• Nie Znaleziono Wyników

Głos Bundu. Nr 9 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos Bundu. Nr 9 (1919)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Nb 9. Warszawa, dn. 16-go maja 1919._______Cena 40

f.

Proletarjusze wszystkich krajów, łączcie się!

Tygodnik socjalno-demokratyczny.

A d r e s R e d a k c ji: K a r m e lic k a 29. P r e n u m e r a t a : M ie s i ę c z n i — 1 m . 50 f.; K w a r ta ln a — 4 m . 50 f.

R e d a k c ja p r z y jm u je w p o n ie d z ia łk i i śro d y o d 11— 1 p . p . P ó łr o c z n a — 9 m .j R o c z n a — 18 m . A d re s A d m in i s t r a c ji : T w a rd a 62, m . 5a. C e n a O g ło s z e ń : Z a w ie rs z p e titu — 1.75 m .

T R E Ś Ć > D w a p ro jek ty k o n s ty tu c y jn e : — K w e stja języ ko w a w o rg a n iz a c ja c h ro b o tn ic z y c h P o ls k i. — K o n fe re n c ja A m s te r ­ d a m s k a . — K las a a p artja. — B u n d w W a rs za w s k ie j R a d z ie M ie js k ie j. — N a m a rg in e s ie . — D a n e sta ty sty czn e o B u n d z ie . — Z e s ta jn i a u g ju s z o w e j. — Z ja z d k o o p e raty w ro b o tn ic zy c h .

UWAGA: Uprasza się agentów i komisje o natychmiastowy zwrot pozostałych egz.

oraz należnych pieniędzy. W przeciwnym wypadku zostanie zawieszone dostarczanie dalszych numerów naszego pisma.

Wydawn. „Licht” , Warszawa Twarda 62, m. 5a.

Dwa projekty konstytucyjne.

Nadęr uroczyście, z zastosowaniem wszystkich przepisów odnośnego ceremoniału została pod obrady Sejm u wprowadzona „Deklaracja“ konstytucyjna.

W przeciągu szeregu dni toczyła <ię nad nią w Sej­

m ie i w prasie debata.

Ale poza kołami sejmowemi i zawodowymi p o­

litykami rządowy projekt konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej nie obudził najmniejszego zainteresowania.

Nadęta archaiczna frazcologja elaboratu fachowych ministrów przebrzmiała bez echa.

Nic dziwnego. Autorzy jej— to »ludzie w futera­

łach" wedle nieśmiertelnego określenia satyryka rosyj­

skiego. Nie dojdzie do nich, nie zamąci ich staro­

świeckiego światopoglądu żaden świeży powiew, żadna nowa myśl. Olbrzymie zjawiska społeczne, których jesteśmy świadkami, potężna walka stumiljonowych mas, stanowiąca dziś istotę i treść życia politycznego i społecznego całego świata— wszystko to dla naszych m ężów stanu nie istnieje. O ni wciąż jeszcze marzą o tem, że Polska odrębnym rządzić się może prawem.

Niech cały świat się wali, niech się pali, „...byle polska wieś spokojna, byle polska wieś z a c is z n a ..."

Rządowy projekt konstytucji nie napotkał z ni­

czyjej strony uznania. Jego cudacka forma wywołała

»rumieniec wstydu" nawet u nieskorych do rum ień­

ców prawicowych posłów sejmowych. Jego treść nie zadowoliła bezwzględnie nikogo. Po mniej lub więcej przewlekłej debacie „Deklaracja" pójdzie do komisji, gdzie pokryje się pyłem zapomnienia.

Nie czuć w tym dokumencie tchnienia życia re­

alnego, to też życie przejdzie nad nim do porządku dziennego.

Lecz jednocześnie w tych że komisjach sejmo­

wych preparuje się inny projekt konstytucji, bardziej realny, bardziej konkretny aniżeli poetyckie wypraco­

wanie rządu Paderewskiego. Jest on całkiem pozba­

wiony poezji, treść jego ujęta w suche a stanowcze imperatywy. To ustawa wyjątkowa, opracowywana o- becnie w komisji konstytucyjnej Sejm u.

W przeciwstawieniu do deklaracji konstytucyjnej, ta konstytucja p. Wojciechowskiego tchnie ży­

ciem, potrąca o żywe codzienne interesy mas pracują­

cych. Deklaracja to rzecz odświętna, to sentymentalny upominek w wiekopomną rocznicę. Ustawo wyjątko­

wa— to chleb powszedni, to konkretna odpowiedź rządu burżuazyjnego na codzienne potrzeby i na co­

dzienną walkę klasy robotniczej. 5-go Maja— dekla­

macja o wolnych synach Rzeczypospolitej Polskiej.

W dzień powszedni— zakaz zebrań i pochodów oraz surowe kary za strajki ekonomiczne.

Rząd dzielnie spełnia swe zadanie. Buduje fun­

dament nowej Polski na mocnych pewnych podstawach świętej własności prywatnej. Obrona prawa ucisku społecznego— to główny cel rządu, istotna treść jego działalności.

Dwa projekty konstytucyjne: deklaracja i ustawa.

Jeden i drugi m ają na celu ugruntować władzę fab­

rykanta i obszarnika. Jeden i drugi są orężem walki klasowej, skierowanym przeciw proletarjatowi.

Lecz łudzi się ten, kto przypuszcza, że deklara­

cjami lub ustawami potrafi spętać ruch robotniczy.

Ani mdły prezent majowy p. Paderewskiego, ani ustawa policyjna p. Wojciechowskiego nie zdołają usunąć palących zagadnień, wymagających dla swego rozwiązania rewolucyjnej energji i rewolucyjnej twórczości.

Klasa robotnicza Polski potrafi ocenić 'należycie

„konstytucyjną" wartość obu projektów: deklaracji i ustawy. Dla obu ma jednaką odpowiedź.

(2)

Sprawa językow a w organizacjach robotniczych Polski.

Z pierwszym powiewem swobód demokratycznych w Polsce począł kruszyć się niur, dzielący robotni­

ków polskich i żydowskich. Pierwszą ze znaczniej­

szych placówek, gdzie spotykały się nietylko nieliczne wyjątki ale przedstawiciele szerokich rzesz robotników obu narodowości, były Rady Delegatów Robotniczych.

1 gdyby jedyną zasługą R.D .R. było to, że dały one m ożność robotnikowi polskiemu i ‘ żydowskiemu wza­

jemnie się poznać, to i wtedy odegrałyby cne nader dodatnią rolę w życiu palitycznem kraju.

Ostatnio przybyła jeszcze jedna taka wspólna pla­

cówka. Mamy na myśli Związek Robotniczych Sto­

w arzyszeń Spółdzielczych, założony kilka dni temu na pierwszym zjeździe kooperatyw robotniczych całej Polski. Zw iązek obejmuje zarówno robotników polskich jak i żydowskich i niewątpliwie okaże się nowem ogniwem w braterskim łańcuchu, łączącym proletarjat .polski z proletarjatem żydowskim.

Niewątpliwie w przyszłości placówek takich będzie coraz więcej. Gdyż taką jest istota ruchu robotnicze­

go, że musi on w miarę swego rozwoju jednoczyć ca­

ły proletarjat kraju bez różnicy narodowości. Między­

narodowa solidarność klasowa jest nietylko wzniosłą ideą, ale. również odbiciem zupełnie konkretnych wa­

runków życia— jednakich interesów społecznych całe­

go proletarjatu. Praktyczne potrzeby codziennego ruchu robotniczego wpływają na utrwalenie jedności ruchu klasowego proletarjuszy polskich i żydowskich znacz­

nie silniej niż czynniki ideowe. 1 niejednokrotnie

•zdarzyć się m oże, że ta lub inna zasada zostanie wprowadzona w życie wcześniej niż wykrystalizuje się z zupełną jasnością w um ysłach tych, którzy ją śtosują.

Lecz błędnem byłoby mniemanie, że ujednostaj­

nienie ruchu robotniczego polskiego i żydowskiego jest jednoznaczne z uproszczeniem form życia wew­

nętrznego tego ruchu. Przeciwnie, zjednoczony ruch, będąc wyższą formą, jest z konieczności bardziej skomplikowany i wysuwa cały szereg nowych zagad­

nień, których rozstrzygnięcie nie zawsze odbywa się bez -oporu i bez tarć.

Jedhem z najważniejszych takich zagadnień jest sprawa językowa. Zupełnie zrozumiałem jest, że orga­

nizacja, obejmująca proletarjat narodowościowo różno- lity, musi posługiw ać się w swej działalności językami wszystkich swych składowych części. W przeciwnym wypadku nie mogłaby ona wypełnić należycie swych zadań. Powtarzamy, że jest to dia nas zupełnie zrozu­

m iałem , gdyż wychodzimy nie z abstrakcyjnych zało­

żeń o absolutnem prawie każdego jęiyka, lecz z konkretnych potrzeb praktycznych, zmuszających każdą organizację, mająca do czynienia z robotnikam i ży­

dowskimi, do używania języka żydowskiego.

Stwierdzić należy, że wbrew zdrowemu rozsąd­

kowi część proletarjatu polskiego, przesiąknięta jesz­

cze’ naćjonalistystyczną ideologję burżuazyjną, zwalcza namiętnie używanie języka żydowskiego przez ogólno- robofnicze organizacje. Stwierdzić należy, że w psychice większości klasy robotniczej polskiej sprawa ta nie jest zupełnie wyklarowana. Lecz równocześnie stwierdzić należy, że w dziedzinie praktycznej kwes- tja językowa zostaje już rozstrzygana w sposób zada­

walający przez naczelne organy klasy robotniczej Polskir-Rady Delegatów Robotniczych. Gdyż w W^rszawia, Łodzi i szeregu innych miast odezwy R a­

dy, skierowa le do cnłej ludności robotniczej są wyda­

wane w językach polskim i, żydowskim. W skład

sekretarjatu Warszawskiej Rady wchodzi towarzysz załatwiający specjalnie interesantów, mówiących po żydowsku. W Łom ży Rada uchwaliła, by na uroczys- tem posiedzeniu 1-go Maja przemawiano po polsku i po żydowsku. Słowem wspólna praca wytwarza w praktyce zupełnie określone normy w kwestji języko­

wej; normy, czyniące zadość potrzebom proletarjatu żydowskiego i coraz głębiej przenikające w świado­

mość proletarjatu polskiego.

Kwestja językowa została poruszona również na zjeździe Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych i wywołała pożałowania godny incydent. R ze:z się tak miała:

Sp awy omawiane na zjeździe i przyjęte rezo­

lucje bynajmniej nic dotyczyły kwestji językowej. Gdy obradowano nad ustawą Związku, jeden z delegatów zgłosił poprawkę, by działalność społeczno— wycho­

wawczą prowadzono również w języku żydowskim.

Proponowana ustawa bynajmniej tej m ożliwości nie wyłączała, gdyż sprawa języka zupełnie nie była w niej poruszana. Zjazd olbrzym ią większością niem al bez dy-w kusji przyjął wniosek, by nie przyjmować zasadniczej uchwały w srrawie językowej, sankcjonując tern usta­

loną praktyl .. Jaką jest ta praktyka w R.D.R., wskazy- waliś.ny poprzednio. Dodajmy jeszcze, że gdy Warszawski Robotniczy W ydział Aprowizacyjn/, który był inicjatorem zjazdu, organizował szkołę spółdziel­

czą, zostało uchwalone, iż winna być założona rów­

nież sekcja żydowska. Tak więc praktyka ogólno— ro­

botniczych organów spółdzielczych jest zgodna z prak­

tyką Rad Robotniczych.

Zdawało się, że sprawa jest wyczerpana osta­

tecznie. Lecz oto w ostatniej chwili zjazdu, gdy przyj­

mowano hurtem i w wielkim pośpiechu rezolucje o .pracy kulturalnej, o wydawnictwach i t. d., zgłoszona została poprawka poale-sjonistycznych aferzystów po­

litycznych (których dnia poprzedniego zdemaskowano, iż nadesłali na zjazd f'kcyjne mandaty od n :eistnie- jących kooperatyw), by podkreślić, że wydawnictwa m ają być również w języku żydowskim. Przewodniczą­

cy, zapomniawszy widocznie o powziętej poprzednio uchwale, zaproponował, by wniosku nie głosowano, gdyż j e s t r ze c z ą z r o z u m i a ł ą , że dla robotni­

ków żydowskich wydawnictwo będzie w języku ży­

dowskim.

Lecz na zjeździe była grupa delegatów, których socjalistyczna świadomość dziwacznie przeplata się z reakcyjnym szowinizmem. Skorzystali z okazji podsu­

niętej usłużnie przez poalc— sjonistów (bratnie dusze się rozumieją!), by pofolgować swym »patrjotycz- n y m “ uczuciom i urządzić nieprzyzwoitą bardę. Rzecz­

nikiem ich okazał się niespodziewanie p. Hempel, któ­

ry w stylu „Dwugroszówki“ obruszył się na używanie języka żydowskiego przez Związek.

Przedstawiciel Bundu, odgrodziwszy się od po- ale-sjonistów i zwojenników p. Hefmpla, wskazał, że praktyka R.D .R . ustaliła już obowiązek ogólno— robot­

niczych organizacyj zwracania się do robotników ży­

dowskich w ich własnym języku, że żadna organi­

zacja proletarjacka nie m oże postępować inaczej.

Kto nie chce, by Związek używał języka żydowskiego, ten powinien dopiero zgłosić specjalny wniosek. D la­

tego też przedstawiciel Bundu przyłączył się do wniosku przejścia nad całą sprawą do porządku

dziennego.

W niosek ten został przyjęty olbrzymią większoś­

cią. Przeciw głosowali zwolennicy p. Hempla.

Charakterystycznem jest, że poale-sjoniści wstrzymali się od głosowania.

Podaliśmy dość szczegółowo powyższy incy­

dent, gdyż jest on typowym dla wielu innych i wskazuje na taktyczne trudności, które napotyka wal­

(3)

ka o uznanie języka żydowskiego. W walce tej liczyć się należy z dwoma momentami. W interesach prole­

tarjatu żydowskiego leży zarówno uznanie praw jego języka, jak i zgodna wspólna praca z proletarjatem polskim. Dlatego też, unikając wszelkich zbytecznych manifestacyj oraz kroków, prowadzących do jątrzenia tlących antagonizmów, należy równocześnie podkreślić, że w każdym konkretnym wypadku robotnik żydowski będzie bezwarunkowo dom agał się, by nie stosowano do niego innej miary niż do robotnika polskiego.

Mogłoby wydawać się dziwacznem, że należy podkreślać rzecz tak elementarną. Niestety musimy się liczyć z rzeczywistym stanem rzeczy. Nawet w klasowych, socjalistycznych organizacjach daje się za­

uważyć pewien oportunizm podejrzanego gatunku.

Nawet część tych, co zasadniczo uznaią prawa języka żydowskiego, skłonna jest do pewnej kapitulacji przed nastrojami antysemickiemi Zwalczać tę ugodę ideową winni wszyscy szczerzy socjaliści polscy.

Warszawska Rada Delegatów Robotniczych wska­

zała zupełnie wyraźną drogę w tej kwestii. Nie w.ypi­

lny, że wszystkie klasowe organizacje ogólno-— robot­

nicze, po krótkim może wahaniu, pójdą w jej ślady.

W przeciwnym wypadku postawiłyby się pofl pręgierz opinji socjalistycznej zarówno w kraju jak i między­

narodowej.

Brcniąc z csłą stanowczością praw robotników żydowskich, nie chcemy w każdej chwili stawiać kwestji językowej na ostrzu noża. Lecz jednocześnie, dążąc do zjednoczenia całego ruchu robotniczego, nie przestaniemy domagać się socjalistycznego rozwią­

zania kwestji językowej. Postępowanie nasze podykto­

wane je t głębokiem przeświadczeniem, że wspólna praca robotników polskich i żydowskich jest najlepszą drogą dla wywalczenia w całej pełni praw narodowych proletarjatu żydowskiego.

Konferencja Amsterdamska

W tych dniach zakończyła swe prace między­

narodowa socjalistyczna konferencja w Amsterdamie, zwołana przez ekspozyturę konferencji Berneńskiej.

Fakt ten nasuwa szereg myśli ogólniejszej natury co do sposobów odbudowy międzynarodówki socjalistycznej oraz charakteru, jaki nosić powinna nowa powojenna organizacja międzynarodowego proletarjatu. Do tem atu tego powrócimy niebawem w jednym z najbliższych numerów naszego pisma. Dziś chcemy wypowiedzieć tylko parę uwag z powodu uchwał powziętych w A m ­ sterdamie oraz kierunku prac konferencji Amsterdam­

skiej. Ogólne wrażenie — trzeba to odrazu powie­

dzieć— nie należy do dodatnich.

Przedewszystkiem rzuca się w oczy, że sprawa

— dla międzynarodowego biura socjalistycznego zdawało­

by się najistotniejsza— a mianowicie sprawa odbudowy, jaknajszybszego uruchomienia międzynarodówki socja­

listycznej zajmowała w Amsterdamie zupełnie dru­

gorzędne miejsce. Konferencja wyznaczyła najbliższe swe posiedzenie na sierpień 1919 r., a termin pier­

wszego socjalistycznego kongresu międzynarodowego odsunęła aż do 2 lutego 1920 r. A więc w chwili tak doniosłej dla międzynarodowego proletarjatu jak dzi- szejsza, w chwili, gdy zwycięska burżuazja koalicyjna chce narzucić światu grabieżczy pokój imperialistyczny, prowadząc jednocześnie zdecydowaną ofensywę prze­

ciwko międzynarodowej rewolucji socjalnej,— kierownicy Amsterdamskiej konferencji uważali za m ożliwe niemal że zupełnie skreślić międzynarodową organizację klasy robotniczej z rzędu czynników, wpływających na

kształtowanie się stosunków powojennych. Zresztą konferencja Amsterdamska uchwaliła posłać delegację . do.... Paryża, która przedłoży obradującym tam władcom świata postulaty pokojowe socjalistycznej kon­

ferencji. Gdyby to m iało być jedyną formą zorganizo­

wanej interwencji międzynarodowego, proletarjatu w rozgrywającym się dramacie dziejowym, to p. Clemenceau mógłby spać całkiem spokojnie, a klasa robotnicza przekreśliłaby samą siebie jako czynnik polityki międzynarodowej.

Lwią .część prac konferencji Amsterdamskiej stanowiły nie zagadnienia ogólne, a rozważanie wielo­

rakich konkretnych kwestyj terytorjalnych, wysuniętych przez wojnę wszechświatową i warunki jej likwidacji.

Ju ż samo postawienie tych kwestyj na porządku dziennym konferencji było zasadniczym błędem, który m usiał w konsekwencji sprowadzić konferencję na manowce bur- żuazyjnych metod dyplomatycznych. Konferencja Ber­

neńska powzięła w sprawie terytorjalnej ogólną zasad­

niczą uchwałę, b e z uchyliła się o i konkretnej odpowiedzi na każde z liczny h zagadnień terytorjalnych w'(

szczególności. Zadaniem międzynarodówki w chwili obecnej m jż e być tylko nakreślenie tych ogólnych wytycznych, wysunięcie tych haseł, dokoła których możnaby zm obilizować c a ły ' międzynarodowy proletarjat do walki o socjalistyczną likwidację wojny. Ale nie może być zadaniem między­

narodówki krajanie mapy świata w ustroju współczesnym.

Międzynarodowa konferencja socjalistyczna nie może dążyć do tego, by stać się „ulepszonem“ wydaniem konfe­

rencji burżuazyjnych dyplomatów. Konferencja Amster­

damska właśnie ten błąd popełniła. „R ozw iązała“ ona szereg spraw terytorjalnych, które przez poszczególne socjalistyczne grupy przed forum międzynarodówki były wytoczonc. Zdradziła przytem dużo serca, szczodrą rę­

kę, znaczny zasób zdolności dyplomatycznych, ale nie­

stety żadnego zrozumienia dla rewolucyjnych zadań, stojących w tej chwili przed m iędzynarodowym proletarjatem.

Więc „rozwiązała“ konferencja Amsterdamska kwestję irlandzką. Irlandzcy socjaliści żądają, jak wia­

domo, zupełnej niezależności Irlandji. Konferencja za­

pewnie przychyliłaby się do tego żądania, gdyby..:' nie obecność na konferencji angielskich delegatów, którzy się na nie pod żadnym pozorem zgodzić nie chcą.

Powzięto wobec tego jakąś kompromisową • uchwałę zawierającą częściowe tylko uznanie żądań irlandzkich.

Natomiast uznała konferencja całkowitą niezależ­

ność... Estlandji (!).

Na konferencji obecni byli Niemcy, ale nie było Polaków. W ięc Gdańsk bez zastrzeżeń pozostawiono Niemcom.

Trudniejszą była sprawa z innem i dotyczącemi Niemiec spornemi kwestjami terytorjalnemi. Znaleziono wszakże kompromis.

Uchwalono, że kolonje niemieckie winny być im zwrócone, Francja otrzymuje Alzację i Lotaryngię; co się zaś tyczy Zagłębia Saary, to odmawiając Francji prawa do politycznego nad nim zwierzchnictwa, przy­

znała jej wszakże prawo eksploatacji bogactw węglowych.

Niczem sąd króla Salom ona!

Wreszcie przyznała konferencja Żydom Palestynę.

Czem uż by nie ? Arabów, którzy niedawno urządzili powstanie w Palestynie przeciwko angielskim oku­

pantom i znajdującemu się pod ich zwierzchnictwem legjonówi żydowskiemu, w Amsterdamie nie b y b . Natomiast byli Poale-Sjoniści, którzy w przeciągu os­

tatnich lat wojny nie szczędzili zabiegów dla urobieńią na rzecz Palestyny opinji międzynarodowego proletarjatu*;

uosobionej w postaciachHysmansa, Brantinga iTroelstry.

Wreszcie był Henderson, popierający ideę Lloydą Ge-

(4)

4

orga o utworzeniu pod postacią państwa żydow­

skiego kolonji angielskiej w Palestynie.

W ięc uchwalili, że arabska Palestyna ma się stać państwem żydowskim.

Trudno doprawdy wszystkie te uchwały trakto- wać serjo. Nic? ulega wątpliwości, że nie okażą realnego wpływu na aeropag wersalski. Sprawie między­

narodowego proletarjatu ta polityka nie przynosi korzyści. Ale jest to najkrótsza droga do skompro­

m itowania samej id -ii międzynarodówki socjali- listycznej!

W alka z międzynarodowym im perjalizm em pole- . nie na wprowadzaniu mn.ej lub więcej drobnych korektyw do zachłannych planów międzynarodowej burżuazji, a na zdecydowanej rewolucyjnej akcji, zm ie­

rzającej do zburzenia srmych podstaw jej panowania.

Tylko pod znakiem tej walki może nastąpić odrodzenie międzynarodówki. Amsterdam jest tej polityki wyraź- nem zaprzeczeniem. Jeśli lewicowe elementy ber­

neńskiego zjednoczenia nie zmienią w sposób rady­

kalny oportunistycznej polityki dzisiejszych kierowników tego zjednoczenia, wówczas wypadnie całą berm ń^k}

próbę odbudowy międzynarodówki uznać za bezwzględ­

nie chybioną.

Klasa a partja u.

W idzieliśmy poprzednio * ), że demokratyczne formy życia politycznego klasy robotniczej nie­

zbędnym warunkiem ujawnienia jej woli i zapobieże­

nia bratobójczej walki wśród samych robotników.

Jak wyglądają konkretnie owe formy?

Przez długi czas przypuszczano, że p a r t j a socjalistyczna potrafi w zupełności ogarnąć cały rurh polityczny proletarjatu, że będzie w stanie stać się bezpośrednio organem wykonawczym rewolucji socjal­

nej. Niebywały rozkwit partyj socjalistycznych, olbrzy­

mie rzesze ogarnianych przez nie robotników zdawa­

ły się potwierdzać powyższe przypuszczenie.

Gdy jednak nastąpił m oment decydujący, okaza­

ło się, że partje socjalistyczne jako takie nie w stenie podołać zadaniu postawionemu klasie robot­

niczej przez rewolucję socjalną. Stało się to dzięki dwum zasadniczym czynnikom.

Pierwszy— to współrzędne istnienie kilku rywa­

lizujących partyj socjalistycznych w każdym prawie kraju. Nawet największe zacietrzewienie partyjne nie po­

trafi ukryć faktu, że żadna partja poszczególna nie może reprezentować całej klasy robotniczej.

D rugi— bardziej zasadniczy— czynnik tkwi w sa­

mym charakterze partji politycznej. Współczesne partje powstały w okresie parlamentaryzmu i są do niego przystosowane. Formalizm reprezentacyjny i pewna bezwładność ideowa znacznie ograniczają wpływ szerokich mas na ogólną politykę partji. Antagonizm między górą i dołem, między wodzami a masami znajduje podatny grunt w samej budowie partji.

Lecz w okresie rewolucyjnym masa jest głównym aktorem i decyduje bezpośrednio o wypadkach. Nie­

chętnie składa władzę w ręce swych własnych repre­

zentantów i nie godzi się na ograniczenie swych praw na długi względnie— podczas rewolucji— okres czasu, od zjazdu do zjazdu. Dlatego też szuka innych form organizacyjnych, niż dawne partje, form dających sze­

rokie pole dla usamodzielnienia mas i wyzwolenia ich

• ) t»<rl .Glon Buhdu“ M 0,

N i 0

1 pod ciągłej, choćby naWot dodatniej' kurateli wo­

dzów partyjnych.

Dziś nie trzeba już szukać tych nowych form.

Uświęciła je praktyka. Są niem i— Rady Delegatów Robotniczych. Myśl, rzucona w 1905 r. przez mieńsze- w.ków rosyjskich, podkreślających zawsze rolę mas w ruchu proletarjackim, wydala bujne plony. Dziś już nikt nie potrafi oddzielić rewolucyjnego ruchu maso­

wego od Rad Delegatów* Robotniczych.

Jakim powinien być stosunek wzajemny tych dwuch organów politycznych proletarjatu— partyj i R.

D. R.? O to zagadnienie, regulujące obecnie życie poli­

tyczne wewnątrz klasy robotnicze;.

Zacznijm y od stosunku do świata zewnętrznego.

Idea klasowej odrębności politycznej proletarjatu jest podstawą współczesnej myśli socjalistycznej. Nie jako związek ludzi o jednakowych przekonaniach poli­

tycznych, lecz jako społecznie i ekonomicznie odręb­

na klasa występuje proletarjat na arenie politycznej Stąd wypływa wniosek: w stosunku do wszystkich innych klas społecznych na naczelne miejsce winny być wysunięte Rady Delegatów Robotn czych, a nie poszczególne partje. Gdyż pierwsze tylko realizują w pełni koncepcję proletarjatu jako klasy.

I memi słowy, należy uznać dyscyplinę partyj w stosu.iku do Nad we wszystkich kwestjac.h, tyczących się walki z innem i kiasami spoiecznemi. Oznacza to z jednej strony, że żadna partja nie m oże dążyć do władzy inaczej, jak przez większość klasy robotniczej.

Ndwet komuniści, których praktyka w Rosji i Niem­

czech znajduje się często w jaskrawym rozdfwięku z powyższą tezą, zmuszeni są w teorji uznać jej słusz­

ność. „Wyzwolenie klasy robotniczej musi być dziełem samej klasy robotniczej"— głosi również progrem związ­

ku Spartakusa. „Związek Spartukusa obejmie władzę państwową jedynie z wyraźnej i niedwuznacznej woli przeważającej większości proletariackich m as“,— znaj­

dujemy w innym ustępie programu.

W tłomaczeniu na zwykły język polityczny oznacza to wyraźnie i niedwuznacznie, że komuniści sięgną po władzę dopiero wtedy, gdy będą mieli przeważającą większość w demokratycznie obranych R .D .R ., obejmujących całą klasę robotniczą. Teęrja jest zupełnie zadawalająca. Szkoda tylko, że praktyka komunistów zadaje jej kłam. Niewątpliwie, byłoby lepiej dla całej klasy robotniczej, gdyby komuniści w ten lub inny sposób uzgodnili swą teorję ze swą praktyką.

Dyscyplina klasowa z drugiej strony w silniej, szym jeszcze stopniu jest skierowaną przeciw prawicy socjalistycznej.

Jest czemś więcej n iż łam aniem dyscypliny .łą­

czenie sie z elementami nie-proletarjackiemi przeciw większości klasy robotniczej, lecz bezprzecznie wyła­

maniem się z tej dyscypliny jest nawet zawieranie oportunistycznych sojuszów wbrew uchwale tejże więk­

szości. Taktyka klasy robotniczej w stosunku do świata burżuazyjnego musi być jedna jedyna. Strategja wojen­

na twierdzi, że lepsza jedna zła taktyka aniżeli dwie dobre.

Zdajem y sobie w zupełności sprawę, ie takie postawienie kwestji znacznie ogranicza dawne pojęcie o prawach i kompetencji partji politycznej; że specjal­

nie niedogodnem jest dla partji. takiej jak nasza, która z konieczności zawsze będzie ogarniać mniejszość klasy robotniczej kraju. Lecz wiemy też, że interesy całości m uszą przeważać nad interesem części. Zwłaszcza w dobie obecnej, gdy m inął okres przygotowawczy, propagandystyczny, gdy należy przejść - do faktycznego realizowania władzy Tclasy robotniczej.

Kto dziś chce stosować bez zastrzeżeń normy dnia wczorajszego, ten zdradza zupełne niezrozumienie przeżywanego przez nas okresu*

(5)

Dyscyplina w stosunku do świata zewnętrznego jest rękojmią powodzenia walki Klasowej proletarjatu.

Lecz wewnątrz samej klasy robotniczej każda partja, reprezentująca ten lub ów kierunek ideowy, winna m iać możność rozwinięcia w całości swego programu i swych poglądów. Im bardziej intensywnem jest życie polityczne klasy robotniczej, z tem większą siłą wy­

stępują różnice zapatrywań oddzielnych odłamów.

Wówczas partje polityczne odgrywają swą doniosłą rolę. Ich W 'lka ideowa porrag) klasie robotniczej do skrystalizowania zbiorowego światopoglądu.

Lecz walka ta powinna odbywać się w ramach demokratycznego ogólno klasowego przedstawicielstwa, w ramach Rad Robotniczych. Długoletnie doświadcze­

nie świata burżuazyjnego stworzyło cały szereg pojęć i norm, które dają możność pewnej zbiorowej jednost- ( e wyrazić swą wolę możliwie jaknajściślej. Pojęcia te i normy— zwane zwykle demokratycznemi gwaran­

cjam i— , o Których utrwalenie i rozszerzenie walczył w minionym okresie przedewszystkiem proletr.rjat, winny być w .ielone do systemu reprezentacyjnego klasy ro­

botniczej. Należą do nich i momenty formalne— spo­

sób pr epfowadzenia wyborów, proporcjonalne przed­

stawicielstwo i t. p.— jak również niektóre momenty zasadnicze w rodzaju szerokiego uwzględniania praw opozycji i unikania brutalnego narzucania woli więk­

szości tam, gdzie możliwym jest do osiągnięcia kom­

promis. Tę spuściznę polityczną ustroju burżuazyjnego proletarjat powinien przejąć i w swych własnych orga­

nach reprezentacyjnych szeroko zastosować. Gdyż jest to smar dla maszyny społecznej, bez którego nie sposób uniknąć zbytniego tarcia, zgrzytów, ewentual­

nie katastrofy,

Tak się przedstawiają w ogólnych zarysach de­

mokratyczne formy życia politycznego klasy robotni­

czej. W yznać należy, że nigdzie jeszcze nie zostały one zrealizowane w zadawalający sposób. W Rosji zostały podeptane bezwzględnie, co w rezultacie musia­

ło doprowadzić do wiadomego stanu rzeczy. G dyż jedyną podstawą dla wprowadzenia tych form w życie jest świadomość klasy robotniczej. Nietylko tej lub innej części, ale całej klasy robotniczej. Wystarczy, by drobna nawet grupa wyłamała się ze wskazanych wy­

żej norm, aby zachwiać całym gmachem demokracji robotniczej. M ożna oczywiście grupę tą wdrożyć po­

nownie do jarzma dyscypliny przemocą, siłą zbrojną.

Ma to miejsce do pewnego stopnia w Niemczech.

Ale widoczną jest rzeczą, że po takiem «zaprowadze­

niu porządku", wypadnie na dłuższy czas zrezygno­

wać z dążenia do zespolenia całego proletarjatu w walce z kapitałem. Dlatego też tak trudno jest nieza­

leżnym w Niemczech walczyć z anarchistycznemi za­

pędami skrajnej lewicy.

Demokracja robotnicza nie może istnieć bez jasnej świadomości jej potrzeby. Niema gwarancji, iż świadomość ta we właściwym momencie okaże się na wysokości zadania. Każda klasa społeczna może w każ­

dej chwili być powołana do złożenia egzaminu ze swej dojrzałości politycznej. Moment takiego egzaminu zbli­

ża się dla proletarjatu Polski. Wkrótce m a się odbyć zjazd Rad Robotniczych, który określić winien konsty­

tucję robotniczą. Obow iązkiem każdej partji socjali­

stycznej jest współdziałać, by egzamin ten wypadł pomyślnie.

Sem per Idem.

Bund w Warszawskiej Radzie Miejskiej.

Warszawska Rada Miejska w nowym swoim skła­

dzie istnieje już od dwóch miesięcy. W ciągu tego czasu większość Rady Miejskiej, odpowiedzialna zą j.‘j pracę, niew iele— ściślej m ów iąc— nic nie zdziałała dla ludności naszego miasta. Ten okres czasu wszak­

że w zupełności wystarczył dla zarysowania się ogól­

nego stanowiska poszczególnych grup w Radzie Miej­

skiej, linji wytycznej ich taktyki i sposobu ujm owa­

nia stojących przed niemi zadań. Zadaniem niniejszego artykułu jest podkreślenie najbardziej istotnych m o­

mentów z działalności frakcji Buńdu w warszawskiej Radzie Miejskiej. Jest to tem bardziej wskazane, że prasa polska albo w zupełności przemilcza wystąpie­

nia naszej frakcji w Radzie Miejskiej, albo referuje je w sposób kłamliwy. Jedyne socjalistyczne pismo pol­

skie „Robotnik“ woli zbywać milczeniem wszystkie wystąpienia naszych towarzyszy, które uwydatniają zasadniczą różnicę między nas:'.ą taktyką a taktyką P P S w Radzie Miejskiej.

Czytelnicy ,G ł. B undu“ znają już deklarację progr mową, edezytaną przez naszą frakcję w R. M.

Zaznaczymy tylko, że prawo odczytani i jej frakcja uzyskała nie bez trudu i że frakcja nasza była jedyną w R. M„ która o te prawo w sposób stanowczy się upom inała. Za deklasacja nasza była przez większość R. M. w sposób najbardziej wrogi przyjęta, jest rze­

czą zrozumiałą. *

Nasze stanowisko w Radzie miejskiej zostało zaznaczone już na pierwszem posiedzeniu Rady w chwili, gdy R. M. przystąpiła do konstytuowania swych organów wykonawczych. Nie szliśmy do R. M . poto, by się tam zajmować »pracą organiczną“; zgóry odrzucaliśmy wszelki udział w łataninie dzisiejszej gospodarki miejskiej. Staliśmy na tem stanowisku, że dopóki władza spoczywać będzie w rękach dzisiejszej większości, niepodobna spodziewać się żadnej istotnej poprawy bytu klas pracujących. Za robotę tej więk­

szości nie chcieliśmy ponosić ani bezpośredniej ani pośredniej odpowiedzialności. I dlatego nie tylko zre­

zygnowaliśmy z wysuwania własnych kandydatów do magistratu, lecz usunęliśmy się również od udziału w wyborach.

Dwumiesięczne doświadczenie dowiodło, żeśmy mieli bezwzględną słuszność. Burżuazyjna większość nie była ani trochę przerażoną wtargnięciem dwóch socjałów do sanktuarjum magistrackiego. Przeciwnie, no­

wych kolegów przyjęto z otwartemi ram ionam i. Nie dość tego. Ta sama burżuazyjna większość wysunęła pepesowskich ławników na najbardziej odpowiedzialne stanowiska. Pepesowcom powierzono jeden z najpo­

ważniejszych wydziałów, W ydział Zaopatrywania. I oto na ostatniem posiedzeniu Rady Miejskiej byliśmy świad*

kami budującego widowiska; ł a w n i k pepeśowski w imieniu Magistratu bronił znienawidzonego przez całą robotniczą Warszawę W ydziału Zaopatrywarüa wobec ataków ze strony r a d n y c h pepesowskich.

Żubry endeckie zacierały ręce z zadowolenia. A jeden z najmniej wyrafinowanych endeków gratulował pęd- czas przerwy ławnikowi pepesowskiemu „doskonałego referatu*.

Nasz towarzysz, zabierając głos w tej dyskusji, poddał surowej krytyce politykę chlebową W ydziału Zaopatrywania i wysunął żądanie całkowitego umia- stowienia wypieku i podziału chleba. Zaznaczył, ie przy dzisiejszej większości magistrackiej nawet u*

miastowienie piekarń nie jest bezwzględną gwarancją usunięcia wszelkich niedokładności i nadużyć, że etwo*

(6)

6

rzy to natomiast aparat, z którego będzie mogła skorzy­

stać klasa robotnicza, gdy uzyska m ożność kierowania życiem kom unalnem .

Stanowisko bezwzględnej opozycji w stosunku do Magistratu zajęła frakcja Bundu przy om aw ianiu wszelkich finansowych wniosków magistrackich. Frakcja głosowała przeciwko wnoszonym dotychczas do Rady Miejskiej prowizorjom budżetowym. Przy omawianiu projektu pożyczki przymusowaj mówca bundowski zdemaskował całą obłudę projektu, który pod rady- kalnemi pozorami „przymusowości“ chce ukryć ten fakt, iż pożyczka nakłada duże ciężary na miasto, nie wymagając żadnych ofiar od klas posiadających (obligacje są zastawiane w Krajowej Kasie Pożyczko­

wej, a ewentualną różnicę między stopą procentową wypłacaną przez miasto, a tą, którą »przymusowy“

posiadacz obligacji musiałby płacić Kasie Krajowej, p o k r y w a m i a s t o ) . Frakcją głosowała przeciwko

pożyczce.

Pepesowcy, związani swym udziałem w Magistra­

cie, w jednym i drugim wypadku czuli się zniewole­

ni do glosowania za przedłożeniami magistrackiemi.

Frakcja Bundu 7łożyła w Radzie Miejskiej sze­

reg nagłych wniosków: o konieczności powołania do życia komisji d!a walki z bezrobociem i robót publicz­

nych, o uregulowaniu zatargu między robotnikami miejskimi a Magistratem, o bezpłatnych kąpielach dla bezrobotnych i tcnich kąpielach dla członków związ­

ków zawodowych. Pierwszy z tych wniosków został przyjęty. Drugi Rada Miejska odrzuciła, przyczyniają:

się w ten sposób do wywołania strajku robotników miejskich. Trzeci jeszcze nie wszedł pod obrady.

Pozatem frakcja nasza podczas ekscesów anty­

żydowskich na Starem Mieście wezwała Radę Miej­

ską do przedsięwzięcia kroków zapobiegawczych, by nie dopuścić do poważniejszych zajść. Wezwanie nasze nie znalazło u większości posłuchu.

Wreszcie r.a ostatniem posiedzeniu R. M. frakcja Bundu poparta przez całą lewicę w sposób energicz­

ny zaprotestowała przeciwko zamachowi Prezydjum na jawność obrad R. M. i próbie wprowadzenia poli­

cyjnej kontroli nad radnymi. Nastraszona zaintereso­

waniem, jakie parokrotnie ujawnili w stosunku do obrad w R. M. robotnicy miejscy, większość radnych odrzuciła w sposób bezwstydny żądania naszej frakcji.

Poza plenarnemi posiedzeniami frakcja nasza bierze udział w gracach szeregu komisyj: regulamino- wo-prawnej, dla spraw ogólnych, budżetowo-finanso- wej, szkolnej, dla walki z bezrobociem i robót pu­

blicznych. I tu jak i na plenarnyćh pos edzeniach wy­

suwanie zagadnień zasadniczych nam przypada w u- dziale. W komisji dla walki z bezrobociem nasza to­

warzyszka wskazała na absolutną niem ożliwość pozy­

tywnej pracy w tym zakresie bez udziału organizacyj robotniczych i zaproponowała zaproszenie do komisji przedstawicieli R. D. R. ora« związków zawodowych.

Większość komisji naturalnie tę propozycję odrzuciła.

W komisji regulaminowo-prawnej podczas dysku­

sji nad punktem regulaminu, ustalającym, że językiem '«obrad R. M., jest język polski, nasz towarzysz stwier­

dził, że ze strony żadnej z grup żydowskich nie zo­

stało w R . 'M . wysunięte żądanie prawa przemawia­

nia w języku żydowskim, że zatem zagadnienie to cech aktualności nie posiada. Jednakże wypowiedział się on przeciwko umieszczaniu w regulaminie punktu o języku polskimi gdyż zasadniczo— zdaniem naszem

— mniejszości narodowościowej, jaką są Żydzi, przy­

sługuje prawo korzystania w instytucjach reprezenta­

cyjnych * języka ojczystego.

Zadanie frakcji bundowskiej w warszawskiej Radzie Miejskiej nie należy do łatwych. Stanowią oni

ta 9

w Radzie nieliczną grupę. Ze strony większości Rady Miejskiej spotykają się z wcale nie tajoną niena­

wiścią. A w swych zasadniczych wystąpieniach nie zawsze znajdują poparcie nawet ze strony polskich radnych socjalistycznych.

Zjazd kooperatyw robotniczych.

Ze wszystkich form ruchu robotniczego spół­

dzielczość najpóźniej krystalizuje się i przybiera wy­

raźnie klasowe formy organizacyjne.

Niema w tern nic dziwnego, gdyż sam akt ku­

powania nie posiada cech walki klasowej. A do tego spiow adza się przeważnie aktywny udział szerokich mas v; ruchu spółdzielczym. To też dopiero wtedy, gdy ruch polityczny i zawodowy ogarnął już szerokie rzesze, gdy przygotował odpowi d-nio ideowe podłoże, dopiero wtedy rozkwita spółdzielczość socjalistyczna, klasowa.

Tern tłomaczy się napozór niezrozumiały fakt, że dopiero w ubiegłym tygodniu odbył się pierwszy zjazd robotniczych stowąrzyszeń spożywczych Polski.

Tern tłomaczy się, że cały szereg zasadniczych idej socjalistycznego ruchli spółdzielczego nie został na­

leżycie uwypuklony na tym zjeździe.

Dzięki specyf c.znym warunkom „spółdzielczość robotnicza nie zdołała w pełni ujawnić swej klasowej istoty“--brzmi jed^n z ustępów zasadniczej rezoluc zjazdu. I niewątpliwie tak ;est. Obrady i rezolucje zjazdu są tego najlepszym dowodem.

W eźmy naprz., cele ruchu spółdzielczego. Ustawa Zw iązku Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych form ułuje je słowami: przejęcie wytwarzania i podziału dóbr. Niewątpliwie jest to sformułowanie nieściśle i nie odpowiadające pojęciom współczesnym, które o- kreślają zasadniczą rolę kooperatyw nawet w ustroju socjalistycznym wyłącznie jako organu podziału dóbr- W idocznem było, że delegaci zjazdowi nie orjentowali się dokładnie w charakterze wytwórni (piekarń, przę­

dzalni, warsztatów it. d.), prowadzonych na z a s a d a c h k a p i t a l i s t y c z n y c h przez wzorowe kooperatywy Zachodu.

Niezupełnie jasnym był również stosunek zjazdu do ruchu politycznego klasy robotniczej. Nie czuło się ani w debatach ani w rezolucji potrzeby tego ścis­

łego kontaktu i ciągłego współdziałania, które winny istnieć między formą polityczną a spółdzielczą ruchu robotniczego. „Bezpartyjność", która na Zachodzie traci grunt pod nogami (nie m ówiąc o krajach jak Belgja, gdzie jej nigdy nie było), święciła triumf na zjeździe.

Zjazd nie podkreślił z dostateczną jasnością, że or­

ganizacyjny związek nie z oddzielną partją koniecznie ale z całym ruchem politycznym jest koniecznością dla klasowego ruchu spółdzielczego.

Lecz nie odrazu Kraków zbudowano. Pom im o wszystko zjazd był krokiem naprzód i to znacznym krokiem. Niedostatecznie przygotowany, nie zawsze stojący na należytym poziomie, zdołał jednak zjazd zjednoczyć delegatów wokół pewnych zasadniczych idej przewodnich i założyć fundam ent dla «organizacji, któraby objęła cały ruch spółdzielczy kraju. Jest to niewątpliwie wielka zasługa.

Zaznaczmy, że śród delegatów (54) z głosem decydującym było 12 bundowców, a z głosem dorad­

czym— 2. Z 19 członków Rady Organizacyjnej, obra­

nej przez zjazd, 4 należy do Bundu.

Zjazd naogół pracował spokojnie. Jedyny poważ­

ny incydent zaszedł w związku ze sprawą językową, której zresztą zasadniczo na zjeździe nie omawiano.

Szczegóły tego incydentu podane są w innym artykule.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kraj w którym obecnie m ała garstka robotników żydowskich umiera z głodu, nie znajduje pracy, a w najlepszym razie musi się zadowolnić życiem naw pół

21 lipca proletarjat żydowski czynem dow iódł, że dziś, jak i zawsze, gotów jest całkowicie spełnić swój obowiązek międzynarodowej solidarności.. Z u p t/n ie

ności przywatnej odnosi się do wszystkiego, co daje się w ten lub inny sposób opanować oddzielnemu człowiekowi. Socjaliści uw ażają, iż prawo własności może

1 jakkolwiek może nie odpowiada ono całkowicie rzeczywistemu stanowi rzeczy d z i ś , to musi jednak ujawnić się w pewnych zasadniczych ten­.. dencjach rozwoju

woju wewnętrznych stosunków w Polsce może nastać moment, kiedy Rady mogą się bardzo pepesowcom przydać... rozbiją, nie zważając na liczne

go może być mowa o uprzywilejowaniu Żydów, gdy jednocześnie w związku ich roi się od bezrobotnych. Wogóle, mówilj przywódcy związku, Żydzi nie powinni

wym i wszystko było w porządku. Nawet samodzielni fellachowie nie zostali oszczędzeni. Jeżeli ich ziemia się spodobała, to i ich spotykał los chumsa. Hypotek w

jest w stanie rozwinąć w pełni swych sił wytwórczych; 1 że rewolucja, która wyczerpała się do tego stopnia, iż cała jej energja skupia się już tylko w