu latach zwiastowania światu przez sjonistów cu
dów, które tam stworzyli, tak .nędzny cyfr«wy wynik.
Obecnie i ten wynik został zredukowany do minimum, gdyż wojna zniszczyła i zrujnowała do cna najbardziej kwitnące i dochodowe kolonje żydowskie.
Śmiesznem jest więc porównanie okszaru Palestyny, jak również jej ludności wraz z absolutną i względną cyfrą Żydćw tam zamieszkałych, z rozmiarami tych
o bszarów ,które Żydzi przed wojną zamieszkiwali w Europie wschodn ej. W Kr. Polskie m stanowili 15"/0, w miastach Królestwa— przeciętnie 3V’ i a Litwif. i
B iałej-Kusi— przeszło 14°/0,
aw miastach przewoźnie
w iększość;na Ukrainie koło 13“/0. W cyfrze ćibsoli tru-,
wwymienionych ziemiach— ogółem 6 miljonów Żydów.
Co
w ięcmogło znaczyć i zaważyć tych biednych (dosłownie, bo żyjących przeważnie z nadsyłanych z E uropy ofiar) 85— 100 tysięcy Żydów palestyńskich wraz z 12-ma tysięcami »kolonistów“— wobec miljonów Żydów w Europie i Ameryce?
W przyszłości będzie inaczej,r-mówią sjoniści. Ta garsteczka Żydów palestyńskich, zasilona potężnym przypływem emigracyjnym Żydów z Europy i Amery'«i stanie się większością w Palestynie i założy mocarne żydowskie państwo.
Ale jaka jest właściwie pojemność Pa.estyny, jakie są możliwości jej ekonomicznego rozwoju i co tam Żydzi mogą zdziałać?.
W sprawię pojemności Palestyny toczyła się w 1916 r. na łamach .Berliner Tageblatt’u “ ostra pole
m i k a
między wspomnianym już P h i 1 i p p so ne n, a
sjoriistą Warburgiem. Zwycięzcą został Phiiippson, który na podstawie całego szeregu faktów geograficz
nych, geologicznych, klimatycznych dowiódł niezbicie, że przy zastosowaniu najintensywniejszej gospodarki rol
nej i ogrodnictwa w Palestynie, przy maksimum zgęszcztnia jej ludności— najwyżej 1.200.000 osób może w Palestynie zamieszkać*'. Jest więc w Palestynie jeszcze wszystkiego miejsca na 300 tysięcy przybyszów.
Oprócz bowiem urodzajnego pobrzeżnego pasa ziemi, który jest nadzwyczajnie gęsto zaludniony (przeszło 100 mieszk nq 1 km4), oprócz całego sze
regu większych i mniejszych— również b. urodzajnych po całym kraju rozrzuconych— oaz rolniczych i ogrodni
czych, zajętych już do ostatniego skrawka ziemi,— grunt PaUatyny jest przeważnie górzysty, głazami usiany wapienniak,— to do niczego obecnie niezdatne nieużytki, na i.tórych nawet zielsko nie wyrośnie.
Głód ziemi jeąt tak wielki w Palestynie, że za hektar ziemi płaciło się (przed wojną) 4 do 5-ciu tysięcy franków, podczas gdy w Szwajcarji, w centrum Europy, w kraju gospodarki rolnej— hektar ziemi ornej kosztował przeciętnie w tym samym czasie 2554 fran
ków. Wysoka cena ną ziemię iest najlepszym wskaź
nikiem jej braku. Zresztą sjoniści sami przyznają, że kolonista żydowski, który chce żyć z roli musi mieć przynajmniej 30 t y s i ę c y m a r e k kapitału zakłado
wego^ Ma się rozumieć, że wszystkie obrachunki oparte są na cenach przedwojennych.
Jeżeli więc te 300 tysięcy Żydów, które Palesty
na może jeszcze pomieścić, tam przybędą, to i
4) Beri. Tog. z 29 stycznia i 19 lutego 1916 r.
*) Jidl«* Folk 1 f 1919 r. art. Jojsifun
wtedy żydzi stanowić tę d ą wszystkiego 400 tysięcy na 800 tysięcy Arabów, którzy tuż pod bokiem ,. w obejmującej Palestynę z dwóch stron S y r j i , liczą z 2,700,000 pobratymców... Podług sjeniitów Żydzi m ają być ową większością Palestyny, która będzie decydowała o losach kraju, będzie rząJziła nim, nie będąc narażoną na ucisk narodowościowy etc. Widzimy, jak to jest możliwe obecnie, kiedy Żydzi stanowią w Palestynie (przed wojną) oksła 11 •/, lud
ności. Możemy przewidzieć łatwo, co z nimi hędzie w tym wypadku, gdy nawet zajmą ostatni »rzeko
mo w»iny" jeszcze skrawek ziemi w tym kraju.
Ż y d z i w i ę c w P a l e s t y n i e n i e m o g ą s t a n o w i ć w i ę k s z o ś c i . Jaka tedy różnica zachodzi mię
dzy tą »nową ojczyznę*— »państwem żydowskiem*— a krajami „rozproszenia“, gdzie Żydzi obecnie zamiesz
kują? Gdzie się padziewa .clou“ teorji sjonistycznej o
„żydowskiej większości", owego panąceum ną wszelkie bolączki żydowskie.
Sjoniści sami zresztą wiedzą dobrze, ile Palesty
na może pomieścić ludzi. Wielkie zgromadzenie sjoni- styi zne w Londynie, które formułowało żądania do kongresu pokojowego, domagało się, aby „Palestyna zostawała j od protektoratem Anglji w p r z e c i ą g u 25-u l a t , aż osiedli się tam m i l j o n . Ż y d ó w , czyli rocz
nie p r z e c i ę t n i e po 49.000 Żydów.* Delegat zaś sjoni »tyczny na kongres pokojowy pr. Wajcman, na
der optymistyc nie i śmiało nastrojony, obliczył, że w c ągu 50-ciu lat do Palestyny, o ile pozostanie ona pod protektoratem Anglji. będzie mogl* emigrować r o c z n i e 50.000 Ż y d ó w . Pa upływie więc pół wie
ku będzie w Palestynie p zeszło 3,000,000 samych Żydów, którzy w ten sposób utworzą tam większość.
Pomińmy problematyczność tego wyl czenia, pod
ług którego w Palestynie na jednym kilometrze kwad
ratowym miałoby mieszkać przeszło 130 mieszkańców.
Podobnej możliwoici nie przewiduje nawet taki pa- lestynofil i sjonista, jak Leon S zulm an.B) .Zgódźmy się na jeden moment z tem wyliczeniem. Czy wtedy
»kwestja żydowska* (w zrozumieniu sjonistycznem) w Europie Wschodniej (w Polsce.JnajLitwie, na Ukrainie etc.) oraz w Ameryce będzie rozwiązana? Przecież przyrost naturalny Żydów tylko w Kr. Polskiem,wyno
si rocznie prawie 30000 osób, a w Galicji przeszło 130001* Razem więc 43 tysięce przybywa rocznie na niespełna 3 miljony. A Żydzi Litwy i Białorusi, Ukra
iny, Wielko-Rosji, Rumunji, Węgier, Czech i Ameryki Północnej, których jest z 9 miljonów. Co może znaczyć te 60 tysięcy Żydów wędrujących do Palesty' ny, jeżeli rok rocznie w samej Europie p r z y b y w a ć będzie przeszło 100 tysięcy Żydów? Będziemy mieli więc w dalszym ciągu miljony Żydów, którzy pozos
taną tam, gdzie mieszkają obecnie, których liczba będzie stale wzrastała. Co z nimi zrobią sjoniści? Co się stanie z diagnozą o »nienormalnej budowie spo
łeczeństwa żydowskiego*, które może uzdrowić wyłącznie radykalna „kuracja palestyńska“.
Lecz nawet te 40 czy 60 tysięcy Żydów rocznie w żaden sposób nie osiądzie w Palestynie. Nie osią
dzie tam, bo nie ma poco osiąść.
Przemysłu w Palestynie niema, bo w kraju tym niema ani węgla, ani minerałów, ani .kruszczöw’ V ani bawełny, ani wełny (bo niema pastwisk). Taki kraj nie może zostać uprzemysłowiony. I rzeczywiście wszystkie wysiłki w tym kierunku spełzły na nięzem.
Założona przez bar, Rotszylda w 1890 r. fabryka szkła została zamknięta w krótkim czasie po bezowocnem
*) Palestyna und Ostjudenfrage. Sohmoller’s Jahrbuch 3 Heft 1916 atr, 382.
0 Krzyżanowski i Kumaniecki: Statystyka Polski 1915 str. 49, 63, 80.
•j Cytowana książka Dr. Rupina str. 3533— 35;
Na 10 5
wydatkowaniu miljonów. Dwie fabryki chemiczne rów
nież zwinięto. Fabrykę maszyn zlikwido vano. Fabryki olejków kwiatowych— zbankrutowały'’* i t. d. Ilustracją poglądów sjonistów na sprawę „uprzemysłowienia"
Palestyny, może służyć broszurka agitacyjna wydana niedawno przez „Mizrochi“ w Warszawie p.t.: „Czem się można zająć w Palestynie“. Autor broszurki w po
nętnym obrazie maluje, jakie stosy kości, szmat, pu
szek blaszanych od k»nserw leżą w „oortach“ pale
styńskich, leżą i gniją. Wystarcza, powiada autor, pod
nieść to, odpowiedni# przerobić, a strumienie złota popłyną do kieszeni przedsiębiorczych jednostek.
Pozostaje jeszcze rolnictwo i ogrodnictwo— po
wiedzą sjoniści. W tern sęk, że na rolnictwie i ogrod
nictwie w Palestynie Żydzi wychadzą, jak Zabłocki na mydle. Rupin wylicza i dowodzi, że gospodarstwa ro.- ne Żydów, chociaż pochłaniają • wiele więcej kapita
łu niż gospodarstwo Fellachów (arabskich rolników) przynoszą mniej dochodu niż te ostatnie. A mianowicie gospodarstwo Żydów łll-go typu— straty 22,75 franków z hektara, a to goi typu gospodarstwo Fellacha zysk 38, 70; gosp. Żyd. I typu zysk 42,82 fr. a Fellacha— 83,35;
g.jsp. żyd. il-go typu— zysk —63,07 a Fellacha 165,02 fr."’J Wspomniany Leon Schulman konstatuje, że ko- lonje żydowsl;ie, które w r. 1907 8 dały czystego do
chodu (Esad Gemala) 44,9 tys. fr. dawały w latach następnych co rok mniej, a w 19I1j12 tylko 30,1 tys. fr.; Metula przyniosła w 1907 8— 37,7 tys. fr. a w 1911112 t\lko— 11,5 tys. fr.; Roszlina w pierwszym okresie 63 tys. fr. i w późniejszym— 37,4 tys. f.\ i t. d.
Najciekawszą w Palestynie jest kwestja robotni
ków żydowskich, którzy, skuszeni namową, w porywie idealistycznym jadą do „ojczyzny żydowskiej'1. Pozwól
my w tem miejscu zabrać glos autorowi sjoni- stycznemu.
„Żydowscy robotnicy, którzy rekrutują się z za
wodów miejskich mogą się tylko bardzo p o w o l i przyzwyczaić do pracy rolnej w g o r ą c y m k l i m a c ie ; w i e l u n i e u d a j e s i ę t o z u p e ł n i e , inni mogą wytrzymać tylko przy n a j w i ę k s z e m w y t ę ż e n i u woli, a wydajność ich pracy pozostaje jednak w wielu wypadkach w tyle po za wydajnością pracy tubylcy—robotnika arabskiego.* M) Z tych powodów sjonistyczni, żydowscy koloniści n ie c h c ą p r z y j m o w a ć d o p r a c y ż y d o w s k i c h r o b o t n i k ó w . Nie chcą, bo im się nie opłaca, bo za tańsze pienią
dze, za grosze zaledwie dostają oni dobrego," zręczne
go i umiejętnego r o b o t n i k a a r a b s k i e g o . Nie pomagają tu żadne apele do sumienia żydowskiego, żadne protesty panów poale-sjonistów: robotnik ży
dowski jest bojkotowany w Palestynie przez rdzennie żydowskich przedsiębiorców, którzy w dodatku otrzy
mują zapomogi z „funduszu narodowego“.
Pozostaje do omówienia jeszcze jedna m ożli
wość utrzymywania się w Palestynie: pośrednictwo handlowe. Już nie mówiąc o paradoksalności tej sy
tuacji, że Żydzi, aby uzdrowić swą strukturę ekono
miczną, w której za dużo miejsca zajmuje handel, uciekają do Palestyny, aby tam wziąść się do h a n d l u , do pośredniczenia między Europą i Azją. Zacy
tujemy znowu Rupina, który powiada (str. 353):
„ F a n t a s t y c z n e m j e s t t e n p o g l ą d , iakoby Sy- rja (a więc i Palestyna) przez wybudowanie linji bagradzkiej i połączenie z egipską siecią kolejową mogła się z n o w u stać punktem w ę z ł o w y m dla handlu w s z e c h ś w i a t o w e g o * .
W rezultacie tego wszystkiego i Palestyny, kraju do którego mają się kierować tłumy emigrantów, od-
") Idem str. 170-171.
'«) Idem 98.
") Rupin str. 84
bywa się najformalniejsza e m i g r a c ja. Nie będziemy przytaczali tych wszystkich cyfr, które podaje Dr. Ru
pin (str. 14,15), ale powołamy się n i świadectwo wy
bitnego przywódcy sjonistów Dr. E. Tschlenowa, 1
„w życiu palestyńskich miast daje się zauważyć wzmo
żona emigracja młodszych pokoleń, co ma miejsce w Jerozolimie, Safedzie, Tyberias i innych miastach“*
Inny znawca Palestyny, I. Lewin, który cały szereg lat spędził w Palestynie, stwierdza, że „jak tylko pod
rośnie syn kolonisty, wyjeżdża on do... A u s t r a l j i , A r g e n t y n y , A m e r y k i 1" 11
Takim jest stan rzeczy w Palestynie. Wszystko jest tam budowane na piasku, wszystko jest sztuczne, trzyma sie tylko dzięki wysiłkom zzewnątrz, dzięki strumieniom złota, które rocznie płynęły z Europy dla podtrzymania bankrutującej «sjonistycznej kolo
nizacji" Ale ta odrobina, którą sjoniści w Palestynie osiągnęli, ta odrobina, którą wojna wszechświatowa do cna zniszczyła— została zdobyta takiemi drogami, taki.cmi środkami, których nie użyje że.den demokrata, nie mówiąc o socjaliście. Ale o tem w następnym
artykule. Mor.
Zgóry czy zdołu?
Wszystkie partje socjalistyczne Polski zgodnie twierdzą, że wstąpiliśmy w okres rewolucji socjalnej.
Wszystkie wystawiają hasło: władza klasy robotniczej.
Dla części proletarjatu Polski hasło to jest jedyną treścią działalności politycznej. To też na czasie i na
der ciekawym tematem jest wyjaśnienie form i treści działalności przyszłej władzy proletarjackiej.
Temat niesłychanie obszerny. W artykule nie sposób nawet w ogólnych zarysach go ująć. Z ko
nieczności trza go rozbić na szereg poszczególnych momentów. Dziś rozpatrzymy stosunek władzy prole
tarjackiej do inicjatywy społecznej.
Wyłączmy odrazu względy politycznej natury.
Pozostawmy na uboczu działalność klas społecznych, wrogich nowemu ustrojowi. Pozostaje kwestja mate
matycznego do pewnego stopnia charakteru: co daje bardziej dodatnie rezultaty — ześrodkowanie całej twórczej działalności w rękach organów państwowych, czy też możliwie szerokef działalność mas, ujawniają
cych swą inicjatywę twórczą w niezależnych od apa
ratu państwowego formach organizacyjnych ?
Odpowiedź może być dwojaka. W Rosji stanow
czą przewagę otrzymał kierunek pierwszy, centrali
styczny. Organ C. K. rosyjskiej partji komunistycznej
„Prawda“ z dnia 30 marca podaje następującą wia
domość, ilustrującą znakomicie wymienioną tezę:
„Moskiewski Ispołkom (Komitet Wykonawczy Rady Robotniczej), omówiwszy działalność Prolet- kult’u ( k o m u n i s t y c z n e stowarzyszenie „Kultura Proletarjacka“) przyszedł do wniosku, że cała praca kulturalno-oświatowa w Moskwie winna być zjednoczo
na pod kierownictwem Wydziału Oświaty Ludowej (organ rządowy). Współrzędność różnych czynników w tej dziedzinie jest szkodliwa, gdyż rozdrabnia siły proletarjatu. Z tego punktu widzenia samodzielna egzystencja Proletkultu nie ma racji bytu i, jako prze
ciwstawienie działalności „niezależnej "- p ra cy orga
nów władzy sowieckiej, jest niedopuszczalna I szko
dliwa. Dlatego działalność Proletkultu winna zlać się z działalnością Wydziału Oświaty Ludowej i być pro
wadzona zgodnie z planem Wydziału". •
,łJ F ü n f Ja h re der Arbeit in P alästina, str. 36.
Żydow »ka kolon izacja w Palestynie.
Powyższa uchwala jest charakterystyczna dla ca
łego rosyjskiego systemu budowy nowego życia spo
łecznego. Biurokratyzm, ujarzmienie wszelkich przeja
wów zorganizowanej działalności społecznej przez wyłączny monopol urzędów państwowych jest nietylko nieuniknicnem złem w Rosji, öle naczelną zasadą mądrości państwowej. Najgorszy wróg socjalizmu nie mógłby wymyślić pod tym 'względem bardziej złoś
liwej satyry na rządy socjalistyczne, aniżeli przytoczo
na uchwała moskiewskiego Ispołkoma.
Dwa argumenty przytoczone są w obronie tej uchwały, Pierwszy, iż nie należy rozdrabniać sił ' pro- letarjackich. Niewątpliwie argument słuszny. Ale czy zabijając inicjatywę mas wzmacnia się siły proleta- rjatu ? Czy nawet najbardziej doskonały aparat biu
rokratyczny potrafi zastąpić tę niesłychanie do
niosłą iolę wychowawczą, jaką odgrywa wszelki przejaw samodzielności mas ? Byłoby to możliwem tylko wtedy, gdyby cała masa proletarjatu została po
chłonięta przez ap-.rat biurokratyczny. Tendencja ta istnieje do pewnego stopnia w Rosjj, gdzie równolegle z zamieraniem przemysłu i stałem kurczeniem się proletarjatu, jako klasy wytwórczej, wzrasta w przera
żający sposób armja urzędników, stanowiąca już dziś najpokaźniejszy odsetek ludności miejskiej.
Biurokratyzacja życia społecznego jest wysoce szkodliwa nawet wtedy, gdy aparat administracyjny jest dobrze zorganizowany i funkcjonuje sprawnie.
Lecz w kraju rewolucyjnym, gdzie starą maszynę państwową zburzono, a nowa nie zdołała jeszcze -wy
doskonalić się, biurokratyzacja działa wprost zabójczo na rozwój organizmu społecznego. Kto powierzchownie choćby badał stan administracyjny dzisiejszej Rosji, ten musi stwierdzić nieudolność i nieumiejętność istniejącego aparatu biurokratycznego. Łączy on wszystkie wady charakterystyczne dla każdej biuro
kracji z wyjątkowym brakiem kwalifikacyj technicznych.
W takich warunkach zdławienie inicjatywy mas, pod pozorem nierozdrabniania sil proletarjackich, spro
wadza się faktycznie do utrwalenia najbardziej ujem
nych cech biurokracji. Gdyż tylko żywa i samoistna działalność mas jest zdolna stworzyć podłoże, na którem mógł by wyiosnąć zdrowy i dzielny aparat administracyjny.
Z tych względów z gruntu fałszywym jest drugi argument, przytaczany w obronie powyższej uchwały:
. nie wolno przeciwstawiać* działalności „niezależnej"—
pracy organów sowieckiej włedzy. Jest to najwyraź
niejsza apologja biurokratyzmu, głosząca wojnę każ
demu przejawowi samodzielności mas. A przecież sa*
modzielność mas— to główny fundament rewolucji.
Wszak nowe formy życia społecznego nie są tworem gabinetowym, rezultatem dociekań teoretycznych ! myślicieli, uczonych lub mężów stanu. Tworzą się one w życiu codziennem szerokich warstw ludności,
jsą wynikiem wysiłków niezliczonych rzesz robotni- , czych. Czynny i ciągły udział mas proletarjackich w kształtowaniu życia politycznego, ekonomicznego i ] kulturalnego, to nieodzowny warunek rewolucji, jedyna i gwarancja istotnie płodnej pracy. A udział ten m ożej być masowy tylko wtedy, gdy przyjmuje formy »nie-j zależne* od organów władzy.
Na zasadzie powyższego, można teoretycznie : przyjść do wniosku, że kraj, w którym aparat państwo- j wy całkowicie dominuje nad inicjatywą społeczną, nie ']
jest w stanie rozwinąć w pełni swych sił wytwórczych; 1 że rewolucja, która wyczerpała się do tego stopnia, iż cała jej energja skupia się już tylko w urzędach ; biurokratycznych, nie potrafi wypełnić należycie posta-j wionych przed nią zadań; że wraz z zanikiem szero-j kiej działalności i inicjatywy mas, musi zginąć wszelka 1
twórcza działalność w kraju. |j
6
Stan rzeczy w Rosji całkowicie potwierdza te teoretyczne wnioski. Należy wyznać, iż biurokratyczna działalność socjal;styczna nie osiągła tam spodziewa
nych rezultatów. W każdej dziedzinie życia społecz
nego, gdzie zapanował niepodzielnie biurokratyzm so
wiecki, wszystko martwieje, wszelki ruch, wszelka działalność obumierają. Jestto gorzka prawda, bólem i żalem przejmująca każdego socjalistę, ale niestety prawda.
Oczywiście przyczyny niepowodzeń reformator
skich poczynań w Rosji są bardziej skomplikowane i głębsze, aniżeli wskazany wyżej moment biurokraty- zacji. Byłoby słuszniej powiedzieć, że sama biurokra- tv/acja jest rezultatem tych zasadniczych przyczyn.
Nie zmienia to jednak faktu, że ów może nieuniknio
ny skutek staje się z koleji przyczyną nowych porażek.
Z praktyki rosyjskiej proletarjat międzynarodowy winien wyciągnąć odpowiednie wnioski. Nikt nie może zaprzeczyć olbrzymiej roli, jaką odgrywa aparat pań
stwowy w budowie ustroju socjalistycznego. Ale nie oznacza to bynajmniej, iż wraz z wybuchem rewolucji socjalnej zamiera wszelka działalność żywiołowa, .nie
zależna“ mas. Przeciwnie. Rewolucja dopiero może wyzwolić wszystkie drzemiące w klasie robotniczej zdolności twórcze. Wtedy dopiero popłyną one sze
roką falą, dla której łożysko rządowa okazać się musi za wąskie. Organy rządowe będą musiały ową inicja
tywę mas popierać, wzmacniać i stwarzać dla niej najdogodniejsze warunki, a. nie zwalczać ją i dławić.
Cidyż rewolucja społeczna może być tworem mas, a nie urzędników, gdyż socjalizm musi być zbu
dowany zdołu, przez masy, a nie zgóry, przez przy
wódców.
Wyzwolenie mas robotniczych musi być dziełem tych mas. Władza proletarjacka tylko wtedy potrafi wypełnić swe zadanie, gdy się będzie stale opierała na zorganizowanej samodzielności mas. Podobnie jak Anteusz czerpał swe siły od zetknięcia się z matką—
ziemią, tak władza proletarjacka będzie potęgą tylko wówczas, gdy zrośnie się z szeroką inicja
tywą społeczną klasy robotniczej.
JNTs 10
Na marginiesie
Kocioł garnkowi przygania. . i
1 Sjoniści wypominają asymilatoropi wszystkich krajów, że „pomagali imperjalizmowi silniejszych w
»obrabianiu“ słabych". Zaiste b. ciężkie i brzydkie przewinienie. Ale panowie sjoniści: w domu powieszo
nego nie mówi się o sznurze. Wytykacie związek z
„imperjalizmem"? A co robili Sokołow, Wajcman i inni »koalicyjni“ sjoniści, z kim się wiązali, kogo przekonywali, że najlepszem najpożyteczniejszem narzę
dziem Anglji w Palestynie będą Żydzi? Czy nie istniał naj
intymniejszy związek między żółtą, imperjalistyczną prasą Northcliff‘a, a sjonistycznymi macherami? ktoj wy
stępował na wiecach w Londynie i przekonywał, że rosyjscy i polscy Żydzi powinni się zapisywać do woj
ska angielskiego— czy nie p. Żabotiński? A ci wszyscy lordowie żydowskiego pochodzenia, zasymilowani do szpiku kości, ci wszyscy bankierzy londyńscy i new- yorscy, którzy stali się nagle sjónistami— na rozkaz Balfour:a— dlatego, że sjonizm jest na rękę interesom John Bull‘a?. Kto się obecnie łasi zwycięskiej Anglji i skomle o protektorat nad Palestyną? czy to nie sjoniś
ci koalicyjni inspirują hołdownicze, wiernopodańcze depesze do oswobodzicielki Żydów, która krwawo du
si ruch narodowy w Irlandji, Egipcie i Indjach?.
7
A w Niemczach? czy sjońizmu nie popierali h.’abia Westarp, tajny radca Cleinow, admirał v. Trupel, pr. Delbrück, prezes parlamentu Fehrenbach i inni im- perjaifścl, założyciele słynnego komitetu „pro Palästina", którego program głósił, że „żydowski ruch palestyński uważa za doskonały środek do... s z e r z e n i a na b l i s k i m W s c h o d z i e n i e m i e c k i e j k u l t u r y i s t o s u n k ó w e k o n o m i c z n y c h " i do odnowienia żydowskiej kultury i żydowskiego życia ludowego (!!)“.
Kto słał robotników żydowskich na katorgę do Etap- pen-gebiet Ost, kto pisywał artykuły i broszury o roz
koszach, w jakie opływają robotnicy, udający się do Niemiec? Czy nie członek sjonistycznego Aktions
k o m ite e w Berlinie, kierownik słynnej centrali robot
niczej na pl. Wareckim p. Dr. Berger?
Więc, panowie sjoniści, nie wypominajcie asymila- torom kumania się z imperjalizmem. Nie daliście się przez nich zdystansować!.
S zko ła mixt.
Eureka: znaleźli już, jak rozwiązać kwestje nau
czania dzieci żydowskich i ogłosili w „Życiu Żydów' skiem*.
Cheder był złą uczelnią, szkoła świecka— również.
Głowiło się więc „sjonistyczne kuratorjum szkół ludo
wych", jąk stworzyć szkołę dla ludności żydowskiej, odpowiadającą „wymaganiom pedagogicznym normal
nej szkoły świeckiej". W „śmiałej próbie" wzięto z chederu zarówno jak ze szkoły „ n a j ż y w o t n i e j s z e i n a j b a r d z i e j c e l o w e “ strony |i z tej syntezy stworzono nową szkołę, przepojoną „duchem hebraj
skim", opartą na „pilnej nauce języka hebrajskiego, biblji i dziejów żydowskich". Z dumą ob
wieszcza kuratorjum, że w jego szkołach oprócz świeckich przedmiotów piętnaście godzin tygodniowo, a w niektórych klasach i o s i e m n a ś c i e , poświęca się na biblję, język hebrajski i dzieje żydowskie, przy c z e m „ g ł ó w n y n a c i s k k ł a d z i e s i ę n a P i s m o ś w.*
Tak wygląda najnowsza szkoła dla dzieci żydow
skich. Na całym świecie wyrywa się dusze dzieci z rąk klech, za przestępstwo uważa się zmuszanie do nauki martwych języków.
Ale sjonistyczna organizacja żydowska pragnie w cjalszym ciągu umartwiać dusze dziecięce kuciem języka hebrajskiego. Dzieciom żydowskim trza kraść co dzień t r z y g o d z i n y drogiego czasu na „przed
mioty religijne". To, czego żaden obskurant, żaden klery- kał nie ośmieli się żądać dla dziecka polskiego,— to za
prowadzili panowie sjoniści w swoich „postępowych"
i „pedagogicznych" szkołach.
O jednej rzeczy zapomnieli pp. z kuratorjum wspomnieć. W jakim języku odbywa się nauczanie w ich szkołach? czy to przypadek, czy też celowe a wstydliwe ukrywanie — panowie „hebraiści“?.
1000 abonentów w Warszawie.
By pism o nasze m iało trw ałą podstawę egzystencji, m usi uzyskać w najbliższym czasie Wskazaną ilość abonentów.
Zw racam y się do wszystkich naszych czytelników i zwolenników, by pom ogli nam osiągnąć tę liczbę.
W sprawach prenumeraty należy zgła
szać się do lokalu Frakcji B undu w W ar
szawskiej Radzie Miejskiej w poniedziałki, środy i piątki od 4— 6 p. p.
E l e k t o r a l n a M 7, m. 36.
Napad na klub robotniczy.
We wtorek dn. 20 Maja o g. 10V3 wiecz. do klubu robotniczego im Br. Grossera na Pradze, Tar
gowa 17, zjawił się żandarm wraz z 4 policjantami. W lokalu klubu znajdowało się wówczas 7 towarzyszy.
Z okrzykiem: „Mamy was, bolszewicy!" przybyli zabra
li się do roboty. W lokalu zrobiono formalny pogrom:
Obrazy, książki, pisma, papiery- -podarto; krzesła, sto
ły— połamano; trochę prowizji, którą w lokalu znale
ziono—zabrano (przy klubie istnieje herbaciarnia, po- zatem odbywało się tam rozdawnictwo produktów misji amerykańskiej.) Towarzyszy obecnych w lokalu podczas rewizji aresztowano, okrutnie pobito i odpro
wadzono do komisarjatu XIV okręgu (lokal znajduje się w XV okręgu) gdzie trzymani są do chwili obec
nej. Podczas rewizji do klubu przyszedł członek za
rządu. Wypędzono go, a dla postrachu posłano mu kulkę na drogę. ^
Nazajutrz na miejsce wypadków uduł się radny tow. Zybert. W lokalu klubu znajdował się posterun
kowy z XV okręgu, który zgodził się wpuścić tow. Zy- berta jedynie w towarzystwie dozorcy domowego. Lo
kal wyglądał jak prawdziwe pobojowisko. VVszystko było połamane i poniszczone.
W komisarjacie XV okręgu tow. Zybertowi zako
munikowano, że dnia poprzednego do komisarjatu zgłosił się żandarm plutonowy Chlubiński, który zażądał wy
siania z n:m 4 policjantów, co też uczyniono. Na za*
pytanie, czy plutonowy miał jakieś piśmienne rqzpo- rządzenie, tow. Zybert otrzymał odpowiedź przeczącą, albowiem, na rozkaz żandamerji policja, jak się oka
zuje, obowiązana jest dać ludzi.
Organizacja młodzieży „Przyszłość”
W pierwszej połow ie m aja odbyła się jedenasta W arszaw ska konferencja „O rganizacji M łodzieży S o c ja ln o — D em ok ra
tycznej— Przyszłość". Ze spraw ozdania wynika, iż organizacja w ciągu ostatnich kilku m iesięcy zn acznie się rozrosło, a d zia
ła ln o ś ć jej rozgałęziła się nader szeroko. 1-go sierpnia 1918 r.
organizacja liczyła 674 członków , ugrupow anych w 33 kołach.
W e d ług zajęć było wdwczas: 18 kół robotniczych, 14 uczn io w skich i 1— akadem ickie.
O becnie o rg a n iza c ja liczy 1349 członków, grupujących się w 55 kolach: 34 robotniczych, 18— uczniow skich, i 3 akade
m ickich. Z ogólnej lic ib y członków jest 751 m ło d zi"ży m eskiej t.j. 55, 7°,o— 598 m łodzieży żeńskiej i 44, 3°[0.
Największy procent w organizacji stanow i e lem ent pro- letarjacki. Robotników należy 781— 57, 8°/„, pracow ników h a n dlowych 125— 9, 2°/„, nauczycieli i freblnnek 30— 2, 2l7,„ akade
m ików 67 4, 50/oi uczni 337— 25, 7%„ nieokreślonych zajęć 9— 6, 6 % . W idzim y w ięc, iż elem ent prolefarjacki (robotnicy, pracownicy h an d low i) wynosi w organizacji 69. 2"/„ Ze spraw ozda
nia wynika, iż głów ną m asę organizacji stanow i elem ent młody od 14— 21 lat (d u ża ilość starszych w stąpiła do organizacji w m łodym wieku): liczba członków do lat 14- 10 t. j. 0, 7°/0, od 14 do 21 lat 1186 członków f. j. 83° „ i'o d 21 do 25 —153 członków t .j. 11, 3%
K om itetow i w jego pracy pom agały n astępujące organy pom ocnicze: Kom isja referentów , sekcja m iędzyszkolna, ko m i
sja techniczna oraz m ilicja. Kom isja referentów składa się z23 11. w tem 19 m ężczyzn i 4 kobiety. Wszyscy prawie otrzym ali socjalistyczne w ykształcęnie w sam ej organizacji.
S ekcja m iędzyszkolna składa sie 2 przedstaw icieli 11 ży
dow skich, 10 polskich szkół średnich, oraz 2 szkół rze m ie śln i
czych. W szkołach tycn pod wpływem organizacji zn ajdu je się znaczna ilość uczni.
Kom isja te chn iczn a przeprow adziła szereg wewnętrzno- organizacyjnych prac. M ilicja, utrzym ująca porządek na zebraniach i wiecach, składa się z 55 osób (40 m ężczyzn
i 15 kobiet). ‘ 1
W e wszystkich kołach prow adzono system atyczną pracę oświatową. Z 55 istniejących kół w 49 członkow ie referują sam i pod kierow nictw em referenta, tylko w sześciu referują wyłąaz- nie referenci. W iększych odczytów i wieców odbyło się za czas sprawozdawczy (t. j. od sierpnia 1918)— 12, w których wzięło udział 7000 osób. O prócz tego odbył fię w zw iązkach zau’odo-